Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Pisi, Historia Chapmana oraz Historia Wattsa

 

Cesarz, dokładnie 12 miesięcy - ostatnio trochę nadgoniłem :) Dobrze, że na bieżąco piszę, bo inaczej to bym połowy faktów zapomniał :D

 

 

Oczywiście nie mogło się obejść bez ruchów transferowych także w przeciwnym kierunku. Przede wszystkim z klubem pożegnali się adepci ze szkółki piłkarskiej, którzy dołączyli do drużyny młodzieżowej przed sezonem, ale ponieważ nie rokowali żadnych nadziei, nie przedłużałem z nimi kontraktów. Taki los spotkał Petera Daviesa (ANG, 17, S C), Neila Robinsona (ANG, 18, M L), Carla Andersona (ANG, 19, GK), Gary’ego Townsenda (ANG, 19, D C) oraz Andy’ego Huntera (ANG, 17, GK). Jedynie Robinson znalazł sobie od razu nowy klub, otrzymując etat w drużynie młodzieżowej Swindon. Pozostali wciąż czekają na nowego pracodawcę.

 

Pierwszym z poważniejszych graczy, którzy opuścili drużynę jest Juha Johansson (FIN, 27, 39A / 1G, 1 / 0 / 0 / 0 / 7.00), który po kilku latach spędzonych w klubie najwyraźniej zrozumiał, że mimo swojej dobrej gry w rezerwach oraz w reprezentacji Finlandii, nie ma szans wygryźć ze składu Gabriela, a od minionego sezonu również i Castelliego. Dlatego też po wygaśnięciu kontraktu zdecydował się na przenosiny na prawie Bosmana do hiszpańskiego Espanyolu. Trzeba zauważyć, że to już kolejny piłkarz, który po nieudanej przygodzie w Mansfield decyduje się na transfer do Hiszpanii. Jego los podzielili przecież wcześniej Diouf (Malaga) i Ortiz (Alaves).

 

Drugim z graczy, do tej pory nieodżałowanym, jest Krisztian Illies (WĘG, 24, 25A / 1G, 24 / 4 / 8 / 7.96), który do samego końca pozostawał nieugięty i nie chciał słyszeć o coraz lepszych warunkach, proponowanych w kolejnych propozycjach nowego kontraktu. Ostatecznie więc wylądował w spadkowiczu z Premiership, Manchesterze United, na prawie Bosmana. Wielka szkoda, bo być może właśnie teraz zająłby miejsce rozczarowującego Dlaminiego, który jest też na najlepszej drodze do opuszczenia klubu.

 

Na wylocie był również van der Velden, ale ponieważ nie udało się piłkarza sprzedać, zdecydowałem się chociaż ponownie go wypożyczyć. Tym razem na pięć miesięcy do Ipswich. Wróci do nas zapewne gdzieś w zimie i wtedy na nowo postaramy się znaleźć mu nowego pracodawcę. Darmozjadów w klubie trzymać nie zamierzam.

 

Prawdziwy exodus miał jednak dopiero mieć miejsce. W połowie sierpnia rozpocząłem zdecydowaną ofensywę transferową, oferując swoich graczy innym klubom. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwszy z klubem pożegnał się Alessandro Bondi (WŁO, 24, 74 / 32 / 13 / 2 / 7.09), który za 5 milionów euro trafił do Anderlechtu . Sprzedałem go, ponieważ był skłócony z Choe, a z tej dwójki znacznie chętniej stawiam na Koreańczyka.

 

Dzień później klub opuścił jego rodak, obrońca, który od dwóch sezonów jakby zatrzymał się w rozwoju i już tak nie zachwyca jak dawniej, gdy jako junior rozgrywał kapitalne spotkania. Giacomo Nardi (WŁO, 25. 19u21-A / 0G, 71 / 1 / 8 / 2 / 6.84), bo o nim mowa, za 4 miliony euro powędrował do klubu, w którym spędził znaczną część minionych rozgrywek – Luton. Natychmiast został jednak wypożyczony do Norwich, aby w Kanarkach grać pierwsze skrzypce.

 

Kolejnym Włochem, który tego dnia opuścił drużynę jest Nicola Giacomini (WŁO, 25, 84 / 4 / 7 / 0 / 6.79), który najwyraźniej po kontuzji nie potrafił już powrócić do dyspozycji sprzed niej. Dostał dwa sezony szans, ale nie potrafił ich wykorzystać. Trudno trzymać go u nas na siłę w takiej formie, bo oznacza to, że zbyt często by sobie nie pograł. Za jego kartę Unterchaching zapłaciło nam 4,8 miliona euro, rozdzielone na 24 raty, po 200 tysięcy euro każda.

 

Na zakończenie roszad transferowych sprzedaliśmy jeszcze jednego gracza do powracającego z czeluści Championship do Premiership Luton. Klub ten zapytał mnie dość niespodziewanie o usługi Fernando Ramosa (URU, 26, 9u21-A / 1G, 2 / 1 / 0 / 0 / 7.00), który od pięciu sezonów czekał na Field Mill na swoją szanse i się do tej pory nie doczekał, grając jedynie w sparingach przedsezonowych (w których nota bene nie spisywał się najgorzej) i za okrągłe pięć milionów euro dołączył do drużyny beniaminka Premiership.

Odnośnik do komentarza

Nowy sezon ligowy rozpoczynaliśmy, a jakżeby inaczej, od szlagierowego starcia na White Hart Lane z Tottenhamem. Niestety na miesiąc wykluczony z gry z kontuzją jest Napoli, a na minimum trzy miesiące piłkę nożną z głowy ma również Lorini, dlatego sprowadzenie Chapmana może mieć znaczenie szybciej, niż się to wydaje. Nie wiem, na co stać Kogutów w nowym sezonie, ale okres transferowy każe mieć respekt dla przeciwnika, bowiem udało im się sprowadzić kilku naprawdę ciekawych zawodników.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Niestety fatalnie zaczął się dla nas ten mecz, gdyż już w 3 minucie straciliśmy bramkę, kiedy to znakomitą zespołową akcję wykończył niezawodny Steele, którego tak brakowało Tottenhamowi w minionych rozgrywkach, gdy sporo czasu spędził w gabinetach lekarskich. Trzy minuty później błąd Gabriela pozostał na szczęście niewykorzystany przez Lewisa, a w 13 minucie znakomitej szansy nie wykorzystał Cavaliere. Dwie minuty potem dokładne podanie dotarło do Steela, a ten nie dał szans naszemu bramkarzowi w sytuacji sam na sam i podwyższył prowadzenie gospodarzy. Już minutę potem mogliśmy doprowadzić do remisu, ale w niesygnalizowanym zagraniu McCourta nie połapał się Watts. Po chwili Australijczyk znacznie się poprawił i mierzonym strzałem dał nam gola kontaktowego, na którego jednak gospodarze odpowiedzieli w 20 minucie, kiedy to perfekcyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił Steele. Dziewięć minut potem swoją kolejną szansę na zdobycie bramki zmarnował Cavaliere, a w ostatniej ciekawej akcji pierwszej połowy nowy bramkarz Kogutów, Fontaine, znakomicie obronił mocny strzał Wattsa z 43 minuty. W drugiej połowie gospodarze cały czas kontrolowali przebieg spotkania, a w 46 już minucie Steele miał okazję do zwiększenia swojego dorobku bramkowego lecz tym razem na szczęście chybił. Sześć minut potem po raz kolejny górą w pojedynku pomiędzy Wattsem a Fontainem był bramkarz gospodarzy. W 64 minucie Somma dobrym podaniem obsłużył rezerwowego Bartoliniego, ale Włochowi uciekła piłka i wyprzedził go bramkarz gospodarzy. Szesnaście minut potem rezerwowy Lange miał na nodze piłkę, którą mógł nas pogrążyć zupełnie, ale on też jeszcze nie ma strzeleckiej formy i bramki nie zdobył. W naszej ostatniej szansie na zmniejszenie prowadzenia gospodarzy, znakomitej okazji w 87 minucie nie wykorzystał Choe.

