Skocz do zawartości

Banda Świrów


Dickson

Rekomendowane odpowiedzi

Po powrocie do Kielc postanowiłem trochę zluzować. Czas gonił, a my musieliśmy brać się do budowania zarówno formy, jak i zespołu na zbliżający się wielkimi krokami sezon. Głównie interesowali nas zawodnicy z kartą na ręku i ... Arek Woźniak. Postanowiłem spełnić życzenie adoratora i złożyłem ofertę. Nikt w Lubinie nie był nią zdziwiony, co wydawało mi się bardzo podejrzane. Transfer opchnięty, szrot kupiony. Arek zdezelowanym Oplem jechał w naszym kierunku. My natomiast przelaliśmy Miedziowym 325 tyś. zł. Dzizas!

Kolejne wzmocnienia to zawodnicy z kartą na ręku. Bramkarz Łukasz Skowron oraz Filip Modelski dołączyli do nas w okresie sparingowym.

Z Włoskiego Neapolu udało się wypożyczyć również Igora Łasickiego.

Okres sparingowy w naszym wykonaniu wyglądał następująco:

 

Polonia Bytom 0 - 3 Korona Kielce (Perdijic og., Diaw, Abalo)

Warta Poznań 2 - 1 Korona Kielce (Cywiński, Paczyński - Abalo)

Sola Oświęcim 1 - 1 Korona Kielce (Cygnar - Abalo)

GKS Bełchatów 2 - 0 Korona Kielce (Lenartowski, Krzywicki)

Puszcza Niepołomice 2 - 1 Korona Kielce (Gajewski, Uwakwe - Kowar (testowany))

 

No tak, jedna wygrana, jeden remis i trzy porażki. Dobrze, że wszystkie spotkania graliśmy na wyjeździe, a nie były one transmitowane przez żadną telewizję. Graliśmy totalny piach, nie potrafiąc wymienić trzech, czterech podań. Jedynym zawodnikiem, który grał na miare swoich możliwości, był Abalo. Hiszpan w okresie przygotowawczym zrzucił pięć zbędnych kilogramów i poczuł moc. Nie bal się dryblować, nie bał się uderzać. Typowo nie Kielecki zawodnik.

 

Czekałem, co dalej. Telefon milczał, a ja wiedziałem, że im dłużej będzie ta niewyjaśniona sytuacja trwać, bym bardziej prawdopodobne, że popadnę w paranoję...

Odnośnik do komentarza

Pierwsza ligowa kolejka w naszym wykonaniu miała miejsce w połowie lipca. Klubowym autokarem udaliśmy się do Lubina na mecz z tamtejszym Zagłębiem. Podśmiechujki, dziwne spojrzenia. Czułem się tam bardzo obco. Byłem podejrzliwy. Czułem, że tamtejsi działacze mają coś wspólnego z hakiem na mnie. Do spotkania podeszliśmy w następującym zestawieniu:

Gostomski - Modelski, Dejmek, Verkhovtsov © , Grzelak, Cebula,Markovic, Możdżeń, Abalo, Palanca - Woźniak
na zmiany wchodzili: Kiełb, Aankour oraz Sekulski.

Przed pierwszym gwizdkiem tradycyjnie reporter ( a w tym wypadku reporterka) Canal + zaprosiła obu szkoleniowców na krótki wywiad.
No, ze tak powiem, szału nie było, a przed Darią Kabała-Malarz straciłem język w gębie, a na dodatek cisnęła mnie stresowa sraczka.

- Dzień dobry, przed Panem debiut w roli szkoleniowca Korony, jak nastrój.
- Ehymmm, yyy tak, tak. Myślę, że jesteśmy gotowi...
- W okresie przygotowawczym notowaliście słabe wyniki, czy jest to zły prognostyk przed ligą?
- Nie.. nie wiem... postaramy się.
- No tak, w takim razie dziękuję Panie Trenerze.
- Dziękuję Kabała...


