Skocz do zawartości

3 muszkieterów


GrandOne

Rekomendowane odpowiedzi

Jak za starych czasów staliśmy wieczorem w bramie myśląc jak za granicą przeżyć za 2 tys. euro miesięcznie we trzech. Opłaty i podatki zabierały ponad połowę, reszta szła na jedzenie, a przed wyjazdem mówiliśmy, że jedziemy na 3 miesiące i wrócimy zarobieni. Coś nie wyszło. Minęło 5 lat, a my tu siedzimy i nie możemy nawet zarobić na bilety powrotne. Ziomki pewnie i tak czekają.

 

- Nie może tak być, do kurwy nędzy – krzyknął nagle Filip – trzeba iść na zarobek, jak za starych czasów. Wiecie o co mi chodzi? – Jego mina mówiła wszystko, myślałem, że tego już nigdy nie powtórzymy, ale chyba trzeba.

 

- Ja się piszę – powiedział Darek i skinął głową na mnie czekając na odpowiedź.

 

- Dawajcie! – Dawno nie czułem tej adrenaliny.

 

Staliśmy w tej bramie i czekaliśmy na uśmiech losu, długo nic się nie działo. Nie dziwota. Kto by chciał chodzić po ciemnych bramach w złocie, albo z pieniędzmi przy sobie. Już mieliśmy się zawijać, ale...

 

- O kurwa! – Wyrwał się jak zwykle Filip, nie widziałem nikogo, kto by więcej przeklinał. – Patrzcie jaki Mercedes tam stanął.

 

Podniosłem szczękę z podłogi i mówię spokojnie:

 

- Walimy go.

 

- Co? – śmiejąc się mówi Darek.

 

- Walimy go! – krzyknąłem i popatrzyłem na kolegów, byłem gotowy na wszystko, przypał by był ten sam nawet za kilka stów. A to by nam pozwoliło nie tylko na powrót do Polski.

Odnośnik do komentarza

Leci szyba, Filip już w środku, nagle z baru wybiega dwóch typów, każdy jeden większy od nas trzech naraz, ale nie było w nas strachu. W następnej stopklatce obaj leżeli pod barem z rozwalonymi głowami. Zasada głosi: jak nie dasz rady rękoma, to uderz śmietnikiem. Tylko ułatwili nam sprawę, bo zabraliśmy im kluczyki i mogliśmy spokojnie odjechać.

 

 

- Co za akcja! – krzyknął Filip, gdy już odjechaliśmy, wcześniej przez minutę nikt z nas nie potrafił wykrztusić słowa.

 

- Trzeba szybko pogonić ten samochód, bo może być lipa - mówi Darek.

 

- No co ty, pojeździmy nim sobie kilka dni, później sprzedamy i wrócimy zarobieni do Polski, jak obiecaliśmy.

 

- Nie, no wariat. Trzeba się tego pozbyć – znowu Darek i jego głos rozsądku.

 

Ja się nie odzywałem, nie wierzyłem, że to zrobiliśmy, myślałem już o Polsce i o tym gdzie zawitamy najpierw, już po powrocie.

 

 

Stanęło na tym, że tej nocy pojeździmy sobie trochę po mieście, pojedziemy po rzeczy do domu, sprzedamy auto i wrócimy do kraju.

 

Powrót do domu o szóstej rano po całonocnym tripie był ciężki. Jakoś Filip dojechał bez uszkodzenia samochodu. Wysiedliśmy, poszliśmy na górę i zaczęliśmy się zbierać. Nie minęło 5 minut, a nie mieliśmy już drzwi, ostry wjazd. Zamiast witać się z biletami do Polski, to mogliśmy się witać ze szpitalem.

Odnośnik do komentarza

Obudziłem się w jakimś biurze, przed oczami miałem jednego z typów, który dostał śmietnikiem. Obok niego stał jakiś drugi kark, a za biurkiem siedział, jak się okazało, szef tych gości.

 

- Hahaha, więc mówisz, że ten chłopaczek cię pobił i zabrał ci samochód – powiedział szef do gościa z bandażem na głowie.

 

- Szefie, zaskoczyli nas. Było ich więcej.

 

- Wyjdź stąd, bo cię zabije – oznajmił szef.

 

- Dobrze, szefie, przepraszam – odpowiedział i wyszedł patrząc na mnie z nienawiścią w oczach.

 

Było śmiesznie patrzeć na tłumaczenia.

 

 

- Kevin możesz nas zostawić – powiedział szef, po czym następny kark wyszedł z pokoju.

 

Zostało nas dwóch.

 

 

 

- Zdajesz sobie sprawę co zrobiliście? – spytał mnie niski jegomość zza biurka.

 

- Nie boisz się być tu ze mną sam na sam? - spytałem pewny siebie, wstając na nogi.

 

- Hehe, nie jesteśmy tu sami, nie zdążyłbyś do mnie podejść, a już byś miał kulkę w głowie. Ryzykujesz, czy wysłuchasz co mam ci do powiedzenia?

 

Spojrzałem mu w oczy, nie było widać w nich żadnych emocji, nie bałem się. Gdybym miał dostać tą kulkę to bym ją dostał wcześniej. Nie takich się widziało.

 

 

- Uznam, że skoro nie mówisz nic to się zgadzasz. A więc do sedna. Popełniliście największy błąd życia, twoi koledzy czekają z moimi ludźmi za drzwiami, ale macie wybór. Albo to odpracujecie, albo umrzecie, krótka piłka.

 

- Że co? Kim ty w ogóle jesteś?

 

- A, no tak, gdzie moje maniery. Nazywam się Rene ter Borgh, prowadzę rodzinną firmę zajmującą się produkcją napojów izotonicznych.

 

- Jak to się ma do tych ludzi na zewnątrz?

 

- Też byłem kiedyś taki jak ty. Młodzi chcą wszystkiego spróbować, rozumiem, ale kradzenie aut ludziom takim jak ja, w obcym kraju, to chyba za dużo.

 

- A skąd miałem wiedzieć kogo to samochód?

