Skocz do zawartości

Ten świat taki kolorowy...


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

Po kilku miesiącach przerwy głód do piłki nożnej stał się nieznośny. Siedząc w upalne dni na tarasie, słuchając świergolenia ptaków i oglądając, jak przyroda dostaje pozytywnego kopa po sporych opadach deszczu, myślałem gdzie teraz wirtualny Speedy Gonzalez powinien zakotwiczyć. Jak to już w moim przypadku bywa, wszystko idzie sprawnie do momentu wyboru barw, których będziemy bronić. Z góry założyłem sobie zakres lig, ściągnąłem uaktualnienie składów datowane na początek sezonu 16/17 i wertowałem składy interesujących mnie drużyn. Założeń było kilka, a wśród nich między innymi te, by zespół nie należał do czołówki, a miał u siebie przynajmniej jednego piłkarza, którego lubię i staram się mu kibicować. Dodatkowo, ważna dla mnie była najnowsza historia. Powiedzmy te dziesięć, piętnaście lat wstecz. W momencie kiedy uświadomiłem sobie zawodników, jacy przewijali się przez klub, zdałem sobie sprawę, że chce tutaj pracować. Choć zajęło mi to sporo czasu, teraz jestem już pewien, że ta przygoda będzie kierowana nie tylko chęcią zwycięstw, ale sentymentem do barw, oraz próbie kreowania młodych gniewnych, którzy za kilka lat będą stanowić o sile zespołu…

 

W większości moich karier prowadzonych zarówno na łamach forum, jak i prywatnie, Żółta Łódź Podwodna walczyła o utrzymanie, niestety z marnym skutkiem. Aż dziw bierze, że mając sporą przewagę umiejętności nad kilkoma zespołami, nie dawała sobie z nimi rady i z hukiem spadała do otchłani piłki nożnej. Teraz się to zmieni! Co prawda w prasie aż wrzało, że taki klub daje szansę żółtodziobowi. Że naraża się na kompromitację i śmiech na krajowym podwórku. Z drugiej strony jeśli stare wygi nie dawały radę, to kto jak nie ktoś zupełnie świeży, z nowymi pomysłami i wizją gry? Prezes już na pierwszym spotkaniu powiedział mi przy swoich współpracownikach, że mam u nich pełne poparcie i czas na rozkręcenie się. Wierzą we mnie, a wsparcie w tym zawodzie jest najważniejsze. Pewność siebie, znajomość kadry i przedstawienie pomysłów na najbliższe dwa lata zaowocowały kontraktem opiewającym na sumę trzydziestu pięciu tysięcy Euro tygodniówki. Dużo jak na początek, ale stawka jest niebyle jaka.

 

W lidze mamy przecież wspaniałe drużyny. Do wielkiej trójki z Realem, Barceloną i Atletico, nie mamy raczej podejścia, przynajmniej jeszcze nie teraz. Mówi się, że Valencia, Sevilla, Athletic Bilbao są również poza naszym zasięgiem. Czyli co, pozostaje nam walczyć z ogonem? Nie! Plany są poważne! W pierwszym sezonie chcę wejść do Europejskich Pucharów, po trzecim już na stałe zadomowić się w elicie zwanej Ligą Mistrzów. Prezes był zadowolony i na pierwszy rzut udostępnił nieco ponad dyszkę na transfery i kilkadziesiąt tysięcy w budżecie płacowym. Coś z tego da się ustukać, a jak wiem, to Villarreal potrzebuje wzmocnień na kilku pozycjach.

Trzymajcie kciuki, oby to była owocna kariera i przede wszystkim długa, bo jak pewnie pamiętacie, dotychczasowe tych wymagań nie spełniały…

 

Football Manager 15

15.3.2 + update składów na początek sezonu 16/17

Anglia (2), Francja (2), Hiszpania (3), Włochy (2)

Zawodnicy z najwyższych lig z Europy, plus z największych klubów Afryki i Ameryki Północnej.

Odnośnik do komentarza

@ Dzięki!

 

Sięgając pamięcią tych kilku lat wstecz zobaczymy, że w Villarrealu występowało wielu wspaniałych piłkarzy. Diego Forlan, Juan Roman Riquelme, Marcos Senna, Santi Cazorla, Diego Godin to tylko niektórzy z nich. Kogo mamy teraz? Czy ktoś z tej całej bandy będzie zapamiętany gdy odejdzie, bądź skończy karierę? Powiem szczerze, że kandydatów jest kilku! Przegląd wojsk rozpocząłem od najniższych szczebli by upewnić się, że mam wszystko pod kontrolą. W specjalnym notesiku chciałem zapisać sobie nazwiska potencjalnych, przyszłych gwiazd, które wyjdą z naszej szkółki. Nie chciałem nikogo ważnego przeoczyć, gdyż tak jak powiedziałem, jednym z celów jest właśnie wprowadzanie do zespołu młodych wilków i na nich budowanie drużyny. Kogo więc mamy w pierwszym zespole?

 

Bramka:

 

Sergio Asenjo (25l./Hiszpania/15/0u-21) - Wychowanek Valladolid, który później reprezentował barwy Atletico. Mówiąc szczerze, gdy tam grał mnie nie przekonywał. Dla bramkarza najważniejszy jest jednak rytm meczowy i regularne występy, a na nie może właśnie liczyć u nas. Wydaje się być pewniakiem do pierwszego składu, ale jak to powtarzam, przed rozpoczęciem sezonu są to jedynie wstępne opinie. Na pewno jest jednym z ciekawszych nazwisk na liście naszych graczy i trzeba zadbać, by grał jak najlepiej.

 

Mariano Barbosa (29l./Argentyna/4/0u-20) - Pod względem swojej kariery jest to ciekawy przypadek. Do Villarrealu trafił w sezonie 05/06, by przez dwa lata notować ogony. Później tułał się po kilku klubach, by teraz wrócić do swojego pierwszego klubu w Europie... i znów nie mieć pewnego miejsca między słupkami. Do Asenjo nie ma nawet podjazdu, a dodatkowo jest jeszcze trzeci golkiper depczący mu po piętach. Mówiąc szczerze nie obrażę się, jeśli pojawi się na niego jakaś oferta.

 

Alphonse Areola (21l./Francja/3/0u-21) - Jest u nas tylko na zasadzie wypożycznia z PSG, ale według mnie będzie pierwszym rezerwowym. Młody, gniewny i utalentowany Francuz ma przed sobą świetlaną przyszłość. Zastanawiam się, po co klub wypożycza tak dobrego bramkarza na pozycję dwa albo trzy. Odpowiedź może być tylko jedna, że poprzedni trener widział w nim ewentualne wzmocnienie na przyszłość. Dla mnie jednak sprawa jest jasna. Wolałbym postawić tutaj na wychowanka, nawet kosztem jakości, niż skupować kogoś za pieniążki.

 

Obrona prawa:

 

Mario Gaspar (23l./Hiszpania/2/0u-21) - Bardzo ciekawy i jeszcze młody zawodnik grający na prawym boku defensywy. To nazwisko warto zapamiętać nie tylko w aspekcie tej przygody, ale i realnego świata. Dla mnie absolutny numer jeden w zespole w tej formacji i tylko modlić się, by ominęły go urazy. Choć swoje pierwsze szlify pobierał w Albacete, to jest z nami już bardzo długo i jestem pewien, że na długo zostanie. Czy jest to materiał na gwiazdę zespołu? Myślę, że może być dodany do wora wielkich nazwisk!

