Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Czerwiec 2020

Zaraz po zakończeniu sezonu, w którym spuściłem Vecindario do drugiej ligi, koniecznie chciałem ostatecznie rozwiązać kwestię Amelii. Byłem, co prawda, jeszcze w podłym nastroju, że nie udało mi się uratować kanaryjskiej drużyny w ekstraklasie hiszpańskiej, ale za niedługo miałem się przeprowadzać do Bilbao. Miałem rozpoczynać nowy etap w swoim życiu. I koniecznie musiałem ustalić, czy ten etap będę rozpoczynał samotnie, czy z kobietą u boku, którą pokochałem dziesięć lat temu. Tamto uczucie jednak wygasło, a pozostała jedynie pustka. Mogliśmy próbować ją zapełnić w nowym otoczeniu, ale tak naprawdę chyba żadna ze stron tego nie chciała.

W dniu mojego odlotu i ostatecznego pożegnania z Wyspami Kanaryjskimi zjedliśmy jeszcze razem śniadanie. To właśnie podczas niego Amelia przedstawiła mi swoje definitywne plany.

- Zostaję na Gran Canarii.

- Wiesz... przypuszczałem, że tak postąpisz. Już od dawna nie potrafiliśmy odbudować naszego związku. Być może jego formuła się wyczerpała i oboje musimy spróbować czegoś nowego.

- Ja nigdy nie przestałam cię kochać...

- Sugerujesz, że rozpad to tylko moja wina?

- Naprawdę nie chcę, żebyś wyjeżdżał.

- Zrozum. Ja potrzebuję tej zmiany. W Vecindario juz prochu nie wymyślę. Drużyna spada do drugiej ligi. Morale się zupełnie posypało. Konieczna będzie wyprzedaż, bo wielu z graczy, którzy byli w drużynie, nie zgodzi się na grę w drugiej lidze. To jeszcze większe szambo, niż gdy obejmowałem drużynę przed dziesięcioma laty. [...]

 

 

Jakby mało było, że przegraliśmy ostatnie spotkanie, straciliśmy też Ramalho, którego zabraknie w obu kolejnych, kluczowych spotkaniach. Zagrożony mógł też być wystep Olabe, ale nasz trzeci bramkarz nawet zdrowy nie znajduje miejsca nawet na ławce rezerwowych, więc to mniej istotna strata.

 

Mimo tak znaczącej porażki w ostatnim meczu, to poza zmianą Aurtentxe za Ramalho (który zamienił się stronami z Balenziagą), na więcej zmian w wyjściowej jedenastce się nie zdecydowałem.

 

Olazabal – Balenziaga, Aurtenxe, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Viguera – Muniain

 

Gospodarze wcale nie zamierzali pozwolić nam na rozwinięcie skrzydeł i ruszyli do ataków od pierwszego gwizdka. Już w1 minucie meczu mocno uderzał Rodriguez, ale minimalnie spudłował. Cztery minuty potem indywidualnej akcji nie potrafił celnie zakończyć Pjanić, a sześć minut później po akcji Rodrigueza niecelnie uderzał Amine. Trzy minuty później Oier tylko odprowadził wzrokiem piłkę, która poleciała daleko obok bramki po kolejnym strzale Rodrigueza, natomiast w 29 minucie musiał się już sprężyć, aby obronić drugą próbę Amine. Sześć minut później raz jeszcze Amine nie zdołał pokonać Oiera, ale zrehabilitował się po chwili, otwierając wynik meczu. Niestety jeszcze przed przerwą wpisał się ponownie na listę strzelców, wykorzystując niezdecydowanie naszych stoperów. Dlatego do przerwy przegrywaliśmy dwoma golami. Po zmianie stron zaczęliśmy zbyt ospale. Kjaer w 49 minucie mógł nas obudzić, ale na szczęście jego uderzenie z rzutu wolnego okazało się chybione. Osiem minut później dalekie podanie Pique dotarło do Rodrigueza, który spróbował ponownie strzelić na naszą bramkę, ale efekt był tak samo mizerny. W 64 minucie ładna akcja oskrzydlająca Balenziagi i jego dobre dośrodkowanie sprawiły, że Muniain z łatwością dołożył stopę do piłki i zdobył gola kontaktowego. Gospodarze wcale się tym naszym golem nie zrazili i cały czas kontrolowali przebieg meczu. W 68 minucie niecelnie głową uderzał Pellegrino, a pięć minut ponownie po raz kolejny nie popisał się skutecznością kolumbijski playmaker Blaugrany. Ostatecznie mecz zakończył się naszą porażką. Wynik jest znacznie lepszy niż gra, co najlepiej obrazuje statystyka strzałów: 27/6 – 1/1.

