Skocz do zawartości

Red Dead Redemption 2


Gość MitnickMike

Rekomendowane odpowiedzi

OK, szósty rozdział za mną, dwa epilogi przede mną... skoro @me_who podsumował na tym etapie, to ja też.

 

W skrócie: nie grałem w grę lepszą od RDR2.

 

Spoiler

To nie jest nieskazitelny brylant. Najbardziej kłuło mnie początkowo rozwiązanie menusów... zanim ktoś napisał mi, że istnieją od tego skróty. Tylko dlaczego nie były jawne od początku? NIEBYWALE irytowała mnie kwestia poruszona przez mewho: trącisz kogoś koniem, od razu masz kolosalny pościg za plecami. Nie zniuansowano tu szczególnie systemu ścigania, przecież za coś takiego wystarczyłaby grzywna, która po jakimś tak okresie nie wpłacenia skutkowałaby statusem wanted. A potrącić kogoś w St. Denis jest baaaaardzo łatwo. Poza tym, przy takim ogromie questów, subquestów, sidequestów i pomniejszych wydarzeń zdarzały się epizody słabsze. Dajmy na to ten fragment szukania rywali Billa Callowaya gdy twórcy stosują ewidentne nawiązanie do The Unforgiven: to, jak Morgan wpada w złość i wrzuca dynamit w stos odchodów jest niepoważnym dysonansem w budowaniu jego postaci. Podobnie zakończenie tej historii, gdy Artur szuka arcywroga Billa: bez wahania zgadza się na misję mającą skończyć się śmiercią szeryfa, a jest to w momencie gry, gdy Morganem miotają już wyrzuty sumienia...

 

Ale to plewy na wietrze. A wiatr ma siłę huraganu.

 

Grafika. GRAFIKA. Nie widziałem jeszcze tak pięknej gry, a widziałem już Horizon Zero Down, God of War i AC: Oddysey, które pozornie wyciskały już z konsol siódme soki. Przy całym do nich szacunku (HZD tylko za grafę btw): RDR2 je deklasuje. To oddanie cyklu dziennego, ta zabawa światłem, to poczucie głębi i odległości krajobrazu, te błoto, ten śnieg... Arcydzieło. Słabiej jest nocą, którą Rockstar obdarował wieczną pełnią, a szkoda. Tym niemniej, tylko w trzecim Wiedźminie jak dotąd zdarzyło mi się jechać stępa do celu by podziwiać krajobrazy, tylko że tam zdarzało się to kilka razy... tutaj zawsze, gdy miałem tylko na to czas.

 

Nie zgodzę się z mewhowym zarzutem co do broni. Ja często korzystałem z dubeltówek dajmy na to, wygar jaki dawały na krótkim i średnim dystansie po prostu było czuć z ekranu. Podobnie sztucer, który wpadł mi w ręce gdzieś w szóstym rozdziale, ten z kolei dawał satysfakcjonujące końcowe rozwiązania na dystansach dalszych. Gdy tylko mogłem, chodziłem z tym duetem. Z pistoletów... korzystałem rzadko :) No i łuk! Kilkukrotnie robiłem dzięki temu misje w stylu MGS, prawie do końca nie wzniecając alarmu.

 

Postacie i spinająca je fabuła.... na razie nie potrafię pisać o tym bez emocji, może zrobię ps po epilogach. W każdym razie niemal każdy z członków gangu był KIMŚ (no, o Lennym nie potrafię napisać nic sensownego), tylko Micah chyba był jednowymiarowy, każdy z nich ma warstwy. W dodatku jeszcze w żadnej grze nie miałem tak silnego poczucia, że ten świat żyje obok mnie, szczególnie w obozie. W obozie... Owszem, może i dbanie o niego miało mało sensu, ale gdy kiedyś Susan zbeształa mnie za to, że od dawna nic nie wrzucałem do skrzynki, to miałem wyrzuty sumienia. Zresztą, imho miał on jeszcze jedną funkcję: pod koniec gry nie ma w nim już tych minizadań z noszeniem worków etc, co potęguje nastrój przemijania i zbliżającej się katastrofy. Rozmowy stają się cichsze, Javier już nie gra wieczorem przy ognisku, wszyscy się obserwują....