 

Antonio Rukavina (30l./Serbia/29/0A) - Dla wielu zespołów byłby to pierwszy wybów na tej pozycji. U nas jednak musi zadowolić się ławką rezerwowych. Mimo wszystko wydaje się być solidnym wyrobnikiem, który jak wejdzie, to nie zawiedzie. Warto jest mieć takich piłkarzy w zespole, którzy nawet po zmianie nie będą stanowić o spadku jakości.

 

Obrona środek:

 

Daniele Bonera (33l./Włochy/16/0A) - Brescia, Parma, AC Milan i teraz Villarreal. Solidny, ale czy aby na pewno krojony na miarę jakości pierwszego garnituru? Tutaj mam pewne wątpliwości. Z drugiej strony sprawa jest bliźniaczo podobna do Rukaviny - jeśli na ławce mamy mieć takie umiejętności, to jestem na tak.

 

Aleksandar Pantic (22l./Serbia/13/1u-21) - Zbierał szlify w fantastycznej szkółce Partizana. Później przeniósł się do równie dobrego Panathinaikosu, jednak w obydwu przypadkach kariery nie zrobił. Później były gorsze marki, a do nas finalnie trafił po krótkim epizodzie w Crvenie Zvezdzie. Jest jeszcze młody, ale wielką gwiazdą raczej nie zostanie. No cóż, nikogo nie można skreślać, zobaczymy co pokaże w kilku spotkaniach i kluczową decyzję podejmiemy za rok.

 

Mateo Musacchio (23l./Argentyna/2/0A) - No i mamy kolejną gwiazdę w zespole. Jeszcze młody, a już szalenie dobry środkowy defensor, którego utrzymać w zespole będzie niezwykle ciężko. Już w tej chwili ślą zapytania najlepsze kluby, dlatego jak najszybciej musimy podpisać z nim nowy kontrakt z większą klauzulą, by nie stracić takiego talentu za grosze. Zdecydowanie wybór numer jeden na środku obrony i miejmy nadzieję, że właśnie opisuję przyszłą legendę Villarrealu!

 

Victor Ruiz (25l./Hiszpania/5/0u-21) - Victor jest z nami od niedawna, a w swoim bogatym CV może zapisać takie kluby, jak Napoli, Valencia, czy Espanyol. Na pewno powalczy o pierwszy zespół, gdzie może partnerować Musachhio. Czy jednak będzie pewnym punktem drużyny?

 

Alvaro (24l./Hiszpania) - Jeden z nielicznych piłkarzy, który nie ma za sobą występów w reprezentacji narodowej, choćby na szczeblu u-21. Jest jednak bardzo dobrym piłkarzem, który podobnie jak Ruiz, będzie walczył o swoje. W porównaniu do kolegi, nie ma jednak takiego doświadczenia w wielkiej piłce i musi trochę nadrabiać.

 

Obrona lewa:

 

Jaume Costa (26l./Hiszpania) - Na lewej stronie defensywy pojawia się problem. Jego kolega (Bojan Jokic) został wypożyczony i zostaliśmy z tylko jednym zawodnikiem mogącym tutaj grać. Mam na oku pewnego juniora, jednak obawiam się, że jest jeszcze za wcześnie, by dawać mu szansę. Wracając jednak do Costy, to jest to bardzo solidny zawodnik. Coś na zasadzie Rukaviny na przeciwległej stronie boiska, z tymże, że akurat ten ma pewny pierwszy skład.

Odnośnik do komentarza

Środek pomocy:

 

Jonathan dos Santos (24l./Meksyk/6/0A) - Jest bratem nieco bardziej słynnego Giovanniego, a sam grał całą dotychczasową karierę dla Barcelony. Sęk jednak w tym, że tam sobie nie poradził, natomiast u nas może zostać jedną z gwiazd. Jest jeszcze młodym zawodnikiem, ale mówiąc szczerze, nie będzie miał gwarancji na pierwszy skład.

 

Alfred N'Diaye (24l./Senegal/1/0A) - Wielkich klubów to on w swojej karierze nie zanotował i można nawet powiedzieć, że właśnie stawia najpoważniejsze kroki. Jak na każdego zawodnika z Afryki, grającego na pozycjach defensywnych zbudowany solidnie. Jestem pewien, że nie jeden odbije się od niego jak od ściany. Dodatkowo solidne umiejętności stawiają gościa w hierarchii klubowej nad dos Santosem, ale i tak to może nie wystarczyć. Ja jednak się cieszę, że mam tak wielki wybór na pozycję środkowego pomocnika o inklinacjach defensywnych.

 

Bruno (30l./Hiszpania/4/0A) - To jest właśnie powód, dlaczego wyżej wymienieni zawodnicy nie mają pewnego składu. Bruno raz, że jest ulubieńcem kibiców, to jeszcze jest naszym wychowankiem, który nigdy nie zdradził klubowych barw. Takich piłkarzy niesamowicie cenię i będę go ciągnął za uszy do samego końca kariery. Kolejny piłkarz, który może być wrzucony do worka gwiazd!

 

Tomas Pina (26l./Hiszpania) - Nie chcę dla niego źle, ale na tą chwilę wygląda jak numer cztery. A jak wiadomo tak głębokie rezerwy raczej nie mają szans na grę. Będę próbował go sprzedać, choć z wielkim bólem serca. Podoba mi się jego gra i bardzo lubię tego piłkarza. Sęk jednak w tym, że płacić trzydzieści tysi miesięcznie za oglądanie go wyłącznie na treningach, to się nie opłaca.

 

Roberto Soriano (23l./Włochy/14/2u-21) - Przechodzimy do zawodników, którzy będą odpowiedzialni za rozgrywanie piłki i kreowanie gry. Roberto jest nowym zawodnikiem w klubie, a przyszedł po kilku latach występów we włoskiej Sampie. Co ciekawie, swoje piłkarskie szlify zbierał w szkółce Bayernu Monachium, więc coś potrafić musi. Na jego nieszczęście, w klubie jest jednak ktoś, za kogo kibice daliby się pokroić...

 

Manu Trigueros (22l./Hiszpania) - To właśnie o nim mowa. Manu jest materiałem na wielką gwiazdę, nie tylko klubu, ale i na świecie. Przy odpowiednim treningu może być z niego kawał grajka, więc musimy chuchać i dmuchać! Choć ma dopiero 22 lata, to gra w Villarrealu już kilka ładnych sezonów, a nie jest naszym wychowankiem. Dla mnie absolutny pierwszy skład! Wraz z Bruno powinni dać wielką radość!

 

Skrzydła:

 

Javi Espinoza (21l./Hiszpania) - Świetny technicznie, jednak beznadziejny fizycznie. Taki gracz niewiadomo do czego i tu jest właśnie problem. Do tej pory grał dla Barcelony B, więc świetnie rozumie się z dos Santosem. Sęk jednak w tym, że preferuje grać na lewej flance, a tam mamy lepszego.

 

Denis Cheryshev (23l./Rosja/2/0A) - To wystarczy, by taki Espinoza przykleił się do ławki i z niej nie schodził. Denis jest piekielnie dobrym zawodnikiem i w sumie nic dziwnego, bo przez wiele lat próbował swoich sił jako zawodnik Realu Madryt i jego rezerw. Dla mnie numer jeden na lewej flance i jestem pewien, że da wiele pożytku, a może pokusi się też o kilka brameczek.

 

Skrzydłowi mogący grać również na ataku:

 

Adrian (26l./Hiszpania/2/1A) - Jeszcze niedawno występował w Atletico, a do nas wypożyczony jest z FC Porto. Jak dla mnie, bardzo niedoceniany piłkarz, któremu mam ochotę dać sporo minut. Lubię tego gościa i lubię to, jakim jest nieprzewidywalnym zawodnikiem. Potrafi spać przez osiemdziesiąt dziewięć minut, by pod sam koniec przeprowadzić kosmiczną akcję. Świetny zarówno na skrzydle, jak i w ataku, ale chyba łatwiej mu będzie przebić się do pierwszej jedenastki na prawej flance.

