Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'fm2012' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 16 wyników

  1. Football Manager 2012 Pliki: CM Revolution Polska Liga Update v2 + około 180 młodych polskich talentów (nawet tych urodzonych po 2000 roku) Ligi: Polska (3 liga i wyżej) oraz najwyższe ligi z następujących krajów: Anglia, Włochy, Hiszpania, Niemcy, Francja, Portugalia, Holandia Po dłuższej przerwie postanowiłem przypomnieć sobie wersję gry z 2012 roku. Aby trochę urozmaicić sobie rozgrywkę zdecydowałem się dodać sporo młodych polskich piłkarzy, którzy nie byli dostępni w tej wersji a w późniejszym czasie ogrywali się w młodzieżowych oraz seniorskiej reprezentacji naszego kraju. Ciekawe jak rozwiną się ich kariery. Swoją karierę rozpoczynam jak zwykle jako opiekun Radomiaka Radom, który będzie mierzył się w rozgrywkach III ligi łódzko-mazowieckiej. Nasz cel na ten sezon to wywalczenie awansu do 2 ligi. Mierząc w awans postanowiłem na tyle na ile było to możliwe wzmocnić swój zespół. I tak do za darmo trafili do nas Wojciech Okińczyc, Simon Jelen oraz Sebastian Kosiorowski. Ponadto z warszawskiej Legii na dwa sezony wypożyczyłem Rafała Makowskiego oraz Michała Grudniewskigo. Kadra na nadchodzący sezon przedstawia się następująco: Bramkarze: Łukasz Skowron Sebastian Kosiorowski Piotr Banasiak Obrońcy: Maciej Świdzikowski Kabir Ojikutu Jacek Moryc Mikołaj Tokaj Dariusz Rolak Łukasz Szary Michał Grudniewski Maciej Woźniak Bartosz Kozieł Pomocnicy: Piotr Wlazło Marcin Figiel Maciej Domański Paweł Tarnowski Mateusz Radecki Krystian Puton Wojciech Wocial Rafał Makowski Kacper Wnuk Włodzimierz Puton Napastnicy: Wojciech Okińczyc Simon Jelen Dominik Sokół Szymon Stanisławski Patryk Winsztal Pozyskałem też kilku juniorów z którymi ku mojemu zaskoczeniu pożegnały się macierzyste kluby: Filip Marchwiński Kamil Wojtkowski Mateusz Hołownia Sebastian Walukiewicz Mateusz Praszelik Paweł Tomczyk Szymon Włodarczyk
  2. Na początku zaznaczę, że jest to moje pierwsze podejście do FM-a 2012. Kupiłem go tuż po premierze, ale mózg w pewnym wieku nie przyswaja nowej wiedzy zbyt chętnie, więc po kilku próbach rezygnowałem, wracając do sprawdzonej wersji 2008. Pomyślałem, że jednak warto przesiąść się na nieco nowszy model (bardziej aktualne składy, realistyczny układ sił), dlatego postanowiłem opisywać karierę (i objąć klub z rodzinnego miasta), by mieć większą motywację i nie poddać się zbyt szybko. Kariera i tak może nie potrwać długo, ze względu na prawdopodobnie beznadziejne wyniki i ewentualne zwolnienie ;) - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - "Dostałem wymarzoną, dobrze płatną pracę... w Grudziądzu!" - nie powiedział żaden mieszkaniec tego miasta NIGDY. Ok, może odrobinę hiperbolizuję, ale znalezienie godnej, dającej satysfakcję fuchy w mieście o imponującej, dwudziestoprocentowej stopie bezrobocia, graniczy z cudem. Powinienem się cieszyć... I cieszyłem się, serio, jednak z drugiej strony odczuwałem wyraźne przygnębienie. Powrót w rodzinne strony oznaczał bowiem opuszczenie Gdańska, z którym wiązałem swoją przyszłość - i tę bliższą, i tę daleką. Musiałem pożegnać ulubione puby przy ul. Długiej i Piwnej, imprezowe wypady do Sopotu, romantyczne spacery po Dolnym Mieście, czy nielegalnie rozpalane ogniska na plaży w Jelitkowie. W zamian dostałem... Grudziądz. Urokliwą, ale upadającą mieścinę, w której praktycznie nikogo już nie znałem. Wszyscy powyjeżdżali - do Torunia lub Bydgoszczy, Poznania lub Warszawy. Tak jak ja swego czasu wyjechałem do Gdańska, gdzie ukończyłem studia i załatwiłem wszystkie formalności niezbędne by zostać trenerem piłkarskim. Szkoliłem młodzież miejscowej Lechii (jak pokazała przyszłość - niepotrzebnie), marząc o przejęciu pierwszego zespołu. Może w końcu by do tego doszło, ale pewnych propozycji, zwłaszcza w tak młodym wieku, nie wypada odrzucać. Zatem zgodziłem się zostać menedżerem Olimpii Grudziądz - beniaminka 1. Ligi, którego nieoczekiwanie, tuż po historycznym sukcesie, opuścił Marcin Kaczmarek. Plan? Po pierwsze: uniknąć spadku. Po drugie: nie wpaść w depresję. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - FM 2012, wybrane ligi: Grecja, Holandia, Niemcy, Polska, Rumunia, Słowenia (wszystkie dostępne), baza danych: średnia
  3. Fm 2012 12.2.2 01.07.2014, Goniec Krakowski Mały człowiek z wielkim sercem Kto by się spodziewał, że prezes krakowskiej Wisły, Bogusław Cupiał, doczeka się w końcu takich sukcesów. A to wszystko dzięki człowiekowi znikąd. Bo co mozna było powiedzieć o obecnym trenerze Białej Gwiazdy? Ani nie był profesjonalnym piłkarzem, ani nie prowadził wcześniej żadnego klubu. Jedynym jego sukcesem było doprowadzenie AFC Wimbledon do Premiership i zdobycie z nimi Ligi Mistrzów w grze komputerowej Football Manager 2008. Kiedy wyszło na jaw, że prezes Cupiał zatrudnił żółtodzioba, środowisko trenerskie pukało się w czoło. Że jak to? Człowiek bez sukcesów, spoza środowiska, bez licencji. Fan gry komputerowej, który zapragnął menedżerki. Michał Probierz stwierdził: "Skoro taki gość został trenerem, to ja zostanę premierem Zimbabwe!". A jednak, to właśnie ten nikomu nieznany "gość" doprowadził do największych sukcesów krakowskiej Wisły. Ktoś kiedyś spytał prezesa Cupiała, czemu zatrudnił człowieka, którego nie łączy nic z profesjonalnym futbolem, ten z rozbrajającą szczerością odpowiedział: "Bo chłopak miał jaja, że przyszedł do mnie z takim CV." Serdecznie zapraszam na wywiad z trenerem Białej Gwiazdy, Marcinem Wiśniewskim. Panie trenerze, nie znudziła się Panu jeszcze krakowska ziemia? - A czemu miałaby mi się znudzić? Czuję się tutaj świetnie. Niedawno przedłużyłem swój kontrakt o kolejne dwa lata i przynajmniej do 2016 kibice bedą musieli oglądać moją gębę na ławce. Ja to sie stało, że dostał Pan angaż w Wiśle? W tamtym okresie była mowa o znanym zagranicznym trenerze, a kibice w prezencie dostali Pana. - (śmiech) Czytałem o gościu, który, chyba w Azerbejdżanie, dostał pracę trenera tylko na podstawie sukcesów z gry komputerowej. Postanowiłem, że w tak marnej lidze jak Ekstraklasa, jakiś prezes łyknie podobny wałek. A że kibicem Wisły jestem od dziecka, to nie zastanawiałem się nad wyborem klubu. To był okres, gdy Wisła dołowała w lidze i prezes Cupiał zastanawiał się nad sprzedażą klubu. Mam nadzieję, że po tych trzech latach nie ma już takich planów. Już w pierwszym sezonie udowodnił Pan niedowiarkom, że Bogusław Cupiał nie popełnił błędu. - Nikt na Nas nie stawiał i wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy skończyliśmy rozgrywki. Nie przegraliśmy żadnego meczu w lidze, a dziewięć spotkań zakończyło się remisem. Był to, jak na tamten czas, olbrzymi sukces. Do tego doszło jeszcze zwycięstwo w Pucharze Polski. Żaden z kibiców nie spodziewał się na początku sezonu, że będzie oglądał drużynę grającą świetnie w obronie i ataku. Przypominam, że w tamtym sezonie straciliśmy tylko dwadzieścia bramek, a zdobyliśmy dziewięćdziesiąt, z czego czterdzieści jeden strzelił nasz najlepszy napastnik, Orlando Sa. Dzięki jego wspaniałej grze w lidze, został dostrzeżony przez selekcjonera Portugalii i pojechał na Euro 2012, z którego wrócił ze złotym medalem. W obronie świetnie spisywali się, sprowadzeni do klubu, Mateusz Szałek oraz Cristiano Zanetti. Szczególnie ten drugi był tytanem pracy. Na treningach pokazywał, że mimo trzydziestutrzech lat na karku, jest w świetnej kondycji fizycznej, czego mogło mu pozazdrościć wielu młodych zawodników. W drugim sezonie przyszedł niewyobrażalny sukces w postaci fazy