 

Premiership, 1/38, 10.08.2030

White Hart Lane, 36213 widzów

Tottenham – Mansfield, 3:1 (Steele ‘3, Steele ’15, WATTS ’18, Steele ’20)

MoM: Andy Steele (Tottenham Hotspur)

 

 

Porażkę z Tottenhamem można było wkalkulować w ewentualne koszta, ale w następnym spotkaniu z West Hamem oczekuję już znacznie lepszej gry. Zwłaszcza, że gramy u siebie, a cały czas pracuję nad tym, aby negatywne ogniwa drużyny opuściły zespół. Mam też nadzieję, że kibice od samego początku rozgrywek będą wypełniać po brzegi nawet rozbudowany stadion przy Field Mill.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Już w pierwszej akcji meczu fatalnie zachował się Somma, który dał sobie w dziecinny sposób odebrać piłkę, po czym Peters oddał mocny strzał, ale Bailey na szczęście nie dał się zaskoczyć. W 10 minucie znakomicie strzał Reale’a obronił ponownie Bailey, a pięć minut potem Somma miał okazję do rehabilitacji za akcję z 1 minuty, ale uderzył słabo i Magnin nie miał kłopotów z interwencją. Cztery minuty potem miał on znacznie więcej pracy po strzale Rogerio, ale też sobie poradził. W doliczonym czasie pierwszej połowy kolejną świetną próbę Reale’a kapitalnie obronił Bailey, wyrastający na bohatera tego meczu. Po zmianie stron na boisku wymieniłem duet napastników na parę Bartolini-Choe i ruchu tego żałować nie mogę, bo zaraz po wznowieniu gry świetne dośrodkowanie Rogerio na bramkę zamienił Koreańczyk właśnie. Dwie minuty potem po akcji rezerwowych napastników blisko zdobycia bramki był Bartolini, ale minimalnie przestrzelił. W 51 minucie potężny strzał Rosy z dystansu znakomicie obronił Magnin, na co goście jedenaście minut potem odpowiedzieli niecelnym uderzeniem Marty’ego. Pięć minut potem w sytuacji sam na sam z Baileyem tylko w sobie znany sposób do siatki nie trafił rezerwowy w drużynie Młotów Reynolds. W końcówce spotkania goście zaś totalnie opadli z sił, co skrzętnie wykorzystali moi podopieczni. Najpierw w 86 minucie kolejne świetne podanie Rogerio wykorzystał tym razem Bartolini, a Włoch strzelił swojego drugiego gola w doliczonym czasie gry, ustalając wynik spotkania.

 

Premiership, 2/38, 14.08.2030

Field Mill, 19766 widzów

[17] Mansfield – [10] West Ham, 3:0 (CHOE ’46, BARTOLINI ’86, BARTOLINI ’90)

MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Ostatnie zwycięstwo znacznie poprawiło morale w drużynie. Pokazało ono bowiem, że nadal potrafimy wygrywać i to w przekonującym stylu. Na starcie rozgrywek jest jednak bardzo duże natłoczenie meczów w krótkim odstępie czasu, dlatego nie ma teraz zbyt wiele czasu na analizowanie poprzednich spotkań, bo już trzeba się przygotowywać do kolejnego meczu, tym razem z finalistą Pucharu Ligi z poprzedniego sezonu, Norwich.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Tym razem to moi podopieczni weszli dobrze w mecz, zaczynając go od szybko strzelonej bramki, kiedy w 5 minucie świetne krzyżowe podanie McCourta na bramkę zamienił będący w dobrej formie na starcie rozgrywek Rogerio. Już trzy minuty później świetne rozegranie Rosy w środku pola sprawiło, że w znakomitej sytuacji znalazł się Watts, ale nie potrafił jej wykorzystać. W 26 minucie Rivera rozegrał akcję z Romero, po czym piłka trafiła do Warnera, a ten oddał mocny strzał, który jednak okazał się też bardzo niecelny. W 27 minucie zaś precyzyjne dośrodkowanie Chimeziego w pole karne na gola zamienił Watts. Jedenaście minut potem piekielnie mocny strzał Gabriela fenomenalnie wybronił Wilson, a dwie minuty potem w odpowiedzi ponownie próbował Warner, ale i tym razem jego próba była mocno przeciętna. Drugą połowę gospodarze zaczęli od szansy, jaką w 52 minucie zmarnował Stefanovic. My zaś graliśmy swoje. Pięc minut po tamtej sytuacji Watts prostopadłym podaniem uruchomił Moreirę, a Urugwajczyk po szybkim wyjściu na pozycję pokonał bramkarza, zdobywając swojego pierwszego gola w tym sezonie. W 62 minucie kolejną szansę na zdobycie bramki miał Watts lecz tym razem spudłował. Tak samo było dziesięć minut potem po kolejnej świetnej akcji Rogerio. W 82 minucie wreszcie Watts zdołał po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Tym razem świetnym podaniem obsłużył go rezerwowy Choe, tym samym Australijczyk ustalił wynik spotkania.

 

Premiership, 3/38, 17.08.2030

Carrow Road, 26006 widzów

[7] Norwich – [9] Mansfield, 0:4 (ROGERIO ‘5, WATTS ’27, MOREIRA ’57, WATTS ‘82)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

Bez zmian w składzie przystępowaliśmy do kolejnego ligowego spotkania. Teraz naszym rywalem miał być Bolton, który jest dla nas niezwykle niewygodnym przeciwnikiem, ale mam nadzieję, że forma, która wreszcie zaczyna się klarować, sprawi, iż będziemy potrafili pokonać niewdzięczników z Reebok Stadium. Tym razem to nam mają jednak pomagać ściany własnego obiektu i bardzo liczę na naszych wiernych fanów.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Znów świetnie weszliśmy w mecz, zdobywając bramkę w 3 minucie, kiedy na raty bramkarza gości pokonał Watts. Cztery minuty potem uderzenie z woleja Sommy znakomicie obronił Perry. Dwie minuty potem znów był górą, kiedy strzelał z daleka Rosa (swoją drogą nazwisko tego bramkarza wciąż wywołuje u mnie ciarki na plecach). W 17 minucie wreszcie gospodarze przeprowadzili swoją pierwszą groźną akcję, ale nie potrafił jej celnym strzałem zakończyć najlepszy napastnik gości, Lutsenko. W 28 minucie piłka po strzale Sommy odbiła się od Hogga i ostatecznie nie sprawiła trudności Perry’emu. Sześć minut potem efektowny strzał przewrotką Wattsa nie zakończył się zdobyciem gola, a szkoda, bo byłoby to piękne trafienie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Australijczyk potrafił drugi raz wpisać się na listę strzelców, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie McCourta z rzutu rożnego. Po zmianie stron kontynuowaliśmy dobrą grę, od czasu do czasu pozwalając rywalom na wyprowadzenie jakiegoś kontrataku, jak choćby w 52 minucie, który to jednak zakończył się niczym. Dziesięć minut potem swojej szansy nie wykorzystał Hogg, a z kolei w 66 minucie znakomita interwencja w defensywie Jonesa uratowała gości przed utratą kolejnej bramki. W 71 minucie powinna była paść kolejna bramka dla Mansfield, ale jakimś cudem Perry obronił strzał Choe. Jeszcze w końcówce szansę na podwyższenie prowadzenia miał Rosa, ale gol nie padł i zadowolić musieliśmy się dwubramkowym zwycięstwem.

