Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.08.2018 w Odpowiedzi

  1. W piątek pisałem, że zainstalowałem Yakuzę 0, ale pewnie nie zagram, bo jak siądę do Enter the Gungeon to koniec. No i siadłem do Enter the Gungeon... Jakiś czas temu pisałem, że w 17 runie udało mi się dotrzeć do etapu finałowego, gdzie trzeba zabić przeszłość, posiadając już wykuty specjalny pocisk. To teraz update. W 54 runie PRZESZEDŁEM GRĘ POSTACIĄ PILOTA W KOŃCU! Ale po kolei. W czasie tych kolejnych 37 runów doszedłem do finałowego bossa lochów jeszcze 5 razy. Pokonałem go 2 razy, więc miałem dwie kolejne szanse, żeby zabić przeszłość. Za drugim razem się udało . Run numer 54 choć zaczął się dramatycznie źle (ciężko zrobić gorzej pierwszy loch), tak potem oddał z nawiązką - dodatkowe serduszka, i tona zajebistych broni (pęk róźdżek i wyrzutnia strzelająca rakietami z pszczołami ). Finałowa walka z bossem w przeszłosci zaczęła się dobrze, do połowy jego energii nie straciłem żadnego serduszka (ma się standardowe 3), potem coś się poknociło i skończyłem z połówką ostatniego na wielkich nerwach W międzyczasie w jednej z rozgrywek udało mi się odblokować jedną z ukrytych postaci (Robot), dostarczając przez całą grę telewizor do kuźni (w niektórych momentach kosztowało to dużo nerwów, szczególnie jak trzeba było nim rzucać przez przepaści), a teraz jestem w trakcie zwrotu ręki do robota-sklepikarza, no i kolejne 4 postacie czekają na zabicie przeszłości . Jeszcze dużo roboty przede mną. Mówiłem już, że kocham tę grę?
    7 punktów
  2. zmienilem zdanie w trakcie pisania tego posta, jak jest on sprzeczny z logika to mozesz mi to rozpisac na wzorze
    3 punkty
  3. @Pulek u Was dostarcza Manga Sushi, chyba moja ulubiona susharnia z dowozem w Warszawie @lad nie byłem na meczu, wczoraj się bardzo mocno alkoholizowałem. Przez cały dzień byliśmy łącznie w 7 knajpach Ale za tydzień z uż. @me_who jedziemy na mecz wyjzadowy do Livingston
    3 punkty
  4. Boję się, że zaraz moich piłkarzy aresztują za wielokrotne gwałty
    3 punkty
  5. Przecież tu jest od dawna pozamiatane i jakiekolwiek rady można sobie w dupę wsadzić. Takimi tekstami: przejebałeś sobie sytuację, jedyne co możesz zrobić to wyciągnąć wnioski i iść dalej. I nie że strugam tutaj kozaka, bo w przeszłości zdecydowanie bliżej mi było do kolesi spod tagu #tfwnogf niż do wygrywa, ale rozkminiłem co robiłem źle i od razu sytuacja się zmieniła. Dobrze, że moją obecną żonę poznałem parę miesięcy po tym jak się ogarnąłem, bo pewnie teraz zamiast cieszyć się wspólnym, kupionym niedawno mieszkaniem i oczekiwaniem na potomka to waliłbym konia do coraz dziwniejszych pornosów w wynajmowanej peerelowskiej ruderze z 2 albo 3 studenciakami. Tak więc albo szybko rób to co chłopaki mówią i ostro bajeruj pannę (tylko bez takich tekstów jak wyżej) albo pierdol to i wypatruj kolejnej samicy, a nuż się trafi jakaś szara myszka która potrzebuje takiego przyjaznego faceta jak ty.
    2 punkty
  6. Anyway, wyjazd fajny, choć trochę pizda 8 godzin samemu w aucie i 2 w pociągu, ponadto jeno jedno symboliczne piwo. No i nie wiem na którym wyjeździe byłem? Piętnastym? Do tej pory widziałem jedną wygraną w takim meczu w 2005 w Kaiserslautern. Dzisiaj liczyłem tylko na bramkę, to zjebali karnego w końcówce
    2 punkty
  7. Overcooked Po tym jak 30 raz nie możemy przejść levela i mówię "dobra, może na dzisiaj wystarczy" usłyszałem "albo grasz ze mną dalej, albo śpisz na kanapie" po cholerę ja to kupiłem?
