Skocz do zawartości

'Murica


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki! Oczywiście zagramy w eliminacjach Północnoamerykańskiej Ligi Mistrzów, której to - ciekawostka - jeszcze nigdy nie wygrał klub z USA.

 

********

 

Reprezentacja USA:
Tow.: [143] Singapur - USA [47] 1:1 (Mushadad 90.+3 - Rolfe 58.)
Tow.: [-] Saint-Martin - USA [47] 0:3 (Chandler 25., Vos 28. (s), Cornelissen 86. (s))

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Kenny Mansally (Gambia) - 79 minut i asysta z Ugandą (d, 3:2)

Marco Pappa (Gwatemala) - 83 minuty z Panamą (w, 1:1) oraz 69 minut z Grenadą (w, 1:1)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Saint Kitts i Nevis (d, 1:1) oraz 90 minut i dwie asysty z Bahamami (w, 3:2)

 

********

 

MLS - Nagrody indywidualne i drużynowe:
MVP: Robbie Keane (Los Angeles)
Król strzelców: Blas Perez (New England) - 18 goli
Najlepszy bramkarz: Jeremy Vuolo (New York)
Najlepszy pierwszoroczniak: Ernesto Urias (Columbus)

Fair play: Los Angeles
Jedenastka sezonu: Vuolo (New York) - Wynne (Seattle), Marquez (New York), Boswell (Los Angeles) - Donovan (Los Angeles), Beckham (Los Angeles), Feilhaber (New England), Convey (New York), Pappa (Philadelphia) - B. Perez (New England), Keane (Los Angeles)

Odnośnik do komentarza

Debiutancki sezon w Philadelphii okazał się niezwykle udanym i nie będzie krzty przesady w stwierdzeniu, że udało się zrealizować plan maksimum. Wiosną mówiło się o tym, jak wielkim wydarzeniem byłby pierwszy w historii klubu awans do fazy play-off, tymczasem maszerujący od zwycięstwa do zwycięstwa piłkarze z Pensylwanii zatrzymali się dopiero w finale, w którym to po dogrywce minimalnie lepsza okazała się drużyna gwiazd z Los Angeles. Uważnym obserwatorom piłkarskiego świata objawił się ponadto talent Marco Pappy. Młody Gwatemalczyk, który od przyszłego sezonu występować będzie w portugalskim Maritimo, zachwycał swoją postawą nawet najbardziej wybrednych kibiców. Nieczęsto bowiem zdarza się, aby pomocnik, na dodatek większość czasu występujący nie na swojej nominalnej pozycji, znalazł się w pierwszej trójce zarówno ligowych strzelców, jak i asystentów. Trochę szkoda, że czterech punktów zabrakło, aby Marco opuszczał Philadelphię jako zdobywca prestiżowej nagrody MVP, ale w głosowaniu trenerów o włos lepszy okazał się Robbie Keane - irlandzki napastnik, który kolejny raz swoimi golami przesądził o tym, że mistrzowski tytuł na jeszcze jeden rok pozostał w Los Angeles. Z tym werdyktem trudno polemizować, czego dowód dałem zresztą sam, stawiając Keane'a na pierwszym miejscu w moim własnym rankingu (choć cały czas byłem świadomy, że rywalizacja będzie niezwykle zacięta, to absolutnie nie rozważałem głosowania taktycznego). Można jedynie żałować, że regulamin nie przewiduje dwóch równorzędnych nagród.

 

Na zakończenie sezonu warto przyjrzeć się poszczególnym formacjom i przybliżyć czytelnikom sylwetki bohaterów Pensylwanii:

 

Bramkarz

1. Sean Johnson (23, USA, 1/0) [40 / 39 / 15 / 6.82]

 

Uwaga, talent! Choć cały czas brakuje mu regularności, a błędy przytrafiają się w najmniej spodziewanych momentach, trzeba odnotować, że Sean na przestrzeni minionych dwunastu miesięcy odnotował spory postęp. Choć statystykom należy ufać bardzo umiarkowanie, w przypadku golkipera Union to właśnie one najlepiej obrazują, jak szybko zmniejsza się dystans między nim, a czołowymi bramkarzami ligi. Pomimo młodego wieku Sean był jedynym piłkarzem, który w minionym sezonie wystąpił we wszystkich czterdziestu meczach Union od pierwszej do ostatniej minuty, co jeszcze bardziej podkreśla jego wartość. Zaufania nie zawiódł, o czym najlepiej świadczy średnia puszczonych goli (0.97 na mecz), a popis, który stał się jego udziałem w finale konferencji na boisku Red Bulls z pewnością będzie mu zapamiętany do końca kariery. Pozostaje jedynie życzyć, aby w kolejnym sezonie również omijały go urazy, a piłkarskie dojrzewanie cały czas przebiegało płynnie i harmonijnie.

 

Prawi obrońcy

17. Kosuke Kimura (28, Japonia) [13 (10) / 1 / 3 / 6.86]

25. Sheanon Williams (22, USA, 1/0) [31 (3) / 3 / 6 / 6.96]

31. Raymon Gaddis (22, USA) [0 (1) / 0 / 0 / ---]

 

Przed rozpoczęciem sezonu Sheanon Williams odrzucił atrakcyjne pod względem finansowym propozycje z Europy i zdecydował się pozostać w Philadelphii. Czy był to dobry ruch? Moim zdaniem najlepszy z możliwych i mam nadzieję, że sam zawodnik również podziela ten pogląd. Sheanon rozpoczął rok od serii fenomenalnych występów i tak samo go skończył. Drobny dołek przytrafił mu się latem, ale w pewnym sensie tłumaczy go natężenie ligowych spotkań w tym okresie, gdyż trzeba pamiętać, że Williams nie zalicza się do grona piłkarskich atletów. Dziewięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej oraz solidna postawa w defensywie to jednak osiągnięcia, których nie sposób nie pochwalić. Z dobrej strony pokazał się także zastępujący Sheanona Japończyk Kimura, którego forma rosła z każdym miesiącem. Efekt tego był taki, że Kosuke z zawodnika stanowiącego przede wszystkim uzupełnienie kadry stał się naprawdę wartościowym zmiennikiem, mogącym zrobić różnicę. Tego samego nie można niestety powiedzieć o Gaddisie, któremu udało się zaliczyć zaledwie jeden kilkudziesięciosekundowy epizod.

 

Środkowi obrońcy

4. Danny Califf (32, USA, 23/1) [31 (2) / 1 / 0 / 7.01]

5. Carlos Valdes (27, Kolumbia, 4/1) [24 / 2 / 1 / 7.02]

15. Daniel Van Buyten (34, Belgia, 69/9) [15 (1) / 2 / 0 / 7.21]

24. Jordan Christensen (24, USA) [0 (3) / 0 / 0 / 6.70]

37. Cyprian Hedrick (23, USA) [10 (8) / 0 / 1 / 6.77]

 

Belg Van Buyten miał dyrygować tą formacją i rzeczywiście tak się stało. Problem w tym, że były piłkarz Bayernu po rozegraniu trzech spotkań doznał bardzo poważnej kontuzji i kolejnych pięć miesięcy spędził głównie w klinikach i gabinetach odnowy, starając się doprowadzić swoje kolano do stanu używalności. Były reprezentant Belgii zdołał jednak powrócić na decydującą fazę rozgrywek i potwierdzić, że cały czas jest piłkarzem wybitnym, a do Pensylwanii wcale nie wybrał się na sportową emeryturę. Pod nieobecność Van Buytena podstawową parę stoperów stanowił duet Califf - Valdes. Decyzje o postawieniu na tę dwójkę była o tyle odważna, że to właśnie Amerykanin i Kolumbijczyk sezon wcześniej stanowili centralny punkt filadelfijskiej defensywy, która - delikatnie mówiąc - nie zachwycała. W tym roku obaj pokazali się jednak ze znacznie bardziej korzystnej strony i w rezultacie nawet najwięksi sceptycy zaczęli mówić o trzech solidnych defensorach w kadrze Union, a Danny'ego nazywać pełnowartościowym kapitanem. Aż osiemnaście szans na pokazanie się szerszej publiczności otrzymał także mało doświadczony Hedrick. Na tle wyżej wymienionej trójki prezentował się on nieco słabiej, ale w pierwszej połowie sezonu zdarzały się spotkania, podczas których udało mu się stworzyć z Califfem zaporę nie do przejścia. Christensen, zgodnie z przewidywaniami, występował głównie w drużynie rezerw, ale i jemu udało się zaliczyć pierwsze występy w MLS, trzykrotnie wchodząc na boisko z ławki.

