Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety, drużynę rezerw póki co mam skromniutką, a z młodych stoperów tylko jeden parokrotnie zasiadał na ławce przy absencjach starszych kolegów z pierwszego zespołu. W ostateczności mógłbym dać mu szansę, przemyślę to.

 

Mam zakontraktowanych już kilku nowych obrońców, ale muszę na nich poczekać do lata. Zaś z obecnych żaden nie może być pewny przetrwania posezonowej czystki. Ebner gra tragicznie (dotychczasowa średnia 6.50 w porównaniu do 7.38 z zeszłego sezonu to kompletna porażka), Frank rozdaje rzuty karne i lubi odpuszczać krycie, o Kernie szkoda nawet gadać, a wywalenie Cahilla na bruk najlepiej podsumowało jego poziom. Na tę chwilę wszyscy do wymiany.

Odnośnik do komentarza

Kryzys sportowo-zdrowotny w klubie i porażka na własne życzenie we Frankfurcie tak mocno zaprzątały moje zmęczone myśli, że dopiero następnego dnia w gabinecie dotarło do mnie, że po 27. kolejce dzięki tak samo kiepskim jak nasz wynikom zespołów ze strefy spadkowej matematycznie mieliśmy zapewnione utrzymanie w 2.Bundeslidze. Mogliśmy spodziewać się takowego już po koniec rundy jesiennej, więc przyjąłem to spokojnie, zwłaszcza, że awans również nam raczej już nie groził. Moriente przecierał zaspane oczy i ziewnął przeciągle.

 

– Poważnie wczoraj mówiłeś, muchacho, że Essen zaczyna cię męczyć? – zapytał, a ja zastanowiłem się chwilę, by zebrać myśli.

 

– Częściowo, ale nie w tym sensie, o jakim myślisz – odrzekłem z przekonaniem. – Nie chcę stąd odchodzić. Miałem na myśli to, co się dzieje w ostatnich kilku tygodniach, czyli tracone rzędami gole po katastrofalnych błędach obrony, te wszystkie kontuzje, prokurowane rzuty karne, czerwone kartki... Po prostu mnie to męczy, przyjacielu, i wolałbym, żeby ten sezon już się skończył.

 

– Żeby przebudować equipo i contratar tych, którzy będą się nadawać na drugą ligę?

 

– Dokładnie tak, Moriente, zupełnie jakbyś odczytał moje myśli. Po prostu już nie mogę patrzeć dłużej na naszą obronę. Solidarnie zawiedli absolutnie wszyscy. Rok temu Ebner był filarem defensywy, a teraz zawalił nam już tyle goli, że na miejscu Brahimy i Gorana już dawno bym go udusił. Frank również z meczu na mecz coraz słabszy, nie poznaję go. O reszcie nawet nie mówię. Ostatnie mecze to tracone punkty głównie z ich winy, a wraz z punktami uciekł nam i awans. Może nawet lepiej.

 

De que estas hablando, muchacho? Awans nie jest przecież przegrany, do trzeciej Hansy tracimy ledwie dwa punkty. Może jednak się uda? Dlaczego lepiej nie awansować? – dziwił się Moriente.

 

Westchnąłem, pocierając czoło dłonią.

 

– Powiem ci, mi amigo, dlaczego. Nie jestem minimalistą. Nie lubię bylejakości. Nienawidzę wręcz. Dlatego wściekam się, jak w końcówce sezonu po zapewnieniu awansu moi piłkarze odpuszczają, "bo już nie trzeba się starać". Dlatego nie cierpię kalkulacji i zawsze chcę grać o pełną pulę. Dlatego po pierwszym strzelonym golu wolę, byśmy zdobywali kolejne, bo jeden gol, a w naszym wypadku nawet trzy, może okazać się za mało, by wygrać mecz. Jeśli mamy awansować – ciągnąłem dalej swój mały monolog, a Moriente słuchał uważnie – to chcę, by nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że na ten awans zasłużyliśmy. Tak jak było to w zeszłym sezonie, kiedy rozjechaliśmy wszystkich w Regionallidze. Parę lat temu prowadziłem Osnabrück, słyszałeś coś na ten temat?

 

Si, oczywiście, któż nie słyszałby o tobie po tych mundialach w 2014 i 2018 – odpowiedział mój hiszpański rówieśnik.

 

– Więc na pewno wiesz, że wtedy wyciągnąłem tamten klub z trzeciej ligi, tak jak teraz pomogłem Rot-Weiss Essen. Początki w drugiej lidze były bardzo trudne, pierwszy sezon był pasmem frustracji i ciułania punktów. W drugim na początku było dobrze, a potem na wiosnę zrobiło się coś podobnego, co teraz, czyli wszystko się posypało, przez co na koniec sezonu mój ówczesny klub był o włos od wypuszczenia awansu do Bundesligi z rąk w ostatniej kolejce. Od połowy sezonu roiło się od remisów i kretyńskich porażek ze słabszymi drużynami, dokładnie jak teraz jest w Essen. W ostatnim, decydującym meczu i tak zagraliśmy piach, ale cudem obroniliśmy trzecie miejsce tylko dlatego, że Kaiserslautern przegrało swoje spotkanie i nie zepchnęło nas na czwarte miejsce. Zostałem wtedy menedżerem, który pierwszy raz w historii wprowadził Osnabrück do Bundesligi, ale nie cieszyłem się z tego. Wiesz, dlaczego?

