Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

W bardzo dobrych nastrojach przygotowywaliśmy się do kolejnego ligowego meczu. Naszym następnym rywalem miała być drużyna Lugo, która choć sobie nie radzi szczególnie i zajmuje dopiero piętnaste miejsce, to pamiętamy, że w rundzie jesiennej potrafiła nam odebrać dwa punkty i wywalczyć remis. Teraz musimy wziąć rewanż za tamto nieudane spotkanie i tym razem wygrać tak, aby nikt nie miał wątpliwości, kto jest lepszy. A, że stać nas na to, jestem pewien.

Przed meczem również zdecydowałem się porozmawiać z dziennikarzami.

- Czy jutro znów zagracie tak znakomicie jak przeciwko Cerro Reyes?

- Ciężko zagrać dwa tak znakomite mecze z rzędu, ale uważam, że stać nas na to.

- Zwłaszcza, że rywal nie tak wymagający, co?

- Tak? Przed pierwszym meczem z Lugo też tak mówiliśmy, a skończyło się ledwie remisem. Nie możemy sobie pozwolić na lekceważenie rywala.

- Sądzi pan, że Emilio Fuerras, trener Getafe B, pożegna się z posadą?

- Nie wiem, nie mi to oceniać, chociaż uważam, że powinien pozostać na stanowisku. Ale to tylko moje skromne zdanie.

- Kto awansuje do Segunda A?

- Panowie wybaczą, ale nie chcę odpowiadać na to pytanie. Zbyt wielu jest kandydatów.

- W takim razie dziękujemy za rozmowę.

- I ja dziękuję.

 

Sanchez - Conte, Saul, Dorta, Fournier - Outtarra, Nestor, Jose Maria - Johnny, Ortega, Aridane

 

Już pierwsza nasza akcja przyniosła nam bramkę, ale wcale nie padła ona szybko, bo raptem w 16 minucie, kiedy Aridane wycofał do Jose Marii, a ten uderzył mocno i precyzyjnie z osiemnastu metrów przy samym słupku po ziemi. Wcześniej żadna z drużyn nie potrafiła niczym zaciekawić kibiców. W 22 minucie znów jako archiitekt wystąpił Aridane, który wystawił piłkę Ortedze, ale ten fatalnie spudłował. Sześć minut potem po raz pierwszy zaatakowali gospodarze, gdy na naszą bramkę uderzał Ruiz. Strzał ten jednak pozostawiał wiele do życzenia i nawet nazywanie go ‘strzałem’ to małe nadużycie. W 36 minucie po dośrodkowaniu Azkorry z prawej strony, piłka siadła na nodze Yago, a ten huknął z woleja. Tyle, że daleko od bramki. Jeszcze przed przerwą ten sam piłkarz zmarnował kolejną okazję, tym razem wypracowaną przez drugiego z napastników, Arroyo. Po zmianie stron próbowaliśmy grać swoje i to działało. W 56 minucie trzy szybkie podania sprawiły, że w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Johnny, a on takich okazji nie zwykł marnować i zdobył drugą bramkę dla Vecindario. Po chwili polepszył swój bramkowy dorobek, kończąc indywidualną akcję. Na tym nie był koniec, bo mieliśmy swoje kolejne szanse. W 68 minucie bliski zdobycia drugiego gola w meczu był też Jose Maria, ale tym razem zabrakło mu centymetrów, gdy piłka otarła się o zewnętrzną stronę słupka. W 77 minucie rezerwowy Jorge uderzył mocno na bramkę Sancheza, ale bardzo niecelnie. Dziewięć minut potem po raz ostatni zaatakowali gospodarze. Tym razem akcję finalizował kolejny dżoker - Cristobal lecz i on nie potrafił uderzyć na tyle celnie i mocno, aby dać im chociaż gola honorowego.

 

Segunda DIvision B1, 27/38, 27.02.2011

Angel Carro, 1013 widzów

[15] Lugo - [5] Vecindario, 0:3 (JOSE MARIA ‘16, JOHNNY ‘56, JOHNNY ‘60)

MoM: Johnny (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

- Roberto, posłuchaj. Ze względu na szacunek dla Twojej osoby, nie chciałbym ci marnować ostatnich miesięcy kariery i chciałbym rozwiązać za porozumieniem stron naszej umowy, abyś mógł sobie na te ostatnie chwile swojej gry znaleźć sobie jakiś klub, gdzie mógłbyś jeszcze pokopać.

- Chyba pan żartuje, trenerze. Przecież ja mam trzydzieści osiem lat. Nikt przy zdrowych zmysłach mnie nie zatrudni.

- W Vecindario też sobie nie pograsz, a tak miałbyś jeszcze szansę znalezienia sobie nowego klubu.

- Nie ma szans. Poza tym tu jest mi dobrze. Ja już chcę byle dotrwać do emerytury.

- Tylko, że pobierasz z klubowej kasy olbrzymią pensję. Jesteś dla nas dużym balastem.

- Ma pan tupet, żeby tak wprost mi o tym mówić. Jak pan śmie?

- Nie chcę po prostu owijać w bawełnę. Nie grasz, a dużo zarabiasz. Tak dłużej być nie może.

- Ja się nie mam zamiaru nigdzie stąd ruszać.

- Ech, dobra, idź już.

 

Sprawy nie udało się rozwiązać, mimo nacisków ze strony prezesa oraz członków sztabu szkoleniowego, którzy zwracali uwagę na starego Comedeza, nie grającego, a zarabiającego krocie.

 

Tymczasem w tych przedziwnych okolicznościach przygotowywaliśmy się do spotkania z rezerwami Atletico Madryt, które zdołały nas pokonać w rundzie jesiennej. Teraz jednak jesteśmy w dużo lepszej formie i stać nas na to, aby wziąć rewanż za tamtą porażkę.

 

Przed tak ważnym meczem oczywiście udzieliłem wywiadu lokalnym mediom.

 

- Mówi się, że kluczem do waszej dobrej gry jest atmosfera w zespole. Czy to prawda?

- Sądzę, że tak. Piłkarze są zadowoleni i gra w piłkę sprawia im frajdę. Czego więcej nam potrzeba do szczęścia? Niech taki stan trwa jak najdłużej.

- Naprawdę nie obawia się pan, że coś się może nagle zepsuć?

- Oczywiście, że może. Tak nie będziemy grać wiecznie. Ale póki jesteśmy w gazie, potrafimy pokonać każdego.

- Czy przygotował pan coś specjalnego pod katem taktyki na to spotkanie?

- Nie. Zagramy swoje. Będziemy starać się atakować. Nie będziemy zmieniać stylu na jedno spotkanie. Nawet gdybyśmy chcieli, pewnie i tak to by nie wyszło.

- Czy porażka z Atletico B na jesieni może zaważyć na waszej postawie?

- Tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Będziemy pełni sportowej złości, aby wziąć rewanż za tamten mecz.

- Zapowiada się wyrównany mecz...

- Ale naszą przewagą są nasi fani. Mam nadzieję, że licznie przyjdą na stadion, bo na razie to nas nie rozpieszczają frekwencją. Jeśli pomogą nam swoim aktywnym dopingiem, możemy wygrać.

- Zgodzi się pan, że Merino jest największym zagrożeniem ze strony Atletico?

- To dobry gracz, ale nie jedyny w drużynie rywala. Musimy uważać na każdy trybik madryckiej maszynki.

