Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

Wielkie brawa za awans do Serie A!! Świetnym ruchem było zakontraktowanie Recoby, mam nadzieję że mój idol dostanie sporo minut także w nadchodzącym sezonie! Jedno ale, albo ja jestem ślepy (ewentualnie po prostu nie umiem czytać), ale z opisu transferów nie umiem stwierdzić jakiego napastnika sprzedaleś do Belgii :> informacja gdzie dokładnie będzie grał też byłaby spoko ;)

 

 

:kutgw:

Odnośnik do komentarza

zurawwisla: za późno. Już jak napisałeś post to zakontraktowałem GK :)

 

Brachu: nikt z nich :)

 

Ralf: z reputacją "regionalną" dobrych łapaczy na bosmanie nie dorwę, zwłaszcza w drugiej części letniego okienka.

 

peżet: Na bank Alvaro dostanie sporo szans, ale na regularną grę mimo, iż to król strzelców Serie B, nie ma za bardzo co liczyć. Taki młody i mocny atak jaki mam teraz musi grać. Co do opisu transferu to połowicznie się z Tobą zgadzam:

 

1. Masz rację, zapomniałem podać nazwy klubu - Beveren

2. Chodzi o Daniliego. Określiłem go jako "dotychczas najdroższy zawodnik w historii klubu". Nie raz podczas zeszłego sezonu w opisach spotkań, podkreślałem, że Włoch jest najdroższym zawodnikiem w historii klubu. Stali czy też wyrywkowi, ale dokładni czytelnicy, zapewne wiedzieli o kogo chodzi. W każdym razie następnym razem się poprawię i zawsze podam nazwisko.

 

Loczek: a i owszem. Wspaniałe rekomendacje dostał od mojego skauta i cieszę się, że przez rok nigdzie się nie ruszył i wreszcie dołączył do nas.

 

 

 

Co do innych spraw. To ostatnio niestety problemy uczelniane sprawiły, że nie mam życia poza uczelnią, a pracą także start Serie A został nieco opóźniony :(

Edytowane przez MaKK
Poprawa czcionki
Odnośnik do komentarza

Na okres przygotowawczy do nowego sezonu mieliśmy zaplanowane tournée po Austrii i sparingi z najlepszymi drużynami z tego kraju. Niestety WZPN drastycznie zmienił nasze plany i poprzez aż trzy spotkania w ramach rozgrywek o Puchar Włoch musieliśmy z tego tournée zrezygnować. Moi zawodnicy mieli więc ogrywać się w spotkaniach o stawkę. Z jednej strony to dobrze, bo nie było mowy o odpuszczaniu, a z drugiej, mocno obniżało nasze szanse na dobry występ w tych rozgrywkach. Nie traktowalibyśmy jednak ich priorytetowo, gdyż zawsze najważniejsze dla mnie będą rozgrywki ligowe więc przynajmniej jeśli szybko pożegnamy się z Pucharem Włoch to wszystkie siły będziemy mogli rzucić na Serie A i skuteczną, mam nadzieję, walkę o utrzymanie.

 

 

 

Zanim jednak rozpoczęliśmy zmagania w ramach Pucharu Włoch to rozegraliśmy dwa mecze towarzyskie. W pierwszym podejmowaliśmy inną ekipę z Serie A – Torino co miało być pierwszym wyznacznikiem naszej jakości na tle ekipy, z która przyjdzie nam rywalizować w nadchodzącym sezonie. Początek był dla nas obiecujący jednak nieograni nie potrafiliśmy wykorzystać licznych okazji bramkowych aż trzykrotnie obijając części bramki. Wreszcie do siatki trafił Hugo Carolo i wtedy nieoczekiwanie nasza gra siadła. Do końca spotkania to drużyna z Piemontu prowadziła grę. O dziwo skończyło się to zaledwie jedną straconą bramką, ale duża w tym zasługa szczęścia, które nam dopisywało. Uważam jednak, iż zaprezentowaliśmy się dobrze jak na fakt, iż byliśmy nieograni po letniej przerwie.

 

W drugim meczu towarzyskim zdemolowaliśmy już austriackie Ried w stosunku aż 7:1. Co prawda zaczęło się dla nas źle, ponieważ jako pierwsi straciliśmy bramkę, ale później moi podopieczni urządzili sobie festiwal strzelecki (Filipe Falardo 3, Berger (og), Hyun-uk Jo, Cosme).

 

Wysokie zwycięstwo było dobrym prognostykiem przed pierwszym pucharowym spotkaniem z Manfredonią. Mimo, iż dwie pierwsze rundy to teoretycznie łatwi przeciwnicy to postanowiłem wystawiać najsilniejszy skład by zdążyli się oni ze sobą zgrać przed sezonem. Tylko Hugo Carolo przebywał na Olimpiadzie i nie mógł uczestniczyć w tych przygotowaniach, ale wiedziałem, że na kadrze się ogra i będzie w rytmie meczowym na pierwsze ligowe spotkania. Tak jak się spodziewałem, ekipa Manfredoni nie postawiła na trudnych warunków i gładko ją ograliśmy 4:0 (Guti, Recoba 3).

 

Także kolejny rywal Lanciano nie stanowił dla nas żadnej przeszkody i mimo, że zdołali oni pokonać naszego bramkarza to jednak stracili cztery gole (Filipe Falardo 2, Hyun-uk Jo) i gładko awansowaliśmy dalej.