pucharowej Ligi Mistrzów. - Tak. Tego nie spodziewali się nawet najstarsi górale. W Ekstraklasie odstawiliśmy kluby na lata świetlne. Zanotowaliśmy tylko trzy remisy i zdobyliśmy sto pięć punktów. Na długo przed zakończeniem sezonu zostaliśmy Mistrzami Polski. Obroniliśmy również Puchar Polski. Celem nadrzędnym oczywiście były europejskie puchary, co na każdym kroku pryzpominał mi prezes. Po wygranym dwumeczu z Bate Borysow, dostaliśmy się do upragnionej fazy grupowej Ligi Mistrzów. Droga była nadzwyczaj prosta, gdyż przeciwnicy, których wylosowaliśmy byli wyraźnie pod formą. Ani Celtic Glasgow ani BATE nie potrafiło nam zagrozić. Po losowaniu trafiliśmy do bardzo trudnej grupy z Besiktasem, Szachtarem i Barceloną. I gdy nikt na Nas nie stawiał, grając bez presji zdobyliśmy dziewięć punktów i awansowaliśmy do fazy pucharowej. Tam mierzyliśmy się z Tottenhamem, i gdyby nie głupio stracona bramka w końcówce spotkania, to awansowalibyśmy do kolejnej rundy. Czułem niedosyt, ale był to ogromny sukces Naszego zespołu. W kolejnym sezonie trafiliśmy do grupy z Man City, Werderem i Zenitem. Grupę skończyliśmy na trzecim miejscu, które dało nam awans do fazy grupowej Ligi Europy. Tak spotkaliśmi się z Celtikiem, który nie był tak łaskawy jak sezon wcześniej. Dostaliśmy srogie lanie i porzegnaliśmy się z pucharami. Oczywiście, osobiście nie mogę narzekać na takie wyniki, gdyż inne kluby z Ekstraklasy nie potrafią się przebić nawet przez rundy kwalifikacyjne. Pojawiły się w środku sezonu doniesienia, że nie zagrzeje Pan już długo miejsca na ławce Wisły. Chodziły słuchy o zainteresowaniu Pana osaobą klubów z Rosji i Rumunii. - Mogę już potwierdził, że pojawiły się oferty ze znanych zagranicznych zespołów. Nie chciałem się jednak przenosić do mroźnej Rosji i zostawiać drużyny w środku sezonu bez trenera. Natomiast ofertami z Rumunii nie byłem w ogóle zainteresowany. Nie ten kraj, nie te klimaty. Swoją lojalność potwierdziłem, podpisując nowy kontrakt, który wiąże mnie z klubem do 2016 roku. Czego możemy więc życzyć na kolejny sezon? - Przede wszystkim braku kontuzji. Po zmianie zasad, terminarz Ekstraklasy jest bardzo napięty. Do tego dochodzą jeszcze mecze w pucharach, dlatego każda kontuzja poważnie osłabia zespół. Więc życzymy połamania nóg na boisku i dlaszych sukcesów na ławce trenerskiej. - (śmiech) Nie będę dziękował, żeby nie zapeszyć. A teraz przypomnijmy, jaką kadrą dysponuje Wisła Kraków. Przypominam, że z niektórymi zawodnikami prowadzone są rozmowy i w najbliższym czasie mogą opuścić klub z ul. Reymonta. Bramkarze: Adam Stachowiak |Historia| - Człowiek, który wiele razy ratował skórę obrońcom. Nie wybijał się umiejętnościami na tle innych golkiperów naszej Ekstraklasy, ale po transferze do Wisły, rozwinął skrzydła i stał się czołowym bramkarzem w lidze. Prawdopodobnie po tym sezonie, opuści klub. Gerard Bieszczad |Historia| - Ani razu nie wystąpił w pierwszym składzie. Zdecydowanie za słaby na taki klub. Prawdopodobnie odejdzie do Polonii Bytom. Jakub Słowik |Historia| - Wielki talent z Białegostoku. Wiśniewski chciał go pozyskać już w pierwszym sezonie, ale Jagiellonia postawiła zaporowe warunki. Słowik był na tyle zdeterminowany, żeby przejść do Wisły, że nie przedłużył wagasającego kontraktu i od tego sezonu jest nowym zawodnikiem Białej Gwiazdy. A co najważniejsze, Cupiał nie zapłacił za niego ani złotówki. Obrońcy: Adam Danch |Historia| - Od momentu przyjścia, podstawowy obrońca krakowskiej Wisły. Bardzo pewny punkt obrony, który potrafi rozpocząć akcję ofensywną. Kapitan zespołu. Prawdopodobnie odejdzie do Olympiakosu Pireus za ok. dwa miliony euro. Jakub Majewski |Historia| - Trener Wiśniewski stwierdził, że w tym sezonie da mu szansę na pokazanie się w Ekstraklasie. Zobaczymy, czy ten zawodnik rozwinie skrzydła. Michał Czekaj |Historia| - Mimo, że ma okazje grać w pierwszym składzie, nie rozwija się tak, jakby sztab tego oczekiwał. Niedawno przedłużył kontrakt do 2018, więc widać, że trener wierzy w tego zawodnika. Rafał Janicki |Historia| - Młodszy Arek Głowacki. Kupiony za dwa miliony euro, które zwrócił z nawiązką. Szybki, nowoczesny obrońca ze znakomitym przeglądem pola. Mateusz Szałek |Historia| - Podpora prawej strony defensywy. Dobry w obronie, jeszcze lepszy w ataku. Jonathan Johnson |Historia| - Przyszła gwiazda Wisły i reprezentacji Nigerii. Prawdopodobnie zostanie wypożyczony do czeskiego Hradec Kralove, aby ogrywał się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Kirill Pavlyuchek |Historia| - W tym sezonie raczej będzie siedział na ławce. Aczkolwiek może być wykorzystany również jako lewy obrońca. Michał Nalepa |Historia| - Świetny poprzedni sezon daje mu nadzieję na grę. Trener widzi go w szerokiej kadrze, co potwierdził podpisując nowy kontrakt. Mateusz Słodowy |Historia| - Sprowadzony jako zmiennik dla Szałka i raczej taką będzie pełnił rolę w tym sezonie. Andrei Siminic |Historia| - Rewelacja sezonu i najlepszy lewy obrońca Ekstraklasy. Miejmy nadzieję, że zostanie w Wiśle na wiele lat. Pomocnicy: Alan Uryga |Historia| - Historia podobna do tej z Czekajem. Gra, ale nie miarę swojego potencjału. Kevin Pannewitz |Historia| - Po odejściu Sebastiana Kehla, podstawowy defensywny pomocnik krakowskiego zespołu. Kibice wiąrzą z nim wielką przyszłość. Przemysław Kaźmierczak |Historia| - Sprowadzono go, aby zwiększyć rywalizację w środku pola. Z miejsca jednak stał się ważnym graczem pierwszego zespołu, co pokazują świetne statystyki. Mohamed Koffi |Historia| - Po świetnym sezonie w FC Hradec Kralove, bedzie walczył o pierwszy skład krakowskiej Wisły. Łukasz Wroński |Historia| - Wychowanek Bełchatowa w końcu zawitał na Reymonta. Na trasfer tego zawodnika naciskał trener Wiśniewski. Dzmitry Rekish |Historia| - Obok Siminica, najlepszy zawodnik zeszłego sezonu. Jego rajdy lewą stroną boiska, siały popłoch w szeregach przeciwnika. Michał Chrapek |Historia| - Sytuacja podobna, jak w przypadku Czekaja i Urygi. Wojciech Król |Historia| - Nowy nabytek trenera Wiśniewskiego. Średnie statystyki z poprzedniego sezonu nie zamykają mu drogi do wielkiej kariery. Matar Gueye |Historia| - Bardzo solidny zawodnik, który nie schodzi poniżej określonego poziomu. W tym sezonie raczej będzie siedział na ławce, gdyż rywalizacja w środku pola jest ogromna. Nicosur Stanciu |Historia| - Kolejny zawodnik, od którego trener rozpoczyna ustalanie składu. Zobaczymy, czy prezes przekona go do podpisania nowego kontraktu. Jakub Bąk |Historia| - Nominalny napastnik, który został przekwalifikowany na prawego pomocnika. Statystyki nie powalają, ale będzie otrzymywał swoje szanse. Napastnicy: Orlando Sa |Historia| - Nawiększe gwiazda zespołu. Zdobywca europejskiego Złotego Buta oraz mistrz Europy z reprezentacją Portugalii. Do momentu złapania kontuzji, podstawowy napastnik reprezentacji. Prawdopodobnie odejdzie z klubu, gdyż oczekiwania finansowe w związku z nowym kontraktem ma ogromne. Adewale Sunday Amusan |Historia| - Natępca Sa. Niesamowicie szybki i przebojowy napastnik. Mariusz Stępiński |Historia| - Przyszła gwiazda reprezentacji Polski. Zawodnik z ogromnym potencjałem, co pokazał zostając wicekrólem strzelców czeskiej drugiej ligi. Walnie przyczynił się do awansu FC Hradec Kralove do Gambrinus Ligi. W następnym wydaniu dowiemy się na jaki klub trafiła Wisła w kwalifikacja do Ligi Mistrzów, opiszemy pierwsze sparingi, pokażemy, jakich transferów dokonała Wisła na przestrzeni lat, zaprezentujemy sztab szkoleniowy oraz perełki, które rozwijają się w rezerwach i kadrach młodzieżowych...