 

Lewi obrońcy

2. Seth Sinovic (25, USA) [19 (3) / 0 / 1 / 6.95]

3. Juan Fernando Trejo (19, USA) [2 (4) / 0 / 0 / 6.82]

6. Porfirio Lopez (27, Kostaryka, 2/0) [15 (10) / 0 / 1 / 6.80]

 

Mówi się, że klasowi lewi defensorzy to na piłkarskim rynku towar niezwykle deficytowy. Czy rzeczywiście tak jest? Długimi miesiącami wydawało się, że akurat Union ten problem nie dotyczy, a pewnym punktem wyjściowej jedenastki dość niespodziewanie stał się Seth Sinovic. Niepozorny defensor z Missouri prezentował się nadzwyczaj poprawnie, zaskakiwał nieszablonowymi zagraniami i regularnością, z jaką raz po raz zatrzymywał piłkarzy pokroju Donovana, Hoyosa czy Sissoko. Dramat Setha zaczął się jednak we wrześniu, kiedy to obrońca ten doznał urazu łydki eliminującego go z gry do końca sezonu. Tak przynajmniej wydawało się wtedy, ale sensacyjny awans Philadelphii do finału play-off oznaczał, że Sinovic otrzymał szansę występu w najważniejszym meczu w swojej karierze. Niestety, dalszy ciąg tej historii znamy wszyscy aż za dobrze. Wynikający z braku rytmu meczowego katastrofalny błąd, który zakończył się golem Robbiego Keane'a całkowicie podłamał ambitnego zawodnika Union, który w pomeczowym wywiadzie stwierdził, że nie jest godzien zakładać koszulki Philadelphii. Oby Seth poradził sobie z tą traumą, gdyż akurat moim zdaniem ma jeszcze w klubie swoją role do odegrania. Tego samego nie można powiedzieć o Lopezie, który po przeciętnym sezonie postanowił kontynuować piłkarską karierę w lidze koreańskiej. Wybrany w pierwszej rundzie tegorocznego draftu Trejo na lewej obronie występował z konieczności i jeśli znajdzie się w kadrze Union na kolejny sezon, to raczej w charakterze alternatywy na środek defensywy.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie sezonu 2012 - cz. II

 

Prawoskrzydłowi

8. Eric Avila (25, USA, 1/0) [11 (9) / 2 / 1 / 6.77]

16. Marco Pappa (25, Gwatemala, 29/7) [33 / 17 / 10 / 7.42]

19. Graham Zusi (26, USA) [4 (1) / 0 / 1 / 6.72]

 

Na temat Marco Pappy powiedziano już wszystko - najlepszy strzelec, asystent, zdaniem wielu najlepszy piłkarz, jaki w minionym roku biegał po północnoamerykańskich boiskach. Nawet jeśli w tym stwierdzeniu jest trochę przesady, to cały czas młodemu Gwatemalczykowi zasług odebrać nie sposób. Oprócz niekwestionowanej klasy piłkarskiej, Marco pokazał także swoją wartość pozasportową. Gdy mecz w Kansas City był już rozstrzygnięty, Gwatemalczyk oddał piłkę Williamsowi, aby ten również mógł zdobyć swoją bramkę. Gdyby wówczas sam trafił - z osiemnastoma golami na koncie zostałby królem strzelców. Siłą rzeczy pozostali skrzydłowi znaleźli się nieco w tle największej gwiazdy zespołu, ale Eric Avila na tyle spodobał się trenerowi Klinsmannowi, że ten ostatni dał mu szansę debiutu w reprezentacji narodowej. Pomocnik z San Diego nie kryje jednak, że nie do końca zaadaptował się w Pensylwanii i z chęcią powróciłby do jednego z klubów konferencji zachodniej. Być może spotka się tam z Grahamem Zusim, który opuścił Philadelphię w trakcie rozgrywek na rzecz Colorado Rapids, gdzie zapewniono mu bardziej regularne występy w wyjściowej jedenastce.

 

Środkowi pomocnicy

7. Brian Carroll (31, USA, 8/0) [20 (3) / 1 / 3 / 7.10]

11. Freddy Adu (23, USA, 15/2) [32 (1) / 7 / 8 / 7.11]

12. Paulo Nagamura (29, Brazylia) [35 / 1 / 7 / 6.95]

14. Amobi Okugo (21, USA) [11 (8) / 0 / 0 / 6.78]

22. Greg Jordan (22, USA) [3 (4) / 0 / 1 / 6.98]

23. Alien Perez (18, Kuba, 19/3) [4 (4) / 0 / 0 / 6.80]

38. Blair Gavin (23, USA) [15 (3) / 2 / 1 / 7.01]

 

Freddy'ego Adu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Losem cudownego dziecka amerykańskiego soccera interesował się niegdyś cały świat, ale zbyt szybki transfer do Europy w połączeniu z niezwykle wysokimi wymaganiami sprawił, że każdy kolejny rok przynosił jedynie nowe rozczarowania. Tak było do momentu, gdy Freddy zdecydował się na powrót do kraju i kontynuowanie kariery w barwach klubu z Philadelphii. W minionym sezonie Adu był prawdziwym liderem drugiej linii Union i pomimo cały czas młodego wieku doskonale wywiązywał się w roli zawodnika biorącego na siebie ciężar gry w najbardziej kluczowych momentach. Ponadto, zdobyty przez niego w starciu z Chivas USA gol na zawsze zapisał się w ligowym kanonie. Trudno się w tej sytuacji dziwić, iż w dzień po finale Freddy zdecydował się związać z Pensylwanią na kolejne cztery lata. Tak kreatywny piłkarz nie mógłby jednak pokazać pełni swych możliwości, gdyby nie starannie zabezpieczone tyły. O to zadbali już Brian Carroll oraz Paulo Nagamura, którzy niczym profesorowie z Yale po cichu robili swoje, co jakiś czas zachwycając cały kraj swoim kunsztem i maestrią. Podobne słowa można skierować pod adresem Blaira Gavina, który dołączył do Union dopiero w połowie czerwca, ale nadzwyczaj szybko wtopił się w filadelfijski krajobraz, stając się integralną częścią drugiej linii Union. Trudno też pominąć fakt, że to właśnie Blair był autorem słynnego gola w 95. minucie, który to doprowadził do zakończonej ostatecznie happy-endem dogrywki w półfinale konferencji, choć sam piłkarz utrzymuje, że w tamtej konkretnej sytuacji akurat uderzył instynktownie (swoja drogą - tylko pogratulować takiego instynktu)! Oprócz wymienionej czwórki, okazje do zaprezentowania swoich umiejętności na tle ligowych rywali otrzymali także młodzi zawodnicy Philadelphii. Wśród nich najczęściej szanse dostawał Okugo, ale to Jordan najbardziej trwale zapisał się w pamięci kibiców. Defensywny pomocnik Union zupełnie niespodziewanie wystąpił bowiem w finale konferencji i uczynił to na tyle dobrze, że zdaniem wielu ekspertów był drugim - obok Seana Johnsona - bohaterem owego wieczoru. Próbki nieprzeciętnego talentu pokazał także Alien Perez. Nastolatek z Kuby już uchodzi za jedna z największych gwiazd w reprezentacji swego kraju i absolutnie nie powinno to nikogo dziwić.