 

Cedrik Bakambu (23l./Francja) - Wielka niewiadomo. Może być petarda, a może klapa. Jeśli jednak pojawi się oferta, to ją rozpatrzę. Jeśli nie, to dam mu trochę minut i zobaczymy co pokaże.

 

Nikola Sansone (22l./Włochy/8/0u-21) - Wielofunkcyjny zawodnik, mogący grać na prawej, lewej stronie ofensywy, w jej środku, czy też na ataku. Takich piłkarzy lubię i na pewno gdzieś się wkomponuje. Problem w tym, że tak prywatnie jego ulubiona formacja to lewe skrzydło, a tam mamy Cherysheva. Co ciekawe, kolejny Włoch w zespole mające swoje dzieciństwo w szkółce Bayernu Monachium.

 

Leo Baptistao (21l./Brazylia) - Szczerze mówiąc, nigdy jakoś za nim nie przepadałem. Mowa oczywiście o czasach, gdy reprezentował barwy Atletico, bądź był z niego wypożyczany. Teraz jednak, kiedy nabrał już umiejętności, może być ważnym punktem drużyny. Jest do nas wypożyczony z Espanyolu i zobaczymy ile zostanie. Bardziej go widzę w ataku, niż na środku pomocy, ale wszystko jeszcze się okaże, gdzie będzie grał.

 

Atak:

 

Alexandre Pato (24l./Brazylia/27/10A) - Jego kariera usłana jest kontuzjami. Po coraz mniej udanym epizodzie w AC Milan, wrócił do Ameryki Południowej by się odbudować Teraz gra dla nas i to jest właśnie ten zawodnik, o którym pisał we wstępie, że szukałem kogoś, kogo bardzo lubię. Można tego piłkarza porównać do innego, wielkiego i niespełnionego talentu, który również występował w Villarrealu, czyli Giuseppe Rossiego. Mam nadzieję, że przykrości się skończą i właśnie Alex rozpoczyna piękny rozdział swojej kariery!

 

Roberto Soldado (29l./Hiszpania/12/7A) - O tym piłkarzy można rozpisywać się godzinami, jak to marnował kolejne dawane mu szanse. Real Madryt, Tottenham, Valencia to kluby, które miały z nim do czynienia. Wielki piłkarz a zarazem fajtłapa pod bramką rywala. Bilans bramkowy tego nie wskazuje, ale gdyby miał większą skuteczność, to można by mówić o geniuszu. No cóż, dla nas jest niesamowicie ważnym ogniwem i z pewnością będę na niego stawiał.

 

Rafael Borre (18l./Kolumbia/6/2u-20) - Wypożyczony z Atletico raczej bez szans na regularną grę...

Odnośnik do komentarza

@ Asenjo może niekoniecznie, ale Musacchio lubi siedzieć u lekarzy również w grze.

 

Okres przygotowawczy do sezonu rozpoczęliśmy bardzo szybko. Już drugiego dnia mojej pracy w Villarrealu, zorganizowaliśmy pierwszy mecz kontrolny. Rywalem był zespół „B” i to właśnie przeciwko naszym rezerwom mieliśmy wrócić do trybu meczowego. Oczywiście nie chodziło tutaj o wynik, a rozbieganie po urlopach, przystosowanie do zmian taktyki i pokazanie się w moich oczach. Rezultat? Nikogo nie powinno dziwić, że wygraliśmy trzy do jaja, ale najważniejsze jest to, że nikt nie odniósł kontuzji. Bramki strzelili Sansone, Bruno dos Santos, ale zawodnikiem meczu został Alexandre Pato notujący asystę oraz kilka świetnych podań i strzałów. Po pierwszej próbie byłem zadowolony, jednak to dopiero przedbiegi.

 

Pierwszym transferem do klubu było szybkie zakontraktowanie naszego byłego piłkarza Javi Ventę w roli szkoleniowca zespołu u-19. Piłkarze z przeszłością w danym miejscu są bardzo mile widziani w każdej funkcji, a ten akurat będzie mógł się wykazać.

 

Chwilę później mamy prawdziwą bombę transferową. Po zaledwie dwóch latach pobytu w New York Cosmos, na El Madrigal powraca Marcos Senna (38l./Hiszpania/27/1A). Co z tego, że jest wiekowy. Co z tego, że nie można na niego liczyć w aspekcie rozgrywania pełnych spotkań. Takiej legendzie się nie odmawia i przyjmuje z otwartymi ramionami! Dla mnie, jak i kibiców jest to wspaniała chwila! Kosztował nas 190 tysięcy Euro, ale nie żałowałem każdego Eurocenta! Jestem przekonany, że da pozytywnego kopa w szatni oraz zanotuje wspaniałe chwile na murawie u schyłku przepięknej kariery.

 

Kilka dni później rozegraliśmy drugi sparing. Tym razem rywalem była ekipa AC Arles-Avignon z francuskiej Ligi Krajowej. Od wieków powtarzam, że wyniki sparingów nie są najważniejsze, ale dzisiaj, mówiąc krótko daliśmy dupy. Przegraliśmy po trafieniu Fousseyni Cisse i wracamy do domu ze smutnymi minami. Ogólnie cały mecz był kosmicznie nudny i niewarty uwagi. Rywale grali ostro, czasem wręcz brutalnie, co skończyło się dwoma urazami jeszcze przed przerwą. Najpierw z boiska wyleciał Trigueros, a dwadzieścia minut później jego zmiennik… Marcos Senna. Powrotu do Villarrealu nie uzna on za szczęśliwego. Na szczęście urazy nie były znaczące i obaj piłkarze będą gotowi już na kolejną potyczkę towarzyską.

 

Na jednym z treningów nadciągnięcia mięśnia brzuchatego łydki nabawił się Pato i nie zobaczymy go przez miesiąc. Czyżby kolejne straty u tego piłkarza?

 

Następny sparing został rozegrany z pierwszą, poważną ekipą. Schalke przyjechało na nasze śmieci i mówiąc szczerze, stworzyło piękne widowisko. Całe spotkanie zakończyło się remisem dwa do dwóch, gdzie najpierw to my strzeliliśmy komplet swoich bramek, a później przyjezdni nas dogonili. Na listę strzelców wpisał się Baptistao i Cheryshev, zaś po ich stronie Embolo i Geis, który pięknie zakręcił z rzutu wolnego. Póki co, najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu. Szkoda tylko, że zakończone trzytygodniowym urazem Baptistao.

 

Kolejnym, ważnym elementem układanki na ten sezon został John Arne Riise (33l./Norwegia/110/16A). Brakowało nam rezerwowego lewego defensora, a obok takiej tuzy nie można przejść obojętnie, tym bardziej, że był dostępny z kartą zawodniczą na ręku. Cieszy mnie fakt, że do Villarrealu zawitały już dwie prawdziwe legendy futbolu i wciąż chcą dla nas grać.

 

Kolejny sparing, tym razem z Catanią znów nie zakończył dla jednego z naszych dobrze. Manu Trigueros odniósł kontuzję, blokującą mu rozwój kariery na dwa miesiące. Jest to poważna strata w aspekcie początku sezonu, no ale cóż. W każdym razie dzisiaj oglądaliśmy kolejne, ciekawe widowisko zakończone remisem dwa do dwóch. Bohaterem meczu bez wątpienia został autor dwóch goli Cheryshev, który śmigał po lewej flance jak nowonarodzony. Słaby start zaliczył natomiast Riise, który spowodował rzut karny. Wisienką na torcie była jednak bramka Edgara Caniego, zamykająca mecz. Zawodnik uderzył pięknym wolejem, a futbolówka zatoczyła w powietrzu półkole i wpadła idealnie w dalszym okienku bramki strzeżonej już przez Areolę.

