Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.12.2019 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Skoro już dzisiaj padło o zawodach... Miesiąc temu zaczęło się kadrowo bardzo źle działać w Aioli. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale i tak myślałem o szukaniu czegoś innego bo już wyciągnąłem z tej pracy wszystko co się dało. Ale odszedł szef kuchni i to był dla mnie impuls by zacząć szukać, bez niego wiedziałem co się stanie dalej, zwłaszcza że okoliczności odejścia były nam znane. W ciągu paru dni po tym zaoferował paru osobom pracę na kuchni w hotelu w Szczyrku. Opcja nie była zła, ale jednak dojazdy by ledwo się wyrównywały z podwyżką. Pisałem o dziewczynie z Tindera, którą poznałem i z tego wyszło coś fajnego. Była też druga dziewczyna, która mnie jakoś nie zainteresowało bardziej, ale za to wysłała mi informację o ciekawej pracy. Poszedłem tam zjeść i zagadać szefa kuchni. Umówiłem się na dni (mały ruch wymusza sprawdzenie się na przestrzeni paru dni, nie jednego) próbne. Ostatecznie przez to, że dalej pracowałem w Aioli to łączyłem te dni próbne z pracą i z 15 pierwszych dni listopada łącznie przepracowałem 13. Miałem czwartego dnia dostać informację o nowej pracy, ostatecznie spodobałem im się na tyle, że po trzecim zaoferowali pracę. Co prawda te 13 dni pracy mnie wymęczyło dosyć mocno, ale udało mi się szybko ogarnąć wypowiedzenie z Aioli i od 25.11 oficjalnie zacząłem pracę w Restauracji Isto. Powiedzieć o wyższym poziomie to nic nie powiedzieć. Trafiłem do miejsca, gdzie zespół jest młody (wszyscy poniżej 30stki), ale niesamowicie utalentowany. Szef kuchni był już nominowany do nagrody młodego szefa roku wg przewodnika Gaullt Millau, a samo miejsce (po roku działalności!) dostało na gali od razu dwie czapki. W tym roku było też najczęściej odwiedzanym w trakcie Restaurant Week na Śląsku. Jakość produktów jakie mamy jest niesamowita. Pracujemy na naprawdę pięknych i świetnej jakości rzeczach, w dużej mierze też na polskich, lokalnych produktach. To fine dining na bardzo zacnym poziomie, z ambicjami na trzecią czapkę w przyszłym roku, a także na zwycięstwa w paru konkursach. Kadra się szkoli parę/naście razy w roku, a atmosfera jest niesamowicie pokorna, mega koleżeńska i zwyczajnie luźna. Wszyscy znając moje umiejętności (wyraźnie niższe niż reszty kuchni) mocno mnie wspierają, rozumieją i pomagają. Co najlepsze - szef ma ogromną wolność w samej kuchni. Nie ma problemu z próbowaniem różnych produktów, kombinowaniem ze smakami i dokupywaniem lepszego sprzętu. Oczywiście to wszystko początek, ale wydaje się, że trafiłem gdzieś naprawdę wow. Rozwijam się niesamowicie i cel niezależnego miejsca jest coraz bliżej tl;dr dostałem robotę w zajebistej knajpie i jest super
    16 punktów
  2. Hehe, sprawiedliwość jednak istnieje. Przed chwilą spotkałem gościa od którego kiedyś wynajmowałem mieszkanie. Long story short, pracuje w Policji i zajmuje się kradzieżami i rozbojami - jeździ po mieście, sprawdza meliny, łapie paserów i ma tzw. oko na rewir. Generalnie centrum z naciskiem na ulice bliżej dworca, czyli tam gdzie jeszcze niedawno czasowo zamieszkiwałem. No i opowiedział mi niedawną historię, jak to na jego rejonie "rządziła" ekipa wyrostków (dwie główne postaci tej opowieści mają ksywy Siwy i Gruby xd). Generalnie jakieś tam chłystki, ale już z kartoteką i każdemu psu w okolicy dobrze znane. Żadna to bandyterka, a zwykłe chuligaństwo niskich lotów - najczęściej stoją ekipą w bramie i pytają przechodniów o fajkę, godzinę albo 5 zeta i wtedy wciągają na klatkę schodową, a następnie niezbyt rycerski wpierdul 5 na 1, przekopka i krojenie z telefonu, dokumentów, zegarka, portfela itd. Zdarzeń takich zgłaszanych było już naście (głównie weekendy i powroty z baletów - to ich żniwa). No i mój koleżka wraz ze swoją sforą polowali na nich