Maniek_ZKS: dzięki za dobre słowo.
————
Brian Greenhalgh znał Londyn od podszewki, wszak pracował dla klubów ze stolicy praktycznie od początku kariery. Kochał wielkomiejski klimat, a patrząc na liczbę możliwych pracodawców, na nudę narzekać nie mógł. Tym dziwniejszy było to, że od jakiegoś czasu telefon umilkł, a lokalni menedżerowie coraz rzadziej prosili o fachową opinię na temat potencjalnego nabytku. Bezrobocie doskwierało mu do tego stopnia, że zwrócił się o pomoc do starego znajomego. Willie Munro w takiej sytuacji nigdy nie odmawiał, a że poczciwy Greenhalgh każdą wolną chwilę i tak spędzał w „The Thistle” jego pomoc za ladą wydawała się czymś zupełnie naturalnym. W ten sposób dwóm starym przyjaciołom mijały dni, tygodnie, całe miesiące.
Mój powrót dzięki Nickowi Blackburnowi (właściciel QPR) do futbolowego świata żywych uczciliśmy w trójkę siedząc przy hektolitrach słynnego lokalnego portera od Fullera, do którego nomen omen przez długi czas nie mogliśmy się przekonać, bo nazwa zbytnio kojarzyła się z nowobogackimi sąsiadami zza miedzy. Brian wiedział jak smakuje praca w niższych ligach, więc momentalnie zarzucił nas przeróżnymi historiami, doprowadzając do śmiechu raz po raz niemal wszystkich w lokalu. Znał ludzi brytyjskiego futbolu, poczynając od menedżerów, ich asystentów, na kolegach po fachu czyli scoutach kończąc. Tym jednak na czym znał się najlepiej i za co przez wiele lat mu płacono była znajomość piłkarzy.
- Patrzcie chłopaki na nasz QPR. Prawdziwy brytyjski zespół, do tego nie wymyślają kwadratowych jaj jak Wengery czy inne wynalazki zza kanału, tylko grają prostym 4-4-2 i piłka lata w pole karne niczym pocisk. Houllier! Kim do cholery jest Houllier? Gramy szybką, bezpośrednią piłkę, charakterne chłopaki. Nie przebiją się jednak, bo Houlliery wolą sprowadzać jakiś cudaków z zagranicy. Patrzcie no taki Ronaldo! United płacą za młokosa miliony i myślą, że zastąpi Becksa! Davida Beckhama, rozumiecie to?! Nie wiem, nie widziałem go, ale stary Weir, ten no wiecie z Evertonu, on go zniszczy.
- Weir! Co za zawodnik, Szkot z krwi i kości! - odezwał się Munro podekscytowany, mowa wszak była o jego krajanie.
- Willie stary capie! Miller z Aberdeen w 1983 to był zawodnik! Strachan to był gracz! McLeish był prawdziwą skałą! Weir? Wtedy czyścił by im buty.
Próbowałem się wtrącić, ale...
- Ale chłopaki, mniejsza z tymi Ronaldami, patrzcie no dalej. No omówmy nasz QPR. Gramy w trzeciej lidze, ale zasługujemy na więcej. U nas grają głównie dzieciaki stąd, czują odpowiedzialność za klub. W bramce jest Day, sam znalazłem go w rezerwach Spurs i ściągnąłem do Watfordu dla Grahama Taylora. Bez większych wad, bardzo równy. Prawa defensywa to ten skurczybyk Barton, grał w reprezentacji, da porządny wycisk każdemu skrzydłowemu. Środek obrony to Shittu i Carlisle. Nie do przejścia! Danny pochodzi z Nigerii, ale gra dla naszych klubów od małego, nie jest gorszy od Rio Ferdinanda. Clarke zaczynał w Blackpool, ale na szczęście nie przesiąkł tamtym klimatem, twardziel. Z lewej Edghill, gość z typu tych, o których nikt nie pamięta, a nagle stuka mu prawie dwieście meczy dla takiego Man City. Pomoc? Tam grają prawdziwi ligowcy. W środku Matty Rose, szkolony w Arsenalu, ale Wenger nie zdążył go zepsuć. Szkoda, że tak często kontuzjowany, no i zbyt często u nas gości. Obok Bircham. Słyszałem, że kibice Millwall do dzisiaj nie wybaczyli Markowi McGhee, że wypuścił chłopaka. Kanadyjczyk urodzony w Londynie, podobny do Dennisa Wise’a. Na prawym skrzydle fruwa Ainsworth. Gareth, co za piłkarz! Trochę zmarnowali go w Wimbledonie, za długie balety, poszedł w tango, ale będzie ciągnął naszą grę. Z lewej Rowlands, chłopak grający w wiosce pod Londynem. Zabijaka, wyciągnąłem go do Brentford, bo jak mało kto dorzuca ze stojącej piłki. W ataku nasza legenda, Gallen. Gwarantuje wam, że strzelałby na każdym poziomie, dobrze że poukładał sobie w głowie i wrócił po przygodach w Huddersfield i Barnsley. Razem z nim gra Tony Thorpe, znalazłem go lata temu dla Luton. Strzeli swoje, pracuje dla drużyny.
Brian Greenhalgh mógłby tak godzinami. Nazwisko za nazwiskiem. Opinie za opinią. Culkin - typowy wychowanek United z ostatnich lat, bezpłciowy. Forbes - chłopak z West Hamu, pracuś, wślizgiem złapie każdego. Palmer - stary wyga, mentalność lidera, za dużo pije, ale w trzeciej lidze da radę. Padula - Argentyńczyk, bardziej brytyjski od Phila Neville’a. Bean - wielki talent, przyszły David Batty. Daly - Irlandczyk z północy urodzony w Londynie, pracowity z dużym potencjałem. McLeod - wyłowiony z Evertonu, za szybko się go pozbyli, zagra ponownie wyżej. Furlong - legendarny napastnik Watfordu, silny jak czołg, porozbija każdą defensywę. Sabin - wynalazek zza kanału, nie pasuje, spakować i odesłać pierwszym lepszym promem do Dunkierki.
Dla niego każdy z londyńskich klubów był nasz, a chłopaki z tego podwórka lepsi od innych.