Skocz do zawartości

Nienawidzę Bayernu Monachium


Pulek

Rekomendowane odpowiedzi

Pierdolony Bayern Monachium.

 

Nazywam się Horst Eckel i nienawidzę Bayernu Monachium. Ładnie się przedstawiłem, co nie?

 

Przed stadionem Friedricha Waltera stoi mój pomnik. Pomnik postawiony mi za życia. Pomnik mój i moich czterech przyjaciół z Kaiser, których już zdążyłem pochować. Zostałem tylko ja.

 

Spoiler

 

1280px-DielautrerheldenvonBern.JPG

Pomnik pięciu piłkarzy 1. FC Kaiseslautern, mistrzów świata z 1954. Od lewej: Werner Liebrich, Fritz Walter, Werner Kohlmeyer, Horst Eckel, Ottmar Walter

 

 

Jestem niemieckim Mistrzem Świata z 1954 roku, mam na koncie dwa Mistrzostwa Niemiec w ukochanych barwach. W Die Roten Teufel debiutowałem mając 15 lat. 214 razy zakładałem na siebie trykot z herbem FCK na piersi. Za każdym razem rozpierała mnie z tego powodu duma. Wiesz jaką miałem ksywkę? Chart. Jak ten pies. Byłem psem w czerwonej koszulce. Cholernie szybkim psem myśliwskim. Potrafiłem doścignąć każdą piłkę, zabiegać każdego przeciwnika, i jak trzeba by było, to mógłbym nawet zagryźć. Dla tej koszulki mógłbym zrobić wszystko.

 

Teraz mam trochę ponad 80 lat i jestem legendą Kaiserslautern.

 

LEGENDĄ, rozumiesz?

 

Mogę wejść wszędzie, otworzyć każde drzwi w Klubie, i absolutnie nikt nawet nie piśnie słowem. Niechby spróbował… Na własne oczy widziałem wygranie przez Klub Bundesligi w 91’ i 98’, a teraz muszę patrzeć na ten syf w którym ugrzęźliśmy. Nieprawdopodobny syf.

 

W jednym roku przeżyłem Mistrzostwo dla tych fiutów z Bawarii i spadek moich ukochanych Czerwonych Diabłów w otchłań niemieckiej piłki. Czarny rok, czarny sezon.

 

Pierdolony Bayern Monachium.

 

H.E.

 

// cały tekst jest fikcją stworzoną na potrzeby tej historii. a przynajmniej tak kazali mi napisać… //

  • Lubię! 7
  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

Od momentu, gdy zespół przejął w czerwcu ten młody Polak, wydarzyło się bardzo wiele…


Nie, w sumie źle zacząłem.


Od momentu, gdy zespół do spółki przejęli ten młody Polak i mój rodak, Boris Notzon, wydarzyło się bardzo wiele. Jarko – bo tak poprosił nas, byśmy się do niego zwracali (miał trudne nazwisko, naprawdę!) – został zatrudniony jako trener, a Borisowi przypadło stanowisko Dyrektora Sportowego. Kurwa, to w sumie jak dwa nowe etaty w tym Klubie – poprzednio na stanowisku trenera był nauczyciel WFu, a Dyrektorem Sportowym mianował się Prezes. No, i taki duet wyczarował nam spadek do 3 ligi.


Tak naprawdę wtedy, w czerwcu, nastąpiło trzęsienie ziemi. 


Podział w klubie zarządzony przez Prezesa był niesamowicie jasny i klarowny, co wierzcie mi, było czymś nowym w Kaiser


TRENER


- odpowiada za, cóż, TRENOWANIE zawodników;
- ma absolutną władzę jeśli chodzi o dobór najbliższych współpracowników, czyli: asystenta trenera, trenera bramkarzy, trenera siłowego i dwóch trenerów od ogólnego rozwoju;
- bierze udział w spotkaniach Komitetu Transferowego, jak to ładnie nazwał Prezes Bader;
- wskazuje piłkarzy, z którymi należy przedłużyć kontrakt.

 

DYREKTOR SPORTOWY


- odpowiada za długofalową wizję klubu;
- zatrudnia i prowadzi negocjacje w sprawie pracowników Pionu Sportowego (z wyłączeniem kadry trenerskiej), czyli: całego zespołu skautów, analityków a także pracowników działu medycznego;
- bierze udział w spotkaniach Komitetu Transferowego;
- wyszukuje wśród ofert od agentów piłkarskich piłkarzy do gry pierwszym zespole i zespole juniorów;
- prowadzi negocjacje transferowe z klubami w sprawie zakupu piłkarzy wskazanych przez Komitet Transferowy;
- prowadzi i finalizuje negocjacje transferowe z piłkarzami wskazanymi przez Komitet Transferowy;
- odpowiada za sekcję młodzieżową klubu (oddelegowanym pracownikiem do tej roli jest Manfred Paula, Koordynator Pionu Juniorskiego) i wyznacza ścieżkę rozwoju dla piłkarzy tam się znajdujących.