Zrobiłem sam sobie z ryja gówno. Nie ważne, pewnie jutro w Łapu - Capu polecę...
Pierwszy gwizdek, pierwsza akcja, pierwsze pudło. Cebula zagrał do Palanki a ten od połowy leciał sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Jedna przekładanka, druga, bramkarz wiruje, niczym Ola Szwed w tańcu z gwiazdami. Piłka w bok, uderzenie, ręce uniesione w geście tryumfu i ... opadają na twarz. Piłka musnęła po zewnętrznej stronie słupek i wyleciała za boisko. Wyskoczyłem z ławki, przy okazji rąbiąc się w głowę barierką.
- Miguel, Miguel! Porke Porke!! - mistrzem języków nie bylem, to też Hiszpan spojrzał na mnie jak na debila i odwrócił łeb.
Pierwszą połowę kończyliśmy, uderzając z rzutu wolnego. Na 25. metrze piłkę ustawił Możdżeń. Odwrócił wentylem w stronę drogi mlecznej, wziął głęboki oddech i mocnym, precyzyjnym uderzeniem trafił budkę z hot - dogami.
0 - 0 po pierwszej połowie. Zawodnicy dyszeli i sapali. Część z nich leżała plackiem w szatni. Nie potrafili złapać tchu. W Football Managerach, zawszę mówiło, się o cnocie ich matek, ale tym razem podjąłem decyzję, żeby zachęcić ich do gry z jeszcze większym zaangażowaniem.
Efekt był średni, bo rywale dwa razy rąbnęli nam w poprzeczkę. My odpowiedzieliśmy celnym wykopem w aut. Wprowadzając świeżą krew, głęboko wierzyłem, że mam nosa do zmian. I jak się okazało - miałem.
W 87' Jacek Kiełb przechwycił piłkę, ruszył skrzydłem parę metrów i zdecydował się na dośrodkowanie. Na dziesiątym metrze najwyżej wyskoczył... niziutki Abalo. Piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę i spadła pod jego stopę. Bez namysłu uderzył mocno i celnie!
- GOOOOOOOOOL! Mamy ich, jedziemy z nimi! - Wydarłem japę, opluwając swojego asystenta.
- Kończ to Turku, kończ ten mecz!

92' Zagłębie próbuje zagrać na pałę w pole karne i... zagrywa w prost pod nogi Kiełba. Ten pomknął od połówki sam na sam. Jacek w przeciwieństwie do Palanki nie dryblował a zajebał w okno. 2:0 ! Zagłębie na kolanach a Złocisto - Krwiści szaleją!

 

17.07.2016

Zagłębie Lubin 0 - 2 Korona Kielce [1/37]

0:1 Dani Abalo

0:2 Jacek Kiełb

 

- Banda Świrów!
- Auuuuuuu!
- Chuligani !
- Auuuuuuu!
- Koroniarze!
- Auuuuuuu!
- Auuuuuuu!
- Auuuuuuu!

Odnośnik do komentarza

Po debiucie w roli szkoleniowca Korony wraz z drużyną udaliśmy się w drogę powrotną. Wesoły autobus, przez całą trasę Lubin - Kielce bujał się w rytm śpiewanych pieśni zwycięzców. Autokarowej orkiestrze przewodził Jacek Kiełb, bohater meczu z Zagłębiem. Po powrocie do Kielc rozpocząłem przeprowadzkę do mieszkania, które zagwarantował mi klub. Wiedziałem, że stan klubowych finansów nie powala na kolana, ale to, co spotkałem na miejscu, troszkę mnie zdziwiło. Małe mieszkanie, które swoim stanem przypominało pobojowisko. Dobrze, że prezesa nie było nam miejscu, bo by dostał tubę. Postanowiłem się nie przejmować. Przeczekać tutaj do pierwszej wypłaty i wynająć coś prywatnie. Nie ma się co przejmować. Ważne jest to, jak idzie nam pod względem sportowym...

