Skocz do zawartości

Przepraszam, czy tu biją?


Dickson

Rekomendowane odpowiedzi

- Graj. graj, graj szybciej !

 

- Lewa wolna, lewa wolna! Graj do Erica ! GRAJ!

 

- Strzelaj, strzelaj!

 

...

O K*rwa, on nie żyje! On się nie rusza!

 

To ostatnie słowa które słyszałem podczas sparingu. Chwile później straciłem przytomność. Niestety, potworny ból głowy , zacerowana głowa niczym stare skarpetki dziadka to nie był największy problem po przebudzeniu. Pierwsze zdanie jakie usłyszałem po otwarciu oczu nie brzmiały zbyt kolorowo...

 

- Polako, El Polako, nie posiada Pan ubezpieczenia, w recepcji znajdzie Pan rachuneczek, do 12:15 proszę opuścić szpital - Jak dobrze widziałem, a przyznać muszę, że rozmazywało mi się wszystko niemiłosiernie - mówił mi to jakiś ciapaty pielęgniarz łamaną angielszczyzną.

 

Wstałem, zszedłem na dół, a w recepcji serdecznym uśmiechem powitała mnie jakaś murzynka. Wielki banan na twarzy, rozwiane włosy, radość tryskająca na prawo i lewo. Pomyślałem, że na pewno nie spotka mnie już dzisiaj nic złego. Niestety, z równie ogromną radością , wspomniana czarnoskóra piękność wręczyła mi rachunek na okrągłe 30 tyś.

 

- Nosz kurza stopa, Dwa lata odkładania na Seata Leona , właśnie poszło się...

 

Nie dokończyłem tej myśli, bo właśnie w tym momencie zorientowałem się, że nie jestem w Polsce, a te 30 tyś to nie waluta złotówkowa...

Edytowane przez MaKK
Zbędne entery
Odnośnik do komentarza

Kolejny cios w tą cześć czaszki może Pan już nie przeżyć.

 

Nie do końca takiej diagnozy oczekiwałem po powrocie do Polski. Piłka była jedyną rzeczą którą potrafiłem robić. No może nie licząc przerysowanych bramkarskich kompilacji z moim udziałem. Po co była mi ta druga umiejętność?

 

Każdy zakochany w piłce młody chłopak, chciał kiedyś aby jego zawodem była właśnie gra w piłkę. Przebić się nie jest łątwo, tym bardziej będąc wychowankiem i zawodnikiem klubu z Polskiej IV ligi. Byłem bramkarzem, od małego chciałem grać w ataku, ale po tysięcznym strzale z piszczela jasno ojciec dał mi do zrozumienia, że jeśli chce z nim chodzić na boisko- muszę stanąć między słupkami. Tak tez się stało. Dziesięciolatek, który nie dosięga do poprzeczki grał facetami, którzy w niedzielne popołudnia chcieli odreagować stresy życia codziennego. Szło mi na tyle dobrze, że którejś niedzieli, dostrzegł mnie jeden z trenerów zespołów młodzieżowych Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Zaproszenie na trening było spełnieniem moich marzeń, następnego dnia już w rękawicach i korkotrampkach broniłem uderzenia chłopaków na treningu.

 

Po kilku latach sumiennych treningów - mogłem z podniesioną głową oświadczyć, że jestem gotów do poważniejszej piłki. Mając 16 lat przybyłem do Wronek na testy. Klub szukał młodego bramkarza do roli "trójki", czyli trzeciego bramkarza w hierarchii pierwszego zespołu.

Pokazałem się ze świetnej strony, broniłem wszystko, od karnych, przez wolne po sytuacje sam na sam. Zawodnicy pierwszego zespołu byli zdumieni. W odpowiedzi na swoją świetną postawę oświadczono mi iż:

 

- Wszystko świetnie, ale jesteś za niski...

 

Dwa tygodnie później na stronie klubu przeczytałem, że kontrakt podpisał Adam. Siostrzeniec kierownika, który jest "młodym 22 latkiem" mający 5 centymetrów mniej niż ja...

 

Wtedy wpadłem na pomysł. Znam się na informatyce, wiec dlaczego tego nie wykorzystać? Kazałem siostrze ponagrywać się na treningu na starą kamerę dziadka. Ujęcia wyszły niesamowite, latający chłopak ponad poprzeczkami robił wrażenie. Łyknęli to w Rumunii, i tak tuż przed siedemnastymi urodzinami pojechałem na testy do Rapidu Bukareszt

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...