Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Przed następnym ligowym spotkaniem z Valencią, które miało się odbyć już w nowym roku zapowiadały się spore problemy w defensywie. Za kartki pauzować będzie musiał Balenziaga, a Dario potrzebuje około trzech tygodni, aby się wykurować z odniesionego urazu. Cała nadzieja w tym, że do pełnej sprawności powróci na czas Ramalho, bo inaczej będzie krucho z zestawieniem linii obronnej.

 

Valencia radzi sobie bardzo dobrze w tym sezonie. Na chwilę obecną ma dwa razy więcej punktów od nas, co najlepiej pokazuje, jaka różnica dzieli Athletic Bilbao i naszego najbliższego rywala. Nietoperze zajmują czwartą pozycję w La Liga.

 

Dario, na szczęście, zdążył wyleczyć swój uraz i dlatego mógł zagrać przeciwko Valencii. Natomiast na prawej obronie miał zagrać powracający również po kontuzji Ramalho, który też na czas wyleczył kontuzję. W składzie zaszła jeszcze jedna zmiana – zamiast Elustondo na pozycji defensywnego pomocnika zagrał również powracający Iturraspe.

 

Olazabal – Ramalho, Perez, San Jose, Diario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Już w 3 minucie spotkania bliski zdobycia gola był Prosenik, który uderzał głową po dośrodkowaniu Fabio, a minutę potem podobną akcję przeprowadzili Weiss z Chiną, jednak i ta akcja nie zakończyła się sukcesem. W 9 minucie Prosenik uruchomił prostopadłym podaniem Weissa, ten minął naszą linię obrony i w sytuacji sam na sam nie dał szans Olazabalowi. W 23 minucie nasz golkiper doskonale obronił strzał Songa, a trzy minuty później kontuzji doznał Susaeta i nie mógł dokończyć spotkania. W jego miejsce na boisku pojawił się Gomez. W 33 minucie bliski wyrównania był De Marcos, którego świetnym podaniem obsłużył Muniain, ale nasz lewoskrzydłowy przestrzelił. W 38 minucie ponownie próbował Song, jednak i tym razem doskonale spisał się między słupkami Oier. W 41 minucie na strzał z ostrego kąta zdecydował się Perez, któremu podawał Viguera, jednak nasz lewy obrońca nie mógł strzelić gola z takiej pozycji. Na początku drugiej połowy znów bliski zdobycia bramki był Weiss, ale to nam udało się wyrównać w 56 minucie, gdy San Jose wykorzystał dośrodkowanie Pereza z rzutu rożnego. W 63 minucie Prosenik mógł ponownie wyprowadzić rywali na prowadzenie, jednak i tym razem górą był nasz bramkarz. Sześć minut później z kolei to Renan fantasycznie obronił strzał Muniaina. W 86 minucie Prosenik zdobył gola po akcji, która zaczęła się od błędu Pereza na lewej obronie. Gdy kibice zwątpili w punkty w tym spotkaniu, nakazałem wszystkim ostro ruszyć do przodu i ta szarża przyniosła efekt, gdy w ostatniej akcji doliczonego czasu gry San Jose podał do Garcii, ten daleko na prawe skrzydło do Gomeza, który dośrodkował, a z najbliższej odległości gola strzelił Muniain, ratując nam jeden punkt.

 

La Liga, 17/38, 03.01.2021

San Mames, 45236 widzów

[14] Athletic Bilbao – [4] Valencia, 2:2 (Weiss ‘9, SAN JOSE ’58, Prosenik ’86, MUNIAIN ‘90+2)

MoM: Phillip Prosenik (Valencia)

Odnośnik do komentarza

Muniain, jak żaden inny napastnik Bilbao, jest gwarantem goli, gdy jest ustawiany na szpicy. Na lewym skrzydle nieźle gra De Marcos, a jest jeszcze utalentowany Ugarte. Gorzej w środku, bo Ander rozczarowuje. Chociaż w obliczu jego kontuzji swoją szansę doskonale wykorzystuje Viguera, który ma już na koncie 5 asyst w 13 spotkaniach.

 

 

 

Uratowany punkt pozwolił nam w lepszych nastrojach przygotowywać się do pierwszego meczu V rundy Pucharu Króla, w której podejmowaliśmy Atletico Madryt. Pierwsze spotkanie miało odbyć się w stolicy Hiszpanii i miało w nim zabraknąć kontuzjowanego Susaety, którego na prawym skrzydle zastąpił, podobnie jak miało to miejsce w poprzednim meczu, Gomez. Na ławce rezerwowych zaś usiadł młody Lopez. Tymczasem na lewej obronie Pereza zastąpił Aurtentxe. Mam już dość prostych błędów w obronie doświadczonego Baska.

