Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Otóż to :)

 

 

 

Chyba najlepszym sposobem na odbudowę morale będzie zwycięstwo w meczu ligowym u siebie z beniaminkiem La Liga – drużyną Kadyksu. Do składu na ten mecz powrócili kluczowi gracze, zastępując młodzików. I tak znów na boisku ujrzymy Viguerę, Hernandeza, czy wreszcie Susaetę, który wraca po kontuzji. Na lewym skrzydle oczywiście zameldował się Muniain, a na pozycji cofniętego rozgrywającego miał zagrać Elustondo, zastępując słabiej spisującego się Martineza. Niestety w obliczu kontuzji Raula Garcii nie mamy wartościowego gracza na tej pozycji.

 

Olazabal – Ramalho, Perez, San Jose, Diario – Iturraspe, Elustondo – Susaeta, Muniain, Viguera – Hernandez

 

Początek spotkania raczej nie należał do najciekawszych, a jeśli któraś z drużyn próbowała atakować, to ku zdziwieniu miejscowych kibiców, byli to goście z południa Hiszpanii. W 9 minucie groźnie uderzał Bengondo, ale minimalnie spudłował. W 19 minucie bliski zdobycia bramki był Muniain, jednak ostatecznie jego strzał obronił Letellier. Siedem minut potem znakomite dalekie podanie Diario dotarło do Susaety, ale nasz rekonwalescent niecelnie uderzył. W 28 minucie z kolei Olazabal musiał interweniować, bo zbyt głębokie dośrodkowanie Omara mogło mu wpaść za kołnierz. W 37 minucie z kolei po dośrodkowaniu Pereza uderzał Diario, jednak znów dobrze zachował się w bramce Letellier. Mieliśmy przewagę, ale nie potrafiliśmy jej udokumentować golami. W drugiej połowie zaraz na jej początku dobrej okazji nie wykorzystał Muniain, trafiając jedynie w boczną siatkę. Wreszcie w 59 minucie dośrodkowanie Pereza z rzutu rożnego na gola zamienił San Jose, a pięć minut potem fantastyczną akcję na skrzydle Muniaina golem zakończył Viguera. Od tej pory mogliśmy grać spokojniej, choć rywal cały czas się nie poddawał. W 71 minucie Santana zdobył gola kontaktowego, ale nie uznał go sędzia. Napastnik gości był bowiem na spalonym. W 80 minucie Muniain sam mógł wpisać się na listę strzelców, ale minimalnie chybił celu. W doliczonym czasie głowę stracił Iturraspe, który za brutalny atak na Santanę wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Dla przebiegu tego meczu nie miało to już jednak znaczenia.

 

La Liga, 9/38, 31.10.2020

San Mames, 33478 widzów

[19] Athletic Bilbao – [12] Cadiz, 2:0 (SAN JOSE ’59, VIGUERA ’64)

MoM: Inigo Perez (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Paulo Bento jest pierwszym szkoleniowcem w La Liga, który traci pracę. Został właśnie wyrzucony z Deportivo, które aktualnie zamyka tabelę ligową. Tak się składa, że właśnie z Deportivo zagramy w następnej ligowej kolejce. Najprawdopodobniej drużynę rywala poprowadzi dotychczasowy asystent Portugalczyka, Martin Posse.

 

Athletic wyszło na to spotkanie w niemal niezmienionym składzie. Oczywiście ktoś musiał zastąpić zawieszonego Iturraspe. Niestety naszemu defensywnego pomocnikowi zwiększono karę do trzech w sumie spotkań. Na najbliższy mecz z Deportivo zastąpi go Inigo Martinez. A potem się zobaczy.

