Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W echu medialnej burzy odlecieliśmy następnego dnia do Pragi, gdzie do środy niewzruszony normalnie sprawowałem nadzór nad treningami. Z Czechami zagrać mieliśmy ze zmianami w wyjściowej jedenastce, w której do bramki powrócił Górka, miejsce na prawej obronie zajął Brzeziński, na środku Kowalik z Koniecznym, na prawym skrzydle znalazł się Lemanowicz, parę środkowych pomocników utworzyli Morawski z Szymańskim, a u boku Halilovicia zagrał Pawlak.

 

Mecz na Evženie Rošickieho miał dość specyficzny przebieg. W pierwszej połowie pierwsze skrzypce grał słowacki sędzia Jacko, i był zdecydowanie czarnym charakterem, zachowując się tak, jakby prowadził nie mecz towarzyski, a finał Mistrzostw Świata. Najpierw już w 2. minucie pokazał żółtą kartkę Brzezińskiemu za zwykłe przytrzymanie rywala, a za to w tak wczesnej fazie meczu kartek się na ogół nie pokazuje, a później w 8. minucie wyrzucił z boiska Koniecznego za rzekomy faul taktyczny, choć Tomek faulował w bocznej strefie boiska, a Šimek w przypadku przedryblowania 21-latka miałby jeszcze do pokonania zabiegającego mu drogę Kowalika.

 

Zdecydowałem nie przeprowadzać od razu zmiany, więc tylko cofnąłem Machnikowskiego i Lemanowicza na bocznych defensywnych pomocników, po czym kontynuowaliśmy grę tak, jak do tej pory. Czesi nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej i mimo osłabienia co chwilę ich straszyliśmy. Po kwadransie po raz drugi podpadł mi Jacko, który co prawda odgwizdał faul Vita na wbiegającym w pole karne Pawlaku, ale arbiter pokazał sprawiedliwe sędziowanie, i zamiast również uznać to za faul taktyczny, Czech obejrzał tylko żółtą kartkę. Na domiar złego całkowicie zawiódł Machnikowski, którego czytelny strzał w środek bramki nie sprawił Dudzie żadnego kłopotu.

 

A po prawdzie Duda doprowadzał mnie dziś do białej gorączki, bowiem miał prawdziwy dzień konia i odbijał lub łapał dosłownie wszystko, co tylko szło w światło bramki. W pierwszej połowie obronił trzy trudne piłki, w tym jedną beznadziejną sytuację, gdy oko w oko stanął z nim Pawlak. Po drugiej stronie boiska Górka tylko raz zmuszony był do interwencji, gdy końcami palców wybił zmierzający w okienko strzał Prochazki, z kolei tuż przed przerwą próba Machačka ugrzęzła w bocznej siatce.

 

Po przerwie koncert kontynuował zmierzający do tej pory po nagrodę MVP cholerny Duda, w pierwszych kilku minutach broniąc woleja Pawlaka, uderzenie po ziemi Kwiatkowskiego, następnie jeszcze kolejną sytuację sam na sam z Pawlakiem i stuprocentową okazję Halilovicia w 56. minucie, którą sparował na rzut rożny. A ten egzekwował Lemanowicz, piłka z prawego narożnika pomknęła w pole bramkowe, a tam jak spod ziemi wyrósł wprowadzony w przerwie Kwiatkowski, który NARESZCIE pokonał przeklętego Dudę! Już dawno tak nie ucieszyłem się z gola w meczu towarzyskim. Chwilę później zrobiło się jeszcze przyjemniej, bowiem przy kolejnej naszej akcji Maciek zdecydował się na strzał z dystansu bez ostrzeżenia, przypominając sobie, że stać go na potężne bomby, a piłka ponowne ugrzęzła w siatce czeskiej bramki.

 

Od tej pory Duda już tak nie kozaczył, ale to nie był koniec emocji. W 69. minucie Woźniak zaprezentował całą serię kiksów, najpierw przepuściwszy piłkę między nogami sprawiając prezent Svečowi, a gdy nieudolnie próbował go zablokować, skierował piłkę do własnej bramki, zdobywając gola samobójczego, na którego bardzo sobie w tej sytuacji zasłużył. Znowu zaczęło robić się gorąco, ale na szczęście na kwadrans przed końcem Tomek odkupił swoje, udaną przecinką i wybiciem inicjując kontratak, tak że Halilović przedarł się za linię obrony, w polu karnym ośmieszył Prospisila i strzałem po ziemi wbił Dudzie kolejną szpilę. Ten gol ostatecznie pogrążył Czechów, dzięki czemu pokonawszy naszych południowych sąsiadów, bramkarza Dudę i sędziego Jacka wracaliśmy z Pragi w doskonałych humorach.

