Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Trzy dni po meczu z Zagłębiem podejmowaliśmy Widzew Łódź w ramach pierwszego meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Na to spotkanie wyszedł rezerwowy skład i niestety muszę przyznać, że zawiódł mnie on. Już na początku meczu straciliśmy bowiem bramkę, Robak zszedł do lewej strony, dośrodkował, a Budziński strzałem głową wyprowadził łodzian na prowadzenie. Gdzie w tej sytuacji byli stoperzy i dlaczego o górną piłkę walczył Pacuszka? Tym muszą się zająć chyba ludzie z CSI. Na szczęście błyskawicznie odpowiedzieliśmy na stratę bramki, Piotr Brożek ograł na lewym skrzydle Bozhkova, dośrodkował, a Trejo ładnym szczupakiem wyrównał stan meczu. W 25 minucie znów ładnie pokazał się nasz lewoskrzydłowy, tym razem próbował strzelać, ale Mielcarz bardzo dobrze odbił piłkę. W doliczonym czasie gry Garguła zagrał z rzutu wolnego do Peszki, nasz prawoskrzydłowy oddał strzał, ale prosto w bramkarza Widzewa! W przerwie wkurzyłem się na Sławka za tę sytuację. W 65 minucie aktywny Piotr Brożek uderzył na bramkę, Mielcarz popisał się dobrą interwencją, Garguła jeszcze przejął piłkę, dośrodkował, Trejo strzelił głową... NIE MA BRAMKI! Praktycznie wszyscy widzieli piłkę w tej bramce, ale jednak nie ma gola! W 82 minucie niecelnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Surma. A w 88 minucie wszystkie niewykorzystane sytuacje zemściły się, Adiko zacentrował z prawej strony, Robak za pierwszym razem trafił w słupek, drugą próbę obronił Cebanu, piłka przy okazji nieszczęśliwie odbiła się od Głowackiego, co wykorzystał właśnie napastnik Widzewa, za trzecim razem pakując piłkę do bramki. Przed rewanżem jesteśmy w bardzo złej sytuacji, a po tym meczu tymczasowo do zespołu U-21 zesłałem Eduardo Higuaina. Ocena 5.3 po spotkaniu niech powie sama za siebie.

 

Puchar Polski, ćwierćfinał, [1/2]

Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 14959 widzów

Wisła - WIDZEW 1:2 (Budziński 12`, TREJO 15`, Robak 88`)

MoM: Marcin Robak (Widzew)

Odnośnik do komentarza

Zły treneiro? Chłopie, Obraniak z Irlandią IRL przy Higuainie to był tytan pracy!

 

W ramach 22 kolejki Ekstraklasy wybraliśmy się do Bełchatowa, by zgarnąć stamtąd 3 punkty. Od początku ruszyliśmy na bramkę przeciwników. W 4 minucie mieliśmy groźną akcję, Masilela dośrodkował z lewej strony, Sidibe strącił piłkę pod nogi PVM, ten uderzył, lecz niecelnie. W 12 minucie Małecki obrócił się z obrońcą na plecach, podał do Mattioniego, jego centra trafiła na głowę Sidibe... i oczywiście strzał był niecelny. 16 minuta, Vaagan Moen oddał centrostrzał, Nalepa co prawda z kłopotami, ale obronił ten strzał. Nasz upór został jednak nagrodzony w 23 minucie, Mulumbu podał z prawej strony do Garguły, a ten mocnym uderzeniem wyprowadził nas na prowadzenie. Lecz z prowadzenia cieszyliśmy się raptem... minutę. Wtedy to bowiem Witkowski krótko podał do Jarki, ten ograł Orekhova i spokojnym strzałem ucieszył nielicznych kibiców znajdujących się na stadionie. W 30 minucie Garguła strzelał z 20 metrów, bramkarz odbił ten strzał, a dobitka Sidibe z 4 metrów... też trafiła w bramkarza! Jak ten człowiek mnie czasem wk**wia... W 41 minucie krótko rozegraliśmy rzut wolny, Mattioni podał do Małeckiego, ten strzelił... Nalepa złapał piłkę. Udało nam się jeszcze jednak zdobyć gola do szatni, Vaagan Moen zagrał górną piłkę do Sidibe, a ten na wślizgu skierował piłkę do siatki. W 56 minucie Jarka strzelał z 20 metrów, ale trafił tylko w bandy reklamowe. W 67 minucie Sidibe dostał pięknego longballa od Masileli, a Senegalczyk zamiast dośrodkować do Brożka, który miałby pustą bramkę, uderzył z całej siły w Nalepę. A w 80 minucie wszystko się zemściło, Wróbel zagrał do Jarki, ten wystawił "patelnię" Witkowskiemu, który trafił w Cebanu, ale z dobitką do pustej bramki zdążył Małkowski. Bura za to należy się Mattioniemu, który chyba myślał o niebieskich migdałach i przez to lewoskrzydłowy uciekł mu spod opieki. No cóż, zremisowaliśmy wygrany mecz. Lech oczywiście pokonał w Wodzisławiu Odrę 4:1 i zbliżył się na 2 punkty.