 

La Liga, 24/38, 21.02.2021

Camp Nou, 82714 widzów

[2] Barcelona – [13] Athletic Bilbao, 2:1 (Amine ’38, Amine ’43, MUNIAIN ’64)

MoM: Amine (Barcelona)

Odnośnik do komentarza

E tam. Dziesięć sezonów to dla mnie taki rozsądny standard. Najdłużej wytrzymałem w GKSie Bełchatów - 38 sezonów (być może niektórzy pamiętają, bo opisywałem to na CMF :-k )

 

 

 

- A ja?

- A ty od roku nie potrafiłaś mi dać jasnych sygnałów, czego ode mnie oczekujesz. Zamykałaś się w swoim świecie, bo dawał ci on odskocznię od naszych problemów. Nie twierdzę, że nie jestem bez winy, bo praca trenera pochłaniała mnie bez reszty. I pewnie tak samo będzie w Bilbao. Może taki już mój los, że skończę jako samotny,

schorowany starzec. Ale wiem, że będę mógł sobie powiedzieć, że przynajmniej w czasie życia robiłem to, co naprawdę sprawiało mi frajdę.

- Naprawdę potrafisz tak lekko zamknąć ten rozdział naszej historii?

- Ona zamykała się już od ponad roku. Zobacz, ile czasu spędzaliśmy razem... czasem zjedliśmy razem śniadanie, czasem kolację. Kiedy ostatni raz byliśmy na koncercie? W teatrze? W operze? Fakt, odłączyłem się od życia prywatnego, ale też nie widziałem w tym czasie jakichkolwiek prób otwarcia mnie z twojej strony. Być może byłem ślepy. Ale tak naprawdę to uważam, że oboje swoim działaniem, a raczej jego brakiem, przyczyniliśmy się do osłabienia naszego związku i w efekcie do jego rozpadu.

- Ja tam wcale nie uważam, aby on się rozpadł.

- Ale zobacz jak żyliśmy. Razem, a jakby osobno. Czy to naprawdę ci odpowiadało?

- Specjalnie mi to nie przeszkadzało...

- Sprawiałaś wrażenie osoby, która mnie nie zauważa. Więc pewnie, gdy mnie już tu nie będzie, niewiele się zmieni. Wciąż nie będziesz mnie zauważać. Jedynie od tej pory fizycznie mnie faktycznie już tu nie będzie.

- Mam nadzieję, że będzie ci się powodzić w nowym miejscu – zmieniła temat Amelia, chcąc nagle jak najszybciej zakończyć tę dyskusję.

- I nawzajem. Być może jeszcze kiedyś nasze drogi się zejdą. Przepraszam cię, ale muszę już wyjść. Dostałem smsa, że taksówka czeka.

Wychodząc, zauważyłem łzy w kącikach jej oczu. I wtedy też zdałem sobie z tego sprawę – czas na nowy rozdział w moim życiu.

 

 

 

 

Sevilla, chociaż zajmuje dopiero piąte miejsce, wcale nie będzie dla nas łatwiejszym rywalem. Gracze z Andaluzji wygrali cztery z ostatnich pięciu spotkań, a jedynej porażki w tym okresie doznali na Bernabeu. To na pewno nie pozwala nam widzieć w nas pewniaków i faworytów do zwycięstwa.

