Skocz do zawartości

Uma equipa fantástica. Parte dois


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak przed rokiem sezon rozpoczynaliśmy pojedynkiem o Superpuchar Portugalii. Wówczas naszym rywalem była Benfica, tym razem Porto. Wtedy przegraliśmy po bardzo słabych zawodach, teraz liczyłem na zdobycie kolejnego trofeum. Oba zespoły przystępowały do tej rywalizacji wyraźnie osłabione, w moim składzie zabrakło kontuzjowanego Ze Gomesa oraz aż szóstki graczy, która wyjechała na Igrzyska Olimpijskie. Przez turniej w Rio problemy miał również Jose Peseiro, on stracił piątkę swoich podopiecznych. Latem „Smoki” nie dokonały wielkich zmian w składzie, sprzedano paru mało istotnych zawodników. Do pierwszej drużyny dołączył tylko Miguel Layun, którego wykupiono z Watford.

 

Teoretycznie lepszym składem dysponowali nasi rywale. Ich szkoleniowiec nie mógł skorzystać raczej z graczy drugiego wyboru. To oni lepiej weszli w ten mecz. Brahimi tuż po rozpoczęciu przeprowadził kapitalny indywidualny rajd i zakończył go oddaniem strzału, a piłka zatrzymała się na słupku. To było pierwsze ostrzeżenie, wyciągnęliśmy z tego wnioski, bo już do końca spotkania w takich tarapatach nie byliśmy. Udało nam się nawet szybko odpowiedzieć, w dodatku skutecznie, choć przy dużej ilości szczęścia. Mane znakomicie podał do wbiegającego w pole karne Adriena, jego strzał obronił Casillas, futbolówka trafiła prosto pod nogi Slimaniego. Z dobitką znów poradził sobie Hiszpan, lecz fatalnie zachował się Diego Reyes. Meksykanin nie potrafił wyjaśnić sytuacji i pozwolił dopuścił Islama do kolejnej próby, tym razem już dającej prowadzenie. Od tego momentu wyraźnie już przeważaliśmy. Mecz ten nie przypominał w niczym finału o krajowy puchar. W trzydziestej piątej minucie jeszcze podwyższyliśmy. Znakomitą wrzutkę Medeirosa wykorzystał Helder Silva, tego nastolatka sprowadziliśmy przed rokiem właśnie z Porto. 17-latek pokazał, że pozbyto się go ze zbyt lekką ręką. To na razie nie jest zawodnik na miarę pierwszej drużyny, ogrywa się w rezerwach, ale swoją okazję wykorzystał w pełni. W drugiej części zabiliśmy ten mecz, długo utrzymywaliśmy się przy piłce, mądrze się broniliśmy i nie dopuściliśmy do zwiększenia emocji. Wejście w sezon można uznać za jak najbardziej udane.

 

7.08.2016, Estadio do Algarve, Loule

Frekwencja: 30,000

Supertaca

 

Sporting – Porto 2:0 (2:0)

 

1:0 – Islam Slimani 6'

2:0 – Helder Silva 35'

 

Patricio 6.8 – Esgaio 7.1 (62' Riquicho 6.8), Oliveira 7.0 (62' Figueiredo 6.8), Carvalho 7.3, Empis 7.1 – Medeiros 8.5, Mario 7.4, Adrien 6.9 (60' Ferreira 6.7), Mane 7.5 – Slimani 7.6, Silva 7.0

 

MVP: Iuri Medeiros [sporting] – 8.5 (asysta)

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki ligowe rozpoczynaliśmy od wyjazdu do Pacos de Ferreira. Gospodarze to największa rewelacja poprzedniego sezonu, zajęli trzecie miejsce w tabeli, wyprzedzili Porto i dzięki temu wywalczyli prawo do walki w kwalifikacjach do Champions League. W fazie grupowej raczej nie zagrają, ponieważ trafili na Chelsea i brak awansu „The Blues” byłby sensacją. Spektakularnych transferów latem rywale nie przeprowadzili, ale udało im się utrzymać kluczowych zawodników, co już można uznać za sukces. Niestety Medeiros stłukł udo i to nasze kolejne duże osłabienie, Iuri wróci na następną kolejkę.

 

Na Estadio da Capital do Movel nie zaprezentowaliśmy najlepszego futbolu. Zagraliśmy zawody o wiele gorsze od tych w Superpucharze. W pierwszej części jako jedyni stworzyliśmy co prawda dogodną sytuację, lecz to trochę za mało. Wówczas Riquicho znakomicie podłączył się do akcji ofensywnej i dograł w pole karne, ale Helder Silva tym razem ciśnienia nie wytrzymał i uderzył prosto w Felgueirasa. Wiele wskazywało na bezbramkowy remis, który na pewno kibice Pacos przyjęliby jako sukces, ich ulubieńcy ograniczali się do dość głębokiej defensywy. W ostatnim kwadransie wreszcie pokazaliśmy coś z czego mogłem być dumny. Rezerwowy Geraldes kapitalnie przerzucił na skrzydło do obiegającego tam Empisa, a ten dośrodkował bez przyjmowania futbolówki, idealnie odnalazł niekrytego Slimaniego. Islam przymierzył prosto w okienko i dał nam komplet punktów.

 

12.08.2016, Estadio da Capital do Movel, Pacos de Ferreira

Frekwencja: 4,863

Liga NOS, 1/34

 

Pacos Ferreira – Sporting 0:1 (0:0)

 

0:1 – Islam Slimani 78'

 

Patricio 6.8 – Riquicho 7.0, Oliveira 6.8, Carvalho 7.0, Empis 8.0 – Esgaio 7.7, Mario 7.0, Adrien 7.0 (61' Geraldes 6.9), Mane 6.9 (61' Svendsen 6.7) – Slimani 7.2, Silva 6.5 (61' Meneses 6.7)

 

MVP: Pedro Empis [sporting] – 8.0 (asysta)

Odnośnik do komentarza

Kolejną okazją do wyłapania młodych zawodników, na których w przyszłości powinniśmy nieźle zarobić są Igrzyska Olimpijskie. Nasz zespół skautów pracuje dość intensywnie w Rio, a pierwszym efektem ich poszukiwań jest zakontraktowanie Benjamina Tetteha. 19-letni napastnik dołączył do nas ze Standardu, Belgowie wystawili go na listę transferową i zapłaciliśmy za niego zaledwie 85 tysięcy euro. Wkrótce reprezentant Ghany trafi na wypożyczenie.