    2 punkty
  8. Nie chcę dyskutować z wrażeniem, ale według mnie jest nieuzasadnione. Różnice między kandydatami widać na każdym kroku. Sprawa metra: http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/56,141637,23817750,metro-wedlug-jakiego-i-trzaskowskiego-kandydaci-przescigaja.html Oczywiście pożyteczni idioci z gazeta.pl postawili niemal znak równości pomiędzy propozycjami. Konstrukcja argumentacji Jakiego, wobec zarzutów o niemożliwości wybudowania metra w takim czasie: https://www.rp.pl/Warszawa/180829700-Patryk-Jaki-o-szybszej-budowie-metra-Z-500-plus-tez-mowili-ze-sie-nie-da.html Już nie mówiąc o tym, że te jego kreseczki na mapie, które przedstawił, mają w poważaniu miejscową topografię, plany zagospodarowania etc. Mosty: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,23364491,patryk-jaki-obiecuje-mosty-przez-wisle-choc-jeszcze-nie-wie.html https://warszawa.onet.pl/trzaskowski-odpowiada-jakiemu-potrzebne-inwestycje-w-transport-a-nie-mosty/3f0l6ft Dodajmy wypowiedzi Jakiego o drogach w Warszawie: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22357937,warszawa-rzadza-ideolodzy-ktorzy-tepia-kierowcow-mowi-patryk.html Z jednej strony mamy chłopaka z opolskiego osiedla, który zbuduje metro, mosty, poszerzy drogi (a zapewne też chodniki!), do tego postawi milion osiedli, a jak będzie trzeba, to niezdecydowanemu wyborcy zrobi laskę albo weźmie go do muzeum lotnictwa. Z drugiej strony dosyć rzeczowego, może trochę nudnego, wykształconego warszawiaka, który zmuszony prowadzić jest kampanię raczej negatywną: bo ni w ząb nie przekrzyczy szaleńca z drugiej strony. Różnica jest KOLOSALNA. Nie wiem, czy z Lublina jej nie widać, ale z Warszawy i owszem. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Trzaskowski przegrał z tym imbecylem, ale nie przewidziałem ani Brexitu, ani zwycięstwa wyborczego Trumpa, wydarzeń analogicznych, choć w większej skali. Zarówno w wyścigu Clinton-Trump, jak i Jaki-Trzaskowski wielką rolę odegrali anty-populiści z deklaracji, którzy jednak na wybory nie poszli, albo swoim gadaniem o skuteczności drugiej strony i słabości ich kandydata zniechęcali innych wyborców.
    2 punkty
  9. IX log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 12638,52 ly Zasiedziałem się. Współczesne podróże słabo już przypominają itineraria dawnych odkrywców. Ci wszyscy Cookowie, Magellanowie czy Erikssonowie gnieceni byli ciągle stresogennym imperatywem szybkości. Nie mogli w nieskończoność kontemplować błękitów i szarości oceanów starej Ziemi, bo gnani byli do przodu przez strach. Strach przed sztormem. Szkorbutem. Buntem. Strach wymuszał na nich optymalizację działań, ciągłe korekty trasy, stałe śledzenie danych nawigacyjnych. Tymczasem ja... Tymczasem absolutnie niezestresowany ja mknę sobie obecnie przez przestrzeń z szybkością trzech skoków na miesiąc. Do przodu nie gna mnie już nawet chęć znalezienia syna, bo przecież go nie odnajdę. Są takie chwile iluminacji w moim życiu, gdy to do mnie dociera. Szkoda, że parszywa nadzieja i tak powróci. Nie chcę być jak Cook. Chcę być... Chcę zapomnieć.
    2 punkty
  10. VI log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 18860,82 Powoli zanurzam się w galaktycznym płaszczu, schodząc stopniowo z wcześniejszych wyżyn. Widoki stają się znajome, z tymi wszystkimi rozżarzonymi do białości gwiezdnymi plamkami przyklejonymi do sfery mojego "widnokręgu". Dlaczego światło gwiazd tak często opatruje się przymiotnikiem "zimny"? Czy starożytne kultury, które tą zbitką posługiwały się po raz pierwszy domyślały się, przez jakie zimno to światło musi przejść, by być zauważone przez nas, inteligentne małpy z Ziemi? A może... może chodziło im o to poczucie, że ktoś nas stamtąd obserwuje, obserwuje wzrokiem zimnym i oceniającym, wzrokiem drapieżnika obserwującego ofiarę lub naukowca spoglądającego na porosty? Dla mnie, Jostyna Tulkaiona, światło to też jest zimne. Zimne obojętnością. Czas na kolejne lądowanie. Skoro wszechświatowi jest wszystko jedno, zagarnę sobie trochę jego arsenu.
