Skocz do zawartości

Dziś wygra znów kochany klub


Guli

Rekomendowane odpowiedzi

Moja wątroba tego nie wytrzyma. Tym razem kolejny mecz zgody, na szczęście u siebie z Lechią Gdańsk. Gdańsk… to tam zdobyłem dyplom. To tam schudłem 14 kg. To tam chodziłem na bale ze Świrem i Hajtą. Ale teraz liczy się liga i być może kolejna wygrana.

 

Dzień przed meczem był koncert we wrocławskim Madnessie. Grały Gdańskie Lwy, Lumpex’75, City Combat oraz DRB. Wjazdówka 20 zł, a część zysków przeznaczona na Klub Kibiców Niepełnosprawnych. Swoją drogą to wielki szacunek dla tego co robią. Na koncercie zajebiste utwory, kultowa „Żubrówka” Lumpexów, „Piwko” (cover All Bandits), czy improwizowany kawałek Gdańskich Lwów „Lechia – Śląska najlepszy brat”. Dzień później zdychałem – kac morderca, potłuczone żebra od pogo, ogólnie zabawa jednak była przednia. Przed meczem jeszcze 2 piwka z ekipą i poszliśmy na mecz.

 

Czy można pozorować grę w piłkę tak, aby kibice nie zorientowali się, że są robieni w człona? Wydawało mi się, pomimo wszechogarniającego bólu żeber, który nasilał się z każdą minutą, że szybciej stoję, niż biegają zawodnicy obu drużyn. Doszło do tego, że kupiłem stadionowe piwo. Ależ sikacz. Normalnie masakra. Pierwszą połowę oglądaliśmy w wielkich męczarniach.

 

W drugiej części gry na boisku pojawił się debiutant – 19-letni Mateusz Fedyna. Dopiero w 58 minucie mocna wrzutka Gancarczyka w pole karne, piłka wylądowała przy nodze Buzały, który huknął jak z armaty, ale pomimo tego, że piłka wpadła do siatki, to sędzia musiał odgwizdać ewidentnego spalonego. W drugiej części gry piłkarze chyba zdali sobie sprawę, że ich pozoranctwo jest widoczne z odległości mili (zbieżność absolutnie przypadkowa) i postanowili zacząć biegać. W 61 minucie z dystansu huknął Sobota, ale wprost w środek bramki Małkowskiego.

W doliczonym czasie gry akcja rozpaczy potwornie zmęczonego Kaźmierczaka, którego strzał odbił się od czterech liter Gikiewicza, do piłki dopadł w polu karnym Sarpong i potężnym uderzeniem dał Śląskowi wygraną!

 

25 sierpnia 2012

Stadion Wrocław, 15362 widzów

Ekstraklasa 4/30

 

Śląsk [1] – Lechia [8] 1:0 (0:0)

(Sarpong 90’)

 

Śląsk: Kelemen – Kowalczyk, Kokoszka, Pawelec, Spahić – Stevanović (Sarpong 45’), Kaźmierczak, Sobota, Cetnarski, Patejuk (Fedyna 45’) – Mouloungui (Gikiewicz 72’)

Odnośnik do komentarza

Do Glasgow wyruszyłem w poniedziałek, dzień przed meczem. Podróż samolotem do Liverpoolu i stamtąd wynajętym samochodem. 350 km, tak jak z Wrocławia do Warszawy, z tym, że tutaj praktycznie cały czas autostradą, więc trasa minęła całkiem znośnie. Co nas uderzyło (jechaliśmy w 6 osób) – na stacjach benzynowych obowiązywała całkowita prohibicja. O suchym pysku całą drogę – odbiliśmy sobie dzień później w lokalnych pubach.

 

Przed nami ostatni krok do Ligi Mistrzów. O tym, że Celtic był zajebiście zmotywowany nie trzeba było nikogo przekonywać. Już w 3 minucie Commons po dograniu piłki przed Ledleya doprowadził do stanu 2-2 w dwumeczu. Wynik ten na chwilę obecną promował Celtic. W 50 minucie Mila prostopadłym podaniem uruchomił Moulounguiego, ten minął dwóch rywali, ale jego strzał zatrzymał się na nogach ostatniego obrońcy. W 58 minucie Commons wykonywał rzut rożny w polu karnym zakotłowało się niemiłosiernie, strzał któregoś z zawodników gospodarzy tylko sobie znanym sposobem obronił nogami Kelemen. Niestety to byłoby na tyle. Po raz kolejny polska drużyna nie zagra w elitarnej Champions League. Pozostała nam faza grupowa Ligi Europy.

