Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Rozgrywany na Old Trafford w Manchesterze finał Ligi Mistrzów przyniósł europejskim (i nie tylko) kibicom niewiele więcej emocji, co w Pucharze UEFA. W pojedynku Werderu Brema z Arsenalem Londyn pierwsi prowadzenie w 11. minucie objęli Kanonierzy za sprawą Rose, tuż po przerwie wyrównał Hempel, w ostatniej minucie dogrywki czerwoną kartkę obejrzał Niemiec Stein, co okazało się być złowieszcze dla Werderu, który uległ w rzutach karnych 1:3. Całe spotkanie rozegrał Mateusz Machnikowski, ale raczej nie będzie wspominał meczu zbyt dobrze, gdyż jego pudło w serii rzutów karnych walnie przyczyniło się do porażki Niemców.

 

 

W Essen tymczasem media zaczęły się prześcigać w sugestiach, jak to Kevin Bruns, który dał ostatnio kilka dobrych występów, nie jest o krok od podpisania kontraktu z austriackim potentatem SV Salzburg. Odpowiedziałem na te rewelacje, że nic mi na ten temat nie wiadomo, zresztą i tak nie mam najmniejszego zamiaru pozbywać się nadziei naszego lewego skrzydła. Sam Kevin solidnie sobie u mnie zapunktował, gdyż stwierdził, że pragnie nadal grać w Essen i godnie reprezentować nasze barwy. No, i coś takiego, to ja rozumiem! Na najbliższym treningu na dzień dobry przybiłem z Brunsem dziarską piątkę.

 

 

 

Na pożegnalny mecz z Regionalligą Nord pojechaliśmy do Lubeki w nieco zmienionym składzie, w którym w naszej bramce stanął Goran Kostić, a w pomocy Kolumbijczyka Cárdenasa zastąpił Hoeneß. Gospodarze przebyli w tym sezonie drogę z nieba do piekła, gdyż na początku zapowiadali się na rewelację rozgrywek, kiedy to po pierwszych kolejkach okupowali fotel lidera dzięki serii zwycięstw na inaugurację, z kolei teraz VfB Lübeck miało grać z nami mecz o wszystko, a żeby uciec z ostatniego miejsca strefy spadkowej, rywale musieli z nami wygrać i do tego liczyć na korzystne wyniki zespołów bezpośrednio wyprzedzających ich w tabeli.

 

Nie było to dla nas udane pożegnanie, trzeba to sobie powiedzieć. Rozpaczliwie walczący o utrzymanie gospodarze w przeciwieństwie do nas zagrali z wielką ambicją, tak że postronny widz mógłby mieć problemy ze wskazaniem, która drużyna walczy o swój ligowy byt, a która szykuje się do gry w drugiej lidze. Bardzo długo najaktywniejszym zawodnikiem RWE był zdecydowanie Kostić, który miał mnóstwo pracy i tak dobrze rozgrzany, jak dziś, nie był jeszcze chyba na żadnym z treningów. My atakowaliśmy z rzadka, a kiedy szykowałem się już na potrząśnięcie drużyną i przypomnienie piłkarzom, że wcale nie grają o pietruszkę, tylko o miejsca w składzie na 2.Bundesligę, w 40. minucie Ebner bezmyślnie wyciął Franza w kole pola karnego, tak że Hofmann przy rzucie wolnym nie miał innego wyjścia, jak tylko posłać piłkę w okienko naszej bramki.

 

W szatni zatem zamiast potrząsnąć chłopakami, postanowiłem porządnie ryknąć, pod prysznic powędrował Parlato, który dziś wyjątkowo nie popisywał się na lewej obronie, a jego miejsce zajął debiutujący w pierwszym zespole Gensler. Druga połowa to koncertowy pokaz naszej nieudolnej pogoni i gorączkowej obrony Lubeki bezcennego prowadzenia. Nasze dośrodkowania nieustannie były wybijane przez stoperów gospodarzy, zaś gdy już dochodziliśmy do strzałów, nieustannie ładowaliśmy w Danilo, w czym przodował zwłaszcza żegnający się z Rot-Weiss Essen Montanari, do czego zdążyłem się przyzwyczaić. Zanosiło się już na frajerskie przerwanie naszej passy w ostatnim meczu sezonu, kiedy w 85. minucie Bruns głową posłał piłkę ponad Richterem na wolne pole, tam rozpędził się Montanari, a gdy spodziewałem się już kolejnego strzału wprost w Danilo, Antonio nareszcie poszedł po rozum do głowy i przerzucił futbolówkę nad wychodzącym bramkarzem, ratując nam twarz.

 

Lubeka pogrążyła się w rozpaczy i mogła już sposobić się do gry w Oberlidze, Arminia dołączyła do nas w drugiej lidze, my zaś mogliśmy wrócić do Essen i udać się na zasłużone urlopy, gdyż mieliśmy za sobą fantastyczny sezon, ukoronowany miażdżącym zwycięstwem w rozgrywkach. Jedynie szkoda mi było trochę przeciętnej końcówki, ale teraz najważniejsze było dobre przygotowanie drużyny do startu w 2.Bundeslidze. Żegnamy Regionalligę, servus!

20.05.2023, Stadion Lohmühle, Lubeka, widzów: 2380

RLN (34/34) VfB Lübeck [15.] – Rot-Weiss Essen [1.] 1:1 (1:0)

 

40' Ch. Hofmann 1:0

85' A. Montanari 1:1

90' Ch. Moritz (VfB) ktz.

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 6 – S.Kuhn 6, D.Cahill 7, T.Ebner 7, E.Parlato ŻK 5 (46' T.Gensler 7) – T.Seitz 8, R.Guyt ŻK 6 (67' M.Rose 7), S.Hoeneß 7, K.Bruns 8 – M.Block 6 (78' Ch.Kulmer 7), A.Montanari 8

 

GM: Antonio Montanari (N, Rot-Weiss Essen) - 8

 

Regionalliga Nord, sezon 2022/2023:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |   M   | Rot-Weiss Essen      | 34  | 27  | 5   | 2   | 105  | 22   | +83    | 86   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |   A   | Arminia Bielefeld    | 34  | 19  | 6   | 9   | 56   | 30   | +26    | 63   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |       | Werder II            | 34  | 18  | 4   | 12  | 54   | 53   | +1     | 58   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | Hertha II            | 34  | 16  | 9   | 9   | 51   | 62   | -11    | 57   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | Holstein Kiel        | 34  | 16  | 4   | 14  | 57   | 52   | +5     | 52   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | SV Wattenscheid      | 34  | 11  | 13  | 10  | 44   | 38   | +6     | 46   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | Fortuna Düsseldorf   | 34  | 13  | 7   | 14  | 40   | 40   | 0      | 46   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | Rot-Weiss Erfurt     | 34  | 12  | 10  | 12  | 33   | 33   | 0      | 46   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | HSV II               | 34  | 12  | 10  | 12  | 49   | 53   | -4     | 46   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | Wuppertaler Borussia | 34  | 11  | 11  | 12  | 51   | 51   | 0      | 44   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | Preußen Münster      | 34  | 12  | 8   | 14  | 49   | 52   | -3     | 44   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | Leverkusen II        | 34  | 11  | 10  | 13  | 40   | 44   | -4     | 43   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | Sachsen Leipzig      | 34  | 12  | 7   | 15  | 44   | 52   | -8     | 43   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | SV Wilhelmshaven     | 34  | 9   | 15  | 10  | 39   | 40   | -1     | 42   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |   S   | VfB Lübeck           | 34  | 12  | 5   | 17  | 48   | 70   | -22    | 41   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |   S   | Union Berlin         | 34  | 9   | 6   | 19  | 42   | 58   | -16    | 33   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |   s   | SV Babelsberg        | 34  | 8   | 8   | 18  | 43   | 63   | -20    | 32   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |   S   | FC Carl Zeiss Jena   | 34  | 5   | 8   | 21  | 37   | 69   | -32    | 23   |
Odnośnik do komentarza