- Waszym bohaterem jest natomiast Fournier...

- Zgadza się. Remi notuje fantastyczny sezon i oby grał tak do samego jego końca, a nawet i dłużej. To fenomenalny piłkarz, który bardzo dużo nam daje.

- Dziękuję za wywiad.

- Dziękuję.

 

Jedyną zmianą w wyjściowej jedenastce na ten mecz był powrót Yeraya, który zastąpił Aridane.

 

Sanchez - Conte, Saul, Dorta, Fournier - Outtarra, Nestor, Jose Maria - Yeray, Johnny, Ortega

 

Od samego początku ruszyliśmy do ataków, chcąc szybko strzelić bramkę. W 2 minucie świetnie strzał Conte z dystansu obronił Iago, a po chwili fantastycznie zachował się też przy próbie zdobycia gola przez Johnny’ego. Trzy minuty potem pierwszy raz odpowiedzieli rywale, gdy swoje umiejętności zademonstrował Oliveira, kiwając dwóch naszych obrońców i strzelając mocno, ale Sanchez nie dał się zaskoczyć. Sześć minut później z kolei bliski zdobycia bramki był Collado, jednak jego strzał okazał się nieznacznie chybiony. W 17 minucie po rzucie rożnym dla gospodarzy piłka trafiła pod nogi stojącego na osiemnastym metrze Jose Marii, a ten huknął potężnie lecz też bardzo niecelnie. Dwadzieścia minut później dość niespodziewanie straciliśmy gola, kiedy po rzucie rożnym za krótko piłkę wybił Jose Maria, ta trafiła do Cantero, który dośrodkował w pole karne, a tu najlepiej zachował się Miramon i dał gościom prowadzenie. W drugiej połowie musieliśmy bardziej zdecydowanie zaatakować, jeśli chcieliśmy zakończyć mecz z korzystnym rezultatem. Sygnał do ataku dał w 48 minucie w akcji indywidualnej Outtarra, któremu przesunięcie do środka pola wyraźnie dobrze zrobiło. Gol padł pięć minut potem, kiedy rezerwowy Michel celnie dośrodkował w pole karne, a akcję strzałem głową zakończył Dorta. W 65 minucie pokazaliśmy kawałek fajnego futbolu w środkowej strefie, kiedy piłka jak po sznurku krążyła między Johnnym, Outtarrą i Nestorem, aż w końcu trafiła do Michela, który oddał strzał, minimalnie niecelny. W 79 minucie ten sam piłkarz wypracował świetną okazję Johnny’emu, ale akurat tym razem nasz najlepszy napastnik nie potrafił wygrać pojedynku jeden na jeden. W 87 minucie po raz ostatni zagroziliśmy bramce przeciwnika, kiedy z dystansu uderzał Nestor, ale próba ta była bardzo nieudana. Mecz zakończył się remisem.

 

Segunda Division B1, 28/38, 06.03.2011

Municipal, 1094 widzów

[5] Vecindario - [6] Atletico Madryt B, 1:1 (Miramon ‘37, DORTA ‘53)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Mimo wywalczonego zaledwie remisu, udało nam się wskoczyć aż na miejsce trzecie, zrównując się punktami z Badajoz i Cerro Reyes. Teraz tym bardziej szkoda, że nie udało się tego meczu wygrać i od tych rywali trochę odskoczyć. Ale i tak nasza sytuacja zdecydowanie się poprawiła.

 

Tymczasem w kolejnym meczu nie będę mógł zasiąść na ławce rezerwowych swojego zespołu. Wszystko za sprawą kolejnych moich krytycznych wypowiedzi pod adresem arbitra, który nie podyktował ewidentnego karnego dla Vecindario w ostatnim meczu.

Odnośnik do komentarza

A tym meczem, w którym miało mnie zabraknąć na ławce trenerskiej, było spotkanie z Extremadurą. Czyli na szczęście mecz z rywalem z nie najwyższej półki, ale ponieważ było to spotkanie wyjazdowe, więc nie należało się nastawiać na łatwe do zdobycia trzy punkty.

Zwłaszcza, że mieliśmy problemy kadrowe. Wypadł ze składu na to spotkanie kontuzjowany Ortega, którego zastąpił Sanchez oraz zawieszony za nadmiar żółtych kartek Dorta, zastąpiony przez Gharzoula.

 

Sanchez - Conte, Saul, Gharzoul, Fournier - Outtarra, Nestor, Jose Maria - Yeray, Johnny, Sanchez

 

Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy, ale dobrze dysponowany Sanchez uniemożliwił im zdobycie bramki. Tak było w 6 minucie, gdy znakomicie obronił strzał Reyesa. Dwie minuty potem to bramkarz gospodarzy musiał się sprężyć, kiedy strzałem z dystansu próbował go zaskoczyć Nestor, ale dobrze interweniował. W 13 minucie dość przypadkowo, ale udało nam się zdobyć bramkę, kiedy bezpośrednio z rzutu wolnego celnie przymierzył Yeray. Niespełna dziesięć minut potem pod polem karnym rywala znalazł się Gharzoul, który otrzymał nawet piłkę po dośrodkowaniu Yeraya, ale jego strzał był niecelny. W 39 minucie powinien być remis, kiedy gospodarzom przyznany został, słuszny w mojej ocenie, rzut karny, za faul Jose Marii na Reyesie. Verdejo jednak uderzył tak, że Sanchez zdołał ten rzut karny obronić!! To miało nam dodać sił na drugą połowę meczu i faktycznie próbowaliśmy w niej nadal atakować. W 55 minucie krótka wymiana piłki pomiędzy Nestorem i Johnnym pozwoliła temu drugiemu wyjść na pozycję i oddać strzał, który, gdyby był mocniejszy, mógłby zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Po chwili znów na naszą bramkę uderzał Verdejo i znów zabrakło mu szczęścia. Tym razem po jego strzale piłka odbiła się od słupka. Minutę potem rywale zdołali wyrównać, kiedy dośrodkowanie Trolteiro z rzutu rożnego zamknął celnym strzałem Moran. Od razu po wznowieniu gry mieliśmy kapitalną szansę na strzelenie drugiego gola, ale Johnny, choć zwykle nie marnował takich sytuacji, tym razem się nie popisał i fatalnie przestrzelił. W 84 minucie po dośrodkowaniu w pole karne Saula, do piłki wyskoczył rezerwowy Yayo i strzelił głową, ale piłka odbiła się tylko od poprzeczki. W końcówce jeszcze swoje szanse mieli Nestor i Aridane, ale nie było nam dane tego dnia wygrać meczu.

 

Segunda Division B1, 29/38, 13.03.2011

Francisco De La Hera, 1267 widzów

[10] Extremadura - [3] Vecindario, 1:1 (YERAY ‘13, Moran ‘57)

MoM: Juanma Moran (Extremadura)

 

Po meczu spadliśmy o jedną pozycję w ligowej tabeli, na miejsce numer cztery.