 

Moriente zrobił pytającą minę.

 

– Bo to był awans wymęczony. Awans osiągnięty w bardzo słabym stylu, po serii kiepskich wyników i dzięki nieudolności naszych najgroźniejszych rywali, którzy deptali nam po piętach w końcówce rozgrywek. Dlatego teraz wolę, żeby awansu nie było, bo będę mógł spokojnie przebudować zespół latem, żebyśmy w nowym sezonie grali jak zespół, który zasługuje na awans do Bundesligi i należy mu się on jak psu buda. Nienawidzę minimalizmu.

 

Marzec 2024

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 1-2-2, 10:16

2.Bundesliga: 4. [-2 pkt do Hansy, +5 pkt nad Cottbus]
DFB-Pokal: –

Finanse: -4,32 mln euro (-299 tys. euro)

Gole: Gonzalo (20)

Asysty: Marco, Mikkel Andreasen i Hans Vink (po 7)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ 2026: Grupa trzecia, vs. Hiszpania, Irlandia, Łotwa, Malta i San Marino

Euro 2024: Grupa D, vs. Szwecja, Szwajcaria, Francja

Ranking FIFA: 4. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+6 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+11 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+2 pkt]

Hiszpania: Sevilla [+0 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+3 pkt]

Polska: Polonia Warszawa [+1 pkt]

Rosja: FC Rostow [+2 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+13 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1349], 2. Włochy [1273], 3. Anglia [1251], 4. Polska [1236]

Odnośnik do komentarza

Kwiecień zaczynaliśmy podejmując walczącą zawzięcie o awans Hansę Rostock, z którą mieliśmy rachunki do wyrównania za porażkę z jesieni, ale czułem, że teraz to się raczej nie uda. Po karze zawieszenia za czerwoną kartkę gotowy do gry był już Ebner, ale miałem już dosyć jego słabej gry i podjąłem decyzję, że nie usiądzie nawet na ławce, na której miejsce otrzymał dziewiętnastolatek Heinrichs z zespołu rezerw, a parę stoperów utworzyli Frank z Kernem.

 

I co ciekawe, po raz pierwszy od bardzo dawna ani jeden, ani drugi nie sprezentował rywalom gola. Nie oznaczało to jednak, że w końcu po pięciu miesiącach zachowamy czyste konto, nie tak prędko; już w 6. minucie Dittrich dośrodkował z rzutu wolnego, a Seitz bez walki pozwolił, by Bošnjak głową skierował piłkę do naszej bramki. Podtrzymanie potwornie długiej serii traconych bramek odhaczone, a Hansa spokojnie utrzymywała się przy piłce i cierpliwie szukała drugiego gola. Wszyscy miłośnicy RWE byli pogodzeni z kolejną porażką.

 

Ale wtedy niespodziewanie... zaczęliśmy grać! W 20. minucie Weller zgrał ze skrzydła do Marco, a ten podał do wbiegającego Blocka, który efektownie przeszedł Rómoulo i w sytuacji sam na sam strzałem w okienko pokonał Costę. Pięć minut później Marco do swojego gola dołożył również asystę, kiedy z rzutu wolnego zamiast strzelać na bramkę zagrał na prawo, skąd Rose huknął z całej siły, dając nam prowadzenie. O ile goście mieli prawo być zaskoczeni takim obrotem spraw, o tyle tuż przed przerwą musieli zaliczyć efektowny knock-down, gdy w 42. minucie Delbaere posłał długą wrzutkę w pole karne, a Dittrich nie sięgnął piłki głową, dzięki czemu Marco również wpisał się na listę strzelców, podwyższając na 3:1!

 

Po przerwie w duchu spodziewałem się powtórki z meczu z Kolonią, ale zagraliśmy tak pewnie w obronie, że dziewięć tysięcy kibiców na Georg-Melches-Stadion przecierało oczy ze zdumienia. A w 80. minucie jeden z najlepszych na boisku Block perfekcyjnie wykonanym rzutem wolnym zdobył swojego drugiego gola, ustalając wynik na 4:1 dla RWE. Mogliśmy świętować udany rewanż i zamienieni się z Hansą miejscami w tabeli.
 

Cytuj

08.04.2024, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 9364

2BL (28/34) Rot-Weiss Essen [4.] – Hansa Rostock [3.] 4:1 (3:1)

 

6' Z. Bošnjak 0:1

20' M. Block 1:1

25' M. Rose 2:1

42' Marco 3:1

80' M. Block 4:1

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 8 – M.Delbaere 8, A.Kern 7, M.Frank 8, D.Weller – T.Seitz ŻK 7 (64' H.Vink 7), M.Rose 8, R.Guyt 7, S.Franz 7 (78' M.Andreasen 7) – M.Block 8 (90' A.Vecchi 6), Marco 8

 

GM: Daniel Weller (O/DBP L, DP, Rot-Weiss Essen) - 9

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Atmosfera w 2.Bundeslidze robiła się coraz gorętsza. Od czasu rozmowy z Moriente na temat mojej opinii o możliwości awansu do ekstraklasy już w tym roku zauważyłem zagadkowy wzrost poczucia wspólnego celu w drużynie, w lidze 1860 Monachium przegrało niespodziewanie z Bochum, a menedżer Cottbus wyraził w mediach chęć utarcia Freiburgowi nosa, co się udało i wicelider przegrał u siebie 0:1. Nagle wszyscy zaczęli mieć chrapkę na kopanie tyłków faworytom, co było dla nas świetną wiadomością.

