Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy zwiedzałem muzeum Barcelony, Manchesteru United, czy Milanu (w charakterze turysty, rzecz jasna), oślepiał mnie blask lśniących pucharów, pater i medali. Z czarno-białych zdjęć spoglądali wybitni piłkarze, zdobywcy niezliczonej ilości trofeów; prawdziwe legendy - nie tylko swoich klubów, ale piłki nożnej w ogóle. Listy wielkich nazwisk zajmowały całe ściany i sięgały nawet XIX wieku. Gdybym chciał dokładnie obejrzeć każdy eksponat, musiałbym przedłużyć wakacje o dobry tydzień, a i tak zapewne przeoczyłbym kilka nagród, okupionych ogromnym wysiłkiem wielu ludzi. Każde, nawet najdrobniejsze wyróżnienie było przecież efektem ciężkiej pracy trenerów, zawodników, fizjoterapeutów... Atmosfera wielkiego futbolu była tak namacalna, że można by ją zamknąć w słoiku i sprzedawać obok koszulek i szalików.

 

Domyślacie się więc, co zrobiłem, gdy otrzymałem wymarzoną posadę menedżera w zespole z najwyższej klasy rozgrywkowej? Natychmiast zapytałem prezesa o klubowe muzeum. Mój nowy szef tylko się roześmiał, po czym zaprowadził mnie do małego pokoiku, znajdującego się tuż obok szatni. Gablota na trofea... była. Była oznaką optymizmu. Półki świeciły pustkami i czekały, by je zapełnić.

Na ścianie wisiało kilka fotografii, a wśród nich wizerunki rekordzistów - Agrona Salji (najwięcej meczów dla klubu - 121) i Anze Hribara (najwięcej goli - 33). Najpierw poczułem lekkie przygnębienie, ale chwilę później uświadomiłem sobie, że oto stoję przed niepowtarzalną szansą. Mogę napisać najwspanialsze rozdziały historii Interblocku Lublana.

 

Interblock został założony w 1975 roku, więc przez długi czas nie miał szans, by zaistnieć na futbolowej mapie kraju. Karty rozdawali wówczas giganci pokroju Crvenej Zvezdy, Partizana Belgrad, Hajduka Split, czy Dinama Zagrzeb. Najsilniejsza ekipa z terenów dzisiejszej Słowenii - Olimpja Lublana, okupowała środek tabeli jugosłowiańskiej ekstraklasy. Dopiero rozpad Jugosławii i - w konsekwencji - utworzenie ligi słoweńskiej, umożliwiło popularnym 'Hazardzistom' walkę o wyższe cele. A i to nie przyszło wcale łatwo. Stołeczna drużyna długo musiała czekać na awans do krajowej elity - dokonała tego dopiero w 2006 roku. Historyczny, pierwszy sezon na salonach był nieustanną bitwą o utrzymanie, zakończoną pomyślnie dzięki zwycięskim barażom. Dotychczasowy menedżer stracił pracę, a prezes Joze Pececnik zatrudnił w jego miejsce młodego, ambitnego szkoleniowca z Polski. Tak, chodzi o mnie. Ależ wy domyślni jesteście!

Co mi się spodobało? Fakt, że większość członków sztabu szkoleniowego stanowili byli piłkarze, często mający za sobą występy w barwach Interblocku. To budowało pozytywny, wręcz rodzinny klimat wokół klubu. Wśród trenerów znajdowali się: Anton Usnik (33 lata, właśnie zakończył karierę zawodniczą), Agron Salja (34 lata, wspomniany już rekordzista), Robert Englaro (37 lat, 36-krotny reprezentant Słowenii, były zawodnik Atalanty), Luka Gresak (34-latek, mający na koncie blisko 200 występów w ekstraklasie jako bramkarz), Damir Sabotic (34 lata, zaliczył epizod w Interblocku). Krótko mówiąc: grupa ludzi młodych, pełnych zapału, chcących razem stworzyć coś interesującego.

 

Jak wyglądała kadra? Nieźle, chociaż kilka pozycji wymagało wzmocnienia.

Bramkarzy miałem do dyspozycji dwóch. Nieco lepiej prezentował się Romeo Krizmanic (24 lata), ale młody Matjaz Rozman (20 lat) dobrze rokował na przyszłość. Obaj byli solidnymi fachowcami - jak na tutejsze standardy. W odwodzie znajdował się jeszcze weteran, Janez Strajnar (36 lat), legenda NK Primorje, jednak nie zamierzałem korzystać z jego usług.

Boki obrony były obsadzone wyjątkowo mocno. Na lewej stronie defensywy mogli występować: Igor Lazic (27 lat) i doświadczony Chorwat, Krunoslav Rendulic (33 lata). Nieco wyżej oceniałem umiejętności Igora, który zaliczył nawet jeden występ w reprezentacji Słowenii; grał też swego czasu w lidze rosyjskiej. Silny fizycznie, zdeterminowany, dobrze wykonujący stałe fragmenty gry - czegóż chcieć więcej? Rendulic przegrywał przede wszystkim swoim wiekiem, ale świetnie nadawał się na zmiennika. Warto odnotować, że jako zawodnik Hajduka Split wywalczył Mistrzostwo Chorwacji.

Prawa flanka to już w ogóle szaleństwo i klęska urodzaju. Ofensywnie usposobiony Bostjan Jelecevic (22 lata) zachwycił mnie nieprzeciętnym talentem. Do tego był wychowankiem Interblocku, więc sami rozumiecie... Pochodzący z Bośni Suvad Grabus (25 la) miał znacznie mniejsze umiejętności, ale nadrabiał wszechstronnością - mógł operować również po lewej i na środku. Stawkę uzupełniał Erik Salkic (20 lat), prawdziwy rzeźnik, jeśli chodzi o warunki fizyczne. Poważnie zastanawiałem się, czy nie przekwalifikować go na bocznego pomocnika.

Niestety, w składzie byli jedynie trzej stoperzy, przy czym jednego wyciągnąłem z rezerw... Zdecydowanie najlepiej wyglądał urodzony w Ghanie reprezentant Togo, Eric Akoto (26 lat). Afrykański gigant przez wiele sezonów błyszczał na austriackich boiskach - z Austrią Wiedeń zdobył nawet mistrzostwo kraju. Nasz wychowanek, Rok Marinic (23 lata) tak wielkich sukcesów jeszcze nie odniósł, chociaż także spędził dwa lata w ojczyźnie walca (konkretnie w Sturmie Graz). Ostatnim środkowym defensorem był młody Nejc Zavrl (19 lat) - póki co przeciętny, ale perspektywiczny.

Wśród pomocników sytuacja była odwrotna niż wśród obrońców - mizeria na bokach, bogactwo na środku. Dość powiedzieć, że po lewej stronie... nie miał kto grać. Jasnym stało się, co będzie naszym transferowym priorytetem. Jedynym nominalnym prawym pomocnikiem był zaś Martin Pregelj (30 lat). Facet praktycznie nie posiadał słabych stron; dodatkowo zaliczył kilka meczów Ligi Mistrzów, gdy grał dla Mariboru. Później próbował swych sił na boiskach Austrii (Sturm Graz) oraz Cypru (Paralimni). Ładne CV, przyznacie sami.

Defensywni pomocnicy w Interblocku wyjątkowo obrodzili. Powinienem się cieszyć, ale trzech świetnych zawodników na jednej pozycji? Miałem ból głowy i wyrzuty sumienia, bo z przynajmniej jednego musiałem zrezygnować. Rok Elsner (21 lat) zbierał szlify w Nicei, Darijan Matic (24 lata) był reprezentantem kraju i eks-graczem rosyjskiej ekstraklasy, a Dejan Grabic (26 lat) imponował przygotowaniem fizycznym, walecznością i błyskotliwością... Uff, będzie ciężko.

Do tego dochodzili dwaj klasyczni łącznicy. Janez Zavrl (24 lata), czterokrotny reprezentant Słowenii i Veselin Kuzmanovic (22 lata), też całkiem przyzwoity kopacz. Wesołą gromadkę uzupełniał ofensywny wychowanek klubu, Zan Osredkar (20 lat) - chyba najsłabszy z tego grona, ale wcale nie słaby.