 

Olazabal – Ramalho, Perez, San Jose, Dario – Martinez, Elustondo – Susaeta, Muniain, Viguera – Hernandez

 

Spotkanie rozpoczęło się od nieśmiałych ataków gospodarzy, tak jak w 5 minucie, gdy niegroźnie uderzał Avdić, nie zmuszając Oiera do wybitnej interwencji. W 20 minucie pierwszy raz zagroziliśmy bramce przeciwnika, gdy Elustondo odpalił Muniaina na lewym skrzydle, a ten minął trzech graczy i oddał strzał, po którym piłka zatrzepotała w siatce, ale od zewnętrznej strony i tylko w bocznej. Trzy minuty później już jednak i tak prowadziliśmy, gdy gola strzelił Diario, wykorzystując dośrodkowanie Pereza z rzutu wolnego. W 29 minucie Olazabal świetnie wyprzedził Pamicia, nie dając mu szans, aby stanął z naszym bramkarzem oko w oko. Przed przerwą okazji do zdobycia bramki wyrównującej nie wykorzystał Klein, fatalnie pudłując. W końcówce pierwszej połowy złapaliśmy trochę za duzo zółtych kartek. Ukarani zostali Muniain, Viguera oraz Martinez, dlatego musieliśmy się pilnować w drugiej odsłonie. Gospodarze zaczęli tę połowę odważnie, ale znów tak jak na początku pierwszej, Avdić był bardzo nieskuteczny. W 56 minucie tymczasem uderzenie Muniaina obronił doskonale Raul, ale dwie minuty później rywale zdołali jednak wyrównać, gdy w zamieszaniu podbramkowym najlepiej zachował się Wilson i skierował piłkę do naszej bramki. Potrzebowaliśmy jednak dwudziestu minut, aby znów wyjść na prowadzenie. Tym razem za sprawąMuniaina, którego idealnym podaniem obsłużył Hernandez. Prowadzenia już nie oddaliśmy, chociaż Olazabal musiał kilkukrotnie udowadniać, że jest doskonałym bramkarzem. Wracamy jednak z tarczą!

 

La Liga, 10/38, 08.11.2020

El Riazor, 16845 widzów

[20] Deportivo – [18] Athletic Bilbao, 1:2 (DARIO ’23, Wilson ’58, MUNIAIN ’79)

MoM: Ruben Dario (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Przecież nie będziemy wiecznie grać z potentatami

 

 

 

Dwa ostatnie ligowe zwycięstwa pozwoliły nam wygrzebać się ze strefy spadkowej, ale wcale nie zamierzaliśmy zwalniać tempa. Tyle, ze akurat następne spotkanie miało zostać rozegrane na zupełnie innej płaszczyźnie – był to bowiem rewanż w Pucharze Króla. Logrones jednak nie pokazało niczego w pierwszym meczu, co by kazało nam się specjalnie tego rywala obawiać, zwłaszcza na naszym gorącym obiekcie.

 

Dlatego pozwoliłem sobie znów wystawić nasz ofensywny rezerwowy garnitur, złożony przede wszystkim z graczy młodego pokolenia, którzy dopiero wkraczają w prawdziwy, dorosły futbol.

 

Olazabal – Ramalho, Perez, San Jose, Dario – Martinez, Elustondo – Lopez, Gomez, Ugarte – Alonso

 

Znów rozpoczęliśmy bardzo spokojnie, by nie rzec leniwie, pozwalając rywalom na zbliżanie się do naszej bramki I od czasu do czasu testowanie umiejętności Olazabala. Tak było w 3 minucie, gdy spróbował go zaskoczyć strzałem zza pola karnego Ruano, ale Oier zachował czujność. Pięć minut potem Vallejo posłał krzyżową piłkę do Pablo, ten zszedł do środka, ale uderzył niecelnie. W 31 minucie Gomez uruchomił z przodu Alonso, który w końcu zdecydował się na strzał, ale trafił tylko w słupek. W 41 minucie z kolei nasz napastnik trafił jedynie w boczną siatkę. Do przerwy zatem utrzymywał się bezbramkowy remis. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W 59 minucie niegroźnie na naszą bramkę uderzał Vallejo, a po chwili zostałem zmuszony, aby za kontuzjowanego Pereza wprowadzić na boisko Aurtentxe. Wreszcie w 76 minucie udało nam się zdobyć gola, który rozwiał nadzieje gości na walkę o odwrócenie losów dwumeczu. Na listę strzelców wpisał się młodziutki Alonso, a asystę przy bramce zapisał Elustondo. Chyba, bo zamieszanie w tej bramkowej akcji było potworne. Najważniejsze jednak, że padł gol. W końcówce jeszcze okazje bramkowe mieli ponownie Alonso oraz Dario, który po zdobyciu gola w poprzednim meczu wyraźnie nam się rozochocił. Więcej bramek jednak już nie padło. Awansujemy dalej.