 

Warto jeszcze odnotować, że niedługo po tamtym spotkaniu odbyło się spotkanie sztabu szkoleniowego, na którym ustaliliśmy do następuje:

- Gharzoul musi stosować prostsze środki przy wyprowadzaniu piłki spod własnego pola karnego

- Mariano Aguilar został wysłany na skauting do Holandii, zgodnie z jego życzeniem

- Michel został usunięty z listy graczy wykonujących rzuty rożne z prawej strony

- w jego miejsce do tego zadania został powołany Yeray

Odnośnik do komentarza

W następnej kolejce ligowej podejmowaliśmy samą Castillę, czyli rezerwy Realu Madryt. Czekała mnie jednak bardzo dobra wiadomość. Mianowicie do pierwszego składu Realu został powołany Canales, co oznaczało, że nie będzie mógł zagrać w tym spotkaniu. Konsekwencje tego były naprawdę dla nas znaczące. Przecież pamiętamy, że w pierwszym meczu niemal w pojedynkę nas rozbił, asystując przy trzech, z czterech strzelonych nam przez rezerwy Realu, goli.

 

A w Vecindario do składu wracał też nasz kapitan, Dorta. Wszystko składa się do kupy. Gdyby jeszcze nie kontuzja Ortegi... ale to byłoby zbyt piękne...

 

Sanchez - Conte, Saul, Dorta, Fournier - Outtarra, Nestor, Jose Maria - Yeray, Johnny, Sanchez

 

Już od samego początku, od pierwszego gwizdka, zmusiliśmy rywali do głębokiej defensywy. Pierwsza akcja ofensywna z 7 minuty była wypracowana przez Sancheza, który na skrzydle ograł obrońcę gości, wycofał do Outtarry, a ten uderzył mocno, ale wysoko ponad bramką. Minutę potem rywale odpowiedzieli akcją Hernandeza, który podał w decydującym momencie do Joselu, ale napastnik gości zmarnował tę szansę. Dwie minuty potem po akcji Frana Rico piłka trafiła do Juanfrana, ale ten fatalnie przestrzelił. W 16 minucie po akcji Outtarry, podanie otrzymał Johnny, który z pierwszej piłki, z woleja mocno uderzył, ale daleko obok bramki. W 25 minucie sam Outtarra zdecydował się na strzał, po którym piłka o mało co nie złamała poprzeczki. Pięć minut potem dośrodkowanie Saula z lewej strony dosięgło celu w osobie Sancheza, ale nasz napastnik źle przyłożył czoło i piłka poleciała obok bramki. W 36 minucie mocno, ale niecelnie, daleko obok bramki, uderzał Yeray, ale nasza gra w pierwszej połowie mogła się podobać. Brakowało tylko kropki nad i w postaci strzelonego gola. Ta się pojawiła w 52 minucie, gdy dośrodkowanie Yeraya z rzutu wolnego na bramkę zamienił Dorta. Siedemnaście minut potem bliski wyrównania był Ramos, ale jego strzał znakomicie obronił Sanchez. W 76 minucie akcję indywidualną przeprowadził Merchan, po czym odegrał do Hernandeza, który zdecydował się na strzał. Ale wybór ten był najgorszy z możliwych, ponieważ miał lepiej ustawionych partnerów, a mimo to strzelał i chybił. W 78 minucie w pole karne rywala wpadł z piłką przy nodze Jose Maria i przez nikogo nie atakowany oddał strzał, nieznacznie obok lewego słupka bramki Realu. W doliczonym czasie jeszcze jedną okazję zmarnował Johnny, ale ostatecznie i tak udało nam się wywalczyć drogocenne trzy punkty!

 

Segunda Division B1, 30/38, 19.03.2011

Municipal, 1062 widzów

[4] Vecindario - [2] Castilla, 1:0 (DORTA ‘52)

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Tym meczem ustanowiliśmy piękny rekord ligi tego sezonu - dziesięć meczów bez porażki. To wynik, który każe upatrywać w nas faworyta do awansu, bo ostatnio gramy naprawdę dobrze. A najważniejsze, obok rekordu, jest to, że zbliżyliśmy się do Castilli na odległość pięciu oczek.

Odnośnik do komentarza

W następnej serii spotkań czekał nas kolejny, ale już jeden z ostatnich, trudny rywal, drużyna Cacereno, zajmująca aktualnie ósme miejsce w ligowej tabeli. Przed spotkaniem złapał mnie dziennikarz, a ja, ponieważ dawno już z nimi nie rozmawiałem, zdecydowałem się na wywiad.

 

- Mówi się, że atmosfera w Vecindario jest świetna. Czy to prawda?

- Proszę zapytać piłkarzy, nie mnie. Ja robię wszystko, co mogę, aby atmosfera była jak najlepsza, a czy jest tak dobra, nie mi to oceniać. Chociaż pewnie jest coś na rzeczy, bo gdyby nastroje nie były najlepsze, piłkarze nie trenowali by tak chętnie, jak to czynią, a i pewnie mniej w nich byłoby determinacji do wygrywania spotkań.

- Ale skoro tak, to jedna porażka może zepsuć wysiłek ostatnich miesięcy jeśli chodzi o budowanie atmosfery?

- Skąd taka teza? Ja tak wcale nie uważam. Gramy dobrze i nie sądzę, aby jedna porażka mogła diametralnie odmienić drużynę. Inna sprawa, że ta porażka musiałaby wreszcie przyjść.

- No własnie. A propos. Ustanowiliście rekord ligi tego sezonu: dziesięć meczów bez porażki z rzędu.

- I to jest dobry wyznacznik naszej formy. Ostatnio gramy bardzo równo i jeśli nawet nie potrafimy wygrać, to przynajmniej robimy wszystko, aby nie przegrać. I jak widać, z dobrym skutkiem.

- Przeciwko Castilli zagraliście świetne zawody. Czy dziś będzie podobnie?

- Mam nadzieję, że nawet lepiej. Musimy poprawić skuteczność w ataku, bo mieliśmy w ostatnim meczu bardzo dużo szans, a wykorzystaliśmy tylko jedną, a i uczynił to stoper. Napastnicy mają nad czym pracować.

- Czy przygotował pan coś specjalnego taktycznie na te zawody?

- A czy musiałem? Chyba nie. Na razie nasz system spisuje się nieźle i nie chcę go zmieniać, żeby się nic w naszej grze nie zepsuło.

- Podobno Ortega może wrócić na to spotkanie do składu.

- Raczej nic takiego nie nastąpi. Nie chcę go forsować. Jeszcze w pełni nie powrócił do optymalnej formy. Chociaż niewątpliwie jego brak jest dla nas odczuwalny.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również dziękuję.

 

Ponieważ Conte i Gharzoul udali się na zgrupowania swoich reprezentacji, konieczne były pewne przetasowania. I tak na prawej obronie miał zagrać Outtarra, a na pozycji środkowego defensywnego pomocnika znów zwolniło się miejsce dla Erika.

