Skocz do zawartości

Nordic Football


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Strasznie cieszy mnie każda kolejna rozbudowa klubowych obiektów :D. Do tego dochodzą inwestycje w infrastrukturę analityczną, zwiększenie budżetu juniorskiego etc. i powinno być jeszcze lepiej :-k. Jakoś juniorów w Skandynawii pozytywnie mnie zaskakuje, zwłaszcza ta Islandia. 

Odnośnik do komentarza

Godziłem się z tym, że tak radykalne postawienie na młodzież i sprzedaż paru podstawowych do tej pory zawodników może oznaczać pewien kryzys w naszej grze i być może będzie zespół w Allsvenskan, który to wykorzysta i odbierze nam mistrzowski tytuł. Póki co wydaje się to jednak mało prawdopodobny scenariusz, bo gramy ze sporym rozmachem. To chyba najefektowniejsze Norrkoping pod moim dowództwem. Oczywiście zdarzają się przestoje, lekkie wahania formy poszczególnych graczy czy brak koncentracji, ale to wszystko wydaje się błędami młodości. Zresztą najlepszym dowodem naszej wysokiej dyspozycji jest to, że wyrównaliśmy rekordowy dotychczas bilans punktowy z mojej pierwszej wiosny w Szwecji i jesteśmy dość wyraźnym liderem rozgrywek jak na ten etap.

 

Trzykrotnie zgubiliśmy punkty, ale dwukrotnie dość pechowo, może nawet kontrowersyjnie. Trafił nam się szalony mecz z Trelleborgiem, który zremisowaliśmy 4:4, a gospodarze bramkę na wagę jednego punktu zdobyli w 95 minucie po wrzutce z rzutu rożnego, zdarza się. Z Elfsborgiem wyraźnie brakowało nam skuteczności, a rywale otrzymali w prezencie jest kompletnie niesłuszny rzut karny i przegraliśmy z nimi drugi mecz z rzędu. W starciu z największym rywalem z perspektywy kibica Norrkoping zremisowaliśmy z Atvidabergiem, a w ostatnim kwadransie do własnej siatki pechowo trafił Karlsson. Pewnie każdy z tych trzech meczów mogliśmy wygrać, ale ciężko wymagać absolutnej perfekcji od tak młodego zespołu.

 

Imponujemy przede wszystkim niesamowitym wręcz rozmachem w ofensywie. Kapitalnie gra niezawodny Almqvist. Jego dotychczasowe najlepsze osiągnięcia w lidze to 16 goli oraz 10 asyst w pierwszym sezonie mojej pracy, a teraz po 13 kolejkach może pochwalić się bilansem wynoszącym 13 bramek i 8 ostatnich podań. Jest liderem obu klasyfikacji w lidze, przewodzi też względem średniej ocen oraz nagród dla gracza meczu, a mówimy przecież o 20-letnim zawodniku, który występuje na skrzydle lub na środku pomocy, coś niesamowitego. Drugim z liderów jest Claus Nielsen, który może nie ma aż tak imponującego dorobku liczbowego, ale potrafi robić niesamowite rzeczy na lewej flance.

NwVG4XzsQw_kyrKG3FVZ_Q.png

 

Andersson zaliczył nawet więcej meczów w bramce od Mitov Nilssona i nastolatek póki co nie zawodzi. Wielkich błędów nie popełnił, zanotował sporo cennych interwencji i pokazał, że po prostu warto w niego inwestować. Generalnie nie mam się specjalnie do kogo przyczepić, choć prawdziwy test przyjdzie latem w meczach w Europie oraz po prawdopodobnym odejściu kolejnych trzech-czterech zawodników. Mam nadzieję, że będą to zaplanowane przeze mnie sprzedaże, zresztą zarząd specjalnie nie powinien w te transakcje ingerować, bo w klubowej kasie znajduje się obecnie 30 milionów euro dzięki wynoszącemu blisko 6 milionów przelewowi od UEFA za prawa telewizyjne do Ligi Mistrzów. Transferów do klubu specjalnych nie planuję, bo zgodnie z zapowiedzią dołączy do nas Krystian Bielik, a za 200 tysięcy sprowadzę Felixa Hjaltesteda, który znalazł się w kadrze Islandii na Mistrzostwa Europy. Na ten turniej pojedzie jeszcze czwórka moich podopiecznych. Karlsson, Dagerstal oraz Almqvist będą reprezentować Szwecję, a Nielsen może otrzymać okazję do debiutu w duńskiej kadrze. Jestem ciekawy czy ta dobra forma ligowa przełoży się też na występy w Europie i w trzecim kolejnym sezonie będziemy występować w europejskich pucharach na jesień.

is-8CodnRFKAJBOmLSGvoA.pngeQOuXQc1SIyKr2y1zzI59g.png

Odnośnik do komentarza

Zacznę od transferów, bo tu zgodnie z nakreśloną wcześniej sytuacją działo się sporo. Tym razem na szczęście nie było to chaotyczne pozbywanie się zawodników, a transfery wcześniej już przemyślane, sprzedaże na które byłem przygotowany. Najwięcej zarobiliśmy na Davidzie Ivanie [2.5 mln euro + 25% kolejnego transferu ], który wrócił do Serie A i gra aktualnie w Cesenie. Eric Smith [1.5 mln + 25% kolejnego transferu] przeniósł się do tureckiego Balikesisporu, a David Mitov Nilsson [1.1 mln] zasilił Sheffield. Liczyłem na większą ofertę za Samuela Gustafsona [1.3 mln + 25% kolejnego transferu], ale ten bardzo chciał odejść i zasilił Eintracht. Do tego jeszcze Milosević [1.5 mln] przeniósł się do Le Havre. Pojedyncze kwoty nie robią może wrażenia, zwłaszcza po sprzedaży Wahlqvista, lecz w sumie sporo zarobiliśmy.

 

Oprócz wspomnianych wcześniej Bielika i Hjatelsteda wzmocnił nas jeszcze Sander Eng Strand. Za defensywnego pomocnika z Norwegii zapłaciliśmy 350 tysięcy euro. Eng Strand oraz Hjatelsted póki co dobrze się spisują w nowych barwach. Bielik może mówić o sporym pechu, bo w swoim czwartym występie złamał podudzie i wypadł na pół roku. Szkoda, zwłaszcza że to obecnie najwyżej opłacany gracz w klubie. W dodatku 17-letni Andersen dobrze spisuje się w obronie i kto wie, może będę szukał transferu Polaka już zimą, póki co nie wygląda to na udaną transakcję.