  4. Spróbuję tej fabuły... _______________________________________________________________________ Tynk powoli sypał się ze wszystkich czterech wyblakło-zielonych ścian zaniedbanego pokoju. Równomierny i spokojny płomień długiej świeczki, umieszczonej w zardzewiałym świeczniku, rzucał światło na niedomyty kubek z kawą. Obok kubka na chwiejącym się stole, który miejscami świecił się jeszcze politurą, leżał 96-stronicowy zeszyt w kratkę. Były w nim jakieś bazgroły, których sensu dopatrywał się jedynie sam autor. Na kancie drewnianego stołu leżało jakieś zdjęcie. Iwan usiadł na zakurzonej sofie. Nie miał czasu sprzątać już od bardzo dawna, właściwie odkąd przyjął pracę w pobliskim McDonaldzie. Za psie pieniądze. Praca w tym zakładzie pozwoliła wypłynąć na szerokie wody. Ale owa szerokość mierzona była jedynie w rozmiarach spodni, które to powiększały się co około półtora miesiąca. Ponad trzydziestoletni mężczyzna po opuszczeniu stanowiska grającego menadżera w lokalnym amatorskim klubie, z którym osiągał z resztą sukcesy na miarę Boba Jacksona, przybrał na wadzę niczym Vincent d'Onofrio na potrzeby filmu 'Full Metal Jacket'. Tylko, że miara klubów i czasy trochę inne. Zabrakło mu jednak motywacji i czasu na dalsze prowadzenie klubu. Przed przeprowadzką siedzący obecnie na 3-osobowej sofie marki IKEA dżentelmen uczestniczył także aktywnie w amatorskich klubach polskich, co pozwalało mu na trzymanie formy. Niestety, lata świetności jego ciało miało już za sobą. Spodnie o rozmiarze L zamienił na te z dwoma 'X' przed wspomnianą wcześniej dwunastą literą współczesnego alfabetu łacińskiego. Połowa pasków w sklepie za mała, ale nie było z tym problemu. I tak nic nie spadało mu z dupy. Wyglądający jak Fiat 126p facet wstał leniwie ze skrzypiącego niezbyt miękkiego legowiska, by włączyć radio. Trudno było złapać sygnał, ale po czasie w końcu się udało. "Nasz ukochany klub ma bzzzz problemy. Po spadku bardzo ciężko zebrać kadrę i niewiadomym bzzz ilu jeszcze odejdzie zawodników. Na pewno bzzzz bzzz trrr..." delikatny, lecz stroniący od optymizmu głos dziennikarki został przerwany przez silny trzask pioruna, który musiał uderzyć bardzo blisko. Przez zepsute, zasłonięte już na amen żaluzje przebiło się jasne światło, które na ułamek sekundy całkowicie pochłonęło ognistą aurę świecy. Dźwięk uderzenia był tak głośny, że grubawy Iwan, aż odskoczył od okna. Prawe oko zadrżało przez chwilę, ażeby odreagować nagły stres. Brunet usiadł z powrotem na sofie z takim naciskiem, że jedna ze sprężyn wyskoczyła rozdzierając materiał i uderzając otyłego osobnika w udo. Lekki grymas na twarzy zamienił się dosyć szybko na wyraz smutku i żalu, gdy ta gruba łajza zorientowała się, iż odruchowo potrąciła kubek. Ciemnobrązowa ciecz wylała się na stół. W pokoju mocniej zapachniało zmielonym zalanym gorącą wodą ziarnem. - Kurwa mać - krzyknął głośno i donośnie. Mały kawałek tynku zleciał ze ściany od jego prawej strony i uderzył o panele. Gorące ciekłe piekło pochłonęło w swe czeluści także zdjęcie. Łza spłynęła po tłustym nabrzmiałym policzku. Wziął długopis z ciemnym atramentem i zaczął pisać jakby do kogoś przemawiał. Jest coś co wydaje Ci się bliskie, było bliskie zaprawdę, ale jest nieosiągalne i to nawet nie z powodu kilometrów dziurawych dróg, które was dzielą. Jesteśmy nieosiągalni, tak po prostu, już na zawsze, bo zgubiliśmy się we wspólnej drodze naszej relacji, poszliśmy innymi torami. Ktoś przestawił zwrotnice, może nawet Ty, ale nie jesteś tego świadomy/a. Ja czasami sam przestawiłem tę zwrotnicę i nie żałuję. Ten cały stelaż niby krótkich, nic nieznaczących chwil, krótkich rozmów, czasami dłuższych, wyzwisk, śmiechów i pocieszeń. To wszystko mnie ukształtowało. Człowieku, z którym nie gadam może i już dobre kilka lat, ukształtowałeś mnie częściowo. I gdy rozmawialiśmy to symultanicznie gdzieś daleko w głębi mnie tworzyłeś pewien proces, który trwa do dziś. Który dziś ma efekty uboczne, tęsknoty zwykłej, bo wiem, że to co robiliśmy nie było bezcelowe. Chodź tu, przytul się, pogadajmy jeszcze raz, tak jak kiedyś. Nieważne czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną, chodź tu bliżej, naprawdę, wróć na chwilę. Chcę znów potwierdzić tam gdzieś samemu sobie, że dużo dla mnie znaczyłeś/łaś, chociaż bardziej to chodzi o tą drugą końcówkę. I chcę potwierdzić, że znaczyłem dla Ciebie tyle samo co Ty dla mnie. Nie tak jest? Jak często jeszcze o mnie myślisz, co? Czasami leżę i myślę o Was, wstaję, patrze przez okno, świeci się samotnie uliczna latarnia, a jak wy o mnie nie to... ile to było warte? Nie napiszę teraz do Ciebie, bo po co? Rozwieje się to szybko, ot tak, bo sam nie widzę podstaw do odtwarzania czegoś na nowo. Widziałem rok temu jedną osobę, do której czuje niesamowity sentyment, wręcz unikalny. Więc jak kiedyś powiem Tobie, że za Tobą tęsknie to na pewno nie tak jak za tamtą spotkaną osobą. Co nie oznacza, że mniej byłbym tęsknił, po prostu inaczej. Nie gadaliśmy długo, rok ponad. Co zrobiłem? Spuściłem głowę, próbowałem jakoś uniknąć kontaktu, no bo co tak nagle? Niby tacy kumple to czemu rok nie gadaliśmy? Chuj, bywa, poszedłem dalej, unik się udał. A jak Ty mnie widziałeś/łaś i się nie odezwałeś/łaś(kurwa męczące, ale próbuje zachować anonimowość obiektów) to też jesteś tchórzem. Była już późna godzina. Samara, bo tak miał na nazwisko, odłożył długopis, notatnik i zanim się położył, apatycznym dmuchnięciem zabrał świecy sens jej istnienia. W pokoju panował totalny mrok czasami rozdzierany przez oddalające się błyskawice. Zza okna było słychać, że na ulicę znów wychodzą ludzie. Sprzeczki w akompaniamencie podsyconego chmielem krzyku z perspektywami na szarpaniny.
  5. Cześć Porwałem się z motyką na słońce. Zacząłem grę w 14 lidze angielskiej zespołem FC Real Whaddon Cheltenham. Chciałbym prosić kogoś o zrobienie jakiejś grafiki dla tego zespołu logo, herb Ten klub nie ma swojej strony, ale udało mi się znaleźć ich herb: http://full-time.thefa.com/DisplayTeamNews.do?noticePlacementID=960548132&noticeID=255857774&teamID=460720079&league=1920903 ID tego klubu to 2062003785. Oczywiście chodzi o FM 2012. Będę wdzięczny za pomoc.
