Skocz do zawartości

Bonne réaction


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Maj zaczynaliśmy wyjazdowym meczem z River Plate — remis na boisku wicelidera wystarczał nam do rozstrzygnięcia losów tytułu na naszą korzyść dzięki wygraniu fazy zamknięcia i miałem nadzieję, że mimo przemęczenia części zawodników uda się nam to osiągnąć. Znów towarzyszyło nam niebo płaczące nad stanem urugwajskiego futbolu klubowego i znów przyszło nam długo czekać na bramki. Ostatecznie w 54. minucie Candia w swoim stylu zagrał w uliczkę do szykowanego właśnie do zmiany Gutiérreza, ten zaś plasowanym strzałem w długi róg dał nam prowadzenie. Ten wynik w pełni mnie satysfakcjonował, ale na dziesięć minut przed końcem spotkania koszmarny błąd popełnił sędzia, puszczając akcję gospodarzy, choć na dwumetrowym spalonym był Recoba; napastnik River Plate wykorzystał sytuację sam na sam z Franckiem i nagle zrobiło się ciutek nerwowo. Na szczęście zdołaliśmy jakoś się pozbierać, zewrzeć zwieracze i zacisnąć szczęki, rywale więcej nam nie zagrozili i mimo absencji Sáncheza, zastępowanego bez powodzenia przez Alvarizę, spotkanie skończyło się remisem. A ten wynik oznaczał, że drugi sezon z rzędu tytuł mistrzowski powędrował na Parque Oriental.

 

02.05.21 Parque Federico Omar Saroldi, Montevideo: 9.543 widzów
L29/30 River Plate (2) — Oriental de La Paz (1) 1:1 (0:0)
S.Recoba 79 — J.Gutiérrez 54

Oriental: P.Franck 7.0 — C.Kameni 6.7, C.Saiz 6.6, F.Buschiazzo 6.7 (78. R.Curbelo) — H.Sanabria 6.6, Ch.Cossú 6.9 (70. S.Balzaretti 6.6), B.Diallo 6.7 — G.Eto'o 6.4 (66. S.Paz 6.6), Jh.Candia 7.5, J.Gutiérrez 7.2 — G.Alvariza 6.4
Odnośnik do komentarza

Teraz mogliśmy się już skupić wyłącznie na Copa Libertadores. Do Belo Horizonte jechaliśmy w niemalże najmocniejszym składzie; w La Paz zostali jedynie przemęczeni Kameni oraz Buschiazzo. Menedżer gospodarzy, Denílson, wypowiadał się niezwykle pochlebnie na nasz temat, ale na boisku spodziewałem się zażartej walki. Liczyłem na to, że Cruzeiro wyjdzie tym samym ustawieniem, co w pierwszym meczu, i nie zawiodłem się. Gra 4-2-2-2 przeciwko drużynie tak dobrze wykorzystującej skrzydła prosiła się o ukaranie i po pierwszym zrywie Brazylijczyków tak właśnie się stało. W 11. minucie Salamanca pięknie zaatakował lewym skrzydłem, spod linii końcowej wrzucił piłkę w pole karne, a Sánchez dynamiczną główką otworzył wynik spotkania. Cruzeiro rzuciło się do ataku i Rafael dwukrotnie zmusił Francka do sporego wysiłku, tyle że nic z tego im nie przyszło. A w 36. minucie dla odmiany prawą flanką uciekł Silvera, co skończyło się drugim trafieniem Sáncheza. Teraz gospodarze musieli zdobyć aż cztery bramki, by awansować.

W drugiej połowie nic wszakże nie wskazywało na to, by miało się to im udać. Wręcz przeciwnie, w 53. minucie Salamanca zagrał na obieg do coraz lepiej grającego Giméneza, który zszedł z piłką w szesnastkę i soczystym uderzeniem podwyższył na 3:0 dla Orientalu. Kwestia awansu była rozstrzygnięta. Trzeba jednakże przyznać, że Cruzeiro dalej grało bardzo ambitnie i w 82. minucie udało im się zmniejszyć rozmiary porażki, gdy Mael uprzedził Gonzáleza w wyjściu do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego. Ale nie do nich należało ostatnie słowo tego wieczoru — w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Vidalín wystawił piłkę Eto'o, który potężnym wolejem pokonał Gustavo, pieczętując nasz awans do ćwierćfinału.