 

W trzeciej, decydującej rundzie kwalifikacyjnej czekało na nas już o wiele cięższe wyzwanie, ponieważ musieliśmy zetrzeć się z Livorno, które to podobnie jak my gra w Serie A. mają oni wielu dobrych i doświadczonych zawodników co miało niestety przełożenie na ostateczny wynik tej rywalizacji. Co prawda to my praktycznie przez całe spotkanie byliśmy stroną dyktująca tempo gry i kreująca wiele bramkowych okazji jednak w pierwszej połowie to goście, dwukrotnie pokonali naszego goalkeapera. W drugiej połowie jeszcze mocniej nacisnęliśmy na przeciwnika, ale zaledwie jedna bramka (Hyun-uk Jo) nie mogła sprawić, iż przeszliśmy dalej. Zabrakło nam niestety wykończenia i teraz w nadchodzącym sezonie możemy skupić się wyłącznie na rozgrywkach ligowych. Jeśli w nich poprawimy skuteczność to jestem przekonany o tym, że uda nam się utrzymać ligowy byt na kolejny sezon.

 

 

 

Przed inauguracją sezonu musiałem jeszcze rozwiązać jedną bardzo dokuczliwa dla mnie kwestię, a mianowicie obsadę pozycji łapacza na kolejny sezon. Polacy, których mam do dyspozycji w moim mniemaniu nie spełniają standardów jak na ten poziom ligowych i musieliśmy na gwałt szukać goalkeapera. W pierwszej kolejności chciałem pozyskać, obytego we włoskich realiach – Handanovica, ale ten uznał, iż w barwach innego beniaminka – Treviso, na dłużej będzie w stanie zaistnieć w Serie A. Dostawałem dużo rad od zaprzyjaźnionych menedżerów jednak zanim mógłbym się do nich odnieść to do podpisu zbierał się już Benoit Costil. Nie chciałem więc ryzykować zwłoki i tego, że zostaniemy bez wartościowego goalkeapera na start ligi i czym prędzej podpisałem z młodym francuzem, kontrakt. Od razu pobiliśmy tym samym rekord w wysokości kwoty jaką zapłaciliśmy za zawodnika. Francuskie Caen, zostało dofinansowane, imponującą jak na warunki i możliwości Legnano, kwotę 4.900.000€. Przynajmniej ten sezon Costil będzie nas reprezentował, a jak się nie sprawdzi to za rok trzeba będzie poszukać jeszcze pewniejszego rozwiązania.

Odnośnik do komentarza

MaKK: zależy o jakich kwotach mówimy? Przy małym stadionie grając ze średniakiem z Serie A da się wyciągnąć 60.000 Ojro co jest kwota dużą jak na 4-3 ligowy zespół. W ENG przy większych stadionach to przy większym obiekcie kwoty te dochodzą do czasem i 200.000 Ojro co może stanowić lwią część klubowej kasy na cały sezon.

__________________________________________________________________________________________

24.8.2008

Serie A [1/38]: [-] Chievo-Legnano [-]

(Costil- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Recoba)

 

Przed moim debiutem w Serie A, menedżer dzisiejszych gospodarzy, wyraził pochlebne opinie na mój temat I prowadzonej przeze mnie drużyny. Jako, że jesteśmy beniaminkiem nie możemy stawiać się od razu na straconej pozycji i dzięki moim zdolnościom przywódczym, powinniśmy zachować ligowy byt. Odwdzięczyłem się również pochlebną opinią, choć była to raczej kurtuazja aniżeli szczere zdanie. Dzisiaj najbardziej boję się o formację defensywna i zapewne tak będzie też przez cały sezon, ponieważ na środek defensywy sprowadziłem dwóch perspektywicznych graczy, którzy obecnie umiejętnościami nie dorównują parze Gustavo-Lizarazo. Paru zawodników również nie jest zgranych z resztą zespołu także to spotkanie jest jedną wielką niewiadomą. Dodatkowo na mecz nie pojechał zmęczony po wygranym finale Olimpiady, Hugo Carolo i będziemy musieli sobie poradzić bez naszego asa. Spotkanie powinno się zacząć dla nas kapitalnie, ponieważ w 42. sekundzie meczu Hyun-uk Jo dobijał z bliska strzał swojego partnera z ataku, ale z kilku metrów zaledwie trafił w bramkarza. Ależ to mógł być dla nas początek i mocne wejście w sezon. Ta niewykorzystana stuprocentowa sytuacja, zemściła się na nas niemalże natychmiastowo. Pierwszy ofensywny atak gospodarzy, przyniósł im bramkę Nieograny Costil wypluł z pozoru niegroźny strzał Stevanovica, a do dobitki pośpieszył Balaban i posłał futbolówkę do pustej bramki obok zbierającego się z murawy Costila. Swoje pięć minut miał bramkarz gospodarzy – Facchini, który następnie po zastopowaniu koreańskiego napastnika, zdołał jeszcze zatrzymać, dwie bardzo groźne próby moich zawodników i po kwadransie gry, niezasłużenie przegrywaliśmy. Wreszcie w 17. minucie karta się odwróciła i po dośrodkowaniu Recoby z kornera, najwyżej w polu karnym, wyskoczył silny Fernando i zmusił Facchiniego do kapitulacji. Włoch nic sobie jednak z tego nie zrobił i w 23. minucie po raz kolejny uchronił swój zespół w beznadziejnej sytuacji. Z paru metrów strzelał Recoba, a goalkeaper z Werony, sparował piłkę na rzut rożny. Jak się nie wykorzystuje aż tylu sytuacji, które powinny kończyć się bramkami to prędzej czy później musi się to zemścić. No i zemściło się prędzej aniżeli później, bo już w 27. minucie, ponownie musieliśmy odrabiać straty kiedy moi defensorzy nie upilnowali Korbankoleva, a Bułgar z bliska pokonał Costila. Na całe szczęście dzisiaj potrafiliśmy kreować okazje bramkowe lecz brakowało nam w nich wykończenia. Krew mnie już zalewała kiedy w jednej akcji Fecchini, znowu jakimś cudem wybronił strzały Recoby i Filipe Falardo lecz wobec drugiej dobitki, Hyun-uk Jo, był w końcu bezradny. Gospdoarze jednak co oddali strzał to im to wpadało i chwilę później, rzut wolny sprzed pola karnego, na bramkę zamienił Ono, a ja w przerwie zdjąłem Lizarazo, który fatalnie się spisywał. Do szatni schodziliśmy przegrywając, mimo wielkiej przewagi w nie tylko w oddanych strzałach, ale i stuprocentowych okazjach. W 56. minucie mogło być po meczu kiedy mający żółty kartonik Wojciechowski, nie nadążył za Korbankolevem, a nie mógł ryzykować wślizgu na Bułgarze i ten wyszedł sam na sam z Costilem. Nasz goalkeaper wreszcie jednak udaremnił jakąś próbę Chievo i nadal mieliśmy szanse na zdobycz punktową na inaugurację. Mimo moich próśb do podopiecznych o bardziej ofensywna grę, w tej połowie nie prezentowaliśmy już tego co podczas pierwszych trzech kwadransów i to gospodarze rządzili na boisku. Doprowadziło to do tego, że wynik z pierwszej odsłony, utrzymał się także do ostatniego gwizdka i grę w Serie A, rozpoczynamy od wtopy w Weronie. Śmiało mogliśmy tutaj powalczyć o nawet i komplet punktów, gdyby nie zawiodła skuteczność. Martwi mnie jednak gra w defensywie, ponieważ gospodarze stworzyli sobie zaledwie trzy okazje i aż trzy zamienili na bramki. Coś czuję, że będzie to długi i pełen rozczarowań sezon jeśli chodzi o naszą grę w obronie.