 

- Nie interesuje mnie to, ale wiem jak możecie to odkręcić. Mam dla was zlecenie, po którym dostaniecie pieniądze na nowe lokum, poprzednie, po naszej wizycie, nie nadaje się do mieszkania. Po zleceniu będę miał dla was pracę, w której odkupicie swoje winy. Po zarobieniu odpowiedniej kwoty dostaniecie bilety do Polski i już tu nie wrócicie, umowa stoi?

 

- Nie mogę decydować za kolegów.

 

- Oni już się zgodzili, pojedziecie teraz do hotelu i tam poczekacie, oczywiście oczy wszystkich moich ludzi będą na was skierowane, nie próbujcie żadnych sztuczek. Jutro przyjedzie po was samochód, w nim dowiecie się co macie zrobić najpierw.

 

- No dobra.

 

- W takim razie, do zobaczenia.

 

- Do zobaczenia.

Odnośnik do komentarza

Noc minęła szybko, byliśmy podekscytowani i bardzo ciekawi zlecenia od ter Borgha. Samochód podjechał już o 6 rano, mieliśmy 30 minut na przygotowanie się do wyjścia.

 

W samochodzie nie było nikogo oprócz kierowcy, który był za weneckim lustrem. Znaleźliśmy kartkę na, której było napisane:

 

W bagażniku macie sprzęt każdego typu, wybierzcie sobie coś. Waszym celem jest osoba, którą znajdziecie pod adresem, który macie na odwrocie jego zdjęcia. Nie macie go zabijać, ma być przestraszony, macie wykurzyć go z miasta, nawet z kraju. Mam go więcej nie zobaczyć. Liczę na was.

R.

 

 

Spojrzeliśmy po sobie, nie widziałem w kolegach strachu, zwykła akcja. Dojechaliśmy w miejsce zamieszkania naszego celu, wyszliśmy i zajrzeliśmy do bagażnika. Wszelkie kije, pałki, noże, nawet i śmietnik się znalazł. Ja wybrałem zwykłą teleskopówkę, Filip wziął kij baseballowy, a Darek wybrał nogę od stołu. Weszliśmy na górę, później do mieszkania. Nasz cel chyba szykował się do wyjścia. Mocno się zdziwił, gdy zobaczył 3 uzbrojonych mężczyzn w kominiarkach. Kilka ciosów, parę słów do zapamiętania i wyszliśmy. Facet był wszystkiego świadom i obiecał, że jeszcze dzisiaj się wyniesie z miasta.

 

 

Wróciliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać. Jak zwykle ekscytowaliśmy się naszą akcją. Nagle zaczął dzwonić telefon. Nie nasz, pod siedzeniem znaleźliśmy telefon na którym wyświetliło się ‘dzwoni R.’, szybko odebrałem i wziąłem na głośnomówiący.

 

- Dobrze się spisaliście, teraz wrócicie do mnie do biura po zapłatę oraz poznacie swoje nowe miejsce pracy.

 

- Dobra, a co z naszymi biletami do Polski? – odpowiedziałem.

 

- Dostaniecie je, gdy już zarobicie na tyle dużo, żeby zrekompensować stratę mojego samochodu.

 

- Ale przecież ty masz ten samochód – wyrwał się Filip.

 

- Chodzi o stratę mojego prestiżu, który ucierpiał po tym, gdy ukradliście mój samochód. Widzę was za 15 minut w moim biurze – powiedział Rene i się rozłączył.

 

Cwaniak z tego Rene, będzie nas tu trzymał do końca życia, żebyśmy zajmowali się jego wrogami. To całkiem ciekawa praca, mi odpowiada, nie wiem jak z Filipem i Darkiem.

Odnośnik do komentarza

- Szefie, przybyli nasi 3 muszkieterowie – powiedział jeden z karków wchodząc z nami do biura.

 

- Dobrze, zostaw nas samych – odpowiedział Rene.

 

 

- Świetna robota panowie, dzięki wam zaoszczędzę duże pieniądze, za które będę mógł wam wynająć nowe mieszkanie. Teraz pozostał jeszcze jeden, dużo mniejszy problem do rozwiązania. Któryś z was, i chyba nawet wiem który – powiedział spoglądając na mnie -, zostanie nowym menadżerem mojego zespołu.

 

- Jakim znowu menadżerem? – odpowiedziałem.

 

- Jak to jakim? Normalnym. Człowiek, którego mieliście nastraszyć był menadżerem zespołu piłkarskiego FC Omniworld, którego jestem prezesem. Został tu zatrudniony przed moim przyjściem i zarabiał rocznie więcej niż mogłem mu zaoferować. Kontrakt miał długi, chroniony klauzulą, nie chciał się dogadać, dzięki wam zostało to załatwione szybko i tanio. Teraz musicie go zastąpić.

 

- Zaraz, chwila. A żeby być tym menadżerem nie trzeba mieć papierów.

 

- Chłopcy, umieliście zabrać Mercedesa moim ludziom i pobić poprzedniego menadżera i to w ciągu doby. Naprawdę będziecie mieć problem ze sfałszowaniem papierów.

 

- Nie, no chyba nie – odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.

 

- To jak, który się pisze?

 

 

 

My od zawsze lubiliśmy piłkę. Często graliśmy mecze między dzielnicami czy podwórkami. Gdy byliśmy mniejsi całe dnie spędzaliśmy na boisku, ale przez ostatnie kilka lat nawet nie widzieliśmy jak ktoś gra. Mogłoby być ciężko.

 

 

 

- Uważa pan, że niedoświadczony tercet z Polski jest w stanie poprowadzić drużynę w lidze? Niech pan nam każe kogoś zabić, pobić, albo nastraszyć, po co mamy się w tym babrać? - Spytał Filip.

 

- Przecież nie obejmujecie Realu, tylko 2-ligowy zespół z Holandii, do tego walczący o utrzymanie. Macie nie przynieść wstydu i nie zabierać zbyt dużo pieniędzy z konta.