Gdy szczęście po zakończonym powrotem do 2.Bundesligi sezonie przechadzało się ulicami Essen, postanowiłem dać wszystkim tydzień na spokojne wyszalenie się, ochłonięcie i nacieszenie sukcesem, zanim zasiądę z Wasoskim nad podsumowaniem naszych występów i przeglądem kadry. W tym czasie ja sam mogłem bez żadnych zmartwień zapomnieć na te kilka dni o piłce i ruszyć sobie na rozpoznanie zakątków Essen – do tej pory nie miałem sposobności tego zrobić, gdyż latem zajęty byłem gorączkowym przygotowywaniem drużyny na ligę, a zimą dopinaniem letnich transferów i zbliżającą się rundą wiosenną. Nareszcie mogłem odwiedzić kompleks kopalni Zollverein, do którego przymierzałem się odkąd tylko zjawiłem się w mieście zeszłego lata; wciąż w pamięci miałem czasy świetności śląskich kopalni i długich korowodów pociągów z węglem z czasów dzieciństwa w Polsce.

 

 

W końcu jednak powróciłem do klubu i zaczęło się oddzielanie ziarna od plew. Po długich dyskusjach z Olkiem Wasoskim i sztabem szkoleniowym wszyscy doszliśmy do zgodnego wniosku, że jeżeli mamy skutecznie walczyć w drugiej lidze, nie możemy sobie pozwolić na żadną pobłażliwość. Osobiście szansę pozostania w drużynie tym, którzy odstawali od reszty zespołu, miałem zamiar dać tylko nielicznym w sytuacjach, jeżeli mieliby stanowić ostatnią deskę ratunku na wypadek ewentualnych (tfu! tfu!) katastrof kadrowych.

 

 

Bramkarze:

– Brahima Kanté (27 l., BR, Wybrzeże Kości Słoniowej; 4/0 U-21) – 23 spotkania – 13 strc. – 12 czst.k. – 1 GM; 7.22

– Goran Kostić (26 l., BR, Serbia; 1/0 U-21) – 9 spotkań – 6 strc. – 4 czst.k. – 2 GM; 7.67

– Heinz Kruse (22 l., BR, Niemcy) – 1 spotkanie – 1 strc. – 0 czst.k. – 0 GM; 7.00

------

– Micheił Kawelaszwili (35 l., BR, Gruzja; 23/0) – 2 spotkania – 2 strc. – 0 czst.k. – 0 GM; 6.50 –> lista transferowa

– Marc Kayser (21 l., BR, Niemcy) – drużyna rezerw

– Nicolas (36 l., BR, Brazylia) – drużyna rezerw –> emerytura

 

Na samym początku sezonu podjąłem decyzję o przekazaniu bluzy z numerem 1 Kawelaszwilemu, ale na szczęście po dwóch miernych spotkaniach w jego wykonaniu zmieniłem zdanie, gdyż podstarzały Gruzin okazał się za słaby na Rot-Weiss Essen i został wystawiony na listę transferową.

 

Jako drugi szansę dostał Kanté, co okazało się świetnym posunięciem, gdyż Brahima przez cały sezon spisywał się znakomicie, wlanie przyczyniając się do wspaniałej passy oraz do wywalczenia awansu. Kiedy Iworyjczyk leczył uraz, udanie w jego miejsce występował Kostić, który pokazał, że jest równie dobrym golkiperem, co Brahima, więc na lato zapowiadała się ekscytująca rywalizacja między Iworyjczykiem a Serbem o miano bramkarza #1. Spory talent przejawiał Kruse, który również nie pozostawał bez szans.

 

 

Prawa obrona:
– Stephan Kuhn (20 l., O/DBP/P P, Niemcy) – 30 spotkań – 4 gole – 10 asyst – 0 GM; 7.22 (wyp. z Eintrachtu Frankfurt)

– Murilo (28 l., O/DBP/P P, Brazylia) – 12 spotkań – 0 goli – 1 asysta – 0 GM; 6.92
------

– Christian Haas (22 l., O/DBP/P P, Niemcy) – 1 spotkanie – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.00 (wyp. z Hansy Rostock)

 

Wypożyczenie Khuna z Frankfurtu okazało się jednym z moich najlepszych posunięć transferowych w tym sezonie; Stephan spisał się znakomicie, błyskawicznie wpasował do zespołu i był jednym z tych zawodników, na których mogliśmy polegać jak na Zawiszy. Po cichu liczyłem na to, że za miesiąc do klubowej kasy wpadnie trochę funduszy, które mogłyby pomóc wykupić Stephana na stałe. Murilo okazał się nie być takim słabeuszem, na jakiego wyglądał w lipcu ubiegłego roku, ale też mistrzem prawej obrony nie był i nie sądziłem, by w 2.Bundeslidze miał dawać równie poprawne występy. Brazylijczyk mógł być jednak spokojny o pozostanie w klubie jako zawodnik na czarną godzinę. Wypożyczenie Haasa okazało się finalnie trochę zbędne, ale lepszy rydz, niż nic, więc Christian z pewnością zyskał garstkę umiejętności w rezerwach.

 

 

Środkowi obrońcy:

– David Cahill (31 l., O Ś, Australia; 58/1) – 7 spotkań – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 7.39

– Thomas Ebner (31 l., O Ś, Austria; U-19) – 29 spotkań – 0 goli – 1 asysta – 0 GM; 7.38

– Matthias Frank (30 l., O Ś, Niemcy; 2/0 U-21) – 28 spotkań – 0 goli – 4 asysty – 0 GM; 7.68

– Andreas Kern (28 l., O Ś, Niemcy) – 10 spotkań – 0 goli – 0 asyst – 1 GM; 6.70

------

– Matthias Ernst (20 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

– Michael Heinirchs (18 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Sven Wessels (21 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

 

Przed rozpoczęciem sezonu poważnie obawiałem się, pamiętając historie u moich poprzednich pracodawców, że środek obrony może nam w tym roku przysparzać wiele bólu głowy. Dawno się tak nie pomyliłem! Zwłaszcza Frank i nasz kapitan Ebner mieli za sobą rewelacyjną kampanię, aż ręce same składały się do oklasków, wszyscy popełnili zdecydowanie minimalną liczbę błędów, z których większość pozostała niemal niezauważona i bez konsekwencji. Nareszcie, po tych kilkunastu latach, doczekałem się obrońców, którzy słuchają uważnie, co do nich mówię, a znikomą liczbę nieudanych zagrań, jakie zdarzyły im się w ciągu całego sezonu, defensorzy z Gratkorn, Avellino, Osnabrücku i Rayo popełniali nierzadko w ciągu jednego meczu. Ogromnego pecha miał Australijczyk Cahill, gdyż letnie kontuzje skutecznie przeszkodziły Davidowi w walce o wyjściową jedenastkę, i dlatego też nie zamierzałem się go pozbywać, a do tego pod koniec sezonu dał kilka bardzo dobrych występów. Najsłabiej z całego towarzystwa spisywał się Kern, ale z uwagi na skromny skład stoperów i niewystarczające rezerwy postanowiłem zatrzymać go w klubie jako rezerwowego.

