Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

No to jest jedna z istotniejszych rzeczy w nowych FM-ach - zapanowanie nad szatnią ;) Statusy kontraktu są ważne - jaką mają rolę to trzeba pamiętać przy transferach, żeby nie mieć 25 zawodników kluczowych ;) Dwa jak mam zawodników w miarę dobrych to pierwsze co mówię to "xy spisuję się ekstra...", ale w 19 raczej to już nie działa ;) I wtedy obiecuję mu grę i wystawiam, a jeśli jest to jakiś kiep, co gra słabo albo go nie widzę - to lista transferowa/wypożyczenie.  Często nikt takiego grajka nie chce, ale jak go zaoferujesz to doceni, że próbowałeś go opchnąć, a jak mu dasz nawet jakieś minuty/mecz to foch zniknie.

Odnośnik do komentarza

#11

 

Nad rzeką Bacchiglione znajdował się mój ulubiony pub Lago Berico Di Antonio Acampora, do którego lubiłem raz na jakiś czas zaglądać. Wystawione stoliki na zewnątrz z pięknym widokiem na tutejszą rzekę działały na mnie kojąco. No i piwo, piwo też. Ciepły wieczór sprzyjał biesiadowaniu, z czego wraz z Paolo postanowiliśmy skorzystać. Spokój zakłócał jedynie przejeżdżający po drugiej stronie rzeki jakby częściej niż ostatnio ogromny Hummer z amerykańskimi żołnierzami w środku.

 

Paolo, który wykańczał właśnie kolejną butelkę Birra Moretti, przeciągnął się lekko i jakby od niechcenia skwitował:

 

- Po prostu dałeś dupy. Po całości.

 

Nie wiem, czy to efekt alkoholu we krwi - a co za tym idzie płynącej szczerości -, ale Paolo Terziotti nie wahał się przy wypowiadaniu tych słów. Wpierw miałem ochotę zwyzywać go po polsku, później po włosku, a na końcu… chyba musiałem przyznać mu rację. Podskórnie po prostu czułem, że mój przyjaciel mówił prawdę.

 

- Cóż, dobrze, że powiedziałeś to na głos. Masz jutro wolne - wyszczerzyłem się złośliwie, zakręciłem resztą złocistej substancji na dnie butelki i jednym haustem dopełniłem dzieła wypicia browaru.

Odnośnik do komentarza

#12

 

O co chodziło Terziottiemu? O drugą część sezonu, w największym skrócie. Zewsząd dochodziły sygnały, że pewna formuła się wyczerpała, że efekt nowej miotły przestaje działać, a ja je zwyczajnie ignorowałem.

 

I tak oto:

 

a. Problemy z przygotowaniem fizycznym zawodników, kiedy to pod koniec stycznia dostawałem raporty od naszych trenerów (tak, Terziotti też był w tym gronie), że intensywność podczas treningów drastycznie spadła względem poprzedniej rundy.

 

b. Brak nowych rozwiązań taktycznych, które mogłyby wprowadzić nieco zamieszania w szeregach naszych przeciwników. Tak naprawdę nasza gra opierała się na zagraniu piłki na prawe skrzydło, do Rovera, który musiał coś czarować. Absolutnie najgorszy czas w wynikach drużyny przypadł na moment, kiedy Matteo Rover doznał kontuzji i przez blisko miesiąc leczył się w gabinetach fizjoterapeutów.

 

c. Kolejni zawodnicy buntujący się, że nie grają. Tak naprawdę lojalna wobec mnie była tylko ta część ekipy, która wychodziła regularnie w pierwszym składzie. Z każdym kolejnym dniem, tygodniem i miesiącem atmosfera w szatni gęstniała, a kulminacja złych emocji przyszła na końcówkę sezonu.