 

05.05.21 Mineirão, Belo Horizonte: 31.638 widzów
CL08 Cruzeiro (BRA) — Oriental de La Paz (URU) 1:4 (0:2), dwm. 2:6
Mael 82 — M.Sánchez 11, 36, J.L.Giménez 53, G.Eto'o 90

Oriental: P.Franck 7.6 — C.Saiz 7.5, Jh.González 7.3, Z.Amrani 7.4 — J.L.Giménez 8.2, Ch.Cossú 7.3 (60. C.Vidalín 6.8), R.SIlvera 8.5 — R.Salamanca 8.1 (72. G.Eto'o 7.3), Jh.Candia 6.7 (60. M.Dos Santos 6.6), Y.Koffi 7.4 — M.Sánchez 8.9
Odnośnik do komentarza

W ćwierćfinale Copa Libertadores nie było już słabych zespołów, było za to pięć drużyn z Brazylii, dwie z Argentyny oraz my. Los skojarzył nas z czołowym klubem ligi argentyńskiej, Newell's, i moim zdaniem była to przeszkoda jak najbardziej w naszym zasięgu.

Ligę kończyliśmy meczem z ostatnim w tabeli Cerro, więc zrobiłem jedyną oczywistą rzecz, jaka mi pozostała, do gry desygnując głębokie rezerwy, łącznie z debiutującym bramkarzem urugwajskiej młodzieżówki i naszym wychowankiem, Alfonso Parreño. Nie spodziewałem się efektownej gry i się jej nie doczekałem, natomiast oczekiwałem zwycięstwa i zwycięstwo otrzymałem. W 24. minucie po rzucie rożnym Dos Santosa piłkę do bramki wepchnął Saiz, który rozgrywał 150. spotkanie w barwach Orientalu, i komplet widzów na Parque Oriental mógł rozpocząć świętowanie. Jeszcze przed przerwą swojego gola zdobył też Eto'o, intensywnie pracujący na pozostanie w La Paz, a w 79. minucie na 3:0 podwyższył dosyć szczęśliwym strzałem Alvariza. Do gości również uśmiechnęło się szczęście, gdy w samej końcówce nienaciskany przez nikogo Fernández zdecydował się strzelić na własną bramkę, kompletnie zaskakując biednego Parreño. Niemniej jednak, po tym spotkaniu mogłem przyjąć od zespołu meldunek o wykonaniu zadania.

 

09.05.21 Parque Oriental, La Paz: 3.373 widzów
L30/30 Oriental de La Paz (1) — Cerro (16) 3:1 (2:0)
C.Saiz 24, G.Eto'o 42, G.Alvariza 79 — C.Fernández og 87

Oriental: A.Parreño 7.0 — C.Kameni 6.6, C.Saiz 7.2, F.Buschiazzo 6.8 (60. C.Fernández 6.5) — H.Sanabria 6.7, C.Vidalín 7.0, B.Diallo 7.5 — G.Eto'o 7.3, M.Dos Santos 6.5 (70. D.Noble 6.7), J.Gutiérrez KNT (8. S.Paz 6.8) — G.Alvariza 8.1

 

 

 

Primera%20Divisi%C3%B3n%20Profesional%20

 

 

Odnośnik do komentarza

Ciężko już było :). Właśnie spojrzałem na kwiecień 2021 i mogę spokojnie stwierdzić, że nie miałem takiego miesiąca, jak gram w CM/FM. 10 meczów w 30 dni, Premiership może się schować, THIS IS URUGUAAAAAY!

Ja mialem 10 meczow w 30 dni w kwietniu, ale to bylo 7 w Premiership i 3 w Lidze Europy, wiec faktycznie jestes lepszy :P

Odnośnik do komentarza

Ligowy sezon 2020/2021 był dla Orientalu pod wieloma względami rekordowy. Nikt dotąd nie zdobył tylu punktów ani nie strzelił tylu bramek w Primera División, rekordem była też średnia 7.88, jaką osiągnął Mauro Sánchez. Również i ja miałem mały powód do radości, trafiając do menedżerskiej galerii sław Urugwaju.

Do końca sezonu zostały nam już tylko mecze w Copa Libertadores, co najmniej dwa, a maksymalnie sześć. Najpierw należało przejść argentyńskie Newell's, ale świetną robotę wykonywał Rodrigo Bareiro i poza Alvarizą po bardzo ciężkim sezonie wciąż miałem do dyspozycji wszystkich zawodników pierwszego zespołu.

W pierwszej połowie długo szukaliśmy swojego rytmu. Była w tym i moja wina, ustawiłem zespół zbyt defensywnie, a tymczasem Oriental znacznie lepiej czuł się w ataku. Argentyńczycy to wykorzystali, stwarzając kilka sytuacji podbramkowych, my zaś dopiero w ostatnim kwadransie zaczęliśmy im się odgryzać. Niestety przegrywaliśmy już wtedy 0:1 po błędzie Gonzáleza, który nie upilnował Isasiego przy centrze Tonso z lewego skrzydła.