  6. 06.10.2012 - Konferencja prasowa przed meczem z Koroną Kielce Jest Pan zadowolony z postawy zawodników w meczu z Bayerem? - Mecz przegraliśmy w samej końcówce, ale zawodnicy pokazali charakter. Gdyby nie pechowe interwencje w obronie, to kto wie? Może wygralibyśmy drugi mecz w Lidze Mistrzów? Spotkanie już się odbyło i wyniku nikt nie zmieni. Porozmawiajmy o dzisiejszym meczu z Koroną. Czy to prawda, że Bartosz Ślusarski rozwiązał kontrakt z klubem? Jak wiemy, między Panami doszło do poważnego konfliktu. - Bartek póki co, dalej jest zawodnikiem Kolejorza. Proszę o inne pytanie. Jak Pan ocenia szanse Lecha w tegorocznej Lidze Mistrzów? - Panie redaktorze, na to pytanie odpowiedziałem tuż po losowanie grup i zdania nie zmieniłem. Skupmy się w końcu na dzisiejszym przeciwniku. Jest to w końcu konferencja przedmeczowa. Na spotkanie z Kielczanami nie powołał Pan Toneva. Zawodnik doznał jakiegoś urazu? - Olek jest mocno przemęczony i dałem mu odpocząć. Na lewym skrzydle zagra dzisiaj Roger, który bardzo dobrze czuje się na tej pozycji. Postanowiłem również, że na środku obrony zagra Mikic. Kamiński jest ostatnio w słabszej formie, a mecze ze "Scyzorami" są zawsze trudne. Czy to prawda, że Marcin Kamiński zimą opuści klub? Mówi się również o sprzedaży Lazovicia i Murawskiego. - Co prawda Marcinem interesowała się Austria Wiedeń, ale żadnej konkretnej oferty nie przedstawili. Sam Marcin udowodnił, że chce zostać w klubie podpisując ostatnio nowy kontrakt. Co do pozostałej dwójki, to póki co, zostają w naszym klubie. Lazovic miał ogromnego pecha łapiąc w zeszłym sezonie kontuzję, która wykluczyła go do końca sezonu. Wiążę z nim ogromne nadzieję, gdyż takiego skrzydłowego Ekstraklasa jeszcze nie widziała. Dajmy mu tylko trochę czasu, aby doszedł do formy. Czego się Pan spodziewa po dzisiejszym spotkaniu? - Przede wszystkim atrakcyjnej gry moich zawodników. Kibice Kolejorza są bardzo wybredni, szczególnie po zeszłorocznych sukcesach. Odkąd objął Pan zespół, stawia Pan konsekwentnie na młodych piłkarzy z Polski. Czemu? - Dlatego, że to przyszłość naszej drużyny i tego kraju. Sądzę, że powinni być Państwo zadowoleni. Nie tak dawno, w reprezentacji Polski zadebiutował nasz prawy obrońca, Tomek Kędziora. Etatowym reprezentantem jest Kamiński. W Lechu pierwsze skrzypce grają Możdżeń i Linetty. Między słupkami stoi Słowik, a bramki strzela Teodorczyk. Mamy najniższą, średnią wieku w Ekstraklasie, a mimo to osiągamy duże sukcesy. Pamiętajmy, że ściągnąć zagraniczny szrot jest bardzo łatwo. Dla mnie jest to inwestycja, która po paru latach zwróci się z nawiązką. FM 2012 12.2.2 Team: Lech Poznań Baza: Duża Dodatki: Free PA + Update bartekr Winter 1.3 Ligi: Białoruś, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Finlandia, Węgry, Polska, Portugalia, Rumunia, Rosja, Słowacja, Słowenia, Ukraina, Serbia
  7. Rozpoczynamy drugą część symulacji. Warunki wejściowe: rok urodzenia 1997 PA 200 CA tbc Kluby z II ligi na sezon 2011/2012 http://www.90minut.p...0/liga5662.html http://www.90minut.p...0/liga5663.html Proszę o zgłoszenia wedle następującego schematu: Imię i nazwisko : (prawdziwe, żadnych ksywek, nicków) Data urodzenia(dzien i miesiac): Klub(do wyboru z II ligi polskiej, grupy na sezon 2011/2012): Wzrost i waga: Miejsce urodzenia: Pozycja: (max 3, jedna główna[20], 2 poboczne[15]) Cechy: (każdy gracz ma do podziału 150 punktów) Cecha 1 Cecha 2 Cecha X Preferowana noga: Ulubione kluby: max.3 Nielubiane kluby:max.3 Ulubione osoby: max.3 Nielubiane osoby:max.3 Języki obce: Preferowane zagrania: (max 3) Na zgłoszenia czekam kilka najbliższych dni. Wśród zgłoszeń zostanie wylosowanych grono uczestników. Liczebność grona nie została ustalona, na pewno nie będzie tak duża jak w pierwszej fazie. Zgłoszenia proszę umieszczać w tym temacie. Brak możliwości edycji zgłoszeń. Ostatecznie maksymalna liczba uczestników: 15
  8. Igły Słońca rozpościerające się po górzystym krajobrazie codziennie przynoszą sercu dużo radości. Człowiek od razu patrzy na świat bardziej optymistycznie widząc jak jasność przejmuje kontrolę nad tą częścia świata. Wielu malarzy mogłoby odnaleźć tu swoje inspirację. Niby codziennie człowiek podnosząc powieki widzi ten sam obraz, ale zawsze jest to widok zapierający dech w piersiach. Za oknem widać pierwszych ludzi, którzy wyprowadzają swoją zwierzynę. Większość z ich twarzy maluje się radością, nie widać po nich bólu choć niektórzy przeklinają to miejsce. Robi to zwłaszcza starszyzna, która, jak z resztą sama twierdzi, nie dostała szansy na rozwój i od kołyski aż po grób musi wegetować w tym grajdole. Jest w tym część prawdy. Kiedyś ten kraj to był istny chaos, a rozwój gospodarki przyszedł dopiero pod koniec lat dziewiędziesiątych XX-tego wieku. Różnica między innymi krajami w tym regionie jest co prawda jeszcze duża, ale fachowcy nie mają złudzeń, ten kraj za kilkanaście lat dogoni drugą dziesiątkę europejskiego rankingu przychodu PKB. Nie wszystko jest jednak tutaj piękne. Tylko w większych miastach można się spotkać póki co ze śladami rozwoju cywilizacyjnego. Nie ma tu wielkich miast, są raczej miasteczka, a nawet te liczące po 2-3 tysiące mieszkańców są uważane za jedne z najistotniejszą rolą w kraju. Głównym zainteresowaniem tutaj jest hodowla, uprawianie i inne temu podobne rolnicze sprawy. Turyści nie zobaczą tu efektownych i nowoczesnych budowli, a tylko góry, owce, góry, łąki i pastwiska. No i oczywiście góry. Może się wydawać, ze czas płynie tutaj aż za spokojnie. Jeśli wybierasz się na urlop, proszę bardzo, zapraszam, ale na dłuzszą metę taka nostalgia może wprowadzić w marazm. Mi azyl daje współpraca z młodzieżą w pobliskiej szkole. To był dzień jak co dzień. Budzik zadzwonil równo o 6:40, a ja nie mogąc znieść tego dźwięku, który rozrywał moje bębenki uszne, musiałem otworzyć oczy i go wyłączyć. Odsłoniłem rolety i zobaczyłem mojego starszego sąsiada, który wyprowadzał swoje barany w wyższe partie górskie. Gdzieniegdzie są tam jeszcze płaskie fragmenty podłoza o średnicy kilku kilometrów, a starzec, mimo iż przeklinał codzienne spacery, lubił długie wędrówki w głąb tych krajobrazów, ponieważ mógł odpocząć od widoku swojej obleśnej żony. - Witam, panie Ezechiel! - krzyknąłem, wychylając się niebezpiecznie za okno. Mało brakowało, a nie spadłbym z pierwszego piętra mojego mieszkania wprost na kamienisty chodnik. Starzec niestety nie usłyszał mego krzyku dalej prowadzac swoją grupę zwierząt. Może to szczekanie jego Samcho - burka, który ma typową nadpobudliwość, zakłóciło nam porozumienie się. "Trudno", pomyślałem i wracając do mojego pokoju poraz enty spojrzałem na flagę mojego rodzinnego państwa, w którym nie widziano mnie od dawna i bardzo możliwe, że mnie tam już nikt więcej nie zobaczy. Duży płat materiału przedstawiający Tirangę codziennie cofał mnie do dni dzieciństwa. Kolory tej flagi, jak z resztą u innych państw, symbolizowały różne formy moralności i miały swoje naturalne pochodzenie. Pierwsza linia koloru szafranowego oznaczała odwagę i poświęcenie. Szczerze mówiąc, nigdy bym nie powiedział, ze jest to kolor szafranowy. W ogóle nie miałem pojęcia o istnieniu takiego koloru przed zajrzeniem do wikipedii. Drugi, nizszy pas był koloru białego. Powszechnie wiadomo, że biel symbolizuje czystość, ale także pokój i prawdę. Na tym pasie wstawione koło Aśoki miało przypominać o prawości i sprawiedliwości, a pas zieleni namalowany najniżej to rycerskość i religijność. Z tym ostatnim u mnie najgorzej. Nie jestem bowiem ani katolikiem, ani nie wyznaję żadnej z religii panujących na terenach subkontynentu indyjskiego. - Mustapha! Wstawaj! - krzyk z dołu oderwał mnie od moich refleksji związanych z pochodzeniem. Oczywiście nikt nie drze mordy głośniej w całej okolicy niż Anna. Trochę wstyd się przyznać, ale mieszkam z siostrą i mimo swojego już dojrzałego wieku nie jestem w stałym w związku. Są plusy mieszkania z rodziną. Budzi Cię, robi śniadanie, wspiera i często pomaga w trudnych sytuacjach życiowych. Aż dziw, że przeprowadziła się ze mną tutaj. Aż dziw, że nie musiałem jej o to prosić. Aż dziw, że tak naprawdę nie chciałem jej tutaj. Ubrałem ciepłe laczki i przecierając poraz kolejny oczy zszedłem częściowo po omacku na dół. Tam, w kuchni, czekało już na mnie śniadanie. Typowe i międzynarodowe, czyli kanapki z serem oraz ciepła herbata choć o tej porze dnia tutaj temperatura sięgała już koło 20 stopni Celsjusza. - O której dzisiaj kończysz? - zapytała mnie suchym tonem Anna. - O tej co zawsze w poniedziałki. - odpowiedziałem równie sucho, a podłoże naszej rozmowy zaczęło przypominać już Saharę, choć był to dopiero początek. - Słyszałam ostatnio, że nie radzisz sobie z niektórymi uczniami. To trochę wstyd, że taki chłop jak Ty daje sobie wskakiwać na głowę gówniarzom. - Nie wiem od kogo to słyszałaś, ale to nieprawda. Z resztą... Muszę dawać dzieciakom trochę luzu bo już z doświadczenia wiem, że jeśli będę od nich za dużo wymagał to nie będą ćwiczyć na tej jebanej