Skocz do zawartości

jacobzks28

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    76
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jacobzks28

  1. Tabela końcowa sezonu 2018/2019 Stało się. GKS Katowice ponownie w krajowej elicie. Nie ukrywam, że po udanej rundzie jesiennej spodziewałem się, iż pójdzie łatwiej. Wiosną zaczęły dziać się dziwne rzeczy, przegraliśmy kilka spotkań w bardzo kiepskim stylu, a nawet w tych wygranych daleko nam było od oczekiwanego stylu. Na własne życzenie doprowadziliśmy do zaciętego wyścigu, w którym udział wzięły również Chojniczanka z Sandecją. Oklepany sportowy frazes mówi jednak, że zwycięzców nie należy osądzać. I tego się trzymajmy. W najwyższej klasie, wraz z Chojniczanką, zastąpimy Koronę Kielce i Pogoń Szczecin. Zwłaszcza spadek tych drugich stanowi sporą niespodziankę. Ogólnie z resztą w sezonie 2018/2019 na polskich boiskach ich nie brakowało. Legia Warszawa została zdetronizowana przez poznańskiego Lecha, a w eliminacjach Ligi Europy zagra m.in. Zagłębie Sosnowiec. Jeden z naszych głównych rywali sięgnął po Puchar Polski, ogrywając w finale Lechię Gdańsk. Jak pamiętamy, w drodze po krajowy puchar w jeden z rund pokonali właśnie nas. Konkretnych celów na kampanię 2019/2020 nie będziemy stawiać. Ważne, aby po prostu stale się rozwijać i robić kolejne kroki do przodu. Zawsze byłem zwolennikiem harmonijnego rozwoju, nie będzie zatem konkretnych deklaracji, że już za chwilę będzie szturmować europejskie puchary. Po prostu róbmy swoje i sprawmy, aby wieloletni I-ligowy horror już nie powrócił. Taki klub na to nie zasługuje. Inne ligi (Mistrzowie, Liga Mistrzów, Liga Europy, spadek) Ekstraklasa: Lech (61 pkt), Legia (54 pkt), Lechia (53 pkt), Korona (31 pkt), Pogoń (22 pkt) Bundesliga: RB Lipsk (69 pkt), Bayern (68 pkt), Bayer (64 pkt), Gladbach (59 pkt), Hoffenheim (57 pkt), Dortmund (55 pkt), Freiburg (54 pkt), Augsburg (29 pkt), Nurnberg (26 pkt). Fortuna (25 pkt) Ligue 1: PSG (98 pkt), Monaco (82 pkt), Lyon (80 pkt), Maryslia (73 pkt), Rennais (69 pkt), Amiens (60 pkt), Nimes (33 pkt), Caen (18 pkt) La Liga: Barcelona (94 pkt), Real (90 pkt), Atletico (74 pkt), Valencia (72 pkt), Athletic (62 pkt), Betis (60 pkt), Celta Vigo (59 pkt), Rayo (27 pkt), Huesca (23 pkt), Valladolid (20 pkt) Premier League: Liverpool (90 pkt), City (86 pkt), United (80 pkt), Chelsea (73 pkt), Tottenham (71 pkt), Arsenal (69 pkt), Everton (53 pkt), Wolves (32 pkt), Crystal Palace (29 pkt), Cardiff (23 pkt) Serie A: Juventus (98 pkt), Inter (77 pkt), Napoli (74 pkt), Sampdoria (64 pkt), Roma (59 pkt), Torino (58 pkt), Lazio (57 pkt), SPAL (31 pkt), Chievo (31 pkt), Parma (20 pkt) W Lidze Mistrzów triumfował Manchester City, który pokonał w finale Juventus 2:1. Decydujący gol autorstwa Sergio Aguero padł w doliczonym czasie gry. Liga Europy dla RB Lipsk. Tym samym sięgnęli oni po podwójną koronę, a w finale pokonali Chelsea 1:0. Jedyny gol padł po rzucie karnym w 80 minucie, a pewnym egzekutorem okazał się Timo Werner.
  2. And the winner is... Niesamowicie obawiałem się spotkania z ostatnimi w tabeli Wigrami. Nie tylko dlatego, że tego typu spotkania bywają zdradliwe i rzekomy ligowy outsider potrafi napsuć więcej krwi, niż niejeden silniejszy przeciwnik. Głównie dlatego, że po zatrudnieniu Macieja Skorży ekipa z polskiego bieguna zimna szła jak burza i wygrała cztery z ostatnich pięciu meczów. W znaczny sposób poprawili dzięki temu swoją katastrofalną sytuację, a zachowanie ligowego bytu stało się celem do zrealizowania. Obawy znalazły swoje potwierdzenie w boiskowych poczynaniach. Wigry były po prostu lepszą drużyną. W zasadzie nie zagroziliśmy im ani razu. Gospodarze natomiast w 76 minucie wykorzystali swoją okazję, zdobywając zwycięską bramkę z rzutu karnego. Niebezpiecznie balansowaliśmy na granicy awansu, a tytułem największego frajera sezonu… W tym samym czasie odbył się mecz na szczycie między Sandecją, a Chojnicznką. Lepsza okazała się ekipa z Chojnic, która zwyciężyła 1:0. Przed 33 kolejką sytuacja wyglądała następująco: 1. Chojniczanka Chojnice – 63 pkt 2. GKS Katowice – 62 pkt 3. Sandecja Nowy Sącz - 59 pkt Zwycięstwo nad Stalą Mielec mogło przypieczętować nasz upragniony awans. Łatwo mówić, trudniej zrealizować. Goście robili wszystko, aby zepsuć nam ten dzień. Niczego innego oczywiście się nie spodziewałem. Trybuny na stadionie przy ulicy Bukowej po raz pierwszy eksplodowały w 16 minucie. Świetną prostopadłą piłkę zagrał Rafał Wolsztyński, ze skrzydła zszedł Wojciech Słomka i umieścił piłkę w bramce. Początkowa faza meczu bardzo sympatyczna. W bardzo wyrachowany sposób próbowaliśmy kontrolować sytuację i wychodziło nam to całkiem nieźle. Kilka minut przed przerwą daliśmy się jednak złamać. Bramkę do szatni zdobył Grzegorz Kuświk i po zmianie stron musieliśmy budować wszystko od nowa. Druga połowa przez dłuższy czas nie przynosiła jakichkolwiek emocji. Oczywiście zacząłem już wątpić, że w tej kolejce doczekamy się rozstrzygnięcia napiętej sytuacji. Okazało się, że wielkie rzeczy rodzą się z przypadku, od niechcenia. W 85 minucie do rzutu wolnego na skraju linii pola karnego podszedł Tymoteusz Puchacz. Piłka idealnie zmieściła się w bramce strzeżonej przez Seweryna Kiełpina. Pozostało już tylko wznosić modlitwy w stronę niebios, aby ten mecz zakończył się jak najszybciej, bez żadnych przykrych niespodzianek. Udało się! Po przebyciu ciężkiej drogi usłanej krwią, potem, bólem i łzami GKS Katowice wraca do elity! Po dwunastu sezonach walki z wiatrakami GieKSa zostaje wybudzona z I-ligowego koszmaru! Oby szybko nie wrócił. W tym samym czasie rywalizacji nie wytrzymała Sandecja, która w Opolu przegrała aż 0:4. W ostatniej kolejce pozostała walka o mistrzostwo pierwszoligowych rozgrywek. Nie odpuściliśmy i nie zawaliliśmy sprawy. Żegnając I ligę i sezon 2018/2019 pokonaliśmy Garbarnię Kraków 2:1. W ostatecznym rozrachunku okazało się, że wygrana wcale nie była konieczna, gdyż Chojniczanka przegrała swój ostatni mecz ze Stalą Mielec. Z pierwszego miejsca meldujemy się w LOTTO Ekstraklasie!
