Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@buli1992 - o co cho z tym Tour de Proboszcz? :>

 

Już 3 dni później graliśmy bardzo ważny mecz z FC Basel w ramach barażu o Ligę Mistrzów. Pierwsze spotkanie rozgrywamy na własnym boisku, stąd pasowałoby wywalczyć chociaż minimalny handicap. I od początku ruszyliśmy do ataku, już w 5 minucie Brożek przebiegł pół boiska, oddał strzał, ale Bobadilla sparował go na rzut rożny. 31 minuta, Garguła dośrodkował z rzutu rożnego, Orekhov główkował, ale niecelnie. 4 minuty później klepka Sidibe - Garguła - Brożek zakończyła się wyjściem Pawła na czystą pozycję, a nasz snajper technicznym strzałem otworzył wynik meczu! A to nie był koniec, tuż przed końcem pierwszej połowy meczu Garguła przerzucił piłkę na lewo do Sidibe, ten dośrodkował, a Brożek po raz drugi wpisał się na listę strzelców! Po przerwie obydwa zespoły zafundowały swoim kibicom prawdziwe flaki z olejem, toteż mecz zakończył się wynikiem 2:0, który w lepszej sytuacji stawia Białą Gwiazdę.

 

Liga Mistrzów, 4 runda kwalifikacji, [1/2]

Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 33680 widzów

WISŁA - Basel 2:0 (PAWEŁ BROŻEK 34`, 45+1`)

MoM: Paweł Brożek (Wisła)

 

Jerome Simaeys

Odnośnik do komentarza

@tomba - Cantoro mi Belga polecił, jego główny atut był taki, że był dostępny z wolnego transferu :)

 

Po meczu z Basel sfinalizowałem dwie transakcje z klubu. 20 grudnia do meksykańskiej Americi za 2 300 000 euro odejdzie Remi Mareval. Pacuszka w tym sezonie ma większe szanse na dublowanie Masileli, toteż by nie złamać kariery byłemu zawodnikowi Nantes, zdecydowałem się go sprzedać. Na dodatek Meksykanie zobowiązali się przekazać nam połowę zysków z przyszłego transferu. Z kolei już teraz na wypożyczenie do Chievo Werona udał się Andraż Kirm, który nie miał szans na grę w pierwszym zespole wobec dobrej formy Vaagan Moena i Piotra Brożka. Włosi za wypożyczenie zapłacili nam 675 000 euro, a Słoweniec dołączył do innego naszego zawodnika, Ricardo Jesusa, który również został wypożyczony do Werony za 450 000 euro.

 

W meczu czwartej kolejki Ekstraklasy zagramy z kielecką Koroną, która jest ligowym średniakiem, ale zlekceważona jest niewiarygodnie groźna. Pokazały to zresztą pierwsze minuty meczu, w 3 minucie Kiełb dośrodkował z prawej strony, Cyzio nie trafił czysto w piłkę, a Mąka na nasze szczęście trafił tylko w poprzeczkę! 2 minuty później Hernani nawet nie trafił w bramkę, główkując po dośrodkowaniu Mijailovicia z rzutu wolnego. Ale nasza pierwsza okazja od razu zakończyła się golem, w 22 minucie Jirsak dostał podanie od Mulumbu i wykorzystując fakt, że ma dużo miejsca w środku pola huknął idealnie w okienko! Fantastyczna bramka! 13 minut później Zganiacz zagrał do Mąki, ten mocnym strzałem co prawda zdobył gola, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej Daniela. Dwie minuty później prowadziliśmy już dwoma bramkami, Ezechiel zagrał bardzo dobrą górną piłkę do Rubena, ten przebiegł pół boiska i plasowanym strzałem pokonał Wojciecha Małeckiego. Niestety moment naszego zdekoncentrowania wykorzystał tuż przed przerwą Nawotczyński, dobijając główkę Hernaniego. Na szczęście w drugą połowę weszliśmy bardzo dobrze, po godzinie gry Kuzera popchnął jednego z naszych zawodników, a sędzia nie wahał się i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł nasz młody prawy obrońca Adam Smith i strzałem w prawy róg pokonał bramkarza Korony. Dla Anglika była to pierwsza bramka w barwach Wisły. Co z tego, skoro kwadrans później było 2:3, Vuković zagrał do Zganiacza, ten do Kiełba, tego podania nie przejął Simaeys, a niekryty prawy skrzydłowy Korony zdobył bramkę. W 83 minucie Vuković oddał kapitalny strzał z dystansu, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Cebanu! A tuż przed końcem meczu to my wykorzystaliśmy moment zdekoncentrowania Korony, Ezechiel dośrodkował z lewej strony, a Małecki pewną główką ustalił wynik meczu na 4:2 dla Wisły.