YG0aN9hXTmOK9o9mGr5zPQ.png

 

W tym sezonie weszła reforma w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i jest o wiele trudniej. Jeszcze w pierwszej rundzie spokojnie rozbiliśmy Dudelange, lecz kolejne trzy rundy prezentują się aktualnie jako bardzo długa i ciężka droga do gry w fazie grupowej. Dlatego jeszcze bardziej cieszy zeszłoroczny sukces, bo teraz trudniej będzie o załapanie się na pieniądze UEFA za te najbardziej prestiżowe europejskie rozgrywki. Swoją grę zakończyliśmy już w kolejnej fazie, gdy po rzutach karnych przegraliśmy dwumecz z Partizanem. Tu może zabrakło doświadczenia, bo piłkarsko Serbom na pewno nie ustępowaliśmy.

 

Na szczęście dzięki zeszłorocznemu występowi w Europie znacznie podnieśliśmy swój współczynnik i byliśmy rozstawieni w dwóch kolejnych rundach kwalifikacji do Ligi Europy, to już spory postęp. 7:0 w dwumeczu z macedońską Shkendiją robiło wrażenie. Poznański Lech, czyli aktualny Mistrz Polski był już bardziej wymagającym przeciwnikiem, ale w Poznaniu wygraliśmy 2:1, a bramkowy remis w Norrkoping przypieczętował nasz awans. Trzeci raz z rzędu gramy jesienią w Europie co pozytywnie wpływa na klubowe finanse, reputację oraz współczynnik klubu oraz ligi. Niestety znów jako jedyni będziemy reprezentować Szwecję w fazie grupowej, najbliższej dorównania nam było Malmoe, które uznało wyższość Sparty Praga w ostatniej rundzie. Będziemy rywalizować z Marsylią, Hapoelem Be’er Sheva oraz Anderlechtem i jeśli weźmiemy pod uwagę, że potrafiliśmy ograć Porto w Champions League to awans na pewno jest realny.

 

Szczególnie, że sytuacja w lidze jest wyjątkowo komfortowa i gra na dwóch frontach nie powinna stanowić większego problemu. W trakcie kwalifikacji często rotowałem skład i w Allsvenskan grali ci teoretycznie gorsi zawodnicy, a tylko dwa razy straciliśmy punkty. Najpierw bezbramkowo zremisowaliśmy z Jonkopings, a przeciwko Goteborgowi zabrakło koncentracji do końca. W 88 minucie Petersson strzelił na 3:1, a ostatecznie podzieliliśmy się oczkami. Nad Malmoe mamy jednak sześć punktów przewagi, a pozostałe drużyny mają jeszcze więcej rozegranych meczów. Daleko jeszcze od rozdawania medali, ale tym razem nikogo nie musimy gonić.

-XXxS4dHRpG-ddfYIUGRGg.png

 

Pierwszy raz nie byłem zadowolony z przydziału juniorów i to akurat w sezonie, w którym najwięcej obiekty młodzieżowe prezentują się najbardziej okazale. Tym razem raczej nikt z tegorocznego naboru nie dołączy do pierwszej drużyny.

Odnośnik do komentarza

Zakończony sezon pokazał parę istotnych rzeczy w rozwoju projektu Norrkoping. Wydaje się, że na dobre odjechaliśmy już reszcie krajowej stawki. Oczywiście może być to po prostu wynik gorszego sezonu pozostałych zespołów, ale to także jednocześnie bardzo dobra gra w wykonaniu moich podopiecznych. W końcu przegraliśmy zaledwie jedno spotkanie, pobiliśmy rekord Allsvenskan jeśli chodzi o liczbę zdobytych punktów na końcu sezonu, a nasi kibice czwarte z rzędu mistrzostwo kraju mogli świętować już pod koniec września. To był bliski perfekcji ligowy sezon w naszym wykonaniu, a tylko Malmoe przez pewien czas było w stanie nadążyć za naszym tempem, lecz ostatecznie znacznie bogatszy rywal musiał zadowolić się tylko wicemistrzostwem i piętnastoma punktami różnicy na naszą korzyść.

 

Okazało się, że wszelkie obawy związane z tak drastycznym odmłodzeniem zespołu nie sprawdziły się i nie obniżyliśmy poziomu sportowego, a chyba nawet go podnieśliśmy. Świadczy o tym choćby obsada bramki, gdzie 19-letni Andersson zakończył sezon z rekordową ilością czystych kont i pobił poprzedni rekord Mitov Nilssona. Moi podopieczni czynią stałe postępy, a potrafimy radzić sobie także mimo kontuzji. Przecież grający swój dotychczasowy najlepszy sezon w życiu Almqvist grę zakończył już we wrześniu przez zerwanie mięśnia czworogłowego, a wypadali także inni. Jednak za każdym razem sobie z tym radziliśmy. Mam tylko nadzieję, że reszta szwedzkich klubów będzie jednak czyniła postępy i dorzuci coś od siebie także w Europie. Biorąc pod uwagę wysoki poziom baz treningowych i klubowych akademii są na to szanse w przyszłości.

Ow9mfyWyTU2DQztdtXwu9A.png

 

Teraz czas właśnie na ocenę gry w Europie. Nie powtórzyliśmy sukcesu z poprzedniego sezonu i musieliśmy zadowolić się jedynie występami w Lidze Europy. Tu również byliśmy losowani z ostatniego koszyka, ale kompletnie zdominowaliśmy swoją grupę. To kolejny dowód na postęp w grze mojej drużyny, bo awansowaliśmy już po czterech kolejkach i ostatecznie wygraliśmy swoją grupę. Dwukrotnie zremisowaliśmy z Marsylią, ale pewnie ogrywaliśmy Anderlecht oraz Hapoel i z czternastoma punktami meldujemy się w 1/16 finału. Rywal wydaje się łatwiejszy od Borussii, bo trafiliśmy na Fenerbahce. Nadal faworytem będzie nasz przeciwnik, ale z Turkami na pewno możemy powalczyć o awans. Już w kolejnym sezonie znajdziemy się w czołowej setce klubów Europy względem współczynnika i to będzie miało ogromne znacznie przede wszystkim w kwalifikacjach do Champions League, gdzie łatwiej będzie omijać tych najbardziej wymagających przeciwników. Brak Ligi Mistrzów w tym sezonie to duża strata finansowa, ale ta i tak wygląda świetnie, a sportowo wydaje się, że wręcz zyskaliśmy. Zresztą już zdobyliśmy więcej punktów rankingowych niż w poprzednim sezonie, a przecież jeszcze nie odpadliśmy z rozgrywek.

