Skocz do zawartości

Kukis

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Kukis

  • Urodziny 16.05.1991

Informacje

  • Wersja
    FM 2008
  • Klub w FM
    Huy
  • Ulubiony klub
    KKS Lech Poznań
  • Skąd
    Poznań
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Zainteresowania
    Sporty i Informatyka

Kontakt

  • Gadu Gadu
    4881532

Kukis's Achievements

Nowy

Nowy (1/15)

0

Reputacja

  1. Kukis

    Belgia - RFC Huy

    3. Liga A, 5 kolejka 10.09.2011 Huy (5) - Ath (6) 1-1 Wietrznie 9 stopni, 629 widzów Skład: Barrettara - Woos, Piette, Coibion - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Hairion, Marloye, Yilmaz Bramki: 0-1 Ramael 45' - Dośrodkowanie z rzutu wolnego i Coibion przegrywa walkę w powitrzy z zawodnikiem przeciwników. Która to już bramka stracona po stałym fragmencie gry? 1-1 Bosak 85' - Akcja rezerwowych. Philippet wykopuje piłkę spod własnego pola karnego bardzo mocno do przodu, do piłka dopada Bosak i po samotnym rajdzie pokonuje w sytuacji sam na sam bramkarza gości. Dobry mecz, dużo okazji z obu stron. Martwi słaba forma środkowych obrońców, którzy przegrywają za dużo pojedynków glówkowych. 3. Liga A, 6 kolejka 18.09.2011 Verviers (2) - Ath (7) 2-1 Sucho 19 stopni, 663 widzów Skład: Barrettara - Woos, Piette, Lunenburg - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Hairion, Marloye, Bosak Bramki: 0-1 Lunenburg 3' - Hairion kopie piłkę z rogu boiska na długi słupek. Najwyżej w polu karnym skacze Lunenburg i krytykowany ostatnio przez kibiców doświadczony środkowy obrońca zdobywa gola. Prowadzimy z wiceliderem jedną bramką! 1-1 Moussa 6' - Niestety tylko 3 minuty. Po dośrodkowaniu z głębi pola i nieporozumieniu między lewym obrońca Verlaine i Woosem z główki strzela snajper gospodarzy. 2-1 Grandisson 48'- Piette przegrywa pojedynek główkowy i tracimy kolejną bramkę. Jak na mecz z tak "dobrym" rywalem to wynik nie jest zły. Postanawiam od następnego meczu dokonać pewnej korekty w ustawieniu. Jako, że przegrywamy mnóstwo pojedynków główkowych we własnym polu karnym, nakazuję wysuniętym bocznym obrońcom nie dopuszczać do tylu dośrodkowań. 3. Liga A, 7 kolejka 24.09.2011 Huy (9) - VW Hamme (7) 1-0 Sucho 13 stopni, 538 widzów Skład: Poisquet - Woos, Piette, Lunenburg - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Hairion, Marloye, Belme Bramki: 1-0 Lunenburg 52' - Benny zamknął usta krytykom już chyba na dobre, zdobywając drugiego gola z rzędu. Znów po dośrodkowaniu Hairiona. Barrettara usiadł na ławce i od razu mecz bez straty bramki. Po tym zwycięstwie awansujemy na 5 miejsce, podczas gdy 4 pierwsze pozycje premiowane są awansem (czy to bezpośrednio czy po barażach).
  2. Kukis

    Belgia - RFC Huy

    Ok, postaram się o nieco czytelniejszą wersję. Chodzi mi o prawdziwych wychowanków będących w moim klubie od zawsze. 3. Liga A, 3 kolejka 27.08.2011 Huy (2) - Bleid (9) 0-2 Sucho 11 stopni, 497 widzów Skład: Barrettara - Woos, Lunenburg, Coibion - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Belme, Kondo, Yilmaz Bramki: 0-1 Plautz 27' - Dośrodkowanie z rzutu rożnego, niepilnowany w polu karnym jest Plautz, do niego właśnie dochodzi piłka i z plasowanym strzałem z 7 metrów pokonuje Barrettare. 0-2 Coulibaly 50' - Dośrodkowanie z rzutu wolnego, o piłkę walczy Lunenburg z De Rosario zagrywając przy tym piłkę ręką. Rzut karny na bramkę zamienia Couilbaly. Kolejny raz tracimy bramki po stałych fragmentach gry. W obu sytuacjach lepszą grą na przedpolu mógł się wykazać Barrettara jednak wygląda na przyklejonego do linii bramkowej. Mimo niezncznej przewagi w posiadaniu piłki przegrywamy przed własną publiką 0-2. 3. Liga A, 4 kolejka 3.09.2011 Mouscron-Peruwelz (1) - Huy (4) 0-0 Sucho 13 stopni, 507 widzów Skład: Barrettara - Woos, Piette, Coibion - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Marloye, Hairion, Belme Dobry wynik. Gospodarze przez cały mecz dominowali na boisku oddając 22 strzały przy zaledwie dwóch naszych. Obie strony miały po jednej stuprocentowej sytuacji. W mojej drużynie setkę zmarnował Yilmaz, który wszedł na boisko z ławki.
  3. Kukis