16.11.2022, Evžena Rošickieho, Praga, widzów: 18 132; TV

TOW Czechy [31.] – Polska [1.] 1:3 (0:0)

 

8' T. Konieczny (POL) czrw.k.

17' M. Machnikowski (POL) nw.rz.k.

56' M. Kwiatkowski 0:1

60' M. Kwiatkowski 0:2

69' T. Woźniak 1:2 sam.

74' Z. Halilović 1:3

 

Polska: M.Górka 7 – A.Brzeziński ŻK 7 (46' K.Wróblewski 7), M.Kowalik 7 (46' A.Kowalczyk 7), T.Konieczny Czk 5, T.Woźniak 8 – T.Lemanowicz ŻK 8, P.Morawski 7, P.Szymański 7 (46' M.Kwiatkowski 8), M.Machnikowski ŻK 7 (46' M.Brodecki 7) – Z.Halilović 9 (80' K.Malinowski 6), M.Pawlak 6 (67' G.Owczarek 7)

 

GM: Zoran Halilović (N, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza

Wróciwszy do Essen na dzień dobry czekała mnie niemiła niespodzianka, jako że w hallu czekał na mnie Olek Wasoski z papierem od szefa pionu medycznego, jaki odebrał w moim zastępstwie parę dni temu. Nasz kapitan Thomas Ebner miał wypadek na siłowni, sztanga zleciała mu z rąk i doznał w wyniku tego urazu klatki piersiowej, który na co najmniej cztery tygodnie wykluczył go z gry, zatem Thomas wróci być może dopiero na koniec rundy jesiennej.

 

 

 

Jego miejsce w składzie na mecz z Kilonią zajął naturalnie wice-kapitan Andreas Kern, a zmiana kapitana także może mieć różny wpływ na grę zespołu. Tym razem moje obawy długo się potwierdzały, ponieważ goście zaskoczyli nas ambitną, otwartą grą, która do tego dobrze im wychodziła, bo ich akcje były bardzo składne i potrafili spokojnie utrzymać się przy piłce. W pierwszej połowie po raz pierwszy od kilku dobrych spotkań nie udało się nam otworzyć wyniku, bo i okazji ku temu nie mieliśmy zbyt wielu, w przeciwieństwie do skazywanych na pożarcie rywali. To Kiel bowiem robiło więcej szumu i Kostić musiał się solidnie natrudzić, by utrzymać nas na powierzchni i nie pozwolić outsiderowi sprawić nam niemiłej niespodzianki, co wychodziło mu świetnie, szczególnie gdy przeniósł nad poprzeczką wariacko podkręcone strzało-dośrodkowanie Maiera, które omal nie wpadło mu za kołnierz.

 

Już od dwóch miesięcy nie miałem powodów do opieprzania drużyny w przerwie meczu, ale dziś piłkarze przypomnieli sobie jak to jest, ponieważ nie kryłem swojego rozczarowania przebiegiem gry i faktem, że pozwalamy Kilonii na zbyt wiele, podczas gdy sami nie potrafimy przejąć inicjatywy.

 

Mimo to drugą połowę zaczęliśmy tak samo, jak kończyliśmy pierwszą, tak że zacząłem się poważnie martwić, że zakończymy dziś passę zwycięstw słabiutkim, wymęczonym wręcz 0:0. Ale po kwadransie bezbarwnej gry sięgnąłem po rezerwowych, w pierwszej kolejności za niewidocznego Montanarego wpuszczając Kulmera, i to właśnie ta zmiana zadecydowała o losach meczu. W 71. minucie, gdy na trybunach robiło się już nerwowo, Reinhardt wybił piłkę z pola karnego, ale już nie cofnął się na pozycję, co z miejsca wykorzystał Hoffmann dogrywając do niepilnowanego Kulmera, a ten strzałem bez przyjęcia nareszcie złamał obronę Kilonii! Goście wkrótce rzucili się do rozpaczliwej hiperofensywy, ale w 83. minucie złapaliśmy ich kontratakiem, Kulmer rozciągnął na prawo, Block na wolnym polu ściął piłkę Gonzalo do środka, a Argentyńczyk złapał Beera na wykroku i podwyższył na 2:0.

