Skocz do zawartości

'Murica


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

Puchar USA - 2. runda kwalifikacyjna

[1L] Kansas City Sporting - Philadelphia Union [1L] 1:0 (R. Johnson 8.)

 

Johnson - Kimura, Hedrick, Califf, Sinovic - Avila, Nagamura (53. Perez), Okugo, Torres - Pajoy (46. Cooper), Maritnez

 

Jak padła bramka?

8 min., 1:0. Cascio orgał przy linii końcowej Sinovicia i zacentrował w pole karne spod linii końcowej. W szesnastce gości najlepiej zachował się Ryan Johnson, którego strzał dał piłkarzom z Kansas City prowadzenie.

 

Notes trenera:

Drugi raz w tym miesiącu spotykamy się z drużyną z Kansas i ponownie o wyniku spotkania decyduje jeden zdobyty przez naszych rywali gol. Na tym analogie między wspomnianymi meczami się jednak kończą, gdyż poprzednio to my byliśmy stroną przeważającą, a dziś zespół z Kansas awansował do kolejnej rundy całkowicie zasłużenie. Niestety, niektórzy piłkarze nie skorzystali z otrzymanej szansy i spisali się znacznie poniżej oczekiwań. Nie będę jednak publicznie wskazywał o kogo mi chodzi, gdyż takie kwestie omawiamy w szatni. Gratulując rywalom zwycięstwa, muszę jednak podkreślić, iż styl zaprezentowany dziś przez naszych przeciwników znacznie odbiegał od szeroko rozumianej idei fair play. Szczególnie po przerwie drużyna z Kansas bardziej niż na grze w piłkę skupiała się na polowaniu na naszych zawodników, co dla jednego z piłkarzy skończyło się kontuzją.

 

********

 

Transfery do klubu:

Alien Perez (18, Kuba, 7/2) - za darmo z Ciego de Avila

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (8/34)

[W4] Philadelphia Union - Dallas FC [Z6] 2:0 (Ihemelu 51. (s), Pappa 85.)

 

Johnson - Williams, Valdes, Califf, Lopez (46. Sinovic) - Adu, Carroll, Zusi (89. Okugo) - Pappa, Mansally (71. Avila) - Cooper

 

Jak padły bramki?

51 min., 1:0. Po ponad trzydziestometrowym indywidualnym rajdzie Adu wbiegł w szesnastkę gości i zagrał półgórną piłkę wzdłuż linii końcowej. Jej lot przeciął znajdujący się w pełnym biegu Ihemelu, czym całkowicie zmylił własnego bramkarza.

85 min., 2:0. Goście próbowali błyskawicznie wyprowadzić piłkę z własnej połowy, ale popełnili fatalny błąd wskutek czego futbolówkę przejął Adu. Pomocnik Philadelphii zwiódł golkipera Dallas i wyłożył piłkę Pappie, który spokojnie skierował ją do pustej bramki.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy rezultat cieszy mnie przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze, udało nam się rozstrzygnąć na naszą korzyść mecz, w którym byliśmy stroną przeważającą, a mimo tego długo nie potrafiliśmy udokumentować tego golem. Poprzednim razem w takiej sytuacji zwycięstwo wymknęło nam się z rąk, dziś natomiast zostaliśmy wynagrodzeni za konsekwencję i cierpliwość. Po drugie, jestem bardzo zadowolony z naszej postawy po przerwie. Nieco słabsze drugie połowy rzeczywiście były jednym z elementów, który chcieliśmy poprawić i dwa ostatnie mecze pokazują, że w tej kwestii sprawy idą ku lepszemu. Po trzecie, w trzech kolejnych spotkaniach nie udawało nam się trafić do siatki rywali i niektórzy już zaczynali nam liczyć minuty bez zdobyczy bramkowej. Na szczęście, licznik został błyskawicznie wyzerowany.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (9/34)

[Z7] Colorado Rapids - Philadelphia Union [W3] 3:2 (Bunbury 17., 90.+1, Johnson 55. (s) - Maritnez 9., J. Lopez 71. (s))

 

Johnson - Williams, Valdes, Califf, Sinovic - Adu, Nagamura, Okugo (55. Cooper) - Avila (69. Mansally), Pappa - Martinez (86. Zusi)

 

Jak padły bramki?

9 min., 0:1. Avila dojrzał wybiegającego na wolne pole Pappę, a Gwatemalczyk zacentrował do zupełnie pozbawionego opieki Martineza. Napastnik Philadelphii miał mnóstwo czasu, aby celnie przymierzyć z dziewięciu metrów i pokonał Plattera pięknym strzałem pod poprzeczkę.

17 min., 1:1. Po okresie przygniatającej przewagi gości, Korb wybił piłkę na uwolnienie. W okolicach linii środkowej przejął ją Bunbury i wykorzystując bierną postawę filadelfijskiej defensywy, zdecydował się na indywidualny rajd, zakończony celnym strzałem.

55 min., 2:1. Bone zdecydował się na uderzenie z trzydziestu metrów, a piłka po plecach Johnsona wtoczyła się do siatki gości.

71 min., 2:2. Nagamura wykazał się doskonałym przeglądam pola i zagrał w tempo do pędzącego na bramkę gospodarzy Adu, który nie zatrzymując się przyjął piłkę i oddał mocny strzał w krótki róg. Lot futbolówki przeciął jeszcze próbujący ratować sytuację Jean Lopez, ale wpadł z piłką do własnej bramki.

90.+1 min., 3:2. Bunbury dopadł do kolejnego czterdziestometrowego podania z głębi pola, złapał na wykroku Johnsona i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

 

Notes trenera:

Soccer to taka gra, w której stosunkowo najczęściej zdarza się, że drużyna lepsza schodzi z boiska pokonana. Sam miałem okazję przeżyć taką sytuację podczas niedawnego meczu przeciwko Kansas City i wiem, jak silne jest wtedy poczucie niesprawiedliwości. Jednak to, co wydarzyło się dziś w Colorado, wymyka się chyba wszystkim prawom logiki. Powiedzieć, że drużyna lepsza dziś przegrała to tak naprawdę nie powiedzieć nic. Gospodarze strzelili dziś trzy gole, choć przez dziewięćdziesiąt minut nie byli w stanie przeprowadzić chociażby jednej składnej akcji! Dwie bramki były bowiem wynikiem wybić na uwolnienie, a trzecią strzeliliśmy sobie sami. Przygniatająca przewaga w posiadaniu piłki, liczbie strzałów, czy dogodnych bramkowych okazji jasno pokazuje, do kogo należała dziś inicjatywa. Jedyne, co nam teraz pozostaje to otrząsnąć się po dzisiejszym meczu i pokazać się z dobrej strony za trzy dni. To będzie jednak piekielnie trudne, gdyż jedziemy przecież do Los Angeles.