    Belgia - RFC Huy

    3 Liga A, 1. kolejka 17.08.2011 Huy - Bertrix 3-0 Sucho 10 stopni, 517 widzów Barrettara - Woos, Coibion, Lunenburg © - Verlaine, Thiaw, Delys - Esser - Marloye, Kondo - Yilmaz Bramki: Kondo 25', Kondo 50', Traore sam. 71' W porównaniu do poprzedniego meczu zrobiłem jedną zmianę w składzie, a mianowicie z przodu naszej formacji wystąpił silnie zbudowany, doświadczony turecki snajper Yilmaz, gdyż Belme był ostatnio mocno nieskuteczny. Gazety uznały nas za nieznacznego faworyta spotkania, mimo że Betrix to solidny zespół, który według prognoz zajmie miejsce w środku tabeli. Na inaugurację sezonu przybyło dokładnie 517 widzów co stanowi nowy rekord klubu - prawdopodobnie dlatego, że poprzedni nie był ustanowiony (?). Rywale podobnie jak mój zespół wyszedł w defensywnym ustawieniu 4-5-1, zapowiadało się więc nudne spotkanie z małą liczbą goli. Nic bardziej mylnego. Pierwsze 20 minut należało do gości, którzy w miarę umiejętnie utrzymywali piłkę w środku boiska raz po raz strzelając niegroźnie z dystansu. Barrettara był jednak czujny i zachował czyste konto - jak się później okazało - do końca meczu. Rywale dali się więc wciągnąć na naszą połowę, co jak się okazało skończyło się dla nich słabo. W dwudziestej piątej minucie po szybkim ataku złożonym z dwóch podań Kondo otwiera wynik spotkania popisując się nienagannym strzałem przy słupku. Do przerwy mamy jeszcze parę okazji, ale Yilmaz (wykańczanie akcji 11) nie popisuje się skutecznością. Drugą połowę rozpoczynamy bez zmian z nadzieją utrzymania korzystnego wyniku. Rywale nie tylko nie zagrażają naszej bramce, ale nie są nawet w stanie zbliżyć się do 30 metra przed naszą bramką. W pięćdziesiątej minucie jest powiększamy prowadzenie. Z autu piłkę wyrzuca lewy obrońca obdarzony przyzwoitą techniką i dośrodkowaniem Verlaine, trafia ona do Yilmaza, który jak na odgrywającego przystało podaje z powrotem do Verlaine, a ten znakomitym dośrodkowaniem z głębi pola znajduje zamykającego akcję Kondo, który strzela z podobnej pozycji jak przy pierwszej bramce. Jest 2-0, a ja decyduję się na zmiany: w obawie o ewentualną kontuzję schodzi właśnie Kondo zastąpiony przez Hairiona, Piette zmienia naszego świeżo upieczonego kapitana Lunenburga, a Philippet wchodz za Verlaine'a który miał udział przy dwóch golach. W międzyczasie gra na boisku się zaostrzyła co skutkuje kartkami dla zawodników po obu stronach. Wynik meczu zostaje ustalony w siedemdziesiątej minucie, gdy defensywny pomocnik Thiaw kopie piłkę mocno do przodu, ta trafia pod nogi Yilmaza, który mając na plecach obrońcę strzela prosto w bramkarza - piłka jednak odbija się niego i od środkowego obrońcy rywali trafiając w końcu do bramki. Rozegraliśmy przyzwoity mecz i chociaż przez jeden tydzień możemy się cieszyć z pierwszego miejsca w tabeli. Raczej nie zadomowimy się tam na dłużej - tym bardziej, że kolejny mecz gramy z głównym kandydatem (przynajmniej mediów) do awansu na wyjeździe - Olympic Charleroi. Dokonujemy również ostatniego już chyba w tym okienku "transferu". Za darmo przychodzi do nas napastnik, wychowanek pierwszoligowego Standardu Liege, 20-letni Maxime Bosak. 3 Liga A, 2. kolejka 24.08.2011 Olympic Charleroi (8) - Huy (1) 1-2 Sucho 11 stopni, 1545 widzów Barrettara - Woos, Coibion, Lunenburg © - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Marloye, Kondo - Yilmaz Bramki: Giraudon 2' - Scattone kar. 50', Piette 86' Kurs na zwycięstwo mojej drużyny przed meczem 11.0 mówił wszystko. Mimo czekającego nas prawdopobnie najtrudniejszego w tym sezonie pojedynku ligowego pozostawałem optymistą i liczyłem na wynik 0-0. Gospodarze do meczu przystąpili z klasycznym 4-4-2. Ze składu wypadł niestety środkowy pomocnik Esser, za niego do 11tki meczowej trafił Scattone. Niestety już w drugiej minucie tracimy bramkę - znów po rzucie rożnym i przegranym pojedynku główkowym Coibiona (gra głową 11, 182 cm) z napastnikiem gospodarzy Giraudon'em (gra głową 10, 188 cm). Im dłużej trwa mecz z tym mniejszym impetem atakują miejscowi. W 25 minucie mamy dogodną sytuację - Yilmaz wykorzystuje zamieszanie w polu karnym i z 5 metrów strzela do bramki - niestety w obrońcę, dobija jeszcze Kondo, ale paradą popisuje się golkiper przeciwników. 5 mnut później mogło być już 2-0. W dosyć niegroźnej sytuacji w naszym polu karnym fauluje Verlaine i sędzia wskazuje na jedenasty metr. Zawodnik gospodarzy trafia jednak w słupek. Oba zespoły jeszcze przed przerwą mają po jednej dogodnej sytuacji by zmienić wynik, lecz nie potrafią wykorzystać swoich okazji. W przerwie dokonuję zmiany, kontuzjowanego Yilmaza zmienia ... kto? no właśnie kto? W 3 lidze Belgijskiej na ławce może być tylko 4 zawodników, niestety nie ma na niej napastnika, więc wchodzi ofensywny prawy pomocnik Hairion. 4 minuty po przerwie suniemy z atakiem lewą stroną - w pole karne wbiega z piłką Marloye i zostaje sfaulowany. Karnego na bramkę zamienia Scattone (rzuty karne 11) i na czterdzieści minut przed końcem spotkania jest remis. Bramka dodała wiary i chęci na wywiezienie z trudnego terenu trzech punktów. Moi zawodnicy dochodzą do trzech dogodnych sytuacji na objęcie prowadzenia, niestety górą jest nadal bramkarz gospodarzy. W 67 minucie jestem zmuszony dokonać kolejnej zmiany. Brutalnie sfaulowany zostaje Hairion i z konieczności w środku ataku musi zagrać... środkowy obrońca Piette. Dokonuję również zmiany na lewej stronie obrony, zmęczonego Verlaine'a zmienia Philippet. Rywale grają nadal brutalnie, aż dziw, że sędzia nie wyciąga kartek! Kolejno pomocy masażysty potrzebują Philippet i Piette. Muszą jednak kontynuuować grę, gdyż wykorzystałem już limit zmian. W 86 minucie, po kwadransie który nie przyniósł żadnych klarownych sytuacji, zdobywamy gola. Piłkę w środku pola wyłuskuje defensywny pomocnik Thiaw (odbiór 10)i pędzi z nią do przodu. Ściąga na siebie trzech rywali robiąc sporo miejsca Piette. W odpowiedniej chwili zagrywa do napastnika "z konieczności", a ten nie daje szans bramkarzowi. Jest 1-2 i 3 minuty do końca! Do końca meczu wynik już się nie zmienia i wygrywamy kolejny mecz ligowy!
  4. Kukis