 

Lewoskrzydłowi

21. Roger Torres (21, Kolumbia) [9 (10) / 2 / 0 / 6.93]

32. Kenny Mansally (23, Gambia, 10/0) [19 (8) / 3 / 8 / 6.93]

 

Lewe skrzydło to nominalna pozycja Marco Pappy, ale w minionym sezonie genialny Gwatemalczyk wystąpił w tej roli zaledwie kilka razy. Przez większą część roku pierwszym wyborem był bowiem ulubieniec filadelfijskiej publiczności - Gambijczyk Kanny Mansally. Wiosną skrzydłowy z Afryki prezentował się zdecydowanie poniżej oczekiwań, choć nie sposób było odmówić mu ambicji i woli walki. Prawdziwe przełamanie Mansally'ego nastapiło jednak dopiero po rewanżowym meczu przeciwko Colorado Rapids, w którym wpisał się na listę strzelców oraz zaliczył asystę. Faza play-off to już prawdziwy popis Gambijczyka, a jego kilkudziesięciometrowy rajd zakończony golem na wagę finału został zauważony także przez selekcjonera gambijskiej kadry, który po dłuższej przerwie ponownie zainteresował się Kennym w kontekście reprezentacji. Gdy Mansally prezentował się słabiej, zastępował do Torres i trzeba przyznać, że robił to perfekcyjnie. Głównym atutem Kolumbijczyka jest szybkość i to właśnie na tym atrybucie młody piłkarz z Ameryki Łacińskiej często opierał swoja grę, ośmieszając przy okazji bardziej doświadczonych rywali.

 

Napastnicy

9. Kenny Cooper (28, USA, 11/4) [18 (12) / 5 / 1 / 6.75]

10. Danny Mwanga (21, DR Konga) [1 (2) / 0 / 0 / 6.50]

13. Lionard Pajoy (31, Kolumbia) [1 (1) / 0 / 0 / 6.10]

28. Josue Martinez (22, Kostaryka) [21 (4) / 9 / 2 / 6.96]

36. Cam Weaver (29, USA) [3 (2) / 0 / 0 / 6.70]

 

Jedyna formacja w kadrze Union, która w minionym sezonie po prostu … kompletnie nie funkcjonowała. Bo czy można inaczej nazwać sytuację, w której pięciu napastników w dwudziestu jeden meczach rundy rewanżowej zdobywa łącznie cztery gole? Wiosną dość regularnie starał się trafiać Martinez, ale po powrocie z turnieju olimpijskiego Kostarykanin całkowicie zatracił skuteczność, notując coraz bardziej bezbarwne występy. Jeszcze większe problemy miał Kenny Cooper, który pomimo aż trzydziestu występów na koncie zaledwie pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. O pozostałych graczach pierwszej linii niestety również nie można napisać wiele dobrego, co najlepiej oddaje fakt, że nawet wobec fatalnej dyspozycji Coopera i Martineza żaden z nich nie potrafił chociażby zbliżyć się do wyjściowej jedenastki. Oczywiście, pierwsza linia jest jedyną formacją Union, którą czeka prawdziwa rewolucja i niewykluczone, że do kolejnego sezonu klub z Philadelphii przystąpi z całkowicie odmienioną formacją ofensywną. Wydaje się bowiem, że jeśli wymienieni wyżej piłkarze mają się gdzieś odbudować, to Pensylwania nie będzie chyba najwłaściwszym do tego miejscem.

 

********

 

Reprezentacja USA:
Tow.: [-] Gujana Francuska - USA [49] 0:2 (Donovan 12., Mendes 25. (s))

Odnośnik do komentarza

Philadelphia Union - kadra 2013

 

Bramkarze

1. Sean Johnson (23, USA, 1/0)

18. Zac McMath (21, USA)

34. Chris Blais (23, USA)

 

Pierwszym bramkarzem oczywiście cały czas pozostaje Johnson, a utalentowany McMath wobec odejścia z klubu Dericia awansuje w klubowej hierarchii do roli jego zmiennika. Blais związał się w klubem z Pensylwanii rocznym kontraktem głównie na wypadek urazu któregoś z wyżej wymienionych, ale znając jego ambicję możemy być pewni, że postara się powalczyć o miejsce w meczowej kadrze.

 

Prawi obrońcy

20. Andre Hainault (26, Kanada, 46/2)

25. Sheanon Williams (23, USA, 1/0)

31. Raymon Gaddis (23, USA)

 

Na tej pozycji dysponujemy bardzo solidnym zawodnikiem w postaci Williamsa, którego jednak czeka ostra rywalizacja o miejsce w wyjściowej jedenastce z Kanadyjczykiem Hainaultem. Pozyskany z Houston defensor, który w swoim poprzednim klubie grał regularnie i niezwykle razdko zawodził, z pewnością nie pogodzi się bowiem z rolą rezerwowego.

 

Środkowi obrońcy

3. Juan Fernando Trejo (20, USA)

4. Danny Califf (33, USA, 23/1)

5. Carlos Valdes (27, Kolumbia, 4/1)

15. Daniel Van Buyten (35, Belgia, 69/9)

37. Cyprian Hedrick (23, USA)

 

Żadnych zmian w porównaniu z poprzednim sezonem. Formacją dyrygować ma doświadczony Van Buyten i liczymy, że w tegorocznych rozgrywkach wreszcie dopisze mu zdrowie. Obok Belga najczęściej oglądać powinniśmy Califfa oraz Valdesa, choć dwaj młodzi Amerykanie również łatwo pola nie oddadzą.

 

Lewi obrońcy

2. Seth Sinovic (26, USA)

6. Xabi Castillo (26, Hiszpania)

29. Cristian Hendley (21, USA)

 

Nową postacią w zespole jest doskonale znany sympatykom Athleticu Bilbao Castillo i to właśnie pochodzący z Durango Bask ma być graczem pierwszego wyboru na lewej flance. Swoje szanse powinien również otrzymać Sinovic, który już otrząsnął się po pamiętnym błędzie w ubiegłorocznym finale. Szturmem miejsce w szerokiej kadrze Union wywalczył sobie ponadto wybrany w drugiej rundzie tegorocznego draftu Hendley.

 

Prawoskrzydłowi

21. Andy Najar (19, Honduras, 2/1)

24. Sameegh Doutie (23, RPA)

 

O nastolatku z Hondurasu mówi się, że szybko wypełni lukę po Pappie, ale najpierw będzie musiał wygrać walkę o miejsce w jedenastce z bardziej doświadczonym piłkarzem z RPA. Rywalizacja zapowiada się niezwykle ciekawie, gdyż obaj to zawodnicy z olbrzymim potencjałem.