 

d. Relacje z kibicami, które przez cały sezon były... trudne. Jedną z najważniejszych rzeczy, której nauczyłem się po niespełna roku w Vicenzie, to wpływ kibiców na reali panujące w klubie. Vicenza to nie tylko miasto, o nie. To cały region, który ma biało-czerwone barwy w sercu.

 

W tym miejscu chciałbym się zatrzymać, żebyście zrozumieli jedną bardzo ważną rzecz: piłka nożna we Włoszech jest niemal jak religia. To jest cała kultura (a w zasadzie jej brak) kibicowania, bycia z drużyną na dobre, i na złe, ale także też okazywanie tego. Przykładowo w Anglii mówi się o kulturze kibicowania na stadionach, Hiszpanie są znani jako pikniki, w Niemczech jest fantastyczna frekwencja na trybunach, ale to wszystko... to wszystko to nic w porównaniu do Włochów. Jeśli w innych krajach zainteresowanie meczem rośnie dzień przed meczem, to we Włoszech zaczyna się ono kwadrans po ostatnim spotkaniu. Oni żyją piłką nożną całym tygodniem, 24/7. Jedno ze zdań, które powiedział mi Paolo już w trakcie rozgrywającego się kryzysu bardzo mocno zapadło mi w pamięci:

 

- Przekaż piłkarzom, że muszą się zastanowić nad tym, czy chcą być idolami kibiców. Czy chcą być uwielbiani po zwycięstwach, ale też znienawidzeni po porażkach. Czy są gotowi na to, aby podpisywać setki autografów, żeby pozować do tysięcy zdjęć... ale również czy są gotowi zrezygnować z prywatności, z wyjść do restauracji z rodziną. Po prostu zapytaj ich o to. A później oceń przydatność do TWOJEJ drużyny.

 

Non mollare mai. Nigdy się nie poddawaj. 

 

Zapamiętajcie te hasło. Oddaje idealnie charakter i nastroje, panujące w klubie na początku maja 2019 roku.

Odnośnik do komentarza

#13

 

No właśnie, ale jak zakończył się sezon 2018/2019?

 

Zespół Ternany, mówiąc po ludzku, zesrał się już na finiszu. Po raz pierwszy w sezonie, na 3 kolejki przed końcem ligi zastąpili nas na fotelu lidera, by później zaliczyć fatalną passę 3 porażek z rzędu.

 

My natomiast w meczu domowym WYSZARPALIŚMY zwycięstwo z gardła rywali z Vis Pesaro (przegrywaliśmy 0:1, a my dwie bramki strzeliliśmy w ostatnich 20 minutach meczu). Już w tamtej chwili wróciliśmy na pozycję lidera, by za tydzień zgarnąć kolejne 3 punkty i - wobec wyniku Ternany - zaklepać sobie awans. Ostatni mecz, już bez znaczenia dla układu tabeli, zagraliśmy w rezerwowym składzie i… go przegraliśmy.


mZktlHR.png

 

Nie przeszkodziło to jednak w świętowaniu awansu do późnych godzin nocnych. Raczej nie mam na myśli tu całego miasta, no bo cóż, Vicenza to Klub pamiętający większe sukcesy niż awans z Serie C, ale… Powiedzmy tak - sztab szkoleniowy z piłkarzami i najbardziej zaangażowanymi kibicami był widziany niedaleko Basilica Palladiana, przy głównym placu miasta, jeszcze w późnych godzinach nocnych, żeby nie powiedzieć: wczesnych, porannych.


lWhaxx6.png

 

***

 

Sezon podsumowaliśmy wewnątrz sztabu szkoleniowego kilka dni później, a wnioski przekazaliśmy do zarządu klubu, po czym rozjechaliśmy się na urlopy. Wiedzieliśmy, co należy poprawić, i miałem nadzieję, że przyszły sezon pozwoli na pełne rozwinięcie skrzydeł.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 9.02.2019 o 14:23, kolek23 napisał:

Zazwyczaj zależy to po prostu od statusu zawodnika. Jak nie jest mi potrzebny, to się zgadzam na listę transferową i wywalam do drugiej drużyny.