 

Tuż przed końcem Kostić raz jeszcze pokazał się z rewelacyjnej strony, broniąc groźny strzał Allena z linii pola karnego, a minutę później rezerwowy Fleischer fantastycznie zagrał na puste pole do Kulmera, który spokojnym lobem ponad wychodzącym z bramki Beerem ustalił wynik na 3:0 i przypieczętował nowy klubowy rekord kolejnych ligowych zwycięstw. Na papierze nie wyglądało to źle, ale miałem nadzieję, że zwłaszcza pierwsza połowa przypomni moim zawodnikom, że mecze nie będą wygrywać się same.

19.11.2022, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 17 676

RLN (13/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Holstein Kiel [15.] 3:0 (0:0)

 

71' Ch. Kulmer 1:0

83' Gonzalo 2:0

90' Ch. Kulmer 3:0

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 9 – S.Kuhn 7, M.Frank 7, A.Kern 7, D.Weller 8 – M.Block 8, M.Rose 7, Ch.Hoffmann 7 (83' T.Seitz 7), E.Parlato 6 (68' Ch.Fleischer 7) – Gonzalo 8, A.Montanari 6 (61' Ch.Kulmer 8)

 

GM: Goran Kostić (BR, Rot-Weiss Essen) - 9

Odnośnik do komentarza

Treningi powoli zaczynali wznawiać zawodnicy wychodzący z urazów. Na zajęciach między słupkami gorliwie latał już Kanté, z pełnym obciążeniem trenował także Guyt, a Murilo dostał właśnie od lekarzy zielone światło.

 

 

Ale w Lipsku przeciwko walczącej o czołówkę Saksonii w naszej bramce pozostał Kostić, który świetną postawą w meczu z Kilonią zasłużył sobie na grę. Nie widziałem zresztą powodu, by cokolwiek zmieniać, bowiem nadal (odpukać!) pozostawaliśmy w wysokiej formie i jak na razie od września nie było w Regionallidze klubu, który byłby w stanie stawić nam czoła.

 

26 listopada nadal się taki nie znalazł. Tego popołudnia zanim zgromadzeni na pięknym Zentralstadion kibice zdążyli dobrze rozsiąść się na trybunach, już na świetlnej tablicy widniała jedyneczka po stronie RWE; sędzia rozpoczął mecz, Montanari zagrał ze środka do Wellera, ten po linii do uciekającego skrzydłem Parlato, Edoardo ze stoickim spokojem dośrodkował w obręb pola bramkowego, a tam przepychający się z Voglem Gonzalo zgasił piłkę i w 18. sekundzie umieścił ją w siatce. Mimo tak dotkliwego ciosu, jakim jest utrata bramki przed uronieniem pierwszej kropelki potu, Sachsen pokazała, że nie bez powodu utrzymuje dystans za czołówką tabeli, ambitnie z nami walcząc, ale na pokonanie świetnego Kosticia byli dziś za słabi. Ale i my mimo wszystko nie błyszczeliśmy w ofensywie, ponieważ marnowaliśmy bardzo dużo piłek na bezsensowne strzały z dystansu, które lądowały na trybunach.

 

W słabszej dyspozycji był też Gonzalo, który mimo gola z 18. sekundy i dochodzenia do niezłych sytuacji, strzelał niestety wyłącznie w Manoela, włączając w to dobitki, które nie miały prawa nie zatrzymać się w bramce, a jednak. W przerwie poleciłem wprawdzie, by zamiast oddawania rywalom piłek uderzeniami z dystansu, częściej szukać prostopadłych podań, ale w akcji z 59. minuty Hoeneß, którego chwilę wcześniej wpuściłem za zmęczonego Hoffmanna, z braku innej możliwości spróbował jeszcze raz uderzyć zza szesnastki, a tym razem w przeciwieństwie do kolegów zrobił to celnie i podwyższył na 2:0. Mecz był zatem rozstrzygnięty, a Kostić pewnym wybronieniem dwóch potężnych pocisków autorstwa Schachta sprawił, że kibice Saksonii zniesmaczeni niemocą swoich ulubieńców zaczęli opuszczać Zentrastadion przed końcem meczu. Goran fantastyczną postawą i drugą nagrodą dla gracza meczu z rzędu skłonił mnie do rozważenia, czy nie dać mu czasem dograć do końca rundy jesiennej, z kolei obserwujący spotkanie z ławki Kanté mógł szykować się do wzmożonej pracy na treningach, by wrócić do bramki.

26.11.2022, Zentralstadion, Lipsk, widzów: 3949

RLN (14/34) Sachsen Leipzig [5.] – Rot-Weiss Essen [1.] 0:2 (0:1)

 

1' Gonzalo 0:1

14' T. Muller (SL) ktz.