 

Tym razem udaliśmy się do Turcji na spotkanie z Kayseri Erciyesspor. Gładkie zwycięstwo po naszej stronie i wreszcie błysnął Soldado, autor dwóch bramek, a dodatkowo trzecią dokłada Soriano. W każdym meczu gramy innym składem, a bo to zmęczenie, a to kontuzje, a to po prostu zwykła rotacja. Póki co idzie fajnie i widać, że ekipa łapie polecenia taktyczne.

 

Na sam koniec spokojna potyczka z filialnym klubem Onda. Zero stresu, zero parcia na wynik, tylko unikanie urazów. Wszystko udało się w stu procentach i okres kontrolny kończymy wysoką wygraną.

 

Telegraficzny skrót przygotowań:

 

Villarreal - Villarreal "B", 3:0, [N. Sansone, Bruno, J. dos Santos]

AC Arles-Avignon - Villarreal, 1:0, [F. Cisse]

Villarreal - Schalke, 2:2, [L. Baptistao, D. Cheryshev - B. Embolo, J. Geis]

Catania - Villarreal, 2:2, [F. Lodi, E. Cani - D. Cheryshev 2x]

Kayseri Erciyesspor - Villarreal, 0:3, [R. Soldado 2x, R. Soriano]

Onda - Villarreal, 0:4, [D. Cheryshev, R. Borre, R. Soldado, Adrian]

 

Transfery do:

 

Marcos Senna, 190 tys Euro z New York Cosmos

Javier Blanco, 49,5 tys z Cadiz - przesunięty do zespołu juniorów

John Arne Riise, wolny transfer

 

Javi Venta - trener zespołu u-19

Albert Valentin - scout

Ronald de Boer - trener

Thomas Hassler - trener

Luis Arnau - trener

 

Jeśli chodzi o transfery z klubu, to wciąż nad nimi pracujemy. Do pierwszego meczu o stawkę pozostały dwa tygodnie, więc jeszcze sporo może się zmienić.

Odnośnik do komentarza

Po długim zastanowieniu, zrezygnowałem z wypożyczenia Rafy Borrego. Nie miałby u nas szans na grę, a blokowanie mu kariery to nie w moim typie. Dlatego piłkarz wrócił do Atletico i tam będzie szukał swoich szans.

 

30.08.14

 

Ciekawa sprawa ma miejsce już na początek rozgrywek. W pierwszej kolejce nie przystępujemy do rywalizacji! Mecz ani nie był odwoływany ani nic, po prostu taki kalendarz. Natomiast 30 sierpnia na swoim obiekcie zainaugurujemy sezon ligowy bardzo trudnym pojedynkiem. Na nasze śmieci przyjeżdża będąca w niesamowitym gazie ekipa Cholo Simeone, która w okresie przygotowawczym gładko rozprawiła się choćby z Bayernem Monachium, strzelając im ledwie cztery brameczki. Spotkanie ma jednego faworyta, ale nie oznacza to, że nie będzie na co popatrzyć. Jestem przekonany, że moi podopieczni będą chcieli udanie wejść w sezon i stawią czoła bombardierom z biało czerwonej części Madrytu. Osobiście nie lubię takich spotkań, gdzie zmierzyć się trzeba z ulubioną prywatnie drużyną, ale taki jest sport i musimy wszyscy podejść w pełni profesjonalnie. Warto wspomnieć, że nasz rywal dokonał znaczącego wzmocnienia, jakim jest Kevin Mirallas.

Na pierwszą, dogodną okazję kibice musieli czekać siedem minut. Wtedy to główką próbował strzelić Musacchio, jednak Oblak stał na posterunku. W natychmiastowej odpowiedzi pokazał się Griezmann, który w pościgu zgubił Alvaro i przy pierwszym kontakcie z futbolówką w tej akcji pokonał Asenjo. Wiedziałem, że jest to dopiero początek meczu i że jeszcze nie wszystko stracone. Spotkanie ogólnie było bardzo wyrównane, ale akcje toczyły się jedynie do wysokości dwudziestego metra. Pięć minut przed przerwą do siatki trafia Cheryshev, ale okazuje się, że niepotrzebnie. Na pozycji spalonej chwilę wcześniej był Costa, który z pierwszej piłki dośrodkowywał futbolówkę do Rosjanina. Pech chciał, że dosłownie sekundy później Griezmann trafia po raz drugi i jest już w zasadzie po meczu. W przerwie dokonuję kompletu zmian. Beznadziejnie słaby Alvaro, utykający Adrian i niewidoczny Sansone zostają zdjęci z boiska, a w ich miejsca pojawiają się odpowiednio: Ruiz, Baptistao i Soldado. Po zmianie stron emocje nieco opadły. Przede wszystkim nikt nie potrafił stworzyć groźnej akcji, a na domiar złego, na niespełna kwadrans przed końcem Musacchio zobaczył drugi żółty kartonik i musiał zejść z boiska. W samej końcówce Antoś ukąsił po raz trzeci decydując o wyniku spotkania. Takiego naporu się spodziewałem i taki dostałem, ale od samych siebie oczekiwałem czegoś więcej. No nic, oficjalny debiut spisujemy na straty i musimy popracować nad pewnymi aspektami. Główny problem to prawa flanka, która nie dała dzisiaj nic. Natomiast najlepsza była lewa, a szczególnie Cheryshev, który szalał jak opętany i jako jedyny próbował coś zrobić.

 

Liga BBVA [1/38]

stadion El Madrigal w Villarreal, 22273 widzów

Villarreal - Atletico Madryt

0:3 [Antoine Griezmann 8', 44', 90'+1]

mom: Antoine Griezmann "9.5"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, Alvaro (45' V. Ruiz), M. Musacchio, J. Costa, R. Soriano, Bruno, Adrian (45' L. Baptistao), D. Cheryshev, N. Sansone (45' R. Soldado), A. Pato

 

Skład Atletico:

J. Oblak, Juanfran, S. Savic, D. Godin, G. Siqueira (89' F. Luis), A. Fernandez, Gabi (12' Tiago), Saul, Koke, K. Gameiro, A. Griezmann

Odnośnik do komentarza

Małą sensacją skończył się dwumecz o Superpuchar Hiszpanii, gdzie finalnie Barcelona uległa Athletic Bilbao w stosunku bramek 1:2.

 

Oprócz tego znany i lubiany w świecie futbolu Fenomen chyba miał jakieś przecieki z przyszłości, bowiem na jednym z treningu w ryj dostał Asenjo i wyleciał na prawie dwa tygodnie.

 

13.09.14

 

Terminarz na początku sezonu nie jest dla nas łaskawy. Po porażce z Atletico udajemy się do stolicy Hiszpanii, by zmierzyć się już z drugim zespołem z wielkiej trójki. Druga porażka postawi nas w bardzo ciężkiej sytuacji, gdzie będziemy musieli gonić rywali. Postaramy się więc o coś więcej, niż tylko rozegranie meczu i asystowanie w nim, jak to miało miejsce niedawno, choć zawieszona poprzeczka powinna być jeszcze wyżej.