 

W drugiej kolejce graliśmy pierwsze spotkanie przed własną publicznością. Dysponowałem kadrą już o wiele silniejszą, ponieważ z Rio nie wrócił jeszcze tylko Matheus Pereira. Do Lizbony przyjechali goście z Arouki. Faworyt był to oczywisty, a kibice oczekiwali efektownej wygranej.

 

Pierwsza odsłona nie poszła po nasze myśli. Część moich podopiecznych odczuwała chyba jeszcze zmęczeni olimpijskim turniejem i w ich widoczny był brak świeżości. Arouca miała na ten dzień tylko jeden plan, liczenie na bezbramkowy remis. Do przerwy udało im się go realizować. Na szczęście w drugiej części znów wysoką dyspozycję potwierdził Slimani, który jest naszym zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w pierwszych spotkaniach tego sezonu. Islam skończył te spotkanie z klasycznym hat-trickiem i pokazał, że łatwo nie odda korony dla króla strzelców. Asystowali mu Carvalho oraz Joao Mario. Przy pierwszym trafieniu podawał Andre Silva, lecz Algierczyk pokonał Bracalliego dopiero po dobitce. Cieszy postawa defensywy, Patricio nawet nie musiał interweniować.

 

19.08.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 39,534

Liga NOS, 2/34

 

Sporting [5] – [6] Arouca 3:0 (0:0)

 

1:0 – Islam Slimani 53'

2:0 – Islam Slimani 55'

3:0 – Islam Slimani 75'

 

Patricio 6.9 – Esgaio 7.0, Oliveira 7.2, Carvalho 8.3, Empis 7.2 – Gelson 7.7, Mario 9.0, Adrien 6.7 (53' Ferreira 6.8), Mane 7.0 (53' Medeiros 6.9) – Slimani 9.5, Silva 6.7 (53' Pedro 6.8)

 

MVP: Islam Slimani [sporting] – 9.5 (trzy gole)

Odnośnik do komentarza

Klubowy stan konta znacznie zasiliła również UEFA, która przelała nam 12 milionów euro za sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Z losowania przeciwników też byłem zadowolony, jako mistrz kraju trafiliśmy do pierwszego koszyka i ma to swoje korzyści. Zmierzymy się z Atletico, Dynamem Kijów oraz Celtikiem. Faworytem są podopieczni Diego Simeone, a z dwoma pozostałymi zespołami na pewno jesteśmy w stanie powalczyć. Moim celem jest znalezienie się wiosną w gronie szesnastu najlepszych drużyn piłkarskiej Europy.

 

Na koniec miesiąca udaliśmy się do Guimaraes. Miejscowa Vitoria notuje dobre wejście w sezon i ma na swym koncie cztery oczka. Tylko my i Porto możemy pochwalić się kompletem punktów zdobytych w dotychczasowych pojedynkach. Wreszcie dysponowałem już pełnym składem, swój uraz wyleczył Ze Gomes, a z kadry wrócił Matheus Pereira.

 

Do tej pory Rui Patricio mógł pochwalić się samymi czystymi kontami. Ta świetna passa naszego golkipera została przerwana już w piątej minucie meczu na Estadio D. Afonso Henriques. Oskrzydlającą akcję przeprowadził Zungu, a jego dośrodkowanie wykorzystał Negueba. Szybko podnieśliśmy się po tym ciosie, świetnie wyglądała współpraca naszych pomocników z linią ataku. Wyrównał Andre Silva po asyście od Adriena, naszego kapitana. Kwadrans później Joao Mario popisał się równie efektowną asystą przy trafieniu Slimaniego. Taki rezultat utrzymał się do przerwy, a po zmianie stron wyprowadzaliśmy kolejne ciosy. Adrien znów znakomicie obsłużył Silvę i prowadziliśmy już 3:1. Rezultat końcowy ustaliliśmy po akcji dwójki rezerwowych. Medeiros udowodnił swój ogromny potencjał kapitalnym zagraniem do Ruiego Pedro. Wygrana 4:1 z naprawdę solidnym rywalem robi wrażenie.

 

26.08.2016, Estadio D. Afonso Henriques, Guimaraes

Frekwencja: 21,935

Liga NOS, 3/34

 

Guimaraes [4] – [2] Sporting 1:4 (1:2)

 

1:0 – Negueba 5'

1:1 – Andre Silva 11'

1:2 – Islam Slimani 26'

1:3 – Andre Silva 62'

1:4 – Rui Pedro 90'

 

Patricio 7.0 – Esgaio 7.0, Oliveira 7.0, Carvalho 7.0, Silva 7.1 – Gelson 8.2, Mario 7.6 (53' Geraldes 7.0), Adrien 9.0, Pereira 6.7 (53' Medeiros 7.8) – Slimani 8.2, Silva 8.8 (62' Pedro 7.0)

 

MVP: Adrien [sporting] – 9.0 (dwie asysty)

Odnośnik do komentarza

Pod koniec okienka transferowego przeprowadziłem jeszcze dwa transfery. Za 300 tysięcy euro dołączył do nas Ricardo Silva, 16-letni wychowanek Belenenses. Może w przyszłości będzie z niego solidny środkowy pomocnik. Podpisałem też kontrakt z Ebenezerem Oforim, Ghańczyk występuje w szwedzkim AIK i do Lizbony zawita w styczniu, za darmo.

 

W lidze mierzyliśmy się z Maritimo, które w poprzednim sezonie ograliśmy w trzech z czterech meczach. Gospodarze rozgrywki rozpoczęli udanie, ostatnio udało im się pokonać silną w końcu Bragę. Wystawiłem dość eksperymentalny skład, kilku graczy zasłużyło na chwilę odpoczynku przed bojami w Champions League, zwłaszcza że dwie najbliższe kolejki Liga NOS to rywalizacje z Porto oraz Benfiką. Zmiennicy też muszą w końcu występować. Przez kontuzję nie mogłem postawić na Riquicho, Mauro wróci do treningów dopiero za półtorej miesiąca.