No mam podobne podejrzenia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jak tylko próbowałem jakiemuś zawodnikowi zmienić status, to zaraz się awanturował.

 

W dniu 9.02.2019 o 22:57, Chomik napisał:

Ja wychodzę z założenia, że lider szatni jest tylko jeden i (przynajmniej na Białorusi) po miesiącu zaczęli się słuchać, no ale wyniki tez mają spore znaczenie imo 

:D 

 

W dniu 11.02.2019 o 09:49, jmk napisał:

No to jest jedna z istotniejszych rzeczy w nowych FM-ach - zapanowanie nad szatnią ;) Statusy kontraktu są ważne - jaką mają rolę to trzeba pamiętać przy transferach, żeby nie mieć 25 zawodników kluczowych ;) Dwa jak mam zawodników w miarę dobrych to pierwsze co mówię to "xy spisuję się ekstra...", ale w 19 raczej to już nie działa ;) I wtedy obiecuję mu grę i wystawiam, a jeśli jest to jakiś kiep, co gra słabo albo go nie widzę - to lista transferowa/wypożyczenie.  Często nikt takiego grajka nie chce, ale jak go zaoferujesz to doceni, że próbowałeś go opchnąć, a jak mu dasz nawet jakieś minuty/mecz to foch zniknie.

Wszystko rozbijało się o to, że ja przejąłem drużynę, w której te statusy były zachwiane. Teraz, po awansie, robię czystkę w zespole, i przy okazji robię porządki ze statusami zawodników.

 

2 minuty temu, lad napisał:

Brzmiało to jakbyście zanotowali w drugiej części sezonu bilans 2-7-10 ;) 

Różnica pomiędzy rundami była kosmiczna: i w grze, i w wynikach. Coś koszmarnego. A brak awansu to byłby prawdziwy koszmar dla nas.

 

Aha, no i...

9 minut temu, jmk napisał:

No i po co był ten strach ;)

Graty. Prawdziwa przygoda zacznie się w Serie A :D

Dzięki! Choć ten tekst o Serie A to mogłeś sobie darować ;) przed nami wpierw nowa rzeczywistość w Serie B

Odnośnik do komentarza

#14

 

Jestem wam również winny podsumowanie sezonu Włoszech, jeśli chodzi o poważniejsze granie, aniżeli te trzecioligowe.

 

Ostatnim akcentem sezonu 2018/2019 we Włoszech było rozstrzygnięcie pod tytułem: kto jest najlepszym zespołem na Półwyspie Apenińskim.

 

Przed ostatnią kolejką sytuacja wyglądała następująco:

 

1. Juventus - 93 punkty, wyjazdowy mecz z Milanem (4. miejsce w tabeli)

2. Napoli - 92 punkty, domowy mecz ze SPAL (18. miejsce w tabeli)

 

I teraz tak. Napoli swój mecz grało o godzinie 15 i skromnie, bo skromnie, ale wygrało jedną bramką. To wydarzenie śledziłem wraz z Paolo w pubie w Mediolanie, gdzie oczekiwaliśmy na mecz, który miał przesądzić o tytule w jedną lub drugą stronę. Piłeczka była po stronie Juve - każdy inny wynik, niż zwycięstwo Starej Damy sprawiało, że tytuł wędrował do Neapolu. Waga spotkania była więc olbrzymia.

 

Pierwsze rozczarowanie związane z meczem Milanu z Juventusem przyszło w momencie ogłoszenia składów; okazało się bowiem, że pierwotnie awizowany na ten mecz Wojtek Szczęsny nie doszedł do siebie po urazie, więc jego miejsce w bramce zajął Mattia Perin. I to było pierwsze, ale też jedyne rozczarowanie tego wieczoru. Później do akcji wkroczyli piłkarze i zrobili show, o którym pisała cała sportowa Europa.

