Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.01.2020 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Witam serdecznie grono uzytkownikow ForumCM! W dzisiejszym (pierwszym swoja droga) odcinku zaprezentuje wam danie, ktore przygotowuje niepierwszy raz w zyciu (ale za kazdym razem jest smaczniejsze!): >> RAMEN << Wykorzystane skladniki: 1kg dobrej jakosci wolowiny z koscia 1kg boczku 500g indyka -- Kapusta pekinska Kalarepa Marchew x2 Pietruszka Cebula Czosnek Szczypiorek Imbir -- 3 jajka Maka Cukier Olej -- Sos sojowy Sos rybny Mirin Sake Anyz Pieprz Sol Papryka ostra Cayenne KIMCHI Jesli chodzi o kimchi to zrobilem je tydzien wczesniej, zdjec nie mam ale powstalo tak: 1kg kapusty pekinskiej kroje w kostke, zalewam woda ze spora iloscia soli, zostawiam na godzine. W miedzyczasie ogarniam reszte warzyw: rozdrabniam marchew, imbir, kalarepe, cebule i czosnek. Wrzucam do miski. No i robie kleik ryzowy: 30g maki ryzowej + 15g cukru + 200g wody przegotowuje i zostawiam do ostygniecia. Kiedy nie jest juz gorace dodaje kleik do warzyw, dodaje sos rybny, chilli (chyba, ze macie w domu papryke gochugaru), papryke ostra (duzo!) i szczypiorek (bo lubie). Bardzo precyzyjnie odcedzam kapuche i wrzucam ja do reszty. Mieszam, zamykam w sloiku i zostawiam w temperaturze pokojowej na tydzien, pozniej przechowuje w lodowce. Kimchi po tygodniu prezentuje sie tak: DZIEN 1 Ramen jaki jest kazdy widzi, a co najwazniejsze kazdy go lubi, bo jak mozna nie lubic rosolu z dodatkami? Cala zabawe zaczynam od zamarynowania dwoch skladnikow: jajek i kurczaka. Przygotowuje marynate (skladniki na 3 jajka): - pol szklanki sosu sojowego - troche sake (albo jak w moim przypadku: polskiej wodeczki + octu ryzowego) - lyzka cukru - lyzka mirinu (dostepny w lidlu) - 3/4 szklanki wody - zabek czosnku - troche imbiru Plynne skladniki zagotowuje z cukrem, ten sie rozpuszcza, a ja czekam az marynata wystygnie. Jajka gotuje 5 minut na pol-miekko. Kiedy wszystko wystygnie jajka wrzucam do woreczka strunowego szczelnie zamykam i wrzucam na noc do lodowki. Nastepnie marynuje indyka. W zasadzie mozna go nie robic jesli hejtujecie to mieso ale balem sie ze corka nie zje boczku wiec postanowilem go przygotowac. Kurczaka staram sie pokroic w (w miare) rowne kawalki zeby rowno sie smazyly, a nastepnie obtaczam w dwoch zabkach czosnku, 3cm kawalku imbiru i soli. Na noc do lodowki, razem z jajkami, otwieramy piwo i na dzis mamy gotowanie z glowy. DZIEN 2 Kolejny dzien rozpoczynamy od wstawienia bulionu, bo on potrzebuje najwiecej czasu (5-6h). Dlatego tez w trakcie robienia sniadania wrzucam do garnka 2.5l wody, 1kg wolowiny z koscia, jedna marchewke, jedna pietruszke, kawalek imbiru, pare zabkow czosnku, gwiazdke anyzu, lyzke pieprzu (ziarnistego) i lyzke soli. Po zagotowaniu klasycznie zbieram szumowiny, zmniejszam ogien i zapominam o rosole. Zajmuje sie wiec boczkiem. Chwytam go silna dlonia, kroje na kilkucentymetrowe plastry (mozecie na wieksze, kto co lubi), obsmazam z kazdej strony. Moja rada jest taka, by boczek polozyc na zimnej patelni, skora do dolu, z odrobina oleju, wtedy jej brutalnie nie stracimy. Boczek po obsmazeniu zalewam mieszanka: - 3 zielone czesci dymki - 3cm kawalek imbiru - wody tyle zeby zakryc boczek To gotuje godzine na srednim ogniu, sos musi sie dosc mocno zredukowac a boczek nabrac pierwszego smaku. Po godzinie boczek nie wyglada szalenie zachecajaco