dłuższy już czas, ale oprócz zeznań pokrzywdzonych nie było żadnych dowodów (kamer tam raczej nie uświadczysz). No i ostatnio dzwoni do niego telefon - z któregoś szpitala tarabani kumpel policjant albo dzielnicowy: "Siwy i Gruby w szpitalu, i słabo z nimi". Zajeżdża, a tam jeden nieprzytomny, a drugi w płacz (JP na 50% xd), że ich pobito i okradziono. Wersja Siwego (albo Grubego) była taka, że pytali starszego gościa o godzinę (haha) i on na nich naskoczył i spuścił wpierdol, i Siwy chce mu założyć sprawę, zrobić obdukcję, no i generalnie gość powinien trafić do Sztumu xd. Straty poważne, bo okazało się, że to nie tam byle jaki wpierdol, ale z relacji lekarzy brutalne i bezwzględne pobicie grożące nawet śmiercią. Z tego co zapamiętałem, powybijane zęby, połamane szczęki, uszkodzone oko i oczodół, połamane żebra, wstrząśnienie mózgu i cały inny repertuar obrażeń charakteryzujący raczej zderzenie z lokomotywą, a nie porachunki w bramie Ci co do szpitala nie trafili to samo - makijaż permanentny i ekstrakcja losowych zębów. Ci akurat nie za bardzo chcieli gadać, ale wersje mniej więcej się potwierdzały - załatwił ich jeden starszy gość (40-60 lat). Wjechał w nich jak pitbull w kurnik, pozabierał dokumenty, telefony i pieniądze i zostawił na pastwę losu na ulicy. Podobno istnieje duża szansa, że sprawca pozostanie nieznany
    15 punktów
  3. Ja mam tak popierdoloną pracę, że każdego dnia się z niej smieję I dzieki temu przeżywam. No i kwota na końcie ułatwia przetrwanie. A fun mam poza, pracuję 8-16, więc jakoś te wieczory z młodymi ogarniam a jak pójdą spać to i żonę zabawię No i jakoś tak leci. Ja też mam łatwiej bo jestem prostym chłopem i proste rzeczy sprawiają mi radość, np. jak naprawię krzesło w kuchni to przez tydzień się tym jaram i nie muszę mieć więcej bodźców. No i mi straszną przyjemność sprawia jak moja rodzina się śmieje, a jestem taki trochę śmieszek i w tym rozbawianiu ich się spełniam.
    13 punktów
  4. Egzamin C1 z niemieckiego zdany na ponad 80% Robo w Szwajcarii stoi otworem, teraz tylko czekac na odpowiednie stanowiska
    9 punktów
  5. No to po małym, powiedział stolarz odchodząc od pilarki Inna sprawa, że jak jestem zmuszony do robienia czegoś (np przez żonę), to mi takiej radości to nie sprawia, więc to typowe hobby na odstresowanie. Ale ja ogólnie zawsze pod prąd. Ze mną po dobroci to jak z dzieckiem, a jak ktoś mnie naciska, to mi się kierunek przeciwny włącza
    9 punktów
  6. Nie chodziło mi o model tata praca, mama dom, a raczej obydwoje rodziców trochę praca, dużo dom Moja żona też chce wrócić do pracy, ale nie tej samej (bo tam nadgodziny to był wymagany standard, a nie jakieś pojedyncze przypadki), więc tu też zagwozdka, gdzie i co mogłaby robić. Ja nie mam problemu być głównym żywicielem rodziny w sensie finansowym, o ile będę też w stanie to pogodzić z normalnymi godzinami pracy. I rozumiem dokładnie co Panowie powyżej napisali, chociaż też nie rozumiem Bo dzieciaki to jest ciężka robota, nikt mi nie musi tego mówić, bo już od 4 miesięcy nie chodzę do pracy i codziennie siedzę z nimi w domu i udaje mi się tylko wyrwać na te 2-3h do pracy, a tak to razem z żoną się nimi zajmujemy. I tak jak jest to męczące, tak w życiu nie zamieniłbym teraz tego na system: zjedzenie rano wspólnego śniadania, wypad do pracy, powrót a dzieciaki pospane. No nie, przecież przegapiam ich całe życie i jasne, że w weekendy nadrabiam, ale czy to nie jest chore, że mam 2 na 7 dni w tygodniu dla rodziny? Z drugiej strony zaraz przedszkole i szkoła, ale one też nie są po to, żeby wychowywać mi dzieciaki, tylko żeby rozwijać je i zajmować się w czasie mojej pracy. Ale najchętniej to bym odstawiał je do przedszkola o tej 8-9 i o 15-16 odbierał, żeby mieć z nimi jeszcze całe popołudnie i kawałek wieczoru zanim pójdą spać. To moim zdaniem jest całkiem zdrowy model.