 

28 sierpnia 2012

Celtic Park, Glasgow, 60355 widzów

 

El. LM Baraż 2m

 

Celtic – Śląsk 1:0 (1:0) DM: 2:2

(Commons 3’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Kokoszka (Spahić 82’), Pawelec – Elsner, Kaźmierczak, Sobota (Gikiewicz 82’), Mila, Sarpong – Mouloungui (Patejuk 71’)

Odnośnik do komentarza

- Kurwa mać! Było tak blisko – powiedziałem załamany.

- Niestety, to jeszcze za wysokie progi – odparł jeden z młodzieżowców.

- Co mnie to obchodzi. Powinniśmy ich wciągnąć nosem jak kreskę dobrego towaru – odparłem – młody jesteś zrozumiesz kiedyś.

- O ambicji nie wspomnę –wtrącił się Przemo – nasz kierowca.

- Ambicja? Widziałeś tu ambicję? Oni stali na boisku, jedyna akcja to Murzyn strzelający w nogi obrońcy – byłem podirytowany.

 

Dalej do Liverpoolu jechaliśmy w milczeniu. 2 dni później odbyło się losowanie fazy grupowej Ligi Europy. Na Europsorcie oglądał je chyba każdy kibic Śląska. Byliśmy (co zrozumiałe) losowani z ostatniego koszyka. Przypadła nam grupa „A”, do której trafiły także zespoły: CSKA Moskwa, Napoli, Trabzonspor.

W grupie „J” wylądował Lech Poznań, a za rywali miał: Hapoel Tel-Awiw, Academica Coimbra oraz Inter Mediolan. My tymczasem zmierzaliśmy do stolicy na mecz z Polonią Warszawa.

 

W 20 minucie Sobota rozpoczął „akcję z niczego”, wpadł w pole karne, huknął potężnie, ale piłka minęła bramkę o jakieś 15 metrów. 2 minuty później Mila cudownym lobem wypuścił sam na sam z bramkarzem Sobotę, ten odegrał do lepiej ustawionego Moulounguiego, ale po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. W 42 minucie Szymanek podawał z rzutu wolnego do Injaca, ten niewiele się namyślając uderzył na bramkę Kelemena, ale nasz bramkarz sparował piłkę na poprzeczkę.

W 62 minucie kardynalny błąd popełnił Kokoszka, który podał piłkę wprost pod nogi Luksy, ten popędził lewym skrzydłem, dośrodkował na pole karne, ale nadbiegający Gołębiewski strzałem głową skierował futbolówkę wprost w ręce dobrze ustawionego Kelemena. Z natychmiastową odpowiedzią wyszedł Śląsk, ale Gikiewicz będąc w sytuacji sam na sam z Pawłekiem trafił wprost w jego nogi. Piłka nadal nie wyszła poza boisko i gospodarze naszym wzorem przeprowadzili kontrę, tym razem była ona skuteczna, a piłkę do bramki z 20-u metrów wpakował bardzo aktywny Luksa. Był to jedyny gol tego spotkania i po wyrównanym meczu to Polonia może sobie dopisać 3 punkty.

 

31 sierpnia 2012

Stadion przy ul. Konwiktorskiej, Warszawa, 5615 widzów

Ekstraklasa 5/30

 

Polonia Warszawa [4] –Śląsk [1] 1:0 (0:0)

(Luksa 65’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Kokoszka, Wasiluk, Pawelec – Elsner (Gikiewicz 45’), Kaźmierczak + (Cetnarski 48’), Sobota (Patejuk 45’), Mila, Sarpong - Mouloungui

Odnośnik do komentarza

2 tygodnie przerwy od ligi wykorzystałem na zasłużone wakacje. Pojechałem sobie do Gdańska, gdzie zostałem ugoszczony po królewsku przez znajomych. Wódka zbrzydła mi jak cholera, ale co się dziwić – popijanie jej Specjalem spowodowało, że żołądek pragnął powiedzieć po kilku dniach „Ej stary, pojebało cię?”.