Spośród napastników wyróżniał się Ermin Rakovic (29 lat), mający za sobą 15 meczów w drużynie narodowej. Chleb jadł z niejednego pieca - grał dotąd w 12 klubach i 4 krajach (Słowenii, Portugalii, Izraelu, Turcji). W poprzednim sezonie strzelił dla Domżale 16 goli i zdobył mistrzostwo kraju. Aż dziwne, że zdecydował się na przenosiny do Interblocku. Aleksandar Rodic (27 lat) zaliczył 4 występy w reprezentacji i również zwiedził wiele państw. Kopał piłkę na francuskich, belgijskich, tureckich, bułgarskich, a nawet angielskich boiskach (4 występy dla Portsmouth w Premiership!). Ostatnim napastnikiem był reprezentant Bośni, Ivan Jolic (27 lat) - w niczym nie ustępował swoim kolegom, więc rywalizacja o miejsce w ataku zapowiadała się pasjonująca.

Odnośnik do komentarza

Z finansami nieźle - dostałem na transfery 100 tysięcy euro, czyli sumę, za którą można sprowadzić kilku przyzwoitych (jak na słoweńskie warunki) zawodników.

Mistrzostwo? Taaak :DWedług bukmacherów mamy bić się o utrzymanie, ale skład jest solidny... Jeśli dodamy do tego moje mierne umiejętności trenerskie, to myślę, że środek tabeli będzie naszym przeznaczeniem ;)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Okienko transferowe zamierzałem wykorzystać jak najszybciej, by nowi zawodnicy zdążyli poczuć klimat Lublany i zgrać się z nowymi kolegami. Prezes dał mi 100 tysięcy euro - całkiem dużo, ale całą kwotę rozdysponowałem bez kłopotu.

Po pierwsze: potrzebowałem jeszcze jednego dobrego stopera. Takiego, który stanowiłby wraz z Erikiem Akoto mur nie do przejścia. Marinic, Grabus i Zavrl byli zaledwie przyzwoici; ja szukałem kogoś wybitnego. Tym sposobem trafił do nas doświadczony Miha Pitamic (30 lat). Silny fizycznie, waleczny, pracowity, dobry w odbiorze; słowem: wzór środkowego obrońcy. W słoweńskiej ekstraklasie zaliczył ponad 150 występów - bronił barw Mariboru, Triglavu, Dravogradu, a ostatnio Goricy. Plus krótka przygoda z izraelskim Hapoelem Nazaret-Ilit. Niektórzy kibice kręcili nosem, że stary, ale na Boga! 30-letni obrońca to najlepszy obrońca. Poza tym, Miha nie kosztował nas NIC, nawet pensję miał pobierać skromną, jak na tak uznanego zawodnika.

Po drugie: pomoc! Jak już wspomniałem, brakowało nam lewoskrzydłowych. Wprawdzie wyciągnąłem z rezerw niezłego Zorana Zeljkovica (27 lat), aktualnego mistrza kraju, ale to nadal było za mało. Dlatego wyłożyłem na stół grube pieniądze (45 tysięcy!) i kupiłem z drugoligowego Krszko młodego Mateja Sekoranję (20 lat). Chłopak może nie był wart aż tyle, ale luka na lewej flance doprowadziła mnie do desperacji. Przyzwoita technika, celne dośrodkowania... No i rekomendacja przyjaciela, który zaręczał, że to duży talent. Oby.

Prawa strona też wymagała wzmocnienia, gdyż Martin Pregelj nie miał żadnego zmiennika. Postanowiłem sięgnąć po cudzoziemca, a konkretnie młodzieżowego reprezentanta Rumunii. Cristian Tanase (20 lat), bo o nim mowa, przybył do Lublany z klubu FC Arges Pitesti i kosztował marne 5 tysięcy. Tutaj na pewno nie przepłaciłem.

Wreszcie, korzystając z okazji, pozyskałem środkowego, ofensywnego pomocnika - Roberta Peveca (23 lata). Solidne uzupełnienie składu. Ostatnio kopał piłkę w austriackim Bleiburgu; sprowadziłem go na zasadzie wolnego transferu.

Ostatnia nowa twarz Interblocku to napastnik Mitja Barboric (20 lat), ściągnięty z drugoligowego zespołu Krka. Młody, obdarzony dobrą techniką i instynktem strzeleckim... Pytanie brzmi: czy wart 40 tysięcy euro? Mam nadzieję, że szybko się spłaci.

 

Warto odnotować, że mój poprzednik zdążył wypożyczyć kilku dobrych piłkarzy, którzy z pewnością przydaliby się w Interblocku... O ile rozumiałem wypożyczenie kilku młodych zawodników, o tyle pozbywanie się w pełni ukształtowanych seniorów przekraczało granice głupoty i absurdu.

Ok, skład przejrzany, transfery dokonane, pozostało tylko rozegrać serię sparingów. Wyniki budziły we mnie mieszane uczucia - z jednej strony cieszyłem się dobrą grą moich podopiecznych, z drugiej... Sami wiecie, co zwykle zwiastują udane mecze towarzyskie. Tfu, tfu. Oto komplet rezultatów:

 

Mecz towarzyski

24.06.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock - CS Otopeni 3:1 (3:0)

 

11'- Akoto (1:0)

29'- J. Zavrl (2:0)

34'- Rodic (3:0)

50'- Rusescu (3:1)

 

MoM: Akoto (8)

Widownia: 454

 

Mecz towarzyski

30.06.2007, Stadion NK Kranj, Kranj

Kranj - Interblock 1:3 (0:1)

 

11'- J. Zavrl (0:1)

60'- Rodic (0:2)

77'- Grabic (0:3)

85'- Urh - k (1:3)

 

MoM: Rodic (8)

Widownia: 93

 

Mecz towarzyski

Stadion przy ul. Konwiktorskiej, Warszawa

Polonia Warszawa - Interblock 0:6 (0:4)

 

1'- Elsner

24'- Rodic

40'- Rakovic

41'- Rakovic

74'- Rodic

83'- Pevec - k

 

MoM: Rodic (9)

Widownia: 1163

 

Mecz towarzyski

13.07.2007, Stadion im. Matji Gubeca, Krszko

Krszko - Interblock 1:1 (0:1)

 

6'- Rakovic (0:1)

59'- Bogolin (1:1)

 

MoM: Bogolin (8)

Widownia: 104

Odnośnik do komentarza

Zgadza się, całkiem dobrze sobie tam radził. Nie sądziłem, że ktoś będzie pamiętał :)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Moim przeciwnikiem w debiucie był zdobywca Pucharu Słowenii - FC Koper. Popularne 'Kanarki' trzy dni wcześniej wygrały w Belfaście z Glentoranem 3:2, zachowując duże szanse na awans do kolejnej rundy Pucharu UEFA. Możliwości były dwie: albo uskrzydleni tym zwycięstwem łatwo nas rozniosą, albo szybko padną, zmęczeni daleką podróżą.

Początek meczu wskazywał raczej na pierwszą opcję. Gospodarze częściej utrzymywali się przy piłce, wykonywali sporo stałych fragmentów gry, ale Krizmanic rzadko musiał interweniować. Niewykorzystane sytuacje mogły zemścić się w 27. minucie; niestety Rakovic trafił prosto w bramkarza rywali. Wreszcie piłkarze z portowego miasta dopięli swego - Akoto popełnił błąd, dzięki czemu piłkę przejął Djokic. Napastnik 'Kanarków' przebiegł jeszcze kilka metrów i, mimo asysty Jelecevica, oddał ładny, celny strzał z ostrego kąta. Krizmanic był bez szans.

W drugiej połowie postawiłem na atak i wpuściłem dwóch nowych zawodników: Peveca oraz Barborica. Zmiany okazały się trafione - rezerwowi wyrównali krótko po wejściu na boisko. Barboric podał idealnie do Peveca, a ofensywny pomocnik spokojnie wykończył całą akcję.

Nasza radość trwała raptem trzy minuty... Tyle potrzebował młodziutki Vito Plut, by dać gospodarzom ponowne prowadzenie. Napastnik wykorzystał precyzyjne dogranie Nigeryjczyka Ibeyi, po czym huknął potężnie, nie do obrony. Chwilę później było już 3:1 i znów na listę strzelców wpisał się Plut. Tym razem uderzył mocno po ziemi ze skraju pola karnego.

Od tego momentu moi podopieczni przestali walczyć. Podłamani, pozwalali rywalom na stanowczo zbyt wiele. Tylko nieskuteczności 'Kanarków' zawdzięczaliśmy, że wynik nie uległ zmianie.

