Skocz do zawartości

'Murica


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

Wersja: 12.2.2 (FM 2012)

Klub: New York Red Bulls

Zasady: w teorii standardowe, w praktyce (mogę zdradzić, jako że jestem w grze po 5. kolejce) już niebawem zrobi się tu niezły hardkor

Cele: 1. dotrwać do play-offów, 2. awansować do play-offów, 3. zobaczymy

 

Po zakończeniu dość owocnej jekaterynbursko-australijskiej przygody, zdecydowałem się na kilkutygodniowy rozbrat z FM'em. Jednak całkiem niedawno zajrzałem na forum i czytając, jak inni wirtualni menedżerowie szturmują bramy ekstraklasy Austrii czy Urugwaju, od razu nabrałem ochoty na rozpoczęcie kolejnej kariery. Kierunek obrany miałem już wcześniej, klub również, pozostało więc jedynie przystąpić do dzieła tworzenia nowej historii nowojorskiego soccera. A czy będzie ona chlubna, czy może wręcz przeciwnie, okaże się zapewne niebawem.

 

Na początek już tradycyjnie słów kilka o lidze, w której będę toczył zmagania. Jak wiadomo, MLS to niezwykle specyficzne, a zarazem wymagające rozgrywki. Sztywne limity płacowe, a także regulacje dotyczące kontraktów zawodników sprawiają, iż prawie niemożliwe jest stworzenie w lidze klasycznej drużyny marzeń. Słowo "prawie" jest tu jednak kluczowe, gdyż akurat w sezonie 2011 pewnej drużynie z Kalifornii sztuka ta się udała. Wracając do zasad, są one znacznie prostsze niż proces sgłaszania kadry do rozgrywek. Liga podzielona jest bowiem na dwie konferencje, a w każdej z nich rywalizuje po dziewięć drużyn. Trzy najlepsze ekipy ze wschodu i z zachodu awansują bezpośrednio do następującej po zakończeniu fazy zasadniczej serii play-off. Cztery najlepsze (już bez podziału na konferencje) spośród ekip, które nie wywalczyły bezpośredniej promocji do play-off, rywalizują ze sobą o pozostałe dwa miejsca w fazie pucharowej. Dalej, aż do samego finału ligi, rywalizacja toczy się znanym wszystkim systemem, w którym przegrywający odpada.

 

Dodatkowe informacje: z nielicznymi wyjątkami gram według zasady jeden dzień - jeden mecz i (po nadrobieniu pierwszych kilku kolejek) z taką częstotliwością postaram się uaktualniać temat. Tym razem nie będzie szczegółowych opisów meczów, ale mam nadzieję, że formuła, na którą się zdecyduję również przypadnie większości do gustu. Długiej kariery nie obiecuję, ale postaram się, żeby przynajmniej nie była ona krótsza niż ostatnia (choć o to akurat mogą postarać się szacowni prezesi Red Bulla).

 

********

 

New York Red Bulls - kadra 2011

 

Bramkarze

22. Ryan Meara (20, USA) 2013

33. Jeremy Vuolo (23, USA) 2014

38. Bobby Shuttleworth (23, USA) 2011

 

Tutaj sprawa przynajmniej w teorii jest jasna. Zdecydowanie najwyższe umiejętności prezentuje Vuolo i jeśli tylko będzie zdrowy, plac należy do niego. Problem w tym, że akurat nie jest. Z powodu urazu stracił cały okres przygotowawczy i trudno powiedzieć, czy zdąży wykurować się na inaugurację.

 

Obrońcy

3. Geoff Cameron (25, USA, 1/0) 2014

4. Rafael Marquez (32, Meksyk, 96/11) 2013

5. Sean Franklin (25, USA, 1/0) 2013

7. Roy Miller (26, Kostaryka, 15/0) 2011

12. Wilman Conde (28, Kolumbia) 2013

17. Gonzalo Segares (28, Kostaryka, 16/0) 2011

21. Chris Tierney (25, USA) 2012

23. Chance Myers (23, USA) 2013

29. Stephen Keel (27, USA) 2011

 

Najsolidniej wyglądamy chyba na środku, gdzie występować mogą Marquez, Cameron oraz Conde. Każdy z nich przynajmniej na papierze gwarantuje solidne zabezpieczenie tyłów. Prawa strona to królestwo Franklina, którego w razie potrzeby zastępować może nieco odbiegający od niego umiejętnościami Myers. Nominalnych lewych defensorów mamy za to aż trzech, ale żadnego nie można nazwać wirtuozem. Dwóch Kostarykańczyków oraz Tierney wydają się być zawodnikami o podobnym potencjale i trudno powiedzieć, który z nich wywalczy sobie miejsce w wyjściowej jedenastce.

