Skocz do zawartości

Co rano to samo


Spajk

Rekomendowane odpowiedzi

To co wydarzyło się w poprzednim meczu stanowiło dla mnie ogromną niespodziankę. Czy to my byliśmy tak mocni? A może to Cittadella była tak słaba? Przeszłość trzeba było odstawić w niepamięć bowiem na horyzoncie czekało na nas kolejne starcie z tą samą drużyną, tym razem w ramach pucharu. Czułem też, że będzie to zupełnie inny mecz - w końcu jaki menedżer popełnia ten sam błąd dwa razy? Wyjściowy garnitur doczekał się kilku zmian, ale wciąż prezentował się nader okazale na tle rywali.

 

Nasza nieskazitelna passa zdobywania goli w pierwszych minutach meczu prysła niczym bańka mydlana. Już od początku dochodziliśmy do bardzo groźnych sytuacji podbramkowych, ale brakowało nam wówczas skuteczności. Tą z kolei w 17 minucie przejawił Cogliati. Piłka zagrywana ze skrzydła przez Sosio spadła na głowę Marotty, który potężnym uderzeniem głową starał się wyprowadzić nasz zespół na prowadzenie. Niefortunnie futbolówka uderzyła w słupek, w ostatecznym rozrachunku trafiając pod nogi skrzydłowego. Pewny strzał tuż obok leżącego bramkarza otworzył wynik. W przeciwieństwie do poprzedniego spotkania Cittadella nie cofnęła się aż tak głęboko w związku z czym ciężej było nam o bramki. Drugą przyniósł ostatni kwadrans pierwszej połowy. Wrzutka Sosio trafiła pod nogi niepilnowanego Rossiniego, pewny strzał po ziemi przy słupku i wychodzimy na jeszcze okazalsze prowadzenie. Piłkarze schodzili na przerwę pełni entuzjazmu. W 62 minucie bramkę na niedługo po wejściu, na boisko zdobył Bruno, który otrzymał doskonałe, prostopadłe zagranie od Giovinco. Salvatore zwiódł pilnującego go obrońcę, przepchnął się z drugim, podwajającym krycie defensorem i pewnym strzałem przy słupku zdobył trzecią bramkę dla Giany Erminio. Przysłowiową kropkę nad i w ostatnich minutach postawił zdobywca pierwszej bramki - Cogliati. Dośrodkowanie Miry z rzutu wolnego zostało wybite z obrębu szesnastki. Jednakże chwilę później do futbolówki ponownie dopadł ten sam piłkarz. Ściął w pole karne, ominął jednego obrońcę i zagrał znakomity, wycofany cross do niepilnowanego skrzydłowego. Dostawienie nogi wystarczyło ażeby na tablicy wyników kibice mogli ujrzeć przepiękny wynik 4:0. Nieprawdopodobne co zrobiliśmy w dwóch meczach z Granatą - 12 bramek zdobytych, 0 straconych. To bardzo dobry prognostyk przed zdecydowanie trudniejszym wyzwaniem jakim jest niewątpliwie Cremonese.

 

04.11.2015, Puchar Serie C [2. Runda], Frekwencja: 1.478 widzów

(/) Giana Erminio 4:0 Cittadella (/)

'17 Cogliati (1:0)

'45 Rossini (2:0)

'63 Bruno (3:0)

'85 Cogliati (4:0)

Skład: Paleari - Sosio, Bonalumi, Perico, Solerio (70' Augello) - Brambilla, Marotta (69' Pinto), Cogliati - Giovinco (79' Mira), Rossini, Perna (61' Bruno)

MVP: Pietro Cogliati (Giana Erminio) - 9.4 ocena (2 gole)

Odnośnik do komentarza

Cremonese było drużyną, która wymagała zupełnie innego podejścia do meczu. Ich forma w tym sezonie jest, najprościej mówiąc po prostu przeciętna, ale piłkarze, jakimi dysponuje Fulvio Pea potrafią zrobić różnicę niezależnie od klasy rywala. Musieliśmy ścierać się bowiem nie tylko z dobrą, zgraną ze sobą drużyną, ale również i świetnym menedżerem o ogromnym doświadczeniu. Różnicę między nami było widać gołym okiem na boisku, zostaliśmy rozpracowani jeszcze na kilka godzin przed samą konfrontacją, ale nie daliśmy się tak jak Citadella poddała się nam kilka dni temu. Stawka była bowiem ogromna, trzeba było dotrzymać kroku pędzącemu Bassano, które po zakończeniu tego meczu ustanowiło nowy, klubowy rekord największej liczby zwycięstw z rzędu.

 