Cristian sugerował w przerwie sesję z maczetą, ale graliśmy z jednym z najmocniejszych zespołów kontynentu i naprawdę nie miałem prawa zarzucać chłopakom braku ambicji. Postarałem się odbudować ich pewność siebie, ale też zmieniłem Gonzáleza na Buschiazzo, gdyż nie zamierzałem ryzykować pozostawienia na boisku piłkarza w kiepskiej dyspozycji. Zaraz też zaczęliśmy grać lepiej, już w 47. minucie do bramki trafił Candia, lecz niestety sędzia dopatrzył się przy tej akcji spalonego. Chwilę później świetnie główkował Silvera, ale Guzmán popisał się efektowną robinsonadą.

Nasza ambitna gra przyniosła efekty w ostatnim kwadransie meczu. W 75. minucie uparty niczym pitbul Silvera przepchnął Delgado przy linii końcowej, piłka po jego centrze przetoczyła się po poprzeczce i spadła pod nogi Salamanki, który strzałem z bardzo ostrego kąta wpakował ją do bramki. Zaledwie trzy minuty później Silvera odebrał piłkę Mangano w środku pola i posłał ją do Candii, który niezwykle sprytnie uniknął ofsajdu i niemalże wjechał z nią do bramki Newell's. Argentyńczycy przeszli na bardzo ofensywne ustawienie, ale na nic to im się nie zdało. W 90. minucie tym razem Cossú agresywnym wejściem zabrał piłkę Contiemu i przerzucił ją na lewe skrzydło do Salamanki, który urwał się obrońcy, wpadł dynamicznie w pole karne i strzałem w długi róg dobił gości. W drugiej połowie zagraliśmy porywający futbol, wypracowując sobie bardzo dobrą pozycję przed rewanżem.

 

20.05.21 Estadio Centenario, Montevideo: 56.247 widzów
CL09 Oriental de La Paz (URU) — Newell's (ARG) 3:1 (0:1)
R.Salamanca 75, 90, Jh.Candia 78 — G.Isasi 30

Oriental: P.Franck 7.4 — C.Kameni 7.2, Jh.González 6.2 (45. F.Buschiazzo 7.2), Z.Amrani 6.9 — J.L.Giménez 7.1, Ch.Cossú 7.8, R.SIlvera 8.7 — R.Salamanca 9.2, Jh.Candia 8.1, Y.Koffi 6.5 (66. J.Gutiérrez 6.7) — M.Sánchez 6.7 (76. G.Eto'o)
Odnośnik do komentarza

Istnieje, jak najbardziej. Sam się dziwię, że coś jest normalnie :)

 

Dziwnie się czułem na gali podsumowującej sezon w Primera División, gdyż dla nas wciąż on trwał. Oriental zdominował głosowanie i co chwila któryś z paceños wybiegał na scenę po kolejną statuetkę. W plebiscycie na zawodnika sezonu zajęliśmy całe podium, a wygrał Jhonatan Candia przed Youssoufem Koffim i Mauro Sánchezem. Mauro z 33 trafieniami w 29 spotkaniach zdobył koronę króla strzelców, drugie miejsce w rankingu juniorów zajął trochę nieoczekiwanie Bataha Diallo, a w jedenastce sezonu znalazło się aż siedmiu graczy z La Paz — Franck, Saiz, Kameni, Silvera, Candia, Koffi oraz Sánchez. Zaś w moje spracowane dłonie trafiła nagroda dla menedżera sezonu.

Wszystkie te wyróżnienia zamieniłbym bez wahania na korzystny wynik w Rosario. Newell's musiało strzelić nam dwie bramki, my zaś chcieliśmy zdobyć przynajmniej jedną, można więc było spodziewać się otwartej gry. W pierwszej połowie oba zespoły poszły na wymianę ciosów, bramka Mangany z 30. minuty nie została uznana przez sędziego, za to po główce Kameniego piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. W 32. minucie Koffi posłał odchodzącą piłkę z prawego skrzydła, myląc defensorów Newell's, Sánchez strącił ją głową wprost na but Candii, który soczystym wolejem wpakował ją do bramki. Nasz plan minimum został wykonany i teraz to prowadzenie należało dowieźć do przerwy. Niestety w doliczonym czasie gry Giménez trącił czubkiem buta mijającego go Tonso, sędzia podyktował rzut karny, a Caseres pokonał Francka.