 

Sanchez - Outtarra, Saul, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Yeray, Johnny, Sanchez

 

Pierwszą okazję do zdobycia bramki stworzyliśmy sobie już w 4 minucie, kiedy akcję Sancheza i Johnny’ego finalizował Yeray, ale jego strzał, choć mocny, był bardzo niecelny. Trzy minuty potem znów w roli architekta wystepował Johnny, ale na bramkę uderzał Sanchez. Efekt był jednak taki sam. W 10 minucie bliski zdobycia gola po strzale z piętnastu metrów był Nestor, ale piłka odbiła się od zewnętrznej strony słupka i wyszła poza boisko. Sześć minut potem fenomenalna interwencja Fourniera uratowała nas być może nawet przed utratą gola, gdy w ostatniej chwili wybił spod nóg piłkę Segovii. W 29 minucie kolejną szansę miał Sanchez. Tym razem wypracował mu sytuację Erik, ale nasz napastnik strzelił daleko obok bramki. Jeszcze przed przerwą gospodarze też stworzyli swoją okazję, gdy z rzutu wolnego dośrodkowywał Chapi, do piłki w polu karnym wyskoczył najwyżej Sergio, ale strzał głową był niecelny. W drugiej połowie nadal dominowaliśmy. I nadal byliśmy nieskuteczni. W 49 minucie uderzał na bramkę rywali Erik, bez skutku. Dwie minuty później fantastyczne podanie Nestora otworzyło szansę przed Jose Marią, ale ten fatalnie spudłował. W 63 minucie po dośrodkowaniu Marii z rzutu rożnego, do piłki wyskoczył Fournier i oddał strzał, ale interwencja Gonzalo z linii bramkowej uratowała gospodarzy przed utratą gola. Dziewięc minut potem z kolei po akcji i dośrodkowaniu Johnny’ego, w polu karnym, gospodarzy najwięcej sprytu wykazał Yeray, który znalazł piłkę i oddał strzał, ale trafił wprost w bramkarza. Mimo tak wielu szans, nie udało nam się wygrać tego spotkania.

 

Segunda Division B1, 31/38, 27.03.2011

Principe Felipe, 327 widzów

[8] Cacereno - [4] Vecindario, 0:0

MoM: David Dorta (Vecindario)

 

Nasza seria meczów bez porażki urosła do rozmiaru jedenastu gier, co jest nowym rekordem klubu!

Tymczasem na kolejnym spotkaniu sztabu ustaliliśmy, że Ayoze powędruje na listę transferową, a Jose Maria będzie musiał popracować nad stałymi fragmentami gry, zwłaszcza nad rzutami rożnymi.

Odnośnik do komentarza

- Johnny, dziękuję, że zostałeś po treningu. Jest sprawa.

- Słucham, trenerze.

- Chciałbym, żebyś wziął pod opiekę jednego z naszych młodzieżowych napastników.

- Którego?

- Jesusa.

- A, wiem, który to. Widziałem kilka gierek naszej młodzieżówki. Chłopak ma talent.

- Podejmiesz się tego zadania?

- Z przyjemnością. To dla mnie zawsze nowe wyzwanie i doświadczenie.

- Zawołajcie mi tu Jesusa! - zawołałem do jednego z piłkarzy kończącego trening.

Młody napastnik przybiegł niemal natychmiast.

- Chciał mnie pan widzieć, trenerze?

- Tak, chcę, żeby Johnny został twoim mentorem.

- Naprawdę?

- Tak, a co?

- Nic... to znaczy... to świetna wiadomość. Johnny jest znakomitym piłkarzem i na pewno będę mógł się sporo od niego nauczyć.

- Mam nadzieję, że mówisz serio i się nie nabijasz.

- Absolutnie nie, powaga. Z przyjemnością będę się uczył od Johnny’ego.

- Skoro tak, to sprawa zamknięta. Trenerzy będą się uważnie przyglądać waszej współpracy. Liczę na jej owocne efekty.

- My również - odpowiedzieli niemal równocześnie sami zainteresowani.

 

Tymczasem przed spotkaniem z rezerwami Getafe, moi współpracownicy zalecili mi posadzenie na ławie Yeraya oraz Michela ze względu na ich słabą dyspozycję. Ciekawą informację zgłosił też Prosinecki, który obliczył, że aby zapewnić sobie udział przynajmniej w barażach o awans do Segunda A, potrzebujemy jeszcze 21 punktów. Tyle tylko, że niewiele z tego wynika, bo według tej wskazówki, musielibyśmy wygrać wszystkie pozostałe mecze do końca sezonu.

 

Sanchez - Outtarra, Saul, Dorta, Fournier - Erik, Nestor, Jose Maria - Arbelo, Johnny, Ortega

 

Spotkanie rozpoczęło się od naszej próby zdobycia bramki już w 2 minucie, kiedy Johnny otrzymal prostopadłe podanie od Nestora, ale nie zdołał w bezpośrednim pojedynku pokonać bramkarza gości. Siedem minut potem Pico otrzymał piłkę od Gorki trzydzieści metrów przed naszą bramką, ograł Dortę i popędził na bramkę, ale uderzył niecelnie. W 15 minucie Gorka zdecydował się na akcję ofensywną, którą sam wykańczał lecz jego uderzenie obronił pewnie Sanchez. W 21 minucie po dośrodkowaniu Ortegi z rzutu rożnego w polu karnym gości najwyżej wyskoczył Dorta i oddał strzał głową, wprost jednak w bramkarza rywala. Sześć minut potem udało nam się strzelić gola, kiedy Arbelo rozepchnął się w polu karnym gości, przyjął piłkę i oddał strzał. Sędzia uznał jednak, że jego rozpychanie było zbyt agresywne i bramki nie uznał. Co więcej, sytuacja skończyła się żółtą kartką dla naszego napastnika i kontuzją Barrady, który nie wytrzymał starcia z naszym napastnikiem. W 34 minucie znów z dobrej strony pokazała się dwójka Nestor - Johnny. Ten pierwszy podawał, a drugi strzelał, znów jednak niecelnie. Po chwili dość niespodziewanie straciliśmy bramkę, kiedy szybki i składny atak drużyny rywala zakończył celnym strzałem Pico. Asystę przy tym golu zapisał sobie Sardinero. Zaraz mogliśmy wyrównać, gdyby tylko Erik lepiej przymierzył i oddał celny strzał. W drugiej połowie musieliśmy zaatakować, a pomóc w tym miały świeże siły Aridane, który wszedł za Arbelo oraz Yayo wprowadzonego za Jose Marię. W 48 minucie jednak to rywal zaatakował, ale strzał Sardinero po dośrodkowaniu Arroyo z rzutu rożnego obronił Sanchez. W 60 minucie udało się nam przeprowadzić składną akcję, w której pierwsze skrzypce zagrał Outtarra, uwalniając się spod opieki obrońcy i podając do Ortegi, ale nasz napastnik chybił celu. Siedem minut potem po dośrodkowaniu Ortegi z rzutu rożnego uderzał Dorta, ale piłka przeleciała ponad poprzeczką. Rywale natychmiast odpowiedzieli szybkim atakiem, kończonym strzałem przez Gorkę, który na poprzeczkę, a w efekcie na rzut rożny, sparował Sanchez. W 74 minucie kontuzji doznał wprowadzony na boisko po przerwie Aridane i jego miejsce zajął Michel, ale to nie on, a Ortega miał świetną szansę na zdobycie gola wyrównującego cztery minuty później, kiedy kończył akcję w trójkącie Michel - Johnny - Ortega. W doliczonym czasie gry jeszcze raz Ortega próbował uderzać, tym razem głową po dośrodkowaniu Saula, ale nie było nam dane w tym meczu pokonać bramkarza drużyny przeciwnej.

