Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'przygoda' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 1 wynik

  1. 25 maja 2015 roku Zmrok. On. Ona. Późny majowy wieczór właśnie miał zmienić się w noc. Żadne z nich nie odczuwało jednak czasu. Dla niego padł niedawno wyrok, który przekreślił jego wszystkie wcześniejsze plany i marzenia, wypadek i niesłuszne oskarżenie, tylko wspólnie spędzona noc z dziewczyną mogła go wyrwać z nieprzyjemnych myśli. Dwa tygodnie wcześniej… - Niestety mam dla Pana najlepszą i najgorszą wiadomość od chwili wypadku. Od której mogę zacząć? – spytał dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. - Proszę mówić prawdę przede wszystkim. Czy będę w stanie wrócić do treningów w ciągu roku? - Do treningów ? Czy Ty rozumiesz, że właśnie uratowaliśmy Ci życie? Byłeś już niemal w Martwej Wiśle. Zresztą sam sobie zawiniłeś, ale miałeś więcej szczęścia od Twojego kolegi, który jest w bardzo ciężkim stanie, jak mógł wsiąść pijany do samochodu. Wy piłkarze nakładacie naprawdę za dużo żelu na ten pusty czerep. - Dobrze, rozumiem że ma Pan jakieś kompleksy, ale proszę się streszczać…. - Ok. Dobra informacja, nie będzie Pan musiał jeździć na wózku, prawdopodobnie z czasem odzyska Pan pewną sprawność no i tu pojawia się zła wiadomość, przypuszczalnie nigdy Pan nie odzyska pełnego czucia w prawej nodze, zespół zrobił co mógł, ale nie dało się wszystkiego uratować, to był naprawdę fatalny stan i powinien się Pan cieszyć że żyje biorąc pod uwagę, że uszkodził Pan sobie też kręgosłup i głowę. Czy ma Pan rodziców? Przez chwilę ten dwudziestoletni chłopak zaniemówił. Nie mógł uwierzyć w potęgę swojej głupoty. Jak mogłem zawieść swoich rodziców? Co oni sobie teraz myślą, gdy widzą mnie z góry? Czemu dałem się namówić koledze na przejażdżkę jego nowym samochodem? Po dłuższej chwili odpowiedział. -Miałem, zginęli w wypadku samochodowym…. I nie nie byli pijani, to był nieszczęśliwy wypadek i wie Pan co? - Co? - Ja też tam byłem, ale uratowała mnie matka, ojciec zginął od razu, ale ona mimo że była przykleszczona zdołała zatamować krew z rany swojego dziecka. Rozumie Pan? Czy wie Pan co to jest miłość macierzyńska, ratować dziecko zamiast siebie. Naprawdę z tamtego zdarzenia pamiętam tylko migawki. – w tej chwili z oczu chłopaka wyleciały łzy wspomnień i bólu. - Ah no tak. Nie będę już Panu w takim razie docinać. Pragnę tylko poinformować, że za chwilę przyjdzie tu policjant z Komendy Głównej, musi ustalić z panem parę szczegółów dotyczących nocy. Proszę odpoczywać. – rzekł skruszony nieco pan doktor. Janusz Pietrzykowski, młody zawodnik, którego Lechia wypatrzyła dwa lata wcześniej w klubie lokalnym klubie piłkarskim Polonii Gdańsk. Od samego początku zapowiadał się na wielkiego formatu piłkarza, miał niebywały potencjał, przyjęcie piłki i umiejętność przewidywania i dobre warunki fizyczne jak na skrzydłowego, miał papiery na wyjazd zagranicę. Przy czym do feralnego wieczoru wydawał się poukładanym mentalnie chłopakiem, nie to co reszta jego drużyny z rocznika 1995, z której w dość szybkim czasie udało mu się przeskoczyć do pierwszej drużyny. Wracając do zagranicy, to właśnie po skończeniu sezonu, w którym co prawda Lechii Gdańsk zdecydowanie nie poszło, miał podpisać kontrakt z niemieckim solidnym zespołem zaplecza Bundesligi, Fortuną Dusseldorf. Jego agent tego samego wieczoru co on pozwolił sobie odwiedzić starego kolegę, leciał właśnie do Niemiec. - Proszę Pana. – krzyknął chłopak, gdy doktor właśnie opuszczał salę. - Tak? - Mój agent miał podpisać dziś o 13 kontrakt z Fortuną Dusseldorf, którą mamy godzinę? - 13.05. - Fak. – przeklnął pod nosem chłopak. Mogę poprosić o jedną rzecz? - zapytał chłopak. - W drodze wyjątku, gdyż wiem co ma Pan na myśli, już do niego dzwonię, proszę podać tylko telefon. Chłopak podał telefon doktorowi, sam nie chciał rozmawiać teraz z agentem, gdyż jego gniew musiał być chwilę później potężny, a była to dopiero pierwsza osoba w całej lawinie osób z którymi miał się prędzej czy później skonfrontować. Trener Piotr Nowak , właściciel Lechii Wernze, babcia Halina i dziewczyna Asia. To w skrócie osoby, które w najbliższym czasie mogły mu suszyć głowę. Postanowił się moment konfrontacji odsunąć w czasie, gdyż do jego sali pooperacyjnej, pod którą pewnie siedziało przynajmniej dwoje z wcześniej wymienionych, nie było wstępu. Coś albo lepiej mówiąć ktoś wyrwało go momentalnie z zamysłu. - Dzień Dobry Panu. Komisarz Frańczyk. Przyszedłem w sprawie wczorajszego wypadku. Czy zechcę pan złożyć wstępne zeznanie? - Dzień Dobry. Zakładam, że skoro Pan tu przyszedł to pewnie chcę Pan jak najszybciej wyjaśnić tą sprawę. - Tak dokładnie jest. – powiedział to siadając na krześle postawny mężczyzna. Skoro Pan się zgodził, to teraz zdam Panu pytania, proszę w miarę możliwości opowiedzieć na wszystkie z nich. - Okej. Czekam z niecierpliwością. – powiedział z lekką ironią chłopak. - Urodził się Pan w ? - Ełganowie, ale nie mieszkam tam już od dawna, od szesnastu lat mieszkałem z babcią w Gdańsku. - Ok. To takie sprawdzające pytanie, wie Pan, przejdźmy do szczegółów. Co robiliście z Panem Marcinem zanim wyjechaliście Panowie samochodem z Gdańska? - Cóż, byłem u niego na imprezie, zwykle nie chodzę na imprezy. Rozumie Pan, studia w Sopocie, treningi na Gdańskich Aniołkach, mecze w weekendy, wyjazdy, trochę tego czasu leci… Zaprosił mnie jednak kolega z drużyny juniorskiej, więc postanowiłem wpaść, wypić jedno piwko może. Uprzedzając jednak pytanie to nie ja prowadziłem. - To wiemy, Pana kolega był na fotelu kierowcy, ponadto zbadano u niego duży wskaźnik upojenia alkoholowego. Przejdę do mniej wygodnych pytań. Jakim cudem nie zauważył Pan, że kolega jest pijany? - Naprawdę nie wyglądał źle, a przekonał mnie, bo kupił sobie nowe BMW wie Pan, skubaniec zawsze miał dużo kasy, a raczej jego stary. W każdym razie nie czułem od niego alkoholu, a ponadto wysławiał się normalnie. - Jakim cudem? Miał 1,5 promila. Proszę nie oszukiwać, nie jesteśmy w sądzie, ale jestem tu dlatego żeby wyjaśnić przyczynę wypadku, a dodatkowo rodzice Marcina próbują uratować mu sytuację, więc proszę powiedzieć jak było. - Uratować mu sytuację, czy Ci ludzie mają mózg, przecież mój kolega, a ich syn jest w ciężkim stanie, nie powinni teraz myśleć o sądach, zresztą nie wiem o co Panu chodzi. Może czułem od niego trochę alkohol, ale to jeszcze nie była tragedia. - Sugeruje Pan, że jeździ Pan w takim stanie po polskich drogach, musi Pan być naprawdę doświadczony w takim razie…. - Ja nic nie sugeruję, wiem jak było… - Czyli utrzymuję Pan, że kolega nie wyglądał na pijanego, jak zatem doszło do wypadku? - Jakoś tak zwyczajnie, Marcin chciał się trochę popisać i wymijał jakiegoś faceta na drodze z dużą prędkością, niestety źle wyliczył czas, z naprzeciwka jechał tir. - I ? - Dalej to już Pan wie, wpadliśmy do rowu, po jego gwałtownym ruchu kierownicą, z impetem, przy czym bardziej oberwało się jemu. Zadzwoniłem w szoku na 112 i sam straciłem na dłuższy czas przytomność. - Dobrze, tu wszystko wydaję się wspólne z oględzinami, ale nadal nie mamy zgodności co stanu faktycznego Pana kolegi, a musi Pan wiedzieć że rodzice Marcina oskarżyli o upojenie swego syna właśnie Pana i podobno to Pan wyciągnął kolegę na tą przejażdżkę. Chcą Pana oskarżyć o próbę zabójstwa. - Co? Próbę czego? Ci ludzie mają pieniądze, mogą mieć prawników, mogą wszystko kupić, ale chyba naprawdę nie mają serca, żeby mnie o to oskarżać, w tym czasie nie trwożąc się o syna. Oni myślą tylko o swej reputacji. Ich nawet tam nie było, więc nie wiedzą o imprezie i o całej sytuacji jaka miała miejsce. - oniemiał ze zdziwienia i przerażenia chłopak - Postaramy się w najbliższym czasie ustalić, kto tu mówi prawdę. Po wyjściu ze szpitala zostanie Pan również zaproszony na wizję na miejscu wypadku, tam Pan również opisze co się stało. Ja w tym czasie wychodzę. Dziękuje za zeznania. - Do widzenia. No pięknie się porobiło. Koniec kariery klubowej, strata zaufania u bliskich osób i sprawa w sądzie, najbliższe tygodnie, miesiące a może i lata nie miały być kolorowe….
×
×
  • Dodaj nową pozycję...