 

Ekstraklasa [4/30]

Stadion Miejski, Kielce, 9642 widzów

Korona - WISŁA 2:4 (JIRSAK 22`, RUBEN 37`, Nawotczyyński 45`, SMITH 62` rz.k., Kiełb 74`, MAŁECKI 90+2`)

MoM: Patryk Małecki (Wisła)

 

Wypada też coś napisać o wyczynach innych polskich klubów w europejskich pucharach. W tym sezonie już dwa polskie kluby zaczęły rywalizację od drugiej rundy kwalifikacyjnej. Lechia Gdańsk, trzeci zespół poprzedniego sezonu trafił na fiński FC Inter. W pierwszym meczu gdańszczanie wygrali na własnym boisku z Finami 3:0, a w rewanżu zremisowali 1:1, co dało im awans do trzeciej rundy kwalifikacyjnej. Tam też awansował wicemistrz Polski Polonia Warszawa, która pokonała węgierski Kecskemet 3:1 i 3:0. W trzeciej rundzie dołączyło do nich Zagłębie Lubin, które od razu trafiło na hiszpańską Sevillę. Pozostałe polskie kluby miały łatwiej, Czarne Koszule trafiły na szwedzki AIK, a Lechia Gdańsk na ukraiński Arsenał Kijów. Zagłębie zgodnie z przewidywaniami dostało sromotny wpier*** od Hiszpanów, przegrywając 1:3 u siebie i 0:4 na wyjeżdzie. Polonia po wyjazdowym zwycięstwie 2:1 zremisowała u siebie 2:2 i awansowała do play-offów. Lechia dwukrotnie ograła Ukraińców 2:1 u siebie i 1:0 na wyjeździe. Stołeczni piłkarze wylosowali grecki Olympiakos i przegrali na wyjeździe 0:2, co stawia ich przed rewanżem w trudnej sytuacji. A Lechia wylosowała Austrię Wiedeń i na wyjeździe zremisowała 1:1, co przed pojedynkiem na Baltic Arenie stawia gdańszczan w lepszej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

@buli1992 - jeszcze nie :]

 

Kiedy wychodziliśmy na płytę stadionu St. Jakobspark w Bazylei, powitały nas przeraźliwe gwizdy dobiegające z trybun. Basel w tym meczu musiało odrobić trzy bramki, żeby awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jako cel na to spotkanie wyznaczyłem utrzymanie korzystnego wyniku w dwumeczu. Niestety już pierwsza akcja Bazylei w tym meczu zakończyła się bramką, Zaki wyraźnie uciekł Głowackiemu, potężny strzał Egipcjanina obronił jeszcze Macho, ale dobitka Marcinho znalazła drogę do bramki. 21 minuta, Safari wrzucił piłkę z lewego skrzydła, lecz Fabian Frei na nasze szczęście nie trafił w bramkę. W 29 minucie Paweł Brożek plasowanym strzałem zdobył nawet bramkę, lecz sędzia dopatrzył się pozycji spalonej u naszego napastnika. Chwilę później trójka graczy Basel ruszyła na naszą bramkę, Streller świetnie podał do Zakiego, były gracz Zamaleku odegrał do Marcinho, ale Brazylijczyk uderzył prosto w Macho! Szwajcarzy tuż przed przerwą mieli swoją okazję, Stocker ładnie dośrodkował z lewej strony, a przed stratą bramki po strzale głową Fabiana Freia uchroniła nas poprzeczka! Nie zmieniało to jednak faktu, że na przerwę to FC Basel schodziło z jednobramkowym prowadzeniem.