    2 punkty
  11. Pozwolę sobie na przeklejenie mojego opka z pecetowej wersji elitki (wisi on na forum Husarii, może tutaj kogoś zachęci do tej genialnej gry). I log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) System: Wielki Anihilator Nazywam się Jostyn Tulkaion i jestem człowiekiem z problemami. Człowiek bez problemów nie napisałby przecież czegoś takiego, prawda? Ale ja nie o tym. Nie tym razem. Orbitowanie wokół czarnej dziury skłania do refleksji. Szczególnie wtedy, gdy wbicie się prosto w nią nie zaszło jedynie dzięki automatycznym procedurom alarmowym mojej żmijki. Jakiś algorytm zaklęty w elektronice Starkillera brutalnie wyrwał mnie z supercruise'a tuż przed ścianą horyzontu zdarzeń. W kosmosie 700 kilometrów to zdecydowanie jest "tuż". Zimna linijka kodu uchroniła mnie przed spagettyfikacją, co nawiasem mówiąc jest najgłupszym chyba słowem, które odziedziczyliśmy po XX wieku. Zastanawiam się teraz, jakim cudem ludzkość wyposaża w takie algorytmy maszyny, a nie ludzi. Gdy trzy lata temu skończyło się moje poprzednie życie i zaczęło nowe, ciągle biłem się z tą myślą. Dlaczego tysiące lat ewolucji nie wyposażyło mnie w jakieś zabezpieczenia przed samym sobą. Znalazłem takich, którzy próbowali mi wmówić, że to nasz atut. Ludzkości, znaczy się. Że potrafimy mknąć ku naszym Wielkim Anihilatorom nie zważając na to, co nas czeka za horyzontem zdarzeń. Może i tak. Gdyby mój Asp był człowiekiem, wiele moich kłopotów byłoby już skończonych. Właściwie wszystkie. Ale ja się już do nich przecież przyzwyczaiłem. Człowiek otoczony przez Czerń przyzwyczaić potrafi się do wszystkiego. Nawet wtedy, gdy Czerń jest tak jasna jak tu, w galaktycznym jądrze. FSD zaćwierkał radośnie, że wrócił już do stanu sprawności. Muszę cię pożegnać, Wielki Niszczycielu.
    1 punkt
  12. @Feanor śmiem twierdzić, że nic z lepszym procesorem do grania w FM nie znajdziesz w tej cenie jeżlei chodzi o laptopy, good job @jmk FM nie jest jakas ultra wymagajaca grą, wiec moze nie bedzie problemu z przegrzewaniem, obczaj sobie w jakimś sklepie czy Ci to odpowiada do pisania - z tym bywa róznie
    1 punkt
  13. No, ale jakie gry podał, FM, Total War... To może: https://www.x-kom.pl/p/410012-notebook-laptop-156-lenovo-legion-y520-15-i7-16gb-4801tb-win10x-gtx1050ti.html ?
    1 punkt
  14. Ja od kilku miesięcy mam tego ASUSA https://www.komputronik.pl/product/422147/asus-zenbook-pro-ux550vd-bn062t.html I bardzo sobie chwalę. Jest ładny, wydajny - na urlopie grałem na nim w Forza Horizon 3 i chodził bardzo płynnie. Ładny ekran i w sumie dość lekki (co dla mnie było ważne bo szukałem lekkiego, wydajnego i 15 calowego lapka. Tak więc polecam A, jeszcze jedno: świetnie grają głośniki. Lubię sobie pracując w nocy słuchać na nim muzyki
    1 punkt
  15. Panie, ale nie 14" do giercowania, chyba, że Feanor sobie jakiś monitor dokupi
    1 punkt
  16. https://www.x-kom.pl/p/396723-notebook-laptop-141-asus-zenbook-ux430un-i7-8550u-16gb-512ssd-win10p-mx150.html
    1 punkt
  17. No Glina sztos, Pitbull Ci podejdzie. Z polskich dobry był jeszcze https://www.filmweb.pl/serial/Policjanci-1999-8767 wbrew ocenie na filmwebie. Szkoda, że tylko jeden sezon zrobili. Ciekawe czy do znalezienia gdzieś w internetach. Serial doczekał się nawet swojego fragmentu w Chłopaki nie płaczą Z polskich podobał mi się jeszcze Oficer (wraz z kontynuacjami: Oficerowie i Trzeci Oficer). Sfora oczywiście też na propsie. Krew z krwi też mi podeszła. Pakt dla mnie spoko, drugi sezon już nie na licencji, dlatego zupełnie co innego Nie wiem co tam z polskich widziałeś, bo można tu wymieniać Ekipę, Odwróconych, Paradoks, Naznaczonego
    1 punkt
