Skocz do zawartości

'Murica


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

MLS - sezon zasadniczy (26/34)

[W2] Philadelphia Union - Columbus Crew [W7] 0:0

 

Johnson - Alston (46. Hainault), Van Buyten, Kitchen, Sinovic - Perez (59. Carroll), Nagamura - Najar, Wondolowski (46. Mansally), Adu - Gimenez

 

Dlaczego nie padły bramki?

Ponieważ goście przestraszyli się szansy na wywiezienie kompletu punktów z twierdzy w Chester. Piłkarze Crew pomimo gry w liczebnej przewadze przez większą część spotkania nie zdecydowali się podjąć ryzyka i skupiali się przede wszystkim na tym, aby gola nie stracić, co przy niemrawej postawie gospodarzy nie było przesadnie trudnym zadaniem.

 

Notes trenera:

Po takich meczach, jak dzisiejszy wypada jedynie przeprosić kibiców. Niezwykle rzadko zdarza mi się oglądać mój zespół grający zupełnie bez pomysłu, a dziś niestety miało to miejsce. Przez dziewięćdziesiąt minut nie potrafiliśmy poważnie zagrozić bramce Hesmera, a czyste konto niestety zawdzięczamy głównie nieporadności gości w akcjach ofensywnych, gdyż seryjne kiksy znów nam się przytrafiały. Jeśli chodzi o zachowanie Freddy'ego to niestety nie znajduję dla niego żadnego usprawiedliwienia. Nawet nie chodzi o to, że faul w tym sektorze boiska zupełnie niepotrzebnie osłabił drużynę jeszcze w pierwszej połowie, gdyż takie zachowanie po prostu nie przystoi reprezentantowi kraju i piłkarzowi, który jest niewątpliwie wzorem dla wielu młodych adeptów soccera w naszej akademii.

 

********

 

Tabele po 3/4 sezonu zasadniczego

 

Wschód:

1. Kansas City (29) 56

2. Philadelphia (26) 53

3. D.C. (29) 49

4. New York (29) 42

5. Chicago (26) 41

6. Toronto (29) 38

7. Columbus (29) 38

8. New England (29) 35

9. Houston (29) 30

 

Zachód:

1. Salt Lake City (30) 58

2. Los Angeles (29) 48

3. Seattle (28) 47

4. Dallas (28) 41

5. Colorado (30) 31

6. Portland (29) 31

7. San Jose (28) 25

8. Vancouver (28) 19

9. Chivas USA (29) 18

 

Przypominam, że po zakończeniu sezonu zasadniczego pierwsze trzy drużyny z każdej konferencji uzyskają bezpośredni awans do play-off. Stawkę w fazie pucharowej uzupełnią ponadto dwaj zwycięzcy pojedynków o "dzikie karty", o które rywalizować będą cztery najwyżej sklasyfikowane spośród pozostałych zespołów już bez podziału na konferencje (czyli na chwilę obecną byłyby to: New York, Chicago, Dallas oraz Toronto).

 

********

 

Tytułem uzupełnienia - niby wygląda to całkiem dobrze, ale uważni czytelnicy z pewnością widzą, że nie ma powodów do przesadnego optymizmu. Nasza dyspozycja jest ostatnio daleka od optymalnej (delikatnie mówiąc), a sprawę dodatkowo utrudniają liczne kontuzje oraz terminarz. Ten ostatni niby działa na naszą korzyść, ale wcale nie jest pewne, że trzy zaległe mecze w stosunku do większości drużyn okażą się ostatecznie czynnikiem pozytywnym. Biorąc pod uwagę wprost nieludzkie natężenie spotkań na finiszu sezonu zasadniczego bardzo prawdopodobne jest, że nie przyniosą one zbyt wielu punktów, a ryzyko kolejnych urazów jest ogromne.

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - faza grupowa (3/6)

[1] Cruz Azul - Philadelphia Union [2] 2:1 (Villa 36., Zavala 61. - Najar 28.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Castillo - Carroll, Nagamura (63. Mansally), Kenia (17. Perez) - Najar, Adu - Wondolowski (73. McInerney)

 

Jak padły bramki?