59' S. Hoeneß 0:2

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 9 – S.Kuhn 8, M.Frank 8, A.Kern 7, D.Weller 8 – M.Block 8, M.Rose 7 (78' T.Seitz 6), Ch.Hoffmann ŻK 7 (53' S.Hoeneß 7), E.Parlato – Gonzalo 8 (69' Ch.Kulmer 6), A.Montanari 7

 

GM: Goran Kostić (BR, Rot-Weiss Essen) - 9

Odnośnik do komentarza

@Makk,

Dokładnie, teraz to za każdym razem nie mogę się doczekać następnego meczu :) 14. kolejek i tylko jeden sprokurowany rzut karny, obrona elegancko czyści pole karne, obaj bramkarze spisują się doskonale, Gonzalo jest pierwszym killerem w całym "Cieniu wielkiej trybuny", który jeszcze przed końcem rundy jesiennej ma na koncie ponad 20 bramek, a piłkarze realizują w zasadzie każde moje polecenie :) Przez te kilkanaście sezonów nie miałem takiego posłuchu jeszcze w żadnym klubie. W tej chwili mamy osiem punktów przewagi nad drugą w tabeli Arminią, więc jeżeli na wiosnę nie przytrafi się nam żadna katastrofa, za rok spotkamy się w 2. Bundeslidze :>

 

@Dranek,

Tamte kilka spotkań pod koniec sezonu w Regionallidze, który jedynie musiałem dograć? Osobiście nie nazwałbym tego aż tak bardzo udanym początkiem. Na starcie miałem wtedy o klasę lepszych zawodników, niż teraz w Essen, a po przyjściu do dogrania było jedynie sześć kolejek, jeśli dobrze pamiętam. Z kolei od nowego sezonu była już dziecinada, która trwała aż do 2020 roku, kiedy wyczerpała się moja cierpliwość. Tutaj czuję się o NIEBO lepiej, niż u Fiołków.

Odnośnik do komentarza

1. Najlepiej buduje mi się taktykę na 4-4-2, a w tej karierze w każdym klubie, do którego przychodziłem, możliwe było jej zastosowanie. Reasumując, zaczynam od swojego pomysłu na 4-4-2, z czasem dopieszczając szczegóły w poleceniach indywidualnych dla poszczególnych formacji. W Rayo z desperacji przeszedłem na 4-1-2-2-1, które i tak oblało egzamin, ale tam nic się nie sprawdzało. W FM 2006 nie ma już tzw. killer-taks, które były na porządku dziennym w starszych FM/CM, ale czuję, że tutaj wycisnąłem wszystko z 4-4-2, co widać choćby po reprezentacji Polski. Kiedy brakuje mi odpowiednich piłkarzy, jasne, dopasowuję ustawienie pod posiadany zespół, ale, jak napisałem na początku, w "Cieniu wielkiej trybuny" nie stawałem jeszcze przed taką koniecznością.

 

2. Nie. Kiedy prowadzę opka, nie rozpoczynam równolegle żadnych nowych sejwów, bo istniałoby zbyt duże ryzyko, że mnie za bardzo wciągną, co skończyłoby się "zapomnieniem" opowiadania, a w rezultacie jego upadkiem. Stawiam na profesjonalizm i jadę wyłącznie z savem, na którym piszę opka. A na nowszą wersję FM-a przesiądę się po finale i epilogu "Cienia wielkiej trybuny" ;)

Odnośnik do komentarza

2. Nie. Kiedy prowadzę opka, nie rozpoczynam równolegle żadnych nowych sejwów, bo istniałoby zbyt duże ryzyko, że mnie za bardzo wciągną, co skończyłoby się "zapomnieniem" opowiadania, a w rezultacie jego upadkiem. Stawiam na profesjonalizm i jadę wyłącznie z savem, na którym piszę opka. A na nowszą wersję FM-a przesiądę się po finale i epilogu "Cienia wielkiej trybuny"

Czuję się jak paskudny amator :(

Odnośnik do komentarza

Mówiłem o jednym sejwie, który jest używany, czyli tak, jak robi np. @Makk, co napisał wyżej - w folderze bywa kilka różnych save'ów, ale wczytywany jest tylko ten z aktualną karierą. Starych save'ów nie kasuję przez sentyment, aczkolwiek przy formacie z 2016 roku skopiowałem tylko save z "Cieniem wielkiej trybuny". Od tamtego czasu, jako że nie zakończyłem kariery, w folderze jest tylko ten jeden save.

 

Drugim powodem "monosejwii" jest to, że tylko pozostając przy jednym zapisie jestem w stanie całkowicie wczuć się w karierę.