 

Premiership, 4/38, 21.08.2030

Field Mill, 28723 widzów

[6] Mansfield – [10] Bolton, 2:0 (WATTS ‘3, WATTS ‘45+1)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Nowozelandczyk Watts kozaczy; to ciekawe, bo w późniejszej odsłonie FM zawsze kilku graczy z kręgu Australia i Nowa Zelandia wyrastało na prawdziwych pogromców :) IRL nie przypominam sobie jakiegoś wybitnego przedstawiciela kraju Maorysów :)

Odnośnik do komentarza

FYMik :* ,

 

raulb, a o obrońcy Blackburn (?) Ryanie Nelsenie, nie słyszał? :>

 

Pisi, jak na razie Watts jest zachwycony pobytem w Mansfield i nikt, o dziwo, się nim nie interesuje, co mnie bardzo cieszy :) A co do najlepszych strzelców, to myślę, że ten screen odpowie na Twoje pytanie :)

 

 

 

Po słabym rozpoczęciu sezonu na White Hart Lane w ostatnich trzech spotkaniach zagraliśmy znacznie lepiej, a to co mnie najbardziej cieszy, to dobra gra w obronie, która pomogła te trzy mecze zakończyć na zero z tyłu. Trzeba sobie jednak otwarcie powiedzieć, że poza Kogutami, nie mieliśmy poważnych przeciwników. W przeciwieństwie do następnego:- reprezentanta Anglii w Lidze Mistrzów – Carlisle.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Spotkanie rozpoczęło się od ataków gości, gdy w 3 minucie próbował strzałem z ostrego kąta zaskoczyć Collinsa Watts. Osiem minut potem w swojej pierwszej akcji ofensywnej, Garcia świetnie dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej do piłki wyskoczył Huber, wygrywając pojedynek z Knezevicem i celnym uderzeniem głową skierował piłkę do siatki. Cztery minuty potem kapitalnie strzał Tiozzo obronił Bailey, na co w 19 minucie odpowiedzieliśmy szalenie efektownym strzałem z woleja w wykonaniu Baileya, który obronił Collins. W 30 minucie raz jeszcze górą był nasz bramkarz, znów po strzale Tiozzo. Trzy minuty później swoją szansę na zdobycie bramki miał gwiazdor niedawno zakończonego Mundialu, Raimondi, lecz w decydującej fazie akcji przypalił się i fatalnie spudłował. W 38 minucie znakomitą interwencją po agresywnym dośrodkowaniu Rogerio popisał się Collins, ale w doliczonym czasie pierwszej polowy Rogerio poprawił dośrodkowanie, piłka dotarła do Moreiry, który w szesnastce zachował najwięcej sprytu i pokonał bramkarza płaskim strzałem. Po zmianie stron bardzo długo nie działo się nic ciekawego. Dopiero w 66 minucie po akcji McCourta lewym skrzydłem i dośrodkowaniu przed szansą ponownie stanął Watts lecz i tej okazji nie potrafił wykorzystać. W doliczonym czasie gry gospodarze mieli szansę na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale Tiozzo po raz kolejny nie potrafił pokonać naszego bramkarza.

 

Premiership, 5/38, 24.08.2030

Brunton Park, 32008 widzów

[19] Carlisle – [4] Mansfield, 1:1 (Huber ’11, MOREIRA ‘45+1)

MoM: Marco Huber (Carlisle United)

 

 

Poznaliśmy tez naszego rywala w walce o fazę grupową Pucharu UEFA. Zmierzymy się z austriackim Grazer AK, którego forma, a przede wszystkim styl gry, jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Zanim jednak zagramy te spotkania, czeka nas jeszcze ligowe starcie z Nottingham Forrest, a wcześniej jeszcze piłkarze udali się na zgrupowania i mecze kadr narodowych, ale żaden z graczy Mansfield niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnił. Na mecz z Nottingham do kadry wrócił już Napoli!

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Już w pierwszej akcji meczu goście chcieli nas zaskoczyć szybkim atakiem, ale jego fatalne zakończenie, które było udziałem Marchettiego nie sprawiło problemów Baileyowi. Cztery minuty potem równie nieudanym strzałem w dobrej sytuacji popisał się Bertelsen, na co po chwili odpowiedzieliśmy znakomitą akcją ofensywną Wattsa, zakończoną przez niego samego zdobyciem gola. W 32 minucie goście zdołali doprowadzić do remisu, kiedy znakomitą zespołową akcję wykończył z zimną krwią Ryan. Dwie minuty potem ten sam piłkarz powinien był strzelić drugiego gola, ale przegrał pojedynek z Baileyem. Była to ostatnia ciekawa akcja pierwszej połowy, a od początku drugiej na boisku zameldowali się Choe, Bartolini oraz, debiutujący, Dumitrescu. I zaraz po wznowieniu gry świetna akcja dwóch rezerwowych: Bartoliniego i Choe dała nam gola autorstwa Koreańczyka. Dwie minuty potem debiutujący w pierwszym składzie Dumitrescu również wpisał się na listę strzelców, wykorzystując nieudane wybicie piłki przez Aliustę. Goście nie zamierzali się poddawać i w 64 minucie Ryan był bliski ponownego wpisania się na listę strzelców, zabrakło naprawdę niewiele. Udało mu się to w kolejnej akcji, kiedy zmniejszył nasze prowadzenie, wykorzystując doskonałe podanie Hughesa. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jednobramkowe prowadzenie, to jakby go nie było i nakazałem bardziej ofensywną grę. Efektem tego była sytuacja z 74 minuty, po której Rosa powinien był zdobyć gola, a tego nie uczynił. W 85 minucie Ryan miał na nodze piłkę, po której mógł strzelić gola wyrównującego i skompletować hattricka, ale zamiast tego chwilę potem Watts zdobył drugiego gola i tym samym ustalił wynik meczu.

 

Premiership, 6/38, 09.09.2030

Field Mill, 28324 widzów

[4] Mansfield – [19] Nottingham Forrest, 4:2 (WATTS ‘7, Ryan ’32, CHOE ’47, DUMITRESCU ’49, Ryan ’66, WATTS ’88)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście. No cóż - bywa :]

 

 

 