  3. Kwiecień 2019 Tabela ligowa Bilans spotkań: 3-1-1 Bilans bramek: 8-4 +4 Najlepszy strzelec: Bartosz Śpiączka (3) Najlepszy asystent: Kamil Kurowski (2) Im bliżej końca, tym coraz więcej emocji. W kwietniu w końcu udało nam się wyjść na prostą i zdołaliśmy ustabilizować formę, którą jak do tej pory nie grzeszyliśmy, jeśli chodzi o rundę wiosenną. Zapewne gdyby nie arcyważne zwycięstwa nad Sandecją i Chojniczanką, marzenia o awansie należałoby już odłożyć na kolejny sezon. Przed majowym finiszem I-ligowych rozgrywek to jednak my znaleźliśmy się na czele. Tego nie można było po prostu zepsuć. Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech (68 pkt), 2. Legia (58 pkt), 3. Lechia (57 pkt) Bundesliga: 1. RB Lipsk (65 pkt), 2. Bayern (61 pkt), 3. Bayer (57 pkt) La Liga: 1. Barcelona (88 pkt), 2. Real (84 pkt), 3. Atletico (68 pkt) Ligue 1: 1. PSG (86 pkt), 2. Monaco (70 pkt), 3. Lyon (68 pkt) Premier League: 1. City (83 pkt), 2. Liverpool (81 pkt), 3. United (77 pkt) Serie A: 1. Juventus (90 pkt), 2. Inter (70 pkt), 3. Napoli (64 pkt)
  4. Stawka spotkania z Chojniczanką mocno sparaliżowała obie ekipy, w związku z czym mecz na szczycie przerodził się w typowe piłkarskie szachy, a żadna z drużyn nie chciała zrobić sobie krzywdy. Na boisku nie działo się w zasadzie nic, aż do 79 minuty. Otrzymaliśmy wówczas rzut wolny, po którym Kamil Kurowski zagrał piłkę w pole karne. W ogromnym zamieszaniu przewrócił się nasz stoper Artur Kuznetsov i… rzut karny! Dar od losu, którego nie mogliśmy zmarnować. Do wykonania jedenastki podszedł wprowadzony w 74 minucie Damian Rumin. Chwilę później spadł nam kamień z serca. Zrobił to. GKS Katowice – Chojniczanka Chojnice 1:0! Po ogromnych turbolencjach wracamy na fotel lidera. Sytuacja na czele tabeli przybrała niesamowitego obrotu spraw. Wszystkie trzy drużyny zainteresowane promocją do elity mają na swoim koncie 59 punktów. Co tu się dzieje! Kilka dni później postawiliśmy kolejny mały kroczek w stronę realizacji celu. Derbowy pojedynek z GKS-em Jastrzębiem Zdrój nie należał do wybitnych pojedynków. Śmiało można powiedzieć, że znów mieliśmy sporo szczęścia. Piłka znalazła drogę do bramki tylko raz, a konkretnie uczynił to Bartosz Śpiączka w 55 minucie wykorzystując ogromne zamieszanie w polu karnym. Generalnie cała kolejka ułożyła się idealnie pod nas. Sandecja poniosła w Olsztynie porażkę 0:3, natomiast Chojniczanka na własnym obiekcie zaledwie zremisowała z Chrobrym Głogów. Takim oto akcentem zakończyliśmy ten jakże szalony miesiąc. Przed nami finał sezonu, trzy ostatnie spotkania. Awans musi być nasz!
  5. Mogę powiedzieć, że końcówka sezonu była baardzo ciekawa. Działo się Poszukiwanie zagubionej formy trwa. W meczu z ŁKS-em Łódź mieliśmy dobre momenty, ale co z tego, jak po ostatnim gwizdku sędziego wynik się nie zgadzał. Zabrakło kilku sekund, aby wrócić do domu z jednym punktem, co i tak byłoby kiepskim rezultatem. Walczący o ligowy byt beniaminek rzutem na taśmę zwyciężył w tym spotkaniu zdobywając zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry po stałym fragmencie. Na szczęście naszego potknięcia nie wykorzystała Sandecja Nowy Sącz, która również przegrała swój mecz. A w następnej kolejce przyszedł czas na bezpośredni pojedynek z ekipą, którą sezon temu widzieliśmy na boiskach Lotto Ekstraklasy. Jeden z dwóch meczów o śmierć i życie w kontekście walki o awans, gdyż wkrótce mieliśmy mierzyć się również z liderującą Chojniczanką. Mówiąc krótko, nadszedł czas weryfikacji naszych możliwości. A biorąc pod uwagę, że z naszą dyspozycją ostatnio kiepsko… Na szczęście pierwszy z dwóch wielkich egzaminów zdaliśmy celująco! Czysta perfekcja w naszym wykonaniu. Z posiadaniem piłki na poziomie 31% trzykrotnie znaleźliśmy drogę do bramki rywala. Sandecja natomiast pomimo niesamowitej przewagi ani razu nie zdołała pokonać Vincenta Enyeamy. Osiem strzałów z naszej strony, osiem celnych i trzy bramki. Koncert zagrał przede wszystkim Wojciech Lisowski, który popisał się golem i dwoma asystami. Ten mecz pokazał, że pomimo przeciwności losu i przeciętnej jak dotychczas formy możemy zrealizować marzenia o awansie. Euforia po triumfie nad Sandecją szybko jednak opadała. Robiąc takie rzeczy jak w meczu ze Stomilem Olsztyn możemy jedynie zasłużyć na miano frajerów sezonu. Wyjazdowy pojedynek rozpoczął się dla nas niefortunnie. Już w 6 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Jesienią GieKSa wychodziła z takich sytuacji obronną ręką i teraz też wydawało się, że tak będzie. Do przerwy Bartosz Śpiączka doprowadził do wyrównania, a 5 minut po rozpoczęciu drugiej połowy objęliśmy prowadzenie za sprawą Wojciecha Słomki. Prezentowaliśmy się korzystnie i podwyższenie rezultatu wydawało się być kwestią czasu. Zamiast wyniku 3:1 doczekaliśmy się jednak remisu. W 82 minucie Karol Fila kapitalnie przymierzył z dystansu. Enyema bez szans. Tyle dobrego, że solidarna była z nami Chojniczanka, która również zremisowała swój mecz z Puszczą Niepołomice. Z kolei Sandecja odkuła się niestety po dwóch porażkach z rzędu i minimalnie pokonała Stal Mielec 1:0.
  6. Marzec 2019 Tabela ligowa Bilans spotkań: 2-1-2 Bilans bramek: 7-6 +1 Najlepsi strzelcy: Bartosz Śpiączka, Arkadiusz Woźniak (2) Najlepsi asystenci: Wojciech Słomka, Rafał Wolsztyński, Tymoteusz Puchacz (1) Długa przerwa zimowa wyraźnie wybiła nas z rytmu. Jaki był to miesiąc, każdy widział. W żaden sposób nie przypominaliśmy drużyny gotowej na promocję do Lotto Ekstraklasy, przez co zepsuliśmy sobie dobrą po rundzie jesiennej sytuację, a w walce o awans powstaje coraz więcej niewiadomych. W nie do końca najlepszych nastrojach wchodzimy zatem w decydujący etap sezonu. W kwietniu czekają nas dwa kluczowe starcia z pozostałymi kandydatami do zajęcia dwóch pierwszych miejsc: Sandecją Nowy Sącz i Chojniczanką Chojnice. Będzie się działo! Miejmy nadzieję, że z kwietniowych rywalizacji wrócimy z tarczą i w najbliższych tygodniach nie zmarnujemy całego sezonu. Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech (54 pkt), 2. Lechia (51 pkt), 3. Legia (47 pkt) Bundesliga: 1. Lipsk (58 pkt), 2. Bayern (51 pkt), 3. Bayer (49 pkt) La Liga: 1. Barcelona (74 pkt), 2. Real (66 pkt), 3. Atletico (55 pkt) Ligue 1: 1. PSG (74 pkt), 2. Monaco (67 pkt), 3. Lyon (61 pkt) Premier League: 1. Liverpool (71 pkt), 2. United (70 pkt), 3. City (68 pkt) Serie A: 1. Juventus (75 pkt), 2. Inter (59 pkt), 3. Napoli (56 pkt)
  7. Termalica Bruk-Bet Nieciecza pozostaje największym rozczarowaniem I-ligowych rozgrywek. Z takim potencjałem kadrowym powinni bez większych problemów walczyć o powrót na ekstraklasowe boiska. Tymczasem ciężko im zbliżyć się chociażby do środka ligowej stawki. Słabości rywala zostały przez nas w pełni wykorzystane, dzięki czemu rozegraliśmy chyba mecz sezonu. I to w momencie, gdy przecież idzie nam jak po grudzie. Przewrotna ta GieKSa, jak i z resztą cała liga. Woźniak dwukrotnie, Bronisławski, który odpalił niesamowitą bombę z dystansu oraz rezerwowy Rumin. Czwóreczka załadowana i możemy wracać do Katowic. Stadion przy ul. Bukowej staje się powoli naszym przekleństwem. Biorąc również pod uwagę grudniowy mecz w Pucharze Polski przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, notujemy niechlubną serię pięciu kolejnych spotkań bez zwycięstwa na naszym obiekcie. Tym razem z naszej gościnności skorzystał Raków Częstochowa, zgarniając ze stołu wszystko co się dało, czyli oczywiście komplet punktów. Skromne 0:1 dla gości zapewnił Marcin Listkowski w doliczonym czasie pierwszej połowy. Zespół z Częstochowy mógł wygrać wyżej, lecz w 68 minucie Vincent Enyeama zatrzymał strzał przeciwnika z rzutu karnego. O odczarowanie naszego terenu będzie trudno. Za dwa tygodnie przyjeżdża bowiem do nas znajdująca się na podium Sandecja.