 

Pomocnicy

2. Bobby Convey (27, USA, 46/1) 2015

6. Teemu Tainio (31, Finlandia, 52/6) 2012

8. Jan Gunnar Solli (29, Norwegia, 38/1) 2013

10. Paul Jatta (20, Gambia) 2014

13. Dax McCarty (23, USA, 5/0) 2012

19. Graham Zusi (24, USA) 2011

21. Dilly Duka (21, USA) 2012

24. Guti (34, Hiszpania, 14/3) 2011

25. Shea Salinas (24, USA) 2013

 

Znowu zaczniemy od centrum, gdzie mamy mieszankę doświadczenia (Guti, Tainio) z młodością (Jatta, McCarty). Na prawym skrzydle pierwszym wyborem jest Solli, a w razie potrzeby Norwega zastąpić może ktoś z dwójki Salinas - Zusi. Po przeciwnej flance hasać będzie Convey, który w teorii nie ma dublera, ale na lewym skrzydle z powodzeniem mogą go zastąpić Tierney (wariant defensywny) oraz Henry (wariant ofensywny).

 

Napastnicy

11. Juan Agudelo (18, USA, 15/2) 2013

14. Thierry Henry (33, Francja, 123/51) 2014

16. Corey Hertzog (20, USA) 2012

18. Kenny Cooper (26, USA, 10/4) 2013

 

Chyba najsolidniej obsadzona formacja! Mamy tutaj gwiazdę światowej piłki (Henry), wysokiej klasy megatalent (Agudelo) oraz jednego z najsolidniejszych piłkarzy ligi w ostatnich latach (Cooper). Jedynie Hertzog nieco odstaje poziomem od tego niezwykle groźnego tercetu.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za dobre słowo!

 

********

 

Sparingi:

[uSA] New York Red Bulls - Velez Sarsfield [ARG] 0:3 (Mönch 30., 83., Guerra 58.)
[uSA] New York Red Bulls - Estudiantes de La Plata [ARG] 0:4 (Andujar 22., Diaz 51., Brito 73., Sosa 90.+1)
[uSA] New York Red Bulls - FC Salzburg [AUT] 2:2 (Henry 16., 20. - Maierhofer 58., Jantscher 90.+1)
[2L] Minnesota Stars - New York Red Bulls [1L] 0:2 (Kassel 21., Franklin 79.)
[uSA] New York Red Bulls - Sparta Praga [CZE] 3:0 (Henry 63., Solli 72., Kassel 88.)
[2L] Atlanta Silverbacks - New York Red Bulls [1L] 0:2 (Cooper 74., Keel 90.+1)
[CAN] Montreal Impact - New York Red Bulls [uSA] 0:1 (Hertzog 45.+1)
[1L] New York Red Bulls - Westchester Flames [4L] 2:1 (Solli 9., Moody 63. (sam.) - Dello-Russo 84.)

 

Notes trenera:

Wynikowo wygląda to nawet całkiem znośnie, ale po pierwsze nie to jest priorytetem podczas sparingów, a po drugie z profesjonalnych drużyn pokonaliśmy tak naprawdę "jedynie" Spartę Praga. Właśnie starcie z ekipą ze stolicy Czech było tym, podczas którego udało nam się zaprezentować długie fragmenty dobrej gry. Niestety, okupiliśmy je stratą Henry'ego, który z powodu urazu mięśniowego opuści początek sezonu. Gdyby nie kontuzja, były reprezentant Francji z pewnością byłby największym zwycięzcą okresu przygotowawczego. Jego nazwisko na długo zapamiętają szczególnie piłkarze Salzburga. Bardzo blado wypadliśmy za to na tle czołowych ekip ligi argentyńskiej, które bez większego wysiłku odniosły przekonujące zwycięstwa na północnoamerykańskiej ziemi, przewyższając nas o przynajmniej dwie klasy pod względem zarówno dojrzałości piłkarskiej, jak i kultury gry.

 

********

 

Reprezentacja USA:
Tow.: [65] Panama - USA [19] 2:0 (Nurse 20., Perez 78.)
Tow.: [19] USA - Argentyna [5] 0:7 (Tevez 14., Aguero 21., 43., 55. (k), Di Maria 45.+1, Bocanegra 51. (sam), Messi 63.)

 

Piłkarze Red Bulls w reprezentacjach:
Paul Jatta (Gambia) - 37 minut z Sudanem Południowym (d, 4:0)
Gonzalo Segares (Kostaryka) - 40 minut z Gujaną Francuską (d, 0:2)
Jeremy Vuolo (USA) - 15 minut z Argentyną (d, 0:7)

 

 

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (1/34)

[-] New York Red Bulls - Seattle Sounders [Z9] 2:1 (Solli 48., Cooper 64. - Johnson 88.)

 

Vuolo - Franklin, Cameron, Conde, Tierney - Guti (81. Tainio), Marquez (87. Jatta), McCarty - Solli, Convey - Cooper (74. Agudelo)

 

Jak padły bramki?

48 min., 1:0. Po dośrodkowaniu Coopera z lewego skrzydła w polu karnym gości doszło do klasycznego bilarda. Najwięcej zimnej krwi zachował Solli, który wykorzystując gapiostwo kryjącego go Gonzaleza, wpakował piłkę do siatki Seattle.

