Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

21.10.2007

Serie B [11/42]: [13] Rimini-Legnano [3]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Nasza dobra dyspozycja miała zostać wystawiona na próbę podczas wyjazdu do Rimini. Ekipa ta najpierw dba o defensywę i dopiero później poświęca się ofensywnym zadaniom co przy naszej słabszej wyjazdowej dyspozycji może być dla nas nie do przeskoczenia. W czwartej minucie składne krótkie podania gospodarzy umożliwiły ich jedynemu napastnikowi, Floccariemu wyjście oko w oko z Janukiewiczem i mimo, iż w pierwszym momencie futbolówka mijała naszego goalkeapera to ten popisał się kapitalnym refleksem i szybkim zwrotem zapobiegł utracie przez nas bramki. W odpowiedzi wyprowadziliśmy szybki kontratak, który został zwieńczony precyzyjnym strzałem Hugo Carolo lecz i po stronie gospodarzy, bramkarz wykazał się świetnym refleksem i musieliśmy zadowolić się kornerem. Z każdą kolejną minutą gospodarze coraz śmielej sobie poczynali spychając nas do głębokiej defensywy. Dwóch stuprocentowych okazji nie wykorzystał Melara i jak to w piłce nożnej bywa takie zmarnowane szanse się mszczą. W 38. minucie miała miejsce kuriozalna sytuacja, bowiem dośrodkowanie Timminsa okazało się być za głębokie i trafiło w poprzeczkę bramki Vendittiego, a po chwili opadająca piłka trafiła w nieświadomego niczego Filipe Falardo i wturlała się do bramki. Po zmianie stron ogromną wręcz przewagę uzyskali zawodnicy Rimini, a my mieliśmy problem nawet z opuszczeniem własnej połowy boiska. Taka okupacja pola karnego przyniosła Rimini oczekiwany efekt w 74. minucie. Wtedy to młody Mancini przegrał walkę w bark w bark z Pagano, który zrobił użytek z dośrodkowania Floccariego i doprowadził do remisu. Nasz młody lewy defensor koniecznie musi nabrać tężyzny fizycznej by w przyszłości ustrzegać się podobnych sytuacji. W 81. minucie wyprowadziliśmy jeden z nielicznych kontrataków. Tommasi dobrze obsłużył Cosme, który na nasze nieszczęście nie wykorzystał dobrej okazji i nadal mieliśmy wynik remisowy. Ostatecznie to ciężkie dla nas spotkanie zakończyło się wynikiem remisowym, który to musimy przyjąć z zadowoleniem, ponieważ dzisiaj byliśmy tłem dla dobrze dysponowanego rywala, który gdyby tylko miał lepszą skuteczność to powinien był nas rozgromić.

 

Rimini-Legnano 1:1 (0:1)

 

38’ Filipe Falardo (0:1)

74’ Pagano (1:1)

 

Mom: Filipe Falardo – 8 (Legnano)

Widżów: 4785

Odnośnik do komentarza

24.10.2007

Serie B [12/42]: [3] Legnano-Cesena [12]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Zaledwie trzy dni minęły od ostatniego ligowego spotkania, ale to są właśnie uroki gry w intensywnej Serie B. Dzisiaj podejmujemy ekipę Ceseny, która na pewno ma wyższe cele aniżeli środek tabeli lecz póki co nie pokazują tego na boisku. To właśnie ekipa gości jest uznawana za zdecydowanego faworyta jednak eksperci zapominają chyba, że na własnym boisku jesteśmy o wiele silniejsi i prezentujemy ładny dla oka styl czyli zupełnie odmiennie niż na wyjazdach i dzisiaj chcemy to potwierdzić. Już po ośmiu minutach kibice byli świadkami dwóch fantastycznych bramek. Niestety pierwsza z nich padła dla gości, a przepiękne uderzenie z dystansu Bernacciego łukiem ominęło próbującego interweniować Janukiewicza. Chwilę później odpowiedzieliśmy możliwe, że jeszcze piękniejszą bramką. Ze stałego fragmentu gry bitego z aż 30 metrów uderzał Recoba, a futbolówka idealnie wkręciła się w okienko. Mecz toczył się w zawrotnym tempie. Raz atakowała jedna drużyna, a raz druga i mnóstwo było szybkich odbiorów w środku pola. W 11. minucie to właśnie Edu wyłuskał piłkę przed polem karnym i podał do Recoby. Ten zauważył wysuniętego Lupo i zrobił użytek ze swojej nienagannej techniki, posyłając piłkę za kołnierz źle ustawionego bramkarza. Urugwajczyk rozgrywał kapitalne zawody co potwierdził ponownie w kolejnej naszej ofensywnej akcji kiedy piętą oszukał obronę gości dzięki czemu Hugo Carolo stanął sam naprzeciwko Lupo i po chwili mógł dziękować swojemu koledze z ataku za dobre podanie. Goście nie podłamali się po błyskawicznie straconych trzech bramkach i nadal grali swoje. W 20. minucie, strzał Marino zmusił do największego wysiłku Janukiewicza, który tym razem sprostał mocnej rotacji piłki i sparował ją na korner. Kilka minut później ponownie ten gracz naprzykrzył się naszemu bramkarzowi lecz ten ponownie był górą w tym starciu. My wyprowadziliśmy natomiast szybki atak środkiem boiska w 29. minucie, a Recoba uderzeniem zza pola karnego w sam środek por aż drugi przelobował Lupo i tym samym skompletował klasycznego hat-tricka. Cesena mimo licznych okazji schodziła do szatni z bagażem trzech bramek do odrobienia i mogła mówić o wielkim pechu. Sam sądziłem, iż po tak intensywnej pierwszej połowie, w drugiej tempo spotkania siądzie jednak pierwsze akcje pokazały, iż byłem w błędzie i nadal kibice mogli obserwować ładną i ofensywną grę z obydwu stron. Pierwsza w drugiej połowie bramka padła pod dwudziestu minutach, a Timmins został stłamszony w walce powietrznej i nasz zapas bramkowy stopniał do dwóch trafień. Ta bramka dodała jeszcze większego animuszu graczom Ceseny i w 68. minucie Ferreira Pinto stanął sam przed Janukiewiczem lecz na nasze szczęście trafił prosto w niego i nadal teoretycznie bezpiecznie prowadziliśmy. Niestety dzisiaj swojego dnia nie miał Timmins, który chwile później znowu musiał uznać wyższość warunków fizycznych Ferreiry Pinto, który w krótkim czasie po raz drugi wpisał się do meczowego protokołu i teraz przyjezdnym brakowało zaledwie jednego trafienia by odrobić pokaźne jeszcze w przerwie meczu, straty. Obawiałem się, iż teraz przeciwnik już nas ma jednak moi zawodnicy skutecznie oddalili grę od własnej połowy i jak mówi dawne piłkarskie powiedzenie pokazali, że najlepsza obroną jest atak. O ile strzały Briniego i Filipe Falardo były niecelne lub bronił je Lupo to w końcówce spotkania portugalski rozgrywający wyłożył piłkę jak na tacy na trzeci metr, a tam niepilnowany był Recoba, który zdobył już swoją czwartą bramkę w tym spotkaniu. Jeszcze w doliczonym czasie gry Papa Waigo powinien był zmniejszyć rozmiary porażki dla Ceseny, ale z kilku metrów trafił w polskiego bramkarza. Po dobrej grze w ofensywie i słabszej w obronie zdobywamy komplet punktów.

