Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Ze zdrowego Webba nacieszyliśmy się tylko kilka dni. Po meczu z Leicester okazało się, że odnowił się pewien jego uraz i znów Australijczyk wypadł na trzy tygodnie ze składu. Dlatego też na spotkanie ligowe przeciwko Liverpoolowi, przystępowaliśmy z Rodriguezem jako partnerem Chibueze.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Marshall, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Rodriguez

 

Pierwsze minuty nie były specjalnie interesujące i dopiero w 11 minucie udało nam się stworzyć pierwszą akcję ofensywną, którą kończył Brichkus, ale Litwin uderzał niecelnie. Dziesięć minut potem po akcji Knopa do piłki dopadł pod naszą bramką Hall, ale zabrakło mu zimnej krwi i fatalnie przestrzelił. Po chwili jego błąd naprawił Bianco i celnym strzałem dał prowadzenie gospodarzom. Już minutę potem bliski zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy był Santini, ale na nasze szczęście, nieznacznie chybił. W 36 minucie fenomenalną interwencją po strzale Recka popisał się Sanchez, udowadniając, że nie jest gorszym bramkarzem od Curtisa. W doliczonym czasie pierwszej połowy doskonałej szansy nie wykorzystał Rodriguez, którego strzał obronił Rodriguez. W drugiej połowie jednak Peruwiańczyk wyciągnął wnioski z tej akcji i w 49 minucie doprowadził do remisu. Cztery minuty potem gospodarze powinni byli strzelić gola, ale możemy mówić o wielkim szczęściu, kiedy Etfhymiadis trafił tylko w słupek. W 64 minucie raz jeszcze swoją szansę w tym spotkaniu miał Brichkus, któremu sytuację wypracował Bailey, ale litewski skrzydłowy znów spudłował. W 68 minucie padł wreszcie drugi gol dla gości, który dał nam prowadzenie, a strzelił go ponownie Rodriguez, też po podaniu Chibueze. Dwanaście minut potem szansę na doprowadzenie do remisu mieli gospodarze, gdy uderzał na naszą bramkę Hall lecz kolejną znakomitą interwencją popisał się Sanchez. Gdy znów zanosiło się na nerwową końcówkę, w doliczonym czasie Chibueze ostatecznie rozwiał wszelkie wątpliwości, strzelając trzeciego gola dla Scarborough.

 

Premiership, 16/38, 01.12.2040

New Anfield, 58705 widzów

[16] Liverpool – [4] Scarborough, 1:3 (Bianco ’24, RODRIGUEZ ’49, RODRIGUEZ ’68, CHIBUEZE ‘90+1)

MoM: Andy Howard (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam awansować na pozycję wicelidera Premiership ze stratą zaledwie trzech oczek do prowadzącego Mansfield. Co ciekawe jednak, trzecia, czwarta i piąta drużyna ma tyle samo punktów, co Scarborough i dlatego walka o mistrzostwo jeszcze absolutnie nawet nie zbliża się do rozstrzygnięć. Tymczasem w Lidze Mistrzów w ostatnim meczu fazy grupowej podejmowaliśmy Spartę Praga. Jeśli pozwolimy gospodarzom wygrać, wyeliminujemy z dalszej gry na wiosnę Real Madryt…

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Marshall, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Meijer

 

Od pierwszych minut narzuciliśmy rywalom nasz styl gry, ale pierwszą szansę stworzyliśmy sobie dopiero (?) w 8 minucie, kiedy niecelnie uderzał Meijer. Sześć minut potem Youngjohns znakomitym podaniem obsłużył Chibueze, ale Nigeryjczyk fatalnie spudłował. Pięć minut potem nawet Wachowiec próbował strzelać na bramkę, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. W 25 minucie znakomicie strzał Youngjohnsa z daleka obronił bramkarz gospodarzy, Zelenka. W najlepszej okazji gospodarzy przed przerwą, w doliczonym już czasie, Bruska nie potrafił wykorzystać rzutu karnego, podyktowanego za faul Marshalla. Świetnie jedenastkę Postulki obronił Sanchez. W drugiej połowie próbowaliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. W 53 minucie niecelnie uderzał Bailey, a po chwili również i rezerwowy Brian Marshall. W 61 minucie po akcji Marshalla do piłki doskoczył Chibueze i oddał kolejny strzał, znów jednak niecelny. W 79 minucie Zelenka obronił strzał nigeryjskiego napastnika z bardzo ostrego kąta i gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w doliczonym czasie, grający jako wysunięty napastnik B. Marshall strzelił zwycięskiego gola.

 

Liga Mistrzów, Grupa D, 6/6, 04.12.2040

T. Arena, 7142 widzów

[2] Sparta Praga – [1] Scarborough, 0:1 (B. MARSHALL ‘90+2)

MoM: Patryk Wachowiec (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

I bez buziaka, satysfakcja była dzika :D

 

 

 

Przed kolejnym meczem ligowym zastałem w drużynie szpital. Kontuzjowanych była większość graczy ofensywnych, w tym przede wszystkim Rodriguez, Meijer, Moreno, Marshall oraz Webb. Dlatego też dobrze się stało, że akurat tu w ten termin wciśnięte zostało spotkanie Pucharu Ligi z Carlisle, które nie ma dla nas takiej wagi. W tym meczu możemy sobie pozwolić na eksperymenty – w pierwszym składzie zagrał nasz wychowanek, Donnelly.

 

 

Sanchez – Magnusson, Cevallos, Murphy, Morgan – Tounkara, Flores, Rosario, Edwards – Donnelly, Mohammed

 

Mecz rozpoczął się od ataków gości, którzy wyraźnie bardziej od nas marzyli o wygraniu tego meczu i zdobyciu Pucharu. W 8 minucie mocno, ale niecelnie uderzał Ghezzi, podobnie jak siedem minut później. Dopiero w 28 minucie przeprowadziliśmy pierwszy ciekawszy atak, ale strzał Rosario świetnie obronił van der Laan. Po chwili bramkarz gości znakomicie zachował się w sytuacji sam na sam z Donnellym. Cztery minuty potem van der Laan raz jeszcze pokazał się z bardzo dobrej strony, tym razem broniąc strzał Mohammeda. Jeszcze przed przerwą goście mieli kolejną szansę do zdobycia bramki, ale tej nie wykorzystał w 41 minucie Goncalo, strzelając wprost w Sancheza. Druga połowa wygląda podobnie jak pierwsza – też zaczęła się od ataków gości, a konkretnie Ghezziego, który w 55 minucie oddał strzał. W 70 minucie raz jeszcze uderzał Ghezzi, a akcję wypracował mu nasz były podopieczny, Tokala. W samej końcówce na boisku w miejsce van der Laana pojawił się drugi bramkarz, Beck, który uchodzi za specjalistę od obrony rzutów karnych. Trener gości wyraźnie szykował się na turniej jedenastek. W dogrywce dwie szanse na zdobycie gola miał Morgan, ale żadnej nie wykorzystał. Goście odpowiedzieli tylko strzałem Ghezziego. Konieczne zatem były rzuty karne, w których Beck wybronił wszystkie jedenastki wykonywane przez moich podopiecznych. Pokerowa zagrywka trenera Carlisle okazała się genialna!