 

Segunda Division B1, 32/38, 03.04.2011

Municipal, 900 widzów

[4] Vecindario - [13] Getafe B, 0:1 (Pico ‘36)

MoM: Pico (Gefate B)

Odnośnik do komentarza

No mamy jakiś tam lekki kryzys :roll:

 

 

 

Przez cały tydzień pracowaliśmy nad tym, aby w kolejnym spotkaniu przeciwko Coruxo nie popełniać tych samych błędów i ten mecz wygrać. Niestety nie było nam lekko jeszcze przed samym spotkaniem, bowiem ze składu wypadło dwóch środkowych pomocników: Jose Maria i Nestor, czyli piłkarze dla nas kluczowi. W ich miejsce na bosku pokazali się Yayo jako główny rozgrywający, a Erik w miejsce Jose Marii na pozycji box to box. Jego miejsce jako defensywnego pomocnika zajął powracający do składu po kontuzji Conte, który na prawej obronie “wypchnął” do środka pola Outtarrę.

 

Sanchez - Outtarra, Saul, Dorta, Fournier - Outtarra, Yayo, Erik - Arbelo, Johnny, Ortega

 

Mecz zaczął się dla nas pechowo, bowiem już w 3 minucie straciliśmy Erika, który doznał kontuzji. W jego miejsce na boisko wprowadziłem Michela, który zastąpił Yayo na pozycji rozgrywającego. Samo spotkanie nie obfitowało w sytuacje podbramkowe. Dopiero w 23 minucie po raz pierwszy poważniej zagroziliśmy bramce przeciwnika, kiedy Johnny przejął piłkę w środku boiska, popędził z nią w kierunku bramki rywala, odegrał do Ortegi, a ten oddał strzał, mocno niecelny. W 37 minucie Zurbano rozegrał akcję z Juanjo, który przyjał sobie piłkę, odwrócił się i oddał strzał, nie zaskakując jednak Sancheza. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy kontuzji doznał z kolei pomocnik gospodarzy, Richi. Na drugą połowę w jego miejsce wszedł Camps. Druga odsłona rozpoczeła się od mocnego uderzenia gospodarzy, a konkretnie to Juanjo, który w 49 minucie sprawdził gibkość Sancheza strzałem z rzutu wolnego, ale nasz bramkarz efektownie to uderzenie sparował. Pięć minut potem na skrzydle pokazał się Aitor, który dośrodkował w pole karne. Tu z piłką minął się Outtarra, dopadł do niej Garcia i uderzył głową, ale na nasze szczęście, niecelnie. W 69 minucie ponownie z rzutu wolnego uderzał bezpośrednio Juanjo, ale tym razem nasz bramkarz nawet nie musiał interweniować, bo piłka przeleciała nad poprzeczką. Po chwili odpowiedzieliśmy szybkim atakiem, który zainicjował Conte, podał do Outtary, a ten natychmiast do Johnny’ego, który uciekł obrońcom i uderzył na bramkę, jednak dobrze poradził sobie bramkarz gospodarzy. Pięć minut potem z kolei znów dał o sobie przypomnieć AItor, którego strzał po akcji i dośrodkowaniu Tono napędził nam sporo strachu. Ale na strachu się skończyło. W końcówce jeszcze po jednej szansie mieli napastnicy obu druzyn: Johnny i Juanjo, ale ostastecznie bramki w tym meczu nie padły.

 

Segunda Division B1, 33/38, 10.04.2011

O Vao, 1431 widzów

[17] Coruxo - [5] Vecindario, 0:0

MoM: Remi Fournier (Vecindario)

 

Na spotkaniu z trenerami wysłuchałem ich rad i zaleciłem, aby Nestor popracował intensywniej nad podaniami. Poprosiłem również Outtarrę, aby unikał gry swoją słabszą nogą, bo więcej dla nas z tego szkody, niż pożytku, na co nasz defensywny pomocnik przystał bez żadnych zastrzeżeń.

Odnośnik do komentarza

Jeden ze skautów zasugerował, aby spróbować zaproponować kontrakt będącemu obecnie na wolnym transferze Juho Makeli (FIN, 27, 12A / 2G, S C). Piłkarz ten ma nawet bogate CV, ale brakuje w nim wybitnych epizodów. Najwięcej czasu spędził w HJK Helsinki, ale trudno powiedzieć, żeby zrobił tam karierę. Próbował też swoich sił w lidze szkockiej (Hearts) i szwajcarskiej (Thun), ale podobnie - szału nie było. Nie zagrał tam ani jednego oficjalnego ligowego meczu. Teraz jest wolnym strzelcem, ale i tak nas na niego nie stać. Jego życzenia finansowe przewyższają nasze możłiwości przynajmniej kilkakrotnie. Ech...

 

Tymczasem przed meczem z Montanteros udzieliłem wywiadu.

- Przeciwko Coruxo nie zagraliście najlepiej. Jak drużyna na to zareaguje w zbliżającym się spotkaniu?

- Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski, zwłaszcza jeśli chodzi o ofensywę, i wygramy to spotkanie.

- Montanteros w tym sezonie rozczarowuje i jest jednym z głównych kandydatów do spadku. Czy mimo to widzi pan w rywalu trudnego przeciwnika?

- Oczywiście. Nasi jutrzejsi rywale będą teraz w każdym meczu wypruwać z siebie flaki, żeby tylko zapewnić sobie utrzymanie. Tacy przeciwnicy są najtrudniejsi.

- Czy zgodzi się pan, że największe zagrożenie grozi wam ze strony Maikela?

- Nie powiedziałbym. To niezły piłlkarz, ale nie możemy się skupiać na jednostce, bo zostaniemy zaskoczeni z innej strony. To niebezpieczne.

- Ostatnia forma Dorty zachwyca kibiców. A pana?

- Mnie również. Nasz kapitan gra równo i dobrze w każdym meczu. Daje przykład do naśladowania.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również dziękuję.

 

Sanchez - Outtarra, Gharzoul, Dorta, Fournier - Outtarra, Yayo, Jose Maria - Arbelo, Johnny, Ortega

 

Od pierwszych minut widać było, że czeka nas zacięte, pełne emocij spotkanie. W 7 minucie po wymianie piłek między Yayo i Ortegą, ten pierwszy wreszcie zdecydował się na strzał, ale bramkarz gospodarzy złapał piłke. Sześć minut potem Jose Maria zabrał piłkę Almironowi i natychmiast zdecydował się na strzał. Piłka jednak trafiła jedynie w boczną siatke. W 29 minucie na prawym skrzydle pokazał się Baez, który dośrodkował w pole karne. Do piłki wyskoczył Outtarra, ale tak niefartownie odbił futbolówkę, że skierował ją w stronę naszej bramki. Sanchez jednak zachował czujność i nie dał się pokonać przez swojego kolegę z zespołu. W 37 minucie wreszcie padł gol dla Vecindario, gdy Ortega uruchomił Johnny’ego, ale ten, widząc wysuniętego bramkarza, nie biegł z piłką w stronę jego bramki, a z zimną krwią go precyzyjnie przelobował. Zaraz na początku drugiej połowy jednak straciliśmy bramkę, kiedy Sanchez nie złapał piłki po płaskim dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ta trafiła pod nogi Patino, a obrońca gospodarzy dopełnił formalności. W 54 minucie, jakby tego było mało, Outtarra został usunięty z boiska za drugą żółtą, w konsekwencji, czerwoną kartkę. Gospodarze starali się to wykorzystać. Sześć minut po tamtym incydencie na bramkę Vecindario uderzał Ander, ale bardzo niecelnie. Pięć minut potem kolejną naszą akcję zainicjował Ortega. Podał do Marii, ten odegrał prostopadle do Johnny’ego, a nasz najlepszy napastnik ponownie dał nam prowadzenie. W 72 minucie na boisku zameldował się w drużynie gospodarzy Maikel i zaraz po wejściu miał swoją bramkową szansę lecz przegrał pojedynek z Sanchezem. Cztery minuty potem Sanchez sparował piłkę po strzale Samira. Futbolówka toczyła się z wolno wzdłuż linii końcowej, dopadł do niej Rivera, ale z jednego metra nie trafił do pustej bramki, a jedynie w boczną siatkę. Po chwili jednak rywale dopięli swego, gdy Iago wyrównał. Ten gol mnie rozsierdził. Nakazałem moim podopiecznym rzucić wszystkie siły do ataku. Ten ryzykowny, karkołomny wręcz, manewr, przyniósł jednak spodziewany efekt, kiedy w ostatniej akcji meczu nie kto inny, jak Johnny zapewnił nam zwycięstwo.