7 września oglądnąłem w „Maxie” spotkanie Polska – San Marino, które nasi wygrali gładko 7-0 (Lewandowski x4, Sobiech, Błaszczykowski, Obraniak). Miło mi było patrzeć, że swoją szansę dostał piłkarz Śląska – Przemek Kaźmierczak grał od 72 minuty, w której zastąpił Eugena Polańskiego.

 

Dzień później byłem już w Lublinie, gdzie Motor Piotrka Świerczewskiego przegrał u siebie ze Stalą Stalowa Wola 0-1. Po meczu imprezka z Motorwcami spowodowała, że jeszcze raz będę chciał tam wrócić. Mecz Ukraina – Polska (2-0) oglądałem już w Krakowie, będąc przejazdem u znajomych Wislaków i tak dotoczyłem się do Bytomia, gdzie zabawiłem u rodziny, czekając na mecz Śląska w Zabrzu, bezpośrednio stąd udam się na wyjazd. Na szczęście bilet kupił mi Naleśnik, który przekazał mi go pod sektorem.

 

W 9 minucie mocną wrzutkę z rzutu wolnego z prawej strony wykonywał Kwiek, a kompletnie niepilnowany w polu karnym Olexandr Shevelyukhin pokonał bezradnego Kelemena. W 37 minucie miała miejsce kopia poprzedniej sytuacji, tym razem wrzutka z lewej strony boiska, ponownie Kwiek na aferę, do piłki dopadł Shevelyukhin, ale tym razem Kelemen był na posterunku. Górnik tego dnia był o wiele lepszym zespołem, co próbował udowodnić podaniami na szybkiego Nakoulmę, ale obrońcy Śląska umiejętnie blokowali napastnika rywali. W drugiej połowie nic specjalnego się nie działo i kolejna porażka ekipy Levego stała się faktem.

 

15 września 2012

Stadion im. Ernesta Pohla, Zabrze, 3500 widzów

Ekstraklasa 6/30

 

Górnik Zabrze [13] – Śląsk [3] 1:0 (1:0)

(Shevelyukhin 9’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Kokoszka, Pawelec – Elsner (Patejuk 45’), Kaźmierczak, Sobota (Diaz 45’), Mila, Sarpong + (Ćwielong 68’) - Mouloungui

Odnośnik do komentarza

- Guli, coś jest nie tak. – zaczepił mnie w pociągu Cinek.

- No? O co cho?

- O Levego, nie sądzisz, że on jest naprawdę lewy?

- A bo ja wiem – zastanowiłem się – dopiero 3 porażki z rzędu, dajcie mu czas.

- Jaki czas? My chcemy zwycięstw tu i teraz – Cinek pociągnął spory łyk piwa.

- To zmień zawodników – odparłem – niektórzy tu nie pasują.

- Mówisz o opalonych?

- Chociażby. U mnie grałaby przede wszystkim zdolna młodzież z Wrocławia i z regionu.

- To jednego chyba mamy z głowy, widziałeś jak się zwijał z bólu kiedy znosili go noszowi?

- Ano.

 

Wróciliśmy w milczeniu pociągiem rejsowym. Następnego dnia kupiliśmy bilety na mecz z CSKA Moskwa. Ekipa rywali proponowała wspólnego grilla, tym razem nie pojawiłem się, bo musiałem trochę odrobić kasy na taksówce.

 

Od początku było widać, że będzie to bardzo ostry mecz. Rosjanie grali twardo, często na pograniczu faulu, można powiedzieć, że trochę chamsko. W 8 minucie Sebastian Mila chyba pobił rekord życiowy w sprincie na 30 metrów, zresztą po swoim niedokładnym (a może celowym?) przyjęciu futbolówki, dopadł do niej i dograł prostopadle do Soboty, który wbiegł w pole karne złamał na lewą nogę, i posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, tam dopadł do niej Mouloungui i umieścił ją w siatce. W 26 minucie Cauna dograł w uliczkę do Wagnera Love, którego nie upilnował Wasiluk, a napastnik gości nie miał problemów ze zdobyciem wyrównującej bramki. W 43 minucie przed szansą stanął Mila, którego idealnym podaniem obsłużył Sobota, jednak kapitan Śląska miął zbyt ostry kąt i bramkarz spokojnie wybił piłkę.