 

Legnano-Cesena 5:3 (4:1)

 

3’ Bernacci (0:1)

8’ Recoba (1:1)

11’ Recoba (2:1)

13’ Hugo Carolo (3:1)

29’ Recoba (4:1)

64’ Ferreira Pinto (4:2)

71’ Ferreira Pinto (4:3)

88’ Recoba (5:3)

 

Mom: Alvaro Recoba – 10 (Legnano)

Widzów: 6821

 

 

Odnośnik do komentarza

28.10.2007

Serie B [13/42]: [7] Triestina-Legnano [2]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Bardzo szybko po męczącym spotkaniu z Ceseną jechaliśmy na mecz z Triestiną, która to traci do nas zaledwie kilka oczek. W tabeli panuje niesamowity ścisk więc każdy punkt w ostatecznym rozrachunku może okazać się na wagę złota zwłaszcza taki wywalczony z innymi zespołami z ligowej czołówki, a do takich zaliczają się zdecydowanie dzisiejsi gospodarze. Na wyjazdach gramy przeciętnie dlatego tez mam obawy co do tego spotkania. Od początku wyraźna przewaga zarysowała się po stronie gospodarzy, którzy zepchnęli nas do defensywy. Dochodzili oni z łatwością pod nasze pole karne, ale wtedy zaczynały się schody i jedynym ich wyjściem na zagrożenie bramce Janukiewicza były strzały zza pola karnego, które były głównie niecelne. Pierwszy strzał w światło naszej bramki oddał po kwadransie gry Shelton lecz nasz bramkarz z małymi problemami dał sobie radę z tą próbą. Nasza pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 17. minucie kiedy to na murawie leżał skopany Filipe Falardo lecz moi zawodnicy postanowili kontynuować akcję i w decydującej jej fazie nieznacznie pomylił się Hugo Carolo, któremu piłka prześlizgnęła się po bucie i uderzenie było niecelne. W 22. minucie najlepsza swoją okazję mieli gracze Triestiny kiedy po podaniu naszego bramkarza wprost pod nogi rywala, przed Janukiewiczem stanął nieobstawiony Galloppa, ale nasz goalkeaper skuteczną interwencją, naprawił swój karygodny błąd. W 32. minucie nie mieliśmy już tyle szczęścia kiedy indywidualny pojedynek z Timminsem wygrał na skrzydle Shelton co otworzyło mu wrota do naszego pola karnego i po chwili napastnik ten wyłożył piłkę na trzeci metr gdzie nadbiegający Godeas nie miał problemów ze skutecznym finiszem akcji. Po zdobyciu gola, gospodarze oddali nam pole gry lecz nie potrafiliśmy zrobić użytku z przewagi i do szatni schodziliśmy z jednobramkową stratą. W drugiej połowie na murawie za poobijanego Filipe Falardo zameldował się Cosme, który zamienił się pozycjami z Recobą. Po zmianie stron mieliśmy powtórkę z pierwszej odsłony i po raz kolejny znaczną przewagę uzyskali gospodarze, ale i tym razem ich strzały zza pola karnego nie odniosły oczekiwanego efektu. W końcu w 65. minucie trochę niezasłużenie doprowadziliśmy do wyrównania, ale kogo to u nas obchodziło, bo w końcu liczył się korzystny rezultat. Piłkę z głębi pola na aferę wrzucił Mancini, a filigranowy Cosme o dziwo wygrał powietrzne starcie i zmusił bramkarza Triestiny do kapitulacji. Następnie widowisko straciło na atrakcyjności aż do samej końcówki kiedy to ponowne dogranie od Manciniego, znowu głową wykończył Cosme co przyczyniło się do naszej niesprawiedliwej wygranej rzutem na taśmę. Gospodarze byli w wielkim szoku gdyż prowadząc grę przez niemalże całe spotkanie przegrali po dwóch bramkach niskiego zawodnika, który głowa oszukał rosłych przecież defensorów.

 

Triestina-Legnano 1:2 (1:0)

 

32’ Godeas (1:0)

63’ (knt.) Polverini (TRI)

65’ Cosme (1:1)

89’ Cosme (1:2)

 

Mom: Daniele Mancini – 9 (Legnano)

Widzów: 10239

Odnośnik do komentarza

Drugie mamy obecnie, ale punkt za nami jest Vicenza, która jako jedyna jeszcze nie przegrała, a dalej panuje niesamowity ścisk. Poza zasięgiem wydaje się być Fiorentina z taką paką, ale walczymy, bo nie chciałbym sprzedawać najlepszych by ratować klubową kasę.

__________________________________________________________________________________________

4.11.2007

Serie B [14/42]: [2] Legnano-Napoli [15]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Ostatnio wydarte zwycięstwo sprawiło, iż był to nasz szósty mecz z rzędu bez porażki co jak na poziom prezentowany w Serie B jest wynikiem godnym pochwały. Dzisiaj podejmujemy innego beniaminka, a mianowicie mocne Napoli, które wydawało mi się, że włączy się do walki o awans a tymczasem środek tabeli to ich obecna pozycja. Z nami nie wystąpi dzisiaj nasz były zawodnik Ze Fernandes, a także najlepszy snajper neapolitańczyków, Ignacio Pia. Goście wyszli w bardzo ofensywnym ustawieniu, bo aż trzema napastnikami w linii. W 8. minucie przyjezdni za sprawą Calaio oddali bardzo groźny strzał jednak instynktowna interwencja bramkarza sprawiła, iż nie musieliśmy się martwić falstartem. My odpowiedzieliśmy rywalowi po kwadransie gry kiedy to Recoba dograł na bliższy słupek do Briniego, który niestety posłał piłkę nad poprzeczką. Nasz prawy skrzydłowy po dwóch kapitalnych sezonach, zdecydowanie obniżył loty i już nie strzela tak regularnie, a co gorsza bardzo mało skutecznie podaje do kolegów i jeśli tylko wyjdziemy z finansowego dołka to zakup porządnego konkurenta dla Alessandro będzie naszym priorytetem. W 25. minucie przekonałem się o słuszności wystawienia Recoby w podstawowym składzie mimo, iż bardzo chciałem dać szansę Cosme po wspaniałym występie z Triestiną. Urugwajczyk podaniem głową wyprowadził Hugo Carolo sam na sam z Coroną i lekkim uderzeniem po ziemi obok słupka sprawił, że mogliśmy się cieszyć z prowadzenia. Kilkadziesiąt sekund później Portugalczyk po raz kolejny zalazł za skórę bramkarzowi gości kiedy o mały włos nie wprawił go w wielkie zakłopotanie, sprawiając mu wiele trudności strzałem z prawie zerowego kąta. Goście byli teraz w defensywie co udało się wykorzystać jeszcze przed przerwą, a wywołany wcześniej do tablicy Brini wreszcie obsłużył napastnika dobrym dośrodkowaniem, które wykończył Recoba. W doliczonym czasie gry Corona wybronił jeszcze groźne uderzenia wspomnianej dwójki czym myślał, że pozwoli zachować Napoli nikłe szanse na odnotowanie korzystnego rezultatu po drugiej połowie. Niestety jego partnerzy z defensywy popełnili jeszcze jeden błąd i sfaulowali Alvaro w polu karnym, a sam słynący ze stałych fragmentów gry Urugwajczyk zamienił jedenastkę na bramkę. Nie mający nic do stracenia goście od początku drugiej połowy szukali honorowego gola, ale najpierw brakowało im celności, a później świetnie bronił Janukiewicz. Gdy rywal mocno się zmęczył to zadaliśmy w 68. minucie bolesny cios, a szybka kontra zakończyła się serią popisowych zwodów Cosme i bramką tego rezerwowego, który dzielnie zaczyna walczyć o miejsce w pierwszym składzie lecz Recoba nie zamierza obniżać lotów. W 86. minucie kiedy to Cosme wywalczył rzut wolny tuż za polem karnym, na murawie nie było już Recoby, ale za to przebywał inny specjalista od stałych fragmentów – Zecchin i ten nieograny pomocnik, świetnie zakręcił piłkę w okienko bramki Corony czym ustalił wynik spotkania na 5:0. Grominy Napoli w starciu beniaminków i nadal utrzymujemy pozycję v-ce lidera nad siedzącym nam na ogonie peletonem pościgowym.