  18. Ostatni mecz fazy grupowej to już była tylko formalność. Formalność, której warto dopełnić triumfem. Kuwejt miał nadzieje jeszcze na awans, ale musiał z nami wygrać. Jak długo te nadzieje się tliły? 39 sekund. Gaku Shibasaki (PŚ) zagrał kąśliwe, prostopadłe podanie za plecy Al-Fadhiiego (OŚ). Do piłki dopadł Koki Ishizue (NL), który wystawił ją Daisuke Otsuce (NP), a najlepszy napastnik świata bez problemu otworzył wynik spotkania. No dobra nadzieja jeszcze nie umarła w pełni, ale po 8 minutach w pole karne wbiegł Takada (PP), odegrał po ziemi do Otsuki i miał on już w efekcie dwa trafienia na koncie! A hattricka skompletował jeszcze przed upływem kwadransa po podaniu Kitamury (OP). Liczyłem po cichu, że Daisuke dokona tego, co zrobił wcześniej Yoshikawa, ale popisy zakończył w 32. minucie asystą przy golu Hidekiego Ishige (OPŚ) na 4-0. Ostatniego gola dla nas w 39. minucie zdobył Ishizue. Asystował mu doświadczony Gotoku Sakai (OP). Rywale zdobyli nawet honorowe trafienie. W 64. minucie dość przypadkowym strzałem w okienko popisał się Naser Al-Shammari (NL). Oczywiście nie zmieniło to nic. Drugi mecz prawie prawie zakończył się sensacyjnym remisem, ale w 89. minucie Katar otrzymał rzut karny. Ale nawet remis dawał im awans. [3] Katar 1-0 ZEA [4] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Japonia | 3 | 3 | 0 | 0 | +19 | 9 | AW | 2. | Katar | 3 | 2 | 0 | 1 | -9 | 6 | AW | 3. | Kuwejt | 3 | 1 | 0 | 2 | -2 | 3 | AW | 4. | ZEA | 3 | 0 | 0 | 3 | -8 | 0 | Pozostałe grupy. Grupa A: [4] Afganistan 1-0 Oman [2] [1] Australia 2-0 Syria [3] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Austarlia | 3 | 3 | 0 | 0 | +7 | 9 | AW | 2. | Afganistan| 3 | 1 | 0 | 2 | -1 | 3 | AW | 3. | Syria | 3 | 1 | 0 | 2 | -2 | 3 | AW | 4. | Oman | 3 | 1 | 0 | 2 | -5 | 3 | Grupa C: [1] Iran 4-1 Korea Północna [3] [2] Tajlandia 0-2 Tadżykistan [4] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Iran | 3 | 3 | 0 | 0 | +9 | 9 | AW | 2. | Tadżykista| 3 | 1 | 0 | 2 | -2 | 3 | AW | 3. | Korea Pn | 3 | 1 | 0 | 2 | -3 | 3 | AW | 4. | Tajlandia | 3 | 1 | 0 | 2 | -4 | 3 | Grupa D: [2] Arabia Saud. 4-1 Singapur [1] [4] Liban 1-2 Indonezja [3] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Arabia S. | 3 | 2 | 1 | 0 | +5 | 7 | AW | 2. | Singapur | 3 | 2 | 0 | 1 | 0 | 6 | AW | 3. | Indonezja | 3 | 1 | 1 | 1 | -1 | 4 | AW | 4. | Liban | 3 | 0 | 0 | 3 | -4 | 0 | Grupa E: [2] Chiny 3-0 Irak [1] [3] Jordania 2-1 Filipiny [4] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Chiny | 3 | 3 | 0 | 0 | +8 | 9 | AW | 2. | Irak | 3 | 2 | 0 | 1 | +3 | 6 | AW | 3. | Jordania | 3 | 1 | 0 | 2 | -4 | 3 | | 4. | Filipiny | 3 | 0 | 0 | 3 | -7 | 0 | Grupa F: [4] Kirgistan 0-1 Bahrajn [2] [1] Korea Pd 6-0 Jemen [3] | Pz | Zespół | M | W | R | P | R.B.| Pkt| | 1. | Korea Pd | 3 | 3 | 0 | 0 | +14 | 9 | AW | 2. | Bahrajn | 3 | 2 | 0 | 1 | 0 | 6 | AW | 3. | Jemen | 3 | 0 | 1 | 2 | -7 | 1 | | 4. | Kirgistan | 3 | 0 | 1 | 2 | -7 | 1 | Naturalnie najpoważniejsi rywale do triumfu czyli Korea Południowa, Chiny i Australia awansowali ze swoich grup Naszym rywalem w 2. rundzie będzie Korea Północna. Obecnie 57. w rankingu FIFA od 2. lat jest prowadzona przez Malezijczyka Dollah Selleh, który wcześniej przez dekadę prowadził czołowych klub w Malezji - Perlis. Trudno mówić o gwiazdach tej drużyny. Z trudem mogę wskazać dwie: Yun Che-Hyon (24 lata, Verdy, OŚ, 160 tys, 45/0) i Ri Myong (21 lat, bez klubu, P(PŚ)/DP, 41/2)
    1 punkt
  19. Opowiedz :>. Ja jestem wierny Sensi Sushi - zawsze doskonałe, a ich kombinacja z ostrym majonezem to już w ogóle
    1 punkt
  20. Zlapie jutro admina i dam znac. Cos tam aktualizowal z serwerem, moze jakies prawa zapisu trzeba ogarnac.
    1 punkt
  21. Swoją droga Lafferty niezły tydzień za sobą ma. Najpierw pogrążył Celtic w barwach Hearts, a teraz ratuje Rangersow. Kwieciem go obsypią na Ibrox.