 

Carling Cup, IV runda, 06.12.2040

McCain Stadium, 20951 widzów

[P] Scarborough – [P] Carlisle, 0:0, k.0-2

MoM: Daniel Beck (Carlisle United)

 

 

Przed kolejnym meczem z Tottenhamem na oficjalnym obiedzie prezesów pojawiła się oferta kupna Brichkusa przez Koguty. Prezes skontaktował się ze mną w tej sprawie, a ja z definitywnie odrzuciłem perspektywę sprzedania naszego prawoskrzydłowego. Tymczasem do meczu gotowy był już Webb, który miał zagrać w miejsce Rodrigueza.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Marshall, A. Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Doskonale rozpoczęło się dla nas to spotkanie. W 3 minucie bowiem faulowany w polu karnym był Webb i to on jako sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę. Potem dopiero w 21 minucie goście potrafili stworzyć pierwszą okazję do wyrównania, ale tej nie potrafił na gola zamienić Howard. Osiem minut potem bliski zdobycia bramki był Mendez lecz i on nieznacznie chybił celu uderzając piłkę głową. W 34 minucie ponownie próbował Mendez, ale i ta próba nie zakończyła się powodzeniem. Po chwili odpowiedzieliśmy strzałem Webba, który jednak był też niecelny. W drugiej połowie goście zaraz na początku mogli wyrównać, ale w ostatniej chwili zdecydowana interwencja Howarda uniemożliwiła piłkarzowi o tym samym nazwisku w Tottenhamie oddać celny strzał. W 55 minucie jednak ten piłkarz zdołał wyrównać, wykorzystując fatalne wybicie piłki w wykonaniu Marshalla, który zamiast wybijać daleko, podał ją napastnikowi gości. W 69 minucie mogliśmy ponownie wyjść na prowadzenie lecz tej szansy nie wykorzystał znów Chibueze, mimo świetnej sytuacji jaką wypracował mu rezerwowy Moreno. Sześć minut potem raz jeszcze głową uderzał nigeryjski napastnik, ale i ta próba była niecelna. W końcówce jeszcze Moreno miał na nodze „piłkę meczową” lecz i Kolumbijczyk chybił celu i ostatecznie mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 17/38, 12.12.2040

McCain Stadium, 27216 widzów

[2] Scarborough – [16] Tottenham, 1:1 (WEBB (k) ‘3, D. Howard ’55)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

W 1/8 finału Ligi Mistrzów zmierzmy się z hiszpańskim Villarreal, o którym jednak tak naprawdę wiemy bardzo niewiele. Tymczasem w kolejnym meczu ligowym naszym rywalem miała być następna z drużyn, z którą toczyliśmy już bardzo trudne boje, a pojedynki między Scarborough, a Srokami, bo to z Newcastle gramy to spotkanie, już zostały ochrzczone jako klasyki ligi angielskiej.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Marshall, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Pierwsze minuty tego spotkania na pewno nie należały do najciekawszych. Poza strzałem Youngjohnsa, bardzo z resztą niecelnym, niewiele ciekawego się w nich działo. W 13 minucie pierwszą bramkową okazję miał Webb, ale trafił tylko w boczną siatkę. Po chwili jednak udało nam się objąć prowadzenie, kiedy Chibueze otworzył wynik spotkania. Minutę potem było już 0:2, kiedy dośrodkowanie Brichkusa na gola zamienił Webb. Gospodarze zostali zupełnie zaskoczeni w tych pierwszych dwudziestu minutach. Otrząsnęli się jednak zupełnie szybko. W 21 minucie Mach strzelił gola kontaktowego, ale osiem minut potem znów prowadziliśmy różnica dwóch goli i znów na listę strzelców wpisał się Webb .Po chwili kontuzji doznał Morris i musiał go zastąpić Marshall. To właśnie on miał szansę na kolejnego gola w 39 minucie, kiedy uderzał z dystansu, ale bramkarz gospodarzy doskonale interweniował. W 44 minucie z kolei to Sanchez popisał się znakomitą interwencją po uderzeniu Barberiniego. W drugiej połowie początkowo żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej sytuacji do zdobycia gola. wreszcie w 58 minucie gospodarzom udało się zmniejszyć rozmiary porażki, kiedy ponownie na listę strzelców wpisał się Mach. W 66 minucie Juan Carlos doprowadził do remisu i cały nasz dorobek bramkowy, wypracowany w pierwszej połowie, został zaprzepaszczony. Natychmiast udało nam się jednak strzelić czwartego gola, kiedy Webb wykorzystał błędne ustawienie pułapki ofsajdowej przez obronę gospodarzy i pokonał bezradnego bramkarza Srok. Niestety nie udało nam się wytrzymać i utrzymać tego prowadzenia. W ostatniej minucie meczu Jung-Kyoo zdecydował się na strzał rozpaczy z daleka i znalazł drogę do siatki, niwecząc nasz wysiłek.

 

Premiership, 18/38, 16.12.2040

St. James Park, 51044 widzów

[13] Newcastle – [2] Scarborough, 4:4 (CHIBUEZE ’16, WEBB ’17, Mach ’21, WEBB ’29, Mach ’58, Carlos ’66, WEBB ’72, Jung-Kyoo ‘90)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Mimo, że śrubujemy kolejne rekordy w ilości meczów bez porażki, jednocześnie nie wygrywamy spotkań, notując serię trzech remisów ligowych z rzędu. Mam nadzieję, że w meczu z West Hamem, rozgrywanym przed świętami Bożego Narodzenia, uda nam się odzyskać formę zwycięzców i wreszcie zanotujemy komplet punktów.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Marshall, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Sam nie wiem, dlaczego moi piłkarze ostatnimi czasy grają tak nierówno, ale rzucanie sobie jeszcze kłód pod nogi przekracza moje zdolności pojmowania. Tak się stało w 13 minucie, kiedy Marshall otrzymał czerwoną kartkę za uderzenie łokciem Rotty. Na szczęście nie przeszkodziło nam to w zdobyciu bramki niedługo potem, gdy w 25 minucie Brichkus zapewnił nam prowadzenie mocnym strzałem z krawędzi pola karnego. Minutę potem bliski podwyższenia prowadzenia był Webb, jednak jego uderzenie znakomicie obronił Steele. W 30 minucie dość nieszczęśliwie padł gol wyrównujący, kiedy Sanchez sparował strzał Rotty, ale nie był w stanie nic zrobić wobec dobitki Simpsona. Dwie minuty potem jedynie znakomita interwencja Guarneriego uratowała gości przed utratą gola, gdy szarżował Webb. Po chwili jednak gol i tak padł, gdy Watts wpakował piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Morrisa. Dwie minuty potem następną bramkową szansę miał Webb lecz znów powstrzymał go bramkarz gości. Zaraz na początku drugiej połowy raz jeszcze Australijczyk próbował przechytrzyć Steeela, ale i tym razem to się nie udało. Wreszcie w 53 minucie Webb dopiął swego i zdobył gola. W 60 minucie zaś miał kolejną szansę, ale tym razem fatalnie przestrzelił. W końcówce na boisku pojawił się w jego miejsce Meijer, ale to nie on, a gracze Młotów mieli okazje do zdobycia kolejnych bramek. W 78 minucie Sanchez znakomicie obronił uderzenie Guarneriego, na co odpowiedzieliśmy pięć minut potem niecelną próbą rezerwowego Andersona. Była to ostatnia ciekawsza akcja tego spotkania, które ostatecznie zakończyło się naszym zwycięstwem.