 

Nawet nie zdążyliśmy się dobrze rozsiąść z Paolo na trybunach San Siro, a zawodnicy Gennaro Gattuso powinni już prowadzić po strzale Higuaina. Ogólnie w pierwszej połowie zespół Milanu siał spustoszenie w szeregach przeciwników, czego efektem było… dwubramkowe prowadzenie do przerwy! Paolo Terziotti w tym czasie był na łączach z przyjacielem z Neapolu, no i mówiąc krótko: tam już się działo, korki od szampana już zaczęły strzelać. Bianconeri w tamtej chwili potrzebowali 3 goli, więc z jednej strony trudno było się dziwić euforii w Napoli, ale z drugiej… z drugiej strony wszyscy tak jakby zapomnieli, że Juventus to siedmiokrotny zwycięzca Serie A z rzędu.

 

Dlatego, gdy wpierw w 51. minucie Mandzukić, a później w 76 Ronaldo zdobywali swoje gole… Wszystkich zmroziło, absolutnie. Nawet trudno było mi sobie wyobrazić, co w tym czasie musiało się dziać w Neapolu. Już dużo mówiło to, co widziałem na San Siro - miejscowi kibice, to jasne, ściskali mocno kciuki za swoich, ale widać było też tę niesamowitą chęć pozbawienia tytułu odwiecznego rywala.

 

Kiedy na niespełna pięć minut przed końcem podstawowego czasu gry Juventus przeprowadzał szybki atak prawym skrzydłem, chyba podskórnie już czułem, co się za chwile wydarzy. Paolo Dybala, który na końcówkę spotkania stał się środkowym pomocnikiem, idealnie obsłużył Cuadrado, a ten położył jednym zwodem Ricardo Rodrigueza i dośrodkował idealnie wprost na głowę Cristiano Ronaldo. Portugalczyk będący w wybitnej formie (24 gole w Serie A!) tylko dołożył głowę do szybującej w górze piłki, po czym rozpoczął swój bieg w kierunku narożnej chorągiewki.

 

Cały stadion zamarł w jedną chwilę, wszyscy już widzieli piłkę w siatce.

 

Wszyscy, tylko nie Gianluigi Donnarumma. Reprezentant Włoch wykonał spektakularny rzut w kierunku lecącej piłki, musnął ją jakimś cudem, po czym ta - uderzając w metalowe obramowanie bramki - wróciła do gry.

 

Szał, to mało powiedziane. Ryk, krzyk, wybuch niesamowitych emocji zawładnął całym stadionem. Nawet nie widziałem, który z Milanistów wybił piłkę na tyle szczęśliwie, że trafiła prosto pod nogi do Suso, który popędził z nią na bramkę przeciwnika, wykonał zwód na Benatii i dograł idealną piłkę do Samiego Castillejo. Hiszpan dołożył tylko lewą nogę, i mogę przyrzec, że przez chwilę stałem się Rossoneri.

 

Po wszystkim popatrzyłem tylko na Terziottiego, który próbował połączyć się ze swoim przyjacielem z Neapolu.

 

Bezskutecznie.

 

jafdAcM.png

 

fqySWQK.png

 

PGtvorA.png

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

#15

 

Jak poradzili sobie Polacy, grający w Serie A?

 

Bramkarze:

 

Wojciech Szczęsny, 29 lat, Juventus. 37 (0) występów, 30 straconych goli, 17 czystych konta. Średnia ocen 7,06

 

Wojciech Szczęsny jako absolutny numer 1 w bramce Juve, choć sezonu nie mógł zaliczyć do udanych - tylko wicemistrzostwo, a także przegrany finał Pucharu Włoch (z Interem) i… odpadnięcie w 1/8 Ligi Mistrzów z Benficą. Indywidualnie nieźle, drużynowo... fatalnie.

 

Łukasz Skorupski, 28 lat, Bologna. 41 (0) występów, 54 stracone gole, 10 czystych kont. Średnia ocen 6,64.