 

O Dutchu już wszystko napisał mewho. Ta gra to również jego historia, niemal tak samo ważna, jak Morgana. Jego stopniowego upadku. I to ciągłe, natrętne pytanie: był taki od początku? Czy jego ukryte demony zostały po prostu ujawnione przez ekstremalność sytuacji? Swoją drogą, czy jest jakiś sidequest który wyjaśnia jakoś bliżej co się tak naprawdę zdarzyło w Blackwater? Bo moja wiedza jest jednak fragmentaryczna: van der Linde zabił jakąś dziewczynę, była zasadzka (Micah zdradził już wtedy?)...

 

A Artur Morgan

 

tu nic nie napiszę, na razie nie mogę

 

 

 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

A żeby zilustrować jeszcze, jak bardzo się w grze zakochałem, cały czas myślę czy Jurgena na emeryturę nie wysłać...

 

LHFlJj2.jpg

 

a nie napisałem jeszcze o muzyce.....

 

BTW, jak już pisałem mam odświeżone RDR na xboksie, nie ma opcji, bym nie zagrał :) Już mam pierwsze spotkanie z Williamsonem za sobą...

 

 

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

OK, zebrałem się do kilku słów po zakończeniu:

 

Spoiler

Arthur Morgan to jednak najważniejszy atut tej gry. Jego ewolucja, choć stereotypowa, w świecie gejmingu jest jednak przekroczeniem kolejnej granicy. Sprzęgnięcie jej z brutalną windykacją na Dawnsie (Downsie?) było jak oczyszczający cios między oczy: niby proste rozwiązanie, ale jednak rzucające na deski. I mimo wszystko (mimo tej całej kliszowości) takie... wiarygodne, immersyjne. Tym bardziej, że to nie był jednak grom z jasnego nieba: już wcześniej widać w Morganie dojrzewanie ziaren.

 

Koniec Arthura też jest piękny. Piękny w swym brudzie, porażce, bólu. Nie udało mu się uratować siebie, ani Dutcha. Uratował kilka żyć. Nie dokonał pomsty na Micahu, choć, absolutnie zgodnie z kanonem gatunku, ktoś tego odwetu jednak dokonać musiał. Do powolne odchodzenie, to do bólu stereotypowe zachodzące słońce, ten grób z pochylającą się nad nim Mary... w starciu z następującym po tym "normalnym" życiem Marstona tworzy to interesujący kontrapunkt. Tym bardziej, że 

 

*** spoiler dla nie znających rdr1

 

wiemy przecież, że Marston odejdzie ponownie. I też będzie mszczony w niekończącym się kręgu przemocy.

 

*** koniec spoilera

 

Wszystko to podkreślane jest przez wiele elementów. Ta stopniowa dekompozycja Obozu jest naprawdę wspaniałym tłem: skończenie się prac pomocniczych, podejrzenia, oskarżenia o zdradę, pijaństwo, brak nocnych zabaw, muzyki, to wszystko następuje stopniowo, ale ma się w tym wszystkim wrażenie fatalizmu, takiego greckiego przekonania, że bohaterowie mocując się z przeznaczeniem, muszą być za to ukarani.

 

Cudowne.

 

 

BTW: odnalazłem właśnie martwego zalotnika... panny Bonnie z jedynki :) Miły akcent (na samej farmie jednak do mnie strzelają, chyba nie chcąc dopuścić do spotkania, które zgodnie z kanonem wydarza się dopiero dwa lata (?) później :) ).