 

Wielkich planów na zimę nie mam, dokonałem już 2-3 wzmocnień kadry pierwszej drużyny, a priorytetem będzie utrzymanie tej kadry. Jestem ciekawy czy po kontuzji będą chętni na Bielika, bo po tym co pokazywał na boisku Holden Andersen to Duńczyk jest aktualnie moim faworytem do partnerowania Karlssonowi. Nasz 18-latek zadebiutował już zresztą w pierwszej reprezentacji swego kraju, a co ciekawe ten zaszczyt nie spotkał innego z naszych liderów, Clausa Nielsena. Takim Karlssonem interesują się wielkie kluby jak Tottenham czy Liverpool, ale jego kontrakt ważny jest do 2025 roku, więc liczę, że uda się go zatrzymać. Możliwe jest także odejście Joela Anderssona, a powodem tego jest świetne wprowadzenie się do zespołu Eng Stranda. Norweg gra znakomicie i wówczas mógłbym przesunąć Sverrissona na prawą obronę, a jego miejsce zająłby Dagerstal. Uniwersalność naszego kapitana to kapitalna sprawa. Cieszy mnie poziom rywalizacji w drużynie na poszczególnych pozycjach, bo w tym sezonie mimo częstych rotacji w lidze nie było widać wielkiej różnicy w jakości. Chyba pierwszy raz odkąd tu pracuję mogę powiedzieć, że dysponuję szeroką kadrą, a patrząc na wiek tych graczy to powinno być tylko lepiej. Jako ciekawostkę można dodać, że ostatni mecz we wszystkich rozgrywkach przegraliśmy w kwietniu, gdy lepszy był Elfsborg.

brpLtt9jR3aK3vjFE2gQlg.png

Odnośnik do komentarza

To była bardzo spokojna zima w naszym wykonaniu, zwłaszcza jeśli porównamy to okienko transferowe z poprzednimi. Z pierwszego zespołu odeszło dwóch zawodników, ale Krystian Bielik specjalnie się w naszych barwach nie nagrał, a za 800 tysięcy wzmocnił Djurgardens. O czterysta tysięcy więcej otrzymaliśmy za Joela Anderssona od Gent, a 25% wartości kolejnego transferu trafi na nasze konto. Różnicę między Joelem oraz Wahlqvistem bardzo dobrze oddaje kwota za jaką odszedł. Do tego paru graczy wypożyczyłem, a Gustavsson znudzony rolą drugiego golkipera za symboliczne 40 tysięcy trafił do Haugesund.

 

Do pierwszego zespołu trafiło czterech nowych zawodników. Nowym drugim bramkarzem został nasz wychowanek Ola Hansson. Wielkiej kariery mu raczej nie wróżę, ale jako opcja numer dwa powinien dać sobie radę. Brakowało mi typowego zmiennika na skrzydło, więc za półtorej miliona euro + 800 tysięcy zależne od występów w kadrze i lidze wykupiłem z Hammarby Eliasa Durmaza. 20-latek to zawodnik interesujący, choć w swoim poprzednim klubie także częściej wchodził z ławki. Czwartym w hierarchii stoperem został 16-letni Stig Idso, a rywalizację w środku pola zwiększyłem dzięki sprowadzeniu z Djurgardens Orhana Demirciego. Pierwsza jedenastka większej zmianie nie uległa, więc do rywalizacji w Europie przystępowaliśmy w dobrze znanym wszystkim składzie.

MStQGad-QviZYyKPSDBtwA.pngFao12u1xSk6TP4PZzRNXbA.pngsQMBxw9jSbyg9TtTP1FqJg.pngQBz-kXJ4Rl__2XayejfreQ.png

 

Bałem się, że przez specyfikę kalendarza nie będziemy gotowi do gry na wiosnę w europejskich pucharach. Zeszły rok pokazał jednak, że możemy być niewygodnym rywalem dla każdego, a tegoroczna przygoda w fazie grupowej była na tyle imponująca, że według niektórych byliśmy nawet faworytem. Szczególnie, że Fenerbahce nie ma najlepszego sezonu. Z grupy wyszli na drugiej pozycji i zdobyli zaledwie osiem punktów, a w tureckiej lidze okupują piąte miejsce regularnie tracąc punkty. Mecz rozgrywany w Turcji specjalnie kibiców nie rozpieszczał, oba zespoły grały nerwowo i brakowało dokładności podczas kreowania nielicznych ataków. Wiele wskazywało na bezbramkowy remis, lecz niestety w doliczonym czasie gry Ali Kaldirim dobrze wrzucił w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Enzo Crivelli i pechowo przegraliśmy. To nie była jednak katastrofa, bo w końcu rewanż graliśmy w Szwecji. Wyraźnie zdominowaliśmy przyjezdnych, a Andersson musiał interweniować zaledwie raz w trakcie całego spotkania. Do przerwy mimo przewagi wynik nie ulegał jednak zmianie, lecz o ostatecznym wyniku zadecydowało ostatnie 21 minut. Najpierw do remisu w dwumeczu doprowadził Petersson po podaniu od Almqvista. Gra dogrywki nie zadowalała Pontusa i ten potrafił jeszcze osobiście zaskoczyć golkipera Fener w ostatnim kwadransie. Zasłużenie przeszliśmy do kolejnej fazy rozgrywek, a największą niespodziankę sprawiła chyba Legia eliminując Athletic.

 

W 1/8 finału trafiliśmy na kolejnego przeciwnika będącego w naszym zasięgu sportowym oraz znów na rywala zmagającego się z pewnymi problemami. Sytuacja Krasnodaru była jeszcze gorsza od Fenerbahce, bo na 11 dni przed rozpoczęciem pierwszego gwizdka sędziego zespół objął nowy manager. Miodrag Bozović nie miał wiele czasu na poznanie swoich podopiecznych i z marszu przystępował do rywalizacji w europejskich pucharach. Rosjanie dość zaskakująco wyeliminowali Lazio, ale w grupie specjalnie nie błyszczeli. Znów zaczynaliśmy od wyjazdu i tym razem spisaliśmy się lepiej. Almqvist dość szybko dał nam prowadzenie, ale były zawodnik madryckiego Realu, Czeryszew dał gospodarzom remis pięknym uderzeniem z dystansu. Rewanż w Norrkoping był jednak prawdziwym popisem w wykonaniu moich podopiecznych, choć emocji nie zabrakło. Końcowy wysoki wynik był trochę mylący. Znów zaczęliśmy od prowadzenia po uderzeniu Almqvista i te skromne 1:0 tym razem utrzymaliśmy do przerwy. W drugiej części nadzieję gościom przywróciło trafienie Kokorina, lecz Krasnodarowi zabrakło koncentracji w defensywie, bo błyskawicznie odpowiedzieliśmy strzałem Forslunda. Minęły blisko trzy minuty i na tablicy wyników było już 2:2, znów trafił Kokorin, a ten wynik dawał awans gościom. Jednak pokazaliśmy klasę i ostatecznie zamknęliśmy mecz efektownym 5:2. Najpierw kluczowe trafienie zanotował Petersson, a gdy w końcówce goście atakowali już wieloma graczami to wykorzystywaliśmy kontry, a dwukrotnie do siatki drogę odnalazł rezerwowy Durmaz.