 

Słoweńska 1. Liga [1/36]

22.07.2007, Stadion Bonifika, Koper

Koper [-] - Interblock [-] 3:1 (1:0)

 

37'- Djokic (1:0)

55'- Pevec (1:1)

58'- Plut (2:1)

62'- Plut (3:1)

 

MoM: Plut (9)

Widownia: 1739

 

W drugiej kolejce podejmowaliśmy Primorje, czyli drużynę będącą w naszym zasięgu. Tak przynajmniej twierdzili fachowcy. Byłem zatem optymistą, aż do 13. minuty. Wtedy koszmarny błąd popełnił Bostjan Jelecevic - prawy obrońca chciał wycofać piłkę do bramkarza, lecz zrobił to tak źle, że Zatkovic przechwycił futbolówkę i bez żadnych problemów skierował ją do siatki. Wściekłem się nieprzeciętnie; dawno nie widziałem równie kretyńsko straconej bramki.

Na szczęście, pod koniec pierwszej połowy wyrównaliśmy. Rakovic podszedł do wykonania rzutu wolnego tuż przed polem karnym, jednak zamiast uderzać, oddał piłkę Maticowi. Były zawodnik Spartaka Nalczyk przymierzył znakomicie, nie dając bramkarzowi gości żadnych szans na skuteczną interwencję.

Po przerwie poszliśmy za ciosem i szybko objęliśmy prowadzenie. Sekoranja dośrodkował z lewej strony w pole karne, a Rakovic wyprzedził niezdecydowanego Krstica, który chyba nawet nie wiedział, że uznany snajper czai się za plecami.

Defensywa Primorje rozsypała się, pozwalając nam na zdobycie trzeciego gola. Serdarevic niemal skopiował kiks Jelecevica z pierwszej połowy, dzięki czemu Rodic mógł zaliczyć debiutanckie trafienie w barwach Interblocku.

A to nie był ostatni indywidualny błąd tego dnia... Kolejnym nieprzemyślanym wyjściem 'popisał się' Krizmanic. Szczęśliwie, kontaktowa bramka Zatkovica padła już w doliczonym czasie gry, więc goście nie zdążyli doprowadzić do wyrównania. Mimo wszystko, nie byłem szczególnie zadowolony z postawy moich obrońców i bramkarza - zasługiwali na solidną reprymendę.

 

Słoweńska 1. Liga [2/36]

27.07.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [10] - Primorje [3] 3:2 (1:1)

 

13'- Zatkovic (0:1)

43'- Matic (1:1)

50'- Rakovic (2:1)

56'- Rodic (3:1)

90'- Zatkovic (3:2)

 

MoM: Zatkovic (8)

Widownia: 1855

Odnośnik do komentarza

Na początku sierpnia pojechaliśmy do miejscowości o wdzięcznej nazwie Ptuj, by tam zmierzyć się z Dravą. Nasi rywale również mieli 3 punkty, ale zdobyli je w zupełnie innych okolicznościach - my sporo strzelaliśmy i dużo traciliśmy; oni strzelali mało, jednak dysponowali dobrą defensywą.

Pierwszy cios zadali właśnie gospodarze. Już w 6. minucie Drevensek podał do Seada Zilica, a napastnik grający onegdaj w Wiśle Płock pokonał Krizmanica strzałem z bliskiej odległości.

Wtedy doświadczyliśmy twardej, żelaznej obrony, z której słynęła Drava. Podopieczni Primoza Glihy cofnęli się, ograniczając swoje działania do rozbijania naszych (dość niemrawych zresztą) ataków. Na domiar złego, kontuzji nabawił się Robert Pevec, u którego stwierdzono skręcenie stawu kolanowego.

Dopiero po przerwie wyrównaliśmy, i to w nietypowy sposób. Rok Elsner chciał dośrodkować, lecz podkręcił piłkę tak mocno, że ta wpadła 'za kołnierz' zdezorientowanego bramkarza. Gol kuriozalny, ale piękny, bo kąt był naprawdę bardzo ostry.

Ostatecznie ten nudny mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 1:1, o co nikt nie powinien mieć pretensji.

 

Słoweńska 1. Liga [3/36]

5.08.2007, Stadion Miejski w Ptuju, Ptuj

Drava [7] - Interblock [8] 1:1 (1:0)

 

6'- Zilic (1:0)

72'- Elsner (1:1)

 

MoM: Suljic (8)

Widownia: 1047

 

Wreszcie nadszedł dzień, na który czekałem tak długo. Dzień meczu z najbardziej utytułowanym słoweńskim klubem - Mariborem; jedynym, jaki kiedykolwiek awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. 'Fioletowi' słynęli z dobrej szkółki, umiejętnego scoutingu oraz atrakcyjnej, ofensywnej gry. Obecny sezon również rozpoczęli dobrze; jeszcze nie doznali porażki.

Cóż, nie mieliśmy nic do stracenia, a ewentualne zwycięstwo nad wielkim rywalem zostałoby gorąco przyjęte przez fanów Interblocku. Dlatego ruszyliśmy do ataku i szybko objęliśmy zaskakujące prowadzenie. Była 14. minuta, gdy Pregelj otrzymał świetne podanie od Matica, po czym umieścił piłkę w siatce. Publiczność zareagowała entuzjastycznie, chociaż większość sądziła, że to tylko miłe złego początki.

W 28. minucie radość kibiców była już większa, jakby uwierzyli w możliwość wygranej. Właśnie wtedy Elsner dośrodkował z rzutu rożnego, a Rakovic wystawił piłkę Erikowi Akoto. Potężny Togijczyk nie pomylił się i zdobył swojego pierwszego gola dla Interblocku.

Goście sprawiali wrażenie kompletnie pogubionych i rzadko zagrażali bramce strzeżonej przez Krizmanica. To raczej moi podopieczni mogli podwyższyć rezultat, bo okazji mieli jeszcze kilka. Dopiero końcówka meczu przyniosła trochę emocji - niekoniecznie pozytywnych. W 87. minucie Igor Lazic został ukarany drugą żółtą kartką, więc musieliśmy bronić wyniku osłabieni. A skoro najlepszą obroną jest atak, to zdobyliśmy gola numer trzy. Jego autorem był Janez Zavrl, który płaskim strzałem pokonał Marko Pridigara. Niestety, doliczony czas gry okazał się pechowy dla Ermina Rakovica. Doświadczony snajper doznał kontuzji żeber, co wykluczało go z gry na około miesiąc.

Tak czy inaczej, pokonaliśmy 'wielki' Maribor 3:0!

 

Słoweńska 1. Liga [4/36]

10.08.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [7] - Maribor [2] 3:0 (2:0)

 

14'- Pregelj

28'- Akoto

90'- Zavrl

 

MoM: Pregelj (8)

Widownia: 1382

Odnośnik do komentarza

Nie chciałem pozbywać się czołowych zawodników, ale czasami po prostu trzeba to zrobić. Gdy wpłynęła oferta za Erika Salkica, musiałem powiedzieć "tak". Powodów było kilka. Po pierwsze: prawych obrońców mieliśmy trzech. Po drugie: wiedziałem, że Erik będzie chciał spróbować swych sił w mocniejszym klubie, jakim jest Domżale (obrońca mistrzowskiego tytułu). Po trzecie: pół miliona euro piechotą nie chodzi. Tak, dostaliśmy za Salkica 500 tysięcy, a to oznaczało, że będziemy mogli uzupełnić wszystkie luki w składzie. 20-latek zagrał dla Interblocku 34 razy, czterokrotnie wpisując się na listę strzelców.

Pierwszy zakup poczyniłem natychmiastowo. Do Lublany zawitał Elvedin Dzinic (21 lat), niezwykle utalentowany stoper z Mariboru. Kosztował ledwie 30 tysięcy.

 

Entuzjastycznie przyjęty przez kibiców obrońca, zadebiutował już w meczu z Livarem. Spotkanie zapowiadało się dziwne, ponieważ zdaniem bukmacherów Livar miał zakończyć sezon na ostatnim, a my na przedostatnim miejscu. Tymczasem, podopieczni Tomaza Kavcica byli rewelacyjnym liderem, zaś my zajmowaliśmy drugą lokatę.