 

Zmiany w składzie miały też wpływ na naszą boiskową jakość. Nie mieliśmy tego spotkania pod pełną kontrolą, a pod bramką Pedro Silvy działo się sporo. Gospodarze nie popisywali się jednak skutecznością, w tych najlepszych sytuacjach uderzali niecelnie. O wiele lepiej wyglądaliśmy z przodu, tu na brak kreatywności nie narzekałem. Ostatecznie skończyło się na jednym trafieniu, pod koniec otwierającego kwadransa Rui Pedro pokonał Salina. Dograł mu Ferreira. Mieliśmy trochę więcej okazji, choć uczciwie należy przyznać. Ta skromna wygrana to wynik sprawiedliwy.

 

10.09.2016, Estadio dos Barreiros, Funchal

Frekwencja: 6,875

Liga NOS, 4/34

 

Maritimo [7] – [1] Sporting 0:1 (0:1)

 

0:1 – Rui Pedro 15'

 

Silva 6.8 – Esgaio 7.0, Figueiredo 7.1, Semedo 7.0, Empis 6.9 – Medeiros 6.9, Geraldes 6.9, Ferreira 7.8 (64' Carvalho 6.7), Mane 6.9 (71' Pereira 6.9) – Gomes 6.5 (64' Silva 6.7), Pedro 6.9

 

MVP: Pedro Ferreira [sporting] – 7.8 (asysta)

Odnośnik do komentarza

W środowy wieczór zaczynaliśmy walkę w Lidze Mistrzów. Naszym pierwszym przeciwnikiem byli Ukraińcy z Kijowa. Graliśmy przed własną publicznością, więc to miał być prawdziwy test na co stać nas w tegorocznej edycji najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek świata. Tym razem czasu na eksperymenty nie było, wystawiłem możliwie najsilniejszy skład.

 

Już od piątej minuty mieliśmy zaliczkę w postaci jednego trafienia. Gelson udowodnił dlaczego tak dobrze został odebrany w poprzednim sezonie przez fanów. Ten skrzydłowy potrafi zrobić coś z niczego i znów zaprezentował swe nieprzeciętne umiejętności. 4-krotny reprezentant Portugalii otrzymał podanie na prawą flankę, tam minął defensora Dynama, zszedł do środka i posłał piłkę prosto w okienko. Odpowiedziała na to największa indywidualność w składzie gości, Jarmołenko. Od paru lat mówi się o jego przejściu do lepszej ligi i reprezentant Ukrainy pokazuje, że zasługuje na sprawdzenie się w bardziej wymagających rozgrywkach. Później z dobrej strony pokazali się jednak nasi stoperzy. Carvalho dopisał do swego konta dwie asysty, William najpierw znakomicie zgrał do Oliveiry, po chwili sam uderzył, a piłka trafiła w słupek i po plecach Rybki wturlała się do siatki. Prowadziliśmy już 3:1, byliśmy pewni swego. Druga część nie była już tak interesująca, podwyższyliśmy jeszcze na 4:1 dzięki uderzeniu Ferreiry. Ukraińcy kończyli w osłabieniu po czerwonym kartoniku dla Danilo Silvy. Ten wynik cieszy jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę sensacyjną wręcz wygraną Celtiku nad Atletico. Lepszego startu wymarzyć sobie nie mogliśmy.

 

14.09.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 48,372

Liga Mistrzów, 1/6

 

Sporting – Dynamo 4:1 (3:1)

 

1:0 – Gelson Martins 5'

1:1 – Andrij Jarmołenko 10'

2:1 – Paulo Oliveira 20'

3:1 – Ołeksandr Rybka sam. 23'

4:1 – Pedro Ferreira 67'

4:1 – Danilo Silva cz/k 74'

 

Patricio 6.9 – Esgaio 7.4, Oliveira 8.0, Carvalho 8.5, Silva 7.0 (63' Empis 6.8) – Gelson 8.7 (68' Medeiros 7.0), Mario 7.9, Adrien 6.9 (54' Ferreira 7.3), Pereira 7.3 – Slimani 6.7, Silva 6.9

 

MVP: Gelson Martins [sporting] – 8.7 (gol)

Odnośnik do komentarza

Dzięki :)

---

Już w połowie września graliśmy drugi w sezonie mecz przeciwko Porto. Ograliśmy już „Smoki” w Superpucharze, wówczas oba zespoły przystępowały do rywalizacji wyraźnie osłabione. Tym razem dysponowałem o wiele mocniejszą kadrą. W drużynie gości brakowało kontuzjowanego Rubena Nevesa. Goście w sezon weszli dobrze, lecz latem przeprowadzali dość dziwne dla ich fanów ruchy transferowe. Estadio do Dragao opuściło w sumie czterech napastników, w tym zdecydowanie najlepszy strzelec, Vincent Aboubakar. Kameruńczyk przeniósł się do Ajaxu za 20 milionów euro. W ich miejsce nikogo nie sprowadzono, przychodzili zawodnicy na inne pozycje jak choćby Brazylijczyk Giuliano. Jedynym snajperem jaki został w kadrze jest Alberto Bueno, gość który w poprzednim sezonie zdobył cztery gole.

 

Byliśmy faworytem bukmacherów, media również rozpisywał się o naszej prawdopodobnej wygranej. Jeśli wygraliśmy w Superpucharze bez kilku kluczowych zawodników to powinniśmy poradzić sobie również przed własną publiką. Moi zawodnicy chyba za bardzo uwierzyli w te opinie i poczuli się zbyt pewnie. Pierwsza część w naszym wykonaniu to była prawdziwa katastrofa. Goście wyglądali jak zespół z zupełnie innej bajki, nie zawodził tylko jeden człowiek, Rui Patricio, prawdziwa ostoja naszej bramki. Rui raz skapitulował, w dodatku dość szybko, bo w szóstej minucie za sprawą Brahimiego. Później Portugalczyk ratował nas jednak genialnymi wręcz paradami po próbach Corony czy Bueno. To dzięki 28-latkowi nadal byliśmy w tym meczu i nie skończyło się pogromem. Ciężko było o optymizm, fatalna gra, w dodatku wymuszone zmiany Adriena oraz Slimaniego już w przerwie. Rezerwowi spisali się jednak fantastycznie, wyglądaliśmy już o wiele lepiej i zaczęliśmy atakować. Casillas miał sporo pracy, doświadczony Hiszpan pokazał, że nie zapomniał jak gra się w piłkę na najwyższym poziomie. Wydawało się, że to on zostanie bohaterem tych zawodów. W końcówce defensorzy „Smoków” zaczęli popełniać tak ogromne błędy, że nawet Iker nie mógł nic na to poradzić. Kompletnie odcięło Maicona oraz Martinsa Indiego. Ze znakomitej strony pokazał się Rui Pedro, 18-letni wychowanek Porto, którego wykupiłem rok temu za 4.5 miliona euro. Najpierw podał mu Gelson, później Andre Silva, czyli kolejny zawodnik sprowadzony z Estadio do Dragao. Tym meczem pokazaliśmy, że nie warto pozbywać się swoich juniorów, zwłaszcza za stosunkowo małe pieniądze oraz do odwiecznego rywala. Pedro zdobył dwa gole w ciągu czterech minut i dał nam bezcenne zwycięstwo.