 

Legnano-Napoli 5:0 (3:0)

 

25’ Hugo Carolo (1:0)

43’ Recoba (2:0)

45+3’ (kar.) Recoba (3:0)

68’ Cosme (4:0)

86’ Zecchin (5:0)

 

Mom: Adam Timmins – 9 (Legnano)

Widzów: 6968 (rekord)

Odnośnik do komentarza

No nie to samo. FM 06 to czasy kiedy Napoli dopiero odbudowywało swoje imię po bankructwie, a my nie zamierzamy im ułatwiać zadania chociaż po Romie (najważniejszy dla mnie klub po Wiśle) to we Włoszech z sympatią patrzę na grę ekipy spod Wezuwiusza. Tutaj polecam ciekawy artykuł jeśli masz czas J.

__________________________________________________________________________________________

 

11.11.2007

Serie B [15/42]: [11] Reggina-Legnano [2]

(Janukiewicz- Debris, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Jedenasty dzień jedenastego miesiąca z jedenastą drużyną w Serie B. Taki zbieg numerologiczny zwiastował ciężkie spotkanie na wyjeździe z Regginą, która mimo braku Leona i tak miała bardzo silną kadrę i powinna nam sprawić sporo problemów. Tutaj musze zgodzić się z opinią ekspertów, którzy moim zdaniem słusznie upatrują w gospodarzach, faworyta tego spotkania. Dodatkowo u nas zabraknie Timminsa, który poleciał do Nowej Zelandii reprezentować barwy swojego kraju, a zastąpi go nieograny Debris. Swoją szanse upatrywaliśmy w nietypowym ustawieniu Regginy gdzie pośród trójki defensorów była wyróżniona pozycja libero co stwarzało nam pole do popisu w oskrzydlających atakach. Właśnie taki rajd Gutiego w drugiej minucie stworzył stuprocentową okazję dla Hugo Carolo, który niestety przegrał pojedynek sam na sam z Ilardim. W szóstej minucie spróbowaliśmy druga flanką i tym razem to Recoba stanął oko w oko z Ilardim, ale i tym razem górą był bramkarz gospodarzy. Wreszcie w 11. minucie dopięliśmy swego i kilka krótkich podań sprawiło, iż piłka trafiła do Gutiego, a ten mając dużo swobody idealnie obsłużył swojego rodaka z linii ataku, a Hugo Carolo tym razem już się nie pomylił. Następnie do głosu doszli gospodarze, którzy chcieli odrobić straty jednak świetnie bronił Janukiewicz jak w 18. minucie kiedy obronił strzał z bliska, a także dobitkę napastników Regginy. My swoich okazji szukaliśmy oczywiście w atakach skrzydłami jednak dwie dobre szanse zostały niewykorzystane przed przerwą. Chwilę po zmianie stron katastrofalny błąd popełnił Janukiewicz przy strzale Colomba z 25 metrów. Piłka owszem leciała precyzyjnie do dalszego słupka jednak jej pęd był bardzo wolny i nasz bramkarz zdążył się spokojnie ustawić. Jednak kiedy przyszło mu wyłapać futbolówkę to w przeciwny sposób przepuścił ją pod swoim brzuchem, a ta wtoczyła się ku zaskoczeniu nawet graczy gospodarzy, do siatki. Festiwal błędów trwał w najlepsze bowiem w 53. minucie Lizarazo zderzył się z … Brinim i straciliśmy piłkę, która w ekspresowym tempie dotarła przed pole karne do Filipe Gomesa, ale jego podkręcony strzał wybronił Janukiewicz, po części rehabilitując się za błąd sprzed kilku minut. Niestety minutę później przy lobie tego brazylijskiego snajpera nie miał już nic do powiedzenia i teraz to my musieliśmy odrabiać stratę jednej bramki. Na murawie za niewidocznego Recobę pojawił się Cosme i już jego pierwszy kontakt z piłką przyniósł nam rzut karny. Do jedenastki podszedł drugi w kolejności do jej wykonywania Hugo Carolo lecz uderzył on fatalnie w sam środek co przy braku ruchu rezerwowego goalkeapera gospodarzy, oznaczało niewykorzystanie tej stuprocentowej okazji. Kolejne nasze ataki były strasznie szarpane i wieńczone mało precyzyjnymi dośrodkowaniami. W 82. minucie cały plan odrobienia strat legł w gruzach kiedy drugi katastrofalny w skutkach błąd popełnił Janukiewicz, któremu podczas przyjmowania piłki, odskoczyła ona od nogi i natychmiast padła łupem doskakującego Rigoniego, który zapewnił Regginie komplet punktów. Najgorsze jest to, że dzisiaj nie przegraliśmy, bo przeciwnik był o klasę lepszy, ale przez koszmarne pomyłki moich zawodników. Druga ligowa porażka w tym sezonie nie została wykorzystana przez goniąca nas Vicenzę, która to przegrała swój pierwszy mecz w sezonie, ale za to dalsza część peletonu pościgowego odrobiła do nas cenne punkty.

 

Reggina-Legnano 3:1 (0:1)

 

11’ Hugo Carolo (0:1)

16’ (knt.) Ilardi (REG)

47’ Colomba (1:1)

54’ Filipe Gomes (2:1)

58’ (n.k) Hugo Carolo (LEG)

82’ Rigoni (3:1)

 

Mom: Nicola Pavarini – 9 (GK, Reggina)

Widzów: 14041

Odnośnik do komentarza

Czyli nie udało się zaskoczyć ciekawym artykułem :) No taktyka sprawuje się świetnie w domowych, ale ewidentnie na wyjazdach coś nie chce "zaskoczyć". Zawsze na wyjazdach modyfikuję ją na grę krótkimi podaniami. W poprzednich sezonach to działało, ale teraz klasa nawet średniaka z Serie B jest nieporównywalnie wyższa aniżeli aspirantów do awansu w niższych ligach. Boję się, że jak kompletnie zmienię taktykę na wyjazdy to siądzie na dobre i stracimy wysoką lokatę. Gramy i tak nadzwyczaj dobrze więc liczę, że dzięki domowym spotkaniom wywalczymy chociaż awans do baraży, a jest to wyzwanie, ponieważ panuje tutaj niesamowity ścisk poza Fiorentiną.