Zaczęło się świetnie. Pregelj dośrodkował, Barboric główkował i szybko objęliśmy prowadzenie. Niestety, z każdą minutą rosła przewaga gospodarzy, aż zdobyli gola 'do szatni'. Na listę strzelców wpisał się wypożyczony z Interblocku Elidn Adilovic, który płaskim strzałem zza pola karnego sfinalizował składną kontrę Livaru.

Remis nie byłby złym wynikiem, lecz tego dnia nie zainkasowaliśmy choćby jednego punktu. Pod koniec meczu katastrofalny błąd popełnił Krunoslav Rendulic. Chorwat, zastępujący wykartkowanego Lazica, po prostu wyłożył piłkę rywalowi. Tim Lo Duca podziękował za ten prezent i strzelił zwycięską bramkę...

Ciekawostka: do tej pory moi podopieczni zdobyli 9 goli, każdego strzelał inny zawodnik. Futbol totalny, czy brak solidnego napastnika?

 

Słoweńska 1. Liga [5/36]

18.08.2007, Stadion Ivanczna Gorica, Ivanczna Gorica

Livar [1] - Interblock [2] 2:1 (1:1)

 

7'- Barboric (0:1)

45'- Adilovic (1:1)

82'- Lo Duca (2:1)

 

MoM: Adilovic (8)

Widownia: 1464

 

Największe transfery - lipiec 2007

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Nihat (Villarreal - Juventus) 18,5 M

2. Jean Il Makoun (Lille -> Feyenoord) 12,75 M

3. Vagner Love (CSKA -> Aston Villa) 12,25 M

4. Fernando Meira (Stuttgart -> Everton) 10 M

5. Fabian Canobbio (Celta -> Fiorentina) 6,5 M

6. Szabolcs Huszti (Hannover -> Celtic) 6,25 M

7. Malkhaz Asatiani (Lokomotiv -> Porto) 6,25 M

8. Thomas Vermaelen (Ajax -> Napoli) 6,25 M

9. Ivan Saeno (Nurnberg -> Heerenveen) 6 M

10. Demy de Zeeuw (AZ -> Lazio) 5,75 M

 

TOP 5 - SŁOWENIA

 

1. Matej Mlakar (Primorje -> Maribor) 220 tys.

2. Gregor Bunc (Nafta -> Domżale) 210 tys.

3. Doris Kelenc (Drava -> Celje) 130 tys.

4. Matej Sekoranja (Krszko -> Interblock) 45 tys.

5. Mitja Barboric (Krka -> Interblock) 40 tys.

 

TOP 3 - TRANSFERY ZE SŁOWENII

 

1. Rene Mihelic (Maribor -> CSKA Sofia) 900 tys.

2. Luka Elsner (Domżale -> Getafe) 375 tys.

3. Igor Nenezic (Primorje -> Czernomorec Burgas) 130 tys.

Odnośnik do komentarza

Słoweńskie kluby szybko zakończyły swą przygodę w europejskich pucharach. Domżale uporało się wprawdzie z mistrzem Kazachstanu, Astaną (dwa zwycięstwa po 2:0), ale już Genk okazał się zbyt mocnym przeciwnikiem. Po remisie 1:1 i porażce 0:3 było jasne, że Słowenia znów nie będzie miała swego przedstawiciela w Lidze Mistrzów.

Puchar UEFA próbowały zawojować Gorica oraz Koper, ale bez powodzenia. Pierwsi pokonali Mikę z Armenii (3:0, 3:1), by ulec CFR Cluj (1:2, 0:4). Na tym samym etapie odpadły "Kanarki", które po wyeliminowaniu Glentoranu (3:2, 3:0) dostały baty od Zenitu (0:4, 2:2).

Nieco więcej punktów uciułał Maribor w Pucharze Intertoto. 'Fioletowi' odprawili z kwitkiem dwóch rywali - FK Baku (2:0, 3:0) i Aalborg (1:1, 2:1); zatrzymali się dopiero na słynnej Sampdorii (2:2, 1:3).

 

Marzyliśmy o występach w Europie, lecz póki co musieliśmy mierzyć się z lokalnymi rywalami. 24.08 podejmowaliśmy aktualnych mistrzów kraju, ekipę Domżale.

Popularni 'Bandyci' zagrali dużo poniżej oczekiwań i możliwości - w ataku praktycznie nie istnieli, w obronie popełniali proste błędy. Wykorzystaliśmy to dopiero po 65 minutach, gdy Elsner zacentrował z rzutu rożnego na bliższy słupek, a Barboric uprzedził defensorów gości i uderzeniem głową otworzył wynik.

Chwilę później było już 2:0. Barboric popisał się świetnym podaniem do Pregelja, który na raty pokonał byłego brakarza Brugii, Dejana Nemeca.

Mecz kończyliśmy w dziesiątkę, po tym jak kontuzji doznał Ivan Jolic, a ja wykorzystałem już wszystkie zmiany. Na szczęście zawodnicy Domżale nie zdążyli zrobić pożytku z przewagi liczebnej i wynik nie uległ zmianie.

 

Słoweńska 1. Liga [6/36]

24.08.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [4] - Domżale [6] 2:0 (0:0)

 

65' - Barboric

72'- Pregelj

 

MoM: Pregelj (8)

Widownia: 1700

 

Przed spotkaniem z Celje miałem powody zarówno do radości, jak i zmartwień. Cieszyłem się z pozyskania dwóch nowych zawodników - Armina Bacinovica (17 lat) oraz Mate Eterovica (23 lata). Ten pierwszy był wychowankiem Mariboru; kosztował 16 tysięcy, czyli niewiele, jak na tak perspektywicznego gracza. Chłopak najchętniej występował na pozycji lewego obrońcy, ale przyzwoicie radził sobie na całej szerokości boiska. Eterovic to z kolei chorwacki napastnik, za którego zapłaciłem (uwaga) 160 tysięcy. Trudno, nie mogłem się powstrzymać. Snajper bronił ostatnio barw Nafty; liczyłem, że strzeli dla nas kilkanaście ważnych goli.

Co mnie smuciło? Uraz Krizmanica, który sprawił, że musiałem postawić na nieopierzonego debiutanta, Rozmana.

 

Młody bramkarz długo pozostawał bezrobotny, ale kiedy trzeba, prezentował się solidnie. Nasi napastnicy nieco gorzej - mimo kilku dogodnych okazji, długo nie potrafili strzelić gola. Wyręczył ich... obrońca Celje, Marlon. Pregelj dośrodkował, piłka odbiła się od Travnera, następnie dotarła do Eterovica, który uderzył mocno, nabijając brazylijskiego stopera.

Goście odpowiedzieli szybko. Inny Brazylijczyk: Daltro Inacio Linck Engster przymierzył przepięknie, w samo okienko, nie dając Rozmanowi żadnych szans.

Zatem remis - sprawiedliwy, dodajmy.

 

Słoweńska 1. Liga [7/36]

5.09.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [4] - Celje [5] 1:1 (0:0)

 

58'- Marlon - S (1:0)

66'- Linck Engster (1:1)

 

MoM: Linck Engster (8)

Widownia: 1852

Odnośnik do komentarza

W ósmej kolejce przyszło nam zmierzyć się z Naftą, czyli najstarszym słoweńskim klubem. Dość powiedzieć, że Plavi świętowali niedawno 100-lecie istnienia, a my mieliśmy na karku zaledwie trzy krzyżyki.

Gospodarze wykorzystali swoje doświadczenie i łatwo nas wypunktowali. Moi zawodnicy wyglądali fatalnie - nie potrafili wymienić choćby kilki celnych podań; w ataku nie istnieli, a w obronie popełniali szkolne błędy. To musiało skończyć się golem dla Nafty. Trenevski dośrodkował z rzutu rożnego, Lunder przyjął piłkę i gubiąc Erica Akoto, skierował futbolówkę do siatki.

W przerwie nakazałem chłopakom odważniejszą, bardziej ofensywną grę, ale szybko musiałem zweryfikować te założenia. Na samym początku drugiej połowy z boiska został wyrzucony Igor Lazic. Lewy obrońca brutalnym wślizgiem sfaulował Cavnika, za co został ukarany czerwoną kartką. Chyba trochę na wyrost... Tak czy inaczej, sytuacja zrobiła się bardzo niewesoła. Widząc, w jak kiepskiej dyspozycji są moi podopieczni, zrezygnowałem z próby odrobienia strat - teraz liczyłem jedynie, że unikną pogromu. Akurat ten plan udało się zrealizować. Straciliśmy jeszcze 'tylko' jedną bramkę - jej autorem był Jozsef Sebok, który dostrzegł, że Krizmanic jest mocno wysunięty, po czym przymierzył zza pola karnego.