 

18.09.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 44,118

Liga NOS, 5/34

 

Sporting [1] – Porto [3] 2:1 (0:1)

 

0:1 – Yacine Brahimi 6'

1:1 – Rui Pedro 86'

2:1 – Rui Pedro 90'

 

Patricio 8.0 – Esgaio 6.9, Oliveira 6.9, Carvalho 6.9, Silva 6.9 – Gelson 8.6, Mario 7.0, Adrien 6.9 (45' Ferreira 6.9), Pereira 6.7 (62' Medeiros 6.9) – Slimani 6.8 (45' Pedro 8.7), Silva 7.5

 

MVP: Rui Pedro [sporting] – 8.7 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze w tym miesiącu za darmo dołączył do nas 16-letni Sindri Larusson. W styczniu na tej samej zasadzie do Lizbony przybędzie dwa lata starszy Jude Shuaibu. Moi skauci obserwują aktualnie zawodników młodzieżówek mniej więcej stu najlepszych reprezentacji według rankingu FIFA, więc kolejnych transakcji można się spodziewać jeszcze przed otworzeniem okienka. Docelowo chciałbym mieć w drużynie właśnie koło stu zawodników, którzy będę wypożyczani lub wzmocnią nasze rezerwy w walce na zapleczu Liga NOS. Po sezonie dwudziestu lub trzydziestu, którzy spędzili na wypożyczeniu dwa lub trzy lata mógłbym sprzedać i sprowadzić podobną liczbę graczy. Ta karuzela mogłaby się tak kręcić, ale możliwy do zrealizowania najwcześniej za jakieś dwa lata, póki co staram się sprowadzać każdego w miarę taniego młodzieżowca, który wpadnie w oko skautom. Klub zarabiać w końcu musi.

 

Wrzesień to znakomity miesiąc dla naszych fanów. Na ciekawe spotkania narzekać nie mogą, zwłaszcza jeśli chodzi o te rozgrywane na Jose Alvalade. Niecały tydzień po wygranej z Porto podejmowaliśmy Benfikę. Czas więc na mecz między mistrzem a wicemistrzem Portugalii, na Derby Lizbony. Co ciekawe to jednocześnie pojedynek aktualnego lidera Liga NOS oraz drużyny zajmującej siedemnaste miejsce w tabeli. Tak, Benfica sezon rozpoczęła wręcz katastrofalnie. Co ciekawe nie zawodzi w Champions League, bo rozgromiła CSKA Moskwa 4:0. To również powrót do zielonej części Lizbony w wykonaniu Andre Carrillo, który latem za darmo wzmocnił „Orły”. Media już zaczęły spekulacje, że ewentualna derbowa porażka może doprowadzić do zmiany szkoleniowca Benfiki. Zresztą to goście jako jedyny zespół z wielkiej trójki latem wydali na wzmocnienia więcej niż zarobili, a efektów póki co nie widać. Slimani rozbił głowę w pojedynku z Porto, więc tym razem oglądał popisy swych kolegów z wysokości trybun.

 

To spotkanie udowodniło, że kryzys w tej gorszej części stolicy Portugalii jest naprawdę poważny. W pełni zdominowaliśmy Benfikę i wygraliśmy niezwykle efektownie. Takie derby kibice lubią najbardziej. Andre Silva zmarnował swoją pierwszą znakomitą okazję do zdobycia gola, ale co się odwlecze to nie uciecze. Nasz snajper w dwudziestej czwartej minucie nie dał szansy Julio Cesarowi. W dodatku parę chwil później poprawił na 2:0, Brazylijczyk jego uderzenie obronił, ale przy dobitce był już bezradny. Sytuacja skomplikowała się trochę na cztery minuty przed przerwą, wówczas z boiska wyleciał Adrien za dwie żółte kartki. Nawet w osłabieniu nadal przeważaliśmy i w drugiej części zdobyliśmy jeszcze dwa gole. Oba autorstwa Paulo Oliveiry, naszego stopera. 24-latek świetnie zachowywał się w polu karnym po rzutach rożnych, futbolówkę zgrywali mu kolejno William Carvalho oraz rezerwowy Ze Gomes, wychowanek Benfiki. Kibicom gości humory lekko poprawić mogło honorowe trafienie Franco Cerviego, lecz nie zmieniło ono wiele. Kończyliśmy w dziewiątkę, ponieważ kontuzjowany został Gelson Martins. „Orły” zaczęły w końcówce polować na nogi moich podopiecznych, ostatnie minuty z boku murawy oglądał również Matheus Pereira, którego opatrywali fizjoterapeuci. Po sześciu kolejkach możemy pochwalić się kompletem zwycięstw oraz czternastoma punktami przewagi nad Benfiką. To już jest przepaść, a sezon w końcu dopiero wystartował.

 

24.09.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 48,988

Liga NOS, 6/34

 

Sporting [1] – [17] Benfica 4:1 (2:0)

 

1:0 – Andre Silva 24'

2:0 – Andre Silva 29'

2:0 – Adrien cz/k 41'

3:0 – Paulo Oliveira 55'

4:0 – Paulo Oliveira 68'

4:1 – Franco Cervi 74'

Patricio 6.8 – Esgaio 7.1, Oliveira 9.3, Carvalho 8.1, Silva 7.6 – Gelson 7.1, Mario 7.4 (68' Geraldes 6.7), Adrien 7.0, Pereira 7.3 – Silva 8.8 (60' Gomes 6.9), Pedro 6.7 (41' Ferreira 6.7)

 

MVP: Paulo Oliveira [sporting] – 9.3 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później znów braliśmy udział w hitowym meczu. Tym razem trudniej miało być o korzystny rezultat. Udaliśmy się do Madrytu rozegrać spotkanie w ramach drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Pod zdecydowanie większą presją byli zawodnicy gospodarzy. Porażka na inaugurację z Celtikiem była sporym zaskoczeniem i teraz wszyscy oczekiwali od nich wygranej. Na Vicente Calderon pojechaliśmy osłabieni. Kontuzji doznali Gelson oraz Matheus Pereira, pierwszy będzie pauzował przez półtorej miesiąca, a drugi przez trzy tygodnie. Do składu wrócił za to Slimani.