 

 

Mimo tego zachowywałem absolutny spokój, byłem już zbyt doświadczonym menedżerem, by dawać się ponieść emocjom i dmuchać balon. Gdy znaliśmy korzystne wyniki pozostałych spotkań, pojechaliśmy do Moguncji, gdzie zmierzyliśmy się z ostatnim w tabeli Mainz, dla którego był to mecz o wszystko, a porażka odsyłała gospodarzy do Regionalligi. To właśnie z Mainz w listopadzie ubiegłego roku ostatni raz zagraliśmy na zero z tyłu i marzyłem, by w końcu udało się to i teraz.

 

Pierwsza połowa nam nie wyszła. Toczące bój o swoje być albo nie być Mainz zagrało z wielką ambicją i długimi momentami miało wyraźną przewagę, ale skuteczność rywali była adekwatna do ich pozycji czerwonej latarni ligi. Bardziej nie podobało mi się to, że nie potrafiliśmy się zebrać w sobie i przejąć inicjatywy w środku pola, czemu wyraz dałem w przerwie, zdejmując przy tym bezproduktywnych Seitza i Blocka. Tym razem w końcu udało mi się dotrzeć do moich piłkarzy, co zaowocowało większą liczbą akcji w naszym wykonaniu, a w 53. minucie przyniosło nam rzut wolny, z którego wreszcie przełamaliśmy pata i Seba Franz zdobył gola na wagę trzech punktów. Przez resztę meczu tylko czekałem, aż stracimy jakąś niepotrzebną bramkę, ale czas mijał, nadal prowadziliśmy 1:0, sędzia doliczył cztery minuty, a potem... odgwizdał koniec meczu! Nareszcie czyste konto!!!

 

Podczas gdy piłkarze Mainz, świeżo upieczeni spadkowicze z 2.Bundesligi, schodzili do szatni ze zwieszonymi głowami, wyjąłem z kieszeni mojego iPhone'a i nie przejmując się skierowanymi na mnie reporterskimi obiektywami zrobiłem zdjęcie tablicy świetlnej zawieszonej na trybunie Bruchwegstadion, na której pierwszy raz od listopada widziałem zero po stronie rywali.
 

Cytuj

14.04.2024, Bruchwegstadion, Moguncja, widzów: 6764

2BL (29/34) 1.FSV Mainz [18.] – Rot-Weiss Essen [3.] 0:1 (0:0)

 

53' S. Franz 0:1

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – M.Delbaere 7, A.Kern 7, M.Frank ŻK 7, D.Weller – T.Seitz ŻK 6 (46' H.Vink 7), M.Rose 7, R.Guyt 7, S.Franz 7 – M.Block 6 (46' Gonzalo 7), Marco ŻK 7 (80' A.Vecchi 7)

 

GM: Sebastian Franz (OP LŚ, Rot-Weiss Essen) - 9

 

Poza Moguncją smutek zapanował również w Augsburgu, dla którego wyjazdowy remis 1:1 z Fürth oznaczał, że w przyszłym sezonie będzie gościł rozgrywki Regionalligi. Co ciekawe Augsburg zajmował szesnaste miejsce w tabeli i stracił szansę na utrzymanie, podczas gdy plasujące się pozycję niżej i posiadające punkt mniej Saarbrücken nadal miało szansę na wydostanie się ze strefy spadkowej.

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Ralf napisał:

Po karze zawieszenia za czerwoną kartkę gotowy do gry był już Ebner, ale miałem już dosyć jego słabej gry i podjąłem decyzję, że nie usiądzie nawet na ławce, na której miejsce otrzymał dziewiętnastolatek Heinrichs z zespołu rezerw

Czekam na jego debiut teraz. Pewnie jest drewnem, ale i tak ciekaw jestem czy w razie potrzeby stanie na wysokości zadania.

 

I tak filozofując trochę, Twój klub ma sporo € na minusie. Pytanie więc czy możesz sobie pozwolić na siedzenie w 2. Bundeslidze? Zapewne budżet jaki dostaniesz nie będzie za wysoki i z przebudową patałachów może być trudniej niż po awansie.

No i wygląda na to, że chociaż na chwilę kopacze przypomnieli sobie o co chodzi w tym sporcie! :D

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

@Michael Dee,

W każdym. W innych karierach defensywy jakieś miałem, może nie powalające, ale zawsze jakoś było. Natomiast w tej karierze to jest jakieś fatum i totalne przegięcie. Czuję, jakbym grał w inną grę. Już od czasu pierwszego sezonu w Gratkorn regularnie widuję w trakcie spotkań tak rażące błędy w wykonaniu moich obrońców, jakich wcześniej w Football Manager nie widziałem nigdy; jedynie w poprzednim sezonie byłem zadowolony z obrony. Pierwszy raz prowadzę save'a, w którym po prawie 20 sezonach gry nadal nie mam żadnego poważnego sukcesu klubowego, poza skromnym mistrzostwem Austrii z 2009 roku. Parę lat temu, gdy nie pisałem jeszcze opków, w analogicznym momencie jednej z karier już dawno miałem na koncie wygraną Ligę Mistrzów, Puchar UEFA i kilka mistrzostw kraju.