 

Chociaż Ramalho otrzymał od klubowych lekarzy zgodę na grę w najbliższym spotkaniu, nie zdecydowałem się go na wystawienie na prawej obronie. Nie był on bowiem jeszcze gotowy kondycyjnie na tak trudne spotkanie. Dlatego pozostawiłem opcję z Balenziagą i Aurtentxe. Jedyną zmianą było umieszczenie na ławce rezerwowych Saeza kosztem Elustondo, który pauzował za nadmiar zółtych kartek.

 

Olazabal – Balenziaga, Aurtenxe, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Viguera – Muniain

 

Szkoda, że nie mogłem się spóźnić na pierwszy kwadrans tego spotkania. Przynajmniej nie musiałbym oglądać rzezi niewiniątek, którą moim podopiecznym zgotowali piłkarze Sevilli. Po kwadransie było już bowiem, uwaga – uwaga, 0:3! W tym czasie dwie bramki strzelił Lukaku, a jedną dołożył jeszcze Parejo. Na szczęście w 20 minucie nadzieję na uratowanie choćby jednego punktu w meczu wlał w serca kibiców Muniain, zdobywając gola po podaniu od Garcii. W 34 minucie bliski zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy był Susaeta, ale minimalnie spudłował, a dwie minuty później nie udało się gola strzelić Gomezowi. W doliczonym czasie pierwszej połowy swoją okazję miał również Dario po rzucie wolnym wykonywanym przez Susaetę, ale i ta okazja nie zakończyła się bramką. Na początku drugiej połowy nasza sytuacja się mocno skomplikowała. Najpierw bowiem hattricka skompletował Lukaku, a po chwili swoją frustrację wynikającą z niemocy zmaterializował Gomez, wycinając Schwarzera, za co otrzymał od sędziego czerwoną kartkę. Wprowadziłem na boisko Andera, Pereza oraz Ugarte, stawiając wszystko na jedną kartę. Efekt był pozytywny, bo w 65 minucie po akcji dwóch rezerwowych Ugarte zdobył gola z dośrodkowania Pereza. Dla Ugarte było to pierwsze ligowe trafienie dla Athletic Bilbao. W 70 minucie Parejo prostopadłym podaniem uruchomił Rondona, ten przebiegł ponad dwadzieścia metrów z piłką, nie będąc przez nikogo atakowanym i oddał strzał. Bardzo niecelny. W 77 minucie fatalnie spudłował rezerwowy Rhodolfo, ale cztery minuty później Lukaku dopełnił dzieła zniszczenia, zdobywając swojego czwartego gola w tym meczu. To był najlepszy mecz Belga w tym sezonie. W końcówce jeszcze dwie doskonałe okazje bramkowe miał Muniain, ale dwukrotnie fantastycznie w bramce interweniował Kornilov. Co za wstydliwa porażka...

 

La Liga, 25/38, 27.02.2021

San Mames, 35623 widzów

[13] Athletic Bilbao – [5] Sevilla, 2:5 (Lukaku ‘1, Parejo ‘8, Lukaku ’13, MUNIAIN ’20, Lukaku ’47, UGARTE ’65, Lukaku ’81)

MoM: Romelu Lukaku (Sevilla)

Odnośnik do komentarza

No to na razie tyle musi wam wystarczyć :P

 

 

 

Po serii trzech porażek nadszedł czas na odbudowanie dyspozycji. Doskonałą ku temu okazją miało być spotkanie z beniaminkiem z Kadyksu, która to drużyna zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli i jest murowanym kandydatem do spadku. Bo jak inaczej ocenić drużynę, która zdobyła średnio o połowę mniej punktów, niż ma rozegranych spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej?

 

W składzie na to spotkanie zaszły trzy zmiany. W miejsce zawieszonego za czerwoną kartkę Gomeza pojawił się siedemnastoletni Lopez, który zamienił się skrzydłami z Susaetą. Gdyby jednak zdrowy był De Marcos, to pewnie zagrałby ten doświadczony skrzydłowy. A tak to narodziła się szansa dla młodego Baska. Ponadto na prawą obronę wrócił Ramalho, który przesunął tym samym Balenziagę na lewą flankę i wyrzucił poza pierwszy skład Aurtentxe. Co więcej, do łask powrócił Ander, zastępując Viguerę, który w ostatnich meczach spisywał się słabo.