28 min., 0:1. Carroll odzyskał piłkę w środkowej strefie boiska i oddał ją na prawe skrzydło do Najara. Osamotniony w ofensywnym wypadzie Honduranin wygrał pojedynek biegowy z Camargo, oszukał zwodem Domingueza i uderzeniem z ostrego kąta pokonał Coronę.

36 min., 1:1. Po dośrodkowaniu Calderona z lewego skrzydła w polu karnym Philadelphii doszło do bilarda, co natychmiast wykorzystał Villa, pakując piłkę do siatki uderzeniem z pięciu metrów.

61 min., 2:1. Fatalny błąd w komunikacji pomiędzy Johnsonem oraz Van Buytenem wykorzystał Zavala i umieścił futbolówkę w pustej bramce gości.

 

Notes trenera:

Do Meksyku nie jechaliśmy jako faworyt, więc sam wynik z pewnością wstydu nam nie przynosi. Zadowolony jestem także z tego, jak prezentowaliśmy się w ofensywie. Wprawdzie przez niemal cały mecz grę prowadzili dziś nasi rywale, ale nam udało się wyprowadzić kilka naprawdę groźnych kontrataków, z których jeden przyniósł gola otwierającego wynik meczu. Niestety, kolejny już raz nasza obrona przypominała otwartą szeroko bramę, w którą raz po raz bez jakiejkolwiek asysty wjeżdżali piłkarze gospodarzy. Na domiar złego, znów pozwoliliśmy sobie na defensywny sabotaż, który zakończył się utratą kuriozalnego gola na 1:2. Cóż, jeśli nasza gra w tyłach nie ulegnie w najbliższych tygodniach znaczącej poprawie, czeka nas niezwykle ciężka końcówka sezonu, tym bardziej, że teraz już niemal cały czas będziemy grać mecze co dwa-trzy dni.

 

********

 

Drugi mecz naszej grupy:

Arabe Unido - Isidro Metapan 2:0

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - faza grupowa (4/6)

[2] Philadelphia Union - Isidro Metapan [4] 2:0 (Wondolowski 49., Adu 56.)

 

Johnson - Alston, Van Buyten (79. Califf), Valdes, Castillo - Adu, Carroll, Kenia, Mansally - McInerney (46. Sinovic), Wondolowski (86. Nagamura)

 

Jak padły bramki?

49 min., 1:0. Pinto próbował przeciąć podanie Mansally'ego, ale uczynił to tak niefortunnie, że strącił piłkę wprost pod nogi Wondolowskiego, a napastnik Philadelphii natychmiast z tego skorzystał, posyłając futbolówkę precyzyjnie tuż przy prawym słupku bramki Montesa.

56 min., 2:0. Mansally urwał się obrońcy na lewym skrzydle i dośrodkował spod linii końcowej, a w polu karnym gości najsprytniej zachował się podłączający się do akcji Adu, który sfinalizował ją strzałem głową.

 

Notes trenera:

Trzeba przyznać, że dzisiaj na PPL Park cierpieli i zawodnicy i kibice z Pensylwanii. Wprost niebywałe, że z tego cierpienia urodziło się tak ważne zwycięstwo. Nasza skuteczność była stuprocentowa, gdyż z dwóch oddanych przez nas w meczu strzałów udało się nam zdobyć dwa gole. Nie wiem, jak potoczyłby się mecz gdyby to naszym rywalom udało się otworzyć wynik, a przecież okazji ku temu mieli aż nadto. Na szczęście nie musimy tego sprawdzać i oby to wymęczone i wyszarpane zwycięstwo było także zapowiedzią lepszej gry w kolejnych spotkaniach. Niestety, bardzo zawiodła mnie dziś postawa naszych gości z Salwadoru, którzy nie mogąc wstrzelić się w bramkę Seana, obrali sobie za cel eliminację naszych piłkarzy poprzez brutalne faule. W wyniku jednego z nich najprawdopodobniej zakończył się sezon dla Freddy'ego Adu. Długa rehabilitacja czeka także Jacka McInerney'a, który wróci najwcześniej na fazę play-off, jeśli oczywiście się w niej znajdziemy. Mam nadzieję, że opiekun drużyny Isidro wytłumaczy swoim podopiecznym, że nie na tym polega ta gra.

