Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie. Chyba po raz pierwszy w "Cieniu wielkiej trybuny" doczekałem się czasów, gdy w klubie nie zawodzi mnie w zasadzie żadna formacja. Obrońcy właściwie nie prezentują rywalom bramek, pomocnicy, gdy trzeba, wspierają szyki obronne, a gdy przechodzimy do ofensywy opanowują środek pola, zaś nawet gdy stwierdzam, że napastnicy są mało skuteczni, gole i tak padają. No i wszystkim bez wyjątku zależy na zwycięstwach i sukcesach. Mam nadzieję, że na wiosnę będziemy prezentować podobny trend.

 

----------------------------------------------

 

W świątecznej atmosferze, przypomniawszy sobie klimat zimy strefy umiarkowanej, zaczynałem się pomalutku rozglądać za wzmocnieniami, jakie w najbliższych tygodniach zamierzałem zaklepywać na lato na wielbionym przeze mnie prawie Bosmana. Pomiędzy sesjami treningowymi wertowałem więc raporty przekopując kolejne kartki i własne notatki, popijając w międzyczasie złocistego weizenbiera. W przeddzień Wigilii parę godzin przesiedzieliśmy z Olkiem Wasoskim w knajpce w centrum Essen, w trakcie których ustaliliśmy, że w związku ze świetną rundą jesienną i wypracowaną olbrzymią przewagą, na wiosnę nie bawimy się w żadne ściemnianie, tylko walczymy o awans. Wobec tego już teraz musiałem bacznie przyglądać się, na jakich pozycjach będą potrzebne wzmocnienia i uzupełnienia składu, a także szykować drużynę na 2.Bundesligę.

 

W trakcie Bożego Narodzenia odpoczęliśmy od futbolu. No, przynajmniej fizycznie, bo w mojej głowie nieustannie kotłowały się wizje i rozwiązania, by rozwój klubu szedł we właściwym kierunku. W sylwestra po wielu latach doświadczenia czułem się biegły w zwyczajach niemieckich imprez noworocznych, więc opróżniając toastowy kieliszek dobrze wiedziałem, że jestem wśród właściwych ludzi. Zu wohl!

 

1 stycznia 2023, gdy Nowy Rok dopiero się rozkręcał, na dzień dobry najpierw zdementowałem pogłoski o moim przejściu do Hansy Rostock, a później gorąco gratulowaliśmy Edoardo Parlato, który został wybrany Piłkarzem Grudnia Regionalligi. Młodziutki Włoch zdeklasował konkurencję, a po wszystkim Edoardo podziękował pracownikom klubu i mnie, przyznając, że przyjazna atmosfera, jaką wypracowałem w drużynie, sprawiła, że zawsze będzie ciepło myślał o Rot-Weiss Essen, bo czuję się tu doskonale. Zagadnąłem go niezobowiązująco, czy nie chciałby zostać u nas na stałe, a Parlato uśmiechnął się nieśmiało i odpowiedział: "pomyślę na spokojnie".

 

 

Grudzień 2022

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 3-0-0, 8:2

Regionalliga Nord: 1. [+15 pkt nad Werderem II]

Finanse: -2,64 mln euro (-101 tys. euro)

Gole: Gonzalo (27)

Asysty: Marco Block (8)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-3 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją]

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+5 pkt]

Austria: Admira Wacker [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+6 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+1 pkt]

Niemcy: VfL Wolfsburg [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Servette FC [+1 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. E, 1:1 u siebie z Salzburgiem; awans, 1/8 finału, vs. Inter Mediolan

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, gr. E, 0:1 na wyjeździe z Milanem; out

 

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1414], 2. Brazylia [1196], 3. Anglia [1131]

Edytowane przez Makk
Poprawa wyniku
Odnośnik do komentarza

W Avellino, Osnabrücku i Rayo właśnie z "rywalami do dupy" zawodziły wszystkie formacje - napastnicy i pomocnicy partaczyli ofensywę, a obrońcy rozdawali prezenty :>

 

Zaś co do Legii, to wina lewego przycisku myszki, w którym szwankują styki, tak że nieraz mam ochotę cisnąć nią o zol. W trakcie pisania posta z podsumowaniem zaznaczyłem zero po dwukropku, by w jego miejsce wpisać jedynkę. Nie zauważyłem jednak, że LPM znowu poleciał w człona i nie wykasowało się zero, przez co wskoczyło 0:10, zamiast prawidłowego 0:1.

 

Będę prosił moderatora o edycję posta.