 

Środkowi pomocnicy

7. Brian Carroll (31, USA, 8/0)

12. Paulo Nagamura (30, Brazylia)

14. Levan Kenia (22, Gruzja, 16/3)

22. Greg Jordan (22, USA)

23. Alien Perez (18, Kuba, 21/3)

38. Blair Gavin (24, USA)

 

W środku pola również nie odnotowaliśmy wielu zmian w porównaniu z poprzednim sezonem. Jedyną nową twarzą w zespole jest pozyskany z niemieckiego Schalke 04 Gruzin Kenia, który jest piłkarzem o ofensywnej charakterystyce. Już tradycyjnie formację w ryzach trzymać powinien tercet Carroll - Nagamura - Gavin, a szczyptę młodzieńczej fantazji z pewnością zapewni nieobliczalny Kubańczyk Perez.

 

Lewoskrzydłowi

11. Freddy Adu (23, USA, 15/2)

32. Kenny Mansally (24, Gambia, 12/0)

 

O miejsce na lewej stronie pomocy rywalizować będą dwaj ulubieńcy filadelfijskiej publiczności. Adu w poprzednim sezonie częściej występował w roli rozgrywającego, ale decyzją trenera został przesunięty na skrzydło, gdzie jego potencjał ma być jeszcze bardziej efektywnie wykorzystany.

 

Napastnicy

9. Gabriel Gimenez (19, Urugwaj)

13. Darlington Nagbe (22, USA)

17. Chris Wondolowski (29, USA, 9/0)

92. Jack McInerney (20, USA)

 

Zgodnie z zapowiedzią, formacja ta uległa całkowitej przebudowie. Jej liderem ma być teraz Wondolowski, który w minionych latach zawsze był gwarantem kilkunastu goli w sezonie. Z trójki młodych zawodników na szczególną uwagę zasługuje wybrany w pierwszej rundzie tegorocznego draftu Gimenez, którego amerykańskie media już ochrzciły nowym Forlanem.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 1/10): [-] Jamajka - USA [-] 1:2 (Ebanks-Blake 13. - Chandler 30., Bradley 75.)

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Kenny Mansally (Gambia) - 90 minut i asysta z Kongo (d, 1:2)

Andre Hainault (Kanada) - 90 minut z Islandią (w, 1:1)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Martyniką (w, 0:0)

Odnośnik do komentarza

Sparingi:

[3L] Harrisburg City Islanders - Philadelphia Union [1L] 1:2 (Angulo 23. - Marshall 20. (s), Nagbe 25.)

[3L] Harrisburg City Islanders - Philadelphia Union [1L] 2:3 (Angulo 51., Noone 82. - Nagbe 8., McInerney 11., Hendley 47.)

[2L] San Antonio Scorpions - Philadelphia Union [1L] 0:2 (Wondolowski 12., 45.)

[NL] Union Academy - Philadelphia Union [1L] 0:4 (Najar 63., Hancox 66. (s), Doutie 76., Carroll 80.)

[4L] North Sound SeaWolves - Philadelphia Union [1L] 0:0

[4L] Dayton Dutch Lions - Philadelphia Union [1L] 2:3 (Seymour 76., Ent 85. - Califf 66., Gimenez 78., 88.)

[uSA] Philadelphia Union - SC Internacional [bRA] 1:1 (Najar 61. - D'Alessandro 85.)

[uSA] Philadelphia Union - Zenit St. Petersburg [RUS] 1:1 (Doutie 20. - Rosina 4.)

[CAN] Thunder Bay Chill - Philadelphia Union [uSA] 0:5 (Nagbe 9., Gimenez 47. (k), Kenia 59., Brown 86. (s), McInerney 90.+1)

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 2/10): [3] USA - Kostaryka [1] 3:0 (Navas 17. (s), Altidore 39., Gonzalez 53.)

el. MŚ (4. runda, 3/10): [2] Honduras - USA [1] 1:1 (Ramos 84. - Diskerud 90.)

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Kenny Mansally (Gambia) - 81 minut z Angolą (d, 1:1)

Andre Hainault (Kanada) - 76 minut z Trynidadem i Tobago (w, 6:0)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Brytyjskimi Wyspami Dziewiczymi (d, 1:0)

 

********

 

Jutro wybieram się na krótki urlop, w związku z czym kolejnej aktualizacji tematu (a wraz z nią początku nowego sezonu) można się spodziewać pod koniec przyszłego tygodnia.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Zanim rozpoczniemy nowy sezon, to jeszcze uzupełnię swoją wypowiedź. Prawdą jest, że klub z USA nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, ale jeśli uznamy ją za kontynuację Pucharu Mistrzów, to w pięćdziesioletniej historii tych rozgrywek dwukrotnie klubom z USA udało się sięgnąć po trofeum. Oba te przypadki miały miejsce pod koniec ubiegłego stulecia, a zwycięstwa stały się udziałem D.C. United (1998) oraz Los Angeles Galaxy (2000). Zostawmy jednak puchary, bo czas na kolejny sezon!

 

********

 

MLS - sezon zasadniczy (1/34)

[-] Philadelphia Union - New England Revolution [-] 2:1 (Mansally 26., Castillo 84. - White 24. (k))

 

Johnson - Williams, Van Buyten, Califf, Castillo (88. Hainault) - Carroll, Gavin - Doutie, Adu, Mansally (61. Kenia) - Wondolowski (46. Gimenez)

 

Jak padły bramki?

24 min., 0:1. Arbiter dopatrzył się zagrania ręką Calliffa we własnym polu karnym, a podyktowaną za to przewinienie jedenastkę na gola zamienił White.

26 min., 1:1. Adu rozprowadził akcję prawym skrzydłem i oddał piłkę Doutie, który dośrodkował spod linii końcowej. W szesnastce gości do futbolówki jako pierwszy dopadł Mansally i uderzeniem z siedmiu metrów nie dał szans Kronbergowi.

84 min., 2:1. Gospodarze zaskoczyli swoich rywali błyskawicznym rozegraniem rzutu wolnego, w wyniku którego niepilnowany Gavin zagrał prostopadłą piłkę do podłączającego się do akcji Castillo, a Bask pokonał golkipera New England mierzonym strzałem przy dalszym słupku.

 

Notes trenera:

Inauguracja sezonu, szczególnie w takiej lidze, jaką jest MLS, to zawsze wielka niewiadoma. Dziś zależało nam na korzystnym wyniku tym bardziej, że po domowym otwarciu czeka nas teraz seria ciężkich wyjazdów. Dlatego tak ważny był pozytywny rezultat w starciu z New England. Bardzo podobała mi się reakcja zespołu na pechowo straconego gola. Nie było żadnej nerwowości czy wzajemnych pretensji, co zaowocowało błyskawiczną odpowiedzią, a konsekwentna gra do ostatniego gwizdka została wynagrodzona raz jeszcze w ostatnich minutach. Jeśli chodzi o nowe nabytki, to nie będę wystawiał tu indywidualnych cenzurek, ale cieszę się, że proces zgrywania się zespołu przebiega zgodnie z nakreślonym wcześniej planem.

 

********

 

Ćwierćfinały Ligi Mistrzów:

Alajuelense - Chivas 1:0 i 0:2

Los Angeles - Seattle 0:3 i 2:0

Tigres - Pachuca 3:1 i 0:0

Pumas - Saprissa 0:0 i 3:0

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (2/34)

[W1] New York Red Bulls - Philadelphia Union [W2] 0:2 (Williams 62., Wondolowski 79.)

 

Johnson - Williams, Van Buyten, Hainault, Castillo (84. Sinovic) - Carroll, Nagamura, Gavin (88. Kenia) - Doutie, Adu - Wondolowski (90.+4 Califf)

 

Jak padły bramki?

62 min., 0:1. Doutie zacentrował z rzutu rożnego na dalszy słupek, a tam czekał już Williams, który pokonał Vuolo przepięknym wolejem.

