Skocz do zawartości

Długi marsz


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

O naszych szansach na miejsce w pierwszej dwójce zadecydować miał wyjazdowy mecz z liderem w Middlesbrough. Niestety, pokazał on, jak wiele brakuje nam do poziomu, który upoważniałby nas do myślenia na serio o Premiership. Gospodarze momentami wręcz nas ośmieszali i wypadało się cieszyć, że nie doszło do prawdziwego pogromu. Już w 9. minucie Russell zagrał fantastyczną piłkę między naszych obrońców, dzięki czemu Fabio Brescia otworzył wynik spotkania. Potem przez długi czas trwała zabawa w kotka i myszkę, którą zakończył uderzeniem z dystansu Lee Lewis. Przez całe spotkanie stworzyliśmy jedną dobrą sytuację do zdobycia gola, ale Stokes przegrał pojedynek z Walterem. Po meczu w wypowiedzi dla prasy skrytykowałem bardzo słabo grającego Bonneta, który tym występem stracił miejsce w pierwszym zespole — tremę młodziaków byłem skłonny usprawiedliwić, ale Francuz był jednym z bardziej doświadczonych zawodników Gloucester i sprowadzony został do klubu po to, by w trudnych momentach pociągnąć zespół, a tego nie robił już od bardzo dawna. Jakimś cudem po tej porażce nasza strata do Sheffield United wzrosła jedynie do dwóch punktów.

 

04.04.2015 The Riverside Stadium, Middlesbrough: 28.186 widzów
Ch (41/46) Middlesbrough [1.] — Gloucester [3.] 2:0 (1:0)

9. F.Brescia 1:0
53. L.Lewis 2:0

Gloucester: J.Vilhelmsen — K.Payne, J.Walker, M.Martin, S.Kelly — G.Gibson — A.Bates (84. S.Patterson), G.Lake, A.Power, A.Bonnet (46. D.Walker) — D.Florian  (60. A.Stokes)

MoM: Hélder Barbosa (ML; Middlesbrough) — 9

Odnośnik do komentarza

Skąd Wam się biorą te prognozy z kosmosu, waszmościowie?

 

Wróciło stare Gloucester — po meczu ze słabiutkim Plymouth byłem już tego pewny. Na prawej pomocy relegowanego do rezerw Bonneta zastąpił Smith, ale choć w 11. minucie Florian po solowej akcji dał nam prowadzenie, nie miałem tego dnia powodów do radości. Dziesięć minut później po fatalnych kiksach naszej defensywy wyrównał Chris Zebroski, a po kolejnym kwadransie fatalny błąd w wyjściu do górnej piłki popełnił Vilhelmsen, przypominając mi, dlaczego nie potrafiłem stuprocentowo mu zaufać. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, a w 58. minucie Vilhelmsen na wszelki wypadek odświeżył mi pamięć drugim identycznym błędem, tym razem na spółkę z Walkerem, po którym McAllister ustalił wynik spotkania. Ten mecz był ostatnim w barwach Gloucester, jaki rozegrał Vilhelmsen, ale z pięciopunktową stratą do drugiego w tabeli Sheffield United losy bezpośredniego awansu były już właściwie rozstrzygnięte. Bardziej nurtowało mnie pytanie, czy nasza dezintegracja wyrzuci nas poza strefę barażową, czy jednak uda się nam chociaż tyle uratować z tego sezonu.

 

06.04.2015 Meadow Park, Gloucester: 5.231 widzów
Ch (42/46) Gloucester [3.] — Plymouth [16.] 1:3 (1:2)

11. D.Florian 1:0
20. Ch.Zebroski 1:1
35. J.McMillan 1:2
58. R.McAllister 1:3

Gloucester: J.Vilhelmsen (58. D.Casali) — K.Payne, J.Walker (67. M.Christiansen), M.Martin, S.Kelly — G.Gibson — A.Bates, G.Lake, A.Power, S.Smith — D.Florian (67. D.McCann)

MoM: Jordan McMillan (DC; Plymouth) — 8

Odnośnik do komentarza

Chyba nic nie da się zrobić? raz grają świetnie przez 3-4 kolejki a później coś się dzieję i nie mogą wygrać...

Lepiej pomyśl o duuużych wzmocnieniach jak chcesz coś ugrać w wyższej klasie

Zaczął bym od bramkarza, który wiele wnosi u mnie w Reading np. gra podstawowy bramkarz Rumunii i gdyby nie on to bym daleko nie zaszedł...