Krótko mówiąc: najgorszy mecz Interblocku jak do tej pory. ZERO celnych strzałów.

 

Słoweńska 1. Liga [8/36]

15.09.2007, Stadion Miejski w Lendawie, Lendava

Nafta [7] - Interblock [4] 2:0 (1:0)

 

17'- Lunder

61'- Sebok

 

MoM: Lunder (8)

Widownia: 1035

 

Żenującą porażkę z Naftą chcieliśmy jak najszybciej zapomnieć. Okazja na odbudowanie morale nadarzyła się wyborna - do Lublany przyjeżdżała najsłabsza ekipa ekstraklasy, Koper. 'Kanarki' okupowały ostatnie miejsce w tabeli, mając na koncie tylko jedno zwycięstwo... Nad nami, w pierwszej kolejce.

Świadomość, że takie mecze TRZEBA wygrywać, wyraźnie spętała nogi zawodnikom Interblocku. Może i mieli przewagę, lecz nic z niej nie wynikało; w decydujących momentach wciąż brakowało zadecydowania i precyzji. Nieuniknione (czytaj: gol dla przeciwnika) stało się faktem tuż przed przerwą. Secic wrzucił piłkę w pole karne, a Djukic popisał się skutecznym szczupakiem.

Byłem WŚCIEKŁY, ustawiłem zespół maksymalnie ofensywnie i zarządziłem walkę o zwycięstwo do ostatnich sekund. O dziwo, posłuchali. Po zmianie stron prezentowali się znacznie lepiej, naciskali obronę gości, aż wreszcie wdusili wyrównującą bramkę. Wprawdzie Hasic sparował uderzenie Cristiana Tanase, jednak przy dobitce Mateja Sekoranji był bezradny.

No dobrze, remis zawsze lepszy niż porażka, ale do diabła... podejmujemy najsłabszego możliwego rywala! Tylko pełna pula mnie satysfakcjonowała. I, na szczęście, nie byłem w tym pragnieniu odosobniony. Chłopcy cały czas atakowali, strzelali, kombinowali... aż wreszcie wykombinowali. W 90. minucie Elsner dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Bacinovica, a nasz najnowszy nabytek zaliczył premierowe trafienie w czerwonych barwach.

A więc 2:1. Uff, cóż za comeback. Moi podopieczni zasłużyli na gratulacje, odwrócenie losów meczu to zawsze fajna sprawa. Niestety, styl nadal pozostawiał wiele do życzenia.

 

Słoweńska 1. Liga [9/36]

19.09.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [7] - Koper [10] 2:1 (0:1)

 

45'- Djukic (0:1)

67'- Sekoranja (1:1)

90'- Bacinovic (2:1)

 

MoM: Sekoranja (8)

Widownia: 1589

 

Największe transfery - sierpień 2007

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Torsten Frings (Werder -> Inter) 14,75 M

2. Joleon Lescott (Everton -> West Ham) 9,75 M

3. Jefferson Farfan (PSV -> AZ) 9,5 M

4. Hernanes (Sao Paulo -> FC Kopenhaga) 9 M

5. Timothee Atouba (HSV -> Newcastle) 7,25 M

6. Johan Vonlanthen (Salzburg -> Heerenveen) 6,5 M

7. Dario Veron (Pumas -> Palermo) 5 M

8. Atiba Hutchinson (FC Kopenhaga -> Fulham) 5 M

9. Mathieu Delpierre (Stuttgart -> Everton) 5 M

10. Nelson (Benfica -> Ajax) 4,8 M

 

TOP 5 - SŁOWENIA

 

1. Erik Salkic (Interblock -> Domżale) 500 tys.

2. Lucas Horvat (Drava -> Maribor) 210 tys.

3. Davor Skerjanc (Primorje -> Gorica) 180 tys.

4. Mate Eterovic (Nafta -> Interblock) 160 tys.

5. Alen Dzuzdanovic (Primorje -> Drava) 130 tys.

 

TOP 3 - TRANSFERY ZE SŁOWENII

 

1. Ivan Knezovic (Domżale -> Dinamo Zagrzeb) 200 tys.

2. Rusmin Dedic (Gorica -> Zenit) 180 tys.

3. Dalibor Teinovic (Primorje -> Beżanija) 80 tys.

Odnośnik do komentarza

Primorje było zespołem, który w bieżącym sezonie jeszcze ani razu nie zremisował. Po meczu z Interblockiem 'Synowie Bory' utrzymali status drużyny bezkompromisowej.

Gospodarze uderzyli już na samym początku spotkania. Serdarevic dośrodkował z lewej strony, a Zatkovic wyskoczył wyżej od Dzinica i strzałem głową pokonał naszego bramkarza.

Wzięliśmy się jednak w garść i stosunkowo szybko doprowadziliśmy do wyrównania. Rakovic popisał się znakomitym podaniem, dzięki któremu Mitja Barboric nie miał żadnych problemów ze zdobyciem gola.

Sądziłem, że teraz może być tylko lepiej, jednak byłem w błędzie. Przed przerwą kolejny cios zadała nasza bestia negra, czyli Mitja Zatkovic. 23-letni napastnik uderzył precyzyjnie zza pola karnego, choć Krizmanic mógł zareagować lepiej (i szybciej).

W drugiej odsłonie próbowaliśmy odwrócić losy rywalizacji; niestety, bezskutecznie. Porażka stała się faktem. Po 10 kolejkach nasz bilans to: 4 zwycięstwa, 2 remisy, 4 porażki. O stabilizacji formy nie mogło być mowy.

 

Słoweńska 1. Liga [10/36]

23.09.2007, Stadion Primorje, Ajdovszczina

Primorje [9] - Interblock [5] 2:1 (2:1)

 

3'- Zatkovic (1:0)

26'- Barboric (1:1)

42'- Zatkovic (2:1)

 

MoM: Zatkovic (8)

Widownia: 564

 

Pod koniec września wkraczaliśmy do gry o Puchar Słowenii. Ekstraklasowe drużyny zaczynały rywalizację od 3. rundy, co oznaczało, że od wymarzonego trofeum dzieliły nas 'zaledwie' cztery kroki.

Pierwszą przeszkodą na naszej drodze był drugoligowy Aluminij, finalista rozgrywek z 2002 roku. Nie zamierzałem lekceważyć gospodarzy, ale zmęczenie wielu czołowych zawodników wymusiło wystawienie lekko rezerwowego składu. Co można powiedzieć o tym meczu? Tyle, że się odbył. Losy spotkania rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie, którą zakończyliśmy prowadząc 3:0. Worek z bramkami rozwiązał Aleksandar Rodic - po jego uderzeniu piłka musnęła obrońcę Aluminiju i wpadła do siatki. Chwilę później podwyższył Ivan Jolic, umieszczając futbolówkę tuż przy słupku. Kolejne trafienie było dziełem Cristiana Tanase - młody Rumun dobił strzał Jolica.

Gracze z Kidriczeva dopiero po przerwie zdobyli honorowego gola - Rotman wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Grabusa na Ovcinie. Ostatnie słowo należało jednak do nas. Wynik ustalił bowiem Mate Eterovic, który wykorzystał podanie głową od Tanase.

Łatwo awansowaliśmy do ćwierćfinału, gdzie znów mieliśmy zmierzyć się z drugoligowcem - ekipą Krka.

 

Puchar Słowenii [3. runda]

26.09.2007, Stadion NK Aluminij, Kidriczevo

Aluminij [2 L] - Interblock [1 L] 1:4 (0:3)

 

9'- Rodic (0:1)

13'- Jolic (0:2)

23'- Tanase (0:3)

67'- Rotman - K (1:3)

78'- Eterovic (1:4)

 

MoM: Tanase (8)

Widownia: 2107

Odnośnik do komentarza

Bardzo chwiejna forma niestety :-k Mam nadzieję, że wkrótce poprawicie się i będziecie seryjnie zdobywać punkty. Swoją drogą wybrałeś bardzo ciekawy kierunek, tak jak w poprzednich twoich karierach, tą również będę śledził z niecierpliwością :kutgw:

Odnośnik do komentarza

Zapraszam do czytania, w Słowenii gra się całkiem przyjemnie ;) Niestety, forma nadal bardzo chwiejna.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Głównym aktorem meczu z Dravą został sędzia Matej Jug. Ten drobny cwaniaczek z małym gwizdkiem nie uznał dwóch goli moich podopiecznych - najpierw stwierdził, że Rakovic znajduje się na spalonym, następnie z tego samego powodu anulował bramkę Eterovica. W obu wypadkach spalone najwyżej kilkucentymetrowe... Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 89. minucie Sekoranja zgrał piłkę do Eterovica, a Chorwat uciekł Prejacowi i mocnym, płaskim strzałem pokonał bramkarza gości. Arbitrowi chyba się to nie spodobało, bo doliczył aż sześć dodatkowych minut bez wyraźnego powodu... Więcej goli, na szczęście, nie padło.