79 min., 0:2. Fenomenalny kontratak gości. Castillo przejął piłkę na własnej połowie i błyskawicznie wypuścił w bój Adu. Skrzydłowy Philadelphii podciągnął akcję i dośrodkował mierzoną piłkę spod linii końcowej wprost na nogę wbiegającego w pole karne nowojorczyków Wondolowskiego, który dopełnił formalności.

 

Notes trenera:

Zwycięstwo odniesione na tak trudnym terenie to niezależnie od okoliczności ogromny sukces, ale gdy zwycięża się po takiej grze, to można już mówić o pełni szczęścia. Dziś obejrzeliśmy całkowicie inny mecz niż w ubiegłorocznym finale konferencji. Wtedy długimi minutami oddawaliśmy inicjatywę gospodarzom, skupiając się przede wszystkim na defensywie, teraz zaś chyba nikt nie ma wątpliwości, że trzy punkty zgarnęła drużyna lepsza. Nawet przy korzystnym wyniku nie cofnęliśmy się i do dziewięćdziesiątej piątej minuty graliśmy w Harrison swój mecz tak, jak sobie to wcześniej założyliśmy. To, że tacy piłkarze, jak Henry, Convey, Marquez czy Ben Arfa byli dziś na boisku całkowicie bezproduktywni to nie wina ich złej dyspozycji, ale zasługa naszych zawodników, którzy po prostu nie pozwolili im na nic. Jak odniosę się do tego, że dla nowojorczyków to ósmy kolejny mecz przeciwko Union, w którym nie potrafią odnieść zwycięstwa? Szczerze mówiąc nie miałem o tym pojęcia, ale akurat ten fakt specjalnie mnie nie ekscytuje. Statystyki zostawmy statystykom.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (3/34)

[Z1] Salt Lake Real - Philadelphia Union [W2] 2:1 (Kamara 41., Nungaray 71. - Adu 45.+3)

 

Johnson - Williams, Van Buyten (81. Gimenez), Hainault, Castillo - Carroll, Nagamura (46. Kenia), Gavin - Doutie (66. Najar), Adu - Wondolowski

 

Jak padły bramki?

41 min., 1:0. De Rosario wyłuskał piłkę na trzydziestym metrze przed własną bramką i wybił ją na uwolnienie. Za futbolówką ruszył jednak Kamara, który zdecydowanie wygrał pojedynek biegowy z Van Buytenem i mimo asysty belgijskiego obrońcy skierował futbolówkę do siatki gości potężnym strzałem tuż pod poprzeczkę.

45+3 min., 1:1. Doutie wycofał piłkę do Carrolla, a kapitan Philadelphii dośrodkował na dalszy słupek, gdzie Adu uwolnił się spod opieki Alstona i pięknym szczupakiem pokonał zaskoczonego Fernandeza.

71 min., 2:1. Fatalny błąd defensywy gości bezlitośnie wykorzystany przez piłkarzy z Salt Lake City. Kamara zagrał piłkę między dwójkę stoperów gości, a w powstałą lukę wbiegł z głębi pole Nungaray i nie dał najmniejszych szans Johnsonowi.

 

Notes trenera:

Porażki mają to do siebie, że prędzej czy później przychodzą, nie ma więc powodu do dramatyzowania. Tym bardziej, że przyjechaliśmy dziś na teren drużyny, która po czterech rozegranych meczach miała na koncie komplet punktów, jedenaście strzelonych i zero straconych bramek. Takie wyniki nie biorą się przecież z przypadku. Martwić może za to fakt, iż szansy na podjęcie wyrównanej walki pozbawiliśmy się niejako sami, gdyż ciężko gra się w osłabieniu od ósmej minuty. W kwestii czerwonej kartki powiedzieć mogę tyle, że Blair swoim zachowaniem dał sędziemu pretekst do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Szerzej wspomnianej sytuacji komentować nie będę do momentu odbycia indywidualnej rozmowy z zawodnikiem. Czy w Portland możemy się spodziewać zmian w wyjściowej jedenastce? Cóż, MLS to liga bardzo wymagająca, wobec czego rotowanie składem jest nieuniknione.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (4/34)

[Z9] Portland Timbers - Philadelphia Union [W5] 0:2 (Hainault 13., Wondolowski 21.)

 

Johnson - Williams (67. Califf), Van Buyten, Hainault, Castillo - Carroll, Nagamura, Kenia (75. Perez) - Adu, Mansally - Wondolowski (90. Gimenez)

 

Jak padły bramki?

13 min., 0:1. Adu zacentrował z rzutu rożnego wprost na głowę Hainaulta, a Kanadyjczyk pokonał Noble'a strzałem z najbliższej odległości.

21 min., 0:2. Carroll popisał się mierzonym prostopadłym podaniem do Wondolowskiego, a ustawiony na osiemnastym metrze napastnik Philadelphii najpierw jednym zwodem minął kryjącego go Jean-Baptiste'a, po czym oddał półgórny strzał tuż przy prawym słupku bramki gospodarzy.

 

Notes trenera:

Po takim meczu jak dzisiejszy wypada mi przede wszystkim pogratulować moim piłkarzom niesamowitej skuteczności. Dwa pierwsze wypady ofensywne przyniosły nam bowiem dwubramkową zaliczkę i komfort dogrania meczu na naszych warunkach. Co równie ważne, oba gole padły po składnie rozegranych akcjach, w których nie było przypadkowości. Po przerwie wprawdzie ani razu nie udało nam się stworzyć zagrożenia pod bramką gospodarzy, ale co godne podkreślenia nasi rywale także nie oddali w tym okresie ani jednego celnego strzału. Piłkarze z Portland mieli wprawdzie znaczną przewagę w posiadaniu piłki, ale zazwyczaj nie dochodzili z nią dalej niż na trzydziesty metr przed bramką Seana. Tak rozważnie grającą defensywę chciałoby się oglądać zawsze.

 

********

 

Półfinały Ligi Mistrzów:

Seattle - Chivas 2:4 i 1:2

Tigres - Pumas 0:2 i 0:3

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (5/34)

[W2] Philadelphia Union - Toronto FC [W6] 1:0 (Wondolowski 77.)

 

Johnson - Williams, Van Buyten, Califf (46. Valdes), Hainault - Carroll, Nagamura - Doutie, Kenia (85. Perez), Adu (46. Mansally) - Wondolowski

 

Jak padła bramka?

77 min., 1:0. Hainault i Mansally rozegrali akcję lewym skrzydłem, po czym znajdujący się na wysokości trzydziestego metra Gambijczyk posłał półgórną piłkę w pole karne do znajdującego się tam Wondolowskiego, który uderzył bez przyjęcia w długi róg.

 

Notes trenera:

Trzeba powiedzieć jasno, że dziś na stadionie w Chester nie oglądaliśmy wielkiego widowiska. Zdążyłem nawet usłyszeć opinię, iż obie drużyny zachowywały się tak, jakby rezultat bezbramkowy był tym najbardziej je satysfakcjonującym. Zapewniam jednak, że tak absolutnie nie było, a taki a nie inny obraz gry był wynikiem maksymalnego zagęszczenia środka pola zarówno przez nas, jak i przez gości z Toronto. Wszyscy doskonale wiemy, że w takich warunkach ciężko o piłkarską finezję. Po stronie pozytywów zapisać można za to fakt, iż również tak układające się mecze potrafimy rozstrzygać na naszą korzyść. Defensywa naszych rywali była dziś niezwykle szczelna, ale dzięki cierpliwości i zespołowej grze ten jeden raz udało się nam przez nią przebić. Cieszy również dobra skuteczność Wondo na początku sezonu i miejmy nadzieję, że pozostanie ona na takim poziomie przynajmniej do listopada.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (6/34)

[W1] Philadelphia Union - Kansas City Sporting [W4] 0:1 (Nunez 43.)