Już trzy dni później rozgrywaliśmy pierwsze spotkanie pucharowe z Grazer AK. Mecz ten odbywał się na stadionie rywala, co dawało nam komfort rozgrywania meczu rewanżowego na własnym obiekcie, ale liczyłem na to, że przed rozpoczęciem drugiego spotkania, kwestia awansu i tak będzie rozstrzygnięta.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Znów dobrze rozpoczęliśmy spotkanie, strzelając bramkę już w 6 minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się niezawodny Watts, wykorzystując doskonałe podanie od Rogerio. Już minutę później gospodarze za sprawą Fuchsa mogli i powinni byli doprowadzić do remisu lecz nic takiego nie miało miejsca. W 12 minucie padł drugi gol dla Mansfield. Znów na listę strzelców wpisał się Watts, ale tym razem ostatnie podanie było autorstwa Rosy. Dziewięć minut później kontuzji doznał McCourt i musiałem w jego miejsce wprowadzić Bartoliniego, a w 26 minucie faulowany w polu karnym przez Mullera był Auer, a jedenastkę na bramkę zamienił Hilton. Cztery minuty potem mogliśmy znów prowadzić dwoma bramkami, ale świetnej akcji nie potrafił celnym strzałem zakończyć Bartolini. W drugiej połowie na boisku zameldował się między innymi debiutujący w pierwszym składzie Mansfield Pedretti, który zastąpił Rogerio. W 54 minucie znów jednak w centrum wydarzeń był Rosa, który idealnie podawał do Moreiry, ale Urugwajczyk fatalnie spudłował. Poprawił się minutę potem, wykorzystując identyczne podanie, jak przed chwilą od swojego rodaka z linii pomocy. W 63 minucie jego strzał z dystansu obronił Leitner, podobnie jak w sytuacji z 88 minuty, gdy kapitalnie obronił strzał z woleja, po którym piłka leciała w samo okienko. Jeszcze w doliczonym czasie gry szansę na zdobycie gola w swoim debiucie miał Pedretti, ale nie powtórzył wyczynu Dumitrescu z poprzedniego meczu.

 

Puchar UEFA, 1 runda, 1 mecz, 12.09.2030

Graz-Liebenau, 7259 widzów

[AUT] Grazer AK – [ANG] Mansfield, 1:3 (WATTS ‘6, WATTS ’12, Hilton (k) ’26, MOREIRA ‘56)

MoM: Sergio Rosa (Mansfield Town)

 

 

Nie było zbytnio czasu na świętowanie tego udanego meczu, który praktycznie przesądza o kwestii awansu do kolejnej rundy, bowiem w następny weekend podejmowaliśmy na Stamford Bridge, aktualnego mistrza kraju. Nasza nadzieja na korzystny wynik jest w tym, że duet napastników tworzą gracze sprowadzeni przed sezonem, więc jest szansa, że nie są oni jeszcze ze sobą dobrze zgrani.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, Bartolini, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Bardzo szybko, bo już w pierwszej akcji meczu sprowadzony z Aston Villi przed sezonem Roberts groźnie szarżował, ale na nasze szczęście fatalnie spudłował. Dziesięć minut potem znakomita akcja dwójki napastników, którą wykończył Smith dała mi odpowiedź na status zgrania tego duetu. Minutę potem Chaladze powinien był podwyższyć prowadzenie gospodarzy, ale on sam chyba nawet nie wie, jak tego nie uczynił. Pięć minut potem z dystansu uderzał Rossi lecz i on chybił celu. Wreszcie w 22 minucie błyskawiczny kontratak drużyny Mansfield dał nam gola, którego strzelił Moreira. W 36 minucie mogliśmy nawet wyjść na prowadzenie, kiedy groźnie strzelał Watts, ale znakomicie interweniował Rizzo. Siedem minut potem raz jeszcze górą był bramkarz gospodarzy, tym razem broniąc strzał Rogerio. Po zmianie stron zagraliśmy nieco odważniej i szybko widać było tego efekty, gdy w 48 minucie przedarł się przez linię obrony Moreira, ale na pokonanie bramkarza już brakło pomysłu. Dziewięć minut potem Roberts wycofał piłkę do wbiegającego Hunta, a ten rozpędzony huknął z całej siły, strącając przelatującego ponad stadionem gołębia. W 60 minucie swoją szansę miał mój były podopieczny z Luton – Cenci, ale i on nie mógł pokonać Baileya. Siedem minut potem świetną szansę miał Ryan, który uderzał z dystansu, ale i Anglik fatalnie przestrzelił. Po chwili bilardową piłkę, która po strzale Rossiego odbiła się od obu naszych środkowych defensorów, kapitalnie wybronił nasz golkiper. W 80 minucie świetną szansę miał Choe, ale nawet na raty nie potrafił pokonać równie dobrze dysponowanego Rizzo. W końcówce kibice obserwowali znakomite widowisko, szybką wymianę ciosów i sporo sytuacji podbramkowych, ale żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć zwycięskiego gola.

 

Premiership, 7/38, 15.09.2030

Stamford Bridge, 42495 widzów

[7] Chelsea – [3] Mansfield, 1:1 (Smith ’10, MOREIRA ’22)

MoM: Tomas Muller (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Niewykluczone, że o tym nie wspominałem. Sunderland w finale Ligi Mistrzów poległ 0:1 z Villarreal.

 

 

 

Pierwszym akcentem udziału Mansfield w pucharach krajowych było wylosowanie nam rywala w III rundzie Pucharu Ligi, gdzie zmierzymy się z grającym w League One Doncaster. Trzeba przyznać, że to losowanie było dla nas wyjątkowo łaskawe, pamiętając, że rok temu ten puchar rozpoczynaliśmy od spotkania z Aston Villą, która teraz przecież awansowała do Premiership. Do tego meczu mamy jeszcze trochę czasu, a teraz wszyscy skupiają się na ligowym starciu z West Bromwich, beniaminkiem Premiership. W meczu tym zabraknie naszego najlepszego strzelca, który odniósł kontuzję, a zastąpi go Choe. Na ławce rezerwowych tym samym zrobiło się miejsce dla Chapmana.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, Bartolini, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Co ciekawe, to goście zaatakowali nas jako pierwsi bardzo odważnie i już w pierwszej akcji meczu Radaelli po świetnym podaniu od Millera był bliski pokonania Baileya. Trzy minuty potem nasz bramkarz obronił też zupełnie nieprzygotowany strzał Mahmouda, a w 10 minucie nie dał się zaskoczyć po uderzeniu Martina. Siedem minut potem raz jeszcze próbował Martin, a kibice zgromadzeni na naszym obiekcie nie mogli zrozumieć, jak to się dzieje, że nie radzimy sobie kompletnie z beniaminkiem i jedynie nieskuteczności napastników gości zawdzięczamy fakt, że wciąż mamy bezbramkowy remis. W 20 minucie Bailey znakomicie obronił strzał Naylora, a pięć minut potem niecelnie strzelał Taylor. Wreszcie w 29 minucie po zespołowej akcji szansę na zdobycie bramki miał Rogerio, której nie wykorzystał. Sześć minut potem dośrodkowanie Gabriela z rzutu wolnego wykorzystał Moreira i strzałem głową dał nam prowadzenie. Przed przerwą raz jeszcze Urugwajczyk był bliski pokonania Walkera, ale drugą odsłonę rozpoczynaliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. Zaraz po wznowieniu gry goście stracili drugiego gola, kiedy niepewną interwencję Walkera po strzale Bartoliniego wykorzystał sam Włoch. W 65 minucie padł trzeci gol dla Mansfield, a jego autorem po ładnej zespołowej akcji był Moreira, który udanie zastępuje Wattsa w strzelaniu bramek. Po tym fakcie wprowadziłem na boisko między innymi Chapmana, ale to nie on, a Dumitrescu mógł w 80 minucie strzelić kolejnego gola dla Mansfield, minimalnie pudłując. Pięć minut później fatalnie przestrzelił jeszcze Rosa, a dwie minuty potem swoją okazję miał wreszcie weteran angielskich boisk, ale bramki nie zdobył.