 

Premiership, 19/38, 22.12.2040

McCain Stadium, 16203 widzów

[2] Scarborough – [18] West Ham, 3:1 (BRICHKUS ’25, Simpson ’30, Watts [og] ’35, WEBB ’53)

MoM: Patryk Wachowiec (Scarborough)

Odnośnik do komentarza
  | Pos   | Team      	| Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 1st   | Mansfield 	| 19	| 11    | 7 	| 1 	| 26    | 14	| +12   | 40    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 2nd   | Scarborough | 19	| 9 	| 8 	| 2 	| 40    | 21	| +19   | 35    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 3rd   | Leicester 	| 19	| 10    | 5 	| 4 	| 29    | 23	| +6	| 35    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 4th   | Arsenal   	| 17    | 10	| 4 	| 3 	| 26	| 15	| +11   | 34	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 5th   | Man Utd   	| 19	| 8 	| 8 	| 3 	| 27    | 17	| +10   | 32    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 6th   | Bolton    	| 19	| 8 	| 6 	| 5 	| 26    | 20	| +6	| 30    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 7th   | Chelsea   	| 19	| 6 	| 9 	| 4 	| 16    | 13	| +3	| 27    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 8th   | Middlesbrough | 19	| 6 	| 8 	| 5 	| 31	| 28    | +3	| 26	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 9th   | Aston Villa | 19	| 6 	| 8 	| 5 	| 24    | 23	| +1	| 26    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 10th  | Everton   	| 19	| 6 	| 8 	| 5 	| 18    | 17	| +1	| 26    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 11th  | Carlisle  	| 19	| 7 	| 5 	| 7 	| 20    | 24	| -4	| 26    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 12th  | Derby 	| 18	| 6 	| 7 	| 5 	| 16    | 21	| -5	| 25    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 13th  | Liverpool 	| 19	| 6 	| 5 	| 8 	| 25    | 25	| 0 	| 23    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 14th  | Newcastle 	| 19	| 5 	| 8 	| 6 	| 22    | 27	| -5	| 23    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 15th  | Southampton | 19	| 5 	| 6 	| 8 	| 18    | 24	| -6	| 21    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 16th  | Nottm Forest| 18	| 5 	| 5 	| 8 	| 22    | 22	| 0 	| 20    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 17th  | Tottenham 	| 19	| 5 	| 5 	| 9 	| 17    | 20	| -3	| 20    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 18th  | West Ham  	| 19	| 1 	| 9 	| 9 	| 16    | 29	| -13   | 12    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 19th  | Portsmouth	| 19	| 0 	| 8 	| 11	| 13    | 31	| -18   | 8 	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 20th  | Blackburn 	| 19	| 1 	| 5 	| 13	| 9 	| 27	| -18   | 8 	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 	

Odnośnik do komentarza

Luton, po spadku do Championship, popadło w przeciętność i trudno powiedzieć, czy będzie w stanie walczyć o powrót do Premiership.

 

 

 

Jeszcze przed końcem roku czekały nas jeszcze dwa mecze ligowe z Blackburn które na zakończenie rundy jesiennej zamyka tabelę Premiership, dlatego wszyscy w Scarborough spodziewali się łatwego meczu i spokojnego zdobycia trzech punktów i Middlesbrough,. Na to spotkanie w składzie zaszła tylko jedna, wymuszona, zmiana. W miejsce zawieszonego za czerwoną kartkę Marshalla zagrał jego rodak, Morgan.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Morgan, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Chociaż pierwszy kwadrans nie obfitował w mnogość sytuacji podbramkowych, w tym właśnie czasie udało nam się strzelić pierwszego gola, gdy w 13 minucie prowadzenie zapewnił nam Webb, wykorzystując dośrodkowanie Morrisa z rzutu rożnego. W 34 minucie Sanchez fenomenalnie obronił strzał Pivety, ratując nas przed ryzykiem utraty gola. Odpowiedzieliśmy cztery minuty potem, kiedy dośrodkowanie Morrisa sprawiło Benettowi na tyle dużo problemów, że ledwo przeniósł piłkę ponad poprzeczką. W doliczonym czasie jeszcze mieliśmy jedną okazję, ale tej nie wykorzystał Webb. W drugiej odsłonie meczu zaczęliśmy od mocnego uderzenia Baileya w 55 minucie, który próbował zaskoczyć bramkarza gości. Dziewięć minut potem znów z dobrej strony pokazał się napastnik gości, Pivetta, który ograł naszych obrońców, ale zatrzymał się, na szczęście, na Sanchezie. W 74 minucie po akcji Hammaniego piłka trafiła do Webba, ale ten nie potrafił strzelić kolejnej bramki. Mimo przewagi, nerwówka trwała do samego końca. Wreszcie, w doliczonym czasie drugiej połowy, Chibueze ustalił wynik meczu, kończąc akcję, w której udział wzięli Sanchez oraz Brichkus.

 

Premiership, 20/38, 26.12.2040

McCain Stadium, 16547 widzów

[2] Scarborough – [20] Blackburn, 2:0 (WEBB ’13, CHIBUEZE ‘90+2)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Przed spotkaniem z Middlesbrough zastanawiałem się, czy nie wprowadzić do składu pewnych zmian, ale ostatecznie zdecydowałem się na taką samą jedenastkę wyznając zasadę, że zwycięskiego składu się nie zmienia, chociaż z czerwoną latarnią ligi powinniśmy byli w poprzedniej kolejce wygrać chyba nieco bardziej przekonywająco. Niech zatem ci sami piłkarze udowodnią swoją wartość w kolejnym spotkaniu.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Morgan, Howard – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Podobnie, jak w poprzednim meczu, tak i w tym pierwsza nasza akcja pod bramką przeciwnika zakończyła się golem i znów było to trafienie Webba z 16 minuty. Trzy minuty potem po akcji Australijczyka na listę strzelców wpisał się Chibueze, ale po chwili Sanchez udowodnił, że potrafi zachować czujność, kiedy nie dał się zaskoczyć strzałem Blacka. Trzy minuty potem niecelnie z rzutu wolnego uderzał Webb, ale poprawił się w 31 minucie, kiedy wykończył akcję Youngjohnsa, który posłał mu fenomenalne prostopadłe podanie. Przed przerwą nasz bramkarz miał jeszcze jedną okazje do wykazania się, kiedy w 44 minucie znakomicie obronił strzał głową Harrisona po dośrodkowaniu Tiago. W drugiej połowie nadal graliśmy swoje, a bramki i tak wpadały. W 63 minucie prowadzenie podwyższył Meijer, któremu starczyło zimnej krwi w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem. W 71 minucie Howard, za taktyczny i zupełnie niepotrzebny faul, obejrzał czerwoną kartkę. Niepokoi mnie tendencja stoperów do otrzymywania takowych kartoników w ostatnich spotkaniach. Nie przeszkodziło nam to jednak w odniesieniu zwycięstwa, co więcej nie straciliśmy nawet gola, a nawet jeszcze jednego udało się strzelić, gdy w doliczonym czasie meczu wynik spotkania ustalił rezerwowy Brian Marshall.