 

Copa del Rey, IV runda, rewanż, 11.11.2020

San Mames, 48150 widzów

[LL] Athletic Bilbao – [LA] Logrones, 1:0 (ALONSO ’76)

MoM: Gorka Elustondo (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Nasza agresywna i często ostra gra znalazła odzwierciedlenie w ligowych statystykach. Po dziesięciu kolejkach prowadzimy w niechlubnym rankingu żółtych kartek, których zgromadziliśmy już 29, co daje średnio niemal trzy żółte kartki na mecz. Sporo, ale jednak taka już jest filozofia gry Basków – nigdy nie odstawiać nogi, nawet gdy rywal wkłada głowę.

 

W następnym ligowym meczu podejmowaliśmy Herculesa, który zajmuje miejsce bezpośrednio nad nami w ligowej tabeli. Do tego meczu powrócili do składu kluczowi gracze, z Muniainem, Susaetą, Hernandezem oraz Viguerą na czele. Trzeba odnotować kontuzję Pereza. Na lewej obronie zastąpił go Aurtentxe.

 

Tymczasem w V rundzie Pucharu Króla zmierzymy się z Atletico Madryt. Zapowiada się niezwykle ciekawy dwumecz!

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Diario – Martinez, Elustondo – Susaeta, Muniain, Viguera – Hernandez

 

Bez należytej koncentracji rozpoczęliśmy to spotkanie i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 6 minucie prowadzenie gościom zapewnił Louka, efektownym półwolejem zamykając akcję i dośrodkowanie Munungi. Cztery minuty później mogło być już 0:2, ale tym razem Olazabal doskonale obronił strzał Ortiza, a w 17 minucie nie dał się też pokonać Munundze. Ale nasza gra wyglądała bardzo słabo. W 31 minucie jednak udało się wyrównać, oczywiście po stałym fragmencie i główce San Jose. Jeszcze przed przerwą mogliśmy nawet wyjść na prowadzenie, ale doskonałej ku temu okazji nie wykorzystał Muniain. W drugiej połowie mieliśmy walczyć o całą pulę – trzy punkty. W 52 minucie jednak to Gomez był bliski pokonania naszego bramkarza, ale odpowiedzieliśmy groźnie strzałem Hernandeza sześć minut potem. Bramka jednak padła dopiero w 66 minucie. Strzelił ją Hernandez, który popisał się efektowną akcją indywidualną. A może przy okazji też się nieco odblokuje, bo od kiedy wystawiam go w pierwszym składzie, to nie grzeszy skutecznością. Goście jednak wcale nie zamierzali się jeszcze poddawać. W 70 minucie z daleka uderzał Ortiz, ale bardzo niecelnie. W 88 minucie zamieszanie pod naszą bramką wykorzystał Kike, który wepchnął piłkę do siatki i tym samym doprowadził do remisu. Był to jego pierwszy gol dla Herculesa, a sam też na boisku pojawił się raptem kilka minut wcześniej. Znów nie potrafimy dowieźć korzystnego wyniku do końca spotkania.