    1 punkt
  22. Zaczęło się, że niby masz już lepszy bolid ale inni też mają i cały czas stoisz w miejscu?
    1 punkt
  23. Tak, zrobisz część z ryzyko+3 która jest powiedzmy o 20% lepsza od obecnej. Po updejcie sezonowym, ryzyko znika a ta +20%część staje się podstawową na nowy sezon.
    1 punkt
  24. A i przed koncem sezonu warto zrobić częsci, które są "ryzykowne" na maksa. Ich wartości stają się minimalnymi na następny sezon, a "ryzyko" magicznie znika. Taki mały boost na nowy sezon.
    1 punkt
  25. ależ mnie wkurwia ten Motorsport manager FM przy tym kurestwie to gra dla nerwusów
    1 punkt
  26. Cartagena była rewelacją w minionym sezonie. Straciła do nas tylko 2 punkty, więc przy odrobinie szczęścia grałaby teraz w Champions League, musi jej wystarczyć nieco skromniejsza Europa League. W tym roku już takiego szału nie ma, zajmuje miejsce w środku tabeli, a w grupie EL zgromadziła dotąd 4 punkty. Bilans spotkań jest dla nas bardzo korzystny – 7 zwycięstw i 4 remisy. W następnym meczu nie zagrają: Daniel Albrecht – kontuzja (6-8 tyg.) Franks – Tornadijo, Amellal, Laguardia, Diego – Montañés (46’ Feijoo), Vernet – Sishuba, Maldonado (63’ Chio), Jasiński (46’ McGrath) – Aranburu LIGA BBVA, 9/38, 29.10.2034 Cartagonova, 22 000 widzów Cartagena [11] – Anento [2], 0:2 48’ Khanyiso Sishuba 70’ Igor Aranburu 79’ Pablo Laguardia Pewna wygrana. Gospodarze nie zrobili zbyt wiele, aby dziś wygrać, interesował ich tylko remis. Dowodem na to jest fakt, że w pierwszej połowie oddali dokładnie 0 strzałów. Po przerwie szybko wyszliśmy na prowadzenie, dzięki czemu spotkanie się otworzyło i grało nam się swobodniej. Zwyciężamy w bardzo dobrym stylu. Sevilla skończyła zeszły sezon w środku stawki, teraz ma dużo bardziej ambitne plany. W tym momencie zajmuje piąte miejsce, mając na koncie kilka świetnych występów, takich jak wygrane z Atlético i Barceloną. Andaluzyjczycy wygrali z nami 5-krotnie, 3 razy padł remis, a 4 spotkania skończyły się naszym zwycięstwem. W następnym meczu nie zagrają: Daniel Albrecht – kontuzja (5-7 tyg.), Pablo Laguardia – zawieszenie (1 mecz) Franks – Trefilov, Amellal (65’ Bauleo), Ballina, Diego – Montañés, Clayton-Robb – Sishuba (46’ McGrath), Maldonado (82’ Feijoo), Jasiński – Aranburu LIGA BBVA, 10/38, 2.11.2034 Stadion Miejski, 8 200 widzów Anento [2] – Sevilla [6], 2:1 7’ Maclel Maldonado 19’ Igor Aranburu 71’ Álvaro Morilla Kolejna bardzo ważna wygrana. Spisaliśmy się dziś naprawdę dobrze, przy lepszej skuteczności z gości nie byłoby co zbierać. Bramka na 2:1 wprowadziła niepotrzebną nerwowość, bo do tego momentu przeważaliśmy, potem musieliśmy jednak chronić korzystnego wyniku. Poza potknięciem przeciwko Realowi, idziemy jak burza. Málaga spisuje się zaskakująco dobrze, bo w tabeli ustępuje jedynie Realowi, nam i Atlético. „Zadyszka” w jej wykonaniu wydaje się być jednak tylko kwestią czasu. Na 10 spotkań wygraliśmy 6, 3 przegraliśmy, a raz padł remis. W następnym meczu nie zagrają: Daniel Albrecht – kontuzja (5-6 tyg.) Franks – Tornadijo, Ballina (8’ Amellal), Bauleo, Carles – Feijoo, Vernet – McGrath, Pérez (46’ Maldonado), Sishuba (46’ Jasiński) – Aranburu LIGA BBVA, 11/38, 5.11.2034 La Rosaleda, 27 860 widzów Málaga [4] – Anento [2], 1:1 77’ Rodrigo Tornadijo (kar.) 84’ Nathaniel Langa Pierwszy ligowy remis w tym sezonie. To było naprawdę dobre spotkanie, dawno nie mieliśmy meczu, w którym obie drużyny atakowałyby równie groźnie. Trochę żałujemy, bo wydawało się, że gospodarze nie podniosą się po rzucie karnym, ale wówczas wrzucili wyższy bieg i musieli w końcu wyrównać, nie mogliśmy nic z tym zrobić. Real ucieka nam na 5 punktów. 