Na drugą połowę za Giméneza wyszedł Sanabria, ale Héctor nie rozegrał udanego meczu. Zaczęliśmy co prawda od poprzeczki Cossú, ale potem gospodarze uzyskali przewagę; nie bardzo radziliśmy sobie z ich ustawieniem 3-4-3, ale na szczęście świetnie grał González, jak gdyby chciał zrehabilitować się za nieudany występ w pierwszym meczu. Franck również bronił z determinacją i szczęściem, i mimo kilku dogodnych sytuacji Argentyńczykom nie udało się zmienić rezultatu. Gdy zabrzmiał ostatni gwizdek, zamaszyście poklepałem mojego asystenta po plecach — byliśmy w półfinale Copa Libertadores.

 

27.05.21 Coloso del Parque, "Marcelo Alberto Bielsa", Rosario: 44.968 widzów
CL10 Newell's (ARG) — Oriental de La Paz (URU) 1:1 (1:1), dwm. 2:4
R.Caseres pk 45+1 — Jh.Candia 32

Oriental: P.Franck 7.2 — C.Kameni 6.7, Jh.González 7.6, Z.Amrani 7.3 — J.L.Giménez 6.2 (45. H.Sanabria 6.3), Ch.Cossú 6.8, R.SIlvera 6.8 — R.Salamanca 6.6 (77. G.Eto'o), Jh.Candia 7.3 (83. M.Dos Santos), Y.Koffi 6.7 — M.Sánchez 6.8
Odnośnik do komentarza

W gabinecie prezesa było aż gęsto od dymu papierosowego. Niedopita szklanka z nalewką na myszach świadczyła o tym, że pan José Luis Palma znów przechodził fazę pod hasłem "I po co mi to było".

— Tym razem odrobinę przesadziliście — prezes złożył poranne wydanie El País i spojrzał zbolałym wzrokiem na mnie i mojego asystenta. — Związki zawodowe zapowiedziały, że jeśli nie przestaniemy naruszać warunków zbiorowego układu pracy, w całym Montevideo przeprowadzony zostanie strajk ostrzegawczy. Wiem, że cel uświęca środki, ale są pewne granice, panowie.

Zrobiłem w myślach szybki rachunek sumienia. Numer z maczetą stanowił firmowy żart, z którego śmiali się sami piłkarze, dobrze wiedząc, że w mojej szatni trzeba czegoś więcej, niż jeden nieudany mecz, by stracić jądra — na przykład dwa nieudane mecze. Wywiezienie za miasto obijającego się na treningach juniora i poszczucie go wściekłą alpaką było bardzo skuteczną metodą treningową — piłkarz z chłopaka był mierny, ale gdy ostatni raz o nim słyszałem, zakwalifikował się do urugwajskiej reprezentacji olimpijskiej w biegach sprinterskich. Nie chodziło chyba o promocyjne karnety do burdelu w nagrodę za miejsce w jedenastce kolejki?

— Wypoczynek po wysiłku fizycznym stanowi nieodłączny element regeneracji, mogę pokazać pół tuzina prac naukowych, które to potwierdzają — stwierdziłem zdecydowanym tonem. — Poza tym w ten sposób zwiększamy sprawność ogólną, wytrzymałość oraz gibkość naszych zawodników, równocześnie ekhm... stymulując lokalną ekonomię. Sam prezes mówił, jak bardzo klubowi zależy na dobrych stosunkach z miejscowym biznesem.

— O czym ty mówisz, Polaco? — prezes wytrzeszczył oczy. — Co mnie obchodzi, w jakich układach nasi zawodnicy nawiązują stosunki z miejscowym biznesem? Czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego przerwa międzysezonowa tym razem trwać będzie raptem pięć dni?

Prawdę powiedziawszy, dla mnie również było to zaskoczeniem, miałem na ten czas zaplanowaną sympatyczną wycieczkę w Cuchilla de Carapé z paroma sympatycznymi dziewczynami poznanymi w Canelones sin Pantalones. Odwróciłem się do Cristiana, marszcząc czoło w grymasie, który zwykł był wywoływać panikę wśród najbardziej zatwardziałych trafficantes w Penal de Libertad. Mój asystent rozłożył przepraszająco ręce.

Lo siento, szefie, nie zdążyłem pana uprzedzić. Dostaliśmy pismo z CONMEBOLu, półfinał tegorocznego Copa Libertadores odbędzie się 2 lipca...