 

Bartłomiej Drągowski, 21 lat, Fiorentina. 9 (0) występów, 7 straconych goli, 4 czyste konta. Średnia ocen 6,81.

 

Obrońcy:

 

Bartosz Bereszyński, 26 lat, Sampdoria. 18 występów (0), 1 strzelony gol, 2 asysty. Średnia ocen 6,86. Transfer do Valencii za 13 000 000 €.

 

Bereś w trakcie sezonu odszedł do Hiszpanii, gdzie z miejsca zaczął grać w pierwszym składzie. W 17 występach u Nietoperzy uzyskał notę 7,18, będąc w sumie małym objawieniem na tamtejszych boiskach. Valencia skończyła sezon na 4. miejscu.

 

Thiago Cionek, 33 lata, SPAL. 20 (3) występów, 1 gol, 0 asyst. Średnia ocen 6,58.

 

Bartosz Salamon, 28 lat, Frosinone. 26 (0) występów, 0 strzelonych goli, 0 asyst. Średnia ocen 6,83

 

Pomocnicy:

 

Piotr Zieliński, 25 lat, Napoli. 42 (13) występy, 7 strzelonych goli, 4 asysty. Średnia ocen 7,13

 

Popularny Zielek zaliczył niezły sezon, w sumie dość mocno przyczyniając się do Mistrzostwa Włoch. Końcówkę ligi stracił na poczet kontuzji, ale myślę sobie, że kolejny sezon może być jego. Ogólnie planuję odwiedzić Neapol jako kibic na jednym z meczów, a co!

 

Karol Linetty, 24 lata, Sampdoria. 34 (1) występy, 1 strzelony gol, 4 asysty. Średnia ocen 6,88

 

Napastnicy:

 

Arkadiusz Milik, 25 lat, Napoli. 25 (19) występów, 9 strzelonych goli, 0 asyst. Średnia ocen 7,18

 

Tylko 6 występów od pierwszej minuty, albowiem zdecydowanie przegrał walkę o pierwszy plac z Mertensem. Jest w tym wszystkim jednak ważna statystka: Arkadiuszo przebywał na boiskach łącznie 791 minut, co pozwoliło mu na zdobycie 9 goli. Bramka co 88 minut to całkiem nieźle, co nie? Dla porównania Mertens zanotował bilans na poziomie gola co 177 minut (21 goli w sezonie).

 

Krzysztof Piątek, 23 lata, Genoa. 34 (1) występy, 9 strzelonych goli, 5 asyst. Średnia ocen 6,88

 

8 goli w Serie A to całkiem przyzwoity wynik jak na debiutancki sezon we Włoszech. Grał dużo, grał dobrze, a jego Genoa zajęła 11 miejsce. Czy to czas na transfer do Milanu? Eee, NOT.

 

Łukasz Teodorczyk, 27 lat, Udinese. 24 występy (17), 6 strzelonych goli, 1 asysta. Średnia ocen 6,85

 

Mariusz Stępiński, 24 lata, Chievo. 40 (4) występów, 9 strzelonych goli, 2 asysty. Średnia ocen 6,72

 

***

 

Mistrzowie lig w sezonie 2018/2019:

 

Anglia: Arsenal

Hiszpania: FC Barcelona

Włochy: Napoli

Portugalia: Porto

Niemcy: Bayern 

Francja: PSG

Rosja: Lokomotiw Moskwa

Turcja: Beskitas

Polska: Legia

Belgia: Club Brugge

Holandia: Feyenoord

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Pulek napisał:

Arkadiuszo przebywał na boiskach łącznie 791 goli, co pozwoliło mu na zdobycie 9 goli. Bramka co 88 minut to całkiem nieźle, co nie? 

 

Ładna liczba goli na gole ;)

 

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

#16

 

W dniu 17.02.2019 o 23:43, Vami napisał:

Brawo @Pulek :wub: Godny następca Guidolina.