 

- Ile mamy go prowadzić, aby się spłacić?

 

- Macie awansować do najwyższej ligi w Holandii.

 

- Co?

 

- Oczywiście dostaniecie na to czas. Myślę, że o awansie do Eredivisie pomyślimy dopiero za 3 lata.

 

- Mamy tu, kurwa, siedzieć jeszcze 3 lata? – Znowu wyrwał się Filip

 

- Możecie też pojechać do lasu i wykopać sobie 3-osobowy grób.

 

- Dobra, chłopaki, przecież nie może być tak źle, damy radę, załatwimy to w szybkim tempie, w końcu nie takie rzeczy robiliśmy – odpowiedziałem –, wchodzimy w to, ale tylko we trzech.

 

- Dobrze w takim razie zawołam Kevina, niech was oprowadzi.

 

 

------------------------------

 

Football Manager 2010 10.3

 

Ligi: Austria (2), Belgia (3), Niemcy (3), Holandia (2), Polska (2), Szwajcaria (2)

 

Baza danych: duża + plik z nowym systemem kontuzji.

Odnośnik do komentarza

Kevin, który był jednym z osobistych ochroniarzy prezesa, zaprowadził nas najpierw do biura obok. Poznaliśmy tam cały sztab dyrektorski, któremu również podlegaliśmy. Jeffrey Kooistra, Dirk van der Pool i Rien Timmer podali nam ogólne informacje o klubie i o finansach.

 

Rok założenia: 1997

 

Status: zawodowy

 

Stadion: Mitsubishi Forklift Stadion, Almere

 

Pojemność: 3000 (2500 siedzących)

 

Baza treningowa: zadowalająca

 

Obiekty młodzieżowe: zadowalające + akademia piłkarska

 

 

Naszym klubem patronackim jest Ajax Amsterdam.

 

 

Na koncie klubowym znajduje się obecnie 2.245.000 euro. W budżecie płacowym mamy wolne ponad pół miliona, na transfery nie mamy nic.

 

Po dyrektorach poznaliśmy sztab szkoleniowy. Asystentem jest, i raczej pozostanie, Edwin van Ankeren (Holandia, 40l.). Jest to były zawodnik m.in. PSV Eindhoven i Guingamp. Atie van der Pool od razu został wysłany do dyrektorów po rekompensatę za rozwiązanie kontraktu. Podobnie trener bramkarzy Gerard Timmers, który miał zerowe umiejętności i nie wiem co robił w tym klubie skoro był tutaj Albert Faasse (Holandia, 43l.). Ostatnim członkiem sztabu był Maurice Koenan, który również odejdzie, ale póki co, aby trochę zaoszczędzić dostanie krótszy kontrakt. Trzeba wszystkich, oprócz asystenta i trenera bramkarzy.

 

 

Odnośnik do komentarza

Kadra zespołu była bardzo młoda, prawie najmłodsza w lidze. Wśród rywali wyróżnialiśmy się błyskotliwością i szybkością. Oczywiście jeśli chodzi o pozytywne aspekty, bo jeśli chodzi o resztę cech to również się wyróżnialiśmy, ale ich brakiem. Zarząd nie stawiał wygórowanych żądań, mamy spróbować się utrzymać.

 

 

BRAMKARZE

 

 

Erwin Friebel (Holandia, 26l.) – zawodnik, póki co, tylko wypożyczony z RBC Roosendaal, ale zimą przyjdzie do nas na zasadzie wolnego transferu. Pierwszy skład ma raczej zapewniony.

 

Kevin Rijnvis (Holandia, 21l.) – wychowanek Ajaxu będzie u nas rezerwowym, który będzie miał okazję do pokazania się w pucharach. Ma tylko roczny kontrakt i aby pozostać na dłużej musiałby bronić naprawdę dobrze.

 

Nick Vervoort (Holandia, 19l.) – wychowanek Sparty Rotterdam na razie pozostaje 3-im bramkarzem. Tylko jakaś katastrofa może zmusić nas do postawienia go w bramce. Ma tylko roczny kontrakt i najpóźniej za rok odejdzie.

 

 

OBROŃCY LEWI

 

 

Cendrino Misidjan (Holandia, 20l.) – bardzo wysoki zawodnik jak na bocznego obrońcę, do tego ma dużą rywalizację. Dlatego przekwalifikujemy go na środkowego defensora. Dostał ofertę przefłużenia kontraktu.

 

Robbie Haemhouts (Belgia, 25l.) – niski, bardzo lekki zawodnik, ma dobre dośrodkowanie, ale również po ziemi umie zagrać precyzyjnie. Może też grać na lewej pomocy i tam może również dostać jakąś szansę. Póki co pierwszy skład.

 

Mithcell Kappenberg (Holandia, 23l.) – wychowanek Groningen nie nadaje się do gry, nawet w naszej drużynie. Postaramy się go pozbyć z klubu, nawet za darmo.

 

Richard van Heulen (Holandia, 27l.) – wieloletni gracz Stormvogels Telstar postanowił zmienić otoczenie i został naszym piłkarzem. Powalczy z Haemhoutsem o pierwszy plac.

 

 

OBROŃCY PRAWI

 

 

Marien Willemsen (Holandia, 24l.) – wychowanek AZ jest naszym najlepszym prawym defensorem i może być spokojny o miejsce w składzie.

 

Mark Bevaart (Holandia, 25l.) – zawodnik już doświadczony, mający na koncie ponad 150 występów w 2. I 3. lidze. Raczej rezerwowy, pokaże się w pucharach.

 

 

OBROŃCY ŚRODKOWI

 

 

Tomas Peciar (Słowacja, 21l.) – wysoki obrońca wypożyczony z Trencina. Na pewno kilka spotkań zaliczy, ale nie będzie pierwszym wyborem.

 

Edwin Dekkers (Holandia, 19l.) – nasz wychowanek, na razie wyróżnia się przygotowaniem fizycznym. Trochę piłkarsko mu brakuje do pierwszego składu, ale również kilka występów powinien zaliczyć.