 

Premiership, 21/38, 29.12.2040

Riverside Stadium, 34653 widzów

[12] Middlesbrough – [2] Scarborough, 0:5 (WEBB ’16, CHIBUEZE ’19, WEBB ’31, MEIJER ’63, B. MARSHALL ‘90+1)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Nie wierze. W końcu przeczytałem całego opka od deski do deski(wliczając stare forum). Jestem pod mega wrażeniem dla tej kariery. 4 kluby wyciągnięte z 4 ligi i zaprowadzone na szczyt Europy to musi budzić szacunek u każdego. Trudno się przyzwyczaić, że nie ściągasz teraz Włochów i ogólnie nie masz, aż takiej mieszanki narodowej jak to bywało w Mansfield (Tam chyba nie było żadnego Anglika jak się nie mylę). Chyba gra tym klubem sprawia najwięcej satysfakcji? Chciałbym pogratulować wspaniałego duetu napastników jaki teraz posiadasz, oraz mega talenty w drużynie młodzieżowej. Szkoda, że już się dowiemy jaka czeka ich przyszłość.

 

Można prosić o pierwszą dziesiątkę rankingu Fifa?

 

Jeszcze raz wielkie pokłony za cała karierę.

Odnośnik do komentarza

stilonowiec123, cieszę się, że się podoba :) To prawda, że w Scarborough chciałem uniknąć tworzenia takiej mieszanki narodowościowej, choć wyszło różnie, bo nadal większość graczy to obcokrajowcy, ale cieszę się, że udało mi się zbudować drużynę, gdzie chociaż kilku graczy jest Anglikami. W Mansfield miałem jednego Anglika w składzie - był nim Bailey ;) który bronił od League Two aż do Premiership. Kariera podobna, jak u Howarda w Scarborough.

Co masz na myśli pisząc, że wiemy jaka przyszłość czeka młodzików z drużyny młodzieżowej?

A pierwsza dziesiątka w rankingu FIFA wygląda tak: 1. Brazylia, 2. Anglia, 3. Belgia, 4. Holandia, 5. Włochy, 6. Argentyna, 7. Meksyk, 8. Hiszpania, 9. Portugalia, 10. Urugwaj.

 

 

Na pierwsze spotkanie ligowe w nowym roku z Derby zostałem bez dwójki podstawowych stoperów, dlatego też parę środkowych obrońców mieli tworzyć dwaj panowie na M: Morgan oraz Murphy. Obawiałem się zwłaszcza o dyspozycję tego drugiego, który już kilka punktów nam „skradł” w tym sezonie, mimo, że przecież wcale nie gra często. Poza tymi zmianami na środku defensywy, innych ruchów nie było.

 

 

Sanchez – Hammani, Wachowiec, Morgan, Murphy – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Już od pierwszej akcji pokazaliśmy rywalom, że czeka ich tu trudne zadanie, a naszym celem jest zmazanie plamy na honorze za porażkę w rundzie jesiennej. W 7 minucie po akcji Morrisa uderzał niecelnie Youngjohns, a minutę potem jego kolejną próbę znakomicie obronił Andrews. W 13 minucie z kolei uderzał Chibueze, ale bardzo niecelnie. Po chwili jednak nigeryjski napastnik był faulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Brichkus. Cztery minuty potem bardzo aktywny tego dnia Youngjohns stanął przed kolejną szansą, ale i tej nie potrafił wykorzystać. W 28 minucie po akcji na prawym skrzydle Hammaniego i dośrodkowaniu w pole karne, akcję zamykał niecelnym uderzeniem Webb. W doliczonym czasie pierwszej połowy Australijczyk potrafił jednak strzelić bramkę. W drugiej odsłonie to goście zaczęli śmielej atakować. W 53 minucie akcję rywali zakończył strzałem Tolley, ale piłka minęła naszą bramkę w bezpiecznej odległości. Trzy minuty potem znów uderzał Tolley i znów Sanchez nie musiał interweniować. Tymczasem goście tak zaczęli pracować w ofensywie, że przestali pamiętać o defensywie, co wykorzystaliśmy w jednym z kontrataków, zdobywając trzeciego gola, którego na swoje konto zapisał Webb. Po chwili padła kolejna bramka, tym razem autorstwa Chibueze, który wykorzystał niezbyt pewne sparowanie przez Andrewsa piłki po strzale rezerwowego Meijera. Holender miał jeszcze jedną szansę na swojego gola w tym meczu, ale nie udało mu się celnie uderzyć, chociaż wielkiego znaczenia to już nie miało.

 

Premiership, 22/38, 01.01.2041

McCain Stadium, 27238 widzów

[2] Scarborough – [11] Derby, 4:0 (BRICHKUS (k) ’15, WEBB 45, WEBB ’65, CHIBUEZE ‘68)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

 

 

W następnym spotkaniu rozpoczynaliśmy walkę na froncie Pucharu Anglii. W meczu III rundy podejmowaliśmy grające w Championship Gillingham, które jednak w tejże lidze sobie niespecjalnie radzi i jest raczej kandydatem do spadku, niż do awansu. W składzie na to spotkanie oczywiście znalazło się miejsce dla piłkarzy z drugiego garnituru, którzy mogli pokazać się światu i udowodnić swoją wartość.

 

 

Sanchez – Magnusson, Cevallos, Morgan, Vazquez – Tounkara, Payne, Rosario, Edwards – Moreno, Meijer

 

Zaczęło się od dobrej akcji Tounkary w 5 minucie, którą kończył po dograniu w pole karne Meijer, ale zabrakło Holendrowi trochę szczęścia, bo piłka po strzale głową minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Osiem minut potem z kolei próbował uderzać Moreno, ale doskonałą interwencją popisał się Mikkelsen. W 25 minucie dość niespodziewanie gospodarze objęli prowadzenie, kiedy po składnej akcji Thomasa i Steela ten drugi umieścił piłkę w siatce. Odpowiedzieliśmy jednak natychmiastowo golem Rosario, a w 39 minucie już wszystko mieliśmy pod kontrolą, kiedy prowadzenie zapewnił nam nasz wychowanek, Edwards. Przed przerwą jednak gospodarze mogli wyrównać, ale na szczęście niecelnie uderzał Dunne. W drugiej połowie na boisku działo się niewiele. W 65 minucie po akcji naszych obrońców (!) przed szansą na zdobycie gola stanął Cevallos, fatalnie jednak spudłował. W końcówce udało nam się zdobyć jeszcze jednego gola, którego strzelił wprowadzony na boisko w drugiej połowie Mohammed i w ten sposób ustaliliśmy wynik spotkania.

