Skocz do zawartości

Fiesta Sudamericana


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

Czerwiec 2013

 

La Serena, Chile. Miasteczko na północy kraju, w którym średni dochód na mieszkańca to około 1000 złotych miesięcznie. Nauczyciel zarabia jakieś 2000-2500 w przeliczeniu na złotówki. Co ciekawe, jest to jedna z najlepiej płatnych profesji w Chile, na poziomie prawnika czy pracownika branży naftowej. Ja jednak miałem już dość nauczania języków obcych po załamaniu polskiego rynku i nieuczciwej konkurencji ze strony dofinansowywanych z kieszeni podatników kursów językowych pod unijną chorągiewką. Sprzedałem mieszkanie, samochód, zapakowałem to co najważniejsze i wraz z narzeczoną wylecieliśmy do Chile – kraju który stał się symbolem wolnorynkowych reform w Ameryce Południowej. To także tu działa obecnie libertariańska społeczność w Wąwozie Galta niedaleko Santiago. My jednak ruszyliśmy do nadmorskiej La Sereny, pięćset kilometrów od stolicy. To właśnie tam pozwolono mi spełnić swoje marzenie z dzieciństwa – poprowadzić drużynę piłkarską. Co więcej – zarobki, jakie mi zaoferowano, były nieziemskie. Moja płaca dwudziestokrotnie przewyższała średnią krajową, więc mogliśmy żyć jak królewska para w południowoamerykańskim raju.

 

Papajarze w 1960 roku sięgnęli po Puchar Chile i do tej pory jest to jedyne trofeum w gablocie prezesa. Co ciekawe, w mieście działa bar o nazwie Anarko Revolución, dedykowany sympatykom klubu. Nazwa godna nowego trenera! Od razu poczułem się jak w domu. Stadion na 18000 widzów, obiekty treningowe i młodzieżowe powyżej ligowej średniej. Świetne fundamenty – aż chce się pracować. W składzie największe dziury to brak solidnego bramkarza i lewego obrońcy i właśnie te dwie pozycje muszę wzmocnić przed startem sezonu.

 

Czas rozpocząć przegląd kadr. Bramkarzy w klubie zastałem aż pięciu, z czego dwóch juniorów rokowało względnie, jeden były junior miał zdolności powietrzne niczym akrobata z cyrku kamikadze, a dwóch pozostałych to średniej klasy łapacze. Na oku miałem jednak już rodaka grającego w Chile od lat – Carlosa Kletnickiego, którego znałem doskonale z czasów, kiedy szukałem piłkarzy z polskimi korzeniami. Jeśli przyjdzie Carlos, problem golkipera zostanie rozwiązany. W odwodzie pozostają Claudio Villalobos i Bernardo Contreras. Na listę powędrował Cristobal Diaz, a na wypożyczenie będę chciał odesłać Javiera Bazana i Sebastiana Salomona.

 

Formacja defensywna ma być według mojego pomysłu złożona z trzech środkowych obrońców i dwóch ultraofensywnych skrzydłońców (taki mój neologizm na angielskiego wing backa). Zapomniałem też dodać, iż mam zamiar grać bardzo szybko, ofensywnie, efektownie i łapać rywali na zabójcze pułapki ofsajdowe. A jakże! Liderem tej formacji ma być Mario Pardo, wychowanek klubu z ponad setką występów w lidze. Temu zdecydowanie najlepszemu stoperowi partnerować będzie Cristian Basaure – doświadczony obrońca, któremu niski wzrost nie przeszkadza świetnie grać głową. O miejsce obok tej dwójki rywalizować będą ciut słabsi Juan Vivanco i Roberto Herrera – zawodnicy stanowczo za słabi fizycznie, by sprostać grze na wymagającej pozycji stopera. Być może i tu przyda się jakieś wzmocnienie (myślę o 37-letnim Juanie Gonzalezie – byłym piłkarzu Universidad de Chile). W odwodzie zostają Byron Guajardo i Crisitan Olguin.

Wśród ofensywnych skrzydłońców tragedia. Jedyny solidny – Felix Cortes – przebywa na wypożyczeniu w CD Naval i nie będę mógł skorzystać z jego umiejętności. Jego brat – Pedro Cortes – póki co będzie musiał grać z prawej strony. Po lewej jedyny nominalny Giovanni Campusano jest tak słaby, że nawet ja bym lepiej od niego zagrał. Poważnie rozważam możliwość przekwalifikowania kilku bardziej ofensywnych graczy.

 

Jeśli chodzi o środkowych pomocników, to Juan Vivanco okazuje się o wiele lepszym kandydatem na tę pozycję niż jako stoper. Przyzwoitym kandydatem do gry wydaje się również Franco Pena, mimo swych marnych dziewiętnastu lat. Stawkę uzupełnią doświadczony Sergio Vargas i Patricio Rubina – wychowanek klubu, który powrócił na zasadzie wypożyczenia z pierwszoligowej Antofagasty. Ewentualnie na boisku mogą pojawić się także Carlos Leal i Kevin Guajardo – najmniej ograni spośród środkowych pomocników.

 

Łącznikiem między drugą linią i atakiem być może będzie Miguel Estay – zupełny nowicjusz, który jednak braki w technice i doświadczeniu nadrabia animuszem. Jeśli ten eksperyment nie wypali, mam jeszcze do dyspozycji bardzo utalentowanego wychowanka imieniem Gary Tello. Także tutaj biorę pod uwagę występy wspomnianego wcześniej Patricio Rubiny.

 

Role w ataku rozdzieliłem na cofniętego i wysuniętego napastnika. Bliżej środka pola grać będzie wypożyczony z chilijskich Rangersów Juan Silva, a zastępować go w każdej chwili mogą wymieniony już wcześniej Gary Tello, dziewiętnastoletni wychowanek Fabian Deramond lub absolwent jednego ze starszych roczników – Oscar Rojas. Z Rojasem jest taka sprawa, że chcę z niego zrobić prawego skrzydłońcę. Ciekawe czy mi się uda? Obok jako ten bardziej wysunięty grać będzie największy gwiazdor w drużynie – Mauricio Salazar – 33-letni wszechstronny snajper, wychowanek(!), któremu brakuje ośmiu spotkań do okrągłych trzech setek na liczniku w barwach La Sereny. Ikona klubu.

 

Po rozejrzeniu się na rynku płac zdecydowałem się jednak… odesłać Patricio Rubinę do Antofagasty, gdyż jego kontrakt opiewał na bagatela… 91 tysięcy euro rocznie, co stanowi mniej więcej siedmiokrotność rozsądnych zarobków na tym poziomie rozgrywek. Niech mu płacą tam, skąd przyszedł.

Pierwszy sprawdzian rozegraliśmy wewnątrz klubu – z naszą młodzieżówką – wygrywając skromnie 1:0 po bramce Franco Peni. Mogliśmy zwyciężyć wyżej, ale zabrakło skuteczności. Niestety, w tym spotkaniu Cristian Basaure skręcił kostkę i wypadł na dwa tygodnie. Pech. Przed pierwszym sparingiem zewnętrznym – z Union Espanola – podpisałem kontrakty z kilkoma zawodnikami, którzy dołączą do nas z dniem 1 lipca, czyli za nieco ponad trzy tygodnie. Są to:

 

- 24-letni stoper Danilo Ojeda – świetny w powietrzu ale bardzo mizerny mentalnie. Nie grał w piłkę od czterech lat. Właściwie to nie grał w nią nigdy, jedynie siedział na ławce.

- 24-letni lewy skrzydłońca Elias Flores – materiał na doskonałego gracza, gdyby nie fatalna kondycja. Doświadczenie drugoligowe ma.

- 29-letni prawy skrzydłońca Roberto Ramirez – wydaje się świetny, a głównie grzał ławę w trzeciej lidze. Gdzie jest haczyk?

- 37-letni stoper Juan Gonzalez – jak na ten poziom to jest kosmos, masa występów w Primera Division, niesamowite doświadczenie i umiejętności

- 33-letni lewy skrzydłońca Alejandro Escalona – CV mówi wszystko: River, Torino, Gremio, Colo Colo… to może być petarda!

- 29-letni bramkarz Cristian Torralbo – cała kariera w Primera Division. Na ławce. Tym samym upadł temat sprowadzenia Carlosa Kletnickiego.

 

Sebastian Salomon, Carlos Leal i Giovanni Campusano wypożyczeni zostali do trzecioligowej Melipilli.

 

Drugi sparing graliśmy z pierwszoligowym Union Espanola, więc na dobry wynik nie było co liczyć. Chodziło jednak nie o rezultat, a o zapoznanie moich chłopaków z taktyką. Sił nam starczyło do 50. minuty i do tego momentu remisowaliśmy 1:1. Później zawodnicy La Sereny nie mieli nawet siły chodzić, o bieganiu nie wspominając. Goście zrobili nam chilijską masakrę piłą mechaniczną, a Villalobos może dziękować Bogu, że puścił tylko jednego gola po tych szaleńczych atakach.

 

Po meczu odesłałem do Rangersów Juana Silvę, decydując się na niekorzystanie z wypożyczonych graczy. Transferów ciąg dalszy:

 

- 26-letni stoper Mauricio Ponce – wątły, chuderlawy, ale niezły technicznie. Będzie uzupełnieniem składu.