 

Legia przegrała z Milanem 0:1

Odnośnik do komentarza

Dziękować :)

 

------------------------------------------------

 

Edoardo Parlato niestety mnie rozczarował, i choć kilka dni temu przyznał, że uwielbia Essen, to jednak propozycję podpisania z nami stałego kontraktu skwitował stwierdzeniem, że nie ma najmniejszego zamiaru decydować się na grę w niższej lidze. Włoch nie uszczęśliwił mnie swoją odpowiedzią, ale koniec końców nie zamierzałem go do niczego zmuszać, więc po prostu dołączyłem do mojej listy celów transferowych lewego pomocnika, którzy latem będzie mógł zastąpić Edoardo, a przy tym będzie naszym zawodnikiem, nie wypożyczonym.

 

Na rynku transferowym już praktycznie od dwóch tygodni nieustannie prowadziłem intensywne rozmowy to z piłkarzami, to z agentami, oczywiście te pierwsze szły sprawniej, a drugie zwykle kończyły się fiaskiem z winy agentów. Naturalnie chętnych do przejścia do RWE, póki nadal oficjalnie byliśmy trzecioligowcem, zbyt wielu nie było, toteż większość tematów bardzo szybko upadała. Niemniej jednak w końcu zacząłem zbierać pierwsze bosmańskie owoce; myśląc już powoli o 2.Bundeslidze, do której na tę chwilę pewnie zmierzaliśmy, zapewniłem na lipiec przyjście doświadczonego prawego obrońcy Maxime Delbaere z Glasgow Rangers, który w tej chwili był co najmniej o klasę lepszy od Murilo, z Sevette FC dołączy do nas brazylijski napastnik ze szwajcarskim paszportem Marco, w Brøndby wytropiłem potencjalnego następcę Parlato, reprezentanta Danii Mikkela Andreasena, w Schalke 04 do gry w barwach RWE namówiłem zdolnego 22-letniego pomocnika Sebastiana Franza, a na sam koniec znalazłem upragnionego lewego obrońcę, niedocenianego w Palermo Samuele Pugliese. W tej chwili nadal poszukiwałem co najmniej dwóch stoperów, jeszcze jednego napastnika i nie wzgardziłbym dobrym prawoskrzydłowym, gdyby trafił się ktoś odpowiedni.

 

 

W ramach przygotowań do rundy wiosennej i planowanym ataku na zwycięstwo w rozgrywkach Regionalligi zaplanowałem dwa sparingi, które pozwolą nam rozruszać się po świątecznej labie i odpoczynku po Nowym Roku. W pierwszej grze kontrolnej, w której zabrakło chorego na grypę Kosticia, zagraliśmy na wyjeździe z ubiegłorocznym spadkowiczem z Ligi Regionalnej, czwartoligowym Paderborn, i był to mecz o dwóch obliczach; w ataku zagraliśmy bardzo dobrze, na piątkę dosłownie i w przenośni, za to tragicznie z tyłu, bo utrata trzech bramek w meczu z reprezentantem Oberligi liderowi Regionalligi nie przystoi.

 

Pierwszego gola straciliśmy już w 23. minucie z rzutu wolnego, następnego zawalił Ebner zupełnie niezrozumiałą zabawą z piłką, zaś trzeci był w dużej mierze dziełem Cahilla, który minął się z futbolówką przy prostopadłym podaniu w pole karne. Jak wspomniałem ofensywnie zagraliśmy dobry mecz, więc na szczęście pomiędzy trzema golami gospodarzy wbiliśmy pięć swoich. Ale nawet mimo to narzekający na brak gry Kulmer katastrofalnym brakiem celności jeszcze bardziej oddalił się od wyjściowej jedenastki. By myśleć o udanym początku wiosny i utrzymaniu zwycięskiej ścieżki, musieliśmy grać znacznie lepiej na tyłach, niż dziś, a owo "znacznie lepiej" chcę widzieć już za tydzień w drugim sparingu.

13.01.2023, Hermann-Löns-Stadion, Paderborn, widzów: 84

TOW SC Paderborn [NL] – Rot-Weiss Essen [RLN] 3:5 (2:3)

 

3' D. Sander 1:0

17' A. Montanari 1:1

33' Gonzalo 1:2

45' D. Sander 2:2

45+1' Gonzalo 2:3

65' R. Guyt 2:4

74' R. Guyt 2:5

79' O. Unger 3:5

Odnośnik do komentarza

Juan Ramón López wytrwał w Rayo tylko pół roku, podobnie jak menedżerowie bawiący w Villa de Vallecas przede mną, i wskutek jak zwykle kiepskiej gry Los Vallecanos został bezceremonialnie wylany przez zarząd. Następnego dnia, w poniedziałek 16 stycznia, do jego gabinetu wprowadziła się powszechnie znana w Europie legenda reprezentacji Cypru, Giannis Okkas i ciekawy byłem, jak on poradzi sobie z Rayo. Ale zanim się nad tym zastanowiłem, wyjaśniłem reporterom po budynkiem klubowym w Essen, że pogłoski o moim przejściu do Rapidu Wiedeń, przeciw któremu grałem lata wstecz, i do włoskiego Palermo są wyssane z palca.