64 min., 2:0. Kolejna akcja gospodarzy lewą stroną boiska. Tym razem w rolę asystującego wcielił się Convey, a Cooper dokończył dzieła.

88 min., 2:1. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Sivebaek z łatwością poradził sobie najpierw z McCartym, a chwilę później z Tierneyem i dograł idealną piłkę wprost na głowę Johnsona, który strzałem przy słupku pokonał Vuolo.

 

Notes trenera:

W pierwszej połowie to goście z Seattle sprawiali zdecydowanie lepsze wrażenie. Ich przewaga w posiadaniu piłki była niepokojąco wyraźna i aż dziwi, że w tym okresie nie potrafili oni stworzyć sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji. Po przerwie nasza gra wyglądała już zdecydowanie lepiej, choć z pewnością za bramkę straconą w momencie, gdy wydawało się, że przejmujemy całkowitą kontrolę nad meczem należy się nagana. Zupełnie niepotrzebnie zaserwowaliśmy sobie tym samym nerwową końcówkę. Ważne jednak, że komplet punktów pozostał na wschodnim wybrzeżu.

Odnośnik do komentarza

Wow, dzięki! Pozostaje mieć nadzieję, że i do MLS się przekonasz!

 

********

 

MLS - sezon zasadniczy (2/34)

[W2] Columbus Crew - New York Red Bulls [W3] 0:0

 

Vuolo - Franklin, Cameron, Conde, Segares (71. Tierney) - Solli, Guti (60. Marquez), McCarty, Convey - Cooper, Agudelo (49. Duka)

 

Dlaczego nie padły bramki?

Obie drużyny zagrały z dużym respektem dla przeciwnika. Widać było, że zarówno gospodarze, jak i goście zdawali sobie sprawę, jak bardzo kosztowny może okazać się każdy, najmniejszy nawet błąd. Bardzo dobrze zaprezentowali się ponadto obaj bramkarze, którzy w kilku sytuacjach również wykazali się nie lada kunsztem.

 

Notes trenera:

Punkt zdobyty na trudnym terenie w Ohio trzeba szanować. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła sobie dziś formacja defensywna, która na początku rozgrywek wygląda jak skała. Jest to tym bardziej chwalebne, że przecież projekt Red Bulls dopiero zaczyna się tworzyć, a ci zawodnicy trenują ze sobą zaledwie od kilku tygodni. Renteria, najlepszy napastnik gospodarzy, był całkowicie wyłączony z gry. Ogromnym ciosem jest dla nas kontuzja Agudelo, według wstępnej diagnozy czeka go pół roku odpoczynku od soccera.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (3/34)

[W3] New York Red Bulls - Houston Dynamo [W1] 4:4 (Cooper 2., 31., Convey 83., Zusi 88. - Weaver 22., 55., 68., Carr 32.)

 

Vuolo - Franklin, Cameron, Conde (80. Keel), Tierney - Guti, Tainio (56. Henry), McCarty - Solli (72. Zusi), Convey - Cooper

 

Jak padły bramki?

2 min., 1:0. Guti dośrodkował z rzutu wolnego na dalszy słupek, gdzie idealnie odnalazł się Cooper, który strzałem głową z najbliższej odległości nie dał najmniejszych szans Hallowi.

22 min., 1:1. Błyskawiczne wyjście gości z własnej połowy. Luiz Camargo jednym prostopadłym podaniem uruchomił Weavera, a ten w sytuacji sam na sam delikatną podcinką pokonał Vuolo.

31 min., 2:1. Piękna akcja w trójkącie Tierney - Convey - Cooper, sfinalizowana przez tego ostatniego.

32 min., 2:2. Błyskawiczna odpowiedź gości. Clark zwiódł Tierneya i idealnym podaniem obsłużył Carra, który po raz drugi tego dnia doprowadził do remisu.

55 min., 2:3. Holgersson dośrodkował po ziemi w pole karne. Tam do piłki dopadł Weaver, zabawił się z nowojorską defensywą i strzałem w krótki róg wyprowadził Houston na prowadzenie.

68 min., 2:4. Hat-trick Weavera. Kolejny raz statycznie zachowali się obrońcy gospodarzy, pozwalając Clarkowi i Carrowi na swobodne operowanie piłką. Ten ostatni wbiegł w szesnastkę i dograł do Weavera, który musiał jedynie dostawić nogę.

83 min., 3:4. Cooper tym razem wystąpił w roli klasycznego prawoskrzydłowego. Z jego dośrodkowania skorzystał Convey, przywracając gospodarzom nadzieję celnym strzałem głową.

88 min., 4:4. Potężne zamieszanie pod bramką Houston. Hall instynktownie sparował jeszcze uderzenie Coopera, ale był całkowicie bezradny wobec dobitki Zusiego.