- 22-letni napastnik Justo Macaya – nigdy nie rozegrał meczu w dorosłej piłce, ale trzy sezony grzał ławę, więc może i u nas pogrzać

- 33-letni obustronny skrzydłońca Christian Galvez - prawie trzysta meczów na pierwszoligowym poziomie, obecnie raczej popłuczyny po niegdysiejszym graczu, ale na ławkę w sam raz

- 41-letni pomocnik Roberto Acuna – największy hit! Sto występów w reprezentacji Paragwaju, ponad setka w Hiszpanii, człowiek-legenda

- 27-letni stoper Carlos Zorrilla – Argentyńczyk, podobnie jak większość słaby fizycznie, acz niezły technicznie, uzupełnienie składu

 

Sergio Vargas za 19,5 tysiąca euro trafił do Al-Rayyan. W obliczu wzmocnień ten weteran nie miałby szans na grę. Za porozumieniem stron rozwiązałem kontrakty z Bernardo Contrerasem, Cristobalem Diazem i Anibalem Domeneghinim. Cristian Olguin, Jose Lamas i Yamil Cortes nie byli tak mili i musiałem ich pogonić siłą.

 

Naszym trzecim sparingpartnerem była wielka drużyna Universidad Catolica. Jak mierzyć się, to z najlepszymi! Oczywiście w tym spotkaniu nadal nie zagrał nikt z nowych. Tak naprawdę ominą ich wszystkie sparingi, ale na szczęście przed ligowym sezonem jest jakiś śmieszny puchar, więc się ograją tam. Dzięki dwóm bramkom genialnego Mauricio Salazara (którego nota bene pragnie mieć u siebie irańskie Persepolis i gruzińskie Dinamo Tbilisi), udało się nam przegrać jedynie 2:3.

Przed ostatnim sparingiem – z argentyńskim San Martin San Juan – zakontraktowałem jeszcze 29-letniego Angelo Delgado – ofensywnego pomocnika z pierwszoligową przeszłością. Z Argentyńczykami oczywiście przegraliśmy, ale tylko 1:2. Jesteśmy mistrzami sparingów przegranych jedną bramką. Do tego Roberto Herrera wypadł na dwa miesiące.

 

Tak też zakończył się pierwszy miesiąc mojej pracy w Chile. A już pierwszego lipca dwanaście sfinalizowanych transferów. A na tym zapewne nie koniec!

 

 

Odnośnik do komentarza

Lipiec 2013

 

W lipcu rozpoczęliśmy rozgrywki o punkty – konkretnie była to faza grupowa Pucharu Chile, gdzie za rywali mieliśmy Coquimbo Unido, Santiago Wanderers i Union Espanola. Oprócz nas tylko Coquimbo nie gra w Primera Division. Niestety, pech chce że to nasz odwieczny rywal derbowy i właśnie od tego meczu – na własnym stadionie(!) – zacznę swą oficjalną karierę! Nie ma to jak wskoczyć na głęboką wodę.

 

Zanim mecz, to pożegnania. Bez żalu rozwiązałem kontrakty z Byronem Guajardo, Pedro Cortesem, Enrique Carvajalem i Javierem Bazanem. Przyszedł czas na owe wielkie derby w naszym składzie nie brakuje nikogo spósród tych, których mam do dyspozycji. W bramce Torralbo, dalej Pardo, Gonzalez i Ojeda, skrzydłońcy Flores i Ramirez, w pomocy Vivanco i Acuna, przed nimi Delgado, a w ataku Tello i Salazar, który przedłużył ostatnio kontrakt na dwa lata. Salazar co prawda zdobył bramkę, ale rywale strzelili trzy. No to ładnie się przedstawiłem publiczności w derbowym meczu…

 

Już trzy dni później graliśmy z Union Espanola, z którymi to już mierzyliśmy się w sparingu. W międzyczasie Robin Aguilera zasilił Cobresal na zasadzie wypożyczenia. Rywale na boisku byli wyraźnie lepsi, jednak znakomicie obroną dyrygował weteran Juan Gonzalez, dzięki czemu nie straciliśmy żadnej bramki. Po stronie zdobytych zapisał się Gary Tello, dając nam cenne wyjazdowe zwycięstwo z pierwszoligowcem! Niestety, była to wygrana okupiona kolejną kontuzją. Tym razem kostkę skręcił Juan Vivanco i wypadł na dwa tygodnie. To już trzeci zawodnik z tym samym urazem! Jakaś plaga.

 

Przed meczem z Santiago Morning wzmocnił nas 12-krotny reprezentant Brazylii – Marcos Paulo, który ma zastąpić kontuzjowanego Vivanco. Rozwiązałem kontrakty z Oscarem Rojasem i Roberto Herrerą. Formację ataku wzmocnił kupiony za aż 20 tysięcy euro z Nublense Jaime Torres. Z Santiago nie mieliśmy szans. Pierwszoligowcy byli pod każdym względem lepsi i musieliśmy uznać ich wyższość z pokorą.

 

W derbowym rewanżu w Coquimbo również nie było łatwo. Szybko strzeliliśmy gola, jednak rywale wyrównali. Od 55. minuty musieliśmy grać w dziesiątkę, lecz mimo to remis udało się wywalczyć. W piątej kolejce pucharowych zmagań kontuzjowanego Floresa zastąpił Escalona, zaś za pauzującego za kartki Ojedę zagrał powracający Basaure. Tym razem Santiago Wanderers nas zniszczyło tak, że nie było co zbierać. 0:3 do przerwy i modły o litość. W drugiej połowie straciliśmy trzy kolejne bramki i blamaż 0:6 stał się faktem. Ostatni mecz pucharowej kompromitacji graliśmy po raz drugi z Union Espanola. O dziwo znów udało się wygrać. Tym razem 5:3, jednak kolejni dwaj gracze wypadli z kontuzjami. Angelo Delgado wypadł na 1,5 miesiąca, a uraz Franco Peni okazał się niegroźny.

 

Na koniec lipca czas było w końcu zacząć ligę! Bez Delgado, Vivanco i Floresa podejmowaliśmy na własnym stadionie ekipę San Luis – według bukmacherów jednych z kandydatów do awansu. Jedyną nową absencją jest brak ofensywnego pomocnika. Na tej pozycji zagrał Estay. San Luis napędziło nam stracha już przed meczem, gdyż w Pucharze Chile pokonali niekiepskie Curico Unido. Na wyjeździe. Pięć do zera. Miguel Estay odpłacił mi się jednak doskonale za zaufanie, jakim go obdarzyłem. Już w pierwszej połowie zanotował dwie asysty, a my po bramkach Salazara i Acuni cieszyliśmy się z prowadzenia. Estay nie poprzestał jednak na dwóch asystach. Ten niedoceniany przez poprzednich szkoleniowców gracz rozpoczął drugą połowę od bramki. Honorowego gola dla San Luis zdobył w końcówce były napastnik Sportingu Lizbona – Juan Francisco Viveros. Inauguracja ligi wypadła przednio. Najlepszy na boisku – nie inaczej – Miguel Estay – piłkarz, który nie podniósł się z ławki nawet w trzecioligowym Linares. Oto i nos trenera z Polski.

 

Podsumowując ten miesiąc, zaprezentowaliśmy się przeciętnie w Pucharze Chile, ale zanotowaliśmy dwa godne zwycięstwa z pierwszoligowym Union Espanola. Ligę rozpoczęliśmy od efektownej wygranej z mocnym rywalem. Wszystko idzie ku lepszemu. Najlepszymi zawodnikami miesiąca byli oczywiście Miguel Estay, a także mózg środka pola – weteran Roberto Acuna. Najwięcej pretensji mogę mieć do Mario Pardo, po którego grze w obronie spodziewałem się dużo więcej.

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2013

 

Po niespodziewanym acz dającym radość zwycięstwie z San Luis graliśmy z Curico Unido, które swój inauguracyjny mecz także wygrało, i to aż 4:0. Skład La Sereny bez zmian. Wynik otworzył znakomitym uderzeniem po rzucie wolnym Acuni oczywiście Miguel Estay. Wszyscy grali przyzwoicie, tylko nie… napastnicy. Zmieniłem obu, ale nie miało to wpływu na obraz gry. W samej końcówce rywale ostro przycisnęli, jednak znakomicie spisywał się Pardo, wybrany piłkarzem meczu. Drugie spotkanie i drugie zwycięstwo!

 

Trzecia kolejka to mecz z Copiapo – ekipą, która typowana jest przez bukmacherów to wygrania ligi. Mecz budził moje obawy, gdyż rywale wyszli na nas niewdzięcznym ustawieniem 4-3-2-1, zagęszczonym w środku. Z drugiej strony – skoro tak, to można było ich rozjeżdżać skrzydłami niczym Chińczycy studentów na placu Tiananmen. Pierwszą połowę zdominowaliśmy kompletnie, a bramka dla La Sereny padła po rzucie rożnym. W jej zdobyciu pomógł nam obrońca rywali. Po zmianie stron goście przestali sobie radzić z naszymi szarżami flanką zupełnie i wkrótce po bramkach Escalony i Torresa zrobiło się 3:0. Zniszczeni potęgą naszych skrzydeł zawodnicy Copiapo odpowiedzieli jednym golem, jednak wprowadzony w 70. minucie Galvez postawił kropkę nad i pogrążając matki, żony i kochanki rywali w tragicznym przygnębieniu. 4:1 z faworytem bukmacherów. Jak to mawiał Jacek Gmoch – I love this game! Najlepszy na boisku drugi raz z rzędu Pardo – cichy bohater rozbijający ataki, a do tego notujący jeszcze asysty.