 

Słoweńska 1. Liga [11/36]

29.09.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [7] - Drava [8] 1:0 (0:0)

 

89'- Eterovic

 

MoM: Jelecevic (8)

Widownia: 1758

 

Cztery dni później podejmowaliśmy Goricę, mistrza z lat 2004-2006. 'Róże' chciały odzyskać tytuł, odebrany przez Domżale i na razie prezentowały się solidnie, zajmując miejsce tuż za podium.

Jednak to my mieliśmy przewagę na stadionie ZSD. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, oddaliśmy więcej strzałów, celniej podawaliśmy... Tylko, że nic z tego faktu nie wynikało. Szczególnie aktywna prawa flanka robiła sporo zamieszania w szeregach obronnych Goricy, lecz nie było nikogo, kto skutecznie wykończyłby choć jedną akcję. Wynik końcowy - 0:0. Nawet kibice bili brawo, zamiast wściekać się na naszą strzelecką indolencję. Widzieli, że zasługiwaliśmy na komplet punktów.

Co gorsza, Martin Pregelj opuścił boisko z kontuzją. Skręcony staw kolanowy wyeliminował doświadczonego pomocnika na blisko miesiąc.

 

Słoweńska 1. Liga [12/36]

3.10.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [6] - Gorica [4] 0:0

 

MoM: Simcic (8)

Widownia: 1744

 

Dobra postawa defensywy (dwa z rzędu mecze "na zero") napawała umiarkowanym optymizmem przed trudnym wyjazdem do Mariboru. Liczyłem, że przerwiemy wreszcie fatalną passę wyjazdowych porażek, chociaż rywal należał do krajowych potentatów. Nawet, jeśli aktualnie 'Fioletowi' zajmowali zaledwie 7. miejsce.

Spektakl na stadionie Ljudski Vrt zaczął się obiecująco - od ładnego uderzenia Rakovica, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Niestety, później przewaga Mariboru rosła, aż wreszcie gospodarze zdobyli bramkę. Nilton odebrał piłkę Elsnerowi i podał do swojego rodaka, Tavaresa. Brazylijczyk minął naszego bramkarza, po czym spokojnie umieścił futbolówkę w siatce.

Dosłownie kilkanaście sekund po zmianie stron było 2:0 dla podopiecznych Branko Horjaka. Zoran Pavlovic kropnął z dystansu, a piłka odbiła się od słupka i przekroczyła linię bramkową.

Nadzieje wróciły w 58. minucie, gdy Barboric wykorzystał dobre dośrodkowanie Tanase. Nie na wiele się to jednak zdało... Chwilę później gospodarze znów odskoczyli na dystans dwóch goli, a to za sprawą Tavaresa, który otrzymał znakomite podanie od Niltona.

Spore było więc moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że Barboric ponownie strzela bramkę kontaktową. Nieco mniej zaskoczył mnie fakt, iż zamiast pójść za ciosem, moi podopieczni stracili gola numer cztery. W doliczonym czasie gry wynik ustalił Gorazd Zajc.

Wciąż pozostawaliśmy bez zwycięstwa na wyjeździe.

 

Słoweńska 1. Liga [13/36]

7.10.2007, Ljudski Vrt, Maribor

Maribor [7] - Interblock [6] 4:2 (1:0)

 

40'- Tavares (1:0)

46'- Pavlovic (2:0)

58'- Barboric (2:1)

63'- Tavares (3:1)

69'- Barboric (3:2)

90'- Zajc (4:2)

 

MoM: Tavares (8)

Widownia: 1252

Odnośnik do komentarza

W ćwierćfinale Pucharu Słowenii czekała na nas przedostatnia ekipa drugiej ligi - Krka. Popularni 'Aptekarze' wydawali się łatwymi rywalami, ale pokonać ich nie było wcale tak prosto. Tym bardziej, że moi napastnicy prezentowali wyjątkowo kiepską formę strzelecką. Jak wyliczył skrupulatnie "Tygodnik Kibica", łącznie oddali aż 21 strzałów, z czego zaledwie 4 celne. Na samym początku drugiej połowy gospodarze jeszcze ułatwili nam zadanie - czerwoną kartkę za faul na Rakovicu otrzymał Peter Klancar. Przez ponad 40 minut graliśmy z przewagą zawodnika, jednak wynik nie uległ zmianie i sędzia zarządził dogrywkę.

Dodatkowe pół godziny spotkania nie obfitowało w emocje. Krka nadal skutecznie się broniła, a piłkarze Interblocku atakowali chaotycznie, bez pomysłu. Arbiter wreszcie zlitował się nad wszystkimi i zakończył ten wątpliwej klasy 'spektakl'. O awansie do półfinału miały zadecydować rzuty karne. Nie byłem z tego powodu zadowolony - widziałem, że gospodarze są w lepszej kondycji psychicznej (najwyraźniej liczyli na takie rozstrzygnięcie), a ja nie miałem do dyspozycji zbyt wielu speców od jedenastek.

Konkurs rozpoczął nasz kapitan, Ermin Rakovic. Napastnik pewnym strzałem pokonał bramkarza 'Aptekarzy', natomiast Zagar trafił prosto w Krizmanica, więc po pierwszej kolejce prowadziliśmy 1:0. Jako drugi do piłki podszedł Pevec. Robert rozgrywał słabe zawody, ale teraz całkowicie się zrehabilitował. Tymczasem Vavzik fatalnie przestrzelił i nasza sytuacja wyglądała już naprawdę obiecująco.

Jelecevic powtórzył wyczyn kolegów, zatem następny zawodnik Krki musiał trafić, by przedłużyć nadzieje swojej drużyny. Fink nie udźwignął presji - posłał piłkę wysoko nad poprzeczką, niczym Beckham podczas Euro 2004. Zwyciężyliśmy w karnych 3:0 i przeszliśmy do kolejnej rundy, gdzie mieliśmy zmierzyć się z Dravą.

 

Puchar Słowenii [Ćwierćfinał]

17.10.2007, Stadion Portoval, Novo Mesto

Krka [2 L] - Interblock [1 L] 0:0 (k - 0:3)

 

MoM: Krizmanic (8)

Widownia: 2178

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Livarem pierwszy raz miałem ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu i rzucić trenerkę w diabły. Gra Interblocku wyglądała katastrofalnie, ale po kolei.

Rewelacyjny beniaminek cisnął od pierwszego gwizdka, robiąc z naszych obrońców istne pośmiewisko. Już w 3. minucie, po rzucie rożnym i nieudanych próbach wybicia piłki, gola zdobył Stranjak.

Dalej było tylko gorzej... Goście mieli pełną kontrolę, dominowali we wszystkich elementach gry, aż wreszcie wbili drugą bramkę. Lo Duca wycofał piłkę do Kastelica, a ten uderzył płasko zza pola karnego, zaskakując Krizmanica.

Poddenerwowany, dokonałem w przerwie dwóch zmian, jednak sam nie wierzyłem w możliwość odrobienia strat. Nie przy tak miażdżącej przewadze rywala. Moi podopieczni zaskoczyli mnie - krótko po zmianie stron strzelili gola kontaktowego. W zamieszaniu podbramkowym najsprytniejszy okazał się rezerwowy, Mate Eterovic. W serca fanów Interblocku wstąpiła nadzieja... Wstąpiła dosłownie 'na minutkę'. Chwilę później Livar znów nam odskoczył, bo Lo Duca wykorzystał idealne podanie Kastelica.

Nie minęło kilkanaście sekund, a już padła kolejna bramka - tym razem Sekoranja dobił uderzenie Eterovica. Nieźle - trzy gole na przestrzeni trzech minut. Szkoda, że nadal przegrywaliśmy.