________________________________________________________________________________

18.11.2007

Serie B [16/42]: [2] Legnano-Treviso [5]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Guti- Filipe Falardo- Cosme, Hugo Carolo)

 

Jakimś cudem po ostatniej klęsce, utrzymaliśmy drugą lokatę, a lider z Florencji powiększył nad nami przewagę i resztą stawki. Dzisiaj jednak podejmujemy kolejną drużynę, która kadrowo jest na naszym poziomie, a może nawet mocniejsza. Zwłaszcza formacja ataku dzisiejszych gości musi budzić respekt i musimy na nią uważać. Do składu wraca Timmins, a w ataku postanowiłem wreszcie wystawić w pierwszym składzie Cosme. W bramce pozostawiłem Janukiewicza licząc, iż będzie chciał się zrehabilitować za ostatnią kolejkę kiedy to głównie przez jego kiksy musieliśmy uznać wyższość rywala to był pierwszy argument. Drugi był taki, że Nowak jest kompletnie nieograny w tym sezonie i w starciu z tak mocnym przeciwnikiem, który dodatkowo siedzi nam na ogonie, nie chciałem ryzykować tak nagłej zmiany. Od pierwszego gwizdka uzyskaliśmy delikatną przewagę, która z upływem czasu stawała się coraz bardziej wyraźna. Brakowało nam jednak okazji strzeleckich i Treviso skutecznie rozbijało nasze ataki przed swoim polem karnym. W końcu w 24. minucie w polu karnym Hugo Carolo wygrał walkę o górną piłkę i strącił ją do Cosme. Ten natomiast huknął z prostego podbicia pod poprzeczkę co było strzałem nie do obrony z tak bliskiej odległości. Dziesięć minut później prowadziliśmy już 2:0. Mancini dograł piłkę na skrzydło do Hugo Carolo, a ten wygrał walkę bark w bark z Melgarem, zrównując go z ziemią po czym zdecydował się na uderzenie z bardzo ostrego kąta co miało nikłe szanse powodzenia. Nasz snajper jednak już kilkukrotnie udowadniał, iż niemożliwe nie istnieje i piłka ku uciesze naszych fanów, znalazła drogę po długim rogu do bramki Treviso. W 41. minucie byliśmy bliscy zdemolowania przeciwnika w pierwszej połowie. Guti z Brinim rozegrali akcję z której słynęli w zeszłym sezonie na niższym poziomie ligowym, a więc Portugalczyk dośrodkował na długi słupek lecz tym razem Briniemu na drodze do gola stanął słupek. Chwilę po zmianie stron przed pierwszą poważniejszą szansą stanęli goście, ale uderzenie Pingi z rzutu wolnego bitego tuż sprzed pola karnego trafiło w nasz liczebny mur. Następnie nasz bramkarz dwukrotnie cudownymi paradami zatrzymywał napastników gości, ale po chwili bardzo zmęczony opuścił plac gry i ustąpił miejsca świeżemu aczkolwiek nieogranemu Nowakowi co było ryzykowną zagrywką z mojej strony. Niestety wraz z Janukiewiczem murawę opuścił Cosme, który to jednak był już kontuzjowany i na murawie zameldował się Danili. Limit zmian został więc wyczerpany, ponieważ za grającego ostatnio słabiej Filipe Falardo wprowadziłem Recobę i teraz pozostawało mi się modlić o dobrą dyspozycje rezerwowego goalkeapera oraz brak kontuzji w dalszej części spotkania. Sekundy po wejściu na boisko Danili stanął przed próba pokonania De Lucii kiedy to po kombinacyjnej akcji na prawym skrzydle, Timmins dokładnie dośrodkował na głowę rosłego Włocha jednak bramkarz Treviso kapitalną paradą nie pogrzebał doszczętnie nadziei swojej ekipy na korzystny rezultat. Warta podkreślenia była świetna dyspozycja hugo Carolo, który wygrywał większość pojedynków główkowych i po kolejnym takowym wygranym w 71. minucie sprawił, że Danili wreszcie wpisał się na listę strzelców przypominając mi, iż najdroższy transfer w klubowej historii nie może być tak wcześnie określany mianem niewypału. Wygrana z bardzo mocną drużyną poprawiła nastroje po poprzedniej porażce, a bohaterem meczu został Hugo Carolo, który wreszcie zaczął asystować i jego dwa decydujące podania w dzisiejszym meczu to wynik jaki osiągnął we wszystkich wcześniejszych 15 spotkaniach.

 

Legnano-Treviso 3:0 (2:0)

 

24’ Cosme (1:0)

34’ Hugo Carolo (2:0)

63’ (knt.) Cosme (LEG)

71’ Danili (3:0)

 

Mom: Hugo Carolo – 9 (Legnano)

Widzów: 6958

 

 

Po spotkaniu jednak byłem w mieszanym nastroju, ponieważ raport mojego głównego fizjoterapeuty na temat Cosme był fatalny. Kolumbijczyk zerwał mięsień łydki i odpocznie od poważnej gry przez aż 5 miesięcy co oznacza, że w optymalnej dyspozycji znajdzie się na samą końcówkę sezonu. Ostatnio był on w bardzo dobrej dyspozycji i już sobie wywalczył miejsce w pierwszym składzie i spotkał go taki pech. Teraz więc otwiera się szansa przed Danilim na częstsze występy, ponieważ Recoba kondycyjnie może nie podołać i nie ma tak stabilnej formy jakiej bym oczekiwał.

Odnośnik do komentarza

Przed kolejnym ligowym spotkaniem dotarły do mnie kolejne niepokojące wieści na temat moich zawodników. Trudów intensywnego sezonu powoli zaczęli nie wytrzymywać Guti i Timmins, którzy doznali urazów, ale na szczęście zaledwie 2-tygodniowych więc mam nadzieję, że z nieogranymi zmiennikami jakoś sobie poradzimy.

 

 

 

25.11.2007

Serie B [17/42]: [2] Legnano-Vicenza [3]

(Janukiewicz- Debris, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu, Zecchin- Filipe Falardo- Danili, Hugo Carolo)

 