 

Chievo-Legnano 3:2 (3:2)

 

3’ Balaban (1:0)

17’ Fernando (1:1)

27’ Korbankolev (2:1)

38’ Hyun-uk Jo (2:2)

32’ Ono (3:2)

 

Mom: Davide Facchini – 8 (GK, Chievo)

Widzów: 10717

Odnośnik do komentarza

A to chyba nie w tym :P chociaż z drugiej strony, nigdy nie sparingowałem po egzotycznych krajach.

__________________________________________________________________________________________

27.8.2008

Serie A [2/38]: [2] Cagliari-Legnano [12]

(Costil- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Recoba)

 

Zdecydowanym faworytem tego starcia jest Cagliari, które udanie zainaugurowało ligę. Kurs na nich to stosunek 1-1, a więc teoretycznie u bukmachera za ich wygraną, nie płacą nic… Jesteśmy więc skazywani na porażkę i jako totalny outsider, zapewne w każdym spotkaniu ligowym, czeka nas to samo. Dzisiaj mam ten komfort, że mogę wystawić najsilniejszą jedenastkę więc może uda się coś ugrać. Oczywiście boję się o zawodzącą formację defensywną, ale może jeśli z przodu zacznie coś wpadać z większą częstotliwością to zdobędziemy dzisiaj chociaż punkt. Spotkanie rozpoczęło się podobnie jak nas ostatni mecz ligowy tylko tym razem, stuprocentowa okazja, została zaprzepaszczona nieco później, bo w 2. minucie meczu kiedy to Hyun-uk Jo trafił w bramkarza, a nie skierował piłki w któryś z rogów bramki. W 9. minucie jego wyczyn skopiował Hugo Carolo, a Antonioli ponownie mógł unieść rękawice w geście triumfu nas moimi napastnikami. Bardzo więc mnie zdziwiło to, że w 16. minucie to jednak moja drużyna wyszła na prowadzenie, a nie gospodarze. Guti zagrał świetnego krosa na prawe skrzydło gdzie w pole karne wpadł z piłką Hyun-uk Jo i lekkim strzałem przy nodze Antoneliego, skierował piłkę obok wychodzącego bramkarza Cagliari. Gospodarze nie zdążyli się otrząsnąć, a już przegrywali dwoma bramkami. Piłkę w środku pola wyłuskał Fernando i długim podaniem, uruchomił Hugo Carolo. Portugalczyk w swoim stylu zdecydował się na potężny strzał z bardzo ostrego kąta, a futbolówka po takim uderzeniu, nie pierwszy raz w karierze, wpadła po długim słupku do bramki. Niestety komfortowe prowadzenie utrzymało się raptem kilka sekund. Centro-strzał z prawej flanki przelobował Costila, a futbolówka niczym w pintballu, odbiła się od słupka, potem od zdezorientowanego Gobbiego i wpadła do siatki. To zaledwie drugi mecz naszego nowego bramkarza, a już kolejna bramka, pada po jego błędnym ustawieniu i dosyć szybko zaczynam żałować wydanych na niego pieniędzy. W 33. minucie, nasze dwubramkowe prowadzenie, powinno zostać przywrócone lecz Filipe Falardo w akcji sam na sam nie sprostał Antoneliemu i wszystko jak widać wracało o normy czyli my gramy, ale nie wykorzystujemy „setek”, a za chwile pewnie Cagliari doprowadzi do wyrównania. Moje myśli na szczęście nie okazały się być prorocze. W 43. minucie, bramkarz gospodarzy wreszcie popełnił błąd, tracąc piłkę aż na 40. metrze, a skrzętnie ten błąd wykorzystał nasz portugalski gwiazdor i zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. W szatni powiedziałem chłopakom, że mecz się jeszcze nie skończył i nie możemy spocząć na laurach. Miałem w pamięci nasze koszmary z poprzednich sezonów kiedy to źle wchodziliśmy w drugie odsłony i szybko traciliśmy bramki. Tym razem mogło być podobnie kiedy Del Prete wyszedł w 54. minucie z akcją sam na sam, ale wreszcie swój kunszt bramkarski pokazał Costil i zapobiegł utracie gola. Niestety chwilę później francuz musiał już uznać wyższość napastnika Cagliari, który niepilnowany, wykorzystał bierną postawę mojej defensywy i dobił strzał Suazo do pustej bramki. W drużynie jednak mieliśmy głodnego gry Hugo Carolo, który był płucami mojego zespołu w tym meczu. W 65. minucie, przebiegł on ponad połowę boiska, ominął bramkarza, a piłka mu wtedy odskoczyła. Na nasze szczęście szybko w tym wszystkim połapał się jego partner z ataku, który przywrócił nam dwubramkowe prowadzenie. Spotkanie mogło się podobać kibicom, ale mi już mniej, ponieważ moja defensywa w drugim meczu z rzędu popełniała babol za babolem, a w 73. minucie Mancini nie wiedzieć czemu podał piłkę pod nogi…Budela, który podkręconym strzałem z ponad 30. Metrów, pokonał Costila i znowu sytuacja stała się dla nas bardzo nerwowa. Na swoich defensorach nie mogłem dziś polegać, za to na defensorach gospodarzy…jak najbardziej. Wydawać by się mogło, iż Cagliari lada moment nas dogoni, a ich sytuacja jest coraz lepsza i wtedy Mengal faulował od tyłu Filipe Falardo co nie pozostawiło głównemu arbitrowi żadnych złudzeń i odesłał on zawodnika gospodarzy do szatni. Liczebną przewagę wykorzystaliśmy niemal natychmiast i bramka Novotnego przywróciła nam spokój. Przywróciła nam go jednak dosłownie na kilka minut, ponieważ kolejne uderzenie z dystansu zaskoczyło Costila. Nie miałem na to słów i postanowiłem, że w kolejnym spotkaniu, po zaledwie dwóch meczach w Serie A, najdroższy nabytek w historii klubu, usiądzie na ławce, a na placu gry pojawi się nieograny bramkarz. Aż siedem bramek straconych w dwóch inauguracyjnych spotkaniach i to z ligowymi średniakami to o wiele za dużo.