 

Ekstraklasa [22/30]

Stadion przy ul. Sportowej, Bełchatów, 3879 widzów

Bełchatów - Wisła 2:2 (GARGUŁA 23`, Jarka 24`, SIDIBE 45+2`, Małkowski 81`)

MoM: Łukasz Garguła (Wisła)

Odnośnik do komentarza

Kolejny krok do mistrzostwa mieliśmy postawić na stadionie przy ul. Konwiktorskiej meczem z Polonią Warszawa. Musimy to wygrać z dwóch powodów: po pierwsze, Polonia jest trzecia w tabeli i ma do nas tylko 4 punkty straty, a po drugie, mamy już tylko 2 punkty przewagi nad Lechem i porażka zepchnie nas na drugie miejsce. Zaczęliśmy ostro i już w 6 minucie mogliśmy świętować objęcie prowadzenia. Garguła zagrał bardzo dobrą piłkę do Sidibe, a ten mocnym strzałem pokonał Przyrowskiego. W 15 minucie niepilnowany Trałka uderzał z 20 metrów, na nasze szczęście trafił tylko w poprzeczkę! W 42 minucie Piątek dośrodkował z rzutu wolnego, Dziewicki strzelił głową, ale niecelnie. A tuż przed przerwą nienaciskany Grosicki fatalnie podał do Peszki, ten wypatrzył Trejo, a były zawodnik Mallorki z typową dla siebie precyzją podwyższył rezultat tego spotkania. Niestety asystent przy drugiej bramce musiał przedwcześnie opuścił boisko, a to za wjechanie obiema nogami w Mierzejewskiego. Wykorzystała to Polonia, w 60 minucie Piątek wypuścił "Mierzeja" lewą stroną, ten dośrodkował na drugi metr, a Gołębiewski nie pomylił się. Do końca meczu Polonia nie przeprowadziła już jednak żadnej akcji i ostatecznie wygraliśmy mecz 2:1. A było to ważne zwycięstwo, bo Lech zremisował w Bełchatowie 1:1 i znów mamy 4 punkty przewagi.

 

Ekstraklasa [23/30]

Stadion przy ul. Konwiktorskiej, Warszawa, 10381 widzów

Polonia W. - WISŁA 1:2 (SIDIBE 7`, TREJO 45+2`, PESZKO cz/k. 45+3`, Gołębiewski 61`)

MoM: Alexandr Orekhov (Wisła)

Odnośnik do komentarza

@buli, opek jest równo z grą, więc nigdzie się jeszcze nie przeniosłem :)

 

W piątkowym meczu 24 kolejki Ekstraklasy mieliśmy hitowo zapowiadające się derby Krakowa - Wisła vs. Cracovia. U nas nie mogli zagrać Simaeys i Peszko. Zastąpili ich Mulumbu i Małecki. Zaczęło się fajnie - w 10 minucie Vaagan Moen dobrze dośrodkował, ale Wasiluk strącił piłkę głową do rąk Cabaja. W 18 minucie tylko bardzo dobra interwencja Orekhova uchroniła nas przed utratą bramki. Ale jak to mówią, do trzech razy sztuka, i w myśl tego przysłowia Sidibe w 25 minucie wykorzystał dobre dośrodkowanie Małeckiego. Błąd popełnił tutaj Kiercz, który źle obliczył tor lotu piłki. 28 minuta, uderzenie Trejo z 20 metrów, ale Cabaj odbił piłkę. I to by było na tyle z pierwszej połowy.