 

********

 

Drugi mecz naszej grupy:

Cruz Azul - Arabe Unido 0:0

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (27/34)

[W2] Philadelphia Union - Seattle Sounders [Z3] 0:1 (Al-Shahrani 16.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Sinovic (56. Castillo) - Carroll, Nagamura, Perez (36. Gavin) - Najar, Mansally (43. Wondolowski) - Gimenez

 

Jak padła bramka?

16 min., 0:1. Goście przeprowadzili niemal podręcznikowy atak pozycyjny w trójkącie Ibanez - Rosales - Al-Shahrani, który celnym strzałem z siedmiu metrów sfinalizował Egipcjanin.

 

Notes trenera:

Paradoksalnie, dziś zagraliśmy najlepszy mecz od wielu tygodni. Tym bardziej szkoda, że kończymy go bez punktów. Akcja, po której goście strzelili zwycięską bramkę była rzeczywiście niezwykle efektowna, ale z przebiegu gry z pewnością zasłużyliśmy na przynajmniej jeden punkt. Swoje dwa centy do przebiegu widowiska postanowił jednak wtrącić także arbiter, który raz po raz odgwizdywał naszym piłkarzom pozycje spalone. Na swoje szczęście w sytuacji, w której doprowadziliśmy do remisu, sędzia się akurat nie pomylił. Gdyby było inaczej, pewnie dyskutowalibyśmy teraz nad tym, jak mecz potoczyłby się przy remisie 1:1. Największe pretensje i tak mielibyśmy jednak do siebie samych, gdyż okazji bramkowych mieliśmy naprawdę wiele. Równie mocno, jak kolejny ligowy mecz bez zwycięstwa martwią mnie kontuzje kolejnych dwóch zawodników. Przed czasem murawę opuścili dziś bowiem Alien oraz Kenny. Na szczęście, pierwsze raporty mówią, iż ich urazy nie są groźne, ale i tak na kilka dni zostaliśmy z jednym nominalnym skrzydłowym w szerokiej kadrze.

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - faza grupowa (5/6)

[3] Arabe Unido - Philadelphia Union [2] 1:1 (Ramos 33. - Kenia 7.)

 

Johnson - Alston, Kitchen (90.+3 Califf), Valdes, Sinovic - Nkosi (86. Gavin), Nagamura, Kenia, Castillo - Wondolowski, Gimenez (79. Carroll)

 

Jak padły bramki?

7 min., 0:1. Nagamura odzyskał piłkę w środkowej strefie boiska i wypatrzył wychodzącego na pozycję Kenię. Gruziński pomocnik skorzystał z faktu, iż napastnicy Philadelphii absorbowali uwagę obrońców i oddał niesygnalizowany strzał zza pola karnego, całkowicie zaskakując Vargasa.

33 min., 1:1. Rodriguez poradził sobie z Sinoviciem i dośrodkował w pole karne do pozostawionego zupełnie bez opieki Ramosa, który bez najmniejszych problemów umieścił piłkę w siatce.

 

Notes trenera:

Bez dwóch zdań, ostatnie pół godziny dzisiejszego meczu to najdłuższe trzydzieści minut w mojej trenerskiej karierze. Mistrzowie Panamy zepchnęli nas do głębokiej defensywy, ale ostatecznie udało się dowieźć ten zwycięski remis do końcowego gwizdka. Mógłbym oczywiście zganić swoją drużynę za to, że daliśmy się aż do tego stopnia zdominować, ale wiem, iż było to w dużym stopniu wynikiem zmęczenia. Gospodarze byli po prostu od nas o pół tempa szybsi, co przekładało się bezpośrednio na obraz gry. Po meczu przeciwko Seattle mogliśmy narzekać na brak szczęścia, ale dziś fortuna oddała nam go w nadmiarze. Historycznego awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów świętować jednak nie będziemy. Dziś udajemy się bezpośrednio do Missouri, gdzie pojutrze czeka nas trudny, wyjazdowy mecz z liderem konferencji, a po kolejnych dwóch dniach podejmujemy u siebie Chicago. O żadnej regeneracji nie może być zatem mowy.

 

********

 

Drugi mecz naszej grupy:

Isidro Metapan - Cruz Azul 2:0

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (28/34)

[W1] Kansas City Sporting - Philadelphia Union [W3] 3:0 (Fuller 3., 39., Nyassi 88.)