Odnośnik do komentarza

A ja własnie czasem odczuwam konieczność odskoczni. Mój Hutnik znudził mi się po 7 sezonach, zagrałem 3 sezony FC Kagoshima i to było oderwanie od kariery, które pozwoliło mi wrócić do "głównego save'a" z przyjemnością. Obecnie gdy mam ochotę na FMa, ale na widok kariery Wyndrowicza mi trochę słabo, odpalam sobie zapis, gdzie gram teraz w Singapurze i walczę o doprowadzenie klubu do poziomu potęgi kontynentalnej. Ale rozgrywam tam może 2-3 kolejki w przeciągu ponad połowy sezonu w Hutniku :)

 

Może mam bujną wyobraźnię, ale nie mam kłopotu z wczuciem się mimo tego w karierę :D

Odnośnik do komentarza

Świetne wyniki, jakie osiągaliśmy na trzecioligowych boiskach przynosiły nam coraz więcej nagród. Tym razem po raz pierwszy w sezonie w głosowaniu na Piłkarza Miesiąca zwyciężył zawodnik Rot-Weiss Essen, a triumfatorem zasłużenie został Marco Block. Ale to nie wszystko, ponieważ drugie miejsce tuż za Marco zajął Gonzalo, również zasługując na to znakomitymi występami. Natomiast gol Kulmera z meczu z Kilonią 19 listopada został nagrodzony trzecim miejscem w plebiscycie na Bramkę Listopada.

 

 

Listopad 2022

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 3-0-0, 9:1

Regionalliga Nord: 1. [+8 pkt nad Arminią Bielefeld]

Finanse: -2,46 mln euro (+763 tys. euro)

Gole: Gonzalo (22)

Asysty: Thomas Seitz i Marco Block (6)

 

Bilans (Polska): 2-0-0, 6:1

Eliminacje ME 2024: siódma grupa, 2. [-3 pkt do Anglii, +3 pkt nad Szkocją]

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester United [+1 pkt]

Austria: Admira Wacker [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+5 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+3 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+3 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+3 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: Servette FC [+2 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. E, 3:2 na wyjeździe z Manchesterem City

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, gr. E, 0:1 na wyjeździe z Aston Villą, 2:2 u siebie ze Sportingiem Lizbona

 

 

Reprezentacja Polski:

- 12.11, Mecz towarzyski, Polska - Luksemburg, 3:0

- 16.11, Mecz towarzyski, Czechy - Polska, 1:3

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1425], 2. Brazylia [1219], 3. Włochy [1131]

Odnośnik do komentarza

Pod koniec rundy jesiennej coraz bardziej zaczynało dopisywać nam szczęście. Nie tylko serią zwycięstw nie dawaliśmy reszcie stawki najmniejszych szans na ruszenie z jakąkolwiek pogonią, ale też nasi najgroźniejsi rywale coraz częściej gubili punkty. Przed otwierającym grudzień meczem z naszymi imiennikami z Erfurtu stanęliśmy przed szansą powiększenia przewagi do jedenastu oczek, po tym jak w piątek Arminia skompromitowała się porażką 1:2 z rezerwami Herthy, tracąc na dodatek drugie miejsce w tabeli na rzecz berlińczyków. Grzech byłoby takiej okazji nie wykorzystać.

 

Ale długo nie mogliśmy sobie z gośćmi poradzić. Będący ostatnimi czasy na fali Erfurt nie tylko twardo się bronił, ale też próbował atakować, w czym po kwadransie pomógł im Kostić fatalnym wyrzuceniem piłki, i miał mnóstwo szczęścia, że ta po zbyt nerwowym strzale Ochsa wróciła do jego rąk. Na szczęście był to jedyny kiks Gorana, który szybko wziął się w garść i rywalom próżno było czekać na kolejne prezenty, a my zaczęliśmy przesuwać ciężar na ich połowę. W 27. minucie Levent kapitalnie interweniował przy główce Rosego po dośrodkowaniu Kuhna, ale pięć minut przed przerwą szczęścia zabrakło mu, gdy w identycznej sytuacji Hoffmann skutecznie zamknął centrę Blocka, dając nam upragnione prowadzenie.

 

Mimo tego nie ze wszystkich byłem zadowolony, a w przerwie nie kryłem rozczarowania zwłaszcza postawą obu napastników, a najbardziej Montanarego, który strzelał na wiwat z nieprzygotowanych pozycji. W ten sposób udało mi się doskonale wjechać Włochowi na ambicję i dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Parlato przeciął podanie Probsta, ruszyliśmy z kontrą, Edoardo zagrał w uliczkę do Antonio, a ten wreszcie uderzył jak z armaty na dalszy słupek i Levent po raz drugi musiał wyciągać piłkę z bramki. Kolejne trzy punkty znalazły się w naszych rękach, w 78. minucie po raz pierwszy po urazie na placu gry pojawił się Ronald Guyt, a nasza przewaga nad Herthą II i Arminią Bielefeld wyniosła kolejno dziesięć i jedenaście punktów. Na chwilę obecną mało kto wyobrażał sobie, by do końca rundy ktokolwiek był w stanie zatrzymać rozpędzony walec marki Rot-Weiss Essen.

