We Francji spędziłem sześć lat. Dla wielu stanowiło by to podstawy do udanego życia bez względu na to, co się później stanie. Czy uda się zostać zawodowym piłkarzem, czy też nie. Czy przez 72 miesiące pobytu w obcym kraju można nie władać tamtejszym językiem w stopniu przynajmniej dobrym? Można. Niestety, udowodniłem to swoją osobą. Okazało się głównym powodem rezygnacji z moich usług przez klub.
Kilka dni po osiągnięciu pełnoletności zostałem bez klubu. Wszystko co miałem, to torba treningowa i 50 euro w kieszeni.
- Szkoliłem się we Francji, wielki klub , kilka lat. Polskę podbiję w jeden sezon! - Pomyślał młody smarkacz, który sądził, iż cały świat leży u jego stóp. Jak się później okazało, takie myślenie było mylne.
Po powrocie do Polski spróbowałem swoich sił w czołowych klubach. Testy w Młodej Legii a później Lechu spaliły na panewce. Co gorsza rozpoczęły się moje problemy zdrowotne, przez które, jak się okazało - straciłem okrągły rok...
12 miesięcy bez piłki, był to rezultat uszkodzonego stawu skokowego, który aż dwukrotnie odnowił mi się po wznowieniu treningów.
Do piłki wróciłem mając 19 lat na karku. Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Zespół z mojego rodzinnego miasta zaproponował mi roczną umowę, Występy w III lidze nie były spełnieniem marzeń, ale biorąc pod uwagę stan stawu skokowego i co rusz problemy z kolanami - była to jedyna możliwość podjęcia walki o marzenia.
Początek był dobry. Sześć spotkań, pięć bramek. Jak na grę z bólem i pięcioma kilogramami nowego przyjaciela pod klatką piersiową był to niezły start. Pierwszy cios dostałem w dniu wypłaty, na porannym treningu zjawił się roześmiany kierownik.
-Witajcie Panowie! Wiecie cóż za dzień mamy? - Zawołał Kierownik
-Hajs , sława , panienki! - Wołała połowa drużyny!
-Tak Panowie, ja zapewniam dziś wam to pierwsze!
Otrzymałem od niego kopertę. Była coś nabita, więc spodziewałem się nie najgorszej sumy, tym bardziej po niezłej grze i początku sezonu całej drużyny. Otwarłem. Po chwili zdumienia w moich oczach pojawiły się łzy. 400 zł i Voucher na obiady w pobliskim barze mlecznym...
-Co to ku*rwa jest! gdzie są moje pieniądze! - ryknąłem na kierownika i prezesa wchodzącego do szatni...
-Masz, każdy tyle dostał, ciesz się, jako najlepszy strzelec masz też bonus od sponsora, w postaci tego dużego karnetu! - odrzekł Prezes
Kilka godzin później byłem już spakowany. Kuzyn potwierdził, że jest dla mnie miejsce pracy na budowie w Londynie...