 

********

 

Finał Ligi Mistrzów:

Motagua - Santos Laguna 0:1 i 0:2

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (10/34)

[Z2] Los Angeles Galaxy - Philadelphia Union [W3] 2:0 (Gonzalez 33., Keane 71. (k))

 

Johnson - Williams (76. Kimura), Hedrick (78. Christiansen), Califf, Sinovic (62. Lopez) - Adu, Nagamura, Okugo - Avila, Pappa - Cooper

 

Jak padły bramki?

33 min., 1:0. Dośrodkowanie Donovana z rzutu wolnego perfekcyjnie zamknął stojący na dalszym słupku Gonzalez.

71 min., 2:0. Hedrick sfaulował Donovana we własnym polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Keane.

 

Notes trenera:

Dzisiaj otrzymaliśmy od gospodarzy piękną lekcję, za którą możemy być wdzięczni. Staraliśmy się podjąć rękawice, ale na boisku było widać, że mierzymy się z jedną z lepszych, jeśli nie najlepszą drużyną na kontynencie. Owszem, można teraz zastanawiać się, co byłoby, gdyby arbiter nie podyktował w pierwszej połowie mocno wątpliwego rzutu wolnego dla gospodarzy, po którym padła pierwsza bramka. Takie dywagacje nie mają jednak najmniejszego sensu, gdyż piłkarze z Kalifornii panowali na boisku niepodzielnie i ani na moment nie stracili kontroli nad meczem. My natomiast musimy szybko odbudować morale w drużynie, gdyż przed nami niezwykle ciężki i intensywny czerwiec. Można śmiało powiedzieć, że będzie on miesiącem prawdy i pokaże realną wartość naszej drużyny.

 

********

 

Reprezentacja USA:

Tow.: [63] USA - Szkocja [27] 1:3 (Marshall 8. - Rhodes 7., Hutton 53., Naismith 74. (k))
Tow.: [75] Trynidad i Tobago - USA [63] 1:3 (K. Jones 53. - Donovan 16. (k), Gonzalez 81., Buddle 87.)

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Marco Pappa (Gwatemala) - 90 minut z Brytyjskimi Wyspami Dziewiczymi (d, 2:0)
Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Jamajką (w, 1:4)
Eric Avila (USA) - 45 minut ze Szkocją (d, 1:3)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (11/34)

[W4] Philadelphia Union - San Jose Earthquakes [Z4] 3:2 (Martinez 25., 40., Adu 80. - Dawkins 70., Güvenisik 90.+3)

 

Johnson - Williams, Valdes (71. Hedrick), Califf, Sinovic - Adu, Nagamura, Okugo, Mansally (85. Torres) - Cooper (46. Mwanga), Martinez

 

Jak padły bramki?

25 min., 1:0. Defensorzy gości zlekceważyli przebojowy rajd Martineza, który po klepce z Nagamurą samotnie wdarł się w pole karne drużyny z San Jose i pięknym półgórnym strzałem pokonał Shuttlewortha.

40 min., 2:0. O'Rourke we własnym polu karnym stracił piłkę na rzecz Nagamury, a Brazylijczyk z Philadelphii natychmiast wycofał ją do Martineza, który podwyższył wynik uderzeniem przy bliższym słupku.

70 min., 2:1. Goście dwoma prostopadłymi podaniami przedostali się pod pole karne Philadelphii, gdzie całą akcję wykończył Dawkins.

80 min., 3:1. Mansally wygrał pojedynek biegowy z kryjącym go obrońcą i zacentrował z lewego skrzydła wprost na nogę czekającego w polu karnym Adu, który dopełnił formalności.

90+3 min., 3:2. Guvenisik poradził sobie z dwójką opiekujących się nim obrońców i pokonał bezradnego Johnsona uderzeniem zza pola karnego.

 

Notes trenera:

Być może niektórych zdziwi moje wzburzenie w momencie, gdy teoretycznie powinienem cieszyć się z kolejnych trzech punktów, ale to, co dzieje się ostatnio z tą drużyną, jest całkowicie niewytłumaczalne. Kolejny raz mamy dwubramkową przewagę, całkowicie dominujemy na boisku, a na koniec fundujemy sobie thriller w końcówce. I to, że akurat dziś miał on szczęśliwe zakończenie, absolutnie niczego nie zmienia. Dodatkowo już trzeci lub czwarty raz dajemy sobie strzelić gola w doliczonym czasie gry, co również nie świadczy o nas szczególnie dobrze. Defensywa Philadelphii w ostatnich tygodniach zaczęła przypominać formację z poprzedniego sezonu i ten problem musimy jak najszybciej rozwiązać, wracając do tego, co prezentowaliśmy na początku obecnych rozgrywek. Szkoda bowiem, żeby tak ogromny wysiłek, jaki w każdy mecz wkłada cała drużyna, niweczyć miały wynikające z niedostatecznej koncentracji błędy indywidualne. Teraz przed nami seria trudnych wyjazdów, a podczas nich każda pomyłka waży podwójnie.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (12/34)

[W9] New England Revolution - Philadelphia Union [W4] 2:2 (Perez 31., Joseph 34. (k) - Martinez 41., Pappa 81.)

 

Johnson - Kimura, Valdes, Califf, Williams (65. Lopez) - Adu, Nagamura, Okugo (39. Cooper) - Pappa, Mansally (74. Torres) - Martinez

 

Jak padły bramki?

31 min., 1:0. Polak dośrodkował z rzutu wolnego wprost na głowę Pereza, który przymierzył w samo okienko bramki gości.

34 min., 2:0. Joseph zamienił na bramkę rzut karny podyktowany za przewinienie Williamsa we własnym polu karnym.

