Skocz do zawartości

Niestłumiony zapał


Kraha

Rekomendowane odpowiedzi

Epizod XVII

 

 

']

19.09.2011 r.

Camp Municipal de Llagostera, Llagostera.

Llagostera 0:3 Sporting Mahones

(Ibrahima Sory-Conte, Kennedy x2)

Skład: M. Amezrine - A. Bergsma, S. Chalwe, D. Caballero (D. Crosa), Amarito (A. Ayari) - I. Sory-Conte, D. Camacho, F. Olijve, I. Fofana - P. Counago (Kennedy), M. Tanko.

MoM: Kennedy.

Uwagi: Urazu nabawił się Sory-Conte i nie zobaczymy go przez blisko miesiąc na murawie.

 

Spotkanie na stadionie w Llagostera od początku było prowadzone pod nasze dyktando. Od pierwszych sekund prowadziliśmy grę, co chwilę konstruując ataki pozycyjne, które coraz mocniej bolały rywali. Po raz pierwszy pokonaliśmy bramkarza Llagostery w 15. minucie, a strzelcem bramki po składnej akcji całej drużyny został Ibrahima Sory-Conte. Po tej bramce gra się uspokoiła i mimo wielu prób i licznych ataków nie byliśmy w stanie strzelić kolejnego gola. Po przerwie, a dokładnie w 64. minucie dokonałem zmian i na boisku pojawił się gwiazdor tego spotkania - Kennedy. Już 2. minuty po wejściu na boisko wykorzystał długie zagranie Amezrine, mijając dwóch obrońców znalazł się sam na sam z bramkarzem, oddał strzał na dłuższy słupek. Bramkarz rywali nie był w stanie drgnąć w tej sytuacji. Drugą swoją bramkę Kennedy strzelił 5. minut później. Tym razem wykorzystując zagranie z rzutu rożnego Franka Olijve. Do końca spotkania już nic się nie działo. Jednakże nieszczęśliwie w skutkach, zarówno dla nas jak i dla Sory-Conte, miała interwencja obrońcy gospodarzy Diego Rangela, po której Ibrahima został zdjęty z boiska z urazem i od 85. minuty graliśmy w tym spotkaniu w "10". Po tym spotkaniu awansowaliśmy na pierwsze miejsce w ligowej tabeli, gdyż piłkarze Valencii Mestalla zremisowali drugie spotkanie z rzędu.

 

***

 

']

21.09.2011 r.

Estadi de Bintaufa, Mahon.

Sporting Mahones 2:2 Orihuela

(Pablo Counago x2 - Dardo Caballero (own.), Oscar Rico (pen.)

Skład: M. Amezrine - A. Bergsma (G. Rodrigo), D. Caballero, S. Chalwe, A. Ayari - Kennedy, S. Merchante, T. Velamazan (Yoni), Amarito (D. Crosa) - P. Counago, Antonio.

MoM: Pablo Counago.

 

Dzisiejszego wieczora, niespełna dwa dni po ostatnim ligowym meczy, przyszło nam gościć na Estadi de Bintaufa piłkarzy Orhuela. Był to nieziemsko wyrównany bój. Mimo, iż pierwsza bramka padła już w 4. minucie, a jej autorem został Pablo Counago, który wykorzystał zagranie z narożnika boiska Kennediego. Długo nie musieliśmy czekać na odpowiedź gości. Niefortunnie dla nas, strzelcem bramki z 15. minuty stał się Dardo Caballero, który usiłował ratować wślizgiem naszą drużynę przed stratą bramki wepchnął piłkę w siatkę i zmienił wynik na 1:1. Doświadczony obrońca już po raz drugi zaskoczył w tym sezonie naszego bramkarza Amezrinę. Kolejna bramka padła już w 18. minucie. Ponownie prawym skrzydłem popędził niepowstrzymany Kennedy, dośrodkował w pole karne, a tam do piłki dopadł nasz super snajper Pablo Counago. Długo nie cieszyliśmy się z ponownego prowadzenia, gdyż arbiter tego spotkania pan Gallago Garcia, w 22. minucie podyktował rzut karny po faulu na Oscarze Rico. Sam poszkodowany zamienił "jedenastkę" na bramkę i ponownie mieliśmy patową sytuację. Do przerwy, jak i do końca spotkania nic się nie zmieniło. Wyrównane spotkanie i sprawiedliwy rezultat. Mimo remisu utrzymaliśmy prowadzenie w tabeli ligowej. Teraz mamy tylko trzy dni odpoczynku do kolejnego spotkania.