Rozpakowałem manele, nadmuchałem materac, na którym miałem kimać w nocy i rozpocząłem analizowanie naszego kolejnego przeciwnika. Pogoni Szczecin. Wtem, w prawie pustym mieszkaniu rozbrzmiał odgłos przychodzącego SMS'a.

 

Wiadomość od: JMK

 

Przygotuj się na ostre lanie!

Tylko Pogoń!

Odnośnik do komentarza

Do Szczecina jechaliśmy po trzy punkty. Napełnieni wiarą po meczu w Lubinie czuliśmy się silni. Personalnie wielkich zmian nie było. Od pierwszej minuty postawiłem na Jacka Kiełba. Jacek jest bardzo ważną postacią w klubie. Zarówno w szatni, jak i na boisku pełni funkcję lidera drużyny. Na inaugurację co prawda nie znalazł się w wyjściowym zestawieniu, ale po wejściu na boisko pokazał prawdziwą sportową złość.

Przeciwnicy byli groźni. Nie od dziś wiemy, że w Szczecinie jest kilku bardzo wartościowych zawodników.

 

Na miejscu przywitała nas grupka kibiców Portowców. Na jej czele niejaki JMK, popularny kibol w świecie nadmorskich chuliganów. Nie licząc kilku wyzwisk i banana rzuconego w rezerwowego Diaw'a obyło się bez konfrontacji.

Na mecz desygnowałem następującą jedenastkę:

 

Gostomski - Modelski, Dejmek, Verkhovtsov ©, Grzelak - Cebula, Marković, Możdżeń, Abalo, Kiełb - Woźniak

Na zmiany wchodzili: Palanca, Aankour, Sekulski

 

Tak, na szpicy Arek Woźniak z wiadomych przyczyn. Był cień szansy na wyjaśnienie sytuacji z hotelu. JMK powiedział, że wie coś, co może mnie zainteresować, ale powie mi to przy piwku, po wygranym meczu Pogoni.

Spotkanie rozpoczęliśmy od strzału w poprzeczkę Grzelaka. Pięć minut później w sytuacji sam na sam z Janukiewiczem stanął Woźniak, jednak przy próbie balansu ciałem, poślizgnął się i upadł na twarz. W 37' spotkania Jacek Kiełb minął Ricardo Nunesa, przełożył sobie piłkę na prawą nogę i uderzył w samo okienko! 1:0 ! Tym wynikiem zakończyła się pierwsza połówka. W drugiej do ataków przystąpili portowcy. Kamil Drygas zagrał do Adama Gyurcsó a ten ładnym uderzeniem po ziemi wyrównał wynik spotkania. Poszli za ciosem, kolejna akcja i kolejny gol. Tym razem z prawej flanki do środka ściął Spas Delev i mocnym uderzeniem po długim słupku wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do Nas. Rafał Grzelak zagrał do Mateusza Możdżenia, a ten z pierwszej piłki zagrał na wolne pole do Miquela. Hiszpan z łatwością okiwał Janukiewicza i ustalił wynik spotkania na 2:2. Jeden punkt cieszy, szczególnie w perspektywie gry na wyjeździe.

 

23.07.2016

Pogoń Szczecin 2 - 2 Korona Kielce [2/37]

0:1 Jacek Kiełb

1:1 Adam Gyurcsó

2:1 Spas Delev

2:2 Miquel Palanca

 

- Banda Świrów!
- Auuuuuuu!
- Chuligani !
- Auuuuuuu!
- Koroniarze!
- Auuuuuuu!
- Auuuuuuu!
- Auuuuuuu!