 

 

Po kilku dniach negocjacji doszedłem do porozumienia z jeszcze jednym zawodnikiem, napastnikiem Andreą Vecchim z Messiny, który powinien wzmocnić nasz atak na 2.Bundesligę, gdzie mamy nadzieję awansować, i zabezpieczyć nas na wypadek megafocha Gonzalo.

 

 

A potrzebę poszerzenia pola manewru w ofensywie potwierdziła próba generalna przed inauguracją rundy wiosennej przeciwko Magdeburgowi. Pod względem organizacji gry wyglądaliśmy już dużo lepiej, niż tydzień temu, poprawiliśmy się w defensywie, ale w ataku dla odmiany była mizeria, i gdyby nie to, po końcowym gwizdku zamiast 2:0 na Georg-Melches-Stadion na świetlnej tablicy widniałoby co najmniej 7:0 lub wyżej. Dwie bramki zdobył Gonzalo, ale potrzebował na to chyba z pięciu lub sześciu okazji, zaś Montanari błysnął, w sytuacji sam na sam tak zaplątując się z piłką, że w końcu dogonił do obrońca, wypchnął na obrzeża pola karnego i było po akcji. Tego dnia wyjaśniła się obsada praktycznie wszystkich pozycji, za namową Wasoskiego do pierwszej drużyny dołączyłem terminującego dotąd w rezerwach 17-letniego Brunsa, a Murilo osłabieniem zespołu w dość głupi sposób przegrał rywalizację z Kuhnem o miejsce na prawej flance obrony.

21.01.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 1655

TOW Rot-Weiss Essen [RLN] – 1.FC Magdeburg [NL] 2:0 (1:0)

 

38' Gonzalo 1:0

55' Gonzalo 2:0

59' Murilo (RWE) czrw.k.

Odnośnik do komentarza

Que?

 

---------------------------------------------

 

Na tydzień przed początkiem rundy wiosennej stało się to, czego się bardzo obawiałem. Na jednym z treningów na siłowni urazu klatki piersiowej doznał Gonzalo, który na cztery tygodnie znalazł się pod opieką lekarza, co oznaczało, że odpadł nasz jedyny naprawdę skuteczny napastnik, bo nawet przy słabszej dyspozycji Argentyńczyk zawsze strzelił przynajmniej tę bramkę lub dwie. W tej sytuacji, jak to zwykle bywa na wiosnę, miało być nam bardzo trudno kontynuować passę z jesieni i trzeba było liczyć się z jej rychłym zakończeniem, a przynajmniej takie miałem przeczucie. Oczywiście kilka dni później jego śladem podążył przymierzany na zastępstwo Christian Kulmer, u którego zdiagnozowano jakąś infekcję wirusową, a w międzyczasie mięsień uda naciągnął Bruns.

 

 

 

Na szczęście naszym pierwszym rywalem rundy rewanżowej były "tylko" rezerwy Bayeru Leverkusen, jeden z najłatwiejszych rywali w lidze. Wskutek katastrofy z ostatniego tygodnia zostałem zmuszony do wyciągnięcia z rezerw Holgera Tischera i Andreasa Schwabego, z czego ten pierwszy wybiegł na boisko w wyjściowej jedenastce, a drugi usiadł na ławce.

 

Brak Gonzalo był boleśnie widoczny, gdyż Montanari przez całe spotkanie był w zasadzie osamotniony, a obaj rezerwowi napastnicy, którzy dziś mieli swoje pięć minut, pokazali, że chyba jednak nie nadają się do gry w barwach RWE. Zaczęło się jeszcze nie najgorzej, gdy po staremu już w 2. minucie Weller zagrał do Montanarego pod linię końcową, a Antonio wystawił piłkę wbiegającemu Rosemu, który pewnym strzałem zdobył pierwszego gola Essen w roku 2023. Później jednak mimo miażdżącej przewagi po prostu raziliśmy tak potężną nieskutecznością i skandalicznym brakiem celności, że nie są w stanie opisać tego żadne słowa, a piłki tak często lądowały na trybunach za bramką Leverkusen II, że siedzący tam kibice chyba jeszcze nigdy nie oglądali meczu z takimi obawami o własne zdrowie. W pierwszej połowie łącznie dziesięć razy strzelaliśmy na bramkę gości i w zaledwie dwóch przypadkach, nie licząc gola Rosego, bramkarz rywali zmuszony był interweniować. Dramat.