 

Tuż po przerwie znowu poprzeczka uratowała nas przed stratą bramki! Tym razem padło na Zakiego, który nie wykorzystał głębokiego dośrodkowania Freia. A w 52 minucie niewykorzystane sytuacje Szwajcarów zemściły się, Garguła dośrodkował z rzutu wolnego, a Paweł Brożek mocnym strzałem wyrównał stan meczu! Basel jednak nie poddawało się, i tak w 70 minucie bomba Zakiego trafiła w jednego z naszych kibiców. Następnie w ciągu czterech minut Sommer musiał dwukrotnie wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności przy strzałach Brożka i Garguły. A w 86 minucie omal nie zszedłem na zawał, Serhat zacentrował na szósty metr, Zaki najpierw po raz drugi w tym meczu trafił w poprzeczkę, a później Andranik wybił piłkę z linii bramkowej!!! A kiedy pan Torsten Kinhofer odgwizdał koniec meczu, wraz ze sztabem szkoleniowym i kibicami Białej Gwiazdy wybiegłem na boisko świętować TRZECI Z RZĘDU AWANS DO FAZY GRUPOWEJ LIGI MISTRZÓW!!!

 

Liga Mistrzów, 4 runda kwalifikacyjna, [2/2]

St. Jakobspark, Bazylea, 38512 widzów

Basel - WISŁA 1:1 (Marcinho 10`, PAWEŁ BROŻEK 53`)

MoM: Jorn Vermeulen (Wisła)

 

jakby ktoś obok awansu Fenomena do Primera Division ktoś wypił kieliszeczek szampana za mój awans do Ligi Mistrzów, to byłbym bardzo wdzięczny... :)

Odnośnik do komentarza

@buli1992 - aż tyle? :o to ja nie chcę wiedzieć ile wypiłeś za La Ligę Fenomena... :D

 

Kilka dni przed meczem z Basel.

 

W jednym z mieszkań w Sionie mieszkał trzynastoletni Alex. Był on klasycznym nastolatkiem, strasznie interesował się piłką nożną. Pewnego dnia wpadł mu do głowy niesamowity pomysł. Ożenił ze sobą dwa fakty. Po pierwsze, w Sionie grał Polak, niejaki Zaki. Drugim faktem był mecz Wisły z Basel. Alex natychmiastowo poinformował szwajcarskie portale sportowe. Efekt był taki, że zarówno w szwajcarskiej, jak i polskiej prasie można było przeczytać, że Zaki ma przyjść do Wisły. Kiedy przeczytałem, co to takiego "PS" napisał, uśmiałem się setnie. Ale oto Kaziu Moskal znalazł na Youtube kilka akcji Polaka z zeszłego sezonu i musiałem przyznać, że podobały mi się one. Postanowiłem dowiedzieć się, ile moglibyśmy zapłacić za Zakiego. Prezes wypalił... 55 000 euro! Sion chciał się pozbyć polskiego prawoskrzydłowego, więc generalnie wystawili go za niższą cenę. Z miejsca więc złożyłem ofertę, sam Zaki wiedział, że jeżeli chce wyrwać się ze szwajcarskiego bagna, nie może zbyt wiele żądać, i tak oto głupi żart helweckiego gimbusa spowodował niemałe konsekwencje...

 

Profil Zakiego w następnym poście, byłem pewien, że mam jego screen, ale go tak naprawdę nie mam :/. Szkoda.

Odnośnik do komentarza

@ZachowajDystans, dzięki za dobre słowo :)

 

Młody, szczupły mężczyzna odziany w czarny garnitur spojrzał na swojego złotego Rolexa. Zegarek wskazywał godzinę 10:50. Niewysoki człowiek siedział właśnie na łóżku i rozmyślał... powiedzmy, że o sensie życia. Z zadumy wyrwało go dwukrotne pstryknięcie mężczyzny w średnim wieku.

- Nie uważasz Maćku, że powinniśmy już wychodzić? - oznajmił Kazek Moskal.

W tej samej chwili do pokoju wszedł boy hotelowy i spokojnym głosem oznajmił:

- Państwa limuzyna już czeka pod hotelem.

Menedżer klubu zareagował natychmiast:

- Idziemy. - po czym dwaj mężczyźni ubrani w eleganckie "garniaki" ruszyli za boyem hotelowym do limuzyny.