03.12.2022, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 17 808

RLN (15/34) Rot-Weiss Essen [1.] – Rot-Weiss Erfurt [8.] 2:0 (1:0)

 

13' M. Hock (Er) ktz.

41' Ch.Hoffmann 1:0

57' A. Montanari 2:0

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 7 – S.Kuhn 8, M.Frank 7, A.Kern 7, D.Weller 7 – M.Block 7 (70' T.Seitz 6), M.Rose 8, Ch.Hoffmann ŻK 8 (78' R.Guyt 6), E.Parlato 8 – Gonzalo 7 (82' U.Stahl 6), A.Montanari 7

 

GM: Edoardo Parlato (P L, Rot-Weiss Essen) - 8

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu z Erfurtem po raz kolejny złośliwi dziennikarze spróbowali zasiać w naszej szatni ziarno niezgody, ponownie pytając mnie o kwotę odstępnego, za jaką puszczę Gonzalo. Tym razem jednak nie wdałem się w jakąkolwiek dyskusję, nawet nie ruszyłem wargą na ten temat i udałem, że nie usłyszałem pytania.

 

 

Z coraz większym trudem opędzałem się od istnego potoku kolejnych plotek łączących mnie z najrozmaitszymi klubami. Zdaniem dziennikarzy lada chwila miałem zostać menedżerem takich zespołów, jak Wolves, GAK-u Graz, Le Mans, Nottingham Forest i Young Boys, zaś w niedzielę 5 grudnia w przeciągu jednego popołudnia musiałem zdementować aż trzy niepokojące kibiców RWE spekulacje, wysyłające mnie do Olympique Nîmes, Toulouse i FC Zurych. Gdyby połączyć wszystkie westchnienia ulgi naszych fanów, wyszedłby z nich nielichy huragan.

 

 

 

Tydzień później pojechaliśmy do Hamburga, gdzie czekał nas mecz z rezerwami HSV. Uznałem, że to bardzo dobrą sposobność, by dać zagrać od pierwszej minuty zawodnikom, którzy pracowali nad formą po kontuzjach, na co dzień pełnią rolę rezerwowych lub po prostu występują rzadko. W efekcie tych decyzji dałem odpocząć Markusowi Rosemu, by ograł się Guyt, na prawym skrzydle wystąpił Seitz, w obronie u boku Franka zagrał nasz nominalny kapitan Ebner, a w ataku Montanarego zmienił Kulmer. Pomyślałby ktoś, że tydzień po wstydliwej porażce Arminii omal nie ośmieszyliśmy się my!

 

Moi zawodnicy w trakcie ponad dwumiesięcznej serii zwycięstw nad mocniejszymi rywalami uznali chyba, że skoro po poważnych zespołach jedziemy niczym monster truck po wertepach, to słabiutcy rezerwiści pokonają się sami, podczas gdy my będziemy stali z założonymi rękami. Od samego początku graliśmy co najwyżej przeciętnie, a ja bardzo szybko zauważyłem olbrzymią nonszalancję w poczynaniach Kulmera i Gonzalo. Ale koniec końców gdy w 19. minucie centra Franka z rzutu rożnego trafiło prosto na czoło Argentyńczyka i ugrzęzła następnie w bramce, miałem nadzieję, że teraz zaczniemy w końcu grać, jak Rot-Weiss Essen. Nic z tych rzeczy! Nadal mimo moich nawoływań do przebudzenia zza linii bocznej graliśmy co najwyżej na pół gwizdka, a w 26. minucie Kuhn w fatalnym stylu zgubił piłkę na naszej połowie, co skończyło się szybką kontrą i strzałem Igora z 25 metrów, przy którym po raz pierwszy kiepską interwencją poważnie zawiódł mnie Kostić, i nieoczekiwanie zrobiło się 1:1. Po raz ostatni prowadzenie z rąk wypuściliśmy... we wrześniu.