Przed samym spotkaniem zdecydowałem się wyjść w nieco innym ustawieniu, które jako drugie od dawna trenowaliśmy. Ekipa Realu nie miała możliwości nas w nim zobaczyć, więc spodziewałem, że lekko ich zaskoczymy. Początek należał do Królewskich, którzy na własnym obiekcie są bardzo groźni. Jednak jeden strzał Krystyny na dwadzieścia minut, to lekko za mało. Ogólnie brakowało sytuacji podbramkowych, aż do dwudziestej czwartej minuty. Wtedy to, ustawiony dziś na prawym skrzydle Pato zrobił kilka zwodów jak za najlepszych lat, wyrolował przeciwnika i dograł mocno na dyńkę do Soldado. Gość, który niegdyś reprezentował barwy przeciwnika, dziś ich ukarał dając nam niezwykle cenne prowadzenie. W doliczonym czasie pierwszej odsłony popisuje się Benzema i doprowadza do wyrównania. Szczerze mówiąc, nic na to nie wskazywało, ale Real to Real. Także do przerwy dowozimy remis, trochę fartowny dla przeciwnika, ale jakże miły dla nas. Po zmianie stron miejsce Sansone zajmuje Baptistao, na którego szybkość liczę najbardziej. Siedem minut i mamy kolejnego gola dla miejscowych. Fantastycznym strzałem w sam róg z okolic trzydziestego metra zaserwował nam Bale. Zupełnie nie do obrony… stadiony świata! Dziesięć minut później swoje doświadczenie wykorzystuje Soldado. Rywale szli z kontrą ale została im odebrana futbolówka i natychmiastowo przesłana lobem do Roberto. Ten widząc już przed sobą tylko Pepe poszedł na przebój. Wiedział bowiem, że Portugalczyk jest ostatnim defensorem, a dodatkowo chwilę wcześniej ujrzał żółty kartonik. Ten nie faulował, wręcz nawet odpuścił, co skończyło się drugim golem naszego snajpera. Na Santiago Bernabeu ponownie mamy remis, nowa taktyka działa! Powoli zaczynałem myśleć o obronie wyniku, więc miejsce Pato zajmuje N’Diaye i będzie wspierał Bruno w zmaganiach defensywnych. Zagęszczenie środka pola się przyda. Przy każdej akcji Realu drżałem o wynik, ale świetnie w bramce spisywał się Areola, zastępujący dzisiaj Asenjo. W samej końcówce rywali mógł jeszcze pogrążyć drugi z ich zawodników Cheryshev. Po jego dośrodkowaniu piłka otarła się o nogi jednego z obrońców i zmieniła tor lotu, ale bramkarz Casilla z trudem bo z trudem, ale sparował to na rzut rożny. Muszę powiedzieć, że te dziewięćdziesiąt minut pełne emocji były wartych obejrzenia. Nowa taktyka, która zaskoczyła rywali dała rady na tyle, że z Santiago Bernabeu, światowej świątyni futbolu wywozimy niezwykle cenny remis! Jestem dumny ze swoich podopiecznych, że tak walczyli zostawiając sporo zdrowia na murawie.

 

Liga BBVA [2/38]

stadion: Santiago Bernabeu w Madrycie, 71820 widzów

Real Madryt - Villarreal

2:2, [Karim Benzema 45'+1, Gareth Bale 52' - Roberto Soldado 24' 63']

mom: Roberto Soldado "8.7"

 

Skład Realu:

K. Casilla, Nacho, Pepe, R. Varane (63' S. Ramos), F. Coentrao (74' Marcelo), Casemiro, L. Modric, T. Kroos, G. Bale, C. Ronaldo, K. Benzema (69' A. Morata)

 

Skład Villarreal:

A. Areola, Mario, D. Bonera, V. Ruiz, J. Costa, Bruno, R. Soriano (53' M. Senna), A. Pato (72' A. N'Diaye), N. Sansone (45' L. Baptistao), D. Cheryshev, R. Soldado

Odnośnik do komentarza

16.09.14

 

Idąc za ciosem, znów mamy na tapecie bardzo trudnego przeciwnika. Dzisiaj rozpoczynamy batalię w Lidze Mistrzów, gdzie trafiliśmy do dość wyrównanej, ale nie jakoś super trudnej grupy. Oprócz najbliższego rywala, czyli Juventusu, są w niej jeszcze Olympique Lyon i CSKA Moskwa, tak więc zespoły w zasięgu. Zaczynamy z prawie najwyższego „c”, a więc domowego pojedynku ze Starą Damą. Przed sezonem jakoś specjalnie się nie wzmocnili, kupując w zasadzie tylko Criscito i Sneijdera, przypuszczalnie obu na ławkę. Patrząc na media, to pismaki podsycają atmosferę naszym świetnym występem ostatnio w lidze, przypominając że postawiliśmy się samemu Realowi Madryt. Juventus musi drżeć, ale czy na poważnie? Wszystko tak naprawdę zależy od nas! Spróbujemy zagrać tą samą taktyką z lekko zmienioną podstawową jedenastką.

Od samego początku graliśmy jednak słabo i ostatecznie zostaliśmy za to skarceni. Juventus jest wielką firmą wykorzystującą najmniejsze błędy w ustawieniu rywala, o czym przekonaliśmy się dziś czterokrotnie. Trzykrotnie ukąsił nas ten, który dla powinien siedzieć na ławce, czy Sneijder. Dwukrotnie wszedł w defensywę jak w masło, a po raz trzeci skorzystał z rzutu karnego. Swoją cegiełkę dołożył jeszcze Mandzukic. W zasadzie, to tylko przez dwadzieścia minut drugiej odsłony, kiedy to Bakambu trafił z jedenastu metrów na 1:2 wierzyłem, że coś da się jeszcze ugrać. Ogólnie, pokazaliśmy się z bardzo słabej strony, co spotęgowali Bruno i Musacchio. Pierwszy wyleciał za czerwoną kartkę, a drugi igrał z ogniem przy każdej interwencji. A prosiłem o ostrożność, to nie… Fatalnie rozpoczynamy więc przygodę z europejską piłką, ale w sumie mamy już za sobą jeden z dwóch najcięższych meczów w grupie. Oprócz tego, w drugim spotkaniu Lyon pewnie pokonuje CSKA, ale w mniejszym stosunku bramek, dzięki czemu lądujemy na ostatniej pozycji.

 

Liga Mistrzów, grupa C [1/6]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 21596 widzów

Villarreal - Juventus

1:4, [Cedric Bakambu 55'(k) - Wesley Sneijder 23', 51', 77'(k), Mario Mandzukic 74']

mom: Wesley Sneijder "9.5"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, Alvaro, M. Musacchio, J. Costa, Bruno, M. Senna, Adrian, J. dos Santos, D. Cheryshev (45' C. Bakambu), R. Soldado (45' L. Baptistao)

 

Skład Juventusu:

G. Buffon, D. Alves (77' S. Lichtsteiner), M. Benatia (74' A. Barzagli), G. Chiellini, A. Sandro, M. Pjanic, C. Marchisio, Hernanes, W. Sneijder, M. Mandzukic, G. Higuain (74' P. Dybala)

 

Drugi wynik w grupie:

CSKA Moskwa - Olympique Lyon, 0:2, [Mathieu Valbuena 9'(k), 40']

Odnośnik do komentarza

20.09.14

 

Natłok spotkań spowodował, że bez dłuższej chwili wytchnienia przystępujemy do trzeciej kolejki ligowej, gdzie czeka już na nas Valencia. Na domowym stadionie liczymy oczywiście na punkty, jednak nie będzie o to łatwo. Przeciwnik już nie jest z tej półki, co poprzedni rywale, ale na pewno nie możemy go zlekceważyć, bo to skończy się tragicznie. Dodatkowym smaczkiem są zawodnicy, gdzie wielu z nich ma wspólną przeszłość należącą do obu klubów, a najbardziej znanym jest oczywiście Soldado. Czy dzisiaj również ukąsi swoich byłych pracowników?