 

Johnson - Hainault (17. Alston), Van Buyten, Valdes (72. Kitchen), Castillo - Carroll, Nagamura (46. Kenia), Gavin - Najar, Gimenez - Wondolowski

 

Jak padła bramka?

3 min., 1:0. Nyassi dośrodkował z prawego skrzydła, a Fuller wykorzystał błąd w komunikacji pomiędzy Johnsonem i Van Buytenem i wpakował piłkę do pustej bramki.

39 min., 2:0. Po uderzeniu Nuneza z dystansu do wyplutej przez Johnsona piłki dopadł Fuller i po raz drugi z najbliższej odległości pokonał golkipera gości.

88 min., 3:0. Palsson minął zwodem dwóch kryjących go obrońców i zagrał w uliczkę do Nyassiego, a ten popisał się potężną bombą w samo okienko bramki Philadelphii.

 

Notes trenera:

Możemy szukać usprawiedliwienia naszej dzisiejszej postawy w fakcie, iż dopiero wczoraj przylecieliśmy z Panamy, ale trzeba oddać, że piłkarze z Kansas City wypunktowali nas po mistrzowsku. Doskonale wiedzieliśmy, że nasi dzisiejsi rywale to aktualni liderzy konferencji, a na boisku przekonaliśmy się, że pozycję tę zajmują nieprzypadkowo. Na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut my również mieliśmy momenty lepszej gry, ale na niezwykle zmotywowanych graczy Sportingu było to zwyczajnie zbyt mało. Teraz skupiamy się już wyłącznie na kolejnym wyzwaniu, którym jest pojedynek z Chicago.

 

********

 

Podczas, gdy Philadelphia Union zapisywała na swoim koncie kolejne mecze bez zwycięstwa, nowym szkoleniowcem New York Red Bulls został Bob Bradley. Ta trenerska roszada jest o tyle wyjątkowa, że były selekcjoner reprezentacji USA niespełna dwa tygodnie wcześniej ... pożegnał się z posadą w New Engand Revolution, po tym, jak klub z przedmieść Bostonu stracił ostatecznie szansę na awans do fazy play-off. Ewentualne mistrzostwo dla Red Bulls oznaczałoby zatem, iż Bradley w jednym sezonie zdoła nie awansować do play-off i wywalczyć tytuł.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (29/34)

[W3] Philadelphia Union - Chicago Fire [W4] 2:1 (Wondolowski 26., Chavez 45.+1 (s) - Sapong 72.)

 

Johnson - Alston (71. Gaddis), Van Buyten, Valdes, Sinovic - Carroll, Nkosi (46. Gavin) - Najar, Wondolowski, Mansally - Gimenez (87. Kenia)

 

Jak padły bramki?

26 min., 1:0. Gibbs oraz Nolly nie mogli zdecydować się, który z nich ma wybić futbolówkę po centrze Sinovicia z lewego skrzydła. Z nieoczekiwanego prezentu skorzystał więc Wondolowski, który dopadł do piłki i spokojnie umieścił ją w siatce.

45+1 min., 2:0. Nkosi zagrał prostopadłą piłkę do Gimeneza, a urugwajski napastnik bez namysłu uderzył na bramkę Nolly'ego. Po jego strzale futbolówka tak nieszczęśliwie odbiła się od Chaveza, że całkowicie zmyliła golkipera Chicago, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję.

72 min., 2:1. Fatalnie zachował się Gaddis, który tuż przed własnym polem karnym stracił piłkę na rzecz Spana. Skrzydłowy Chicago natychmiast obsłużył Saponga, a ten chytrym strzałem zaskoczył nienajlepiej ustawionego Johnsona.

 

Notes trenera:

W dzisiejszym meczu padły trzy gole i wszystkie były wynikami indywidualnych błędów w defensywie. Nasi goście z Chicago pomylili się o jeden raz więcej i dlatego wracają do domu bez punktów. Cieszyć może przede wszystkim to, że po pięciu kolejnych ligowych meczach bez zwycięstwa w końcu udało nam się przełamać. Dodatkowo, dokonaliśmy tego w starciu z naprawdę wymagającym i niewygodnym rywalem. Pochwały należą się przede wszystkim za pierwszą połowę, w której dominowaliśmy i zasłużenie schodziliśmy do szatni z dwubramkową zaliczką. Po przerwie zmęczenie dało o sobie znać, a niepotrzebnie stracony gol zapewnił nam kolejny thriller. Teraz mamy osiem dni przerwy i postaramy się je maksymalnie wykorzystać, gdyż bezpośrednio po nich czeka nas maraton, który byłby wyzwaniem nawet dla specjalistów od biegów długodystansowych. Tabela? Spojrzymy w nią po ostatnim meczu sezonu zasadniczego.