Od początku byliśmy tłamszeni. Ilekroć dochodziliśmy w okolice pola karnego gospodarzy, o tyle przez linię defensywną nie udawało nam się już przebić. W zasadzie było tak do 21 minuty. Dośrodkowanie Gambarettiego padło łupem Paleariego. Szybki wykop piłki na Bruno, który fantastycznie opanował futbolówkę. Zastawił się i odegrał ją do boku, do Gasbaronniego. Ten wiedząc, iż nie jest w stanie uciec obrońcy zagrał do dobrze wychodzącego na wolne pole Perico. Wrzutka w pole karne ponownie napotkała na swojej drodze Bruno, który wyskoczył najwyżej do zawieszonej w powietrzu piłki i skierował ją do siatki obok bezradnego Ravagli. Nasza radość była kwestią zaledwie kilku chwil. W 24 minucie po fatalnym wybiciu piłki przez Perico, trafiła ona pod nogi Brighentiego. Napastnik zgrał ją dalej do niepilnowanego Magnaghiego, który pewnym strzałem pokonał naszego golkipera. W drugim kwadransie gry kolejną bramkę dla Cremonese dołożył Brighenti. 51 minuta również przyniosła kolejną bramkę tegoż piłkarza. Nasze położenie z minuty na minutę stawało się coraz gorsze. Nie potrafiliśmy nawet wyjść z piłką, z własnej połowy. Dopiero kontratak przeprowadzony po drugiej bramce Brighteniego z 53 minuty przyniósł gola na 2:3. Gospodarze ustalili wynik meczu w 89 minucie. Nasi przeciwnicy wykazali się zabójczą skutecznością, niemalże każda ich akcja kończyła się bramką, a nam? Zabrakło szczęścia albo bardziej zdecydowanych decyzji. Z perspektywy po spotkaniu mogę stwierdzić, że wystawienie Paleariego było dużym błędem. Fatalny mecz też zagrała cała nasza linia defensywna za wyjątkiem bocznych obrońców. Na zakończenie parę odnośników.

 

(Fabio Perna)

(Dlaczego Pro Patria zajmuje ostatnie miejsce? (październik))

(Sierpniowe okienko transferowe na świecie)

(Tabela Serie C po 10 kolejkach)

 

07.11.2015, Włoska Serie C/A [10/34], Frekwencja: 3.063 widzów

(9.) Cremonese 4:2 Giana Erminio (3.)

'21 Bruno (0:1)

'24 Magnaghi (1:1)

'30 Brighenti (2:1)

'51 Brighenti (3:1)

'53 Augello (3:2)

'89 La Gumina (4:2)

Skład: Paleari - Perico, Bonalumi (45' Polenghi), Montesano, Solerio - Grauso, Pinto, Gasbarroni (57' Cogliati) - Mira (57' Giovinco), Augello, Bruno

MVP: Andrea Brighenti (Cremonese) - 9.0 ocena (2 gole, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Trzeba było szybko się pozbierać i puścić w niepamięć ostatnie niepowodzenie. To, że w jednym spotkaniu nam nie wyszło wcale nie musi rzutować na pozostałą część sezonu. Jako, że kolejne spotkanie ligowe rozgrywaliśmy na własnym obiekcie mieliśmy idealną sposobność ażeby pokazać, iż tamten wynik był jedynie dziełem przypadku. Wyjściowa jedenastka doczekała się kilku zmian. Ze składu wyleciał Paleari, który ilekroć otrzyma szansę na grę w pierwszym garniturze - zawodzi. W jego miejsce analogicznie wskoczył Sanchez. Od pierwszej minuty na pozycji lewo skrzydłowego zagrał również Augello.

 

Obraz gry od samego początku wyglądał bardzo obiecująco dla nas. Dominowaliśmy, kontrolowaliśmy przebieg meczu, a każdą okazję naszych dzisiejszych antagonistów dusiliśmy w samym zarodku. Na potwierdzenie moich słów przytoczę bramkę z 23 minuty. Solerio znajdujący się na skrzydle zagrał krótko do znajdującego się w głębi pola Pinto. Ten krótkim podaniem odszukał wyswobadzającego się spod krycia defensorów Giovinco. Tegoroczny transfer Giany Erminio zwiódł jednego, drugiego obrońcę i bardzo mocnym strzałem po ziemi zmylił bramkarza przyjezdnych. Doskonała bramka potwierdzająca to, że nie zawszę trzeba szukać siłowych rozwiązań. Rezultat utrzymał się do przerwy mimo kilku doskonałych okazji z naszej strony. Rywale do przerwy nie oddali żadnego strzału. Zrobili to niespełna jedenaście minut po wznowieniu gry. Wrzutka Baldassina w pole karne została skasowana przez Perico niestety na tyle nieudolnie ażeby w obrębie szesnastki dopadł do niej inny piłkarz Lumezzane - Giorno. Krótkie podanie do dobrze ustawionego Sergio Cruza, obrót z piłką i potężna bomba pod poprzeczkę. Zaczęło się robić nieciekawie. Czyżbyśmy mieli po raz kolejny w bardzo głupi sposób stracić cenne punkty? Bassano remisuje z Alto Adige 2:2 więc trzeba wziąć się w garść. Stojąc przy linii bocznej krzyczałem do piłkarzy ażeby dali z siebie więcej niż sto procent. Moje nawoływania przyniosły efekt w 65 minucie kiedy to po raz kolejny w roli jokera sprawdził się Bruno. Świetne podanie od Giovinco wypuszczające go oko w oko z bramkarzem przyjezdnych, leciutkie uderzenie przy nodze golkipera i po raz drugi obejmujemy prowadzenie. Nie oddaliśmy zwycięstwa aż do ostatnich minut mimo iż napór rywali wzrastał, ba, zdołaliśmy nawet podwyższyć rezultat w 79 minucie. Bramkę po wrzutce Cogliatiego na jedenasty metr zdobył ustawiony ni stąd ni zowąd Solerio. Odrabiamy dwa oczka do liderującego Bassano - to najważniejsza informacja dnia. MVP meczu zostaje wybrany Giuseppe Giovinco, który w ostatnich tygodniach wręcz eksploduje formą (Profil Giovinco).

 

14.11.2015, Włoska Serie C/A [11/34], Frekwencja: 1.536 widzów

(3.) Giana Erminio 3:1 Lumezzane (12.)