 

Wilco Krimp (Holandia, 25l.) – kolejny z naszych wychowanków. Doświadczony i najlepszy środkowy obrońca w klubie, niestety wiele klubów chciałoby go mieć u siebie, postaramy się go zatrzymać, ale może okazać się to nierealne.

 

Donny Rijnink (Holandia, 19l.) – następny wychowanek. Podobnie jak Dekkers jest niezły fizycznie, ale technicznie leży.

 

Renee Troost (Holandia, 21l.) – znowu wychowanek klubu, powinien być partnerem Krimpa. Wygląda całkiem solidnie.

Odnośnik do komentarza

POMOCNICY ŚRODKOWI

 

 

Jerge Hoefdraad (Holandia, 22l.) – całkiem solidny pomocnik, ale 170 cm nie upoważnia go do gry jako ten defensywny, dostanie kilka szans.

 

Andy Simpe (Holandia, 19l.) – nasz wychowanek, który jednak ma dość małe szanse na grę.

 

Kevin van Essen (Holandia, 19l.) – powinien być podstawowym zawodnikiem. Jest naszym wychowankiem, najlepszym z pozycji środkowego pomocnika.

 

Miquel Welles (Holandia, 19l.) – kolejny wychowanek i kolejny co najwyżej rezerwowy. Potrzeba wzmocnienia środka pola kimś z dobrym odbiorem.

 

 

SKRZYDŁOWI

 

 

Toevarno Pinas (Holandia, 23l.) – prawonożny, więc będzie grał po prawej stronie, bo chcemy grać dośrodkowaniami. Ma jakieś szanse na bycie podstawowym piłkarzem, bo skrzydła mamy wyrównane.

 

Arsenio Snijders (Holandia, 19l.) – lewa noga, niski, bardzo dobra ogólna sprawność fizyczna. Jest kolejnym z naszych wychowanków. Raczej pewny plac, chyba, że ściągnę kogoś z dobrą lewą nogą.

 

Ridouan Tabaouni (Holandia, 19l.) – wychowanek Groningen. Ma całkiem niezłe umiejętności, powalczy o pierwszy plac na prawej stronie.

 

Chakib Tayeb (Holandia, 22l.) – wychowanek Ajaxu. W poprzednim sezonie w naszych barwach zdobył 3 gole w 33 meczach. Interesują się nim różne kluby i możliwe, że zmieni barwy klubowe.

 

Marvin Hasselbaink (Holandia, 21l.) – może grać po prawej stronie pomocy lub w ataku. U nas bliżej mu do skrzydłowego. Świetna błyskotliwość. 3 lata spędził w Ajaxie. Liczę na niego w tym sezonie.

 

Genaro Snijders (Holandia, 19l.) – tak jak Hasselbaink może grać również w ataku. Jest wypożyczony do nas z Vitesse Arnheim i na pewno będzie dostawał swoje szanse. Może nawet będzie pierwszym wyborem po prawej stronie.

 

 

OFENSYWNI POMOCNICY

 

 

Sander Duits (Holandia, 25l.) – od 3 sezonów jest naszym podstawowym zawodnikiem, ale możliwe, że wykorzystamy zainteresowanie jego osobą i sprzedamy za ok. 200 tys. euro.

 

Reginald Faria (Holandia, 27l.) – w tym sezonie ma być zmiennikiem na 10-tcę. Dzięki swojej sile ma wywalczać wolne miejsce dla napastnika lub skrzydłowych.

 

Dion Malone (Holandia, 20l.) – nasz wychowanek. Ma być pierwszym wyborem na tej pozycji. Chcemy na niego postawić.

 

 

NAPASTNICY

 

 

David Depetris (Argentyna, 20l.) – kolejny zawodnik wypożyczony do nas z Trencina. W poprzednim sezonie w drugiej lidze na Słowacji zdobył 21 goli w 29 spotkaniach. Nie obrażę się, gdyby to powtórzył u nas.

 

Karim Fachtali (Holandia, 21l.) – ma za sobą kilka lat w NEC i nawet kilka spotkań w Eredivisie. U nas powalczy o pierwszy skład.

 

Serdar Ozturk (Holandia, 21l.) – wychowanek Groningen. Miał grać w Turcji, ale szybko go przejęliśmy. Na pewno dostanie swoje szanse i oby je tylko wykorzystał, bo jest jedynym napastnikiem z kontraktem w klubie.

 

 

PODSUMOWANIE

 

 

Potrzebujemy lewoskrzydłowego i środkowego pomocnika skierowanego bardziej na defensywę, będziemy szukać na rynku wolnych piłkarzy. Nie pogardziłbym też jakimś środkowym obrońcą, szczególnie, gdy odejdzie Krimp.

Odnośnik do komentarza

Nasz dzień w klubie się skończył, ale przed nami było jeszcze wybranie sobie mieszkania. Prezes pokazał nam 3 miejsca. Wybraliśmy obrzeża miasta, obok kilka domów jednorodzinnych, dość bogatych, więc w razie jakby coś poszło nie tak, to będziemy w stanie zarobić pieniądze na powrót do Polski.

 

 

Korzystając z naszej wiedzy oraz pomocy od dyrektorów znaleźliśmy kilku piłkarzy, którym przedstawiliśmy oferty, albo kontraktu, albo wypożyczenia. Do tego Filip i Darek wskazali mnie jako przedstawiciela w mediach i pierwszy raz byłem na konferencji prasowej. Odpowiadałem dość dyplomatycznie, do tego nie chciałem zdradzać taktyki, czy ruchów transferowych, bo tak naprawdę nie wiedziałem kto będzie chciał pracować w klubie prowadzonym przez nieznany tercet z Polski.

 

26 czerwca przyszedł do nas pierwszy nowy nabytek. Został nim wypożyczony z Ajaxu Renaldo Jongebloet (Holandia, 20l.), który może grać na lewym skrzydle lub w ataku. Również wyjaśniła się sprawa z Krimpem, który podpisał nowy, 3-letni kontrakt. Kolejnym transferem do klubu był Michael Nnaji (Nigeria, 26l.), który może grać na środku defensywy lub pomocy i na obu tych pozycjach będzie najlepszy w klubie.