    Belgia - RFC Huy

    Sparing 29.07.2011 Huy - Wielsbeke 3-1 Wietrznie 15 stopni, 113 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Piette - Verlaine, Thiaw, Delys - Scattone - Marloye, Hairion - Belme Bramki: Kondo (2), Coibion - Vandebuerie (k) Do składu po krótkiej przerwie spowodowanej kontuzją powrócił Belme, natomiast tym razem za kontuzjowanego Lorite desygnowałem do gry Scattone, który w poprzednim meczu strzelił dwie bramki. Zdecydowałem się nie podpisywać kontraktu z Jordy van den Broek i Belg opuścił klub. Nasz rywal gra o jeden szczebel rozgrywkowy niżej, więc można nas było uznać za faworytów. Nadal jednak największą uwagę zwracałem na realizowanie taktyki przez zawodników i jej dopracowywanie. Już w dziewiątej minucie sędzia gwizdnął faul po zuepłnie niepotrzebnym faulu naszego kapitana. Barrettara nie miał szans obronić strzału z 11 metrów, gdyż napastnik gości uderzył mocno i przy słupku. Przez całą pierwszą połowę jednak dominowaliśmy na boisku co chwila dośrodkowując w pole karne piłkę na głowę Belme. Dość powiedzieć, że przez 45 minut gry, ofensywny prawy pomocnik Hairion dośrodkował piłkę 11 razy, lecz żadnej z tych akcji nie udało zamienić się na bramkę. Kolejny mecz z rzędu okazało się, że drugi garnitur gra lepiej - dopiero po przerwie zdobywamy gole. Dwa - rezerwowy prawy pomocnik Kondo oraz jednego po strzale głową Coibion (gra głową 11, wykańczanie akcji 1). Tak jak się można było spodziewać - z klubu odszedł Lorite (Atletico B), a lada moment odejść może środkowy obrońca Piette kuszony przez kluby trzeciej i czwartej ligi. Kadra mocno się kurczy na szczęście scout znalazł paru godnych piłkarzy, z których na razie udało się ściągnąć jednego - 36 letniego środkowego obrońcę Benny'ego Lunenburga (krycie 14, odbiór 11) grającego kiedyś nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sparing 3.08.2011 Huy - Tongeren 2-1 Podmuchy 12 stopni, 138 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Lunenburg - Verlaine, Thiaw, Delys - Esser - Marloye, Kondo - Belme Bramki: Limpens sam., Marloye - Devriese Mimo, że Tongeren gra w szczebel niżej to obserwatorzy uznawali gości jako zdecydowanych faworytów. Do pierwszej jedenastki wskoczyli: nasz nowy nabytek Lunenburg (za Piettę, który i tak pewnie odejdzie), Esser oraz Kondo. To już ostatni sparing przed meczami o stawkę. Pierwsze 20 minut upływa na kopaninie w środku pola. Stwarzamy jednak sobie trzy sytuacje po - można odważnie powiedzieć - naszej klasycznej akcji tj.: golkiper gości wybija piłkę, w środku pola któryś z zawodników mocno główkuje za linię obrony, a jeden z naszych ofensywnych zawodników dopada do piłki i strzela na bramkę. W podobny też sposób zdobywamy pierwszego gola - tyle, że gdzieś po drodze zaplątał się obrońca gości, który wyręczył naszych zawodników i wpakował piłkę do siatki. Minutę później jest już jednak 1-1. Lewy obrońca Verlaine kopnął piłkę nie w tą stronę co powinien i ta przypadkiem trafia do snajpera gości, który nie popełnia błędu w sytuacji 1 na 1 z bramkarzem. Pierwsza połowa obfituje w gole i jeszcze przed przerwą obejmujemy ponownie prowadzenie. Kontraatak z własnej połowy wyprowadza Belme (szybkość 10, dośrodkowania 13), dośrodkowuje na zamykającego akcję Marloye (gra bez piłki 11, wykańczanie akcji 9), a ten z dwóch metrów pakuje piłkę do siatki. Po zmianie stron na boisku niewiele się dzieje i kończymy okres przygotowawczy zwycięstwem 2-1. Puchar Belgii 7.08.2011 Spa - Huy 1-0 Mżawka 12 stopni, 318 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Lunenburg - Verlaine, Thiaw, Delys - Esser - Marloye, Kondo - Belme Bramka: Biasucci (38) Zdecydowanym faworytem wg mediów była druzyna gospodarzy. Dość powiedzieć, że nawet najwierniejsi fani Huy nie ukrywali przed meczem pesymizmu, a bukmacherzy podzielali ich opinie (1.57 na zwycięstwo Spa). Tyle że sparingi poszły nam wręcz znakomicie, więc z nadzieją zaopatrywałem się na ten pierwszy oficjalny mecz. Pogoda również zdawała się sprzyjać naszej taktyce. Pierwsza połówka była toczyła się pod dyktando gości. Oddawali oni mnóstwo strzałów z dystansu, a w naszym polu karnym gotowało się po ich rzutach rożnych. W ten sposób tracimy też pierwszego gola w trzydziestej ósmej minucie. Niepilnowany w polu karnym jest środkowy obrońca gospodarzy Biasucci i pokonuje on z trzech metrów naszego golkipera. My z kolei sytuacji mamy jak na lekarstwo. W 66 minucie wprowadzam prawego pomcnika Hairiona za Kondo, oraz lewego obrońcę Phillipet'a za Verlaine. Nakazuję również bocznym obrońcom włączać się jak najczęściej do akcji ofensywnych. Im bliżej końca meczu tym mocniej naciskamy rywala, jednak nie potrafimy wcisnąć mu bramki. W 84 minucie środkowy pomocnik Esser trafia nawet w poprzeczkę, do końca meczu wynik jednak się nie zmienia i tym samym odpadamy z Pucharu Belgii.
  5. Kukis