 

Premiership, 8/38, 22.09.2030

Field Mill, 28230 widzów

[5] Mansfield – [9] West Bromwich, 3:0 (MOREIRA ’35, BARTOLINI ’47, MOREIRA ’65)

MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town)

 

 

Jako, że rewanż z Grazerem AK w pierwszej rundzie Pucharu UEFA miał być tylko formalnością, pozwoliłem sobie trochę pożonglować składem personalnym na to spotkanie i właściwie wymieniłem całą jedenastkę w porównaniu do tej, która wybiegła na boisko w ostatnim meczu ligowym, dając szansę między innymi dwójce napastników z rezerw na pokazanie się i być może na przebicie się do pierwszej drużyny.

 

 

Thompson – Castelli, Zotti, Machado, Rosa – Pedretti, Bartolini, Dumitrescu, Taddei – Scott, Gimenez

 

Goście wyczuli swoją szansę na awans, widząc nasz skład i groźnie zaatakowali od pierwszej minuty, szybko stwarzając sobie okazję, której nie wykorzystał Fuchs. Trzy minuty potem odpowiedzieliśmy mocnym, ale niecelnym strzałem Scotta. W 14 minucie Leitner znakomicie obronił strzał z dystansu Dumitrescu, na co trzy minuty potem goście odpowiedzieli kolejnym strzałem Fuchsa, który nie sprawił Thompsonowi żadnych kłopotów. W 27 minucie uderzenie Rosa z niesygnalizowanej pozycji pewnie obronił Leitner, a dwanaście minut potem fenomenalnie wyciągnął piłkę po strzale Dumitrescu. Po chwili goście odpowiedzieli nieudanym strzałem Auera, a jeszcze przed przerwą Leitner musiał interweniować po strzale Taddeiego. Po zmianie stron wreszcie udało się zdobyć gola, kiedy indywidualną akcję Pedrettiego na prawym skrzydle celnie zakończył Gimenez, dla którego był to gol w debiucie w dorosłej drużynie Mansfield. Po chwili kolejny strzał Paragwajczyka padł łatwym łupem bramkarza gości, a w 80 minucie obronił on tez strzał Pedrettiego, który złamał akcję do środka. Jeszcze w 87 minucie okazje do zdobycia gola miał Bartolini, ale po jego uderzeniu piłka o mały włos nie złamała poprzeczki, z takim impetem na nią wpadając. Ostatecznie mogliśmy się cieszyć z tego skromnego zwycięstwa i awansu do fazy grupowej.

 

Puchar UEFA, 1 runda, rewanż, 26.09.2030

Field Mill, 10970 widzów

[ANG] Mansfield – [AUT] Grazer AK, 1:0 (GIMENEZ ’52)

MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

A widział, w jakim składzie zagraliśmy? Zwłaszcza, jeśli chodzi o formację ataku?

 

 

 

W grupie Pucharu UEFA naszymi rywalami w walce o awans będą: Sevilla, Maccabi Petah Tikva, Gencelbirligi oraz Crvena Zvezda. Wydaje się zatem, że o awans nie powinno być trudno, a jedynie z Sevillą najprawdopodobniej stoczymy nieco bardziej wyrównany i efektowny pojedynek. Tymczasem przed nami teraz bardzo ważny sprawdzian ligowy – wyjazd na St. James’ Park…

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Ferreira, Bartolini, Napoli, Rosa – Choe, Moreira

 

Ten mecz zapowiadany był, słusznie, jako szlagier, ale pierwsze dziesięć minut mogło rozczarować. Dopiero w 11 minucie przeprowadziliśmy pierwszy ciekawszy atak, ale zakończył się on słabym uderzeniem Moreiry. Cztery minuty potem uderzenie Choe również nie sprawiło problemów Edwardsowi, który uchodzi przecież za najlepszego bramkarza świata. W 28 minucie znakomite uderzenie, po uprzednim ograniu Hilla, jakimś cudem wyciągnął po raz kolejny Edwards. Trzy minuty potem to Bailey odpowiedział fenomenalną interwencją po strzale McMahona, a w doliczonym czasie gry ofiarnie strzał Koka zdołał zablokować Knezevic, ratując Baileya, który już leciał w przeciwny róg bramki. Po zmianie stron cały czas mecz był bardzo wyrównany, ale lepiej my zaczęliśmy, gdy w 47 minucie nieudaną pułapkę ofsajdową założyli gospodarze, a na czystą pozycję wyszedł Choe, jednak nie potrafił pokonać Edwardsa. Cztery minuty potem znów w koreańsko-angielskim pojedynku gorą był bramkarz gospodarzy. Po kolejnych czterech minutach jeszcze jedną szansę miał Choe, tym razem jednak nawet nie dał Edwardsowi okazji do interwencji, fatalnie pudłując. W 67 minucie obronił on z kolei uderzenie Moreiry i wszystko wskazywało na to, że nie znajdziemy sposobu na pokonanie go w tym spotkaniu. W ostatnim kwadransie przebudzili się gospodarze. W 77 minucie groźny strzał Koka świetnie obronił Bailey, a po chwili nieznacznie niecelnie uderzał Simpson. Sześć minut potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Napoliego, a gdy w 89 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Knezevic i musiał przed czasem opuścić boisko to bałem się najgorszego w tej końcówce. Oczywiście to najgorsze przyszło, gdy po czterech minutach szturmu gospodarze w ostatniej akcji zdołali zdobyć bramkę…

Premiership, 9/38, 29.09.2030

St. James’ Park, 51359 widzów

[4] Newcastle – [2] Mansfield, 1:0 (Kok ‘90+4)

MoM: Craig Hill (Newcastle United)

 

 

Bardzo miła niespodzianka spotkała nas wszystkich na koniec miesiąca. Okazało się bowiem, że tytuł najlepszego piłkarza miesiąca września otrzymał nasz gracz, Bartolini. Była to jedyna nagroda, która przypadła w udziale któremuś z graczy Mansfield. W przerwie na mecze reprezentacji jedynie Muller zaznaczył swoją obecność na boisku, zdobywając gola w meczu przeciwko Bośni (w meczu tym grał również oczywiście Knezevic). My zaś już w pierwszej serii spotkań fazy grupowej Pucharu UEFA zagramy na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan z Sevillą.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Bartolini, Moreira

 

Koniecznie chciałem zacząć te rozgrywki od zwycięstwa i dlatego nakazałem moim podopiecznym odważną, otwartą grę ofensywną i szybko moje słowa przekuł w rezultaty Napoli, gdy już w pierwszej akcji meczu był on bliski pokonania bramkarza gospodarzy. Pięć minut potem Bailey zmuszony był piąstkować dośrodkowanie Ortegi, bo po drugiej stronie pola karnego już czyhał jeden z pomocników gospodarzy, by zamknąć akcję. W 17 minucie fantastycznie strzał Moreiry obronił Garcia, ale siedem minut potem był on bezradny wobec dobitki strzału Rogerio w wykonaniu Bartoliniego, który to Włoch z kolei wyrasta na kluczową postać tego sezonu. Gospodarze jednak natychmiast wyrównali za sprawą trafienia Ortiza z rzutu karnego po faulu Mullera w szesnastce. W 32 minucie bliski ponownego pokonania Garcii był Bartolini, tym razem strzelając z rzutu wolnego. Mieliśmy przed przerwą jeszcze jedną okazję po dośrodkowaniu Rogerio i strzale Moreiry, ale nic z tej akcji nie wyszło. Po zmianie stron tempo meczu wyraźnie siadło, a pierwsza ciekawsza akcja miała miejsce w 59 minucie, kiedy niecelnie strzelał Lopez. Minutę potem odpowiedzieliśmy atomowym, ale niecelnym strzałem Rosy. W 73 minucie raz jeszcze strzelał Rosa, ale ta próba została zablokowana przez Ristica. Dwie minuty potem kolejny strzał Bartoliniego z rzutu wolnego obronił Garcia. W 84 minucie z kolei Napoli był bliski zdobycia bramki, gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z Garcią, ale nie potrafił zamienić tego prezentu na gola. Była to nasza najlepsza okazja w tym końcowym fragmencie, a ostatecznie mecz zakończył się remisem.