 

Notes trenera:

Co za mecz! Myślę, że szczególnie neutralni obserwatorzy mogą czuć się usatysfakcjonowani. Ciężko pokusić się o jakiś sensowny komentarz do tego, co mogliśmy obejrzeć na Red Bull Arena. Z jednej strony strata czterech bramek to coś, co absolutnie nigdy nie powinno się nam przydarzyć i już na spokojnie będziemy musieli przeanalizować, jakie były tego przyczyny. Nie sposób jednak nie docenić faktu, że w ostatnich minutach udało się nam raz jeszcze odwrócić losy meczu i wyszarpać coś dla siebie. Rafa Marquez nie zagrał ze względu na problemy z mięśniem, prawdopodobnie czeka go trzytygodniowa przerwa.

 

********

 

Reprezentacja USA:

Tow.: [29] USA - Paragwaj [24] 1:1 (Molinas 88. (sam) - Cardozo 22.)
Tow.: [29] USA - Hiszpania [1] 0:2 (Llorente 43., Marshall 86. (sam))

 

Piłkarze Red Bulls w reprezentacjach:

Paul Jatta (Gambia) - 23 minuty z Namibią (w, 7:2)
Gonzalo Segares (Kostaryka) - 90 minut z Argentyną (d, 0:2)
Geoff Cameron (USA) - 78 minut z Hiszpanią (d, 0:2)
Bobby Convey (USA) - 34 minuty z Hiszpanią (d, 0:2)
Sean Franklin (USA) - 90 minut z Hiszpanią (d, 0:2)
Dax McCarty (USA) - 12 minut z Hiszpanią (d, 0:2)
Jeremy Vuolo (USA) - 90 minut z Hiszpanią (d, 0:2)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (4/34)

[W5] Philadelphia Union - New York Red Bulls [W2] 1:1 (Le Toux 15. - Myers 90.+1)

 

Vuolo - Franklin, Keel (46. Myers), Conde, Tierney - Solli, Guti, McCarty, Duka (71. Tainio) - Hertzog, Henry (24. Zusi)

 

Jak padły bramki?

15 min., 1:0. Najbardziej kuriozalna bramka kolejki. Conde spokojnie zgrał piłkę głową do Vuolo, ale golkiper z Nowego Jorku pośliznął się we własnym polu bramkowym. Z niecodziennego prezentu skorzystał Le Toux i wepchnął piłkę do bramki.

90+1 min., 1:1. Akcja rozpaczy gości, która przyniosła wyrównanie. Dośrodkowanie Gutiego z rzutu wolnego, zablokowany strzał Franklina, uderzenie Hertzoga w słupek i wreszcie skuteczna dobitka Myersa do pustej już bramki.

 

Notes trenera:

Nie wiem, jakie fatum ciąży nad Nowym Jorkiem tej wiosny, ale tego, co się dzieje nie da się już wytłumaczyć w sposób racjonalny. Na treningu urazu doznał Cooper i przez najbliższe tygodnie będziemy musieli radzić sobie bez niego. Z kontuzjami ze zgrupowania kadry wrócili Cameron i Convey - pierwszy nie zagra przez miesiąc, a drugi przez dwa. Dodatkowo po dwudziestu minutach wypada nam Henry, który grał dziś pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce i wszystko wskazuje na to, że wróci dopiero na ostatnią fazę sezonu zasadniczego. Lista kontuzjowanych jest niemal tak samo długa, jak lista zdolnych do gry, to przecież jakaś całkowita abstrakcja! Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, to bardzo korzystnie zaprezentowaliśmy się w pierwszym kwadransie i wielka szkoda, że nie udało się nam "napocząć" gospodarzy. Stracony w niecodziennych okolicznościach gol ewidentnie podziałał na nas deprymująco i kolejne minuty były już znacznie słabsze. Cieszę się, że pomimo średniej postawy po przerwie kolejny raz zagraliśmy do ostatniego gwizdka i zostaliśmy za to wynagrodzeni. Kto wie, być może ten punkt wyszarpany w dramatycznych okolicznościach w Philadelphii na koniec będzie miał dla nas decydujące znaczenie?

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (5/34)

[W3] New York Red Bulls - San Jose Earthquakes [Z8] 0:1 (Bernardez 48.)

 

Vuolo - Myers, Franklin, Conde, Segares (82. Tierney) - Tainio (60. Duka), McCarty - Zusi, Guti, Salinas (46. Solli) - Hertzog

 

Jak padła bramka?

48 min., 0:1. Corrales dośrodkował z rzutu rożnego w pole bramkowe nowojorczyków, a tam wyżej od kryjących go obrońców wyskoczył Bernardez i strzałem głową skierował piłkę do siatki.