'23 Giovinco (1:0)

'56 Cruz (1:1)

'65 Bruno (2:1)

'79 Solerio (3:1)

Skład: Sanchez - Perico, Bonalumi, Montesano (79' Polenghi), Solerio - Biraghi, Pinto, Cogliati - Giovinco, Augello (71' Rossini), Perna (57' Bruno)

MVP: Giuseppe Giovinco (Giana Erminio) - 9.0 ocena (1 gol, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły mi jak trudny będzie mecz z Pavią. Do tego na dzień przed spotkaniem doszło do dość nieprzyjemnego incydentu - Perna doznał kontuzji pęknięcia kości jarzmowej. Stanąłem wówczas przed trudną decyzją - albo załatwiamy mu sprzęt ochronny i gra z blokadą, albo wysyłamy go do specjalisty, obchodzimy się bez niego, ale jak wróci to gra na sto procent. Wybrałem drugą wersję, w końcu, po co mam męczyć grą kogoś, kto na dobrą sprawę nie może dać z siebie wszystkiego. Naszej szansy upatrywałem w bardzo dobrej dyspozycji Giovinco oraz zaskakująco dobrej postawy strzeleckiej Bruno, któy ostatnimi czasy wspaniale spisywał się w roli jokera.

 

Mecz rozpoczęliśmy przepięknie. Marotta zagrał świetną górną piłkę do Perico. Obrońcy zrezygnowali z zamiaru wszczęcia pogoni za obrońcą Giany Erminio bowiem zagranie wyglądało na zbyt silne, ażeby móc je dogonić. Naszemu prawemu defensorowi ta sztuka się udała. Dodatkowo wrzucił on piłkę na tyle celnie, iż dośrodkowanie, strzałem na długim słupku zamknął nie kto inny jak Giovinco. Niesamowita forma tego piłkarza po raz kolejny przekłada się na otwarcie wyniku. Niestety po bramce było coraz gorzej. Sam nie wiem, co się wtedy stało. Dominowaliśmy, wszystko wyglądało świetnie, a po golu Giuseppe wszystko się posypało. Rywale kompletnie zdominowali obraz gry, nie pozwalali nam dojść do sytuacji strzeleckich i wbili nam aż trzy bramki. Upokarzająca porażka, której wolę nawet nie opisywać - to chyba zemsta FM za tak dobre mecze przeciwko Cittadellii.

 

22.11.2015, Włoska Serie C/A [12/34], Frekwencja: 1.582 widzów

(3.) Giana Erminio 1:3 Pavia (5.)

'14 Giovinco (1:0)

'27 La Camera (1:1)

'41 Bellazzini (1:2)

'88 Cesarini (1:3)

Skład: Paleari - Perico, Bonalumi, Poleghi, Solerio (45' Augello) - Marotta (88' Romanini), Mira, Cogliati - Pinto, Giovinco, Bruno (71' Rossini)

MVP: Alessandro Cesarini (Pavia) - 8.5 ocena (1 gol)

Przedostatnia listopadowa konfrontacja to mecz pucharowy z Pordenone. Co ciekawe trzy dni później ponownie zmierzymy się z tą samą drużyną w ramach rozgrywek ligowych. Zwycięstwo w meczu pucharowym pomogłoby osłabić nam morale tejże drużyny, a więc jest mile widziane, ale nie wymagane. Wyjściowa jedenastka doczekała się poważnych roszad.

 

Myślałem, że ostatni ligowy mecz był katastrofą, ale to, co widziałem tutaj, przechodzi ludzkie pojęcie. W pełni rozumiem to, że grałem czysto przypadkowym składem, w czym upatruję sobie usprawiedliwienia, ale to, że ci pierdoleni idioci nie potrafili zdobyć gola z pięciu metrów, a następnie dwiema dobitkami obijali łydki bramkarza przyjezdnych - tego pojąć nie potrafię. Taka gra zasługuje chyba tylko i wyłącznie na dwa tygodnie bez pensji. Żeby nie załamywać was i siebie jeszcze bardziej wolałbym nie wspominać o tym, że graliśmy bite 36 minut z przewagą jednego piłkarza, ale moi umyślili sobie, że zamiast w bramkę będą strzelać w trybuny. Grauso ażeby rywalom nie było smutno też postanowił zarobić czerwo na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem. Czyżby FM znowu próbował odpierdolić coś na wzór syndromu z Dynamo Drezno? Nie pozwole na to. W lidze zrobimy z nich proch.

 

25.11.2015, Puchar Serie C [3. Runda], Frekwencja: 1.157 widzów

(/) Giana Erminio 0:1 Pordenone (/)

'30 Parpinel (0:1)

Skład: Paleari - Sosio, Bonalumi, Polenghi, Solerio - Grauso (88' cz. kartka), Brambilla, Gasbarroni - Mira (70' Greselin), Augello (70' Bramante), Romanini (80' Bruno)

MVP: Matthias Solerio (Giana Erminio) - 8.6 ocena

Odnośnik do komentarza

Sprawę trzeba postawić jasno. Po ostatniej głupiej wpadce z Pordenone w Pucharze Włoskiej Pro Ligi wykorzystaliśmy dopuszczalny limit błędów w pucharze, co oczywiście zaowocowało wyrzuceniem nas za burtę przez ów zespół. Mimo wszystko dostrzegam w tym potencjalne plusy. Wynagrodzenie finansowe za awans w tychże rozgrywkach było po prostu śmieszne i nieadekwatne do tego, z jakimi wyzwaniami przyszło nam się ścierać, drugim niewątpliwie plusem całej tej sytuacji jest fakt, iż od dziś możemy w pełni skupić się na lidze. Awans w końcu sam się nie wywalczy, prawda?