Pech chciał, że bardzo mocno osłabieni, kolejny ligowy mecz graliśmy z Vicenzą, która w tym sezonie przegrała najmniej spotkań ze wszystkich drużyn Serie B i była za nami w tabeli zaledwie o jeden punkt. Na prawej obronie zagra dzisiaj nieograny Debris, a na lewym skrzydle będzie operował również nieograny Zecchin. U siebie gramy o wiele lepiej aniżeli na wyjazdach lecz mimo to mam pokaźne obawy jak w takim zestawieniu zaprezentujemy się na tle jednego z głównych pretendentów do awansu. Pierwsze minuty to wymiana ciosów z obydwu stron co ukazywało jak wyrównany jest to pojedynek. Po jednej wybornej okazji zmarnowali Hugo Carolo i Musasa. To jednak reprezentant Demokratycznej Republiki Konga objął prym w tej statystyce gdy w 22. Minucie z łatwością wyprzedził wolnego Debrisa i pognał sam na nasza bramkę przez prawie 40 metrów. Miał on więc dużo czasu by wymyśleć jakiego rozwiązania użyje przeciwko Janukiewiczowi lecz jeśli wpadł na jakiś pomysł to był on nieskuteczny i w tej niemalże beznadziejnej sytuacji, górą był nasz goalkeaper. W kolejnej minucie ten napastnik dwukrotnie sprawił największe trudności naszemu bramkarzowi i był prawdziwym postrachem mojej defensywy. Jednak piłka to jest przewrotny sport i Musasa w 27. minucie nie oglądając się wokół siebie wycofał piłkę do swojego bramkarza, a tuz za jego plecami na błąd wyczekiwał już Hugo Carolo po czym z zimną krwią pokonał w akcji sam na sam Alaimo. Dla Portugalczyka był to już 50 gol w naszych barwach, a przecież gra u nas niespełna półtora roku. Następnie ponownie dużą przewagę uzyskała Vicenza jednak nadziała się ona w 35. minucie na kontratak. Tym razem jednak stuprocentowej okazji nie wykorzystał Hugo Carolo i nadal nasze prowadzenie było bardzo niepewne. Kolejna minuta i ponowny zwrot sytuacji na boisku. Musasa z hukiem uderzył z 35 metrów w poprzeczkę by kilkadziesiąt sekund później wreszcie wpisać się na listę strzelców, ale zaledwie na kilka sekund, ponieważ podczas dobitki był on na pozycji spalonej. Te agresywne skurwiele jeszcze przed przerwą doprowadziły do kontuzji kolejnego lewego pomocnika, Zecchina i na murawie musiał na tej pozycji, pojawić się Recoba, który nie potrafi tutaj grać. Na prawej stronie defensywy też dokonałem zmiany i za poobijanego Debrisa zameldował się nieograny Bretti. Przyjezdni ewidentnie znaleźli na nas patent, a była to bardzo ostra gra. Już na początku drugiej odsłony Lizarazo doznał urazu jednak postanowiłem nie wprowadzać kolejnego nieogranego zawodnika do obrony i możliwe, że to był błąd , ponieważ właśnie Lizarazo nie nadążył za Musasą i w 57. minucie zaczynało się wszystko od nowa lecz ze zdecydowanym wskazaniem na Vicenzę. Rywale coraz mocniej się rozpędzali, a Janukiewicz dwoił się i troił i jakimś cudem nie puszczał kolejnych bramek. W 69. minucie wyjątkowo przekroczyliśmy połowę przeciwnika i na strzał ze znacznej odległości zdecydował się Danili, a piłka nabrała potężnej rotacji i łukiem ominęła bramkarza gości i wpadła do bramki. W 78. minucie Włoch powinien był rozstrzygnąć losy spotkania na nasza korzyść. Graliśmy wtedy w dziesiątkę, ponieważ za linią boczną opatrywany był kolejny nasz zawodnik, ale i tak przedostaliśmy się w pole karne przeciwnika i Recoba dobrze dograł do Daniliego lecz ten z bliska tylko trafił w Alaimo i na dobrą sprawę nic nie było jeszcze do końca wiadome jak to spotkanie się zakończy. Niestety nie wytrzymaliśmy nawałnicy przyjezdnych i w doliczonym czasie meczu po źle wykonanym rzucie rożnym, nadzialiśmy się na kontratak, skutecznie wykończony przez De Martina. Remis jest jednak dobrym rezultatem, ponieważ przeciwnik dzisiaj zasłużył na o wiele większą liczbę bramek. Szkoda jednak, że nie grali oni fair i aż się bałem raportu swoich fizjoterapeutów na temat moich podopiecznych. Ten jeden punkt pozwala nam nadal na utrzymanie pozycji v-ce lidera, która to jest coraz bardziej zagrożona.

 

Legnano-Vicenza 2:2 (1:0)

 

27’ Hugo Carolo (1:0)

40’ (knt.) Zecchin (LEG)

57’ Musasa (1:1)

69’ Danili (2:1)

90+1’ De Martin (2:2)

 

Mom: Marco Danili – 8 (Legnano)

Widzów: 6963

 

 

Jak się okazało nie było tak tragicznie. O ile Zecchin naderwał więzadła w kolanie i nie zagra przez aż 2 miesiące to reszta jest całkowicie zdolna do gry i tylko Edu narzeka na grypę więc dam mu odpocząć przez 4 dni. Dobrze, że lada moment wróci Guti, ponieważ tak to sytuacja na lewym skrzydle byłaby tragiczna.

Odnośnik do komentarza

Ano niewiele. Skurwole wykosili mi pół składu czego efekt mamy poniżej... :/ ale fuckt fucktem, że z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy nawet na 1 punkt.

__________________________________________________________________________________________

1.12.2007

Serie B [18/42]: [20] Catanzaro-Legnano [2]

(Janukiewicz- Debris, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Tommasi, Galasso- Filipe Falardo- Danili, Hugo Carolo)

 

W mocno przetrzebionym kontuzjami składzie jechaliśmy na mecz z Catanzaro. Kandydat do spadku mimo, iż gramy na wyjeździe powinien być dla nas łatwym kąskiem jednak jestem trochę zaniepokojony jak sobie poradzimy z nieogranymi zawodnikami przeciwko ekipie, która walczy o każdy punkt by uniknąć degradacji. Gospodarze ambitnie próbowali nam się przeciwstawiać od pierwszych minut z rzadka dopuszczając nas pod swoje pole karne. W 19. minucie nie spodziewali się jednak, iż daleki wykop Janukiewicza, minie ich ostatniego defensora i umożliwi wyjście z akcją sam na sam naszemu najlepszemu strzelcowi. Ten nie zmarnował doskonałej okazji i spokojnie założył siatę Belardiemu. Catanzaro odpowiedział po dziesięciu minutach bramką Stanco po złym rozegraniu w drugiej linii, ale nie wiedzieć czemu sędzia liniowy dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej i główny arbiter tego pojedynku, gola nie uznał co było decyzją krzywdzącą dla Catanzaro. W 38. minucie nasze prowadzenie powinno być jeszcze wyższe, ale takie niestety nie było, ponieważ z bliska Hugo Carolo, zaledwie trafił w bramkarza. Ta niewykorzystana, stuprocentowa okazja, zemściła się na nas tuż przed przerwa i po miernym widowisku tylko remisowaliśmy z outsiderem do przerwy. Ledwie 23. Sekundy wystarczyły gospodarzom w drugiej połowie by wykorzystali oni zbyt powolne wyjście do piłki Janukiewicza przez co nasza sytuacja niemalże od razu stała się bardzo niekorzystna. On tym jak byliśmy dzisiaj słabi, grając w eksperymentalnym i nieogranym ze sobą zestawieniu świadczy fakt, że przez całą drugą połowę, poza uderzeniem Recoby, nie stworzyliśmy sobie żadnej dogodnej okazji i mecz zakończył się naszą sensacyjną porażką. Przegraliśmy z totalnym outsiderem i teraz tylko modliłem się o to by jak najszybciej do gry powrócili moi podstawowi zawodnicy. W ostatnich czterech spotkaniach zdobyliśmy raptem cztery oczka, ale nadal pozostajemy v-ce liderem. Peleton pościgowy nas już jednak dogonił i teraz każda kolejna strata punktów będzie skutkowała spadkiem i to o nawet kilka lokat…

 

Catanzaro-Legnano 2:1 (1:1)

 

19’ Hugo Carolo (0:1)

43’ Corona (1:1)

46’ Corona (2:1)

66’ (knt.) Buratti (CAT)

 

Mom: Giorgio Corona – 8 (FC, Catanzaro)

Widzów: 5250

Odnośnik do komentarza

9.12.2007

Serie B [19/42]: [2] Legnano-Perugia [14]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu,Guti- Recoba- Danili, Hugo Carolo)

 