 

Segunda Division B1, 34/38, 17.04.2011

A Grela, 85 widzów (!)

[20] Montaneros - [5] Vecindario, 2:3 (JOHNNY ‘37, Patino ‘48, JOHNNY ‘65, Iago ‘78, JOHNNY ‘90+3)

MoM: Johnny (Vecindario)

 

Zwycięstwo pozwoliło nam powrócić do strefy barażowej. Na miejsce numer cztery!

Odnośnik do komentarza

Następne spotkanie miało nam powiedzieć, czy z próbą walki o awans nie porywamy się, jak z motyką na słońce. Przyjeżdżał do nas bowiem lider, drużyna, która jest już niemal pewna awansu, Pontevedra.

 

Szkoda, że nie mogłem na to spotkanie zestawić optymalnego zestawienia. Wypadło mi ze składu dwóch kluczowych graczy: Outtarra i Jose Maria, którzy są zawieszeni za kartki. Postanowiłem, że ich miejsce zajmą odpowiednio Erik i Michel. Dodatkowo w linii ataku w miejsce bezbarwnie grającego Arbelo do składu powrócił Yeray, który ma nam pomóc wywalczyć tutaj korzystny rezultat.

 

Co ciekawe, mimo szlagierowo zapowiadającego sie meczu, nie zostałem poproszony o wywiad.

 

Sanchez - Conte, Gharzoul, Dorta, Fournier - Erik, Yayo, Michel- Yeray, Johnny, Ortega

 

Pierwsze minuty nie zapowiadały wielkich emocji, jakie miały nastąpić. Dopiero w 13 minucie pierwszy raz zagroziliśmy bramce przeciwnika, kiedy z daleka uderzał Yeray, ale bardzo niecelnie. Dwanaście minut potem Yayo posłał prostopadłe podanie do Johnny’ego, ale jemu w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił ostatni ze stoperów gości. Przed przerwą jeszcze raz próbował ukąsić Johnny, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. W drugiej połowie nieco odważniej zaczęli grać nasi rywale. W 53 minucie pierwszy raz naszej bramce zagroził Reyes, który uderzał po akcji wypracowanej mu przez Giraldeza. Próba ta była jednak niecelna. Kolejne minuty były mało ciekawe. Cisza przed burzą. Na ostatnie piętnaście minut na boisku zameldowali się Aridane, Sanchez i Quesada. Zmiany okazały się trafione, bowiem w 84 minucie to właśnie wprowadzony rezerwowy napastnik dał nam gola. Byliśmy sześć minut od niezwykle cennego zwycięstwa. Tyle, że trzy minuty później do wyrównania doprowadził Picon, który na raty pokonał Sancheza. Gdy pewnym było niemal, że mecz zakończy się remisem, już grubo po doliczonym czasie gry goście przeprowadzili jeszcze jedną akcję. Messina odegrał do Amaro, ten dośrodkował w pole karne, a tu akcję celnym strzałem zakończył Lazaro, dając gościom zupełnie niezasłużone zwycięstwo. Gol padł w 95 minucie, mimo, że sędzia doliczył trzy...

 

Segunda Division B1, 35/38, 23.04.2011

Municipal, 1110 widzów

[4] Vecindario - [1] Pontevedra, 1:2 (ARIDANE ‘84, Pincon ‘87, Lazaro ‘90+5)

MoM: Jose Pincon (Pontevedra)

 

Sprawa jest jasna. Mecz został sprzedany, a pan Pau Cebrian Debris, który sędziował to spotkanie, miał za zadanie sprawić, aby goście wygrali i zapewnili sobie awans. Zostaliśmy brutalnie sprowadzeni na ziemię. Liczyłem na to, że w dalekiej Hiszpanii nie spotkam się z tak jawnym i bezczelnym przypadkiem handlowania meczami, ale to, co spotkało nas tego wieczora zupełnie zrujnowało mój obraz hiszpańskiego futbolu.

A najgorsze jest to, że nikt wobec tego sędziego, ani drużyny rywala, która go opłaciła, nie wyciągnie żadnych konsekwencji.

 

 

Dawno nie zostałem tak skręcony przez FMa...

Odnośnik do komentarza

- Panie Polo, nie tak się umawialiśmy... - zaczął rozmowę prezes Vecindario. Samo spotkanie zostało zaaranżowane w trybie nadzwyczajnym. Jej temat ani przez chwilę nie był dla mnie owiany tajemnicą.

- Drużynie idzie dobrze, dlaczego to psuć?

- Bo nas na to nie stać. Tłumaczyłem to panu.

- Ale przecież w razie awansu, możemy otrzymać pokaźny zastrzyk gotówki, który pomoże nam zredukować dług klubu.

- Na pewno nie dostaniemy miliona euro, a tyle właśnie ów dług wynosi. Jak pan sobie to wyobraża.

- W razie awansu staniemy się bardziej rozpoznawalni. Może pojawią się potencjalni kupcy na graczy Vecindario.

- Mam nadzieję, bo bez wielkiej wyprzedaży to pójdziemy z torbami.

- Ale może mi pan obiecać, prezesie, że nie będzie się wtrącał w sprawy transferowe?

- Absolutnie nie. Jeśli dostanę korzystną ofertę za któregoś z graczy, nie zawaham się jej zaakceptować.

- Ale proszę mi chociaż obiecać, że nasi najlepsi gracze, przede wszystkim Fournier i Outtarra, nie odejdą za mniej niż pół miliona euro każdy.

- Zwariował pan?! Przecież nikt tyle za nich nie da.

- Dlaczego nie? Fournierem interesują się kluby z angielskiej Championship i francuskiej Ligue 1. Na pewno stać je na wyłożenie za Francuza takiej kwoty. Podobnie Outtarra, który jest w orbicie zainteresowań klubów z belgijskiej, greckiej, duńskiej, czy holenderskiej ekstraklasy. Na pewno potencjalnego kupca stać na wyłożenie oczekiwanej kwoty.

- Ale ja nie zamierzam odstraszać potencjalnych kupców. Możemy na tych graczach naprawdę sporo zarobić.

- I właśnie dlatego proszę o nie wtrącanie się w sprawy transferowe. Obiecuję, że jeśli awansujemy, zarobimy na transferach przynajmniej pół miliona euro.

- Dajesz słowo?

- Tak, obiecuję.