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Diario – Iturraspe, Garcia – Gomez, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Rozpoczęło się bardzo groźnie, bo w 3 minucie Juan Antonio uderzał na naszą bramkę, ale doskonałą interwencją popisał się Oier. Sześć minut później nasz bramkarz jednak nie mógł nic zrobić i Juan Antonio zdołał wpisać się na listę strzelców. Odpowiedzieliśmy po sześciu minutach, gdy dalekie podanie Garcii wykorzystał Muniain, pokazując cały swój kunszt i spryt pod bramką rywala. W 22 minucie Guilherme strzelił gola na 2:1, ale sędzia tej bramki nie uznał, dopatrując się spalonego. Tymczasem czternaście minut potem to Gomez zdobył gola na 1:2, wprowadzając kibiców zgromadzonych na Vincente Calderon w prawdziwą konsternację. Po przerwie znów jako pierwszy okazję bramkową stworzył sobie Juan Antonio, ale gola nie zdobył. W 57 minucie po akcji tego samego przed szansą stanął Sisoko, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 62 minucie znów uderzał Juan Antonio lecz ta próba była bardzo niecelna. W 83 minucie Olazabal doskonale obronił strzał Guilherme, a sześć minut później poradził też sobie świetnie z uderzeniem Sissoko. W doliczonym czasie jeszcze jedna fenomenalna interwencja Oiera sprawiła, że wyjeżdżamy z Madrytu z tarczą!

 

Copa del Rey, V runda, 1 mecz, 06.01.2021

Vicente Calderon, 72350 widzów

[LL] Atletico Madryt – [LL] Athletic Bilbao, 1:2 (Antonio ‘9, MUNIAIN ’15, GOMEZ ’36)

MoM: Oier Olazabal (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo w meczu z Atletico, bądź co bądź, aktualnym mistrzem kraju sprawiło, że nasze morale bardzo wzrosło przed kolejnymi spotkaniami. W następnym meczu ligowym podejmowaliśmy rewelację rundy jesiennej w poprzednim sezonie – Valladolid. W tym sezonie ta drużyna już tak nie olśniewa, ale wciąż gra bardzo dobrze i zajmuje siódme miejsce w pierwszej dziesiątce.

 

Na to spotkanie nie dokonałem żadnej zmiany w wyjściowej jedenastce.

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Diario – Iturraspe, Garcia – Gomez, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Podobnie, jak w kilku poprzednich meczach, tak I w tym pierwsza groźna akcja miała miejsce w 3 minucie I od razu zakończyła się golem, gdy na listę strzelców wpisał się napastnik gości, Schulz. Odpowiedzieliśmy osiem minut później golem Muniaina, któremu służy gra na szpicy. To jego szósty gol w czwartym kolejnym meczu. Jedenaście minut później próbował Gomez, którego dobrym podaniem obsłużył Iturraspe, ale nasz skrzydłowy nie zrobił z tego podania właściwego użytku. Trzy minuty potem strata Viguery w środkowej strefie sprawiła, że piłka trafiła pod nogi Schulza, który natychmiast uderzył, ale bardzo niecelnie. W 30 minucie fantastyczne, prostopadłe podanie Eriksena dotarło do Schulza, a ten po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Osiem minut potem okazji do gola nie wykorzystał pomocnik gości, Marco Perez, któremu dogrywał Gnaboyounu, ale poprawił się pięć minut później, wykorzystując kolejne znakomite odegranie od Eriksena. Do przerwy przegrywaliśmy dwoma golami i nasza sytuacja była bardzo trudna. Zaraz po zmianie stron na strzał z daleka zdecydował się Eriksen, ale doskonale interweniował Olazabal, a w 54 minucie nie pozwolił się pokonać Yongowi. W 59 minucie bardzo niecelnie uderzał Gnaboyounu, który wypracował sobie świetną pozycję... i nic. W 80 minucie kolejnej bramkowej okazji dla gości nie wykorzystał Perez, na co odpowiedzieliśmy kontaktowym trafieniem Muniaina. To dodało nam sił, by walczyć jeszcze o remis w końcówce tego meczu, ale niestety zabrakło nam czasu, ale też możliwości. Bo w końcówce to Valladolid miało i tak więcej szans na gola numer cztery, niż my na wyrównanie.