 

Po przerwie na boisku nie pojawił się już beznadziejny Tischer, który nie oddał ani jednego strzału w światło bramki, ale Schwabe wcale nie spisał się lepiej, tak że pozostało mi tylko wyć z rozpaczy i modlić się o szybszą od prognozowanej rekonwalescencję Gonzalo. Na dodatek Leverkusen II jakby wyczuło, że z naszej strony gościom nie grozi żadne niebezpieczeństwo, i rywale z minuty na minutę coraz śmielej zapuszczali się w stronę naszej połowy, aż zaczęli docierać pod naszą bramkę. Mimo to wyglądało na to, że dowieziemy to wymęczone 1:0, gdy niespodziewanie w 82. minucie tragiczny błąd popełnił Frank, wskutek czego odpuszczony przez niego Bauer ruszył sam na sam z Kanté i dziecinnie łatwo go pokonał. Zapachniało sensacją i kompromitacją.

 

Na szczęście tylko przez dwie minuty. Nim podnieceni takim obrotem spraw goście uspokoili się po sukcesie, jakim było doprowadzenie do wyrównania w meczu z nami, otoczyliśmy pole karne rezerwistów Aptekarzy, Frank odkupił część swoich win świetną prostopadłą wrzutką, Kuhn przedłużył ją głową, a Rose z najbliższej odległości wdusił piłkę do siatki. Ufff. W doliczonym czasie postawiliśmy kropkę nad "i", kiedy po raz kolejny znakomitym zagraniem błysnął Frank, rezerwowy Hoffmann przyjął piłkę, zatańczył przed Volkiem, posłał futbolówkę na dalszy słupek, a Rose pewną główką skompletował hat-tricka.

 

Cieszyłem się z uniknięcia wstydliwej skuchy w ostatnich minutach, ale była to raczej gorzka radość, gdyż zdawałem sobie sprawę z tego, że poza strzałem w słupek Montanarego żaden z naszych napastników nawet nie był bliski zdobycia gola. To zaś oznaczało poważne kłopoty w najbliższych spotkaniach.

29.01.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 1906

RLN (18/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Leverkusen II [12.] 3:1 (1:0)

 

2' M. Rose 1:0

82' S. Bauer 1:1

84' M. Rose 2:1

90+2' M. Rose 3:1

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 7, M.Frank 9, T.Ebner 7, D.Weller 7 – T.Seitz 6 (76' Murilo 6), M.Rose 10, R.Guyt 7 (69' Ch.Hoffmann 7), E.Parlato 7 – H.Tischer 6 (46' A.Schwabe 7), A.Montanari 7

 

GM: Markus Rose (P Ś, Rot-Weiss Essen) - 10

Odnośnik do komentarza

Pierwszego lutego zrealizowany został transfer, który w przypływie desperacji w poszukiwaniu pilnych wzmocnień zaklepałem jeszcze latem, gdy przewidywałem bardzo trudny sezon, ale koniec końców okazał się on zupełnie niepotrzebny. Niemniej jednak reprezentant Kolumbii Diego Fernando Cárdenas (21 l., DP, Kolumbia; 2/0) mógł się nam przydać w najmniej oczekiwanym momencie, a teraz, gdy wygasł jego kontrakt z Atlético Nacional, dołączył do RWE za kompletne friko.

 

 

Styczeń 2023

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 1-0-0, 3:1

Regionalliga Nord: 1. [+15 pkt nad Fortuną]

Finanse: -3,08 mln euro (-516 tys. euro)

Gole: Gonzalo (27)

Asysty: Marco Block (8)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-3 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją]

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+4 pkt]

Austria: Admira Wacker [+2 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+2 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+2 pkt]

Niemcy: VfL Wolfsburg [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Servette FC [+1 pkt]

Włochy: AC Milan [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, 1/8 finału, vs. Inter Mediolan

 

Puchar UEFA:

-

 

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1463], 2. Anglia [1233], 3. Włochy [1102]

Odnośnik do komentarza

Trzeciego lutego zaszyłem się natomiast w swoim gabinecie i nie było mnie dla nikogo, gdyż musiałem przystanąć i rozesłać powołania na pierwszy mecz reprezentacji Polski w tym roku, jakim będzie towarzyskie spotkanie z Chorwacją w Chorzowie. Oczywiście nie sądziłem, bym na zgrupowaniu zastał wszystkich piłkarzy, których uwzględniłem w powołanej kadrze i czułem w powietrzu, że znowu będę musiał zrobić dym na konferencji, ale do drużyny narodowej powrócili Marcin Piotrowski i Marek Wróbel, za to po raz pierwszy od Igrzysk Olimpijskich sięgnąłem po Marcina Kiszkę, który zastąpi kontuzjowanego Krzyśka Wróblewskiego. I prawdopodobnie zostanie w reprezentacji na dłużej, a może i na stałe.