    8 punktów
  7. @schizzm Aww, dziękuje Hah, to zabawne, ale też przez Tindera poznałem dziewczynę, która myśli o podobnym miejscu jak ja, z tymże nastawionym na to by pracowały jednocześnie osoby niepełnosprawne (głównie pod kątem głuchych, zna język migowy) albo starsze i osoby młode i zdrowe, tak dla integracji. Może kawiarnia, może coś podobnego. Jednocześnie prowadzi hotel dla psów i ogarnia parę innych rzeczy. No i tak w sumie od 2 miesięcy mam kolejny powód, poza pracą, do szczęścia
    7 punktów
  8. Dla mnie wystąpienie Zandberga było bardzo smutne. Abstrahujac czy gosc jest z mojej bajki czy nie, to gadal do rzeczy, byl przygotowany, wyluszczyl swoje racje i nikogo przy tym nie obrazal, nie dzielil, itp. I smutne jest to, ze goscia, ktory zachowal sie NORMALNIE traktuje sie jak jakiegos kosmite. Jak bardzo upadl poziom dyskursu politycznego skoro normalnosc jest WOW.
    6 punktów
  9. Uff, jak zobaczylem posta jmk powyzej to juz sie przestraszylem, ze to standardowy post o tym, ze co my tam wiemy i pierdolimy, skoro [tu wstawic liste chorob i tematow rodzinnych z depresyjnego]
    6 punktów
  10. 5 punktów
  11. W sumie czemu nie? Przecież nikt nie mówi o zabieraniu zwłok psów (robią to kurierzy konkretni we współpracy z wetami), a o daniu ludziom realnej prawnie (bo zakopanie na własnym ogródku jest nielegalne) opcji na odwiedzanie bliskich im niczym rodzina istot. Dla mnie to brzmi super jeśli ktoś ma w sobie empatię i miłość do zwierząt i chce pomagać ludziom
    5 punktów
  12. oooo, a ja sie pochwale mikrosukcesem - chyba zostane wytransferowany gazeta, do ktorej wczesniej pisalem sie zawinela, ale powstaje juz nowy projekt na bazie ekipy z tamtej gazety i wyglada na to, ze do nich dolacze
    5 punktów
  13. Ze śmiesznych śmieszków. Taka wiedza bezużyteczna dla wszystkich was, ale ja trochę turlam. W czasach studiów razem z moim ziomkiem, mega chcialiśmy pracować w jednej firmie. Potem się okazało, że sprawdzają oceny ze studiów i mój zapał i chęć pracy zgasł, temat olałem i nara. Więc mieliśmy pomysł z tym moim ziomkiem, żeby założyć własną firmę i robić użytek z wiedzy (giggle), jaką nabyliśmy podczas ostatniego roku studiów. Z tego też nic nie wyszło, bo zabrakło jakoś serca, chęci, a może zaplecza finansowego. Jakąś dekadę później okazało się, że jednak ta "wymarzona" firma chce mnie zatrudnić, dogadaliśmy się i zacząłem pracę. W międzyczasie okazało się, że ów mój przyjaciel też dostał od nich ofertę i też zacznie tu pracować. Ale ponieważ ja siedzę w project managemencie, a on jest UX designerem i ogólnie z opisu wynikało, że nic się nie będzie przecinało, to tyle fajnie, że czasami przy kawce się spotkamy. Otóż siedzi właśnie jakieś 4 metry ode mnie i pracujemy w jednym dziale Tak to się czasami dziwnie czasami dzieje.
    5 punktów
  14. A w ogóle to Xbox osom! Wczoraj jak odpaliłem przed 18, tak słuchawki zdjąłem o 23. i to głównie dlatego, że dzisiaj rano pobudka. Konsola fajnie się prezentuje, chodzi ciuchutko (póki jeszcze bez słuchawek grałem), nawet do pada idzie się przyzwyczaić, no ale robotę robi Game Pass. Nim Forza się ściągnęła, to zdążyłem ze 2h pograć w ostatniego Tomb Raidera. A ile tam jeszcze dobra jest, nawet konsolowa edycja Cities Skylines.