 

Puchar UEFA, Grupa E, 1/4, 17.10.2030

Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, 30015 widzów

[HIS] Sevilla – [ANG] Mansfield, 1:1 (BARTOLINI ’22, Ortiz (k) ’26)

MoM: Pablo Ortiz (Sevilla CF)

Odnośnik do komentarza

Po nieudanym początku sezonu pracę w Derby stracił dotychczasowy szkoleniowiec, a jego miejsce po kilku dniach zajął Hasselbanik, który w Sunderlandzie sobie wybitnie nie poradził. Jak pamiętamy, zachował ligowy byt mistrza kraju na następny sezon w ostatniej kolejce minionych rozgrywek, kiedy to wygrał właśnie z nami. Napoli zaś niespełna miesiąc po wyleczeniu jednej kontuzji złapał następną i nie wiadomo jak długo go zabraknie. A gramy teraz z Manchesterem City.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Medina– Ferreira, McCourt, Somma, Rosa – Bartolini, Moreira

 

Źle zaczęliśmy to spotkanie, tracąc bramkę po rzucie karnym w 9 minucie, kiedy naszego bramkarza z jedenastu metrów pokonał Fonseca. Prowodyrem tejże jedenastki był faulujący w szesnastce Muller, któremu zdarzyła się któraś z kolei taka wpadka. W 20 minucie bliski doprowadzenia do remisu był McCourt, który uderzał z daleka. Szesnaście minut potem znakomicie swoją szansę wykorzystał Moreira, doprowadzając do remisu. Jeszcze przed przerwą mogliśmy ponownie stracić gola, ale tym razem strzał Magnituki świetnie obronił Bailey. Na to odpowiedzieliśmy strzałem Moreiry, który obronił Marchesini. W drugiej połowie na jej początku znów sporo pracy miał Marchesini po strzale Bartoliniego z 51 minuty. Osiem minut potem Medina dobrym podaniem uruchomił rezerwowego Dumitrescu, ale Rumun fatalnie przestrzelił. Cztery minuty później z kolei znakomitej szansy na drugiego gola nie wykorzystał Moreira, na co goście odpowiedzieli groźnym, ale na szczęście chybionym strzałem Lamberta. W 86 minucie piłkę na nodze, która mogła dać nam zwycięstwo miał Dumitrescu, ale Marchesini świetnie ten strzał wybronił. W doliczonym czasie gry jeszcze jedną szansę miał McCourt, ale bramkarz gospodarzy pozostawał nie do pokonania.

Premiership, 10/38, 28.10.2030

Field Mill, 28304 widzów

[7] Mansfield – [14] Man City, 1:1 (Fonseca (k) ‘9, MOREIRA ’36)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

 

 

W drugim meczu grupowym Pucharu UEFA podejmowaliśmy na własnym obiekcie drużynę Maccabi Petach Tikva i tutaj koniecznie musieliśmy zdobyć komplet punktów. Miał w tym pomóc powracający po kontuzji Watts, na którego chyba wszyscy liczyli. W meczu tym mógł również zagrać Knezevic, którego zawieszenie za kartki dotyczyło tylko spotkań w Anglii.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Ferreira, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Nie wiem co się dzieje z drużyną, ale po dobrym początku sezonu znów gramy jak amatorzy, przede wszystkim w obronie. Ukazał nam to Bakhar w tym meczu, który zaraz po rozpoczęciu gry zabrał z dziecinną łatwością piłkę Gabrielowi i pokonał zaskoczonego obrotem sytuacji bramkarza. Dwie minuty potem bliski doprowadzenia do remisu po dośrodkowaniu McCourta był Moreira, a w 11 minucie strzał Rogerio obronił Daniel. Pięć minut potem piekielnie mocno strzelał Somma lecz minimalnie chybił. Wreszcie w 21 minucie kombinacyjna akcja dwójki napastników dała nam gola powracającego po kontuzji Wattsa. W 27 minucie ci sami piłkarze zagrali bardzo podobną kombinację i Watts strzelił drugiego gola. Pięć minut potem ten sam piłkarz mógł ustrzelić hattricka po świetnym dośrodkowaniu McCourta lecz minimalnie spudłował. W 37 minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Rosa (pod nieobecność Bartoliniego, egzekutor stałych fragmentów), ale też nieznacznie się pomylił. W 40 minucie nasz australijski napastnik zdołał skompletować hattricka, wykorzystując doskonałe dośrodkowanie Rogerio i umieszczając strzałem głową piłkę w siatce. Po przerwie trochę odpuściliśmy, co próbowali wykorzystać nasi rywale, gdy w 50 minucie groźnie uderzał Bakhar. Trzy minuty potem strzał tego piłkarza świetnie obronił Bailey, na co odpowiedzieliśmy szybką kontrą, która o mało nie zakończyła się czwartym golem Wattsa. W 66 minucie świetnie nasz bramkarz obronił strzał Azulaya. Pięć minut potem swoją szansę miał nawet Chimezie po podaniu od Rosy, ale fatalnie przestrzelił. W 84 minucie raz jeszcze ratował nas Bailey, gdy groźnie z rzutu wolnego uderzał Azulay, a gdy w końcówce czerwoną kartkę obejrzał jeden z graczy gości to stało się jasne, że w tym meczu już żadna krzywda nam się nie stanie.

 

Puchar UEFA, Grupa E, 2/4, 31.10.2030

Field Mill, 19057 widzów

[ANG] Mansfield – [iZR] M. Petach Tikva, 3:1 (Bakhar ‘1, WATTS ’21, WATTS ’27, WATTS ’40)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Do ciekawej sytuacji doszło przed spotkaniem ligowym z Leeds. Mianowicie pracę stracili obaj menedżerowie moich poprzednich klubów: Hawkins w Carlisle oraz Barr w Luton. Oczywiście natychmiast pojawiły się tony plotek, umieszczających mnie za sterami któregoś z tych klubów, ale nie zwracałem nawet na nie uwagi, przygotowując drużynę do spotkania z Pawiami.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Ferreira, McCourt, Somma, Rosa – Watts, Moreira

 