 

Cagliari-Legnano 4:5 (1:3)

 

16’ Hyun-uk Jo (0:1)

18’ Hugo Carolo (0:2)

19’ Gobbi (1:2)

43’ Hugo Carolo (1:3)

61’ Del Prete (2:3)

65’ Hyun-uk Jo (2:4)

73’ Budel (3:4)

76’ (cz.k) Megna (CAG)

79’ (knt.) Modesto (CAG)

82’ Novotny (3:5)

87’ Baroni (4:5)

 

Mom: Guti – 10 (Legnano)

Widzów: 13941

Odnośnik do komentarza

W meczach reprezentacyjnych mogłem mieć powody do dumy ze swoich podopiecznych. Radek Janukiewicz zadebiutował w dorosłej reprezentacji Polski w potyczce z mocnymi Hiszpanami i puścił tylko jednego gola co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, iż w najbliższym spotkaniu to jemu musze zaufać mimo nieogrania, w obsadzie pozycji bramkarza. Hugo Carolo natomiast, zadebiutował w reprezentacji Portugalii i to w pierwszym składzie, sadzając na ławce tak mocnego napastnika jakim jest Postiga. Nasz as miał debiut marzenie i jego dwa trafienia przyczyniły się do rozgromienia Cypryjczyków aż 6:0. Widać wyniki Legnano idą w świat to i trenerzy narodowych reprezentacji coraz chętniej ufają moim podopiecznym.

 

 

 

7.9.2008

Serie A [3/38]: [9] Legnano-Udinese [1]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Recoba)

 