 

W drugiej połowie niewiele się już działo. Cracovia skupiła się na polowaniu na nasze kości, my się juź nie przemęczaliśmy, chociaż w 72 minucie niewiele brakowało, by Sidibe mógł zdobyć drugą bramkę. Niestety, spudłował w dość dobrej sytuacji. A kiedy w 82 minucie Kiercz otrzymał drugą żółtą kartkę za faul na Brożka, byłem spokojny o nasze losy w tym meczu. Na dodatek w 92 minucie Piotrek Brożek wykonał głębokie dośrodkowanie, a Małecki śliczną główką trafił na 2:0 i to my rządzimy Krakowem przez najbliższe pół roku.

 

Ekstraklasa [24/30]

Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków, 32106 widzów

WISŁA - Cracovia 2:0 (SIDIBE 25`, Kiercz cz/k. 82`, MAŁECKI 90+2`)

MoM: Patryk Małecki (Wisła)

 

A dzień później Śląsk Wrocław ograł przy Bułgarskiej Lecha Poznań 2:0, co oznacza, że mamy teraz nad "Kolejorzem" aż 7 punktów przewagi!

Odnośnik do komentarza

Ekstraklasa Ekstraklasą, ale Puchar Polski też należało dokończyć. W Łodzi naszym zadaniem było odrobienie strat z własnego boiska, które wynosiły 2 bramki, i już w 16 sekundzie odrobiliśmy połowę z nich, piłka ze środka pola dotarła na lewe skrzydło do Vaagan Moena, ten dośrodkował do Sidibe, a ten pewną główką wyprowadził nas na prowadzenie. W 5 minucie Cebanu nabił swojego obrońcę, piłka dotarła do Grzeszczyka, ten strzelił, ale Mołdawianin popisał się pewną interwencją. W 13 minucie odrobiliśmy już wszystkie straty, Orekhov posłał pięknego longballa z rzutu wolnego, do piłki dopadł Trejo i strzałem w krótki róg nie dał szans Mielcarzowi. Bramkarz Widzewa zresztą siedem minut później po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki, przeprowadziliśmy kontratak, nasz norweski skrzydłowy dośrodkował, a wbiegający z prawej strony Peszko musiał tylko dostawić nogę. Poczuliśmy się już zwycięzcami tego dwumeczu.

 

Za wcześnie.

 

33 minuta, Budziński klepie z Robakiem pod naszym polem karnym, ten drugi oddał strzał, Cebanu sparował go do boku, a ofensywny pomocnik łodzian zdążył z dobitką i było już tylko 3:1. W 63 minucie było gorąco pod naszą bramką, Broź centrował z lewej strony, Robak główkował, ale Cebanu świetną interwencją uratował nas od straty gola. Nic jednak dwa razy się nie zdarza i 6 minut później było już tylko 3:2, Ostrowski uciekł Masileli i dośrodkował w pole karne, Robak urwał się naszym obrońcom i strzelił gola.

 

I wtedy zdecydowałem się na pokerową zagrywkę - Ezechiel za Sidibe. Chciałem po prostu dać odpocząć piłkarzowi marca w Ekstraklasie. Ale takiego show, jakie odstawił Czadyjczyk nikt się nie spodziewał.

 

74 minuta, Mulumbu ładnie przerzucił piłkę na lewo do Vaagan Moena, ten dośrodkował, a Ezechiel śliczną główką pokonał Mielcarza. Pod koniec meczu padł jeszcze gol na 5:2. Długie podanie dotarło do Trejo, jego strzał został zablokowany, ale do piłki dopadł właśnie reprezentant Czadu i mocnym strzałem zdobył gola na 5:2. NOKAUT!