Tak się właśnie stało i to już w ósmej minucie spotkania, kiedy to Roberto wykorzystał piękne dośrodkowanie od Cherysheva. Szkoda sytuacji z drugiej minuty, kiedy strzelec wykładał futbolówkę do Bakambu, a ten z ostrego kąta trafił jedynie w wystawioną do interwencji nogę Ryana. Mecz rozpoczęliśmy z należytym impetem i próbowaliśmy iść za ciosem, co dało drugie trafienie w szesnastej minucie. Kto autorem? A kto mógłby strzelić bramkę jak nie Soldado! Patrząc na poczynania swoich podopiecznych byłem w lekkim szoku. Tym bardziej, że po trzydziestu minutach prowadziliśmy jeszcze wyżej za sprawą Bakambu, świeżo upieczonego reprezentanta DR Kongo. Valencia nie istniała! Warto zaznaczyć, że nie oddała ona nawet jednego celnego uderzenia na naszą bramkę. Moglibyśmy na poprzeczce zawiesić ręcznik, a i tak zakończylibyśmy pierwszą odsłonę tego widowiska na zero z tyłu. Tak czy siak, chciałem wykorzystać tą nieporadność i strzelić jeszcze jakieś bramki po przerwie. Chwilę po wznowieniu meczu lekarze przesyłają sygnał, że niezdolny do dalszej rywalizacji jest Cheryshev. Nie mając naturalnego zmiennika na ławce decyduję się wpuścić na lewą flankę Riise. W sześćdziesiątej minucie fantastyczny prezent w postaci rzutu karnego zmarnował Soldado. I właśnie dlatego przy przedstawianiu składu nazwałem go ofensywnym fajtłapą… Z zapowiadanych bramek po zmianie stron wyszły nici. Wyraźnie odpuściliśmy, zostawiając całą werwę w szatni. Szkoda, ale i tak liczy się okazałe, pierwsze zwycięstwo w sezonie. Trzy punkty odkleiły nas od ogona tabeli i mam nadzieję, że właśnie zaczynamy marsz w górę po pozycję dającą Europejskie Puchary!

 

Raport lekarza - Denis Cheryshev zerwał mięsień czworogłowy i jego rehabilitacja potrwa do czterech miesięcy...

 

Liga BBVA [3/38]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 22958 widzów

Villarreal - Valencia

3:0, [Roberto Soldado 8', 16', Cedric Bakambu 30']

mom: Jaume Costa "8.4"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, M. Musacchio, V. Ruiz, J. Costa, Bruno, R. Soriano, C. Bakambu, N. Sansone (45' L. Baptistao), D. Cheryshev (51' J. A. Riise), R. Soldado

 

Skład Valencii:

M. Ryan, C. Akapo, E. Garay, E. Mangala (68' S. Ayala), A. Abdennour, D. Parejo, M. Suarez, Rodrigo (57' R. Ibanez), L. Schone, P. Piatti, A. Negredo (51' M. El Haddadi)

Odnośnik do komentarza

Dobrą informacją jest powrót do treningów Manu Triguerosa. Nie wiem, czy zobaczymy go już w najbliższej kolejce, ale już tylko dni dzielą nas od powrotu jego na boisko.

 

25.09.14

 

A do czwartego meczu w lidze podchodzimy jak najbardziej skoncentrowani. Naszym rywalem będzie Eibar, niezwykle niewygodna ekipa, która przyjedzie na nasze śmieci. Póki co zdobyła tyle samo punktów co my, rozgrywając jednak jedno spotkanie więcej. Trzeba cisnąć i pokazać, że grać to my potrafimy!

Wysoka forma w ostatnim czasie i kontuzja Cherysheva spowodowała, że dzisiaj w pierwszym składzie zobaczyliśmy Bakambu. To właśnie on, już w piątej minucie widowiska posłał piękny strzał z dystansu, który zatrzepotał w siatce. Wszystko wskazuje na to, że zaczynamy widowisko w podobnym stylu jak z Valencią! Mówiąc szczerze, spodziewałem się jednak czegoś więcej… Dlaczego tak? Ano dlatego, że w zasadzie po tym golu mecz się zakończył. Było tak beznadziejnie nudno, że zamiast wrzawy i śpiewów z trybun dochodziło gromkie echo ziewania. Na całe szczęście tą bramkę strzelił nasz zawodnik, więc mogliśmy dopisać sobie kolejne trzy punkty. No cóż, kiedyś muszą nadejść tak kiepskie dni, no ale dlaczego właśnie już teraz? Tak czy siak zwycięstwo jest zwycięstwem, z którego mamy pełne prawo się cieszyć.

 

Liga BBVA [4/38]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 13998 widzów

[12] Villarreal - [10] Eibar

1:0 [Cedric Bakambu 5']

mom: Dani Garcia "8.7"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, M. Musacchio, V. Ruiz, J. Costa, Bruno, R. Soriano (45' J. dos Santos), Adrian, L. Baptistao, C. Bakambu, R. Soldado (45' A. Pato)

 

Skład Eibar:

A. Riesgo, Lillo, I. Ansotegi (71' B. Ekiza), I. Ramis, A. Luna, D. Garcia, D. Boateng (63' J. Errasti), S. Berjon, A. Capa, Eddy, S. Enrich (57' D. Lekic)

Odnośnik do komentarza

28.09.14

 

Mimo iż szło nam ostatnio całkiem dobrze, o czym świadczyły dwie wygrane i dwukrotne zachowanie czystego konta, nie do końca byłem zadowolony z gry swoich podopiecznych. Efekt tego odczuł Mario, posadzony dziś na ławkę kosztem Rukaviny i Asenjo, zastąpiony przez Areolę, sprawiającego wrażenie bardziej chcącego coś osiągnąć. No cóż, lekkie przemeblowanie i rura do San Sebastian na meczycho z miejscowym Realem. Szczerze mówiąc…

No właśnie, o meczu trzeba jak najszybciej zapomnieć. Najnudniejsze zero do zero, jakie kiedykolwiek mogliście oglądać. Nic się nie kleiło i to z obu stron. Jedyny pozytyw jest taki, że wywozimy punkt. Po raz drugi w tym sezonie dupy dał Musacchio, osłabiając nasz zespół kwadrans przed końcem „widowiska”. Tak grająca gwiazda dostała na wstępie dwutygodniówkę kary i zrelegowanie do rezerw aż wydobrzeje mu główka.

 

Liga BBVA [5/38]

stadion: Anoeta w San Sebastian, 26591 widzów

[9] Real Sociedad - [7] Villarreal

0:0

mom: Jaume Costa "7.7"

 

Skład Realu Sociedad:

D. Martino, C. Martinez, M. Gonzalez, I. Martinez (81' J. Gaztanaga), A. De la Bella, A. Illaramendi, R. Pardo (90' Darian), E. Granero, X. Prieto, C. Vela (87' Bruma), Jonathas

 

Skład Villarreal:

A. Areola, A. Rukavina, D. Bonera (77' V. Ruiz), M. Musacchio, J. Costa, Bruno, M. Trigueros, C. Bakambu, R. Soriano (64' A. Pato), N. Sansone, R. Soldado

Odnośnik do komentarza

1.10.14

 

Bardzo szybko, bo już zaledwie kilka dni później puknąłem się łeb i poszedłem do Musacchio delegować go do składu. Dlaczego? Ano dlatego, że przyszła pora na rozgrywki europejskie i wyjazdową potyczkę z Lyonem, czyli teoretycznie drugą siłą naszej grupy. Wypadałoby nie zbłaźnić się w defensywie, a jak wiadomo, Mateo jest najlepszy w swoim fachu.

