Skocz do zawartości

Gry planszowe


Jabol

Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 rok później...
  • 2 miesiące później...

Dziś przeżyłem swój chrzest bojowy w Gloomhaven. 
 

Niby dziś, ale przygotowania zaczęły się kilka dni temu. Wydłubywanie tych wszystkich setek (!) żetonów, tokenów, map, znaczników trwało u mnie chyba godzinę, zrobiłem to zapobiegliwie przedwczoraj. Od kilku dni też czytałem instrukcję: zasady nie są może jakoś przesadnie trudne, aczkolwiek jest ich bardzo wiele i dziś kilka z nich przeoczyliśmy. Wreszcie kupiłem też insert (z e-Raptora), który okazał się bardzo pomocny, aczkolwiek składanie tych cholernych przegródek na karty akcji przeciwników trochę ostatnich czarnych włosów na mojej głowie mi posrebrzyło. No ale dziś byłem już gotowy i wreszcie przeszliśmy do mięsa rozgrywki. 
 

Do eksploracji okolic Gloomhaven stanęło trzech poszukiwaczy przygód (Kamratów Krakena):

Kraken, inoksyjski Kark (mój syn Konrad, 9 lat - poziom skomplikowania reguł go nie przerósł, aczkolwiek wymagał kilka razy drobnej asysty)

Castiga, orchidiańska Tkaczka Zaklęć (Drzewiec, mój brat)

- Tulkaion, sawwasański Skałosercy (ja :) )

 

Po drodze do pierwszej lokacji (Czarnego Kurhanu) delikatnie pomogliśmy aprowizacyjnie straży miejskiej oraz przetrwaliśmy atak barbarzyńców dzięki pomocy zaprzyjaźnionego (jak się okazało) drakona. A potem nadszedł atak na leże bandytów...

 

Zostaliśmy pokonani. 
 

Zdołaliśmy oczyścić pierwszą salę, ale ciężko nas poturbowano: szczególnie boleśnie odczuł to Kraken, który próbował tankować. Zjechał afaik do circa 4 hp. W sali drugiej znajdowało się już doborowe towarzystwo, dwóch elitarnych bandytów. Pierwszy padł Kraken, potem ja, ostro się odgryzając. Trzymająca się z tyłu Castiga przetrwała i położyła trupem ostatniego bandytę, ale... pokonała ją mechanika wyczerpania. Słaniając się na nogach, wycofała się, wyciągając rannych towarzyszy z kurhanu. 
 

Było znakomicie!

 

Były co prawda przestoje, szczególnie na początku, gdy musieliśmy wertować instrukcję, ale gdy rozpoczęła się faza scenariuszowa, to niemal zupełnie zniknęły. I tak nie uniknęliśmy pomyłki, która zresztą chyba kosztowała nas porażkę - w modyfikatorach ataku potworów losowaliśmy z talii razem z klątwami i błogosławieństwami GRACZY - i właśnie błogosławieństwo (obrażenia x2) położyło Karka, a potem mojego Skałosercego. Poza tym, nie doceniliśmy zagrożeń płynących z mechaniki wyczerpania, czego ofiarą stała się Tkaczka (a i mi w chwili zejścia zostały tylko 4 karty). 
 

CO ZA GRA. 

 

4A33EFE1-B36C-4847-9756-03103BFED5F1.thumb.jpeg.bddc7fe21ee3c3e2fcbee7d0f89a51e3.jpeg

insert

 

C1B06B9B-75BE-4068-BE66-9AE53DF29EED.thumb.jpeg.2d5ffe3a8b763c91852359cfe3e784aa.jpeg

początek starcia

  • Lubię! 1
  • Uwielbiam 2
Odnośnik do komentarza

Wczoraj Gloomhaven zawitało u nad po raz drugi, po raz drugi też szturmowaliśmy Czarny Kurhan. Tym razem udanie! Nie obyło się bez strat: Castiga po oczyszczeniu pierwszej komnaty wpadła do korytarza, gdzie wpadła w huraganowy ogień łuczników wroga. Nie pomogło przywołanie sobie familiara ani sukurs Krakena - gdy strzelcom gangu dostała się akcja z atakowaniem dwóch przeciwników w rundzie, to i Tkaczka i jej chowaniec padli. 
Pozostała dwójka sobie jednak poradziła, choć na koniec działała już na swoim limicie: Krakenowi na końcu scenariusza w grze pozostały zaledwie 3 karty akcji, mojemu Tulkaionowi 4, z punktami życia nie było dużo lepiej... W nagrodę wylosowały nam się pogłoski o kontrakcie dla miejskich alchemików na Wichrowych Wyżynach. Tam pójdziemy jednak później, bo Czarny Kurhan okazał się mieć jeszcze podziemia!