 

Puchar Polski, ćwierćfinał, [2/2]

Stadion przy al. Piłsudskiego, Łódź, 5653 widzów

Widzew - WISŁA 2:5 (SIDIBE 1`, TREJO 14`, PESZKO 20`, Budziński 33`, Robak 69`, EZECHIEL 73`, EZECHIEL 90`)

MoM: Ezechiel (Wisła)

 

W półfinale zmierzymy się ze Śląskiem Wrocław, drugą parę stanowić będą Lechia Gdańsk z Lechem Poznań. Notabene, kolejny mecz zagramy... właśnie ze Śląskiem! Ja w głosowaniu na najlepszego menedżera marca uplasowałem się na drugim miejscu, piłkarzem miesiąca został Sidibe, a tuż za nim uplasował się Orekhov.

Odnośnik do komentarza

Spotkanie dwudziestej piątej kolejki Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław może sporo namieszać w czołówce tabeli. My co prawda mamy sporą przewagę, ale już na miejscach premiowanych awansem do Ligi Europy panuje spory ścisk. A że Śląsk jest obecnie na trzecim miejscu w tabeli, łatwo te fakty ze sobą ożenić. Śląsk pokazał też, że zajmowana przez nich lokata nie jest dziełem przypadku, a najlepszym tego przykładem niech będzie sytuacja z 5 minuty, kiedy to tylko poprzeczka uratowała nas od straty bramki. Strzelał Bartosz Ława. Później jednak przejęliśmy inicjatywę, w 14 minucie strzelał Sidibe, ale bardzo niecelnie. W 25 minucie z 30 metrów strzelał Garguła, oczywiście niecelnie. Tuż po przerwie z dystansu uderzał Buzała, ale ten strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. 47 minuta, Trejo atakowany przez dwóch obrońców oddał delikatny strzał, ale złapałoby go nawet trzyletnie dziecko, więc Vazgec tym bardziej nie miał kłopotów z interwencją. Później jednak zaczęło się kreowanie szwedzkiego bramkarza na MoM tego meczu. Zaczęło się od Małeckiego, który próbował strzelać w krótki róg, gdzie leżał już bramkarz wrocławian. 4 minuty później bardzo dobrze interweniował Vazgec po próbie Sidibe, a to co zrobił Małecki w 79 minucie, woła o pomstę do nieba. Vaagan Moen dośrodkował, Małecki uderzył głową z 2 metrów, ale prosto w bramkarza! Nasza sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się minutę później po czerwonej kartce dla Simaeysa. Ale nawet w osłabieniu potrafiliśmy zdobyć bramkę, Vaagan Moen cudownie zacentrował z lewej strony, Socha minął się z piłką, a Ezechiel potężnym półwolejem wreszcie znalazł drogę do siatki! Ostatnie kilka minut zagraliśmy chamsko na czas, dzięki czemu zdobyliśmy 3 punkty. Są one bardzo cenne, bowiem dzień później Lech Poznań przegrał z Zagłębiem Lubin 1:2! 5 kolejek do końca, 10 punktów przewagi - jak roztrwonimy taką przewagę, będziemy frajerami stulecia...

 

Ekstraklasa [25/30], 07.04.2012 r.

Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 21445 widzów

[1.] WISŁA - Śląsk [3.] 1:0 (SIMAEYS cz/k. 80`, EZECHIEL 89`)