 

 

Lewa obrona:
– Daniel Weller (31 l., O/DBP L, DP, Niemcy) – 31 spotkań – 1 gol – 2 asysty – 2 GM; 7.52
– Thorsten Gensler (18 l., O L, Niemcy) – 1 spotkanie – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 7.00

 

Przez cały rok nie mogłem spać spokojnie myśląc o lewej flance obrony, ponieważ latem nie udało mi się wzmocnić tej pozycji mimo wielu starań. Dobrze więc, że Wellera w najważniejszych momentach sezonu omijały urazy, a kontuzji doznał dopiero pod koniec rozgrywek, kiedy mieliśmy już zapewniony i awans, i zwycięstwo w Regionallidze; gdyby nie problemy zdrowotne, prawdopodobnie Daniel zostałby jedynym zawodnikiem RWE, który wystąpiłby we wszystkich tegorocznych meczach. Niestety nasz jedyny lewy defensor z prawdziwego zdarzenia na sam koniec pokazał, że trochę brakuje mu mentalnych jaj, po tym jak zaczął się mazgaić w kwestii naszych szans na zaistnienie w drugiej lidze, wobec czego nie sądziłem, bym po wakacjach mógł na nim polegać.

Odnośnik do komentarza

Prawe skrzydło:

– Fran Mangold (19 l., OP P, Niemcy) – 2 spotkania – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.00

– Mario Block (28 l., OP PLŚ, N Ś, Niemcy) – 17 spotkań – 3 gole – 11 asyst – 0 GM; 7.47

– Thomas Seitz (32 l., OP PŚ, N Ś, Niemcy; 2/0 U-21) – 27 spotkań – 3 gole – 18 asyst – 1 GM; 7.52

 

Po żelaznej obronie prawe skrzydło było kolejną niedocenioną przeze mnie pozycją, która okazała się silną stroną RWE. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w tej strefie boiska był Seitz, który wypracował aż 18 bramek, co czyniło go esseńskim królem asyst; szkoda jedynie, że Thomas miał już 32 lata, bo z chęcią widziałbym go na skrzydle jeszcze przez parę sezonów. Dobrze więc, że w odwodzie pozostawał troszkę młodszy Block, który również mrówczą pracą na prawej stronie przynosił wiele pożytku i swoimi precyzyjnymi podaniami oraz dośrodkowaniami również otwierał partnerom drogę do bramki. Młody Mangold w przyszłym sezonie miał terminować w zespole rezerw, a jeżeli nie poczyni znaczącego postępu, najpewniej czekać go będzie rozstanie z Rot-Weiss Essen.

 

 

Środkowi i defensywni pomocnicy:

– Diego Fernando Cárdenas (21 l., DP, Kolumbia; 3/0) – 11 spotkań – 2 gole – 1 asysta – 1 GM; 6.73

– Ronald Guyt (30 l., DP, Holandia; 16/0 U-21) – 27 spotkań – 8 goli – 5 asyst – 1 GM; 7.37

– Sascha Hoeneß (27 l., DP, Niemcy) – 9 spotkań – 1 gol – 0 asyst – 0 GM; 6.67

– Christian Hoffmann (24 l., DP, Niemcy) – 20 spotkań – 1 gol – 1 asysta – 0 GM; 6.90 –> lista transferowa

– Markus Rose (24 l., P Ś, Niemcy; 8/0 U-21) – 28 spotkań – 10 goli – 8 asyst – 5 GM; 7.79

------

– Stevan Radosavljević (31 l., DP, Serbia; U-19) – zespół rezerw –> lista transferowa

– Marko Todorović (28 l., P Ś, Bośnia, 6/0 U-21) – zespół rezerw –> lista transferowa

– Jürgen Helbig (25 l., P Ś, Niemcy) – wychowanek

 

Sezon Rosego i Guyta. Markus potwierdził, że moja letnia ocena jego potencjału była trafna i był w ścisłej czołówce najlepszych zawodników RWE, zaś ściągnięty w sierpniu z wolnego transferu Holender stworzył z Rosem świetny duet środkowych pomocników, również zdobywając kilka ważnych goli i nie ustępując Markusowi w asystach. Podobnych powodów do radości nie mieli natomiast dwaj wychowankowie Rot-Weiss Essen. Hoffmann i Hoeneß mieli duże problemy z wywalczeniem miejsca w wyjściowych składzie, głównie z uwagi na świetną dyspozycję Rosego i Guyta; pierwszy nie zasługiwał na marnowanie się na ławce rezerwowych, więc umieściłem go na liście transferowej, by nie blokować mu kariery. Sascha z kolei z uwagi na wielką lojalność wyciągnął szczęśliwy los i miał pozostać w drużynie w charakterze głębokiego rezerwowego, a to samo tyczyło się będącego w pogotowiu w drużynie rezerw Helbiga; jednak gdyby taka rola miała przestać im odpowiadać, nie zamierzałem utrudniać im zmiany barw klubowych. W tej sytuacji kompletnie niepotrzebni w klubie Radosavljević i Todorović zostali wystawieni na sprzedaż i mieli odejść z klubu przy pierwszej nadarzającej się sposobności. Trochę żałowałem pochopnej sierpniowej decyzji o zatrudnieniu Kolumbijczyka Cárdenasa, któremu w lutym tego roku skończył się kontrakt, gdyż Diego był w drużynie po prostu zbędny; nie chciałem jednak wyjść na totalnego gnoja i sprzedawać go zaraz po przyjściu do klubu, więc albo w przyszłym sezonie mnie do siebie przekona, albo za rok poszukam mu nowej drużyny.

 

 

Lewe skrzydło:

– Edoardo Parlato (19 l., P L, Włochy) – 29 spotkań – 3 gole – 9 asyst – 2 GM; 7.66 (wyp. z HSV)

– Kevin Bruns (17 l., OP L, Niemcy) – 7 spotkań – 1 gol – 1 asysta – 1 GM; 7.50

– Christian Fleischer (21 l., OP L, Niemcy) – 11 spotkań – 2 gole – 4 asysty – 0 GM; 7.09

------

– Michael Risser (17 l., DP, P LŚ, Niemcy) – zespół rezerw

– Jens Winter (18 l., P L, Niemcy) – zespół rezerw

– Daniel Weber (24 l., OP L, Niemcy) – zespół rezerw –> lista transferowa

 

Bogom dziękować, że HSV zgodziło się na wypożyczenie Parlato, a sam zawodnik uznał Essen za dobre miejsce do nabrania doświadczenia, bo Edoardo uzdrowił nasze lewe skrzydło, stał się jego wiodącą postacią, a jego zapał do gry, świetne rajdy i niesamowita technika radowały kibiców na trybunach, zaś sam Włoch niemal zakochał się w RWE. Bardzo liczyłem na to, że jeśli nie przedłuży on kontraktu z HSV i za nieco ponad miesiąc stanie się wolnym zawodnikiem, jednak postanowi związać się z Essen na stałe. Na początku sezonu uznałem, że lepiej będzie, jeżeli młodziutki i piekielnie utalentowany Bruns swoje umiejętności rozwijał będzie w mniej wymagającym zespole rezerw, gdzie co tydzień grywał w sparingach z rezerwami innych niemieckich klubów. W ten sposób kiedy w kwietniu awansowałem Kevina ponownie do pierwszej drużyny, był już innym zawodnikiem, co potwierdził serią bardzo dobrych występów u schyłku rozgrywek, pokazując, że niebawem będziemy mieli z niego sporo pożytku. Fleischer dobrze wywiązywał się z roli zawodnika ratującego nas w szczególnych wypadkach, ale przyszły rok mógł być jego ostatnim w Essen. Na podobne względy liczyć nie mógł już Weber, który znalazł się na liście transferowej.