 

All Day All Night Roberta M idealnie działało na moją jeszcze nieco skacowaną głowę. Kazimierz idealnie rozumiał sytuację - sam też brał udział w wielkiej popijawie z okazji awansu do Ligi Mistrzów. Całą godzinę przebyliśmy w milczeniu.

 

W końcu dotarliśmy na miejsce. Na miejscu czekały już całe sztaby wysłanników coraz to innych klubów. Zauważyłem m.in. Ancelottiego, Guardiolę i Pellegriniego, ale żeby nie robić z siebie idioty postanowiłem się nie odzywać. Wymieniliśmy się jeszcze tylko z Kaziem naszymi typami na "grupę marzeń", po czym wszystko oficjalnie się zaczęło.

 

Ekipami z pierwszego koszyka na razie się nie przejmowałem - nasz czas miał nadejść dopiero na końcu, losowani byliśmy bowiem z czwartego koszyka. Po chwili dolosowano ekipy z drugiego koszyka i mogłem jasno stwierdzić, że na razie jesteśmy ubodzy w jakiekolwiek hity. W grupie A Barcelona miała grać ze Stuttgartem, w grupie B przeciwnikiem Chelsea była CSKA Moskwa, w grupie C zagrać ze sobą miały FC Porto i kijowskie Dynamo, w grupie D znalazły się Olympique Lyon z Romą, w grupie E - Manchester United i Benfica, w grupie F - AC Milan i Valencia, w grupie G - Bayern z Tottenhamem, a w grupie H - Real Madyt i Olympique Marsylia.

 

Następnie nastąpiło losowanie drużyn z trzeciego koszyka. Do Barcelony dołączył Manchester City, tak więc grupę A można było uznać za naprawdę mocną. Grupę B uzupełniła Genoa, więc grupa nie jest ani słaba, ani mocna, jednak z naciskiem na mocną. Grupę C obsadziło Getafe i to na tą grupę chciałbym trafić. Do grupy D trafiło AZ Alkmaar i ta grupa jest trochę podobna do grupy B. Grupę E można było już jednak do grupy śmierci, gdyż do Czerwonych Diabłów i Orłów z Da Luz dołączył Juventus Turyn. Do grupy F trafiło Schalke i ta grupa również jest mocna. W grupie G znalazła się ekipa AEK Ateny i z tą ekipą ewentualnie powalczylibyśmy o 1/16 Ligi Europy. Do grupy H trafiło z kolei Club Brugge i tą grupę uważam za podobną do grupy G.

 

I teraz nastąpiła kolej na nasz koszyk. Giacomo Infantino wyciągnął kuleczkę, a na niej napisane było...

 

"Wisla Krakow (POL)"

 

O k***a, pomyślałem. Mina Kazka wyrażała to samo. Nie słuchałem już, kto trafił do jakiej grupy. Zdałem sobie sprawę, że mamy absolutnie przej**ane. W drodze powrotnej zgodnie przyznaliśmy, że jakiekolwiek (choć i tak minimalne) szanse mamy ze Stuttgartem. A kiedy powiedziałem o wynikach losowania drużynie, tylko jeden Vaagan Moen klasnął w dłonie, zacierając ręce zakrzyczał łamaną polszczyzną:

- Będzie buba!!

A wszyscy zaczęli się śmiać.

 

Zaki

Wszystkie grupy Ligi Mistrzów 2011/2012

Odnośnik do komentarza

W drugiej rundzie Pucharu Polski trafiliśmy na nieligowy Bałtyk Gdynia, który powinniśmy ograć z palcem... no właśnie. A piąta kolejka Ekstraklasy przyniosła nam hit kolejki - Wisła Kraków - Lech Poznań. To spotkanie niestety rozczarowało, okazji bramkowych było jak na lekarstwo, a na dodatek przegraliśmy 0:1. W 63 minucie Garguła fatalnie stracił piłkę w środku pola, Lewandowski uruchomił długim podaniem Nowaka, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Macho. I to by było na tyle, my nie stworzyliśmy sobie chociaż namiastki okazji, tak więc pierwsza porażka w tym sezonie była absolutnie zasłużona.