 

Awansowaliśmy do ćwierćfinału Ligi Europy. Przed sezonem ciężko byłoby w to uwierzyć, ale już w grupie pokazaliśmy jak jesteśmy silni, a kolejny rywale zmagali się z pewnymi problemami i potrafiliśmy to wykorzystać. W dodatku znów mogliśmy mówić o pewnym szczęściu w losowaniu, bo o półfinał powalczymy w kwietniu z czeską Spartą. To chyba na papierze zespół gorszy od Fenerbahce oraz Krasnodaru, ale papier nie gra i na pewno nie można mówić o lekceważeniu. Stoimy przed szansą na osiągnięcie czegoś niesamowitego. Ten sezon pokazuje, że brak gry w Lidze Mistrzów nie odbił się jakoś źle, bo dzięki udanej grze w tych mniej prestiżowych rozgrywkach również sporo zarobiliśmy, a zyskaliśmy o wiele więcej punktów do rankingu klubów i lig, a przecież jeszcze nie odpadliśmy. Pierwsze kolejki Allsvenskan będą podporządkowane przygotowaniom do dwumeczu z Czechami i nawet jeśli stracimy trochę punktów w lidze to warto zaryzykować.

 

Zresztą nie musimy w ogóle tracić punktów nawet grając rezerwami, a świadczy o tym Puchar Szwecji. Zawsze wystawiałem tu gorszą jedenastkę, a spokojnie wygraliśmy grupę i przeszliśmy dwie kolejne rundy. W maju finał z Jonkopings. Tak jak wspominałem już wcześniej to nie są specjalnie ważne rozgrywki, ale puchar to zawsze puchar i jeśli jesteśmy tak bliscy wygranej to warto byłoby go zdobyć.

Odnośnik do komentarza

Europa da się lubić? W tym sezonie zdecydowanie. Sam awans do ćwierćfinału Ligi Europy był osiągnięciem kompletnie historycznym dla klubu takiego jak Norrkoping, ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zwłaszcza, że po przyjrzeniu się Sparcie to Czesi nie wyglądali specjalnie imponująco. To pewnie efekt braku wczytania czeskiej ligi, ale zespół z Pragi przez cztery sezony dokonał tylko jednego transferu do klubu i to za całe 2 tysiące euro. W tym czasie kilku ważnych graczy klub opuściło, kadra się trochę zestarzała, a w wynikach za poprzedni sezon Synot Ligi nie widać ich w czołowej trójce.

 

W Lidze Europy potrafili jednak dojść do czołowej ósemki, więc w teorii byli przynajmniej tak samo mocnym rywalem. W grupie wyszli z drugiej pozycji gromadząc punkt mniej od Lazio. Drabinkę mięli jeszcze łatwiejszą niż my, bo zaczęli od ogrania Chievo, a później okazali się lepsi niż drużyna Toulouse. Wielkich europejskich zespołów nie musieli pokonywać. Dodatkowo Sparta miała trochę problemów z kontuzjami i liczyłem na awans. W odróżnieniu do poprzednich dwumeczów tym razem zaczynaliśmy u siebie, kluczem było zachowanie czystego konta i te zadanie zrealizowaliśmy. Sparta nie stworzyła sobie zbyt wielu sytuacji, a w dodatku dzięki bramce Nielsena zdobytej po zamieszaniu wynikającym z wrzutki z rzutu wolnego wygraliśmy.

 

Rewanż lepiej rozpoczęli gospodarze, bo w ósmej minucie prowadzili za sprawą Vaclava Kadleca. Na starcie drugiej części na skrzydle pociągnął Olsson, a jego ostrą wrzutkę świetnie przeciął Petersson i jasne było jedno, dogrywki nie będzie. Były gracz Eintrachtu tego dnia był dobrze dysponowany i Sparta znów prowadziła. Wynik ten dawał nam awans i Czesi ruszyli do ataku, a tu była powtórka z rewanżu z Krasnodarem. Mam wrażenie, że te nasze nastawienie na kontry w Europie jest jeszcze skuteczniejsze, zwłaszcza przy dobrym wyniku i sytuacji, w której rywale trochę się otwierają. W lidze zdobywamy bramki głównie dzięki szybkości skrzydeł i skutecznemu pressingowi. Tutaj Sparta zaangażowała więcej graczy do przodu i w dwie minuty dwukrotnie ich wypunktowaliśmy. Najpierw gola dającego sporo spokoju dał Durmaz, który wyrasta na świetnego jokera, a inny ze zmienników Skutelis dał nam już awans, bo na sześć minut do końca mieliśmy wynik 3:2. Pomijając dość sprzyjającą drabinkę to gra w półfinale Ligi Europy jest wynikiem niesamowitym, a na pewno da to także spore profity w przyszłości i łatwiejszą drogę w Europie do fazy grupowej dzięki rozstawieniu.

 

Półfinał Ligi Europy – to brzmi dumnie. O finał przyszło walczyć nam ze Sportingiem, a więc jednym z moich ulubionych zespołów. Tylko rywalizacji z tym klubem jeszcze brakowało mi w Norrkoping, bo przecież graliśmy już w grupie Champions League z Manchesterem United, a ostatnim przystankiem do grupy w tej niesamowitej dla nas edycji Ligi Europy był poznański Lech. Znów zaczynaliśmy przed własną publicznością i mieliśmy świadomość tego, że bez dobrego wyniku w Szwecji ciężko będzie coś w tej rywalizacji osiągnąć. Na Ostgotaporten rozegraliśmy zdecydowanie najlepsze spotkanie w trakcie mojej kadencji w roli szkoleniowca. Grywaliśmy już bardzo dobrze, ale to było po prostu imponujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę otoczkę, a więc etap tej rywalizacji w Lidze Europy oraz rywala, który może nie należy do ścisłej europejskiej czołówki, ale to uznana marka. Popularne „Lwy” w fazie grupowej imponowały jeszcze bardziej od nas, bo wygrały grupę z kompletem punktów. Ograły choćby dobrze nam już znane Fenerbahce. Później podopieczni Jose Barrosa okazywali się lepsi kolejno od Dinama Zagrzeb, Olympiakosu oraz Sampdorii. To na pewno nasz najtrudniejszy przeciwnik w tej edycji europejskich zmagań.

 

Wspominałem jednak o tym jak dobrze zagraliśmy przed własnymi kibicami, niech teraz przemówią liczby. Strzały celne? 14-3 dla Norrkoping. Sytuacje 100%? 7-2. Wynik? 4:1. Sporting był wyraźnie lepszy względem posiadania piłki – 60% do 40%. Jednak czy w obecnym futbolu ma to jeszcze jakieś znaczenie? Wielokrotnie już udowadnialiśmy, że nie, zresztą robiliśmy to nie tylko my. Fantastycznie spisał się David Petersson. Nasz wychowanek w dziesiątej minucie otworzył wynik rywalizacji, a później jeszcze dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Raz Patricio został zaskoczony także przez Nielsena. Honor Portugalczyków uratował Mateus Vital. Takiej dominacji się na pewno nie spodziewałem, każdy z moich graczy zagrał przynajmniej bardzo dobrze, a kto wie czy dla niektórych to nie było spotkanie życia.