 

La Liga, 18/38, 10.01.2021

San Mames, 36733 widzów

[13] Athletic Bilbao – [7] Valladolid, 2:3 (Schulz ‘3, MUNIAIN ’11, Schulz ’30, Perez ’43, MUNIAIN ’83)

MoM: Iker Muniain (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

W rewanżu przeciwko Atletico trener naszych rywali wystawił zupełnie przebudowaną pierwszą jedenastkę, m. in. z Sergio Aguero, Douglasem Costą i Vassilijem Iljinem. Ponadto w ataku zagrać miał dopiero co sprowadzony z Werderu Brema, za batatela, 26,5 miliona euro, Chris Gadi.

 

W składzie Athletic Bilbao nie zaszła żadna zmiana, choć zastanawiałem się, czy nie postawić na lewej obronie na Balenziagę zamiast Aurtetnxe, bo nasz wychowanek też gra znacznie poniżej oczekiwań.

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Diario – Iturraspe, Garcia – Gomez, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Goście od pierwszych minut wzięli się za odrabianie strat z pierwszego meczu I już w 5 minucie bliski zdobycia bramki był Costa po podaniu od Thiago. W 11 minucie wychowanek Barcelony strzelił go na 0:1 po podaniu od nowego nabytku – Gadiego, a sześć minut później poprzeczkę obił Sissoko. W 21 minucie niecelnie uderzał Iljin, któremu dogrywał Thiago. W 33 minucie za krótkie wybicie Iturraspe sprawiło, że do piłki dopadł Dominguez i mocno uderzył, ale spudłował. Trzy minuty później fantastyczna interwencja Karlssona uratowała gości, gdy uderzał Gomez. W 41 minucie niestety straciliśmy drugiego gola, którego strzelił Sissoko. W drugiej połowie nie mieliśmy już zbyt wiele do stracenia. Od razu dokonałem trzech zmian. Na boisku pojawili się Perez, Elustondo i Martinez zastępując odpowiednio Aurtentxe, Iturraspe i Raula Garcii. Za dużo oddawaliśmy rywalowi pola gry w środku. W 48 minucie szansę na wyrównanie stanu dwumeczu zmarnował Gomez, ale w 59 minucie bardzo mocny strzał Eduardo znalazł drogę do bramki i goście prowadzili już trzema bramkami. A co gorsza – mieli pełną kontrolę nad meczem. Minutę potem mimo dogodnej okazji niecelnie uderzał De Marcos, a pięć minut później bramkę na 0:4 strzelił Iljin. W 74 minucie jeszcze cień nadziei w serca kibiców wlał Viguera, strzelając gola kontaktowego po dobrym podaniu od Muniaina. Tyle, że goście nie pozwalali nam na więcej, a sami raz za razem ostrzeliwali naszą bramkę. Najczęściej zaś robił to Costa. Na nasze szczęście, rywale nie zdołali zdobyć więcej bramek, ale co z tego? Mimo dobrego wyniku z pierwszego meczu, w rewanżu Atletico pokazało nam miejsce w szeregu.

 

Copa del Rey, V runda, rewanż, 13.01.2021

San Mames, 51163 widzów

[LL] Athletic Bilbao – [LL] Atletico Madryt, 1:4 (Thiago ’11, Sissoko ’41, Edurardo ’59, Iljin ’65, VIGUERA ’74)

MoM: Thiago (Atletico Madryt)

Odnośnik do komentarza

Lech przynajmniej na wyjazdach wygrywa...

 

 

 

Zapominając już o naszej przygodzie w Pucharze Króla, musieliśmy się teraz skupić na walce o ligowe punkty. Najbliższym meczem z Villarreal kończyliśmy rundę jesienną i patrząc na nasze ostatnie wyniki – mamy szansę zamknąć rundę pozytywnym akcentem. Na jakiej podstawie wyciągam takie wnioski? Ano na takiej, że gramy na wyjeździe.

 

W składzie na to spotkanie nie zaszła żadna zmiana w wyjściowej jedenastce. Jedynie na ławce rezerwowych usiadł Ander, zastępując Lopeza. Na razie Herrera chyba nie jest jeszcze gotowy do gry przez 90 minut, a poza tym Viguera jest obecnie od niego zwyczajnie lepszy.