Pierwsza połowa spotkania o być albo nie być, bo tak nazwałem dwumecz z Lyonem, była niezwykle wyrównana. Oba zespoły niechętnie się odkrywały, przez co futbolówka latała raczej w okolicach środka murawy. Pojedyncze ataki zrywały z siedzeń swoich kibiców, jednak kończyły się albo niecelnym strzałem, albo totalną petardą lecącą z prędkością galopującego ślimaka prosto do koszyczka bramkarza. Dopiero na minuty przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę, Soldado przepchał się w polu karnym i choć uderzył niecelnie, to futbolówka znalazła się w siatce. Winnym obarczamy Yangę Mbiwę, który zaplątał się we własne przeszczepy i niefortunnie trącił łaciatą. Korzystny wynik na wyjeździe, mimo dopiero połowy spotkania musiałem zabezpieczyć. Miejsce Baptistao niepotrzebnego bo niewidocznego, wszedł dos Santos i wzmocnił tyły. Lyon coś próbował, ale jakoś takoś niespecjalnie mu to wychodziło. Natomiast kwadrans przed końcem, to my znów radujemy swoich kibiców! Na trzy razy, najpierw Senna z wolnego, później Ruiz po dobitce głową, aż w końcu Soldado z najbliższej odległości i chyba niemożliwe staje się możliwe. Dwa do jaja, czyli mamy wynik, którego raczej już nie wypuścimy. Sędzia zagwizdał po raz ostatni, a mi kamień spadł z serca. Po niemrawym starcie w rozgrywkach, oklepujemy na ich terenie mocny Lyon i wysuwamy się na drugą lokatę w tabeli grupowej. Pięknie! Na dodatek przypomnijcie sobie ostatni mecz, a w zasadzie jego krótką zapowiedź… Dzisiaj najwyższe noty dostali: Asenjo, Mario i Musacchio! Oby tak dalej!

 

Liga Mistrzów, grupa C [2/6]

stadion: Stade de Gerland w Lyonie, 39214 widzów

Olympique Lyon - Villarreal

0:2, [Mapou Yanga-Mbiwa 43'(sam), Roberto Soldado 77']

mom: Mario "8.4"

 

Skład Olympique Lyon:

A. Lopez, Rafael, N. Nkoulou, M. Yanga-Mbiwa, J. Morel, C. Tolisso, L. Antonio, Ch. Jallet (45' N. Fekir), M. Valbuena (77' R. Ghezzal), M. Rybus (61' J. Ferri), M. Cornet

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, M. Musacchio, V. Ruiz, J. Costa, M. Senna, R. Soriano, Adrian, L. Baptistao (63' J. dos Santos), N. Sansone, R. Soldado

 

Wynik drugiego meczu w grupie:

 

Juventus - CSKA Moskwa, 5:0, [Hernanes 13', P. Dybala 44', 61', 70', M. Mandzukic 84']

Odnośnik do komentarza

5.10.14

 

Patrząc na układ tabeli chyba nie powinno być wątpliwości, kto dzisiaj wygra. To jest jednak złudne i do kolejnego widowiska, tym razem z Deportivo, musimy podejść jak najbardziej na poważnie. Niesieni zwycięstwem z Lyonem, wierzymy w swoje umiejętności i jesteśmy przekonani, że nawet obcy obiekt nie jest w stanie nas zatrzymać.

Jak się jednak okazało, było z deczka inaczej. Przede wszystkim pierwsza odsłona przypominała pojedynek z Sociedadem. Nie działo się nic, co zasługiwałoby na uznanie. Po zmianie stron natomiast mieliśmy jeden głupi błąd Ruiza, który podarował rywalom rzut karny. Bolał on tym bardziej, że został wykorzystany przez Caniego, reprezentującego nasze barwy przez kilka ładnych lat. I to w zasadzie tyle o tym meczu. Z wielkich zapowiedzi zrobiły się mydlane bańki, które ulatując z biegiem czasu przyniosły kolejną, fatalną porażkę z zespołem z końcówki tabeli.

 

Liga BBVA [6/38]

stadion: Riazor w A Coruni, 22348 widzów

[19] Deportivo - [8] Villarreal

1:0, [Cani 60'(k)]

mom: Joselu "7.8"

 

Skład Deportivo:

S. Pletikosa, Juanfran (90' Laure), Sidnei, P. Insua, F. Navarro, A. Bergantinos, J. Dominguez, F. Cartabia, F. Fajr (90' A. Vadillo), Cani, Joselu

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, Alvaro, V. Ruiz, J. Costa, Bruno (73' J. dos Santos), M. Trigueros, C. Bakambu, N. Sansone (73' A. Pato), R. Soldado, L. Baptistao (45' Adrian)

Odnośnik do komentarza

18.10.14

 

Na całe szczęście, po tak słabym występie mieliśmy przerwę reprezentacyjną. Ci którzy zostali, w pocie czoła trenowali w klubie pod okiem moich współpracowników, a ja sam skupiłem się na oglądaniu kadr narodowych. Po powrocie do normalności, musimy zmierzyć się z absolutnie najsłabszym zespołem w lidze, czyli Alaves. Myśląc doszedłem do wniosku, że nie będzie lepszej okazji by dać się wykazać graczom ostatnio pomijanym i mimo ryzyka wpadki, dam im się pokazać.

Mimo iż graliśmy dość mocno rezerwowym składem, to jednak postawiliśmy rywala od pierwszej minuty pod ścianą. Nie było wyjścia, Alaves to nie jest ta półka, o czym przekonaliśmy się już w dziewiętnastej minucie, po bramce Sansone. Miałem nadzieję, że pójdziemy za ciosem i jeszcze przed przerwą rozstrzygniemy losy trzech punktów na swoją korzyść. Nieogranie zawodników dawało się jednak we znaki i co chwila ktoś robił głupiego babola pozbywając się piłki. To zemściło się na chwilę przed przerwą, gdzie w jednym z nielicznych ataków goście wyrównali. Było mi wstyd, o czym zawodnicy dowiedzieli się w szatni. Po zmianie stron zobaczyłem poprawę. Wystarczyło sześć minut i piękną akcję przeprowadził Bakambu, gdzie na jej końcu obsłużył podaniem Adriana, późniejszego strzelca bramki. Do samego końca dowieźliśmy skromne prowadzenie i trzy punkty stały się faktem. Mimo zwycięstwa, w głowie sobie powtarzałem, że styl w jakim dzisiaj zagraliśmy był po prostu słaby i niegodny reprezentowania naszych barw. Czekała nas pogadanka…

 

Liga BBVA [7/38]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 12935 widzów

[11] Villarreal - [20] Alaves

2:1, [Nicola Sansone 19', Adrian 51' - Gaizka Toquero 45'+2]

mom: Adrian "7.7"

 

Skład Villarreal:

A. Areola, A. Rukavina (45' Mario), A. Pantic, M. Musacchio, J.A. Riise, A. N'Diaye, M. Senna, Adrian, N. Sansone, R. Soldado (45' C. Bakambu), A. Pato

 

Skład Alaves:

F. Pacheco, D. Estrada, J. Jarosik, Mique, X. Castillo (71' V. Laguardia), C. Espinoza (66' M. Sangalli), V. Camarasa, H. Bernardello, D. Toribio, D. Pacheco (51' Dodo), G. Toquero

Odnośnik do komentarza

22.10.14

 

Nasza forma w ostatnim czasie jest mocno poniżej pasa, a dzisiaj musimy maksymalnie spiąć dupy, by zapewnić sobie komfort w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Przed nami dwumecz z chyba najsłabszym zespołem, jakim uważam że jest CSKA Moskwa. Na początek zagramy u siebie i nie ukrywam, że liczę na takie przebudzenie, jakie zrobiliśmy w starciu z Lyonem. Miło by było zainkasować kolejne trzy oczka i przy przewidywanej wygranej Juventusu, umocnić się za ich plecami.