 

@zoNk,

Taki mam styl budowy mocnego klubu, czyli najpierw możliwie szybkie wydostanie się z niższych lig, a potem spokojne nadrabianie budżetu na nagrodach za wywalczone miejsca w lidze, a także za awanse do europejskich pucharów i osiąganie w nich dobrych wyników. Jeżeli teraz utrzymamy (tfu, tfu!) obecny trend, nie mam nic przeciwko awansowi, bo wtedy wywalczylibyśmy go dobrą grą, a nie dzięki nieudolności rywali za naszymi plecami, którzy nie potrafili wykorzystywać rozdawanych przez nas prezentów :>

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Poniższy mecz jest potwierdzeniem tego, co napisałem w poście, w którym odniosłem się do wpisu @Michael Dee ;)

 

----------------------------------------------

 

Thomas Seitz stał się ofiarą nagonki ze strony prasy, która twierdziła, że jest już zbyt stary na grę na tym poziomie i powinien dać sobie spokój, po serii jego bezbarwnych występów i ogólnie słabej formie w trakcie sezonu. Thomas zarzucił dziennikarzom, że niesłusznie się na niego uwzięli i zarzekał się, że na boisku nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

 

 

Tak czy inaczej na arcyważne spotkanie w Monachium, gdzie zagrać mieliśmy z liderem rozgrywek TSV 1860, miejsce na prawym skrzydle zajął teoretycznie solidniejszy Vink, a do ataku w miejsce Blocka wrócił Gonzalo. Tym samym na ten trudny mecz, w którym wygrana mogła przywrócić nas do walki o końcowe zwycięstwo w 2.Bundeslidze, miałem gotowych dwóch najbardziej bramkostrzelnych zawodników tego sezonu. Gospodarze byli podmęczeni rywalizacją w Pucharze Niemiec, ponadto jesienią poradziliśmy sobie z nimi bez najmniejszego... Ano tak, przecież dopiero co mówiłem sam sobie, że wyniki poprzednich spotkań nie mają dla nas żadnego znaczenia.

 

Z początku mecz, który mógł nadać więcej blasku finiszowi rozgrywek, przebiegał z naszą nieznaczną, ale dającą się zauważyć przewagą. Do tego po niecałym kwadransie sam na sam z Geyerem urwał się Marco, doganiający go Flick bez pardonu faulował (powinien był się cieszyć, że obejrzał tylko żółtą kartkę), a rzut karny na gola pewnie zamienił Seba Franz! Wyglądało na to, że TSV być może przez następny sezon będzie przeklinać Rot-Weiss Essen, ale okazało się, że po dwóch spotkaniach przerwy na dobrą grę, teraz wszystko wróciło do normy. Gdy minęła 20. minuta zaczęły pojawiać się pierwsze błędy w defensywie, Kern ganiał za piłką po całym boisku, a w środku pola nie grzeszyliśmy zaangażowaniem w walce o futbolówkę. Finał był oczywisty; w 31. minucie zaczął Vink, który nawet nie starał się przyjąć piłki, po czym rywale przeklepali ją przez naszą połowę, wkręcili w murawę moich słabiutkich obrońców i wyrównali za sprawą Webera.

 

Po przerwie niestety było już tylko gorzej, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że co poniektórzy powinni odejść z Essen i znaleźć sobie klub w mniej wymagającej lidze. Swojego dnia nie miał dziś Gonzalo, który przegrał pojedynek sam na sam z Geyerem, zresztą dziś mało kto miał swój dzień; wręcz chyba nikt. Od pewnego momentu błąd gonił błąd, aż w końcu w 73. minucie Kern znowu opuścił swoją pozycję robiąc miejsce Neumannowi, który dostał podanie w uliczkę od Steinera i umieścił piłkę w naszej bramce, zapewniając Monachium zwycięstwo. W drugiej połowie na boisko wpuściłem Seitza, który całkowicie zawiódł, a swoim fatalnym występem i trzecią żółtą kartką z rzędu zdecydowanie potwierdził, że medialna nagonka po meczu z Mainz była jak najbardziej słuszna.
 

Cytuj

21.04.2024, Allianz-Arena, Monachium, widzów: 57 286

2BL (30/34) TSV 1860 Monachium [1.] – Rot-Weiss Essen [3.] 2:1 (1:1)

 

13' S. Franz 0:1 rz.k.

31' M. Weber 1:1

73' P. Neumann 2:1

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 6 – M.Delbaere 6, A.Kern 6 (74' M.Heinrichs 6), M.Frank 7, D.Weller – H.Vink 6 (69' T.Seitz ŻK 5), M.Rose 7, R.Guyt ŻK 7, S.Franz 7 – Gonzalo 7 (62' M.Block 6), Marco 7

 

GM: Christian Geyer (BR, TSV 1860 Monachium) - 9

 

Saarbrücken po porażce 1:2 z Offenbach zostało trzecim tegorocznym spadkowiczem z 2.Bundesligi.

Odnośnik do komentarza

I na wszelki wypadek jeszcze jedno potwierdzenie :|

 

-------------------------------------------------

 

W przeciągu tygodnia przeprowadzona została generalna zbiórka pieniędzy, która pozwoliła zarządowi z prezesem Hempelmannem na czele na zasilenie klubowej kasy kwotą 1 500 000€, która powinna pomóc cierpliwie wyczekać letnich przemian finansowych.