Koniecznie chcieliśmy się zrehabilitować za klapę jaką był nasz ostatni występ przeciwko jednej z najsłabszych drużyn w lidze. Przeciwnik dzisiaj z wyższej sfery lotów średnich, ale mam nadzieję, że dyspozycja na własnym obiekcie nadal jest bardzo dobra i nie zawiedziemy swoich fanów. Do gry wraca kilku kluczowych zawodników tylko z przodu jesteśmy osłabieni, ponieważ rozcięta dłoń, wykluczyła z gry Filipe Falardo i za plecami napastników będzie operował Recoba, a w napadzie obok Hugo Carolo zagra Danili gdyż Cosme jak wiadomo leczy przewlekły uraz. Od pierwszego gwizdka rzuciliśmy się na rywala niczym sęp na padlinę jednak po pierwszych dziesięciu minutach mimo, że stworzyliśmy sobie aż cztery dogodne okazje, nadal był bezbramkowy remis, a my mogliśmy psioczyć na fatalną skuteczność. Perugia próbowała się odgryzać uderzeniami zza pola karnego, ale im to niezbyt dobrze wychodziło. Jak powinno się strzelać zza pola karnego pokazał w 20. minucie Recoba. Co prawda uczynił to ze stojącej piłki czyli z rzutu wolnego, ale jego strzał pod poprzeczkę na dalszy słupek był nie do obrony dla Moriniego. Minutę później jego wyczyn po drugiej stronie boiska, próbował skopiować Pertot, ale nasz bramkarz spokojnie wyłapał ten strzał. Skutecznością nie błyszczał Hugo Carolo, który jeszcze przed zejściem na przerwę nie wykorzystał dwóch akcji sam na sam wobec czego na kolejne trzy kwadranse wychodziliśmy z mizerną zaliczką. Niestety początku drugich odsłon są dla nas zmorą, ponieważ nie wiedzieć czemu moi zawodnicy je odpuszczają i zbyt wolno wchodzą ponownie w rytm spotkania. Wykorzystali to przyjezdni w 51. Minucie kiedy De Meo dośrodkował w pole karne, a tam Turdo uwolnił się od krycia Lizarazo i na raty zmusił Janukiewicza do kapitulacji. My natomiast nie mieliśmy szczęścia, albo po raz kolejny nie był to nasz dzień. W 60. minucie Hugo Carolo pognał z przechwyconą piłką ponad 30 metrów i wyszedł naprzeciwko Moriniego jednak to była już jego czwarta stuprocentowa i w dodatku zmarnowana, okazja w tym meczu. Dokonałem więc szeregu zmian i nakazałem postawienie wszystkiego na jedną kartę jednak wtedy jak na złość moi podopieczni przestali kreować ofensywne akcje. W końcu w niemalże ostatnich sekundach spotkania w polu karnym został powalony Hugo Carolo,a że na murawie przebywał jeszcze Recoba to odetchnąłem z ulgą. Morini co prawda wyczuł kierunek strzału Urugwajczyka jednak jak zwykle był on bardzo precyzyjny i po chwili było już wiadome kto zostanie okrzyknięty bohaterem tego spotkania. Po tej bramce na ostatni zryw zdecydowali się przyjezdni, ale zostali oni skarceni bramką Filipe Falardo, a asystę przy tym trafieniu zaliczył Recoba. Graliśmy dzisiaj przyzwoicie, ale brakowało skuteczności stąd ta niepotrzebna nerwowa końcówka. U wielu zawodników widać już lekkie zmęczenie długim sezonem, a przecież nie jesteśmy nawet na półmetku.

 

Legnano-Perugia 3:1 (1:0)

 

20’ Recoba (1:0)

51’ Turdo (1:1)

90’ (kar.) Recoba (2:1)

90+4’ Filipe Falardo (3:1)

 

Mom: Alvaro Recoba – 9 (Legnano)

Widzów: 6807

Odnośnik do komentarza

16.12.2007

Serie B [20/42]: [7] Catania-Legnano [2]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu,Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Przed krótką zimową przerwą czekają nas jeszcze dwa bardzo trudne spotkania z drużynami, które realnie myślą o włączeniu się o awans i to nie tylko poprzez udział w barażach. Catania po słabym początku sezonu, wreszcie zaczyna grać na miarę oczekiwań swoich kibiców i szybko dołączyła do ligowej czołówki. Nie napawa nas to optymizmem, ponieważ w meczach wyjazdowych spisujemy się o wiele słabiej i dzisiaj remis potraktuję jako dobry rezultat jeżeli oczywiście uda się go osiągnąć. Przeciwnik wyszedł na nas aż trójką napastników co pozwoliło nam rozwinąć skrzydła. Niestety kiedy już piłka docierała w pole karne to w pierwszych pięciu minutach, bramkarz Catanii – Olave aż trzykrotnie powstrzymywał próby Hugo Carolo i to z bliskiej odległości. Te niewykorzystane okazje o mały włos nie zemściły się na nas w 10. minucie kiedy to strzał Perrone już minął Janukiewicza i zmierzał do bramki, ale w ostatnich chwili na drodze toru lotu piłki stanął Mancini i wyekspediował ją w głąb pola. Minutę później znowu czuwała nad nami opatrzność kiedy Mascara zakręcił futbolówkę, a ta tylko trafiła w słupek. Po aktywnym w wykonaniu obydwu ekip, początku meczu, następnie tempo wyraźnie spadło i poza kolejną zmarnowaną okazją Hugo Carolo już w samej końcówce połowy, nie działo się nic ciekawego. Początek drugiej połowy należał do gospodarzy, którzy jednak uderzali bardzo niecelnie. My doskonałą okazję mieliśmy w 66. minucie kiedy to dalekie podanie od Lizarazo trafiło pod nogi wprowadzonego w przerwie Daniliego lecz i tego napastnika z dużą pewnością siebie, zastopował Olave. W 70. minucie swoją okazję miał Filipe Falardo i minął już Olave schodząc mocno do boku, ale zdołał oddać strzał. Niestety tym razem to gospodarzy uratował słupek. Wreszcie w 82. minucie choć trochę niezasłużenie, zdobyliśmy bramkę. Bardzo długie podanie od Gustavo skleił Danili i natychmiast spróbował lobować nieco wysuniętego Olave. Próba ta zakończyła się powodzeniem i teraz musieliśmy jeszcze utrzymać ten fantastyczny rezultat przez blisko dziesięć minut. Gracze Catanii uwijali się niczym mrówki, a my spokojnie każdą przechwyconą piłkę wybijaliśmy daleko do przodu czy tez po autach i ostatecznie udało nam się osiągnąć założony cel czyli obronić korzystny rezultat. Jest on mocno krzywdzący dla gospodarzy, ponieważ z przebiegu spotkania, najsprawiedliwszy byłby tutaj remis jednak piłka to nie jest sprawiedliwa dyscyplina sportu i dzisiaj to my cieszymy się z cennego kompletu punktów.

