Skocz do zawartości

Las


tio

Rekomendowane odpowiedzi

- Ależ zimno! Czuję, że przełazimy cały dzień w tym lesie a i tak nic nie znajdziemy.

- Nie narzekaj Kaca, jest przecież miło.

- Miło? Pogięło cię Majo? Łazimy jak głupki po lesie, szukamy gościa, którego na pewno tutaj nie ma, jest zimno jak cholera, nawet nie ma na czym usiąść bo wszystko jest mokre. A tobie jest miło?

Sylwetki policjantów majaczące w półmroku tworzonym przez mgłę i wczesną porę wrześniowego poranka sprawiały wrażenie zagubionych duchów, zdecydowanie nie pasujących do tego miejsca. W lesie panowała cisza przerywana od czasu do czasu typowymi dla tego miejsca odgłosami, gdzieś z góry dobiegał śpiew ptaka. W oddali przebiegała szosa, słychać było cichy szum ruchu drogowego. W ciszy jesiennego poranka z dumnym majestatem spadały pierwsze, żółknące liście co i rusz podrywane wesoło w górę łagodnym podmuchem wiatru.

- Gdyby naprawdę myśleli, że kogoś tutaj znajdziemy daliby więcej ludzi, a tak będziemy łazić we dwójkę po lesie przez cały dzień, cholera nawet nie mam kanapek. Zawsze w lesie złapię jakiegoś pieprzonego kleszcza. Nie znoszę łazić po lesie.

- Podobno jakiś grzybiarz widział tutaj chłopaka dwa dni temu. Gadaj lepiej o tej, jak jej tam Kaśce. Jak było wczoraj?

- Słyszę Majo, że ciągnie cię do kawalerskich czasów co? Kaśka jest w porządku i nic więcej ci nie powiem.- policjant zamilkł nagle. Majo pomyślał, że jest to raczej niepodobne do przyjaciela, ponieważ Kaca zawsze i namiętnie opowiadał o swojej dziewczynie. Znali się od tak dawna, że wiedział kiedy nie należy ciągnąć tematu. Przez chwilę szli w ciszy.

- Patrz k***a jaki prawdziwek! Masz jakąś siatkę? Tam jest drugi. Zarypiasty

- Kaca, chcesz zbierać grzyby? Co z nimi zrobisz?

- Jak co? Sos albo co, przynajmniej dzień nie będzie zmarnowany. Daj jakąś reklamówkę. Zajebiste miejsce na grzyby. Muszę powiedzieć o nim ojcu, on lubi zbierać grzyby. Patrz ile ich tu jest. Majo co to za grzyb?

- Nie wiem, nie znam się na grzybach. Ma blaszki? To nie bierz.

Policjanci skupili się na szukaniu grzybów, których rzeczywiście w tym miejscu było sporo.

- Ciekaw jestem co się stało z chłopakiem. Siedemnaście lat miał. Co mu odbiło?

- Pewnie zwiał z chaty, powłóczy się parę dni, wpadnie na kradzieży w markecie albo sam wróci do domu. Mało to gówniarzy spieprza z domu?

- Wiesz, nie wydaje mi się żeby to był typ gościa uciekającego z domu. Słyszałeś co mówiła jego matka: cichy, grzeczny, dobry, zawsze mówił gdzie wychodzi.

- I ty się dziwisz, że zwiał cha cha cha. Powiem ci, że matki zawsze mówią, że ich dziecko nigdy z domu by nie uciekło. Inaczej musiałyby przyznać, że są złymi matkami.

- Może w budzie miał problemy?

- Mamy wrzesień Majo. Szkoła dopiero się zaczęła.

- Po cholerę łaził do lasu?

- Nie wiem, coś się go tak uczepił Majo. Dziadek widział kogoś w niebieskiej kurtce. Przecież o tej porze pełno jest w lesie grzybiarzy, to na pewno nie był nasz gość. Chłopak się znajdzie.

 

W lesie zrobiło się cieplej. Wzeszło słońce, którego promienie radośnie przebijały przez gałęzie drzew. Mgła opadała, zapowiadał się ciepły dzień. Nad wielkim mrowiskiem, które nigdy nie spało zawisła groźba w postaci patyka, który trzymał w ręku Kaca z zamiarem włożenia go właśnie w sam środek miasta.

- Nudzi ci się Kaca? Nie rób tego. - Z ust Kacy popłynęło jakieś przekleństwo, potem następne. Policjanci usiedli na zwalonym drzewie. Majo wyjął kanapki z kieszeni.

- Masz Kaca, dzisiaj sam zrobiłem.