Pierwszy w tym sezonie mecz na najmniejszym obiekcie w Serie A przypadał na potyczkę z liderującym Udinese. Ekipa ta jest bardzo mocna i może wreszcie w tym sezonie zawalczy o coś więcej aniżeli miejsce pucharowe. Na bramce zagra dzisiaj nieograny Janukiewicz i mimo ogromnej siły ofensywnej gości liczę, że spisze się lepiej od Costila. To jednak nie zależy wyłącznie od niego, ponieważ musi współgrać z fatalnie grająca linią defensywy, z która to nie da się raczej nic zrobić do kolejnego okienka transferowego. Zaczęło się standardowo jak na ten sezon czyli od szybko zmarnowanej bardzo dobrej okazji przez Hyun-uk Jo. Koreańczyk zrehabilitował się kilka minut później gdy dobrze podał do Novotnego, a Czech padł w polu karnym po interwencji Rinaldiego. Kierunek lotu piłki z jedenastu metrów co prawda wyczuł bramkarz gości, ale strzał Hugo Carolo był na tyle silny, że przełamał rękawice Bete i mogliśmy się cieszyć z prowadzenia. W odpowiedzi groźny lob posłał Barreto, ale Janukiewicz niesiony na fali debiutu w reprezentacji, jakimś cudem wygarnął piłkę zza kołnierza. Na własnym boisku jesteśmy o niebo mocniejsi aniżeli na wyjazdach i taki przykład dawaliśmy już w poprzednim sezonie. Chciałbym by w tym było podobnie i przynajmniej pierwsza połowa, pierwszego spotkania na własnym boisku, zdaje się to potwierdzać. W 23. minucie Hugo Carolo dograł nieco za plecy naszego rozgrywającego lecz Filipe Falardo zagarnął piłkę i z bliska nie dał szans Bete na skuteczna interwencję. Liderujące Udinese było dla nas tłem i minutę później mogli mówić o wielkim szczęściu kiedy główka Novotnego o centymetry, przeleciała nad poprzeczką. Goście do gry zabrali się dopiero w ostatnich minutach pierwszej odsłony, ale dwie bardzo dobre interwencje Janukiewicza sprawiły, że do szatni schodziliśmy z dwubramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron dynamiczny rajd Hyuna-uk Jo zakończył się kolejnym dobrym podaniem do Novotnego, który niestety i tym razem, nieznacznie się pomylił. W 64. minucie, przyjezdni dosyć niespodziewanie zdobyli bramkę. Głębokie dośrodkowanie od Di Natale, głową z bliska wykończył Barreto. Dziwne, iż sędzia nie odgwizdał przewinienia skoro teoretycznie bramkarz w polu karnym jest święty, a tymczasem Janukiewicz z impetem padł na murawę kiedy rozpędzony Barreto go staranował. Goście postawili teraz na grę aż czterema napastnikami i od razu zostali za to skarceni. Kawał wolnego pola wykorzystał Hugo Carolo i dograł on na bliższy słupek gdzie defensora Udinese ubiegł Hyun-uk Jo i nachodząc na piłkę, przywrócił nam dwubramkowe prowadzenie. Dobrą partię rozgrywał Novotny jednak brakowało mu ewidentnie szczęścia i jeszcze dwukrotnie, pomylił się o centymetry. Nasze zwycięstwo przypieczętowała kolejna w tym spotkaniu, kapitalna parada Janukiewicza przy uderzeniu z dystansu Mauriego. Ograliśmy lidera i to w bardzo dobrym stylu, a ja na bramce postanowiłem i w kolejnym spotkaniu zaufać Radkowi, który spisał się o niebo lepiej niż najdroższy zawodnik w klubowej historii – Costil.

 

Legnano-Udinese 3:1 (2:0)

 

11’ (kar.) Hugo Carolo (1:0)

23’ Filipe Falardo (2:0)

64’ Barreto (2:1)

69’ Hyun-uk Jo (3:1)

 

Mom: Hyun-uk Jo – 9 (Legnano)

Widzów: 4400

Odnośnik do komentarza

Graty za Udine.

 

Radek Janukiewicz zadebiutował w dorosłej reprezentacji Polski w potyczce z mocnymi Hiszpanami i puścił tylko jednego gola co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, iż w najbliższym spotkaniu to jemu musze zaufać mimo nieogrania, w obsadzie pozycji bramkarza

 

Liderujące Udinese było dla nas tłem i minutę później mogli mówić o wielkim szczęściu kiedy główka Novotnego o centymetry

 

 

 

Ale tu (w całym poście) :eusa_naughty: łojpanie, ale parę krzaków, to aż parzy w oczy ;)

Odnośnik do komentarza

14.9.2008

Serie A [4/38]: [3] Legnano-Atalanta [14]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Recoba)

 

Dwa zwycięstwa z rzędu, znacząco podbudowało nasze morale przed kolejnym ligowym spotkaniem. Dzisiaj podejmujemy ekipę Atalanty czyli ligowego średniaka i mimo, iż to my znajdujemy się obecnie na podium to nadal eksperci uważają, że jesteśmy totalnym outsiderem w tych rozgrywkach i nie mamy z nikim szans. Cóż, musimy więc w każdym spotkaniu udowadniać w jakim błędzie znajduje się grono specjalistów i mamy chrapkę na kolejną zdobycz punktową. W bramce, ponownie postawiłem na Janukiewicza, który ostatnio spisał się bardzo dobrze, co pokazuje, że w mojej drużynie pieniądze nie grają i jeśli tak dalej pójdzie, to podobnie jak w przypadku Daniliego, również Costil długo u nas nie zagości. Pierwszą okazję miał napastnik gości Budan, który spudłował o dobre kilka metrów, co zemściło się na przyjezdnych w 11. minucie. Wtedy to nasza pierwsza ofensywna akcja zakończyła się bramką Hyun-uk Jo, który skutecznie dobił strzał Novotnego, ponieważ ten trafił w Calderoniego. Następnie ponownie główne role w naszych akcjach grał Novotny, który dwukrotnie kreował dobre okazje bramkowe Gutiemu lecz nasz skrzydłowy nie miał dzisiaj swojego dnia i nie potrafił z bliska, pokonać Calderoniego. W związku z jego słabsza dyspozycją tego popołudnia, postanowiłem, że w przerwie na murawie, zamelduje się głodny gry, Rebecchi. Drugą zmianą było wprowadzenie Recoby za niewidocznego Filipe Falardo i miałem nadzieję, że te zmiany pozwolą nam powiększyć prowadzenie. Druga połowa rozpoczęła się dla nas od katastrofy. Lizarazo nie nadążył za uciekającym Pellegrino i skosił go od tyłu, przez co z hukiem wyleciał z boiska. Musiałem więc wprowadzić Wojciechowskiego, kosztem koreańskiego napastnika i modliłem się by gra w osłabieniu, nie sprawiła, iż z boiska zejdziemy pokonani, ponieważ wtedy cała wina spadnie na zdekoncentrowanego Kolumbijczyka. Ledwie minutę później powinniśmy byli prowadzić dwoma bramkami. Źle wykonany rzut wolny sprawił, iż Rebecchi uruchomił Hugo Carolo, a ten przegrał pojedynek sam na sam z Calderonim. Kto wie, czy jeżeli na boisku przebywałby drugi napastnik, a nie Portugalczyk, czy ta akcja nie zakończyłaby się zadowalająca nas bramką. O dziwo później to my nadal byliśmy stroną groźniejszą i przeważająca. Atalanta nie mogła się dostać pod nasze pole karne i już myślałem, iż utrzymamy korzystny rezultat do ostatniego gwizdka kiedy strzał życia z 35. metrów oddał Mingazzini, a podkręcona futbolówka, przeleciała obok bezradnego Janukiewicza. Mimo gry w osłabieniu przez całą druga połowę to my zasłużyliśmy na wygraną i remis ten jest wynikiem niesprawiedliwym, za który kare musi ponieść Lizarazo.

