tio Napisano 19 Lipca 2011 Udostępnij Napisano 19 Lipca 2011 - Ależ zimno! Czuję, że przełazimy cały dzień w tym lesie a i tak nic nie znajdziemy. - Nie narzekaj Kaca, jest przecież miło. - Miło? Pogięło cię Majo? Łazimy jak głupki po lesie, szukamy gościa, którego na pewno tutaj nie ma, jest zimno jak cholera, nawet nie ma na czym usiąść bo wszystko jest mokre. A tobie jest miło? Sylwetki policjantów majaczące w półmroku tworzonym przez mgłę i wczesną porę wrześniowego poranka sprawiały wrażenie zagubionych duchów, zdecydowanie nie pasujących do tego miejsca. W lesie panowała cisza przerywana od czasu do czasu typowymi dla tego miejsca odgłosami, gdzieś z góry dobiegał śpiew ptaka. W oddali przebiegała szosa, słychać było cichy szum ruchu drogowego. W ciszy jesiennego poranka z dumnym majestatem spadały pierwsze, żółknące liście co i rusz podrywane wesoło w górę łagodnym podmuchem wiatru. - Gdyby naprawdę myśleli, że kogoś tutaj znajdziemy daliby więcej ludzi, a tak będziemy łazić we dwójkę po lesie przez cały dzień, cholera nawet nie mam kanapek. Zawsze w lesie złapię jakiegoś pieprzonego kleszcza. Nie znoszę łazić po lesie. - Podobno jakiś grzybiarz widział tutaj chłopaka dwa dni temu. Gadaj lepiej o tej, jak jej tam Kaśce. Jak było wczoraj? - Słyszę Majo, że ciągnie cię do kawalerskich czasów co? Kaśka jest w porządku i nic więcej ci nie powiem.- policjant zamilkł nagle. Majo pomyślał, że jest to raczej niepodobne do przyjaciela, ponieważ Kaca zawsze i namiętnie opowiadał o swojej dziewczynie. Znali się od tak dawna, że wiedział kiedy nie należy ciągnąć tematu. Przez chwilę szli w ciszy. - Patrz k***a jaki prawdziwek! Masz jakąś siatkę? Tam jest drugi. Zarypiasty - Kaca, chcesz zbierać grzyby? Co z nimi zrobisz? - Jak co? Sos albo co, przynajmniej dzień nie będzie zmarnowany. Daj jakąś reklamówkę. Zajebiste miejsce na grzyby. Muszę powiedzieć o nim ojcu, on lubi zbierać grzyby. Patrz ile ich tu jest. Majo co to za grzyb? - Nie wiem, nie znam się na grzybach. Ma blaszki? To nie bierz. Policjanci skupili się na szukaniu grzybów, których rzeczywiście w tym miejscu było sporo. - Ciekaw jestem co się stało z chłopakiem. Siedemnaście lat miał. Co mu odbiło? - Pewnie zwiał z chaty, powłóczy się parę dni, wpadnie na kradzieży w markecie albo sam wróci do domu. Mało to gówniarzy spieprza z domu? - Wiesz, nie wydaje mi się żeby to był typ gościa uciekającego z domu. Słyszałeś co mówiła jego matka: cichy, grzeczny, dobry, zawsze mówił gdzie wychodzi. - I ty się dziwisz, że zwiał cha cha cha. Powiem ci, że matki zawsze mówią, że ich dziecko nigdy z domu by nie uciekło. Inaczej musiałyby przyznać, że są złymi matkami. - Może w budzie miał problemy? - Mamy wrzesień Majo. Szkoła dopiero się zaczęła. - Po cholerę łaził do lasu? - Nie wiem, coś się go tak uczepił Majo. Dziadek widział kogoś w niebieskiej kurtce. Przecież o tej porze pełno jest w lesie grzybiarzy, to na pewno nie był nasz gość. Chłopak się znajdzie. W lesie zrobiło się cieplej. Wzeszło słońce, którego promienie radośnie przebijały przez gałęzie drzew. Mgła opadała, zapowiadał się ciepły dzień. Nad wielkim mrowiskiem, które nigdy nie spało zawisła groźba w postaci patyka, który trzymał w ręku Kaca z zamiarem włożenia go właśnie w sam środek miasta. - Nudzi ci się Kaca? Nie rób tego. - Z ust Kacy popłynęło jakieś przekleństwo, potem następne. Policjanci usiedli na zwalonym drzewie. Majo wyjął kanapki z kieszeni. - Masz Kaca, dzisiaj sam zrobiłem. - Dzięki. Wolę jednak kanapki twojej starej. Zawsze dodaje do nich majonez albo keczup. Ty w dodatku nie umiesz kroić chleba. - Widzisz ja mam taki wybór, że albo robię sobie kanapki sam, albo robi mi je żona. Ty robisz sobie