— Popierdoliło kogoś? — zdziwiłem się uprzejmie. — Przecież w zeszłym roku wyrobili się z całością do końca czerwca!

— Niestety, ten termin jest nie do ruszenia. Jeśli na boisku chłopaki mają imponować nie tylko opalenizną, musimy odpowiednio wcześniej rozpocząć przygotowania.

— Sam prezes widzi — rozłożyłem ramiona w geście bezradności. — Żebym to ja musiał panu przypominać, że w tym dziwnym kraju wszystko jest możliwe? A ty, Cristian, zastanów się, jak powiedzieć zawodnikom, że w tym roku urlop kończy im się po weekendzie.

Odnośnik do komentarza

Negocjacje z radą drużyny nie były łatwe, ale i decyzja, jaka nas czekała, takową nie była — albo walczymy o finał być może kosztem całego przyszłego sezonu, albo odpuszczamy Copa Libertadores, by wypocząć przed kolejną edycją rozgrywek. Ostatecznie poszliśmy na kompromis, zawodnicy dostali trzy tygodnie wolnego, co dawało nam około 20 dni na przygotowania do meczu z brazylijskim Internacionalem, bo na ten właśnie zespół trafiliśmy.

Podczas gdy piłkarze rozjechali się do domów, a związkowcy zabierali sprzed siedziby klubu transparenty z Che Guevarą, ja zwołałem zebranie sztabu szkoleniowego, by podsumować nieoczekiwanie zakończony sezon. Tym razem miało ono potrwać trzy dni, a na jego miejsce wybrałem zaciszny ośrodek wypoczynkowy nad brzegiem La Platy. Powody takiej decyzji były dwojakie — po pierwsze, klub nam się rozrósł i omówienie wszystkich zawodników, jakich zatrudnialiśmy, wymagało czasu, po drugie zaś na emeryturę odchodził trener bramkarzy José Miguel Marí, który od pięciu lat pracował w Orientalu, więc należało go odpowiednio pożegnać. Półtora dnia przeznaczyliśmy zatem na pracę, pół na świętowanie, jeden na leczenie kaca.

A mieliśmy o czym myśleć. W klubie była spora grupa młodych zawodników, których należało ocenić pod kątem przydatności w pierwszym zespole, a tych, którzy nie przejdą przez sito, trzeba było jak najlepiej sprzedać. Musieliśmy także zastanowić się nad wyborem szóstki obcokrajowców do gry w lidze — na wypożyczeniach i w pucharach dobrze pokazało się parę nowych twarzy, z drugiej zaś strony nie wszyscy piłkarze, na których do tej pory stawialiśmy, sprostali naszym oczekiwaniom. Dorados, caipiroskas i lista transferowa — oto, jak streścić można było nasz weekend w Four Seasons Carmelo.

Odnośnik do komentarza

 

Zrobiłem w myślach szybki rachunek sumienia. Numer z maczetą stanowił firmowy żart, z którego śmiali się sami piłkarze, dobrze wiedząc, że w mojej szatni trzeba czegoś więcej, niż jeden nieudany mecz, by stracić jądra — na przykład dwa nieudane mecze.

Mistrzostwo :P

 

2 lipca? No nieźle, ciekawe kto to ustalał :)

Odnośnik do komentarza

Bramkarze:
Paul Franck [47-0-0, 7.16]
Alfonso Parreño [1-0-0, 7.00]

W tym sezonie od pierwszego do ostatniego meczu w bramce Orientalu stał Kameruńczyk Franck, drugi golkiper swojej reprezentacji i wielka gwiazda Orientalu. W przyszłym sezonie miał w końcu uzyskać obywatelstwo Urugwaju, zwalniając miejsce dla obcokrajowca, na które w międzyczasie wywalczył abonament. Na ławce siedział wychowanek klubu i zawodnik urugwajskiej młodzieżówki Parreño, który zadebiutował w pierwszym zespole i mógł liczyć na coraz częstsze występy w meczach o stawkę.

Ta para miała zabezpieczać bramkę Orientalu również i w nadchodzącym kurcgalopem sezonie. Nie planowałem też żadnych wzmocnień, gdyż w razie czego mogłem skorzystać z młodych bramkarzy, którzy sezon 2020/2021 spędzili na wypożyczeniach. Ekwadorczyk Paz zajął 4. miejsce w ekstraklasie Urugwaju z El Tanque Sisley, inny urugwajski młodzieżowiec Sánchez zaliczył kilka występów w barwach kolumbijskiego Pasto, zaś Angolańczyk Ribeiro wywalczył awans do ekstraklasy z Centralem Español. Paz i Sánchez mieli ponownie udać się na wypożyczenia, natomiast Ribeiro, który miał już 22 lata i nie rozwinął się tak, jak miałem nadzieję, jako pierwszy zameldował się na liście transferowej. Na wypadek kontuzji w La Paz zatrzymać zamierzałem innego wychowanka, Álvaro Toriño, oraz przychodzącego w styczniu 2022 młodzieżowca z RPA, Mncedisiego Nxumalo.