 

Lekkiego urazu doznał Acuna, przez co jego występ z Barnecheą stanął pod znakiem zapytania. W meczu z najgorszą drużyną ligi wolałem nie ryzykować wystawiania niedoleczonego gracza, więc naszego paragwajskiego asa zastąpił Pena. W międzyczasie zamknęło się okno transferowe. Nie pozyskałem żadnego gracza na chwilę nim zabił ostatni dzwon, jednak wypożyczyłem Cristobala Marina do Cobresal. Niestety, podczas spotkania z jednym z dziennikarzy otrzymałem przykrą wiadomość o kontuzji Ramireza, przez co nie będziemy mogli skorzystać z naszego prawego skrzydłońcy przez cały miesiąc. Dobrze, że jest Galvez. W spotkaniu z Barnecheą kontuzji doznali kolejni skrzydłońcy – Galvez i Escalona. Oznacza to, że nie został nam już żaden. Trzeba łatać dziury piłkarzami z innych pozycji. Co do samego meczu, to zanim nam znieśli Escalonę było w porządku – Torres zdobył gola i kontrolowaliśmy przebieg gry. Niestety, potem rywale wyrównali i bronili tego jednego punktu jak Kordecki Częstochowy.

 

Urazy na szczęście nie okazały się poważne i na spotkanie z jedenastym w tabeli Magallanes mogłem skorzystać zarówno z Escalony, jak i Galveza. Rywal według przewidywań miał być przyjemny, gdyż bramki tracił głównie akcjami prawym skrzydłem (czyli naszym lewym) – a to oznaczało pole do popisu dla byłego zawodnika Benfiki. Wrócił do gry także Acuna, a trenować powoli zaczyna Delgado. Wbrew oczekiwaniom, styl gry gości był męczący. To długie utrzymywanie się przy piłce uśpiłoby nawet dzieciaka z ADHD na amfie. Nudne 0:0 do przerwy i narastająca frustracja sprawiały, że spotkanie z Magallanes coraz bardziej śmierdziało remisem. W takich chwilach ważne jest doświadczenie, co dobitnie pokazał Acuna, przeprowadzając wzorcową akcję z Escaloną i dając nam gola. W trzecim kwadransie zasygnalizowałem zmianę naszego asa Salazara, a ten – wziąwszy sobie do serca tę aberrację – natychmiast zdobył bramkę. Piłkarze Magallanes raz nas skontrowali i zbliżyli się na odległość końskiego łba, jednak bohater meczu – Acuna – jeszcze raz dobitnie pokazał tym amatorom miejsce w szeregu.

Kolejny mecz dopiero za trzy tygodnie, więc by nie wypaść z rytmu umówiłem sparing kontrolny z naszą młodzieżówką. Ta przerwa w sumie przyszła jak zbawienie, gdyż Acuna uszkodził sobie piętę i i tak by nie mógł w tym okresie grać. Dobrą formę Galveza zauważyli wysłannicy z Izraela i Czech, chcąc mi go podkupić. Nie ma jednak takiej możliwości.

 

Sierpień kończymy na fotelu lidera, z czterema zwycięstwami i jednym remisem na koncie. Najlepszy w tym miesiącu bez wątpienia Acuna. Najsłabiej spisywał się nasz bramkarz Torralbo.

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2013

 

We wrześniu graliśmy trzy mecze ligowe, a zanim to nastąpiło pokonaliśmy w wewnętrznej gierce juniorów 1:0. Mimo totalnej dominacji tylko Marcos Paulo potrafił skierować piłkę do siatki. Na mecz z Lota Schwager wrócili kontuzjowani Flores i Acuna. Przed Eliasem długa droga do formy, zaś Roberto oczywiście ma stanowić nadal o sile zespołu. Trenować zaczął też Ramirez – ostatni z kontuzjowanych. W końcu nie mamy nikogo na zwolnieniu lekarskim! Od początku meczu padał rzęsisty deszcz, co skutecznie przeszkadzało w jakiejkolwiek grze w piłkę. W tej basenowej taplaninie poradzili sobie Estay i Salazar, którzy wpisali się na listę strzelców mimo niedogodnych warunków. Po przerwie inicjatywę przejęli gracze Lota Schwager, jednak nie potrafili pokonać Torralbo. Naszą defensywą znów znakomicie dowodził Pardo.

 

W Chile jest dziwny kalendarz. Mimo 14 drużyn w lidze, spotkań jest… 19 w rundzie. Z niektórymi gra się częściej. Są to mecze teoretycznie wewnątrz regionu, jednak nas zakwalifikowano do grupy… południowej! Przecież La Serena leży 500 kilometrów na północ od Santiago! W związku z tą ciekawostką terminarzową po raz kolejny mieliśmy grać z Copiapo. Tym razem na wyjeździe. W międzyczasie odkryłem, że w FM po prostu zamienili nazwy grup i nasza – de facto skupiająca ekipy z północy – nazwana została południową. Copiapo – jak już pisałem – to kandydaci do awansu. W tym sezonie jednak wybitnie im nie idzie, gdyż zajmowali przed meczem z nami… ostatnie miejsce. Tym razem zostaliśmy jednak totalnie zaskoczeni taktyką. Nasi rywale wyszli na nas… tadam: 3-4-2-1. Do pierwszego składu wrócili u nas Ramirez, Flores i Delgado. Z bólem serca na ławkę posadziłem Estaya, no ale nie po to sprowadzałem Delgado, by nie grał. Rekonwalescent jednak już po kwadransie doznał urazu, a chwilę później dziwne ustawienie Copiapo dało im gola. Dopiero na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Torres wyrównał. Defensywnie nastawieni boczni pomocnicy Copiapo naprawdę spisywali się solidnie i nie pozwalali naszym skrzydłońcom szaleć. Co prawda po jednej akcji prawą stroną Macaya zdobył gola, jednak wkrótce było już 2:2. Na domiar złego Acuna nie wytrzymał nerwowo i brutalnie wszedł w rywala, za co zobaczył czerwoną kartkę. To musiało się skończyć źle. W doliczonym czasie gry Munoz ukłuł nas śmiertelnie. Pierwsza porażka. Na szczęście bezpośredni rywale także potracili punkty i zostaliśmy na pierwszej pozycji.

 

Drugi mecz fazy krajowej, a ósmy w ogóle, graliśmy znów z Magallanes i to ponownie u siebie. Acuna za swój popis karate otrzymał trzy mecze kary, a do tego nie mogliśmy liczyć na Salazara, który nabawił się w ostatnim meczu drobnego urazu. Magallanes, jak to w swoim zwyczaju, zanudzali nas swą pasywną grą w środku pola, a my czekaliśmy na okazję do zabicia ich morderczym atakiem skrzydłem. Gorąco się zrobiło, gdy Villanueva dał rywalom prowadzenie. Na szczęście Macaya – dziś wyjątkowo w pierwszym składzie – wyrównał. Niestety, to by było na tyle. Kolejny remis.

 

Pozostajemy liderami, ale dwie porażki mogą nas zepchnąć na… dziewiąte miejsce! Tak jest ciasno. Najlepszy w tym miesiącu Juan Gonzalez, a najsłabsi zdecydowanie Delgado i Torres.

Odnośnik do komentarza

Październik 2013

 

Ten miesiąc zaczynaliśmy z wysokiego C. Naszym rywalem była drużyna Deportes Concepcion – wicelider. W bramce rywali nasz niedoszły nabytek – Carlos Kletnicki. Nauczeni doświadczeniem Copiapo, piłkarze Concepcion wyszli na nas tym dziwnym 3-4-2-1 i znów okazało się to znakomitą decyzją. W przeciągu pół godziny straciliśmy dwa gole i… Salazara z kontuzją. Później goście się już bronili i musieliśmy uznać ich wyższość. Kiepska passa, bardzo kiepska. Morale leci…

 

Uraz Salazara okazał się poważny i wyeliminował go z gry na miesiąc. Tydzień później lecieliśmy znów do Santiago, gdzie mieliśmy grać z Barnecheą. Dobra okazja, by w końcu wygrać mecz i udowodnić, że nasza świetna forma z początku sezonu wciąż gdzieś drzemie w nas. Rywale ponownie trójką obrońców… Nacieraliśmy jak szaleni, jednak golkiper rywali miał dzień konia. Na szczęście trwał on tylko 45 minut. Po przerwie wprowadzeni na boisko Escalona i Tello zdobyli po bramce, a zanim to nastąpiło wynik otworzył Flores. Kiedy napastnicy zawodzą, trzeba liczyć na innych piłkarzy. Efektowne zwycięstwo i nadzieja, że forma wróciła.

 

W jedenastej kolejce podejmowaliśmy u siebie Deportes Temuco. Mecz raczej na trzy punkty, więc będzie co świętować razem z całym Chile, którego reprezentacja właśnie zapewniła sobie awans ma brazylijski mundial. Dla nas mecz z Temuco to przede wszystkim powrót po odbytej karze Acuni. Spotkanie zaczęło się źle, gdyż Flores został zniesiony z boiska i już na nie nie powrócił. Kwadrans później straciliśmy gola i mimo wyrównania Gonzaleza po rzucie rożnym, goście zdobyli kolejne dwie bramki. Wtedy to wprowadziłem na boisko Tello, a ten dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Niestety, to było za mało. Jedna akcja i 3:4. Blamaż.

