Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwszej turze spotkań drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów odbyło się losowanie trzeciej, tak więc przed rewanżami potencjalni zwycięzcy obecnych par wiedzieli już, z kim zmierzą się po ewentualnym awansie. Wisła Kraków trafiła na parę Partizan Belgrad vs. Dinamo Tbilisi, ale mnie bardziej interesował los mojej drużyny – ŁKS w przypadku dobrego występu w łódzkim rewanżu, o fazę grupową grać miał z holenderskim AZ Alkmaar. Nie można było oczekiwać cudów, bowiem nie byliśmy rozstawieni, ale w końcu udało się uniknąć barykady w postaci Barcelony, Realu Madryt tudzież Manchesteru United, a i Alkmaar na papierze nie pozbawiało nas szans na awans.

 

 

Lipiec 2015

 

Bilans (ŁKS Łódź): 2-0-0, 6:1

Orange Ekstraklasa: 3. [-0 pkt do Cracovii, +0 pkt nad Groclinem]

Liga Mistrzów: 2R Kw., –:– i 3:0 z Dynamem Mińsk

Puchar Polski: –

Finanse: 5,17 mln euro (+415 tys. euro)

Gole: Łukasz Wróblewski (3)

Asysty: Leonid Piskariew (2)

 

Bilans (Rosja): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-1 pkt do Szkocji, +5 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: –

Francja: –

Hiszpania: –

Niemcy: –

Polska: Wisła Płock [+0 pkt]

Rosja: Zenit St. Petersburg [+2 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+0 pkt]

Włochy:

 

Liga Mistrzów:

- ŁKS Łódź, 2 runda el., –:– i 3:0 z Dynamem Mińsk

- Wisła Kraków, 3 runda el., vs. Partizan Belgrad lub Dinamo Tbilisi

 

Puchar UEFA:

- Legia Warszawa, 2 runda kwal., vs. Dynamo Tirana

- Odra Wodzisław, 2 runda kwal., vs. Servette FC

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1378], 2. Brazylia [1340], 3. Anglia [1298], ..., 23. Rosja [674], ..., 32. Polska [630]

Odnośnik do komentarza

Oprócz powrotu Butkusa na prawą flankę, na gorącym terenie w Kielcach występowaliśmy w niezmienionym składzie z poprzednich spotkań. Ten mecz miał stanowić pierwszy poważniejszy test, czy będziemy w tym roku w stanie nękać Wisłę, czy też będzie o to trudno.

 

Odpowiedź na to pytanie zaczęła się klarować po raptem czterech minutach od rozpoczęcia. Wtedy od bramki grę wznawiał Socha, Rodionow przedłużył na skrzydło do Wojtala, a ten na przebój zawędrował w szesnastkę, bramkarz pilnował bliższy słupek, zaś Grzesiek z zaskoczenia wysunął na środek do Piekarskiego, który pewnie wbił piłkę do siatki. Kielczanie przez cały mecz atakowali niechętnie, oddali tylko jeden celny strzał, a my mimo częstego goszczenia pod bramką Merdy marnowaliśmy sytuacje. Wreszcie w końcówce Butkus z prawej strony świetnie podał w tempo do Wołkowa, który uciekł obrońcom i spokojnie ustalił wynik spotkania na 2:0. Wyjazd do Kielc zwykle oznaczał kłopoty, ale tym razem nastąpił miły wyjątek od reguły.

01.08.2015, Stadion przy ul. Ściegiennego, Kielce, widzów: 14 618

OE (2/30) Korona Kielce [10.] - ŁKS Łódź [3.] 0:2 (0:1)

 

4' M. Piekarski 0:1

88' A. Wołkow 0:2

 

ŁKS Łódź: G.Socha 8 – T.Butkus 7, J.Biełajew 9, A.Bułatow 9, M.Rodionow 8 – M.Piekarski 9, P.Kaźmierczak 7 (72' J.Holub 7), M.Zawadzki ŻK 8, G.Wojtal 9 – L.Piskariew 7 (65' A.Wołkow 8), Ł.Wróblewski 9 (83' A.Titow 7)

 

GM: Jewgienij Biełajew (O Ś, DP, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

Rewanż z Dynamem Mińsk miał stanowić jedynie formalność, tymczasem Wojtal kończył mecz z Koroną z urazem nogi, który na jakiś czas wyłączył go z gry, więc na lewym skrzydle zastąpił go Paweł Rogowski.

 

Piłkarze z Mińska zapewne wciąż wierzyli w niemożliwe, bo zaczęli bardzo ofensywnym ustawieniem. Mimo to częściej byliśmy przy piłce, ale z uporem maniaka po dotarciu pod pole karne gości każda bez wyjątku akcja się sypała. Skoro mieliśmy z tym problemy, w 36. minucie Bułatow pierwszy raz w ŁKS-ie popisał się nieprzemyślanym faulem, ale największe pretensje miałem do Sochy, który wpuścił między rękami łatwy strzał Leonczyka z rzutu wolnego, będący pierwszym i jedynym celnym uderzeniem Dynama w tym spotkaniu.