Odnośnik do komentarza

Epizod XVIII

 

 

']

24.09.2011 r.

Balear, Palma de Mallorca.

At. Baleares 1:3 Sporting Mahones

(Jesus Perera - Diego Camacho, Frank Olijve, Pablo Counago)

Skład: M. Amezrine - A. Bergsma (D. Crosa), S. Chalwe, D. Caballero, A. Ayari (P. Counago) - F. Olijve, D. Camacho, K. Agboh (T. Velamazan), I. Fofana - M. Tanko, Yoni.

MoM: Ismael Fofana

Uwagi: W 56. minucie spotkania Kuami Agboh nabawił się kontuzji i wyleci z treningów na 2. tygodnie.

 

"Derby Balearów" - takie nagłówki można było przeczytać w lokalnych gazetach dzisiejszego dnia. Tak afiszowano nasze spotkanie z drużyną z Majorki, które było transmitowane w jednej ze sportowych telewizji. Na murawę wyszliśmy zmotywowani i podobnie jak nasi dzisiejsi rywale, przemęczeni natłokiem ostatnich spotkań. Samo spotkanie mimo derbowego smaczku, nie miało dla mnie i piłkarzy innej wagi niż wszystkie dotychczasowe mecze. Pierwsza bramka padła już w 13. minucie, a jej strzelcem był Diego Camacho, który wykorzystał zgranie z rzutu rożnego Fofany. Rywale odpowiedzieli trafieniem w 15. minucie. Dobrze rozegrany rzut wolny, piłka za plecy obrońców, do niej dopada napastnik gospodarzy Jesus Perera i zakłada siatkę Amezrine. Do przerwy rezultat spotkania się już nie zmienił. Po wznowieniu czekaliśmy zaledwie 4. minuty na kolejnego gola. Jego autor Frank Olijve wykorzystał dośrodkowanie Ismaela Fofany i strzelił bramkę piętką. W 56. minucie boisko musiał opuścić, z powodu urazu, Kuami Agboh. Ostatnia bramka padła w 80. minucie, a strzelcem został rezerwowy w tym spotkaniu Pablo Counago. Nasz napastnik wykorzystał fantastyczne podanie Ismaela Fofany, który asystował przy wszystkich bramkach, oddał strzał z odległości 15. metrów. Strzał ten wybił wprawdzie bramkarz rywali, jednakże wprost pod nogi Pablo, który dobitkę wykorzystał w stu procentach. Po tym meczu, na reszcie, mamy ponad tydzień odpoczynku i czasu na przygotowanie się do kolejnego ligowego boju.

 

Tabela Segunda B3 po 6. kolejkach: FOTO

 

***

 

']

02.10.2011 r.

Estadi de Bintaufa, Mahon

[1] Sporting Mahones 3:2 Gandia [9]

(Ismael Fofana, Pablo Counago x2 - Phillipe Toledo x2)

Skład: J. van Binsbergen - A. Bergsma (D. Crosa), S. Chalwe, D. Caballero, Amarito (A. Ayari) - F. Olijve, D. Camacho (Kennedy), K. Agboh, I. Fofana - P. Counago, M. Tanko.

MoM: Pablo Counago.

Uwagi: Urazu żebra nabawił się Amarito, jednakże nie jest to poważna kontuzja i za kilka dni wznowi treningi.

 