3 dni później gramy w Champions League przeciwko LOSC. Francuzi w dalszym ciągu znajdują się w czołówce swojej ligi, ale w europejskich pucharach ich sytuacja nie jest zbyt komfortowa. Zdają sobie sprawę, że nie mogą dziś przegrać, remis również by ich nie urządzał, a zagrają bez swojej największej gwiazdy – Rodrigo. W Lille padł remis 1:1. W następnym meczu nie zagrają: Daniel Albrecht – kontuzja (4-6 tyg.) Franks – Trefilov, Amellal, Laguardia, Diego – Montañés, Clayton-Robb – Sishuba, Maldonado, Jasiński – Aranburu UEFA Champions League, grupa F, 4/6, 8.11.2034 Stadion Miejski, 8 200 widzów Anento [1] – LOSC [3], 0:0 90+3’ Juan Montañés Kolejny remis w rywalizacji z Lille. Mieliśmy dziś więcej z gry, ale przy tak żenującej skuteczności nie mogliśmy myśleć o zwycięstwie. Francuzi nie potrafili nam zagrozić, ale i tak zdobyli punkt, który trzyma ich przy życiu. To pierwszy mecz w tym sezonie, w którym nie zdobyliśmy bramki. W drugim spotkaniu Haugesund prowadziło z Juventusem, ale ostatecznie przegrało 1:5. Pierwsze miejsce w grupie zajmują Włosi (9 punktów), dalej my (8), LOSC (5) i Haugesund (0).
    1 punkt
  27. Twój zespół zdobywa w rozgrywkach ligowych 97 punktów strzelając przy tym 98 goli. Dodatkowo grasz z nim w finale Pucharu Ligi i po latach oczekiwań docierasz do finału jednego z europejskich pucharów. Jesteś prymus. Piszą o Tobie w gazetach... Stop. Tekst rodem z „Młodych wilków” tym razem nie przejdzie. Owszem pisać będą, ale w tych prześmiewczych kolumnach. Spytacie dlaczego? Ano dlatego, że twój największy rywal zdobędzie w tym czasie na krajowym podwórku potrójną koronę wyprzedzając Cię w lidze jedynie bilansem bramkowym. Na domiar złego zadecyduje jedna bramka. Jeden pieprzony gol. Historia ta wydarzyła się wiele lat temu, gdy na szkockich błotnistych murawach wyrównane boje toczyły dwie bandy rzezimieszków z zapyziałego Glasgow. Jak potoczyły się ich dalsze losy? Czy któraś z nich potrafiła przełamać „klątwę Fergusona”? I w końcu kim był tak naprawdę osławiony Henrik z Północy? --- Na początek bardzo krótko, ale to tylko mały wstęp do dalszej fabuły. Mam nadzieję, że czasami ktoś zerknie. Dla Marcelka...
    1 punkt
  28. Najlepsze podsumowanie mojej przygody z Fantasy to to, że wymieniłem Bertranda przed tą kolejką, a on właśnie zakończył serię 43. meczów z rzędu bez gola
    1 punkt
  29. Sezon 2022/2023: Ligue 1: 5 miejsce, awans do Ligi Europy. Coupe de France: 11 runda (porażka z PSG). Coupe de la Ligue: finał, 2 miejsce (porażka z PSG). Tabela: Statystyki zawodników (liga): Statystyki zawodników (Le Havre):
    1 punkt
  30. Czy tylko mnie wkurwia jak ktoś podaje jakąś małą liczbę czegoś i używa sformułowań typu "wydała ponad 30 książek?" Rozumiem, że jak się mówi o wieku np. Ziemii i wiemy mniej więcej i powiemy ponad 4 mld lat, ale co za problem powiedzieć konkretnie że wydała 33 książki? co to znaczy ponad 30? 70? 31? 354? faaaak
    1 punkt
  31. Ja wczoraj zaliczone derby MKS Ciechanow MKS Mława działo się , gol dla gospodarzy na 32 w ostatniej minucie po centrostrzale
    1 punkt
  32. Oczywiście, to zupełnie jak do psa nie pasują Hekate, Kali albo Lilith
    1 punkt
  33. Friend zone nie jest wtedy jak masz przyjaciółkę tylko wtedy jak startujesz do laski a ona cię nie chce, tylko traktuje cię jak przyjaciela bo jesteś stulejem i nie umiesz into podryw.