Środkowi obrońcy:
Zouhair Amrani [16-0-0, 7.02]
Fabrizio Buschiazzo [27-0-0, 7.05]
Rodrigo Curbelo [8-0-1, 6.99]
Claudio Fernández [7-0-0, 6.80]
Jhon González [35-3-3, 7.22]
Cédric Kameni [41-6-3, 7.33]
Héctor Sabajanes [1-0-0, 6.50]
Camilo Saiz [28-3-0, 7.29]

W tym sezonie nie miałem prawa uskarżać się na grę naszych środkowych obrońców. W lidze świetną dyspozycję zaprezentowali Kameni, Buschiazzo, González i dosyć nieoczekiwanie Saiz, który nieco niższe umiejętności nadrabiał doświadczeniem. W pucharach przyzwoitą liczbę udanych występów zaliczył Marokańczyk Amrani, którego nie zgłosiłem do rozgrywek krajowych, ale poważnie się nad tym zastanawiałem. W odwodzie miałem trójkę krajowych graczy, klubowego weterana Curbelo oraz młodych Fernándeza i Sabajanesa, którzy również parokrotnie pojawili się na boisku.

Przetasowania na tej pozycji były nieuniknione, ale nie miały mieć rewolucyjnego charakteru. Zdecydowałem się sprzedać Curbelo, a wypożyczyć Sabajanesa, który potrzebował ogrania, a tego nie mogłem mu zagwarantować. W roli zawodników szerokiego składu widziałem Fernándeza, dla którego miał to być sezon decydujący o dalszej karierze w Orientalu, a także przychodzącego z Fenixa bardzo utalentowanego Marcelo Tejerę. Z powrotem na wypożyczenia powędrować mieli dwaj inni obiecujący Urugwajczycy, Jaureguiberry oraz grający w reprezentacji U20 Malvino, a także Marokańczyk Berradi, który w swoim pierwszym sezonie w Urugwaju niestety nie zachwycił i teraz musiał zaprezentować się znacznie lepiej, oraz przychodzący w lipcu Brazylijczyk Cadão. Tego ostatniego zaklepałem trzy sezony temu, więc stanowił dla mnie wielką niewiadomą. Natomiast do pierwszego zespołu dołączyć miał gracz z RPA, Phetolo Khoza, filar defensywy wicemistrza kraju River Plate, którego zamierzałem ogrywać w meczach pucharowych.

Lewi wysunięci obrońcy:
José Luis Giménez [16-4-1, 7.14]
Leonel Ortíz [1-0-0, 6.60]
Santiago Pereyra [14-0-3, 7.25]
Héctor Sanabria [26-1-2, 7.00]

W końcu i lewa flanka obrony zatrybiła w tym sezonie zgodnie z oczekiwaniami. Znów zaskakująco dobrze jesienią spisał się Pereyra, ale ze względu na wiek nie zamierzałem dłużej na niego stawiać i przystałem na jego odejście do St Gallen. W tej sytuacji o miejsce w wyjściowym składzie rywalizowali Sanabria i Giménez; ten drugi treningi wznowił dopiero zimą po poważnej kontuzji, ale w mojej ocenie był lepszym zawodnikiem od swojego konkurenta.

Marzyło mi się znalezienie w końcu Urugwajczyka, którym mógłbym obsadzić tę pozycję, ale póki co nic na to nie wskazywało i musiałem dalej stawiać na obcokrajowców. Wcale nie było wszakże pewne, że numerem jeden w kolejce do gry będzie Giménez, gdyż zupełnie nieoczekiwanie udało mi się zaklepać transfer jeszcze lepszego — przynajmniej potencjalnie — piłkarza, Chilijczyka Jaira Santamaríi z Palestino, najlepszego młodego gracza ligi chilijskiej kończącego się sezonu. W tej sytuacji Sanabrię czekało wypożyczenie w oczekiwaniu na obywatelstwo urugwajskie, zresztą podobnie jak młodego Ortíza, który nie miał szans na przebicie się do pierwszego zespołu, a skreślać go jeszcze nie zamierzałem.