 

Johnson - Williams, Van Buyten, Hainault, Castillo - Carroll, Nagamura, Perez (46. Gimenez) - Doutie (67. Mansally), Adu - Wondolowski

 

Jak padła bramka?

43 min., 0:1. Arbiter podyktował rzut wolny dla gości na dwudziestym piątym metrze przed bramką Johnsona, a Nunez zamienił go na gola pięknym strzałem w okienko.

 

Notes trenera:

Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć, żeby nie narazić się na karę od władz ligi. Myślę, że wszyscy zdążyli się przekonać, iż jestem człowiekiem mało konfliktowym, ale są rzeczy, obok których nawet tacy ludzie nie potrafią przejść obojętnie. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że już nigdy nie będę uczestnikiem, ani nawet świadkiem meczu sędziowanego w taki sposób. Dziś strzeliliśmy trzy gole, z których przynajmniej dwa były zdobyte w sposób całkowicie prawidłowy. Ponadto, dwukrotnie należał nam się rzut karny, a zwycięski gol dla gości padł po wątpliwym rzucie wolnym. Niestety, liczba błędów jak na jedno spotkanie - porażająca. Mojej drużynie mogę jedynie podziękować za walkę, a gościom pogratulować zwycięstwa.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (7/34)

[W1] Houston Dynamo - Philadelphia Union [W3] 0:3 (Boyens 6. (s), Carroll 45.+2, Williams 47.)

 

Johnson - Williams (77. Califf), Van Buyten, Hainault, Castillo (82. Sinovic) - Gavin, Carroll, Adu (57. Kenia) - Najar, Mansally - Wondolowski

 

Jak padły bramki?

6 min., 0:1. Williams zagrał świetną piłkę do czekającego na siódmym metrze Mansally'ego. Gambijczyk posłał potężną bombę w słupek, a do bezpańskiej futbolówki dopadł Wondolowski i z pomocą rozpaczliwie interweniującego Boyensa umieścił ją w siatce.

45+2 min., 0:2. Po szybko rozegranym rzucie z autu Najar dośrodkował w pole bramkowe gospodarzy, a tam zaskoczył wszystkich wbiegający z głębi pola Carroll, który pokonał Knightona strzałem z najbliższej odległości.

47 min., 0:3. Knighton wypluł przed siebie piłkę po stosunkowo niegroźnym dośrodkowaniu Adu z rzutu wolnego, a z nieoczekiwanego prezentu od golkipera Houston skorzystał czyhający na okazję Williams.

 

Notes trenera:

Tak się składa, że na początku bieżącego sezonu popisujemy się niezwykłą skutecznością w spotkaniach wyjazdowych, w efekcie czego wywozimy komplet punktów z kolejnego gorącego terenu. Przy okazji potyczki z Houston nie mogły nie odżyć wspomnienia z pamiętnego półfinału konferencji, dziś jednak oglądaliśmy zupełnie inny mecz. Wówczas losy zwycięstwa ważyły się dosłownie do ostatniego kopnięcia piłki, a teraz zwyciężyliśmy pewnie i wyraźnie. Wiedzieliśmy, że nasi rywale opierają swoją grę na bardzo szybkich skrzydłach, dlatego naszym głównym celem było to, aby aż do dziewięćdziesiątej minuty nie byli w stanie ich rozwinąć. Tan plan udało się zrealizować perfekcyjnie, a swoją cegiełkę do końcowego sukcesu dołożyli także stoperzy, skutecznie odcinając od podań napastników rywali. Wyjazdowe zwycięstwo nad byłym już liderem konferencji cieszy, ale teraz myślimy już wyłącznie o meczu przeciwko Dallas. Na pewno postaramy się zaskoczyć także tę drugą ekipę z Teksasu.

 

********

 

Finał Ligi Mistrzów:

Pumas - Chivas 3:0 i 1:1

Odnośnik do komentarza

Dziękuję i również życzę powodzenia! Tym bardziej, że MLS to naprawdę wspaniała przygoda. Liga niezwykle wyrównana, a emocje co roku są gwarantowane aż do ostatniego meczu, bo przecież mistrzem zostaje ten, kto zwycięży w finale.

 

********

 

MLS - sezon zasadniczy (8/34)

[W1] Philadelphia Union - Dallas FC [Z4] 3:1 (Adu 43., Mansally 57., Gimenez 78. - F. Castillo 42.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten (84. Valdes), Califf, Castillo - Carroll (8. Nagamura), Gavin - Najar, Adu, Mansally - Wondolowski (50. Gimenez)

 

Jak padły bramki?

42 min., 0:1. Ferreira poradził sobie z defensorami Philadelphii i dośrodkował ostrą piłkę z prawego skrzydła, a Johnson wypiąstkował ją wprost pod nogi Fabiana Castillo, który nie zmarnował tak dogodnej sytuacji.

43 min., 1:1. Błyskawiczna odpowiedź gospodarzy. Xabi Castillo pognał lewym skrzydłem, skąd posłał piłkę na nogę wbiegającego z głębi pola Adu, który uderzył bez przyjęcia i pokonał Perka potężnym strzałem.

57 min., 2:1. Gimenez popisał się fantastycznym przeglądem pola i obsłużył Mansall'yego idealnym podaniem. Gambijski skrzydłowy wybiegł zza obrońców, położył na ziemi Perka i spokojnie umieścił futbolówkę w siatce gości.

78 min., 3:1. Akcja filadelfijskich nastolatków. Na czterdziestym metrze piłkę przejął Najar, sprytnym zwodem uwolnił się spod opieki obrońcy i uruchomił Gimeneza, a ten pewnym strzałem podwyższył wynik meczu.

 

Notes trenera:

Zanim przejdę do oceny dzisiejszego meczu, muszę niestety sporo miejsca poświęcić mniej przyjemnym kwestiom. Wczoraj informowaliśmy o tym, że na treningu poważnego urazu doznał Sheanon Williams. Wstępna diagnoza, która mówiła o zerwanych więzadłach niestety się potwierdziła i pewne jest, że w tym sezonie, który tak naprawdę dopiero się rozpoczyna, Sheanona na boisku już nie zobaczymy. To niezwykle przykre, że piłkarz, który jeszcze kilka godzin temu odbierał nagrodę dla najlepszego zawodnika kwietnia w lidze MLS i zapowiadał walkę o miejsce w reprezentacji na Złoty Puchar, najbliższych dwanaście miesięcy spędzi walcząc o powrót na murawę. Dlatego dzisiejsze zwycięstwo, podobnie jak i każde następne odniesione w obecnych rozgrywkach, dedykujemy właśnie Sheanonowi. Niestety, po ośmiu minutach dzisiejszego meczu straciliśmy jeszcze jednego piłkarza, gdyż kontuzja Briana Carrolla prawdopodobnie wykluczy go z gry na przynajmniej dwa miesiące. Wracając do meczu przeciwko Dallas, to niezwykle budujący jest fakt, iż już trzeci raz w tym sezonie potrafimy błyskawicznie odpowiedzieć zaraz po tym, gdy pierwsi tracimy bramkę. To świadczy o tym, jak mocną psychikę mają w tym sezonie piłkarze Union. Co do Gimeneza, to rzeczywiście zanotował dziś świetne wejście z ławki. Pierwszy gol w seniorskich rozgrywkach to z pewnością dla niego wielkie wydarzenie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że Gabriel tak skromnym dorobkiem się nie zadowoli.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (9/34)

[Z5] Colorado Rapids - Philadelphia Union [W1] 3:3 (Casey 2., 32., Kassel 70. - Van Buyten 14., Najar 19., 89.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Castillo - Najar, Nagamura (71. Gavin), Adu, Mansally - Gimenez, Wondolowski (60. McInerney)

 

Jak padły bramki?