 

Legnano-Atalanta 1:1 (1:0)

 

11’ Hyun-uk Jo (1:0)

51’ (cz.k) Lizarazo (LEG)

80’ Mingazzini (1:1)

 

Mom: Claudio Rivalta – 8 (DC, Atalanta)

Widzów: 3350

 

 

Za czerwoną kartkę i utratę dwóch punktów, obciążyłem oczywiście Lizarazo, którego pobory zostały wstrzymane na okres dwóch tygodni. Niczym nie usprawiedliwiam tej czerwonej kartki i na całe szczęście Wilson zdawał sobie z tego sprawę i z pokora zaakceptował, nałożoną na niego karę. Musimy zdobywać punkty z ligowymi średniakami, zwłaszcza na własnym obiekcie, ponieważ później przyjdą spotkania z o wiele bardziej wymagającymi rywalami gdzie o chociażby remis będzie piekielnie trudno, a przecież jako beniaminek potrzebujemy każdych punktów.

Odnośnik do komentarza

MaKK: ja to nawet o pucharach nie śmiem marzyć. Drużyny w Serie A są piekielnie mocne. W takim Milanie, Interze czy Romie aż roi się od zawodników klasy światowej, a Juventus jest na dodatek o lata świetlne przed nimi.

__________________________________________________________________________________________

17.9.2008

Serie A [5/38]: [7] Livorno-Legnano [5]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Wojciechowski, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Mecz dwóch, wydaje mi się, równych drużyn, które nieźle weszły w sezon. Pałamy rządzą rewanżu za Puchar Włoch na Livorno, które w moim mniemaniu było gorsze od nas, a jednak prześlizgnęli się oni do kolejnej rundy. Na wyjazdach naszym problemem jest gra w defensywie, a dzisiaj na dodatku, na jej środku, z przymusu musi wystąpić Wojciechowski. Od pierwszego gwizdka wyraźna przewaga, zarysowała się po stronie gospodarzy, którzy z łatwością kreowali sobie okazje strzeleckie. Liderował w nich Lucarelli lecz na nasze szczęście Janukiewicz bronił jak w transie. W 22. minucie wreszcie odgryźliśmy się Livorno, ale mocne uderzenie Hugo Carolo trafiło w Amelię, następnie w słupek i ostatecznie piłka wyszła w pole. Rosły wojciechowski miał ogromne problemy z upilnowaniem aktywnego Lucarelliego i w końcu musiało to przynieść bramkę dla Livorno. W 32. minucie, reprezentant Włoch, na paru metrach, odskoczył reprezentantowi polskiej młodzieżówki i tym razem zmusił Janukiewicza do wyciągnięcia piłki z siatki. Dziesięć minut później odpowiedzieliśmy skutecznie po jednym z nielicznych ataków. Prostopadle do Filipe Falardo zagrał nasz pivot – Fernando, a portugalski rozgrywający ze stoickim spokojem, przelobował wysuniętego Amelię. W przerwie jednak musiał on opuścić plac gry, ponieważ był bardzo mocno poobijany jednak to nie to było głównym powodem tej zmiany. Już drugi mecz z rzędu, mój defensor popełnia karygodny błąd i tym razem padło na Gustavo, który w niegroźnej sytuacji, brutalnie wyciął Lucarelliego i znowu musieliśmy kolejne trzy kwadranse grać w osłabieniu, w dodatku z nieogranym luksemburczykiem na środku obrony. Nasz deficyt zawodników w drugiej linii spowodował, że po zmianie tron iście ogromna przewaga, zarysowała się po stronie Livorno i tylko cudowne parady Janukiewicza, sprawiały, że nadal remisowaliśmy. W 59. minucie, pierwszy w tej odsłonie kontratak, przyniósł nam rzut karny po faulu Głowackiego na Hugo Carolo. Świeżo upieczony reprezentant Portugalii, pewnie wykorzystał jedenastkę i znaleźliśmy się na niezasłużonym prowadzeniu. W 69. minucie nasz goalkeaper, ponownie zatrzymał uderzenie z raptem kilku metrów Lucarelliego, którego już powoli krew zalewała, widząc dyspozycję reprezentanta Polski. W 74. minucie nasz kolejny kontratak powinien skończyć się bramką, ale Hugo Carolo niepotrzebnie przełożył sobie piłkę na słabszą lewą nogę, przez co fatalnie skiksował. W 86. minucie nasz bramkarz wreszcie skapitulował po składnej wymianie podań graczy Livorno. Janukiewicz uratował nas jednak kilka minut później, broniąc akcję sam na sam, strzelca drugiego gola dla gospodarzy. Remis, osiągnięty w dziesiątkę na wyjeździe jest bardzo dobrym wynikiem, ponieważ nawet grając w pełnym składzie byłby trudny do osiągnięcia. Denerwuje mnie jednak brak koncentracji u moich defensorów i tym razem Gustavo będzie musiał przez dwa tygodnie, radzić sobie bez pensji.