    Belgia - RFC Huy

    W ostatnich dniach z klubem pożegnali się napastnicy: Babitz i Bodart, pomocnik Penga oraz obrońcy Docq, Eyenga i Janssens. Dzień przed pierwszym sparingiem rozegraliśmy przy pustych trybunach spotkanie z drużyną juniorów wygrane 6-1 między innymi dzięki dwóm bramkom młodego prawego pomocnika Hairiona oraz hattrickowi Belme. Sparing 2.07.2011 Huy - SW Harelbeke 3-1 Sucho 12 stopni, 118 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Piette - Verlaine, Thiaw, Delys - Gomez - Marloye, Hairion - Belme Bramki: Coibion, Scattone, Yilmaz - Vanwijnsberghe Faworytem był zespół gości, który jednak miał spore problemy ze sforsowaniem naszej obrony. Udało mu się to tylko raz, gdy środkowy obrońca Piette (krycie 13, koncentracja 10) odpuścił krycie i napastnik gości wyszedł sam na sam z bramkarzem plasowanym strzałem strzelając gola. Natomiast my dwie bramki zdobywamy po szybkich kontraatakach oraz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego rezerwowego Loritte (rzuty wolne 5, dośrodkowania 5) na głowę środkowego obroncy Coibiona (gra głową 11). Warto odnować też, że w 36 minucie Gomez nie wykorzystał karnego (rzuty karne 7). Sparing 15.07.2011 Huy - Bornem 1-0 Sucho 18 stopni, 91 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Piette - Verlaine, Thiaw, Delys - Gomez - Marloye, Hairion - Belme Bramka: Yilmaz Jedyną bramkę głową zdobył turecki rezerwowy snajper Yilmaz (gra głową 11, skoczność 13) po dośrodkowaniu z rzutu rożnego ofensywnego pomocnika Scattone (rzuty rożne 13). Przeważamy większość spotkania. Po meczu okazało się, że kontuzji doznał Belme (2 tygodnie). Sparing 17.07.2011 Huy - Willebroek 2-1 Mżawka 15 stopni, 152 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Piette - Verlaine, Thiaw, Delys - Lorite - Marloye, Hairion - Yilmaz Bramki: Woos, Nawezi - Cil Dzień przed meczem okazało się, że z klubu odejdzie jego kluczowy zawodnik - Gomez, więc do składu automatycznie wskoczył dużo bardziej ofensywnie usposobiony 21-letni Lorite. Pierwszą bramkę zdobyli goście w 47 minucie. Cil wykorzystał nieporozumienie między Piette i Coibionem strzelając w okienko z 15 metrów rezerwowemu bramkarzowi Poisquetowi. Piętnaście minut później bramkę zdobył nasz trzeci w hierarchii napastnik - Nawezi (przyspieszenie 12, drybling 9) po samotnym rajdzie prawą stroną boiska. Na 5 minut przed końcem, po dośrodkowaniu Coibiona (dośrodkowania 2) wynik meczu ustalił doświadczony środkowy obrońca Woos (gra głową 12, skoczność 13). Niestety po meczu okazało się, że kontuzji doznał środkowy pomocnik Lorite (6 tygodni). Sparing 23.07.2011 Huy - Geel-Merhout 6-1 Mżawka 11 stopni, 109 widzów Barrettara - Woos ©, Coibion, Piette - Verlaine, Thiaw, Delys - Esser - Marloye, Hairion - Yilmaz Bramki: Yilmaz, Marloye, Philippet, Scattone (2), Kondo - Krouchi Kadra coraz bardziej się kurczy, a w dodatku kontrakt Lorite zaproponowały takie kluby jak Celta B, Malaga B i inne, więc prawdopodobnie kolejny zawodnik odejdzie. Zmiennicy jak widać nie są wcale gorsi i również dają radę. I tak: festiwal strzelecki rozpoczął snajper Yilmaz golem zdobytym z odległości 25 metrów. Pare minut później miał szansę na drugiego gola, lecz piłka trafiła w słupek - w odpowiednim miejscu stał jednak lewy pomocnik Marloye który skierował piłkę do pustej bramki. Przed przerwą tracimy gola po długim podaniu za plecy obrońców - w sytuacji 1 na 1 znalazł się napastnik gości zdobywając tym samym gola. Po zmianie stron nic się nie zmieniło. Do bramki trafiali jeszcze Philippet i Scattone wykorzystując zamieszanie w polu karnym po naszych dośrodkowaniach. Na minutę przed ostatnim gwizdkiem prawy pomocnik Kondo (wykańczanie akcji 2 ?? ) wykorzystał prostopadłe podanie od Scattone i ustalił wynik sparingu na 6-1. Na testy do klubu przybył 18 letni Belg Jordy van den Broek, który również zagrał w tym spotkaniu.
  6. Football Manager 2012 Belgia (3) Baza danych: duża Zasady: Hardcore Start: 29.06.2011 Klub: Royal Football Club Huy Założony: 1908 Status: Amatorski Liga: 3. Liga A (Belgia) Przybliżona wartość: 675 tys. zł Stadion: Stade Communal 3000 miejsc (300 siedzących) Baza: Podstawowa baza treningowa, mizerne obiekty młodzieżowe Prognoza mediów: 16 (18 drużyn w lidze) Cel: Cel może trochę nietypowy: wygranie Ligi Mistrzów grając samymi wychowankami. Po tym osiągnięciu kończę grę (chyba, że wcześniej prezes powie papa). Przed sezonem 2011/2012 Aktualna kadra Jako, że przejąłem klub z najniższej ligi to trudno spodziewać się w kadrze wybitnych piłkarzy. Na początku postaram się wykorzystać to co mam, i tak: Bramkarze: Geoffrey Barrettara 184 cm, 28 lat Gregory Poisquett 183 cm, 26 lat Obaj bramkarze niewiele się od siebie różnią. Barrettara jednak jest nieco bardziej doświadczony i sprawniejszy na linii bramkowej. Interesują się nim kluby trzeciej i czwartej ligi belgijskiej, ale postaram się oczywiście zatrzymać go w klubie. Obrońcy: Damien Philippet 187 cm, 27 lat O (L) Arnaud Colbion 182 cm, 24 lata O (LŚ), WO (L) Rodrigue Piette 186 cm, 20 lat O (Ś) Jacques Eyenga 189 cm, 25 lat O (Ś) Demokratyczna Republika Konga Steve Docq 186 cm, 31 lat O (Ś) Yannick Woos 186 cm, 30 lat O (Ś) Michael Jansens 184 cm, 23 lata O (Ś), DP Gaetan Delys 180 cm, 17 lat O/WO (P) Quentin Verlaine 178 cm, 29 lat O/WO (L) Najniższy ze wszystkich defensywnych zawodników lewy obrońca Verlaine zdecydowanie wyróżnia się umiejętnościami. Do jego zalet z pewnością trzeba zaliczyć technikę, dośrodkowania oraz szybkość. Zwróciłem uwagę również na 30 letniego Woosa, który świetnie kryje zawodników i odbiera piłkę. Mam nadzieję, że przed odejściem tego zawodnika na emeryturę uda nam się awansować choćby do drugiej ligi. Prawdopodbnie lada moment pożegnam się z takimi piłkarzami jak Docq, Eyenga i Janssens, gdyż są za słabi by przebić się do pierwszego składu. Pomocnicy: Laurent Gomez, 183 cm, 26 lat O (Ś), WO (PL), DP, P (Ś) Souleymane Thiaw 172 cm, 22 lata O (Ś), DP Francja Xavier Libois 180 cm, 34 lata DP Junior Penga 171 cm, 28 lat P (L) Gregory Esser 176 cm, 33 lata P(Ś) Alexandre Hairion 176 cm, 18 lat P/OP (P) Zarifou Kondo 173 cm, 19 lat P/OP (P) Kamerun Germain Marloye 189 cm, 22 lata OP (L) Davy Scattone 175 cm, 25 lat OP (Ś) Eladio Ramirez Lolite 173 cm, 21 lat OP (Ś) Gomez to zdecydowanie najsilniejszy zawodnik drugiej linii. Cechują go wysokie umiejętności odbioru, krycia, podań i gry z pierwszej piłki, a ponadto jest silny i agresywny. Dość powiedzieć, że zainteresowanie tym zawodnikiem przejawia nawet Eendracht Aaiast - drugoliwego zespół, który jest jednym z kandydatów do awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jego słabą stroną jest jednak gra w powietrzu. Warto zwrócić również uwagę na młodych zawodników Lolite oraz Marloye - w przyszłości mogą stanowić o obliczu drużyny. Prawdopobnie pożegnam się już na starcie z lewym pomocnikiem Pengą (między innymi siła - 2, skoczność - 3, podania - 5). Napastnicy: Mathieu Belme 184 cm, 30 lat P/OP (P), N Gokhan Yilmaz 186 cm, 31 lat Turcja Nelson Nawezi 183 cm, 25 lat Steve Babitz 184 cm, 26 lat Damien Bodart 184 cm, 27 lat Nie ma co się długo rozwodzić - 30-letni Belme to nasz najsilniejszy snajper. Ma za sobą 4 sezony w drugiej lidze, obie nogi ma tak samo silne, świetnie bije wolne, strzela z dystansu, a ponadto cechuje go współpraca, pracowitość i determinacja. O ile Belme to typowy snajper, to turecki piłkarz Yilmaz będzie prawdopodbnie grał jako odgrywający. Silny zawodnik, przyzwoicie gra głową - trochę gorzej jest z jego techiniką. Bobart i Babitz raczej nie zagrzeją długo miejsca w tym klubie. Wszyscy zawodnicy grają za darmo i ich łączna wartość rynkowa wynosi 0 zł. W drużynach juniorów jest trzech obiecujących zawodników, jednak zbyt słabych by już zadebiutować w pierwszym zespole. Na pierwszy rzut oka skład jest przyzwoity. Raczej nie będzie w pierwszym okienku żadnych transferów do klubu - dział scoutingu to zaledwie jeden człowiek o wątpliwych predyspozycjach. Paru graczy może odejść. Terminarz Do pierwszego oficjalnego meczu zostało około 40 dni - siódmego sierpnia na wyjeździe będziemy mierzyć się z R Spa FC w pucharze Belgii, który nie uczestniczy nawet w rozgrywkach 4 ligi. 10 dni później startuje liga. Do tego czasu zaplanowanych zostało siedem sparingów z lokalnymi drużynami - wszystkie rozegramy przed własną (miejmy nadzieję, że ktoś przyjdzie) publicznością. Finanse Stan konta wynosi 13 tysięcy złotych. Mamy podpisaną umowę z jednym sponsorem - za reklamę na koszulkach dostajemy sporą sumę - 153 tys. złotych co sezon. Taktyka Media skazują nas na walkę o utrzymanie, dlatego zdecydowałem się w pierwszym sezonie grać defensywnie - w większości meczów to nie my będziemy faworytami. Dostępu do bramki będzie bronić, oprócz bramkarza, przede wszystkim trójka głęboko cofniętych środkowych obrońców - ich zadanie jest proste - przechwycić piłkę i wykopnąć jak najdalej. Przed nimi zasieki ustawię z dwójki bocznych wysuniętych obrońców oraz defensywnego pomocnika. Gwiazda drużyny środkowy pomocnik Gomez będzie okupować środek boiska i stanowić łącznik między zawodnikami defensywnymi i ofensywnymi. Ofensywne trio z przodu tworzy dwójka ofensywnych bocznych pomocników oraz środkowy napastnik. Pierwszy sparing już za parę dni - 2 lipca gramy u siebie z czwartoligowym Sporting West Harelbeke.
  7. Kukis