 

Październik kończyliśmy spotkaniem z San Luis – również jednym z faworytów do awansu. W pierwszym meczu udało się ich pokonać, ale biorąc pod uwagę obecną formę powtórzenie scenariusza wydaje się mocno wątpliwe. Do treningów wrócił Salazar, jednak nie ryzykowałem jeszcze wystawiania go w tym meczu. To była dobra decyzja, gdyż zastępujący go Macaya zdobył jedynego gola w pierwszej połowie. W 66. minucie wynik podwyższył Torres i byłem już w miarę spokojny po przebieg tego meczu. Niesłusznie, gdyż na kwadrans przed końcem rywale zdobyli kontaktowego gola. Na szczęście udało się wygrać.

 

Był to ciężki miesiąc, a kolejny zapowiada się jeszcze trudniej. Zajmujemy drugie miejsce, tracąc do Deportes Concepcion aż pięć punktów. Tylko jedno oczko za nami są nasi rywale z Coquimbo Unido, którzy będą właśnie z nami grać w listopadzie. Oj zrobiło się trudno. Najlepszym piłkarzem miesiąca ponownie Juan Gonzalez, a najsłabszym Cristian Torralbo.

Odnośnik do komentarza

Listopad 2013

 

Zanim przyszło nam mierzyć się z mocarzami, mieliśmy podszlifować formę na ekipie Naval, która zajmowała siódme miejsce. Przed tym spotkaniem sfinalizowałem sprzedaż Cristiana Basaure do emirackiego Al-Wahda za 20 tysięcy euro. Ten 32-letni obrońca nie grał w pierwszym składzie, a gotówka zawsze się przyda. W składzie Naval gra znany z Serie A Mario Salgado, jednak to nie on, a Diego Cuellar otworzył wynik tego spotkania. Kilka minut później wyrównał Acuna, jednak goście atakowali nad wyraz groźnie. W szatni zastosowałem tradycyjną fergusonowską suszarkę i wprowadziłem na boisko Escalonę za marudzącego Floresa. Były gracz Benfiki odwdzięczył mi się bramką i asystą przy golu Macayi. Tak się wygrywa mecze decyzjami trenera.

 

Santiago Morning – nasz następny rywal – niestety stosuje to straszne 3-4-2-1, a do tego właśnie odwrócił swoją formę i po wielu meczach bez zwycięstwa wygrał dwa mecze. Do tego wyjazd i to daleki. Zapomniałem jeszcze napisać, że Basaure pełnił funkcję wicekapitana i wskutek jego odejścia tę rolę przejął nie kto inny jak Roberto Acuna. Zdecydowałem się nagrodzić Escalonę za mecz z Naval i dać mu szansę od początku spotkania w Santiago. Ku mojemu zaskoczeniu, nie czekaliśmy nawet minuty na pierwszą bramkę. Odżył Torres, który pokonał golkipera gospodarzy po akcji zainicjowanej rzutem wolnym. Mimo kontroli posiadania piłki, zawodnicy Morning nie potrafili stworzyć zagrożenia, a drugiego gola dla Papajarzy zdobył Macaya. Rywale zdobyli nawet gola, jednak sędzia podniósł chorągiewkę. Za drugim razem bramka padła prawidłowo i zrobiło się groźnie. Kontuzji doznał Flores, a wprowadzony rekonwalescent Salazar nie prezentował najwyższego poziomu. Zmarnowaliśmy dwie świetne sytuacje, a rywale zdołali wyrównać. Kiedy myślałem, że będziemy musieli zadowolić się remisem, po rzucie rożnym głową piłkę uderzył Pardo i dał nam wymęczone zwycięstwo.

 

Przed wielkim derbowym meczem z Coquimbo Unido Juan Vivanco oświadczył, iż chce grać w pierwszym składzie, albo odejść. Jak ktoś przychodzi do mnie z takimi żądaniami, to alternatywa jest tylko jedna. Ta druga. Oczekiwania przed meczem z odwiecznym rywalem były duże, tymczasem to przeciwnicy nadawali meczowi bieg. Doskonała obrona i szybko zdobyta bramka pozwoliły cieszyć się gościom prowadzeniem do przerwy. Słaby w pierwszej połowie Torres wyrównał na początku drugiej i można było myśleć o przechyleniu szali zwycięstwa na naszą korzyść. Zdecydowałem się na szalony krok, zdejmując z boiska legendarnego Salazara, licząc że odpali będący w dobrej formie Macaya. Niestety ani jeden, ani drugi nie mieli dziś dobrego dnia. Skromny remis to wynik poniżej moich, a przede wszystkim kibiców, oczekiwań.

 

Kolejnym z niezadowolonych zmienników okazał się Villalobos – nasz bramkarz numer dwa. Oczywiście spełniłem jego prośbę i wystawiłem marudę na listę transferową. Nie potrzebuję takich osób w La Serenie. Sześć dni później czekała nas podróż na mecz z San Marcos de Arica. Nie grałem jeszcze z tą ekipą, więc niewiele wiedziałem na temat zagrożeń czyhających z ich strony. Niestety, nie mogli w tym meczu zagrać Escalona i Marcos Paulo, którzy pauzowali za żółte kartki. Zastąpili ich Flores i Vivanco. Z raportu asystenta dowiedziałem się, że praktycznie wszystkie bramki nasi rywale strzelają po akcjach lewym skrzydłem, na które zbiega były gracz Osasuny – Nicolas Medina. Ciężkie zadanie przed Ramirezem. Od początku dominowaliśmy na boisku i zdobyliśmy dwa gole za sprawą Gonzaleza i Torresa. Gdybyśmy dowieźli to prowadzenie do końca, bylibyśmy nowym liderem. Niestety, Renato Gonzalez pogrążył nas w 88. minucie i musieliśmy się obejść smakiem.

 

Trudny listopad przeżyliśmy bez porażki. Cały czas jesteśmy pośród najlepszych i walczymy o awans. W grudniu zostały nam trzy mecze Apertury: Union San Felipe i Lota Schwager u siebie oraz wyjazd do Curico Unido. Union zajmuje miejsce piąte, Lota ósme, a Curico dziesiąte. Najwięksi rywale do zwycięstwa w rundzie otwarcia – Coquimbo Unido i Deportes Concepcion również nie mają zbyt trudnych terminarzy, z tą różnicą, że nasi derbowi rywale grają dwukrotnie na wyjeździe. Będzie się działo! Najlepszym piłkarzem miesiąca – a jakże – Alejandro Escalona, a najsłabszym Roberto Ramirez.

Odnośnik do komentarza

Grudzień 2013

 

Grudzień czyli miesiąc ostatecznych rozwiązań w Aperturze. Gary Tello zgłosił chęć odejścia lub gry w pierwszym składzie, jednak uzgodniliśmy, iż pogra więcej w przyszłym sezonie i odpuścił. Poważnej kontuzji doznał Galvez, który wyeliminuje go praktycznie do końca zimy. Na spotkanie z Unionem San Felipe wrócił Marcos Paulo. Dla odmiany, kontuzji podczas spotkania doznał Roberto Acuna. Mecz nie należał do najciekawszych, a jedynego gola zdobył Jaime Torres. Wygraliśmy 1:0. Chłopaki z Deportes Concepcion zremisowali z Naval, a ci z Coquimbo Unido pokonali Deportes Temuco. Tym samym awansowaliśmy na pozycję lidera!

 

Uraz Acuni okazał się średnio groźny i dwa tygodnie powinny wystarczyć, by go wyleczyć. Tyle też mamy przerwy przed meczem z Curico Unido na wyjeździe. Teraz to my, a nie Deportes Concepcion, przystępujemy do walki z pozycji lidera. Wrócił również Escalona. Szybko prowadzenie dał nam Jaime Torres, zdobywając dziesiątego gola w sezonie, jednak po pięciu minutach gospodarze wyrównali. Torres jednak nie rezygnował i po przerwie dał nam ponownie prowadzenie. Niestety, obaj rekonwalescenci grali kiepsko i wkrótce na placu gry pojawili się Flores i Pena. Nasz supersnajper Torres skompletował hat-tricka, a piłkarze Curico zdążyli odpowiedzieć tylko jedną bramką. Nasi bezpośredni rywale przegrali swoje spotkania, co praktycznie daje nam mistrzostwo Apertury. Liczą się przede wszystkim stosunki bramkowe, a ten mamy o 8 lepszy niż Deportes Concepcion. Do tego oczywiście trzy punkty przewagi. Niestety, kontuzji doznał Roberto Ramirez, co przy urazie Galveza oznacza, iż… nie mamy żadnego prawego skrzydłońcy.

 

Przed ostatnim meczem w tym roku Carlos Zorrilla, który u nas za dużo nie pograł, zgłosił chęć odejścia. Zdecydowałem się oddać go bez żalu. Ze wszystkimi piłkarzami, z którymi chciałem przedłużyć kontrakty, udało się dojść do porozumienia. Lota Schwager stworzyła nam straszne warunki do gry, z tym zagęszczonym 3-4-2-1. Delgado dał jedyną bramkę rywalom i ostatecznie rok zakończyliśmy porażką. Takim samym stosunkiem Deportes Concepcion pokonali Santiago Morning, co jednak nic im nie dało. To my – La Serena – różnicą sześciu bramek(!) – wygrywamy Aperturę i zapewniamy sobie udział w barażach o awans do Primera Division! Oczywiście to mnie nie zadowala w pełni i będziemy walczyć w Clausurze, by i ją wygrać i w efekcie awansować bez rozgrywania fazy play-off.

 

Najlepszym piłkarzem grudnia Jaime Torres, najsłabszymi Marcos Paulo i – sensacyjnie – Mauricio Salazar.