 

********

 

Finał Pucharu USA:

[1L] Kansas City Sporting - Seattle Sounders [1L] 1:1 k. 4-3 (Dwyer 64. - Gaven 90.)

 

Zgodnie z amerykańską tradycją, finał krajowego pucharu okazał się widowiskiem pełnym dramaturgii. Grający przed własną publicznością piłkarze z Kansas City pozwolili wprawdzie rywalom z Seattle na doprowadzenie do dogrywki, ale w serii rzutów karnych okazali się skuteczniejsi. W ten sposób będąca prawdziwą rewelacją obecnych rozgrywek drużyna z Missouri zapisała na swoim koncie pierwzze trofeum.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 9/10): [1] USA - Honduras [2] 3:1 (Donovan 16., Altidore 27., Escober 50. (s) - Mejia 3.)

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Kenny Mansally (Gambia) - 7 minut z Ugandą (w, 2:2)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut i gol z Ekwadorem (d, 1:5)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (30/34)

[Z8] Vancouver Whitecaps - Philadelphia Union [W2] 2:2 (Bowen 69., Garza 78. - Gavin 42., Kitchen 90.+3)

 

Johnson - Alston, Kitchen, Valdes, Castillo - Carroll, Nagamura, Gavin (74. Gimenez) - Nkosi, Mansally - Wondolowski

 

Jak padły bramki?

42 min., 0:1. Gavin przeciął fatalne podanie White'a do Hedgesa w poprzek boiska, po czym samotnie pognał na bramkę gospodarzy, położył na murawie golkipera i spokojnie wykończył indywidualną akcję golem.

69 min., 1:1. Kopia sytuacji z pierwszej połowy. Gavin próbował wycofał piłkę do Johnsona, ale tor jej lotu przeciął Bowen i bez najmniejszych problemów doprowadził do wyrównania.

78 min., 2:1. Piłkarze Vancouver wybili piłkę na uwolnienie, ale wobec biernej postawy defensywy Philadelphii dopadł do niej Garza i uderzeniem z osiemnastu metrów pokonał Johnsona.

90+3 min., 2:2. Kitchen wykorzystał centrę Gimeneza z rzutu rożnego i pokonał bramkarza Vancouver mierzonym strzałem pod poprzeczkę.

 

Notes trenera:

Maraton sześciu spotkań w jedenaście dni rozpoczęliśmy meczem, który doskonale podsumowuje naszą postawę w ostatnich tygodniach. Przedmeczowe założenia moi piłkarze zaczęli dziś realizować dopiero po utracie gola na 1:2, co natychmiast przełożyło się na liczbę sytuacji strzeleckich. Dlaczego nie zagraliśmy tak od pierwszego gwizdka? Proszę pytać zawodników, gdyż ja również nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. To, w jaki sposób zdominowaliśmy rywali w ostatnim kwadransie pokazuje, iż obrana przez nas taktyka na Vancouver była słuszna. Jednak piętnaście minut dobrej gry to zbyt mało, aby wyjechać z Kanady z kompletem punktów. Choć tabela tego nie odzwierciedla, przy każdej okazji powtarzam, że Whitecaps to drużyna z ogromnym potencjałem i aby ją pokonać trzeba pokazać na boisku maksymalne zaangażowanie. Niestety, w tym elemencie górowali dziś gospodarze, po których widać było, że chcą zakończyć ten niezbyt udany dla nich sezon pozytywnym akcentem. Jak ocenię postawę defensywy przy traconych bramkach? Cóż, czeka nas długa podróż do domu, więc mam nadzieję, że podczas niej zdążymy przeanalizować wszystkie popełnione przez nas błędy.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 10/10): [1] USA - Meksyk [2] 3:1 (Altidore 8., Moreno 52. (s), Dempsey 83. - J. Hernandez 86.)