Defensywni pomocnicy:
Sandro Balzaretti [2-0-0, 6.70]
Valentín Benítez [3-0-0, 6.63] => Córdoba (wyp.)
Christian Cossú [40-1-9, 7.20]
Cristian Vidalín [31-0-3, 6.82]

Po raz kolejny ta pozycja należała do naszego kapitana, Christiana Cossú, niemniej jednak zacząłem się zastanawiać, czy aby nie byłoby wskazane pomału rozejrzeć się za jego następcą. Miałem nadzieję, że takim okaże się Vidalín, ale Cristian nie rozwijał się tak, jak się spodziewałem. To samo odnosiło się do wypożyczonego do Hiszpanii Beníteza, innego zawodnika, który w tym sezonie musiał był przekonać mnie do swoich umiejętności.

Na nowy sezon zostaliśmy więc z twardym jak skała Cossú i Vidalínem w roli jego zastępcy. Kilku nowych piłkarzy miało przyjść do La Paz w lipcu, ale żaden z nich nie był jeszcze gotowy do dźwignięcia tej odpowiedzialności. Jeden z nich, Álvaro Cuello z Juventud de Las Piedras, miał rywalizować z Vidalínem o miejsce na ławce, pozostali, Guzmán Álvarez, Andrés Fernández i Tebogo Dladla z RPA, mieli nabierać doświadczenia na wypożyczeniu. Jakąś alternatywą było postawienie na Jhona Gonzáleza, zwłaszcza że dobrych środkowych obrońców mieliśmy pod dostatkiem, ale najpierw musiał otrzymać urugwajski paszport.

Zacząłem zatem rozglądać się za już ogranym zawodnikiem w miejsce Cossú, choćby i miał kosztować nas rekordową jak na Oriental kwotę. Równolegle na liście transferowej znaleźli się Benítez, a także Requelme, Medina i Britos, trzej zawodnicy, których przygoda z klubem dobiegła końca. Natomiast Ventre i Guevara, podobnie jak Balzaretti, przeznaczeni zostali przeze mnie do wypożyczenia.

Prawi wysunięci obrońcy:
Bataha Diallo [13-1-5, 7.25]
Ricardo Silvera [41-1-8, 7.30]

Z obsadą tej pozycji nie miałem większych problemów, Silvera drugi sezon z rzędu spisał się nienagannie i był coraz bliżej debiutu w reprezentacji. Jego zmiennik, Togijczyk Diallo, spisywał się zaskakująco dobrze, dostał nawet nagrodę za drugie miejsce w plebiscycie na młodą gwiazdę ligi i nie mogłem się doczekać chwili, gdy zwolni miejsce dla obcokrajowca.

Sytuacja nie była wszakże w pełni różowa. Wymiana pokoleniowa oznaczała, że z Orientalu odejdą De León, Silveira i Fuentes, zostawiając mnie bez urugwajskiego rezerwowego na tej pozycji. Zdecydowałem się zatem na tymczasowe zatrzymanie pierwszego z tej trójki oraz rozejrzenie się za kimś na jego miejsce. Dwaj inni zawodnicy mogący grać na prawej obronie, Egipcjanin Abdel Aty oraz Brazylijczyk Pingoto, jako obcokrajowcy nie wchodzili w grę w moich rozważaniach i czekał ich kolejny sezon na wypożyczeniu.

Odnośnik do komentarza

Lewi ofensywni pomocnicy:
Gervais Eto'o [25-6-7, 7.18]
Sergio Paz [3-0-0, 6.70]
Rolando Salamanca [27-12-6, 7.36]

Obsada tej pozycji sprawiała mi najwięcej kłopotu. Boliwijczyk Salamanca był świetnym zawodnikiem, ale niestety jeszcze długo czekać musiał na obywatelstwo Urugwaju, co oznaczało, że wykorzystywałem go głównie — i z dobrym skutkiem — w pucharach. W lidze grał zatem głównie Kameruńczyk Eto'o i chociaż na papierze prezentował się nie najgorzej, nie byłem do niego całkowicie przekonany. Młody Paz zapowiadał się świetnie, ale był jeszcze stanowczo zbyt niedoświadczony, by na niego stawiać. Pozostawało mi liczyć na szybkie rozważenie podania Wenezuelczyka Valencii, który ostatni sezon spędził z powodzeniem na wypożyczeniu w Danubio.