 

W 64 minucie wrocławianie przeprowadzili składną akcję, po której Mila dograł krótko na 16-ty metr do Mouloungiego, a ten nawinął na plecy Berezutskiego i fantastycznym strzałem w widły nie dał szans Akinfeevowi. 20 minut później Sobota pięknym podaniem górą uruchomił wprowadzonego kilkanaście minut wcześniej Gikiewicza, ten wykonał piękne przyjęcie piłki, przebiegł z nią kilka metrów, kapitalnie okiwał obrońcę i kąśliwym strzałem po ziemi zdobył trzecią bramkę dla Śląska!

 

20 września 2012

Stadion Wrocław, 23536 widzów

Liga Europy gr. A 1/6

 

Śląsk – CSKA Moskwa 3:1 (1:1)

(Mouloungui 8’ 64’, Gikiewicz 85’ – Wagner Love 26’)

 

Śląsk: Kelmen – Socha, Kokoszka, Wasiluk (Spahić 62’), Pawelec – Elsner, Kaźmierczak, Sobota, Mila, Patejuk – Mouloungui (Gikiewicz 75’)

Odnośnik do komentarza

Po meczu radości nie było końca. Piłkarze świętowali z kibicami. Radość kibiców przeniosła się do pubów, które zostały opanowane zarówno w centrum jak i na obrzeżach miasta. Ponieważ mecz z CSKA rozgrywany był w czwartek, to hitowy mecz z Lechem Poznań ustalono na poniedziałek.

W prasie pojawiła się informacja, że nowym scoutem Śląska został były dyrektor ds. sportowych Legii Warszawa – Marek Jóźwiak. Nie interesowało to zbytni nikogo, bo wszyscy czekali na bardzo emocjonujący kibicowsko mecz z poznańskimi Pyrami.

 

W 14 minucie zespołowa akcja poznaniaków przyniosła im bramkę. Piłka wędrowała leniwie od nogi do nogi, ale żaden z piłkarzy Śląska nie zamierzał do niej podbiec w efekcie czego Tonev spokojnym strzałem z 16-u metrów pokonał Mariana. W 40 minucie Mila wykonywał rzut rożny, do piłki najwyżej wyskoczył Kokoszka i wpakował ją do bramki! Niestety sędzia (powtórki wykazały, że słusznie) dopatrzył się zagrania ręką i wyrzucił obrońcę Śląska z boiska.

 

W 82 minucie rzut karny dla gości za faul w polu karnym Gikiewicza, który jest znany z tego, że lubi się przepychać i walczyć o każda piłkę. Futbolówkę ustawił sobie Murawski i pewnym strzałem w prawy róg nie dał szans Kelemenowi.

 

24 września 2012

Stadion Wrocław, 18805 widzów

Ekstraklasa 7/30

 

Śląsk [5] – Lech [2] 0:2 (0:1)

( Tonev 14’, Murawski 82’ k)

Czerwona kartka: Kokoszka (Śląsk) – 40’ za zagranie ręką

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Kokoszka, Pawelec – Elsner, Kaźmierczak (Juraszek 83’), Sobota, Mila, Patejuk (Spahić 40’) – Mouloungui (Gikiewicz 73’)

Odnośnik do komentarza

Tego dnia Lech był nie do pokonania. Trzeba było wziąć się w garść. Okazja do tego miała miejsce 4 dni później w Łodzi. Obawiałem się, że plany może Śląskowi pokrzyżować Sebastian Dudek, którego delikatnie mówiąc nie pożegnano we Wrocławiu najlepiej.