    1 punkt
  34. Nie napisałem, że to niemożliwe. I nie piszę tylko o sobie. Jeśli poszedłeś z nią do łóżka po drinku, to to nie był friendzone, szczególnie, że piszesz, że "nie próbowaliście wchodzić sobie późnej w życie". Friendzone nie oznacza tylko, że się przyjaźnisz z tą osobą, ale oprócz tego też, że ona Ci się uciążliwie zwierza ze swoich problemów życiowo-sercowych, ale nie rozważa Cię jako potencjalnego partnera seksualnego. To, o czym piszesz to friends with benefits, czyli właśnie seks bez wchodzenia sobie w życie, w zasadzie przeciwieństwo friendzony.
    1 punkt
  35. Nie zniechęcajcie, bo z friendzone też można przejść do one-night standu, albo jakiegoś układu friends with benefits, a stamtąd do związku, jak wciąż będzie po co. Tylko, że trochę wątpię w to, że ktoś, kto wcześniej pisze dziewczynie, że nie wie, jak się za to zabrać i że w starciu z Adim wypada niekorzystnie wykorzysta którąś z tych rad. No i zupełnie nie rozumiem, jak jakiś facet może wypaść niekorzystnie na tle kogoś, na kogo mówią "Adi".
    1 punkt
  36. ej, najpierw mnie wzywacz pizzą a teraz żulem, jeszcze będę gotów pomyśleć, że małżeństwo z Sylwią to jakaś mistyfikacja i jesteś zazdrosny o Andrzeja
    1 punkt
  37. Przeczytalem sensacyjna bramka. To chyba niezbyt dobry znak Ale trzymam kciuki. Auf gehts FCN!
    1 punkt
  38. No ale to klasyczny friendzone. Nic specjalnego. Czego się spodziewałeś po wypłakiwaniu swoich żali w jej rękaw? Przyszedł chad i pozamiatał. Historia stara jak świat.
    1 punkt
  39. 1 punkt
  40. VIII log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 14773,16 ly Lubię mgławice. Orbituję wokół nich, by chłonąć ich unikalne kształty i kolorystyczne kompozycje. Orbituję wokół nich, bo zazwyczaj efektowniejsze są z zewnątrz... ale tu, w Froarks AA-A H22 jest inaczej. Niebo zbryzgane jest krwią, która ścieka po nieboskłonie chaotycznymi korytarzami, omijając skutą lodem powierzchnię planety Froarks VP-V b20-28 1. Czerni tu nie ma, ale tak jakby jest.
    1 punkt
  41. VII log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 18560,85 ly Zabójca Gwiazd wisi właśnie nad Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8, planetą zalaną przez wodę. W jej panoceanie pluskają się zaawansowane, węglowe formy życia - nie wiem dokładnie jakie, gdyż na coś takiego nie pozwalają mi linijki kodu zawarte w moim komputerze pokładowym: Federacja Pilotów nie chce, by takie dziewicze światy doznały kontaminacji ziemskimi drobnoustrojami. Co w przypadku Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8 jest o tyle zabawne, że skaner zaklasyfikował ją jako kandydatkę do terraformingu. Czyli całą lub prawie całą tutejszą faunę i florę (czy co tam jeszcze matka natura Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8 wymyśliła) czeka w przyszłości zagłada. Chyba, że wcześniej szlag trafi homo sapiens. Spoglądam sobie na planetę, a planeta spogląda na mnie. Jestem aniołem śmierci, niszczycielem światów.
    1 punkt
  42. V log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 20244,56 Ludzie przypominają mi czasem cząstki w tańcu ruchów Browna. Ciągle wracam górną krawędzią Drogi Mlecznej do domu, dziś jednak, wbrew zwyczajowi, odpoczywać chciałem na twardym gruncie. Wybrałem księżyc w systemie Eos Audst EB-X f1-41. Pobieżnie, z przyzwyczajenia zacząłem przeszukiwać powierzchnię w poszukiwaniu Martyna... i tym razem coś znalazłem. Rozbity pojazd kosmiczny. Trzy lata temu Martyn Tulkaion, mój jedyny, dwudziestoletni syn, pomknął w Czerń i nigdy nie wrócił. Był to ostatni, decydujący cios który rozwalił mi życie w tysiące ostrych, kaleczących skórę kawałeczków. Alkoholik wyrzucony z floty po katastrofie w Deciat, Cori patrząca na mnie ze strachem przemieszanym z obrzydzeniem: to wszystko Jostyn Tulkaion mógł jeszcze znieść. Zniknięcie syna, który zaczął latać w kosmosie zafascynowany przykładem ojca... Cori odeszła ode mnie 3 tygodnie później. Dwa miesiące później zacząłem go szukać, uczepiony upartej myśli, że dopóki nie zobaczę jego ciała, to jest nadzieja. Już jej niby nie mam, a widok tego wraku i tak ścisnął mi irracjonalnie krtań. Ale to nie on. 20k lat świetlnych od bańki jacyś dwaj szmuglerzy narkotyków rozbili się o twardy grunt księżyca Eos Audst EB-X f1-41 9a. Jakie ruchy Browna ich tam rzuciły? Żyli jeszcze, zawieszeni w stazie swoich kapsuł ratunkowych. Zostawiłem ich. To kara za to, że nie są moim synem.