- No dobra. Niech tak będzie. Ale jak się nie uda, urwę ci głowę.

- Uda się, uda. Chociaż szkoda będzie tych najlepszych chłopaków.

- Jeszcze chwila i nie będzie gdzie grać, bo klub zbankrutuje.

- Dobrze już, dobrze.

- W takim razie żegnam.

- Do zobaczenia.

 

Natomiast sytuacja ligowa na trzy kolejki przed końcem prezentowała się następująco. Zajmowaliśmy piąte miejsce ze stratą jednego oczka do Badajoz, zajmującego jedną pozycję wyżej, która już premiuje udziałem w barażach o awans. Trzecia Castilla uciekła nam już na pięć punktów, a Atletico B, więc na chwilę obecną to walczymy raczej o sam udział w barażach, a nie o jak najlepsze w nich rozstawienie. Pontevedra, dzięki pomocy sędziego w ostatnim meczu, jest już pewna awansu do Segunda A.

 

A my gramy teraz z zajmującą miejsce w drugiej dziesiątce Guadalajarą, która jest pewna utrzymania... i tyle.

 

Problemów ze skompletowaniem kadry ciąg dalszy. Wypadł z niej zawieszony za czerwoną kartkę Gharzoul, a włączając jeszcze nieobecność Saula, na lewej obronie z konieczności miał zagrać Outtarra. Do środka pola powraca jednak Jose Maria, który powinien być wzmocnieniem tej formacji.

 

Sanchez - Conte, Outtarra, Dorta, Fournier - Erik, Yayo, Jose Maria - Yeray, Johnny, Ortega

 

Chociaż goście nie grali już zupełnie o nic w tym sezonie, nie zamierzali nam ułatwiać sprawy walki o awans. Efektem tego była pierwsza sytuacja podbramkowa, w której w 17 minucie Moreno zabrał piłkę rozkojarzonemu Dorcie i oddał strzał, ale na nasze szczęście, niecelny. Pięć minut potem rywale sensacyjnie zdobyli bramkę. Z rzutu karnego, ale zawsze. Jedenastka została podyktowana za rzekomy faul Yeraya na Sorii. Z jedenastu metrów celnie uderzył Michel i goście prowadzili. Pięć minut potem fantastycznej szansy na wyrównanie po błędzie Juanjo nie wykorzystał Johnny, który nagle znalazł się z piłką tylko przed bramkarzem gości. W 31 minucie padł jednak gol wyrównujący i jego autorem był oczywiście Johnny, którego perfekcyjnym prostopadłym podaniem obsłużył Yayo, grający z meczu na mecz coraz lepiej. Długo z prowadzenia się jednak nie cieszyliśmy, bo trzy minuty potem strzał życia z ponad trzydziestu metrów oddał Oya i umieścił piłkę w samym okienku bramki Sancheza. Mogliśmy lada chwila wyrównać, gdyby swoją szansę wykorzystał Erik dwie minuty później. Udało się nam ten cel osiągnąć w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy w zadziwiających okolicznościach bramkę zdobył Ortega. Mianowicie strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego, tak skutecznie podkręcając futbolówkę. W drugiej połowie na boisku zameldował się Aridane, który miał w 60 minucie szansę na gola dającego nam prowadzenie lecz jego strzał głową obronił Nunez. W samej końcówce jeszcze dwie szanse na gola z rzutu wolnego miał Johnny, ale jego uderzenia były bardzo niecelne i musieliśmy się zadowolić remisem.

 

Segunda Division B1, 36/38, 01.05.2011

Municipal, 862 widzów

[5] Vecindario - [13] Guadalajara, 2:2 (Michel (k) ‘22, JOHNNY ‘31, Oya ‘34, ORTEGA ‘45+2)

MoM: Remi Fournier (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

W meczu z zajmującą dziewiąte miejsce Celtą B, miało mnie zabraknąć na ławce trenerskiej. Otrzymałem bowiem zawieszenie z Wydziału Dyscypliny, w związku z nieprzychylnymi komentarzami w prasie dotyczącymi pracy sędziów. Sędziowanie w Hiszpanii jest fatalne, ale próba zareagowania na to w mediach kończy się właśnie tak, jak w moim przypadku.

 

Tymczaem w spotkaniu tym miał już zagrać powracający do zdrowia Saul. Co prawda, powinien on jeszcze kilka dni lekko trenować, ale nie było na to czasu. Potrzebowałem go teraz, bo Outtarra na lewej obronie sobie nie radzi.

 

Ostatecznie jednak zdecydowałem się wystawić Gharzoula, który był nieco lepiej przygotowany kondycyjnie do tego spotkania.

 

Sanchez - Conte, Gharzoul, Dorta, Fournier - Outtarra, Yayo, Jose Maria - Yeray, Johnny, Ortega

 

Już w 1 minucie tego meczu mogliśmy objąć prowadzenie, kiedy z rzutu wolnego po faulu na Johnnym uderzał Yeray, ale piłka po tym uderzeniu minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Dwie minuty potem z daleka uderzał Yayo lecz i tym razem do szczęścia zabrakło niewiele, ale jednak zabrakło. W 15 minucie po dośrodkowaniu Ortegi z rzutu rożnego strzelał głową Dorta. I tym razem niecelnie. Siedem minut potem po akcji Jose Marii piłka trafiła ostatecznie pod nogi Ortegi, który huknął potężnie lecz bramki gospodarzy nie odczarował. W 30 minucie ponownie mocno uderzał Ortega, ale tym razem piłka zatrzymała się na poprzeczce. Pięć minut potem po raz pierwszy dali o sobie znać napastnicy gospodarzy, a konkretnie to Alfredo, który wyskoczył do główki po dośrodkowaniu Lopeza lecz strzał był zbyt słaby, aby zaskoczyć Sancheza. W drugiej połowie koniecznie musieliśmy poprawić wykończenie akcji, bo sytuacje sobie stwarzaliśmy, ale brakowało skutecznego finiszingu. W 58 minucie znów po rzucie rożnym bitym przez Ortegę, uderzał Dorta. Znów niecelnie. Siedem minut potem po akcji Ortegi na skrzydle, piłka trafiła pod nogi Johnny’ego, który uderzył mocno lecz obok bramki. Wreszcie w 77 minucie padł oczekiwany przez nas gol, a jego strzelcem został Johnny, finalizując piękną akcję zespołową. Asystę przy tym golu zapisał sobie Jose Maria. Po chwili gospodarze chcąc wykorzystać naszą euforię próbowali nas zaskoczyć szybkim atakiem, ale uderzenie Lopeza obronił Sanchez, zachowując czujność między słupkami. Minutę potem znów atakowali gospodarze, którzy ze wszystkich sił dążyli do wyrównania. Uderzenie Garcii było jednak za słabe i do tego niecelne. W 89 minucie determinacja gospodarzy przerodziła się w agresję, a jej konsekwencją była czerwona kartka dla Vazqueza za brutalny faul na Ortedze. Osłabieni i jednocześnie podłamani tym gospodarze już nie potrafili niczego ciekawego stworzyć na boisku.

 

Segunda Division B1, 37/38, 08.05.2011

Barreiro, 892 widzów

[9] Celta B - [5] Vecindario, 0:1 (JOHNNY ‘77)

MoM: Jose Maria (Vecindario)

 

To spotkanie pozwoliło nam wyprzedzić w tabeli Badajoz, które swój mecz jedynie zremisowało. I tak na mecz przed końcem sezonu zasadniczego wskakujemy na miejsce barażowe, ale z zaledwie jednym punktem przewagi nad Badajoz.