41 min., 2:1. Pappa zbiegł z prawego skrzydła i dośrodkował do nieobstawionego na dziewiątym metrze Martineza, a ten nie dał Kronbergowi najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

81 min., 2:2. Goście wyprowadzili podręcznikowy trójkowy kontratak. Rozpoczął go Martinez, odegrał piłkę do Kimury, a Japończyk prostopadłym podaniem uruchomił Pappę, który nie pomylił się w sytuacji sam na sam.

 

Notes trenera:

Tym razem role się odwróciły i to nam udało się wrócić ze stanu 0:2. Pewien niedosyt oczywiście pozostaje, gdyż przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się nawet o wywiezienie stąd kompletu punktów, ale oczywiście szanujemy to, co dzięki determinacji i woli walki udało nam się ostatecznie wyszarpać. Na pewno jakimś sygnałem ostrzegawczym jest liczba bramek traconych przez nas po stałych fragmentach gry. Ostatnio poświęcaliśmy temu zagadnieniu dużo uwagi na treningach, ale najwidoczniej będziemy musieli popracować nad tym elementem jeszcze bardziej intensywnie, bo gole ze stojącej piłki są zawsze olbrzymim ciosem dla drużyn, które je tracą.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (3. runda, 1/6): [-] USA - Antigua i Barbuda [-] 3:1 (Donovan 33., 70., Ochoa 56. - Parker 6.)
el. MŚ (3. runda, 2/6): [2] Surinam - USA [1] 1:1 (Zinhagel 32. - Donovan 79.)

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Alien Perez (Kuba) - 55 minut z Salwadorem (w, 0:1) oraz 90 minut z Kostaryką (d, 0:3)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (13/34)

[W5] DC United - Philadelphia Union [W4] 3:1 (Cummings 15., Perlaza 41., Brettschneider 87. - Williams 4.)

 

Johnson - Williams, Valdes, Califf, Lopez (46. Kimura) - Avila (73. Mwanga), Adu, Nagamura, Pappa - Maritnez, Cooper (46. Mansally)

 

Jak padły bramki?

4 min., 0:1. Pappa dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę zupełnie nieobstawionego Williamsa, który spokojnie przymierzył tuż przy lewym słupku.

15 min., 1:1. Nieatakowany przez nikogo Chiumiento przebiegł z piłką czterdzieści metrów i dograł do wbiegającego na pełnej szybkości w pole karne Cummingsa, który płaskim strzałem pokonał Johnsona.

41 min., 2:1. Chiumiento odebrał piłkę Cooperowi w okolicach linii środkowej i pognał na bramkę Philadelphii. Będąc już na wysokości pola karnego Szwajcar idealnie obsłużył Perlazę, który nie miał najmniejszych problemów z wykończeniem akcji.

87 min., 3:1. Goście wyprowadzili dwójkową kontrę, którą skutecznym strzałem obok rozpaczliwie interweniującego Johnsona wykończył Brettschneider.

 

Notes trenera:

Miłe złego początki - tak chyba najkrócej i najdobitniej można podsumować dzisiejsze spotkanie. Wprawdzie bardzo szybko udało nam się uzyskać prowadzenie, ale to gospodarze, kompletnie niezrażeni tym faktem, grali swoje przez pełne dziewięćdziesiąt minut i koniec końców odnieśli całkowicie zasłużone zwycięstwo. W drugiej połowie nie mieliśmy już czego bronić i zagraliśmy nieco bardziej ofensywnie, czego efektem była stracona pod koniec spotkania trzecia bramka. Strzelecka niemoc Kenny'ego Coopera jest oczywiście poważnym problemem, a najbardziej przeżywa tę sytuację sam zawodnik, który bardzo chciałby pomóc drużynie. Nie da się jej jednak przełamać w inny sposób niż ciężką pracą na treningach. Ja głęboko wierzę, że Kenny nie tylko się nie załamie, ale już niebawem pokaże wszystkim swoją prawdziwą wartość.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (14/34)

[W4] Philadelphia Union - Salt Lake Real [Z3] 1:0 (Pappa 22.)

 

Johnson - Kimura, Valdes, Califf, Lopez - Adu, Nagamura, Okugo (37. Jordan) - Pappa (77. Avila), Mansally - Cooper (90.+1 Hedrick)

 

Jak padła bramka?

22 min., 1:0. Lopez popisał się piękną wrzutką z lewego skrzydła, a w polu karnym tor lotu piłki najlepiej odczytał Pappa i piękną główką umieścił futbolówkę w lewym "okienku" bramki gości.

 

Notes trenera:

Za dzisiejszy mecz olbrzymie brawa należą się wszystkim formacjom. Świetnie funkcjonowały skrzydła, ze swoich zadań wywiązywała się druga linia, a defensywa zagrała cierpliwie i rozważnie od pierwszego do ostatniego gwizdka. To ostatnie cieszy szczególnie, gdyż przypomnę, iż w szeregach naszych dzisiejszych rywali naprawdę ma kto strzelać gole. Tercet Saborio - De Rosario - Guly do Prado napsuł już sporo krwi niejednej drużynie, a dziś żaden z wymienionych piłkarzy Nid potrafił nawet oddać celnego strzału na naszą bramkę. Z przebiegu gry należało nam się jeszcze wyższe zwycięstwo, ale i tak nie ma powodów do narzekań. Pomeczową radość zmąciła nieco informacja o kolejnym urazie - według wstępnych informacji kontuzja Amobiego Okugo okazała się poważniejsza niż pierwotnie przypuszczano i naszego pomocnika czeka około miesiąc przerwy w grze.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (15/34)

[Z2] Seattle Sounders - Philadelphia Union [W4] 2:1 (Hoffman 20., Zakuani 89. - Martinez 90.+3)

 

Johnson - Kimura, Valdes, Califf, Williams (59. Lopez) - Perez, Nagamura (84. Cooper), Jordan (46. Adu) - Avila, Pappa - Martinez

 

Jak padły bramki?

20 min., 1:0. Valdes popełnił fatalny błąd, źle obliczając tor lotu piłki, w efekcie czego Hoffman samotnie pognał na bramkę Johnsona i pokonał go pewnym strzałem w krótki róg.