2 min., 1:0. Castillo zagrał niefrasobliwie w poprzek boiska, a błąd baskijskiego defensora natychmiast wykorzystał Casey, przecinając podanie i umieszczając piłkę w siatce gości płaskim strzałem tuż przy prawym słupku.

14 min., 1:1. Po dośrodkowaniu Gimeneza z rzutu rożnego w polu karnym Rapids powstało ogromne zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Van Buyten. Belgijski obrońca gości z najbliższej odległości wepchnął piłkę do bramki, doprowadzając tym samym do remisu.

19 min., 1:2. Castillo zagrał wysoko zawieszoną piłkę w pole karne, a tam wyskoczył do niej Najar i sprytnym strzałem głową pokonał Plattera.

32 min., 2:2. Gospodarze uśpili czujność filadelfijczyków wolno rozgrywając piłkę w środkowej strefie boiska, po czym Gargan jednym prostopadłym podaniem wypuścił w bój Casey'a, a ten wbiegł między dwójkę stoperów i bez najmniejszych problemów pokonał Johnsona.

70 min., 3:2. Kolejny błąd defensywy gości. Tym razem złe ustawienie pułapki ofsajdowej wykorzystał Kassel , który znalazł się sam przed Johnsonem i pokonał go strzałem po ziemi.

89 min., 3:3. Mansally wygrał pojedynek biegowy z jednym z pomocników Rapids, pognał lewym skrzydłem i dośrodkował do nabiegającego na dalszy słupek Najara, który nie dał najmniejszych szans Platterowi.

 

Notes trenera:

Wszyscy wiemy, że bardzo często o końcowym zwycięstwie jednej z drużyn decyduje mniejsza liczba popełnionych przez nią błędów. Ta reguła ma zastosowanie szczególnie w tak wyrównanych ligach, jak MLS i dziś niestety mogliśmy się dobitnie o tym przekonać. Nie jest moim celem obwinianie któregokolwiek z obrońców, ale prawdą jest, iż wszystkie gole dla gospodarzy były bezpośrednim następstwem nienajlepszej postawy naszej defensywy. Mogę jednak zapewnić, że z meczu w Kolorado wyciągniemy odpowiednie wnioski. Jeśli chodzi o pozytywy, to na pewno cieszy walka do końca, która ostatecznie zaowocowała zdobyciem trzeciej bramki. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pod względem umiejętności piłkarskich byliśmy dziś drużyną lepszą, dlatego ten jeden punkt - choć wyszarpany w niezwykle dramatycznych okolicznościach - nie cieszy tak, jak być może powinien.

Odnośnik do komentarza

Tak jest!

 

********

 

MLS - sezon zasadniczy (10/34)

[Z2] Los Angeles Galaxy - Philadelphia Union [W1] 1:2 (Manyama 33. - Castillo 24., Najar 30.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Castillo (78. Sinovic) - Adu, Nagamura, Gavin (89. Jordan) - Najar, Mansally - Wondolowski (63. Gimenez)

 

Jak padły bramki?

24 min., 0:1. Boswell skiksował we własnym polu karnym, próbując wybić piłkę dograną z rzutu rożnego przez Adu, co skrzętnie wykorzystał Castillo, pakując futbolówkę do siatki z najbliższej odległości.

30 min., 0:2. Piękna, zespołowa akcja gości. Wondolowski zbiegł do lewego skrzydła, zagrał do czekającego na szesnastym metrze Mansally'ego, a Gambijczyk mierzonym podaniem obsłużył Najara, który znalazł się oko w oko z Pickensem i nie zmarnował takiej okazji.

33 min., 1:2. Keane oszukał defensywę gości jednym prostopadłym podaniem do Manyamy, a ten nie mógł pomylić się w sytuacji sam na sam z Johnsonem.

 

Notes trenera:

Bardzo dziękuję za gratulacje, jednak dziś należą się one przede wszystkim piłkarzom. Po przeciętnym występie w Kolorado udało im się bowiem wznieść na wyżyny swoich umiejętności i w nagrodę wywozimy z Home Depot Center komplet punktów. Ten wynik jest tym cenniejszy, że wszyscy doskonale wiemy, jak rzadko nasi rywale zwykli przegrywać na własnym boisku. My jednak tej wiosny na wyjazdach jesteśmy póki co niezwykle skuteczni. W jakim stopniu pomogła nam czerwona kartka dla Stephensa? Ostatnich dwadzieścia pięć minut rzeczywiście przyszło nam grać w liczebnej przewadze, ale nie zapominajmy, że mierzyliśmy się dzisiaj z drużyną, która w ostatnich miesiącach zgarnia po kolei wszystkie krajowe trofea. Wiedząc, że nawet w dziesięciu piłkarze z Los Angeles są w stanie stworzyć zagrożenie pod naszą bramką, staraliśmy się przede wszystkim cały czas grać uważnie w tyłach i ta taktyka ostatecznie doprowadziła nas do końcowego triumfu. Łatwo on jednak nie przyszedł, gdyż trzeba uczciwie przyznać, że mistrzowie kraju, choć ponieśli dziś pierwszą porażkę w sezonie, również zagrali bardzo dobry mecz.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (11/34)

[W1] Philadelphia Union - San Jose Earthquakes [Z7] 5:1 (Gimenez 12., Adu 49., McInerney 67., 87., Kenia 84. - Rolfe 26.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten (73. Califf), Valdes, Castillo - Najar, Nagamura, Adu, Mansally - Wondolowski (64. Kenia), Gimenez (31. McInerney)

 

Jak padły bramki?

12 min., 1:0. Gospodarze długo rozgrywali atak pozycyjny, po czym Adu zagrał prostopadłą piłkę na wolne pole. Do niej dopadł Gimenez, który poradził sobie z opiekującym się nim Burlingiem i pewnym strzałem otworzył wynik meczu.

26 min., 1:1. Van Buyten sfaulował Rolfe'a na dwudziestym metrze przed własną bramką, a sam poszkodowany przymierzył z rzutu wolnego w samo okienko bramki gospodarzy.

49 min., 2:1. Po dośrodkowaniu Castillo z lewego skrzydła obrońcy gości zbyt krótko wybili piłkę. Skorzystał z tego Adu, który pokonał Shuttlewortha strzałem po ziemi tuż zza szesnastki.

67 min., 3:1. Kolejna akcja gospodarzy lewą flanką. Raz jeszcze dośrodkowywał Castillo, a w polu karnym San Jose McInerney spokojnie przyjął piłkę na pierś, zobaczył jak ustawiony jest Shuttleworth i zmieścił futbolówkę tuż obok prawego słupka.

84 min., 4:1. Nagamura wywalczył piłkę w środkowej strefie boiska i zgrał ją do Kenii, a Gruzin widząc, że ma przed sobą tylko jednego obrońcę gości, zdecydował się na trzydziestometrowy rajd zakończony celnym, półgórnym strzałem.

87 min., 5:1. Defensorzy San Jose wymieniali między sobą podania na własnej połowie, co wykorzystał Nagamura przecinając jedno z nich i natychmiast uruchamiając McInerney'a, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Shuttlewortha strzałem z najbliższej odległości.