***


No dobrze, robaczku, poczytałeś trochę teorii, która zawsze zajebiście wyglądają na korporacyjnych prezentacjach, a teraz ja Ci opowiem, jak to wygląda w praktyce. No bo czym, do diabła, jest Komitet Transferowy?


***


Komitet Transferowy, dumnie nazwana komórka w klubie, w której skład wchodzi trzech ludzi: Dyrektor Sportowy, Główny Skaut i Trener.


Boris Notzon, Dyrektor Sportowy, jest osobą, która wyznacza kierunek i cele w poszukiwaniu zawodników. To on w głównej mierze zna potrzeby całego klubu i prowadzi tak zwaną długofalową wizję. 


Olaf Marschall, czyli Główny Skaut, jeździ wraz ze swoją świtą (zespół 4 skautów) po połowie Europy i przeczesuje cały rynek piłkarski, bez podziału na pozycje czy narodowość. Po prostu. W ten sposób jest tworzony ogromny katalog z piłkarzami. 


Trener I zespołu, Jarko, wskazuje pozycje, które wymagają wzmocnienia. To ważne! Unika się tego, by akurat Trener podsyłał konkretne propozycje zawodników z komentarzem: KUPCIE MNIE KURWA TEGO GRAJKA. No nie, Trener raczej wskazuje pozycje które wymagają wzmocnienia i nadaje im odpowiedni priorytet. Oczywiście może zdarzyć się, że Trenerowi wpadnie jakiś piłkarz w oko, lecz w takim wypadku przeprowadzony jest zwyczajny proces prześwietlenia takiego zawodnika a później poddanie jego kandydatury podczas obrady Komitetu Transferowego.


Jak wygląda praca tej trójki?


W trakcie okienka transferowego spotykają się na bieżąco (poza oknem transferowym są to spotkania raz na 2 tygodnie) i przeglądają sprawozdania skautów, którzy w przerwach pomiędzy kolejnym obejrzanym meczem a fastfoodem na stacji benzynowej wysyłają do klubu wypełnione raporty z piłkarzami. W tym momencie podejmowana jest decyzja o:


1. Dalszym obserwowaniu danego zawodnika;
2. Pozostawieniu raportu w takiej formie jak jest, bez żadnych działań;
3. Wyrzuceniu raportu do śmieci i skreśleniu zawodnika z planów dalszej obserwacji.


Jak tylko raportowany piłkarz trafi do pierwszej grupy, to w kolejnych spotkaniach jedzie obejrzeć go kolejny z obserwatorów. Jeśli po kolejnej obserwacji weryfikacja jest pozytywna, to zawodnik ląduje na liście życzeń klubu.


W momencie, gdy decyzją całej trójki piłkarz spełnia wszelkie wymagania i aktualnie jest wakat na jego pozycję w klubie, następuje decyzja o dodaniu piłkarza do listy transferowej przychodzącej. 


Od tej chwili cała odpowiedzialność za sprowadzenie piłkarza do klubu spada na barki Dyrektora Sportowego. To on prowadzi negocjacje z klubem, a później z samym zawodnikiem w ramach dostępnego budżetu transferowego. Ostateczna decyzja o podpisaniu kontraktu również pozostaje w gestii DS.


***


Dobra, wyplułem z siebie tę korporacyjną papkę gówna. Niech oni w końcu zaczną coś grać, bo już mam dość tej stęchlizny bijącej z klubowych korytarzy. Chciałbym w końcu poczuć tę atmosferę i zapach zielonej murawy...


H.E.
 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Ej, ja też właśnie chciałem grać nieco bardziej realistycznie i chcę żeby mój dyrektor sportowy odpowiadał za negocjacje z zawodnikami i klubami. Problem jest taki, że za każdym razem jak chce żeby kogoś kupił, dostaję info że mu się to nie udało - nawet jeśli chodzi o zawodnika z wolnego transferu. Nie wiem o co tu chodzi.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, lad napisał:

Ej, ja też właśnie chciałem grać nieco bardziej realistycznie i chcę żeby mój dyrektor sportowy odpowiadał za negocjacje z zawodnikami i klubami. Problem jest taki, że za każdym razem jak chce żeby kogoś kupił, dostaję info że mu się to nie udało - nawet jeśli chodzi o zawodnika z wolnego transferu. Nie wiem o co tu chodzi.

Życie;) 

Odnośnik do komentarza

Pamiętasz, jak pisałem o syfie, w którym ugrzęźliśmy po spadku do 3. Ligi?


No, to po pierwszym roku od momentu tych WIELKICH zmian, można powiedzieć, że złapaliśmy się wystającej gałęzi i wyczołgaliśmy do połowy z tego bagna. Co prawda druga połowa ciała wciąż jest utytłana w nieporządku, ale głowa (przede wszystkim!) i ręce są już na powierzchni. 