 

 

Napastnicy:

– Gonzalo (28 l., OP/N Ś, Argentyna; 14/1 U-21) – 27 spotkań – 37 goli – 7 asyst – 7 GM; 7.93

– Antonio Montanari (26 l., N Ś, Włochy) – 32 spotkania – 20 goli – 10 asyst – 5 GM; 7.44 –> koniec kontraktu

– Christian Kulmer (28 l., N, Austria) – zespół rezerw – 20 spotkań – 4 gole – 0 asyst – 0 GM; 6.65 –> koniec kontraktu

– Uwe Stahl (19 l., N, Niemcy) – zespół rezerw –> lista transferowa

------

– Giorgi Mumladze (28 l., OP/N Ś, Gruzja; 13/2) – zespół rezerw –> lista transferowa

– Andreas Schwabe (28 l., N, Niemcy) – wychowanek –> lista transferowa

– Holger Tischer (24 l., N, Niemcy) – zespół rezerw –> lista transferowa

 

Niekwestionowanym królem ataku był killer Gonzalo, bezlitosny spec od czarnej roboty, który jak dotąd był zdecydowanie najskuteczniejszym napastnikiem, z jakim było mi kiedykolwiek dane pracować w klubie. Byłem święcie przekonany, że to między Argentyńczykiem a Rosem rozstrzygnie się czerwcowe głosowanie Klubu Kibica na Zawodnika Roku RWE, a także żywiłem nadzieję, że i w 2.Bundeslidze Gonzalo będzie choć w 3/4 tak skuteczny, jak w tym sezonie. O pozostałych zawodnikach nie mogłem niestety powiedzieć tego samego, choć akurat Montanari mimo swoich problemów z kończeniem akcji umieszczaniem piłki w siatce (zamiast w rękach bramkarza...) i tak zdołał ustrzelić 20 goli; dla odmiany Antonio często asystował przy bramkach Gonzalo, więc postanowiłem złożyć mu propozycję nowej umowy, ale jeśli ją odrzuci, więcej zatrzymywał go nie będę. Cała reszta była żenująco słaba, jak na nasze potrzeby, strzelanie goli przychodziło im z wielkim trudem, toteż wszyscy bez wyjątku znaleźli się na liście transferowej. Jedynie Uwe Stahl, jeżeli nie znajdzie kupca, może liczyć na zdjęcie z niej i wypełnienie ostatniego roku kontraktu na grze w naszych rezerwach.

Odnośnik do komentarza

Po całym dniu wytężonej pracy umysłowej ziewnąłem, leniwie się przeciągnąłem, odprawiłem trenerów i życzyłem Olkowi Wasoskiemu udanego urlopu. Ja o urlopie póki co mogłem zapomnieć, więc wróciłem następnie do domu, gdy oranżowe słońce chowało się za horyzontem, po czym nie przejmując się zniesionym od paru lat roamingiem z ekranu szybkiego wybierania wygrzebałem hiszpański numer.

 

Moriente? Hola, amigo. Kadra? – spytałem.

 

– Jeszcze pytasz, muchacho? Por supuesto, że kadra!

 

– I to chciałem usłyszeć – odpowiedziałem zadowolony. – Sprawdź jutro wieczorem maila, podeślę ci kartę pokładową na czarter do Katowic. Tym razem zobaczysz Wilno i Glasgow.

 

 

W tym roku po raz pierwszy od wielu lat czekał nas w czerwcu tylko króciutki reprezentacyjny przerywnik, jakimi były wyjazdowe spotkania w ramach eliminacji do Euro 2024 z Litwą i Szkocją. Puchar świata tym razem dzierżyli Anglicy, przed trzema laty mistrzostwo Europy wymknęło nam się z rąk, więc tym razem miało nas zabraknąć na Pucharze Konfederacji. Nie przejąłem się tym jednak zbytnio, bo choć naturalnie pragnąłem wywalczyć z moimi Biało-czerwonymi kolejne trofeum, to w końcu od 2014 każdego roku nieustannie jeździliśmy na turnieje; jak nie mundiale, czy Mistrzostwa Europy, to znowu Puchary Konfederacji. Czas chwilę odpocząć.

 

Na zgrupowaniu w Chorzowie miała się zjawić żelazna kadra, do jakiej przyzwyczajony był chyba każdy Polak. Różnica polegała jednak na tym, że w pierwszym meczu w Wilnie w wyjściowej jedenastce planowałem wystawić więcej zawodników, którzy zazwyczaj pełnili głównie rolę rezerwowych, gdyż nasze armaty największego kalibru chciałem mieć wypoczęte i w najwyższej formie cztery dni później w Glasgow. Tam czekać nas będzie ciężka bitwa z podrażnioną wrześniową porażką w Chorzowie Szkocją, którą dobrze byłoby pokonać, gdyż każdy inny wynik, niż zwycięstwo, najpewniej będzie nas skazywał na pierwszą od dawna konieczność gry w barażach.

 

 

Bramkarze:
– Michał Górka (31 l., BR, Lincoln, 73/0);
– Michał Piotrowski (27 l., BR, Crystal Palace, 10/0);

– Marek Wróbel (31 l., BR, Legia Warszawa, 6/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (26 l., O PŚ, AJ Auxerre, 35/1);
– Marcin Kiszka (26 l., O P, Liverpool, 12/0);
– Mateusz Machnikowski (26 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 69/10);
– Tomasz Woźniak (31 l., O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück, 96/14);
– Artur Kowalczyk (32 l., O Ś, Liverpool, 91/16);
– Marcin Kowalik (25 l., O Ś, Betis Sewilla, 22/1);
– Marcin Piotrowski (32 l., O Ś, Bayern Monachium, 121/2);
– Tomasz Konieczny (22 l., O Ś, DP, Gillingham, 7/0);
– Zbigniew Pawłowski (24 l., O/DBP L, DP, P L, SpVgg Greuther Fürth, 21/0).

 

Pomocnicy:
– Tomasz Lemanowicz (23 l., DBP/OP P, Wisła Kraków, 31/1);
– Maciej Kwiatkowski (31 l., DP, Betis Sewilla, 92/16);
– Rafał Piątek (27 l., DP, Southampton, 48/10);

– Robert Koźmiński (21 l., P Ś, Leeds United, 2/1);

– Paweł Morawski (24 l., P Ś, Wolves, 3/0);
– Grzegorz Owczarek (31 l., P Ś, Osasuna, 45/14);
– Maciej Brodecki (28 l., OP PŚ, Leeds United, 92/8);

– Piotr Szymański (31 l., OP Ś, Real Madryt, 105/34).