 

Ekstraklasa [5/30]

Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków, 32944 widzów

Wisła - LECH 0:1 (Nowak 64`)

MoM: Dawid Nowak (Lech)

 

Pierwszy mecz po przerwie reprezentacyjnej graliśmy na Dialog Arenie z Zagłębiem Lubin. Z racji, że Masilela w meczu z Komorami (!) doznał kontuzji, uznałem, że w pierwszym składzie wyjdzie Mareval. Powód jest prosty: za trzy dni... BARCELONA!

 

Ale co z tego, skoro i tak w 7 minucie tracimy głupią bramkę, Krysian wycofał piłkę do stojącego z tyłu Grzyba, a piłka po rykoszecie wpadła do siatki! Później było nudno jak na pierwszym lepszym meczu Serie A, a pół godziny później Małecki odebrał piłkę Dinisowi, zszedł do środka, a piłka po nodze Potrugalczyka zatrzepotała w bramce! W 40 minucie ogromne zamieszanie w naszym polu karnym, Macho obronił strzał Micanskiego, Głowacki kiepsko wybił piłkę, Grzyb strzelił... zablokowany! Ufff. Przed przerwą Ruben najpierw z nieprzygotowanej pozycji trafił prosto w Kapsę, a później Mulumbu fatalnie strzelił z dystansu. A wszystkie niewykorzystane sytuacje zemściły się w 53 minucie, kiedy to Grzyb fenomenalnym strzałem z 30 metrów ponownie wyprowadził "Miedziowych" na prowadzenie. Tuż przed końcem fatalnie strzelali Mulumbu i Małecki i przegraliśmy drugi mecz z rzędu, a ja zastanawiałem się, co się stało z maszynką do wygrywania.

 

Ekstraklasa [6/30]

Dialog Arena, Lubin, 4655 widzów

ZAGŁĘBIE - Wisła 2:1 (Grzyb 8`, DINIS (sam.) 37`, Grzyb 53`)

MoM: Rafał Grzyb (Zagłębie)

Odnośnik do komentarza

@buli1992, patrz teraz.

 

Na Camp Nou wychodziliśmy praktycznie jak na ścięcie. Byliśmy po dwóch porażkach, poniesionych na dodatek w fatalnym stylu, które zepchnęły nas na czwarte miejsce w tabeli, a na dodatek graliśmy z FC Barceloną, jedną z najlepszych drużyn świata, mającą w swoim składzie m.in. Zlatana Ibrahimovicia czy Leo Messiego, a na dodatek Hiszpanie wzmocnili się m.in. Luką Modriciem, Chinedu Obasim czy Silviu Lung jr. A kiedy okazało się, że Paweł Brożek nie może zagrać z powodu kartek... byłem po prostu przeszczęśliwy.

 

Już w 5 minucie byliśmy o krok od stracenia gola, Maxwell zagrał mocną, podkręconą piłkę w pole karne, a Xavi strzałem głową trafił w słupek! 18 minut później jednak padła bramka dla Dumy Katalonii, Andranik jak ostatnia p***a stracił piłkę na rzecz Xavi`ego, ten zagrał do Ibrahimovicia, a Szwed mocnym strzałem nie dał szans Macho na skuteczną interwencję. W 34 minucie było już 0:2, Messi dośrodkował z lewej strony, Ibrahimović strzelił głową, Macho nie wyjął tej piłki, choć powinien i przegrywaliśmy. W 37 minucie niewiele zabrakło do strzelenia kontaktowego gola, ale Simaeys nie wykorzystał dośrodkowania Garguły z rzutu rożnego. W 44 minucie Andranik znowu stracił piłkę, Obasi popędził lewą stroną, ale jego zagranie do Ibracadabry z linii bramkowej wybił Orekhov! Nie uniknęliśmy jednak straty bramki do szatni, Rosjanin nie przechwycił zagrania Maxwella, Messi zacentrował z prawej strony, były gracz Rubina Kazań odsunął się od Zlatana, a ten z głośnym "Thank you" skierował piłkę do siatki. W przerwie ściągnąłem z boiska szmaciarza Andranika i bezbarwnego Vaagan Moena, a wprowadziłem w ich miejsce Głowackiego (Simaeys miał grać na DPŚ) i Małeckiego. Nasza gra od razu się poprawiła, swoje szanse mieli Orekhov i Łobodziński, ale oczywiście je zmarnowali, a w 54 minucie za brak skuteczności pokarał nas Messi, wykańczając długą piłkę na długi słupek. W 56 minucie fatalnie z rzutu wolnego uderzył Garguła, a trzy minuty później Ruben strzelał z ostrego kąta, ale Valdes nie dał się zaskoczyć. 83 minuta, Głowacki pudłuje z kilku metrów po centrze Garguły z kornera. A tuż przed końcem meczu zmarnowaliśmy najlepszą okazję w tym meczu, debiutujący Zaki wygrał pojedynek bark w bark z Puyolem, a Ruben zesrał się i sprzed pola karnego trafił prosto w Valdesa! Niestety przegraliśmy 0:4, absolutnie zasłużenie. Ta porażka uświadomiła mi też, że mam kilka słabych punktów w drużynie i tak oto z klubem w zimowym okienku transferowym oprócz zaklepanego Marevala odejść mieli Macho, Andranik, Ruben i Sidibe, zastanawiałem się też nad losem Orekhova. Na zimę Wisłę czekała ewolucja.