Nie wlazłem do tej szatni przez cały rok. Ci, którzy w niej są… niech się pierdolą. Większość nich nie zasługuje na noszenie tego trykotu. Pod koniec sezonu, kiedy rozstrzygała się sprawa awansu FCK do 2. Bundesligi, te nieroby zaczęły nawiedzać pokój trenera, a później gabinet Dyrektora Sportowego w sprawie nowych kontraktów. Kiedy pierwszych 4 gości z podstawowego składu zostało odesłanych z kwitkiem, w drużynie wybuchł bunt, rozumiesz? Ci jebani idioci w krótkich spodenkach zaczęli terroryzować cały Klub na 3 tygodnie przed końcem rozgrywek. To był najtrudniejszy test podczas tego nowego rozdania, które dotknęło nasz Klub. Wynik, cóż, chyba jednak pozytywny, no bo skończyło się awansem.

Spoiler

nRY0VZk.png


Czterokrotny mistrz Niemiec awansował z 3 poziomu rozgrywkowego. Jak to żenująco brzmi. 


Trener pytany o tę sytuację z kontraktami na konferencji prasowej wyraził się jasno: w trakcie rozgrywek gramy w piłkę. Czas na rozmowy o przyszłości jest w przerwie zimowej albo już po sezonie. W trakcie spotkania z dziennikarzami towarzyszył mu Boris. Mają we dwóch jaja. Łącznie 4. Na to przynajmniej wygląda.

 

Drużyna przez cały rok grała zmiennie, nawet przez chwilę nie dało się poczuć efektu w stylu: wow, ta drużyna gra w piłkę! No nie. Była rąbanka i przepychanie się o każdą bramkę, o każdy punkt. Trener mieszał w składzie, w taktyce, próbował poszczególnych piłkarzy na różnych pozycjach. Czy była w tym wszystkim jakaś myśl? Nawet jeśli tak, to podejrzewam, że nikt z obecnych na trybunach nie potrafił jej zrozumieć.

 

Kadra zespołu jest fatalnie zbilansowana, potrzeba tu wielkich, ogromnych wręcz zmian. Duet Trener-Dyrektor Sportowy mają przed sobą od skurwysyna roboty, ale ej, przecież za coś dostają tę furę kasy, co nie?

 

***


Aha. Najważniejsze.


Bayern Monachium skończył ligę na 2. miejscu. Hahaha. Kutasiarze.

 

Może jednak karta się odwróciła?


Twój Horst Eckel.

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.12.2018 o 09:42, lad napisał:

Ej, ja też właśnie chciałem grać nieco bardziej realistycznie i chcę żeby mój dyrektor sportowy odpowiadał za negocjacje z zawodnikami i klubami. Problem jest taki, że za każdym razem jak chce żeby kogoś kupił, dostaję info że mu się to nie udało - nawet jeśli chodzi o zawodnika z wolnego transferu. Nie wiem o co tu chodzi.

Żadnych większych kłopotów nie odnotowałem w tym temacie. W sensie: jeśli dobrze prześwietliłem zawodnika, poznałem dokładnie oczekiwania jego i klubu, a także byłem pewny, że stać nas na takiego piłkarza, to taki zawodnik trafiał na listę zakupową i dalej pilotował sprawę dyrektor sportowy. Na 6 wskazanych zawodników do Klubu trafiło 4, bo z 2 się nie dogadał. Nawet sprawdziłem, czy sam dałbym radę podpisać takiego zawodnika, no i w mocnej teorii dałbym radę, ale musiałbym albo zgodzić się na jakieś absurdalne klauzule, albo zrobić komin płacowy.

 

40 minut temu, z0nk napisał:
52 minuty temu, Pulek napisał:

Aha. Najważniejsze.


Bayern Monachium skończył ligę na 2. miejscu. Hahaha. Kutasiarze.

Czy Horst ma polskie korzenie? :D 

Klub, którego nie ma... yyy... Bayern Monachium w sensie, nie należy do grona największych przyjaźni FCK, delikatnie rzecz ujmując. A bohater naszej opowieści jest »Die Roten Teufel« z krwi i kości.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie będę tu zaglądać dla tych wstawek. Nie jestem może wrogiem wielkim Bayernu, ale jakoś zawsze mnie bawiło, jak spora część Niemiec po prostu im cisnęła. Nie wiem czy to się zmieniło od czasów kiedy oduczyłem się niemieckiego, ale jest to taka przyjemna bryza ^^

  • Hurra! 1
Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, lad napisał:
2 godziny temu, jmk napisał:

Tzn. co się stało?

No przecież masz napisane, że wyniki raczej słabe :) 

Wyniki fatalne, taktycznie nie potrafiłem za nic w świecie okiełznać tej drużyny, do tego nietrafione transfery... Nie no, naprawdę, aż w pewnym momencie odechciało mi się siadać do drużyny żeby po raz 4 ją przebudowywać. 

 

Kilka dni odpoczynku i wystartuję z czymś nowym, bo po Le Havre nie wyobrażam sobie grania w kulki bez opowiadania w tle.

Odnośnik do komentarza
  • lad zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...