Skocz do zawartości

Red Dead Redemption 2


Gość MitnickMike

Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, lad napisał:

Ej, jest jakiś sposób na „nie gubienie” konia? Strasznie mnie irytuje, że praktycznie po każdej misji mam zaznaczonego na mapie konia tymczasowego, który nie ma w siodle wyposażenia. Muszę łazić i szukać tego mojego Tennesee Walkera ciagle :( 

Ja często wołam konia w trakcie misji i wtedy jest w pobliżu, ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić i żeby nie przeszkadzał :P

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Moje odczucia po skończeniu X rozdziałów obejmujących główną fabułę, zostały mi epilogi. Siłą rzeczy są spojlery.



Najpierw minusy:

- jak na grę, która stawia na realizm, czasem do absurdu (każdy pocisk dum-dum trzeba robić osobno, jednokierunkowe fast travel) to moim zdaniem przesadza z liczbą przeciwników. Całkowicie zaburza ten realizm, gdzie w malutkim Strawberry mordujemy 50 osób albo odbijając Marstona z więzienia zabijamy dziesiątki osób. Właściwie każde starcie kończy się hekatombą. Zasadniczo śmierci jest za dużo, za łatwo się ją zadaje, często całkowicie bezrefleksyjnie.

- AI wrogów jest często zatrważające. Stoją w otwartym terenie albo wybierają beznadziejne kryjówki. No i ta mentalność a'la IWŚ. Często jest tak, że idą na rzeź jak barany po trupach swoich kolegów

- budowa bazy jest bezsensowna i zbędna. Właściwie jedyne co się opłaca zbudować to zagrodę dla koni służącą jako stajnia i wóz Arthura, który uruchamia jednokierunkowe fast travel. Reszta bez sensu. Do tego obóz jest fajny tylko w rozdziałach II i III. W IV jest dom, który tylko wkurza, bo na górę włazi się wieczność. Później obóz traci na znaczeniu. Ja skończyłem watek główny z około 1500$ w kasetce. Chyba, że wątek bazy wraca w endgame...

- jeden z napadów całkowicie rozwala ekonomię gry - napad na bank w Valentine, który dobrze przeprowadzony daje 3000$ i właściwie "ustawia" Arthura do końca gry. Bo na co można wydać? Dwa najdroższe konie kosztują około 800$, broni i tak się nie kupuje bo jest zablokowana w sklepie, a i tak w większości dostajemy ją fabularnie. Albo od NPCów, których ukąsiły węże i pozwalają nam coś kupić w sklepie na ich rachunek

- wybór broni pozorny, bo 90% spraw się załatwia rewolwerami albo jednym z karabinów. Mam wrażenie, że skomplikowany system polowania został wprowadzony tylko po to, żeby w ogóle używać niektórych rodzajów broni. Dodatkowo ile razy zaczęliście zadanie bez żadnej broni długiej, bo owo zadanie się odpaliło, jak bronie są schowane w jukach? Nie wspomnę, że zdarzyło mi się nie raz i nie dwa, że po wczytaniu checkpointa znikały bronie, które wziąłem i dostawałem jakiś domyślny karabin samopowtarzalny

 - poza momentami gdzie sobie jeździmy bez celu, to gra jest - jak wszystkie GTA - bardzo liniowa

- system "poszukiwania". No ja jebe, co to za gunwo. Potrącisz kogoś koniem i już za sekundę ijo ijo, szeryf. Czasem pośrodku głuszy. I zawsze to ty jesteś winny. ZAWSZE.

- znajdźki. Rozegrałem ze 100h  i nawet nie widziałem jednej kości dinozaura czy kamulca, znalazłem 1 łapacz snu. A kości w grze jest 30, kamieni do znalezienia 10 i chyba 20 łapaczy snów. Nie mam absolutnie żadnego pojęcia jak to szukać. To są tak absurdalne "questy" zważywszy na rozmiar gry i na brak jakichkolwiek podpowiedzi, że nie rozumiem co chciał Rockstar osiągnąć. Tak samo z kartami z fajek - 12 kart i chyba 15 różnych zestawów xD Ale tu przynajmniej wystarczy palić jak smok, żeby choć próbować kompletować te zestawy. Podobnie z questem o martwej naturze - zatrzymałem się na drugim etapie, bo o ile znalazłem dzięcioła, to kardynał nawet nie wiem jak wygląda, a idealnego szczura też nie miałem przyjemności widzieć. Co ciekawe do legendarnych zwierzaków i ryb mamy mapę, więc brak konsekwencji trochę :-k 

- Blackwater i dalsze tereny odcięte od grania (?) Możliwe, że to ja jestem gapa, ale gdy chciałem się tamtędy przebić do New Austin, to za każdym razem dopadała mnie chmara naprawdę morderczych sukinkotów.