 

Do Lizbony udaliśmy się mając spory komfort wyniku, lecz w tygodniu wysoko oberwaliśmy od AIK-u. W Sztokholmie przegraliśmy 1:5, grając oczywiście rezerwami. To był jednak zimny prysznic pokazujący, że w piłce nie ma nic pewnego. Jednak na Jose Alvalade daliśmy radę. Gospodarze wygrali, ale to było skromne zwycięstwo 1:0. Andersson nie miał w sumie wiele pracy, a gol Horty padł w 82 minucie. Sensacja stała się faktem i zameldowaliśmy się w wielkim finale.

 

W finale czekała na nas już wielka europejska firma, bo taką bez wątpienia jest Arsenal. Samo spotkanie można było zapowiadać jako pojedynek Dawida z Goliatem. Finansowo „Kanonierzy” są zespołem najwięcej wydającym na pensje w tegoroczne edycji Ligi Europy i to dość wyraźnie. Prowadzony przez Roberto Manciniego zespół rocznie na kontrakty wydaje 186 milionów euro, to trzykrotność całej wartości Norrkoping. My w tym zestawieniu znaleźliśmy się na 54 pozycji, a więc także za zespołami, które nie dostał się do fazy grupowej. Pensje obciążają nasz budżet w wysokości 2.22 miliona euro rocznie. Arsenal wyceniony jest na 1.74 miliarda euro, a nas przed finałem wyceniono na niecałe 60 milionów. Tego typu zestawień można zrobić więcej i w każdym okazalej będą wyglądać przedstawiciele Premier League. Pieniądze jednak nie grają i udowadnialiśmy to zarówno w Allsvenskan, jak i w Lidze Europy.

 

Nasi rywale dość spokojnie wygrali swoją grupę i podobnie jak Sporting wyprzedzili jednego z naszych poprzednich rywali, Krasnodar. Później kolejno eliminowali Marsylię, Tottenham, Sevillę i Bayer. O tym jak zostaliśmy docenieni świadczyły jednak kursy bukmacherów. Faworytem był Arsenal, ale tylko po kursie 2.0. Nie mieliśmy wiele do stracenia, bo przejście każdej kolejnej rundy było naszym ogromnym sukcesem, więc mogliśmy grać bez jakiejkolwiek presji. Dla „Kanonierów” porażka z mało znanym Norrkoping byłaby kompromitacją. Szczególnie, że przez Premier League nie zakwalifikowali się do Ligi Mistrzów i zajęli szóste miejsce.

 

Na rozgrywany w Turcji finał oba zespoły wyszły następującymi składami:

 

Andersson – Sverrisson, Karlsson, Holden Andersen, Dagerstal – End Strand – Forslund, Almqvist – Olsson, Nielsen – Petersson

 

Butland – Bellerin, Caio, Mustafi, Sessegnon – Xhaka, Torreira – Gelson Martins, Iwobi, Draxler – Zaza

 

Samo spotkanie finałowe wyglądało tak jak miało wyglądać. Finał nikogo chyba niestety nie zaskoczył, bo stało się to co najłatwiej było przewidzieć. Przewaga finansowa Arsenalu, a co za tym oczywiście także idzie również ich przewaga względem umiejętności okazała się zbyt duża. Ambicji moim podopiecznym odmówić jednak nie można, bo dzielnie walczyliśmy. Oddaliśmy trzy celne uderzenia, stworzyliśmy jedną „setkę”, w której Butland okazał się lepszy od Peterssona. Arsenal do przerwy prowadził 1:0 po trafieniu Gelsona, a w samej końcówce meczu doświadczeni rywale tylko spokojnie nas wypunktowali za sprawą Zazy oraz Chadliego. Szkoda tego końcowego wyniku, bo 0:1 wygląda lepiej niż 0:3.

 

Sama przygoda z tegoroczną edycją Ligi Europy była jednak wspaniałym przeżyciem dla każdego związanego z klubem. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi klubami Europy i dało nam to wielki kapitał na przyszłość w postaci nie tylko finansowym, ale może nawet przede wszystkim dzięki ogromnemu skokowi współczynnika klubowego oraz ligowego. Teraz łatwiej będzie wszystkim szwedzkim klubom. Czas na małe podsumowanie tego co ten finał nam i całej szwedzkiej piłce:

 

- awans Allsvenskan na 15 miejsce w rankingu lig względem reputacji

- awans Norrkoping ze 120 miejsca na 47 w rankingu klubów względem współczynnika

- awans Allsvenskan na 15 miejsce w rankingu lig względem współczynnika

- klubowy budżet ma się świetnie, w kasie blisko 37 milionów euro, a to wszystko po rozbudowach akademii i bazy treningowej w każdym kolejnym sezonie

 

Oznacza to, że teraz także wicemistrz Szwecji będzie rywalizował w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, a o Ligę Europy powalczą trzy zespoły. W dodatku teraz szwedzkie kluby nie będą musiały grać w pierwszej rundzie kwalifikacji, a swoje zmagania będą rozpoczynać od drugich rund, jeden z zespołów zacznie nawet od trzeciej rundy walki o Ligę Europy. Od dwunastej pozycji w tym rankingu kraj ma pewnego przedstawiciela w fazie grupowej Ligi Europy, a od dziesiątej pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów dla mistrza kraju. Do dziesiątej w tej chwili Ukrainy tracimy jednak sporo punktów i przydałoby się wsparcie innych zespołów, ale nawet 11 Dania jest w naszym zasięgu.

 

W tym całym zamieszaniu związanym z europejskimi pucharami trochę na drugi plan zeszły krajowe rozgrywki. W Allsvenskan nie radzimy sobie jednak najgorzej, mimo wielokrotnych rotacji robionych z myślą o odpoczynku przed meczami Ligi Europy. Zajmujemy drugie miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do lidera i meczem rozegranym mniej. Tabela póki co bardzo ciasna, no ale to dopiero trzynaście rozegranych kolejek. Sensacja jednak na pewno na pierwszej pozycji, bo lidze lideruje beniaminek, Ostersunds. Wydaje się jednak, że zespół ten prędzej czy później spuchnie. Tym razem przed latem nie mamy takiego luzu i musimy uważać na łączenie gry ligowej z europejskimi pucharami, bo w głupi sposób tytuł może nam uciec. Wygraliśmy także Puchar Szwecji pokonując Jonkopings 1:0.

vel9v3JmTgCTj0ibBealHw.png

 

Główny cel na lato to kolejny awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Ze względów finansowych najlepiej byłoby do Ligi Mistrzów, ale ta nowa formuła może to trochę utrudnić, lecz jak pokazał ten sezon Liga Europy tragedią nie jest i można sporo na niej zyskać. Może też wreszcie inny zespół ze Szwecji przełamałby się w kwalifikacjach? Choć o to łatwiej będzie w kolejnym sezonie. Oby udało się także utrzymać obecną kadrę, z którą naprawdę się zżyłem, a ze względu na wiek tych graczy to najlepsze powinno być jeszcze przed nimi.