- Dzięki. Wolę jednak kanapki twojej starej. Zawsze dodaje do nich majonez albo keczup. Ty w dodatku nie umiesz kroić chleba.

- Widzisz ja mam taki wybór, że albo robię sobie kanapki sam, albo robi mi je żona. Ty robisz sobie kanapki sam albo w ogóle nie robisz. Kaca, masz w ogóle zamiar się ożenić. Kaśka jest w porządku chyba co?

- Byliśmy wczoraj w Kominie. Niezła muza. Kiedy Majo byłeś na jakieś imprezie?

- Nie pamiętam.

- Widzisz. Masz dzieciaki, nawet z domu się nie ruszasz. I ty się mnie pytasz kiedy się ożenię? Mam czas, wierz mi Majo, chcę jeszcze sobie pożyć. Nie spieszę się do ołtarza. Jest mi dobrze tak jak jest. Masz coś do picia?

- k***a, myślisz że cały bar ze sobą noszę? - w głosie żonatego policjanta wyraźnie dało wyczuć się zdenerwowanie - Tam gdzieś jest wioska. Chodźmy kupić coś do picia, przy okazji popytamy chłopków, może któryś coś widział.

Odezwał się radiotelefon przy pasie Kacy. -Sto pięćdziesiąty, co u was?

- Łazimy po lesie. Na razie nic.

- Jakaś rodzina widziała przedwczoraj chłopaka, niedaleko Bukówka.

- Przecież to jakieś sześć kilometrów stąd!

- Spokojnie, pojechali tam Łysy ze Stefanem. Szukajcie u siebie. O trzeciej zameldujcie się w bazie. Bez odbioru.

- Dobra, idziemy do tej wioski Kaca.

Temperatura wzrosła wyraźnie, słońce stojące wysoko już na niebie zaczynało dawać się we znaki policjantom. Zmęczenie także.

- Może dupa go rzuciła - mruknął Majo.

- Kogo? - obaj przystanęli.

- No jak kogo? Tego chłopaka. Może dziewczyna puściła go kantem i zniknął żeby się martwiła.

- Pojebało cię? Dzieciak pewnie nie miał dziewczyny, a nawet jeśliby było tak jak mówisz to zapewniam cię, że panienkę i tak by to wcale nie obeszło.

- Skąd wiesz?

- Znam się na kobietach. Lubią mówić: "wprawdzie możemy zostać przyjaciółmi” ale znaczy to tylko tyle: "spadaj buraku, nie chcę cię znać”.

- Kaca? Wszystko w porządku?

- Yhm... Chłopak byłby ostatnim kretynem gdyby odwinął taki numer z powodu dziewczyny. Gdzie ta wioska?

- Nie wiem, wydawało mi się, że jesteśmy blisko. Chyba zabłądziliśmy. Słyszysz drogę?

Obaj zamilkli usiłując z otaczających ich dźwięków wyłowić odgłosy szosy.

- Chyba tam - Kaca wskazał na prawo.

- Dobra idziemy. - Policjanci co i rusz przystawali zbierając kolejnego grzyba i próbując ustalić czy idą we właściwym kierunku.

- Majo popatrz. Widzisz, tam jest coś niebieskiego - Jakieś dwadzieścia kroków dalej na ziemi leżało coś co z tej odległości mogło być jakąś niebieską torbą lub niebieską kurtką. To była kurtka.

- Cholera. To chyba kurtka tego gówniarza nie? - Majo schylił się i podniósł ortalion. Z kieszeni wypadła jakaś kartka papieru, którą podniósł Kaca.

- Przepraszam wszystkich których to obchodzi - przeczytał - Myślisz, że to jego kurtka?

-Tak. Powinniśmy zameldować, że ją znaleźliśmy.

-Czujesz Majo? Coś strasznie wali.

- No - wraz z podmuchem wiatru poczuli bardzo nieprzyjemny zapach, obaj odruchowo zasłonili sobie nosy. Zaczęli rozglądać się wokół w poszukiwaniu źródła odoru.

- k***a mać! - Majo spoglądał do góry, Kaca podążył za jego wzrokiem. Na gałęzi, trzy lub cztery metry nad ich głowami wisiało ciało. Smród, który poczuli dowodził, że musiało wisieć od jakiegoś czasu.

- Ja pierdolę! - zaklął Kaca. Obaj wpatrywali się w makabryczny widok nie wiedząc przez chwilę co zrobić.

- Po jakiego chuja właził tak wysoko?

- Zamknij się Kaca, proszę cię.

 

----------------

20.03.2003

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...