 

Bramkarze:
– Michał Górka (30 l., BR, Lincoln, 72/0);
– Michał Piotrowski (27 l., BR, Crystal Palace, 10/0);

– Marek Wróbel (30 l., BR, Legia Warszawa, 5/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (25 l., O PŚ, AJ Auxerre, 34/1);
– Marcin Kiszka (25 l., O P, Liverpool, 11/0);
– Mateusz Machnikowski (26 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 69/10);
– Tomasz Woźniak (30 l., O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück, 95/14);
– Artur Kowalczyk (32 l., O Ś, Liverpool, 90/16);
– Marcin Kowalik (24 l., O Ś, Betis Sewilla, 23/1);
– Marcin Piotrowski (32 l., O Ś, Bayern Monachium, 120/2);
– Tomasz Konieczny (21 l., O Ś, DP, Gillingham, 6/0);
– Zbigniew Pawłowski (23 l., O/DBP L, DP, P L, SpVgg Greuther Fürth, 20/0).

 

Pomocnicy:
– Tomasz Lemanowicz (23 l., DBP/OP P, Wisła Kraków, 30/1);
– Maciej Kwiatkowski (30 l., DP, Betis Sewilla, 91/14);
– Rafał Piątek (27 l., DP, Southampton, 48/10);

– Robert Koźmiński (20 l., P Ś, Leeds United, 2/1);

– Paweł Morawski (24 l., P Ś, Wolves, 3/0);
– Grzegorz Owczarek (30 l., P Ś, Osasuna, 44/14);
– Maciej Brodecki (28 l., OP PŚ, Leeds United, 91/8);

– Piotr Szymański (30 l., OP Ś, Real Madryt, 104/34).

 

Napastnicy:
– Krzysztof Malinowski (30 l., N, Rubin Kazań, 12/6);
– Tomasz Adamczyk (28 l., N, AC Milan, 93/95);
– Grzegorz Gorząd (26 l., N, Rayo Vallecano, 40/27);

– Zoran Halilović (26 l., N, VfL Osnabrück, 42/32);
– Marcin Pawlak (25 l., N, Sevilla, 58/27);

– Łukasz Socha (25, N, Erzgebirge Aue (wyp.), 22/12).

Odnośnik do komentarza

Na wyjazdowe spotkanie z przeciętnym do bólu Wattenscheid odesłałem z powrotem do rezerw karykaturę napastnika Tischera, a w jego miejsce postanowiłem wystawić Marco Blocka, gdyż przypomniałem sobie, że przecież kiedyś grywał też jako napastnik i wcale nie jest tylko i wyłącznie prawoskrzydłowym.

 

Powiem tak, gdybyśmy grali z Gonzalo w składzie lub jakimkolwiek napastnikiem, który zasługuje na to miano, bez trudu wygralibyśmy z Wattenscheid, i to kilkoma bramkami. Ale że zagraliśmy dziś formacją 4-4-0, to nie dziwota, że Montanari uderzeniami wprost w bramkarza spieprzył po całości dwie stuprocentowe okazje, a w pozostałych nie trafiał w bramkę, zaś wysiłki Blocka w kreowaniu sytuacji nieustannie kończyły się strzałami w trybuny. Gospodarze cały mecz spędzili we własnym polu karnym, byli od nas o dwie klasy gorsi, ale w RWE po prostu nie było komu strzelać goli. Moim sierotom odpowiedzialnym za czarną robotę pozostało jedynie zapewnić bramkarzowi Coście tytuł gracza meczu i zakończyć naszą serię 13 zwycięstw z rzędu, za co ostro zrugałem ich w szatni.

04.02.2023, Lohrheidestadion, Wattenscheid, widzów: 6359

RLN (19/34) SG Wattenscheid [13.] – Rot-Weiss Essen [1.] 0:0

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 7, M.Frank 7, T.Ebner 7, D.Weller 7 – T.Seitz 6 (72' Murilo 7), M.Rose 7, R.Guyt 7 (58' Ch.Hoffmann 6), E.Parlato 7 – M.Block 7 (82' U.Stahl 6), A.Montanari 7

 

GM: Costa (BR, SG Wattenscheid) - 8

Odnośnik do komentarza

Na zgrupowanie do Chorzowa wyjechałem w dość kiepskim humorze, bo nie tylko końca dobiegła nasza fantastyczna passa, ale też oprócz niewymuszonej straty dwóch punktów straciliśmy jeszcze Kanté, który mecz kończył z naciągniętym mięśniem uda, i Marco Blocka, który w końcówce skręcił kostkę, jeszcze bardziej osłabiając nasz i tak już słabiuteńki atak.