    Montrose

    28 Listopad 2009 Terminarz ułożył się w ten sposób, że po przegranym ligowym meczu, już 3 dni później musieliśmy grać spotkanie w 3 rundzie Pucharu Szkocji. Tym razem los przydzielił nam rywala z pierwszej ligi - Ayr United, który na razie zajmował tam ostatnie miejsce z niewielkimi szansami na wspięcie się wyżej. Można więc powiedzieć, że w trafiliśmy średnio. Ważnym był fakt, że graliśmy mecz u siebie na własnym boisku. Zbliżał się Grudzień, a więc upałów nie należało się już spodziewać. Z chmur od rana padał rzęsisty deszcz połączony z gradem. Temperatura na zewnątrz wynosiła jeden stopień powyżej 0. W takich warunkach naprawdę nie zazdroszczę piłkarzom. Do meczu przystępowaliśmy bez presji, kursy na nas wahały się w okolicach 6.50 - 7.50. Presja ciążyła więc na gościach. Miałem więc nutkę nadziei, bo jakby spojrzeć wstecz, to na własnym terenie jeszcze nie przegraliśmy zaliczając 8 zwycięstw i 2 remisy. Był to rewelacyjny rezultat. Ze składu wypadł nam Sissons - kontuzja na treningu, to samo Pope, Ruminkiewicz - czerwona kartka, McBrain - odpoczynek od gry, a Kaźmierczak powędrował chyba już na dłużej do rezerw. W ataku wystąpią więc dziś Boto i Gemmell. Szczególnie ciekawy jestem postawy tego pierwszego. W środku pola Sissonsa będzie próbował zastąpić młodziutki Craig MacKenzie (16 lat), a na prawej stronie zagra Hegarty, do którego niestety nie mam zaufania, bo zawalił już nieco bramek, natomiast szansę gry za Pope otrzyma Aaron Sinclair. Nie oczekiwałem od mojej drużyny za wiele, powiedziałem jedynie, że trzeba walczyć w każdych warunkach z każdym przeciwnikiem. Mecz zaczął się fantastycznie i ku mojemu zdziwieniu to Montrose dominowało na boisku czego dowodem była bramka Gemmella z 17 metrów w 7 minucie. Zamarzył mi się w tym momencie awans do czwartej rundy Pucharu Szkocji. Narzuciliśmy Ayr swój styl gry, a przynajmniej staraliśmy się bo wszystko utrudniała pogoda i faule z obydwu stron. w 36 minucie Links Park oszalało z radości kiedy po dośrodkowaniu Aarona Sinclaira bramkę z główki władował Gemmell. Na tablicy wyników widniało już 2-0!!! Moi zawodnicy poczęli grać z niewiarygodnym entuzjazmem i różnica w technice ani reputacji obu klubów nie była zupełnie widoczna. Być może było by tak do końca spotkania gdyby nie czerwona kartka dla mojego zawodnika. Można by rzec znowu bo to już chyba czwarta w tym sezonie. A otrzymał ją kto? Oczywiście prawy obrońca, Hegarty, o którego miałem takie obawy przed meczem. Sfaulował więc zawodnika gości w polu karnym i po chwili było 2-1, a my drugą połowę musieliśmy rozpoczynać w 10tke. W przerwie pochwaliłem postawę drużyny. Druga odsłona gry to już chamskie kopanie się po nogach i rozpaczliwa obrona Termopilów w wykonaniu moich spartan. Nie udało nam się wyprowadzić ani jednej groźnej kontry, a mój bramkarz rezerwowy bramkarz Coutts przechodził sam siebie. Do ostatniej 93 minuty nie było pewne kto zwycięży, jednak nie daliśmy sobie już wbić goli i chyba odrobinę szczęśliwie wygrywamy 2-1 z zespołem z pierwszej ligi!
  8. Kukis

    Montrose

    25 Listopad 2009 Przez ostatnie dni nie było treningów. Chwilę tylko piłkarze pobiegali, żeby nie stracić formy fizycznej, bowiem ostatnie wieczory spędzaliśmy na mieście świętując pokonanie Livingston i przodownictwo w tabeli 3 Ligi! To były naprawdę piękne chwile. Ale już w Środę trzeba było się skupić na kolejnym pojedynku. Tym razem z 9 zespołem ligi, Stranraer, z którym to nie bez problemów poradziliśmy sobie u siebie wygrywając 1-0. Teraz czekał nas mecz wyjazdowy. W ataku dzisiaj nieco eksperymentalnie Leyden z Kaźmierczakiem. Do składu wrócił Gilfillan. Mój zespół wyglądał całkiem rześko i nikt nie spodziewał się innego wyniku niż naszego zwycięstwa. Pod koniec Listopada było już zimno - zaledwie 5 stopni podczas rozgrywania meczu, a w nocy były nawet przymrozki. Nie padało, to najważniejsze. Moi chłopcy zdążyli mnie przyzwyczaić, że ostatnio dominujemy na boisku od pierwszej minuty. Nie inaczej było dzisiaj. Pierwsze jednak pół godziny spotkania nie zakończyło się bramką dla nas głównie za sprawą świetnej dyspozycji bramkarza miejscowych. W 31 minucie (nie... nie bramka) miało miejsce wydarzenie przełomowe dla tego spotkania. Ruminkiewicz bez pardonu atakuje napastnika gości i otrzymuje za brutalny wjazd wyjazd z boiska. Ściągnąłem więc Tomanę i wprowadziłem Miligana na prawą obronę, który ostatnio gra jedynie w rezerwach. Do końca pierwszej połowy panowała na boisku nerwowa atmosfera, przepychanki piłkarzy i kłótnie z sędzią. Poziom całkiem odpowiedni jak na najniższą dywizję Szkocką. Po przerwie zmieniło się tylko tyle, że do tych wszystkich nerwowych sytuacji doszły nerwowe sytuacji pod oboma bramkami. Mój zespół dzielnie radzący sobie w 10 miał nawet dwie "stuprocentówki" niestety obie zmarnowane. Było 0-0, a ja w takiej sytuacji brałbym ten wynik w ciemno. Jednak w głowie gdzieś nadal siedziała nadzieja na zwycięstwo. Prysła ona w 65 minucie, kiedy to Gilfillan rzekomo sfaulował napastnika gospodarzy w polu karnym. Z 11 metrów do bramki trafił Kevin Nicoll i straciliśmy naszą pierwszą bramkę od ponad miesiąca. Mieliśmy jeszcze 25 minut na zdobycie wyrównującego jednak ta sztuka nam się nie udała. Przegrywamy pierwszy mecz od dawna, jednak nadal prowadzimy w ligowej tabeli. Było tyle nie świętować...
  9. Kukis