 

Catania-Legnano 0:1 (0:0)

 

82’ Danili (0:1)

 

Mom: Adam Timmins – 9 (Legnano)

Widzów: 14403

Odnośnik do komentarza

19.12.2007

Serie B [21/42]: [2] Legnano-Bologna [6]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu,Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

Ledwie trzy dni dzieliły nas od trudnego spotkania z Bologną, która wedle przedsezonowych zapowiedzi ma awansować do Serie A i jest na dobrej drodze ku temu, ponieważ znajduje się w ligowej czołówce i miejsce barażowe to ich plan minimum. Są oni bardzo mocni w ofensywie lecz w obronie jest już trochę gorzej, ponieważ na środku defensywy gra zaledwie 16-letni zawodnik i mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie Hugo Carolo trafi do siatki. Pierwsze minuty nie wróżyły nic dobrego. Agresywny odbiór bolończyków w środku pole z łatwością przyczyniał się do ofensywnych akcji napastników gości i kwestią czasu było tylko kiedy Janukiewicz będzie musiał wyciągać piłkę z siatki. W przeciągu pierwszych 15. minut Bologna oddała aż 12 strzałów przy naszym jednym. Ten jeden mimo, że groźny obronił jednak doświadczony Pagliuca. W 27. minucie katastrofalny błąd popełnił Gustavo, którego przeskoczyła piłka kiedy nabrała kozła i sam na sam z naszym bramkarzem wyszedł Cipriani, ale kolejna jego próba była nieudana. Goście grali tak szybko i dokładnie, że kiedy podanie docierało do zawodnika to mój kryjący go zawodnik był o dwa kroki za nim. Zwyczajnie nie nadążaliśmy za tempem w jakim toczone było to spotkanie jednak goście nie błyszczeli skutecznością. W doliczonym czasie pierwszej połowy Timmins zagrał piłkę na aferę z własnej połowy, a w polu karnym Bologny przejął ją Hugo Carolo i spełnił moje przedmeczowe życzenie, wpisując się na listę strzelców. Do przerwy więc prowadziliśmy, ale jasne było, że jeśli goście nie zwolnią tempa to takiego korzystnego rezultatu nie utrzymamy do końcowego gwizdka. Rywalowi wystarczyły raptem niespełna trzy minuty drugiej połowy by doprowadzili do wyrównania. Z akcji im nie wychodziło to udało się ze stałego fragmentu gry, a Nastase ładnie przymierzył pod poprzeczkę z 20 metrów. O dziwo udało nam się odpowiedzieć już w kolejnej akcji. Recoba był kryty tuż za połowa rywala przez dwóch defensorów. Jako, że nie jest już taki szybki jak kilka lat temu to zdecydował się on na niekonwencjonalne rozwiązanie. Uderzył on z odległości 45. metrów, a piłka nabrała tak intensywnej rotacji, że wprawiła wszystkich w osłupienie kiedy wpadła obok Pagliucy do siatki. Ależ to była bramka, iście stadiony świata! Urugwajczyk jednak na tym nie poprzestał i kilka minut później ponownie zaskoczył wszystkich, zakręcając piłkę w okienko z 35. metrów. Goście wobec takich niespotykanych uderzeń byli bezradni i kompletnie zszokowani. To był mecz Recoby. Dwie kapitalne bramki w krótkim odstępie czasu to dlaczego nie skompletować klasycznego hat-tricka. Kilka minut po tej bramce Urugwajczyk kompletnie dobił gości lobując Pagliucę z narożnika pola karnego i doprowadzając go do szewskiej pasji, ponieważ co Recoba uderzył i to z nieprawdopodobnych pozycji to wpadało do siatki. Trzecia bramka Urugwajczyka była jego setnym ligowym golem w karierze więc będzie miał on dodatkowy powód do świętowania. Goście pozazdrościli takich pięknych bramek naszemu napastnikowi, ale trafienie Amoroso z 83. minuty mimo, że ładne to nie umywało się do piękna goli Urugwajczyka. Alvaro zdobył jeszcze jednego gola w doliczonym czasie gry jednak dobijając strzał Hugo Carolo był na pozycji spalonej i musiał się zadowolić trzema trafieniami. Wygrał nam jednak arcyważne spotkanie i teraz na ponad dwutygodniowa przerwę możemy udać się w świetnych nastrojach.

 

Legnano-Bologna 4:2 (1:0)

 

45+2’ Hugo Carolo (1:0)

48’ Nastase (1:1)

50’ Recoba (2:1)

57’ Recoba (3:1)

65’ Recoba (4:1)

83’ Amoroso (4:2)

 

Mom: Alvaro Recoba – 10 (Legnano)

Widzów: 6976 (rekord)

Odnośnik do komentarza

No ostatnie trzy wygrane poprawiły wszystkim morale na znakomite nawet rezerwowym, oprócz wystawionego na sprzedaż Lambertucciego. Ważne, że peleton pościgowy również jest nieco zmęczony i zaczęli gubić punkty więc pięć oczek przewagi to zarazem dużo jak i mało. Póki co nic nie zmieniam skoro funkcjonuje...Martwić się będę jeśli spadniemy lub będziemy blisko spadku poza miejsce barażowe. Teraz głównym zmartwieniem są klubowe finanse (w Styczniu dług sięgnie ponad milion Euro i boję się, że konieczne będzie sprzedaż któregoś z utalentowanych młodzieńców lub gwiazdy, a kolejki chętnych są coraz większe no i boję się wtedy buntu i wymuszeń transferów do lepszych klubów, bo ten FM z tego niestety SŁYNIE :( ). Chcemy awansować, bo mam na oku koreańskiego WONDERKIDA więc jeśli mamy go przekonać do gry u nas to konieczny jest wzrost klubowej reputacji z regionalnej...

Widzę, że jedyny jesteś tu komentujący :P dobrze, że chociaż jeden :) bo dziwnie to wygląda jak opek w dziale opowiadań, a tylko mój awatar w temacie się wyświetla.

__________________________________________________________________________________________

 

TABELA SERIE B 2007/2008 - półmetek

| 1. | Fiorentina | 21 | 17 | 3 | 1 | 48 | 12 | +36 | 54 |

| 2. | Legnano | 21 | 13 | 5 | 3 | 54 | 27 | +27 | 44 |

| 3. | Ascoli | 21 | 11 | 6 | 4 | 43 | 21 | +22 | 39 |

| 4. | Vicenza | 21 | 9 | 8 | 4 | 45 | 37 | +8 | 35 |

| 5. | Brescia | 21 | 11 | 2 | 8 | 28 | 26 | +2 | 35 |

| 6. | Bologna | 21 | 10 | 4 | 7 | 33 | 27 | +6 | 34 |

| 7. | Modena | 21 | 9 | 6 | 6 | 40 | 36 | +4 | 33 |

| 8. | Treviso | 20 | 8 | 6 | 6 | 31 | 26 | +5 | 30 |

| 9. | Catania | 20 | 9 | 3 | 8 | 31 | 26 | +5 | 30 |

| 10.| Rimini | 21 | 9 | 3 | 9 | 30 | 33 | -3 | 30 |

| 11.| Reggina | 21 | 7 | 7 | 7 | 30 | 29 | +1 | 28 |

| 12.| Cesena | 21 | 7 | 6 | 8 | 37 | 40 | -3 | 27 |

| 13.| Perugia | 21 | 7 | 6 | 8 | 28 | 34 | -6 | 27 |

| 14.| Triestina | 21 | 7 | 5 | 9 | 24 | 23 | +1 | 26 |

| 15.| Venezia | 21 | 7 | 5 | 9 | 24 | 34 | -10 | 26 |

| 16.| Napoli | 21 | 5 | 8 | 8 | 32 | 39 | -7 | 23 |

| 17.| Catanzaro | 21 | 4 | 10 | 7 | 20 | 29 | -9 | 22 |

| 18.| Empoli | 21 | 5 | 6 | 10 | 22 | 29 | -7 | 21 |

| 19.| Foggia | 21 | 5 | 6 | 10 | 23 | 35 | -12 | 21 |

| 20.| Novara | 21 | 5 | 4 | 12 | 23 | 36 | -13 | 19 |

| 21.| Crotone | 21 | 3 | 5 | 13 | 22 | 46 | -24 | 14 |

| 22.| Acireale | 21 | 2 | 6 | 13 | 20 | 43 | -23 | 12 |

Odnośnik do komentarza

10 punktów straty :-k chyba się jednak sprawdzi mój typ. Co do finansów- kapkę Ci wpadnie po awansie (nie wiem ile, bo lata świetlne temu grałem w FM06).