 

 

Ściągaliśmy również nowych współpracowników. Nowymi trenerami zostali:

 

Rene Janssen (Holandia, 33l.)

Juan De Geus (Holandia, 33l.)

Jorg Schmitt (Belgia, 31l.)

 

Powitaliśmy też w klubie scoutów. Jednym został George Mettlen (Belgia, 39l.), a drugim Ronald Vervoort (Holandia, 37l.). Nowym fizjoterapeutą został Matijn van de Rijt (Holandia, 33l.).

Odnośnik do komentarza

Przed pierwszym meczem sparingowym na testach w klubie pojawił się Batata (Brazylia/Polska, 30l.), były zawodnik wielu polskich klubów. Damy mu się wykazać w kilku spotkaniach towarzyskich i jeśli się sprawdzi to podpiszemy z nim kontrakt.

 

 

4 lipca 2009 roku mieliśmy zadebiutować na ławce trenerskiej. Na razie w meczu towarzyskim, ale rywalem były rezerwy Ajaxu Amsterdam. Wyszliśmy w ustawieniu 1-4-5-1 z wysuniętymi skrzydłowymi. W pierwszej połowie byliśmy stroną przeważającą, ale schodziliśmy do szatni z wynikiem 0:2. W przerwie piłkarze usłyszeli kilka słów od Filipa i liczyliśmy na inną grę. Dopiero zmiennicy, którzy znaleźli się na boisku na ostatnie kilkanaście minut potrafili pokonać bramkarza gości. Świetnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Depetries. Wyrównać już nie zdążyliśmy, debiut nie był zbytnio udany, ale nie poddawaliśmy się. Mieliśmy tu coś do zrobienia.

 

FC Omniworld - Ajax 2

 

 

Można powiedzieć, że ten mecz oczyścił nasze głowy, które ciągle myślały o tym jak sobie poradzimy. To było pierwsze spotkanie pod naszą wodzą. Miałem już swoje pierwsze przemyślenia co do zawodników i ich gry. Najcenniejsze co wynieśliśmy z tego spotkania, oprócz kilku zegarków i telefonów pijanym kibicom, to wiadomość, że Nnaji raczej nie nadaje się do gry w środku pola, jest za mało kreatywny i w ogóle nieprzydatny w ataku. Doszliśmy do wniosku, że będzie przez nas ustawiany w obronie. Choć tak naprawdę to ja to ustaliłem z samym sobą, bo Darka i Filipa nie za bardzo kręciło zajmowanie się zespołem, co innego, gdyby przyszło nam pracować w naszym klubie z rodzinnego miasta. Trochę się przez to pokłóciliśmy i oni woleli już iść do lombardu z łupami z meczu, ja zostałem w domu i poszedłem spać.

Odnośnik do komentarza

Przez kilka dni nie rozmawialiśmy za dużo, ja prowadziłem treningi w klubie, a Darek z Filipem w tym czasie spali, albo się bawili. Dla mnie odpracowanie tego długu było sprawą honorową, więc nie zamierzałem nic kręcić i się obijać.

 

Siedziałem u siebie w pokoju ciągle ulepszając naszą taktykę, myślałem nad tym jak powinni grać poszczególni gracze i na jakich pozycjach. Nagle do pokoju wpadł Filip.

 

 

- No, wychujali cię, hehe - rzucił na przywitanie.

 

- O co ci znowu chodzi?

 

- O to – powiedział podając mi notes -, specjalnie chciałem trochę zluzować atmosferę, to ci zrobiłem taki kalendarz z ważnymi datami.

 

- No dzięki, ale gdzie to wychujanie?

 

- No, tutaj – wskazał palcem na mecz sparingowy z RKAVV.

 

- Ale co w tym dziwnego? Przecież to słaby przeciwnik, powinniśmy dać radę.

 

- Spójrz na datę.

 

 

Chwilę mi zajęło przyjęcie tej wiadomości, ale w końcu wyrzuciłem z siebie:

 

 

- Chyba ich pojebało, że w urodziny będę o 20:45 trzeźwy, niech sami se grają!

 

- A my lecimy w balet – powiedział zadowolony Filip.

 

 

Odnośnik do komentarza

Urodziny, to urodziny, trzeba się wyszaleć, już o 8 rano obudzili mnie moi współlokatorzy. Najpierw zająłem się sprawami klubowymi i z samego rana pozbyłem się pierwszego kłopotu. Z klubu odszedł Kappenberg za darmo do FC Bruksela, musiałem tylko odesłać faks z moim podpisem. Powysyłałem scoutów, aby poprzynosili mi kilka raportów młodych graczy, których zaoferowali moi współpracownicy z klubu. Niestety, a może i stety, chwilę później na stół weszła pierwsza krowa, więc to był mój koniec zajmowania się klubem. Wyłączyłem komputer, wyłączyłem telefon i siedliśmy we 3 przy stole. Około czternastej wyszliśmy na miasto, jeszcze w miarę trzeźwi, o ile możesz być trzeźwy po 3 litrach na 3. Tam jakiś pub, tam jakiś klub i powoli leciało. Niestety spokojnie nie było ani trochę. Najpierw wyrzucili nas z pubu, bo Filip nie mógł się dogadać z barmanem, więc gdy ten mu polał nie tego co chciał, to złamał mu nos. W klubie zgubiliśmy Darka, który poszedł szukać jakiejś koleżanki na wieczór. Szybko wybyliśmy z klubu, bo chcieliśmy trochę wytrzeźwieć na świeżym powietrzu.