Do spotkania z b przystępowaliśmy bez trzech kontuzjowanych graczy. Mustafa Amezrine, nasz bramkarz numer jeden nabawił się urazu więzadła kolanowego podczas treningu. Bez naszego golkipera musimy poradzić sobie przez dwie kolejki. Kolejnym piłkarzem, który wyleciał ze składu jest Nordin Wooter. Nasz doświadczony pomocnik skręcił kostkę podczas treningu i nie zagra przez najbliższy miesiąc. Ostatnim, który leczy uraz jest Ibrahima Sory-Conte, który niebawem wznowi treningi. Wynik spotkania otworzył w 9. minucie Ismael Fofana, który pokonał bramkarza rywali, Carlosa Burguera, strzałem z dystansu. W 29. minucie bramkę dla gości strzelił Toledo, po rzucie rożnym wykonywanym przez Gervisio. Po wznowieniu gry doszło do pierwszej zmiany, gdyż urazu nabawił się nasz obrońca Amarito, a w jego miejsce pojawił się Ayari. Jeszcze przed przerwą Toledo wpisał się na listę strzelców po raz drugi, po składnej akcji całego zespołu i dośrodkowaniu z lewej flanki, które plasowanym strzałem, zamienił na bramkę. W szatni musieliśmy poruszyć chłopaków, aby wzięli się w garść, a nie dali owładnąć przyjezdnym. Zadziałało, gdyż na bramkę na remis czekaliśmy zaledwie 10. minut. Pablo Counago wykorzystał wrzutkę strzelca pierwszej bramki, Ismaela Fofany, a następnie huknął nie do obrony. Ostatnia bramka, która dała nam zwycięstwo, padła w 88. minucie, po tym jak Pablo Counago wykorzystał błąd bramkarza rywali i spkojnie wbiegł z piłką do bramki.

Odnośnik do komentarza

Epizod XIX

 

 

']

08.10.2011 r.

Camp Nou, Denia.

[19] Denia 1:3 Sporting Mahones [1]

(Carlos - Ismael Fofana, Pablo Counago x2)

Skład: J. vann Binsbergen - A. Bergsma, D. Crosa, G. Rodrigo, D. Caballero - k. Agboh (Kennedy), D. Camacho, F. Olijve (S. Merchante), I. Fofana - P. Counago, M. Tanko (Antonio).

MoM: Pablo Counago.

 

Sędzia tego spotkania pokazał dzisiejszego po południa aż dwa kartoniki czerwonego koloru. Pierwszy w 74. minucie trafił do Angela Roblesa, który po tym, jak popchnął Antonio zarobił drugą żółtą kartę. Drugą czerwoną arbiter pokazał w 4. minucie doliczonego czasu, a powędrowała ona do Dardo Caballero, który zagrał piłkę ręką i w zamian obejrzał czerwony kartonik. Jednakże powróćmy do początku spotkania. Był to drugi mecz, w którym można było oglądnąć moich podopiecznych w telewizji. Na widowni zasiadło 550 fanów gospodarzy i około 40, którzy przyjechali kibicować moim chłopakom. Pewnie w większości były to ich rodziny, ale fajnie było widzieć kogoś kto nas dopinguje.

 

Samo spotkanie było rozgrywane w przyzwoitym tempie. Pomimo tego, że rywale zajmują aktualnie 19. lokatę w lidze, to walczyli z nami, jak nikt dotychczas. Od początku, to oni rozgrywali piłkę i dominowali na boisku. Uwieńczeniem ich panowania była bramka Carlosa z 32. minucie. Snajper gospodarzy trafił na listę strzelców, po tym jak jego partner wykazał się intuicją i idealnie zagrał do niego piłkę w polu karnym, tym samym uwalniając go od obrońców. My byliśmy bezbronni przez ponad godzinę gry. Dopiero w 66. minucie Ismael Fofana strzelił bramkę, która dała nadzieję na to, iż przywieziemy 3. punkty, tak jak zakładaliśmy przed spotkaniem. Na kolejne bramki czekać długo nie musieliśmy, gdyż Pablo Counago najpierw w 78. minucie zaskoczył bramkarza rywali, a następnie już w 84. zapewniając nam trzy punkty i satysfakcję. Do końca spotkania nic się nie zmieniło, a w szatni pogratulowałem chłopakom determinacji, koncentracji i woli walki do ostatniej sekundy.

 

***

 

W krótkim odstępie czasu czekały nas kolejne derby Balearów. Tym razem zagrały z rezerwami Realu Mallorca. Jeszcze przed spotkaniem, podczas rozmowy na temat rywali, taktyki i wyjściowej jedenastki, do szatni wparował prezes z nietęgą minął. "k***a... Jeżeli dzisiaj nie wygracie, to tnę pensje! Założyłem się z tym niedowiarkiem o jego nowiutkiego Mercedesa, że skopiecie ich dupy! Macie to dla mnie zrobić, proszę..." - następnie wyszedł, a wszyscy rozglądali się po sobie z wybałuszonymi oczami. Nie wiedziałem, co po takim apelu prezesa mam powiedzieć chłopakom. Jak prezes każe, a raczej prosi to trzeba wykonać, tym bardziej gdy się o coś założył. Będzie to ciężka wyprawa, ale... Musimy powalczyć, przecież nie stoimy na przegranej pozycji.