89 min., 2:0. Gaven wygrał przebitkę w środkowej strefie boiska i natychmiast zgrał na skrzydło do Hoffmana. Napastnik Seattle dostrzegł wbiegającego w szesnastkę gości Zakuaniego, który pomimo ostrego kąta popisał się niezwykle precyzyjnym strzałem.

90+3 min., 2:1. Adu podał po ziemi do stojącego na linii pola karnego Martineza, a Kostarykanin niesygnalizowanym uderzeniem z pierwszej piłki całkowicie zaskoczył źle ustawionego Gspurninga.

 

Notes trenera:

Seattle to bez wątpienia zespół ze ścisłej krajowej czołówki i nie jest przypadkiem fakt, iż z tego terenu jeszcze nikomu nie udało się w tym sezonie wywieźć kompletu punktów. Dziś nasi rywale pokazali, że nieprzypadkowo wymienia ich się jako głównych pretendentów do tytułu mistrzowskiego tuż obok "tradycyjnych" potęg z Nowego Jorku i Los Angeles. Dlatego muszę pochwalić moją drużynę za walkę do końca, zwieńczoną zdobyciem honorowego trafienia w ostatniej akcji meczu. Ten gol być może nie przyniósł nam punktów, ale z pewnością podbudował morale w zespole, co dla mnie ma również olbrzymią wartość.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (16/34)

[W4] Philadelphia Union - Chivas USA [Z9] 1:1 (Cooper 38. - Califf 34. (s))

 

Johnson - Williams (82. Kimura), Valdes (54. Hedrick), Califf, Lopez - Avila (63. Mansally), Adu, Nagamura, Pappa - Martinez, Cooper

 

Jak padły bramki?

34 min., 0:1. Angel skorzystał ze złego ustawienia defensywy gospodarzy i wypuścił w bój Lenharta. Napastnik Chivas USA oddał strzał, który wyblokował Califf, ale uczynił to tak nieszczęśliwie, że wpakował piłkę do własnej bramki.

38 min., 1:1. Martinez zdecydował się na indywidualny rajd i po przedryblowaniu trzech obrońców wyłożył piłkę Cooperowi, który skierował ją do pustej bramki.

 

Notes trenera:

Jak widać, klątwa z Colorado cały czas nad nami ciąży i dziś ponownie będę długo analizować powody, dla których nie udało nam się rozstrzygnąć tego spotkania na naszą korzyść. Okazuje się, że ponad dwadzieścia strzałów i sześćdziesiąt procent posiadania piłki kolejny raz nie wystarcza nam, aby dopisać do swojego dorobku trzy punkty. Szkoda, bo właśnie takie mecze należy wygrywać, jeśli chce się walczyć o przyzwoitą pozycję na koniec sezonu. Przełamanie Kenny'ego oczywiście cieszy, ale prawdą jest również fakt, iż jego strzelecki dorobek mógł, a nawet powinien być dziś znacznie bardziej okazały.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (17/34)

[W2] Columbus Crew - Philadelphia Union [W5] 2:2 (Finlay 13., Meram 89. - Martinez 45., Pappa 85.)

 

Johnson - Kimura, Valdes, Califf, Lopez (71. Williams) - Adu, Nagamura, Perez (71. Jordan) - Pappa, Mansally - Martinez (84. Cooper)

 

Jak padły bramki?

13 min., 1:0. Acosta spokojnie przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i dośrodkował w pole karne. Tam do piłki dopadł Valdes, ale wybił ją pod nogi Finlaya, który nie mógł zmarnować takiego prezentu i z strzałem z pięciu metrów pokonał Johnsona.

45 min., 1:1. Pięknie rozegrana trójkowa akcja gości. Rozpoczął ją Mansally, który poradził sobie z kryjącym go obrońcą i zgrał do Adu. Pomocnik Philadelphii dojrzał świetnie ustawionego Martineza, a Kostarykanin sfinalizował akcję płaskim strzałem obok interweniującego Hesmera.

85 min., 1:2. Pappa zakończył indywidualną akcję, pokonując Hesmera cudownym strzałem z ponad dwudziestu metrów w samo "okienko" bramki gospodarzy.

89 min., 2:2. Acosta dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę wprowadzonego chwilę wcześniej Merama, który przywrócił gospodarzom remis.

 

Notes trenera:

Przed meczem zapowiadałem, że nie wybieramy się do Ohio na wycieczkę i cieszę się, że boiskowe wydarzenia jedynie potwierdziły moje słowa. W dzień meczu dowiedzieliśmy się, że w drużynie rywali nie zagra Owen, ale absolutnie nie wpłynęło to na naszą taktykę. Mówienie o osłabionym Columbus są zresztą moim zdaniem delikatnie przesadzone, gdyż i my mamy swoje problemy kadrowe. Czy żal mi straconej szansy? Żal było mi w Colorado, gdzie przegraliśmy mecz, w którym dominowaliśmy przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Dziś natomiast mogę pochwalić moich piłkarzy za to, że udało im się stoczyć równą walkę z tak wymagającym przeciwnikiem. Oczywiście, nie sposób przejść obojętnie obok faktu, w jaki sposób straciliśmy drugiego gola. Na treningach do znudzenia ćwiczymy, jak bronić się przy stałych fragmentach gry, a koniec końców i tak podczas meczu przytrafiają nam się proste błędy w ustawieniu. Dlatego w najbliższych dniach poczynimy pewne modyfikacje, o których jednak nie czas i miejsce mówić.

 

********

 

Transfery do klubu:

Blair Gavin (23, USA) - wymiana z Colorado

Cam Weaver (29, USA) - wymiana z Toronto

 

Transfery z klubu:

Peri Marosevic (23, USA) - wymiana z Toronto

Graham Zusi (25, USA) - wymiana z Colorado

Odnośnik do komentarza

Sześć zwycięstw, sześć remisów, pięć porażek, 24 punkty i piąte miejsce w przejściowe tabeli konferencji wschodniej - oto bilans pierwszego półrocza drużyny z Philadelphii pod moją wodzą. Gdyby spojrzeć jedynie na suche liczby, jest to wynik nieco mniej okazały niż ten, który udało się ugrać w Nowym Jorku (tam było odpowiednio 26 punktów oraz czwarte miejsce). Trzeba jednak zwrócić uwagę na znacznie odmienne cele, jakie przyświecają obu wspomnianym drużynom oraz znaczącą różnicę w potencjale osobowym. Dlatego ufając, że ta przygoda nie skończy się podobnie jak epizod nowojorski, przystępuję do pierwszego półrocznego podsumowania dokonań mojej wirtualnej kadry.