 

Tabela:

 

VgmMdkP.png

Odnośnik do komentarza

Styczeń 2014

 

Po otwarciu okienka transferowego wrócił do nas z wypożyczenia Juan Ignacio Silva, który może stanowić rezerwę w ataku, a także pozyskaliśmy Brazylijczyka Tiago Messiasa, który ma załatać dziury w obronie. Jego rodak – Anderson – ma z kolei stanowić konkurencję dla Delgado.

 

Pierwszy mecz Clausury etapu regionalnego z San Luis zagraliśmy w składzie Torralbo – Tiago Messias, Gonzalez, Ojeda – Escalona, Pardo – Acuna, Marcos Paulo – Delgado – Salazar, Torres. Zdobyliśmy szybkie dwie bramki i wydawało się, że San Luis niczym nas nie zaskoczy. Niestety, po przerwie przyszło rozluźnienie i nasi rywale zdobyli dwa gole, przez co zdobyliśmy tylko jeden punkt.

 

Daniel Gonzalez wypożyczony do Cobreloi. W tym samym kierunku chciał podążyć… Alejandro Escalona, nie zgodziłem się i zakończyło się to awanturą. Niewdzięczny kutas. Mecz z Curico Unido spędził na ławce. Zachciało się transferu – psia mać. Niestety, siada morale. Po trzydziestu minutach rywale zdobyli gola, a my waliliśmy głową w mur. W efekcie po dwóch kolejkach mieliśmy zaledwie jeden punkt! Co więcej, Ramirez i Acuna wypadli na miesiąc z kontuzjami.

 

Postanowiłem wzmocnić konkurencję na skrzydłach, więc ściągnąłem Juana Manzo, byłego obrońcę Melipilli, na lewą stronę oraz Ricardo Moreirę na przeciwległą flankę. Argentyńczyk występował niegdyś w wielkim Independiente. Pozycję rezerwowego bramkarza obejmie były golkiper rezerw Universidad de Chile – Carlos Salas. Jego poprzednik – Claudio Villalobos – trafił do Union La Calera na zasadzie wypożyczenia. Do Santiago Wanderers wypożyczyłem zaś Juana Vivanco i Juana Ignacio Silvę. Jak się jednak okazało, Salas będzie mógł grać dopiero w styczniu. Zostajemy bez rezerwowego bramkarza, bo piętnastolatka z rezerw nie liczę.

 

Z Copiapo zawsze gra się trudno, mimo że zajmuje ostatnie miejsce. Po akcji prawym skrzydłem i nieudanym dośrodkowaniu, z lewej strony zamykał akcję Elias Flores i dał nam prowadzenie. Na nic się zdało tradycyjne 3-4-2-1 w wykonaniu rywali, gdyż dobił ich jeszcze Salazar (w końcu! Zarabia pięć razy tyle co inni, a gra średnio). Zanotowaliśmy nasze pierwsze styczniowe zwycięstwo.

 

Na treningu kontuzji doznał Estay, a Vivanco zadzwonił z Santiago z wiadomością, że jednak chce zostać. Coż – za późno, drogi Juanie. Won. Podobne informacje przyszły od Villalobosa i Ponce. Oj stęsknili się chłopcy. Jak mi przykro.

 

Rozegrano finał Pucharu Chile, w którym Universidad Catolica pokonał w rzutach karnych Deportes Iquique.

Najlepszym piłkarzem stycznia Jaime Torres, a najsłabszym Mario Pardo.

Odnośnik do komentarza

Luty 2014

 

Luty rozpoczął się od fatalnych wieści. Tiago Messias, nasz nowy obrońca, wypadł ze składu na ponad miesiąc. W meczu z Barnecheą musieliśmy sobie radzić bez niego. Przypomnę, że nasi rywale to drużyna bardzo słaba, ale mająca patent na nas. Wciąż bez Acuni, zapowiadała się ciężka przeprawa. W pierwszej połowie świetnie bronił golkiper gospodarzy i, mimo wielu okazji, nie udało się go nam pokonać. Byliśmy bezradni także w stałych fragmentach gry. W końcówce jeszcze świetną szansę zmarnował Delgado i zaledwie zremisowaliśmy. Źle, źle, źle.

 

Przedostatnim meczem fazy regionalnej był pojedynek z męczybułami z Magallanes. Jak ja nie lubię z nimi grać. Wrócili Ramirez i Acuna, jednak ich kondycja fizyczna pozostawiała wiele do życzenia. Co ciekawe, to nie my, a rywale stwarzali akcje podbramkowe. Ani jedni, ani drudzy jednak nie potrafili ich wykorzystać. Niestety, po rzucie rożnym to zawodnicy Magallanes objęli prowadzenie i nie oddali go do końca. Tragedia.

 

Trzeci lutowy pojedynek to wyjazd do Lota Schwager – drużyny w rewelacyjnej formie, która na dodatek pokonała nas w grudniu. Morale tragiczne. Zapowiadały się srogie baty. Zaczęło się niespodziewanie dobrze, bo od bramki dla nas i to strzelonej przez kiepskiego zazwyczaj Delgado. Wkrótce jednak oczekiwania zaczęły się spełniać. Rzut karny, akcja i już było 1:2. Po przerwie Renato Ramos – najlepszy strzelec ligi – ukłuł po raz dwudziesty w tym sezonie, dając pewne zwycięstwo gospodarzom. Przypieczętował je jeszcze dodatkowym golem w końcówce, zbierając hat-tricka. 1:4 to jest kompromitacja. Nowy rok to jakaś farsa w naszym wykonaniu. O morale lepiej nie wspominać… Do tego jeszcze Torres wypadł na dwa miesiące…

 

Na ostatni lutowy akord zimy padło znowu na Copiapo – tym razem już w fazie krajowej. Tę regionalną będziemy chcieli zapomnieć raz na zawsze. Przeważaliśmy, a gospodarze kontrowali. W końcu mieli jeszcze gorsze morale i ostatnie miejsce w tabeli. U nas klasyczne walenie barankiem w ścianę i przypadkowy gol Floresa w końcówce pierwszej połowy. W drugiej połowie obudził się Salazar i dał nam dwubramkowe zwycięstwo. Przełamanie.

 

Luty był najgorszym miesiącem dla La Sereny. Dwie porażki, utrata pozycji lidera, fatalne morale – to wszystko złożyło się na ten miesiąc. Najlepszymi piłkarzami miesiąca Mario Pardo i Juan Gonzalez, a najsłabszym Roberto Ramirez.

Odnośnik do komentarza

Marzec 2014

 

W marcu czekało nas aż pięć spotkań – trzy u siebie i dwa na wyjeździe. Do liderującego Coquimbo Unido (tak, tak – derbowi rywale…) traciliśmy pięć punktów. Na śniadanie znów męczybuły z Magallanes. Nudy, nudy, nudy. Jak to z Magallanes. Do tego bramkarz gości miał swój dzień i obronił dwie setki. Dopiero w 82. minucie, sygnalizowany już do zmiany (znów!), Mauricio Salazar zdobył zwycięskiego gola. Wymęczyliśmy te trzy punkty tak jak oni ostatnio.

 

Na lunch Deportes Concepcion – ekipa która przeżywa lekki kryzys po świetnej jesieni. Rings a bell? Po kwadransie było… 1:1, po rzutach rożnych. Identyczne sytuacje. U nas trafił Moreira. Zwycięstwo zapewnił nam Juan Gonzalez po… - a jakże – rzucie rożnym. Dziwny mecz. Trzy identyczne gole. No ale punkty są…

 

Na obiad i na deser dwa wyjazdy. Najpierw Barnechea. Czas na rewanż. W międzyczasie spojrzałem na finanse i zauważyłem niepokojący debet na koncie. Bardzo mało zarabiamy i nawet przy niewielkich wydatkach długi rosną. Na koniec sezonu zakładany deficyt to milion euro! Bardzo potrzebne są nam duże pieniądze, a te mogą przyjść tylko od sponsora albo od telewizji. Co do samego meczu, to Barnechea objęła prowadzenie w pierwszej połowie, by je stracić po bramce Floresa. Pod koniec drugiej połowy wprowadziłem Macayę za Tello, przez co Salazar został przesunięty nieco głębiej i to spowodowało, że z tej nowej pozycji zdobył dwa gole. Wygraliśmy 4:1, gdyż obrońca rywali jeszcze nam pomógł w końcówce, kierując futbolówkę za kołnierz własnego bramkarza. Trzecie zwycięstwo z rzędu! Tym meczem też powróciliśmy na pozycję lidera.

 

San Luis. Z nimi bywa różnie, ale zawsze jest to wymagający rywal. Dotychczas nie przegraliśmy z tą drużyną. Zaczęło się dobrze dla nas, gdyż w czwartej minucie meczu dostaliśmy rzut karny, który na gola zamienił Acuna. Niestety, w przeciągu kilkunastu minut rywale odpowiedzieli… trzykrotnie! My obijaliśmy obramowanie bramki, a San Luis zdobywał farfoclowate gole. Tragifarsa. Akcja – poprzeczka – kontra – gol. Po rzucie rożnym kontaktowego gola zdobył Gonzalez i nawet zdecydowałem się wpuścić Escalonę i Ojedę, by wprowadzić element zaskoczenia. Manewr z tym drugim okazał się niezły, bo i on głową pokonał golkipera gospodarzy. W końcówce nasz bramkarz uratował La Serenę przez porażką. Wymęczone 3:3. Mogło – i powinno – być lepiej. Wracamy na drugie miejsce.