  8. Inauguracja rundy wiosennej na obiekcie poznańskiej Warty przebiegała w bardzo żmudnym tempie. Obie ekipy zdecydowanie nie wybudziły się jeszcze z zimowego snu. Całe szczęście, że mamy po swojej stronie Kamila Kurowskiego. Zdecydowany lider GieKSy w 13 minucie pokusił się o strzał, wobec którego bramkarz gospodarzy pozostał bezradny. I to tyle jeśli chodzi o to spotkanie. Atmosfera iście sparingowa. Cieszą trzy punkty na otwarcie drugiej części sezonu, ale na dłuższą metę nie możemy sobie pozwolić, aby tak się ślizgać. Chcemy walki i stylu, a nie szczęścia. Po tym, co wydarzyło się w 23 kolejce zdecydowanie powinniśmy już wybudzić z zimowego letargu, bowiem gorzej już być nie może. Można tutaj przytoczyć słowa znajdujące się niegdyś na pamiętnej okładce dziennika „Fakt”. Wstyd, żenada, kompromitacja, frajerstwo. Do Katowic przyjechał typowy ligowy średniak, mianowicie Bytovia Bytów. I robił z nami co tylko mu się podobało. Wynik 0:3 to i tak zdecydowanie najniższy wymiar kary. Powiedziałbym, że nie wchodziło nam nic, ale należy jednak zadać jedno zasadnicze pytanie. Czy my w ogóle znajdowaliśmy się na boisku? Bardzo wątpliwa kwestia. Oby tylko ten zimny prysznic czegoś nas nauczył. Wydawało się, że festiwal nieporadności trwa w najlepsze. W starciu z Odrą Opole znajdowaliśmy się już w czarnej d…ziurze. Krzysztof Janus w 59 minucie z rzutu karnego na 0:1, w 85 minucie ten sam zawodnik na 0:2. I nagle do akcji niespodziewanie wkroczył wprowadzony w trakcie trwania drugiej połowie Bartosz Śpiączka. Piłkarz, który do tej pory w żaden sposób nie zachwycał, zdołał jeszcze uratować jeden punkt. Bramka kontaktowa padła po zaledwie jednej minucie od drugiego trafienia Janusa. Po kolejnych dwóch mieliśmy remis. Końcówka tego meczu to jakiś cyrk. A wiecie co jest najśmieszniejsze? W doliczonym czasie gry Śpiączka zmarnował doskonałą okazję na hat-tricka… Oczywiście remis wciąż pozostaje małym rozczarowaniem, gdyż takie spotkania należy wygrywać walcząc o awans. No ale przynajmniej zobaczyliśmy namiastkę uparcie walczącej GieKSy, co cechowało nas w rundzie jesiennej. Szkoda tylko, że doświadczyliśmy tego jedynie w końcowym fragmencie.
  9. Transfery: Sasa Balić - transfer z myślą o nadchodzącym sezonie. Piłkarzowi z Czarnogóry po sezonie 2018/2019 wygasa kontrakt z obecnym pracodawcą, czyli Zagłębiem Lubin. Wygląda na to, że zostanie naszym najlepszym zawodnikiem, jeśli chodzi o środek formacji defensywnej. W rundzie jesiennej rozegrał 11 spotkań dla ekipy z Lubina. Rafał Wolsztyński - drugi gracz, któremu po bieżącym sezonie kończył się kontrakt. Ofensywny pomocnik Górnika Zabrze został jednak przez nas wykupiony już teraz za 6 tysięcy euro. Jesienią miotał się między rezerwami, a pierwszym składem Górnika. Zaledwie jeden mecz na boiskach Lotto Ekstraklasy w tym sezonie. Kacper Laskoś - wzmocnienie, którego nie było w planach. 19-stoper trafił do nas na zasadzie wypożyczenia z krakowskiej Wisły jako transfer last-minute. Ma to związek z poważną kontuzją Mateusza Kamińskiego. Nasz dotychczasowy lider środka obrony dostał zerwania mięśni uda i cała runda wiosenna w zasadzie stracona. Poza Adrianem Frańczakiem i Damianem Michalikiem nasza kadra bez rundą wiosenną nie została uszczuplona. Lewy obrońca Mateusz Mączyński podpisał jednakże umowę z nowym pracodawcą i od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Sparingi: 19/01/2019 - Unia Dąbrowa Górnicza - GKS Katowice 3:3 (Łyszczarz, Andrzejczak x2) 23/01/2019 - GKS Katowice - Polonia Bytom 4:1 (Andrzejczak x2, Śpiączka, Puchacz) 26/01/2019 - Granat Skarżysko-Kamienna - GKS Katowice 0:1 (Łyszczarz) 02/02/2019 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 0:1 06/02/2019 - ROW Rybnik - GKS Katowice 3:3 (Wawrzyniak, Rumin, Kurowski) 09/02/2019 - GKS Katowice - Stadion Śląski 6:0 (Woźniak x4, Giel - sam., Błąd) 16/02/2019 - AFC Nove Mesto - GKS Katowice 1:2 (Kurowski, Łyszczarz) 20/02/2019 - GKS Katowice - Raków Częstochowa 1:2 (Kupec) 23/02/2019 - MSK Fomat Martin - GKS Katowice 1:1 (Wawrzyniak) Największe transfery zimowego okna w Polsce: 1. Gregor Breinburg (27 lat, Aruba) ze Sparty Rotterdam do Legii Warszawa za 1,9 mln euro 2. Damian Dąbrowski (26 lat, Polska) z Cracovii do Sheffield United za 1,3 mln euro 3. Sebastian Rudol (23 lata, Polska) z Pogoni Szczecin do Lecha Poznań za 1 mln euro Największe transfery zimowego okna na świecie: 1. Sergej Milinković-Savić (23 lata, Serbia) z Lazio do Manchesteru United za 93 mln euro 2. Matija Nastasić (25 lat, Serbia) z Schalke 04 do Liverpoolu za 50 mln euro 3. Kieran Tierney (21 lat, Szkocja) z Celticu do PSG za 46 mln euro
  10. Podsumowanie rundy jesiennej sezonu 2018/2019 bramkarze - występy/stracone bramki/czyste konta/średnia ocena zawodnicy z pola - występy/bramki/asysty/średnia ocena Bramkarze Mariusz Pawełek - 9/4/5/6,97 - do momentu odniesienia poważnej kontuzji bardzo pewny punkt zespołu. Szkoda, że tak to się skończyło. Mając oczywiście w dalszej perspektywie grę w ekstraklasie i tak trzeba będzie rozejrzeć się za kimś młodszym i lepszym, jednakże w tym pierwszym sezonie 37-latek był bardzo dobrym rozwiązaniem, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. Krzysztof Baran - 12/13/4/6,93 - wskoczył w miejsce Pawełka i poza pojedynczymi niefrasobliwymi interwencjami nie zawodzi. Wiosną oczywiście będzie rywalizował ze sprowadzonym Vincentem Eneyamą. Sebastian Nowak 0/0/0/- - po uporaniu się z problemami zdrowotnymi wykorzystał wymuszoną roszadę w hierarchii golkiperów i wskoczył na ławkę rezerwowych. Oczywiście bez żadnych perspektyw, że się z niej podniesie. W najbliższym czasie do odstrzału. Prawi obrońcy Santiago Villafane - 18/1/5/7,07 - zakontraktowanie Argentyńczyka było strzałem w dziesiątkę. Jedno trafienie i pięć asyst to naprawdę konkretne statystyki jak na bocznego obrońcę. Żałować można jedynie, że nie jest młodszy. Trójka z przodu robi jednak swoje i nie należy oczekiwać, że Villafane będzie długofalowym rozwiązaniem mówiąc o obsadzie prawej strony defensywy. Wojciech Lisowski - 3/0/1/6,80 - dobry zawodnik jak na I-ligowe warunki. W obliczu świetnej formy jego konkurenta jednak bez szans na regularną grę. Całe szczęście, że póki co nie marudzi z powodu braku występów. Stoperzy Mateusz Kamiński - 18/0/0/7,07 - solidny aż do bólu. Jednak tak jak w przypadku większości piłkarzy naszej kadry należy powątpiewać czy na najwyższą klasę rozgrywkową to wystarczy. Artur Kuznetsov - 19/1/0/6,89 - nieco gorzej, niż w przypadku Kamińskiego. Po prostu całkiem przyzwoicie. Latem poszukamy kogoś bardziej wartościowego. Rafał Remisz - 5/0/0/6,62 - w mojej ocenie najgorszy z całej trójki. Kilka razy przydał się w trakcie wszelkich kadrowych rotacji. Identyczny przypadek, co Kuznetsov. Lewi obrońcy Tymoteusz Puchacz - 6(2)/1/0/7,03 - kontuzja, która na kilka dobrych tygodni wykluczyła go z gry nie pozwoliła mu na dobre rozwinąć skrzydeł. Na wiosnę powinno być już lepiej. Polska piłka będzie mieć sporo pociechy z wychowanka Lecha Poznań. Skala jego talentu znacznie przewyższa nasze możliwości. Nie liczyłbym, że po upływie okresu wypożyczenia uda się nam go zatrzymać. Jakub Wawrzyniak - 3(1)/1/0/6,63 - na papierze lider i gwiazda GieKSy, w praktyce wygląda to jednak inaczej. Sprokurowany rzut karny w meczu z GKS-em Tychy na inaugurację oraz jeden gol strzelony Stomilowi Olsztyn z jedenastki to jedyne rzeczy z których Wawrzyniak daje się póki co zapamiętać. Dobry gracz na awaryjne sytuacje. Z racji najwyżej pensji w zespole, która i tak nie przekłada się na regularną grę, po sezonie się żegnamy. Simon