 

Olazabal – Ramalho, Aurtentxe, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Gomez, De Marcos, Viguera – Muniain

 

Gospodarze narzucili nam swoje, trudne warunki od pierwszych chwil I już w 3 minucie bliski zdobycia bramki był Mollo, ale na szczęście spudłował. Jedenaście minut później strzał Tokai znakomicie obronił Olazabal, a w 21 minucie znów bardzo niecelnie uderzał Mollo. Trzy minuty później Gueye posłał znakomitą piłkę w pole karne, gdzie akcję celnym strzałem zakończył Tokaya. Ten sam piłkarz strzelił drugiego gola siedem minut później, gdy wykończył podobną akcję tyle, że z przeciwnego skrzydła. Akcję zaś przeprowadził Mollo. W doliczonym czasie pierwszej połowy ten sam napastnik miał okazję skompletować hattricka, ale tym razem nie trafił. Tracąc dwa gole zdecydowałem się zmusić swoich podopiecznych do odważnej gry w drugiej połowie, aby poszukać jeszcze wyrównania. Tyle, że w 48 minucie, gdyby nie Olazabal, to Tokaya zdobyłby trzeciego gola. W 59 minucie bramkę strzelił, ale nie uznał jej sędzia, bo afrykański napastnik był na pozycji spalonej. W 63 minucie znakomicie jego kolejny strzał obronił Oier, a osiem minut później nie wykorzystał znakomitego podania od Gueye. W 73 minucie nadzieję dał nam Dario, strzelając gola po rzucie rożnym bitym przez rezerwowego Pereza. Pięć minut potem okazję do wyrównania zmarnował Gomez, uderzając piłkę nad poprzeczką. W końcówce okazje na gola dla gospodarzy, który rozwiałby wątpliwości, zmarnował Mollo. Ale rywale i tak utrzymali prowadzenie, które wywalczyli w pierwszej połowie.

 

La Liga, 19/38, 17.01.2021

El Madrigal, 19328 widzów

[6] Villarreal – [14] Athletic Bilbao, 2:1 (Tokaya ’25, Tokaya ’32, DARIO ‘73)

MoM: Dennis Tokaya (Villarreal)

Odnośnik do komentarza
| Pos   | Inf   | Team	   |	   | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag    | G.D.  | Pts   |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 1st   |	   | At. Madrid |	   | 19    | 15    | 4	 | 0	 | 38    | 10    | +28   | 49    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 2nd   |	   | R. Madrid  |	   | 19    | 15    | 2	 | 2	 | 57    | 18    | +39   | 47    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 3rd   |	   | Barcelona  |	   | 19    | 15    | 2	 | 2	 | 40    | 7	 | +33   | 47    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 4th   |	   | Valencia   |	   | 19    | 11    | 5	 | 3	 | 35    | 20    | +15   | 38    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 5th   |	   | Villarreal |	   | 19    | 11    | 3	 | 5	 | 33    | 24    | +9    | 36    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 6th   |	   | Sevilla    |	   | 19    | 10    | 5	 | 4	 | 40    | 26    | +14   | 35    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 7th   |	   | Valladolid |	   | 19    | 10    | 4	 | 5	 | 35    | 25    | +10   | 34    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 8th   |	   | Recreativo |	   | 19    | 8	 | 6	 | 5	 | 29    | 29    | 0	 | 30    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 9th   |	   | Hércules   |	   | 19    | 8	 | 4	 | 7	 | 32    | 31    | +1    | 28    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 10th  |	   | Celta	  |	   | 19    | 7	 | 4	 | 8	 | 28    | 30    | -2    | 25    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 11th  |	   | Rayo	   |	   | 19    | 6	 | 6	 | 7	 | 23    | 22    | +1    | 24    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 12th  |	   | Espanyol   |	   | 19    | 5	 | 6	 | 8	 | 26    | 26    | 0	 | 21    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 13th  |	   | Las Palmas |	   | 19    | 6	 | 2	 | 11    | 22    | 40    | -18   | 20    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 14th  |	   | Athletic   |	   | 19    | 5	 | 3	 | 11    | 26    | 33    | -7    | 18    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 15th  |	   | Deportivo  |	   | 19    | 5	 | 3	 | 11    | 22    | 32    | -10   | 18    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 16th  |	   | Getafe	 |	   | 19    | 4	 | 4	 | 11    | 24    | 47    | -23   | 16    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 17th  |	   | Almería    |	   | 19    | 2	 | 7	 | 10    | 21    | 37    | -16   | 13    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 18th  |	   | Cádiz	  |	   | 19    | 2	 | 6	 | 11    | 14    | 34    | -20   | 12    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 19th  |	   | Betis	  |	   | 19    | 3	 | 2	 | 14    | 19    | 48    | -29   | 11    |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 20th  |	   | Osasuna    |	   | 19    | 1	 | 4	 | 14    | 16    | 41    | -25   | 7	 |
| ---------------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Przed kolejnym ligowym spotkaniem z Almerią zdecydowałem się na jedną roszadę taktyczną oraz jedną zmianę personalną. W miejsce słabo spisującego się Aurtentxe wskoczył do składu Balenziaga, który już wyleczył swój niedawny uraz. Druga ze wspomnianych modyfikacji to zamiana flankami De Marcosa i Gomeza. Być może uda się w ten sposób jeszcze lepiej

 

wykorzystać potencjał naszych skrzydłowych. Na ławce rezerwowych wciąż pozostał Herrera.