 

Tym razem ścieraliśmy się na obiekcie Ottavio Bottecchia, na który udaliśmy się w roli przyjezdnych. Stan murawy szacowany był na bardzo kiepski, a ja sam kipiałem z obaw - mogło się okazać bowiem, że nasze najskuteczniejsze zagrania na tak fatalnej nawierzchni na nic się nie zdadzą. W pierwszych minutach meczu udało się nam przechylić szalę zwycięstwa w znaczny sposób dzięki cierpliwemu rozgrywaniu, a właściwie przetrzymywaniu piłki. Zdominowaliśmy obraz gry całkowicie. Na prowadzenie wyszliśmy po akcji z 28 minuty. Zagranie Bruno w pole karne fantastycznym strzałem po długim rogu zwieńczył Rossini. Warto nadmienić, iż zmylił on jednego z dwóch pilnujących go defensorów, podobnie jak i samego golkipera gospodarzy. Do przerwy nie zmieniło się nic, przeważaliśmy, dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich, ale brakowało nam skuteczności. Dopiero kontra z drugiego kwadransa, drugiej połowy przyniosła kolejną bramkę dla Giany Erminio. Świetnie wyprowadzona kontra spod własnego pola karnego aż pod szesnastkę rywala serią dalekich podań. Grający na lewym skrzydle Rossini po raz kolejny urwał się pilnującemu go Cosnerowi i świetną wrzutką po ziemi zgrał piłkę do zamykającego akcję na długim rogu Cogliatiego. Leciutki strzał wpadł do bramki tuż obok bezradnego bramkarza. Zwycięstwo w pełni zasłużone, a co najważniejsze przystępujemy z nieco podbudowanymi morale do spotkania przeciwko Alessandrii - obecnemu liderowi, do którego tracimy 4 oczka.

 

28.11.2015, Włoska Serie C/A [13/34], Frekwencja: 764 widzów

(6.) Pordenone 0:2 Giana Erminio (3.)

'28 Rossini (0:1)

'66 Cogliati (0:2)

Skład: Paleari - Perico (62' Sosio), Bonalumi, Montesano, Solerio (62' Augello) - Biraghi, Pinto, Cogliati (67' Gasbarroni) - Giovinco, Rossini, Bruno

MVP: Riccardo Rossini (Giana Erminio) - 8.3 ocena (1 gol, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wybór Klubu znakomity Spajk. Niestety nie przeczytałem jeszcze wszystkich aktualizacji ale nadrobię to w najbliższym czasie (jestem dopiero po 1). Więc na obszerną odpowiedz chwile poczekasz, choć raczej będę komentował na bieżąco

Odnośnik do komentarza

Mecz z Alessandrią miał należeć do gatunku spotkań, które obnażą nasze wszelkie słabości. Wiedziałem, że szansę na zwycięstwo w tejże konfrontacji są bliskie zera, liczyłem jedynie na łut szczęścia i jak najmniejszy wymiar kary. Sam przebieg gry w pierwszych minutach wyglądał nader obiecująco. Graliśmy jak równy z równym, potrafiliśmy znaleźć kontrargument na każdy poszczególny atak formacji ofensywnej antagonistów. Kiedy byliśmy bardzo blisko, zdobycia bramki Bruno popełnił błąd oddając ją przypadkowo obrońcy. Piłkarze Alessandrii wykorzystali to na tyle skrzętnie, iż serią szybkich, wysokich podań momentalnie przedostali się pod nasze pole karne. Stamtąd piłka jeszcze raz powędrowała na skrzydło, a wrzutka okazała się zabójcza. Strzał został początkowo zablokowany przez dobrze spisującego się na linii Sancheza, ale IQ -20 Montesano dało znać o sobie równie szybko. Nasz najlepszy defensor zamiast wybić piłkę, rozminął się z nią, a futbolówkę do siatki bez problemu wpakował Mezavilla. 13 minuta okazała się minutą pechową. Liczyłem, że dotrwamy do przerwy z takim rezultatem, a potem coś się ruszy. Co prawda dotrwaliśmy, ale moja rozmowa motywacyjna przeprowadzona w szatni nadawała się co najwyżej do kosza - nie potrafiłem nawet wówczas zmotywować drużyny. Drugie czterdzieści pięć minut należało do nas, ale fakt oddania tylko jednego strzału w ów ramie czasu jest co najwyżej godny współczucia osób trzecich. Ku mojemu zaskoczeniu nasze zaangażowanie nie przeszło bez echa (Konferencja Prasowa).

 

05.12.2015, Włoska Serie C/A [14/34], Frekwencja: 764 widzów

(3.) Giana Erminio 0:1 Allesandria (1.)

'13 Mezavilla (0:1)

Skład: Sanchez - Sosio, Bonalumi, Montesano, Solerio (77' Augello) - Marotta, Pinto (77' Biraghi), Cogliati - Giovinco, Rossini, Bruno (58' Mira)