 

FA Cup, III runda, 05.01.2041

Priestfield, 11546 widzów

[C] Gillingham – [P] Scarborough, 1:3 (Steele ’25, ROSARIO ’28, EDWARDS ’39, MOHAMMED ’80)

MoM: Paul Edwards (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

W dobrych nastrojach, podbudowani awansem do kolejnej rundy pucharu, przystępowaliśmy następnej ligowej potyczki, w której naszym rywalem miało być broniące się przed spadkiem Nottingham Forrest. Rywal, który na pewno jest zdolny do tego, żeby zabrać nam punkty i na pewno będzie gryzł trawę, bo oczek do punktacji potrzebuje teraz jak ryba wody. Ale czy o nas nie można powiedzieć tego samego? Do składu na to spotkanie powrócili już Curtis oraz Marshall i Howard.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Marshall – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Zaczęło się całkiem niewinnie. W 4 minucie Wachowiec dograł piłkę do Webba, a ten oddał strzał, który obronił bramkarz gospodarzy. Dwie minuty potem Brinkmann poradził sobie również z uderzeniem Brichkusa zza pola karnego. W 16 minucie gospodarze przeprowadzili pierwszy groźny atak i od razu zakończył się on golem, którego strzelił Fusi. Staraliśmy się odpowiedzieć uderzeniem Webba cztery minuty potem, ale jego próba była niecelna. W 35 minucie zaś zła interwencja Curtisa sprawiła, że Iglesias musiał umieścić piłkę w pustej bramce. Już minutę potem Hiszpan miał kolejną okazję, ale cud boski sprawił, że tym razem spudłował. W 39 minucie mogliśmy zdobyć gola choćby kontaktowego lecz fatalnie w dobrej sytuacji spudłował Chibueze. Na początku drugiej połowy Iglesias strzelił swojego drugiego gola i wszystko wskazywało na ostry pogrom. Zwłaszcza, że sześć minut potem Iglesias skompletował hattricka. Dokonałem kilku zmian, ale poprawy nie było widać. W 70 minucie wreszcie zmusiliśmy Brinkmanna do interwencji, gdy musiał on obronić strzał Morrisa. Minutę potem niecelnie dogrywał Webb w polu karnym, marnując kolejną szansę i była to jednocześnie ostatnia okazja chociażby na gola honorowego.

 

Premiership, 23/38, 12.01.2041

The City Ground, 30144 widzów

[17] Nottingham Forrest – [2] Scarborough, 4:0 (Fusi ’16, Iglesias ’35, Iglesias ’51, Iglesias ’57)

MoM: Javier Iglesias (Nottingham Forrest)

 

 

Ta porażka na pewno bardzo boli, bo nikt przed meczem nie brał pod uwagę, że możemy dostać od drużyny walczącej zaledwie o utrzymanie w Premiership tak srogi łomot. Zwłaszcza, że zagrał teoretycznie najmocniejszy skład, jaki potencjalnie mogłem wystawić. Następny mecz przeciwko Chelsea pokaże, na ile potrafiliśmy się podnieść po takim laniu. Wspomnę jeszcze, że w czwartej rundzie Pucharu Anglii zmierzymy się z Blackburn, a mecz ten zostanie rozegrany na naszym obiekcie już niebawem.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Marshall – Brichkus, Morris, Youngjohns, Bailey – Chibueze, Webb

 

Chociaż jako pierwsi stworzyliśmy sobie sytuację do zdobycia gola, gdy w 16 minucie uderzał Webb, po chwili to rywale objęli prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Di Orio, wykorzystując rzut karny, podyktowany za faul Wachowca na Di Crescenzo. Sześć minut potem na szczęście udało nam się wyrównać stan meczu, gdy do remisu doprowadził Chibueze z asysty Morrisa. Trzy minuty potem zaś już prowadziliśmy, kiedy bramkę strzelił niezawodny Webb z asysty równie niezawodnego Brichkusa. Mimo prowadzenia, nagle sytuacja zaczęła się komplikować. Zaczęło się od niewykorzystanych szans Chibueze w 32 minucie, a pięć minut potem Webb nie wykorzystał rzutu karnego. W prowadzeniu wytrwaliśmy do przerwy, ale po zmianie stron moi piłkarze kontynuowali bojkotowanie mojej pracy. Najpierw Howard obejrzał czerwoną kartkę za faul na Di Orio, a po chwili Worthington doprowadził do wyrównania. Grając w osłabieniu przeciwko wzmocnionej wyrównaniem Chelsea nasze szanse na dobry wynik znacząco malały. W 55 minucie, co prawda, Webb o mały włos nie zdobył gola, ale jednak Lopez potrafił dobrze obronić jego strzał. W końcówce goście, choć wcale nie przeważali w drugiej połowie, potrafili przeprowadzić jedną akcję, która zakończyła się golem i dała Londyńczykom zwycięstwo. Ten mecz to klasyczny przykład jak przegrać wygrany mecz.

 

Premiership, 24/38, 19.01.2041

McCain Stadium, 27244 widzów

[2] Scarborough – [7] Chelsea, 2:3 (Di Orio (k) ’19, CHIBUEZE ’25, WEBB ’28, Wothington ’48, Hunt ‘85)

MoM: Alberto Di Orio (Chelsea Londyn)

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że po tych dwóch porażkach ligowych teraz był czas na rozegranie meczu pucharowego z Blackburn. W tym spotkaniu zagrali gracze rezerwowi, a ci teoretycznie lepsi mieli odpocząć i nabrać świeżego spojrzenia na to, co się stało w ostatnich dniach. Mansfield nam wyraźnie uciekło w ligowej tabeli i ciężko będzie ich dogonić i obronić mistrzowski tytuł.