 

Notes trenera:

Nie jest tajemnicą, jak wygląda obecnie nasza sytuacja kadrowa. Absolutnie nie zamierzam szukać tanich usprawiedliwień, ale ciężko myśleć o wielkiej grze, gdy nie jesteś w stanie wypełnić wszystkich miejsc w meczowej osiemnastce. Siląc się na ponury żart można jedynie cieszyć się, że przynajmniej jedenastkę jesteśmy jeszcze w stanie wystawić. Oczywiście, absolutnie nie chcę umniejszać zwycięstwa San Jose. Obejrzeliśmy dziś wyrównane spotkanie, ale to nasi goście potrafili wykorzystać jedną ze stworzonych sytuacji. My również mieliśmy swoje okazje, ale w kluczowych momentach zabrakło wykończenia. Czy patrzę z optymizmem w przyszłość? Bardziej z lękiem na kolejne raporty fizjoterapeutów.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (6/34)

[W8] DC United - New York Red Bulls [W4] 1:0 (Dudar 75.)

 

Vuolo - Myers (59. Segares), Franklin, Conde, Tierney - Tainio, McCarty - Solli, Guti, Zusi (79. Duka) - Hertzog (46. Jatta)

 

Jak padła bramka?

75 min., 1:0. Boskovic zacentrował z rzutu rożnego na długi słupek, a tam Dudar urwał się Condemu i pokonał Vuolo strzałem głową w krótki róg.

 

Notes trenera:

Byliśmy świadkami typowego meczu walki, który rozstrzygnął jeden stały fragment gry. Prawdą jest, że Wilman zgubił krycie przy bramkowej akcji, ale żadne wskazywanie winnych nie będzie mieć tu miejsca. Soccer to sport zespołowy i to drużyna wygrywa lub przegrywa mecz. Przypomnę tylko, że w spotkaniu z Seattle przy stanie 0:0 to właśnie Wilman wybił piłkę zmierzającą do naszej bramki. Jeśli chodzi o sytuację kadrową, to poprawiła się ona na tyle, że po raz pierwszy od dawna udało nam się przetrwać tydzień bez żadnych nowych urazów. Cameron i Cooper powoli wracają do treningów z pełnym obciążeniem, ale na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, czy wrócą już na mecz z Kansas.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (7/34)

[W4] New York Red Bulls - Kansas City Sporting [W9] 2:0 (Tierney 54., Zusi 65.)

 

Vuolo - Segares, Cameron, Conde, Tierney - Guti (76. Duka), Marquez (72. Tainio), McCarty - Solli, Zusi - Cooper (84. Hertzog)

 

Jak padły bramki?

54 min., 1:0. Tierney sprytnie zachował się w polu karnym i efektowną główką zamienił na bramkę dośrodkowanie Marqueza z rzutu wolnego.

65 min., 2:0. Solli zdecydował się na rajd prawą stroną, zakończony centrą w pole karne. Tam Zusi uprzedził niemrawo interweniującego Julio Cesara i potężnym strzałem z siedmiu metrów pokonał Nielsena.

 

Notes trenera:

Nie da się ukryć, że w 54. minucie nie tylko przez Red Bulls Arenę, ale i chyba przez całe Harrison przeszedł oddech ulgi. Do tego momentu gra nam się całkowicie nie układała. W ostatnich kolejkach nie potrafiliśmy wykorzystywać naszych sytuacji i ten gol na przełamanie był nam potrzebny jak powietrze. Cieszę się tym bardziej, że jego strzelcem okazał się Chris, a bramka padła po perfekcyjnie wykonanym stałym fragmencie. Po uzyskaniu prowadzenia graliśmy już zdecydowanie mniej nerwowo, czego efektem były kolejne okazje, z których jedną wykorzystaliśmy. Następnej rundy spotkań się nie boję. Znacznie bardziej niż perspektywa wyjazdu do Hollywood martwi mnie kontuzja Franklina, która niestety wyłącza go z gry na przynajmniej trzy miesiące.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (8/34)

[Z1] Los Angeles Galaxy - New York Red Bulls [W4] 2:1 (Buddle 33., 86. - Cooper 19.)

 

Vuolo - Segares, Cameron, Marquez, Tierney - Guti (55. Jatta), Tainio, McCarty - Solli, Zusi - Cooper (90. Hertzog)

 

Jak padły bramki?

19 min., 0:1. Podręcznikowo wyprowadzona przez gości dwójkowa kontra. Solli zdecydował się na samotny rajd prawym skrzydłem, a do dośrodkowanej przez niego w szesnastkę piłki dopadł Cooper i płaskim strzałem otworzył wynik spotkania.

33 min., 1:1. Keane świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne gości Buddle'a. Z pierwszym strzałem napastnika z Los Angeles poradził sobie jeszcze Vuolo, ale dobitka z niemal zerowego kąta znalazła już drogę do siatki.

86 min., 2:1. Buddle posłał futbolówkę pod brzuchem interweniującego Vuolo, wykorzystując świetne dogranie Beckhama oraz fakt, iż Cameron nieznacznie złamał linię spalonego.