 

W dniu 1.02.2019 o 10:30, Vami napisał:

Tajemniczy skaut z Polski przysłał krótki telegram: Byli zawodnicy Lanerossich być może skusiliby się na misję ratowania klubu? Przygotowałem listę tych, którzy zapisali się w pamięci, a jeszcze w piłkę gdzieniegdzie kopią. Christian Maggio, Stefano Botta, Micolas Giani, Davide Gavazzi, Luca Rigoni, Nicola Rigoni, Roberto Vitiello, Juri Tamburini, Mattia Mustacchio, Gianvito Misuraca, Davide Biondini, Alberto Frison, Giacomo Tulli, Julien Rantier, Michele Paolucci, Davide Di Gennaro, Alex Pinardi, Valerio Foglio.

 

- Oszalałeś.

 

Ta rozmowa prowadziła do absolutnie niczego. Po drugiej stronie słuchawki miałem człowieka, który Vicenzę miał w sercu na długo przed tym, kiedy ja w ogóle o niej pierwszy raz usłyszałem. Czasami zastanawiałem się, co by było, gdyby to on był na moim miejscu i musiał decydować głową, a nie sercem...

 

- Nie no, co Ty, mówię całkowicie poważnie. Taki Christian Maggio… grałby u Ciebie jako pewniak.

- No, pewnie tak - odparłem. - Za pensję całego zespołu.

 

Cisza w słuchawce.

 

- Paolucci? Di Gennaro? Foglio? - Vami nie dawał za wygraną.

- Arturito, mówię Ci, że albo to są chłopy z wymaganiami z kosmosu, albo dziadkowie, których granie w piłkę ogranicza się do kopania po orlikach. Gdzie z nimi do Serie B?

 

Znowu cisza.

 

- Ty, słuchaj - odezwał się w końcu mój przyjaciel. - To ja się jeszcze zastanowię, i dam Ci znać, jak ktoś mi przyjdzie do głowy.

- No, dobra, dobra. Będę czekał na telefon.

 

Odjąłem telefon od ucha i już miałem się rozłączać, ale w słuchawce usłyszałem podniesiony głos.

 

- Jaaarkooopuuulkoooo! Jesteś jeszcze?

- No, co tam, dawaj.

 

Cisza. Żadne zaskoczenia.

 

- Nie przynieś wstydu mojej Vicenzie. Bądź jak Guidolin.

 

Żadnych wątpliwości. Droga była już wytyczona i całkowicie jasna.

 

- Będę Vami, będę!

  • Uwielbiam 2
Odnośnik do komentarza

#17

 

Na dzień pierwszego lipca w kadrze znajdowało się… 11 zawodników. To pozostałości po zwycięskim, ale jednak nie do końca zadowalającym sezonie w Serie C. Te całe zamieszanie związane z niezadowoleniem zawodników wobec braku gry w pierwszym składzie, które kumulowało się przez wiele ostatnich miesięcy, znalazło swoje ujście wraz z końcem czerwca/początkiem lipca. W zasadzie w kadrze nie został żaden malkontent, a ja wyraziłem się jasno przed tymi, którzy u nas zostali: od teraz wszyscy zaczynają z czystą, białą kartką.

 

***

 

Do klubu z każdym kolejnym tygodniem przychodzili kolejni zawodnicy, co było efektem tytanicznej pracy naszego Dyrektora Sportowego. Cristiano Giaretta wraz z całym zespołem skautingu skompletował raporty przeszło setki zawodników, którzy byliby w stanie wzmocnić naszą drużynę. Kiedy w połowie czerwca zebraliśmy się w sprawie podjęcia decyzji, kto in, a kto out, to… ogień był niesamowity.

 

Finał był taki, że podczas letniego okienka sezonu 2019/2020 do naszego klubu dołączyło łącznie… 15 nowych zawodników. Opuściło nas 16 zawodników. Część odeszła na rynek wolnego transferu, z kolei inni znaleźli sobie od razu nowe kluby.