 

 

Sanchez – Magnusson, Cevallos, Morgan, Vazquez – Tounkara, Flores, Rosario, Edwards – Moreno, Meijer

 

Przycisnęliśmy rywala od pierwszych minut, ale nie przynosiło to efektów. W 5 minucie groźnie, ale niecelnie uderzał Tounkara, a minutę potem Murray świetnie obronił strzał Moreno. W 10 minucie raz jeszcze górą był Murray, tym razem nad Meijerem. Dziesięć minut potem odpowiedzieli rywale, gdy uderzał Hogg, ale do interwencji Sancheza nie można się w żaden sposób przyczepić. W 34 minucie dobrą szansę miał Moreno, jednak jego próba okazała się nieznacznie chybiona. Dwie minuty później uderzenie Pivetty znakomicie obronił Sanchez. W tym meczu już nie mieliśmy takiej znaczącej przewagi jak w niedawnym spotkaniu ligowym. W 40 minucie Murray jeszcze raz świetnie powstrzymał szarżującego Tounkarę. W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Atakowaliśmy, ale Murray tego dnia był zaprogramowany na zachowanie czystego konta. W 50 minucie kolejny strzał Tounkary padł łupem bramkarza gości, a siedem minut potem ci odpowiedzieli strzałem chyba najgroźniejszego w drużynie gości Pivetty, ale próba ta była nieudana. W 68 minucie z rzutu wolnego próbował Sancheza zaskoczyć Novello lecz uderzył niecelnie. W 73 minucie z kolei Murray świetnie obronił strzał Meijera, a siedem minut potem przed szansą na zdobycie zwycięskiego gola stanął Mohammed, jednak uderzył w boczną siatkę. W 87 minucie dobrą szansę miał Rosario, ale w strzale przeniósł pilkę ponad poprzeczką. Była to nasza ostatnia szansa na zakończenie rywalizacji w czwartej rundzie na jednym meczu.

FA Cup, IV runda, 28.01.2041

McCain Stadium, 4499 widzów

[P] Scarborough – [P] Blackburn, 0:0

MoM: Neil Murray (Blackburn Rovers)

 

 

Jeśli w meczu powtórkowym poradzimy sobie z Blackburn, to w meczu V rundy zagramy z Derby, które pokonało Brentford dzień wcześniej. Teraz jednak najważniejszy był dla nas zbliżający się prestiżowy mecz ligowy z Manchesterem United. Nie dość jednak, że walczymy z obniżką formy, to jeszcze doszedł do tego szpital. W meczu z powodu kontuzji nie będą mogli zagrać Brichkus, Joe Marshall oraz Bailey, czyli cały środek pomocy, który w związku z tym będzie wyglądał na dość eksperymentalnie zestawiony.

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Tounkara, Morris, Youngjohns, Morgan – Chibueze, Webb

 

Na początku meczu gospodarze przeprowadzili szybki atak zakończony strzałem Owena, jakby chcąc nam pokazać, że musimy mieć się na baczności i skupić się raczej tylko na obronie dostępu do własnej bramki. Sześć minut po tamtej sytuacji, groźnie uderzał Alberti ale i on miał rozregulowany celownik. Na zakończenie pierwszego kwadransa to nam udało się strzelić gola, kiedy błyskawiczny kontratak zakończył Webb, wykorzystując podanie od Chibueze. Dwie minuty potem prowadziliśmy już dwoma golami, kiedy znów bramkarza gospodarzy pokonał Webb, a asystował przy tym trafieniu Morgan. Minutę potem ostatecznie rywali mógłl pogrążyć Chibueze, ale jego strzał obronił Ferri. W 33 minucie kolejną szansę miał Chibueze, ale i tym razem górą nad Nigeryjczykiem był bramkarz gospodarzy. W 41 minucie nawet Murphy, który rzadko bierze udział w akcjach ofensywnych, oddał strzał na bramkę i nawet niewiele mu brakło, by zdobyć gola. Gospodarze na boisku nie istnieli. W drugiej połowie kontynuowaliśmy egzekucję. Co prawda w 51 minucie niecelne uderzenie Chibueze jeszcze ją odroczyło, ale po chwili Nigeryjczyk się poprawił i zdobył gola. W 57 minucie zaś Webb skompletował hattricka. Mieliśmy jeszcze szanse na kolejne bramki, ale moi podopieczni już się zbytnio rozluźnili i więcej ich nie padło. A szkoda, bo można było jeszcze bardziej podbić morale w obliczu katastrofalnie grającej drużyny z Manchesteru.

Premiership, 25/38, 30.01.2041

Old Trafford, 73218 widzów

[5] Manchester United – [3] Scarborough, 0:4 (WEBB ’15, WEBB ’17, CHIBUEZE ’55, WEBB ‘57)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

38 bramek. A ile gram... musiałbym odpalić FM'a, a chwilowo nie mam do niego dostępu.

 

Zwycięstwo w ostatnim meczu na Old Trafford bardzo podbudowało podupadające morale zespołu, co miało niebagatelne znaczenie, bowiem w następnym meczu podejmowaliśmy Everton. Mecz ten był ze swej strony szczególny, bowiem naprzeciw mnie, jako menedżera gospodarzy, stanął mój były podopieczny z Luton, Sivok, dla którego praca w Evertonie jest pierwszą w roli pierwszego menedżera zespołu.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Tounkara, Morris, Youngjohns, Morgan – Chibueze, Webb

 

Rozpoczęliśmy od ciekawej akcji w 7 minucie meczu, gdy na lewym skrzydle pokazał się Morris i dośrodkował w pole karne, gdzie akcje zamykał Webb, ale Dunne w porę zdążył zablokować strzał Australijczyka. Dziewięć minut potem po kolejnej akcji Morrisa do piłki dopadł Morgan, ale i on nie potrafił oddać celnego strzału. Dwie minuty potem w swojej następnej szansie nie popisał się Webb, fatalnie pudłując. W 24 minucie goście zaś w swoim pierwszym ataku potrafili strzelić gola, a konkretnie uczynił to Ferreira. W 29 minucie byliśmy bliscy wyrównania lecz strzał Chibueze po akcji bardzo aktywnego Morrisa obronił znakomicie Burns. W 38 minucie kontuzji doznał Youngjohns i musiał go zastąpić Anderson. Jeszcze zaś przed przerwą mieliśmy jedną bramkową okazję, ale tej nie wykorzystał, po raz drugi w tym spotkaniu, Morgan. W drugiej połowie szło nam ciężko i byliśmy potwornie nieskuteczni. W 52 minucie niecelnie uderzał Chibueze, a cztery minuty potem nieznacznie obok bramki uderzał z dystansu Anderson. Dwie minuty potem przed szansą stanął nawet Howard, ale jego strzał obronił znakomicie Burns, popisując się fenomenalnym refleksem. W 67 minucie raz jeszcze przed szansą stanął Chibueze lecz i ta próba zakończyła się fiaskiem. W 77 minucie po akcji Ferreiry przed szansą na pogrążenie gospodarzy stanął Gartner, ale na nasze szczęście, beznadziejnie przestrzelił. W końcówce jeszcze jedną okazje miał Chibueze, ale Burns tego dnia nie był do pokonania.

 

Premiership, 26/38, 02.02.2041

McCain Stadium, 27202 widzów

[3] Scarborough – [12] Everton, 0:1 (Ferreira ’26)

MoM: Kevin Burns (Everton)

Statystyka strzałów: 16/5 – 5/1.