    1 punkt
  43. IV log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 21316,66 Wracam. Postanowiłem wytyczyć sobie trasę bliską górnej krawędzi galaktycznej, bo widok tego gigantycznego bączka pode mną dziwnie mnie uspokaja. Patrzę sobie na te 400 miliardów gwiazd i myślę: hej, nie złamałyście mnie! Nie twierdzę, że nie próbowałyście, ale ja ciągle żyję, ciągle szukam, ciągle mknę wśród was i gram wam na nosie. To nic, że to was w ogóle nie obchodzi. Mnie obchodzi. Mam na pokładzie ciągle jeszcze kilkanaście butelek Stellar Glitcha, ale od kilku dni zapas tej podłej whiskey się nie zmniejsza. Na razie jej nie potrzebuję. Kilka miesięcy temu Glitch prawie mnie zabił, gdy po wyjściu ze skoku zobaczyłem wokół siebie eksplodujące gwiazdy i wpadłem w panikę. Byłem wtedy spity w sztok, a gwiazdy eksplodowały wyłącznie w mojej głowie, ale Asp mógł eksplodować całkiem realnie (to dlatego obie moje żmijki przekornie przezwałem Starkillerami). Nie eksplodował jednak. Nadal żyję, Drogo Mleczna.
    1 punkt
  44. III log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 22598,54 ly Pomknąłem dalej, w karkołomnej próbie naśladowania antycznych himalaistów. Ostatecznie, gdy przeleciałem już przez HYPUAE SCRUA AA-A H693 (a śladów syna oczywiście nie znalazłem), cóż mógłbym dalej robić? Właśnie doleciałem do systemu, który roboczo nazwałem sobie Dachem. W tym kawałku Mlecznej Drogi, w sektorach nad Wielkim Anihilatorem, wyżej nie ma już chyba nic. A przynajmniej nic jeszcze nie znalazłem, choć będę jeszcze próbował. Dach znajduje się 2849,5 lat świetlnych nad płaszczyzną Słońca. Rzecz jasna, nie jest to żaden rekord. Krótki rzut oka do bazy danych pozbawił mnie takich złudzeń (szczyt możliwości to obecnie podobno 3173 ly). Nie jestem ostatecznie nad centrum środkowej galaktycznej bańki, tego nabrzmiałego wrzodu wokół Sagittariusa A* w którym zapewne szanse na osiąganie najodleglejszych gwiazd są największe. Nie o to mi zresztą chodziło. Chodziło mi o to, by stanąć przed tą ścianą czerni, która rozpościera się teraz przede mną, tego całunu ciemności nieskażonego żadnym gwiezdnym światłem... ... i uśmiechnąć się do niej, jak do starego przyjaciela.
    1 punkt
  45. II log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer) Odległość od Sol: 22375,81 ly Dziś patrzę na wszystkich z góry. Albo z dołu. Albo z boku. Kosmos zabija w nas poczucie zakotwiczenia w standardowym układzie współrzędnych. Dla wszystkich przyzwyczajonych do nieudziwnionej kartografii Universal Cartographics jestem jednak wysoko. Generalnie, to kilka dni temu wracając z dziewiczego rejsu ku supermasywnej bestii czającej się w środku Drogi Mlecznej, postanowiłem zahaczyć o Wielkiego Anihilatora. To miał być taki ostatni ważny etap w drodze do domu (czyli do husarskiej stanicy, która od jakiegoś czasu z pewnym powodzeniem rolę domu zaczęła dla mnie odgrywać). Ponieważ mam jednak swoje powody, by przemierzać Czerń, wystarczy każdy pretekst, by ten powrót wydłużyć. Na przykład mgławica HYPUAE SCRUA AA-A H693, która dryfuje sobie tuż nad Anihilatorem. No i jestem tuż pod nią, ponad 2 tysiące lat świetlnych nad wczorajszą miejscówką. Tu Czerń znów jest czarna, a jądro galaktyki wiruje pode mną w postaci kolosalnego dysku. Czuję megalomanię i pokorę jednocześnie, dziwna mieszanka. Nade mną (pode mną, obok mnie) jarzy się mgławica. Niedługo w nią skoczę, a potem... Jeśli nie będzie tam Martyna... a przecież nie będzie... ...może wrócę. ...a może nie.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...