 

Bramka

We wszystkich meczach rundy od pierwszej do ostatniej minuty wystąpił Johnson i potwierdził wszystko, co pisałem na jego temat przed sezonem. Zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych golkiperów, ma olbrzymi potencjał i jeśli uda mu się go właściwie spożytkować, to w przyszłości może czekać go transfer do solidnego klubu zagranicznego. Na chwilę obecną prezentuje dość przyzwoity, ligowy poziom, choć trzeba przyznać, że dobre występy zdecydowanie zbyt często zdarza mu przeplatać znacznie słabszymi.

 

Obrona

Niekwestionowanym liderem na prawej stronie bloku defensywnego miał być Williams i rzeczywiście pierwsze mecze zdawały się potwierdzać jego olbrzymią klasę. Z tygodnia na tydzień było jednak coraz gorzej, a w czerwcu Sheanon swoimi zagraniami częściej irytował niż zachwycał. Jego pierwszym zmiennikiem był Kimura. Od Japończyka nikt nie oczekiwał fajerwerków, a trzeba oddać, że z powierzonych mu zadań defensywnych wywiązywał się zazwyczaj solidnie. Szkoda, że gorzej było z kryciem przy stałych fragmentach. Rywalizację o miejsce na lewej flance wygrał Sinovic, ale na początku maja przytrafił mu się uraz, w wyniku którego do pierwszej jedenastki wskoczył Lopez. Kostarykanin był jednak znacznie bardziej chimeryczny od Amerykanina, a jego dodatkowym problemem okazały się poważne braki kondycyjne, w wyniku których nie wytrzymywał pełnych dziewięćdziesięciu minut. Największy cios spotkał jednak środek defensywy, gdzie dzielić i rządzić miał pozyskany z monachijskiego Bayernu Van Buyten. Belg zdążył jednak rozegrać zaledwie trzy spotkania, po czym … wypadł niemal do końca sezonu! W wyniku tego musieliśmy grać zawodnikami, którzy w poprzednich rozgrywkach stworzyli jedną z najbardziej dziurawych formacji w lidze. Podstawową parę stoperów tworzył duet Califf - Valdes, a w razie potrzeby zastępowali ich kompletnie niedoświadczeni Hedrick oraz Christiansen. Oczywiście, wszystkim z wymienionych przytrafiały się błędy, ale w porównaniu z minionym sezonem można mówić o delikatnym kroku do przodu.

 

Pomoc

Zaczniemy od skrzydeł, bo właśnie tam narodziła się prawdziwa gwiazda naszej drużyny. Gwatemalczyk Pappa, bo o nim mowa, był prawdziwym objawieniem nie tylko Pensylwanii, ale całej MLS. Strzelał, asystował, dryblował - po prostu człowiek - orkiestra. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Pappa zdecyduje się związać z Philadelphią na dłużej i przedłuży wygasający po zakończeniu sezonu kontrakt. Pozostali skrzydłowi siłą rzeczy prezentowali się znacznie mniej efektownie. Avila imponował szybkością, ale brakowało mu często dokładności i skuteczności, a ulubieniec kibiców - Gambijczyk Mansally, pomimo olbrzymiej pracowitości i zaangażowania, częściej popisywał się zagraniami, które wywoływały jęk zawodu niż oklaski. W środku pomocy mieliśmy polegać na trójce Adu - Carroll - Nagamura, ale jedynie Brazylijczyk pozostawał do mojej dyspozycji przez całą rundę. Pozostali owszem - stanowili silny punkt zespołu, ale musieli zmagać się z kontuzjami oraz zawieszeniami. Swoje szanse dostali ponadto młodzi Jordan i Okugo, ale ich czas dopiero nadejdzie. Podobnie jest w przypadku Pereza - niezwykle utalentowanego osiemnastolatka z Kuby, który już zdążył narobić niemałego zamieszania w filadelfijskiej szatni. Z wielkimi nadziejami oczekujemy ponadto na debiut pozyskanego z Colorado Gavina, który ma jeszcze wzmocnić rywalizację na pozycji rozgrywającego.

 

Atak

Bez dwóch zdań - formacja, która zawiodła najbardziej. Jej liderem niejako metodą naturalnej selekcji okazał się być Martinez. Siedem bramek Kostarykanina to wynik niezbyt oszałamiający, ale to i tak siedem razy więcej niż dorobek … wszystkich pozostałych napastników Union! Prawdziwym niewypałem okazał się sprowadzony z Red Bulls Cooper, który pomimo regularnych występów na ligowego gola czekał aż … dziewięć miesięcy! Pozostali ofensywni zawodnicy - Kongijczyk Mwanga (trzy lata temu wybrany jako "jedynka" w drafcie) oraz Kolumbijczyk Pajoy prezentowali się równie mizernie. Trudno się zatem dziwić, że w Philadelphii wszyscy oczekują na debiut pozyskanego z Toronto Weavera, który w poprzednim klubie spisywał się więcej niż przyzwoicie. Jego gole mogą być potrzebne tym bardziej, że za trzy tygodnie Martinez najpewniej uda się na turniej olimpijski wraz z reprezentacją swojego kraju.

 

********

 

Dla zainteresowanych - tabele na półmetku sezonu:

 

Wschód:

1. New York (18) 37

2. Columbus (17) 28

3. Houston (18) 27

4. Chicago (15) 27

5. Philadelphia (17) 24

6. DC (17) 20

7. New England (16) 18

8. Toronto (19) 17

9. Kansas City (18) 15

 

Zachód:

1. Seattle (17) 44

2. Los Angeles (18) 43

3. Salt Lake City (19) 28

4. San Jose (16) 21

5. Colorado (19) 19

6. Portland (15) 15

7. Dallas (18) 14

8. Vancouver (15) 13

9. Chivas USA (18) 10

Odnośnik do komentarza

Wesołych Świąt wszystkim czytelnikom życzy Philadelphia Union!