 

Końcowa tabela: 1. USA 26 (Q), 2. Honduras 17 (Q), 3. Meksyk 16 (Q), 4. Kostaryka 16 (Bar), 5. Jamajka 8, 6. Salwador 2

 

Po dwóch latach mniejszych lub większych wpadek (że wspomnę chociażby poprzednią rundę eliminacyjną) oraz przeciętnym występie na Złotym Pucharze, Jürgen Klinsmann w końcu może zapisać na swoim koncie pierwszy sukces. Prowadzona przez niego reprezentacja USA pewnie awansowała do brazylijskiego mundialu, wygrywając grupę z dorobkiem ośmiu zwycięstw i dwóch remisów.

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Andy Najar (Honduras) - 72 minuty i gol z Jamajką (w, 3:0)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (31/34)

[W2] Philadelphia Union - New York Red Bulls [W5] 1:2 (Mansally 25. - Agudelo 53., Tierney 61.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Sinovic - Carroll, Gavin (70. Nkosi) - Wondolowski, Kenia, Mansally (65. Castillo) - Gimenez

 

Jak padły bramki?

25 min., 1:0. Kenia zagrał na lewą stronę do Sinovicia, a defensor Philadelphii zauważył wybiegającego w tempo Mansally'ego i obsłużył Gambijczyka idealnym podaniem, po którym skrzydłowy Union znalazł się sam przed Mearą i strzałem w krótki róg pokonał golkipera Red Bulls.

53 min., 1:1. Johnson wypiąstkował piłkę po strzale Ben Arfy, ale uczynił to tak pechowo, że futbolówka odbiła się jeszcze od stojącego na czwartym metrze Agudelo i wtoczyła się do siatki.

61 min., 1:2. Tierney fenomenalnie przymierzył z rzutu wolnego podyktowanego na faul Carrolla na Henrym przed linią pola karnego.

 

Notes trenera:

Red Bulls przyjechali do nas w eksperymentalnym składzie i dali nam lekcję soccera, co w ostatnich tygodniach nie jest zadaniem przesadnie trudnym. Jeśli się szybko nie otrząśniemy, to nawet gdy uda nam się doczłapać do fazy play-off, z taką grą nie mamy czego w niej szukać. Seryjnie tracimy dziwne gole, które przy zachowaniu przez moich piłkarzy minimum koncentracji nie miałaby prawa wpaść i stąd właśnie biorą się kolejne porażki. Nawet gdy sama gra nie wygląda jakoś szczególnie tragicznie - co miało miejsce chociażby dziś lub przedwczoraj w Vancouver - i tak nasi rywale mogą liczyć na to, że w którymś momencie otrzymają od nas prezent w postaci gola. Niestety, na poziomie profesjonalnej piłki tak bawić się nie możemy.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (32/34)

[W5] Chicago Fire - Philadelphia Union [W2] 2:2 (Lozano 43., Aceval 76. (k) - Najar 38., Nkosi 69.)

 

Johnson - Alston, Kitchen, Califf, Castillo (46. Sinovic) - Nkosi, Nagamura, Gavin - Najar, Gimenez - Wondolowski (72. Mansally)

 

Jak padły bramki?

38 min., 0:1. Gimenez wygrał na lewym skrzydle walkę o pozycję z Beitashourem i zagrał półgórną piłkę w pole bramkowe, gdzie Najar wbiegł między parę stoperów gospodarzy i pokonał Nolly'ego pięknym półwolejem.

43 min., 1:1. Aceval urwał się kryjącemu go Alstonowi i zagrał do wybiegającego na pozycję Lozano, który samotnie popędził na bramkę Johnsona i bez najmniejszych problemów doprowadził do wyrównania.

69 min., 1:2. Auvray podciął Najara na dwudziestym metrze przed bramką Chicago, a perfekcyjnym egzekutorem rzutu wolnego okazał się Nkosi.

76 min., 2:2. Aceval pewnie wykonał jedenastkę podyktowaną za faul Sinovicia na Nyarce w polu karnym.