ale za to pieknie pachnie i pozostawia po sobie pelen smaku wywar. Co zrobicie z tym wywarem pozostawiam waszemu sumieniu. Podpowiem, ze dodanie go do bulionu nie jest zlym pomyslem aczkolwiek zwieksza jego poziom tlustosci o 500%. Boczek wchodzi w druga faze - glazurowania wlasciwego. Zalewam go mieszanka: - cwierc szklanki sake - pol szklanki wody - pol sklanki mirinu - pol szklanki sosu sojowego - cwierc szklanki cukru - wody tyle zeby przykryc boczek Zostawiam na najmniejszym stopniu bulgania pod przykryciem i zapominam na kilka godzin (co jakis czas weryfikujac czy poziom plynu w garnku nie spowoduje przypalenia boczku). Co jakis czas go przerzucam glownie po to by sztachnac sie pieknym zapachem tego co mam w garnku. W miedzyczasie robie tzw. szybkie pikle: do sloika wrzucam pociachana kalarepe, marchew (w talarki lub - tak jak ja lubie - starta na malych oczkach) i optymalnie rzodkiewke ale ja zapomnialem o zakupieniu tej ostatniej. Wrzucam to do sloika z ziarnkiem ziela angielskiego, lisciem laurowym, lyzeczka cukru i zalewam octem z woda w proporcji (na oko) 1:5. Po trzydziestu minutach jest gotowe. Zajmuje sie teraz kurczakiem/indykiem karaage. Zasypuje go maka - i to wszystko! Oczywiscie, mozecie robic tempure lub co tam chcecie ale ja preferuje klasycznego, prostego kurczaka, ktory ma w sobie tyle smaku, ze nie potrzebuje niczego wiecej. Dzieki podwojnemu smazeniu kurczak jest bardzo soczysty w srodku a panierka jest turbo-chrupiaca. Obsmazam go na rozgrzanym oleju z kazdej strony po - doslownie - 20 sekund. Zdejmuje i pozwalam odpoczac na papierowym reczniku. Po pierwszym smazeniu nie wyglada zbyt apetycznie... Ale po kilkunastominutowym odpoczynku ponawiamy procedure i wyglada znacznie lepiej! Jest pyszny! Pachnie imbirem, smakuje czosnkowo, jest pikantny - obledny. Dogladam marynowanych jajek... nice! Zimne dodatki moge juz rozlozyc w miseczki... Zagladam do rosolu - po pieciu godzinach gotowania jest pyszny! Boczek jest juz miekki, rozwalajacy sie niemalze, wiec go wylaczam. Jest o b l e d n y. Kazdy kto go probowal nie moze wyjsc z zachwytu nad tym kawalkiem miesa. Rozplywa sie w ustach a poziom umami w pysku oceniam na dobre 9/10. Kilka lyzek sosu powstalego w towarzystwie boczku dodaje do rosolu (sos jest bajeczny), reszte mozna zamrozic na gorsze czasy. Rosol doprawiam wedlug uznania - sos sojowy/rybny/mirin/limonka (koniecznie!), a nastepnie przecedzam. Ramen podaje z makaronem udon z biedronki (ale tym kwadratowym, "mokrym", nie tym suchym), bo a) nie mam maszynki do makaronu (ale chce kupic wiec wait for it), b) jest kurwa serio smaczny! Do zupy wrzucam jajko, kielki bambusa, ciut kolendry (bo nie kazdy lubi - wiecej jest w miseczce), podprazony sezam, dwa plastry boczku, kilka kawalkow indyka. Jajko mi sie ciut scielo, w sumie jedyna rzecz do poprawy. A miski japonskie tez sobie kupie Rosol jest gesty, kleisty, lepi usta - taki wlasnie uwielbiam! Do tego lekki, anyzowy posmak przebijany slodkawym mirinowo-cukrowymi sokami z boczku. Wszystko mega sycace, pachnace, pyszne i - ostatecznie - proste ale wymagajace czasu i dobrej organizacji pracy. Do tego bardzo pikantne kimchi, swieza, pachnaca kolendra, chrupiacy kurczak, zaskakujace jajko, octowe, chrupiace pikle i papryczka dla tych, ktorzy lubia pikantne potrawy (ja, z uwagi na to, ze jadla z nami corka, samego bulionu nie doprawialem na ostro). Smacznego, chlopie!