Szansa na zdobycie chociaż jednego punktu została pogrzebana przez... Igora Lazica. Nasz obrońca zapakował kuriozalnego samobója i żenująca (acz zasłużona) porażka na własnym stadionie stała się faktem.

 

Słoweńska 1. Liga [14/36]

20.10.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [6] - Livar [3] 2:4 (0:2)

 

3'- Stranjak (0:1)

24'- Kastelic (0:2)

51'- Eterovic (1:2)

52'- Lo Duca (1:3)

54'- Sekoranja (2:3)

65'- Lazic - S (2:4)

 

MoM: Lo Duca (8)

Widownia: 1626

 

Spotkanie z mistrzem kraju napawało mnie zrozumiałym przerażeniem. Znajdowaliśmy się w fatalnej formie, a teraz czekał nas trudny mecz wyjazdowy. Pozostawało modlić się i liczyć na łut szczęścia lub nagły przypływ mocy.

Pierwsza połowa należała do raczej nudnych, dopiero po przerwie zrobiło się ciekawiej. Domżale objęło planowe prowadzenie dzięki trafieniu Sinisy Jankovica. Serb z bliskiej odległości dobił uderzenie Brezica. W 65. minucie wyrównaliśmy - Sekoranja ładnie przedarł się lewą flanką i dośrodkował, a Barboric wyskoczył w górę i głową skierował piłkę do siatki.

Niestety, w 86. minucie straciliśmy drugiego gola, który mógł okazać się decydujący. Brezic uderzył z dystansu, a piłka musnęła Zavrla i wylądowała w bramce. Sadziłem, że to już koniec, ale moi podopieczni walczyli do ostatnich sekund spotkania. Właśnie wtedy Krizmanic kopnął futbolówkę tak mocno, że ta trafiła do Rodica, a były napastnik Portsmouth przymierzył celnie z kilkunastu metrów.

Uff, 2:2 - był to całkiem przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę naszą beznadziejną passę meczów wyjazdowych oraz klasę rywala. Z drugiej strony, mieliśmy aktualnie tyle samo punktów co przedostatni zespół, czyli znajdujący się w strefie barażowej...

 

Słoweńska 1. Liga [15/36]

24.10.2007, Park Sportowy, Domżale

Domżale [3] - Interblock [7] 2:2 (0:0)

 

56'- Jankovic (1:0)

65'- Barboric (1:1)

86'- Brezic (2:1)

90'- Rodic (2:2)

 

MoM: Brezic (8)

Widownia: 1842

Odnośnik do komentarza

Październik kończyliśmy meczem przeciwko Nafcie. Personalnie, drużyna z Lendavy wyglądała przeciętnie, w jej składzie brakowało wielkich gwiazd. Mimo to, chorwacki trener Nenad Gracan udowodnił, że nazwiska nie grają i wywindował swój zespół na pozycję wicelidera.

Goście potwierdzili wysoką formę również na stadionie ZSD Ljubljana - od pierwszego gwizdka dominowali, nie pozwalając 'Hazardzistom' na zbyt wiele. Broniliśmy się jednak szczęśliwie i w 58. minucie objęliśmy prowadzenie. Zemljic sfaulował Elsnera przed polem karnym, a do wykonania rzutu wolnego podszedł Mitja Barboric. Młody napastnik przymierzył fantastycznie, posyłając piłkę nad murem i umieszczając w samym okienku. Był to jednocześnie pierwszy celny strzał Interblocku.

Nafta wyrównała nieco ponad 10 minut później. Ales Ceh obsłużył Sostarica dokładnym podaniem, a Chorwat płaskim strzałem pokonał Romeo Krizmanica.

Nasi rywale bardzo chcieli sięgnąć po zasłużone zwycięstwo, lecz brakowało im precyzji. Jakimś cudem zdobyliśmy jeden punkt. Dobre i to.

 

Słoweńska 1. Liga [16/36]

27.10.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [8] - Nafta [2] 1:1 (0:0)

 

58'- Barboric (1:0)

69'- Sostaric (1:1)

 

MoM: Krizmanic (8)

Widownia: 880

 

Terminarz nie był naszym sprzymierzeńcem. Na początku listopada mieliśmy rozegrać trzy mecze wyjazdowe, a na obcym terenie jeszcze nie odnieśliśmy zwycięstwa...

Tournee po Słowenii rozpoczęliśmy w Novej Goricy - młodym mieście, położonym przy granicy z Włochami. Tamtejsza drużyna spisywała się dobrze - zajmowała wysoką, trzecią pozycję, a mierzyła jeszcze wyżej.

Cóż, to spotkanie do najbardziej porywających nie należało. Obie strony postawiły na defensywę i broniły się tak skutecznie, że pierwszy gol padł dopiero w 63. minucie. Sekoranja dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Peveca, a ten bez problemu wpakował piłkę do siatki.

Niestety, znów nie udało nam się utrzymać korzystnego rezultatu. Kilkanaście minut później Demirovic huknął fantastycznie zza pola karnego, nie dając szans naszemu bramkarzowi. Pretensje mogłem mieć natomiast do obrońców, którzy zostawili bośniackiemu weteranowi stanowczo zbyt dużo miejsca.

 

Słoweńska 1. Liga [17/36]

3.11.2007, Park Sportowy, Nova Gorica

Gorica [3] - Interblock [8] 1:1 (0:0)

 

63'- Pevec (0:1)

77'- Demirovic (1:1)

 

MoM: Pevec (8)

Widownia: 981

 

Celje, mimo sporego potencjału, nie zachwycało. Podopieczni Pavla Pinniego byli naszymi sąsiadami w tabeli, zatem mogliśmy liczyć na sprawienie małej niespodzianki.

Cały plan runął w 4. minucie. Doris Kelenc odebrał piłkę Maticowi, wymienił podanie z Biscanem, po czym kropnął celnie z kilkunastu metrów.

Sądziłem, że przed drugą połową dokonam korekt ustawienia, wprowadzę rezerwowych i tchnę nowe życie w tę drużynę. Nic z tego. Druga odsłona rozpoczęła się tak samo, jak pierwsza - od szybko straconej bramki. Linck Engster uderzył zza pola karnego, a piłka pechowo odbiła się od obrońcy i wylądowała w siatce. Wiedziałem już, że tego meczu nie wygramy.

I miałem rację. W 68. minucie Biscan dorzucił trzeciego gola (znów po rykoszecie), ostatecznie dobijając Interblock. Nasza passa spotkań bez zwycięstwa wciąż trwała.

 

Słoweńska 1. Liga [18/36]

10.11.2007, Arena Petrol, Celje

Celje [7] - Interblock [8] 3:0 (1:0)

 

4'- Kelenc

52'- Linck Engster

68'- Biscan

 

MoM: Biscan (8)

Widownia: 501

 

Tabela po 18 kolejkach.

 

Na półmetku było już jasne, że w tym sezonie naszym celem będzie utrzymanie się w lidze bez barażów i wywalczenie Pucharu Słowenii.

Odnośnik do komentarza

Koper wygrał do tej pory zaledwie dwa mecze. Wyjazd do tego nadadriatyckiego miasta mógł być dla nas przełomowy. Mógł, ale nie był.

Ponieśliśmy kolejną zawstydzającą klęskę, bo tak należy nazwać porażkę z najsłabszą drużyną ligi, którą wielu już teraz skazywało na nieuchronny spadek. I to porażkę całkowicie zasłużoną.

Wynik został otwarty w 23. minucie. Vitagliano dośrodkował z rzutu rożnego, Dzinic próbował wybić piłkę, ale ta spadła wprost na nogę Djukica, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza.

Tuż przed przerwą Koper prowadził 2:0 - Mejac uderzył płasko zza pola karnego, a Krizmanic nie przypilnował bliższego słupka i wpuścił nieco przypadkowego gola.

Po zmianie stron nasza gra nie uległa poprawie, więc nie zdołaliśmy odwrócić losów meczu. Spotkanie kończyliśmy w dziewiątkę, bo kontuzji nabawił się Zeljkovic, a czerwoną kartkę za bezmyślny faul otrzymał Jelecevic.