 

Rozbudowana została także klubowa akademia i w tej chwili zarówno baza młodzieżowa, jak i treningowa oceniana jest na maksymalne 5 gwiazdek. Norrkoping to idealne warunki do rozwoju dla młodych graczy ;).

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dzięki. Co do LM to rywale wydają się za trudni póki co, a jeśli chodzi o oferty to odpowiedź niżej.

---

To było piękne lato w naszym wykonaniu. Dzięki sukcesom odniesionym w Lidze Europy mieliśmy zagwarantowane rozstawienie z każdej rund kwalifikacji do Champions League. Ostatni raz zaczynaliśmy od pierwszej rundy, bo w przyszłym sezonie mistrz kraju będzie grał już od drugiej fazy. Rozpoczynaliśmy od rywalizacji z mistrzami Węgier. W Debreczynie pokazaliśmy naszym przeciwnikom jaka przepaść między nimi i solidnym europejskim zespołem, bo takim właśnie jesteśmy. Na wyjeździe wygraliśmy 9:0, u siebie poprawiliśmy jeszcze piątką.

 

Później czekali na nas mistrzowie Gruzji i tu było trochę trudniej, lecz jedynym przejawem tego określenia jest niższy wymiar kary. Tym razem rywale raz pokonali naszego golkipera, a sami strzeliliśmy o połowę bramek mniej niż w poprzednim dwumeczu, tylko siedem. Zaskoczyło mnie, że w trzeciej rundzie mierzyliśmy się z BATE Borysów, bo po losowaniu spodziewałem się tu Dinama Zagrzeb. Jednak to Białorusini potrafili wyeliminować drużynę z Chorwacji. Z nami sobie jednak nie poradzili i pewnie wygraliśmy oba spotkania, choć wynik dwumeczu to tylko 3:0 i pokazywało to, że każda kolejna runda jest wyraźnie bardziej wymagająca.

 

O fazę grupową przyszło rywalizować nam ze szwajcarskim Young Boys. Sam fakt wygrania ligi szwajcarskiej nad Bazyleą pokazywał potencjał tej drużyny. W obu meczach wyraźnie jednak przeważaliśmy, choć na wyjeździe przegrywaliśmy do przerwy. Jednak moi podopieczni wyszli z szatni wyjątkowo zmobilizowani i wygraliśmy 3:1. W Norrkoping padł bramkowy remis, 1:1. Drugi raz w historii zagramy w fazie grupowej, ale nie mieliśmy szczęścia w losowaniu. Barcelona, PSG i RB Lipsk to rywale potwornie mocni i chyba mimo zeszłorocznych popisów w Lidze Europy ciężko będzie myśleć o trzeciej pozycji w grupie, ale na pewno łatwo się nie poddamy. Przewrotnie wręcz może lepiej byłoby ten dwumecz przegrać i zwiększać klubowy oraz ligowy współczynnik w gorszych rozgrywkach. Pozytywnie zaskoczyło jednak Malmoe, które ogrywało kolejno Cluj, Panathinaikos oraz Sion i zameldowało się w grupie Ligi Europy. Wreszcie nie jesteśmy jedynym przedstawicielem Allsvenskan na jesień.

 

W lidze radziliśmy sobie kapitalnie, mimo licznych rotacji. Ze względu na grę w Europie pozwalałem sobie na częste rotacje składem, mieliśmy także trochę problemów z urazami, ale zaczęliśmy od pewnych zwycięstw z Malmoe i Ostersunds. Wygrana 5:0 na wyjeździe z ówczesnym liderem robiła wrażenie. Punkty straciliśmy tylko z Jonkopings remisując bezbramkowo przed własnymi kibicami, pozostałe mecze wygrywaliśmy i liderujemy mimo trzech spotkań rozegranych mniej od wicelidera. Ostersunds wyraźnie wyhamowało, a Malmoe mimo dobrej gry w Europie rozstało się ze swoim szkoleniowcem. Ze względu na finanse wolałbym ich wicemistrzostwo, bo mają największe szanse na dostawanie się do grupy w Europie.

RZqNQ645Qp_dTuB7haj6MQ.png

 

Nie zabrakło ruchów na rynku transferowym, choć te najgłośniejsze to transfery z Norrkoping. Rozstałem się z dwójką podstawowych zawodników. Per Forslund za 15 milionów (połowa w ratach + 25% kolejnego transferu) trafił do Wolfsburga, a Claus Nielsen za 5 milionów i 50% wartości kolejnej transakcji wzmocnił Palermo. Były oferty za innych zawodników, ale nie byłem gotowy na ich sprzedaż.

 

Miejsce Nielsena w składzie zajmie ktoś z dwójki Sund/Durmaz, bo obaj świetnie spisywali się w tym sezonie, a czwartym w hierarchii skrzydłowych został 16-letni Morten Nygaard, którego latem sprowadziliśmy za 500 tysięcy z Odds BK. Per to większa strata sportowa, ale nasz były już zawodnik często leczył urazy, a Bremo oraz Hjatelsted mają dobry sezon i powinni dać sobie radę obok Almqvista. Anulowałem wypożyczenie Ikonena, który dostanie swoją okazję. Tym razem byłem bardziej zadowolony z naboru juniorów, choć nadal chyba ciężko mówić o takich talentach jak Petersson, Olsson, Bremo czy Johnson. Jednak zarówno Jack Olsson, jak i Joakim Hallin mogą w przyszłości wylądować w pierwszej drużynie, a jeśli Ikonen nie będzie grał dobrze to Jack może otrzymać taką szansę już w kolejnym sezonie.

2ikOrhnISWqoxkoiBUUKpw.png-_VPEg4FTim7F8_-p0op3g.pnglyXDJS-FTL6SulSdtsKWnQ.pngAM-kNDGGSE6pnA0B0Mefnw.png

 

Klubowa kasa pustkami zdecydowanie nie świeci. Na koncie aktualnie mamy 62 miliony euro, a przecież połowa kwoty za Forslunda zostanie spłacona w najbliższych sześciu miesiąca. Do tego po jednym występie Linusa Wahlqvista w narodowej reprezentacji otrzymamy cztery miliony euro. Dlatego też myślałem o rozbudowie stadionu, bo 16 tysięcy, w tym tylko 10 tysięcy jako miejsca do siedzenia to trochę mało. Na ligę oczywiście starcza, choć 80% frekwencji nie wygląda źle, bo w końcu nie wszyscy przychodzący fani mogą liczyć na swoje krzesełko. Jednak 10 tysięcy kibiców w półfinale Ligi Europy wyglądało po prostu biednie. Zarząd mimo takiej sytuacji finansowej nie zaakceptował jednak mojej prośby, a po sezonie pewnie wypłaci sobie wysokie dywidendy, podatki także czekają. Po maksymalnej rozbudowie obiektów młodzieżowych i treningowych liczyłem na nową inwestycję, bo lepiej pieniądze wydawać aktywnie niż przekazywać klubowym działaczom i państwu. Może po sezonie zarząd zmieni zdanie.