    10 punktów
  2. A zaraz przyjdzie jmk i napisze co jemu dzieje się przy zmianie ciśnienia i będzie Ci głupio, że wyskoczyłeś ze swoim bólem głowy.
    4 punkty
  3. hehe, a ja już od piątku będę grzał dupsko w kalifornijskim słońcu, a potem w meksykańskim
    3 punkty
  4. Oczywiście, że zarezerwowane
    3 punkty
  5. Ashley Young (Man Utd) => Inter Jean-Clair Todibo (Barcelona) => Schalke (loan) Andrij Łunin (Real Madryt) => Real Oviedo (loan) Gedson Fernandes (Benfica) => Tottenham (loan) Connor Gallagher (Chelsea) => Swansea (loan) Guido Rodriguez (Club America) => Betis Pepe Reina (Milan) => Aston Villa (loan)
    3 punkty
  6. Cubanos czyli kanapka, którą robisz 3 dni, ale warto wchuj polecam Cubanos powstały w wyniku tego, że Kubańczycy pojawili się w Stanach, przenieśli trochę swoich zwyczajów, podłapał to street food i powstała najlepsza kanapka na świecie. Zajmuje 3 dni bo wieprzowinę marynujemy dwie doby, a chleb potrzebuje zakwasu, ale można olać zakwas jeśli ma się dostęp do dobrej bagiety. Więc, jedziemy! Pan Cubano Tu sprawa jest mega prosta, musimy zacząć od zakwasu. Do pojemniczka wsypujemy paczkę suchych drożdży, zalewamy wodą i dodajemy mąk, mieszamy. Nie pamiętam proporcji, ale konsystencja powinna przypominać smoothie. Foliujemy pojemnik i do lodówki. I tak, zazwyczaj zakwas dojrzewa na ciepło, ale tu zależy nam na delikatnej fermentacji żeby ciasto nie wyrosło bóg wie jak. Tego samego dnia możecie ogarnąć zalewę na łopatkę wieprzową. Proporcje są na łopatkę o wadze 1,5kg, ale nic się nie stanie jeśli będzie mniejsza/większa. Łopatkę natnijcie z obu stron lekko (max pół cm głębokości) nożem. Zalewa: - Cała główka czosnku drobno posiekana/sprasowana - 3 liście laurowe - litr soku pomarańczowego - około 100ml ciemnego rumu (jak ktoś nie ma to można użyć whisky albo najlepiej bourbonu) - pół litra wody - 100 ml octu ryżowego - 100g soli - 100g brązowego cukru - 2/3 łodygi oregano świeżego, posiekane drobno - 2/3 łodygi rozmarynu posiekane drobno - 2/3 łodygi szałwi, posiekane drobno Polecam lekko podgrzać zalewę żeby rozpuścił się cukier i sól. Tak to temperatury pokojowej mieszając powinno wystarczyć. Pakujemy w michę, do michy łopatka, foliujemy i na 24h ląduje w lodówce. Następnego dnia możecie zrobić Marynatę Mojo Wyciągnijcie łopatkę z zalewy, powinna mieć pięknie brzydki lekko ugotowany kolor, wysuszcie ręcznikiem papierowym i do nowej miski wrzućcie: - 250ml oliwy - startą skórę z 3 pomarańczy i sok z tychże - startą skórkę z 6 limonek, sok oraz same resztki limonki (polecam sparzyć wcześniej cytrusy, o niebo łatwiej się ściera skórkę) - 2 łyżki stołowe posiekanego oregano - 2 drzewka mięty/jedno solidne drobno posiekanej - drzewko kolendry, drobno posiekanej - główka czosnku, drobno posiekanego/sprasowanego - łyżeczkę czarnego pieprzu - 2 łyżeczki soli - 2 łyżki prażonego kminu ładnie przemieszajcie, włóżcie łopatkę, dokładnie obtoczcie i zostawcie w lodówce na 24h, zafoliowane. Jest trzeci dzień, więc można od razu zająć się Pan Cubano. Jest to jednak czasochłonne, więc w czasie dorastania ciasta możecie do piekarnika wrzucić łopatkę. A więc piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, a samą łopatkę wykładamy na blachę i pieczemy do wewnętrznej temperatury 73 stopni. Może być parę stopni mniej, ale raczej tego nie przekraczamy żeby nie wysuszyć mięsa. Marynatę możecie zachować i co 10/15 min smarować nią łopatkę w trakcie pieczenia. Moja łopatka o wadze 1,5kg upiekła się w około godzinę. Polecam zastosować metodę z folią jakiej użyłem w zdjęciach: Finalnie będzie wyglądać cudownie i zwalać Was z nóg zapachem soczystej wieprzowiny wymieszanej z cudownymi ziołami i toną cytrusów oraz czosnku: Pan Cubano (tak na serio już) W czasie gdy piecze się świniak do zmieszajcie paczkę suchych drożdży z 250 ml ciepłej wody i dwoma łyżeczkami cukru. Zostawcie na 10/15 min żeby drożdże zaczęły działać. Jak będą bąbelkować znaczy, że git. Dodajcie do tego około 300g mąki, 2 łyżeczki soli, 3 łyżeczki smalcu (tak, serio, tradycyjne Pan Cubano mają smalec w sobie) i wymieszajcie aż ciasto osiągnie gładką, sprężystą konsystencję. Nie są to w 100% precyzyjne wyliczenia. Ciasto powinno się uformować sprężyste (sprawdzajcie palcem czy po naciśnięciu wraca), gładziutkie jak dupka niemowlaka i nie klejące się. Następnie przełóżcie do miski z odrobiną oleju, poobtaczajcie dokładnie żeby pokryć całą powierzchnię ciasta, przykryjcie lekko zwilżonym materiałem i odstawcie do wyrośnięcia. Około 2h, może mniej. Ciasto powinno być 2x większe mniej więcej. Następnie przełóżcie na obsypany mąką blat i rękami (nie wałkiem absolutnie) uformujcie w miarę prostokątny kształt grubości około 1cm. Przetnijcie wzdłuż i długość w sumie dostosujcie do tego jakiej szerokości macie blachy do piekarnika. Ciasto urośnie, ale do góry, a nie w bok. Zrolujcie ciasto jak cygaro, zawińcie końce i uformujcie na kształt bagetki i przełóżcie na obsypaną delikatnie mąką kukurydzianą blachą do pieczenia.Przykryjcie suchym ręcznikiem i odstawcie ponownie do wyrośnięcia, na około 1,5h/taki czas by ciasto zwiększyło rozmiar dwukrotnie. Nagrzejcie piekarnik do 200 stopni, natnijcie baaaaardzo ostrym nożem/żyletką bagietki przez środek (max na głębokość centymetra), spryskajcie ciasto lekko wodą i wstawcie do piekarnika na około 15/20 min. Możecie się upewnić czy jest już ciasto gotowe termometrem na sondzie sprawdzając czy osiąga temperaturę około 100 stopni. Wyciągnąć, przełożyć do ostygnięcia. Wielki finał Piętki bagietki polecam opierdolić z masłem, zaś sam środek wykorzystać na kanapkę. Posmarujcie przekrojoną bagietkę masłem i przyrumieńcie na patelni. Następnie układamy składniki tak: Bagietkę smarujemy musztardą dijon z obu stron. Na obie strony dajemy Emmentaler, plastry ulubionej szynki, plastry naszej obłędnej wieprzowiny mojo, plastry ogórka kiszonego, znowu Emmentaler, zamykamy. Obie strony bagietki smarujemy masłem i jeżeli macie planche albo coś podobnego do obsmażenia pieczywa to wykorzystajcie to. Jeśli nie to na rozgrzaną patelnię półóżcie kanapkę i drugą patelnią lekko przygniećcie. Smażymy do zrumienienia obu stron, po czym wpierdalamy najlepszą kanapkę w historii ludzkości. Wygląda niepozornie, ale zestawienie smaków wypierdoli Was z butów i narzuci niecne myśli.