 

Notes trenera:

Nasi dzisiejsi rywale nieprzypadkowo porównywani są do największych gwiazd kina. Dziewięć kolejnych zwycięstw nie wzięło się przecież z niczego. Wiem, że wielu ekspertów spodziewało się dziś pogromu, a tymczasem zabrakło nam kilku minut do tego, aby z Kalifornii wywieźć punkt, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nasi rywale dominowali na boisku przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Na pewno jakiś wpływ na przebieg końcowej fazy meczu miała czerwona kartka dla Segaresa, w wyniku której przez niemal pół godziny musieliśmy bronić się w dziesiątkę. Nie chcę komentować decyzji sędziego, gdyż wspomniana sytuacja jest niezwykle trudna do oceny. Z jednej strony arbiter miał prawo zakwalifikować przewinienie Gonzalo jako faul taktyczny, z drugiej miało ono miejsce w środkowej strefie boiska i nie miało w sobie nic z brutalności. Każda interpretacja wywołałaby zatem mniejsze lub większe kontrowersje.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (9/34)

[W5] New York Red Bulls - Chivas USA [Z4] 2:0 (Zusi 10., Solli 67.)

 

Vuolo - Tainio, Cameron, Conde, Tierney - Guti (88. Jatta), Marquez, McCarty - Solli, Zusi (46. Convey) - Cooper (90.+2 Duka)

 

Jak padły bramki?

10 min., 1:0. Solli zagrał na wolne pole do szarżującego lewą flanką Zusiego, a ten pokonał Kennedy'ego strzałem w długi róg.

67 min., 2:0. Marquez wrzucił wysoko zawieszoną piłkę w szesnastkę gości, gdzie najlepiej zachował się Solli. Norweski pomocnik, stojąc tyłem do bramki, oddał niezwykle precyzyjny strzał głową mimo asysty dwóch obrońców.

 

Notes trenera:

Chyba nie ma tu choćby jednej osoby, która nie zdawałaby sobie sprawy, jak ważne były dla nas wywalczone dziś punkty. Cieszą one tym bardziej, że długimi minutami nasza gra wyglądała tak, jak to sobie przed meczem nakreśliliśmy. W ostatnim kwadransie przytrafiały się nam momenty dekoncentracji, przez które mogliśmy zupełnie niepotrzebnie zgotować sobie nerwową końcówkę. Będziemy mocno pracować, aby w kolejnych meczach tego typu zdarzenia nie miały miejsca. W najbliższych dniach czeka nas mały maraton, począwszy od meczu w Houston rozegramy bowiem aż trzy spotkania w okresie sześciu dni. Mam nadzieję, że ich bilans będzie pozytywny, zarówno jeśli chodzi o wyniki, jak i uniknięcie ewentualnych urazów.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (10/34)

[W3] Houston Dynamo - New York Red Bulls [W4] 2:3 (Ashe 12., Weaver 49. (k) - Cooper 3., Segares 82., Solli 90.+1)

 

Vuolo - Tainio, Cameron, Conde, Tierney (74. Segares) - Guti, Marquez (54. Zusi), McCarty - Solli, Convey - Cooper (90.+1 Jatta)

 

Jak padły bramki?

3 min., 0:1. Solli zbiegł do środka i zagrał świetną piłkę do wbiegającego w szesnastkę gospodarzy Coopera, który wykończył akcję precyzyjnym strzałem.

12 min., 1:1. Po niemal czterdziestometrowym rajdzie lewym skrzydłem Clark zagrał prostopadłą piłkę do nieatakowanego przez nikogo Ashe'a, a ten bez najmniejszych problemów pokonał Vuolo.

49 min., 2:1. Conde sfaulował we własnej szesnastce Weavera, a sam poszkodowany bardzo pewnie wykonał jedenastkę.

82 min., 2:2. Segares zdecydował się na uderzenie z ponad dwudziestu metrów i umieścił piłkę w samym "okienku" bramki Houston.

90+1 min. 2:3. Podłączający się do akcji po lewej stronie Segares wrzucił miękką piłkę w pole karne, a tam jej lot przeciął Solli.

 

Notes trenera:

Houston to teren niezwykle gorący i dosłownie i w przenośni. Dlatego tym bardziej cieszy, że wyjeżdżamy z niego z kompletem punktów. Tego, co wydarzyło się w ostatnich minutach dzisiejszego meczu tak naprawdę nie da się jeszcze skomentować bez emocji. Kolejny już raz pokazaliśmy, że niezależnie od wszystkich czynników zawsze walczymy do końca. Nie zdziwię się, jeśli gol Gonzalo zostanie uznany bramką miesiąca, takich strzałów nie ogląda się przecież codziennie. Nasi rywale rzeczywiście mieli po przerwie kilka wyśmienitych okazji na to, by podwyższyć prowadzenie, ale to my okazaliśmy się o jedno trafienie skuteczniejsi.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (11/34)

[W4] New York Red Bulls - Colorado Rapids [Z8] 0:0

 

Vuolo - Segares, Cameron, Marquez, Tierney - Guti (46. Tainio), Jatta (73. Hertzog), McCarty - Solli, Convey - Cooper

 

Dlaczego nie padły bramki?

Zdecydowanie w największym stopniu przyczynił się do takiego stanu rzeczy Matt Pickens. Golkiper Colorado Rapids rozgrywał fantastyczne zawody, popisując się kilkoma fenomenalnymi interwencjami. Co więcej, w sytuacjach, gdy nawet Pickens nie był w stanie uchronić gości od utraty gola, w sukurs przychodziły im słupek i poprzeczka.