Również po tym meczu udzieliłem wywiadu.

- To był mecz numer dwieście w ligowej karierze Davida Dorty w Vecindario. Jak pan ocenia ten jubileusz?

- Dorta zagrał dobrze, poprawnie. Tak jak nas do tego przyzwyczaił w tym sezonie. Szkoda, że jubileuszu nie ukoronował golem, bo miał dwie ku temu dobre okazje.

- A z drugiej strony złapał dziś żółtą kartkę.

- Trudno. Jest obrońcą. Jego zadaniem jest odbiór piłk. Faule są w tym fachu nieuniknione.

- Ale Vecindario łapie najwięcej żółtych kartek z całej ligi...

- Gramy ostro, agresywnie, ale nie brutalnie. Często płacimy za to czerwonymi kartkami i osłabieniem kadry, ale godzę się na to ryzyko.

- Dobry mecz zagrał Jose Maria, który otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu.

- Zgadza się. Jego podanie z 77 minuty okazało się kluczowe dla losów meczu, ale nie tylko ta jedna akcja zaważyła o przyznaniu mu tej nagrody. Grał dobrze przez całe spotkanie i w pełni na nią zasłużył. Warto zauwazyć, że było to pierwsze takie jego wyróżnienie w tym sezonie.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również dziękuję,

Odnośnik do komentarza

Następujący tydzień spędziliśmy wszyscy koncentrując się maksymalnie na ostatnim meczu sezonu zasadniczego. Naszym rywalem była drużyna rezerw Rayo, która, co już pewne, zajmie przedostatnie miejsce w ligowej tabeli i w konsekwencji, spadnie z ligi. Na pożegnanie z Segunda B na pewno jednak będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony.

 

My zaś doskonale wiemy, o co gramy. Musimy ten mecz wygrać, by nie oglądając się na rywali z Badajoz, zapewnić sobie udział w barażach o awans do Segunda A.

 

Sanchez - Conte, Gharzoul, Dorta, Fournier - Outtarra, Yayo, Jose Maria - Yeray, Johnny, Ortega

 

Chociaż goście jako pierwsi stworzyli sobie okazję do zdobycia bramki w 6 minucie, gdy uderzał Sancho, to my chwilę potem wyszliśmy na prowadzenie. W 13 minucie Yeray przechytrzył obronę gości, podał w niesygnalizowany sposób do Johnny’ego, a ten tylko wykonał wyrok. Sześć minut potem nie wiedzieć w jaki sposób, ale niepilnowany z piłką w naszym polu karnym znalazł się Fragile, który starał się to natychmiast wykorzystać i oddał strzał, ale znakomicie interweniował Sanchez, popisując się kapitalnym refleksem. W 22 minucie po dośrodkowaniu Ortegi z rzutu rożnego, głową uderzał Dorta lecz niecelnie. Trzynaście minut potem raz jeszcze uderzał Fragile, ale ta próba w porównaniu z poprzednią, była dużo gorsza. W 40 minucie asystent przy bramce mógł sam wpisać się na listę strzelców, bo świetnym podaniem obsłużył go Yayo lecz Yeray spudłował. W drugiej połowie nadal kontynuowaliśmy swoje ataki, jednocześnie skutecznie zabezpieczając tyły. W 49 minucie po akcji Ortegi i Johnny’ego, strzelał ten drugi, ale minimalnie obok bramki. Dwadzieścia minut potem obrażeń w wyniku zderzenia z Ivanovem doznał Johnny, więc w jego miejsce wszedł Aridane. Wykorzystując przerwę, wprowadziłem również na boisko Michela za Yeraya oraz Erika za Jose Marię. W 80 minucie po akcji dwóch Włochów: Benito i Provencio, zrobiło się gorąco pod naszą bramką. Uderzał ten drugi, ale Sanchez zdołał sparować jego strzał. W końcówce sędzia dwoił się i troił, próbując pomóc gościom, między innymi usuwając z boiska dwóch moich piłkarzy: Gharzoula oraz Outtarrę, ale zwycięstwa już nie zdołał nam odebrać!

 

Segunda Division B1, 38/38, 15.05.2011

Municipal, 1238 widzów

[4] Vecindario - [19] Rayo B, 1:0 (JOHNNY ‘13)

MoM: Ibrahima Sory Conte (Vecindario)

 

Okazało się, że nawet nie musieliśmy tego meczu wygrywać, ba, nawet nie musieliśmy remisować, bo Badajoz sensacyjnie przegrało u siebie z Conquense. Nie zmienia to faktu, że zagramy w barażach o awans do Segunda Division A i na pewno nie stoimy w nich na straconej pozycji, ale pod warunkiem, że sędziowie nie będą przeciwko nam i że wykorzystamy chociaż kilka sytuacji, które stwarzać sobie potrafimy.

 

Po tym meczu też zdecydowałem się udzielić wywiadu.

 

- Sędzia miał dziś wiele pracy, czestując pana piłkarzy kartkami. Jak pan ocenia jego decyzje?

- Nie da się ukryć, że starał się wszelkimi możliwymi sposobami pomagać drużynie rywala, między innymi usuwając z boiska dwóch graczy Vecindario. Niestety to nie wystarczyło, więc pewnie nie otrzyma od Rayo umówionej zapłaty.

- Sugeruje pan, że sędzia był kupiony?

- A jak pan wytłumaczy dwie czerwone kartki, dość mocno kontrowersyjne, w odstępie dwóch minut? Przypadek?

- To już kolejny raz, kiedy zgłasza pan tak poważne zastrzeżenia do pracy sędziów...

- I pewnie nadal nic to nie zmieni. Co najwyżej otrzymam kolejny mecz zawieszenia od Wydziału Dyscypliny. A to karać nie należy mnie, a sędziów za te praktyki.

- Przejdźmy do samego meczu, a raczej do wydarzenia z jego ostatniego kwadransa, kiedy kontuzji doznał Johnny. Jakie są rokowania?

- Niestety nasz najlepszy napastnik na pewno nie zagra w barażach o awans. Będziemy musieli sobie radzić bez niego.

- To dla was na pewno duża strata.

- Zgadza się, ale ufam, że jego zmiennicy staną na wysokości zadania.

- Kto zagra w miejsce Johnny’ego?

- Jeszcze nie wiem. Może Aridane, może Michel, może Sanchez, może Arbelo. Opcji jest wiele. Zadecyduje dyspozycja dnia.

- Nikt nie dawał Vecindario przed sezonem szans na walkę o awans, a tymczasem macie baraże. Jakie to uczucie?

- Przychodziłem tutaj z zadaniem do wypełnienia. Ten klub zasługuje na grę w wyższej klasie rozgrywkowej. Trzeba tylko go odpowiednio poustawiać i zmotywować. Piłkarze dali z siebie wszystko w sezonie zasadniczym, ale teraz przed nami najważniejsze mecze.

- Stać was na wygranie baraży i awans?

- Gdybym w to nie wierzył, w dniu dzisiejszym albo już dawno temu, złożyłbym rezygnację.

- Dziękuję za rozmowę.

- Ja również dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...