 

Początkowo wydawało się, że te oczekiwania spętały nogi zawodników występujących w aktualnym liderze La Liga. Od piątej minuty prowadziliśmy po fantastycznej kontrze przeprowadzonej przez Carlosa Mane. Nasz skrzydłowy przebiegł z piłką dobre pięćdziesiąt metrów, przejął ją jeszcze na wysokości pola karnego Patricio, gdy Atletico wykonywało rzut rożny. Później Mane obsłużył Silvę idealnym podaniem. Niestety sami pomogliśmy „Rojiblancos” wyrównać, fatalnie w szesnastce zachował się Carvalho, który chciał kiwać się z Mertensem. Belg odebrał mu futbolówkę i podał do Griezmanna, a ten z najbliższej odległości wpisał się na listę strzelców. Od tego momentu Hiszpanie przeważali coraz wyraźniej, w sumie oddali aż jedenaście celnych strzałów. Wydawało się, że wywieziemy z Calderon remis, lecz na pięć minut przed końcem Mertens wreszcie znalazł sposób na Ruiego. To jednak nie skończyło emocji. W doliczonym czasie gry, w sumie to w ostatniej akcji tego pojedynku doprowadziliśmy do wyrównania. Z kornera wrzucał Adrien, piłka spadła pod nogi Joao Mario. Oblak obronił pierwszy strzał, ale przy dobitce naszego pomocnika był już bezradny. Ciekawie było również w Kijowie. Celtic prowadził 2:1 do 90 minut, a ostatecznie wygrali tam gospodarze. Jesteśmy liderem grupy, jeśli dwukrotnie ogramy Szkotów będziemy już praktycznie pewni awansu.

 

27.09.2016, Vicente Calderon, Madryt

Frekwencja: 53,362

Liga Mistrzów, 2/6

 

Atletico [3] – [1] Sporting 2:2 (1:1)

 

0:1 – Andre Silva 5'

1:1 – Antoine Griezmann 18'

2:1 – Dries Mertens 85'

2:2 – Joao Mario 90+4'

 

Patricio 6.7 – Esgaio 6.8, Oliveira 6.9, Carvalho 6.1 (48' Semedo 6.7), Silva 6.6 (60' Empis 6.6) – Medeiros 6.9, Mario 8.3, Adrien 7.8, Mane 7.5 (73' Geraldes 6.7) – Slimani 6.9, Silva 7.0

 

MVP: Dries Mertens [Atletico] – 8.7 (gol i asysta)

Odnośnik do komentarza

Na wyjazd do Estoril udaliśmy się wyjątkowo osłabieni. Do grona kontuzjowanych dołączył Carlos Mane, który skręcił kolano i wróci do treningów po przerwie na spotkania reprezentacji. Za kartki pauzował Adrien. Z konieczności do kadry powołałem Tobiasa Svendsena oraz Hugo Peixoto. Wystawiłem też dość rezerwowy skład, ewentualna strata punktów nie wpłynie na naszą pozycję w tabeli, a nie chciałem ryzykować kolejnych urazów graczy, którzy w ostatnim czasie grali w tak wymagających pojedynkach.

 

Te wszystkie zmiany miały swój istotny wpływ na naszą grę. Nie wyglądaliśmy najlepiej, choć mimo wszystko Estoril było jeszcze słabsze. Paweł Kieszek zbyt wiele pracy nie miał, w pierwszej połowie w najgroźniejszej sytuacji Polak miał również sporo szczęścia. Pomógł mu słupek, w który trafił Slimani. Trochę lepiej spisywaliśmy się w drugiej części i ostatecznie opuściliśmy Estadio Antonio Coimbra da Mota jako zwycięzcy. Wynik otworzył Tobias Figueiredo po niespełna godzinie spotkania. Nasz stoper wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego. W samej końcówce na 2:0 podwyższył Ze Gomes, który pewnie dobił uderzenie Jonathana Silva. Pedro Silva zachował czyste konto, praktycznie nie musząc interweniować.

 

2.10.2016, Estadio Antonio Coimbra da Mota, Estoril

Frekwencja: 7,734

Liga NOS, 7/34

 

Estoril [15] – [1] Sporting 0:2 (0:0)

 

0:1 – Tobias Figueiredo 59'

0:2 – Ze Gomes 86'

 

Silva 6.9 – Esgaio 7.2, Figueiredo 8.0, Carvalho 6.9 (45' Silva 6.9), Semedo 7.0 – Medeiros 7.7, Geraldes 8.2, Ferreira 7.3, Empis 6.9 (59' Peixoto 6.7) – Gomes 7.2, Slimani 6.8 (65' Pedro 6.8)

 

MVP: Francisco Geraldes [sporting] – 8.2

Odnośnik do komentarza

Dwa tygodnie przerwy minęły bardzo szybko. Codziennie zapoznawałem się z kolejnymi raportami skautów i na liście życzeń widnieje obecnie ponad sto nazwisk, a sporo młodzieżówek jeszcze przede mną. Będzie kogo kupować w najbliższym czasie, choć postaram się o sprowadzenie tych najtańszych zawodników.

 

Do gry wracaliśmy pucharową potyczką z Atletico CP, które rok temu napsuło nam sporo krwi w Pucharze Ligi i to między innymi przez nich nie udało nam się zdobyć potrójnej korony. Znów postawiłem na maksymalnie rezerwowy skład, część moich podopiecznych wróciła już do zdrowia i wkrótce będą przydatni w walce z Celtikiem o punkty Champions League.