 

 

Podszedł do nas jakiś polak, który usłyszał jak bełkoczemy do siebie po polsku. Bez żadnych ceregieli wjechał Filipowi na kieszeń udając, że na niego wpadł i zaczął jeszcze się na nas drzeć, że szukamy afery. Filip, jak to ma w zwyczaju użył kilku niecenzuralnych słów, po czym uderzył gościa prawym prostym. Siadło idealnie i w ten o to sposób zamieniliśmy się rolami. Wzięliśmy co nasze i to co nie nasze. To pozwoliło nam wrócić do klubu i jeszcze trochę się pobawić. Po godzinie wyszliśmy na zewnątrz, żeby zadzwonić do Darka, ale po odebraniu połączenia słychać było tylko jęki, także wiedzieliśmy co się święci. Pojechaliśmy taksówką do domu, a tam oprócz Darka i jego zdobyczy byli jeszcze piłkarze klubu, kilku z nich dowiedziało się od prezesa o moich urodzinach i postanowili to uczcić ze mną, był też inny powód do picia, bardziej smutny. Piłkarze pod wodzą mojego asystenta przegrali 3:1, w razie czego wiedziałem już, że raczej nie mogę polegać na moim pracowniku, jeśli chodzi o prowadzenie drużyny w razie mojej nieobecności.

 

 

RKAVV - FC Omniworld

Odnośnik do komentarza

Skacowany, ale postanowiłem pojawić się na porannych zajęciach. Na nich zaprezentowałem piłkarzom nowego zawodnika. Z klubem kontrakt podpisał Yuel Dos Santos Lopes (Holandia, 17l.), czyli po prostu „Lopes”. Jest to bardzo młody prawy obrońca, który wzmocni naszą drużynę juniorską, a liczę, że za kilka lat i seniorską.

 

 

W sparingu z Quick ’20 zagraliśmy ponownie 1- 4-5-1. Podrasowałem jednak trochę polecenia drużynowe. Zaczęło się dobrze. W 12 minucie Ozturk zdobył gola strzałem pod poprzeczkę. Niestety 2 kwadrans meczu zakończył się golem wyrównującym Weusthofa. Do przerwy wynik się nie zmienił. W 68 minucie ponownie wyszliśmy na prowadzenie, znowu Ozturk i znowu asysta Tabaouniego. W 76 minucie Batata wrzucił piłkę w pole karne, tam piłka poodbijała się od kilku zawodników i spadła pod nogi Snijdersa. Nasz zawodnik nie mógł chybić z 2 metrów. Wygraliśmy bardzo pewnie, w drugiej połowie widziałem drużynę taką jaką chciałem widzieć. Niestety moi koledzy nie za bardzo się interesowali grą naszego zespołu i woleli rwać dupeczki na trybunach.

 

Quick '20 - FC Omniworld

 

Na rynku transferowym szalałem, pytałem o wielu juniorów, których chciałem ściągnąć do klubu i ogrywać. Najpierw długo walczyłem o wypożyczenie Wolskiego z Legii, ale zawodnik nie był zainteresowany. Złożyłem ofertę kontraktu Batacie o którego zabiegał również ŁKS. Walczyłem również o jednego młodziana z polskiej ligi, ale póki co żadnych konkretów, bo klub nie może się zdecydować. Dopiąłem również jeden transfer z klubu. Odszedł Tayeb, za 10% następnego transferu do Germinalu Beeschot.

Odnośnik do komentarza

24 lipca graliśmy mecz z Lisse na wyjeździe. Szybka bramka już w 7. minucie van Essena ustawiła ten mecz pod nasze dyktando. Dobrze się broniliśmy i dowieźliśmy wynik 1:0 do samego końca.

 

 

Lisse - FC Omniworld

 

 

W ostatnim tygodniu lipca wreszcie dopięliśmy kilka transferów do klubu. Przyszli Batata i Bram Nuytinck (Holandia, 19l.), który jest wychowankiem NEC Nijmegen. Zawodnik został wypożyczony do końca sezonu, ma zwiększyć rywalizację w obronie, może grać na środku lub po prawej stronie bloku defensywnego.

 

 

Już z nowymi piłkarzami przystępowaliśmy do przedostatniego spotkania towarzyskiego. Graliśmy na wyjeździe z HBS. Tym razem to my straciliśmy pierwsi gola. Odpowiedzieliśmy dopiero w drugiej połowie. Z rzutu wolnego trafił Snijders. W 79 minucie Faria uderzył zza pola karnego, bramkarz skapitulował po raz drugi. Mecz kończyliśmy z dwoma bramkarzami. Simpe chwilę po wejściu zszedł z boiska z kontuzją, na ostatnie kilka minut wszedł Friebel, który grał jako pomocnik długodystansowiec. Wynik już się nie zmienił.

 

HBS - FC Omniworld

 

 

Kontuzja Simpe okazała się lekkim problemem, bo zabraknie go na treningach ok. 3 tygodnie.

Odnośnik do komentarza

W ostatnim sparingu wyszliśmy w ustawieniu 1-4-4-2. Długo się użeraliśmy, ale w końcu w 44 minucie Batata uderzył z 35 metrów w samo okienko. Okazało się, że był to jedyny gol w tym spotkaniu.

 

DOTO - FC Omniworld

 

 

W momencie, gdy ja zajmowałem się klubem i sprawami organizacyjnymi, Filip i Darek woleli się bujać po mieście i szukać jakiegoś zarobku. Sam więc musiałem wybrać kapitana zespołu. Został nim Krimp, jego zastępcą został van Heulen. Prowadziłem również negocjacje z kilkoma osobami, dzięki czemu kontrakt podpisał nowy scout Etienne de Nooijer (Holandia, 38l.).

 

 

 

Nasz, choć tak naprawdę mój, debiut ligowy przypadł na domowe spotkanie z TOP Oss. Cieszyłem się jak dziecko, gdy Ozturk zdobył gola głową po zagraniu od bramkarza. Była 20 minuta. Na drugiego gola w tym spotkaniu czekaliśmy do 76 minuty. Willemsen uderzył z rzutu wolnego nie do obrony. Wygraliśmy pewnie, mogliśmy być zadowoleni z wyniku.