 

 

Mecz z niewalczącym już w sumie o nic Rot-Weiß Oberhausen mieliśmy obowiązek wygrać. Rzeczywiście, zaczęliśmy z wielkim animuszem, bezpośrednio po pierwszym gwizdku szybciutko zabraliśmy gościom piłkę, Guyt przerzucił ją do uciekającego Šušakowi Gonzalo, który nie dał się dogonić i strzałem pod brzuchem Martinellego dał nam prowadzenie w 27. sekundzie. Po kwadransie gry wywalczyliśmy rzut rożny, z którego dośrodkował Vink, w polu karnym piłki sięgnął Rose i strącił ją do bramki, podwyższając na 2:0. Chwilę później było już w zasadzie po meczu, kiedy w 20. minucie Marco zastawił się przed Mitroviciem, okręcił się, wbiegł sprintem w pole karne i strzałem po ziemi obok wychodzącego z bramki Martinellego dorzucił trzeciego gola.

 

Oberhausen grało tego wieczoru bardzo słabo, nie potrafiąc sklecić choćby jednej naprawdę składnej akcji. Tym bardziej rozwścieczył mnie fakt, że znowu całą radość z wygranej tradycyjnie zepsuli mi stoperzy, którzy sami postanowili stworzyć gościom sytuacje podbramkowe. Zaczął oczywiście Kern, który przypieczętował swój los tym, jak w 56. minucie zadbał o to, by Muller miał wystarczająco dużo miejsca na przyjęcie piłki i pokonanie Kantégo typowym golem z niczego. W 78. minucie z kolei sławy Andreasowi pozazdrościł Frank, który po prostu podał do zaskoczonego Stahla, który skwapliwie skorzystał z prezentu, wyszedł sam na sam z naszym nieszczęsnym golkiperem i wbił nam gola kontaktowego.

 

Naprawdę, nie mogłem się doczekać tej posezonowej rzeźni, jaką szykowałem dla tych cymbałów, przez których po dzisiejszym spotkaniu mieliśmy na koncie aż pięćdziesiąt (!) straconych goli w lidze. Więcej od nas miały tylko zespoły ze strefy spadkowej. Byłem po prostu wściekły, że znowu rozdajemy przeciwnikom gole, a żadnej osłody nie przyniosła mi nawet ustalająca wynik bramka Vecchiego z doliczonego czasu. Na tę chwilę, nie licząc zwolnionego w grudniu Cahilla, z trójki podstawowych środkowych obrońców w tym sezonie, na grę w RWE nie zasługiwał żaden z nich.
 

Cytuj

28.04.2024, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 10 120

2BL (31/34) Rot-Weiss Essen [3.] – Rot-Weiß Oberhausen [12.] 4:2 (3:0)

 

1' Gonzalo 1:0

16' M. Rose 2:0

20' Marco 3:0
35' D. Godoy (RWO) ktz.

56' A. Muller 3:1

78' P. Stahl 3:2

90+2' A. Vecchi 4:2

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – M.Delbaere 8, A.Kern 6 (57' M.Heinrichs 6), M.Frank 6, D.Weller – H.Vink 7 (71' F.Mangold 6), M.Rose 9, R.Guyt 7, S.Franz 9 – Gonzalo 7 (78' A.Vecchi 7), Marco 8

 

GM: Sebastian Franz (OP LŚ, Rot-Weiss Essen) - 9

Odnośnik do komentarza

Urazu łokcia doznał Ronald Guyt, jeden z lepszych zawodników RWE w ostatnim czasie, a konieczność co najmniej dwutygodniowej przerwy w treningach oznaczała, że Holender może już w tym sezonie nie zagrać.

 

W czasie, gdy doczytywałem do końca raport fizjoterapeutów, kończył się poniedziałkowy mecz Duisburg – Bochum, w którym plasujący się na piątym miejscu w tabeli goście przegrali 0:1, co oznaczało, że w Monachium wystrzeliły korki szampanów, gdyż w ten sposób TSV bez wychodzenia na boisko miało zapewniony awans do Bundesligi.

 

Kwiecień 2024

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 3-0-1, 10:5

2.Bundesliga: 3. [-3 pkt do Freiburga, +4 pkt nad Hansą]
DFB-Pokal: –

Finanse: -3,24 mln euro (+1,08 mln euro)

Gole: Gonzalo (21)

Asysty: Marco (12)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ 2026: Grupa trzecia, vs. Hiszpania, Irlandia, Łotwa, Malta i San Marino

Euro 2024: Grupa D, vs. Szwecja, Szwajcaria, Francja

Ranking FIFA: 3. [+1]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Leeds United [+1 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [M]

Francja: Olympique Lyon [+2 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+2 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+3 pkt]

Polska: Polonia Warszawa [+4 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+0 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+11 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1361], 2. Włochy [1258], 3. Polska [1236]

Odnośnik do komentarza

Sezon wkraczał już na ostatnią prostą, na której dało się jeszcze złapać gumę i zostać wyprzedzonym. Na otwarcie decydującego maja zawitaliśmy do Leverkusen, gdzie mieliśmy okazję zemścić się na miejscowym Bayerze na porażkę z rundy jesiennej, kiedy to zagraliśmy po prostu fatalnie. Nie ograniczyłem się tylko do wystawienia Hoffmanna w miejsce kontuzjowanego Guyta, bo wartą odnotowania zmianą było wywalenie irytującego Kerna na ławkę i trochę desperackie zastąpienie go młodym, 19-letnim Heinrichsem.