Kupec - 12(1)/0/0/6,85 - swoje pograł, gdy kontuzję leczył Puchacz. Z dotychczasowych opisanych piłkarzy pierwszy, który w Katowicach może mieć dłuższą przyszłość. Niedawno podpisał nowy kontrakt. Obecna umowa wiązała go z GKS-em tylko do końca sezonu. Mateusz Mączyński - 0/0/0/- - gdy obejmowałem zespół leczył poważny uraz przez co zaledwie raz zasiadł na ławce rezerwowych i zdążył załapać kilka minut jako zmiennik w meczu Pucharu Polski ze Stalą Mielec. W zasadzie nie wiem co z tym fantem zrobić. Środkowi pomocnicy Kamil Kurowski - 20/1/6/7,09 - kluczowy element zespołu. Piłkarz z największą liczbą kluczowych podań w całej lidze oraz trzeci najlepszy asystent w I-ligowych rozgrywkach. Czym prędzej musimy przedłużyć kończącą się w czerwcu umowę. Bartłomiej Poczobut - 13(4)/1/1/6,68 - jak na swoje możliwości powinien grać zdecydowanie lepiej. W rundzie jesiennej pokazał się przede wszystkim za sprawą pokaźnej liczby żółtych kartek, których uzbierał osiem. Najwięcej w całej lidze. Na plus zwycięska bramka strzelona przeciwko Stali Mielec. Dominik Bronisławski - 8(4)/1/1/6,98 - teoretycznie mniej uzdolniony niż Poczobut, lecz prezentował się od niego lepiej. Jeśli jego kolega się nie poprawi, Dominik na stałe powinien wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Adrian Łyszczarz - 13(4)/2/1/6,86 - z racji swojej uniwersalności rzucany był po różnych pozycjach. Najlepiej odnajdywał się jednak w roli środkowego ofensywnego pomocnika. Często odpoczywał z racji wyjazdów na zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że po zakończeniu wypożyczenia uda się ponegocjować ze Śląskiem Wrocław. Prawi skrzydłowi Wojciech Słomka - 12(3)/1/3/6,66 - przeciętna runda w wykonaniu piłkarza przebywającego u nas na zasadzie wypożyczenia z Wisły Kraków. Ma potencjał, aby grać lepiej. Liczę na poprawę. Damian Michalik - 5(8)/2/1/6,92 - głównie rezerwowy, ale gdy wchodził do pierwszego składu nie zawodził. Nie był zadowolony ze swojej pozycji w zespole i zażądał wystawienia na listę transferową. Jak już wiadomo karierę będzie kontynuował w Czechach. Adam Frańczak - 3(5)/2/0/6,70 - coś tam sobie pograł, ale zupełnie bez szału. Od następnej rundy w ŁKS-ie Łódź. Kacper Tabiś - 0/0/0/- - póki co za młody i za słaby na pierwszy skład, dlatego ogrywał się w drużynie U-18. Co ciekawe znalazł się na celowniku włoskiego klubu Ascoli. David Anon - 1/0/0/6,50 - przewinął się dosłownie na chwilę przez naszą szatnię. Trafił do GieKSy z trzecioligowych hiszpańskich boisk, aby za chwilę przenieść się na Słowację. Mimo wszystko zdążył wpisać sobie w CV jeden występ dla GKS-u. W drugiej kolejce wystąpił przeciwko Podbeskidziu. Lewi skrzydłowi Grzegorz Piesio - 11(6)/2/0/6,85 – największe rozczarowanie. Wydawało się, że dzięki doświadczeniu wyniesionemu z Górnika Łęczna i Arki Gdynia będzie wyróżniał się na tle całej ligi. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Dwie bramki i ani jednej asysty w 18 spotkaniach. Marnie. Wciąż jednak na niego liczę. Adrian Błąd - 10(7)/3/5/6,94 - niech Piesio bierze od niego przykład. Z pięcioma asystami wraz z Santiago Villafane drugi nasz piłkarz w tej klasyfikacji. Bardzo ważne ogniwo. Ostatnio podpisał nowy kontrakt. Poprzedni wiązał go z GKS-em tylko do końca czerwca 2019 roku. Napastnicy Arkadiusz Woźniak - 14(7)/8/1/6,99 - z ośmioma bramkami nasz najlepszy strzelec. Szkoda tylko, że po rozegraniu bardzo dobrego meczu potrafi zgasnąć na kilka następnych spotkań. W przypadku awansu możemy mieć z niego sporo pożytku w najwyżej klasie rozgrywkowej. Oby tylko ustabilizował formę. Bartosz Śpiączka -12(6)/4/0/6,65 - bardzo kiepski rezultat jeśli chodzi o zdobyte bramki. Na chwilę obecną nie daje żadnych podstaw, aby na stałe wykupić do z Termaliki. Oczywiście otrzyma jeszcze szansę do udowodnienia swojej wartości. Może to być jednak ciężkie zadanie. Damian Rumin - 4(4)/1/0/6,58) – fajny występ w krajowym pucharze przeciwko Pogoni Szczecin i w zasadzie to by było na tyle. Zupełnie nie radzi sobie z przeskokiem z trzeciej ligi, gdzie w barwach Skry Częstochowa strzelał gola za golem. Nie wydaje mi się, że wskoczy na wymagany poziom. Konrad Andrzejczak - 0/0/0/- - nie oceniam, bo nie grał. Raptem kilka minut w Pucharze Polski. Po prostu nie widzę do w GKS-ie.
  11. Ostatnie tchnienie piłkarskiej jesieni na boiskach I ligi. Mecz z Chrobrym Głogów nie zweryfikował postawionej wcześniej tezy, że jesteśmy już wyczerpani minionymi miesiącami. Wręcz przeciwnie. Pokazaliśmy kawał niezłej piłki, oczywiście jak na warunki rozgrywek, w których występujemy. W pierwszej połowie może jeszcze nie było tego widać, co jednak nie przeszkodziło zejść do szatni z jednobramkowym prowadzeniem po pewnym wykonaniu rzutu karnego przez Arkadiusza Woźniaka w 21 minucie. Wyższy bieg wrzuciliśmy po zmianie stron. W 51 minucie Woźniak trafił po raz drugi, tym razem wykorzystując dośrodkowanie naszego lewego obrońcy z bocznego sektora boiska. Nasi skrajni obrońcy w ogóle byli tego dnia w dobrej dyspozycji. Śladami Simona Kupeca poszedł Santiago Villafane i również dołożył asystę przy trafieniu z dystansu w wykonaniu Adriana Łyszczarza. Pewne 3:0 i zimową przerwę spędzimy na fotelu lidera. Nadszedł czas, aby domknąć meczowe obowiązki w 2018 roku i zmierzyć się w trzeciej rundzie Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec. Nie tak dawno wyrzuciliśmy już Pogoń Szczecin, więc dlaczego teraz mielibyśmy nie wyeliminować kolejnego przedstawiciela Lotto Ekstraklasy? W początkowej fazie wszystko układało się po naszej myśli. Od pierwszego gwizdka sędziego osiągnęliśmy przewagę nad piłkarzami Zagłębia, co poskutkowało bramką Damiana Michalika w 16 minucie. Gol stadiony świata. Z 30 metrów zawinął pięknego rogala w sam róg bramki. Euforia po bramce na 1:0 niestety nad zgubiła. Goście rzucili się do odrabiania straty i 20 minut później mieliśmy 1:1. Byłem w stanie to przetrawić, ale sytuacji, która nastąpiła chwilę później, już nie. Rzut rożny dla Zagłębia Sosnowiec i do dośrodkowanej piłki najwyżej wyskakuje obrońca Arkadiusz Jędrych. W 2 minuty ze stanu 1:0 zrobiło się 1:2. Z takim rezultatem zeszliśmy na przerwę. W drugiej połowie mecz nie miał już tak zawrotnego tempa. Przyjezdni na bardzo dużym luzie kontrolowali boiskowe wydarzenia, jednak bez szaleńczych prób podwyższenia rezultatu. My jedynie mogliśmy bić głową w mur. Zagłębie Sosnowiec gra dalej. Zanim zdążyliśmy się rozejść na świąteczne urlopy, w grudniu zapadły pierwsze decyzje dotyczące transferów. Spontaniczna chęć posiadania przy Bukowej głośnego nazwiska sprawiła, że wykonaliśmy ruch, którego nie mieliśmy w planach. Ale co tam. Jeden z takich zawodników znajdował się na wolnym transferze i grzechem było nie skorzystać z takiej okazji. Do Katowic trafił mający na swoim koncie ponad 100 występów w kadrze Nigerii 36-letni bramkarz Vincent Enyeama, doskonale kojarzony z gry we francuskim Lille. Podpisał z nami kontrakt do końca czerwca 2020 roku na mocy którego będzie zgarniać 700 euro tygodniowo. Nie jest to zatem wygórowana pensja. Znaczna cześć składu zarabia więcej od niego. Skorzystaliśmy również z ostatniej okazji, aby pozyskać parę groszy za piłkarzy, którym po sezonie kończą się kontrakty i wraz z początkiem 2019 roku bez żadnego dla nas profitu mogliby rozglądać się za nowym pracodawcą. W związku z tym wystawiony na własne życzenie na listę transferową Damian Michalik za 20 tysięcy euro w zimowym oknie transferowym zasilili czeskiego drugoligowca Dynamo Ceske Budejovice. Z kolei Adrian Frańczak trafi do ŁKS-u Łódź za niespełna 14 tysięcy euro.