Gospodarze bardzo szybko mogli wyjść na prowadzenie, kiedy w pierwszej groźnej akcji w sytuacji sam na sam z Baileyem znalazł się Guidi, ale jej nie potrafił wykorzystać. Pięć minut potem niepewną interwencję Knezevica w naszym polu karnym powinien był wykorzystać Prcihonnaz, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Sześć minut potem przeprowadziliśmy pierwszy groźny kontratak i od razu zakończył się on golem, kiedy szybką akcję i dośrodkowanie Rogerio na bramkę zamienił niezawodny Watts. W 16 minucie po akcji Chimeziego na prawym skrzydle i dośrodkowaniu piłka trafiła pod nogi Rosy, ale ten nie zorientował się w sytuacji i nie zdążył złożyć się do strzału. Sześć minut później uderzenie Moreiry znakomicie obronił Silvestri, a cztery minuty potem znów przed szansą stanął Rosa, ale i tym razem gola nie zdobył. W 29 minucie to gospodarze mogli zdobyć gola, kiedy znów znakomitą szansę miał Guidi lecz fantastyczną interwencją popisał się Bailey. W 37 minucie padł drugi gol dla Mansfield, kiedy prostopadłe podanie Rosy na bramkę zamienił Moreira. Rozbici gospodarze nie mieli sił już nas niczym zaskoczyć i dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy mieli okazję strzelić gola kontaktowego, ale fatalnie przestrzelił Prichonnaz. Po zmianie stron gospodarze wzięli się poważniej do pracy i w 55 minucie mieli kolejną szansę, kiedy jednak dośrodkowania Rossiego nie wykorzystał Prichonnaz. Siedem minut potem odpowiedzieliśmy akcją w trójkącie Rogerio-Moreira-Watts, kończoną przez tego ostatniego, ale gol nie padł. Po chwili uderzenie głową po dośrodkowaniu McCourta znakomicie obronił Silvestri, ale w 70 minucie Harrison strzelił gola kontaktowego, co oznaczało, że nasze zwycięstwo jeszcze wcale nie jest pewne. Już minute potem Guidi powinien był doprowadzić do remisu, ale znów górą był nasz bramkarz. W 75 minucie szansę na drugiego gola miał Harrison, ale tym razem już nasza defensywa nie dala się zaskoczyć. Gdy w ostatnim kwadransie gospodarze zaczynali osiągać przewagę w środku pola, zdecydowałem się wprowadzić Machado za Moreirę, aby zagęścić środek pola. Zadziałało to znakomicie – do końca rywale już nie podeszli pod naszą bramkę.

 

Premiershp, 11/38, 03.11.2030

Ellann Road, 40260 widzów

[15] Leeds – [7] Mansfield, 1:2 (WATTS ’11, MOREIRA ’37, Harrison ’70)

MoM: David Gabriel (Mansfield Town)

 

 

To zwycięstwo pozwoliło nam, mimo wciąż jednego meczu zaległego w stosunku do innych drużyn z czołówki, awansować na czwartą pozycję. Teraz zaś przyszedł czas na rozpoczęcie walki w Pucharze Ligi. Naszym pierwszym rywalem jest grające w League One Doncaster. Na ten mecz oczywiście wystawiam rezerwowy skład.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Machado, Ghazouani – Ferreira, Bartolini, Dumitrescu, Taddei – Choe, Gimenez

 

Zaczęliśmy nieźle i już w 2 minucie po akcji Bartoliniego i strzale Choe zmuszony do interwencji został Brown. Dwie minuty potem znów po akcji lewym skrzydłem piłka trafiła do napastników – tym razem był to Gimenez, który uderzył niecelnie. W 21 minucie goście odpowiedzieli strzałem z daleka Richardsona, ale strzał ten zablokował ofiarnie Dumitrescu, niwelując zagrożenie. W 29 minucie swoją szansę na zdobycie bramki miał Taddei lecz po jego uderzeniu Brown złapał futbolówkę. Wreszcie w 33 minucie Choe po akcji indywidualnej zdobył bramkę i była oto ostatnia ciekawa sytuacja z pierwszej połowy. Druga rozpoczęła się od świetnej interwencji Thompsona po strzale O’Briena z 47 minuty. Osiem minut później znów uderzał O’Brien, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 66 minucie raz jeszcze w roli głównej występował O’Brien lecz i tym razem nie potrafił celnie uderzyć. W 71 minucie na pozycję wychodził już Gimenez po tym jak dostał prostopadłą piłkę od Dumitrescu, ale tu wyszedł brak jego szybkości – w ostatniej chwili piłkę zabrał mu Tomlison. W 77 minucie okazję do strzelenia gola kontaktowego zmarnował pudłujący Gordon, a osiem minut potem strzał Cooka obronił bez problemów Thompson. W ostatniej akcji meczu zaś strzeliliśmy drugiego gola, gdy akcję Choe wykończył Taddei, aby nie wyglądało to na takie całkiem fartowne zwycięstwo.

 

Carling Cup, III runda, 06.11.2030

Field Mill, 7735 widżów

[P] Mansfield – [L1] Doncaster, 2:0 (CHOE ’33, TADDEI ‘90+2)

MoM: Federico Taddei (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Awansować do piątej rundy będzie ciężko, bowiem w czwartej zmierzymy się z Newcastle United i na pewno będzie to szlagier na tym etapie rozgrywek. Tymczasem nowym szkoleniowcem Carlisle został utytułowany na angielskim podwórku Santiago Canizares. Luton wciąż szuka zaś menedżera. Dla nas najważniejsze teraz jednak było zbliżające się spotkanie z Middlesbrough, już najprawdopodobniej z Napolim oraz Lorinim, powracającymi po kontuzji.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Ferreira, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Lorini

 

Fantastycznie zaczął się dla nas ten mecz, gdy już w 2 minucie prowadzenie dla nas objął Watts. Siedem minut potem Tomaselli za cios Zidane’a w kierunku Rosy został wyrzucony, zupełnie słusznie z boisku. W 12 minucie faulowany w polu karnym przez Raula był Watts, a gola z jedenastu metrów strzelił rehabilitant Napoli. Dwie minuty potem strzał z ostrego kąta Wattsa obronił pewnie Poziello. W 21 minucie świetne dośrodkowanie Gabriela w pole karne wykorzystał również powracający po kontuzji Lorini i strzelił gola w swoim pierwszym meczu w tym sezonie. Minutę potem już w polu karnym gości znalazł się niespodziewanie Muller i kończył strzałem głową akcję McCourta, ale Poziello znakomicie obronił jego strzał. W 28 minucie goście odpowiedzieli kontratakiem, kończonym przez Ojedę, który jednak nieznacznie spudłował. W 35 minucie Watts rozegrał koronkową akcję z Lorinim, po której Włoch, kręcąc obrońcami, strzelił drugiego gola w meczu. Siedem minut potem Australijczyk pozazdrościł Włochowi dorobku bramkowego i sam strzelił swojego drugiego gola, pokonując na raty Poziello. Jeszcze przed przerwą okazję na kolejnego gola miał też Napoli, ale minimalnie chybił. Zaraz po przerwie bliski zdobycia gola był też Ferreira, ale zabrakło mu opanowania w decydującym momencie. W 50 minucie po akcji rezerwowego Choe w znakomitej sytuacji znalazł się również rezerwowy Bartolini, ale też nieznacznie chybił. Dziesięć minut potem z jeszcze jednym kontratakiem wyszli nasi rywale. Ojeda dalekim podaniem uruchomił Mazzoniego, ale ten nie popisał się strzelając na bramkę bardzo niecelnie. W doliczonym czasie spotkania Choe również potrafił wpisać się na listę strzelców, wykorzystując już totalne zniechęcenie rywala i znakomite podanie od Rosy.