 

 

 

Ale na treningach profesjonalnie nie przeniosłem swoich klubowych kłopotów na kadrę. Po raz ostatni z Chorwacją graliśmy aż dwanaście lat temu w eliminacjach do Euro 2012, kiedy jeszcze nawet nie marzyło mi się, że zostaniemy mistrzami świata i jedną z najmocniejszych drużyn w historii, a tacy Artur Kowalczyk, Marcin Piotrowski i Piotrek Szymański byli jeszcze stremowanymi debiutantami, którzy dopiero wkraczali na kręte ścieżki dorosłego futbolu. Wówczas również w Chorzowie stoczyliśmy z Chorwatami zacięty, dramatyczny i szczęśliwy pojedynek, wygrywając 3:2 po ciężkim boju. Teraz miało się okazać, jak bardzo poszliśmy do przodu, choć oczywiście zgodnie z przewidywaniami na zgrupowaniu zabrakło Adamczyka i Piątka – doprawdy, nie było wskazanym, by menedżerowie Milanu i Southampton kiedykolwiek spotkali się ze mną na żywo. Dodatkowo przemęczenie niektórych zawodników oznaczało, że na murawę Stadionu Śląskiego wybiegła nie do końca optymalna jedenastka.

 

Mimo to nie mieliśmy żadnych problemów ze zduszeniem Chorwatów, którzy nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Już w pierwszej minucie w boczną siatkę główkował Brodecki, ale chwilę później gościom zabrakło szczęścia, Kwiatkowski obiegł z piłką pole karne i zagrał ostro na dalszy słupek, gdzie Socha wyskoczył ponad Horvata i strzałem po przekątnej pokonał Vukovicia. Szybko zdobyta bramka ustawiła całe spotkanie, rywale nie pograli sobie zanadto w pierwszej półgodzinie, za to my obijaliśmy ich bezlitośnie. W 26. minucie Kiszka wysunął do uciekającego prawym skrzydłem Halilovicia, Zoran zagrał na linię pola karnego, a tam Socha odwdzięczył się Kwiatkowskiemu idealnym odegraniem w tempo, po czym Maciek porządnym strzałem po ziemi podwyższył na 2:0. Osiem minut później Kiszka potężnym wykopem wyekspediował piłkę wzdłuż linii bocznej, Mikulić nie sięgnął jej, co pozwoliło Brodeckiemu ruszyć na wolne pole, dośrodkować, a Kwiatkowski musnął futbolówkę głową, wciskając ją do bramki przy lewym słupku.

 

Chorwacja nie miała już prawa się podnieść, więc po przerwie, w której zacząłem przeprowadzać zmiany, mogliśmy zwolnić tempo. Dopiero teraz goście mieli okazję pograć trochę piłką, ale byli za słabi, by zagrozić Polsce, więc po raz kolejny twierdza Chorzów pozostała niezdobyta i teraz licznik kolejnych spotkań, w których nikt nie potrafił wygrać na Stadionie Śląskim, wynosił już 33 mecze z rzędu.

08.02.2023, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 33 268; TV

TOW Polska [1.] – Chorwacja [20.] 3:0 (3:0)

 

5' Ł. Socha 1:0

26' M. Kwiatkowski 2:0

34' M. Kwiatkowski 3:0

 

Polska: M.Górka 7 (46' M.Wróbel 6) – M.Kiszka 7 (46' A.Brzeziński 7), A.Kowalczyk 7 (46' M.Piotrowski 7), T.Konieczny 8, Z.Pawłowski 8 – M.Brodecki 8 (79' T.Lemanowicz 6), M.Kwiatkowski 9, P.Szymański 8 (46' G.Owczarek 7), T.Woźniak 8 – Z.Halilović 8 (74' G.Gorząd 6), Ł.Socha 8

 

GM: Maciej Kwiatkowski (DP, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza

Po przerwie reprezentacyjnej Regionalliga niemalże z marszu wznawiała rozgrywki, więc nie miałem wiele czasu na poszukiwanie kolejnego "zestawu ratunkowego" w ataku. Do Essen przyjechała ekipa Preußen Münster, którą w środku rundy jesiennej zjedlibyśmy na frühstück, ale teraz miało być nam bardzo ciężko o zwycięstwo. Robiłem co mogłem, by nie musieć sięgać po słabiutkich zawodników z rezerw, więc w miejsce po kontuzjowanym Blocku przesunąłem ze skrzydła Seitza, prawą stronę zajął Khun, lukę w obronie załatał Murilo, a w bramce stanął Kostić.