 

Olazabal – Ramalho, Balenziaga, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Lopez, Susaeta, Ander – Muniain

 

Doskonale rozpoczęło się dla nas to spotkanie, bowiem już w 2 minucie udało nam się wyjść na prowadzenie, kiedy gola strzelił niezawodny w tym sezonie Muniain. Asystę przy tym trafieniu zanotował Ander, który tym samym zgłosił swoją zwyżkę formy, którą obserwowano już na treningach przed tym spotkaniem. Pięć minut później swojej drugiej okazji nie wykorzystał Muniain, który tym razem samodzielnie szarżował na bramkę gospodarzy. W 20 minucie pierwszy raz poważnie zagrozili gospodarze, gdy za krótkie wybicie Dario sprawiło, że piłkę przechwycił Cindić, który natychmiast oddał strzał, który jednak okazał się bardzo niecelny. Cztery minuty później doskonały przechwyt jeszcze na połowie rywala w wykonaniu Susaety i szybkie podanie do Andera sprawiło, że nasz rozgrywający miał dobrą pozycję do oddania strzału, której nie zmarnował, uderzając efektownie z dziewiętnastu metrów w samo okienko bramki gospodarzy. W 33 minucie swojej trzeciej szansy nie potrafił wykorzystać Muniain, a po chwili kontuzji doznał Ramalho. W jego miejsce wprowadziłem Pereza, który zamienił się flankami z Balenziagą. W końcówce pierwszej połowy raz jeszcze przypomnieli o sobie gracze ofensywni gospodarzy, gdy na naszą bramkę uderzał Ortmann. Tym razem Olazabal musiał się wykazać swoim refleksem i doskonale sparował strzał argentyńskiego napastnika. Na początku drugiej połowy doskonałej szansy na gola kontaktowego dla Kadyksu nie wykorzystał Krause, a w 54 minucie doskonale uderzenie Santany obronił Olazabal. Gospodarze wyraźnie pokazali, że jeszcze nie powiedzieli tu ostatniego słowa. W 77 minucie ta ofensywa gospodarzy dała im gola kontaktowego, którego po dośrodkowaniu Mendy’ego zdobył Ortiz. Rywalom jednak na więcej zabrakło czasu i pomysłu, bo gracze Athletic skutecznie odsunęli grę od własnej bramki i nie pozwolili rywalom na nic więcej w tym spotkaniu.

 

La Liga, 26/38, 04.03.2021

Ramon de Carranza, 16611 widzów

[20] Cadiz – [14] Athletic Bilbao, 1:2 (MUNIAIN ‘2, ANDER ’24, Ortiz ’77)

MoM: Iker Muniain (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

A czy ja twierdzę, że byłoby inaczej?

 

 

 

Zdobyte trzy punkty w Kadyksie okupiliśmy strata Ramalho oraz Susaety. Obaj doznali urazów w poprzednim spotkaniu. I obaj wypadli z gry na blisko dwa miesiące. Dlatego w najbliższym spotkaniu z Getafe na prawej obronie zagrał znów Balenziaga, dając miejsce Perezowi na lewej obronie. Zamiast Markela na prawym skrzydle zaś zagrał Ugarte. Ponadto musiałem zmienić środek pola, bowiem zarówno Iturraspe, jak i Garcia byli bardzo wyczerpani po poprzednim meczu. Ich miejsce zajęli dlatego odpowiednio Martinez i Elustondo.

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Dario – Martinez, Elustondo – Lopez, Ugarte, Ander – Muniain

 