MVP: Adriano Mezavilla (Allesandria) - 7.8 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Montesano jest niewątpliwie jednym z naszych najlepszych defensorów, ale jego decyzje, w co ważniejszych momentach meczu pozostawiają wiele do życzenia. Nie zarzucam mu braku zaangażowania, a jedynie zbyt dużą roztropność. Jeżeli naszym celem jest walka o mistrzostwo musimy wystrzegać się takich indywidualnych wpadek jakie miały miejsce w meczu z Allesandrią. W międzyczasie na celownik obrałem sobie nowego defensora, który będzie kolejnym elementem wzmacniającym moją układankę. Luca Crescenzi to bardzo solidny środkowy obrońca, który głównie identyfikuje się takimi atrybutami jak np. bardzo duży współczynnik sprawności, znakomita gra głową i pozostałe, dobre, acz niefantastyczne statystyki odpowiedzialne za grę w obronie. Jest to pierwszy poważny kandydat na zimowe wzmocnienie, ale oczywiście nie ostateczny - proces selekcji i nasza lista życzeń są na tyle długie, iż w ciągu najbliższych dni jeszcze wiele priorytetów może odejść w zapomnienie. 13 grudnia 2015 roku mierzyliśmy się z porównywalną pod względem formy AlbinoLeffe. Drużyna ta przystępowała do meczu z nami, z nieco podłamanymi morale po porażce z Lumezzane, zresztą sytuacja w naszym obozie nijak odbiegała od tej towarzyszącej ówczesnym gospodarzom. Mecz zaczęliśmy bardzo spokojnie, od wycofania się na własną połowę i oddania inicjatywy Albino. Wyszło nam to na dobre już po niespełna dwudziestu kilku minutach. Pinto przejął piłkę w środku pola, zgrał ją na skrzydło do dobrze ustawionego Gasbarroniego, który zgrał w pole karne do Giovinco. Nasz napastnik ze snajpera przerodził się w skrzydłowego i po fantastycznej, mierzonej centrze na wbiegającego Rossiniego mogliśmy cieszyć się z objęcia prowadzenia. Naturalnie takie czynniki jak złość czy frustracja po stronie gospodarzy dodały meczu pikanterii. Nasi przeciwnicy napierali coraz bardziej, a gdy wydawało się, że nasz blok defensywny będzie musiał ulec, zdołaliśmy wyprowadzić jeszcze świetną kontrę. Tym razem w rolę wbijającego w pole karne wcielił się Rossini, a na bramkę uderzał Giovinco. Niestety Giuseppe nie trafił czysto w piłkę, co znacząco ułatwiło interwencję bramkarzowi gospodarzy. To, co nie udało się nam przed przerwą, wyszło zaraz po wznowieniu gry. Do piłki ustawionej na skraju pola karnego poszedł Gasbarroni. Wbił piłkę idealnie na linię piątego metra gdzie podania wyczekiwał Bonalumi, obrońca dostawił jedynie nogę i podwyższył rezultat. Do końca wynik nie uległ zmianie mimo dwóch, góra trzech klarownych okazji z naszej strony. Ważne, że w końcu wygrywamy w dobrym stylu, po świetnej grze i zgarniamy bardzo cenne trzy punkty (Tabela).

 

13.12.2015, Włoska Serie C/A [15/34], Frekwencja: 1.118 widzów

(5.) AlbinoLeffe 0:2 Giana Erminio (4.)

'21 Rossini (0:1)

'47 Bonalumi (0:2)

Skład: Sanchez - Perico (61' Sosio), Bonalumi, Montesano, Solerio - Biraghi, Brambilla (76' Mira), Gasbarroni - Pinto, Rossini, Gioinco

MVP: Simone Bonalumi (Giana Erminio) - 8.1 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Bassano prócz tego, że jest naszym najbliższym rywalem to dodatkowo drużyną, która ustanowiła w tym sezonie nowy rekord liczby meczów z rzędu bez porażki - 14 spotkań. Klubem, który postawił krzyżyk na wyśmienicie wyglądającym bilansie okazało się niepozorne Lumezzane. Zatem wszyscy, którzy już zarezerwowali sobie bilety na 19 dzień grudnia mogli być pewni, iż obejrzą wspaniałe widowisko. Pierwotny plan na mecz zakładał zdominowanie gry we wszystkich sektorach boiska, a w razie, gdyby coś poszło nie tak - cofnięcie linii obrony i granie w sposób bardziej rozważny. Nasza gra w pierwszych minutach wyglądała naprawdę obiecująco i gdyby nie bramka z 22 minuty zapewne obraz gry wyglądałby zupełnie inaczej. Proietti zaadresował świetnie mierzoną centrę z narożnika boiska prosto na główkę Bizzotto, który przepchnął Montesano. Pewne uderzenie głową pod poprzeczkę nie pozostawiło cienia szans na interwencję naszemu bramkarzowi. Niestety musimy gonić wynik w meczu z bardzo niebezpiecznym rywalem. Tak jak przypuszczałem, przyjezdni chcieli iść za ciosem i z minuty na minutę rozkręcali się coraz bardziej. Swoich szans upatrywaliśmy w grze z kontry. Najważniejszy plan po utracie bramki został zrealizowany - nie straciliśmy kolejnej przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. W drugiej fazie meczu nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej, a gola strzałem zza szesnastki w 54 minucie zdobył Giovinco. To właśnie dzięki tej akcji udało nam się uratować jeden punkt. Z przebiegu gry zasługiwaliśmy na zdecydowanie więcej, ale piłka nożna nigdy nie była sprawiedliwym sportem. Po potyczce z Bassano weszliśmy w nowy rok oraz wielkimi krokami zaczęliśmy zbliżać się do zimowego okienka transferowego. Przedłużyłem kontrakty z większością członków sztabu szkoleniowego, kilku mniej wartych uwagi zostało pozbawionych pracy. Nie dopilnowałem sobie również obsadzenia stanowiska Koordynatora pionu juniorskiego, przez co dotychczas zarządzał tam człowiek pytajnik (nic mi nie mówi ani jego imię, ani nazwisko, do tego 2 pracy z juniorami i po 4 oceny pot. i um. to śmiech na sali, w dodatku ciągnie 350 euro tygodniowo). Nie obyło się również bez wzmocnień - pierwsze krótko, a drugie długofalowe. Zimą świeżo rozpoczętego roku klub zasili solidny Luca Crescenzi (Profil), a po sezonie do klubu dołączy bardzo dobry prawy obrońca Giuseppe Pacini (Profil). Sytuacja z nim jest o tyle śmieszna, że przez bite dwa miesiące deklarował, że Giana Erminio zupełnie go nie interesuje, a kiedy otrzymał poważną ofertę pod nos, podpisał kontrakt bez zastanowienia, dając nam odpowiedź... dzień później :D Jako, iż udało mi się unormować sytuację finansową w klubie zarząd w związku z dobrymi wynikami, postanowił zwiększyć budżet juniorski. Oprócz tego w mediach po raz kolejny mogłem przeczytać same superlatywy na temat zarówno swój, jak i moich piłkarzy (Notka w mediach). Ostatnią rzeczą, na którą chciałem zwrócić uwagę w tym roku jest Giuseppe Giovinco. To niewątpliwie najlepszy transfer jaki przeprowadziłem odkąd gram w najnowszą wersję Football Managera. Piłkarz ten przoduje w czterech kategoriach jeżeli chodzi o najlepsze wyniki drużyny. Jego statystyki indywidualne są niesamowite - 17 meczy, 9 bramek, 8 asyst, 3x wybrany piłkarzem meczu i ogólna średnia na poziomie 7.75.