lekcji. - odparłem lekko podirytowany. Nie lubię, gdy moja siostra podważa moje kompetencje i podejście do przedmiotu. - Cóż... - jej ton zmienił się na obojętny. Oczywiście zrobiła to celowo. - Rób co chcesz, ale pamiętaj, że Cię ostrzegałam. Lepiej skróć im pasa bo sobie później nie poradzisz. A tak w ogóle, to czego Ty ich uczysz na tym w-fie? - Wiesz... w dupie mam te wszystkie ćwiczenia sprawnościowe typu fikołki, wymahy i tak dalej. Na tym etapie wiekowym chłopacy albo to potrafią zrobić albo ich wczesniejsi nauczyciele zawalili sprawę. Mogą też o to obwiniać rodziców lub samych siebie, nie obchodzi mnie to. u, który jest często dla nich etapem bardzo bużliwym, muszę nauczyć ich współpracy, braterstwa i poświęcenia. - powiedziałem to bardzo patetycznie. Nawet moje kanapki zaczęły płakać ze wzruszenia. - Hahahaha! - skrzeczący śmiech mojej siostry rozbił w pył mur patosu, który stawiałem w swojej świadomości odkąd zacząłem pracę w tej szkole. - No i w jaki sposób chcesz im to niby w poić, co? - Sposób jest jeden. - uśmiechnąłem się lekko, niby udawając, że mam receptę na całe zło świata. - Jaki? - spojrzała zainteresowana. - Piłka nożna! - krzyknąłem, odwaracając wzrok od mojej zdziwionej siostrzyczki i wcisnąłem sobie do ust całą kanapkę tak aby nie móc dalej kontynuować rozmowy. - Ahhh, Ty i ten futbol. Naprawdę nie rozumiem co w nim takiego widzisz Mustapha. Jednak mimo wszystko myślę, ze naszej świetej pamięci matka byłaby z Ciebie dumna. - łasakwy, promienisty uśmiech otulił moje ciało choc nie widziałem tego skupiając się na jedzeniu śniadania. - Ja już muszę lecieć. Idę pomagać Angeli przy sprzątaniu strychu. Paaa. - Blaaaaa - no mniej więcej taki dźwięk wyszedł z moich ust. Przy okazji z moich ust wyleciał także kawałek jedzenia, którego nie zdążyłem dokładnie zmielić i połknąć. "Angela, bleee", pomyślałem i szybko wróciłem do przygotowywania się przed pracą. Futbol krąży w mojej krwi od dawna. Już jako dziecko mieszkając na peryferiach średniej wielkości miasta Serurat kopałem z moimi kolegami ze slumsów piłkę. Stawialiśmy średniej wielkości kartony po obu stronach ulicy, czytaj: piachu, i graliśmy czterech na czterech lub pięciu na pięciu. Nie byłem wtedy najlepszy, ale nadrabiałem zaangażowaniem. Moja matka ze smutkiem patrzyła jak moje życie toczy się bezwładnie przez aleje biedy i nędzy. Urodziłem się w Indiach. Moją matką jest Hinduska, a ojcem jest Polak, który przyjechał w latach osiemdziesiątych w celach telewizyjno-podróżniczych w tamte tereny i poznał moją matkę. Oczywiście obiecywał jej wiele zostawiając potem na pastwę losu. Umarła w nędzy i wielkim ubóstwie, zostawiając mnie na łasce hinduskich peryferii. Jakimś cudem mój ojciec się o tym dowiedział. Nie wiem, może miał jakieś kontakty z innymi ludźmi mieszkającymi w tym mieście, ale nieważne, wrócił po mnie i zabrał do Polski. Byłem wychudzony, a poziom mojego wykształcenia był równy dzieciom w żłobkach. Miałem 16 lat kiedy trafiłem do Polski, a konkretniej do Drezdenka, miejscowości z województwa lubuskiego. Tam poznałem moją "siostrę", o której już wspomniałem we wcześniejszych akapitach. Musiałem nadrobić braki edukacyjne. Zacząłem się uczyć języka polskiego i innych podstawowych przedmiotów tak, żeby chociaż być w średnim stopniu komunikatywnym w społeczeństwie. Udało się, choć orłem nie byłem. Co prawda odkryłem w sobie dwa talenty. Jednym była łatwość nauki języków obcych dzięki czemu znam obecnie hinduski, polski, hiszpański i angielski. A drugim talentem była piłka nożna, do której przekonał mnie mój ojciec. Oczywiście nie musiał robić tego zbyt długo bo, pamiętając swoje młodzieńcze harce za kawałkiem skóry, miałem wiele zapału, żeby dołączyć do lokalnej drużyny Lubuszanin Drezdenko. Tam kopałem przez kilka lat piłkę, ale zauważyłem, że nic z tego nie będzie, choć po jakimś czasie stałem się ulubieńcem kibiców mimo trudnych początków. Na początku spotykałem się z gestami rasizmu, i na trybunach, i w szatni, ale po ciężkiej pracy, która dała mi pozycję w drużynie, zyskałem szacunek u kolegów z drużyny, a takze wśród kibiców Orląt jak i fanatyków innych klubów. I tak przerzuciłem się na trenowanie młodzieży w tym klubie co wychodziło mi całkiem dobrze, a papierów na to tak naprawdę mieć nie musiałem. Niestety, wyżyć się z tego nie dało i bieda chwyciła mnie za gardło, więc jeździłem po Europie szukajac czegoś konkretnego i wylądowałem tu, gdzie jestem.
  9. FM 2012 PROLOG Kiedy chciałem przeprowadzić z nim wywiad dwadzieścia lat temu, odpowiedział, że to jeszcze nie ten czas, że trzeba poczekać na sukcesy. Kto by się wtedy spodziewał, że utalentowany młokos zostanie jednym z najwybitniejszych polskich trenerów. Skromny i zawsze umiejący zachować się w towarzystwie lepszych od siebie. Lubiany na piłkarskich salonach za ogromną charyzmę oraz wyczucie chwili. Taki właśnie jest Marcin Wiśniewski. Karierę zaczynał i kończył w jednym z najlepszych klubów w Szkocji, Glasgow Rangers. Dorastał pod okiem takich piłkarzy jak Paul Gascoine czy Andy Goram. Kiedy Gersów prowadził Walter Smith, młody zawodnik dopiero wchodził do pierwszego składu. Ówczesny trener zespołu z Glasgow dojrzał w nim materiał na niezłego pomocnika, choć w zespołach juniorskich grywał na pozycji prawego skrzydłowego. Smith się nie pomylił i razem z Barrym Fergusonem, już pod okiem Dicka Advocaata, stworzył jedną z najlepszych par środka pola. W reprezentacji również brylował, choć nigdy nie dane mu było pojechać na Mistrzostwa Świata lub Europy. Barwy narodowe reprezentował aż osiemdziesiąt siedem razy. Choć nigdy nie był przesadnie bramkostrzelny, to dla Polski zdobył piętnaście bramek. Gdy w 2010 roku zawiesił buty na kołku postanowił, że zostanie trenerem. I tak zaczęła się podróż na piłkarskie szczyty!
  10. Księżyc ponuro wychodził zza chmur na gwieździste, hiszpańskie niebo nadając całemu widowisku jakiejś potwornej i mrocznej atmosfery. Na tle ciemnobłękitnego nieba mocno odcinał się niewesoły łuk białej, marmurowej bramy stojącej w niejakim oddaleniu od takich samych, marmurowych ruin opuszczonego miasteczka. Niewesoły, bo pośrodku łuku, na misternie zawiązanej linie założonej na szyję znajdował się jakiś nieszczęśnik. To, że jeszcze żył zawdzięczał drugiemu nieszczęśnikowi, którego ramiona robiły za prowizoryczną beczkę lub stołek wytrącany spod stóp wisielca. Obaj mieli związane za plecami ręce. Twarz wisielca - około pięćdziesięcioletniego letniego, opasłego i nalanego mężczyzny, wyrażała przerażenie. Przypadkowy obserwator zdziwiłby się, gdyby spojrzał i porównał fizjonomię Jeszcze Nie Powieszonego oraz jego Podpory. Były w zasadzie identyczne, chociaż gęba Podpory była mniej nalana. A więc los postawił w tak trudnej sytuacji dwóch bliźniaków. Inaczej natomiast przedstawiały się sylwetki niedoszłych morderców, w liczbie trzech. Dwaj z nich stanęli w bramie, po dwóch stronach skazanych, opierając się o łuk. Natomiast trzeci, około dwudziestokilkoletni, postawny mężczyzna - widocznie szef pozostałych - stał naprzeciwko Podpory w bezpiecznej odległości trzech metrów, cały czas wpatrując się we niego zimnym, prawie stalowym spojrzeniem jasnoniebieskich oczu. Każde drgnienie Podpory powodowało rozpaczliwy taniec brata, próbującego powstrzymać zaciskającą się przy każdym ruchu linę. Uwiązany niemal kurczył się pod owym wzrokiem. Nic dziwnego. Cała ta twarz była z rodzaju tych, które pozostają w pamięci. Spod ronda czarnego, typowo kowbojskiego kapelusza, wystawały mocno kręcone włosy. Powagi dodawał potężny, orli nos. Ciemna karnacja zwiastowała gorący, południowy temperament. Na obliczu tym uważny obserwator zauważyłby jednak znamiona złośliwości, które nie pozwalały wątpić kto jest pomysłodawcą tego jakże oryginalnego planu egzekucji dwóch wrogów na raz. Określenie "typowy Latynos" pasowało jak ulał do dwóch pozostałych. I to wszystko co można o nich powiedzieć. Jeden z nich leniwie przeciągnął się i splunął z wprawą. - Hombre, pora kończyć. - powiedział zwracając się do szefa. Hombre niespiesznie sięgnął do płaszcza i wyjął z niego paczkę zapałek oraz duże cygaro. Odgryzłszy końcówkę zaczął je przypalać, używając zapałki. Upuścił ją na ziemię, gdy wypalając się sparzyła mu palce. Po wargach krążył mu jakże wymowny uśmieszek. - Zanim skończymy, tu obecnym dżentelmenom należy się parę słów wyjaśnienia - rzekł, siląc się na niedbały ton. Odwrócił się do Podpory ze złym błyskiem we oku - Zginiecie bo spowodowaliście śmierć moich rodziców. Po czym zaciągnął się cygarem. Nieliczne chmury przeciągały przed będącym we pełni księżycem, niczym pułki przed hetmanem podczas inspekcji wojsk. Panowała cisza, gdy wtem znad pobliskiego jeziora odezwał się klangor żurawi - krzyk pełen tęsknoty, żalu i bólu. Krzyk tak rozpaczliwy, że trzeba go usłyszeć, aby zrozumieć jego sens. Wstrząsnął on chłodnym jak na hiszpańskie warunki powietrzem i skończył się równie nagle jak się zaczął. Zapadła cisza. Okoliczne ruiny wstrzymały oddech. Hombre wyciągnął rewolwer.