 

Tego chłodnego niedzielnego popołudnia chyba przybyło mi kolejnych kilka zmarszczek na starzejącej się z wolna twarzy, bowiem do poziomu ataku zaczęła dostrajać się reszta chłopaków. W efekcie początek spotkania należał bezapelacyjnie do gości, gra toczyła się wyłącznie na naszej połowie, a po zaledwie dziesięciu minutach rzut karny podarował prusakom beznadziejny dzisiaj Frank, który sfaulował Wagnera przy rzucie rożnym, a sam poszkodowany pewnie wykorzystał rzut karny. Przez całą pierwszą połowę nasza gra stanowiła obraz nędzy i rozpaczy, nie przeprowadziliśmy ani jednej akcji ofensywnej, co zaowocowało brakiem jakiegokolwiek strzału w kierunku przypominającym bramkę Münster, a to oznaczało, że w przerwie pierwszy raz od baaardzo dawna musiałem sięgnąć po tak zwaną suszarkę.

 

Na drugą połowę świeżo opieprzeni przeze mnie chłopaki wyszli odmienieni i teraz to prusacy musieli się bronić, a my zasadziliśmy się na ich połowie. Po dziesięciu minutach przewagi RWE Weller rzucił piłkę z autu, Parlato odepchnął Helbiga, podciągnął pod linię końcową i dośrodkował, a Seitz całkiem zgrabnym szczupakiem nareszcie umieścił futbolówkę w bramce przyjezdnych. Kamień z serca. Ale remis nie był szczytem naszych marzeń, chcieliśmy to spotkanie wygrać i przybliżyć się do awansu o kolejne trzy punkty mimo przeciwności losu. Nasze akcje i kolejne wrzutki nieustannie kończyły się najdalej w polu karnym gości, aż w końcu tuż przed końcem za jedenastą minutę odwdzięczył się nam Möller, który zagrał ręką w szesnastce, a Weller nie zmarnował piłki meczowej i zapewnił nam odniesione w bólach zwycięstwo. Po meczu robiłem na konferencji dobrą minę do złej gry, bo póki co byliśmy tylko cieniem drużyny z jesieni, ale w duchu odczuwałem ulgę, że Gonzalo wznowił już treningi po kontuzji i była szansa na to, że jeszcze przed końcem lutego będzie gotowy do gry.

12.02.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 17 488

RLN (20/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Preußen Münster [13.] 2:1 (0:1)

 

11' M. Wagner 0:1 rz.k.

57' T. Seitz 1:1

86' D. Weller 2:1 rz.k.

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 6 – Murilo 6, M.Frank 5 (67' A.Kern 6), T.Ebner 6, D.Weller 7 – S.Kuhn 6, M.Rose 6 (64' Ch.Hoffmann 6), R.Guyt 7, E.Parlato 7 – T.Seitz 7, A.Montanari 7 (80' U.Stahl 6)

 

GM: Matthias Wagner (OP/N Ś, Preußen Münster) - 8

Odnośnik do komentarza

W czasie pracowitego tygodnia po spotkaniu z prusakami skończył się okres ochronny i fory dla ligowych rywali; treningi z pełnym obciążeniem wznowił bowiem Gonzalo, postrach obrońców i bramkarzy Regionalligi, który z każdą kolejną sesją treningową błyskawicznie odzyskiwał podupadłą kondycję. W czwartek po południu z Olkiem Wasoskim zgodziliśmy się, że dopiero teraz zyskaliśmy wszystko to, co było nam potrzebne do odzyskania formy z jesieni.

 

 

Mimo wszystko na mecz na szczycie w Berlinie z rezerwami Herthy Gonzalo póki co musiał zadowolić się miejscem na ławce, gdyż nie chciałem od razu eksploatować go jak zawodnika u szczytu formy i wolałem wpuścić Argentyńczyka w drugiej połowie. Tym samym Schwabe wypadł z meczowej osiemnastki, a reszta miejsc w klubowym autokarze pozostała niezmienna.