 

Liga Mistrzów, grupa A, [1/6]

Camp Nou, Barcelona, 86623 widzów

BARCELONA - Wisła 4:0 (Ibrahimović 24`, Ibrahimović 34`, Ibrahimović 45+1`, Messi 54`)

MoM: Zlatan Ibrahimović (Barcelona)

Odnośnik do komentarza

W meczu siódmej kolejki Ekstraklasy moi podopieczni zmierzyli się z będącym pod nami GKSem Bełchatów. Ostatnie porażki zepchnęły nas na czwarte miejsce w tabeli i teraz nie możemy już pozwolić sobie na wpadki. W tym meczu nie mógł zagrać kontuzjowany w meczu z Barceloną Sidibe i po tym meczu mogłem zawyć "NAPASTNIKAAAAA!!!!!". W 4 minucie Bełchatów wyprowadził kontratak po stracie Pacuszki, Jarka przepchnął Orekhova w polu karnym, ale Macho nie miał problemów z wyjęciem tego strzału. Cztery minuty później debiutujący w naszych barwach Zaki zmarnował podanie Vaagan Moena, waląc z całej siły prosto w Nalepę. 21 minuta, Gol wycofał piłkę do Cetnarskiego, ale nasz austriacki Superman nie miał problemów ze złapaniem piłki po jego finezyjnym strzale. Po chwili wyprowadziliśmy kontrę, Brożek odegrał piłkę do Zakiego, ale ten oczywiście spudłował. 24 minuta, bełchatowianie przejęli piłkę po fatalnym wyrzucie z autu Mattioniego, Wróbel jak dziecko ograł Pacuszkę, zagrał do Witkowskiego, Kamil strzelił, ale Macho wykonał piękną paradę! Dziewięć minut później centra z rzutu rożnego, Pietrasiak ograł Simaeysa, a jego strzał... no chyba się domyślacie :). W 41 minucie Brożek kontynuował nasz popis nieskuteczności, fatalnie pudłując po strzale głową z pięciu metrów, a dwie minuty później opór GKSu opłacił się, Wróbel nabił Orekhova, piłkę przejął Witkowski i mocnym strzałem pokonał Macho. W 56 minucie dostaliśmy drugą bramkę, Lacić przedłużył głową dośrodkowanie Cetnarskiego, a Jarka strzałem z najbliższej odległości podwyższył na 0:2. Następnie w przeciągu 12 minut mieliśmy poprzeczkę po strzale Brożka i słupek po bombie z dystansu Coquelina, a w 73 minucie wreszcie coś wpadło do siatki GKSu, Małecki popędził prawą stroną, podał na pustą bramkę Zakiemu, a ten nie mógł spudłować. W 87 minucie dośrodkowanie Vaagan Moena dotarło na głowę byłego zawodnika Sionu... poprzeczka! K***A MAĆ W P***U J**ANĄ!!! Sędzia cztery minuty później zakończył mecz. Nie chce mi się tego komentować, sorry.

 

Ekstraklasa [7/30]

Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 20092 widzów

Wisła - BEŁCHATÓW 1:2 (Witkowski 43`, Jarka 57`, ZAKI 73`)

MoM: Jacek Popek (Wisła)

 

Jeżeli w następnym meczu ze Śląskiem Wrocław poniosę porażkę, składam rezygnację. Szkoda, żeby przez moje "zdolności menadżerskie" miał cierpieć mój ukochany klub.

