Skocz do zawartości

Koncerty


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Bo fakt Reapera coś ostatnio na forum nie widzę, ew napisze do niego wieczorem PW może się odezwie.

Sensei, ja jestem z Warszawy, wtedy co pisałem w Maryni, że ja, Speed, de Raph i kkamillo znamy Płock jak własną kieszeń, to był taki żarcik zlotowy, bo akurat nasza czwórka przejechała pół Płocka i widzieliśmy ten amfiteatr na plaży ;)

Odnośnik do komentarza
Jedzie ktoś na koncert Kraftwerka? Bo ja tak. :) Przynajmniej odbiję sobie nieobecność na Dziewicach w sierpniu.

Miałem jechać, ale trochę zwaliłem sprawę i nie wiem jak teraz sprawa z biletami jest, bo podobno już nie ma. :/

Tydzień temu były, więc może nie jest tak źle. Tym bardziej, że podobno trzy koncerty mają dać dzień po dniu (?).

Odnośnik do komentarza

słuchajcie, dzisiaj na Placu Defilad w Wawie jest koncert Orange Warsaw Festival. wystąpi: Wyclef Jean, Kelly Rowland, Apollo 440 .

według zapowiedzi impreza rusza o godzinie 16.

 

a ja mam pytanie: czy wiecie może o której dokładnie zaczynają się koncert wspomnianej trójki?? no bo na bank nie o 16. tylko właśnie nie wiem kiedy.

jadę z córą i nie chę abyśmy długo czekali na występ.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
Kraftwerk był FENOMENALNY. Radioactivity wgniótł mnie w ziemię niczym walec, podobnie jak niemal cała reszta. Otoczenie huty pasowało idealnie.

Jestem skrajnie na siebie zły, że tam nie dotarłem. Ponoć najlepiej nagłośniony koncert świata, czy coś w tym stylu. Prawda to?

Odpowiem autocytatem z innego forum:

 

Jestem na kolanach.

Kraftwerk zawsze był dla mnie rodzajem enigmatycznej legendy. Od dawna znani, niemal nigdy nie widziani. Kojarzyli mi się z czterema figurami przed konsoletami tworzącymi doskonałą, klasyczną electro. Teraz mogłem się zbliżyć do tej Tajemnicy. W dodatku być może w ostatnim Ich występie w Polsce.

Już długo przed koncertem zaczęliśmy spotykać ludzi, którzy albo byli na nim w piątek ("fenomenalny! genialny!") albo się na niego udawali, zarażając nas atmosferą oczekiwania.Pielgrzymi z Poznania, Leżajska, Węgier... Na przedpolach Huty im. Sendzimira (w jednej z jej hal (ocynkowni) odbył się koncert) było już zupełne szaleństwo: setki, tysiące fanów w każdym niemal wieku (ja byłem mniej więcej w średniej), punktowe reflektory, neony. Kosmos. Rozbiła nas rodzinka (rodzice około 45 lat, syn mniej więcej 10) ubrana w czerwone koszule i czarne krawaty. Rodzice podjarani niczym nastolatkowie. Sama hala okazała się miejscem po prostu idealnym: mnóstwo betonu i stali, Kraftwerk nie potrzebują niczego więcej. Szczególnie, jeśli ozdobić to wszystko trzema telebimami (jednym kolosalnym) i dwoma wielkimi ekranami do rzutników. Metalowe elementy w trakcie koncertu nieco wibrowały, troszkę dodawało to nieoczekiwanego akompaniamentu Kraftom :) Wewnątrz ludzi było po prostu zatrzęsienie, wszystkie miejsca zajęte (i siedzące i stojące), nie potrafię określić ilościowo tej masy. Wszystko okraszone "kosmicznymi" dźwiękowymi impulsami, które stawały się coraz głośniejsze, zmuszając ludzi do uciszenia się. Jeszcze tylko gromkie "ooooooo", gdy na telebimach ukazały się cztery charakterystyczne sylwetki... opadła kurtyna....

...the man - machine, machine, machine , machine, machine, machine, machine, machine... machine....