Zastanawiałem się zatem nad sprowadzeniem do klubu jakiegoś doświadczonego zawodnika z urugwajskim paszportem, przynajmniej na 1-2 najbliższe sezony. Póki co do Orientalu przyjść mieli Nigeryjczyk Justice Buhari i młodziutki Urugwajczyk Nuñez, ale czekało ich wypożyczenie. Natomiast na liście transferowej musiała się znaleźć trójka niespełnionych talentów, Montes, Ferretti oraz Jacir Pedro.

Środkowi ofensywni pomocnicy:
Jhonatan Candia [41-15-24, 7.47]
Maximiliano Dos Santos [29-6-13, 6.98]
Dionisio Noble [6-0-0, 6.63]

Na środku pomocy potrzebowaliśmy kreatywnego zawodnika i w końcu się takowego doczekaliśmy w osobie Jhonatana Candii, który po przesunięciu z prawego skrzydła odżył, debiutując nawet w reprezentacji. Jego zmiennikiem był Dos Santos, który jak na piłkarza wchodzącego głównie z ławki zaliczył świetny sezon, a w razie czego mógł spokojnie zastąpić Jhonatana. Trzeci w kolejce do gry Noble prześladowany był przez kontuzje, ale i w pełni zdrowia był co najwyżej rezerwowym. Nie zamierzałem się go pozbywać, ale nie mógł też liczyć na nowy kontrakt.

Jednym z powodów, dla którego Noble stanowił jedynie tymczasowe rozwiązanie, był fakt, że w rezerwach miałem aż cztery potencjalne gwiazdy szykowane do gry na tej pozycji. Niestety byli to bez wyjątku obcokrajowcy, Ekwadorczyk Ordóñez, Boliwijczyk Suarez, Nigeryjczyk Amoebi oraz Togijczyk Pesse, tak więc dopóki któryś z nich nie uzyska urugwajskiego obywatelstwa, dalej musieli grać na wypożyczeniu w innych krajowych klubach. Dlatego też w lipcu do Orientalu dołączyć mieli utalentowani młodzi Urugwajczycy, Wander z Montevideo Wanderers oraz César Da Silva z Fénixa.

Prawi ofensywni pomocnicy:
Johnny Gutiérrez [20-4-6, 7.02]
Youssouf Koffi [41-15-18, 7.58]

Chyba najbardziej trafionym posunięciem tego sezonu było cofnięcie Iworyjczyka Koffiego z pozycji w ataku na prawe skrzydło. Youssouf okazał się urodzonym prawoskrzydłowym, zabójczo skutecznym, ale i doskonale dośrodkowującym. W roli jego zmiennika równie dobrze sprawdził się Gutiérrez, ale... no, właśnie, na tej pozycji brakowało nam głębi składu. Jasne, mogłem eksperymentować z innymi napastnikami i wstępnie wyznaczyłem do tej roli Pablo Barbozę, ale docelowo zamierzałem uzupełnić skład paroma utalentowanymi juniorami.

Napastnicy:
Miguel Alsina [2-0-0, 6.40] => Barcelona [ECU] (wyp.)
Gabriel Alvariza [21-7-5, 7.05]
Pablo Barboza [8-1-0, 6.70]
Mirtha Loayza [6-2-0, 6.90] => Anderlecht
Mauro Sánchez [43-42-6, 7.56] <= Boca (wyp.)

Miałem mnóstwo szczęścia, że udało mi się znaleźć napastnika tak idealnie pasującego do naszej taktyki. Mauro Sánchez z Boca Juniors zniszczył w tym sezonie system, przebił się też do reprezentacji Urugwaju, dlatego też jego rychły transfer do Orientalu uważałem za swój olbrzymi sukces. Jego zmiennikiem miał być Boliwijczyk Loayza, ale nie odpowiadała mu wyłącznie gra w pucharach, więc odszedł do Anderlechtu, gdzie niezwykle stylowo i efektownie grzał ławkę w rezerwach. W tej sytuacji fakt, że Sánchez, jak zresztą cały zespół, uniknął w tym sezonie poważniejszych kontuzji, uratował nam tyłek, gdyż trzeci w hierarchii Barboza póki co okazał się niewypałem. Z drugiej strony, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Alvariza, który w ataku grał znacznie lepiej niż na skrzydle.

W przyszłym sezonie Barboza miał być testowany na prawej pomocy, a zmiennikami Sáncheza mieli być Alvariza oraz wracający z niezwykle udanego wypożyczenia w Ekwadorze Alsina. Inny Urugwajczyk, napastnik młodzieżówki González, jego rodak Pedro Ramírez, a także Brazylijczyk Joari, Wenezuelczyk Maldonado i Ekwadorczyk Cangá, mieli ogrywać się na wypożyczeniach.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...