 

Na BayArenie przez pierwszych 45 minut mieliśmy wszystko, by dokonać zemsty i nie tylko zwyciężyć, ale też wyjechać z Leverkusen z czystym kontem oprócz trzech punktów. Aptekarze nie bardzo mogli sobie pograć, za to my regularnie stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką gospodarzy. Najpierw sytuację sam na sam znowu zmarnował Gonzalo, ale w 25. minucie defensywa Bayeru zabawiła się w naszą, Argentyńczyk dograł do niepilnowanego Marco, który nie zdołał pokonać Very, ale wbiegający z lewej strony Franz strzałem do pustej bramki zamknął akcję. Trzy minuty później Vink na prawym skrzydle ładnie obiegł Leifermanna i dośrodkował na krótki słupek, gdzie wbiegł będący ostatnio na fali Seba Franz, który szczupakiem zdobył swojego drugiego gola. Dwa do zera do przerwy, pewna gra i szalejący Franz; czy mogliśmy marzyć o zwycięstwie w tym meczu? Bynajmniej.

 

Po przerwie standardowo do akcji wkroczyła obrona. Nie zdziwiło mnie, że już w pierwszej akcji drugiej połowy straciliśmy gola, kiedy Weller zostawił na skrzydle niekrytego i mającego mnóstwo swobody André, który następnie na spokojnie dośrodkował nieatakowany przez nikogo w pole karne, a kryty na radar Visser skierował piłkę do siatki. W 63. minucie Frank po prostu zwiał ze swojej pozycji przerzedzając defensywę, a młody Heinrichs nie upilnował Vissera, który swoim drugim golem odebrał nam zwycięstwo, i cały wysiłek Seby Franza poszedł na marne. Podsumowanie sezonu zbliżało się wielkimi krokami, ale martwił mnie fakt, że mimo gównianej gry i tracenia ogromnej liczby goli paradoksalnie zbliżaliśmy się do awansu do ekstraklasy, którego teraz szczerze nie chciałem. Nie w tak beznadziejnym stylu.
 

Cytuj

03.05.2024, BayArena, Leverkusen, widzów: 21 811

2BL (32/34) Bayer Leverkusen [7.] – Rot-Weiss Essen [3.] 2:2 (0:2)

 

25' S. Franz 0:1

28' S. Franz 0:2

46' M. Visser 1:2

63' M. Visser 2:2

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté8 – M.Delbaere 6, M.Heinrichs 6, M.Frank 6 (64' A.Kern 7), D.Weller – H.Vink 7, M.Rose 9, Ch.Hoffmann ŻK 7 (69' T.Franz 6), S.Franz 9 – Gonzalo ŻK 7 (75' A.Vecchi 6), Marco 7

 

GM: Sebastian Franz (OP LŚ, Rot-Weiss Essen) - 9

Odnośnik do komentarza

W rozgrywanym w Brukseli finale Pucharu UEFA kibice obejrzeli bardzo jednostronny mecz, w którym Werder Brema zmasakrował włoskie Chievo aż 4:0 i pewnie zgarnął trofeum. Pełne 90 minut rozegrał Mateusz Machnikowski, który spisał się kapitalnie.

 

 

W przedostatniej kolejce podejmowaliśmy zdegradowany już Augsburg, który przez cały sezon stracił prawie tyle samo goli, co my, rachitycznie walczący o awans. I właśnie dziś mogliśmy zapewnić sobie grę w Bundeslidze po wakacjach, gdyż czwarta w tabeli Hansa Rostock traciła do nas cztery punkty, więc nasze zwycięstwo kończyłoby sprawę.

 

Klasycznie kibice nie byli specjalnie zainteresowani ostatnim w tym sezonie meczem na Georg-Melches-Stadion, w którym przecież mogliśmy dokonać tak znaczącego kroku i po wielu suchych latach przywrócić Bundesligę do Essen. Jeśli uda nam się awansować, ciekawi mnie niezmiernie, czy w przyszłym roku będziemy grali przy pustych trybunach. Tego dnia szło nam jak po grudzie, zrezygnowani rywale nie stanowili co prawda zagrożenia, ale nasza nieskuteczność pod ich bramką wołała o pomstę do nieba. Mimo to początek mieliśmy niezły, bo w 9. minucie Delbaere dośrodkował na szósty metr, gdzie wbiegający Hoffmann uderzył półwolejem z ostrego kąta, otwierając wynik meczu.

 

Potem jednak zacięliśmy się i marnowaliśmy doskonałe okazje, w czym przodował tym razem Marco (dziś Gonzalo nie dochodził nawet do strzałów), który pudłował jak najęty. W 65. minucie, gdy Seba Franz dobrym podaniem wypuścił go za plecy Heinego, spodziewałem się kolejnego strzału wprost w ręce bramkarza, ale tym razem Marco stanął wreszcie na wysokości zadania i podwyższył na 2:0. Zanosiło się na spokojne zwycięstwo, ale w tym sezonie po prostu nie mogliśmy wygrywać spokojnie, zawsze musiała być zupełnie niepotrzebna nerwówka, dlatego w 83. minucie, by tradycji stało się zadość, Adriano został dopuszczony do strzału z linii pola karnego, po którym piłka zatrzymała się dopiero w naszej bramce.