 

Notes trenera:

W przerwie powiedziałem, że jeśli w drugich 45 minutach będziemy cały czas grać cierpliwie, to w końcu coś musi wpaść. Tymczasem okazało się, że bramka gości przez cały mecz była jak zaczarowana. Trzy dni temu chwaliłem zespół za niesamowitą skuteczność - w Houston stworzyliśmy sobie cztery sytuacje, z których padły trzy gole. Dziś natomiast okazji nie brakowało, za to z ich wykończeniem było już znacznie gorzej. Po stronie pozytywów należy odnotować fakt, iż trzeci kolejny domowy mecz kończymy z czystym kontem. To ważne, gdyż nie tracąc bramek, nie będziemy przegrywać spotkań.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (12/34)

[Z9] Vancouver Whitecaps - New York Red Bulls [W4] 1:2 (Nguyen 67. - Tainio 34., Zusi 90.+1)

 

Vuolo - Tainio (46. Myers, 57. Tierney), Cameron, Conde, Segares - Jatta (68. Hertzog), Marquez, McCarty - Solli, Zusi - Cooper

 

Jak padły bramki?

34 min., 0:1. W polu karnym gospodarzy doszło do olbrzymiego zamieszania. Strzał Camerona zdołali jeszcze wylokować obrońcy, ale po dobitce Tainio piłka zatrzepotała już w siatce.

67 min., 1:1. Piłkarze Vancouver przeprowadzili piękną zespołową akcję, którą po podaniu Chiumiento sfinalizował Nguyen.

90+1 min., 1:2. Hertzog przegrał pojedynek sam na sam z Cannonem, ale do bezpańskiej piłki dopadł Zusi i skierował ją do bramki.

 

Notes trenera:

Stare sportowe powiedzenie mówi, że suma szczęścia ostatecznie zawsze musi wyjść na zero, a my jesteśmy chyba najlepszym tego potwierdzeniem. W środę, po meczu przeciwko Colorado, zastanawiałem się, jak to możliwe, aby pomimo tak wielu klarownych okazji nie dopisać sobie trzech punktów. Z pewnością w tej chwili takie same pytania zadaje sobie opiekun naszych rywali. Nie będzie bowiem wielkim odkryciem, jeśli przyznam, iż dziś nie zagraliśmy wielkiego meczu. Po wielu z naszych zawodników było widać ogromne zmęczenie, co niestety odbiło się na jakości gry. Pomimo tego, raz jeszcze pokazaliśmy wielką ambicję i nowojorski charakter, który powoli staje się naszym znakiem rozpoznawczym. Na koniec chciałbym pogratulować drużynie z Vancouver bardzo dobrego meczu. Drużyna ta, podobnie jak my, od początku rozgrywek zmaga się z plagą kontuzji, a jej potencjał i prezentowana forma nijak mają się do zajmowanego przez nią miejsca w tabeli.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (13/34)

[W4] New York Red Bulls - New England Revolution [W1] 1:0 (Zusi 54.)

 

Vuolo - Tainio, Cameron, Conde, Tierney (46. Convey) - Guti, Marquez, McCarty (90.+2 Duka) - Solli, Zusi (55. Segares) - Cooper

 

Jak padła bramka?

54 min., 1:0. Specjalność nowojorskiego zakładu. Solli zdecydował się na indywidualny rajd prawą flanką i zacentrował w pole karne, gdzie akcję wykończył nabiegający z głębi pola Zusi.

 

Notes trenera:

Choć nie obejrzeliśmy dziś porywającego widowiska, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że komplet punktów wywalczyła drużyna, która bardziej starała się grać w piłkę. Wprawdzie na boisku długimi momentami panował chaos, ale to my zawsze jako pierwsi potrafiliśmy uporządkować grę. Oczywiście to, co zaprezentowaliśmy w zakończonym właśnie spotkaniu jest cały czas dalekie od ideału, ale wobec kolejnego zwycięstwa nie sposób przejść obojętnie. Trzy punkty cieszą tym bardziej, że dzięki nim zrównaliśmy się w tabeli z naszym dzisiejszym rywalem. Nasza konferencja jest jednak tak wyrównana, że do października klasyfikacja zmieni się jeszcze przynajmniej kilkanaście razy. Dlatego my stosujemy jedyną słuszną taktykę - skupiamy się na zdobywaniu punktów w każdym kolejnym spotkaniu.

 

********

 

Reprezentacja USA:
Tow.: [-] Saint-Martin - USA [29] 0:4 (Dempsey 8., Bradley 48., Marshall 59., 90.+2)
Tow.: [133] Barbados - USA [29] 0:2 (Donovan 11., 28.)