 

Nagrody na świecie

Złota Piłka: 1. Messi (479 p.), 2. Agüero (272 p.), 3. Mata (209 p.)

Piłkarz Roku: 1. Messi (8.20 śr.), 2. Agüero (8.19 śr.), 3. Mata (8.02 śr.)

 

19.12.2015, Włoska Serie C/A [16/34], Frekwencja: 1.366 widzów

(4.) Giana Erminio 1:1 Bassano (2.)

'22 Bizzotto (0:1)

'54 Giovinco (1:1)

Skład: Sanchez - Perico, Bonalumi, Montesano, Solerio - Biraghi (80' Marotta), Pinto, Cogliati - Giovinco, Augello (67' Rossini), Perna (45' Gasbarroni)

MVP: Nicola Bizzotto (Bassano) - 7.8 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Przerwa spowodowana wejściem w nowy rok była idealną sposobnością do doszlifowania wszelkich błędów w naszej grze tudzież taktyce. Mecz z Pro Piacenzą wymagał od nas wprowadzenia kilku radykalnych zmian, głównie w zakresie poleceń drużynowych. W klubie zameldował się również Luca Crescenzi, który otrzymał ode mnie kredyt zaufania. Oprócz niego szansę otrzymał również inny defensor, który narzekał na brak regularnych występów w wyjściowej jedenastce - Tiziano Polenghi. Wybory personalne dokonane, ostatnie szlify w taktyce zatwierdzone, zatem nie pozostaje nam nic innego jak wyjść na murawę i ograć rywali. Na stadionie wbrew przedmeczowym przypuszczeniom zjawiło się ciut obserwatorów, którzy wypełnili głównie sektory przeznaczone dla sympatyków gospodarzy. Samo widowisko zostało otwarte bardzo szybko bowiem już po niespełna dwunastu minutach gry. Giovinco podszedł do piłki ustawionej w narożniku boiska, zacentrował idealnie na główkę Polenghiego, a ten strzałem głową skierował piłkę w kierunku bramki. Na wysokości zadania stanął golkiper przyjezdnych - Funagalli. Ku zaskoczeniu wszystkich sparował on futbolówkę w sposób na tyle niekontrolowany, iż ta odbiła się od pleców pilnującego słupka obrońcy. Bramka oczywiście nie zostanie przyznana na konto naszego defensora, ale trzeba przyznać, iż jego postawa w znacznym stopniu przyczyniła się do objęcia prowadzenia przez nasz zespół. 13 minuta przyniosła kolejną bramkę dla Giany Erminio. Tym razem doskonałą robotę odwalił nie kto inny jak Giuseppe Giovinco, który urwał się na skrzydle pilnującemu go obrońcy, a następnie wbił piłkę w pole karne prosto na nabiegającego Rossiniego. Nasz klasyczny schemat przeprowadzania akcji w ten sposób to już tradycja. Do przerwy zdołaliśmy wbić gościom jeszcze jeden gwóźdź do trumny. Po raz kolejny piłkę w pole karne dorzucał Giovinco - jego cross fantastycznie odnalazł niemalże niepilnowanego Bruno, a ten pewnym, silnym strzałem tuż przy słupku dał nam trzecią bramkę. Po przerwie nasza gra nie wyglądała już tak dobrze, aczkolwiek nie była również zła. Graliśmy ze zdecydowaną przewagą, skupialiśmy się na utrzymywaniu piłki i niestety pozwoliliśmy sobie na jeden krótki, acz tragiczny w skutkach moment dekoncentracji. Mówię tutaj o sytuacji bramkowej z 56 minuty, kiedy piłkę w polu karnym otrzymał Cauz, lewy obrońca odwrócił się z piłką, zagrał ją wgłąb pola karnego do należycie ustawionego Alessandro. Ten uderzył z pierwszej piłki, a piłka po rykoszecie, odbita od łydki Polenghiego całkowicie zmieniła tor lotu zmylając tym samym Sancheza.

 

10.01.2016, Włoska Serie C/A [16/34], Frekwencja: 1.366 widzów

(4.) Giana Erminio 3:1 Pro Piacenza (12.)