  12. Znam te katusze z prowadzenia Realu Zaragoza w FM 18, gdzie po awansie do La Ligi nie miałem wielu możliwości na zbudowanie sensownego składu gwarantującego przyzwoitą grę. Powodzenia.
  13. Listopad 2018 Tabela ligowa Bilans spotkań: 2-1-1 Bilans bramek: 4-3 +1 Najlepsi strzelcy: Arkadiusz Woźniak, Tymoteusz Puchacz, Artur Kuznetsov, Grzegorz Piesio (1) Najlepszy asystent: Kamil Kurowski (2) W listopadzie trudy przedłużonej rundy jesiennej były coraz bardziej widoczne. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim katastrofalny mecz w Tychach. Nasza przeciętna dyspozycja widoczna była również w starciach z ligowymi średniakami. Takie pojedynki, jak przeciwko Puszczy Niepołomice i Garbarnią Kraków, kandydat do awansu powinien zwyciężać bez większego trudu. Nachodząca przerwa śródsezonowa będzie jak najbardziej wskazana. Przed nami w grudniu ostatni ligowy mecz w 2018 roku z Chrobrym Głogów, a także rywalizacja w Pucharze Polski, w którym to zmierzymy się z Zagłębiem Sosnowiec. A potem czas na zimowy sen. Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech 35 pkt, 2. Lechia (31 pkt), 3. Górnik (30 pkt) Bundesliga: 1. Lipsk (27 pkt), 2. Bayern (24 pkt), 3. Gladbach (23 pkt) La Liga: 1. Real (33 pkt), 2. Barcelona (29 pkt), 3. Valencia (26 pkt) Ligue 1: 1. PSG (36 pkt), 2. Lyon (33 pkt), 3. Monaco (29 pkt) Premier League: 1. Liverpool (33 pkt), 2. Chelsea (30 pkt), 3. City (29 pkt) Serie A: 1. Juventus (35 pkt), 2. Lazio (30 pkt), 3. Inter (29 pkt)
  14. Nasz pierwszy listopadowy rywal wyjątkowo nie chciał grać z nami w piłkę. Garbarnia Kraków postawiła naprawdę solidne zasieki, starając się wymęczyć bezbramkowy remis. Ich plan długimi minutami zdawał egzamin. Na nasze szczęście do 70 minuty. Kamil Kurowski wykonując rzut wolny posłał piłkę w pole karne, a w powietrzu nikt nie zdołał powstrzymać Arkadiusza Wożniaka. Beniaminek z Krakowa nie należy do rywali z najwyżej półki, lecz na początek miesiąca musieliśmy się z nimi solidnie namordować. Tym samym ustaliliśmy nowy klubowy rekord sześciu kolejnych wygranych z rzędu. Po dziesięciu spotkaniach bez porażki przyszło w końcu bolesne zderzenie z rzeczywistością. Owszem, derby z GKS Tychy rozpoczęliśmy bardzo dobrze, bowiem w 12 minucie po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Tymoteusza Puchacza objęliśmy prowadzenie. I to było na tyle z naszej strony. Gospodarze rozpoczęli swój koncert w drugiej połowie. Tuż na jej początku pięknym uderzeniem zza pola karnego wyrównał Łukasz Grzeszczyk, a następnie dwukrotnie ukąsił nas Marokańczyk Karim Achahbar. Pewne 3:1 dla ekipy z Tych. Jak sam wynik wskazuje, to zdecydowanie nasz najgorszy występ w tym sezonie. Szansa na rehabilitację nastąpiła w rywalizacji z Podbeskidziem. Drugi w tym sezonie pojedynek przeciwko podopiecznym Krzysztofa Bredego okazał się równie nudy, co poprzedni. Jedyna warta przytoczenia sytuacja miała miejsce na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem. Przyjezdni zdołali wówczas umieścić piłkę w naszej bramce. Radość Podbeskidzia została jednak zakłócona przez bocznego arbitra, który uniósł chorągiewkę w górę. Bardzo kontrowersyjna sytuacja, po której ratujemy jeden punkt. W ostatnich tygodniach nasza gra wyraźnie siadła. Widać, że na finiszu pierwszej części sezonu mocno dogorywamy. Nawet walcząca o utrzymanie Puszcza potrafiła nas zdominować na boisku. Całe szczęście, że w końcu błysnął mocno rozczarowujący jak dotychczas Grzegorz Piesio i w 55 minucie dał nam prowadzenie. Wcześniej wynik spotkania otworzył Artur Kuznetsov, a w między czasie Puszcza doprowadziła do wyrównania. Rundo jesienna, kończ się! Dzięki porażce Chojniczanki w Tychach wróciliśmy na pierwsze miejsce w tabeli.
  15. Październik 2018 Tabela ligowa Bilans spotkań: 5-0-0 Bilans bramek: 11-5 +6 Najlepsi strzelcy: Woźniak, Błąd (3) Najlepszy asystent: Villafane (3) Bardzo udany miesiąc dla GieKSy. Komplet zwycięstw mówi sam za siebie, a zwieńczeniem ostatnich tygodni był oczywiście awans do kolejnej rundy Pucharu Polski, który przecież nie stanowi dla nas wielkiego priorytetu. Oczywiście można narzekać, że nasz dotychczasowy styl nie opiera się na całkowitym zdominowaniu rywala i brakuje nam pewnych zwycięstw różnicą kilku bramek. Ale czy to jest najważniejsze? Mnie osobiście cieszy, że znajdując się już pod ścianą potrafimy wyjść z nieciekawej sytuacji i w ostatecznym rachunku wymęczyć, wybiegać kolejne punkty. Za sprawą ciężkiej pracy wykonywanej na boisku wskoczyliśmy na fotel lidera, a jego obrona stanowi oczywiście główny cel na najbliższy miesiąc, który w zasadzie będzie ostatnim przed zbliżającą się wielkimi krokami przerwą zimową. Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech (29 pkt), 2. Lechia (27 pkt), 3. Górnik (24 pkt) Bundesliga: 1. Lipsk (24 pkt), 2. Dortmund (19 pkt), 3. Bayern (17 pkt) La Liga: 1. Real (27 pkt), 2. Barcelona (22 pkt), 3. Valencia (20 pkt) Ligue 1: 1. PSG (27 pkt), 2. Marsylia (27 pkt), 3. Lyon (25 pkt) Premier League: 1. Liverpool (30 pkt), 2. City (26 pkt), 3. Chelsea (21 pkt) Serie A: 1. Juventus (26 pkt), 2. Lazio (25 pkt), 3. Napoli (25 pkt)
  16. Póki co jesteśmy na dobrej drodze, ale nie chcę zapeszać Po męczarniach z Wigrami czekał nas wielki hit I ligi. Pojedynek lidera z wiceliderem. Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie tej części sezonu, po którym mogliśmy wskoczyć na pierwsze miejsce, bądź powiększyć stratę do Stali Mielec do 5 punktów. Mecz mógł podobać się jedynie w pierwszej połowie. W drugiej części, gdy wynik był już rozstrzygnięty, nie działo się nic. Najważniejsze, że rozstrzygnął się na naszą korzyść. W 26 minucie objęliśmy prowadzenie po golu Adriana Błąda. Radość ze zdobytej bramki zniknęła już po minucie. Wznowienie gry przez zawodników Stali i od razu bramkowa akcja na 1:1. Na remisowy rezultat zanosiło się do gwizdka kończącego pierwszą połowę. Ostatni rzut rożny w drugiej doliczonej minucie przyniósł jednak zwycięskie trafienie autorstwa Bartłomieja Poczobuta. Meldujemy się na fotelu lidera! Kilka dni później Stal mogła wziąć rewanż za ligową porażkę. W ramach Pucharu Polski ponownie zaprezentowaliśmy się na obiekcie w Mielcu. Mecz bez wielkich fajerwerków z nieznaczną przewagą gospodarzy. Całe szczęście, że w 38 minucie ten jeden raz udało się wcisnąć piłkę do bramki po strzale głową Arka Woźniaka. Dwumecz na Podkarpaciu odbębniony. W lidze ważne trzy punkty, w pucharze awans do kolejnej rundy. Była to bardzo przyjemna wizyta. W 3 rundzie Pucharu Polski przy ulicy Bukowej w derbowym starciu podejmiemy beniaminka Lotto Ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec. Jednego rywala z najwyżej klasy rozgrywkowej już wyrzuciliśmy za burtę. Jak będzie tym razem?