 

 

7 sierpnia, Almere

 

Eerste Divisie, [1/38]

 

[-] FC Omniworld 2:0 Top Oss [-]

 

Ozturk (19'), Willemsen (76')

 

MoM: Marien Willemsen (FC Omniworld, 8.0)

 

Skład: Rijnivs – Willemsen, Krimp ©, Nuytinck, Peciar – Batata, Welles (Nnaji 45') – Tabaouni, Faria (Malone 75'), A. Snijders (Pinas 75') – Ozturk

 

Widzów: 2354

 

 

 

Po tym meczu do siebie zaprosił nas prezes zespołu.

 

- No, świetny wynik, panowie, oby tak dalej – zaczął prezes – dzisiaj mam dla was dobrą wiadomość. Pieniądze, które zarobiliście już w trakcie pobytu w klubie zostały wpłacone na odpowiednie konto. Jednak nie możecie tu przecież żyć bez pieniędzy, więc dostaniecie 1/4 kwoty, która widnieje w kontrakcie i to ja będę opłacał wasze mieszkanie.

 

 

Spojrzeliśmy po sobie i w końcu się zgodziliśmy. Była to dość kusząca oferta, 2 tys. euro miesięcznie na trzech, nie musieliśmy za nic płacić, życie jak w raju, wcześniej za podobną kwotę musieliśmy opłacać mieszkanie i za resztę wyżyć. Przy okazji był to bardzo dobry moment na zasilenie naszych kont, bo moje urodziny pochłonęły niemal wszystkie nasze pieniądze.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo, że po udanym debiucie potrzebna jest impreza. Trochę tego, trochę czegoś innego, to tu, to tam i w końcu obudziliśmy się w domu z 3 stówami na przeżycie przez miesiąc. Nikt z nas nie mógł sobie przypomnieć gdzie i z kim straciliśmy tyle pieniędzy. Pierwszym, który mógł nam pomóc był prezes. Chcieliśmy od niego wziąć jakieś pieniądze z tej puli na samochód.

 

 

Weszliśmy do budynku klubowego. Najpierw zaczepiła mnie sekretarka, mówiąc, że sprzedaliśmy 575 karnetów na ten sezon. Liczba tragiczna, jeszcze nas dobiła. Zapukaliśmy do prezesa i otworzyliśmy drzwi.

 

A tam wszyscy dyrektorzy, prezes, asystent, rada drużyny i jakiś 2 panów w garniturach.

 

- Witam – powiedziałem nieśmiało.

 

- O wilku mowa – powiedział jeden z nieznanych mi panów –, a raczej o wilkach. Witamy.

 

- Panowie macie mi coś do powiedzenia o poprzedniej nocy? – Spytał prezes.

 

- Ale co chodzi? - Na czas postanowił zagrać Darek.

 

- Chodzi o to, że nocą weszliście na stadion, pobiliście ochroniarzy i rozwaliliście część trybun - odpowiedział szef, a po chwili dodał - ja ze swoich pieniędzy nie mam zamiaru tego naprawiać.

 

- Ile mamy oddać? – spytał Darek.

 

- Dużo nie macie, ale kwota, którą wczoraj dostaliście powinna wystarczyć.

 

- Jutro przyniesiemy pieniądze.

 

- Mam taką nadzieję, bo ci dwaj panowie mogą w każdej chwili nauczyć was rozsądku.

 

- Ale kim oni niby są?! - krzyknął Filip.

 

Jeden z nich się uśmiechnął i powiedział:

 

- Nie chcesz tego wiedzieć.

 

Filip popatrzył mu w oczy i już miał puścić wiązankę, ale wtrąciłem się i zagwarantowałem, że pieniądze będą jutro rano na biurku szefa.

 

 

Dzisiejszy trening miał poprowadzić mój asystent, my wyszliśmy z biura i stanęliśmy obok budki z kebabem, która znajdowała się przy budynku klubowym. Czekaliśmy na tych dwóch panów, musieliśmy sobie coś wyjaśnić.

 

Odnośnik do komentarza

Panowie wyszli z budynku klubowego i udali się w stronę parkingu, my już tam byliśmy.

 

- O znowu się widzimy, nie powinniście zacząć zbierać pieniędzy dla waszego szefa? Chyba od tego zależy wasze być lub nie być - zagadnął jeden z nich, ten bardziej wygadany. Drugi jeszcze przy nas się nie odezwał.

 

- Właśnie to robimy - odpowiedział Filip i po chwili dodał w naszą stronę - jak myślicie, za ile pójdzie ta furka?

 

- Nie odważylibyście się tego zrobić - odpowiedział lekko przestraszony gość.

 

- My? - Odpowiedział Filip śmiejąc się w głos i spytał - kim wy w ogóle jesteście?

 

- John van Haas i Nick Grender, pracujemy dla m.in. waszego szefa, ale również dla wielu innych niezbyt miłych panów. Jesteśmy adwokatami, dbamy o swoich klientów i raczej żaden z nich nie może nie być zadowolony z naszej pracy. To oznacza, że gdybyście tylko ruszyli ten samochód, to tego samego dnia byście kopali sobie grób - odpowiedział do tej pory małomówny John.

 

- Grozisz nam? - Spytał Filip.

 

- Tylko ostrzegam.

 

- Aha, to dobrze - powiedział Filip, po czym jednym uderzeniem wybił przeciwnikowi 2 przednie zęby, a do drugiego krzyknął - dawaj kluczyki!

 

Wsiedliśmy do Porshe panów adwokatów i pojechaliśmy do znajomego, który pracował w wielkim warsztacie samochodowym. W ciągu kilku godzin, z kilkoma innymi pracownikami, rozmontowali nasz samochód i dał nam satysfakcjonującą kwotę 50 tysięcy euro za części. Mieliśmy myśli, aby zostawić Holandię i wrócić do Polski, ale mieliśmy tu robotę do skończenia, nie mogłem zostawić klubu. Postanowiliśmy jutro pójść normalnie do prezesa i oddać mu pieniądze.