'11 sam. Carrus (1:0)

'13 Rossini (2:0)

'38 Bruno (3:0)

'56 Allesandro (3:1)

Skład: Sanchez - Sosio (77' Perico), Polenghi, Crescenzi, Solerio - Marotta (66' Grauso), Biraghi, Giovinco - Pinto (45' Mira), Rossini, Bruno

MVP: Giuseppe Giovinco (Giana Erminio) - 8.6 ocena (2 asysty)

Odnośnik do komentarza

Widzę, że jeszcze tego nie zrobiłem, a powinienem. Chciałem bardzo serdecznie podziękować za głosy jakie oddaliście na mnie w plebiscycie na karierę miesiąca. W lutym nie mogę już sobie pozwolić na tak dużą częstotliwość aktualizacji, ale zawsze będę starał się znaleźć chwilkę czasu coby temat nie umarł. Do tego muszę przyznać, że przerwa od FMa zrobiła mi bardzo dobrze - mam zupełnie nowy plan na drużynę no i moja drużyna z niewiadomych przyczyn gra zupełnie inaczej. No i w aktualizacji powyżej miała być 17 kolejka, a nie 16.

 

Przed meczem z FeralpiSalò drużyną plasującą się w środku stawki zleciłem naszemu najlepszemu scoutowi Bruno Toralbiemu sprawdzenie dwóch bardzo dobrze rokujących piłkarzy. Wracając wątkiem do ów spotkania, niewątpliwie wypadałoby je wygrać. Trzy punkty przy dyspozycji, jaką prezentują obecnie liderująca Alessandria oraz Pavia wydają się naszym psim obowiązkiem. Pierwszy garnitur nie doczekał się poważniejszych roszad, względem poprzedniego meczu do składu powrócił Bonalumi, który zastąpił Crescenziego. W bramce, w dalszym ciągu ze względu na dość poważny uraz nie będzie mógł wystąpić Paleari. Do meczu przystąpiliśmy jako drużyna, która odgórnie znajdowała się na straconej pozycji. Oczywiście zarówno ja, jak i piłkarze nie zgadzaliśmy się z takowym postawieniem sprawy i bardzo szybko przemówiliśmy do rozumu wszystkim ekspertom. Naturalnie linia defensywy została cofnięta, a swej szansy upatrywaliśmy głównie w kontratakach. Sprawdziło się to już na przełomie piątej i szóstej minuty pierwszej połowy. Po dobrej akcji ofensywnej piłkę na rzut rożny sparował golkiper gospodarzy. Do piłki ustawionej w narożniku podszedł Giovinco. Wrzutka na krótki słupek nie przyniosła rezultatu, ale wybita futbolówka zdołała wrócić pod nogi Giuseppe. Ten odruchowo posłał ją w pole karne idealnie na wbiegającego zza pleców ostatniego obrońcy Cogliatiego. Nie była to ostatnia bramka, jaką w pierwszej połowie mogli zobaczyć kibice zgromadzeni na stadionie Lino Turina. W 26 minucie cegiełkę do zwycięstwa dołożył Perna, który wykorzystał mierzoną wrzutkę Cogliatiego. Do przerwy wszystko wyglądało świetnie. Po przerwie skupiliśmy się zdecydowanie bardziej na bronieniu rezultatu bowiem rywale starali się zdobyć bramkę kontaktową za wszelką cene. Szybkie wznowienie gry, po faulu jakiego dopuścił się przed polem karnym Marotta zaowocowało golem zdobytym przez Giuseppe Greco. Ofensywny pomocnik starał się już wielokrotnie znaleźć sposób na dobrze spisującego się między słupkami Sancheza, ale na szczęście udało mu się to dopiero w drugim kwadransie, drugiej połowy. Do końca meczu nie zmieniło się nic. Kolejne trzy punkty lądują na naszym koncie, a więc wygląda to coraz lepiej.

 

16.01.2016, Włoska Serie C/A [18/34], Frekwencja: 410 widzów

(7.) FeralpiSalò 1:2 Giana Erminio (4.)

'6 Cogliati (0:1)

'26 Perna (0:2)

'64 Greco (1:2)

Skład: Sanchez - Perico, Polenghi, Bonalumi, Solerio - Marotta (64' Biraghi), Brambilla (55' Gasbarroni), Giovinco - Pinto (87' Montesano), Cogliati, Perna

MVP: Pietro Cogliati (Giana Erminio) - 9.0 ocena (1 gol, 1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale to już w znacznej mierze zależy od moich piłkarzy, a przede wszystkim ich postawy na boisku.

 