Odnośnik do komentarza

W meczu 1/16 finału Pucharu Polski Kazek Moskal poprowadził Wisłę do zwycięstwa w Gdyni podczas spotkania z miejscowym Bałtykiem. Wygraliśmy 3:1 po golach Ezechiela, Pawła Brożka i Zakiego. Wątpiłem jednak, by to zwycięstwo jakoś nas podreperowało na mecz z wiceliderem tabeli, Śląskiem Wrocław. Postanowiłem sobie, że jeżeli przegram ten mecz, odchodzę z klubu, gdyż ważniejsze dla mnie było dobro mojego ukochanego klubu, a nie moje własne interesy. Mimo to zdecydowałem się tylko na dwie zmiany, Mareval zastąpił Pacuszkę, a Ezechiel - Zakiego.

 

Już w 6 minucie dobrą okazję mieli piłkarze Śląska, Celeban dośrodkował piłkę z prawej strony, Orekhov przyblokował napastnika wrocławian, a Coquelin wybił piłkę z linii bramkowej. W 11 minucie po klepkach Mattioni - Coquelin - Łobodziński ten ostatni podał do Brożka, ten wycofał do Garguły, ale jego strzał wyłapał Vazgec. Minutę później jednak objęliśmy prowadzenie, Garguła krótko rozegrał rzut wolny, Łobodziński uniknął spalonego i plasowanym strzałem pokonał bramkarza Śląska. Siedem minut później było już 2:0, Coquelin zagrał z pierwszej piłki do Brożka, ten obrócił się z obrońcą na plecach i strzałem z dalszej odległości podwyższył nasze prowadzenie. Asystent przy drugim golu spróbował też swoich sił strzałem z dystansu w 31 minucie, ale tę próbę lepiej zostawię bez komentarza. Serce mi jednak mocniej zabiło w 39 minucie, Klofik wycofał piłkę do Celebana, ten dośrodkował, a Paluchowski dostawił nogę. 55 minuta, Karcz oddał strzał z 20 metrów, ale niecelny. Dwie minuty później przechwyt Mattioniego otworzył nam drogę do przeprowadzenia kontrataku, Łobodziński popisał się długim podaniem do Ezechiela, Czadyjczyk przebiegł pół boiska, dopóki nie sfaulował go Łukasiewicz, a że całe zdarzenie miało miejsce w polu karnym, to sędzia podyktował jedenastkę! Do piłki podszedł Garguła i strzałem w lewy dolny róg pokonał bośniackiego golkipera! 63 minuta i klasyka w wykonaniu Ezechiela, czyli zmarnowana sytuacja sam na sam, pomimo że reprezentant Czadu stał metr od Vazgeca. W 71 minucie Piotr Brożek dostał piłkę na lewym skrzydle, dośrodkował, lecz afrykański zawodnik nawet nie trafił w bramkę. Siedem minut później podwyższyliśmy jednak nasz wynik, Orekhov pięknie podał do Łobodzińskiego, ten przebiegł pół boiska i strzałem w długi róg pokonał bramkarza drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Później graliśmy już na czas i w ten oto sposób zaczęliśmy wygrzebywanie się z kryzysu, co nie oznacza, że oczekuję od drużyny wygranej w następnym meczu z dziewiątą drużyną Bundesligi, VFB Stuttgart.

 

Ekstraklasa [8/30]

Stadion Miejski we Wrocławiu, 9610 widzów

Śląsk - WISŁA 1:4 (ŁOBODZIŃSKI 13`, PAWEŁ BROŻEK 19`, Paluchowski 39`, GARGUŁA 58` rz.k., ŁOBODZIŃSKI 79`)

MoM: Wojciech Łobodziński (Wisła)

Odnośnik do komentarza

@ZachowajDystans, teraz to nie można pozwolić na wpadki.

@Maniek_ZKS, musi!