 

Tym razem zagraliśmy naprawdę bardzo dobre zawody. Pierwsza połowa to była czysta przyjemność, moi młodzi zawodnicy dali prawdziwą lekcję gry gospodarzom. Na przerwę zeszliśmy z prowadzeniem 4:0. Dwa gole zdobył Carlos Mane, wcześniej trafiali Pedro Ferreira oraz Rui Pedro. Dość szybko po starcie drugiej połówki podwyższył Hugo Peixoto, dla którego to debiutancka bramka w barwach Sportingu. Potem były trzy minuty rozluźnienia, w tym czasie Silva dwukrotnie wyjmował futbolówkę z siatki. Ostatnie słowo należało jednak do Andre Silvy, ten ustalił końcowy rezultat na efektowne 6:2.

 

15.10.2016, Estadio da Tapadinha, Lizbona

Frekwencja: 4,296

Taca de Portugal, 3r

 

Atletico CP – Sporting 2:6 (0:4)

 

0:1 – Pedro Ferreira 13'

0:2 – Rui Pedro 25'

0:3 – Carlos Mane kar. 31'

0:4 – Carlos Mane 39'

0:5 – Hugo Peixoto 53'

1:5 – Chris Gadi 57'

2:5 – Marcos Valente 60'

2:6 – Andre Silva 69'

 

Silva 6.9 – Esgaio 7.5, Figueiredo 7.2, Semedo 8.2, Empis 7.9 – Medeiros 9.1, Geraldes 7.9 (49' Svendsen 7.0), Ferreira 9.2, Mane 9.3 (49' Peixoto 7.3) – Gomes 7.6, Pedro 7.4 (49' Silva 7.0)

 

MVP: Carlos Mane [sporting] – 9.3 (dwa gole i asysta)

Odnośnik do komentarza

W kolejnej rundzie Pucharu Portugalii zagramy z drugoligowym Portimonense. Tam również będziemy zdecydowanym faworytem i znów będę mógł wystawić skład mocno odbiegający od podstawowego. Na coś takiego nie mogłem pozwolić sobie we wtorkowy wieczór. Polecieliśmy do Glasgow walczyć o kolejne punkty w Champions League. Celtic przegrał dość pechowo w Kijowie, ale u siebie potrafił ograć Atletico. To świetna rekomendacja i trochę tego wyjazdu się obawiałem.

 

Wszyscy narzekający na nowoczesny futbol, w którym mamy do czynienia z mnóstwem poleceń taktycznych, dość zachowawczą grą i skupieniem się przede wszystkim na defensywie tego dnia mieli powody do radości. To dla ich było prawdziwe święto piłki nożnej, szczególnie w pierwszej połowie. Na Celtic Park taktyką i obroną nikt specjalnie się nie przejmował. Wynik w trzynastej minucie otworzył Andre Silva, a kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się wówczas Joao Mario. Odpowiedź gospodarzy padła szybko, znakomicie do akcji ofensywnej podłączył się Mikael Lustig, a jego dośrodkowanie wykorzystał Roberts. Nie minęło sześćdziesiąt sekund, a znów prowadziliśmy. Wrzutka Medeirosa, wolej Slimaniego, bezradny Gordon, tak to wyglądało. Przed przerwą wyrównał Ajer, który precyzyjnie przymierzył z dystansu. Ostatecznie do szatni zeszliśmy jako zespół lepszy, a przy stałym fragmencie gry sprytem popisał się Oliveira. Dodajmy do tego jeszcze dwukrotne obicie słupka przez Celtów. Na nudę nikt narzekać nie mógł. Druga część nie była już rozgrywana w tak szalonym tempie. Zaczęło się od gola na 3:3, pechowcem został Esgaio, który niefortunnie przeciął podanie Lustiga i sam pokonał Patricio. Później przyszło uspokojenie, przeniesienie ciężaru gry do środka pola. Gdy wydawało się, że nic specjalnego się już nie wydarzy to dziewięć minut przed końcem Adrien wykonał rzut wolny, głową zgrał Slimani, a akcję zamknął Andre Silva i wygraliśmy. Awans coraz bliżej.

 

18.10.2016, Celtic Park, Glasgow

Frekwencja: 58,557

Liga Mistrzów, 3/6

 

Celtic [3] – [1] Sporting 3:4 (2:3)

 

0:1 – Andre Silva 13'

1:1 – Patrick Roberts 18'

1:2 – Islam Slimani 19'

2:2 – Kristoffer Ajer 36'

2:3 – Paulo Oliveira 38'

3:3 – Ricardo Esgaio sam. 49'

3:4 – Andre Silva 81'

 

Patricio 6.5 – Esgaio 6.9, Oliveira 8.0, Carvalho 6.9, Silva 6.3 (65' Empis 6.8) – Medeiros 7.1, Mario 7.7 (65' Geraldes 6.8), Adrien 8.2, Pereira 7.0 (65' Mane 6.8) – Slimani 8.2, Silva 8.8

 

MVP: Stefan Johansen [Celtic] – 9.0

Odnośnik do komentarza

Przeciwko Aves znów dałem szansę rezerwowym zawodnikiem. Jak na razie mnie nie zawiedli, więc warto co jakiś czas im zaufać. Nadal możemy pochwalić się kompletem zdobytych punktów w Liga NOS, a drugie Belenenses traci do nas już osiem oczek. Patrząc na problemy z regularnością w wykonaniu Porto oraz Benfiki ten sezon ligowy może nie mieć większej historii. Choć daleko jeszcze choćby do półmetka zmagań, więc wszystko jest jeszcze możliwe.

 

Ze zdominowaniem beniaminka nie mieliśmy jakichkolwiek problemów. To było jedna z naszych najłatwiejszych wygranych w całym sezonie. Choć zdecydowanie nie najwyższa. W czwartej minucie gola zdobył Ze Gomes, kolejne bardzo dobre podanie zanotował Medeiros. Wydawało się, że skończy się to jakimś pogromem. Tak pewnie by było, lecz Alampasu kilka razy uratował swój zespół. Golkiper Aves zawarł też jakiś pakt z diabłem w sprawie szczęścia. Czterokrotne obicie obramowania bramki to wręcz cud oraz niesamowity brak piłkarskiego farta. Ostatecznie Nigeryjczyk skapitulował raz jeszcze, ponownie po uderzeniu Gomesa tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra.