Mogliśmy bardzo szybko wyjść na prowadzenie, gdyby tylko młody Lopez lepiej złożył się do strzału po podaniu od Andera w 4 minucie. Pięć minut później goście odpowiedzieli niegroźnym, bardzo niecelnym uderzeniem Pieroniego, a w 12 minucie swoją pierwszą okazję w tym meczu do zdobycia bramki miał Muniain po podaniu od Ugarte. Bramka jednak nie padła. Cztery minuty później niedoszły asystent doznał urazu i musiał opuścić boisko. Jego miejsce zajął Hernandez, który „zepchnął” na lewe skrzydło Muniaina. W 22 minucie jednak to nie oni, a Perez zdobył bramkę, fantastycznie uderzając z rzutu wolnego. W 33 minucie prostopadłe podanie od Mikela dotarło do Matosa, jednak napastnik gości nie potrafił celnie przymierzyć w bramkę. Jeszcze przed przerwą gości osłabił Tinga, otrzymując drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. W drugiej połowie to rywale musieli walczyć o bramkę wyrównującą, dlatego mogliśmy się cofnąć do kontrataku. W 55 minucie nasze nieco bardziej defensywne usposobienie nie przeszkodziło nam w stworzeniu dogodnej okazji, której nie wykorzystał Muniain, a jedenaście minut później raz jeszcze nasz najlepszy strzelec nie wykorzystał kolejnej świetnej okazji. W 72 minucie po podaniu od Elustondo raz jeszcze próbował Muniain, ale bez efektów. W samej końcówce, w doliczonym czasie, Perez miał kolejną okazję na gola bezpośrednio z rzutu wolnego, ale tym razem jego uderzenie obronił Reina. Goście przez całą drugą połowę nie stworzyli ani jednego zagrożenia pod naszą bramką.

 

La Liga, 27/38, 07.03.2021

San Mames, 39241 widzów

[15] Athletic Bilbao – [17] Getafe, 1:0 (PEREZ ’22)

MoM: Inigo Perez (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Myślę, że nawet więcej. Możemy to śmiało nazywać Muniaindependencią ;)

 

 

 

Dwa ostatnie zwycięstwa pozwoliły nam na zbliżenie się do pierwszej dziesiątki na odległość dwóch oczek. Tylu właśnie punktów brakuje nam do 10. W ligowej tabeli Herculesa. Trudno jednak będzie nam o punkty w najbliższym ligowym spotkaniu, bowiem wyjeżdżaliśmy do Madrytu na Vicente Calderon, by zmierzyć się z wiceliderem hiszpańskiej La Liga.

 

Problemów z wystawieniem wyjściowej jedenastki ciąg dalszy. Ze składu wypadł kontuzjowany Ugarte i zostałem bez żadnego lewoskrzydłowego. Pierwszym wariantem, jaki rozważałem było, aby umieścić na tej pozycji Muniaina i na szpicy postawić na Hernandeza, ale to oznaczałoby ograniczenie potencjału ofensywnego naszego najlepszego strzelca. Dlatego zdecydowałem się na wariant odmienny – z Anderem na lewym skrzydle i Viguerą na pozycji rozgrywającego.

 

Wszyscy pamiętamy spektakularne zwycięstwo na Vicente Calderon w meczu pucharowym w tym sezonie, ale wtedy Atletico zagrało w rezerwowym składzie. Gdy zagrali w normalnym zestawieniu, w rewanżu nie dali nam najmniejszych szans...

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Dario – Martinez, Elustondo – Lopez, Ander, Viguera – Muniain

 

Już w 5 minucie pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli gospodarze, jednak Olazabal świetnie obronił uderzenie Costy. Trzy minuty później nasz bramkarz nie dał się pokonać też Di Michele, ale w 13 minucie Aguero już i tak dał prowadzenie Atletico, wykorzystując podanie od Di Michele i wcześniejszy błąd Viguery, który sprokurował całą tę sytuację. W 24 minucie Di Michele perfekcyjnie przymierzył bezpośrednio z rzutu wolnego i było już 2:0. Pięć minut później zupełnie bezsensowny i brutalny faul San Jose na Gadim kosztował naszego stopera uczestnictwo w tym meczu, bo za to zagranie obejrzał czerwoną kartkę. To definitywnie odebrało nam szansę na walkę o punkty w tym spotkaniu. Natychmiast za Viguerę wprowadziłem Aurtentxe, aby wyrównać braki w defensywie. Ale na niewiele się to zdało. W 35 minucie Costa perfekcyjnym strzałem z rzutu wolnego zdobył gola numer trzy, a druga połowa rozpoczęła się od gola Sissoko z podania Di Michele. Gospodarze grali koncertowo, a ja się modliłem, żebyśmy nie dostali tutaj dwucyfrówki. W 50 minucie dalekie podanie Insuy dotarło do celu, którym był Di Michele. Włoch bez problemów wykorzystał tę dogodną okazję. W 62 minucie gola na 6:0 strzelił Sissoko, po raz drugi wpisując się na listę strzelców, a już po chwili fatalny błąd w defensywie bezwzględnie wykorzystał Gadi. Dzieła zniszczenia w 67 minucie dokonał Gadi, strzelając swojego drugiego gola i ustalając wynik meczu na 8:0. Całe szczęście, że po ósmym golu graczom Atletico się odechciało i trochę brakowało im szczęścia, bo mogło być znacznie gorzej. A trzeba zauważyć, że rywale dwukrotnie obijali słupki bramki Oiera w tym spotkaniu...