Odnośnik do komentarza

Chyba na dobre można już stwierdzić, że weszliśmy na ten poziom grania, w którym rozgrywki ligowe są tylko są tylko obowiązkiem, który większych emocji już nie przynosi. Oczywiście nadal wyobrażam sobie to, że ktoś nam ten tytuł może odebrać, w końcu takie Ostersunds potrafiło nas trochę nastraszyć, ale w zasadzie tylko do półmetka rozgrywek. Najbardziej przerażające dla naszych rywali i jednocześnie uspokajające dla fanów Norrkoping musi być to, że w tym sezonie raz jeszcze poprawiliśmy rekord ligi względem punktów, a większość meczów w Allsvenskan rozegraliśmy rezerwami.

 

Moi czołowi zawodnicy w ciągu roku kalendarzowego zagrali więcej spotkań w europejskich pucharach niż w rodzimej lidze, a i tak wciągnęliśmy ją nosem. To musi być strasznie motywujące dla rywali, gdy ich przeciwnik wychodzi swym drugim garniturem na większość krajowych pojedynków, ale i tak zgarnia podwójną koronę wygrywając mecze niezwykle pewnie. Zdobyliśmy zdecydowanie najwięcej bramek w lidze, a jednocześnie mogliśmy pochwalić się najszczelniejszym blokiem defensywnym. Prawdziwy pokaz mocy i dominacji. Po cichu liczę, że dzięki łatwiejszej drodze do europejskich pucharów cała liga pójdzie trochę w górę, w końcu w Szwecji i okolicznych krajach rodzi się sporo piłkarskich talentów, a porównując sąsiednie ligi to tutaj kluby najlepiej wypadają względem infrastruktury. Pieniądze od UEFA na pewno pomogą w rozwoju nie tylko nam, ale także pozostałym klubom. Nie chodzi nawet o wymagającego rywala w lidze, ale o dostarczanie punktów do krajowego współczynnika, tak jak zrobiło to w tym sezonie Malmoe. Szkoda, że w lidze spisali się gorzej, bo może zabraknąć ich w Europie w kolejnych rozgrywkach, zadecyduje o tym Puchar Szwecji.

 

ZtV0as10ReuWHJTYZEhW9Q.png

Naszym priorytetem są właśnie zmagania w Europie. Po sukcesie odniesionym w Lidze Europy apetyty wszystkich w klubie na dobre wyniki wyraźnie wzrosły, ale w losowaniu grup Champions League farta nam zdecydowanie zabrakło. Wszystkie mecze z dwójką potentatów przegraliśmy, a najbliższej urwania punktów byliśmy w pierwszej kolejce przeciwko Paryżanom na własnym obiekcie, gdzie polegliśmy 0:1 po bramce Asensio z rzutu wolnego. Mimo wszystko walczyliśmy dość dzielnie, choć nie zdobyliśmy nawet jednego gola w tych czterech pojedynkach. Lipsk okazał się jednak rywalem w zasięgu i wygraliśmy oba pojedynki z popularnymi „Puszkami”. Błyszczał w nich przede wszystkim notujący niesamowity rok Petersson. To dało nam przepustkę do ponownej rywalizacji w Lidze Europy, gdzie na fanów w 1/16 czeka powtórka z półfinału ostatniej edycji, zagramy ze Sportingiem. Pokazaliśmy już, że potrafimy ich ograć i na pewno powalczymy o kolejną fazę rozgrywek. Ciężko będzie powtórzyć sukces z zeszłego sezonu i znów zagrać w finale, ale mam nadzieję, że ten jeden dwumecz chociaż urwiemy. Malmoe z grupy Ligi Europy nie wyszło, ale cieszy ich sam awans oraz dwa zwycięstwa, zawsze to jakiś postęp w porównaniu z poprzednimi latami.

 

W zasadzie to ze wszystkich zawodników jestem zadowolony, choć jeśli miałbym wybrać kogoś komu zawdzięczamy te sukcesy to chyba pierwszy raz byłby to ktoś inny niż Almqvist. Oczywiście Pontus nie zawodził i grał znakomicie, ale Petersson wszedł na kosmiczny poziom bijąc wszelkie klubowe rekordy dotyczące zdobytych bramek, a korony króla strzelców w lidze nie zdobył przez rotacje wynikające z gry w Europie. Tradycyjnie już mam nadzieję na zatrzymanie kluczowych graczy w klubie, choć jak pokazywaliśmy już kilka razy jesteśmy w stanie znajdywać zastępców, zwykle tańszych i czasem nawet lepszych. Sprzedawać jednak nie musimy, bo w klubowej kasie jak na szwedzkie warunki prawdziwe bogactwo, lecz czasem po prostu nie warto ryzykować rozłamem w szatni.

IMVtiazbQfCOdmOWhhEELA.png

Odrzuciłem także pierwszą ofertę prowadzenia innej drużyny. Zgłosiła się do mnie Roma, która kompletnie nie radzi sobie w Serie A w tym sezonie, lecz nawet nie podjąłem rozmowy. Nie przepadam za tą drużyną, a w dodatku czuję, że w Norrkoping mimo dominacji w lidze mam jeszcze sporo do zrobienia i chciałbym tu jeszcze zostać na jakiś czas. Liczyłem na ofertę od szwedzkiej kadry, lecz mimo braku awansu na Mistrzostwa Świata nie zdecydowali się na zwolnienie szkoleniowca, swoją drogą byłego trenera Norrkoping.

P_L9YFeATm6GuPI0gyUZPA.png

Odnośnik do komentarza

To była zdecydowanie najspokojniejsza zima odkąd prowadzę Norrkoping. Do zespołu nikt nie dołączył i to nawet biorąc tradycyjne wzmocnienia do drużyny rezerw z myślą o wypożyczeniach, moi skauci wyraźnie się obijali i nikogo ciekawego tym razem nie zaproponowali. W dodatku oprócz paru wypożyczeń pożegnał się z nami tylko jeden zawodnik. Lars Skutelis za 2.5 miliona + 50% kolejnej transakcji zamienił Szwecję na Holandię i wzmocnił Vitesse. To dobry napastnik, ale trochę zbyt wolny do mojej taktyki, w dodatku zwykle kontuzjowany. W kadrze zastąpił go 17-letni Jack Olsson. Wyraźnie postawiłem na stabilizację i zgrany już zespół, który sporo wspólnie osiągnął.