 

Marcowa kolacja to już mecz z dziesiątym w tabeli Deportes Temuco. Mecz bez Acuni, który znow doznał kontuzji na treningu i wypadł na dwa miesiące. Wrócił za to do drużyny Torres. Niestety, raziliśmy nieskutecznością, aż w końcu padliśmy mentalnie. Temuco doskonale kontrowało i zdołało dwukrotnie pokonać naszego golkipera. Bardzo zły wynik.

 

Ogólnie marzec był dużo lepszy niż luty, ale wciąż za słaby, by myśleć o bezpośrednim awansie. Teraz, w drugiej połowie rundy wiosennej musimy wspiąć się na wyżyny umiejętności i przede wszystkim zniszczyć Coquimbo Unido w derbach. Zajmujemy siódme miejsce w Clausurze i drugie w ogólnej tabeli, gdzie tracimy cztery punkty do Coquimbo i mamy tyle samo co trzecia Lota Schwager. Najlepszym piłkarzem miesiąca Juan Gonzalez, najgorszym Gary Tello.

Odnośnik do komentarza

Kwiecień 2014

 

Przystawka w postaci Navalu, a potem wielkie derby z Coquimbo. Cały drżę. Goście z Naval atakowali całkiem śmiało i dopiero po głupim błędzie ich bramkarza Salazar dał nam prowadzenie. Nie zmieniało to faktu, że to jednak przeciwnik wyprowadzał więcej ciosów, a od tego to już krok do nokautu. Torres, nie chcąc być gorszym od starszego kolegi, ustanowił wynik meczu w drugiej połowie. W przeddzień wielkiego derbowego święta odnieśliśmy zwycięstwo nad Naval.

 

W dzień meczu z Coquimbo przyszła najgorsza z możliwych wiadomości. Cristian Torralbo – nasz jedyny bramkarz – dostał zatrucia pokarmowego. Między słupkami stanąć będzie musiał 15-letni Maximiliano Hidalgo. Piętnastolatek debiutuje w najważniejszym meczu sezonu… Mario Pierani – najlepszy strzelec Coquimbo, rozpoczął strzelanie w pierwszej połowie, dając prowadzenie gościom. My – tradycyjnie – obijaliśmy poprzeczkę. Po tym jak Salazar dwukrotnie w jednej akcji (!) uderzył w drewno, z pomocą przyszedł obrońca rywali, skierowując piłkę do własnej siatki. Niestety, jeszcze przed przerwą goście znów wyszli na prowadzenie. Raziła nasza niecelność, a Pierani jeszcze raz zdobył gola. Tym meczem Coquimbo raczej zapewniło sobie bezpośredni awans, a my będziemy chyba zadowolić się barażami.

 

No to zostały nam dwa kwietniowe wyjazdy. Najpierw do Santiago, by zagrać z tamtejszym Morning. Z klopa wstał Torralbo, więc do stolicy polecieliśmy już z bramkarzem. Niestety, to rywale mieli inicjatywę od początku meczu. Szybka wymiana podań w wykonaniu gospodarzy jednak sprawiała, że byli narażeni na błędy. Jedno takie zagranie przejął Torres i pokonał bramkarza. Niestety, gracze Morning odpowiedzieli dwoma trafieniami. W drugiej połowie po razie trafili Torres i Blanco, a w doliczonym czasie ten drugi jeszcze wykorzystał rzut karny. Kolejna porażka. Tragedia.

 

Ostatnim kwietniowym sprawdzianem miał być wyjazdowy pojedynek z San Marcos de Arica. Tym bardziej ważny, że to drużyna znajdująca się trzy punkty za nami. Warto byłoby jej odskoczyć. Przed tym spotkaniem Alejandro Escalona odszedł do Al-Arabi za 5750 funtów. W barwach San Marcos nadal gra świetny Nicolas Medina i tenże napastnik otworzył wynik w pierwszej połowie. Po zmianie stron wyrównał świetnym strzałem Torres, jednak kolejne próby pokonania golkipera gospodarzy spełzły na niczym. Tak było aż do 83. minuty, kiedy to wprowadzony z ławki Justo Macaya dał nam zwycięstwo. Ważny wynik.

 

Na trzy kolejki przed końcem w Clausurze zajmujemy miejsce siódme, a w ogólnym rozrachunku drugie. Mamy sześć punktów przewagi nad trzecim San Marcos de Arica, czwartym Deportes de Concepcion i piątą Lotą Schwager. Szósty Union San Felipe ma tylko jeden punkt mniej niż ta trójka! Copiapo zapewniło sobie spadek do trzeciej ligi. Przypomnę, że bukmacherzy przewidywali dla nich miejsce… pierwsze! Wiemy też, że do końca sezonu nie zagra Mauricio Salazar, który skręcił sobie kostkę. Najlepszym zawodnikiem kwietnia był Jaime Torres, a najgorszym Tiago Messias.

Odnośnik do komentarza

Maj 2014

 

Ostateczna rozgrywka. Jak się okazało, oprócz Salazara, do końca sezonu nie zagra też Mario Pardo… Jak tu można grać baraże bez najlepszych graczy? Naszym pierwszym rywalem majowym był Union San Felipe, który już w trzeciej minucie wykorzystał braki w naszej obronie. Wyrównał Tiago Messias, który został przeze mnie przestawiony bliżej prawej strony – tak jak grał Pardo. Potem oczywiście kilka słupków i poprzeczek skutecznie niszczyło pewność siebie napastników La Sereny. Po zmianie stron rzut rożny wykorzystał Elias Flores, a kolejny w bliźniaczej akcji Justo Macaya. Podłamani rywale nie mieli już siły i motywacji, by odpowiedzieć. Wygrywamy 3:1 i awansujemy na czwarte miejsce w Clausurze.

 

Na listę kontuzjowanych wpisać musiałem Delgado, a Christian Galvez odszedł do Houston Dynamo. Delgado miał iść w pakiecie, ale wolałem go zostawić. Przedostatnia kolejka to spotkanie z Lota Schwager. Nasz najbardziej znienawidzony przeciwnik. Tak – bardziej niż Magallanes. Tradycyjnie tracimy gola po rzucie rożnym. Trzy zmiany w przerwie, pierwsza akcja po zmianie stron i – jak zawsze – drewno. Elias Flores wyrównał w końcówce. Remis powoduje, że spadamy na miejsce szóste w Clausurze, a Coquimbo Unido zapewnia sobie bezpośredni awans.

 

Ostatni mecz graliśmy z Curico Unido na wyjeździe, jednocześnie modląc się, by Lota Schwager nie awansowała do baraży. Wskutek plagi kontuzji, jako lewy skrzydłońca musiał zagrać Manzo. To świadczy najlepiej o tym, w jakiej rozsypce była moja drużyna. Mimo wyraźnej przewagi gospodarzy, to Marcos Paulo jako pierwszy zdobył gola, uderzając soczyście z dystansu. Curico nie odpowiedziało niczym.

 

Coquimbo Unido wygrało zarówno całą ligę, jak i Clausurę, więc zwolniło miejsce w playoffach. My wygraliśmy Aperturę, więc też nasze drugie miejsce dublowałoby zestaw barażowy. Zamiast – logicznie – zrobić tylko finał La Serena – San Marcos, to do walki o awans zakwalifikowano jeszcze czwarte i piąte miejsce: Union San Felipe i Deportes Concepcion. Już trzy dni po spotkaniu z Curico musieliśmy mierzyć się z San Marcos. Za kartki pauzował Ojeda, więc w pierwszym składzie wybiegł Ponce – pierwszy raz w tym sezonie! O dziwo moi chłopcy dostali skrzydeł. Najpierw świetnego gola w pierwszej połowie zdobył zakurzony w ostatnim czasie Estay, a w drugiej znakomicie zagrał Gonzalez dwukrotnie strzelając bramkę głową oraz rezerwowy Tello, który także dwa razy umieścił piłkę w siatce, z tym że raz ze spalonego. 4:0 to spora zaliczka przed rewanżem. Szkoda, że te mecze są co trzy dni. Siadamy kondycyjnie.

 

Rewanż miał być formalnością. W końcu cztery bramki przewagi nie biorą się z niczego. Ważne także, by przed finałem za trzy dni nie stracić wszystkich sił. W przeciągu kwadransa zdobyliśmy dwa gole i postanowiłem kazać moim piłkarzom odpoczywać do końca meczu. Strzelcem obu goli dla La Sereny był nie kto inny jak Jaime Torres. W 75. minucie meczu wynik dwumeczu na 7:0 podwyższył z rzutu wolnego Anderson, a rywale w końcówce zdobyli honorowego gola.

 

W finale barażów o awans graliśmy z Deportes Concepcion. W lidze było 2:1 0:2, a więc jedną bramką korzystniej dla rywali. Ostateczne rozwiązania jednak bywają różne. Pełni nadziei przystąpiliśmy do meczu o upragniony awans. Szampany się mroziły, a ja z niecierpliwością czekałem na bramki moich podopiecznych. Jedna i druga drużyna głodna była awansu. Bardzo szybko gola zdobył Justo Macaya, co rozsierdziło gości. Furiackie ataki nie dawały spokoju moim obrońcom. Moreira grał słabo i już w 20. minucie zdecydowałem się na zmianę na Pardo. Drugi rezerwowy wszedł też przed przerwą, gdyż kontuzji doznał Acuna. Zmienił go Anderson. Wyrównał w 66. Minucie Munoz, a chwilę później Anderson umieścił piłkę we własnej bramce. Remis uratował nam Ojeda. Rewanż na wyjeździe musi być zwycięski… Będzie ekstremalnie ciężko.