    Montrose

    21 Listopad 2009 Sobotniego popołudnia o godzinie 15 gramy mecz na szczycie z Livingston. O wadze tego spotkania nie muszę przypominać. Przez ostatnie dwa tygodnie trwały w klubie naprawdę intensywne przygotowania do tego meczu. Piłkarze trenowali mocniej niż zwykle, scout podpatrywał nieoficjalnie treningi przeciwnika, a ja starałem się znaleźć słabe punkty w składzie gości. Ostatecznie taktyki prawie nie zmieniliśmy, poprosiłem jedynie napastników o agresywne atakowani pressingiem bramkarza McKenziego, gdyż jak doniósł mi mój asystent popełnia on często proste błędy w grze nogami. Nieoczekiwano raczej tłumu kibiców, tym bardziej, że znów z nieba lekko kropiło. Nie muszę chyba mówić, że każdy opad deszczu niekorzystnie wpływa na mój zespół. Warunki na boisku są jednak zawsze takie same dla obu drużyn. Byliśmy gotowi na walkę od 1 do 90 minuty. W składzie dokonałem dwóch korekt - nieskutecznego ostatnio Kaźmierczaka odesłałem na chwilę do rezerw, a pauzującego za kartkę Gilfillana, zastąpił Maitland. Na Links Park zawitało 368 kibolów - szału nie ma. Pierwsza połowa zaczęła się dosyć niespokojnie. Posiadaliśmy piłkę ale dochodząc do 30 metra nie wiedziliśmy co z nią zrobić i często kończyły się akcje niecelnym strzałem lub stratą. Natomiast Livingston kontratakowało groźnie i gdyby nie mój dzielny, kochany bramkarz McBrain na przerwę schodzilibyśmy z bagażem co najmniej dwóch bramek. Schodząc na przerwę do szatni, marzyłem już tylko o dowiezieniu 0-0. Moi chłopcy nie mieli wesołych min, byli zmęczeni i jeden krzyczał na drugiego. Uspokoiłem nieco atmosferę, mówiąc że techicznie goście są od nas lepsi i musimy jeszcze te 45 minut zagrać na 150% by osiągnąć korzystny rezultat. Po gwizdku sędziego ogarnęło mnie zaskoczenie jak ja pierdolę. Montrose ruszyło do ataku i już po pierwszej akcji prowadziło 1-0. Leyden z 25 metrów uderza w słupek, a Gemmell dobija piłkę do pustej bramki i mamy na Links Park prowadzenie! W drugiej połówce zresztą mecz był bardzo wyrównany i równie dobrze mogło być 1-1 jak 2-0. Wynik jednak utrzymał się już do ostatniego gwizdka sędziego. W mojej głowie dzisiaj po raz pierwszy zakiełkowała myśl o zdominowaniu tej ligi. To był nasz 4 mecz z rzędu wygrany w lidze, 9 bez porażki (licząc Puchar Szkocji), 5 mecz bez straty gola. Byliśmy na fali. Na takiej dużej, skoro w szale radości po meczu nasi piłkarze stwierdzili, że nie groźny im jest nawet zespół Celtic czy inna Barcelona.
  10. Kukis

    Montrose

    7 Listopada 2009 Po 7 dniach odpoczynku wybraliśmy się do Glasgow. Bynajmniej nie na wycieczkę, a na starcie z outsiderem rozgrywek - Queen's Park, które w 10 meczach zdobyło jedynie 7 punktów. Nie było wątpliwości kto w tej sytuacji jest faworytem dzisiejszego popołudnia. Z racji ostatnich wspaniałych wyników nie zmieniłem ani trochę naszego ustawienia. Byliśmy pewni siebie, a większość piłkarzy zakładała się w szatni o to jak wysoko wygramy. Nie tonowałem wesołych nastrojów bo rzeczywiście nie było się czego bać. W naszych szeregach mieliśmy przecież menadżera miesiąca, młodego piłkarza miesiąca, piłkarza miesiąca(październik) i passę 7 meczów bez porażki. Pierwsze problemy pojawiły się jednak już tuż przed meczem - zaczął padać deszcz. Nie lubimy gdy nawierzchnia jest mokra, bo wtedy trudniej grać ładne składne akcje krótkimi podaniami. Spotkanie było brzydkie, a jedyne strzały na początku spotkania oddawane były po stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach. Nie inaczej padła też pierwsza bramka w tym spotkaniu - dośrodkowuje Tomana i samobójczego gola zdobywa Fergus Tieman, niefortunnie próbując wybić piłkę. Do przerwy nie było już żadnych emocji i w strugach deszczu zeszliśmy do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. W takich warunkach moi półzawodowi piłkarze średnio mieli ochotę grać i strzelać podobnie zresztą jak gospodarze. Przypomniałem jednak im o co gramy, i po gwizdku sędziego Montrose zaczęło atakować nieco żwawiej. Z tym, że żwawiej też faulowało czego skutkiem była czerwona kartka w 58 minucie dla Gilfillana. Przez ostatnie 30 minut musieliśmy grać w 10tkę, a po mojej głowie już zaczęły chodzić czarne scenariusze. Mimo graniu w osłabieniu stwarzaliśmy sobie korzystne sytuacje, lecz podobnie jak gospodarze nie potrafiliśmy ich wykorzystać i do końca spotkania wynik się utrzymał. Wygraliśmy czwarty mecz z rzędu, a ja zastanawiałem się kto może nas zatrzymać! //powinno się pisać 7 Listopada, czy 7 Listopad? 8 Listopad 2009 Zebrałem falę gratulacji od mediów i zarządu za ostatnie wyniki. Atmosfera na Links Park jest coraz lepsza, a kolejni piłkarze przedłużają i podpisują zawodowe kontrakty. Następny mecz gramy z wiceliderem (po ostatnim meczu mamy lidera ) Livingston i myślę, że ten mecz da nam odpowiedź czy jest szansa na zakwalifikowanie się do wyższej dywizji bez baraży.
  11. Kukis

    Montrose

    24 Październik 2009 Miesiąc zbliżał się ku końcowi, a my zagraliśmy dopiero dwa ligowe mecze, w których zdobyliśmy 4 punkty. Trwała nasza passa 6 meczów bez porażki co zdecydowanie podwyższyło morale zespołu. Po wpadkach innych drużyn nieco nieoczekiwanie znaleźliśmy się na drugim miejscu jednak w czołówce panował cały czas duży ścisk. Z drugiej strony Livingston nie jest chyba tak mocno jak zakładałem, tracimy do nich zaledwie 2 pkt. Po wpadkach w dwóch pierwszych nieco komercyjnych pucharach, dzisiaj rozpoczynaliśmy wojaże w Pucharze Szkocji, od drugiej rundy. Los przydzielił nam półzawodową drużynę Lothian Thistle, w dodatku mieliśmy przywilej rozgrywania tego meczu u siebie. Można było się spodziewać, że na spotkanie na tak niskim poziomie nie przyjdzie wiele osób i tak w istocie rzeczy było. 259 śmiałków stawiło się na Links Park podnosząc doping od czasu do czasu. Było zimnawo - około 7 stopni. Wyszliśmy na mecz najmocniejszym ustawieniem, tym razem z Gemmellem i Kaźmierczakiem z przodu. Nikt nie spodziewał się niespodzianki. Drużyna gości już na rozgrzewce wyglądała niewyraźnie, a w spotkaniu tylko potwierdziła swoje słabe przygotowanie kondycyjne. Lothian Thistle pierwszą bramkę straciło już w 11 minucie kiedy spragniony gry Gemmell posłał piłkę mocnym strzałem w długi róg. Mecz toczył się na jednej połowie, do jednej bramki. Po ładnej asyście pierwszego strzelca bramki, w 28 minucie plasowany strzał oddał Tomana będący w znakomitej formie. Było 2-0, a moi zawodnicy nie zwalniali tempa. 3 minuty później kapitan zespołu Davidson pół-lobem z 35 metrów pokonał bramkarza gości po raz trzeci. Do przerwy zostało 3-0, a ja dokonałem trzech zmian by zaoszczędzić nieco niektórych zawodników. Po przerwie moi piłkarze nieco spuścili z tonu jednak zdołali wepchnąć jeszcze jednego gola. Na minutę przed końcem spotkania do siatki trafia Leyden i mamy 4-0. Tak należało to spotkanie rozegrać. 31 Październik 2009 Ten miesiąc dzięki dzisiejszemu spotkaniu mógł być naprawdę udany. Kontynuowaliśmy świetne passy, zajmowaliśmy drugie miejsce w lidze, a morale w szatni sięgnęły zenitu. Nową rundę spotkań zaczęliśmy od meczu u siebie z drużyną z Forfar. W pierwszym starciu z nimi padł remis, jednak na własnym boisku powinniśmy ich w takiej formie pokonać. Do dyspozycji miałem cały skład, a że zwycięskiego nie przywykłem zmieniać to nie ruszałem nic od meczu z Lothian. Forfar znajdowało się w małym dołku zajmując 7 miejsce w tabeli grając poniżej oczekiwań. Dzisiejszy mecz trzeba było wygrać jak każdy inny. Osobiście byłem spokojny o moich kopaczy, jednak kibice nieco poddenerwowani - trzeba wiedzieć, że Forfar to nasz lokalny rywal. Spotkanie zgromadziło zatem rekordową liczbę widzów na trybunach - aż 484. Zaczęliśmy udanie - w 6 minucie po wycofaniu Gemmella do pustej bramki trafia Tomana i jest 1-0! Obrona spisywała się bez zarzutu powstrzymując ataki rywali. Szczególnie zaskakiwał mnie, już od paru meczów, 17 latek Cuthill, który mimo swojego młodego wieku w obronie grał bardzo odpowiedzialnie. Do przerwy wynik nie uległ zmianie mimo paru okazji z naszej strony na podwyższenie rezultatu. Po przerwie natomiast do głosu zaczęli przez chwilę dochodzić goście, jednak w kluczowych sytuacjach pudłowali jak juniorzy i w rezultacie do końca spotkania nie oddali celnego strzału! My zdołaliśmy podwyższyć jeszcze na 2-0 w 59 minucie po bramce zdobytej przez młodego Maitlanda. Zasłużenie wygraliśmy to spotkanie.
  12. Kukis