 

Notes trenera:

Z pewnością wiadomością dnia jest dziś fakt, iż wywalczony w Chicago punkt zagwarantował nam udział w fazie play-off. Owszem, nasza postawa w ostatnich tygodniach jest daleka od tego, czego sami byśmy oczekiwali, ale trzeba jasno podkreślić, że udało nam się zrealizować podstawowy plan na obecny sezon. Nie zapominajmy, że Union to nie jest klub, który w przeszłości seryjnie kolekcjonował poważne trofea. Ubiegłoroczny awans do fazy play-off był pierwszym w historii i tegoroczne powtórzenie tego wyczynu odbieram jako potwierdzenie wzrostu znaczenia Philadelphii na piłkarskiej mapie USA. Wracając do meczu, remis jest z pewnością wynikiem, który z przebiegu gry nie krzywdzi żadnej ze stron. Trochę szkoda, że w obu przypadkach nie potrafiliśmy utrzymać koncentracji po wyjściu na prowadzenie i w konsekwencji pierwsza groźniejsza akcja gospodarzy dwukrotnie przyniosła im wyrównanie. Pojutrze czeka nas ciężki mecz w Dallas i aby myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej na tak gorącym terenie z pewnością musimy zagrać znacznie bardziej odpowiedzialnie.

Odnośnik do komentarza

No i mamy problem!

 

W grze dotarliśmy do 24. października 2013, do końca sezonu zasadniczego pozostały dwa mecze, a tymczasem:

 

Nazwa zdarzenia problemu: APPCRASH
Nazwa aplikacji: fm.exe
Wersja aplikacji: 12.2.2.62775
Sygnatura czasowa aplikacji: 4f67d832
Nazwa modułu z błędem: fm.exe
Wersja modułu z błędem: 12.2.2.62775
Sygnatura czasowa modułu z błędem: 4f67d832
Kod wyjątku: c0000005
Przesunięcie wyjątku: 01254ea3
Wersja systemu operacyjnego: 6.0.6002.2.2.0.768.3
Identyfikator ustawień regionalnych: 1045
Dodatkowe informacje 1: aa9c
Dodatkowe informacje 2: 00e6300fac05cee8bb11ab1f62618af7
Dodatkowe informacje 3: 10ca
Dodatkowe informacje 4: b67406ad0d17cce7abf95e10381fac15

 

Taki komunikat pojawia się po uruchomieniu FMa (próbowałem chyba około dziesięciu razy, wierząc, że jakimś cudem w końcu ruszy). Niestety, kompletnie nie mam pojęcia, o co w tym chodzi, więc bardzo proszę o jakiekolwiek rady/sugestie. Byłoby bardzo szkoda przerywać tę kaerierę, szczególnie w takim momencie.

Odnośnik do komentarza

Niestety, podjęte przeze mnie w ostatnich dniach próby reanimacji pliku okazały się bezskuteczne. Nie pomogła nawet próba uruchomienia go na dwóch innych komputerach, gdyż w obu przypadkach wszelką nadzieję skutecznie zgasił złowieszczy komunikat.

 

Wiadomo, że nie ma dobrego momentu na crasha, ale gdy następuje on tuż przed końcem sezonu i jednocześnie w kilka dni po zapewnieniu sobie awansu do play-off oraz ćwierćfinału Ligi Mistrzów, to jest jeszcze bardziej szkoda. Nie dowiemy się już, czy w normalnych okolicznościach teraz wirtualna Philadelphia Union świętowałaby historyczny tytuł mistrzowski, czy próbowałaby podnieść się po bolesnej porażce w półfinale konferencji. Nie mogę jednak zamknąć tematu bez podziękowań. Wprawdzie liczba komentarzy przez czas trwania kariery była niewielka, ale wielkie dzięki dla każdego, kto podczas ostatnich pięciu miesięcy choć raz zajrzał tu sprawdzić, jak radzą sobie Union (chyba nawet radziliśmy sobie całkiem znośnie, prawda?). Liczba wyświetleń świadczy, że kilka takich osób jednak było.

 

Przerwy od FMa w najbliższych tygodniach nie planuję, ale nie wiem jeszcze, czy będę opisywał nową karierę (choć klub, w którym chciałbym ją zacząć już chyba wybrałem). Wiem natomiast, że niezmiennie życzę powodzenia wszystkim Fiołkom, Kogutom, Orientalom i innym klubom prowadzonym przez naszych wirtualnych menedżerów!

 

Przykro to pisać, ale ... koniec tematu!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...