 

Rewanż odbył się pierwszego czerwca. Mimo ledwo wyleczonej kontuzji, wystawiłem w pierwszym składzie Salazara. Kto jak kto, ale on powinien zagrać w takim meczu. Dwa gole zdobył jednak Torres, dla którego było to dwudzieste trafienie w sezonie. Asystowali Acuna i Salazar – dwaj weterani, kapitanowie. W 52. minucie kontuzji doznał Estay, przez co Salazar został cofnięty, a do ataku wszedł Macaya. W 78. minucie gospodarze zdobywają kontaktowego gola i tylko jedno trafienie dzieli ich od dogrywki. Zalecam wziąć ich na przeczekanie. Strategia odniosła skutek. Wygraliśmy. Pokonaliśmy w dwumeczu Deportes Concepcion 4:3 i awansowaliśmy do Primera Division!

 

Za chwilę jakieś podsumowanie sezonu.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie sezonu 2013/14

 

Drużynowo

 

Zajęliśmy 1 miejsce w Aperturze, 6 w Clausurze i 2 ogółem. Po wygranych barażach awansowaliśmy do Primera Division. Na nasze mecze przychodziło średnio 4403 widzów, co dało trzeci wynik w lidze. Niestety, jest to zaledwie ¼ pojemności naszego stadionu. Liczę na dużo więcej zajętych miejsc w pierwszej lidze. Zdobyliśmy 78 bramek, co daje nam drugie miejsce za San Marcos de Arica. Straciliśmy 53, więcej niż Coquimbo Unido, Union San Felipe i… Deportes Temuco. Tylko jedną bramkę zdobyliśmy z rzutu karnego. Dla porównania takie Santiago Morning aż pięć. Byliśmy jednymi z najlepszych wykonawców rzutów rożnych. Po tych stałych fragmentach zdobyliśmy trzynaście goli, mniej niż Coquimbo Unido i San Marcos. Nasi derbowi rywale stracili najmniej goli w lidze po kornerach – zaledwie sześć. My – niestety – dwa razy więcej. Dla osłody – tylko jedną bramkę straciliśmy po podaniu z rzutu wolnego i żadnej bezpośrednio. Ujrzeliśmy tylko jedną czerwoną kartkę, a Coquimbo aż sześć! I teraz ciekawostka – piłkarze La Sereny zarabiali najmniej w całej lidze. Najwięcej płaciło Copiapo, które – przypomnę – spadło.

 

Indywidualnie

 

Jaime Torres z 19 bramkami uplasował się na piątym miejscu w klasyfikacji strzelców. Królewską koronę z 27 trafieniami wywalczył Renato Ramos z Loty Schwager. Trzecim asystentem ligi, z dwunastoma asystami, został Mauricio Salazar. Juan Gonzalez siedmiokrotnie wybierany był Piłkarzem Meczu, co dało mu czwarte miejsce pod tym względem. Spośród sześciu najbardziej aktywnie biegających graczy (dystans na mecz) jest… pięciu zawodników La Sereny! Najlepszy – Ricardo Moreira – dobił prawie do 14 kilometrów na 90 minut. Nasz bramkarz – Cristian Torralbo – zanotował najwięcej czystych kont w lidze – 11. Wspomniany wcześniej Juan Gonzalez miał też najwięcej kluczowych główek w lidze – 153 oraz przechwytów – uwaga, to nie pomyłka – 517! Takiego wyniku nie widziałem w życiu. Pod względem średniej ocen zajął czwarte miejsce w lidze.

 

Wewnętrznie

 

Oto i screen ze statystykami szczegółowymi całej drużyny. Wliczono Puchar Chile.

 

2O6raZ5.png

Odnośnik do komentarza

Lipiec 2014 (okres przygotowawczy)

 

Właściwie to umowna sprawa, gdyż nie rozegraliśmy ani jednego sparingu. Wynika to z tego, że… nie było czasu. Zaraz po okresie urlopowym mieliśmy grać Puchar Chile i to właśnie te mecze potraktowałem jako takie quasisparingi. Nie obchodził mnie wynik, chodziło o wyłonienie składu i zgranie nowych twarzy z taktyką oraz oczywiście transfery.

 

Zacznijmy może od tych, którzy odeszli. Rozwiązałem kontrakt z: Andersonem, Juanem Manzo, Juanem Vivanco, Juanem Ignacio Silvą, Carlosem Lealem, Diego Hidalgo, Fabianem Deramondem, Kevinem Guajardo, Claudio Villalobosem i Mauricio Ponte. Do tego La Serenę opuścili: Giovanni Campusano do Melipilli, Angelo Delgado do Cobresal, Sebastian Salomon do Evertonu (tego z Chile), Tiago Messias do Barcelony (tej z Ekwadoru), Cristian Torralbo do Millonarios Bogota, Danilo Ojeda do Melipilli oraz na zasadzie wypożyczenia Robin Aguilera do Magallanes a para Cristobal Marin i Daniel Gonzalez do San Marcos de Arica. W ich miejsce pozyskałem:

 

- Carlos Salas (29, bramkarz) – o nim już pisałem, rezerwowy z Universidad de Chile i Santiago Morning, u nas również będzie zmiennikiem

- Felpie Delgado (30, obrońca) – nasz wychowanek, wiele występów w La Serenie, ostatnie dwa sezony w Lota Schwager, powraca na łono matczyne

- Christopher Casaretto (27, bramkarz) – kolega Salasa z rezerw Universidad, dla odmiany będzie naszym pierwszym bramkarzem

- Josemar (34, obrońca) – prawie dwumetrowy stoper z drugiej ligi szwedzkiej

- Alicio Juliao (30, pomocnik) – całe życie na ławce, u nas będzie alternatywą dla Marcosa Paulo

- Claudio Verino (30, obrońca) – wychowanek San Lorenzo, grał w Finlandii, a ostatnio spadł do trzeciej ligi z Belgrano, u nas pierwszy skład

- Leonel Mena (31, skrzydłońca) – geniusz w czystej postaci, media coś trują o przepłaceniu (36 tys. euro!), ale jak dla mnie to będzie motor napędowy La Sereny, w poprzednim sezonie 11 asyst w Palestino, z którym spadł z Primera Division

- Samuel Mendoza (21, obrońca) – poprzedni sezon spędził w Santiago Wanderers, gdzie grał kiepsko, u nas będzie zmiennikiem

- Miguel Orellana (24, ofensywny pomocnik) – lepiej czuje się w ataku, ale ja widzę go nieco głębiej schowanego za dwójką snajperów, pozyskany z Audax Italiano

 

Poza tym w klubie pojawili się Pierre Wome, Manuel Arboleda, Walter Samuel i Cuauhtemoc Blanco. Niestety, tylko na testach, gdyż nie było mnie stać na pensje dla tych podupadłych gwiazd.

 

W grupie D Pucharu Chile spotkaliśmy naszych ulubionych misiów z Coquimbo Unido, a także Audax Italiano i Santiago Wanderers. Santiago pokonaliśmy 3:0 5:1, z Coquimbo było 0:2 3:1, a Audax dwukrotnie z nami wygrał. Ostatecznie jednym punktem przegraliśmy drugie miejsce i musieliśmy zadowolić się trzecim, co oznaczało odpadnięcie z rozgrywek. I dobrze. Liga ma priorytet.

 

Jeszcze przed końcem miesiąca zaczęła się liga. Konkretnie rozegraliśmy pierwszą kolejkę z Nublense na wyjeździe. Był to swego rodzaju barometr, gdyż bukmacherzy uznają nas za najgorszą drużynę w lidze, a przeciwników za przedostatnią. W bezpośredniej konfrontacji mocno iskrzyło, gola dla nas zdobył Salazar już w trzeciej minucie, ale niestety zawodnicy Nublense odpowiedzieli dwukrotnie. Porażka na początek oznaczała że będzie bardzo ciężko. Właściwie nikt nie wierzy w to, że La Serena utrzyma się w Primera Divison. Postaramy się udowodnić, jak bardzo się mylą.

 

W lipcu rozegraliśmy łącznie siedem spotkań. Naszymi najlepszymi graczami była para skrzydłońców Ricardo MoreiraLeonel Mena, zaś najgorzej wypadł inny lewy skrzydłońca – Elias Flores. Nie za ciekawie prezentował się także nasz bramkarz Casaretto i obrońca Josemar.

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2014

 

Pora była zacząć grać ten sezon na serio. Debiut na naszym stadionie wypadł w spotkanie z Antofagastą, która to w pierwszej kolejce otrzymała cięgi 1:3 od Santiago Wanderers, których zniszczyliśmy w pucharze. Chyba nie było lepszej okazji do zwycięstwa. Niestety, okazało się że Orellana nie będzie uprawniony do gry, gdyż… grał już w pierwszej kolejce w barwach Audax Italiano! Nie wiem, czy to oznacza, że nie zagra w całym sezonie, czy tylko w rundzie jesiennej, ale zostałem nieźle oszukany… Niestety, nasi ofensywni gracze w tym meczu mieli wyjątkową indolencję strzelecką, a do tego wszyscy nabawili się jakichś dziwnych urazów. Bramkarz rywali oczywiście miał dzień konia, a my traciliśmy gole po rzutach rożnych. Ostatecznie po bramkach Salazara i Gonzaleza udało się zremisować, jednak żadne to osiągnięcie.