 

5 transferów bezgotówkowych, 4 wypożyczenia a także 6 zawodników którzy przyszli do nas za gotówkę. Łącznie wydane 900 tysięcy euro, ale budżet na ten sezon obciążyliśmy tylko kwotą 300 tysięcy € (reszta pieniędzy to albo bonusy, albo kasa za osiągnięcia, albo pieniądze rozłożone na kolejne lata).

 

Przewietrzenie kadry, to mało powiedziane.

 

PBY8HI6.png

 

AXRZE2h.png

 

Z głębszym opisem kadry wstrzymam się, tak myślę, do kolejnego sezonu, kiedy to już będę mógł z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: tak, to już jest mój, autorski zespół.

 

B211AKT.png

 

Przed sezonem rozegraliśmy jeszcze serię sparingów. W tym roku postawiłem na słabszych rywali za przeciwników; bardziej zależało mi na zgraniu się zespołu i poztywywnych wrażeniach, aniżeli testowaniu zaangażowania zawodników w meczu z trudniejszymi zespołami. Wyniki zdecydowanie zadowalające, piłkarze rozegrali podobną ilość minut, więc teraz nic tylko zakasać rękawy i zaorać Serie B. Do boju!

 

vtYb0EM.png

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, jmk napisał:

Statusy już odpowiednie? ;)

eee, no prawie! ;) 

 

***

 

#18

 

W dniu 4.02.2019 o 17:44, jmk napisał:

Zdradzisz jakie role ustawiasz w pomocy i napadzie?

 

Jak wspomniałem na początku mojej włoskiej przygody, przychodząc do Vicenzy za cel drużynowy postanowiłem grać anty-cattenacio. Było to coś nowego dla zawodników, dla sztabu szkoleniowego, nie wspominając o kibicach i reszcie obserwatorów naszej gry. Założenia jednak były dość klarowne, i w sumie trzymałem się ich przez cały poprzedni sezon, raz na jakiś czas dokonując jedynie drobnych korekt.

 

I tak oto nasz najlepszy zawodnik, w teorii lewoskrzydłowy, stawał się ofensywnym pomocnikiem, który zajmował miejsce w środku pola. Jego rola to bycie kreatorem, zawodnikiem, wokół którego poruszać się miała gra całej drużyny. W miejsce ‘uwolnione’ przez Giacomelliego pakował się wysunięty lewy obrońca, a do wsparcia miał środkowego pomocnika w roli mezzalli. Środek pomocy zabezpieczał defensywny pomocnik w roli cofniętego rozgrywającego do spółki z pomocnikiem długodystansowcem. Całość naszych ofensywnych akcji wykańczać miał z kolei wysunięty napastnik.

 

Czy to Serie C, czy Serie B, a w przyszłości Serie A… chcemy grać w piłkę, ale naszą główną bronią mają być atomowe ataki odpalane w ciągu sekundy od przejęcia piłki, ale tylko w opcji, że jest szansa na zaskoczenie przeciwnika. Jeśli rywal jest ustawiony optymalnie, to cel drużynowy jest związany z utrzymaniem piłki i spokojne dobieranie się do rywala. Ale pierwszeństwo zawsze mają błyskawiczne ataki, i to tak naprawdę tłukliśmy do głów zawodników przez cały poprzedni sezon. Nie oznacza to wszakże, ze cofamy się bardzo głęboko, albowiem od piłki przejętej w środku pola jest znacznie bliżej do bramki przeciwnika niż od naszego pola karnego.

 

Nie wchodząc za bardzo w dalsze szczegóły dopowiem tylko, że w ten oto sposób strzeliliśmy pierwszą bramkę na boiskach Serie B, i miałem przeczucie, że takich goli będzie więcej.

 

Zdecydowanie więcej.

 

AsrTL5M.png

Odnośnik do komentarza
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...