 

23.10.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 40,965

Liga NOS, 8/34

 

Sporting [1] – [15] Aves 2:0 (1:0)

 

1:0 – Ze Gomes 4'

2:0 – Ze Gomes 90'

 

Silva 6.8 – Riquicho 7.2, Figueiredo 6.8, Semedo 7.2, Empis 7.5 – Medeiros 7.7, Geraldes 7.9, Ferreira 6.9 (63' Adrien 6.9), Mane 6.9 (63' Pereira 6.7) – Gomes 9.0, Pedro 6.5 (45' Silva 6.9)

 

MVP: Ze Gomes [sporting] – 9.0 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Na co najmniej dwa najbliższe pojedynki ze składu wypadł Rui Pedro, który naciągnął mięśnie uda. Za to na treningu Semedo naciągnął mięśnie brzucha i on będzie pauzował przez dwa tygodnie. W ciągu najbliższych siedmiu dni mieliśmy zagrać trzykrotnie. Dlatego znów zastosowałem rotację. Przeciwko Uniao da Madeira wybiegła ta teoretycznie słabsza jedenastka. Podstawowi gracze mieli walczyć w Lidze Mistrzów.

 

Tym razem gospodarze postawili nam poprzeczkę o wiele wyżej od ostatnich przeciwników. Uniao pokazywało, że ze Sportingiem naprawdę można grać w piłkę i prezentować futbol na tak. Do przerwy prowadziliśmy jednak różnicą dwóch bramek, choć to nie było tak jednostronne spotkanie. W bramce swoje robił Pedro Silva, a bardzo skuteczny po drugiej stronie był Ze Gomes. 17-latek jest ostatnio w wysokiej formie i znów to udowodnił. To on był autorem obu goli, dogrywali mu kolejno Mane oraz Silva. Po przerwie rywale dopięli w końcu swego, straty zmniejszył Witi. Na to odpowiedział po zaledwie trzech minutach Andre Silva. Znów mieliśmy dość pewny wynik. Ostatni kwadrans był dość nerwowy, Witi raz jeszcze wpisał się na listę strzelców. Utrzymaliśmy jednak ten rezultat, nadal możemy pochwalić się kompletem wygranych.

 

30.10.2016, Centro Desportivo da Madeira, Ribeira Brava

Frekwencja: 2,106

Liga NOS, 9/34

 

Uniao da Madeira [10] – [1] Sporting 2:3 (0:2)

 

0:1 – Ze Gomes 21'

0:2 – Ze Gomes 38'

1:2 – Witi 49'

1:3 – Andre Silva 52'

2:3 – Witi 75'

 

Silva 6.8 – Riquicho 6.9 (60' Esgaio 6.6), Figueiredo 6.8, Carvalho 6.8, Empis 6.7 – Medeiros 6.9, Geraldes 6.9, Ferreira 7.1, Mane 8.4 (52' Pereira 6.5) – Gomes 8.8 (60' Slimani 6.4), Silva 8.4

 

MVP: Witi [uniao da Madeira] – 8.8 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Powinien być dobry, choć więcej spodziewam się po Silvie i Pedro :D. Zastanawiam się kiedy Slimaniego sprzedać, bo ten Helder Silva w rezerwach też już wymiata :P.

---

Mecz z Celtikiem na Alvalade miał potwierdzić naszą pozycję w grupie Ligi Mistrzów. Wygrana ze Szkotami oraz zwycięstwo Atletico nad Dynamo dawałoby nam pewny już awans i miejsce w gronie szesnastu najlepszych klubów Europy. Było o co walczyć, dlatego też tym razem nie było czasu na jakieś eksperymenty. Wystawiłem możliwie najsilniejszą jedenastkę. Sporym osłabieniem był brak Adriena, nasz kapitan pauzował za kartki.

 

Tym razem nie zanotowaliśmy dobrego wejścia w zawody. Od czwartej minuty przegrywaliśmy. Wówczas błysnął Johansen, który był został wybrane najlepszym zawodnikiem poprzedniego naszego pojedynku. Tym razem Norweg zaliczył świetną asystę przy bramce Nikoli Vlasicia. Nie zamierzaliśmy rezygnować z walki o korzystny wynik. Medeiros szybko miał okazję na doprowadzenie do wyrównania, lecz spudłował. Później przed szansą stanął Slimani i uderzając z trzeciego metra skierował piłkę głową prosto na poprzeczkę. Jeszcze przed przerwą zrobiliśmy w końcu swoje. Zagranie Andre Silvy i skuteczne zamknięcie akcji przed Medeirosa dało wyrównanie. Druga część szła już po naszej myśli. Silva tym razem zagrał rolę strzelca, a świetnie podał mu ze skrzydła Pereira. Matheus wcześniej zawodził, swoje zrobiła kontuzja, późne dołączenie do zespołu po Igrzyskach Olimpijskich. Oby powoli wracał do dobrej dyspozycji. Andre postawił kropkę nad i w doliczonym już czasie, asystował Joao Mario. Atletico nie zawiodło i pokonało Ukraińców, więc jesteśmy w 1/8 finału. Podobnie jak Benfica, który zawodzi w Liga NOS, ale w Lidze Mistrzów spisuje się o wiele lepiej.

 

2.11.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 48,468

Liga Mistrzów, 4/6

 

Sporting [1] – [4] Celtic 3:1 (1:1)

 

0:1 – Nikola Vlasić 4'

1:1 – Iuri Medeiros 37'

2:1 – Andre Silva 51'

3:1 – Andre Silva 90+2'

 

Patricio 6.8 – Esgaio 6.6 (60' Riquicho 6.8), Oliveira 7.1, Carvalho 7.0, Silva 7.0 – Medeiros 7.6, Mario 8.3, Ferreira 6.9 (60' Geraldes 6.8), Pereira 7.3 – Slimani 6.5 (60' Gomes 6.6), Silva 9.0

 

MVP: Andre Silva [sporting] – 9.0 (dwa gole i asysta)

Odnośnik do komentarza

W sobotni wieczór z pracą pożegnał się Rui Vitoria. Portugalczyk doprowadził co prawda Benfikę do wywalczenia pewnego awansu w Champions League, lecz „Orły” i ich dyspozycja na gruncie ligowym to prawdziwa katastrofa. Piętnaste miejsce w tabeli, dziewięć punktów w dziesięciu meczach to kompromitacja.