O czytaniu - ano popatruje jak Ci tam idzie. Nigdy w zasadzie nie grałem w lidze Włoskiej i jej nie śledziłem, bo jej zwyczajnie nie lubię ;)

Odnośnik do komentarza

MaKK: Za awans i prawa do transmisji we Włoszech z tego co pamiętam nie ma dużych pieniędzy. Anglia i Niemcy są lata świetlne przed włoską piłką. Zresztą nawet jak coś dostaniemy to znając FM06 nie pojawi się to w stanie klubowej kasy tylko pójdzie na "zaś" czyli rozbudowę stadionu. Też za ligą włoską nie przepadam, ale muszę oglądać ze względu na Romę :D wybrałem tę ligę, ponieważ pierwsza moja poważna kariera na tym forum w 2005 roku była z ligi włoskiej i później parokrotnie do niej wracałem więc i tym razem się nie zawiodłem, bo rozgrywka mnie wciągnęła na maxa :D Przez neta w późniejszych FM też najdłużej pocinaliśmy właśnie w tę ligę więc może spróbuj :) w Serie A łatwo nie jest, bo jest dużo uznanych firm na podobnym wysokim poziomie (jeśli weźmiesz słabszy zespół).

 

zurawwisla: Filipe Falardo. Wiem, że może się jeszcze bardziej rozwinąć jak tylko uda się podreperować bazę treningową. Jak opisywałem karierę w Burton to potrafił on strzelać co sezon ponad 20 bramek w Premiership i mieć tyle samo asyst, ale widać specyfika ligi włoskiej, trochę mniej mu odpowiada.

__________________________________________________________________________________________

W dniu otwarcia transferowego okienka pozbyliśmy się Gianlucy Galasso (23, ITA, M LC) – [14(11)/ 2/ 7/ 3/ 6.87] za śmieszną kwotę 200.000€. Śmieszną dlatego, iż Galasso świetnie rozwinął się w tym sezonie podczas treningów i umiejętnościami przerósł Zecchina i śmiało mógłby rywalizować Gutim o miejsce w pierwszym składzie. Decyzję o transakcji podjąłem jednak jeszcze we Wrześniu kiedy nie wiedziałem, iż Włoch tak wystrzeli z formą na treningach. Nowym pracodawcą tego skrzydłowego został nasz konkurent do awansu Bologna, która po sprzedaży swojego napastnika za rekordowe jak na warunki Serie B, 10 milionów Euro zamierza się poważnie wzmocnić by popsuć nam nasze zamiary bezpośredniego awansu.

 

 

 

6.1.2008

Serie B [22/42]: [2] Legnano-Brescia [5]

(Janukiewicz- Timmins, Lizarazo, Gustavo, Mancini- Brini, Edu,Guti- Filipe Falardo- Recoba, Hugo Carolo)

 

W nowym roku, rewanżową serię spotkań rozpoczynaliśmy starciem z trudnym rywalem, a mianowicie Brescią, która podobnie jak my walczy o awans. Ogólnie terminarz nam nie sprzyja, ponieważ w następnej kolejce mamy arcyważny mecz z goniącym nas Ascoli i mam nadzieję, że dzisiaj żaden z moich podstawowych zawodników nie dozna jakiegoś urazu. Dzisiejsi goście pałają rządzą rewanżu za swój falstart w rozgrywkach kiedy to zostali przez nas ograni na własnym obiekcie w stosunku 1:4. Ostatnie wyniki mojej ekipy sprawiły jednak, że dosyć pewnie podchodzimy do tego spotkania. Już w 3. minucie Recoba dokładnie wrzucił piłkę z rzutu rożnego na głowę Edu. Jego strzał wybronił Viviano jednak futbolówka spadła pod nogi Filipe Falardo, który zamiast uderzać niespodziewanie dograł ją dwa metry obok do lepiej ustawionego Hugo Carolo, a nasz najlepszy snajper nie miał problemów z wykończeniem tej setki. Goście ewidentnie źle weszli w to spotkanie albowiem w 7. minucie daleka wrzutka timminsa wylądowała na głowie Hugo Carolo i Portugalczyk mógł się po raz pierwszy w tym sezonie cieszyć ze zdobycia przynajmniej dwóch goli w jednym spotkaniu. Aż trudno w to uwierzyć, ale nasz najskuteczniejszy napastnik w Serie B potrafił tylko jednokrotnie się wpisywać na listę strzelców w pojedynczym spotkaniu. Brescia odpowiedziała groźną akcją w kolejnej minucie, ale uderzenie głową Possanziniego z niewygodnej pozycji , wyłapał dobrze ustawiony Janukiewicz. Nasz bramkarz zatrzymał również będącego w dobrej formie v-ce lidera tabeli strzelców Bruno, a my z kolei za sprawą Gutiego trafiliśmy w słupek. Mecz więc mógł się podobać i obydwie ekipy dostarczały ciekawego widowiska naszym kibicom. Nie chcieliśmy jednak sprawić by było ono za ciekawe i dążyliśmy do zdobycia kolejnego gola. Takowy padł w 35. minucie. Wtedy to ponownie Timmins dobrze dośrodkował do Hugo Carolo, ale jego próba została udaremniona przez rzucającego się pod nogi Portugalczyka, Viviano. Włoch wobec dobitki podążającego za akcją Recoby był jednak bezradny i do przerwy komfortowo prowadziliśmy aż trzema bramkami. Od razu po zmianie stron daliśmy przyjezdnym wyraźny sygnał, iż nie mają co liczyć na taryfę ulgową i odnotowanie korzystnego dla nich rezultatu. Filipe Falardo odebrał piłkę w środkowej strefie boiska i natychmiast dograł ją do Recoby. Nasz techniczny wirtuoz kątem oka dostrzegł źle ustawionego bramkarza i spróbował go lobować z ponad 40 metrów! Piękny lob wpadł tuż za kołnierz rozpaczliwie cofającego się Viviano! Teraz to już podłamani goście kompletnie odpuścili co zemściło się na nich w 58. minucie. Hugo Carolo głową dograł do wychodzącego na czystą pozycję Recoby, a ten na raty poradził sobie z bramkarzem rywala, kompletując tym samym kolejnego w tym sezonie hat-tricka. Kandydat do awansu poza paroma momentami w pierwszej połowie nie pokazał dzisiaj nic wartego uwagi i w dalszej części spotkania, mając w zanadrzu mecz z mocnym Ascoli nie forsowaliśmy już tempa, dowożąc wysoką wygraną do końcowego gwizdka.

 

Legnano-Brescia 5:0 (3:0)

 

3’ Hugo Carolo (1:0)

7’ Hugo Carolo (2:0)

35’ Recoba (3:0)

46’ Recoba (4:0)

58’ Recoba (5:0)

 

Mom: Alvaro Recoba – 10 (Legnano)

Widzów: 6975

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...