 

Napastnicy:
– Krzysztof Malinowski (30 l., N, Rubin Kazań, 12/6);
– Tomasz Adamczyk (28 l., N, AC Milan, 93/95);
– Grzegorz Gorząd (27 l., N, Rayo Vallecano, 41/27);

– Zoran Halilović (26 l., N, VfL Osnabrück, 43/32);
– Marcin Pawlak (26 l., N, Sevilla, 58/27);

– Łukasz Socha (25, N, Erzgebirge Aue (wyp.), 23/13).

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później już włóczyliśmy się z amigo po Parku Śląskim pomiędzy treningami, a pokaźny Stadion Śląski przyglądał się nam, piłkarzom i reszcie sztabu, trwając nieprzemiennie na tle Osiedla Tysiąclecia. Niestety w tym wypadku Kocioł Czarownic będzie cichy i spokojny, bo Chorzów to teraz tylko przystanek przed dalszym lotem w kierunku Wilna. Od kilku lat tutejszy kompleks sportowy był naszym ośrodkiem treningowym w czasie zgrupowań eliminacyjnych, na dobre wypierając Wronki. Po zajęciach często lubiłem ruszyć na herbatę, kawę lub piwo do tutejszych kawiarni, toteż z częścią barmanek i kelnerek byliśmy już sobie po imieniu; niekiedy lubiłem się spoufalać z ludźmi, bo choć ma się rozpoznawalną na świecie twarz, warto być człowiekiem, ale nie pozwalałem sobie wchodzić na głowę.

 

W czwartek pierwszego czerwca wieczorem, podczas gdy piłkarze mieli już czas wolny, siedzieliśmy z Moriente w kawiarni przy alejce przebiegającej bezpośrednio obok stadionu; dwóch facetów przed pięćdziesiątką, jeden Hiszpan, drugi Polak, dwa kufle piwa na stole, zapadający zmierzch i BBC Brith wraz z kolejnymi powtórkami odcinków starego Top Gear z Jeremym Clarksonem, Richardem Hammondem i Jamesem Mayem na ekranie zawieszonego w rogu klimatyzowanego pomieszczenia płaskiego jak obraz na płótnie telewizora Ultra HD.

 

– Dwunaste miejsce? Poważnie? – zaśmiałem się. – Kolejny raz okazuje się, że miałem rację. I pewnie po raz kolejny powtórzę się, że straciłbym tylko kolejny rok na obracanie się w miejscu, a to coś, czego nie cierpię.

 

– Za twojej kadencji, muchacho, i tak było un poco lepiej, ale tylko un poco. Ja już nie wierzę, że en la nueva temporada w końcu coś się poprawi, raczej po prostu Okkas poleci. Prędzej ty i Essen zdobędziecie mistrzostwo Niemiec, niż Rayo cokolwiek ugra – mówił Moriente z kwaśną miną.

 

– Chłooopie, i właśnie dlatego mnie już w Madrycie nie ma. Aż mi ciężko w pełni uwierzyć, że przez tyle lat włóczyłem się po Europie, żeby dopiero teraz znaleźć swoje miejsce. No ale nie mówię "hop" – stwierdziłem. – Najpierw 2.Bundesliga, przekonamy się, jak idziemy z rozwojem i dopiero się okaże. Dziś rano dzwoniło do mnie kierownictwo, żeby przekazać mi, że Montanari został autorem Bramki Miesiąca, a Seitza wybrali Piłkarzem Maja. Bardzo miły akcent na pożegnanie z Regionalligą – zakończyłem z uśmiechem i pociągnąłem łyk piwa.

 

– Ehh, a mi intereses cały czas lecą na cabeza, na cuello. Jak tak dalej będzie, w końcu pójdę z bolsas – teraz Moriente żłopie parę haustów słodowo-chmielowego napoju. – Może będę musiał vender mój jacht, a wiesz, że zapraszałem na opłynięcie Ibizy.

 

Przypatrzyłem się uważnie amigo z szelmowskim uśmieszkiem.

 

– Myślę, mi amigo, że nie będziesz musiał.

 

 

Maj 2023

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 1-2-0, 6:3

Regionalliga Nord: 1. miejsce

Finanse: -3,7 mln euro (-446 tys. euro)

Gole: Gonzalo (37)

Asysty: Thomas Seitz (18)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-6 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją] / jedno zaległe spotkanie

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [M]

Austria: Rapid Wiedeń [M]

Francja: Olympique Lyon [M]

Hiszpania: Betis Sewilla [M]

Niemcy: Hertha Berlin [M]

Polska: Wisła Kraków [M]

Rosja: CSKA Moskwa [+2 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [M]

Włochy: AC Milan [M]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1461], 2. Anglia [1256], 3. Brazylia [1209]

Odnośnik do komentarza

Monsieur mówi o RWE? Cóż, ostrzegałem, że po sezonie będzie potrzebna czystka, by pozbyć się tych, którzy mogliby być nam kulą u nogi w wyższej lidze i zatruwać szatnię :> A jeżeli nie uprzedzałem, to teraz uprzedzam :P

 

-----------------------------------------------

 

W wolnej chwili telefonicznie zatwierdziłem nieprzewidywany już transfer do drużyny rezerw. Kiedy jak co roku jako selekcjoner dostałem wykaz juniorów zwolnionych przez kluby ekstraklasy po tym sezonie, wypatrzyłem wśród nich wychowanka Groclinu Krzyśka Brzezińskiego (17 l., O P, Polska; U-19), któremu postanowiłem dać szansę w rezerwach RWE, on zaś bez wahania zaakceptował warunki kontraktu, więc mógł spokojnie pakować się na wyjazd do Essen.

 

 

Tymczasem w Chorzowie przygotowania do wylotu nie przebiegały całkiem bezproblemowo, bowiem dzień przed startem do Wilna Zbyszek Pawłowski zjadł coś nieświeżego, a zatrucie okazało się na tyle silne, że jego udział w obu meczach był wykluczony. W tej sytuacji w jego miejsce powołałem debiutanta, 22-letniego lewego obrońcę FC Basel Michała Iwana.

 

 

 

Na mecz w Wilnie zgodnie z zapowiedziami miałem zamiar wystawić głównie drugi garnitur reprezentacji, toteż Michał z miejsca załapał się na debiut od pierwszej minuty. Na Litwie zjawiliśmy się z niezmienioną poza brakiem Pawłowskiego kadrą, więc miałem w kim wybierać. Ostatecznie zdecydowałem wystawić w bramce Marka Wróbla, na prawej obronie zagrać miał Kiszka, na środku Kowalik z uczącym się od starszych kolegów gry na światowym poziomie Koniecznym, na prawym skrzydle znalazł się Brodecki, w środku pola mieszanka młodość/doświadczenie, czyli Koźmiński z Owczarkiem, lewe skrzydło Machnikowski, a atak obsadzili Adamczyk i Socha. Poza jedenastką znaleźli się przede wszystkim gracze zagrożeni zawieszeniem za kartki oraz pauzujący za dwa "żółtka" Pawlak. W takim składzie byliśmy już gotowi ruszyć na murawę stadionu Żalgiris.