kanapki sam albo w ogóle nie robisz. Kaca, masz w ogóle zamiar się ożenić. Kaśka jest w porządku chyba co? - Byliśmy wczoraj w Kominie. Niezła muza. Kiedy Majo byłeś na jakieś imprezie? - Nie pamiętam. - Widzisz. Masz dzieciaki, nawet z domu się nie ruszasz. I ty się mnie pytasz kiedy się ożenię? Mam czas, wierz mi Majo, chcę jeszcze sobie pożyć. Nie spieszę się do ołtarza. Jest mi dobrze tak jak jest. Masz coś do picia? - k***a, myślisz że cały bar ze sobą noszę? - w głosie żonatego policjanta wyraźnie dało wyczuć się zdenerwowanie - Tam gdzieś jest wioska. Chodźmy kupić coś do picia, przy okazji popytamy chłopków, może któryś coś widział. Odezwał się radiotelefon przy pasie Kacy. -Sto pięćdziesiąty, co u was? - Łazimy po lesie. Na razie nic. - Jakaś rodzina widziała przedwczoraj chłopaka, niedaleko Bukówka. - Przecież to jakieś sześć kilometrów stąd! - Spokojnie, pojechali tam Łysy ze Stefanem. Szukajcie u siebie. O trzeciej zameldujcie się w bazie. Bez odbioru. - Dobra, idziemy do tej wioski Kaca. Temperatura wzrosła wyraźnie, słońce stojące wysoko już na niebie zaczynało dawać się we znaki policjantom. Zmęczenie także. - Może dupa go rzuciła - mruknął Majo. - Kogo? - obaj przystanęli. - No jak kogo? Tego chłopaka. Może dziewczyna puściła go kantem i zniknął żeby się martwiła. - Pojebało cię? Dzieciak pewnie nie miał dziewczyny, a nawet jeśliby było tak jak mówisz to zapewniam cię, że panienkę i tak by to wcale nie obeszło. - Skąd wiesz? - Znam się na kobietach. Lubią mówić: "wprawdzie możemy zostać przyjaciółmi” ale znaczy to tylko tyle: "spadaj buraku, nie chcę cię znać”. - Kaca? Wszystko w porządku? - Yhm... Chłopak byłby ostatnim kretynem gdyby odwinął taki numer z powodu dziewczyny. Gdzie ta wioska? - Nie wiem, wydawało mi się, że jesteśmy blisko. Chyba zabłądziliśmy. Słyszysz drogę? Obaj zamilkli usiłując z otaczających ich dźwięków wyłowić odgłosy szosy. - Chyba tam - Kaca wskazał na prawo. - Dobra idziemy. - Policjanci co i rusz przystawali zbierając kolejnego grzyba i próbując ustalić czy idą we właściwym kierunku. - Majo popatrz. Widzisz, tam jest coś niebieskiego - Jakieś dwadzieścia kroków dalej na ziemi leżało coś co z tej odległości mogło być jakąś niebieską torbą lub niebieską kurtką. To była kurtka. - Cholera. To chyba kurtka tego gówniarza nie? - Majo schylił się i podniósł ortalion. Z kieszeni wypadła jakaś kartka papieru, którą podniósł Kaca. - Przepraszam wszystkich których to obchodzi - przeczytał - Myślisz, że to jego kurtka? -Tak. Powinniśmy zameldować, że ją znaleźliśmy. -Czujesz Majo? Coś strasznie wali. - No - wraz z podmuchem wiatru poczuli bardzo nieprzyjemny zapach, obaj odruchowo zasłonili sobie nosy. Zaczęli rozglądać się wokół w poszukiwaniu źródła odoru. - k***a mać! - Majo spoglądał do góry, Kaca podążył za jego wzrokiem. Na gałęzi, trzy lub cztery metry nad ich głowami wisiało ciało. Smród, który poczuli dowodził, że musiało wisieć od jakiegoś czasu. - Ja pierdolę! - zaklął Kaca. Obaj wpatrywali się w makabryczny widok nie wiedząc przez chwilę co zrobić. - Po jakiego chuja właził tak wysoko? - Zamknij się Kaca, proszę cię. ---------------- 20.03.2003 Cytuj Odnośnik do komentarza
Scorpio Napisano 19 Lipca 2011 Udostępnij Napisano 19 Lipca 2011 Calkiem niezle. Jest jakas kontynuacja? Cytuj Odnośnik do komentarza
Johniss Napisano 20 Lipca 2011 Udostępnij Napisano 20 Lipca 2011 Możesz mi powiedzieć, na ch** mi ten "Las"? ;) Cytuj Odnośnik do komentarza
tio Napisano 20 Lipca 2011 Autor Udostępnij Napisano 20 Lipca 2011 @Scorpio: kontynuacji nie ma, to jest całość, taka miniatura obyczajowa @Johniss: pytasz autora co miał na mysli? Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.