 

Mecz na szczycie na zroszonym przelotnym deszczem Friedrich-Ludwig-Jahn-Sportpark był nim tylko ze względu na układ tabeli, w której Hertha II wybiła się na drugie miejsce. Na boisku było to niezwykle jednostronne spotkanie, w którym obowiązywał w zasadzie wyłącznie ruch jednokierunkowy. Już w 5. minucie Rose wypuścił w bój Kuhna, który wbiegł w pole karne i wyłożył niepilnowanemu Montanaremu, który złapał na błędzie źle ustawionego golkipera i wbił piłkę do odsłoniętej przez niego bramki. W tej fazie meczu berlińscy rezerwiści próbowali jeszcze walczyć, przez co na drugiego gola musieliśmy czekać do 22. minuty, kiedy to Ebner wybił piłkę na połowę gospodarzy, tam Seitz przeskoczył Wellera i przedłużył ją do Montanarego, a Antonio pewnie podwyższył na 2:0.

 

Teraz wszystko poszło już z górki. Dziesięć minut później Montanari wrzucił piłkę z lewej strony w pole karne, a wbiegający między obrońców Kuhn nie miał problemów z dorzuceniem swojego trafienia, zaś chwilę później Stephan dośrodkował z przeciwległego skrzydła, Albert nie upilnował Guyta, stojący tyłem do bramki Holender zgrał piłkę do ziemi, obrócił się i potężnym strzałem nie dał bramkarzowi żadnych szans.

 

W przerwie przesunąłem Khuna na prawą obronę, Seitza cofnąłem z ataku na skrzydło, a za Murilo pierwszy raz po urazie wprowadziłem Gonzalo. Argentyńczyk momentalnie zrobił wielką różnicę i potrzebował zaledwie kilku minut rozbiegania, by najpierw pechowo wstrzelić się w bramkarza, ale już po chwili wykorzystać świetne podanie Rosego w uliczkę i zaznaczyć swój udział w meczu golem na 5:0. W 56. minucie Gonzalo przeciął z kolei beznadziejne podanie Holzera w poprzek boiska i wybiegłszy za obrońców zdobył jeszcze swojego drugiego gola. W tym momencie menedżer Herthy II pochopnie przeprowadził od razu trzy zmiany i momentalnie przyszło mu za to zapłacić, gdyż dwie minuty później boisko opuścił kontuzjowany Hofmann i rywale musieli grać w dziesięciu.

 

A to mogło oznaczać tylko kolejne gole dla RWE. Po godzinie gry na scenę po raz drugi wkroczył Guyt, który po świetnym podaniu od Franka zdecydował się na uderzenie z dystansu, które ugrzęzło w siatce obok zrezygnowanego Hoeneßa. W 70. minucie Fleischer wykonał rzut rożny, nieporadny Haas nie umiał wybić futbolówki, dzięki czemu w potwornym zamieszaniu nogę dostawił Seitz i było już 7:0, zaś cztery minuty później rozochocony Guyt walnął potężnego rogala z narożnika pola karnego, aplikując gospodarzom ósmego gola, co oznaczało hat-trick Ronalda. W 77. minucie w barwach RWE zadebiutował w końcu Cárdenas i po zaledwie czterech minutach uświetnił swój debiut pierwszą bramką dla Rot-Weiss, zamykając precyzyjne podanie Seitza. Bariera dziesięciu goli pękła z hukiem i wyglądało na to, że to nam wystarczy, ale w 90. minucie Rose po rajdzie przez pół boiska dograł do Montanarego, który zuchwałym strzałem po ziemi skompletował i swojego hat-tricka.

 

Po trzech gorszych występach rundy wiosennej nareszcie zagraliśmy jak Rot-Weiss Essen z jesieni, a teraz poprawiliśmy jeszcze o jedno trafienie klubowy rekord najwyższego ligowego zwycięstwa. Oby tak dalej!

18.02.2023, Friedrich-Ludwig-Jahn-Sportpark, Berlin, widzów: 1892

RLN (21/34) Hertha II [2.] – Rot-Weiss Essen [1.] 0:11 (0:4)

 

5' A. Montanari 0:1

22' A. Montanari 0:2

32' S. Kuhn 0:3

37' R. Guyt 0:4

52' Gonzalo 0:5

56' Gonzalo 0:6

58' M. Hofmann (H II) ktz.

64' R. Guyt 0:7

70' T. Seitz 0:8

74' R. Guyt 0:9

81' D. Cárdenas 0:10

90' A. Montanari 0:11

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 9 – Murilo 8 (46' Gonzalo 10), M.Frank 10, T.Ebner 10, D.Weller 10 – S.Kuhn 10, M.Rose 10, R.Guyt 10 (77' D.Cárdenas 7), E.Parlato 8 (68' Ch.Fleischer 8) – T.Seitz 10, A.Montanari 10

 

GM: Antonio Montanari (N, Rot-Weiss Essen) - 10

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...