    5 punktów
  15. Dyskusja jest jałowa. IMHO jasne jest, że zarówno Bundesliga jak i Serie A to II liga, kto tam jest minimalnie silniejszy to raczej detal. Dyskutujecie, bo Gacek użył tego z anusa wyjętego przymiotnika „lekkopółśmieszna” jakby zapominając, że on ma miękką agresję słowną tak już zakodowaną w procedury językowe, że być może nawet teraz nie rozumie ococho takiemu Ajerowi czy Scorpiowi.
    4 punkty
  16. 4 punkty
  17. Rozmiem ze mozna Buli nie lubic, ale mowienie o 3. najsilniejszej lidze w Eurpopy jako "lekkopolsmiesznej", jest idiotyczne.
    4 punkty
  18. Kurwa, kupowanie mieszkania to najgorsza rzecz na świecie. Chyba że ma się wolne pół bańki to może wtedy nie.
    3 punkty
  19. Uwaga. Przypominam, że lewacki model organizacji dnia pracownika, czyli 3x8 (praca, odpoczynek, sen) ma już co najmniej ponad 100 lat
    3 punkty
  20. ZP jest przyznawana za konkretny rok. I w tym roku Van Dijk moim zdaniem był najrówniejszym graczem, do tego w zespole, który odniósł sukces. Można też podpiąć mu udział w sukcesie jakim jest renesans reprezentacji Holandii, która dotarła do finału LN i po kilku latach posuchy wraca na międzynarodowe turnieje. To jest gracz z cyklu "odmienił całą drużynę", wiosną kolejni komentatorzy prześcigali się w wyliczaniu meczów z rzędu, w których nie dał się minąć. Fakt, że w przeszłości lepsi zawodnicy defensywni nie dostawali ZP nie powinno mieć znaczenia. Może w przeszłości konkurencja była lepsza? W tym roku już niekoniecznie. Obrońca nie wiadomo jak dobry nigdy nie będzie miał łatwo w starciach z graczami pokroju Messiego, bo u tego drugiego łatwo podać liczby typu 100 asyst i 100 goli, plus zmontować 90 sekundowy filmik, który wyrywa publikę z kapci. U obrońcy podane staty nie będą wzbudzać aplauzu, bo połowa głosujących nawet ich nie zrozumie, a gra obrońcy rzadko ma spektakularne momenty. Ponadto ZP to konkurs popularności i "narodowych" interesów, nigdy nie będzie obiektywny. Mający głos pan Iwański z dumą się chełpił tym, że na pierwszym miejscu postawił Lewandowskiego, więc możemy tylko sobie wyobrazić jak takie głosowanie wygląda.
    3 punkty
  21. Ehh... Explosion Kalwiego i Remiego to jednak nudne gówno, nie wytrzymuje próby nostalgii. Jest jednak inny numer, który radzi sobie świetnie:
    3 punkty
  22. No dobra, ale w Szwajcarii to raczej nie mówią po niemiecku... Jak telewizja niemiecka pokazuje jakiś wywiad w Szwajcarii to zawsze dają podpisy