 

']

12.01.2011 r.

Estadi de Bintaufa, Mahon.

[1] Sporting Mahon 1:0 Mallorca B [9]

(Yoni)

Skład: J. van Binsbergen - A. Bergsma (G. Rodrigo), D. Crosa, S. Chalwe, A. Ayari - F. Olijve, T. Velamazan (Kennedy), K. Agboh, I. Fofana - P. Counago, Antonio (Yoni).

MoM: Yoni.

 

Spokojny mecz, może przez to, ze obie ekipy nie chciały zawieść swoich prezesów. Do przerwy nic się nie wydarzyło, bezbramkowy remis, podział w posiadaniu piłki i po 2. celne strzały. Ani jedni, ani drudzy piłkarze nie chcieli zaryzykować. Jednakże ja nie chciałem tak zakończyć tego spotkania, więc podgrzałem atmosferę w szatni. Kazałem wyjść chłopakom i bez względu na końcowy rezultat zacząć atakować. 1 319 widzów do 70. minuty musiało oczekiwać na pierwsze, a zarazem ostatnie trafienie tego po południa. Yoni, zdobywca jedynej i zwycięskiej bramki, po odbiorze piłki prze Counago oddał strzał w okienko, do którego nie był w stanie dolecieć bramkarz przyjezdnych. Zwyciężyliśmy i schodziliśmy z murawy uradowani. Nie dość, że umocniliśmy się na pozycji lidera, to możemy cieszyć się że prezes nikogo nie zwolni, ani nie utnie pensji. Co więcej, będzie nieziemsko zadowolony ze swojej nowej zabawki, którą wygrał dzięki nam.

Odnośnik do komentarza

Epizod XX

 

 

']

16.10.2011 r.

El Clariano, Ontinyent.

[6] Ontinyent 1:3 Sporting Mahones [1]

(Ruben Ramiro Serrano (pen.) - Amarito, Pablo Counago, Mohammed Tanko)

Skład: J. van Binsbergen - A. Bergsma (J. Tarantino), S. Chalwe, D. Caballero, A. Ayari (I. Fofana) - N. Wooter, D. Camacho (Yoni), F. Olijve, Amarito - P. Counago, M. Tanko.

MoM: Nordin Wooter.

Uwagi: Diego Camacho został zdjęty z boiska w 48. minucie spotkania, po tym, jak nadwyrężył sobie więzadła w lewym kolanie.

 

Spotkanie, które rozgrywane było przy sztucznym świetle reflektorów, z trybun, oglądało 1 209 widzów. Oglądali oni widowisko jednego piłkarza. Mam na myśli gwiazdę tego spotkania Nordina Wootera. Zawodnik, który kilka dni wcześniej wrócił do treningów zaimponował świetnymi zagraniami, po których aż 3-krotnie padały bramki. Po raz pierwszy już w 18. minucie, gdy przerzucił piłkę na drugie skrzydło do Amarito, a ten huknął z 20-metrów i nie pozostawił bramkarzowi rywali najmniejszych szans. Druga bramka padła po rzucie rożnym z 42. minuty. Do świetnie zacentrowanej piłki przez Holendra dopada Pablo Counago i podanie zamienia na kolejną, już 12. bramkę. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Dopiero w 70. minucie, po tym jak gospodarzom tego spotkania, arbiter podyktował rzut karny, do którego podszedł Ruben Ramiro Serrano. Oddał soczysty strzał w prawy dolny róg bramki, a van Binsbergen nawet nie drgnął. Stał wryty jak słup soli, z niedowierzaniem patrząc na piłkę za jego plecami. Ostatnia bramka padła w 89. minucie, po tym jak Wooter rozegrał piłkę z Yonim, a następnie zagrał lobem w pole karne, gdzie wybiegł Tanko i precyzyjnym strzałem głową posłał piłkę w dłuższy róg bramki. Wracaliśmy szczęśliwi z kolejnego zwycięstwa, które stanowiło kolejny malutki kroczek ku awansowi.