 

********

 

Sezon 2011-12 na świecie:

 

Anglia

Premier League: 1. Man. United, 2. Man. City, 3. Tottenham, 4. Stoke (...) 18. Swansea, 19. Bolton, 20. Blackburn

Puchar: Norwich - West Bromwich 2:0

Król strzelców: Dimitar Berbatow (Man. United) - 22 gole

MVP: Luka Modric (Tottenham)

Awans do Premier League: 1. Reading, 2. West Ham, 3. Middlesbrough

 

Hiszpania

La Liga: 1. Barcelona, 2. Real, 3. Atletico, 4. Athletic (...) 18. Racing, 19. Rayo, 20. Osasuna

Puchar: Barcelona - Real 2:0

Król strzelców: Cristiano Ronaldo (Real) - 25 goli

MVP: Lionel Messi (Barcelona)

Awans do La Ligi: 1. Almeria, 2. Celta, 4. Xerez

 

Niemcy

Bundesliga: 1. Bayern, 2. Wolfsburg, 3. Werder, 4. Hoffenheim (...) 16. K'lautern, 17. Freiburg, 18. HSV

Puchar: Werder - Schalke 2:1 (dogr.)

Król strzelców: Srdjan Lakic (Hoffenheim) - 19 goli

MVP: Philipp Lahm (Bayern)

Awans do Bundesligi: 1. Frankfurt, 2. Ingolstadt, 3. TSV 1860 Monachium

 

Liga Mistrzów (Europa): Barcelona - Inter 2:2 (k. 8-7)

Liga Europy: PSG - Anderlecht 1:0

Superpuchar Europy: Barcelona - Porto 2:1

KMŚ: Barcelona - Santos 4:0

 

EURO 2012: Niemcy - Włochy 2:0

PNA 2012: Tunezja - Ghana 4:4 (k. 4-1)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (18/34)

[W5] Philadelphia Union - Vancouver Whitecaps [Z8] 2:0 (Pappa 53., Nagamura 73.)

 

Johnson - Williams, Valdes, Califf, Lopez (68. Sinovic) - Nagamura, Gavin - Pappa, Adu, Mansally (84. Torres) - Martinez (46. Weaver)

 

Jak padły bramki?

53 min., 1:0. Mansally ściął do środka i podaniem po ziemi dograł idealnie w tempo do wybiegającego zza obrońców Pappy. Gwatemalczyk zgasił piłkę i pokonał Cannona mocnym uderzeniem przy bliższym słupku.

73 min., 2:0. Nagamura przymierzył pod poprzeczkę z rzutu wolnego podyktowanego po faulu Bonjoura na Adu tuż przed linią pola karnego.

 

Notes trenera:

Nie zagraliśmy dzisiaj wielkiego meczu, ale nie zamierzam z tego powodu rozpaczać, gdyż dosyć już przeżyłem ostatnio w naszym wykonaniu pięknych porażek. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy starali się wyeliminować z naszej gry błędów, które przy lepszej skuteczności rywali mogą nas bardzo drogo kosztować. Paradoksalnie, największe pochwały należą się dziś moim piłkarzom za ostatni kwadrans. Być może była to kwestia euforii związanej z wynikiem, być może zaczynającego się uwidaczniać zmęczenia drużyny z Vancouver, ale dopiero w tym fragmencie meczu potrafiliśmy narzucić przeciwnikom nasz styl gry. Wcześniej, na murawie długimi minutami dominował chaos, ale tym razem to my potrafiliśmy się w nim lepiej odnaleźć.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (19/34)

[W8] Toronto FC - Philadelphia Union [W4] 0:2 (Valdes 45., Lambe 90.+4 (s))

 

Johnson - Williams (24. Kimura), Valdes, Hedrick, Sinovic - Perez, Nagamura, Gavin (90.+1 Carroll) - Adu (73. Avila), Pappa - Weaver

 

Jak padły bramki?

45 min., 0:1. Po rzucie rożnym dla gości doszło do ogromnego zamieszania w polu bramkowym drużyny z Toronto. Szczęścia próbowali najpierw Hedrick, a następnie Valdes i to właśnie Kolumbijczykowi udało się wepchnąć piłkę do sitaki z najbliższej odległości.

90+4 min., 0:2. Pappa zdecydował się na dośrodkowanie z głębi pola i ucelował próbującego interweniować wślizgiem Lambego. Po odbiciu się od pomocnika gospodarzy piłka całkowicie zmieniła tor lotu, całkowicie zaskakując Freia.

 

Notes trenera:

Za dzisiejszy mecz brawa należą się całej drużynie. Rzeczywiście, w obu sytuacjach bramkowych fortuna była dla nas niezwykle łaskawa, ale w niczym nie zmienia to faktu, iż rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Bardzo cieszy to, że należytą koncentrację udało się zachować do ostatniego gwizdka, gdyż chyba wszyscy pamiętają okoliczności, w których straciliśmy zwycięstwo w wiosennym meczu przeciwko drużynie z Toronto. Dodatkowo, dzisiejszą wygraną udało nam się przełamać passę ośmiu wyjazdowych spotkań bez zwycięstwa. Jest to niezwykle ważne szczególnie od strony psychologicznej, gdyż niejednokrotnie na obcych boiskach przegrywaliśmy pomimo dobrej gry. Dziś udowodniliśmy sobie, że i na trudnym przecież terenie potrafimy nie tylko podjąć walkę, ale również zwyciężyć.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (20/34)

[W4] Philadelphia Union - Portland Timbers [Z5] 0:1 (Hertzog 39.)

 

Johnson - Kimura, Valdes (40. Lopez), Califf, Sinovic - Nagamura, Gavin (40. Cooper) - Pappa, Adu, Mansally - Weaver (61. Avila)

 

Jak padła bramka?