Odnośnik do komentarza

Cała noc minęła spokojnie, ci adwokaci chyba tylko sprzedawali bajeczkę o swoich kontaktach. Dla nas lepiej, nic nie trzeba było wyjaśniać, nie trzeba było się z nikim bić. Wstaliśmy rano i z pełnymi portfelami poszliśmy do prezesa oddać mu pieniądze.

 

- Witam - powiedziałem wchodząc do pokoju prezesa - można?

 

- Oczywiście, wchodźcie.

 

- Mamy dla pana pieniądze.

 

- Wiem, słyszałem o waszym wczorajszym zarobku.

 

- I co, lipa?

 

- Skądże, panowie adwokaci nie dostali pomocy od żadnego ważnego człowieka w tym mieście i nic wam nie grozi.

 

- To dobrze, oto cała suma - powiedziałem kładąc plik banknotów na biurku prezesa.

 

- Dzięki, a teraz lećcie na trening, piłkarze już się rozgrzewają.

 

 

Jak zwykle treningiem zajmowałem się ja, Filip i Darek obmyślali na co przeznaczyć te, już niecałe, 50 tysięcy euro. Po skończonych zajęciach i ja dołączyłem do dyskusji.

 

 

- Mam pomysł - krzyknął Darek - skoro gramy u siebie następny mecz, a ostatnio przecież wygraliśmy to możemy postawić te pieniądze u buka, ale będzie sary, każdy se kupi samochód, kupimy jakąś wille.

 

- Chyba cię trochę poniosło - odpowiedział Filip - pan trener chyba jeszcze nie zbudował tak dobrego zespołu.

 

- Damy radę - odpowiedział mu Darek.

 

- Damy? - skierował się w moją stronę Filip.

 

- Powinniśmy, w końcu piłkarze dobrze zaczęli, są w dobrych humorach. Ale myślę, że coś powinniśmy sobie zostawić, bo jeszcze nie za dobrze znamy tę drużynę.

 

- No to postanowione.

Odnośnik do komentarza

W drugiej kolejce ligowej podejmowaliśmy FC Dordrecht. Znowu graliśmy u siebie, więc stać nas było nawet na 3 punkty. W porównaniu z poprzednim meczem nastąpiło kilka roszad personalnych, ale taktyki nie zmieniliśmy. Bardzo szybko z dystansu bramkę zdobył van der Sloot. W 4 minucie wyrównał Faria, ale sędzia odgwizdał spalonego. Mimo stwarzanych sytuacji nie potrafiliśmy wyrównać, a do szatni bardzo podobnego gola zdobył znowu van der Sloot. Na drugą połowę mieliśmy wyjść odmienieni, już ja się o to w szatni postarałem. Niestety środkowy pomocnik rywali był dzisiaj w gazie. Już w 52 minucie ustrzelił hat-tricka, tym razem uderzając z rzutu karnego. W samej drugiej połowie mieliśmy wiele okazji na wyrównanie nawet tego spotkania, ale byliśmy nieskuteczni.

 

14 sierpnia, Almere

 

Eerste Divisie

 

[5] FC Omniworld 0:3 FC Dordrecht [10]

 

Van der Sloot (1’, 45’, karny 52’)

 

MoM: Marcel van der Sloot, FC Dordrecht, 9.6)

 

Skład: Rijnivs – Willemsen, Krimp ©, Nuytinck, Peciar – Batata, van Essen (Nnaji 76') – G. Snijders, Faria, Haemhouts (Pinas 45') – Ozturk (Depetris 45')

 

Widzów: 2330

 

 

Wtopione 40 tysięcy euro bardzo długo było jedynym tematem naszych rozmów. Sam van der Sloot wylądował na naszej czarnej liście i już więcej miał się nie pojawić w Almere. Jakieś pieniądze nam zostały na koncie, więc mogliśmy spokojnie żyć, ale tak nie potrafiliśmy.

Odnośnik do komentarza

W 3 kolejce zagraliśmy po raz pierwszy na wyjeździe. Przeciwnik był wielkim faworytem tego spotkania, udowodnił to już w 7 minucie golem po rzucie rożnym. Na zakończenie drugiego kwadransa pierwszej połowy van Poppel świetnie na pełnej szybkości wszedł w nasze pole karne i uderzył po krótkim słupku. Jakieś tam sytuacje sobie nawet stworzyliśmy, ale przegrywaliśmy 2:0 do przerwy i trzeba było coś zmienić. Weszli Jongebloet i Faria w miejsce A. Snijdersa i Malone. Wyszliśmy też ofensywniej, bo nie mieliśmy nic do stracenia. I to właśnie zmiennicy w 61 minucie dali nam nadzieję. Jongebloet świetnie zagrał w poprzek boiska prostopadłą piłkę do Farii, a ten uderzył nie do obrony. Mimo naszych ciągłych ataków, w drugiej połowie, nie zdołaliśmy wyrównać w tym spotkaniu. Mimo wszystko pochwaliłem chłopaków za walkę do ostatniego gwizdka.

 

 

21 sierpnia, Roosendaal

 

Eerste Divisie, [3/38]

 

[14] RBC Roosendaal 2:1 FC Omniworld [12]

 

Ramos (7’), van Poppel (29’) – Faria (61’)

 

MoM: Carlos Ramos (RBC Roosendaal, 7.7)

 

Skład: Rijnvis – Willemsen, Krimp ©, Nuytnick, Peciar – Batata, Welles – Hasselbaink (Tabaouni 80'), Malone (Faria 45'), A. Snijders (Jongebloet 45') – Ozturk

 

Widzów: 3603

 

 

 

Z chłopakami postanowiłem podzielić się obowiązkami, ja miałem prowadzić zespół, a oni mieli trzymać nasz budżet na tak wysokim poziomie, który pozwoliłby nam w każdej chwili opuścić Holandię. Czasem jakiś telefon, albo zegarek, innym razem wyniesiony cały sprzęt AGD/RTV z domu jakiegoś bogacza, który mieszkał w sąsiednim mieście. W klubie nie robiono z tym problemu, ale mi trochę brakowało tej adrenaliny. Na następną robotę miałem się wybrać z nimi.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...