 

***

 

Kolejne spotkanie, które mieliśmy do rozegrania w ramach Segunda Division, był mecz przed własną publicznością z ekipą Lleida Esportiu. Jeszcze przed południem, jakoś 8. godzin przed spotkaniem, dostałem smsa od prezesa, aby czym prędzej wstawił się u niego w gabinecie. Droga, mimo iż nie przyjemna i długo, została pokonana przeze mnie w mgnieniu oka. Zadyszany, spocony wchodzę do gabinetu, gdzie czekał na mnie prezes popalając jakieś cygaro. Spojrzał się na mnie z tym swoim uśmieszkiem, a następnie zaśmiał. "Na coś tak pędził? Hah. Przecież nie kazałem Ci tutaj biec. No, ale... - kontynuował swój głupi śmiech - ... jak już tak szybko się do mnie dostałem, to powiem Ci, po co Cie wezwałem. Mianowicie, mam dla Ciebie niespodziankę, a to w zamian za to, że dobrze się spisujesz i strasznie Cie polubiłem. Oby ten fant dał Ci więcej pary i motywacji. Łap! - cisnął we mnie kluczykami, a następnie kazał wyjść i iść po owy fant." Tym fantem, jak już się domyśliłem, był... Nie, nie jego nowiutki Mercedes. Chodziło raczej o jego poprzedni samochód, który kupił kilka miesięcy temu, a teraz jest mu niepotrzebny. Był to Seat Leon z któregoś tam roku, co mnie nie interesowało, gdyż dalej byłem w szoku i zasapany. Do domu jednak już nie wracałem starą Ibizą, do której kluczyki zostawiłem u sekretarki. Po powrocie do domu, usiłowałem zapomnieć o fancie i usiłowałem skupić się na meczu, jednakże nie byłem w stanie.

 

***

 

']

23.10.2011 r.

Estadi de Bintaufa, Mahon.

[1] Sporting Mahon 0:0 Lleida Esportiu [17]

Skład: J. van Binsbergen - A. Bergsma, D. Crosa, S. Chalwe, A. Ayari (Amarito) - Yoni, K. Agboh (F. Olijve), T. Velamazan, Kennedy - P. Counago, Antonio.

MoM: Jaume Sobregrau (Lleida)

 

Mało brakowało, a spóźniłbym się na odprawę przed meczem. Tak, zajebiście spędziłem dzień z moją kochanką. Było tak zajebiście, że straciłem poczucie czasu, a ona dalej prosiła, aby jej dosiadał. Dobrze, że David pamiętał o mnie i w porę zdążyłem się opamiętam, gdy przeczytałem wiadomość od niego (był to jego taki zwyczaj, że 15. minut przed odprawą, pisał do mnie smsa, Bóg jeden wie dlaczego). Krótka rozmowa, wywołanie jedenastki, rezerwowych i już siedziałem na ławce i przy dopingu 961 widzów rozpoczęliśmy kolejny bój. Od początku zapowiedziałem chłopakom, że muszą zwyciężyć. Byli pewni siebie, zawzięci i zdeterminowali. Jednakże przyjezdni dzisiaj nie ustępowali nam niczym. Mecz wyrównany, a wynik jak najbardziej sprawiedliwy. Mimo, że mieliśmy lekką przewagę i wypracowaliśmy kilka, na prawdę dogodnych sytuacji, to nie byliśmy w stanie ich wykończyć. Z murawy schodziliśmy z jednym punktem w plus, ale nie mogliśmy się z tego wyniku cieszyć, gdyż byliśmy murowanym faworytem tego spotkania. Dodatkowo w szatni, po meczu, dowiedzieliśmy się, że straciliśmy prowadzenie w lidze na rzecz piłkarzy Orihuela, którzy przed własną publicznością rozgromili Manacor 4:0 i objęli prowadzenie w tabeli.