  11. Wersja gry: FM 2012 Baza danych: Duża Ligi: RPA, Chiny, Japonia, USA, Białoruś, Anglia, Francja, Niemcy, Włochy, Polska, Rosja, Szkocja, Hiszpania, Szwecja, Brazylia Styl gry: mHC PROLOG Deszcz zalewał ulice. Pioruny oświetlały niebo. Wiatr wyginał gałęzie drzew. Ja siedziałem w swoim pokoju i przeglądałem wiadomości w sieci, co jakiś czas zerkając na pogodę za oknem. Byłem strasznie znudzony. Brak zajęć męczył mnie i wykańczał psychicznie. Oponka na brzuchu rosła, a piwo w kuflu malało. Tak mi leciał ostatni rok. Nieciekawy rok. Jest czerwiec, aż dziwne że taka pochmurna, nudna pogoda. Rok temu zdobyłem licencję UEFA PRO po ciężkich zmaganiach. Zdobycie jej w wieku 28 lat to dla mnie nie mały sukces. Po tym zacząłem szukać swojego miejsca w świecie piłki nożnej. Miejsca na ławce w roli trenera. Ale niestety brak reputacji i brak osiągnięć przeszkadzał w zdobyciu posady. Stąd te leniwe, nudne dni. Po tygodniu lenistwa nadeszła do mnie wiadomość. Przyszła z dalekiego wschodu, a dokładniej z Japonii. Pamiętam, że kiedyś wysyłałem w tamtym kierunku podania o pracę. Myślałem, że już dawno znalazły się w niszczarce do papieru. A tu takie zaskoczenie. Nie wiem czy miłe bo to trochę daleko. Ale zawsze lepszy jakiś klub niż żaden. Drogą mailową umówiłem się z nimi na kontakt telefoniczny, na jutro. We wczesnych godzinach porannych, jeszcze gdy w Japonii jest wczesny wieczór zadzwoniłem do Kengo Saito, prezesa klubu. Dobrze, że zna język angielski, w tym języku na pewno się dogadamy. I tak oto, od nitki do kłębka doszliśmy do porozumienia. Zgodziłem się na objęcie posady trenera w jego klubie. Zobaczymy co osiągnę. Myślałem, że będzie olbrzymi problem z dotarciem do celu, ale wysłali po mnie samolot. Byłem w szoku. Aż tak im na mnie zależy? Może chcą młodego trenera, nikomu nie znanego? Dowiem się na miejscu. Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, po 3 dniach oczekiwania pojechałem razem z Martą na poznańskie lotnisko „Ławica”, gdzie czekał już na nas samolot Saito. Na pokładzie zostaliśmy przywitany przez dyrektora wykonawczego i wylecieliśmy do Japonii. Czekał nas kilku godzinny lot. Nasze miasto rodzinne Piła zostało za plecami. Kiedyś na pewno wrócimy. JAPONIA Wylądowaliśmy na lotnisku Sendai w Miyagi. A stamtąd udaliśmy się autokarem do bazy klubu. Ładne widoki za szybami, będzie co zwiedzać w wolnym czasie. Po 40 minutach jazdy dotarliśmy. Mały japoński klubik ale od czegoś trzeba zacząć. Marysol Matsushima, bo tak nazywa się klub, jest półzawodową drużyną. Gra w piątej lidze japońskiej, a dokładniej w Tohoku Senior League Division Two, dywizja południowa. Posiada mały stadion o pojemności około tysiąca miejsc. Sztab szkoleniowy jest, ale po kilku godzinach spędzonych razem stwierdzam, że poszukam kogoś innego. Zawodników sprawdzę potem, teraz udamy się do naszego mieszkania. Nasze lokum znajduje się całkiem niedaleko bazy treningowej. Dobrze się stało, w końcu na te chwilę nie mam pojazdu by dojeżdżać. Gdy już się rozpakowaliśmy ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to sam prezes klubu. Przyjechał po mnie bym zabrał się z nim do jego biura podpisać umowę. Warunki zostały już wstępnie ustalone. Spodobały mi się, więc to tylko formalność. Kontrakt dostałem na pół roku, ale jeśli dobrze się spiszę zostanie przedłużony. Więc po podpisaniu umowy, po uściśnięciu dłoni i po nie krótkiej rozmowie wróciłem do mieszkania. Marta już poukładała nasze rzeczy na półkach i w szafkach, więc jesteśmy rozgoszczeni. Teraz nadszedł czas na lampkę japońskiego wina, dobry seks i na sen. Jutro zaczynam przygodę z klubem. MARYSOL MATSUSHIMA Rano wstałem, zjadłem śniadanie, wypiłem kawę i udałem się do bazy. Tam czekali już na mnie piłkarze ze sztabem szkoleniowym. Pierwszy wspólny dzień może być ciężki. Sprawdzę chłopaków i ocenie kto mi się przyda, a kto jest na wylocie. Porozmawiałem ze sztabem szkoleniowym i wypytałem o ich wizję na przyszłość klubu. Po godzinnych rozmowach, za porozumieniem stron rozwiązałem umowę ze wszystkimi członkami sztabu. Już szukam innych na ich miejsce. Z piłkarzami będzie inna gierka. Dam im pograć w kilku sparingach i wtedy zadecyduje komu podziękuje. W Japonii jest akurat przerwa letnia, więc będzie okazja do sparingów. Po pierwszej rundzie drużyna znajduje się na siódmej pozycji. W lidze jest tylko osiem drużyn, więc sezon nie będzie zbyt długi. Skład po przejęciu klubu: Bramkarze – Masahito Takahashi (25), Atsushi Hashimoto (24); Obrońcy – Kei Uno (25), Masaru Fujii (28), Taro Nishioka (22), Yutaro Hashimoto (28), Masaaki Suzuki (27), Koya Hara (26); Pomocnicy – Nobuaki Ohba (20), Kazuaki Ohishi (22), Takeshi Ogata (24), Kenji Takeo (25), Taro Hashimoto (25), Sosuke Hashimoto (27), Yusuke Mashiko (27); Napastnicy – Kazunori Ota (24), Yuji Nishioka (24), Ryuji Chiba (28). Potrzeba nam dokupić bramkarza, lewego obrońcę, defensywnego pomocnika, środkowego pomocnika i napastnika. Może znajdziemy jakiegoś „Pelego”. Juniorów w klubie jest dużo, więc będzie w czym wybierać. Młodzi grają swoją ligę. Są na ósmej pozycji. Jak dorosną sprawdzę tych najlepszych, chyba, że szybciej wyskoczy jakiś diament do oszlifowania.
  12. FM 2012 12.2.2 259389(m.e v997) Baza Danych: Duża Dodatki: PA Unlocker + LFCMarshall's & FMNextGen & Bartekr Update ver. END Ligi: Anglia (League One), Chorwacja (2. HNL), Francja (CFA), Grecja (Football League), Hiszpania (Segunda Division'), Holandia (Jupiter League), Niemcy (Dritte Bundesliga), Portugalia (Liga Orangina), Szkocja (Division One), Turcja (1. Lig), Włochy (Serie C1), Polska (I Liga) Witam po bardzo długim czasie! Jakieś dwa lata temu, poprowadziłem Niebieskich do mistrzostwa Polski. Nieliczni może pamietają tego opka -> http://forumcm.net/i..._hl__niebieską. Jako, że w kolejnych częsciach FM'a bardzo wiele się zmieniło, to postanowiłem powrócić na trenerską ławę, aby znowu okryć chwałą swój ukochany klub. Fabuły tutaj nie uświadczycie. Opisy będą prowadzone na wzór poprzedniego opka. Serdecznie zapraszam! Niebieska eRka na niebie się mieni! 21.06.11 Marcel Romanowski został trenerem Ruchu Chorzów! Kontrakt obowiązuje do 30.06.2012 i jest wart 1.100 euro tygodniowo. Romanowski poinformował również zarząd, że jest w stanie utrzymać zespół w Ekstraklasie. Zarząd nie przeznaczył na transfery ani grosza, więc Romanowski musi szukać wzmocnień na wolnym rynku. Budżet płacowy na obecny sezon wynosi 42 tyś euro, a obecnie klub wydaje niecałe 29 tyś euro. 25.06.11 Michal Peskovic - wybity palec (3-4 dni) 26.06.11 Jacek Zieliński, były trener m.in. Lecha Poznań oraz Polonii Warszawa, został trenerem Reprezentacji Polski! Transfery: Łukasz Sapela - dołączył z wolnego transferu Wojciech Szymanek- dołączył z wolnego transferu Bartłomiej Dołubizna - dołączył z wolnego transferu 27.06.11 Transfery: Bartosz Bosacki - dołączył z wolnego transferu 30.06.11 Kontuzje: Gabor Straka - rozcięta noga (2-3 tygodnie) 01.07.11 Transfery: Matko Perdijic - do Wiener Neustadt za 40 tyś euro ------------- Ma ktoś może fejka 5.2 od Vetra? Link na cmrev padł. Będę wdzięczny jak ktoś podrzuci linka.