 

Właśnie w 32 minucie Dudek zainicjował akcję, po której Rybicki podał piłkę do Bruno, a ten nie miał problemów ze zdobyciem gola. W 55 minucie Pawelec wykonywał rzut wolny. Potężne uderzenie trafiła w mur, który wybił piłkę w pole. Ze środkowej linii w pole karne zagrywał Spahić, do piłki najwyżej wyskoczył Gikiewicz, który umieścił ją w bramce, ale arbiter odgwizdał spalonego. Dalsza część meczu to okropne nudy, które potrafiły uśpić każdego oglądającego. Ostatecznie Widzew pokonał Śląsk 1-0 i można powiedzieć, że Śląsk za Stanislava Levego gra naprawdę słabo.

 

28 września 2012

Stadiom im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź, 6293 widzów

Ekstraklasa 8/30

 

Widzew [1] – Śląsk [5] 1:0 (1:0)

(Bruno 32’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Pawelec, Spahić – Elsner (Cetnarski 81’), Stevanović (Gikiewicz 45’), Sobota (Kowalczyk 57’), Mila, Patejuk - Mouloungui

Odnośnik do komentarza

„Zobaczyć Neapol i umrzeć”. Umierać przynajmniej na razie nie zamierzam, ale na mecz pojechałem z przyjemnością. Wyjazd długi, bo aż 1500 km trasy, ale za Śląskiem pojadę nawet na koniec świata.

 

Mecz rozpoczął się od wzajemnego badania możliwości rywala. W 22 minucie Hamsik potężnie huknąl w polu karnym, ale Kelemen popisał się refleksem wybijając piłkę na róg. W 41 minucie Hamsik wypuścił w uliczkę Cavaniego, który faulowany był na linii pola karnego i sędzia musiał podyktować rzut wolny, który na bramkę zamienił Pandev. W doliczonym czasie pierwszej połowy na indywidualną akcję zdecydował się Mouloungui, ale nie dał rady pokonać De Sanctisa, z którym znalazł się w sytuacji jeden na jednego.

 

Po przerwie Napoli nadal miało przewagę w posiadaniu piłki, a w 51 minucie naszą obroną zakręcił Cavani i strzałem z 14-tu metrów nie dął szans Kelemenowi. W 82 minucie Mila dośrodkowywał z lewej strony boiska z rzutu wolnego, do piłki najwyżej wyskoczył Kokoszka i skierował ją do bramki, ale sędzia dopatrzył się przewinienia stopera Śląska. Niestety Serie A, a Ekstraklasa to jednak zbyt duża różnica poziomów.

 

4 października 2010

Stadion San Paolo, Neapol, 35999 widzów

Liga Europy 2/6 gr A

 

Napoli – Śląsk 2:0 (1:0)

(Pandev 41’ Cavani 51’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Kokoszka, Wasiluk, Pawelec – Elsner, Stevanović (Fedyna 45’ Cetnarski 61’), Sobota, Mila, Patejuk – Mouloungui (Diaz 73’)

Odnośnik do komentarza

W drugim meczu naszej grupy CSKA wygrała z Trabzonsporem 4-2. Z Neapolu udaliśmy się bezpośrednio do Szczecina, z noclegiem w Niemczech w przydrożnym motelu. Efektownie to wyglądało, jak na 20 pokoi wszystkie zajęła załoga jednego autokaru. W ogóle to kilka okolicznych moteli zostało opanowanych przez fanatyków Śląska, no ale kilka dni poza domem, więc najwyższa pora była się wyspać, co zajęło zresztą dwie noce, bo mecz z Pogonią rozgrywano w niedzielę.

 

Od początku było widać, że będzie to typowy mecz walki. Śląsk grał piłką, a Pogoń starała się przeszkadzać zawodnikom Mistrza Polski. W 18 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Sobota, którego strzał zablokował Golla, a poprawka Sarponga trafiła w słupek. W 29 minucie Mila wypuścił w uliczkę Moulounguiego, ale Pernis instynktownie odbił jego strzał. Rzut rożny. Mila, mocno bita piłka w pole karne, obrońcy wybijają, ale do futbolówki dopada Sobota, potężna bomba, rykoszet i Pernis zostaje zaskoczony. 0-1! W drugiej połowie nie działo się nic godnego uwagi i ostatecznie pozostało nam wrócić do Wrocławia, ostatnie 500 km i wreszcie zasłużony odpoczynek.