    2 punkty
  7. Feels like heaven ? Ogólnie takie wrażenia z Bali - szybko musiałem się przyzwyczaić do poprawy moich stosunków z okoliczną fauną, szczególnie jaszczurkami, pająkami, mrówkami i innymi robaczkami, których po prostu jest masa. Ja generalnie jak widzę pająka czy coś podobnego, to łapię za buta i trzaskam, ale jak zaraz po przyjeździe zabiłem coś co wyglądało jak karaluch (teraz wiem, że nim nie był, bo jego bracia sobie fruwają), to mój gospodarz powiedział "Bad karma" i dało mi to trochę do myślenia Więc robaczki staram się ignorować, tak samo pająki (to przychodzi trudniej, ale najwyżej przepędzam je z dala od siebie), jaszczurki ogólnie łażą po ścianach i trzeba się cieszyć, bo bez nich by robaków było jeszcze więcej. Takie życie w dżungli Poza tym ludzie bardzo w porządku, faktycznie mega przyjaźni, a nad naszymi dzieciakami to się rozpływają (w Kuala Lumpur i Singapurze to samo było, ogólnie w Azji lubi się dzieci). Oczywiście trochę zaczepiają i oferują swoje usługi, co robi się irytujące, bo przecież nie będziesz co 30 sekund mówił hello i zaraz no thank you, ale nie są nachalni, więc luzik. Jedzenie jest bardzo dobre, nie jest to jakiś sztos i rewelacja, jak to czasami odczuwałem w Azji np. w Wietnamie, ale do tej pory wszystko bardzo smakowało, tylko trzeba podkreślać, że ma być "very spicy", bo inaczej dają coś, co w szanującej się azjatyckiej knajpie nawet w Warszawie dostałoby 1 papryczkę co najwyżej. <tu wklej pastę o ostrości> Ceny spoko, główne danie za ok. 10 zł i to normalnie z owocami morza i wszystkim. Dzieciaki już od kilku dni elegancko przestawione na normalny tryb spania, więc wczoraj po 21 odpaliliśmy sobie z żoną Overcooked Dodatkowo obejrzałem Zombieland, więc relaks pełną gębą. Od dzisiaj zaczynam dodawać sobie kilka godzin pracujących w ciągu dnia, ale w takich warunkach to można żyć generalnie
    2 punkty
  8. 2 punkty
  9. Psy 3 Że będzie grane nostalgią to było pewne. Mi coś takiego nie przeszkadza, a wręcz lubię, więc dla mnie spoko. Nawiązań do poprzednich części nie brakuje i wywołują uśmiech na twarzy, za wyjątkiem jednego, kiedy Scenariusz mi w gruncie rzeczy pasował. Do pewnego momentu, o czym w spoilerze. Aktorsko jak dla mnie lepiej Pazura niż Linda. Poprawnie Dorociński. Muzycznie się wszystko zgadza. Chyba bardziej dla fanów jako powrót do przeszłości. Dla pozostałych może to być trochę za mało. Mnie się podobało.
    2 punkty
  10. Ankietę wygrała klasyka Różnica między kampanią na Wybrzeżu Mieczy a sandboxem jest niewielka, więc pozwolę sobie na wybór w ostatniej chwili (zapewne w wakacje letnie ). W międzyczasie stworzyłem sobie pretekstowy świat do ewentualnego sandboxa, gdzie eksplorowalibyście wschodnią część pewnego starożytnego kontynentu (bo lubię się w coś takiego bawić, gdy się nudzę): oto słowny szkic Cemephoru. Poza tym, znowu sobie ostatnio poerpegowałem live
    2 punkty
  11. Ale wiesz, to nie jest tak, że istnieją jedynie polowania „sanitarne” i „hobbystyczne”. Generalnie polowania są prowadzone w ramach gospodarki leśnej, która zakłada, że pogłowie zwierzyny należy kontrolować. Jeśli kontrolować nie będziesz, to rozregulowany ekosystem błyskawicznie nam przypomni o tym, że jest rozregulowany. No i pamiętać należy, że Lasy Państwowe biorą tu też pod uwagę aspekt gospodarczy, i nie nawet na myśli polowań „dewizowych”. Chodzi o to, że za szkody czynione przez dziki dajmy na to trzeba rolnikom płacić odszkodowania. Takie ekologiczne Niemcy dajmy na to dokonują odstrzału dzików na dużo większą skalę niż Polska. To nie jest zerojedynkowa sprawa.