 

Przed kolejnym wyjazdem zawodników na mecze reprezentacji narodowych podejmowaliśmy jeszcze na Jose Alvalade słabszy zespół z Porto. Boavista przyjeżdżała do Lizbony jako drużyna znajdująca się w strefie spadkowej. Coraz więcej w mediach pisze się również o możliwej zmianie na posadzie szkoleniowca.

 

Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli oraz formę obu zespołów faworyt był tu tylko jeden. Wszyscy oczekiwali od nas efektownej wygranej, lecz Boavista zagrała z pewnością swoje najlepsze zawody w całym sezonie. Popularne „Zebry” przyjeżdżając na Alvalade miały w swoje mnóstwo motywacji do sprawienia sensacji. To prawie im się udało. Po godzinie gry przegrywaliśmy 0:2, naszym katem został Andrija Kaludjerović. Serb pewnie kończył kontry gości z Porto. Gdyby nie Patricio przegrywalibyśmy jeszcze wyżej, przy niekorzystnym wyniku musieliśmy otworzyć się jeszcze bardziej. Mimo zbliżającego się widma kompromitacji walczyliśmy dalej i ostatecznie jeden punkt został w stolicy. Najpierw na listę strzelców wpisał się Rui Pedro, później Carvalho wywalczył rzut karny, a pewnie wykorzystał go Joao Mario. Ciężko było o radość, lecz zawsze mogło być gorzej.

 

6.11.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 40,975

Liga NOS, 10/34

 

Sporting [1] – [17] Boavista 2:2 (0:1)

 

0:1 – Andrija Kaludjerović 29'

0:2 – Andrija Kaludjerović 54'

1:2 – Rui Pedro 65'

2:2 – Joao Mario kar. 74'

 

Patricio 7.1 – Esgaio 6.8, Oliveira 6.9, Carvalho 6.8, Silva 6.5 (45' Empis 6.4) – Medeiros 6.9, Mario 7.8, Adrien 6.9 (53' Ferreira 6.7), Pereira 7.9 – Silva 6.1, Slimani 6.7 (45' Pedro 7.0)

 

MVP: Andrija Kaludjerović [boavista] – 8.8 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Nasza sytuacja jest na tyle klarowna, że do końca roku w rozgrywkach pucharowych występować może ta jedenastka złożona z nominalnych rezerwowych. W Liga NOS będą grać moi najlepsi gracze, trzeba zbudować jak największą przewagę nad pozostałymi. Poznaliśmy swych rywali w Pucharze Ligi, tam zmierzymy się z Famalicao, Moreirense oraz Setubal. Do gry po przerwie wracaliśmy domowym pojedynkiem z Portimonense w Pucharze Portugalii. Część zawodników jak Pedro Ferreira czy Ze Gomes zjawiła się w Lizbonie zbyt zmęczona, żeby wziąć udział w tym meczu. Do zdrowia wrócił za to Gelson.

 

Początek nie należał do wymarzonych. Chwila dekoncentracji, w dodatku sprytnie rozegrany rzut wolny przez gości i od szóstej minuty musieliśmy odrabiać straty. Silvę pokonał Fidelis. Na całe szczęście jesteśmy zespołem o tyle lepszym, że ostatecznie wywalczyliśmy awans do kolejnej rundy, choć łatwo nie było. To nie tyle dobra postawa Portimonense, co po prostu nasz słabszy występ. W pierwszej połowie wyrównał Figueiredo po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Gola na wagę przejścia do 5 rundy zdobył Slimani. W siedemdziesiątej trzeciej minucie za dwie żółte kartki wyleciał Adrien, ale nie miało to już wielkiego wpływu na końcowy rezultat.

 

16.11.2016, Estadio Jose Alvalade, Lizbona

Frekwencja: 16,671

Taca de Portugal, 4r

 

Sporting – Portimonense 2:1 (1:1)

 

0:1 – Fidelis 6'

1:1 – Tobias Figueiredo 28'

2:1 – Islam Slimani 60'

2:1 – Adrien cz/k 73'

 

Silva 6.8 – Riquicho 6.9, Figueiredo 7.0, Semedo 6.8, Empis 6.8 – Gelson 7.1 (58' Medeiros 7.0), Geraldes 7.4, Adrien 7.2, Mane 6.6 (58' Pereira 7.0) – Slimani 8.3, Pedro 6.8 (58' Silva 6.8)

 

MVP: Islam Slimani [sporting] – 8.3 (gol i asysta)

Odnośnik do komentarza

Udając się do Kijowa na mecz w ramach piątej kolejki Ligi Mistrzów znów okazję dostali zmiennicy. Występy na tym poziomie rozgrywkowym na pewno pozytywnie wpłynął na ich rozwój i dadzą im bezcenne doświadczenie.

 

Kolejny raz udowodniliśmy, że ten nasz drugi garnitur jest naprawdę mocny. Nawet w europejskich pucharach radzi sobie nie najgorzej i ze stadionu w Kijowie wywieźliśmy komplet oczek. Prowadzenie dał Pedro Ferreira, który rozegrał dwójkową akcję z Geraldesem. Później Dynamo zdołało wyrównać, Silvę zaskoczył Moraes. To był jednak koniec dobrych wiadomości dla fanów gospodarzy. Szybko prowadziliśmy po główce Gomesa, a kapitalny rajd na skrzydle przeprowadził Medeiros. Tuż po przerwie jeszcze podwyższyliśmy za sprawą Ruiego Pedro. Świetny wynik otrzymaliśmy również z Madrytu. Tam Celtic znów ograł Atletico i to oznaczało jedno, fazę grupową skończymy na pierwszej pozycji.

 

22.11.2016, NSK Olimpijski, Kijów

Frekwencja: 39,349

Liga Mistrzów, 5/6

 

Dinamo [3] – [1] Sporting 1:3 (1:2)

 

0:1 – Pedro Ferreira 23'

1:1 – Junior Moraes 34'

1:2 – Ze Gomes 37'

1:3 – Rui Pedro 51'

 

Silva 6.8 – Riquicho 6.9, Figueiredo 7.0, Semedo 7.2, Empis 6.7 – Medeiros 7.5 (45' Gelson 7.0), Geraldes 9.0, Ferreira 7.6 (45' Mario 6.9), Mane 7.4 – Gomes 7.2, Pedro 7.0 (74' Silva 6.7)

 

MVP: Francisco Geraldes [sporting] – 9.0 (asysta)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...