  13. To nie będzie dobra opowieść. Zacznijmy jednak niestandardowo, od początku. AC Milan w latach dziewięćdziesiątych był potęgą. Trudno zaprzeczyć. Rok 1994 i tryumf mediolańczyków nad Barceloną w walce o Puchar Europy pamiętam jak przez mgłę, miałem wtedy niespełna 14 lat. Samego meczu nie widziałem, słuchałem za to z pasją radia. Ot, wieś. Tam się wychowałem, tam się bawiłem, grałem w piłkę i... Nudziłem. Bo zawsze chciałem być miastowym, który wszędzie ma blisko. Lata mijały. Pasja do futbolu rosła, zdawało się razem ze mną. W liceum zdecydowałem się zapisać do Mieszka Gniezno - miejscowego klubu piłkarskiego. W juniorach rozegrałem pełen sezon... I tyle. Skończyłem. Powodem była wyjątkowa wrażliwość moich kostek na urazy. Odziedziczyłem to po tacie, który też miał problemy, ale kojarzyłem to sobie zawsze z dolegliwościami Marco Van Bastena. Chciało się być kimś tak wielkim w futbolowym świecie! Potem przyszły studia. Informatyka. Plany o AWF były, a jakże, ale rodzice wtłukli mi do głowy, że to zbyt chwiejny kierunek, trzeba zrobić jakiś konkret. Pierwszy rok pomieszkałem w Poznaniu. Potem rodzice kupili mieszkanie w Swarzędzu. Poszczęściło im się. Postanowili mi pomóc, pchać mnie do przodu jak tylko mogli. Mieszkanie dostałem, oni zostali na wsi. Nie chcą opuszczać swojego gniazdka. A ja stałem się miastowy. Zamieszkaliśmy tam razem, ja i Daria. Ona na swoich studiach, ja na swoich. Poznaliśmy się w liceum. Ciężko to nazwać miłością od pierwszego wejrzenia. Na pewno przez długi czas po prostu się przyjaźniliśmy, znaleźliśmy wspólny język. Nieraz śmiejemy się, że "kto by pomyślał wtedy, że będziemy razem". W mieście tym żyłem sobie spokojnie. Ukończyłem studia. Tylko na tyle, ile było trzeba. Znudziły mnie w pewnym momencie, ale 2 lata w plecki to nie w kij pierdział, trzeba przeboleć. W międzyczasie, gdy była chwila wytchnienia postanowiłem przechadzać się na mecze lokalnej Unii. Unia Swarzędz to taki solidny klub, z bardzo fajnym stadionem (Rozgrywały się tutaj w 2006 mecze Mistrzostw Europy U-19). Powoli, ale systematycznie "wkręcałem się" w towarzystwo. Po jakimś czasie poznałem dobrze piłkarzy, sztab, oni też mnie kojarzyli. Potem praktycznie z niczego i sam nie wiem, kiedy powstała regularna grupka, choć nieoficjalna. Pojawialiśmy się na meczach, chodziliśmy do Black Pubu na małe piwko (dobra lokalizacja, bo 150 m od mojego mieszkania), rozmawiało się na tematy okołofutbolowe. Pewnego razu przeczytałem gdzieś ogłoszenie, że organizowany jest kurs trenerski. Nic specjalnego, dotyczył raczej mniej szczegółowych kwestii technicznych i psychologicznych. Ot, wystarczający żeby grupkę dzieciaków uczyć gry. Zadzwoniłem do Mirka, asystenta w klubie i spytałem, czy kogoś od siebie wysyłają. - No wiesz, Jaro jedzie. Kontuzję ma, to go puszczamy. Tyle tylko, że mu koszt dowozu refundujemy. - A o samym kursie coś wiesz? - Z tego, co słyszałem wykładowcy niczego sobie. Dwa tygodnie z życia, ale dowiedzieć się sporo można. - Koszta znasz? - Lekko nie ma, półtorej trzeba wyłożyć. Coś kombinujesz? Półtorej. Nielekko... ale jak nie teraz, to kiedy? Dwadzieścia pięć lat mam, pracuję w domu, czas jest, niedaleko... - A tak se pomyślałem czy by z ciekawości nie zrobić. - Jak z ciekawości to nie rób. Szkoda kasy. Po co masz jechać, wyłożyć grubą kasę i potem zapomnieć? - No wiesz, tak se kombinuję, może by się gdzieś zahaczyć? - Ty, teraz mi się przypomniało... Sekcja będzie w lipcu otwierana. W klubie. Nabór młodych do gry będzie, a Józek mówi, że już nie daje rady. Józef Stelmaszyk to taka mała legenda klubu. Dwadzieścia lat pracy od szperacza aż do trenera młodych. Ale fakt, siódmy krzyżyk już dawno za nim. Może w końcu trzeba się zająć swoimi wnukami, a nie kolegów? - Ty, jakby to się udało, to byś u mnie miał skrzynkę piwa. - Ciekawe, za co, jak kasę właśnie chcesz utopić w kursie! Słuchaj, lecieć muszę. Masz jeszcze 2 tygodnie na zastanowienie się. Ja naświetlę sprawę Marychowi, dryndnę ci za parę dni, co myśli. Znamy cię tutaj, to wiesz. Dam znaka. Lecę! - Leć, leć. Czekam na telefon. Kurde, to by było coś! Jeszcze nigdy maj nie leciał mi tak wolno. Dzisiaj czwarty. Do dziesiątego chyba zadzwoni? Myśli zaprzątnęły moją głowę na najbliższych parę dni. Kasa się znalazła. Na co mi były dwa rowery? Nie pamiętam. Teraz został jeden. Resztę z oszczędności dołożyłem. Decyzja jest, czekam na telefon. A z Jaro to się już dogadałem, że jakby co, to razem pojeździmy.
  14. Strasznie długo zabierałem się do tego opka, nie wiem co ile będę tu pisywał (sesja na dniach), ale około raz na tydzień w najbliższym terminie postaram się coś skrobnąć. Do samego pomysłu prowadzenia kliku zespołów z polskiej ekstraklasy przystępowałem już w FM11, jednakże w 12ce udało mi się dotrzeć już do roku 2015, więc kariera rozwija się pozytywnie. Na początku gry objąłem Wisłę, Śląska, Lecha i Legię, ale gdy Polska zaczęła dostawać kolejne miejsca w europejskich pucharach, z pewnym wyprzedzeniem obejmowałem kolejne kluby - tak na przygotowanie drużyny do pucharów dawałem sobie około 1,5 roku. W sezonie 12/13 dołączyłem więc Polonię Warszawę i Lechię, natomiast w 14/15 Jagę. Pierwsze 3 lub 4 sezony będę opisywał archiwalnie (w ledwie kilku wpisach na sezon), później zmienię formułę na cotygodniowy magazyn. Cóż - tyle tytułem wstępu i niech Polska liga doskoczy do jak największej liczby gwiazdek! Odcinek 1 - Lato 2011 Wisła Kraków Trener Wisły Roberrto Maaskanto nie planował większych przetasowań składu, po wcześniejszych transferach finalizowanych przez S.Valcxa. Nieoczekiwanie jednakże postanowił zmienić system gry Białej Gwiazdy na grę dwójką napastników. Swą decyzję tłumaczył chęcią uatrakcyjnienia gry Wiślaków. Zarząd jak zwykle oczekiwał walki o ligę mistrzów, oraz krajowe laury i holenderski szkoleniowiec starał się jak najlepiej przygotować swą ekipę do tych trudnych zadań. Z krakowskim zespołem pożegnać się jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek niechciani stranieri - T.Jirsak i M.Jovanic. Podstawowy skład : Pareiko - Jaliens (Jovanovic), Czekaj(Chavez), Bunoza, Diaz (Nunez) - Małecki, Wilk (Sobolewski), Melikson, Kirm (Iliev) - Genkov (Karłowicz), Biton Wyniki 1. Superpuchar Polski Wisła - Legia 3-3, k. 4-5 (Melikson, Chavez, Karłowicz) 2. Europejskie Puchary - eliminacje do Ligi Mistrzów 2r. Wisła - Dacia 3-1 (Iliev x2, Kirm) 2r. Dacia - Wisła 0-2 (Biton, Iliev) 3r. Slovan - Wisła 1-4 (Genkov x3, Wilk) 3r. Wisła - Slovan 2-0 (Biton, Karłowicz) 4r. Sturm Graz - Wisła 1-3 (Chavez x2, Biton) 4r. Wisła - Sturm Graz 4-4 (Biton, Karłowicz x3) 3. Ekstraklasa 1/30 Wisła - Jagiellonia 4-1 (Biton x3, sam.) 2/30 ŁKS - Wisła 0-0 3/30 Wisła - Polonia W. 2-0 (Małecki, Boguski) 4/30 Lubin - Wisła 1-3 (Małecki, Iliev, sam.) 5/30 Śląsk - Wisła 2-2 (Genkov, Karłowicz) Wielkim sukcesem Wisły i prezesa Cupiała był niewątpliwie tak długo wyczekiwany awans do Ligi Mistrzów. Niejednokrotnie Biała Gwiazda pukała już do owego piłkarskiego El Dorado, jednakże dopiero teraz udało się jej zrealizować marzenia. W dodatku grając w efektownym stylu - tylko niefrasobliwość podczas ostatnich minut rewanżu z Sturmem Graz przerwała serię 5 zwycięstw w pucharach. Porażka w superpucharze zabolała bardziej kibiców, a początek ligi chociaż nie wymarzony, to pamiętając o skupieniu się przede wszystkim na LM, można udać za udany. Największym zaskoczeniem początku sezonu - niewątpliwie młodziutki Piotr Karłowicz. Śląsk Wrocław Priorytetem