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Jestem w szóstym rozdziale więc objeżdżam różne niedokończone misje poboczne. Wybrałem się w zimowe góry Grizzlies i byłem świadkiem jak wilki próbują na zamarzniętym jeziorze dopaść niedźwiedzia (grizli zresztą). Postanowiłem więc pomóc misiowi i zacząłem strzelać do wilków. Wilki zwiały ale niewdzięczny misiek rzucił się na mnie i niemal mnie rozszarpał. Świetne są takie niespodzianki

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
11 minut temu, tio napisał:

Jestem w szóstym rozdziale więc objeżdżam różne niedokończone misje poboczne. Wybrałem się w zimowe góry Grizzlies i byłem świadkiem jak wilki próbują na zamarzniętym jeziorze dopaść niedźwiedzia (grizli zresztą). Postanowiłem więc pomóc misiowi i zacząłem strzelać do wilków. Wilki zwiały ale niewdzięczny misiek rzucił się na mnie i niemal mnie rozszarpał. Świetne są takie niespodzianki

Zwierzaki tylko na żarcie i futra :D Jak jest okazja poluję na co się da :D 

Łowienie rybek sprawia mi sporo frajdy :)

 

Odnośnik do komentarza

Po zakończeniu gry

 

 

Czuję się niesamowicie rozdarty z kilku powodów

 


 

Po pierwsze, bo się skończyło i tak szczerze mówiąc średnio mam ochotę mykać sobie Johnem, a na samym początku chyba bym się dał za to pokroić.

 

Po drugie, bo od momentu gdy lekarz wydał wyrok potwierdzając gruźlicę grałem może nie tyle na siłę, co czułem, że to się źle skończy i moje przechodzenie skupiało się na robieniu tylu pobocznych ile moglem, bo te potrafiły jednak czymś zaskoczyć. Tego, że koniec końców Dutchowi musiało odwalić spodziewałem się po tym, co kojarzyłem z jedynki, jedyne co mnie zastanawiało to jak się to stanie, kiedy i kto z ekipy po drodze odpadnie. Szczególnie, że kilka nazwisk od razu mogłem skreślić, skoro pojawiali się w jedynce.

 

Po trzecie nie ogarniam trochę tych legendarnych zwierząt. Miś wpadł na samym początku, potem zupełnie olałem temat i długo nic się nie działo aż do momentu jak same zaczęły wpadać w moje sidła. Dosłownie gra sama informowała, że wjeżdżam na teren legendarnej zwierzyny, na mapie pojawiały się znaki zapytania sugerujące gdzie mam rozpocząć. W sumie trzy tropy i zwierzak się pojawiał na horyzoncie. Jedynie wilk mnie zauważył i zaatakował, wapiti i łoś zupełnie nie ogarniały co się dzieje i tak w sumie przypadkiem zabiłem trzy legendarne zwierzęta.

 

Po czwarte system headshotów, który w większości polegał na tym, żeby autoaim wymierzył za nas, a my tylko delikatnie podnosimy celownik kapkę wyżej. Momentami wchodziły seryjnie.

 
 

 

 

A teraz spoiler powiązany z jedynką, a konkretnie z zakończeniem jedynki

 

 


A Johnem też tak średnio mam ochotę grać dalej wiedząc jak to się skończyło. Czy Rockstar nie mógł zrobić chociaż jednego pozytywnego zakończenia?
 

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
15 minut temu, tio napisał:

Jakie profity daje upolowanie legendarnego zwierzaka? Mi się udało upolować tylko łosia i miałem komunikat, że u trapera mogę sobie kurtkę z tego uszyć. Ale jak dotarłem do trapera to nie było takiej usługi.

Najpierw musisz tę skórę sprzedać traperowi.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Zakończyłem główny wątek i czuję pustkę. Zżyłem się przez te ponad dwa miesiące grania z Arturem, polubiłem też innych członków gangu (szczególnie oczywiście Charlesa).To była świetna przygoda, angażująca też emocjonalnie. Nawet drugo i trzecioplanowe postacie  są świetne - np. siostra zakonna Calderon czy beznogi weteran, z którym wybieramy się na polowania.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...