    2 punkty
  23. Trochę tak głównie działam w fantastyce, ale siły drugowojenne czekają w odwodzie
    2 punkty
  24. U mnie opcja piątkowo tak od 20.00 całkiem spoko. Delikatne 8 piwek i do domu :).
    2 punkty
  25. A propos, i nieco zmieniając temat. Wywiad z niejaką Bielik-Robson (jestem prosty chłop niczym @Meler i nie wiem do tej pory kto to jest) to kopalnia dowodów na to, że peron jak odjechał elitom spod znaku KO lat jednocześnie z Tuskiem do Brukseli, tak się jeszcze nie zorientowali, co jest właściwie nie tak. http://next.gazeta.pl/next/7,151003,25469353,bielik-robson-o-zandbergu-to-gigantyczne-oszustwo-wyborcze.html?fbclid=IwAR3uO4SfTirnGscFliowsoTXC9NQvHRcM_gWVfV8mrurBI7KEGxV0fEtUsw "Wszyscy zaczęli nagle wychwalać młodą lewicę, że się zabrała za sprawy merytoryczne - podatki, emerytury, mieszkania, umowy śmieciowe - ale według mnie robi to w taki sposób, jakby się urwała z choinki. Jakby to były problemy same w sobie, które można wyjąć z kontekstu i przedyskutować osobno." "A może lewica ma w nosie wasze pohukiwania? Nie nasze! Pod tekstami w "Wyborczej" o tym, że lewica rozważa poparcie dla pisowskiej likwidacji progu 30-krotności składek na ZUS, widziałam wściekłe komentarze. "Głosowałem na was, bo sądziłem, że waszym pierwszym gestem będzie osłabienie władzy kościoła w Polsce, a wy wchodzicie w d… PiS-owi. Nigdy więcej!". To są ich wyborcy. Ci, którzy zostali podebrani Koalicji Obywatelskiej ze względów obyczajowych, ale nie są gotowi na razemową lewicę socjalną." "To właśnie zandbergowcy - a nie straszni mieszczanie - "widzą wszystko osobno". Wycinają sobie fragment rzeczywistości, który wydaje im się jedynie ważny, a całą resztę po marksowsku traktują jako symboliczną pianę. Po co gadać o obronie demokracji, kiedy trzeba budować mieszkania albo zwiększyć emerytury najniższe?" A dopiero zacząłem czytać
    2 punkty
  26. O czymś mi nie powiedziałeś? xD Wczoraj rozmawialiśmy sobie z żoną na temat wymarzonych zajęć i tak śmiechem-żartem wyszło nam, że ja bym chciał pisać kryminały, a w przerwach od tego zajmować się stolarką, a żona by chciała robić sesje zdjęciowe dzieciom. I jak tak o tym później myślałem, to wyszło mi, że to wcale nie takie żarty. To znaczy w tym sensie, że odpowiadałoby mi połączenie pracy polegające na z jednej strony na kreatywności i niezależności, a z drugiej na umiejętnościach praktycznych (niekoniecznie takie, jak powyżej). Jestem względnie zadowolony ze swoich obecnych zajęć (zwłaszcza pod kątem finansowym, choć do forumowych wygrywów trochę mi brakuje), ale nie wyobrażam sobie, że miałbym robić to samo za 10 lat. Ja wiem, że to sztampa, ale autentycznie zaczynam reagować delikatnie mówiąc niechęcią na hasła typu "google analytics", "estymacje" albo "odsłony".
    2 punkty
  27. Moim zdaniem Reaperowi chodziło głównie o ilość czasu jaki oboje mają jako rodzice dla potomków i tu się z nim zgodzę, absurdalny system.
    2 punkty
  28. Może czegoś nie skumałem, ale kolega @Reaper w ogóle czegoś takiego nie napisał
    2 punkty
  29. Ale już czaję, po prostu utożsamiłem IRDĘ tylko i wyłącznie z przesyłaniem empetrójek Kalwi i Remi Explosion przez mojego Samsunga
    2 punkty
  30. Nie ukrywam że jesteś dla mnie przykładem znalezienia takiej ścieżki Poznałem też tutaj przez tindera , dziewczynę, która tez rzuciła to co robila i została specjalista od deserów (z doświadczeniem w Restauracjach Michelinowych, a teraz otworzyła własny sklep z produktami z czekolady, bo to jej specjalizacja) Niesamowite jest to, jaką to jest dla niej pasja i takich historii szukam, bo mam nadzieję, że ja też coś takiego odnajde
    1 punkt
  31. Nie przeczę, ciężko by mi było po prostu cokolwiek więcej zaoferować ^^ Pogrubione naprawdę rozumiem, tak jak mówię, nie miałem aż tak ciężko jak Ty, ale czas, w którym nie wiedziałem co chce robić był dla mnie bardzo trudny. I odnalezienie tego, no nie da się inaczej powiedzieć, zmieniło wszystko.