Tak jak przypuszczałem, w Lidze Mistrzów gra nam się zdecydowanie lepiej. Dobrze wchodzimy w mecz i choć na pierwszego gola karzemy sobie troszkę poczekać, to jednak wychodzimy na prowadzenie. Bramkę po rzucie rożnym zdobywa Musacchio, czym choć minimalnie, ale jednak rehabilituje się za czerwone kartki. Patrząc jednak na ogół tego, co prezentujemy, odnoszę wrażenie jakiejś zaćmy ofensywnej. Dwadzieścia oddanych strzałów, z czego tylko osiem celnych, z czego tylko jeden gol. Co prawda ani przez chwilę nie drżałem o wynik, ale chciałoby się więcej i więcej. Najbliżej zmiany rezultatu był w samej końcówce Trigueros, ale jego próba zatrzymała się na poprzeczce. Soldado się zaciął, a pozostali napastnicy jakby nie myśleli i bramce, tylko oddawali strzały ot tak przed siebie i na oślep. Dobrze, że wygrywamy i inkasujemy kolejne punkty. Mówiąc szczerze, to w tej chwili Liga Europy najprawdopodobniej jest już zapewniona… CSKA jest poza grą.

 

Liga Mistrzów, grupa C [3/6]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 16989 widzów

Villarreal - CSKA Moskwa

1:0, [Mateo Musacchio 23']

mom: Seydou Keita "8.8"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, M. Musacchio, V. Ruiz, J. Costa, Bruno, M. Trigueros, C. Bakambu, L. Baptistao, N. Sansone, R. Soldado (45' A. Pato)

 

Skład CSKA Moskwa:

I. Akinfeev, M. Fernandes, V. Berezutskiy, S. Ignashevich, G. Schennikov, P. Wernbloom, S. Keita (85' B. Natkho), Z. Tosic, A. Cauna, R. Eremenko (85' C. Strandberg), A. Aliev (26' K. Panchenko)

 

Drugi wynik w grupie:

 

Juventus - Olympique Lyon, 1:3, [P. Dybala 52' - M. Rybus 8', 38', M. Valbuena 30'(k)]

 

Sytuacja na półmetku:

 

1. Juventus 6 pkt

2. O. Lyon 6 pkt

3. Villarreal 6 pkt

4. CSKA Moskwa 0 pkt

Odnośnik do komentarza

26.10.14

 

Szukając odpowiedzi, czy w końcu poprawimy swoją formę, lądujemy na El Madrigal, by podjąć rękawice od świetnej na początku sezonu Granady. Ich siódma lokata daje nam dużo do myślenia. Raz, że znajdują się nad nami w tabeli, a dwa, że dzisiaj znów zagramy nieco osłabieni. W chwili obecnej kontuzje leczą: Trigueros, Ruiz, Rukavina, Soriano i Cheryshev, a część podstawowego składu. Reszta musi się postarać, by zgarnąć choćby cenny remis, a i o niego będzie niezwykle ciężko.

Początek zdecydowanie należał do gości tego widowiska. Wielokrotnie ratować nas musiał Asenjo, ale prawdę mówiąc, nie były to jakieś stuprocentowe okazje. Dopiero po upływie trzydziestu minut sytuacja na boisku zmieniła się i to diametralnie. Rzut wolny, piłka posłana na kocioł spada pod nogi Baptistao, który bez zastanowienia uderza po krótkim rogu, dając nam prowadzenie. Mieliśmy iść za ciosem, ale niedokładne dośrodkowania skutecznie zabierały nam szansę kolejnych uderzeń. Tymczasem tuż przed przerwą stało się coś strasznego. Arbiter liniowy nie zauważył kilometrowego spalonego El Arabiego, który z piątego metra pokonał Asenjo. Prośby i błagania zostały odrzucone i do przerwy jest remis. Psia mać! Druga odsłona nie przyniosła zmiany wyniku. Wręcz nawet odnoszę wrażenie, że żadna ze stron tego nie chciała. Wciąż gramy więc przeciętnie, a ten jeden punkt dopisany do naszego konta jest mocno niesmaczny. Praca arbitrów to jedno, a własna bezradność to drugie i to właśnie nad tym trzeba cały czas pracować.

 

Liga BBVA [8/38]

stadion: El Madrigal w Villarreal, 13258 widzów

[9] Villarreal - [7] Granada

1:1, [Leo Baptistao 31' - Youssef El Arabi 44']

mom: Leo Baptistao "8.3"

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, Alvaro, M. Musacchio, J. Costa, Bruno (79' A. Pato), J. dos Santos, Adrian (45' C. Bakambu), L. Baptistao, N. Sansone, R. Soldado

 

Skład Granady:

Andres, M. Lopes (74' A. Bueno), R. Costa, Doria (81' T. Heutaux), D. Foulquier, S. Samper, I. Cuenca, F. Rico, R. Krhin (81' H. Yuste), C. Biraghi, Y. El Arabi

Odnośnik do komentarza

29.10.14

 

W meczowym kalendarzu mamy teraz natłok, więc nie ma co się opierdzielać. Musimy wreszcie wygrać, a okazja do tego jest niebagatelna. Na ostatnie miejsce w tabeli dość nieoczekiwanie spadł Sporting i to właśnie trzeba wykorzystać. Z drugiej strony, chyba każdy wie jak ciężkie są mecze z outsiderami. Im nie wychodzi, ale niesamowicie starają zaistnieć choćby przez chwilę.

Sporting głównie za sprawą Halilovica był od samego początku niezwykle groźny. Szczerze mówiąc, drżałem o wynik i przez chwilę zastanawiałem się, czy aby nie podeszliśmy do tego meczu zbyt ofensywnie. Później jednak się nieco zmieniło i mieliśmy wręcz święto lasu. Dlaczego? Ano dlatego, że swojego pierwszego gola zdobył Pato i nie umniejszajmy mu tego, że wbił piłkę do pustej bramki. Taka sytuacja może wreszcie odblokować tą niespełnioną, brazylijską gwiazdę. Tak jest, chwilę później mamy remis. Genialna strata pod własną bramką i jest chujnia utrzymująca się do ostatniego gwizdka. Popadliśmy w cholerne tarapaty na własne życzenie. Ja rozumiem, że część piłkarzy jest obecnie w szpitalu, ale czy aby na pewno pozostali nie potrafią nic zrobić?

 

Liga BBVA [9/38]

stadion: El Molinon w Gijon, 23344 widzów

[20] Sporting - [9] Villarreal

1:1, [Jonathan Pereira 31' - Alexandre Pato 29']

mom: Bruno "8.0"

 

Skład Sportingu:

I. Cuellar, J.S. Babin, O. Vranjes, Julio, R. Canella, Mandi, S. Alvarez, C. Carmona, A. Grimaldo, A. Halilovic (61' A. Barrera), J. Pereira (45' T. Sanabria)

 

Skład Villarreal:

S. Asenjo, Mario, D. Bonera, M. Musacchio, J. Costa, M. Senna (16' J. dos Santos), Bruno, C. Bakambu, N. Sansone, R. Soldado (76' Adrian), A. Pato

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...