    2 punkty
  12. Czytałem z zapartym tchem, kolego @Seju. Piękna historie, zdumiewające zakończenie. WOW. A taką kanapkę... @ajerkoniak, zrobisz nam coś takiego na Zlocie?
    1 punkt
  13. Aż mi się przypomniała próba sprzedaży mojego pierwszego samochodu. Zażyczyłem sobie 2000 zł, a gość: "Paaanie, kurwa, za tyle to ja sobie kupie trzy golfy trójki."
    1 punkt
  14. Uwielbiam czytać opisy i oglądać zdjęcia takich pysznych rzeczy, których pewnie nigdy niestety nie będzie chciało mi się zrobić. @Seju, tym razem rzeczywiście było więcej info w szamce!
    1 punkt
  15. Ja mam dysk Google'a za 9 zł miesięcznie to jest 100 GB, plusem jest na pewno, że to Google, więc nie zbankrutuje nie padnie i raczej na włam też małe szanse oraz, że można bardzo szybko się tam dostać np. robię zdjęcie tel. i od razu wrzucam na dysk w odpowiedni folder. Minusem jest to, że na początku nie robiłem folderów i teraz mam trochę bałagan, a toporna jest przeglądania czy przerzucanie czy przez tel. czy komputer. Drugą kopię taką co jakiś czas mam na dysku zewnętrznym, kupiłem kiedyś dysk 1 TBB talerzowy, wsadziłem w specjalną kieszeń i podłączyłem pod router z wejściem usb, który służy jako AP, więc mogę na ten dysk wchodzić będąc w sieci w domu. Przy dzisiejszych cenach dysków brałbym zewnętrzny spory talerzowy lub SSD + kieszeń.
    1 punkt
  16. W jedynce Angelę grała Agnieszka Jaskółka, w trójce Magdalena Wojnarowska https://www.filmweb.pl/person/Magdalena+Wojnarowska-627349
    1 punkt
  17. Utrzymałem się w ostatniej kolejce Newcastle ? Ależ była walka. Gorzej, że teraz prezes chce dużo lepszego wyniku, a nie daje kasy...
    1 punkt
  18. Jak kiedyś trafię do Poznania to na pewno zaliczę W sumie to może swobodnie zastąpić pastę Gochujang, ale polecam jednak sobie kupić. Droga nie jest, praktycznie się nie psuje, a nie da się oddać tej fermentowanej ostrości bez niej, uwielbiam polecam też ananasa w Gochujang, zajebiste kombo amaków. W sumie Karaage to po prostu obsmażanie protein w mące, super działa kukurydziana akurat na karaage, też polecam porównać Metodą to wszystko przypomina smażenie typowego amerykańskiego fried chicken, odchodzi się jedynie od maślanki. Właśnie Udon jest najmniej tradycyjnym elementem i bardzo robi różnicę w ramenie, dobrze zrobiony makaron alkaliczny to jest jakaś kosmiczna różnica. Oczywiście nie polecam nikomu robić w domu bo za cholerę by mi się nie chciało Tesco posiada czasami bardzo dobry makaron do ramenu, w pół ugotowany, alkaliczny. Z kupnych chyba ciężko o sensowniejszą opcję Chashu to mega banał, a efekt jest niesamowity, baaaaaardzo polecam. Glazura jest obłędna.
    1 punkt
  19. Dosyć odchodzące karage i ramen od tradycyjnego, ale brzmi dobrze Po co kleik ryżowy do kimchi, kwestia konsystencji? Jaka mąka do karaage? Boczek przypomina trochę pomysł na chashu pod względem marynaty, not bad. Ja robię klasyczne chashu, ale myślałem ostatnio o odejściu od tego.