    1 punkt
  32. I dzisiaj od 8 brat podrzucił mi chrzesnice. Już brak mi sił. Zjedliśmy 2 śniadania. 4 razy bawiliśmy się piaskiem kinetycznyn, 2 razy budowalismy z klocków, 2 razy czytaliśmy książki i 5242424242526 razy odpowiedziałem na pytanie "cio to" gdy wskazywala po raz 425252 na ten sam przedmiot
    1 punkt
  33. Grałem trochę w RPG. Dobrze zapoznany byłem tylko z d&d, zaczynając od 2 edycji advanced d&d. Prawdziwe granie jednak zaczęło się parę lat później, gdy już starsi znaleźliśmy mistrza gry z prawdziwym powołaniem do tej roli. Dwa lata później kupił z resztą nowy podręcznik świeżej 4tej edycji d&d i stworzył parę kampanii, które zostały w naszych sercach. Od klasycznych misji w stylu uratuj świat, poprzez kampanie gdzie postaci kompletnie nie współgrały charakterami do dość dziwnych jak grupa pacjentów psychiatryka z pewnymi defektami (np. krasnolud wojownik bez ręki czy łowca z krótkowzrocznością wierzący, że jego rywalem rasowym są sprzedawcy magicznych wywarów) ucieka z niego myśląc, że są wielkimi bohaterami. Niestety ładnych parę lat temu po prostu rozjechaliśmy się w swoich kierunkach. W okolicy mieszka ledwie jeden z członków ekipy i siłą rzeczy zabawa umarła. Chciałem wrócić do tego, ale znalazłem dwie grupy, które spotykają się w tygodniu w godzinach dla mnie nie osiągalnych. Próbowałem też online (roll20.net), ale to nie to. Także dałbym sporo za takiego @Feanor, zwłaszcza że MG trzeba naprawdę chcieć być, a nie każdy to lubi i się w tym czuje. Co do braku dystansu miałem prawie identyczną sytuację co @Sensei. Z kolegą zaprosiliśmy nasze dziewczyny, które się przyjaźniły. Stworzyły więc postaci elfek (szok!) w kampanii, w której graliśmy głównie krasnoludami o dość yyy dużej niechęci do elfów. Do tego powodem rozpoczęcia przygody była kradzież artefaktu przodków przez spiczastouchych i mimo ostrzeżeń, że będzie trudno je wprowadzić do gry uparły się przy swoim. No to MG się napocił, ale jakoś dołączył je sprawnie fabularnie. Sęk w tym, że kiedy przegraliśmy walkę z bandą łowców niewolników postać kolegi zaproponowała oddanie jednej z elfek za puszczenie reszty wolno. Byliśmy zdesperowani więc szybko obu przytknęliśmy noże do gardeł radośnie informując, że inaczej zamiast towaru będą mieć dwa ciała. Rzut na charyzmę średnio się udał i musielismy zabić jedną aby udowodnić, że nie żartujemy. Druga poszła do niewoli i oczywiście żaden krasnolud nie chciał ryzykować życia, aby ją odbić. Ciche dni po tym trwały u kolegi około tygodnia, a u mej ówczesnej minęło w parę godzin, gdy stwierdziła że w sumie to fajna zabawa była Z innych systemów miałem przyjemność gry w warhammera, ale bardzo uproszczonego, żeby nie bawić się w poznawanie zasad i mechanika była czymś mocno pobocznym. Podobnie było coś z universum władcy pierścieni, ale w tym przypadku nei czułem klimatu, MG wprowadził to mocno na życzenie połowy składu, sam znając to uniwersum podobnie jak ja. ps. brakuje mi tych sesji
    1 punkt
  34. My mamy owoce i playstadion, ale nie mamy jeszcze kanapek, wiec dzieki Bogu nie pracuje w korpo
    1 punkt
  35. Lewy jak pociagnie Bayern dalej niż faza grupowa LM to sam mu polece dac złota piłkę.
    1 punkt
  36. Nowy król Danów nie przeniósł dworu do Jutlandii, bardziej ufając mroźnej północy Gotów. Skandynawia patrzyła teraz na niego z lękiem przemieszanym z podziwem, odkrywając na nowo zagrożenia płynące z panowania Ulfingów. Obawiając się tworzenia sojuszy odpornych, Eirikr postanowił następne kilka lat poświęcić pokojowi. Oysteinn, poprzedni monarcha Danii, wciąż żył i knuł, zredukowany do roli zwykłego jarla. Należący od niedawna do Wilczych Braci Eirikr postanowił oddać ich konflikt w osąd Odyna. Pojedynek obu władców pozbawił Oysteinna oka... a kilka lat później i życia, gdyż rany zadawane w holmgandze nie goją się szybko. Jedyny syn Skjoldunga Orvar miał jedynie kilka lat, na razie więc przestał zagrażać dominacji Wschodnich Gotów. Prestiż króla, tak wysoki po pojedynku, nadszarpnięty został jednak przez romans jego małżonki Katariny z Valdemarem z Alborga. Butny wódz został uwięziony i wtrącony do ciemnicy, a królowa obdarzona przydomkiem Niewierna. Nie zakończyło to trosk monarchy: kilka miesięcy później Katarina urodziła mu drugiego syna Thorsteinna i Eirikr nie mógł pozbyć się wątpliwości, czy to na pewno był jego syn... A w 804 roku jego śmiali wikingowie nieoczekiwanie poszerzyli granice królestwa.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...