 

Po meczu ze Stuttgartem nie obiecywałem sobie zbyt wiele. Już pomijając, że była to dziewiąta drużyna Bundesligi, to miała w składzie takich piłkarzy jak Sami Khedira, Serdar Tasci, Ciprian Marica czy Pavel Pogrebnyak. Szans zatem nie mieliśmy zbyt dużych i dysproporcję sił było widać już od pierwszej minuty. W 7 minucie Khedira dośrodkował z rzutu rożnego, Kuzmanović strzelił głową, ale kilka centymetrów za wysoko. Cztery minuty później Marica bardzo dobrze zagrał na piąty metr do Pogrebnyaka, Rosjanin zdobył nawet bramkę, ale nie uznał jej sędzia twierdząc, że strzelec gola w momencie podania był na pozycji spalonej. Niestety w 31 minucie pokazaliśmy nasz "popis gry defensywnej", Khedira dośrodkował z rzutu wolnego, niepilnowany Pogrebnyak mógł spokojnie przyjąć piłkę i podać na pustą bramkę do niepilnowanego Ozbeka, a ten nie mógł nie trafić do pustej bramki i przegrywaliśmy 0:1. Dwanaście minut później Marica bardzo dobrze wyszedł na pozycję strzelecką i zdobył bramkę, która jednak została anulowana z powodu pozycji spalonej Rumuna. Ten jednak zdobył swoją bramkę tuż przed przerwą, kiedy to wykorzystał dośrodkowanie Kuzmanovicia z prawej strony i strzałem głową pokonał Macho, który chyba jednak mógł się zachować lepiej, bo piłka leciała po krótkim rogu.

 

W przerwie powiedziałem chłopakom, by dalej walczyli jak lwy z Niemcami, a ten upór zostanie nagrodzony bramką. Początek drugiej połowy nie zwiastował tego, co stanie się w późniejszej części meczu. Nasza gra w obronie przypominała dziecko bawiące się zapałkami przy beczce prochu, w nieprawdopodobny sposób ratował nas jednak Macho, który udowodnił mi, że mecz z Barceloną to tylko jednorazowy "wyskok". A w 71 minucie stał się cud, Paweł Brożek zagrał świetną prostopadłą piłkę do Jirsaka, a Czech niczym rasowy snajper uderzeniem po długim rogu pokonał Cannona. Od razu przestawiłem swój zespół do ataku, ponieważ widziałem, iż zawodnicy Stuttgartu opadali z sił. Co prawda próby zdobywcy pierwszego gola i Pawła Brożka w przeciągu kilku minut pozostawiały wiele do życzenia, to jednak w 81 minucie padło wyrównanie, kiedy to po wyszliśmy z kontratakiem, Paweł Brożek podał do Ezechiela podobnie jak przy pierwszym golu, a Czadyjczyk po przebiegnięciu połowy boiska potężnym uderzeniem wyrównał stan meczu! Cały stadion wpadł w niesamowitą euforię - wyrównaliśmy w niemożliwej wydawałoby się sytuacji! Niemcy kompletnie nie wiedzieli, co się dzieje! 87 minuta, Głowacki strzelił z rzutu wolnego, ale Cannon piękną interwencją odbił piłkę na rzut rożny! Mimo to zdołaliśmy przeważyć szalę zwycięstwa na naszą korzyść - w 93 minucie Coquelin wrzucił 45-metrowe podanie do Brożka, a nasz supersnajper nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Stuttgartu! Nasz stadion odleciał na orbitę okołoziemską, ja pomimo uwag technicznego wbiegłem na boisko, by uściskać Pawła, kibice również omal nie wbiegli na stadion - prowadziliśmy ze Stuttgartem 3:2! No ale mecz jeszcze się nie skończył, Stuttgart przeszedł do frontalnego ataku, Macho powinien chyba otrzymać nagrodę "Parada Roku" za to, w jaki sposób wybronił strzały Cannona (tak, tak, ich bramkarz pobiegł pod naszą bramkę!) i Delpierre`a, spudłował jeszcze Pogrebnyak i w ten oto sposób kolejny horror z Polakami w tle zakończył się happy endem!

 

Liga Mistrzów, grupa A, [2/6]

Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków, 32425 widzów

WISŁA - Stuttgart 3:2 (Ozbek 31`, Marica 45+2`, JIRSAK 72`, EZECHIEL 81`, PAWEŁ BROŻEK 90+3`)

MoM: Paweł Brożek (Wisła)

 

Nervosooooooluuuuuuu :D

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...