 

Piłkarze Red Bulls w reprezentacjach:
Wilman Conde (Kolumbia) - 20 minut z Turks i Caicos (w, 5:0)
Gonzalo Segares (Kostaryka) - 18 minut z Turks i Caicos (d, 2:1)
Jan Gunnar Solli (Norwegia) - 69 minut i ż.k. z Portugalią (w, 0:1) oraz 18 minut i asysta z Litwą (d, 1:1)
Geoff Cameron (USA) - 45 minut i asysta z Barbadosem (w, 2:0)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (14/34)

[W3] New York Red Bulls - Columbus Crew [W1] 0:0

 

Vuolo - Tainio, Cameron, Conde, Segares - Solli, Guti (46. Jatta), McCarty (88. Marquez), Convey - Cooper (63. Hertzog), Zusi

 

Dlaczego nie padły bramki?

Podobnie, jak w poprzednim starciu tych drużyn, także i tym razem obie strony wyszły z założenia, że "najważniejsze, aby nie stracić". Bardzo szczelnie ustawione formacje defensywne okazały się więc dla napastników zaporą nie do przejścia. Dodatkowo, ze względu na znaczną liczbę fauli, gra była szarpana i żadnej ze stron nie udało się rozegrać meczu na swoich warunkach.

 

Notes trenera:

Przyrównując zakończone właśnie spotkanie do innej dyscypliny sportu można zażartować, że partia szachów, którą rozpoczęliśmy w kwietniu na boisku w Columbus dzisiaj była kontynuowana. Niestety, choć przynajmniej jeden raz z pewnością powiedzieliśmy "szach", nie udało się nam doprowadzić jej do zwycięskiego końca. Decyzja o grze na dwóch napastników nie była podyktowana jedynie chęcią zaskoczenia przeciwnika, choć początkowa faza meczu pokazała, że piłkarze Crew mieli problem z rozczytaniem naszej gry. Za trzy dni, meczem w Portland rozpoczynamy serię pięciu wyjazdów w dwa tygodnie. Dla drużyny dysponującej tak wąską kadrą będzie to nie tylko istny maraton, ale i prawdziwy test wartości.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (15/34)

[Z7] Portland Timbers - New York Red Bulls [W4] 2:5 (Perlaza 12., Johnson 70. - Cooper 1., 8., 26., 42., Gleeson 14. (s))

 

Vuolo - Cameron, Marquez, Conde, Tierney - Solli (78. Salinas), Tainio (46. Jatta), McCarty, Convey - Cooper (67. Duka), Hertzog

 

Jak padły bramki?

1 min., 0:1. Niesamowite otwarcie gości. Convey zagrał mierzoną piłkę w pole karne, a tam efektownym wolejem akcję wykończył Cooper.

8 min., 0:2. Atak pozycyjny nowojorczyków zakończył się prostopadłym podaniem McCarty'ego do Coopera. Napastnik gości wygrał walkę o pozycję z Mosquerą i mocnym strzałem pokonał Gleesona.

12 min., 1:2. Boyd zwiódł Marqueza i idealnie obsłużył wbiegającego w pole karne Perlazę, który nie zwykł marnować takich okazji.

14 min., 1:3. Po dośrodkowaniu Conveya Jewsbury interweniował tak niefortunnie, że piłka odbiła się jeszcze od pleców Gleesona i wtoczyła się do bramki drużyny z Portland.

26 min., 1:4. Efektowny kontratak gości, którzy trzema podaniami przedostali się spod własnego pola karnego w pobliże bramki rywali. Raz jeszcze asystował McCarty, a strzelał Cooper, tym razem popisując się przepięknym lobem.

42 min., 1:5. Cooper skorzystał z tego, że Mosquera zbyt krótko wybił dośrodkowanie Conveya i pokonał Gleesona mocnym strzałem w lewy róg bramki.

70 min., 2:5. Wallace dośrodkował z lewego skrzydła wprost na nogę wbiegającego w pole bramkowe gości Johnsona, który z najbliższej odległości pokonał Vuolo.

 

Notes trenera:

Na przedmeczowej konferencji zapytano mnie o zastój strzelecki Kenny'ego Coopera. Powiedziałem wtedy, że absolutnie nie ma powodów do obaw, a Kenny, jeśli pozostanie tak cierpliwy, jak dotychczas, już niedługo ponownie zacznie trafiać regularnie. Co było później, widzieliśmy wszyscy. Muszę przyznać, że nawet ja nie spodziewałem się, iż przełamanie nastąpi już po 36 sekundach meczu w Portland. Co do samego spotkania, to na olbrzymie pochwały zasługuje absolutnie cała drużyna. W perfekcyjny sposób wypunktowaliśmy rywala, a następnie bardzo mądrze się broniliśmy, cały czas wyprowadzając groźne kontry. Przypomnę tylko, że w samym ostatnim kwadransie naszych rywali dwukrotnie ratował słupek. Efektowne zwycięstwo bardzo cieszy, ale od tego momentu skupiamy się już wyłącznie na kolejnym wielkim wyzwaniu, jakim niewątpliwie jest czekające nas już za trzy dni spotkanie w Seattle.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...