Edytowane przez Dickson
Usunięcie formatowania czcionki
Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu, JMK został zatrzymany przez Szczecińską policję. Zaatakowanie i znieważenie policjanta zaważyło na tym, że noc spędził na "dołku" co spowodowało, że nie mogliśmy się spotkać i porozmawiać. Dwa mecze, cztery punkty. No nic, zapinamy pasy i jedziemy dalej. Po raz pierwszy, odkąd podjąłem prace w Kielcach, mieliśmy rozegrać ligowe spotkanie na własnym boisku. Rywalem - jeden z kandydatów do spadku, czyli ekipa Piasta Gliwice. Zwycięskiego składu się nie zmienia, więc:

 

Gostomski - Modelski, Dejmek, Verkhovtsov ©, Grzelak - Cebula, Marković, Możdżeń, Abalo, Kiełb - Woźniak

Na zmiany wchodzili: Palanca, Diaw, Przybyła

Spotkanie rozpoczęło się bardzo efektownie. W dziewiątej minucie Jacek Kiełb przejął piłkę na połowie boiska i ruszył w kierunku bramki strzeżonej przez Jakuba Szmatułę. Defensorzy rozstąpili się niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem. Oko w oko ze Szmatułą górą był Kiełbik, który wyprowadził nas na prowadzenie. Odpowiedź Piasta była szybka i niesamowicie skuteczna. Sedlar po wznowieniu gry zagrał nad naszymi obrońcami do Sandro Gotala, a ten uderzeniem zewnętrzną stroną buta wyrównał stan spotkania. W ostatniej akcji pierwszej połowy mogliśmy stracić drugą bramkę. Michał Masłowski zagrał na skrzydło do Bartosza Szeligi a ten, centro strzałem trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Druga połowa to popis Vanji Marković'a. Młodzieżowy reprezentant Serbii w 77' minucie spotkania uderzył zza pola karnego prosto w okienko. Dwie minuty później powtórzył to jeszcze raz i skompletował w tym spotkaniu dublet. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, robiłem to również ja, robił to też Vanja, który sam nie potrafił uwierzyć, że ma takie kopyto w nodze. W nagrodę za dwie bomby w okna został wybrany zawodnikiem spotkania.

30.07.2016

Korona Kielce 3 - 1 Piast Gliwice [3/37]

1:0 Jacek Kiełb

1:1 Sandro Gotal

2:1 Vanja Marković

3:1 Vanja Marković

Edytowane przez Dickson
Usunięcie formatowania czcionki
Odnośnik do komentarza

Liga rozkręciła się na dobre, a ja nadal nie wiedziałem, czy chwilę nie zapukają do drzwi zamaskowani policjanci z hasłem "na ziemie skurwielu".

JMK wyszedł. Wypuścili go, tłumaczył się skutecznie, że ręka, za którą go złapali, wcale nie była jego. Ma chłopak siłę perswazji.

W Kielcach spotkałem się z prywatnym detektywem, który miał mi pomóc wyjaśnić sprawę. Opowiedziałem mu wszystko, co wiedziałem. Nie mógł uwierzyć, ale przyjął wszystkie wiadomości i rozpoczął działania mające na celu wyjaśnienie sprawy. Dzięki temu mogłem przygotować się do kolejnych ligowych zmagań z delikatnie lżejszym sercem. W miejsce Woźniaka postawiłem na Aankoura, a na szpicę przesunięty został Palanca.

 

Gostomski - Modelski, Dejmek, Verkhovtsov ©, Grzelak - Aankour, Marković, Możdżeń, Abalo, Kiełb - Palanca

Na zmiany wchodzili: Rymaniak, Cebula, Woźniak

 

I jak nam poszło? Źle. Bardzo źle. Zupełnie nie czuliśmy meczu. Lech był szybszy, silniejszy i skuteczniejszy. Już w siódmej minucie spotkania Jevtić zapakował nam bramkę z ponad trzydziestu metrów. Lechici poszli za ciosem i kwadrans później przeprowadzili kolejną bardzo dobrą akcję. Kadar zagrał do Makuszewskiego, ten z pierwszej piłki odegrał do Jóźwiaka, a młody pomocnik Kolejorza mocnym uderzeniem trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Niestety, w kolejnych akcji nie mieliśmy tyle szczęścia. Maciej Gajos dośrodkował z rzutu wolnego idealnie na głowę Tomasza Kędziory, młodzieżowy reprezentant Polski zdobył bramkę do szatni.