MoM: Jerome Simaeys (Wisła) :o :o :o

Odnośnik do komentarza

Pierwszą okazję do zapewnienia mistrzostwa Polski mieliśmy w meczu dwudziestej szóstej kolejki Ekstraklasy, rozgrywanym w Łodzi z tamtejszym Widzewem. Warunki były proste: my wygrywamy, a Lech musiałby przegrać z Polonią. Niestety dzień przed naszym meczem poznaniacy wygrali 2:1 i musimy wygrać, by chociaż podtrzymać tę przewagę. Zaczęliśmy więc z bardzo grubej rury, już w pierwszej minucie Cebanu wykopem z piątki idealnie podał do Vaagan Moena, ten dośrodkował, a próbujący wybić piłkę Bieniuk tak niefortunnie interweniował, że strzelił samobójczego gola. Siedem minut później było już 2:0, Trejo zgrał piłkę do Małeckiego, ten dośrodkował, a Ezechiel potężną główką powiększył naszą przewagę. Kozacko, po prostu kozacko. W 24 minucie Ezechiel co prawda wpakował piłkę do siatki, ale w chwili, gdy były zawodnik Mallorki zgrywał piłkę Czadyjczykowi, ten był na spalonym. Trzy minuty później Adiko podał do Budzińskiego, ten oddał strzał, ale bardzo, bardzo słaby. Później na boisku panowały klasyczne flaki z olejem, aż w 65 minucie Vaagan Moen nawinął Brozia, zacentrował, a Trejo po minięciu bramkarza trafił do pustej bramki. Ale Widzew nagle złapał wiatr w żagle, sześć minut później Ostrowski dośrodkował z prawej strony, Budziński nabił Gargułę, a piłka wpadła do siatki. W 82 minucie z rzutu wolnego z 20 metrów uderzał Robak, lecz niecelnie. Sześć minut później było już jednak 2:3, Ostrowski podał do środka Szymankowi, ten odegrał prawoskrzydłowemu Widzewa, a ten strzałem w długi róg pokonał Cebanu. Wygraliśmy, ale takie numery nie mają prawa nam się wydarzyć w drodze po tytuł.

 

Ekstraklasa [26/30], 14.04.2012 r.

Stadion przy Al. Piłsudskiego, Łódź, 7514 widzów

Widzew - WISŁA 2:3 (Bieniuk (sam.) 2`, EZECHIEL 9`, TREJO 65`, GARGUŁA (sam.) 71`, Ostrowski 87`)

MoM: Ilie Cebanu (Wisła)

Odnośnik do komentarza

- 22 kwietnia 2012 roku - ta data może już niedługo zapaść w pamięć polskim kibicom. Dlaczego? Bowiem jeżeli Wisła nie przegra meczu z Ruchem Chorzów, po raz piąty zdobędzie tytuł Mistrza Polski. Lech Poznań wczoraj tylko zremisował z Cracovią 0:0 i jest to idealna okazja, aby odskoczyć rywalom. A ze Stadionu im. Henryka Reymana komentować będą:

- Twar Andrzejowski

- I Smok Tomaszowski

A: Zapraszamy państwa na, miejmy nadzieję, fantastyczne widowisko. Nie wierzę, żeby Wisła grała tylko na remis. Publiczność chce tylko i wyłącznie zwycięstwa i liczę, że piłkarze nie zawiodą fanów.

T: Rozpoczęli!

 

A - Andrzejowski

T- Tomaszowski

 

6`:

T: Wiśniewski centruje z prawej strony, Straka strzela i Cebanu popisuje się pewną interwencją!

A: Bardzo ładna akcja chorzowian, mogło by być niebezpiecznie w przypadku, gdyby Biała Gwiazda jako pierwsza straciłaby bramkę, na szczęście Cebanu ich uratował.

 

T: Szesnasta minuta, z rzutu wolnego będzie uderzać Nykiel, strzał... ale w mur. Piłkę przejęli natychmiast wiślacy, Mulumbu idealnie podaje do Sidibe, zgranie do Trejo, ale broni Łobaczewski.

 

T: Dwudziesta szósta minuta, Małecki pięknie ogrywa Nykiela... ach, niepotrzebnie strzelał z tak ostrego kąta! Łobaczewski bez problemów mógł obronić ten strzał.

A: Również jestem zdania, że "Mały" mógł dośrodkować, w takich sytuacjach zawsze to robił, nie wiem, dlaczego teraz nagle strzelił.

 

T: Zobaczmy, czterdziesta trzecia minuta, akcja pod bramką Ruchu, Trejo przy piłce, strzał... ale bardzo lekki.

A: Ale mi się podobało rozegranie akcji na jeden kontakt, mało jest takich sytuacji w polskiej lidze, naprawdę bardzo przyjemnie się na to patrzy.