    Montrose

    17 Październik 2009 Dzisiaj graliśmy na własnym terenie z ósmą drużyną ligi - Annan Athletic. Po serii remisów każdy wyobrażał sobie tylko jeden scenariusz - wysokie zwycięstwo z jedną słabszych ekip. Pogoda była wyśmienita do grania, murawa w idealnym stanie, a my mieliśmy do dyspozycji pełny skład. Do podstawowej jedenastki wrócił więc Ruminkiewicz, a w ataku nadal grał duet Kaźmierczak z Leydenem. Mimo tych okoliczności na stadion pofatygowało się - jak wspomniał spiker - zaledwie 310 osób. Pomyślałem, że chyba będzie trzeba obniżyć ceny biletów. Na razie jednak ważniejszy był wynik spotkania. Moi kopacze spisywali się dzisiaj przyzwoicie i wykazywali niesamowitą chęć do gry. Bombardowaliśmy wręcz bramkę gości strzałami, niestety w większości niecelnymi. W 26 minucie nasze ataki przyniosły nam zasłużonego gola. Marek Tomana atomowym uderzeniem z 25 metrów wyprowadził nas na prowadzenie. Do przerwy sytuacja na boisku jak i wynik nie uległ zmianie. W drugiej odsłonie kontynuowaliśmy dobrą grę i już w 50 minucie zrobiło się 2-0 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, strzale Cuthilla i zmienieniu kierunku uderzenia przez Sissonsa. Dzieła zniszczenia dokończył w 78 minucie Leyden pokazując komu należy się miejsce w pierwszym składzie. Wygraliśmy 3-0 a przez cały mecz przeciwnicy oddali zaledwie jeden celny strzał na naszą bramkę. Byłem bardzo zadowolony i pogratulowałem drużynie.
  13. Kukis

    Montrose

    1 Październik 2009 Październik rozpoczynaliśmy z trzeciej pozycji w lidze, nieco ponad oczekiwaniami mediów, zarządów i przede wszystkim kibiców. Różnice punktowe w tabeli były jeszcze tak niewielkie, że można było bardzo szybko awansować i spaść w tabeli 3 Ligi. Zgodnie z przewidywaniami odstawała wyraźnie jedna drużyna Queen's Park, która miała na swoim koncie zaledwie 6 punktów. W Montrose z tygodnia na tydzień zaczynało mi się coraz bardziej podobać. Niewielkie miasteczko może tłumnie nie przychodziło na stadion lecz było bardzo przyjaznym miejscem. Ludzie byli tu uprzejmi dla obcokrajowców, uczciwi no i oczywiście oszczędni, jak to Szkoci . Drugi raz już zmieniałem moje miejsce zamieszkania, po pokoiku w domu prezesa i hotelu, wynająłem dwupokojowe mieszkanie niedaleko stadionu. Często zapraszałem tu bliskiego mi Marka Tomane oraz innych graczy z którymi mimo różnicy wieku się dogadywałem na piwo i popularnego tu darta. Nie brakowało mi tu niczego, nie tęskniłem za krajem, może trochę za rodziną. Tutejsze kobiety - jak na szkockie warunki - były naprawdę ładne, co razem z dobrymi Szkockimi trunkami i jedzeniem dawało w rezultacie interesujące wieczory "na mieście". W klubie działo się ostatnio nie najlepiej: frekwencja na trybunach spadała, wydatki na płace dla zawodników rosły (zawodowe kontrakty), a atmosfera w szatni była po prostu zła. Piłkarze mieli pretensje do mnie o różne rzeczy m. in. o niesprawiedliwe traktowanie po meczu. Trzeba przyznać, że skarżyli się w lokalnej prasie głównie Szkoci, natomiast nowe nabytki nie narzekały. Wyniki jednak nadal były dobre, a cel - awans - był jak najbardziej w naszym zasięgu (awansuje 1 drużyna[czyli pewnie Livingston], 3 następne grają w barażach). Pierwsza seria spotkań kończyła się meczem z Annan za siedemnaście dni. Mieliśmy zatem już pewne rozeznanie na co nas stać. Coraz lepiej zaczynała funkcjonować nasza taktyka: dominacja w środku pola, zawężanie pola gry, krótkie podania. Był więc podstawy by pozytywnie zaopatrywać się na przyszłość. 3 Październik 2009 Pojechaliśmy na mecz do Berwick. Na stadionie zostałem entuzjastycznie przywitany przez prezesa tego klubu - czyżby planował kupić ode mnie Gemmella? Takie pogłoski pojawiły się w mediach w ostatnich dniach. Z racji słabej kondycji finansowej i bogactwa napastników mógłbym taką propozycję rozważyć. Na mecz wyszliśmy naszym klasycznym już ustawieniem 4-3-1-2, które zapewniło nam przecież serie 4 meczów bez porażki ostatnio. W ostatnich trzech ligowych spotkaniach trafialiśmy do siatki rywali zadziwiająco regularnie - dwie bramki na mecz, z tym że traciliśmy ich prawie równie dużo. Dlatego też, dzisiaj najdłużej rozmawiałem z obrońcami przed meczem pokazując na tablicy z magnesami jak mają się ustawiać by tracić mniej bramek. Wszak z postawy mojego bramkarza byłem bardzo zadowolony. Swoją drogą, muszę namówić prezesa na zakupienie projektora, który znacznie ułatwił by mi pracę wraz z działającym już moim laptopem. W składzie dokonałem jednej zmiany. Na pozycji prawego obrońcy wystąpił Chris Hegarty ponieważ polak Ruminkiewicz wyglądał na bardzo zmęczonego. Gdzie on był dzisiejszej nocy i co robił? Plan minimum na to spotkanie: remis, ale zwycięstwo było w naszym zasięgu, przynajmniej tak mówili bukmacherzy. Mecz zaczął się fatalnie. Podczas gdy Robert Kaźmierczak jeszcze poprawiał getry, straciliśmy pierwszą bramkę. W drugiej minucie znakomicie dośrodkował pomocnik Berwick, a Chris Hegarty przegrał walkę o górną piłkę z Stephen Connolly. Na Shielfield Park było zatem 1-0. Do końca pierwszej połowy niewiele się działo, a piłkarze zamiast kopać piłkę wybrali nogi przeciwników. Obie strony pokusiły się jeszcze o parę strzałów z dystansu i zeszły do szatni na 15 minut odpoczynku. Sielankową atmosferę musiałem przerwać, więc powiedziałem im co myślę o naszej grze. Poskutkowało. Rzuciliśmy się do ataku zaraz po gwizdku wznawiającym drugą część spotkania i po 15 minutach przyniosło to efekt. Po polskiej akcji gola z główki zdobył Robert Kaźmierczak. Kolejny kwadrans upłynął pod naszą dominacją i skończył się pięknym golem Maitlanda z 16 metrów w same okienko. Było 1-2. Nie udało się w ten sposób skończyć spotkania i po zgubieniu krycia przez Seana Crightona i dobrym kontrataku gospodarzy zrobiło się 2-2. Końcówka należała jednak do Berwick, więc o pechu nie mogę mówić. Dziwnym trafem remisujemy trzeci mecz z rzędu 2-2 kontynuując dwie passy: 5 meczów bez porażki, 3 mecze bez zwycięstwa. 8 Październik 2009 Do następnego spotkania mieliśmy jeszcze dużo czasu, bo aż dziewięć dni. W tym czasie jeździłem nieco po Szkocji i zacząłem przyglądać się zawodnikom klubów z nieco wyższej półki, jako potencjalnym wzmocnieniom. Po Weekendzie natomiast w poniedziałek zaprosiłem całą drużynę, rezerwy i juniorów do aquaparku niedaleko Aberdeen. Za wstęp zapłacił anonimowy darczyńca, który przelał darowiznę na konto klubu w Sobotę z dopiskiem: "Kocham ten stadion i miasto, mam nadzieję, że dacie mi okazję przeżyć awans do pierwszej ligi". Nie wiem czy nie zapomniał w którym miejscu się znajdujemy, bo jak na razie zajmowaliśmy 3 pozycję w ostatniej, trzeciej lidze. Na basenie zeszło spędziliśmy 3 godziny, a drużyna uśmiechnięta wracała do Montrose prywatnymi samochodami.
  14. Kukis