 

Początek meczu mógł być dla nas bardzo udany, bo nie tylko mimo gry nietypowym składem górowaliśmy nad Litwinami, ale też już w 8. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Zuty na Machnikowskim. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sam poszkodowany, ale Mateusz zawiódł na całej linii i strzelił w środek bramki, tak że bramkarski dziadek gospodarzy, 40-letni Karcemarskas nie miał najmniejszych problemów z wyłapaniem futbolówki. To był już jego drugi zmarnowany rzut karny w ostatnich trzech meczach, a po drodze nie wykorzystał jedenastki w finale Ligi Mistrzów, więc mając na uwadze dobro drużyny zdecydowałem, że od tej pory Machnikowski nie będzie już wykonywał jedenastek w reprezentacji.

 

Litwini bardzo długo szczęśliwie się bronili, co przychodziło im o tyle łatwiej, że w kiepskiej dyspozycji strzeleckiej był Socha, który nie miał co myśleć o występie przeciw Szkocji, a Adamczyk był po prostu niewidoczny. Inna sprawa, że cholerni gospodarze, którzy jak zwykle brak umiejętności nadrabiali brutalną grą, uszkodzili Tomkowi łokieć eliminując go z występu w Glasgow, co potwierdziło słuszność wystawienia dziś przeze mnie zmienników. Na szczęście gdy w 31. minucie wywalczyliśmy rzut wolny przed polem karnym, Owczarek zamarkował strzał i sprytnie zagrał na lewo do Iwana, a Michał bez zastanowienia odwinął bombę zza szesnastki, w swoim debiucie mieszcząc piłkę między słupkiem a rękami Karcemarskasa.

 

Na drugą połowę oczywiście nie wyszedł już Adamczyk, ale wprowadzony Malinowski również nie był za bardzo w stanie naoliwić zatartych zawiasów naszego ataku. Druga odsłona wypełniona była zatem kolejnymi okazjami marnowanymi przez Sochę i bezsilnymi poszukiwaniami drugiego gola, zaś z każdą przestrzeloną sytuacją i podaniem do bramkarza rosła szansa na zemstę i 1:1. Tak się na szczęście nie stało; w 84. minucie, kiedy Litwa przeszła już na 4-2-4, Machnikowski zagrał obok Zuty na wolne pole do Halilovicia, a Zoran przeszedł Kazlauskasa, minął Karcemarskasa i umieścił piłkę w pustej bramce. Stracona szansa na wywalczenie remisu w końcówce podziałała na gospodarzy demobilizująco, czego efektem w doliczonym czasie był cross Koźmińskiego na pole karne i celna główka Malinowskiego, który ustalił wynik na 3:0. Niestety do grona kontuzjowanych z rozciętą ręką dołączył Brodecki, którego w Glasgow i tak zastąpić miał Lemanowicz, ale bogom dziękowałem, że tknęło mnie na wystawienie zmienników, inaczej do Szkocji lecielibyśmy znacznie mocniej osłabieni.

03.06.2023, Żalgiris, Wilno, widzów: 15 057; TV

EME (4/8) Litwa [128.] – Polska [1.] 0:3 (0:1)

 

8' M. Machnikowski (POL) nw.rz.k.

31' M. Iwan 0:1

84' Z. Halilović 0:2

90+3' K. Malinowski 0:3

 

Polska: M.Wróbel 7 – M.Kiszka 7, M.Kowalik 8, T.Konieczny 8, M.Iwan 8 – M.Brodecki 8, G.Owczarek ŻK 8 (78' T.Woźniak 7), R.Koźmiński 8, M.Machnikowski ŻK 8 – T.Adamczyk 6 (46' K.Malinowski 7), Ł.Socha 7 (71' Z.Halilović 7)

 

GM: Tomasz Konieczny (O Ś, DP, Polska) - 8

 

W drugim spotkaniu Szkocja w bólach wymęczyła zwycięstwo 3:2 z San Marino. Sanmaryńczycy w Glasgow już po ośmiu minutach prowadzili sensacyjnie 2:0, ale po kwadransie trzy gole w dziesięć minut (14', 16' i 24') strzelili gospodarze, w ten sposób unikając kompromitacji. Liczyłem na to, że taką samą nieporadność, jak w pierwszych ośmiu minutach, Szkoci zaprezentują również przeciwko nam.

 

Piąta grupa:

1. Anglia – 12 pkt – 12:2

2. Polska – 9 pkt – 11:4

3. Szkocja – 6 pkt – 8:12

4. Litwa – 3 pkt – 3:8

5. San Marino – 0 pkt – 3:11

Odnośnik do komentarza

Już po lądowaniu w Edynburgu i w drodze autokarem do Glasgow drogą telefoniczną poznałem laureatów nagród Regionalligi Nord. Królem strzelców został naturalnie Gonzalo z 37 bramkami na koncie, wyprzedzając zresztą Antonio Montanarego, który ustrzelił goli dwadzieścia, trzeci był zaś Igor z rezerw HSV, który zdobył "zaledwie" 18 bramek. Argentyńczyk został też mianowany Piłkarzem Roku Ligi Regionalnej, a Markus Rose zajął drugie miejsce, z kolei w Jedenastce Sezonu znaleźli się Frank, Weller, Rose, Parlato i Gonzalo.

 

 

Później skupiałem się już tylko na arcyważnym meczu ze Szkocją. Większość składu z Wilna uległa wymianie na podstawowych zawodników, a ostali się w nim w zasadzie tylko Iwan, który świetnym debiutem zasłużył na grę na Hampden Park, i Machnikowski. Podobnie jak przed rokiem, tak i teraz na początku chcieliśmy lekko cofnięci skłonić Szkotów do bardziej otwartej gry, by mieć więcej miejsca do ataku, ale...

 

Ale.

 

Ale tego wieczoru na Hampden Park wydarzyło się coś, co trudno było mi w ogóle zrozumieć. Już w pierwszej minucie dała mi do myślenia sytuacja, w której zaskakująca niezdarność naszej defensywy doprowadziła do tego, że Walker z McDonaldem wyszli we dwóch na samego Górkę, ale jakimś cudem ten drugi przegrał jeszcze pojedynek z Michałem. Jeszcze. Chwilę później już tak szczęśliwie nie było. W 7. minucie skandaliczny błąd w ustawieniu popełnił Kowalczyk, który zostawił lukę Walkerowi, a ten dostał piłkę od Watta i przy żenująco biernej postawie Brzezińskiego bez trudu wpakował piłkę do naszej bramki. Nieco ponad dziesięć minut później nasza zdezintegrowana obrona znowu robiła nie wiadomo co, Kowalczyk jak skończony amator dał się przejść Walkerowi, którego strzał obronił Górka, ale odpuszczony przez resztę moich leniów McDonald dobił piłkę do pustej bramki; doprawdy, myślałem, że zaraz wbiegnę na boisko i co poniektórym powybijam zęby.

 

Graliśmy w tej fazie meczu tragicznie, w niczym nie przypominając groźnej drużynę z Portugalii, w ataku ograniczaliśmy się do niegroźnych strzałów panu Bogu w okno, w środku pola dawaliśmy klepać Szkotom piłki niczym między tyczkami na treningu, a obrona... szkoda gadać. Brzeziński, Kowalczyk i Piotrowski w ogóle ze sobą nie współpracowali, nie tworzyli linii, każdy biegał tak, jak chciał. Po półgodzinie wyrzuciłem zresztą z boiska Kowalczyka, który tym żałosnym występem zamknął pewien rozdział w swojej reprezentacyjnej karierze, gdyż od tego spotkania straciłem do niego na tyle dużo zaufania, że teraz będzie mógł liczyć jedynie na rolę rezerwowego.