 

T: Ledwie się zaczęła druga połowa, a już mamy kolejną akcję Wisły, Vaagan Moen dośrodkowuje, Sidibe... ależ niecelnie.

 

T: 49 minuta, Mattioni do Mulumbu, ależ on tam pięknie osłonił piłkę... podanie do Trejo, ależ on ograł Stawarczyka, strzał... i GOOOOOOOOOOOOOOOLLLL!!! Wisła Kraków prowadzi 1:0 z Ruchem Chorzów!

A: Bardzo ładna akcja wiślaków, błąd też stopera Ruchu, który dał się ograć Argentyńczykowi, piękny też strzał, w same okienko, tak gra moim zdaniem mistrz Polski.

 

T: Sześćdziesiąta pierwsza minuta, Garguła ma dużo miejsca, ale podaje do Sidibe, ten odgrywa do Vaagan Moena, przeklada na prawą nogę, strzał... no można powiedzieć, że spłoszył wróble tym strzałem.

 

T: Kwadrans do końca, Ruch ma rzut wolny, Brzyski dośrodkowuje, Stawarczyk... ależ niecelne uderzenie.

A: Szkoda, to była dobra okazja.

 

T: Niestety, proszę państwa, w starciu z obrońcą chorzowian poważnie ucierpiał Patryk Małecki i będzie on musiał zejść z boiska, w jego miejsce wchodzi Jorn Vermeulen.

 

T: 83 minuta, Vaagan Moen na prawo do Wandersona, ten od razu pięknie zagrywa do Ezechiela, strzał i tylko poprzeczka ratuje Ruch od straty bramki!

A: Ja też jednak zwróciłbym uwagę na bardzo dobre zagranie brazylijskiego pomocnika, to on otworzył drogę do bramki napastnikowi, no i szczęście dalej sprzyja Ruchowi.

 

T: Pan Adam Lyczmański zagwizdał po raz ostatni! WISŁA KRAKÓW MISTRZEM POLSKI W SEZONIE 2011/2012!

A: Moim zdaniem ten tytuł wpadł w dobre ręce, Wisła trzy razy z rzędu zakwalifikowała się Ligi Mistrzów, ograła w Lidze Europy Celtic, pięknie walczyła z Chelsea i Sportingiem, w lidze dominowała bezwzględnie, potrzebna by była katastrofa.

T: No, popatrzmy, jak oni świętują zdobycie piątego z rzędu tytułu mistrza Polski!

 

Ekstraklasa [27/30]

Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 21367 widzów

WISŁA - Ruch 1:0 (Zasada knt. 45+1`, TREJO 49`, Małecki knt. 79`)

MoM: Petter Vaagan Moen (Wisła)

 

 

Ufff...

Odnośnik do komentarza

Dziękuję.

 

To, że zapewniliśmy sobie mistrzostwo nie oznacza jeszcze, że sezon się skończył. Na zakończenie swojej przygody z Wisłą Kraków pragnę bowiem zdobyć jeszcze Puchar Polski - ot, taka mała wisienka na mistrzowskim torcie. Żeby jednak wywalczyć prawo do gry w finale, należy pokonać wrocławskiego Śląska. Na nasze szczęście pierwszy mecz rozgrywamy we Wrocławiu, stąd też ewentualną porażkę będziemy mogli odrobić przed własną publicznością.

 