nestora polskich szkoleniowców Orriesta Lenchiko w letnim okienku transferowym było przedłużenie kontraktów z kluczowymi zawodnikami, którzy mieli odejść z klubu po sezonie. Sztuka ta w pełni się udała i Sebastiana Milę czy Piotra Celebana z pewnością zobaczymy jeszcze we Wrocławiu przez jakiś czas. Do Śląska na zasadzie wypożyczeń przybyli również młodzi gniewni skrzydłowi - Sebastian Szczepański oraz Jakub Kosecki. Jedynym zawodnikiem na którego wicemistrz Polski wydał gotówkę był czeski pomocnik Lukas Vacha, a wydane na niego 200 tysięcy euro miało wypełnić lukę po kontuzjowanym Przemysławie Kaźmierczaku. Podstawowy skład : Kelemen - Celeban, Socha, Pietrasiak (Fojut), Spahic (Pawelec) - Cetnarski (Kaźmierczak), Vacha (Elsner) - Ćwielong (Szczepański), Mila, Kupisz(Madej) - Diaz (Voskamp) Wyniki 1. Europejskie Puchary - eliminacje do Ligi Europy 2r. Śląsk - Renowa 4-1 (Diaz, Mila, Pawelec, sam.) 2r. Renowa - Śląsk 2-3 (Szczepanski x2, Voskamp) 3r. Śląsk - Vitoria Guimares 2-1 (Diaz, Sobota) 3r. Vitoria - Śląsk 1-2 (Elsner, sam.) 4r. Brugge - Śląsk 0-3 (Diaz x2, Elsner) 4r. Śląsk - Brugge 2-1 (Mila, Diaz) 2. Ekstraklasa 1/30 Śląsk - Podbeskidzie 1-2 (Diaz) 2/30 Jagiellonia - Śląsk 0-2 (Mila, Diaz) 3/30 Śląsk - ŁKS 3-0 (Diaz x3) 4/30 Polonia W. - Śląsk 1-2 (Madej, Socha) 5/30 Śląsk - Wisła 2-2 (Diaz x2) Za wyjątkiem wpadki z Podbeskidziem, Śląsk rozpoczął sezon rewelacyjnie. Awansował do Ligi Europy bijąc wyżej notowane ekipy z Guimares i Brugii, w lidze natomiast prezentował efektowną i co ważniejsza efektywnę grę. Fenomenalnie współpracuje z sobą duet Diaz-Mila i nadzieje Wrocławian na sukcesy w tym sezonie wydają się być uzasadnione. Legia Warszawa Po nieudanym zeszłym sezonie Maciejo Skorżinho zamierza zmazać plamę po fatalnej wiośnie i odbudować potęgę klubu ze stolicy. Do Warszawy wcześniej przybyli już m.in. Ljuboja i Kuciak i na tych transferach w Legii postanowiono pozostać. Walka o tytuł i dobry występ w pucharach - takie zadania przedłożyli przed młodym szkoleniowcem szefowie klubu. Podstawowy skład : Kuciak - Rzeźniczak, Żewłakow, Astiz (Choto), Wawrzyniak - Borysiuk (Ohayon), Vrdoljak - Kucharczyk (Manu), Wolski (Radovic) Rybus (Żyro) - Ljuboja Wyniki 1. Superpuchar Polski Wisła - Legia 3-3, k. 4-5 (Rybus, Wolski, Żyro) 2. Europejskie Puchary - eliminacje do Ligi Europy 3r. Ado Den Haag - Legia 1-2 (Borysiuk, sam.) 3r. Legia - Ado Den Haag 4-1 (Ljuboja x3, Wolski) 4r. Panathinaikos - Legia 2-2 (sam. Hubnik) 4r. Legia - Panathinaikos 0-1 3. Ekstraklasa 1/30 Korona - Legia 3-4 (Kucharczyk x2, Ljuboja, sam.) 2/30 Legia - Bełchatów 2-0 (Ljuboja, Vrdoljak) 3/30 Legia - Lubin 0-0 4/30 Cracovia - Legia 0-4 (Ljuboja x2, Rybus, Ohayon) 5/30 Legia - Lechia 2-0 (Ohayon, Vrdoljak) Przeciętna inauguracja sezonu w wykonaniu Legii. O ile zwycięstwo w superpucharze oraz 13 punktów w 5 meczach ligowych to dobre rezultaty, o tyle pechowe odpadnięcie z europejskich pucharów nieco przygnębiło stołecznych fanów. Jak to ujął trener Legii - Teraz przynajmniej skupimy się na lidze. Lech Poznań Mimo braku awansu do pucharów, na stanowisku menedżera poznańskiej ekipy postanowiono zachować charyzmatycznego Jose Mariano Bakierro. Były piłkarz Blaugrany przekonał szefów, iż ma pomysł na drużynę oraz, że potrzebuje kosmetycznych zmian w ekipie. Z drużyną za 300k euro pożegnał się więc sprzedany do Polonii Warszawy Marcin Kikut i pieniądze z tego transferu w większości sfinalizowały zakup Alexandru Matela - za sumę 400k euro z Astry. Do Poznania przybył również kupiony za grosze perspektywiczny Bartłomiej Kasprzak i kadra Kolejorza była już gotowa do walki o ligowe trofeum. Podstawowy skład : Burić - Matel, Wojtkowiak, Arboleda(Kamiński), Wołąkiewicz(Henriquez) - Krivets(Drygas), Murawski(Możdżeń) - Tonev, Stilic, Wilk(Kasprzak) - Rudnevs (Ubiparip) Wyniki: 1.Ekstraklasa 1/30 Lech - Górnik 2-0 (Rudnevs, Tonev) 2/30 Podbeskidzie - Lech 1-4 (Rudnevs, Arboleda, Wilk, Ubiparip) 3/30 Lech - Jagiellonia 1-0 (Rudnevs) 4/30 ŁKS - Lech 0-5 (Stilic x2, Ubiparip, Krivets x2) 5/30 Lech - Polonia W. 1-0 (Tonev) Pięć spotkań, 15 punktów , bilans bramek 13-1. Jak dotychczas Lech gra najlepszą piłkę w lidzę i w pełni zasłużenie prowadzi w lidze. Na uznanie zasługuje żelazna defensywa i zimna egzekucja rywali. Kolejorz potwierdza opinie ekspertów, którzy uważają go za faworyta rozgrywek. Jagiellonia Białystok Ważne Transfery : + Aleksandar Tsvetkov 45k (Litex) + Emiliano Alfaro 275k (Livpool(URU)) + Adrian Mrowiec 250k (Hearts) + Artak Yedigaryan 375k (Piunik) Wyniki - eur. puchary, Puchar Euro 1r. vs. Ulisses 1-0, 3-2 2r. vs. Streymur 1-0, 3-0 3r. vs Karpaty 2-1, 0-1 - przegrana bramkami na wyjeździe. Liga 5 spotkań, 1PKT , bramki 5-14, 0 zwycięstw, 1 remis, 4 porażki. Lechia Gdańsk Ważne Transfery : + Abu-Halil 40k (At-Talaba) + Grzegorz Rasiak (WT) + Pepi Dimitrov wyp 45k (Beroe) - Marcin Pietrowski 60k (Grudziądz) Wyniki - Liga 5 spotkań, 3PKT, bramki 4-11, 1 zwycięstwo, 0 remisów, 4 porażki. Polonia Warszawa Ważne Transfery : + Faisel Agab 875k (Al-Merreich) + Marcin Kikut 300k (Lech Poznań) + Marcin Drzymont (WT) + Nils Schouterden wyp 60k (STV) Wyniki - Liga 5 spotkań, 1PKT , bramki 4-9, 0 zwycięstw, 1 remis, 4 porażki.
  15. Wersja gry: FM 12.0.4 Wybrane ligi: Białoruś (2), Czechy (2), Litwa (2), Łotwa (2), Słowacja (2), Ukraina (2), Niemcy (4), Polska (5) Baza danych: duża Klub: FK Silute (1 liga litewska) Data powstania: 1991 Trofea: Litewska 1 liga (wygrana 2009) Oczekiwania zarządu: Zwycięstwo i awans do Ekstraklasy Osobiste oczekiwania: Zwycięstwo Obecny dzień: 8 luty 2011 (system wiosna-jesień) Sezon: 12.03.2011 - 5.11.2011
  16. TYTUŁEM WSTĘPU Szaro, buro i ponuro! Jednym słowem, precz z komuną! Za te słowa mój dziadek, szanowany profesor Pekińskiego Instytu Technologii został skazany na 25 lat więzienia. Jego słowa dotyczyły sytuacji mieszkańców w Pekinie, z których ponad 1,5 miliona mieszka w slumsach. W kraju miała być wolność słowa i zachowań, ale jest tak tylko w konstytucji. W praktyce zabija się ludzi, więc i tak z uwagi na status mego dziadka miał szczęścia. Codziennie kogoś ubywa, ponadto za posiadanie więcej niż 1 dziecka grozi tu kara śmierci. Powracając jednak do mego dziadka.... zostawił dla mnie coś o czym zawsze marzyłem, teraz to ja Yang Huang prowadzę klub mojej rodziny, czyli Being Institut of Technology, który gra obecnie w 2 klasie rozgrywkowej Chin. Nasze szanse na awans są obecnie oceniane jako słabe, ale będę się starał sprawić sensację i sprawić przyjemność mojemu dziadkowi, który jest klubowi oddany od pół wieku (od 10 roku życia). Warto też wspomnieć o moich rodzicach, którzy w mojej młodości osierocili mnie, ginąc w rzekomym wypadku samochodowym, tak przynajmniej twierdziły władze. Mój tata był znanym opozycjonistą z głębokimi korzeniami chińskimi. Pewnego razu na spotkaniu opozycjonistów całego świata spotkał moją matkę, Polkę i tak oto zakochali się w sobie. Niestety narazili się władzy i dlatego umarli jako męczennicy za wiarę w wolność słowa... Wersja gry: 12.0.4. Wybrane ligi: Chiny (Chińska Krajowa I liga i Superliga), Polska (3 liga i wyższe) Baza danych: ogromna Klub: Being Institut of Technology East Track & Field Data powstania klubu: 2001 Trofea: Chińska Krajowa 2 liga (1: rok 2006) Oczekiwania zarządu: Stabilizacja Osobiste oczekiwania wobec drużyny: Górna połowa tabeli Obecny dzień: 26 grudnia 2010 Początek nadchodzącego sezonu: 2 kwietnia 2011
×
×
  • Dodaj nową pozycję...