Zaczęli z wysokiej półki i później już nie zwalniali (no, jeden utwór moim zdaniem odstawał, "computerliebe"). Nagłośnienie było oszałamiające (chyba, że ktoś nie lubi basów: mi momentami w klatce piersiowej biło drugie serce :) ), podobnie wizualizacje za plecami nieruchomych jak posągi Niemców. Proste, minimalistyczne, genialne. Etapów "Tour de France" nie będę już chyba mógł słuchać bez przypominania sobie fenomenalnie zmontowanych fragmentów wyścigu. "The Man - Machine" zwizualizowane zostało bijącymi po oczach białymi napisami na czarno-czerwonym tle. Zresztą, nie było słabych wizualizacji. Wspaniale brzmiał "Das Model", "Neon Lights", "Vitamin". "Pocket Calculator" obdarzony został polskim tekstem, co też podgrzało atmosferę. Ale prawdziwy nokaut Niemcy zachowali na końcówkę. Wtedy zabrzmiało "Radioactivity", ten utwór przejechał przeze mnie jak walec, sądząc z entuzjazmu sąsiadów: nie byłem jedyny. Uwspółcześniona aranżacja, poza tym Niemcy chyba podkręcili głośność, w każdym razie orbitowałem. Gdy skończyli, publiczność zmusiła ich do czterech bisów (no, powiedzmy, przecież wszystko było wcześniej dograne, chłopaki musieli zmienić scenografię). Pierwszy z nich wykonały... prymitywne roboty (tak, to było "The Robots", które przed i po koncertem non stop nuciliśmy). Chyba tylko Kraftwerk może sobie na to pozwolić, publika i tak była w euforii :) Potem wrócili główni bohaterowie. Zrzucili czerń, w którą dotąd byli ubrani zastępując ją świecącymi kombinezonami dzięki którym wyglądali jak komputerowe obiekty 3D. W powietrze pomknęły dźwięki z Elektro Kardiogram i Aero Dynamik (ten pierwszy lepszy). Wszystko domknięte zostało monumentalnie rozbudowanym "Musique Non Stop", podczas którego panowie dawali popisy solowe i odchodzili od konsolet... Hutter na koniec rzucił "do widzenia jutro", czym prawie złamał mi serce. W niedzielę słuchałem ich również, ale już nie w tak magicznych okolicznościach...

Nie było chyba żadnego ich ważnego utworu, którego by nie zawarli na koncercie. Nie było wpadek. Ani muzycznych, ani organizacyjnych. Była piękna atmosfera. Pewnie za dużo wielkich słów użyłem, ale w tej kwestii będę absolutnie subiektywny. Tak się czułem i tak czuję do teraz.

 

edit: dowiedziałem się właśnie, że do sprzedania było 10500 biletów. W sobotę wszystkie, albo prawie wszystkie były sprzedane, podobnie było w piątek. Nieźle, jak na ekipę praktycznie nieobecną w polskich mediach.

Odnośnik do komentarza
Kraftwerk był FENOMENALNY. Radioactivity wgniótł mnie w ziemię niczym walec, podobnie jak niemal cała reszta. Otoczenie huty pasowało idealnie.

Owszem, też byłem, dawno ich nie słuchałem, ale koncert był po prostu rewelacyjny. Efekty, klimat, cała otoczka była świetna. Szczególnie wykonanie We Are the Robots, czy wspomniane przez Ciebie Radioactivity.

Odnośnik do komentarza

Dla ludzi z Wrocławia:

 

Centrum Sztuki Impart

 

zaprasza

 

AUGUŚCIK, KARNAS, ZARYAN

 

5 października, godz. 20.00

 

Bilety: 60 zł, 50 zł, 40 zł

 

Projekt Auguścik, Karnas, Zaryan to pomysł autorstwa trójki przyjaciół:

Grażyny Auguścik, Grzegorza Karnasa i Agnieszki Skrzypek znanej polskim fanom jazzu pod pseudonimem Agi Zaryan.

 

W programie usłyszymy zarówno utwory z autorskich płyt muzyków jak i standardy wykonywane solo i w duetach wokalnych na tle rozmaitych konfiguracji instrumentalnych. Niewątpliwie projekt jest odsłoną tego, co na dzień dzisiejszy

najciekawsze w polskim jazzie wokalnym.

 

 

Informacje o biletach:

 

Centrum Sztuki Impart,

Wrocław, ul. Mazowiecka 17

 

tel. 071 341-94-32

 

e-mail: rezerwacje@impart.art.pl

 

kasa czynna od pon - pt w godz. 15.00 - 18.00 i na 1 godz. przed koncertem

 

 

 

 

Więcej na www.impart.art.pl

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...