 

Livorno-Legnano 2:2 (1:1)

 

32’ Lucarelli (1:0)

42’ Filipe Falardo (1:1)

45+2’ (cz.k) Gustavo (LEG)

59’ (kar.) Hugo Carolo (1:2)

86’ Paulinho Betanin (2:2)

 

Mom: Radosław Janukiewicz – 9 (Legnano)

Widzów: 12281

 

Odnośnik do komentarza

21.9.2008

Serie A [6/38]: [7] Legnano-Parma [6]

(Janukiewicz- Timmins, Wojciechowski, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Po dwóch z rzędu remisach ze średniakami, poziom trudności nam wzrósł, ponieważ podejmujemy Parmę. Jest to jedna z trzech włoskich drużyn, która gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Parma słynie obecnie z żelaznej defensywy lecz ich formacja ofensywna raczej przypomina te drużyny z dolnej połowy tabeli. Dodatkowo ich najlepszy napastnik Palladino do spółki z Basturkiem leczą dzisiaj kontuzje więc ich siła rażenia mocno spadła. Pierwsza połowa była raczej miernym widowiskiem, w której jedyną sytuację bramkową stworzyli sobie przyjezdni. Miało to miejsce w 14. minucie, kiedy wracający do składu Lizarazo, stracił futbolówkę przed polem karnym na rzecz Bresciano. Skrzydłowy Parmy czym prędzej popędził na bramkę Janukiewicza lecz w dogodnej sytuacji, trafił prosto w naszego bramkarza. W przerwie murawę opuścił Hyun-uk Jo co mocno nas osłabiło, ponieważ nieograny Recoba był daleki od formy z zeszłego sezonu. Kilka minut po zmianie stron, faulu we własnym polu karnym na Nordtveitcie dopuścił się Camara i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Na boisku przebywał jak już wspomniałem, ekspert od stałych fragmentów gry – Recoba, który pewnym strzałem przy słupku, wyprowadził nas na nieznaczne liderowanie w tym meczu. Bardzo dobrą zmianę dał Nordtveit, który szalał na prawym skrzydle, dobrze pracując również w defensywie. W 82. minucie, stracił on jednak piłkę na rzecz, nękającego nas Bresciano, który i tym razem, podobnie jak to miało miejsce podczas pierwszej odsłony, dał się oszukać Janukiewiczowi. Od tej pory zaczęło się dziesięć minut ciągłych ataków Parmy, która nie schodziła praktycznie z naszej połowy. Na szczęście dobrze dysponowany był dzisiaj Wojciechowski, a jeszcze lepsze zawody grał Janukiewicz i nie dopuścili oni do utraty bramki. W ostatniej akcji spotkania na strzał z 30. metrów zdecydował się Recoba. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od pleców jednego z obrońców Parmy i kompletnie zmyliła Moriniego, który nie zdążył już zmienić swojego kierunku ruchu. Jesteśmy więc niepokonani już piąty mecz z rzędu, a odkąd broni Janukiewicz to i w defensywie gramy na miarę moich oczekiwań.

 

Legnano-Parma 2:0 (0:0)

 

56’ (kar.) Recoba (1:0)

90+2’ Recoba (2:0)

 

Mom: Radosław Janukiewicz – 9 (Legnano)

Widzów: 6972

 

 

Zapełniony prawie w całości przez naszych fanów, mizerny stadion, sprawił że udało nam się wygenerować rekordowe zyski z przychodów z biletów, które od dzisiaj wynoszą 220.000€. Mam nadzieję, że kiedyś dorobimy się znacznie większego obiektu i regularnie będziemy mogli liczyć na wysokie wpływy do klubowej kasy, ponieważ bardzo nam tego brakuje. Prawie każda drużyna w Serie A gra na 30-tysięcznym obiekcie, podczas kiedy my, musimy kopać na ruinie, która może pomieścić zaledwie 7 tysięcy fanów.

Odnośnik do komentarza

28.9.2008

Serie A [7/38]: [5] Legnano-Lazio [17]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Ekipa z Rzymu rozpoczęła obecny sezon od falstartu i póki co dołuje w tabeli. W europejskich pucharach idzie jej natomiast bardzo dobrze. Może to kwestia tego, że podczas letniego okienka transferowego, postawiono na młodzież w formacji defensywnej, która nie ma jeszcze zbyt dużego doświadczenia. W ofensywie natomiast, Lazio jest bardzo mocne więc specyfika tej drużyny jest zgoła odmienna aniżeli naszego poprzedniego rywala – Parmy. Z początku trochę się przestraszyliśmy mocnego rywala, oddając mu pole gry, ale dosyć szybko opanowaliśmy sytuację na murawie i spotkanie się wyrównało. Obydwie drużyny jak już zapędzały się pod pole karne swojego oponenta, to finalizowały akcje, niecelnymi strzałami z dystansu. Wreszcie w 22. minucie, kilka składnych podań, wystarczyło by koreański napastnik, stworzył stuprocentową okazję Hugo Carolo, który płaskim strzałem, skierował piłkę do siatki obok nogi Vilara. Zdobyta bramka, dodała nam zdecydowanie animuszu, ponieważ teraz to my zepchnęliśmy Lazio do defensywy. Tuz przed końcem pierwszej połowy, silny Fernando, mocno popracował w defensywie, wyłuskując piłkę spod nóg van Bommela, w środkowej strefie boiska. Natychmiast zagrał ją prostopadle do Hugo Carolo, który w niemalże identyczny sposób jak wcześniej, podwyższył wynik spotkania na 2:0. W 56. minucie, kilkudziesięcio metrowe podanie od Timminsa, dotarło do Hugo Carolo, który próbował ustrzelić hat-tricka efektownymi nożycami, ale tym razem Portugalczyk musiał uznać wyższość kunsztu bramkarskiego Vilara. Chwile później Portugalczyk, dopiął jednak swego. Kiedy Janukiewicz zatrzymał na samej linii strzał van Bommela, natychmiast uruchomił akcje na lewej flance. Zaskoczona defensywa Lazio, nie dała rady zatrzymać szarżującego Hugo Carolo, który strzałem przy słupku, skompletował swojego pierwszego hat-tricka w Serie A. Mając wygraną praktycznie w kieszeni, odstąpiliśmy pola gry rywalowi, którego to liczne ataki, doprowadziły do zdobycia honorowej bramki w końcówce. Nie udało się zachować czystego konta, jednak Janukiewicz, po raz kolejny może być zadowolony ze swojego występu. Liczy się natomiast komplet punktów i przedłużenie passy meczów bez porażki do liczby sześciu.