  17. Po meczu w Chojnicach powinniśmy chyba złożyć wniosek, aby każdy nasz mecz zaczynał się z jednobramkowym handicapem dla rywali. Wówczas będziemy pewni zwycięstwa bądź przynajmniej remisu. Pojedynek na szczycie przypominał prawdziwy rollercoaster. Coś podobnego jak w meczu z ŁKS-em. W 13 minucie Santiago Villafane zagrał długą piłkę na Damiana Rumina. Nasz napastnik wygrał biegowy pojedynek z obrońcami Chojniczanki i trafił na 1:0. W tym momencie zaczęły się schody. Między 35 a 43 minutą gospodarze dwukrotnie zdołali pokonać Krzysztofa Barana, w tym raz z rzutu karnego. Pewność siebie zdążyła jednak ich zgubić jeszcze przed przerwą. Bramkę do szatni dającą wyrównanie zdobył Damian Michalik. A w drugich 45 minutach było już łatwo i przyjemnie. Do bramki rywala trafiliśmy co prawda tylko raz, ale generalnie kontrola nad boiskowymi wydarzeniami nie wymknęła nam się ani na chwilę. Zwycięstwo w 65 minucie zapewnił Adrian Błąd po asyście Michalika, zdecydowanym bohaterze tego jakże ważnego meczu na szczycie. To mi się podoba! Przeciwko beniaminkowi z Jastrzębia Zdrój wystarczyło dokładnie 5 minut. W tak krótkim odstępie czasu bramki zdobyli Bartosz Śpiączka oraz Adrian Błąd. Wszystko wydarzyło się do pierwszego kwadransa. W dalszych fazach meczu obie ekipy nie chciały zrobić sobie żadnej krzywdy. Nieśmiałe próby z naszej strony nastąpiły dopiero pod koniec spotkania. Kapitalną sytuację do podwyższenia wyniku zmarnował chociażby Błąd. W bardzo ekonomiczny sposób wywalczone zwycięstwo. Czasami tak trzeba. Najważniejsze, że przesunęliśmy się na pozycję wicelidera. Mecze z ostatnią drużyną ligi. Nikt tego nie lubi. Każdy liczy na łatwą przeprawę, a tymczasem często kończą się utratą punktów, bądź drżeniem o wynik do samego końca. Przeciwko Wigrom mieliśmy do czynienia z tym drugim scenariuszem. Zaczęło się oczywiście od prowadzenia gości. Na szczęście jeszcze do przerwy udało się uratować sytuację, wychodząc na prowadzenie 2:1. Gdy w drugiej połowie strzeliliśmy po raz trzeci wydawało się, że wszystko jest już pod kontrolą. A gdzie tam. Wigry zdołały zdobyć kontaktowego gola i do momentu czerwonej kartki w 82 minucie dla Roberta Bartczaka - swoją drogą... strzelca dwóch goli dla Stomilu - śmierdziało jeszcze wynikiem remisowym. Na szczęście jednobramkowe prowadzenie udało się dowieść do końca.
  18. Wrzesień 2018 Tabela ligowa Bilans spotkań: 4-2-0 Bilans bramek: 11-6 + 5 Najlepsi strzelcy: Woźniak (2), Rumin (2) Najlepszy asystent: Łyszczarz (3) Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech (23 pkt), 2. Górnik (21 pkt), 3. Zagłębie Sosnowiec (20 pkt) Bundesliga: 1. Dortmund (15 pkt), 2. Bayern (14 pkt), 3. RB Lipsk (13 pkt) La Liga: 1. Real (18 pkt), 2. Celta (14 pkt), 3. Barcelona (13 pkt) Ligue 1: 1. PSG (21 pkt), 2. Lyon (19 pkt), 3. Marsylia (18 pkt) Premier League: 1. Liverpool (21 pkt), 2. City (17 pkt), 3. Chelsea (17 pkt) Serie A: 1. Juventus (17 pkt), 2. Lazio (16 pkt), 3. Inter (16 pkt)
  19. Nie w tak efektowny sposób, ale jaja pokazaliśmy także w hicie kolejki przeciwko liderującej Sandecji. Kolejne spotkanie którego potwierdziło, że lepiej funkcjonujemy z nożem na gardle, gdy musimy gonić wynik. Piłkarska jakość znajdowała się tego dnia po stronie spadkowicza z Ekstraklasy. Nie bez przyczyny wyszli z resztą na prowadzenie w 21 minucie za sprawą Mateusza Kilchowicza. Zaskakujące, że nie poszli za ciosem. Naprawdę byli od nas lepsi. Nie nasz cyrk, nie nasze małpy. Pozostało jedynie z tego skorzystać. Jeden punkt zapewnił nam rezerwowy Bartosz Śpiączka. W 77 minucie bez problemu wykończył akcję po asyście Woźniaka. Mała rzecz, a cieszy. Rozgrywki Pucharu Polski nie stanowią dla nas dużego priorytetu. Oczywiste, że podstawowym celem jest powrót do krajowej elity. Tym bardziej zatem nie oczekiwałem wiele w meczu z Pogonią Szczecin. Dość szybko znalazło to potwierdzenie w boiskowych poczynaniach. Wynik spotkania w 11 minucie otworzył Michał Żyro. Wydawało się, że to dopiero początek, a tymczasem byliśmy świadkami bardzo miłej niespodzianki. Szczecinianie gaśli z minuty na minutę, a my podkręcaliśmy swoje tempo. Jedna z akcji zakończyła się faulem gości w polu karnym. W 77 minucie jedenastkę na bramkę zamienił Damian Rumin. Do końca regulaminowego czasu nic się nie zmieniło. Dogrywka. A w niej... to było coś pięknego! W 95 minucie Rumin po raz drugi, trzy minuty przed końcem Adrian Błąd. W między czasie mógł paść dla nas jeszcze jeden gol. Pogoń zdeklasowana w dogrywce. Jedziemy dalej! W kolejnej rundzie krajowego pucharu trafiliśmy na ligowego rywala, mianowicie Stal Mielec. Z większych niespodzianek należy zwrócić uwagę na odpadnięcie poznańskiego Lecha z Wartą Sieradz. Dla odmiany tym razem zupełnie odwrotny scenariusz. Przez znaczną część pojedynku ze Stomilem Olsztyn kontrolowaliśmy grę oraz wynik. Za sprawą kadrowych rotacji w związku z Pucharem Polski szansę otrzymał Jakub Wawrzyniak. To właśnie 34-letni weteran wyprowadził nas na prowadzenie pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Woźniaku. Na nic jednak zdało się podkręcenie śruby dość przeciętnemu Stomilowi. W 63 minucie ich napastnik Tomasz Zając wygrał walkę w powietrzu z naszymi obrońcami. I w taki właśnie sposób straciliśmy cenne punkty.