 

Zanim Białorusini zaczęli mieć głupie myśli, podręcznikowo ich zgasiliśmy – w 43. minucie Bułatow zrehabilitował się wybiciem do Piskariewa, ten następnie zagrał Rogowskiemu na skrzydło, Paweł posłał centrę w pole bramkowe, a tam znalazł się już Leonid i z najbliższej odległości wybił gościom z głowy resztki nadziei. Po przerwie było już dużo lepiej. Mińszczanie w ogóle nie istnieli już na boisku, a po dziesięciu minutach Rogowski uruchomił ze skrzydła Wróblewskiego, Łukasz zszedł z narożnika na środek, po czym pięknie znalazł w szesnastce niepilnowanego Zawadzkiego, który po dalszym słupku dał nam prowadzenie. Kwadrans przed końcem Tjurin zaliczył swoją pierwszą asystę, przerzuceniem za obrońców przykładając rękę do bramki Piskariewa, zaś w końcówce debiutanckie trafienie w barwach ŁKS-u zaliczył rezerwowy Titow, strzałem po ziemi wykańczając podanie Antonowa. Teraz mogliśmy szykować się już na AZ Alkmaar.

05.08.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 9285

LM 2R Kw. (2/2) ŁKS Łódź [POL] - Dynamo Mińsk [bLR] 4:1 (1:1) [aggregate: 7:1]

 

36' A. Leonczyk 0:1

43' L. Piskariew 1:1

56' M. Zawadzki 2:1

77' L. Piskariew 3:1

90' A. Titow 4:1

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – A.Tjurin 8, J.Biełajew 8, A.Bułatow 8, M.Rodionow 7 (78' R.Antonow 7) – M.Piekarski 7 (67' M.Nowacki 7), P.Kaźmierczak 8, M.Zawadzki 8, P.Rogowski 8 – L.Piskariew 8, Ł.Wróblewski 7 (71' A.Titow 7)

 

GM: Leon Piskariew (OP PŚ, N Ś, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Miazga, zwłaszcza teraz, od strony kierowcy...

 

-----------------------------

 

Dzień po zwycięstwie nad Dynamem i awansie do trzeciej rundy pojawiłem się na ustach całego kraju, a przecież play-offy to jeszcze nie faza grupowa. Rano po drodze do klubu zatrzymałem się jeszcze na chwilę i wyszedłem ze sklepu z garścią dzienników sportowych, rytualnie czytywanych przeze mnie co jakiś czas – ciekawie było widzieć na niektórych swoje zdjęcia. Później ruszyłem w dalszą drogę, a gdy na jednym ze skrzyżowań zatrzymało mnie czerwone światło, zaś w oddali widziałem już wielkie maszty z jupiterami stadionu przy alei Unii Lubelskiej, zacząłem rozmyślać nad moją dalszą menedżerską drogą po zakończeniu swojej misji w ŁKS-ie. Nareszcie światło przeszło w żółte, po sekundzie w zielone, redukcja, łagodnie ruszam, spoglądam jeszcze raz w stronę rosłych masztów...

 

I to był mój ostatni widok.

 

 

 

6 sierpnia 2015, godzina 19:05, bliżej nieokreślone miejsce, pospolite mieszkanie pospolitego bloku. Chwilę temu przeciętny obywatel poderwał się z fotela, zapominając o tym, że spadający rozgrzany popiół z zastygłego w połowie drogi do ust papierosa zaczyna delikatnie przypalać dywan. Jako że był wiernym polskim kibicem, poruszyła go wiadomość zapowiedziana chwilę przed czołówką Faktów na TVN-ie. Pospiesznie przywołał syna, również interesującego się polską piłką, i w osłupieniu oglądali to, co działo się na ekranie.

 

– Dziś rano w wypadku nieopodal alei Unii w Łodzi w wieku 41 lat zginął popularny ostatnio trener piłkarski Mr. Ralf, znany z posługiwania się swoim pseudonimem, który, jak tłumaczył niedawno, przylgnął do niego przed wieloma laty w Anglii. Z relacji świadków wynika, że samochód, którym podróżował menedżer, został z dużą siłą uderzony od lewej strony przez przejeżdżającego na czerwonym świetle kierowcę, w którego krwi po przewiezieniu do szpitala wykryto alkohol. Na miejscu był nasz wysłannik, który rozmawiał ze świadkami oraz agentem zmarłego, Hassanem Saidem.

 

W dalszej kolejności puszczono wypowiedzi kolejnych osób.