 

Prawdziwy sprawdzian jednak nadszedł 9 sierpnia, kiedy to lecieliśmy do Santiago na mecz z wielkim Universidad de Chile. Każdy wynik lepszy niż porażka miał być sukcesem. Skoro nie mogłem skorzystać z Orellany (ach te pieniądze wyrzucone w błoto…), ściągnąłem z wolnego transferu Yacera Carrasco, zawodnika… rezerw Union San Felipe. Z miejsca wystawiłem go w pierwszym składzie. Mecz od początku obfitował w bramki. Szybko zaczęli gospodarze, jednak Leonel Mena wkrótce wyrównał. Oczywiście był to jedynie skowyt zabijanego wilka, gdyż byliśmy drużyną zdecydowanie słabszą i jeszcze przed przerwą straciliśmy kolejnego gola. Po zmianie stron bramek nie było. 1:2 na wyjeździe z najlepszą drużyną w kraju nie jest złym wynikiem. Gorzej, że Salazar wypadł z kontuzją na miesiąc.

 

Czwarta kolejka i mecz u siebie z Union La Calera. Rywal w zasięgu. Zdecydowałem się sprowadzić jeszcze jednego napastnika – dwukrotnego reprezentanta Chile – Carlosa Rossa. Co ciekawe, ostatnio grał w… Union La Calera! Mecz nie obfitował w akcje i dla przeciętnego kowalskiego raczej wiał nudą. Bezbramkowy remis. Bardzo rzadki wynik jak na La Serenę. Wciąż nie wygraliśmy meczu, a naszymi przeciwnikami były już trzy bardzo słabe drużyny. Chyba szykuje się spadek.

 

Ostatni mecz sierpnia to pojedynek z Santiago Wanderers, które pokonaliśmy dwukrotnie w pucharze. W lidze nasi rywale wystartowali świetnie i zajmowali przed tym spotkaniem piąte miejsce. Przez pierwszy kwadrans obijaliśmy słupki, strzeliliśmy gola ze spalonego, a chwilę później rywale dwukrotnie umieścili piłkę w siatce. Tradycja. W 30. minucie kontaktowego gola zdobył nowy nabytek Ross i tak schodziliśmy na przerwę. W drugiej połowie to Wanderers zdobyli gola, a my biliśmy głową w mur.

 

No to zapłaciliśmy frycowe… pięć kolejek i dwa punkty.. Zajmujemy przedostatnie, siedemnaste, miejsce. Najlepszym zawodnikiem był Juan Gonzalez, a najsłabszym Jaime Torres.

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2014

 

Wrzesień rozpoczął się od kolejnego bezbramkowego remisu. Tym razem wywalczyliśmy jeden punkt na wyjeździe z Cobresal. No dobrze, wywalczyliśmy… ale tu trzeba zwycięstw! Co gorsza, na treningu nasz gwiazdor Leonel Mena… złamał stopę! Pół roku przerwy…

 

Tak osłabieni stawialiśmy czoła Universidad de Concepcion. Zmiennikiem Meny oczywiście Flores. Piłki praktycznie nie dotykaliśmy przez cały mecz, a inicjatywę zdecydowanie przejęli rywale. Mimo to… odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo, nie mając nawet czterdziestu procent posiadania piłki. Bramki dla La Sereny zdobyli Mario Pardo i Ricardo Moreira, a w końcu asystę zanotował Carrasco. To jego pierwszy nietragiczny mecz.

 

Następne spotkanie to już wyjazd do Cobreloi – drużyny sąsiedniej w tabeli ligowej, która ostatnio przegrała wysoko w Santiago z Wanderers. Niestety, przepuklinę złapał Pardo, a kolejnego urazu doznał Flores. Oznacza to, że zostaliśmy bez żadnego zdrowego lewego skrzydłońcy. Za nich do składu wskoczyli Verino i Cortes. Ten pierwszy miał slaby start sezonu, a drugi poprzedni rok spędził na wypożyczeniu do Naval, gdzie też nie zachwycał. I my takim składem mamy się utrzymać… Mimo tego, iż Cobreloa tylko dwa razy zaatakowała nasza bramkę, za jednym i drugim razem pokonała Casaretto. Skromna odpowiedź Torresa nie wystarczyła. Pechowa porażka.

 

Wrzesień kończyliśmy arcytrudnym wyjazdem do Universidad Catolica. Kolejnym zawodnikiem na liście kontuzjowanych został Marcos Paulo, który wypadł na pół roku z urazem biodra. Walczyliśmy jak lwy i z 0:2 wyprowadziliśmy na 2:3. Porażka, ale jednak z honorem.

 

W Primera Division życie jest ciężkie. Zajmujemy obecnie przedostatnie miejsce i nic nie zanosi się na to, by było lepiej. Plaga kontuzji tylko niszczy nasze nadzieje. Najlepszy Ricardo Moreira, najsłabsi Alicio Juliao, Jaime Torres i Claudio Verino.

Odnośnik do komentarza

Październik 2014

 

Drugą połowę Apertury zaczynaliśmy u siebie z Rangersami. Jeśli chcemy się utrzymać, to takie mecze przydałoby się wygrywać. Cegiełkę ku temu chciał dołożyć Torres, jednak sędzia dopatrzył się spalonego przy… dobitce. Na szczęście chwilę później bramkę zdobył prawidłowo, a przed przerwą rzut rożny wykorzystał głową Josemar. Co ciekawe, mimo zwycięstwa, mieliśmy tylko… 33% posiadania piłki! To chyba najmniej, ile moje drużyny miały w historii.

 

Jako że do meczu z Colo Colo były dwa tygodnie, zorganizowałem sparing z Barceloną. Tą z naszego kontynentu, który przegraliśmy 2:3. Najważniejszy jednak był mecz ligowy. Oczywiście tradycyjnie bramki traciliśmy po stałych fragmentach gry. Dwa razy. Odpowiedzieliśmy jedynie trafieniem Torresa.

 

Październik kończyliśmy meczem z Evertonem na wyjeździe. Kolejnej ciężkiej kontuzji doznał Elias Flores – tym razem rozerwał sobie mięsień i nie zagra przez pięć miesięcy. Mimo prowadzenia 3:1 niestety straciliśmy dwa gole w końcówce. W tym meczu testowałem model gry jeszcze szybszej niż zwykle. Mimo tego pechowego remisu, spróbuję pociągnąć ten eksperyment dalej. Gole zdobyli Josemar i Salazar (dwie).

 

Awansowaliśmy na piętnaste miejsce, co daje nam odrobinę spokoju w kontekście walki o utrzymanie. Oczywiście musimy nadal trzymać rękę na pulsie, bo rywale nie śpią. A jeśli mowa o rywalach, to pierwszy mecz w listopadzie gramy z odwiecznym wrogiem – Coquimbo Unido. Ci to dopiero mają sezon. Siedem punktów i ostatnie miejsce. Najlepszy w październiku Josemar, najsłabszy bramkarz Cassaretto.

Odnośnik do komentarza

Listopad 2014

 

Dwójka beniaminków, czyli my i Coquimbo, walczy o utrzymanie. Nam póki co wychodzi to minimalnie lepiej, jednak rywale zwłaszcza w derbowym meczu z nami zrobią wszystko, by się to zmieniło. Tak jak chcieli, tak uczynili. Nic dobrego z moich zmian taktycznych nie wyszło, a Coquimbo odniosło ważne zwycięstwo. Bramka Moreiry nic nie pomogła.

 

Kolejny mecz graliśmy z O Higgins na wyjeździe i tu nie było zmiłuj. Rywale nas dosłownie zmiażdżyli na boisku i tylko szczęściu zawdzięczamy, że przegraliśmy tylko 1:2. Swoją drogą to najczęstszy wynik w naszych meczach. Gola dla La Sereny oczywiście strzelił Salazar, bijąc rekord klubowy należący do Felipe Fuentesa.

 

Następny rywal to Audax Italiano, z którym przegraliśmy dwukrotnie w pucharze. Tym razem objęliśmy dość szybko prowadzenie po golu Cortesa, jednak nie dowieźliśmy prowadzenia do końca. Wyrównał Medina i tak się skończyło. Kolejny remis. No ale lepsze to niż porażka. Piąty mecz bez zwycięstwa z rzędu jednak spuścił nas ponownie do strefy spadkowej.

 

Ostatnie dwa mecze tego roku to pojedynki z Huachipato i Deportes Iquique. Trzeba powalczyć o dobry wynik. Nasi pierwsi rywale to drużyna z czołówki, więc i mecz trudny. Kto zgadnie jaki był wynik końcowy? No kto? Oczywiście 1:2. Dla nas strzelił Salazar, który przeżywa drugą młodość.

 

Aperturę zamykaliśmy z Iquique. Rywal na jedenastym miejscu, więc wyjazd całkiem ciężki. Zaczął odważnie Salazar, strzelając kolejnego gola w tym sezonie. To jakby piłkarz z innej planety. Niestety, nasza radość trwała krótko, gdyż Bogado wyrównał. Do przerwy padły jeszcze dwie bramki, a dla nas ukłuł Torres. Tak się skończył mecz i cała Apertura.

 

Zajęliśmy 17. miejsce, spadkowe, z trzema punktami straty. Na wiosnę trzeba mocno odrabiać, a łatwo nie będzie… Coś czuję, że nasz pierwszoligowy byt długo nie potrwa. Najlepszy w tym miesiącu Juan Gonzalez, a najsłabszy ponownie bramkarz Chirstopher Casaretto.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...