 

Słoweńska 1. Liga [19/36]

24.11.2007, Stadion Bonifika, Koper

Koper [10] - Interblock [8] 2:0 (2:0)

 

23'- Djukic

44'- Mejac

 

MoM: Mejac (8)

Widownia: 969

 

Ostatni mecz 2007 roku rozgrywaliśmy na własnym stadionie przeciwko wiceliderowi - ekipie Primorje. Nie liczyłem na wiele, więc nastawiłem chłopaków ofensywnie i... nie wierzyłem własnym oczom.

Już pierwsza akcja przyniosła nam gola - Pregelj dośrodkował precyzyjnie z prawej strony, a Barboric uprzedził Vidica i trafił tam, gdzie trzeba.

Chwilę później było 2:0. Tym razem to Pregelj wpisał się na listę strzelców, a w 31. minucie dołożył kolejna bramkę, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Pevecu.

Przecierałem oczy ze zdumienia - w pierwszej połowie wychodziło nam wszystko, graliśmy efektownie i skutecznie. Po przerwie kontynuowaliśmy wielkie strzelanie. Najpierw Pevec, a następnie Zavrl - dwaj środkowi pomocnicy perfekcyjnie wykonali rzuty wolne, odpowiednio w 60. i 75. minucie.

Rozgromiliśmy wicelidera, przerwaliśmy fatalną passę 9 meczów bez zwycięstwa i przerwę zimową mogliśmy spędzić w niezłych humorach.

 

Słoweńska 1. Liga [20/36]

30.11.2007, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [8] - Primorje [2] 5:0 (3:0)

 

1'- Barboric

13'- Pregelj

31'- Pregelj - K

60'- Pevec

75'- Zavrl

 

MoM: Pregelj (9)

Widownia: 616

Odnośnik do komentarza

Największe transfery - styczeń 2008

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Dimitar Berbatov (Tottenham -> Real Madryt) 43,5 M

2. Andrea Barzagli (Palermo -> Milan) 27,5 M

3. Goran Pandev (Lazio -> Liverpool) 24,5 M

4. Aaron Lennon (Tottenham -> Manchester City) 22 M

5. Ezequiel Garay (Racing -> Barcelona) 20 M

6. Naldo (Werder -> Lyon) 18,5 M

7. Arouca (Fluminense -> Benfica) 14,5 M

8. Kleber (Santos -> Roma) 14,25 M

9. Johan Elmander (Toulouse -> Manchester City) 14 M

10. Rodrigo Palacio (Boca -> Manchester United) 13,5 M

 

TOP 5 - SŁOWENIA

 

1. Tadej Apatic (Domżale -> Maribor) 220 tys.

2. Aleksander Rajcevic (Koper -> Domżale) 200 tys.

3. Jure Travner (Celje -> Maribor) 190 tys.

4. Andrej Prejac (Drava -> Maribor) 180 tys.

5. Blaz Puc (Celje -> Drava) 120 tys.

 

TOP 3 - TRANSFERY ZE SŁOWENII

 

1. Luka Zinko (Domżale -> Heerenveen) 350 tys.

2. Matjaz Lunder (Nafta -> Twente) 230 tys.

3. Aleksander Seliga (Celje -> Litex) 180 tys.

- Miral Samardzic (Maribor -> Loko Sofia) 180 tys.

Odnośnik do komentarza

W czasie blisko trzymiesięcznej przerwy zimowej niewiele się u nas zmieniło. Z wypożyczenia wrócili bracia Adilovic: Adi oraz Eldin. Pierwszy był 25-letnim bramkarzem, drugi 22-letnim napastnikiem. Obaj stanowili dobre uzupełnienie składu; zwłaszcza Eldin, ponieważ (nie licząc Barborica) brakowało nam regularnie strzelających snajperów. Wprawdzie młody Bośniak w Livarze nie zachwycał, jednak potencjał miał bardzo duży.

Ponadto, zaklepałem dwóch nowych zawodników, ale ich nazwiska zdradzę, kiedy już pojawią się w Lublanie, czyli 1.07.2008.

 

Po rozegraniu kilku w miarę udanych sparingów, byliśmy gotowi na kontynuowanie ligowego boju. Rundę wiosenną zaczynaliśmy bardzo ważnym spotkaniem z Dravą. Kurenti mieli na koncie tyle samo punktów, co my i byli naszym głównym rywalem w walce o uniknięcie baraży. Pełni nadziei wyruszyliśmy na północny wschód, do malowniczego Ptuju.

Szybko zarysowała się nasza lekka przewaga, ale to gospodarze pierwsi zdobyli gola. Bosnjak łatwo odebrał piłkę Grabusowi i oddał ją Zilicowi, a były napastnik Wisły Płock zaskoczył Krizmanica płaskim strzałem zza pola karnego. Bośniacki obrońca mógł liczyć na surową reprymendę w szatni.

Moja złość nieco zelżała 11 minut później. Robert Pevec uderzył efektownie z dystansu, doprowadzając do remisu, który utrzymał się do przerwy.

Po przerwie też było ciekawie. W 69. minucie rezerwowy Adilovic wycofał do Sekoranji, a lewy pomocnik dośrodkował w pole karne, gdzie właśnie wbiegał Pregelj. Były zawodnik Sturmu Graz uderzył, nie namyślając się długo i dał nam prowadzenie.

Uniosłem ręce w geście triumfu, by dosłownie chwilę później złapać się za głowę... Janez Zavrl obejrzał drugą żółtą kartkę, więc końcowe 20 minut musieliśmy sobie radzić w dziesiątkę.

Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać przewagi liczebnej i pierwsze, niezwykle cenne, wyjazdowe zwycięstwo stało się faktem.

 

Słoweńska 1. Liga [21/36]

24.02.2008, Stadion Miejski w Ptuju, Ptuj

Drava [9] - Interblock [8] 1:2 (1:1)

 

15'- Zilic (1:0)

26'- Pevec (1:1)

69'- Pregelj (1:2)

 

MoM: Pregelj (8)

Widownia: 327

 

Chyba nareszcie uwierzyliśmy we własne możliwości, bo przyjazd słynnego Mariboru nie zrobił na nas wrażenia. Potrzebowaliśmy dokładnie 18 sekund, żeby objąć prowadzenie. Mitja Barboric postanowił kropnąć z odległości 30 metrów, czym kompletnie zaskoczył utalentowanego Marko Pridigara. Trudno o lepszy początek!

'Duma Styrii' wyrównała błyskawicznie. Jelic wykorzystał błąd Dzinica i nie dał szans Krizmanicowi. Remis utrzymał się aż do 40. minuty; wtedy Tanase zacentrował z rzutu rożnego na głowę Erika Akoto. Reprezentant Togo trafił w poprzeczkę, ale zaraz dopadł do dobitki, wprawiając cały stadion w euforię.

Euforia zmieniła się w ekstazę jeszcze przed przerwą. Matic niemal skopiował wyczyn Barborica, uderzając z dystansu w górny róg bramki Mariboru. 3:1 - to już była solidna zaliczka.

A krótko po wznowieniu gry dorzuciliśmy trafienie numer cztery. Tym razem Tanase dośrodkował z narożnika na bliższy słupek, gdzie czaił się Eterovic. Chorwat uderzył głową, stawiając gości w bardzo trudnej sytuacji.

Niestety dla nas, 'fioletowi' nie złożyli broni. Sygnał do ataku dał w 57. minucie Volas, który otrzymał dobre podanie od Apatica, uwolnił się spod opieki Akoto i pokonał Krizmanica.

Na kwadrans przed końcem przybysze z Mariboru zdobyli gola kontaktowego. Po stracie Matica, Horvat popisał się świetnym dośrodkowaniem do Volasa, a ten bezbłędnie wykończył całą akcję.

Zrobiło się nerwowo, delikatnie rzecz ujmując. Goście zdołali nawet wyrównać, ale zdaniem sędziego, napastnik był na spalonym. Kiedy więc arbiter zagwizdał po raz ostatni, poczułem jak ogromny kamień spada mi z serca. Wygraliśmy z trudnym przeciwnikiem, po świetnym meczu i była to trzecia wiktoria z rzędu!

 

Słoweńska 1. Liga [22/36]

29.02.2008, Stadion ZSD Ljubljana, Lublana

Interblock [8] - Maribor [3] 4:3 (3:1)

 

1'- Barboric (1:0)

10'- Jelic (1:1)

40'- Akoto (2:1)

43'- Matic (3:1)

49'- Eterovic (4:1)

57'- Volas (4:2)

75'- Volas (4:3)

 

MoM: Volas (8)

Widownia: 2178

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...