Odnośnik do komentarza

Byłbym bardzo wdzięczny osobą, które udzieliłyby rad, wskazówek, słów krytyki (jak na przykład tio), czy też innego rodzaju komentarz dotyczący moich wpisów. Wiem, że nie są one bogate w słownictwo i w barwną historię, lecz nie jestem humanistą i słownictwo jakim operuję nie jest tak urozmaicone, jak właśnie pana tio, czy innych sławnych forumowiczów. Co do Twojego komentarza, Panie tio, to mogę powiedzieć tylko tyle, że pisząc ten temat nie miałem na celu rozpoczęcie opowiadania, którego bohater będzie wyróżniał się od innych. Moi celem jest przedstawienie swojej kariery w miarę przejrzysty i dość "urozmaicony" sposób, dlatego też nie przykułem większej uwagi do bohatera głównego, jego losów, jak i pobocznych stworów. Mimo tego, bardzo dziękuję za Twoje słowa. Pozdrawiam.


Epizod XV

 

 

 

Owszem, bohater może być przeciętniakiem ale wtedy autor ma trudniejsze zadanie by sprawić, że czytelnicy go polubia. Skoro wprowadzasz do kariery bohatera, wplatasz wątek fabularny i próbujesz nam pokazać tego managera to chyba po to żeby czytelnicy go polubili, żeby byli ciekawi jak mu pójdzie. Tymczasem ten gość jest nijaki, jedyne co można o nim powiedzieć, że ma dziwne relacje z matką i dość poważny kryzys osobowości.

 

Może ich preferencje nie były, aż tak zwalające z nóg, ale nie jest z nimi najgorzej.

Sprawdziłeś w słowniku co znaczy słowo "preferencje"?

Tak, zajebiście spędziłem dzień z moją kochanką. Było tak zajebiście, że straciłem poczucie czasu, a ona dalej prosiła, aby jej dosiadał. Dobrze, że David pamiętał o mnie i w porę zdążyłem się opamiętam, gdy przeczytałem wiadomość od niego (był to jego taki zwyczaj, że 15. minut przed odprawą, pisał do mnie smsa, Bóg jeden wie dlaczego).

No proszę Cię... Nie dość, że prostacko, niepoprawnie językowo to nielogicznie - stracił poczucie czasu ale nie zapomniał o tym by w trakcie sprawdzać smsy?

 

Daj sobie spokój z fabułą, bo jest żenująca, płytka.... nie, fabuła jest żadna.

Skup się na opisywaniu meczy i relacjonowaniu kariery. Czytaj to co piszesz, dzięki temu poprawisz większość głupich błędów.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za Twoje słowa, na pewno skorzystam z rad, które mi udzieliłeś. Nie wiem, czym spowodowane jest Twoja krytyka i usiłowanie zmieszania mnie z błotem, ale pozostawię to Tobie. Jeszcze raz dziękuję za uwagi.

Odnośnik do komentarza

Kraha, sam prosiłeś o konstruktywną krytykę, bo pewnie intuicyjnie zdajesz sobie sprawę z jakości swojego tekstu. Pal sześć poziom początku ostatniego akapitu, ale dodatkowo jest on dla mnie całkowicie niezrozumiały. Powiedziałbym, że nie napisany po polsku. Nie unoś się, bo tak jak tio pisze, krytyka spada na Twój tekst, a nie na Ciebie. Tio jest tutaj jednym z lepiej piszących, więc skorzystaj z jego rad. Denerwując się na krytykę nie będziesz w stanie jej odpowiednio wykorzystać, ja to wiem ;)

Odnośnik do komentarza

Sens w tym, że cenie sobie uwagi osób kroju tio. Najpierw szydercze słowa, a następnie dość dobitna wypowiedź. Obie chyba za bardzo wziąłem do siebie, nie analizując ich zbytni jako rad. Jednakże wiem, iż nie tyczą się one mojej osoby. Tak, jak pisałem - na pewno skorzystam z uwag. Jedyne co mogę obiecać, to że ograniczę tutaj moją "żenującą fabułę" do zera. Pozostanę przy relacjonowaniu poszczególnych meczy i krótkich podsumowań i analiz. Jeszcze raz dzięki i liczę na kolejnego uwagi.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Po dość długiej przerwie postanowiłem, iż będę kontynuować relacjonowanie moich poczynań ze Sporting Mahones, malutkim klubikiem z Minorki. W miarę czasu będę starał się dodawać wpisy. Będą one nieco inne niż dotychczas. Liczę na to, że przypadną Wam bardziej do gustu. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...