W przerwie powiedziałem kilka ostrych słów. Snuliśmy się po boisku niemiłosiernie. Zal było na to patrzeć. Niestety, nie dało to praktycznie żadnego skutku. W 52' spotkania Jevtić zagrał prostopadle do Nielsena, a ten pewnym uderzeniem po ziemi pokonał Gostomskiego. Pięć minut przed końcem spotkania straciliśmy czwartą bramkę. Bohater spotkania - Darko Jevtić zagrał długą piłkę na wolne pole do rezerwowego Pawła Tomczyka, młody napastnik Lecha przepchnął naszego kapitana i podcinką a'la Tomasz Frankowski zdobył czwartą bramkę. Byliśmy bezradni, bezsilni. W ostatniej akcji meczu, na "hurra" poszedł Dani Abalo. Hiszpan minął dwóch graczy z Poznania, zamknął oczy i rąbnął z całej siły. Futbolówka obrała przedziwną parabolę i wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Jasmina Buricia. Bramka na otarcie łez.

 

5.08.2016

Korona Kielce 1 - 4 Lech Poznań [4/37]

0:1 Darko Jevtić

0:2 Tomasz Kędziora

0:3 Nicki Bille Nielsen

0:4 Paweł Tomczyk

1:4 Dani Abalo

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 3 miesiące później...

Kolejne tygodnie to głównie pasmo porażek, dość dotkliwych jak z Lechią czy Wisłą Płock. W Kielcach zarówno działacze, jak i kibice domagali się zdecydowanie lepszych wyników, niż osiągałem.

 

10.08.2016

Motor Lublin 2 - 3 Korona Kielce Puchar Polski 2. Rnd.

 

0:1 Adrian Uniat

0:2 Michał Przybyła

1:2 Damian Szpak

2:2 Damian Szpak

2:3 Pepe Djibril Diaw

 

 

Liga:

Lechia Gdańsk 5:1 Korona Kielce (Kiełb)

Korona Kielce 1:0 Wisła Kraków (Abalo kar. 79)

Wisła Płock 6:2 Korona Kielce (Dejmek, Kiełb)

Korona Kielce 0:2 Arka Gdynia

Górnik Łęczna 2:0 Korona Kielce

 

 

 

 

Po spotkaniu z w Łęcznej prezes w dość złym nastroju zaprosił mnie na rozmowę dotyczącej przyszłości klubu. Moja kariera, właśnie wisiała na włosku...

Odnośnik do komentarza

Dzięki Tirexowy, wsparcie kibiców zawsze jest mile widziane!

 

Dzień po meczu w Łęcznej, na delikatnym kacu moralnym udałem się do prywatnego domu prezesa Paprockiego. Umówieni byliśmy na godzinę 12:00, przez co trening pomeczowy z zespołem musiał poprowadzić mój asystent. Ubrałem się w czarne spodnie, białą, nową koszulę oraz założyłem do tego ciemne mokasyny, które kupiłem jeszcze przed sezonem, na weekendowym wypadzie do Białegostoku.

Podjechałem zielonym Oplem Corsą 1.2 które wynajmował mi klub. Okruchy po starym pieczywie, które szamałem zawsze w drodze na trening przykleiły mi się do dupska. Otrzepałem się i ruszyłem w stronę domostwa Państwa Paprockich..

 

- Witaj, jak nastrój po wczorajszym spotkaniu trenerze?

- No jak można się domyślić, przegraliśmy na własne życzenie...

- No właśnie kurwa, jak mogliśmy przegrać cztery z ostatnich pięciu spotkań ? Jak w ogóle możesz mi się z tego wytłumaczyć ?!

 

Wiedziałem, że bez odpowiedniej argumentacji, wylecę na zbitą mordę z łatką młodego cipeusza, który dostawał oklep od Łęcznej czy innych Gliwiczan...

Odnośnik do komentarza
  • Makk zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...