 

Nie wiedzieć czemu, trener drużyny przyjezdnych na ławce rezerwowych umieścił najlepszego gracza Almerii, Pablo Piattiego. Wygląda na to, że mikry Argentyńczyk przeżywa jakiś kryzys formy. Ale to akurat powinna być dla nas dobra wiadomość.

 

Olazabal – Ramalho, Balenziaga, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia –De Marcos, Gomez, Viguera – Muniain

 

Doskonale weszliśmy w to spotkanie, zdobywając pierwszego gola już w pierwszej naszej ku temu okazji, gdy w 5 minucie Garcia dośrodkował celnie z rzutu wolnego, a piłkę głową do siatki skierował Dario. Trzy minuty potem Alves fenomenalnie obronił pierwszą okazję Muniaina, na co rywale odpowiedzieli w 15 minucie świetną indywidualną akcją Koury, nie zakończoną jednak golem. W 24 minucie Koura rozegrał akcję z Bulotem, który wpadł z piłką w pole karne i oddał soczysty strzał, po którym piłka przeleciała obok lewego słupka bramki Oiera. W 31 minucie podwyższyliśmy prowadzenie, kiedy akcję i dośrodkowanie De Marcosa na bramkę zamienił Viguera. Po chwili swojej drugiej okazji w tym meczu nie wykorzystał Muniain, a minutę potem doskonale uderzenie Shutova obronił Oier, przypominając o swojej klasie. Drugą połowę rozpoczęliśmy znakomicie, od bramki Muniaina, którą strzelił po świetnym dograniu między linię obrony a bramkarza od Gomeza. W 51 minucie znów świetnie w bramce spisał się Oier, tym razem broniąc strzał Dos Santosa. Kwadrans później po raz kolejny nie popisał się Muniain, marnując doskonałą okazję, ale zrehabilitował się w 73 minucie, zdobywając swojego drugiego gola po podaniu od rezerwowego Ugarte, który zastąpił De Marcosa. Dzieła zniszczenia w 88 minucie dopełnił Ander, który na boisku pojawił się na ostatni kwadrans. Herrera dobił strzał Ugarte, ustalając wynik meczu. To moje najwyższe ligowe zwycięstwo w roli szkoleniowca Athletic!

 

La Liga, 20/38, 24.01.2021

San Mames, 35681 widzów

[14] Athletic Bilbao – [17] Almeria, 5:0 (DARIO ‘5, VIGUERA ’31, MUNIAIN ’49, MUNIAIN ’73, ANDER ’88)

MoM: Iker Muniain (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

No to czas na małą retrospekcję :P

 

 

 

Dwanaście miesięcy wcześniej…

- Wyjeżdżam z Kanarów. Dostałem świetną propozycję pracy na kontynencie...

Amelię aż zatkało. Chociaż ostatnimi czasy nasze relacje były dość... hmmm... obojętne, ta wiadomość zrobiła na niej wrażenie. Dało się to zauwazyć już na pierwszy rzut oka.

Amelia, podobnie jak ma to w zwyczaju większość kobiet, zarzuciła mnie od razu gradem pytań.

- Dokąd? Kiedy? Dlaczego?

- Zarząd klubu Athletic Bilbao zwrócił się do mnie z prośbą o objęcie stanowiska trenera pierwszej drużyny.

- Od zaraz?

- Nie. Spokojnie. Dopiero od przyszłego sezonu. Niedawno zwolnili dotychczasowego trenera, ale podjęli decyzję, że do końca sezonu drużynę poprowadzi asystent. A od nowego sezonu chcą mieć nowego trenera z krwi i kości.

- A dlaczego nie skonsultowałeś tego ze mną?

- Ostatnio i tak nie układało się między nami najlepiej. Ty masz swoje życie, ja mam swoje. Mijamy się w mieszkaniu, mamy swoich przyjaciół, swoje towarzystwo, swoje zainteresowania i pasje. Przecież ostatnio niemal nie rozmawialiśmy.

- To rzeczywiście argument, żeby podejmować tak ważną decyzję bez mojego udziału. No po prostu fantastycznie. Zbytek łaskawości z twojej strony, że przynajmniej powiedziałeś mi o tym odpowiednio wcześnie.

- Przecież możemy wyjechać razem – wypaliłem, od razu zdając sobie sprawę, jak fatalnie to zabrzmiało. Kończąc to niefortunne zdanie już przygotowywałem się na atak Amelii.