Zaczęliśmy bardzo ospale i Śląsk natychmiast to wykorzystał, Klofik popisał się dobrym podaniem do Bilińskiego, który ograł Orekhova i spokojnym strzałem pokonał Cebanu. W 5 minucie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Vaagan Moen. W 14 minucie myślałem, że zamorduję Ezechiela, który będąc na czystej pozycji, wypuścił sobie piłkę na kilometr, przez co Fojut mógł ją wybić na rzut rożny. Za to w 25 minucie środkowy obrońca Śląska nie przechwycił podania do Trejo, który wykorzystał ten fakt i znalazł się oko w oko z Vazgecem. Argentyńczyk na nasze szczęście wykazał się opanowaniem i wyrównał stan meczu. Ale zaraz potem znów przegrywaliśmy, Hubocan ewidentnie pokazał, dlaczego odejdzie do Kopenhagi. Przy dośrodkowaniu nie trafił w piłkę, co wykorzystał Łukasiewic​z, pakując piłkę z kilku metrów do bramki. Po przerwie powinno być 3:1 dla wrocławian, ale dlaczego Biliński zamiast nogą uderzał głową, wie tylko on sam jeden. W 53 minucie Vaagan Moen tak podkręcił piłkę z rzutu rożnego, że ta trafiła w Paluchowskiego i wpadła do bramki. No cóż, szczęśliwe wyrównanie. W 67 minucie piłkę z piątki wybijał Vazgec, Mattioni z pierwszej piłki podał do Trejo, który wyszedł na czystą pozycję i mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Śląska. Ale jego koledzy znów wyrównali stan meczu, Klofik zagrał do Paluchowskiego, ten zgrał piętą do Bilińskiego, który strzałem w długi róg pokonał Cebanu. W 91 minucie mieliśmy piłkę meczową, ale Vaagan Moen uderzył zdecydowanie za wysoko. Jesteśmy w lepszej sytuacji przed domowym rewanżem.

 

Puchar Polski, półfinał, [1/2]

Stadion Miejski we Wrocławiu, 7297 widzów

Śląsk - Wisła 3:3 (Biliński 2`, TREJO 26`, Łukasiewicz 29`, PALUCHOWSKI 53` (sam.), TREJO 67`, Biliński 72`)

MoM: Kamil Biliński (Śląsk)

 

W drugim meczu Lech Poznań praktycznie zapewnił sobie występ w finale, pokonując na wyjeździe Lechię Gdańsk 3:0.

Odnośnik do komentarza

Mecz 28 kolejki z Górnikiem Zabrze troszeczkę olaliśmy, ponieważ i tak mamy już pewne mistrzostwo, a na ten moment celujemy w Puchar Polski. Wyszedł więc rezerwowy skład i po walce przegrał ze Ślązakami 1:2. Pierwszą bramkę straciliśmy na początku meczu, gdy zza pleców obrońcy wyskoczył Trznadel i mocnym strzałem pokonał Macho. W 55 minucie Łobodziński pięknie dośrodkował, a Jirsak mocną główką pokonał Nowaka. Ale już chwilę później młody napastnik Górnika znów nie dał szans naszemu bramkarzowi na skuteczną interwencję. No trudno, czasem tak bywa.

 

Ekstraklasa [28/30], 28.04.2012

Stadion im. Ernesta Pohla, Zabrze, 17000 widzów

GÓRNIK - Wisła 2:1 (Trznadel 7`, JIRSAK 56`, Trznadel 58`)

MoM: Robert Trznadel (Górnik)

 

Na rewanż w półfinale Pucharu Polski należało się już jednak sprężyć, żeby przez głupią porażkę nie stracić szans na zdobycie PP. W 14 minucie Peszko dobrą długą piłką wypuścił Trejo, ten dośrodkował, ale Ezechiel spudłował w dobrej sytuacji. W 23 minucie Wysocki niecelnie uderzył z rzutu wolnego. Trzynaście minut później mogliśmy jednak świętować zdobycie gola, Peszko podał krótko do Vaagan Moena, jego strzał zablokował obrońca, a do pustej bramki piłkę dobił Ezechiel. Czadyjczyk kilka minut później mógł fetować zdobycie drugiej bramki, kiedy to dostawił nogę do dobrego dośrodkowania Trejo. Pięć minut po przerwie było niestety 2:1, nasi obrońcy nie potrafili wybić dośrodkowania Gancarczyka, co wykorzystał Biliński, strzelając z kilku metrów. Chwilę później Simaeys został wyrzucony z boiska za drugą żółtą kartkę i materiał pod nieszczęście był gotowy. Ale osiem minut później Socha powalił na ziemię Ezechiela, a że miało to miejsce w polu karnym, sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Ezechiel i mocnym strzałem ustrzelił hat-tricka. Do końca meczu nic ciekawego się nie wydarzyło - Wisła w finale Pucharu Polski!