 

La Liga, 11/38, 14.11.2020

San Mames, 37847 widzów

[14] Athletic Bilbao – [13] Hercules, 2:2 (Louka ‘6, SAN JOSE ’31, HERNANDEZ ’66, Kike ’88)

MoM: Mikel San Jose (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

A takie? :x

 

 

 

Chociaż przed następnym meczem, w którym naszym rywalem było Las Palmas do zdrowia powrócił już Perez, nie chciałem go jeszcze wystawiać do pierwszego składu, bo fizycznie nie był gotowy na trudy spotkania.

 

Chociaż dla fanów Bilbao mecz z Las Palmas to spotkanie jak każde inne, dla mnie ma ono, rzecz jasna, specjalne znaczenie. Mamy wciąż z byłymi lokalnymi rywalami pewne rachunki do wyrównania.

 

Warto też zauważyć naszą serię meczów bez porażki, która w lidze trwa już od trzech spotkań, a w sumie od pięciu, wliczając dwa mecze pucharowe. Dobrze by było ją podtrzymać.

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Diario – Martinez, Elustondo – Susaeta, Muniain, Viguera – Hernandez

 

Mogliśmy bardzo szybko wyjść na prowadzenie, gdyby tylko Hernandez lepiej przymierzył w 4 minucie meczu. Dwie minuty później rywale odpowiedzieli też niecelnym uderzeniem Mortensena, a trzy minuty później również nieudaną próbę zapisał sobie na konto Allaniz. W 17 minucie Olazabal doskonale obronił strzał Mortensena z rzutu wolnego, na co odpowiedzieliśmy dopiero osiemnaście minut później, kiedy po raz pierwszy pokazał się w tym meczu Muniain w swojej tradycyjnej akcji lewym skrzydłem. Na koniec pierwszej połowy kontuzji doznał Ramalho i na drugą odsłonę już nie wyszedł. Na boisku pojawił się za niego Balenziaga. W 54 minucie straciliśmy gola, gdy dośrodkowanie Mortensena na bramkę zamienił Issah. Błąd w tej akcji popełnił San Jose, który nie przeciął dośrodkowania Duńczyka. Gospodarze próbowali iść za ciosem i strzelić natychmiast drugiego gola, ale szansy ku temu nie wykorzystał Issah, tym razem obsłużony przez Allaniza. W 72 minucie strzał Mortensena z daleka obronił Olazabal, ale mnie martwiło, że w ogóle nie stwarzamy sobie okazji do wyrównania stanu meczu. Dopiero w 78 minucie szansę na gola miał Gomez, ale fatalnie spudłował. I co gorsza, była to nasza jedyna okazja do wyrównania i zmiany rezultatu. Bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Chyba za szybko uwierzyliśmy, że już jesteśmy bardzo mocni.

 

La Liga, 12/38, 21.11.2020

Estadio de Gran Canaria, 14002 widzów

[16] Las Palmas – [14] Athletic Bilbao, 1:0 (Issah ’54)

MoM: Davide Marino (Las Palmas)

Odnośnik do komentarza

Przed spotkaniem z Rayo znów doszło do wielu zmian w wyjściowej jedenastce. Po pierwsze powrócił do niej Perez, zastępując na lewej obronie Aurtentxe. Poza tym wróciliśmy do gry podstawową trójką środkowych pomocników – Iturraspe, Ander, Garcia. Wszyscy trzej nie grali w ostatnich spotkaniach. Ponadto na lewym skrzydle miał zagrać Gomez, zastępując zawieszonego za kartki Muniaina. Wreszcie za kontuzjowanego Ramalho (pięć tygodni przerwy) zagać miał Balenziaga.