- No świetnie. Mam zostawić wszystko i jechać za tobą na drugi koniec Hiszpanii?!

To był chyba właściwy moment, żeby postawić wszystko na jedną kartę. Chociaż zostałem zepchnięty w tej rozmowie do defensywy (co było raczej do przewidzenia), zdecydowałem, że czas na kontratak.

- Widzisz. Dlatego nie konsultowałem tego z tobą. Sama nie wiesz czego chcesz. Z jednej strony masz do mnie pretensje, że wyjeżdżam, ale gdy proponuję ci wspólny wyjazd, masz pretensje, że ciągnę cię za sobą.

- Ta rozmowa nie ma sensu. Widzę, że i tak podjąłeś już decyzję... - powiedziała cicho Amelia i wyszła z mieszkania.

 

W ostatnim meczu ligowym stycznia, który odbywał się w dniu zamknięcia okienka transferowego, podejmowaliśmy na wyjeździe drużynę Celty, która po pierwszej części sezonu zajmuje zaskakująco wysokie, jak na standardy tej drużyny, 11. Miejsce w ligowej tabeli.

 

Olazabal – Ramalho, Balenziaga, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Viguera – Muniain

 

Gospodarze od samego początku wrzucili wysoki bieg I szybko chcieli zdobyć gola. W 3 minucie groźnie z dystansu uderzał Porcel, ale Oier doskonale obronił tę próbę. Pięć minut potem fenomenalna znów interwencja Oiera uratowała nam skórę, gdy na raty naszego bramkarza próbował pokonać znów Porcel. W 12 minucie bardzo niecelnie uderzał Doumbou, chociaż Wakaso posłał mu znakomite podanie otwierające drogę do bramki. W 29 minucie z kolei z rzutu wolnego bezpośrednio próbował Oiera zaskoczyć Stancu, jednak uderzył bardzo niecelnie. Osiem minut później świetna kolejna parada Oiera sprawiła, że Chapman nie zdołał zdobyć gola. Dopiero w 44 minucie pierwszą okazję do zdobycia gola mieli goście z Bilbao. Niecelnie jednak przymierzył w tej sytuacji Muniain. W drugiej połowie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. W 54 minucie niecelnie uderzał Stancu, na co odpowiedzieliśmy uderzeniem Ramalho dziewiętnaście minut później. Piłka odbiła się od Muniaina i wpadła od siatki, ale sędzia nie uznał tej bramki, bowiem Iker był na spalonym. Uderzenie Jonasa zostało zaś potraktowane jako podanie do Muniaina. Przycisnęliśmy dopiero w ostatnim kwadransie. Najpierw w 84 minucie w boczną siatkę trafił rezerwowy Ugarte, a w doliczonym czasie po długotrwałym oblężeniu udało nam się wyrwać trzy punkty, gdy gola po rzucie rożnym zdobył San Jose!

 

La Liga, 21/38, 31.01.2021

Balaidos, 25847 widzów

[11] Celta – [13] Athletic Bilbao, 0:1 (SAN JOSE ‘90+4)

MoM: Mikel San Jose (Athletic Bilbao)

Odnośnik do komentarza

Nie, to nie był plan. Improwizujemy :P

 

 

Dziesięć miesięcy temu...

Miesiące mijały, a atmosfera w mieszkaniu wcale nie ulegała poprawie. Miałem nawet wrażenie, że jest coraz gorzej. Amelia coraz mniej czasu spędzała w domu, a gdy juz w nim bywała, siedziała okopana w papierach. Wyglądało to tak, jakby próbowała się bronić przed rzeczywistością, przyjmując na siebie coraz więcej obowiązków zawodowych. Przy wspólnych posiłkach, które jadaliśmy coraz rzadziej, mówiła tylko o problemach w pracy, o nowych sprawach, które musi podjąć i o zmianach w środowisku prawniczym, które właśnie zachodzą. Nie było mowy o nas, naszej przyszłości, przeszłości, o niczym, co by nas jeszcze łączyło. Koniec tego, co i tak wygasało już od kilkunastu dobrych miesięcy, wydawał się nieuchronny...

Niemogący wywalczyć sobie miejsca w drużynie z Bilbao Zurbano od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Malagi, gdzie powędruje na prawie Bosmana.

Tymczasem powaznej kontuzji kręgosłupa doznał De Marcos. Wyklucza go ona z gry na cztery miesiące, ale na szczęście będzie mógł go zastąpić Susaeta, który już wyleczył swój uraz. Mam tylko nadzieję, że on już swój limit kontuzji na ten sezon też wyczerpał.