    1 punkt
  20. Zdecydowanie zgadzam się z przedmówcami. Film dla oddanych fanów. Gdyby to nie były Psy 3 dostalibyśmy przeciętny film "gangsterski", o którym byśmy momentalnie zapomnieli. Ogólnie na plus, nie jest to jakaś chała, ale też żadna rewelacja. Najbardziej mnie wkurzyło to, że początek Psów 3 przeczy zakończeniu Psów 2 Na zakończenie jedno małe rozczarowanie, chyba nie musze tego wrzucać w spojler. Angelę zagrała inna aktorka niż w oryginale
    1 punkt
  21. Ogólnie trudno to słowami określić. Bo właśnie sandbox to jedna wielka kampania, bez jakiegoś odgórnego celu przecież a dwa zacyznająć klasycznie, z myślą o kampanii przecież można przesiąść się na formę sandbox (bywało)
    1 punkt
  22. Ja miałem skojarzenia z okresem grozy/horrorów Polańskiego A tak w ogóle to... 18(!) lat temu zarejestrowałem się na forum, ja pierdzielę . Od dzisiaj mogę wam legalnie kupować alkohol
    1 punkt
  23. Yep, aktorstwo i warstwa audio wideo to klasa. Emma Stone w każdym filmie Niestety dwójka jest gunwem. A jedynkę zawsze będę kochał za "BILL FUCKING MURRAY"
    1 punkt
  24. Jeśli chodzi o datę, to Preston chyba jest nie do pobicia. I to w pierwszym sezonie jeśli chodzi o kolejki do końca... to też nie do końca miarodajne, trzeba by te kolejki do końca skonfrontować z ogólną ilością kolejek. Dajmy na to Preston wygrało na 4 kolejki przed końcem... ale tam było ogólnie tylko 22 kolejki (czyli 82% sezonu za nimi). City w takim układzie wygrało gdy miało 89% sezonu za sobą. United chyba też. Everton? Nie pamiętam, ile było wtedy drużyn w lidze, chyba nawet więcej? w każdym razie: Preston jest nie do pobicia. Powtarzam, jakbyście już zapomnieli
    1 punkt
  25. Psy 3 Bardzo nostalgiczny powrót do kultowych dwóch części (no druga jest jakby mniej kultowa ale mimo wszystko niezła). Starzy bohaterowie; Franc i Nowy wracają i nieźle dają sobie radę. Pasikowski świetnie cytuje samego siebie (np. w scenie z Jakubikiem na początku filmu, czy z szczekającym pod siatką pieskiem). W tle pojawiający się często motyw "Kołysanki" Michała Lorenca. To wszystko sprawia, że osoby które po kilka razy oglądały poprzednie części (jak ja) są usatysfakcjonowani poruszeniem tej nostalgicznej struny. I tym bardziej szkoda, że Linda i Pazura wracają do tak kiepsko napisanej historii. Nie ma tutaj napięcia, nawet porządnego śledztwa. Wątki, które wydawały się ciekawe zostały zupełnie zmarginalizowane a te główne są pełne dziur logicznych i średnio emocjonujące. I dość absurdalnie wygląda scena, na którą poszła zapewne największa część budżetu. Jako fan, szczególnie pierwszych Psów bawiłem się nie najgorzej ale trochę żal, że po tylu latach dostaliśmy słabą historię.
    1 punkt
  26. przegapiłem moment, kiedy Gacek z Brudim przestali grać w jednej drużynie
    1 punkt
  27. Skoro już taki temat powstał, to chciałbym potwierdzić datę XX Zlotu CMF. Zgodnie z tradycją zlot CMF odbywa się w ostatni weekend lipca. W tym roku więc wypada data 23-26 lipca. Proponuję tak planować wakacje, żeby uwzględnić tę datę w swoich kalendarzach
    1 punkt
  28. Musisz mieć pod swoim władaniem ponad połowę hrabstw należących "de jure" do tego księstwa, aby je sobie uzurpować. De jure, czyli tereny uznawane według prawa za części składowe tego księstwa, np Szczecin jest de facto w granicach Polski, ale de jure są to Niemcy ? Sprawdzisz to, klikamąc na tarczę z tytułem księstwa, które cię interesuje. PS - przynaleznosc de jure przejętych hrabstw zmienia się, domyślnie chyba po stu latach, można to zmienić przy starcie gry na dłużej lub krócej.
    1 punkt
  29. Cieszy mnie pozytywny odzew. Do sporzadzenia tego dania wykorzystane zostalo 2,5kg miesa. Wiecej info wkrotce, bo chwile mi zajmie opisywanie tego tworu.
    1 punkt
  30. BEEF RAMEN / UDON / GLAZED PORK BELLY / KAARAGE CHICKEN / KIMCHI - premiera - fotorelacja + szczegoly - juz w poniedzialek!
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...