W ciągu ostatnich dni, tygodni, czułem się świetnie. Giana Erminio zaczęła w końcu funkcjonować jako mechanizm, w którym całokształt pracy jest zależny od zaangażowania poszczególnych jednostek, a tego z całą pewnością nam nie brakowało. Reggiana miała być dla nas solą w oku, skałą, której nie bylibyśmy w stanie przebić - przynajmniej tak zapowiadały przedmeczowe prognozy menedżera ów drużyny. Przymykaliśmy na nie oko, jesteśmy zbyt rozsądni, ażeby wdawać się w psychologiczne gierki. Do samego spotkania podeszliśmy tak jak do każdego innego w tym sezonie, z dużymi nadziejami na zwycięstwo, które miejmy nadzieję uda się spełnić. Plan na pierwszą połowę był prosty i opierał się na zdominowaniu rywali za sprawą utrzymywania piłki i wymienianiu niezliczonej ilości podań. Wynik spotkania otworzyliśmy bardzo szybko bowiem już po klarownej okazji z 14 minuty. Perico podłączył się do ataku przy linii bocznej boiska, podholował otrzymaną futbolówkę do linii końcowej i wrzucił futbolówkę na piąty metr. Podkręcił ją na tyle dobrze, iż ta nie była dostępna zarówno dla bramkarza, jak i defensorów przyjezdnych, a jedyną osobą, która mogła wpłynąć na jej trajektorię lotu był Perna. Który to już raz zdobywamy bramkę po tak świetnie zacentrowanej w obręb szesnastki piłce. Nie zdążyłem nacieszyć się z dopiero co zdobytego gola, a chwilę później byłem wręcz zmuszony do świętowania kolejnego. Biraghi, który nie mógł przedrzeć się środkiem boiska przerzucił piłkę na lewe skrzydło do podłączającego się Solerio. Ten zagrał piłkę bardzo mocno po ziemi prosto do wybiegającego przed obrońcę Rossiniego, a potężny strzał skrzydłowego przełamał jedynie rękawice Perilli. Do przerwy nasza gra wygląda wyśmienicie, wynik również, byle utrzymać taki stan rzeczy do końca. W 69 minucie straciliśmy bramkę niemalże na własne życzenie. Zupełnie pogubiona linia defensywna pozwoliła przedrzeć się Armie, który oddał strzał prosto w Sancheza. Interwencja naszego bramkarza pozostawiła wiele do życzenia bowiem sparował on futbolówkę prosto pod nogi nabiegającego Siegi. Nie mogło skończyć się inaczej jak bramką kontaktową. Wówczas cofnęliśmy się jeszcze bardziej i dograliśmy do końca, zachowując korzystny wynik. Tym samym na pewno, chociaż na chwilę wyprzedzamy w ligowej hierarchii Pavię.

 

23.01.2016, Włoska Serie C/A [19/34], Frekwencja: 1.525 widzów

(3.) Giana Erminio 2:1 Reggiana (6.)

'14 Perna (1:0)

'21 Rossini (2:0)

'69 Siega (2:1)

Skład: Sanchez - Perico, Crescenzi, Bonalumi, Solerio - Marotta (65' Grauso), Biraghi, Cogliati (76' Bramante) - Giovinco (65' Pinto), Rossini, Perna

MVP: Nicholas Siega (Reggiana) - 8.0 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Ostatni dzień stycznia oprócz zwieńczenia zimowego okienka transferowego przyniósł nam bardzo ważny, w kontekście awansu w ligowej hierarchii, mecz z zajmującą szesnaste miejsce drużyną Renate. W poprzednim meczu rozgrywanym na stadionie Comunale (a więc u siebie) okazaliśmy się odrobinę lepsi od rywali zwyciężając ostatecznie 3:2. Po ów konfrontacji wiedzieliśmy iż swoją uwagę powinniśmy w głównej mierze skupić na Aimanie Napolim - to właśnie ten piłkarz we wrześniowym pojedynku zdołał ukłuć nas dwukrotnie. Na murawę wyszliśmy w nieco zmodyfikowanej wyjściowej jedenastce oraz planie, który zakładał skupianie się na wyprowadzaniu zabójczych kontrataków. Widowisko to rozpoczęło się dla nas w sposób nieciekawy. Zagranie Ntowa za plecy Bonalumiego przyjął wspominany Napoli, który strzałem z pierwszej piłki pokonał bezradnego Sancheza. Jak dobry bramkarz nie stałby wówczas między słupkami byłby bezsilny wobec tak potężnego strzału. Sytuacja ta zdecydowanie wpłynęła na zmianę obrazu gry, gospodarze coraz chętniej gościli pod naszą bramką. Mimo wszystko silniejsza psychika piłkarzy jaką udało się nam wykształcić wraz z wykształceniem lepszych morale po serii zwycięstw doprowadziła do szybkiego odrobienia strat. Sosio podłączający się do akcji ofensywnej dostrzegł na skrzydle lepiej ustawionego Giovinco, któremu oddał piłkę. Ten w pełnym biegu ruszył, w kierunku linii końcowej boiska i dośrodkował futbolówkę na piąty metr, prosto na nos wbiegającego Perny. Niesamowita skuteczność napastnika, który przecież jeszcze niedawno temu leczył uraz pęknięcia kości jarzmowej. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie, remis był dobrym wynikiem zważywszy na przeciętną grę jaką prezentowaliśmy, ale w kontekście walki o pierwszą lokatę był niewystarczający zważywszy na fakt, iż Alessandria przegrywała do przerwy dwiema bramkami. Kiedy wszelkie nadzieje opuściły zarówno mnie jak i kibiców stało się coś czego nie spodziewałby się nikt. Do futbolówki ustawionej na skraju pola karnego podszedł Giovinco. Krótki rozbieg i perfekcyjna centra, piłka spadła za plecy obrony, pod nogi świetnie wbiegającego Bonalumiego. Ten jedynie musnął ją czubkiem buta i skierował do siatki. To znaczy tylko jedno... Styczeń kończymy w najlepszym możliwym stylu, jako lider Serie C/A (Tabela).

 

31.01.2016, Włoska Serie C/A [20/34], Frekwencja: 373 widzów

(16.) Renate 1:2 Giana Erminio (2.)

'25 Napoli (1:0)

'34 Perna (1:1)

'84 Bonalumi (1:2)

Skład: Sanchez - Sosio (45' Polenghi), Montesano, Bonalumi, Augello - Marotta, Mira (45' Biraghi), Giovinco - Pinto, Gasbarroni (51' Rossini), Perna

MVP: Alessio Iovine (Renate) - 7.9 ocena

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...