 

 

Tomas znakomicie przygotował swoją drużynę na to spotkanie, czego efektem jest pierwsze ligowe zwycięstwo od sześciu kolejek. Szkoda, że trafiło akurat na nas. W najbliższym tygodniu jednak piłkarze mieli przerwę od meczów klubowych i udali się na sparingi reprezentacji. Były one szczególne dla graczy Scarborough. Po pierwsze dlatego, że swoje 50. spotkanie w reprezentacji Irlandii Północnej zagrał Murphy, ale przede wszystkim dlatego, iż w reprezentacji Anglii zadebiutował Curtis! W meczu powtórkowym Pucharu Anglii z Blackburn jednak on i tak nie zagra, podobnie jak wszyscy gracze pierwszego składu.

 

 

Sanchez – Magnusson, Cevallos, Morgan, Vazquez – Tounkara, Flores, Rosario, Edwards – Moreno, Meijer

 

Udało nam się narzucić rywalom nasz styl gry i zmusić rywali do obrony od pierwszych chwil. W 8 minucie groźnie, ale minimalnie niecelnie uderzał Edwards, a dziesięć minut potem podobnie nieznacznie pomylił się Flores. W 26 minucie dość przypadkowo straciliśmy gola, kiedy piłke po dośrodkowaniu Virgano wybijał Morgan, ale trafił w plecy Vazqueza i piłka wpadła do naszej bramki. W 36 minucie po akcji dwójki napastników byliśmy o włos od wyrównania, ale zabrakło nieco szczęścia, gdy uderzał Moreno. W drugiej połowie walczyliśmy o gola wyrównującego. W 57 minucie znów niecelnie uderzał Edwards, a cztery minuty potem mocny strzał rezerwowego Mohammeda minął bramkę gospodarzy. Wreszcie po chwili gol wyrównujący padł, kiedy dośrodkowanie Magnussona na bramę zamienił Meijer, dla którego było to dziesiąte trafienie w tym sezonie. W 81 minucie gospodarze mieli szansę przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale na nasze szczęście, niecelnie uderzał Rodriguez. W 87 minucie mieli oni jeszcze jedną okazję lecz tym razem spudłował Novello. Konieczna zatem była dogrywka. Jej obie połówki jednak nie przyniosły rozstrzygnięcia, a zatem do wyłonienia ćwierćfinalisty należało rozegrać rzuty karne. Te obie drużyny wykonywały bezbłędnie z małym wyjątkiem. Ten wyjątek nazywa się Rob Meijer

 

FA Cup, IV runda, mecz powtórkowy, 09.02.2041

Ewood Park, 11716 widzów

[P] Blackburn – [P] Scarborough, 1:1 (VAZQUEZ [og] ’26, MEIJER ‘65), k.5-4

MoM: Magnus Magnusson (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Szkoda to jest, jak świnia wejdzie w pomidory ;) To tylko puchar :)

 

 

 

Zdrowie Webba staje się dla mnie powodem do coraz większych zmartwień. Wszystko za sprawą kolejnego urazu Australijczyka – skręconej kostki, który wyeliminował go z gry przynajmniej na najbliższy miesiąc, choć mówi się nieoficjalnie, że może wrócić do gry już za dwa tygodnie, ale ja w to nie wierze. Dlatego już bez niego będziemy musieli sobie radzić w bardzo ciekawie zapowiadającym się meczu ligowym z Arsenalem na Emirates.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Tounkara, Morris, Anderson, Morgan – Chibueze, Rodriguez

 

Początek był wyjątkowo niezły. W 2 minucie Tounkara stworzył sobie pierwszą okazję bramkowa, a sześc minut potem uderzenie Chibueze z najwyższym trudem obronił Pedro. Potem jednak sytuacja się skomplikowała. W 13 minucie czerwoną kartkę za desperacki faul na Ceccherinim ujrzał Murphy, a co gorsza, gospodarzom przyznany został rzut karny, który na gola zamienił Rocca. Co ciekawe jednak, grając w osłabieniu, niemal natychmiast udało nam się wyrównać, kiedy po akcji Morgana piłka trafiła do Chibueze, a ten pokonał portugalskiego bramkarza gospodarzy. W 29 minucie jednak gospodarze znów prowadzili. Tym razem Bates ograł Wachowca na skrzydle, dośrodkował w pole karne, a akcję celnym strzałem zakończył po raz drugi Rocca. Niemal natychmiast rywale mogli nas pogrążyć, gdy przed szansą stanął James, ale uderzył niecelnie. W 41 minucie i tak gospodarze dopięli swego, a Ceccherini strzelił gola na 3:1 i nic nie wskazywało na to, abyśmy grając w osłabieniu, mieli jeszcze podjąć walkę z Londyńczykami. Druga połowa zaczęła się jednak obiecująco od długiego podania Howarda do Chibueze, który wyszedł na pozycję, ale zgubił po drodze piłkę. W 61 minucie Pedro z najwyższym trudem obronił strzał rezerwowego Marshalla a dziewięć minut potem pomógł mu w obronie kolejnego strzału angielskiego skrzydłowego Turner, który wyblokował uderzenie, redukując impet i prędkośc piłki. W 75 minucie gospodarze strzelili jednak czwartego gola, gdy z rzutu wolnego celnie przymierzył Bates. Na osłodę udało nam się zmniejszyć rozmiary porażki, kiedy w końcowych minutach Tounkara pokonał na razy Pedro i dał nam drugiego gola.

 

Premiership, 27/38, 13.02.2041

Emirates Stadium, 57732 widzów

[3] Arsenal – [4] Scarborough, 4:2 (Rocca (k) ’15, CHIBUEZE ’17, Rocca ’29, Ceccherini ’41, Bates ’75, TOUNKARA ‘89)

MoM: Mike Bates (Arsenal Londyn)

 

 

W obliczu tej gorszej formy, pierwszy mecz w Lidze Mistrzów na wiosnę nie zapowiadał się dla nas miło. O Villarreal w międzyczasie dowiedziałem się tyle, że mają ciekawego bramkarza, który to otrzymał niedawno nagrodę dla najlepszego bramkarza w Europie. Wyróżnienie wskazujące, że między słupkami w meczu ze Scarborough stanie fachowiec, ale ja mam nadzieję, że moi podopieczni udowodnią, że również są fachowcami i pokażą klasę. W obliczu kontuzji, które nas trapią (do grona kontuzjowanych dołączyli Yongjohns oraz Marshall), czeka nas bardzo trudne zadanie…

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Edwards, Morris, Anderson, Morgan – Chibueze, Rodriguez

 