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Diario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Ander – Hernandez

 

Tym razem rozpoczęliśmy fantastycznie, zdobywając bramkę już w pierwszej akcji ofensywnej. Jej strzelcem został Gomez, wykorzystując świetne dośrodkowanie Susaety z lewego skrzydła. W 15 minucie świetne uderzenie Anele jeszcze lepiej na rzut rożny sparował Olazabal, ratując nam tyłki. W 28 minucie Gomez miał kolejną doskonałą okazję do zdobycia bramki, ale tej już wykorzystać nie zdołał, uderzając bardzo wysoko nad bramką. W 38 minucie zdobyliśmy jednak drugiego gola, kiedy w polu karnym sfaulowany został Susaeta (a raczej uderzony łokciem), a gola z jedenastu metrów strzelił pewnie San Jose. Do przerwy zatem mieliśmy komfortowe, dwubramkowe prowadzenie, rywal nie istniał i nic nie wskazywało, aby po zmianie stron to się miało zmienić. Zwłaszcza, że zaraz po zmianie stron znów zmusiliśmy rywala do defensywy, gdy Garcia musiał się naprawdę wysilić, broniąc strzał Balenziagi. Po chwili jednak rywale zaczęli dochodzić do głosu. Najpierw Olazabal obronił strzał rezerwowego Yong-Jae, by w 53 minucie dać się pokonać Durruty’emu. Po chwili odpowiedzieliśmy co prawda akcją ofensywną, ale zakończoną fatalnie i nieskutecznie przez Hernandeza. W 70 minucie Garcia obronił jakimś cudem strzał Diario po dośrodkowaniu Pereza, a w 83 minucie stało się to, czego się najbardziej obawiałem. Rywale wyrównali za sprawą gola Atchou. Rzuciliśmy się do ataków, aby znów wyjść na prowadzenie, ale to było na nic. Który to już mecz, w którym nie potrafimy dowieźć do końca prowadzenia?

 

La Liga, 13/38, 29.11.2020

San Mames, 35707 widzów

[14] Athletic Bilbao – [12] Rayo, 2:2 (GOMEZ ‘3, SAN JOSE (k) ’38, Durruty ’53, Atchou ’83)

MoM: Markel Susaeta (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Poza jedną wymuszoną zmianą Elustondo za kontuzjowanego Iturraspe na pozycji defensywnego pomocnika, przed meczem z zajmującym ostatnią ligową pozycję w tabeli Betisem zdecydowałem się również na przebudowę bloku ofensywnego. Na szpicy miał zagrać bowiem wyleczony Muniain, natomiast na lewym skrzydle Gomeza zastąpił De Marcos. Te zmiany miały pomóc lepiej wykorzystać potencjał Muniaina, który wszak był najlepszym strzelcem La Liga w poprzednim sezonie. A skoro zawodzą zarówno Llorente, jak i Hernandez, czemu by nie spróbować tej opcji?

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Diario – Elustondo, Garcia – Susaeta, De Marcos, Ander – Muniain

 