    Montrose

    18 Września 2009 Jutro czekał nas mecz z 6 drużyną ligi - Elgin. Byliśmy zdecydowanymi faworytami tego spotkania, a ja byłem dziwnie spokojnie o wygraną mimo, że ze składu na 3 tygodnie wypadł nasz czołowy napastnik Gemmell, który skarżył się na uraz pachwiny. Miałem także dzisiaj rozmowę z prezesem - z którym notabene już nie mieszkam (zamieszkuje pokój hotelowy) - o stanie klubowej kasy i spadającej liczby biletów sprzedanych na kolejne spotkanie. Poradził mi, żebym spróbował znaleźć jakieś rozwiązanie tych problemów, wszak z pieniędzmi w klubie było coraz gorzej, a ja chciałem podpisywać z kolejnymi zawodnikami profesjonalne kontrakty. Miałem już parę pomysłów w głowie jednak każdy wie, że nic nie przyciąga tak na stadion jak kolejne zwycięstwa drużyny. Liczyłem bardzo na nie jutro. 19 Września 2009 Zgodnie z przewidywaniami głównego księgowego na stadionie zameldowało się tylko nieco ponad 300 kibiców. W ataku zamiast Gemmella zagrał Boto i była to jedyna roszada w składzie w stosunku do poprzedniego meczu. Wszyscy byli w dobrym nastawieniu i kondycji, nic tylko wygrać to spotkanie 3-0. Przez pierwsze minuty na boisku nie działo się nic ciekawego, raz po raz zdołaliśmy oddawać niecelny strzał. Gordan Pope jako pierwszy otworzył wynik spotkanie w 17 minucie strzelając mocno z lewej nogi i było 1-0 dla nas! Drużyna gości przez ponad pół godziny nie oddała żadnego strzału na naszą bramkę, ale jak już oddała to za to jak. Craig Frizzel mocnym uderzeniem zza pola karnego pokonał McBraina. 5 minut później wynik znowu się zmienił gdy stuprocentową sytuację na bramkę zamienił Robert Kaźmierczak. Tym sposobem do szatni schodziliśmy z wynikiem 2-1. Liczyłem na jeszcze kilka bramek mojej drużyny, gdyż to my dominowaliśmy na boisku. Podobnie było w drugiej połowie, tyle że nie potrafiliśmy choć połowy naszych okazji zamienić na bramki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą więc po nieporozumieniu mojej obrony z bramkarzem do piłki dopadł Jason Crooks i wykorzystał błąd McBraina. Nie poddawaliśmy się jeszcze, ale wynik do końca spotkania nie uległ zmianie - super okazję zmarnował Leyden trafiając w bramkarza z 5 metrów. 2-2 z pewnością nas nie cieszyło, ale dzięki potknięciom innych zespołów awansowaliśmy na 2 miejsce w tabeli. Był to nasz 4 mecz bez porażki, 4 mecz ze strzeloną bramką. U siebie jesteśmy jeszcze niezwyciężeni. 20 Września 2009 Amatorski zespół Cruden Bay przyjął propozycję rozegrania sparingu. Cele są trzy - po kontuzji do składu wraca Gilfillan, niech chłopak się troche rozegra, żeby wrócić do formy. Po drugie zobaczę jak wygląda forma moich zawodników rezerwowych. Po trzecie w końcu klub zarobi parę groszy na sparingu. 25 Września 2009 Dzisiejszy sparing przebiegł spokojnie bez historii. Wygraliśmy 6-0, a bramki zdobyli Sissons (2), Kaźmierczak, Leyden i rezerwowy Maitland (2). Z innej beczki: w Pucharze Ligi Livingston wygrał z zespołem ze Premier League - Hearts aż 4:1 ! 28 Września 2009 Rozlosowane zostały pary 2 rundy Pucharu Szkocji. Zagramy ze zwycięzcą spotkania Lothian Thistle i Glasgow University. Oba zespoły dużo słabsze od nas.
  15. Kukis

    Montrose

    12 Września 2009 Po dwóch wygranych z rzędu u siebie czekała nas wyprawa do Albion Rovers - czwartego zespołu Szkockiej 3 Ligi. Patrząc na rozkład zdobywanych przez nas punktów, aż 9 punktów na 10 zdobyliśmy grając spotkania na własnym stadionie. Ze składu wypadł po ostatnim meczu środkowy pomocnik o zadaniach defensywnych, który bardzo dobrze rozbijał ataki przeciwnika w ostatnich spotkaniach Bryan Gilfillan. Wstawiłem za niego do pierwszej jedenastki Chrisa Hegartego pechowego zdobywca bramki samobójczej ostatnio. W ataku wystąpią dzisiaj Kaźmierczak z Gemmellem. Mecz był bardzo emocjonujący i obfitował w sytuacje z obu stron. Pierwsi bramkę zdobyliśmy jednak my. Niezdecydowanie obrońców gospodarzy wykorzystał Robert i z 9 metrów pokonał bramkarza. Do przerwy było zatem 0-1. Obraz gry po przerwie się nie zmienił, jednak drużyna gospodarzy coraz częściej oddawała strzały głową i zaczęła nieco przeważać. Bramkę straciliśmy zasłużenie w 67 minucie. Świeżo wprowadzony Sinclair nie upilnował napastnika gości Bobby'ego Barra i było już 1-1. Zaraz po wznowieniu gry, Tomana szybko stracił piłkę i pomocnik gości po znakomitym prostopadłym podaniu wypuścił w uliczkę Barra. Kaźmierczak postanowił sfaulować go by nie dopuścić do oddania strzału, a że było to w polu karnym to sędzia wskazał na 11 metr. Takim sposobem w 69 minucie straciliśmy 2 bramkę i zrobiło się niewesoło. Na szczęście trenowane rzuty rożne coraz częściej przynoszą na bramki. Po raz 3 w tym sezonie w ten sposób popisał się Rob Sissons doprowadzając do remisu godzącego obie drużyny. Po tym meczu okupowaliśmy trzecie miejsce za Livingston i East Stirlingshire.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...