  20. Wrzesień rozpoczęliśmy od małej zmiany w kadrze zespołu. Z GieKSą pożegnał się hiszpański skrzydłowy David Anon, który trafił do Katowic tuż przed moim przybyciem. 29-latek kopiący się wcześniej po III-ligowych klubach w swoim kraju kompletnie nie pasował do mojej koncepcji. W dodatku na prawym skrzydle i tak panuje duża konkurencja. Anon za kwotę 20 tysięcy euro zasilił słowacki AS Trencin. Po trzech ostatnich kolejkach mogliśmy odetchnąć z ulgą. W końcu znaleźliśmy drogę do bramki rywala i to nawet dwukrotnie. W dodatku w niekorzystnej dla nas sytuacji, gdy musieliśmy gonić wynik. Do przerwy to Termalica prowadziła po bramce Islandczyka Arniego Vihjalmssona. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni po przerwie. Z każdą upływającą minutą wyglądaliśmy coraz lepiej. Kwestia wyniku rozstrzygnęła się w ostatnich 16 minutach dzięki naszym dwóm rezerwowym. Do remisu doprowadził Adrian Frańczak, natomiast wynik ustalił Damian Michalik. Brawa za charakterną walkę. Trzy punkty zostały na Śląsku. Wyjazdowe mecze od początku sezonu nie należą do naszych mocnych stron. Czy wizyta w Częstochowie to zmieniła? Nie do końca. Podopieczni Marka Papszuna zaprezentowali znacznie większą jakość piłkarską, a ich dominacja nie podlegała większej dyskusji. Za sprawą solidnej defensywy do której nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń zapracowaliśmy jednak na swoje. Niestety gra w ataku mocno kuleje. Śpiączka z Woźniakiem rzeczywiście nie są wybitnymi goleadorami, którzy bez problemu mogą przebić granicę dziesięciu goli. Kolegów z drużyny na szczęście wyręczył wprowadzony w 51 minucie środkowy pomocnik Dominik Bronisławski. Jego kapitalny strzał z dystansu zapewnił nam trzy punkty. W taki oto sposób pogrążył jednego ze swoich byłych pracodawców. Oczywiście cieszy komplet punktów przywieziony z delegacji. W dalszym jednak ciągu wiele aspektów gry nie funkcjonuje jak należy. Po meczu z Rakowem otrzymaliśmy potężny cios od losu. Pierwszy bramkarz Mariusz Pawełek doznał urazu stawu biodrowego. Przerwa w grze do czterech miesięcy. Najprawdopodobniej to koniec kariery dla doświadczonego golkipera. Sam nawet zaczął rozważać decyzję o piłkarskiej emeryturze. W takich oto nastrojach przyszło nam się mierzyć z ŁKS-em. Kibice zgromadzeni przy ulicy Bukowej byli świadkami nie lada widowiska przeciwko beniaminkowi z Łodzi. Wszystko zaczęło się w 18 minucie. Goście wykonywali wówczas rzut wolny. Do piłki podszedł Hiszpan Dani Ramirez. Strzał nie należał do najsilniejszych lecz wystarczył, aby zaskoczyć naszego rezerwowego golkipera Krzysztofa Barana, któremu piłka wyślizgnęła się z rąk i wpadła do bramki. Zanim zdążyliśmy się otrząsnąć było już 0:2. Kolejny rzut wolny, tym razem piłka została dograna w pole karne. Fatalna próba wybicia przez Mateusza Kamińskiego zakończyła się dograniem to jednego z obrońców ŁKS-u. Goście nie zamierzali na tym przestać. Wydawało się, że kopiemy sobie własny grób coraz bardziej. Na szczęście dwubramkowe prowadzenie gości utrzymało się do przerwy. A tuż po niej szok i niedowierzanie. W 47 minucie dośrodkowanie Wojciecha Słomki wykorzystuje Arkadiusz Woźniak. Dwie minuty później mamy już 2:2! Akcja bramkowa i jej wykonawcy ci sami, lecz tym razem po rzucie rożnym. Dla Słomki było to jednak za mało. W pełni zadowoleni takim obrotem spraw nie sądziliśmy, że uda się jeszcze odnieść zwycięstwo. Inne zdanie miał na ten temat nasz bohater. W doliczonym czasie gry wykonywaliśmy kolejny rzut rożny. Do jego wykonania podszedł Adrian Błąd, który idealnie zagrał na głowę wspomnianego Słomki. I o to właśnie w tej grze chodzi! 9
  21. Sierpień 2018 Tabela ligowa Bilans spotkań: 2-2-1 Bilans bramek: 5-2 + 3 Najlepsi strzelcy: Woźniak, Śpiączka, Villafane, Łyszczarz, Piesio (1) Najlepszy asystent: Kurowski (2) Inne ligi: Ekstraklasa: 1. Lech (14 pkt), 2. Zagłębie Sosnowiec (13 pkt), 3. Arka (13 pkt) Bundesliga: 1. Dortmund (3 pkt), 2. Eintracht (3 pkt), 3. Hannover (3 pkt) La Liga: 1. Barcelona (3 pkt), 2. Celta (3 pkt), 3. Leganes (3 pkt) Ligue 1: 1. Maryslia (9 pkt), 2. PSG (9 pkt), 3. Nantes (9 pkt) Premier League: 1. City (9 pkt), 2. Liverpool (9 pkt), 3. Chelsea (7 pkt) Największe transfery letniego okna w Polsce: 1. Christian Pasquato (29 lat, Włochy) z Legii do Le Havre za 300 tys. euro 2. Emmanuel Hackman (23 lata, Ghana) z Portimonense do Jagiellonii za 195 tys. euro 3. Tomas Petrasek (26 lat, Czechy) z Rakowa do FC Thun za 165 tys. euro Największy transfery letniego okna na świecie: 1. Daniele Rugani (24 lata, Włochy) z Juventusu do Realu za 59 mln euro 2. Julian Weigl (23 lata, Niemiec) z Borussii Dortmund do Bayernu za 57 mln euro 3. Christian Pulisic (20 lat, Amerykanin) z Borussii Dortmund do Chelsea za 42,5 mln euro
  22. Proste. Innej opcji sobie nie wyobrażam, niż wygrzebanie się z tego I-ligowego grajdoła W piątej kolejce I-ligowych zmagań rywalizowaliśmy przy Bukowej z Wartą Poznań. Niezwykle męczące widowisko zakończyło się drugim w naszym wykonaniu bezbramkowym remisem. Ten jeden punkcik powinniśmy przyjąć z pokorą, gdyż to beniaminek z Poznania był bliżej zwycięstwa. Jedyną dogodną sytuację stworzyliśmy sobie około 60 minuty po rzucie rożnym. Oby jak najmniej takich spotkań. Było to jednak pobożne życzenie. Cztery dni później w Bytowie nie zaprezentowaliśmy niczego lepszego. Niemalże kalka pojedynku przeciwko Warcie. Z tą różnicą, że tym razem nie pozwoliliśmy przeciwnikowi kontrolować boiskowych wydarzeń. W takich sytuacjach żal tylko tych wszystkich kibiców, którzy marnują czas na oglądanie podobnej kopaniny. Oczywiście znów zakończonej remisem 0:0. Po tej kolejce mogliśmy jedynie cieszyć się ze statusu jedynej niepokonanej drużyny. Po meczu w Bytowie musieliśmy zmierzyć się z pierwszymi poważniejszymi problemami zdrowotnymi. Na treningu podczas próby sprintu Tymoteusz Puchacz nabawił się przeciążenia piszczeli w związku z czym wyleciał z gry na 7-8 tygodni. Z tytułu ekipy, która na I-ligowych boiskach w sezonie 2018/2019 nie doniosła jeszcze porażki, nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo. Już w następnej kolejce znaleźliśmy swego pogromcę, potwierdzając w Opolu swoją kiepską w ostatnim czasie dyspozycję oraz indolencję strzelecką. To trzeci kolejny mecz bez strzelonej bramki. Sierpień zaczęliśmy mocno przyzwoicie, a kończymy kiepsko, jednobramkową porażką z Odrą. Jak widać przed nami jeszcze ogrom pracy.
  23. W ramach trzeciej kolejki podejmowaliśmy na własnym obiekcie Puszczę Niepołomice. Tak pewnej gry w naszym wykonaniu życzyłbym sobie w każdym spotkaniu. Inna sprawa, że Puszcza nie postawiła nam trudnych warunków. W pierwszej połowie łupem bramkowym podzielił się nasz duet napastników. Po zmianie stron wynik na 3:0 ustalił prawy obrońca Santiago Villafane. Nasza gra wyglądała naprawdę obiecująco. W między czasie odbyło się losowanie 1 rundy Pucharu Polski. Los nie był dla nas do końca łaskawy. Zamiast przeciwnika z niższe ligi, bądź przynajmniej z tego samego poziomu rozgrywkowego, trafiliśmy na ekstraklasową Pogoń Szczecin. Po meczu w Głogowie nie należy wysuwać daleko idących wniosków po zaledwie czterech kolejkach, ale na starcie sezonu znajdujemy się chyba na właściwym kursie. Mecz nie zaczął się jednakże dobrze. Michał Remisz, zastępujący w tym spotkaniu dochodzącego do siebie po lekkim urazie Ukraińca Kuznetsova, w 5 minucie kompletnie nie zrozumiał się z Mateuszem Kamińskim. Napastnik gospodarzy Przemysław Trytko skorzystał bez problemu urwał się naszym stoperom i otworzył wynik spotkania. Od tego momentu było już tylko lepiej. Po upływie kolejnych 15 minut gry doprowadziliśmy do wyrównania po fantastycznym strzale Adriana Łyszczarza zza pola karnego. Niczego sobie był również strzał Grzegorza Piesia w drugiej połowie, który bo bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego wyprowadził nas na prowadzenie. Były gracz Arki Gdynia czy Górnika Łęczna w doliczonym czasie mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, lecz jego uderzenie głową minimalnie przeszedł nad poprzeczką. Skromnie, lecz pewnie zwyciężyliśmy na obcym terenie.