 

7 października 2012

Stadion im. Floriana Krygiera, Szczecin, 5143 widzów

Ekstraklasa 9/30

 

Pogoń [12] – Śląsk [3] 0:1 (0:1)

(Sobota 29’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Kokoszka, Pawelec (Spahić 87’) – Elsner, Kaźmierczak, Sobota, Mila, Sarpong (Patejuk 87’) – Mouloungui (Diaz 83’)

Odnośnik do komentarza

2 tygodnie przerwy ligowej wykorzystałem na regenerację się, tj. wizyty u znajomych, mecz kadry, na który wybraliśmy się oficjalnie w 43 osoby z Wrocławia (porażka Polski z Anglią 1-3 po golu Lewandowskiego). W ogóle gość był w formie, bo 4 dni wcześniej wygrał w pojedynkę mecz wyjazdowy z Czarnogórą strzelając 2 bramki rywalom.

 

Mecz z Podbeskidziem nie wywoływał we Wrocławiu zbyt wielkich emocji, w końcu z całym szacunkiem nie można było się spodziewać najazdu 2-3 tysięcy kibiców gości. W 20 minucie Demjan po zagraniu Pitera-Bucko wprawił w konsternację kibiców zgromadzonych na Stadionie Wrocław, bowiem efektownym strzałem głową przelobował Kelemena. W 39 minucie Mila wykonywał rzut rożny, a w polu karnym trwały przepychanki, po których Sobota padł jak rażony piorunem. Konkretnie łokciem potraktował go Górkiewicz i arbiter podyktował karnego, do którego podszedł Mila. Krótki rozbieg ZAJAC BRONI KARNEGO!

Niby kibicowsko nieciekawy mecz, ale sportowo jednak to Podbeskidzie było zdecydowanie lepsze od Śląska. W 87 minucie Mila wypuścił piłkę do Mouloungiego, który znalazł w polu karnym Diaza, ale jego strzał z odległości siedmiu metrów instynktownie obronił nogami Zajac.

 

21 października 2012

Stadion Wrocław, 15047 widzów

Ekstraklasa 10/30

 

Śląsk [5] – Podbeskidzie [9] 0:1 (0:1)

(Demjan 20’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Wasiluk, Kokoszka (Spahić 63’), Pawelec – Elsner (Diaz 45’), Kaźmierczak, Sonbota (Patejuk 63’), Mila, Sarpong - Mouloungui

Odnośnik do komentarza

Się okaże, ale jak na razie to Staszek ma status stabilny patrząc na pewność posady, więc to może trochę potrwać...

 

Kilka dni później zmierzyliśmy się z tureckim Trabzonsporem z Adrianem Mierzejewskim w składzie. Kibiców gości najechało jakieś 1500 i świetnie dopingowali przez cały mecz. Pierwsza warta odnotowania akcja miała miejsce dopiero w 31 minucie, kiedy to Mouloungui przebiegł z piłką 40 metrów po drodze mijając trzech rywali, ale jego strzał był bardzo niecelny i piłka powędrowała kilka metrów nad bramką. W odpowiedzi Halil Altintrop wygrał pojedynek główkowy z Sochą, ale Kelemen był na posterunku.

 

W 77 minucie w okolicach lini środkowej w dryblera postanowił zabawić się Kokoszka, stadion zamarł, ale ten minął rywala niczym Brazylijczyk Ronaldo za swoich najlepszych lat, podał do Kaźmierczaka, który z klepki odegrał do Moulounguiego, ten nawinął sobie obrońcę i mocnym strzałem przedziurawił siatkę zdobywając swoją 10-tą bramkę w sezonie. W 89 minucie Mila uruchomił wprowadzonego kilkanaście sekund wcześniej Gikiewicza, który ostatnio chyba nauczył się dryblować, minął dwóch rywali, oddał kąśliwy strzał, ale bramkarz sparował piłkę na róg.

 

25 października 2012

Stadion Wrocław, 22563 widzów

Liga Europy 3/6

 

Śląsk – Trabzonspor 1:0 (0:0)

(Mouloungui 77’)

 

Śląsk: Kelemen – Socha, Kokoszka, Wasiluk, Pawelec – Elsner, Kaźmierczak, Sobota, Mila, Patejuk (Gikiewicz 88’) – Mouloungui (Kowalczyk 88’)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...