 

Legnano-Lazio 3:1 (2:0)

 

22’ Hugo Carolo (1:0)

44’ Hugo Carolo (2:0)

55’ (knt.) Manzo (LAZ)

58’ Hugo Carolo (3:0)

90+3’ Kerzhakov (3:1)

 

Mom: Hugo Carolo – 10 (Legnano)

Widzów: 6963

 

 

Wygrana z Lazio, kosztowała dużo zdrowia Gutiego, który odpocznie od piłki przez najbliższe 2 tygodnie czyli akurat na czas gier reprezentacyjnych. Dodatkowym smaczkiem tego zwycięstwa był fakt, iż porażka z nami, kosztowała posadę Delio Rossiego.

Odnośnik do komentarza

Gregu: jestem pozytywnie zaskoczony tym w jakiej jest dyspozycji :)

__________________________________________________________________________________________

12.10.2008

Serie A [8/38]: [16] Sampdoria-Legnano [4]

(Janukiewicz- Timmins, Gustavo, Lizarazo, Mancini- Novotny, Fernando, Guti- Filipe Falardo- Hyun-uk Jo, Hugo Carolo)

 

Mocna Sampdoria, źle weszła w sezon i z pewnością będzie chciała dzisiaj przerwać, naszą bardzo dobrą serię, sześciu gier z rzędu bez porażki. Gramy w najsilniejszym zestawieniu więc będziemy się starali do tego nie dopuścić jednak jak wiadomo, na wyjazdach gramy o wiele słabiej aniżeli przed własną, nieliczną publiką. Przez pierwsze aż pół godziny gry, byliśmy kompletnie niewidoczni. Lwią część tego czasu to gospodarze z Genui utrzymywali się przy piłce, a moi piłkarze, bezproduktywnie za nią biegali. Największym zagrożeniem był osamotniony z przodu Bonazzoli, który parokrotnie próbował pokonać Janukiewicza lecz polski goalkeaper, zdawał się być nie do pokonania. Ostatnio na kadrze, dwukrotnie zachował on czyste konto i chciał swoją dobrą formę, potwierdzić na boiskach Serie A. Póki co mu to wychodziło i liczyłem, że będzie tak przez całe spotkanie. W 31. minucie, wreszcie pokazaliśmy się w akcji ofensywnej, jednak strzał z ostrego kąta Hugo Carolo, z łatwością wybronił Ochoa. Pod koniec pierwszej połowy, kiedy poza boiskiem aż przez trzy minuty, był opatrywany Filipe Falardo, gospodarze oddali kilka groźnych strzałów. Niestety ostatni z nich, znalazł drogę do naszej bramki i straciliśmy gola w najgorszym możliwym momencie – do szatni. Inna sprawa, że sędzia strasznie długo zwlekał z dopuszczeniem naszego rozgrywającego do ponownej gry, przez co przewaga liczebna była po stronie gospodarzy i niestety została ona wykorzystana. W drugiej połowie musieliśmy spróbować odważniejszej gry, ale zasieki defensywne gospodarzy, były bardzo szczelne i nie mogliśmy się przedostać pod ich pole karne. Taki ofensywny impas tylko nakręcał graczy Sampdorii, która w 67. minucie, praktycznie zapewniła sobie wygraną, po drugiej bramce Bonazzoliego. Teraz już nie było wyjścia, musieliśmy zaatakować na całego. W końcu defensywa gospodarzy pękła, a szczelinę w niej wykorzystał Guti, który indywidualnym rajdem, zszedł do środka i w tempo dograł do Rebecchiego, a nasz rezerwowy, strzałem z pierwszej piłki, przywrócił nam nadzieje. Jak się później okazało, to było wszystko na co pozwolili nam gospodarze i ponieśliśmy drugą w sezonie porażkę. Przegrana ta była zasłużona, ponieważ nie pokazaliśmy praktycznie nic wartościowego w ofensywie, a w obronie mimo, iż zagraliśmy dobrze to nie potrafiliśmy wytrzymać naporu przeciwnika. To może być początek złej passy dla nas, ponieważ obecnie mamy bardzo trudny terminarz i w kolejnych spotkaniach zmierzymy się z tuzami pokroju Juventusu i Interu, a także mocną Fiorentiną.

 

Sampdoria-Legnano 2:1 (1:0)

 

42’ Bonazzoli (1:0)

67’ Bonazzoli (2:0)

75’ Rebecchi (2:1)

 

Mom: Emiliano Bonazzoli – 9 (ST, Sampdoria)

Widzów: 18134

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...