Pierwsze dziesięć minut minęło na badaniu się obu drużyn i sprawdzeniu czujności obu bramkarzy. Najpierw z dobrej strony pokazał się Vitor, broniąc uderzenie Chibueze, a trzy minuty potem Curtis znakomicie wybronił strzał Sancheza. W 12 minucie raz jeszcze próbował Sanchez, ale i tym razem lepszy okazał się nasz bramkarz .Dwie minuty później po raz kolejny uderzał Sanchez lecz Curtis pozostawał niepokonany. Dopiero, gdy dwie minuty potem celnie z rzutu wolnego przymierzył Neto, Curtis skapitulował. Trzy minuty potem Chibueze doprowadził do remisu, ale sędzia bramki nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej Nigeryjczyka w momencie podania od Morrisa. Wreszcie jednak w 32 minucie gol remisowy padł, a strzelił go Rodriguez po akcji Edwardsa. Po chwili fatalnego błędu Munoza nie wykorzystał Chibueze, a miał już przed sobą pustą bramkę. Nie spodziewał się chyba nigeryjski napastnik, że obrońca gospodarzy przepuści piłkę zagraną od Morrisa. W 44 minucie mieliśmy jeszcze jedną okazję do zdobycia bramki, ale tym razem po kombinacji Rodrigueza i Andersona gol nie padł. W drugiej połowie obie drużyny stwarzały sobie dogodne sytuacje do zdobycia gola, ale dobrze bronili obaj bramkarze. Tak było do 65 minuty, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla gości za faul w szesnastce na Rodriguezie. Co prawda, Edwards nie wykorzystał jedenastki bezpośrednio, ale dobił swój strzał i dał nam prowadzenie. Dwie minuty potem mogliśmy prowadzić wyżej, ale Chibueze przegrał pojedynek sam na sam z Vitorem, który tym samym udowodnił swoją klasę i fakt, że nagroda dla niego nie była przypadkiem. W 72 minucie raz jeszcze fenomenalnie interweniował Vitor, tym razem po strzale Morgana z osiemnastu metrów. W końcówce mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale swojej szansy nie wykorzystał Meijer, który na boisku pojawił się na ostatni kwadrans.

 

Liga Mistrzów, 1/8 finału, 1 mecz, 20.02.2041

Estadio El Madrigal, 14719 widzów

Villarreal – Scarborough, 1:2 (Neto ’16, RODRIGUEZ ’32, EDWARDS ‘65)

MoM: Juan Carlos Rodriguez (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Puchar Ligi w tym sezonie zdobyła drużyna Carlisle, która w finale na Wembey pokonała Middlesbrough 3:1. Właśnie z Carlisle zagramy następny mecz ligowy i na pewno mamy świadomość, że morale w obozie przeciwnika jest bardzo wysokie, ale u nas również jest niezłe po wygranej nad Villarreal, która przybliża nas do awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Niestety w składzie cały czas mamy szpital. Wciąż kontuzjowani są Marshall, Webb, Bailey oraz Youngjohns, a teraz jeszcze doszło zawieszenie za czerwoną kartkę Murphy’ego. Do składu jednak wrócił Tounkara, a na ławce usiadł Brichkus.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Vazquez – Tounkara, Morris, Anderson, Morgan – Chibueze, Rodriguez

 

Od pierwszych chwil widać było, że ten mecz to będzie nieustanna wymiana ciosów. W 1 minucie groźnie, acz niecelnie uderzał Ghezzi, na co trzy minuty potem odpowiedzieliśmy strzalem Chibueze, przy którym van der Laan musiał się wykazać. W 19 minucie padł gol otwierający wynik tego meczu, a strzelił go Tounkara, zamykając akcję Morrisa. Po chwili Rodriguez mógł podwyższyć prowadzenie, ale zupełnie nie wiem, czemu uderzył wprost w bramkarza gości. W 28 minucie raz jeszcze próbował Rodriguez po podaniu Morgana, ale i ta próba była nieudana. Wreszcie w 38 minucie, do trzech razy sztuka, Rodriguez zdobył gola, tym razem wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie Hammaniego z prawego skrzydła. Jeszcze przed przerwą rywali dobił Anderson, strzelając gola po podaniu Chibueze, który znów wyrasta na króla asyst. Zaraz na początku drugiej połowy przed szansa podwyższenia prowadzenia stanął wprowadzony w przerwie Marshall, ale uderzył niecelnie. W 63 minucie goście zmniejszyli straty za sprawą gola Ghezziego, ale to dlatego, że my już tak nie trzymaliśmy szyków i nieco się rozluźniliśmy. Bałem się, czy to nie skończy się przykrą niespodzianką, ale w 70 minucie uspokoił mnie Meijer, który strzelił czwartego gola, popisując się efektowną akcją indywidualną. Co prawda, w końcówce Millan jeszcze zmniejszył stratę rywali, ale nasze zwycięstwo pozostawało bezdyskusyjne.

 

Premiership, 28/38, 27.02.2041

McCain Stadium, 27224 widzów

[4] Scarborough – [16] Carlisle, 4:2 (TOUNKARA ’19, RODRIGUEZ ’38, ANDERSON ’44, Ghezzi ’63, MEIJER ’70, Millan ‘89)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

 

 

Co ciekawe, nie jesteśmy jedyną drużyną, która w ostatnich tygodniach przeżywała kryzys i dzięki korzystnym wynikom w czubie tabeli, do pierwszego Mansfield tracimy zaledwie osiem punktów, chociaż przed serią nieudanych dla nas meczów było tych punktów o jeden więcej. W meczu z Aston Villą spróbujemy jeszcze ten dystans zmniejszyć.

 

 

Curtis – Hammani, Wachowiec, Howard, Vazquez – Tounkara, Morris, Anderson, Morgan – Chibueze, Rodriguez

 

Zaczęło się trochę niebezpiecznie, bo w 1 minucie groźnie uderzał Walsh, ale czujność zachował Curtis. Potem przez blisko pół godziny na boisku nie działo się nic ciekawego. Po prostu z minuty na minutę powoli odzyskiwaliśmy pole gry. W 29 minucie wreszcie przeprowadziliśmy pierwszy atak w wyniku błędu Schwabe, ale Rodriguez nieznacznie chybił celu. W 33 minucie padł gol dla gości, a strzelił go Chibueze po znakomitym podaniu od Morrisa. Błyskawicznie podwyższyliśmy prowadzenie, wykorzystując zagubienie gospodarzy po utracie pierwszego gola i po strzale Rodrigueza prowadziliśmy już dwoma golami. Przed przerwą dobiliśmy rywala drugim golem Rodrigueza i prowadziliśmy różnicą trzech goli. Trudno było oczekiwać, że w drugiej połowie roztrwonimy tę przewagę, ale nakazałem swoim podopiecznym nadal grę na maksymalnej koncentracji. W 52 minucie Vazquez znakomicie zablokował strzał Andersena, ratując nas przed utratą gola, bowiem Curtis już był „złapany na wykroku”. Siedem minut potem nasz bramkarz obronił jeszcze uderzenie Taylora, a w doliczonym czasie gry jeszcze jedną okazje miał Andersen. Jednak i tym razem dobra interwencja Curtisa uratowała nas przed utratą gola, a tym samym dała mu kolejne czyste konto do dorobku.

 

Premiership, 29/38, 02.03.2041

Villa Park, 41425 widzów

[7] Aston Villa – [4] Scarborough, 0:3 (CHIBUEZE ’33, RODRIGUEZ ’34, RODRIGUEZ ’45)

MoM: Juan Carlos Rodriguez (Scarborough)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...