- może nie tyle minus, ale bardzo zastanawiające, że Arthur jak na hulakę i bandytę jest bardzooooo powściągliwy w stosunku do kobiet. Podejrzewam, że Rockstar zrobiło unik żeby nie było hurr durr SJW, ale nie wiem dlaczego pan Morgan po kąpieli, partyjce pokera i obfitej kolacji nie miałby wziąć jakiejś miłej pani kurtyzany do pokoju i się zrelaksować. Jest do wyboru odmów i odrzuć.

Teraz pora na plusy:

+ Arthur i jego przemiana. Bardzo się zżyłem z gburkiem Morganem, a jego podróż do Odkupienia jest naprawdę fajnie zrobiona. Ostatnia scena jak gaśnie przy wschodzie słońca patetyczna, ale piękna.

+ Dutch i jego popadanie w obłęd i karuzela złych decyzji. Ale przy tym postać na tyle charyzmatyczna i wyszczekana, że jestem w stanie uwierzyć, że mimo tak fatalnego dowodzenia gangiem ludzie za nim stoją dość długo. 

+ generalnie większość NPCów jest dobrze zrobiona

+ grafika, no to wiadomix

+ muzyka - szczególnie w momentach jak sobie tak wypływa znikąd ;) No i to dopasowanie do tego co się dzieje na ekranie jest niemal zawsze bezbłędne

+ dublaż bez skuch praktycznie

+ content gry jest przeolbrzymi. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile pracy trzeba włożyć w zidentyfikowanie wszystkich zwierząt, nie mówiąc o upolowaniu idealnych sztuk każdego gatunku

+ poczucie przestrzeni jakie się ma w tej grze, naprawdę super jest to odczucie. Nie wiem jak to ładnie ubrać w słowa, ale jak się jedzie pod tym pięknym błękitnym niebem a wokół bezkresne tereny, albo góry w oddali. Tak sobie wyobrażam amerykańskie pogranicze w czasach dzikiego zachodu

+ polowania są bardzo satysfakcjonujące, szczególnie jak musimy wytropić idealnego przedstawiciela gatunku żeby pozyskać skórę

+ unikatowe wyposażenie jest skryte za tak wielkim wysiłkiem ze strony gracza, że naprawdę jest unikatowe i odczuwa się dumę z posiadania choćby niektórych części owego wyposażenia

+ super osady, miasteczka i miasto, choć niestety wydmuszki, w których jest to samo zasadniczo. Ale pierwszy wjazd do Van Horn (koniecznie od południa!) mimo, że to było grubo po kilkudziesięciu godzinach gry spowodował całkowity opad szczęki. Chyba moja ulubiona osada :) 

 

Zobaczymy czy coś jeszcze dorzucę po dograniu reszty i czy się z moją listą nie pospieszyłem ;) 

 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Ja tylko chciałem powiedzieć, że im dłużej gram* tym bardziej lubię Arthura. I jakoś już nie mam ochoty narzekać na to, że to nie John, do głosu też się przyzwyczaiłem. Nie spodziewałem się, że tak gładko to pójdzie.

 

*Początek czwartego rozdziału.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Dudek napisał:

Ja tylko chciałem powiedzieć, że im dłużej gram* tym bardziej lubię Arthura. I jakoś już nie mam ochoty narzekać na to, że to nie John, do głosu też się przyzwyczaiłem. Nie spodziewałem się, że tak gładko to pójdzie.

 

*Początek czwartego rozdziału.

 

MaM TO SAMO. A byłem pierwszy do krytyki. (jestem w piątym rozdziale).

Za to van der Linde coraz bardziej mnie wkurza. 

Odnośnik do komentarza

Tu jest tyle maleńkich klejnocików... Ostatnie zbiory, z dzisiaj:

* trafiłem już na trzecią część serii o KKK, najsłabszą, ale i tak śmieszną :) 

* wszedłem do jakiejś małej chatki. Tam złoty samorodek i dwa trupy z łomem i młotkiem w dłoniach. Jak nic zaciukali się nawzajem

 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...