 

Spotkanie z Recreativo wydawało się być idealną szansą na przedłużenie passy zwycięstw. Zwłaszcza, że mieliśmy grać u siebie. Tyle, że Recreativo to nie są do końca takie ogórki, jak mogłoby się to wydawać. Po pierwszej rundzie znaleźli się pod koniec pierwszej dziesiątki w ligowej tabeli, a to każe w nich widzieć bardzo wymagającego przeciwnika.

 

W składzie na to spotkanie nie musiałem dokonać żadnej zmiany, dlatego zagraliśmy tym samym zestawieniem, co ostatnio.

 

Olazabal – Ramalho, Balenziaga, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Viguera – Muniain

 

Znów to nasi rywale jako pierwsi sprawdzili umiejętności Oiera, ale nasz golkiper doskonale się zachował, gdy w7 minucie chytrym strzałem próbował go pokonać Pozo. Odpowiedzieliśmy siedem minut później, kiedy prostopadłe podanie Viguery na gola zamienił Muniain, dając nam prowadzenie. Pierwszy nas ofensywny wypad od razu zakończył się golem. Rywale znów zaatakowali. Świetną szansę zmarnował Robinho, uderzając z rzutu wolnego, ale doskonale w bramce znów zachował się Oier. W 25 minucie indywidualnej akcji próbował Muniain, jednak tym razem uderzył niecelnie, a cztery minuty potem strzał Gomeza z najwyższym trudem odbił Font. Jeszcze przed przerwą raz Oier musiał nas ratować, gdy w 40 minucie z bliska uderzał Pozo, jednak Olazabal udowodnił, że dysponuje fantastycznym refleksem. W drugiej połowie zabrakło nam koncentracji w pierwszych jej minutach, co rywal wykorzystał, wyrównując stan meczu w 52 minucie. Bramkę, z podania Robinho, strzelił właśnie Pozo – najlepszy napastnik Recreativo w tym sezonie. W 67 minucie po akcji strzelca bramki dla Recreativo przed znakomitą szansą stanął rezerwowy Nsue, który na boisku pojawił się raptem przed kilkoma minutami. Wychowanek Mallorki nie potrafił jednak celnym strzałem zakończyć tej akcji. W 71 minucie kolejnej okazji nie wykorzystał Pozo, a w doliczonym czasie ten argentyński napastnik miał pecha, bo jego świetny strzał zatrzymał się na poprzeczce. Mamy remis, który należy uznać za dobry wynik, bowiem to Recreativo dyktowało warunki w tym meczu.

 

La Liga, 22/38, 07.02.2021

San Mames, 36825 widzów

[13] Athletic Bilbao – [9] Recreativo, 1:1 (MUNIAIN ’15, Pozo ’52)

MoM: Julian Schmidt (Recreativo)

Odnośnik do komentarza

No niestety. Nie mam ostatnio czasu na czytanie książek, to i mniej pomysłów na rozwój fabuły.

 

 

 

Kwiecień, 2020

Razu jednego, po powrocie z kancelarii, Amelia zapytała prosto z mostu:

- Chcesz, żebym z tobą pojechała?

Pytanie mnie zaskoczyło. Nie byłem na nie zupełnie przygotowany, a tym bardziej nie wiedziałem, jak mógłbym odpowiedzieć. Od dawna nasze relacje były, delikatnie mówiąc, chłodne. Po tym, co nas złączyło lat temu dziesięć nie pozostał już choćby ślad. Żyliśmy razem, ale jakby osobno.

- Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie wiem, czy to cokolwiek zmieni. Czy zmiana otoczenia pozwoli nam na odbudowanie tego, co, niepielęgnowane w ostatnich miesiącach, konsekwentnie niszczało. Uwierz mi, to dla mnie tez trudna i niewdzięczna sytuacja. Sam nie wiem, jak z niej wyjść, aby nie ranić siebie, Ciebie, ani nie niszczyć tego, co jest wokoło.

Amelia przerwała te moje okrągłe tłumaczenia, za co serdecznie jej w duchu podziękowałem:

- Znajoma proponuje mi pracę u siebie w kancelarii w Barcelonie. Studiowałyśmy razem prawo. Na studiach byłyśmy jak papużki nierozłączki, ale po skończeniu szkoły każda z nasz poszła w swoją stronę. Napisała do mnie wczoraj z propozycją pracy, bo mają teraz nawał roboty w związku ze zmianami administracyjnymi w Katalonii.