 

La Liga, 28/38, 14.03.2021

Vicente Calderon, 61682 widzów

[2] Atletico Madryt – [12] Athletic Bilbao, 8:0 (Aguero ’13, Di Michele ’24, Costa ’35, Sissoko ’45, Di Michele ’50, Sissoko ’62, Gadi ’63, Gadi ’67)

MoM: Filippo Di Michele (Atletico Madryt)

Odnośnik do komentarza

Czas na mały rollercoaster :P

 

 

 

Przed kolejnym ligowym meczem z Deportivo najważniejszym zadaniem było zresetowanie głów. Ta wstydliwa i bolesna porażka, ta bezlitosna lekcja futbolu, jakiej udzielili nam gracze Atletico nie mogła wpłynąć na naszą postawę w końcowych fragmentach tego sezonu, gdy cały czas walczymy o miejsce w pierwszej dziesiątce.

 

Niestety w meczu z Deportivo nie mógł zagrać zawieszony za czerwoną kartkę San Jose. Jego miejsce na środku obrony zajął Martinez. Co więcej, do składu powrócił Gomez, który zastąpił na prawym skrzydle Lopeza.

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, Martinez, Dario – Iturraspe, Garcia – Gomez, Ander, Viguera – Muniain

 

Spotkanie rozpoczęło się od wymiany ciosów w 9 minucie, gdy najpierw Balenziaga, a potem Lacazette postraszyli bramkarzy drużyn przeciwnych mocnymi, acz niecelnymi uderzeniami. Trzy minuty później udało nam się już wyjść na prowadzenie, kiedy gola strzelił powracający po zawieszeniu Gomez. Asystę przy tym trafieniu zanotował Viguera. Goście jednak odpowiedzieli natychmiast golem Avdicia, który dobił strzał Koka, obroniony jakoś przez Oiera. W 18 minucie znów jednak wyszliśmy na prowadzenie. Tym razem gola strzelił niezawodny Muniain, dla którego było to trafienie numer 20 w tym sezonie ligowym. Cztery minuty później Martinez był graczem, który najwyżej wyskoczył w polu karnym gości po rzucie rożnym bitym przez Pereza i zdobył gola na 3:1. W 30 minucie doskonałej szansy na gola kontaktowego nie wykorzystał Zambrano, który przestrzelił z dwunastu metrów. Dwie minuty później uderzenie Viguery doskonale obronił Raul, a w 43 minucie niepotrzebnie „przypalił” się Ander, który mimo dogodnej pozycji uderzył wysoko ponad bramką. W drugiej połowie ochotę do gry gościom odebrał Viguera, zdobywając gola w 49 minucie po podaniu od Muniaina. Cztery minuty potem indywidualną akcję kończył strzałem Gomez, ale uczynił to niecelnie. W 56 minucie Muniain podwyższył prowadzenie, wykorzystując dalekie podanie od Dario. Nie był to jeszcze koniec emocji w tym spotkaniu. Po chwili niecelnie uderzał Javier, na co odpowiedzieliśmy skuteczną akcją i skompletowaniem hattricka przez Muniaina. Dwie minuty później kontuzji doznał Perez i w jego miejsce na boisku zameldował się Aurtentxe. W 76 minucie kolejnego gola dla Athletic strzelił rezerwowy Hernandez, którego dobrym podaniem obsłużył, po raz drugi notując asystę, Viguera. Trzy minuty później Arzo zdobył gola dla Deportivo, ale było to już tylko trafienie na osłodę. Odbudowa przyszła bardzo szybko!