  24. Przed startem sezonu 2018/2019 kadrę GieKSy zasiliło dwóch piłkarzy: Santiago Villafane - argentyński prawy obrońca trafił do nas na zasadzie wolnego transferu. 30-letni wychowanek Boca Juniors poprzedni sezon spędził również na Śląsku, a konkretnie w Ruchu Chorzów. Wygląda na nieco lepszą opcję niż Wojciech Lisowski jeśli chodzi o tę pozycję. Najważniejsze, że nasz jedyny dotychczasowy prawy boczny defensor uzyskał konkurenta w walce o pierwszy skład. Artur Kuznetsov - środek defensywy wyglądał bardzo biednie, stąd zakontraktowanie 23-letniego Ukraińca. Oczywiście żaden z niego wielki gracz, lecz w tym momencie nie stać nas na nic lepszego. Sparingi: 30/06/2018 - Polonia Bytom - GKS Katowice 2:3 (Michalik, Błąd) 04/07/2018 - GKS Katowice - Widzew Łódź 1:1 (Anon) 07/07/2018 - ŁKS Łomża - GKS Katowice 0:0 09/07/2018 - Skra Częstochowa - GKS Katowice 1:0 12/07/2018 - Piast Żmigórd - GKS Katowice 0:3 (Śpiączka, Łyszczarz, Tabiś) 14/07/2018 - Górnik Polkowice - GKS Katowice 0:2 (Rumin, Śpiączka) 19/07/2018 - Stal Brzeg - GKS Katowice 0:5 (Kurowski x3, Bronisławski, Rumin) Inauguracja ligi przypadła na mecz z lokalnym rywalem z Tych. Antybohaterem mógł zostać Jakub Wawrzyniak. Wszystko układało się po naszej myśli aż do 81 minuty, gdy postanowiłem wpuścić byłego reprezentanta Polski na murawę z ławki rezerwowych. Ogromne doświadczenie nie przełożyło się jednak na boiskową inteligencję. Kilka minut później nasz lewy obrońca sprokurował rzut karny dla rywala. Oczywiście przy naszym jednobramkowym prowadzeniu. Napastnik GKS Tychy Jakub Vojtus na całe szczęście nie dal rady pokonać po raz drugi Mariusza Pawełka. W dość szczęśliwych okolicznościach wyszarpaliśmy trzy punkty w derbowym starciu na inaugurację sezonu po trafieniach Adriana Frańczaka i Bartosza Śpiączki. Szczególnie dobrą zmianę dał Adrian Błąd, który asystował przy zwycięskim trafieniu na 2:1. Na pierwszy wyjazdowy pojedynek pojechaliśmy do Bielska-Białej. Typowa I-ligowa rąbanka bez ładu i składu. O ile nasza defensywa stanęła na wysokości zadnia, o tyle im dalej do przodu, tym gorzej. Tego rodzaju widowisko mogło zakończyć się wyłącznie bezbramkowym remisem. Wynik jak najbardziej sprawiedliwy. Mecz do zapomnienia nad którym nie ma jakiegokolwiek sensu dłużej się rozwodzić.
  25. Witam wszystkich FM-owych świrów. Do tej pory byłem biernym użytkownikiem forum, ale wraz z nową edycją najwspanialszej gry chciałem podzielić się na łamach cmforum.net własną przygodą z najnowszej odsłony. Jak co roku musiałem się trochę napocić, aby wybrać klub, który w pełni mnie zadowoli i będzie fajnym początkiem do udanej kariery. Wahając się między ligami skandynawskimi, portugalską, czeską i kilkoma innymi ostatecznie wylądowałem przy ulicy Bukowej w Katowicach. Bieżącej historii klubu nie trzeba przedstawiać. Śląski zespół co sezon snuje planu o wydostaniu się z nieszczęsnej I ligi. Z opłakanym skutkiem. I tak niezmiennie od sezonu 2008/2009. O długofalowych planach nie ma sensu póki co dyskutować. Pierwszym zadaniem będzie powrót do elity, w której GieKSa grała ostatnia w rozgrywkach 2004/2005. Zaczynamy! Football Manager 2019 Ligi: Polska, Anglia, Austria, Belgia, Chorwacja, Czechy, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Portugalia, Rosja, Serbia, Słowacja, Szkocja, Szwajcaria, Turcja, Ukraina, Węgry, Włochy Bramkarze: 1. Krzysztof Baran (POL, 28l) 81. Mariusz Pawełek (POL, 37l) 82. Sebastian Nowak (POL, 36l) Sytuacja w bramce wydaje się być jasna. Mariusz Pawełek, któremu coraz bliżej do czterdziestki, to idealne rozwiązanie przynajmniej na najbliższy sezon. Ekstraklasowy wyjadacz, nawet jeśli głównie kojarzy z bramkarskich wpadek, powinien wnieść sporo dobrego swoim doświadczeniem. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego Krzysztof Baran będzie musiał zadowolić się rolą zmiennika. Z powodu uszkodzenia więzadeł kolanowych pod uwagę nie jest brany Sebastian Nowak. Prawi obrońcy: 25. Wojciech Lisowski (POL, 26l) Lisowski to bardzo dobre rozwiązanie na prawą stronę bloku obronnego. Szkoda tylko, że jedyne, jeśli chodzi o nominalnych prawych obrońców. Nowa twarz mile widziana. Środkowi obrońcy: 4. Rafał Remisz (POL, 26l) 27. Mateusz Kamiński (POL, 30l) Solidność i nic więcej. A na dłuższą metę nie tego oczekujmy. Poza tym liczebność stoperów również nie rzuca na kolana. Potrzeba tutaj kogoś, kto będzie wybijał się ponad przyzwoitość. Lewi obrońcy: 8. Mateusz Mączyński (POL, 25l) 15. Simon Kupec (SVK, 22l) 17. Tymoteusz Puchacz (POL, 19l) 31. Jakub Wawrzyniak (POL, 34l) Zupełne przeciwieństwo tego co dzieje się na prawej stronie defensywy. Kultowy w polskiej piłce Jakub Wawrzyniak wcale nie musi być pierwszym wyborem. Niezaprzeczalny atut znajduje się w rękach Puchacza wypożyczonego z Lecha, posiadającego status młodzieżowca. Bardzo zdolnego młodzieżowca. Potencjału nie można również odmówić 22-letniemu Słowakowi. Na straconej pozycji znajduje się Mączyński, który jeszcze do dwóch miesięcy pauzować będzie za sprawą uszkodzonych więzadeł kolanowych. Środkowi pomocnicy: 6. Kamil Kurowski (POL, 23l) 7. Adrian Łyszczarz (POL, 18l) 55. Bartłomiej Poczobut (POL, 24l) 22. Dominik Bronisławski (POL, 22l) Poczobut i Bronisławski to typowi pomocnicy odbierający piłkę, Kurowski posiada inklinacje do jej rozgrywania, natomiast Łyszczarz... nie do końca wiadomo. Adrian może występować w środku pola, na obu skrzydłach, a także w ataku. Przydałby się jeszcze jeden zawodnik o charakterystyce Kurowskiego. Prawi skrzydłowi: 10. David Anon (ESP, 29l) 18. Kacper Tabiś (POL, 18l) 20. Damian Michalik (POL, 25l) 29. Wojciech Słomka (POL, 19l) 33. Adrian Frańczak (POL, 30l) Najlepiej stoją chyba akcje wypożyczonego z krakowskiej Wisły Wojciecha Słomki, z racji statusu młodzieżowca. No ale oczywiście walki o podstawowy skład na pozycji prawoskrzydłowego nie zamykamy już na starcie. Ciekawy jestem umiejętności pochodzącego z Hiszpanii Davida Anona, wychowanka Deportivo la Coruna, który całą dotychczasową karierę spędził na trzecioligowych hiszpańskich boiskach. Lewi skrzydłowi: 11. Adrian Błąd (POL, 27l) 13. Grzegorz Piesio (POL, 29l) Sympatykom polskich rozgrywek nazwiska znane. W dodatku o odpowiedniej jakości. Zarówno Piesio jak i Błąd powinni wnieść sporo dobrego do gry GKS-u dlatego też nie ma mowy o sztywnym podziale na zawodnika pierwszego składu oraz rezerwowego. Napastnicy: 14. Konrad Andrzejczak (POL, 22l) 21. Bartosz Śpiączka (POL, 26l) 90. Arkadiusz Woźniak (POL, 28l) 99. Damian Rumin (POL, 21l) Pod względem liczebności armat pod dostatkiem. Gorzej, że żaden z tych zawodników nigdy nie gwarantował więcej niż 10 goli na poważnym poziomie rozgrywkowym. Myślę, że uda się jednak coś z tego wyrzeźbić. Najwięcej należy chyba spodziewać się po Arku Woźniaku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...