 

Do samego końca nasza defensywa robiła wszystko, byśmy nie wygrali tego spotkania, ale kiedy rozbrzmiał ostatni gwizdek, Brahima Kanté westchnął głośno z ulgą i wzniósł w górę swoje rękawice, na ławce obok mnie podniosły się chóralne okrzyki radości, wrzawa na przerzedzonych trybunach przybrała na sile, pomocnicy z napastnikami podbiegli do mnie, by otoczyć mnie w radosnym uścisku, a między ich głowami dojrzałem machającego mi z trybuny prezesa Hempelmanna, z którym przez najbliższych kilka dni miałem obżerać się bratwurstami i poić weizenbockiem. Po blisko dziesięciu latach wędrówki klubu po niższych szczeblach awansowaliśmy do Bundesligi.
 

Cytuj

12.05.2024, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 7090

2BL (33/34) Rot-Weiss Essen [3.] – FC Augsburg [16.] 2:1 (1:0)

 

9' Ch. Hoffmann 1:0

16' M. Wengert (FCA) ktz.

65' Marco 2:0

83' Adriano 2:1

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 8 – M.Delbaere 8, M.Heinrichs 7, M.Frank 7, D.Weller – H.Vink 7 (78' F.Mangold 6), M.Rose 7, Ch.Hoffmann 7 (64' T.Franz 6), S.Franz 7 – Gonzalo 7 (71' M.Block 6), Marco 7

 

GM: Adriano (OP PL, FC Augsburg) - 8

Odnośnik do komentarza

W 2.Bundeslidze wszystko było już rozstrzygnięte – grono spadkowiczów uzupełniła ekipa Darmstadt, zaś my jako ostatni zapewniliśmy sobie awans do ekstraklasy. Szczęśliwi piłkarze po podziękowaniu kibicom ruszyli świętować do szatni, a mnie i Markusa Rosego zatrzymali po drodze reporterzy, mający do mnie i naszego kapitana sporo pytań o ocenę przebiegu meczu. Obaj zgodnie na szczegóły zaprosiliśmy na pomeczową konferencję, a teraz tylko pokrótce rzuciliśmy kilka zdań. Ja jednak troszkę dłużej zatrzymałem się w momencie, gdy spytany zostałem o to, jak zapatruję się na losy RWE w Bundeslidze.

 

Tym razem uznałem, że kończę z robieniem dobrej miny do złej gry, kurtuazją i zachowywaniem dla siebie niektórych informacji. Wypaliłem prosto z mostu, że już teraz przez całą rundę nasza gra pozostawiała wiele do życzenia, traciliśmy mnóstwo bramek, niemal dwukrotnie więcej, niż TSV Monachium i SC Freiburg, do tego często w wyniku fatalnych błędów, więc bez żadnych działań w Bundeslidze byłoby jeszcze gorzej. Następnie powiedziałem wprost, że niezbędna będzie wymiana niektórych elementów, jeżeli chcemy marzyć o utrzymaniu się w ekstraklasie. Gdy przed laty awansowałem z moimi poprzednimi klubami do wyższych klas rozgrywkowych, wypowiadałem się bardziej optymistycznie, co później odbijało mi się czkawką. Teraz postanowiłem spróbować czegoś innego.

 

Większość drużyny upajała się sukcesem, w końcu awans w pierwszym sezonie jako beniaminek był niezłym wyczynem, więc piłkarze nie zwrócili większej uwagi na moje wypowiedzi. Ale już Kanté i Marco nie byli zbyt zachwyceni, jak to określili, moim brakiem wiary w możliwości drużyny. Nie powinni jednak się przejmować, bo oni akurat mogli być zadowoleni ze swojej postawy. Zgoła inaczej zareagował Seba Franz, który z meczu na mecz coraz bardziej u mnie punktował i wzmacniał swoją pozycję; Sebastian powiedział mi, że pragnie ze wszystkich sił pokazać mi na boisku, że nie doceniam chłopaków. Zapracował sobie na kolejnego plusa, ale wszystko oczywiście zweryfikuje plac gry.

Odnośnik do komentarza

Finałowy mecz Ligi Mistrzów w Atenach przyniósł zupełnie inne emocje. W starciu Milanu z Bayernem Monachium przez dwie godziny gry utrzymywał się bezbramkowy remis, w dogrywce Bawarczycy musieli grać w osłabieniu po kontuzji Rossiniego, a w rzutach karnych najpierw u bram raju był właśnie Bayern, którzy wykorzystał trzy pierwsze próby, a Włosi dwie zepsuli, natomiast później Niemcy zaliczyli trzy pudła z rzędu, Rossoneri trzy gole, więc to AC Milan wygrał Ligę Mistrzów. Tym samym na Euro do Danii Mateusz Machnikowski pojedzie jako zwycięzca Pucharu UEFA, a Tomek Adamczyk jako triumfator Champions League.

 

Nasz awans do ekstraklasy odbił się niemałym echem. Nie tylko przypomniała sobie o mnie piłkarska Europa, ale też zawodnicy, którzy wcześniej nie chcieli nawet słyszeć o możliwości gry w Rot-Weiss Essen, teraz nagle nie mieliby nic przeciwko. Jeśli chodziło o wzmocnienia, nigdy mściwy nie byłem, więc bardzo szybko doszedłem do porozumienia z trzema obrońcami; młody Maurizio Ambrosio z Preugii dołączy do drużyny rezerw, z kolei nadzieje bloku defensywnego, Szwajcar David Pittet z Schaffhausen i Niemiec Jan Busch z Ajaxu Amsterdam będą od razu walczyć o miejsce w pierwszym zespole.