 

La Liga, 29/38, 17.03.2021

San Mames, 40851 widzów

[12] Athletic Bilbao – [16] Deportivo, 7:2 (GOMEZ ’12, Avdić ’14, MUNIAIN ’18, MARTINEZ ’22, VIGUERA ’49, MUNIAIN ’56, MUNIAIN ’65, HERNANDEZ ’76, Arzo ’79)

MoM: Iker Muniain (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

bacao, 4 punkty

 

Keith Flint, to raczej przypadek - ułożenie harmonogramu tak, że najpierw podejmowaliśmy kandydata do mistrzostwa, a potem kandydata do spadku. Atletico ma niesamowity skład. Deportivo natomiast to raczej słaba drużyna, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że drużyna chciała odzyskać zaufanie kibiców, to wyszło tak, a nie inaczej :)

 

 

 

Kiedy do składu powrócił po karze zawieszenia na jeden mecz San Jose, to wypadł z niego – z tego samego powodu – Martinez. Nie mam naprawdę swobody przy ustalaniu składu na kolejne spotkania. Cały czas kontuzjowani są też Susaeta, De Marcos oraz Ramalho.

 

W kolejnym meczu ligowym podejmowaliśmy na wyjeździe drużynę Herculesa. To spotkanie miało szalenie duże znaczenie w kontekście walki o miejsce w pierwszej dziesiątce. Hercules aktualnie zajmuje miejsce numer 12 i traci do nas jedno oczko. My bowiem po ostatnim zwycięstwie awansowaliśmy już na 11 pozycję w ligowej tabeli!

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Gomez, Ander, Viguera – Muniain

 

Za brak koncentracji w pierwszych minutach mogliśmy zapłacić bardzo wysoką cenę, ale na nasze szczęście Ngakoutou nie wykorzystał swojej okazji w 4 minucie. Pięć minut później gospodarze, tak czy siak, objęli prowadzenie, po golu Gomeza. Tego gola nieudaną interwencją w obronie sprokurował Raul Garcia. W 19 minucie swojej kolejnej okazji w tym spotkaniu nie wykorzystał Ngakoutou, a trzynaście minut później prowadzenie gospodarzy podwyższył Louka, wykorzystując znakomite dośrodkowanie Gomeza – strzelca pierwszej bramki. W 40 minucie znakomita interwencja Olazabala po strzale Munungi sprawiła, że jeszcze pozostawaliśmy w grze na drugą połowę. I rzeczywiście zaczęliśmy ją pełni werwy, a w 50 minucie okazji na zdobycie gola kontaktowego nie wykorzystał Perez, który uderzał z rzutu wolnego. Cztery minuty później bramka jednak padła. Strzelił ją Ander, któremu najwyraźniej gra na lewym skrzydle specjalnie nie przeszkadza. Asystę przy tym trafieniu zanotował rezerwowy napastnik, Hernandez. Podrażniona ambicja gospodarzy sprawiła, że ci ruszyli znów do ataków. Okazji na gola numer trzy w meczu nie wykorzystał jednak w 61 minucie Ortiz, a siedem minut później niecelny strzał oddał reprezentant Polski – Marzec. W 76 minucie z kolei okazji na bramkę nie potrafił zamienić na gola Mununga, a w 86 minucie kolejny strzał Ortiza doskonale obronił Oier. Mimo jednobramkowej porażki musimy sobie otwarcie powiedzieć, że wynik w tym meczu był znacznie lepszy niż gra.

 

La Liga, 30/38, 28.03.2021

Jose Rico Perez, 26016 widzów

[12] Hercules – [11] Athletic Bilbao, 2:1 (Gomez ‘9, Louka ’22, ANDER ’54)

MoM: Nikos Louka (Hercules)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...