 

Notes trenera:

Nie będę specjalnie odkrywczy jeśli powiem, że dzisiejszy mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie graliśmy co najwyżej średnio, a nasz normalny poziom pokazaliśmy dopiero po zmianie stron. Co powiedziałem moim zawodnikom w przerwie? Mogę zapewnić, że jak to zwykle w Union obyło się bez nerwowych ruchów. Po prostu nakreśliliśmy plan na drugie czterdzieści pięć minut, który w założeniu miał nam przynieść trzy punkty. To, że udało się go zrealizować w stu procentach, to już wyłącznie zasługa zawodników. Pretensji o czerwoną kartkę Van Buytena nie mam, choć oczywiście od tak doświadczonych piłkarzy wymaga się nieco większej rozwagi. Wiadomo jednak, że w sytuacjach boiskowych decyzję podejmuje się często w ułamku sekundy. Jeśli chodzi o kontuzję Gimeneza, to na szczęście prawdopodobnie wygląda to lepiej niż początkowo przypuszczano i być może Gabriel będzie gotowy do gry już bezpośrednio po przerwie reprezentacyjnej.

 

********

 

Transfery do klubu:

Kevin Alston (25, USA, 1/0) - wymiana z Salt Lake

MacBeth Nkosi (20, RPA, 6/1) - za darmo z SuperSport United

 

Transfery z klubu:

Juan Fernando Trejo (20, USA) - wymiana z Salt Lake

Odnośnik do komentarza

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 4/10): [1] USA - Salwador [6] 3:0 (Donovan 4., 33., Dempsey 18.)

el. MŚ (4. runda, 5/10): [4] Meksyk - USA [1] 1:4 (Hernandez 79. - Dempsey 9., Altidore 24., 26., 45.+1 (k))

Tow.: [41] USA - Wyspy Dziewicze USA [160] 5:1 (Edu 2., Bradley 30., 84., Guerra 41. (s), Donovan 46. - Collins 88.)

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Kenny Mansally (Gambia) - 78 minut z Egiptem (d, 2:3) oraz 24 minuty z Suazi (w, 4:0)

Andre Hainault (Kanada) - 63 minuty i gol z Bermudami (w, 5:0) oraz 83 minuty z Surinamem (w, 1:0)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Anguillą (w, 3:1) oraz 90 minut z Hondurasem (w, 2:6)

MacBeth Nkosi (RPA) - 73 minuty z Republiką Zielonego Przylądka (w, 3:0) oraz 54 minuty ze Sierra Leone (d, 2:0)

Chris Wondolowski (USA) - 10 minut z Wyspami Dziewiczymi USA (d, 5:1)

Odnośnik do komentarza

Sezon 2012-13 na świecie:

 

Anglia
Premier League: 1. Man. United, 2. Man. City, 3. Arsenal, 4. Tottenham (...) 18. Middlesbrough, 19. Wigan, 20. Reading
Puchar: Man. United - Stoke 2:1
Król strzelców: Peter Crouch (Stoke) - 29 goli
MVP: Luka Modric (Man. City)
Awans do Premier League: 1. Swansea, 2. Hull, 4. Bolton

Hiszpania
La Liga: 1. Real, 2. Barcelona, 3. Malaga, 4. Villarreal (...) 18. Celta, 19. Betis, 20. Xerez
Puchar: Barcelona - Villarreal 2:0
Król strzelców: Cristiano Ronaldo (Real) - 23 gole
MVP: Cesc Fabregas (Barcelona)
Awans do La Ligi: 1. Las Palmas, 2. Osasuna, 4. Rayo

Niemcy
Bundesliga: 1. Bayern, 2. Schalke, 3. Hoffenheim, 4. Dortmund (...) 17. Augsburg, 18. Ingolstadt
Puchar: Gladbach - Drezno 3:2
Król strzelców: Robert Lewandowski (Dortmund) - 23 gole
MVP: Mario Götze (Dortmund)
Awans do Bundesligi: 1. K'lautern, 2. Freiburg

Rosja
Premier Liga: 1. CSKA, 2. Zenit, 3. Dynamo M., 4. Spartak (...) 14. Tom, 15. KamAZ, 16. Szynnik
Puchar: Zenit - Lokomotiw 2:0
Król strzelców: Aleksandr Kierżakow (Zenit) - 18 goli
MVP: Domenico Criscito (Zenit)
Awans do Premier Ligi: 1. Nalczyk, 2. Sibir, 3. Ałania

Liga Mistrzów (Europa): Man. City - Man. United 1:0
Liga Europy: Schalke - Spartak 1:0
Superpuchar Europy: Barcelona - PSG 1:0
KMŚ: Barcelona - Santos Laguna 1:0

PNA 2013: Senegal - Mali 1:1 (k. 3-1)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (12/34)

[W3] D.C. United - Philadelphia Union [W1] 2:2 (Chiumiento 12., Cummings 67. - Najar 16., McInerney 88.)

 

Johnson - Hainault, Califf, Valdes, Castillo - Nagamura, Gavin (68. Perez) - Najar, Wondolowski (68. McInerney), Adu - Gimenez

 

Jak padły bramki?

12 min., 1:0. Kitchen popędził prawym skrzydłem i dośrodkował spod linii końcowej w szesnastkę gości. Tam przytomnie zachował się Boskovic, zgrywając piłkę głową do Chiumiento, a Szwajcar wślizgiem wpakował ją do siatki.

16 min., 1:1. Adu zagrał w uliczkę do Gimeneza, a stojący tyłem do bramki Urugwajczyk dostrzegł dobrze ustawionego Najara, który pokonał Hamida pięknym uderzeniem z dwudziestu pięciu metrów.

67 min., 2:1. Gospodarze odzyskali piłkę na trzydziestym metrze i natychmiast dostarczyli ją do Cummingsa, który jednym zwodem ograł Califfa i samotnie pognał na bramkę Philadelphii, kończąc akcję pewnym strzałem.

88 min., 2:2. Gimenez wywalczył piłkę w okolicach linii środkowej i bez przyjęcia odegrał ją do McInerney'a, który widząc fatalne ustawienie Hamida pokonał golkipera gospodarzy precyzyjnym lobem, doprowadzając tym samym do wyrównania.

 

Notes trenera:

Zacznę może dość nietypowo, bo od gratulacji dla obu drużyn. Na RFK Stadium byliśmy dziś bowiem świadkami widowiska, które może stanowić wspaniałą reklamę MLS na całym świecie. Obie drużyny pretendują do miana rewelacji rozgrywek i chyba nikt już nie ma wątpliwości co do zasadności tych opinii. Wracając do mojej drużyny, to szczególnie w pierwszej połowie długimi minutami kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i spychaliśmy gospodarzy do rozpaczliwej momentami defensywy. Kolejny już raz błyskawicznie odpowiedzieliśmy na szybko straconą bramkę, a później stworzyliśmy sobie kilka naprawdę dogodnych okazji na to, aby wyjść na prowadzenie. Szwankowała jednak skuteczność, a i szczęście dziś nam nie sprzyjało, gdyż dwukrotnie obiliśmy przecież poprzeczkę bramki Hamida. Po przerwie cały czas staraliśmy się prowadzić grę, ale pozwalaliśmy gospodarzom na zbyt wiele, odpuszczając krycie w środkowej strefie boiska i tym razem to nam w sukurs musiała przyjść poprzeczka. Bardzo cieszy mnie postawa młodych piłkarzy, którzy raz jeszcze potwierdzili, że już teraz stanowią niezwykle ważne ogniwa zespołu.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...