- No ale Katalonia, to nie Kraj Basków. Wciąż będziemy mieć do siebie daleko. A przecież nie będziesz codziennie dojeżdżać ani dolatywać na miejsce pracy. – autentycznie się zdziwiłem. Gdzie Rzym, a gdzie Krym. Z Barcelony do Bilbao jest ponad 600 kilometrów. To nie miało żadnego sensu...

- Jej kancelaria ma filię w Bilbao, więc mogłabym pracować stamtąd. Tylko, że poza tobą to nie mam tam nic, co mogłoby mnie skłonić do opuszczenia moich rodzinnych stron.

- Nie potrafię ci pomóc podjąć decyzję. Wstyd mi, ale nie potrafię cię przekonać, żebyś jechała ze mną. Musisz sama podjąć tę decyzję.

Zastanawiałem się potem, czy moja decyzja, a raczej jej brak, ostatecznie nie pogrzebał naszych szans na uratowanie tego, co Amelia próbowała jeszcze reanimować. Wiele wskazywało jednak na to, że czas na definitywny koniec. Amelia, takie odniosłem wrażenie, sama również nie była przekonana do wyjazdu. Sprawiała raczej wrażenie a przynajmniej tak ja to odbierałem, jakby chciała po prostu mnie wysondować, jakie są moje oczekiwania wobec niej samej.

Nasza udana seria trzech meczów bez porażki przyszła w odpowiednim momencie, bowiem teraz czeka nas kilka z rzędu meczów z bardzo wymagającymi rywalami. Najpierw jedziemy na Bernabeu, by potem odwiedzić Camp Nou, a tydzień później podjąć na własnym obiekcie Sevillę. O punkty w tych trzech spotkaniach będzie niezwykle trudno.

 

Skoro tak dobrze sobie radziliśmy ostatnio, na bój z Realem wysłałem taką samą jedenastkę.

 

Olazabal – Ramalho, Balenziaga, San Jose, Dario – Iturraspe, Garcia – Susaeta, Gomez, Viguera – Muniain

 

Fatalnie rozpoczęło się dla nas to spotkanie. Już w 4 minucie bowiem Oezil dał prowadzenie gospodarzom, perfekcyjnie wykonując rzut wolny z odległości okolo 22 metrów od naszej bramki, umieszczając piłkę w samym okienku bramki. Cztery minuty później było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Sanogo, wykorzystując idealne prostopadłe podanie od Andersona. Po chwili odpowiedzieliśmy pierwszą próbą do zdobycia bramki, jednak Gomez uderzył daleko obok bramki. W 18 minucie tymczasem Olazabal doskonale obronił strzał Vrsaljko. Na niewiele się to jednak zdało, bo po chwili Iturraspe faulował w naszej szesnastce, walcząc o piłkę. Gola z jedenastu metrów strzelił niezawodny Ronaldo. W 28 minucie Portugalczyk zmarnował swoją kolejną okazję na bramkę, co się na rywalach zemściło, bo nasz szybki kontratak cztery minuty później zakończył się golem Muniaina. Przed przerwą Sanogo jeszcze raz trafił do naszej siatki, ale gola nie uznał sędzia, bowiem Francuz był na kilometrowym spalonym. Druga połowa zaczęła się równie fatalnie. W 47 minucie prowadzenie gospodarzy podwyższył Ronaldo, dobijając strzał Sanogo. Znów jednak potrafiliśmy błyskawicznie odpowiedzieć. Znów na listę strzelców wpisał się Muniain. Tym razem wykorzystując płaskie podanie od Gomeza. W 56 minucie błąd Balenziagi sprawił, że piłkę przejął Ronaldo, natychmiast uderzając na naszą bramkę. Oier zdołał odbić piłkę, ale ta spadła pod nogi Canalesa, który tylko rozpakował prezent. W 62 minucie nasz bramkarz doskonale obronił kolejny strzał Oezila, na co sześć minut potem odpowiedzieliśmy okazją Muniaina na skompletowanie hattricka, ale doskonale w bramce gospodarzy zachował się Cordoba. W 73 minucie na naszą bramkę szarżował Sanogo, ale zakończył akcję niecelnym strzałem. Osiem minut później swoją drugą okazję na gola w meczu zmarnował Gomez, a, koniec końców, więcej goli już w tym meczu nie padło.

 

La Liga, 23/38, 14.02.2021

Santiago Bernabeu, 80354 widzów

[2] Real Madryt – [12] Athletic Bilbao, 5:2 (Oezil ‘4, Sanogo ‘8, Ronaldo (k) ’17, MUNIAIN ’32, Ronaldo ’47, MUNIAIN ’52, Canales ’56)

MoM: Cristiano Ronaldo (Real Madryt)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...