 

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza

Jako że szef naszego zespołu medycznego Clive Goodyear stwierdził, że nie zamierza przedłużyć z nami kontraktu, z myślą o zastąpieniu go sprowadziłem do Gloucester Darrena Evansa (42; Irlandia Północna).

 

Wyjazdowy mecz z Millwall mógł jeszcze odmienić losy tego sezonu i przywrócić nam szansę na awans do Premiership. Zgodnie z obietnicą Vilhelmsen wylądował w rezerwach, zastąpiony przez Keane'a, dałem też odpocząć Payne'owi i Walkerowi. Ale ewidentnie nie wszystkim to się spodobało.

 

Rozpoczął się mecz. Power obrócił się z piłką i... podał wprost do Riordana, który znalazł się sam na sam z naszym bramkarzem i bez trudu otworzył wynik meczu. Stałem przy ławce rezerwowych i z otwartymi ustami patrzyłem, jak moi zawodnicy, których w większości wyszkoliłem od juniora, poddają mecz, nie bez walki, ale aktywnie współpracując z rywalami. W 12. minucie McGlinchey zagrał między naszych środkowych obrońców, którzy skwapliwie rozstąpili się przed Riordanem, pozwalając mu na zdobycie drugiego gola. Ten sam zawodnik dorzucił trzecie trafienie po pół godzinie gry, a w 41. minucie na 4:0 podwyższył Richardson, ponownie przy biernej postawie defensywy.

 

W przerwie nawrzeszczałem na moich zawodników, jak nigdy w całej mojej karierze. W szatni został bezradny niczym dziecko we mgle Keane, zastąpiony młodym Casalim, oraz plątający się bezużytecznie po boisku Bates, za którego wprowadziłem Warda. Ale nie zmieniło to absolutnie niczego w obrazie gry. Po kwadransie drugiej połowy i następnej serii błędów Richardson zdobył swojego drugiego gola. Cztery minuty później Martin najzwyczajniej w świecie minął się z piłką i Weston podwyższył na 6:0. W 77. minucie najpierw Gibson wywrócił się teatralnie, byle tylko nie przeciąć podania do Richardsona, a potem jeszcze na wszelki wypadek napastnika Millwall w polu karnym przewrócił Graham. Efektem tej akcji była czerwona kartka dla Grahama, czwarty gol Riordana i 7:0 dla gospodarzy. A nie sam wynik był najgorszy, tylko absolutny brak zaangażowania ze strony moich zawodników.

 

Sędzia skończył mecz i w tej samej chwili odezwała się moja komórka. Prezes Phillips raczył zadzwonić z loży honorowej, by wyrazić swoje niezadowolenie. "Co to, k***a, było, Martin? Ile wziąłeś za oddanie tego meczu?", wywrzeszczał mi ze słuchawki. "Coś ty, k***a, powiedział?", zapytałem odruchowo po polsku, nie wierząc własnym uszom, by zaraz przetłumaczyć, "What the fuck have you just said, you fucking twat? Wyciągnąłem ten twój gówniany klubik z zadupia do Championship, a ty mi coś takiego zarzucasz? Nie ma sprawy, screw you, skoro tak wam ze mną źle, radźcie sobie sami, fuck. Fuck. FUCK!!!". Walnąłem komórką o beton, aż plastik prysnął na boki ku uciesze reporterów. Jakiś dziennikarz doskoczył do mnie z mikrofonem, za nim pchał się kamerzysta. "Jak skomentuje pan ten mecz, skipper? Czy to prawda, że zespół zagrał przeciwko panu?", zapytał. Machnąłem ręką, czując, jak wszystko się we mnie gotuje. "Powiem ci tyle, synu", wydusiłem z siebie. "Możecie ogłosić, że w Gloucester właśnie zwolnił się etat menedżera".

 

11.04.2015 The Den, Londyn: 15.557 widzów
Ch (43/46) Millwall [9.] — Gloucester [3.] 7:0 (4:0)

1. D.Riordan 1:0
12. D.Riordan 2:0
34. D.Riordan 3:0
41. S.Richardson 4:0
57. S.Richardson 5:0
61. C.Weston 6:0
77. M.Graham (G) cz.k.
78. D.Riordan 7:0 rz.k.

Gloucester: S.Keane (46. D.Casali) — S.Patterson, M.Graham RC, M.Martin, S.Kelly YC — G.Gibson — A.Bates (46. R.Ward), G.Lake, A.Power YC, S.Smith — D.Florian (57. A.Stokes)

MoM: Derek Riordan (ST; Millwall) — 10

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...