 

Premiership, 12/38, 16.11.2030

Field Mill, 28320 widzów

[5] Mansfield – [4] Middlesbrough, 6:0 (WATTS ‘2, NAPOLI (k) ’12, LORINI ’21, LORINI ’35, WATTS ’42, CHOE ‘90+3)

MOM: Roberto Lorini (Mansfield Town)

 

 

Na inauguracji kolejnej serii spotkań Tottenham przegrał wreszcie pierwszy mecz w tym sezonie, ulegając na stadionie City of

Manchester Stadium, tamtejszym The Citizens. To dla nas znakomita wiadomość. Możemy bowiem teraz, zakładając, że wygramy z beniaminkiem z Birmingham, Aston Villą.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Ferreira, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Lorini

 

Bardzo szybko okazję do zdobycia bramki i dania nam prowadzenia był Napoli, kiedy w 3 minucie huknął potężnie, ale nieznacznie obok bramki. Pięć minut potem strzał Wattsa znakomicie obronił Talbot, a w 19 minucie dość niespodziewanie gospodarze objęli prowadzenie po golu Daviesa. W 29 minucie mogli nawet to prowadzenie podwyższyć, gdy bliski pokonania Baileya był Probst. Sześć minut potem uderzenie Mullera z dystansu obronił Talbot, a w 42 minuty znakomitej szansy nie wykorzystał Watts. W doliczonym czasie gry goście z Mansfield mieli jeszcze swoją szansę, gdy strzelał Lorini, ale na przerwę schodziliśmy, przegrywając. Po zmianie stron konieczna była zmiana stylu gry na bardziej ofensywny i moi piłkarze bardzo szybko pojęli o co mi chodziło, gdy w 50 minucie świetną akcję Ferreiry na prawym skrzydle sfinalizował po dośrodkowaniu Napoli. Pięć minut potem już mogliśmy prowadzić, ale strzał rezerwowego Choe jednak wybronił Talbot. Osiem minut później w boczną siatkę strzelił też Rosa, a uderzenie rezerwowego Bartoliniego z 74 minuty nie sprawiło problemów Talbotowi. W 80 minucie czerwoną kartkę za faul taktyczny na włoskim skrzydłowym otrzymał Gomes, co miało nam pozwolić wygrać to spotkanie, ale przez dziesięć minut nie mogliśmy drugi raz sforsować dobrze zorganizowanej defensywy The Villans. Dopiero w doliczonym czasie gry udało się to, gdy faulowany w polu karnym przez Brunnera był Choe, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Muller.

 

Premiership, 13/38, 23.11.2030

Villa Park, 42563 widzów

[9] Aston Villa – [3] Mansfield, 1:2 (Davies ’19, NAPOLI ’50, MULLER (k) ‘90+2)

MoM: Tomas Muller (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Przed arcyważnym meczem fazy grupowej Pucharu UEFA z Gencelbirligi do składu powrócili kluczowi piłkarze: Rogerio oraz Moreira. Pierwszy zastąpił niezarejestrowanego do europejskich rozgrywek Ferreirę, natomiast Urugwajczyk powrócił do składu kosztem Loriniego. Jeżeli wygramy, powinniśmy sobie zapewnić już awans do kolejnej fazy.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Już w pierwszej akcji meczu mieliśmy świetną szansę na szybkie zdobycie gola dającego prowadzenie, kiedy nieznacznie pomylił się Watts. Dwie minuty potem dośrodkowanie McCourta odbiło się od Murata i sprawiło sporo problemów Tanerowi, ale ostatecznie dał sobie radę. W 8 minucie padł gol dla Mansfield, gdy świetnie rzut wolny egzekwował Napoli po faulu na Moreirze przed polem karnym. W 15 minucie gospodarze przeprowadzili akcję kombinacyjną, którą kończył Dogan po podaniu Ahmeta, ale fatalnie przestrzelił. Minutę później zaś Moreira wykorzystał sytuację sam na sam, w jakiej się znalazł i podwyższył prowadzenie. W 24 minucie dośrodkowanie Gabriela zamykał Moreira, ale nieznacznie chybił. Wreszcie siedem minut potem padł trzeci gol dla mojej drużyny, kiedy świetne dośrodkowanie Chimeziego kapitalnie wykończył Watts. Chwilę potem okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Rogerio, kiedy jego słaby strzał z woleja obronił Taner. W 41 minucie Watts zdobył swojego kolejnego gola, gdy dobijał strzał Moreiry. Drugą połowę też rozpoczęliśmy od ataków i strzału Wattsa, który jednak miał miejsce dopiero w 57 minucie. Cztery minuty potem po raz kolejny strzeliliśmy gola dobijając uderzenie kolegi z drużyny – tym razem na listę strzelców wpisał się rezerwowy Dumitrescu. Po chwili zaś świetną interwencją po strzale Rosy z woleja popisał się Taner, bezapelacyjnie ratując zespół przed utratą gola. Po chwili ponownie najjaśniej świecił Taner, gdy wyprzedził wychodzącego na pozycję Wattsa. W 80 minucie pierwszy raz w tym meczu (!) zatrudniony został Bailey, gdy musiał obronić strzał Murata. Odpowiedzieliśmy na to szybkim kontratakiem w doliczonym czasie gry: prostopadłe podanie rezerwowego Bartoliniego na gola zamienił Watts, ustalając wynik spotkania.

 

Puchar UEFA, Grupa E, 3/4, 28.11.2030

19 Mayis, 7014 widzów

[TUR] Gencelbirligi – [ANG] Mansfield, 0:6 (NAPOLI ‘8, MOREIRA ’16, WATTS ’31, WATTS ’41, DUMITRESCU ’61, WATTS ‘90+2)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

Zgodnie z przewidywaniami, to zwycięstwo pozwoliło nam zapewnić sobie awans do kolejnej fazy bez względu na rezultaty ostatniej serii spotkań. Część planu została zatem wykonana. W międzyczasie poznałem też rywala w V rundzie Pucharu Ligi – jeśli wyeliminujemy jakimś cudem Newcastle, to zmierzymy się w kolejnej fazie z Manchesterem United. Teraz jednak najważniejszy jest ligowy mecz z Derby.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Co ciekawe, rywale wcale nie przestraszyli się naszej dobrej dyspozycji z początku sezonu i to oni zaatakowali odważniej w pierwszym fragmencie spotkania, a w 11 minucie Simon miał nawet dobrą okazję do zdobycia prowadzenia dla Baranów. Trzy minuty potem odpowiedzieliśmy koronkową akcją Napoliego i Wattsa, kończoną przez tego pierwszego, ale nic z niej nie wyszło. W 28 minucie ponownie straszył nas Simon, tym razem po podaniu Vegi. Dwie minuty później znakomicie strzał Wattsa obronił Andrews. W 36 minucie wreszcie padł gol dla Mansfield, a jego strzelcem został Rogerio, który dobił piłkę po strzale Wattsa, gdy ta odbiła się od słupka. Już minutę potem Simon był bliski doprowadzenia do remisu, ale cały czas miał rozregulowany celownik. W doliczonym czasie gry też Muller miał okazję zdobyć gola, ale w decydującym momencie piłka przed nim skozłowała i nie mógł czysto uderzyć na bramkę. Drugą połowę rozpoczęliśmy od mocnego strzału Rosy z 48 minuty, a osiem minut potem po rzucie rożnym, wykonywanym przez McCourta, strzelał głową Knezevic ale chybił. W 60 minucie znakomicie strzał z dystansu Dumitrescu obronił Andrews, na co cztery minuty potem goście odpowiedzieli kolejnym niecelnym strzałem Simona. W 70 minucie padł wreszcie gol dla gości, a strzelił go… mój były podopieczny z Luton, Okoye, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Gallego z rzutu wolnego. Pięć minut potem odpowiedzieliśmy bardzo niecelnym, acz efektownym, strzałem Moreiry i była to de facto nasza jedyna szansa w tym ostatnim kwadransie na urwanie punktów rywalowi.

 

Premiership, 14/38, 01.12.2030

Field Mill, 28317 widzów

[4] Mansfield – [19] Derby, 1:1 (ROGERIO ’36, Okoye ’70)

MoM: Uche Okoye (Derby County)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...