 

Puchar Polski, półfinał, [2/2]

Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków, 14996 widzów

WISŁA - Śląsk 3:1 (EZECHIEL 37`, EZECHIEL 41`, Biliński 50`, SIMAEYS cz/k. 51`, EZECHIEL 60` (k.)

MoM: Ezechiel (Wisła)

Odnośnik do komentarza

Przedostatnia kolejka przyniosła nam mecz przyjaźni z Lechią Gdańsk. Jak to ja, wystawiłem generalnie rezerwową jedenastkę, ponieważ oszczędzałem najlepszych na finał Pucharu Polski z Lechem, który pokonał naszego najbliższego przeciwnika ligowego 1:0. W tym spotkaniu klasą dla siebie był Ibrahima Sidibe, strzelec dwóch bramek. Najpierw przejął podanie Patryka Małeckiego i bombą w długi róg pokonał Bśka, a następnie dostawił nogę do dobrej centry Mattioniego. Lechia poza strzałem Mysony w poprzeczkę nie stworzyła zagrożenia i zwycięstwo stało się faktem. Inna sprawa, że Paweł Brożek w tym meczu zamiast grać w futbol w wersji europejskiej grał w futbol... amerykański. W tej kolejce poznaliśmy też pierwszego spadkowicza: okazało się nim Zagłębie Lubin.

 

Ekstraklasa [29/30]

Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków, 32684 widzów

WISŁA - Lechia 2:0 (SIDIBE 15`, SIDIBE 39`)

MoM: Ibrahima Sidibe (Wisła)

 

Ostatni mecz sezonu 2011/2012 mieliśmy rozgrywać w Katowicach z miejscowym GKS-em. Klub ten zajmował czternaste miejsce w tabeli i miał tylko punkt przewagi nad piętnastą Polonią Bytom. O tym, jak bardzo mieliśmy wy***ane na ten mecz, niech świadczy fakt, że parę stoperów w tym meczu tworzyli Cyzio i produkt naszej klubowej szkółki, Ryszard Chamera. Nie przeszkodziło to nam jednak w prowadzeniu do przerwy 3:0. Najpierw po akcji braci Brożków Paweł strzelił gola główką z sześciu metrów, później bliźniacza akcja również zakończyła się bramką, a Łobodziński bombą w długi róg strzelił gola "do szatni". Później jednak było nam "pod górkę". Najpierw Chamera powalił jednego z zawodników GKS-u w polu karnym, a sędzia podyktował jedenastkę, wykorzystaną przez Zbozienia. W 71 minucie drugą żółtą, a co za tym idzie czerwoną kartkę otrzymał Smith, a sześć minut przed końcem Górski ładną główką strzelił bramkę kontaktową. Na szczęście przeciwnikom zabrakło czasu, ale Polonia Bytom również przegrała swój mecz, więc na stadionie wybuchła nieopisana euforia.

 

Ekstraklasa [30/30], 12.05.2012

Stadion przy ul. Bukowej, Katowice, 7853 widzów

[14.] GKS Katowice - WISŁA [1.] 2:3 (PAWEŁ BROŻEK 23`, PAWEŁ BROŻEK 30`, ŁOBODZIŃSKI 45+2`, Zbozień 63` (k.), SMITH 71` cz/k., Górski 84`)

MoM: Paweł Brożek (Wisła)

 

Tabela Ekstraklasy 2011/2012

 

A tuż przed finałem Pucharu Polski faks wypluł... niespodziewaną ofertę! Na razie dałem sobie tydzień na przemyślenie całej sprawy - w końcu niecodziennie dostajesz ofertę z takiego klubu - ale w obliczu mojego odejścia z końcem sezonu to może być ciekawa alternatywa...

 

Piszcie w komentarzach, czy mam przenosić się do Doniecka, czy też nie, bo ja sam mam mały mętlik w głowie.

Odnośnik do komentarza

Zrobisz co zechcesz, ale na twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiał. W lidze miałbyś niewielu rywali i pytaniem byłoby tylko jak daleko zajdziesz w LM. Nie przypominam sobie wielu karier Szachtarem na tym forum, może 1 może 2.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...