Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.08.2020 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Idąc dalej tym tropem, zmieniliśmy typ działu FM2021 z 'standardowego' na 'pytania'. Od teraz można zakładać własne topiki z pytaniami, gdzie będą pojawiały się odpowiedzi. Każdą odpowiedź można zaplusować lub zminusować, dzięki czemu te najlepsze odpowiedzi zostaną wywindowane na samą górę. Naszym zdaniem wprowadzi to nieco porządku w całym dziale - jeśli użytkownik wejdzie na forum z jakimś problemem, to teraz będzie miał łatwiejszy dostęp do wcześniej zadanych pytań (i), a w przypadku braku poruszonego wątku będzie mógł sam takowe zadać (ii). https://forumcm.net/index.php?/forum/120-football-manager-2021-fm-2021/
    2 punkty
  2. Pani Paczuska, intelektualne skrzydło PiS:
    1 punkt
  3. Obejście parterowego budynku klubowego zajęło raptem niecałe dziesięć minut. Bardić pokazał mi podstawowe pomieszczenia, takie jak dział księgowości, biuro rzecznika prasowego, czyli jego imiennika Zorana Mamicia, a także zwiedziłem mój nowy gabinet, który czekał na moje wprowadzenie. I to ostatnie było pierwszym, co było dla mnie ogromnym krokiem do przodu w porównaniu do pracy z juniorami w Polsce – tam swojego gabinetu po prostu nie miałem. Na koniec dowiedziałem się tylko, gdzie szukać sali konferencyjnej, aneksu kuchennego i toalety. Kawałek jazdy samochodem ze Stjepanem dzielił nas od następnego przystanku, jakim był ośrodek treningowy NK Solin. Oczywiście nazywanie go ośrodkiem było lekką przesadą – miejsce, w którym już niebawem miałem prowadzić treningi z pierwszym zespołem, aż nadto przypominało mi polskie pierwszoligowe standardy, dzięki czemu poczułem się trochę normalniej, gubiąc nieco świadomości, że jestem tysiąc kilometrów od mojej ojczyzny, w miejscu, gdzie oprócz siebie nie mam pod ręką nikogo, kto mówi płynnie po polsku. Jednocześnie wiedziałem, że jeżeli Solin miałby stać się klubem na najwyższym poziomie przynajmniej w Chorwacji, baza treningowa będzie wymagała sporych inwestycji. Nie trzeba było być doświadczonym menedżerem, który zeżarł zęby na piłce. Wystarczył żółtodziób z trzydziestką na karku, posiadający dyplom zaledwie od roku. W kwestii stadionu, noszącego nazwę Pokraj Jadra, nie liczyłem na żadne fajerwerki, tym bardziej, że odrobiłem lekcje i przez weekend pooglądałem sobie w internecie zdjęcia chorwackich obiektów, porównując je między sobą. Wyszło mi z tego, że poza dwoma trzydziestotysięcznikami, czyli zagrzebskim Maksimirem i znajdującym się w Splicie Poljudem, stadiony w Chorwacji są dość kameralne, mogące pomieścić w najlepszym wypadku kilkanaście tysięcy widzów, zaś najczęściej ich pojemność oscylowała wśród kilku tysięcy miejsc. I taki właśnie był Pokraj Jadra. Mecze NK Solin mogło obserwować łącznie 5.000 kibiców z dwóch równoległych trybun, biegnących wzdłuż boiska. Pod względem wielkości i infrastruktury Pokraj Jadra przedstawiał chorwackie standardy, więc mogłem być zadowolony, bo wiedziałem, że gdziekolwiek nie zagramy, realia będą podobne. Na początku naszej wycieczki krajoznawczej budynek klubowy był niemal pusty, ale gdy wróciliśmy, spotkaliśmy na korytarzu faceta, którego nie było, gdy ruszaliśmy. – O, witaj, Dali – ucieszył się idący przodem Zoran Bardić. – Nie miałeś czasem wrócić dopiero w czwartek? – Dzień dobry, panie Bardić – odpowiedział mu jegomość o ciemnych włosach ze szronem siwizny na skroniach, odwracając się od tablicy w korytarzu. – Niby tak, ale w sobotę wróciłem z wczasów i za bardzo nudziło mi się w domu, więc uznałem, że wpadnę do klubu. Zwłaszcza, że doszły mnie słuchy, że Duje wyleciał, i chciałem sprawdzić, co słychać. – I dobrze, że jesteś, bo stołek po Tokiciu nie musiał długo czekać, więc poznasz od razu nowego menedżera – powiedział Bardić i zwrócił się do mnie: – Podejdź, Ralf. Mówią, że aby dobrze poznać człowieka, trzeba zjeść z nim beczkę soli, więc im wcześniej zaczniemy, tym lepiej. Podszedłem i uścisnąłem dłoń nieznajomego. – To właśnie nasz nowy menedżer pierwszego zespołu – wyjaśnił mu Bardić. – Mr. Ralf z Polski, człowiek o żelaznych nerwach i prawym charakterze. – O, z Polski, no proszę, a to ciekawe – rzekł z uśmiechem, potrząsając moją dłonią. Trudno było mi określić, czy były to słowa rozczarowania, czy prawdziwego zainteresowania. – Jestem Dalibor Filipović, ale możesz mi mówić Dali. Miło mi poznać. – Gwoli wyjaśnienia, Dali będzie twoim asystentem – wtrącił Bardić. – Mi również miło – powiedziałem, kończąc wymienianie uścisku. – Jestem Ralf, tak też można mi mówić. Mam nadzieję, że to początek niezłej współpracy. W taki oto sposób poznałem mojego pierwszego asystenta w poważnej trenerskiej karierze, Dalibora Filipovicia (44 l., Asystent, Chorwacja).
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...