 

Dopiero po zejściu z boiska naszego zatrutego jabłka imieniem Artur, który miał decydujący być może udział przy obu straconych golach, zaczęliśmy grać mniej więcej tak, jak grała Polska w latach 2014-2022, a efekt przyszedł dość szybko, kiedy po rzucie rożnym gospodarze wybili piłkę przed pole karne, skąd strzał oddał Kwiatkowski, a piłka załomotała o poprzeczkę i spadła Machnikowskiemu na woleja, który finał miał dopiero w szkockiej bramce. Dopiero od tej pory uzyskaliśmy wyraźną przewagę, lecz dobrze wiedziałem, że bez interwencji w przerwie nie będzie mowy o kolejnych trafieniach.

 

A jednak rozczarowałem się, bo choć rzeczywiście do przerwy więcej goli nie padło, to w drugiej połowie szybko okazało się, że do moich podopiecznych nie dotarło nic z tego, co tłukłem im przez kwadrans. Zachwyceni Szkoci nadal okopywali się we własnym polu karnym, by pilnować jakże cennego prowadzenia, a my ze wszystkich sił staraliśmy się nie strzelić bramki. Poważnie, w żaden inny sposób nie mogłem nazwać postawy Pawlaka, który swoimi strzałami w trybuny lub w bramkarza marnował nasz cenny czas, aż w końcu byłem tak wściekły, że zdjąłem go z boiska, z kolei Halilović to tego wieczoru obraz nędzy i rozpaczy. W tej sytuacji nie było mowy o czymkolwiek, więc gdy w doliczonym czasie usłyszałem gwizdek sędziego Nevilla kończącego mecz, a ogarnięci euforią z odzyskania szansy na awans na Euro Szkoci rzucili się na murawę do świętowania, dostałem ataku furii, który częściowo rozładowałem dopiero w szatni.

 

– Co wyście, KURWA, najlepszego zrobili?! – wydarłem się na wstępie, i było to dopiero preludium – Wy w ogóle zdawaliście sobie sprawę z tego, o co dziś gramy?! Spoglądał ktoś na tabelę? Kurwa mać! Nie wiem, ile wygrali Anglicy, ale wiem, że na pewno wygrali, bo, kurwa, z San Marino przegrać nie mogli! Powiem wam jedno: o bezpośrednim awansie nie mamy już co marzyć! Teraz musimy już oglądać się za plecy, bo Szkocja ma tyle samo punktów, co my, więc jak przejebiemy we wrześniu z Anglią, spadamy za baraże! – z wściekłości miałem morderczy wytrzeszcz oczu, twarz miałem purpurową, a czoło zraszały krople potu; nie wiem, czy piłkarze kiedykolwiek widzieli mnie aż w takiej furii.

 

– Ja w to po prostu nie wierzę! Halilović! – zwróciłem się do Zorana. – Ty jesteś jednym z czołowych napastników Europy? Z KTÓREJ STRONY?! Nie rozumiem, jak można wyjść sam na sam z bramkarzem, by dać się na koniec dogonić Gordonowi i wybić sobie piłkę spod nóg?! Kurwa, jak tak można?! A wy – zwróciłem do patrzących na mnie w osłupieniu Kowalczyka, Piotrowskiego i Brzezińskiego – nie patrzcie się tak na mnie, bo za dzisiejsze dwie stracone bramki odpowiadacie przede wszystkim WY! Co się z wami dzieje, do kurwy nędzy?! Naprawdę, jeszcze nigdy nie widziałem was w takiej rozsypce, jak dzisiaj. Rozumiecie? NIGDY! A to ja wprowadzałem was do reprezentacji i gracie w niej już chyba z dwanaście lat, jak nie więcej! Powiem wam jedno - pierwszy i ostatni raz widziałem tak żenującą postawę i absolutny brak dyscypliny taktycznej w waszym wykonaniu! OSTATNI RAZ! Dotąd zawsze słuchaliście, co do was mówię i nie było większych problemów. Dziś pewnie chcieliście sprawdzić, jak to jest olać wskazówki Szeryfa i grać po swojemu. No i macie skutek waszego eksperymentu! KURWA MAĆ!

 

Imieniem kobiety lekkich obyczajów postawiłem kropkę, wyszedłem, trzasnąłem drzwiami i udałem się na konferencję, choć po drodze zahaczyłem jeszcze o toaletę, by chłodną wodą obmyć czerwoną twarz i uspokoić oddech.

07.06.2023, Hampden Park, Glasgow, widzów: 50 126; TV

EME (5/8) Szkocja [72.] – Polska [1.] 2:1 (2:1)

 

7' S. Walker 1:0

18' K. McDonald 2:0

33' M. Machnikowski 2:1

 

Polska: M.Górka 6 – A.Brzeziński 6, A.Kowalczyk ŻK 5 (30' M.Kowalik 7), M.Piotrowski 6, M.Iwan 6 – T.Lemanowicz 6, T.Woźniak 7 (46' P.Szymański ŻK 7), M.Kwiatkowski 8, M.Machnikowski 7 – Z.Halilović 6, M.Pawlak 7 (75' K.Malinowski 7)

 

GM: John Thompson (OP LŚ, Szkocja) - 8

 

Anglicy, którzy w sumie mogli już gratulować sobie nawzajem wywalczenia awansu z pierwszego miejsca na Euro w Danii, pewnie rozbili na Wembley San Marino 5:0. My zaś porażką w Glasgow sprawiliśmy, że brak awansu na Mistrzostwa Europy stał się jak najbardziej realną możliwością, do której zasadniczo niewiele nam brakowało. Teraz musieliśmy we wrześniu pokonać Anglię w Chorzowie; inaczej pozwolimy się Szkocji wyprzedzić, a wtedy będziemy o krok od tego, by znaleźć się poza barażami. Czyżby właśnie następował zmierzch polskiej piłki, tak jak w drugiej połowie lat osiemdziesiątych?

 

Piąta grupa:

1. Anglia – 15 pkt – 17:2

2. Polska – 9 pkt – 12:6

3. Szkocja – 9 pkt – 10:13

4. Litwa – 3 pkt – 3:8

5. San Marino – 0 pkt – 3:16

Odnośnik do komentarza

Już widzę, jak Anglia przegrywa dwa mecze :lol: Nie zapominaj, że to aktualni mistrzowie świata i mają w tej chwili bilans 5-0-0. Zejdźmy na ziemię. Szansy na pierwsze miejsce nie ma już żadnej. Nawet jeżeli wygramy z Anglią w Chorzowie, to nadal strata będzie wynosiła trzy punkty. Zaś jeśli przegramy, a gdy zagramy tak, jak teraz w Glasgow, to przegramy na pewno, i to kilkoma bramkami, to wystarczy, że Szkocja zepnie dupska i choćby zremisuje u siebie z Anglikami, a wtedy nie jedziemy na Euro. Wbrew wszelkim pozorom my naprawdę jesteśmy blisko przepieprzenia awansu, aż nie mogę w to uwierzyć.