 

Nie mogąc patrzeć na naszą grę zaczynałem już układać w głowie treść ryków, jakie miałem zamiar zaserwować w przerwie w ramach zimnego prysznica z mojej strony, kiedy w ostatniej akcji pierwszej połowy Hoffmann zdecydował się na płaski strzał zza pola karnego, a w ostatniej chwili zza pleców Grafa wyskoczył Gonzalo, dostawił nogę i uratował drużynę przed suszarką.

 

Ale i tak nie miałem właściwie dla nikogo dobrych wieści. W mało eufemistycznych określeniach przypomniałem drużynie, że jeżeli marzy nam się awans do drugiej ligi, nie wolno nam lekceważyć absolutnie nikogo, po czym wstrzymawszy się jeszcze ze zmianami posłałem drużynę na drugą połowę. W tej jednak wciąż graliśmy zdecydowanie poniżej poziomu, na jaki nas stać i jaki prezentowaliśmy przez ostatnie trzy miesiące. Dobrze więc, że w 63. minucie Parlato przeszedł Fuchsa, dośrodkował, a Gonzalo przeskoczył Beckera i celną główką skompletował hat-tricka. Skoro już graliśmy tak, jakby ktoś nafaszerował nam bratwursty jakimś świństwem, trzeba było cieszyć się z dwubramkowej przewagi.

 

Jednakże nie na długo. Zaledwie chwilę później tym razem Frank zawalił krycie Igora, który ruszył na naszą bramkę, a to, co zrobił Kostić, ciężko było nazwać interwencją, ponieważ Goran zwyczajnie pojechał na tyłku po trawie, oglądając się jedynie za toczącą się do bramki piłką. Ta sytuacja sprawiła, że puściły mi nerwy, po czym do bramki szybciutko powędrował Kanté, który od następnego spotkania miał powrócić do niej na stałe. W tej sytuacji końcówka zapowiadała się na bardzo nerwową, ale na szczęście w 85. minucie Gonzalo zgasił dośrodkowanie Seitza z kornera i bombą po rękach bramkarza zdobył swoją czwartą bramkę, rozstrzygając losy meczu.

 

Owszem, wygraliśmy po raz jedenasty z rzędu, ale kiepski styl, w jakim odnieśliśmy zwycięstwo uwzględniając klasę rywala, i dwie zbyt łatwo stracone bramki sprawiły, że po raz pierwszy od trzech miesięcy moi podopieczni nie usłyszeli w szatni pochwał, tylko wymowne milczenie z mojej strony. A Gonzalo mimo karety bramek nie mógł być zbyt zadowolony ze swojej postawy, bowiem zmarnował dziś dziewięć znakomitych okazji, w tym aż w sześciu sytuacjach sam na sam nie trafił nawet w światło bramki. O Kulmerze i Montanarim nie wspominając.

09.12.2022, Wolfgang-Meyer-Stadion, Hamburg, widzów: 1669

RLN (16/34) HSV II [12.] – Rot-Weiss Essen [1.] 2:4 (1:2)

 

21' Gonzalo 0:1

26' Igor 1:1

45+2' Gonzalo 1:2

63' Gonzalo 1:3

65' Igor 2:3

85' Gonzalo 2:4

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 7 (65' B.Kanté 6) – S.Kuhn 5, M.Frank 8, T.Ebner 7, D.Weller 7 – T.Seitz 8, R.Guyt 8 (83' M.Rose 6), Ch.Hoffmann 8, E.Parlato 9 – Gonzalo 10, Ch.Kulmer 7 (56' A.Montanari 7)

 

GM: Gonzalo (N, Rot-Weiss Essen) - 10

Odnośnik do komentarza

Regularnie byłem "wysyłany" przez media w coraz ciekawsze zakątki Europy, a tym razem moim nowym pracodawcą rychło miało zostać Torpedo Moskwa. Zabawne, oj zabawne.

 

 

Znakomitą rundę jesienną w Essen kończyliśmy spotkaniem z VfB Lübeck, na które przywróciłem nasz skład do stanu sprzed dwóch tygodni, w bramce zostawiając jedynie Kantégo, a do obrony wrócił nasz główny kapitan Ebner. Lubeka mocno zaczęła sezon, przez pierwsze parę kolejek plasując się na czele tabeli, ale kolejne tygodnie przynosiły stopniową obniżkę lotów, co zaowocowało zjechaniem gości na siódme miejsce w tabeli. Warto zatem było ograć i VfB, ot, by nie pozostawić Regionallidze złudzeń co do tego, kto był najlepszy tej jesieni.