Na początku meczu pozwoliliśmy rywalom na konstruowanie ataków pozycyjnych, co szybko mogło się nan as zemścić, gdyby w 6 minucie Garcia lepiej przyłożył głowę do piłki po dośrodkowaniu Heldera. Pięć minut potem fatalnie uderzał Ripamonti, który dobijał strzał Pueye, a mimo to nie trafił. Cztery minuty później z kolei przed szansą na zdobycie gola stanął Pedro, ale na drodze do szczęścia Los Beticos tym razem stanął nasz bramkarz, popisując się doskonałą interwencją. W 23 minucie po raz pierwszy zagroziliśmy bramce rywala, gdy dośrodkowanie Pereza z rzutu rożnego próbował na gola zamienić Dario, ale uderzył ponad bramką. W 34 minucie akcję lewym skrzydłem De Marcosa kończył w środku Ander, jednak jego uderzenie było bardzo niecelne. Pięć minut później na strzał z dystansu zdecydował się Pueye, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Do przerwy wynik meczu nie uległ zmianie i kibice goli nie zobaczyli. Po zmianie stron Betis ruszył do ataków. Pierwszej jednak okazji w tej odsłonie meczu nie wykorzystał Pueye, a w 70 minucie znów fatalnie dobijał uderzenie kolegi Ripamonti, którego choć piłka szuka w polu karnym, to nie potrafi on zrobić z tego użytku. Nic dziwnego, że po 13 meczach w roli środkowego napastnika ma na koncie okrągłe zero goli. W 74 minucie dalekie podanie Balenziagi dotarło do Susaety, ten ładnie minął lewego obrońcę Betisu i oddał strzał, który okazał się minimalnie niecelny. W końcówce zarysowała się przewaga gospodarzy, a wprowadzony na boisko Sakho co chwila stawał przed szansą na zdobycie gola. Dzielnie jednak się broniliśmy. W ostatniej akcji doliczonego czasu rywale wykonywali rzut wolny pod naszą bramką. Piłkę wybił jednak Dario, ta trafiła pod nogi Viguery, który dalekim podaniem uruchomił będącego na desancie Hernandeza. A nasz napastnik w stylu Raula z finału Ligi Mistrzów, albo Fernando Torresa z półfinału przeciwko Barcelonie popędził samotnie na bramkę rywala, nie pozwolił sobie odebrać piłki i pięknym strzałem dał nam zwycięstwo!

 

La Liga, 14/38, 05.12.2020

Manuel Ruiz de Lopera, 31507 widzów

[20] Betis – [14] Athletic Bilbao, 0:1 (HERNANDEZ ‘90+4)

MoM: Iker Hernandez (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Podbudowani zwycięstwem w Andaluzji w dobrych nastrojach przygotowywaliśmy się do następnego ligowego spotkania, w którym naszym rywalem był 12. w w tabeli Espanyol. Zespół słynący z promowania świetnych graczy (takich jak Javi Marquez, Didac Vila, czy Victor Ruiz) dawno nie osiągał sukcesów, ale to wciąż solidny ligowy średniak.

 

Na to spotkanie nie zmieniłem wyjściowej jedenastki w porównaniu z poprzednim meczem.

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Diario – Elustondo, Garcia – Susaeta, De Marcos, Ander – Muniain

 

Niewiele brakło, a już w 3 minucie Muniain dałby nam prowadzenie, ale niestety jego uderzenie doskonale obronił Boly. Cztery minuty później Mahamha odpowiedział bardzo niecelnym strzałem z dystansu. W 11 minucie Perez zdobył gola. Tyle tylko, że było to trafienie samobójcze gdy odbiła się od jego pleców piłka wybita przez Olazabala po strzale Alexandre. W 17 minucie Perez miał okazję zrehabilitować się za strzelonego gola samobójczego, uderzając z rzutu wolnego, ale posłał piłkę nad poprzeczką. W 22 minucie Perez miał kolejną szansę, tym razem z akcji po podaniu Elustondo, jednak uderzył znów niecelnie. Cztery minuty potem nadzialiśmy się na kontrę i kolejny błąd Pereza sprawił, że Scrbec strzelił gola na 0:2. Od tej pory nie mieliśmy już absolutnie nic do stracenia i ruszyliśmy do szaleńczych ataków, godząc się na zabójcze kontry rywali. W 34 minucie minimalnie obok bramki uderzał Muniain, a trzy minuty później w poprzeczkę trafił Susaeta. W 42 minucie interwencja Cali uratowała gości po strzale De Marcosa. Do przerwy wynik już nie uległ zmianie. W przerwie przeprowadziłem coś na formę „suszarki” i od razu zmieniłem dwóch graczy – za Pereza wszedł Aurtentxe, a za San Jose wszedł Eizmendi. Drugą połowę rozpoczęliśmy od szarży De Marcosa i jego strzale, po którym piłka wylądowała nad bramką. W 58 minucie jedna z kontr rywali zakończyła się sukcesem. Po dalekim podaniu Dosseviego gola strzelił Camejo. To trafienie zupełnie podcięło nam skrzydła. Pozwoliliśmy rywalom na bardzo wiele w ostatnim kwadransie, ale na szczęście Espanyolowi też już się nie chciało. I na szczęście nie straciliśmy więcej bramek. Kompletnie nie wiem, co się stało...