 

Aha, w tych eliminacjach w pierwszej kolejności liczy się bilans bezpośrednich spotkań, a nie różnica bramek.

Odnośnik do komentarza

Anglia (Chorzów), San Marino (wyjazd) i Litwa (Chorzów). Jeżeli przegramy z Anglią, spadamy za Szkocję i musimy liczyć na to, że w październiku Anglicy Szkotów pokonają, a my nie będziemy już sobie mogli pozwolić na stratę ani jednego punktu. W tej sytuacji bezpośredni awans jest już poza naszym zasięgiem i musimy się raczej martwić, by nie skończyć na trzecim miejscu, bo wtedy nie jedziemy na Euro. Aż mi się przypomniały czasy sprzed mojej kadencji.

Odnośnik do komentarza

Znaczy się czyj remis z Anglią? Nasz, czy Szkotów? Niby wszystko nadal jest w naszych nogach, ale chcąc nie chcąc trzeba też liczyć na wygraną Anglii w meczu ze Szkocją, bo każdy inny wynik oznaczał będzie, że Szkoci w przypadku naszej z kolei porażki z Anglikami znajdą się o krok od baraży, a my skazani będziemy jedynie na cud. W każdym razie, gdybyśmy nie dali dupy w Glasgow, Szkocja mogłaby sklepać Anglię nawet dwucyfrowo i nic by nas to nie obeszło.

 

A co do terminarzu, to Szkocja idzie w zasadzie tak samo jak my, tylko w innej kolejności: najpierw we wrześniu gra z Litwą (wyjazd), później pauzuje (my w tym czasie gramy na wyjeździe z San Marino), a w październiku ma Anglię (dom) i Litwę (wyjazd).

 

My: Anglia (Chorzów), San Marino (wyjazd), październik pauza (w tym czasie Szkocja - Anglia) i Litwa (Chorzów). Chyba nie muszę mówić, że musimy wygrać wszystkie trzy mecze, a już psim obowiązkiem jest komplet punktów z dwoma ostatnimi rywalami.

 

-----------------------------------------------

 

Szkocja zrównawszy się z nami w punktach wróciła do poważnej walki o awans, więc Glasgow świętowało tak, jakby awansowała do finału Mistrzostw Świata. Co oni wiedzą o sukcesach, pomyślałem z politowaniem, gdy nie patrząc na świętujące i szydzące z nas tłumy na ulicach wieziony byłem pod eskortą Police Scotland na lotnisko do Edynburga. W Polsce nasza porażka wprawiła przyzwyczajonych do sukcesów kibiców w konsternację oraz poważny niepokój, gdyż fatalna postawa na Hampden Park i świadomość sytuacji w tabeli wszystkim bez wyjątku przypomniała odchodzące w zapomnienie czasy Pawła Janasa. Dobrze więc, że Moriente postanowił ponownie odwiedzić Niemcy, bo chyba by mnie szlag trafił, gdybym miał siedzieć sam u siebie i gapić się na ściany ze świadomością, że zawiedliśmy kibiców i samych siebie. W czasie lotu do Dortmundu, z którego później przejechaliśmy do Essen, przez większość czasu rozładowywałem emocje, robiąc Moriente cały wykład o naszej grze w Glasgow.

 

Piłkarze Rot-Weiss Essen rozjechali się już na urlopy, więc siedziba klubu, poza częścią pracowników biurowych urzędujących w swoich gabinetach i dozorców, świeciła pustkami. Przez prawie dwa tygodnie mieliśmy więc z Moriente szlajać się po mieście, delektować się Weizenbierem lub czymś mocniejszym i korzystać z uroków wolnego czasu. Jedynie 15 czerwca zatwierdziłem transfer niepotrzebnego w klubie Holgera Tischera, który za symboliczne 3 000€ nowy sezon rozpocząć miał w barwach trzecioligowego Ahlen.

 

Kilka dni później nareszcie odbyło się spotkanie podsumowujące miniony sezon i organizacyjne przed nowym. Jak nietrudno było wytypować, w głosowaniu Klubu Kibica na Zawodnika Roku RWE zwyciężył Gonzalo, który wraz ze średnią not 7.92 w 26 spotkaniach ustanowił nowy rekord klubu. Następnie osobiście przywitałem piątkę juniorów, którzy awansowali do drużyny U-19, a byli to Stefan Walther (16 l., P L, Niemcy), Andreas Wessels (16 l., N, Niemcy), Sven Müller (15 l., N, Niemcy), Fabrizio Cozzi (15 l., N, Włochy) i Federico Pedretti (16 l., OP P, Włochy); każdy bez wyjątku otrzymał swoje pierwsze oficjalne koszulki RWE. A Moriente przyglądał się temu na stronie z szerokim uśmiechem, po raz pierwszy widząc mnie w takiej sytuacji.

 

Na spotkanie z zarządem amigo niestety zabrać już nie mogłem. A na tymże ważną informacją było, że DFB przelało na nasze konto 3 300 000€ za prawa do transmisji telewizyjnych, co może nie pozwoliło nam wywindować się ponad kreskę, ale znacząco poprawiło sytuację finansową RWE. Z tej okazji prezes Hempelmann hojnie sypnął zawrotną kwotą 75 000€ na transfery, która na szczęście zasadniczo nie była mi potrzebna, a i tak do niczego by się nie przydała. Rywalizację w 2.Bundeslidze rozpoczniemy stosunkowo łagodnie, bo zamiast od razu wpadać na spadkowiczów z ekstraklasy, na inaugurację będziemy mogli spokojnie sprawdzić poziom drugiej ligi w wyjazdowym meczu z Darmstadt, starciu na Georg-Melches-Stadion z drugim prócz nas beniaminku z Regionalligi Nord Arminią Bielefeld oraz na wyjeździe do Saarbrücken. Zarząd oczekiwał ode mnie dzielnej walki o utrzymanie, więc generalnie wszystko poszło po mojej myśli – nie oczekiwano ode mnie gruszek na wierzbie, więc mogłem w spokoju pracować nad planem ustabilizowania pozycji Rot-Weiss Essen w 2.Bundeslidze.

Odnośnik do komentarza

 

 

Znaczy się czyj remis z Anglią? Nasz, czy Szkotów?

Nasz. Wygrać z Anglikami i nie oglądać się na poczynania Szkotów! Cel został postawiony, proszę wykonać ;) terminarze takie, że tylko mecz z Anglią zaważy, chyba że Szkoci spaprają coś z Litwą :roll:

Odnośnik do komentarza
Wygrać z Anglikami...

 

...oraz z San Marino i Litwą ;)

 

Jeżeli z Anglią przegramy, zaś Szkocja co najmniej z nią zremisuje, to nawet zwycięstwa nad San Marino i Litwą nic nam nie dadzą, bo Szkocja skończy o jeden punkt przed nami. Musiałaby wtedy spieprzyć ostatni mecz z San Marino, a wiadomo, że to na 99% niemożliwe. Na wszelki wypadek dobrze jednak byłoby, by Anglicy stuknęli Szkotów, gwoli pewności i spokoju, że niespodziewanie na sam koniec nie wyskoczą z jakimś wybrykiem.

 

Szkoda konieczności gry zmiennikami przeciwko będącej w najmocniejszym składzie Anglii na Wembley przed rokiem oraz tych żenujących błędów w obronie i katastrofalnej nieskuteczności na Hampden Park...

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...