 

Poprzedni sezon pokazał, że dysponuję stosunkowo szeroką kadrą i start nowych rozgrywek również temu dowodzi. Ponownie jak burza przeszliśmy przez krajowy puchar i czeka nas majowy finał z Hacken. Jeśli wygramy to Malmoe będzie reprezentowało Szwecję w Europie, więc to dodatkowa mobilizacja oprócz kolejnego trofeum.

 

W Lidze Europy również dobrze się spisaliśmy. Po zeszłorocznych rozgrywkach ciężko może określić te wyniki jako ponad nasze możliwości, ale jesteśmy już w ćwierćfinale. Dwumecz ze Sportingiem był o wiele trudniejszy niż ten półfinałowy. Portugalczycy dobrze zapamiętali czemu polegli wówczas i tym razem na wyjeździe zagrali ostrożniej. Sporting nie pozwolił czekać nam tylko na kontry, grał o wiele bardziej zachowawczo i to goście prowadzili po trafieniu Jose Pedro. Na szczęście wyrównał Petersson, lecz 1:1 przed własnymi kibicami to wynik daleki od ideału. Zwłaszcza, że rewanż w Lizbonie nie rozpoczął się najlepiej. Rogić uderzeniem z dystansu dość szybko dał gospodarzom prowadzenie. W szatni w żołnierskich słowach wyjaśniłem swoim podopiecznym, że dalej nie mogą tak grać. Nie chodzi nawet o wyeliminowanie, ale o odpadnięcie bez walki. Na Jose Alvalade nie prezentowaliśmy do przerwy kompletnie nic. I ta rozmowa poskutkowała, bo już w pierwszej minucie po wznowieniu Hjatelsted posłał długą piłkę do Peterssona, a ten uciekł obrońcom i pokonał Patricio. Parę chwil później kapitalny przechwyt Eng Stranda, podanie do Davida i gol na 2:1, gol na wagę awansu.

 

Drabinka jest na pewno bardziej wymagająca niż w zeszłym sezonie. W 1/8 graliśmy z angielskim Southampton. Jako ciekawostkę warto przytoczyć, że 19 z 23 członków kadry „Świętych” zarabia tygodniowo więcej niż mój cały zespół, to pokazuje przepaść finansową i kompletnie różne światy w tym względzie. Na St Mary’s Stadium nie było tego jednak widać i oba zespoły prezentowały podobny poziom kopaniny. Wielkie widowisko to nie było, lecz w 70 minucie Olsson wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym i dał zwycięską bramkę. W rewanżu byliśmy lepsi, lecz goście załatwili nas naszą własną bronią, kontrą. Cervi także w 70 minucie doprowadził do dogrywki. W tej niestety straciliśmy Peterssona, który wyleciał na dwa miesiące i to będzie niezwykły test przed Jackiem Olssonem, który dostanie prawdziwą szansę. O awansie decydowały karne, których mistrzami nie jesteśmy, lecz Anderson bronił kapitalnie i wygraliśmy 4:2, wykorzystując swoje wszystkie próby. Teraz znów walka z angielskim zespołem, Tottenhamem. Jestem ciekawy czy poradzimy sobie z nimi lepiej niż z Arsenalem w finale.

Odnośnik do komentarza

Ano :D. No ale tak jak trochę już pisałem w Maryni - moim zdaniem format Norrkoping się wyczerpał i zaczął mnie trochę nudzić. Brak wyzwania na krajowym podwórku przede wszystkim, bo choćby między meczem z Tottenhamem wystawiłem rezerwy i wygramy bez problemu 5:1. Wielkiego zagrożenia w piłce szwedzkiej już nie widzę, a w Europie ten finał Ligi Europy był chyba naszym maksimum na najbliższy czas. Do osiągnięcia czegoś więcej potrzebowałbym jeszcze kilku lat męczenia buły w Allsvenskan, a to nie sprawiało mi już przyjemności.

 

Dwumecz z Tottenhamem pokazał różnicę między nami i zespołami z czołowych lig, oczywiście z Peterssonem mogłoby to wyglądać trochę inaczej, lecz nie oszukujmy się, sam David nie zrobiłby aż takiej różnicy. Przegraliśmy 1:6 i po porażce w Londynie złożyłem rezygnacje na ręce zarządu. Czas na nowe wyzwania i mam nadzieję, że wreszcie uda mi się zagrać taką "realistyczną" karierę z kilkoma klubami. We wcześniejszych edycjach zwykle nie potrafiłem odnaleźć się w nowym zespole, oby teraz się udało. Tu komfort był zbyt duży i prowadził do lenistwa, bo przecież w tym okienku nikogo nie kupiłem nawet, a rozbijanie kolejnych rywali prowadziło do trzymania się ciągle tej samej taktyki. Jedyną opcją na pójście do przodu w Europie byłoby zainwestowanie większych pieniędzy, a to mogłoby doprowadzić do problemów finansowych tego małego w końcu klubu. 

 

Współczynnik dający miejsce w top40 klubów Europy, blisko 60 milionów euro na koncie i maksymalna rozbudowa klubowej infrastruktury + młody skład z masą fajnych zawodników. Zostawiam Norrkoping w dobrym stanie, oby następca tego nie zmarnował.

 

Mi pozostaje czekanie na oferty z innych klubów. 

 

9rdA7KGURuqzUksFAj1Y5w.png

Odnośnik do komentarza

Na nowego pracodawcę specjalnie długo nie czekałem. Odrzuciłem ofertę Sevilli i czekałem na coś interesującego. Zgłosiłem się do Borussii oraz Napoli, ale gdy uzgodniłem warunki kontraktu z wicemistrzem Włoch to nawet nie poszedłem na rozmowę do Dortmundu. 

 

yZ3h8q96RIWXgteWv-PHTQ.png

 

Czas więc wkroczyć w świat naprawdę wielkiej piłki i wielkich pieniędzy. Wygranie Serie A to na pewno spore wyzwanie, bo Juventus wygrywa ligę konsekwentnie od sezonu 2011/2012, to już 10 tytułów z rzędu. Dodatkowo świetny klimat, bo aktualnie czytam Gomorrę Saviano, nadrabiam też 3 sezon tego świetnego serialu. To aktualni wicemistrzowie Włoch, ale Juventus wygrał ligę z przewagą 18 punktów, to jest przepaść. Co ciekawe do Serie B spadło Lazio. O taktyce, zawodnikach będzie później, gdy zapoznam się już z kadrą. Na transfery dostałem blisko 40 milionów euro, ale po przesunięciu budżetu płacowego to może być nawet 60. Z Polaków w kadrze został Zieliński

Odnośnik do komentarza
  • Makk zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...