39 min., 0:1. Boyd wykorzystał fatalne ustawienie obrońców gospodarzy i dograł do całkowicie nieobstawionego Hertzoga, który otworzył wynik meczu precyzyjnym strzałem w długi róg.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz miał można podzielić na dwie, całkowicie odmienne od siebie połowy. Pierwsza to bez dwóch zdań najgorsze czterdzieści pięć minut, jakie udało nam się zagrać w tym sezonie. Absolutnie nie znajduję słów, które byłyby w stanie jakkolwiek wytłumaczyć to, co stało się z nami w tym okresie. Goście z Portland robili na naszym boisku co chcieli, a my, stojąc na własnej połowie biernie się temu przyglądaliśmy. Po przerwie wyglądaliśmy znacznie lepiej, ale emocje zabiła czerwona kartka dla Mansally'ego w momencie, w którym zaczynaliśmy łapać właściwy rytm. W komentowanie decyzji sędziego bawić się nie zamierzam i wszelkie dywagacje zostawiam ekspertom. Niestety, ponownie nie obyło się także bez strat personalnych w naszym bloku defensywnym. Na liście kontuzjowanych do Van Buytena oraz Williamsa dołączył Valdes i wszystko wskazuje na to, że z żadnego z nich nie będziemy mogli skorzystać w niezwykle ważnym meczu przeciwko Los Angeles.

 

********

 

Igrzyska Olimpijskie:

 

Grupa A: 1. Australia 7 (Q), 2. Białoruś 6 (Q), 3. WKS 3, 4. Urugwaj 1

Grupa B: 1. Meksyk 6 (Q), 2. Hiszpania 5 (Q), 3. Japonia 4, 4. Algieria 1

Grupa C: 1. Brazylia 9 (Q), 2. Szwajcaria 6 (Q), 3. ZEA 3, 4. Fidżi 0

Grupa D: 1. Wielka Brytania 9 (Q), 2. Kostaryka 4 (Q), 3. Korea Płd. 2, 4. Tunezja 1

 

Ćwierćfinały

Australia - Hiszpania 1:3

Meksyk - Białoruś 1:2

Brazylia - Kostaryka 3:1

Wielka Brytania - Szwajcaria 1:2

 

Półfinały

Hiszpania - Białoruś 4:1

Brazylia - Szwajcaria 2:2 (k. 1-3)

 

O 3. miejsce

Brazylia - Białoruś 3:0

 

Finał

Hiszpania - Szwajcaria 0:2

 

Josue Martinez, jedyny przedstawiciel Union na Igrzyskach, był jedną z pierwszoplanowych postaci reprezentacji Kostaryki, która osiągnęła wielki sukces, awansując do ćwierćfinału. Napastnik Philadelphii zagrał we wszystkich czterech meczach swojej drużyny (trzy razy wychodził w podstawowej jedenastce, raz pojawił się jako zmiennik) i zdobył w nich dwa gole, pokonując bramkarzy Korei Południowej oraz Tunezji. Ponadto, w spotkaniu przeciwko drużynie z Azji, Martinez do swojego dorobku dołożył jeszcze asystę przy trafieniu Campbella.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (21/34)

[W4] Philadelphia Union - Los Angeles Galaxy [Z2] 5:1 (Califf 17., Adu 42., 49. (k), Cooper 46., 54. - Juninho 58.)

 

Johnson - Williams, Hedrick, Califf, Sinovic (71. Lopez) - Carroll (85. Perez), Nagamura, Gavin - Avila, Adu (78. Weaver) - Cooper

 

Jak padły bramki?

17 min., 1:0. Califf wyskoczył najwyżej w polu karnym gości i zamienił na bramkę dokładne dośrodkowanie Adu z rzutu rożnego.

42 min., 2:0. Koronkowa akcja gospodarzy. Zaczęło się od wymiany podań na małej przestrzeni pomiędzy Carrollem i Gavinem, po czym ten drugi popisał się niesygnalizowanym podaniem do wybiegającego zza obrońców Adu, który pokonał Pickensa potężną bombą tuż przy prawym słupku.

46 min., 3:0. Adu urwał się przy linii bocznej Aistonowi i zagrał do Coopera, który pomimo nienajlepszego przyjęcia piłki na raty pokonał Pickensa.

49 min., 4:0. Aiston sfaulował w polu karnym Adu, a sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość, skutecznie egzekwując jedenastkę.

54 min., 5:0. Gavin jednym zwodem oszukał kryjących go Juninho oraz Beckhama i wyłożył piłkę Cooperowi, a ten kompletnie zaskoczył golkipera gości całkowicie niesygnalizowanym uderzeniem z dystansu.

58 min., 5:1. Pozostawiony bez opieki Beckham dograł idealną piłkę do Juninho, a Brazylijczyk spokojnie przyjął ją na pierś i przepięknym wolejem nie dał najmniejszych szans Johnsonowi.

 

Notes trenera:

Nie chciałbym używać zbyt wielkich słów, ale chyba nie będzie przesadą, jeśli powiem, że z naszej dzisiejszej postawy dumna może być cała Philadelphia. Samo pokonanie grającego w niemal najsilniejszym składzie mistrza kraju już byłoby wielkim wyczynem, a dokonanie tego w takim stylu to już w ogóle osiągnięcie, które pewnie jeszcze trzy godziny temu wielu rozpatrywało wyłącznie w kategorii soccer fiction. Tym bardziej mając w pamięci naszą niezbyt dobrą postawę przeciwko Portland. Cieszę się jednak, że dwutygodniową przerwę po tamtym spotkaniu udało nam się wykorzystać w stu procentach i dziś na tablicy wyników widzimy tego efekty. Jeśli chodzi o Marco Pappę, to jego uraz nie jest na szczęście bardzo groźny, ale jego występ w wyjazdowym dwumeczu przeciwko Dallas oraz Chivas USA jest całkowicie wykluczony.

 

********

 

Dwie wiadomości agencyjne:

 

Bieżący sezon jest ostatnim, podczas którego Marco Pappa będzie zakładał koszulkę Union. Będący dla wielu rewelacją obecnych rozgrywek Gwatemalczyk zdecydował się nie przedłużać wygasającego w grudniu kontraktu i od nowego roku stanie się zawodnikiem Maritimo Funchal. Klub z Madery w minionym sezonie zajął piątą lokatę w rozgrywkach portugalskiej ekstraklasy. Szkoda żegnać się z tak wspaniałym zawodnikiem, ale oczywiście życzymy Marco powodzenia w nowej piłkarskiej rzeczywistości, jednocześnie wyrażając nadzieję, że zanim ona nastanie, nasz skrzydłowy przeżyje jeszcze wiele miłych chwil w Pensylwanii.