 

 

 

Naszym pożegnalnym meczem z 2.Bundesligą, do której miałem nadzieję nie wrócić za rok, był pojedynek z Cottbus w Chociebużu. Tak, tak, z tym samym Cottbus, z którym na zakończenie rundy jesiennej ponieśliśmy u siebie koszmarną klęskę 2:6 po tragicznej grze poniżej wszelkiej krytyki. Nie mógł dziś zagrać kontuzjowany Frank, co jednak nie stanowiło dla mnie żadnego problemu, bo u nas w zasadzie było wszystko jedno, kto wybiega na boisko w obronie, do gry zdążył wrócić za to Guyt. Liczyłem naturalnie na rewanż za grudniowy blamaż, ale byłem dziś jedynym, któremu zależało na zwycięstwie. Moi podopieczni po zapewnionym awansie już całkowicie spoczęli na laurach, solidarnie przeszli obok meczu, a tego, co wyczyniał w ataku Marco, po raz kolejny kreując bramkarza na gracza spotkania, już nawet nie zamierzałem komentować. Gospodarzom w tej sytuacji wystarczył tylko jeden gol, którego w 40. minucie zdobył Stucki, oczywiście nie bez pomocy naszych statystów z obrony, tak więc sezon zakończyliśmy łatwą do przewidzenia porażką i opierdolem w szatni. Ciekawe, czy za kilka dni również będą mieli wszystko w dupie, jak posypią się specjalnie premie w postaci listy transferowej.
 

Cytuj

19.05.2024, Stadion der Freundschaft, Chociebuż, widzów: 15 481

2BL (34/34) FC Energie Cottbus [5.] – Rot-Weiss Essen [3.] 1:0 (1:0)

 

40' T. Stucki 1:0

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 6 – M.Delbaere 6, M.Heinrichs 7, M.Frank 7, D.Weller – H.Vink 6 (70' M.Block 7), M.Rose 6, R.Guyt 6 (65' T.Franz 6), S.Franz 6 – Gonzalo 7, Marco 6 (78' A.Vecchi 6)

 

GM: Christian Busch (BR, FC Energie Cottbus) - 8

 

Tak oto zakończył się sezon, w którym mieliśmy walczyć o utrzymanie, a ostatecznie walczyliśmy, ale o awans, który koniec końców stał się faktem. Czułem się szczęśliwy, ponieważ przejście z drużyną o dwie klasy rozgrywkowe rok po roku było moim szczególnym sukcesem, którego wcześniej nie doświadczyłem. Jednocześnie Bundesliga mogła już szykować się na wielki powrót Mr. Ralfa na swoje salony po blisko czterech latach nieobecności, zaś ja sam na przyszły sezon szczególnie ostrzyłem sobie zęby na spotkania z Osnabrückiem, z którym miałem ochotę odnieść komplet zwycięstw.

 

Na tym jednak był koniec przyjemności. Pierwsze dwa-trzy miesiące w drugiej lidze mieliśmy piekielnie mocne, trzymaliśmy się w ścisłej czołówce i długo obejmowaliśmy fotel lidera. A od przełomu października i listopada aż do końca sezonu było po prostu źle, poza paroma krótkimi przebłyskami. Długimi momentami nasza ofensywa z trudem nadążała z nadrabianiem szkód wyrządzanych przez defensywę, więc tym większy cud, że w przyszłym roku zagramy w ekstraklasie.

 

2.Bundesliga, sezon 2023/2024:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |   M   | SC Freiburg          | 34  | 21  | 8   | 5   | 65   | 31   | +34    | 71   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |   A   | TSV 1860 Monachium   | 34  | 20  | 8   | 6   | 64   | 37   | +27    | 68   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |   A   | Rot-Weiss Essen      | 34  | 18  | 9   | 7   | 71   | 54   | +17    | 63   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | Hansa Rostock        | 34  | 17  | 9   | 8   | 55   | 45   | +10    | 60   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | FC Energie Cottbus   | 34  | 18  | 5   | 11  | 57   | 45   | +12    | 59   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | VfL Bochum           | 34  | 17  | 6   | 11  | 67   | 49   | +18    | 57   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | Bayer 04 Leverkusen  | 34  | 14  | 10  | 10  | 59   | 45   | +14    | 52   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | Kickers Offenbach    | 34  | 12  | 13  | 9   | 46   | 40   | +6     | 49   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | Arminia Bielefeld    | 34  | 13  | 9   | 12  | 49   | 49   | 0      | 48   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | MSV Duisburg         | 34  | 10  | 16  | 8   | 53   | 46   | +7     | 46   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | Eintracht Frankfurt  | 34  | 11  | 12  | 11  | 44   | 39   | +5     | 45   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | 1.FC Köln            | 34  | 13  | 3   | 18  | 42   | 62   | -20    | 42   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | SpVgg Greuther Fürth | 34  | 11  | 8   | 15  | 48   | 49   | -1     | 41   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | Rot-Weiß Oberhausen  | 34  | 8   | 16  | 10  | 33   | 43   | -10    | 40   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |   S   | SV Darmstadt         | 34  | 8   | 5   | 21  | 39   | 65   | -26    | 29   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |   S   | FC Augsburg          | 34  | 5   | 11  | 18  | 36   | 60   | -24    | 26   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |   S   | 1.FC Saarbrücken     | 34  | 4   | 9   | 21  | 37   | 69   | -32    | 21   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |   S   | 1.FSV Mainz          | 34  | 3   | 9   | 22  | 39   | 76   | -37    | 18   |

 

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...