 

Zmartwiłem się, że powrót naszego kapitana okaże się niezbyt udany, po tym jak Thomas zebrał żółtą kartkę już w 2. minucie spotkania, ale moje obawy okazały się całkowicie bez pokrycia z rzeczywistością, bo nie szukał drugiego "żółtka". Zresztą Ebner okazji do fauli zanadto nie miał, bo Lubekę było stać jedynie na pojedyncze wypady na naszą połowę, zaś poza tymi wyjątkami to my gnietliśmy rywali i w pełni panowaliśmy nad przebiegiem meczu. W 16. minucie Block ciekawym zagraniem piętą wypuścił prawym skrzydłem Kuhna, który otrząsnął się po swoim kiepskim występie w Hamburgu, dośrodkował na dalszy słupek, a tam nadbiegł zupełnie niekryty Parlato, który nie miał problemów z pokonaniem Danilo. Osiem minut później po raz drugi przeszliśmy się prawą stroną boiska, Block spróbował zagrać do Gonzalo, któremu prezent sprawił Baumann mijając się z piłką, dzięki czemu Argentyńczyk wyszedł sam na sam z Danilo i pewnie podwyższył na 2:0.

 

Goście nie potrafili sobie z nami poradzić, więc w drugiej połowie nie forsowaliśmy już sił i pilnowaliśmy, by gra toczyła się z dala od naszej bramki. To zaś wyszło nam perfekcyjnie, na ostatnie minuty pierwszy raz po kontuzji na boisko wybiegł Murilo, a gdy arbiter zakończył spotkanie, okazało się, że kolejnej kompromitacji zaznała Arminia, przegrywając na wyjeździe aż 1:3 z rezerwami Werderu. Dzięki temu nie tylko drużyna z Bielefeld spadła na piąte miejsce, ale też na półmetku rozgrywek mieliśmy aż piętnaście punktów przewagi nad drugim miejscem, a szesnaście nad najbliższym uprawionym do awansu zespołem. Teraz mogliśmy z czystym sumieniem odpocząć do końca roku, a później wziąć się za ostre przygotowania do rundy jesiennej.

17.12.2022, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 17 645

RLN (17/34) Rot-Weiss Essen [1.] – VfB Lübeck [7.] 2:0 (2:0)

 

16' E. Parlato 1:0

24' Gonzalo 2:0

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – S.Kuhn 7 (81' Murilo 6), M.Frank 8, T.Ebner ŻK 7, D.Weller 7 – M.Block 8, M.Rose 7, Ch.Hoffmann 7 (69' R.Guyt 7), E.Parlato 8 – Gonzalo 7 (74' U.Stahl 6), A.Montanari 7

 

GM: Edoardo Parlato (P L, Rot-Weiss Essen) - 8

 

Regionalliga Nord 2022/2023, runda jesienna:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |       | Rot-Weiss Essen      | 17  | 15  | 0   | 2   | 56   | 11   | +45    | 45   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |       | Werder II            | 17  | 9   | 3   | 5   | 27   | 26   | +1     | 30   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |       | Hertha II            | 17  | 8   | 6   | 3   | 28   | 28   | 0      | 30   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | Fortuna Düsseldorf   | 17  | 9   | 2   | 6   | 24   | 18   | +6     | 29   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | Arminia Bielefeld    | 17  | 8   | 4   | 5   | 25   | 16   | +9     | 28   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | Sachsen Leipzig      | 17  | 8   | 3   | 6   | 25   | 22   | +3     | 27   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | VfB Lübeck           | 17  | 8   | 2   | 7   | 28   | 32   | -4     | 26   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | Holstein Kiel        | 17  | 7   | 3   | 7   | 26   | 25   | +1     | 24   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | Preußen Münster      | 17  | 7   | 2   | 8   | 25   | 29   | -4     | 23   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | Leverkusen II        | 17  | 5   | 7   | 5   | 15   | 15   | 0      | 22   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | SV Wilhelmshaven     | 17  | 5   | 6   | 6   | 19   | 21   | -2     | 21   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | Rot-Weiss Erfurt     | 17  | 5   | 6   | 6   | 17   | 20   | -3     | 21   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | SG Wattenscheid      | 17  | 5   | 5   | 7   | 25   | 24   | +1     | 20   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | HSV II               | 17  | 4   | 6   | 7   | 25   | 30   | -5     | 18   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |       | SV Babelsberg        | 17  | 5   | 3   | 9   | 24   | 31   | -7     | 18   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |       | Wuppertaler Borussia | 17  | 4   | 5   | 8   | 32   | 40   | -8     | 17   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |       | FC Carls Zeiss Jena  | 17  | 3   | 4   | 10  | 19   | 32   | -13    | 13   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |       | Union Berlin         | 17  | 4   | 1   | 12  | 14   | 34   | -13    | 13   |
Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...