 

Absolutnie nie można nazwać tego kompromitacją, ale piłkarze New York Red Bulls niewątpliwie sprawili swoim kibicom niemiłą niespodziankę. Podopieczni Svena-Görana Erikssona pożegnali się bowiem z rozgrywkami Ligi Mistrzów już na etapie eliminacji, nie dając rady gwatemalskiemu Municipal. W pierwszym meczu piłkarze z Ameryki Środkowej wygrali na własnym boisku 2:1, a w rewanżu w Harrison osiągnęli staysfakcjonujący ich remis 2:2, choć do przerwy Red Bulls prowadzili różnicą dwóch goli. Wschodnie wybrzeże USA będzie miało jednak swojego przedstawiciela w fazie grupowej, gdyż znacznie lepiej w kwalifikacjach poradzili sobie zawodnicy Rochester Rhinos, którzy bardzo pewnie (5:0, 5:1) ograli haitańskie FICA, dołączając w ten sposób do zwolnionych z eliminacji Los Angeles Galaxy oraz Seattle Sounders.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (22/34)

[Z6] Dallas FC - Philadelphia Union [W4] 1:1 (Evans 17. - Avila 32.)

 

Johnson - Williams, Valdes, Califf, Sinovic - Okugo (50. Carroll), Nagamura (65. Hedrick), Gavin - Avila, Adu - Cooper (76. Martinez)

 

Jak padły bramki?

17 min., 1:0. Califf zbyt krótko wybił piłkę po dośrodkowaniu Grabavoya w pole karne, a z nieoczekiwanego prezentu skorzystał Evans, który precyzyjnie przymierzył z ponad dwudziestu metrów.

32 min., 1:1. Goście wyprowadzili wzorcowy trójkowy kontratak. Na indywidualny rajd lewym skrzydłem zdecydował się Adu, Cooper ściągnął na siebie dwóch stoperów, a nieniepokojony przez nikogo Avila spokojnie wyrównał stan meczu.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz był całkowicie inny od tego, który rozegraliśmy przeciwko Los Angeles. Wtedy wszystko odbywało się według zasady, że "co leci, to w sieci", dziś natomiast musieliśmy walczyć o każdy cal murawy. I choć to nasi rywale dominowali jeśli chodzi o statystykę posiadania piłki, to chyba nikt nie zarzuci nam, iż tej walki nie podjęliśmy. Zadanie to było o tyle trudne, że w końcówce musieliśmy bronić się w dziewiątkę po czerwonej kartce Califfa oraz kontuzji Valdesa. Jednak nawet w tak trudnej sytuacji nie pozwoliliśmy rywalom na zdobycie zwycięskiego gola, a grający po raz pierwszy w życiu na pozycji środkowego obrońcy Brian Carroll pokazał, jak wszechstronni piłkarze znajdują się w kadrze Union.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (23/34)

[Z9] Chivas USA - Philadelphia Union [W4] 0:1 (Adu 79.)

 

Johnson - Williams (70. Kimura), Valdes, Hedrick, Sinovic - Avila, Nagamura, Adu, Torres - Weaver (46. Cooper), Martinez (90. Lopez)

 

Jak padła bramka?

79 min., 0:1. Gol przypominający słynne trafienie Diego Maradony. Na samotny rajd przeciwko defensywie gospodarzy zdecydował się Adu i po ponad pięćdziesięciometrowym sprincie pokonał Burpo strzałem z ostrego kąta.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz miał dwa zupełnie różne oblicza. Przed przerwą graliśmy to, co sobie nakreśliliśmy i długimi minutami potrafiliśmy zepchnąć gospodarzy do głębokiej defensywy. Druga połowa była za to w naszym wykonaniu bardzo chaotyczna i do głosu zaczęli dochodzić rywale. Dodatkowo u niektórych naszych piłkarzy zaczął się uwidaczniać znaczący ubytek sił. Kolejny już raz różnicę zrobił jednak Freddy Adu, który ostatnio znajduje się w fenomenalnej dyspozycji. Za taki rajd wykonany w osiemdziesiątej minucie gry należy się olbrzymi szacunek i myślę, że wszyscy neutralni kibice cieszyli się, iż został on nagrodzony golem na wagę trzech punktów. I choć do końca rozgrywek jeszcze daleko, to niewątpliwie mamy bardzo mocnego kandydata na bramkę sezonu.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (24/34)

[W3] Philadelphia Union - Chicago Fire [W5] 1:1 (Martinez 82. - Ochoa 12.)

 

Johnson - Williams, Valdes, Hedrick (46. Van Buyten), Sinovic - Carroll, Nagamura, Gavin (46. Cooper) - Adu, Pappa (78. Mansally) - Maritnez

 

Jak padły bramki?

12 min., 0:1. Perfekcyjnie wyprowadzony kontratak gości, który zwieńczył celnym strzałem Ochoa, chwilę wcześniej wygrywając pojedynek biegowy z Hedrickiem.

82 min., 1:1. Mansally wygrał przebitkę w środku pola i natychmiast oddał piłkę Carrollowi. Doświadczony pomocnik Philadelphii zobaczył świetnie ustawionego na szesnastym metrze Martineza, a Kostarykanin uderzył nie do obrony.

 

Notes trenera:

Myślę, że końcowy wynik dzisiejszego meczu absolutnie nie krzywdzi żadnej ze stron. Szkoda niewykorzystanych szans, które stworzyliśmy sobie na początku meczu. Gdyby to nam udało się otworzyć wynik, jestem absolutnie przekonany, że spotkanie potoczyłoby się inaczej. Tak się jednak nie stało, a pierwszy groźniejszy wypad gości od razu przyniósł bramkowy efekt. W wyniku tego niemal przez cały mecz musieliśmy gonić, a nasze próby zwieńczone zostały sukcesem dopiero w ostatnim kwadransie i zwyczajnie zabrakło czasu na wyprowadzenie decydującego ciosu. Jednoznacznie dobrą wiadomością jest za to powrót na boisko Van Buytena. Daniel zagrał dziś pierwszy mecz po pięciomiesięcznej przerwie i wszystko wskazuje, że będziemy mogli na niego liczyć w ostatniej fazie sezonu zasadniczego.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...