 

– Panie, tego widoku długo nie zapomnę. Szedłem se o tędy, a nagle widzę, jak jego samochód został zmieciony z drogi. Rozumiesz pan? Jak się uspokoiło, paru chłopa tam pobiegło, ale zostawili go, bo wyraźnie było widać, że jest martwy. – relacjonował rencista z Łodzi, naoczny świadek zdarzenia.

 

– Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Jeszcze wczoraj koło 22 żegnaliśmy się na klubowym parkingu i mówił "Do zobaczyska jutro, tak jak zwykle". Nie miałem pojęcia, że widzę go po raz ostatni... – dukał zdruzgotany Hassan.

 

Po kilku ujęciach z miejsca zdarzenia na ekranie ponownie znalazła się prowadząca Fakty.

 

– Prezes Łódzkiego Klubu Sportowego zapowiedział już, że w sobotnim meczu z Górnikiem Polkowice drużyna wystąpi z czarnymi opaskami na ramionach, natomiast unikał odpowiedzi na pytanie, co dalej ze stanowiskiem menedżerskim. Więcej o zdarzeniu w "Faktach po Faktach", a teraz.... bla bla bla...

 

Syn mężczyzny wrócił do swoich zajęć, zaś on sam przypomniał sobie o papierosie, wyszedł na balkon i wypuszczając kłęby dymu z płuc kręcił łagodnie głową, wpatrując się w ciemniejące powoli wieczorne niebo.

 

 

------------------

 

Słowem podsumowania:

 

Wybaczcie, że to koniec. Samemu marzyło mi się, żeby ta kariera miała przynajmniej jeszcze jedne 49 stron, ale niestety stało się inaczej. Dziś po południu jak zawsze odpaliłem FM i kliknąłem "Wczytaj ostatnią grę". Zostawiłem kompa i poszedłem się zająć innymi sprawami, bo save'y zwykle długo się ładują, co pewnie wiecie. Niestety, po powrocie powitało mnie okienko z treścią "Zapisana gra nie została wczytana".

 

W folderze z save'ami z przerażeniem skonstatowałem, że ten z opkiem waży okrągłe 0 bajtów, zaś jedyny punkt przywracania systemu, od którego rozpoczynałem próby reanimacji, był z dzisiejszego rozruchu komputera, co było bez sensu. Nie mam pojęcia, co się stało, bo wczoraj normalnie zapisałem grę, a PC wyłączyłem też jak najbardziej normalnie. Jestem tym bardziej niepocieszony, bo dopiero po meczu z Dynamem moja reputacja wskoczyła na "Krajową", co otwierało mi możliwości angażu w niemal dowolnym kraju.

 

Nie mam siły na kolejne pół roku mozolnego budowania reputacji, bo w moim FM-ie wzrasta ona jak krew z nosa, nie wiem dlaczego.

 

Zaznaczam - chciałem prowadzić opka dalej, ale PC lub FM zdecydowały za mnie. Lecz jeśli ktoś zna magiczny sposób na naprawę sytuacji i przywrócenie Mr. Ralfa do życia, prosiłbym, by niezwłocznie się nim podzielił.

 

Dziękuję wszystkim czytelnikom, zarówno tym wypowiadającym się, jak i tym, którzy śledzili rozwój wydarzeń w milczeniu.

Odnośnik do komentarza

Spodziewałem się czegoś takiego, ale dopiero po około 20 latach gry, a nie po zaledwie dziewięciu sezonach. U mnie zwykle dopiero po 2030 roku pojawiały się "low memory" i tym podobne. Tutaj nie była nawet połowa tego, co chciałem zrobić, tym większa szkoda, że po długiej robocie od marca, gdy mogłem już podjąć upatrzone przez siebie kierunki, wszystko pieprznęło.

Odnośnik do komentarza

Jak ochłonę i odzyskam ochotę na kolejne pół roku pięcia się w górę. Wczoraj miałem dosyć, ale szczerze mówiąc, to już wieczorem zaczynałem wstępnie rozglądać się po ligach. Teraz celuję w coś, gdzie nigdy wcześniej nie byłem, pewnie będzie to coś środkowo- lub południowoeuropejskiego.

Odnośnik do komentarza

Jak wielokrotnie powtarzałem, za objęciem ŁKS-u stały moje dalekosiężne plany, które po sezonie 2015/16 chciałem obrócić w czyn, a których nie zdążyłem zrealizować ;) Nowy opek będzie, tylko mam nadzieję, że już bez takiego przykrego i przedwczesnego końca.

 

Cóż, kto jeszcze chce coś napisać, niech napisze, a wieczorem proszę moderatorów o zamknięcie opka, bo nie ma sensu, by dalej tu figurował, skoro ciągu dalszego niestety nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...