 

La Liga, 15/38, 13.12.2020

San Mames, 36945 widzów

[14] Athletic Bilbao – [12] Espanyol, 0:3 (PEREZ [og] ’11, Scrbec ’26, Camejo ’58)

MoM: Alexandre (Malaga)

Odnośnik do komentarza

Jakby bolesna porażka 0:3 przed własną publicznością nie była wystarczającym dramatem, straciliśmy jeszcze Andera, który w tamtym meczu doznał urazu. Początkowo wydawało się, że to nic groźnego, ale ostatecznie okazało się, że nasz playmaker będzie musiał pauzować około siedmiu tygodni. Jego miejsce zajął na pozycji ofensywnego pomocnika Viguera, a na ławce rezerwowych w meczu przeciwko ostatniej w ligowej tabeli Osasunie zajął Ugarte.

 

Olazabal – Balenziaga, Perez, San Jose, Diario – Elustondo, Garcia – Susaeta, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Od pierwszych chwil rzuciliśmy się na rywala, chcąc bardzo szybko zatrzeć niekorzystne wrażenie, jakie po sobie zostawiliśmy po poprzednim meczu. Pierwszy atak i strzał De Marcosa zakończył się jednak niecelnie. W 12 minucie jednak udało się nam objąć prowadzenie, kiedy podanie od Viguery dotarło do Muniaina, ten minął jednego ze stoperów i mocnym strzałem nie dał szans bramkarzowi. Osiem minut później Balenziaga dalekim podaniem uruchomił Susaetę, który szybko zgubił pilnującego go bocznego obrońcę i oddał strzał, minimalnie niecelny. Dwie minuty później swojej kolejnej okazji nie wykorzystał Muniain, a w 38 minucie pierwszy raz potencjał ofensywny pokazała Osasuna, gdy uderzał Simao. Próba Portugalczyka okazała się jednak nieudana. Gdy rywale myślami byli już w szatni na przerwę, Muniain zdobył drugiego gola. A żeby było jeszcze efektowniej, w doliczonym czasie pierwszej połowy gola strzelił również De Marcos, wykorzystując kolejne doskonałe podanie od Viguery. Trzybramkowa przewaga pozwalała nam na spokojniejszą grę w drugiej połowie, co rywale próbowali wykorzystać. Najczęściej próbował Sokouna, najlepszy napastnik w drużynie z Nawarry. Nie potrafił on jednak znaleźć sposobu na naszego bramkarza, próbując przynajmniej czterokrotnie w ciągu kwadransa na początku drugiej połowy . W 70 minucie Mikel odegrał do Sergio, a ten uderzył bardzo mocno, jednak też bardzo niecelnie. Pięć minut później kontuzji doznał Dario i w jego miejsce musiałem wprowadzić Eizmendiego, ale nie przeszkodziło nam to w kontrolowaniu boiskowych wydarzeń. W 82 minucie w słupek trafił Muniain, ale kilka minut później się poprawił i skompletował tym samym pierwszego hattricka w tym sezonie. Niestety w samej końcówce rywale zdobyli bramkę, którą strzelił Sokouna, odbierając Olazabalowi czyste konto. Warto odnotować, że asystę przy tym golu zanotował Grzegorz Krychowiak.

 

La Liga, 16/38, 19.12.2020

Reyno de Navarra, 19800 widzów

[20] Osasuna – [14] Athletic Bilbao, 1:4 (MUNIAIN ’12, MUNIAIN ’43, DE MARCOS ‘45+1, MUNIAIN ’87, Sokouna ’89)

MoM: Iker Muniain (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...