Było znakomicie!

 

106FB31D-170F-46CF-866E-8014E1ED6445.thumb.jpeg.36dee1ee00e31aa4e89a92c7d32ca27f.jpeg

  • Lubię! 8
Odnośnik do komentarza

Pierwsze podejście do podziemi pod Czarnym Kurhanem - klęska. Nasza wesoła trójka pokonana została przez brak kart, to zaś w dużej mierze spowodowane zostało kilkukrotnym wyzerowaniem naszych hapeków. Tym razem pierwszy padł Kraken, który w ogóle często cierpiał: szczytem wszystkiego było ułożenie fajnego komba, które zastopowane zostało przez strzałę herszta bandy, która przyszpiliła Konrada do podłogi i uniemożliwiła dopadnięcie wroga. W dodatku: aktywna w tym miejscu klątwa niezwykle skutecznie paraliżowała nasze działania: Kraken raz padł jej ofiarą, mój Tulkaion dwukrotnie, Castiga aż trzy! Dwa przypadki dotyczyły sytuacji, gdy słaniający się na nogach Herszt mógł zginąć na względnie wczesnym etapie starcia. 
 

A chyba tylko to mogłoby przynieść nam zwycięstwo. 
 

Zdolności dowódcy bandy sprawiły, że z tury na turę zalewała nas coraz większa fala nieumarłych. Fajnie jest to pomyślane, ale nie potrafiliśmy aż tak dobrze kontrolować tego tłumu. A gdy już wymyślaliśmy jak to robić, do gry wchodziła klątwa. Ostatecznie ubiliśmy Herszta, ale nie mieliśmy już szans skasowania reszty. Castiga, gdy pozostała sama, miała do skasowania jeszcze sześciu wrogów. Pokonała dwóch, zanim zawiodła ją ręka...

 

8D3C99B6-C4F2-419C-B224-755373FB3535.thumb.jpeg.fc087684e9998cc660fd8f512676dd96.jpeg

Odnośnik do komentarza

Ciekawa gra :D

 

Ja w długi weekend miałem okazję pograć w posiadłość szaleństwa. Lovecraftowy klimat wylewa się z planszy i ekranu urządzenia, które robi za mistrza gry. Pierwszy i najłatwiejszy scenariusz miał być wprowadzeniem w tajemniczy świat. Drużyna trzech badaczy: pani Crane parapsycholog (ja), ksiądz i atletka wkroczyli do sporej posiadłości szukać właściciela tego domu, który zniknął.

Gra polega na przemieszczaniu się po mapie, którą układa się z pomieszczeń wskazanych przez misję. Aplikacja robiąca za mistrza gry losuje wydarzenia, jak np. pojawienie się stwora z głębin w łazience. Tą udało się na jakiś czas zabarykadować, ale i tak prawie doprowadziło to księdza do szaleństwa.

W między czasie atletka i parapsycholog taktycznie zaczęli uciekać do innych pokoi, aby wpakować się na akolitę i ciekawe zagadki.

Te przypominają starego masterminda, są też łamigłówki obrazkowe, gdzie trzeba ułożyć panele w obrazek, czy przesuwanie bloków do celu w labiryncie. Ilość ruchów zależy od postaci, która do łamigłówki podchodzi, zatem można być uziemionym i nie rozwiązać niczego.

Nas ostatecznie wymordowali tajemniczy akolici, ale wcześniej ksiądz oszalał nam i jego celem gry stało się spalenie wszystkiego wokół. Mechanika obłąkania jest ciekawa, dobiera się wtedy kartę obłąkania, która ma zupełnie inny cel gry, jak wspomniany piromanta ma np. być w otoczeniu około 5-6 pół ognia.

 

Ciekaw gra, wydaje mi się dość niesprawiedliwa, ale taki jest przecież świat lovecraftowy :D

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...